Profil użytkownika


komentarze: 249, w dziale opowiadań: 211, opowiadania: 65

Ostatnie sto komentarzy

Hej, Anet. Dawno mnie nie było tu, tj. na forum. Dzięki za komentarz. Peace!

Hej Finklo, Dziękuję za odwiedziny. Hmm.. o czymże ja myślałem pisząc to opowiadanie – ciężko zdefiniować. Z kompozycją pełna zgoda, ale co tam – czemu nie bawić się nią troszkę. 

 

Co do kropek to nie wiem, czemu tam są. Nie powinno ich być? 

 

PS Przepraszam za to, że późno odpisuje :(

 

Pozdrawiam

Cichy0

Finklo, 

A mnie tak długo na portalu nie było. Ale cóż rzec – dzięki za odwiedziny i komentarz :) 

 

Pozdr

Cichy0

Dziękuję, Morgiano, za Twój komentarz. Cieszę się, że opowiadanie spodobało Ci się. 

Cóż mogę więcej dodać – dziekuję za zorganizowanie konkursu :) 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Ando, bardzo dziękuję za Twój komentarz. Cieszę się, że tekst Ci się spodobał oraz że takie właśnie wrażenia miałaś po jego przeczytaniu. Nie ukrywam, że stworzenie odpowiedniego klimatu stawiałem na pierwszym miejscu, pisząc to opowiadanie. Dlatego taka opinia jest dla mnie w pełni satysfakcjonująca. 

 

 

 

 Hi Finklo, 

 

Dziękuję za odwiedziny oraz komentarz. Dzięki za klika, dzięki za uwagi dotyczące fabuły. 

Dzęki, że jesteś (?) <nuci: Merci, tak podziękuję Ci!>

 

W zamyśle bajka ma mieć kontynuację. Kiedy? Zobaczymy :) 

Co do postaci – rzeczywiście królik najbardziej przypomina mi tego z Alicji, ale jakoś bezpośrednio nie czerpałem z tej postaci. Oleg wyszedł całkowicie z mojej głowy. 

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

Gratuluję wszystkim z podium oraz autorom wyróżnionym. Chylę czoła również przed wszystkimi, którzy wzięli udział w konkursie – przeczytałem większość opowiadań konkursowych i muszę przyznać, że spojrzenia były bardzo różne, ale jednocześnie w przeważającej większości oryginalne i ciekawe. Sam miałbym twardy orzech do zgryzienia na miejscu jury. Dziękuję również za wyróżnienie – dla mnie to ogromny zastrzyk motywacji. Dziękuję również organizatorom za przygotowanie konkursu oraz terminowe ogłoszenie wyników.

Hi Mersayake, 

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz. 

 

Trafna uwaga, jeżeli chodzi o podmiot moich tekstów. Przede wszystkim skupiam się na ludziach, ich przeżyciach i doświadczeniach, a fantastyka stanowi bardziej środek wyrazu, pole na którym staram się zarysować ich historie. 

 

Nie myślałem nigdy o kontynuowaniu tego shorta. Natomiast jedna z postaci, które są w “Lupus (est)” – starzec, pojawia się również w “Musi się zakończyć”. 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Asylum,

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Celowo chciałem trochę pobawić się czasem teraźniejszym, gdy pisałem to opowiadanie :) 

Rzeczywiście ta forma najbardziej sprawdza się przy opisie scen, gdzie dużo się dzieje.

Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało. 

 

I cóż, pisał będę nadal :) Także dzięki za doping. 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Mersayake, 

 

Przeczytałem z zainteresowaniem Twoje opowiadanie. Spodobał mi się świat, który stworzyłeś – wymarłą Planetę Aplokka. Pomimo, że fabuła jest dość statyczna, nie przeszkadza to w lekturze i nie nudzi, głównie chyba dzięki Twojemu stylowi, który mi przypadł do gustu. Wydaje mi się, ze wymaga jeszcze troszkę pracy, szczególnie jeżeli chodzi o szyk zdań, ale ogólnie podoba mi się jak snujesz historię. 

 

Poniżej niewielka łapanka. Sugestie co do kwesti interpunkcyjnyc potraktuj naprawdę jako SUGESTIE, do przemyślenia. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie :) 

 

Narządy wewnętrzne wibrowały(,+) chcąc wyskoczyć z organizmu, rozrywając fizyczną powłokę.

→ wydaje mi się, że tutaj powinien być przecinek

(…)pamiętałem wydarzenia zanim zostałem zapakowany w elektroniczny sarkofag.

→ logiczny sens tego zdania jest taki, że bohater po zapakowaniu w sarkofag już nie pamiętał “wydarzeń”. Jeżeli chodziło Ci o to, że pamiętał wydarzenia sprzed tego, gdy został zapakowany w elektroniczny sarkofag to możesz tak napisać po prostu :)

 

Nie kupowałem tego(,+) co mi wciskano

→ wydaje mi się, że tutaj brakuje przecinka

 

Co rusz omijałem kupki gruzu wyplutego przez szczeliny w suficie.

→ Powyższe zdanie sugeruje, że najpierw istniały szczeliny, które następnie “wypluwały” gruz. Rozumiem, że chodziło Ci o to, że szczeliny były efektem “wyplucia” gruzu? :) 

 

Rozbity kluczyłem po bazie(,+) marnując czas.

→ wydaje mi się, że tutaj brakuje przecinka

 

Na końcu państwa wykorzystały broń nuklearną i biologiczną, a te niczym aniołowie zagłady dopełnili dzieła.

→ moim zdaniem powinno być (…) dopełniły dzieła. To bronie dopełniły a nie aniołowie (bronie, niczym aniołowie).

 

ale nie byłem dobry w opowieści ani słowa.

→ Rozumiem, że chodziło Ci o to, że nie był dobry w opowieściach ani słowach ?

 

A, i na koniec. Poniższe zdanie szczególnie przypadły mi do gustu. 

 

Poduszkowce leżały na spękanych jezdniach niczym zabawki wysypane z dziecięcego koszyka. Wieżowce zawalone jakby przebiegła tędy niewidzialna brzytwa, a szczątki wysokościowców przypominały drzewa po wycince.

EIDT: Jeżeli jeszcze nie jest w BiB, to nominuję to opko.

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Wicked,

 

Poruszył mnie Twój tekst.

 

Powiem szczerze, że nawet chyba większe by na mnie zrobił wrażenie, gdyby dealer/producent nie miał ksywy Święty Mikołaj. No, ale wciąż… bardzo mocne, na poziomie klimatu, opowiadanie, ze wzruszającym zakończeniem. Ciężar świata, który opisujesz czuć jest praktycznie w każdej linijce tekstu. Wydźwięk ostatniej sceny, w której teoretycznie ma się kończyć cierpienie dziecka, przygnębia jeszcze mocniej i skłania do refleksji nad skutkami, jakie kiedyś mogą spotkać jednostki, z powodu niepohamowanego pędu społecznego “rozwoju”. 

 

Poniżej jakieś niuanse, moje sugestie:

 

Jeszcze tylko trochę, pomyślał Martin. Jeszcze trochę i będzie spokój.

→ w dość nieklasyczny sposób zapisujesz myśli. To generalnie dla mnie nie jest problemem. Ale jeżeli część pierwszego zdania przed przecinkiem oraz zdanie drugie wydzielone by były, np kursywą lub cudzysłowem, być może łatwiej by się czytało ten fragment. Ale to naprawdę drobiazg. 

 

Minuty sączyły się powoli przez perspektywę bolących mięśni i niepewności szalejącej w umyśle

→ dobrze rozumiem, że Martin miał niepewność szalejącą w głowie dopiero w perspektywie? 

Bo jeżeli czuł niepewność już w momencie, którego dotyczy ten fragment to napisałbym: (…) przez perspektywę bolących mięśni i niepewność szalejącą (…)

 

W końcu (,+) za którymś wzniesieniem(,+) zobaczył ciemną zieleń na wysokich, chropowatych pniach.

→ specjalistą od przecinków nie jestem, więc ta sugestia będzie wymagała rozważenia z Twojej strony. Wydaje mi się, że część zdania którą wydzieliłem przecinkami to wtrącenie, które wymagałoby takiego zabiegu właśnie. Bez tej części między przecinkami zdanie nie straciłoby logicznego sensu. Ale jak mówię expertem nie jestem :) 

 

 

Dziadek opowiadał mu, że w kiedyś w tych rejonach

→ “w” do wyrzucenia

 

A na koniec – poniższe dwa zdania spodobały mi się szczególnie, zwłaszcza że wśród dominującego klimatu przygnębienia stanowią racjonalną deskrypcję zwyczajów panujących w nowym świecie, okraszoną lekką nutą wesołości.

 

W Nowym Liberlandzie mówiło się, że rozłąka z ulubioną bronią – nożem, taserem, karabinem, nie ważne – to jak rozłąka z własnym fiutem. Ale mówiło się też, że każdy dom jest osobnym państwem, w którym prawo ustala właściciel.

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej, historia z początku wydała mi się troszkę absurdalna, mocno abstrakcyjna. Jakby elementy opowiadania były kompletnie losowo dobrane i polane fantastycznym sosem, zmieszanym z logicznie nieprzystających do siebie składników. 

Niemniej, wszystkie puzzle wskoczyły mi na miejsce, po przeczytaniu ostatniego fragmentu. 

Jeżeli historia napisana jest z perspektywy dziecka-autora i chciałaś to oodać, to rzeczywiście ta narracja była jak najbardziej uprawniona, jak również i fabuła :) Także ten, tekst ogólnie na plus :)

 

Poniżej garść uwag stylistycznych:

 

Ona i jej świat były takie kruche, podatne na stłuczenie.

Nie znała innych światów, pamiętała tylko tę, bajecznie kolorową mgławicę NGC 604,

→ Powtórzenie

 

Ze przestrachem przypatrywała się trzem miłym osobnikom, którzy przytruchtali z połyskliwą siecią.

→ zamieniłbym Ze na Z

 

– Musisz się bardzo postarać, ale pomogę ci. Kiedy Wielki Święty Mikołaj zapyta, czy masz jakieś życzenia odnośnie renifera, powiedz że wybierasz mnie – obiecał.

→ słowo: obiecał, wsadziłbym pomiędzy te dwa zdania. Obiecuje w pierwszym zdaniu. Drugie to już nie jest obietnica tylko prośba. 

 

o tych dziwnych istotach odżywiających się prądem jak ona.

→ choć specjalistą od interpunkcji nie jestem, zastanowiłbym się na postawieniem przecinka przed jak. Teraz to zdanie brzmi troszkę tak jakby ten prąd był jak ona :) 

 

Zawsze to urozmaicenie od przeżuwania trawy i ziół

→ nie jestem pewien czy można urozmaicać od czegoś, napewno można urozmaicać coś.

 

Największą część półkola zajęły szeregi pomocników, a po jej obu stronach ustawiły się zaprzęgi reniferów. Zwiewka stała w pierwszym rzędzie pomocników, zgodnie z przywilejem najmniejszych istot.

→ Powtórzenie

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Monique, Całkiem ciepła świąteczna opowiastka :) Dobrze, że gnomowi nie udało się zepsuć rodzinnej atmosfery dzieciakom i ich rodzinie :) Zachęcony lekturą tego opowiadania, prawdopodobnie sięgnę też po historię halloweenową :)

Podsumowując: podobał mi się Twój tekst. 

 

Niemniej, mam dwie niewielkie uwagi natury stylistycznej.

 

Zastanowiłbym się nad poniższą konstrukcją:

 

Za czasów mojego dzieciństwa na choince wieszaliśmy orzechy, ciasteczka, rajskie jabłuszka, a zamiast lampek małe świeczki. Zajadając się właśnie grochem z kapustą poczułem przyjemny, świerkowy zapach zmieszany z żywicą. Jednak dymiące drzewko nie było czymś normalnym i zorientowaliśmy się w czym rzecz. Szybko wystawiliśmy choinkę na dwór, lecz i tak cała spłonęła. To dopiero była katastrofa!

W pierwszym zdaniu, dziadek Mietek, przywołuje ogólną refleksję dotyczącą sposobu w jaki w przeszłości przeżywał/li Święta, a drugie zdanie brzmi jakby było kontynuacją historii dotyczącej konkretnej sytuacji przy stole świątecznym (kontynuacją, bez początku, przez co, przynajmniej u mnie wywołało delikatną konfuzje). Być może warto by było dodać pomiędzy tymi dwoma zdaniami coś w stylu: Dawno temu, podczas którejś/pewnej Wigilii, zajadając się grochem(…). Wskazana przeze mnie propozycja być może nie jest najlepsza, jaką można by było wymyśleć, ale chciałem tylko zaznaczyć ewentualny kierunek sugerowanych zmian :) 

 

Druga kwestia, nad którą bym się zastanowił to przeformułowanie poniższego zdania: 

 

powiedziała babcia Janina, łamiąc się z każdym opłatkiem.

 

One troszę brzmi, jakby babcia kulała się po ziemi i łamała się nawzajem z opłatkami w zażartym boju :) :) Być może tylko u mnie wywołuje takie skojarzenia, ale prawdopodobnie lepiej by brzmiało w ten sposób (tzn. jednoznacznie): 

 

(…) powiedziała babcia Janina, łamiąc się opłatkiem z każdym (opcjonalnie: łamiąc się opłatkiem z dziadkiem Mietkiem/babcią Halinką/Jasiem, Małgosią, dziadkiem Zenkiem <generalnie w czasie wypowiadania jednego zdania cięzko się połamać z wszystkimi naraz :)> 

 

Te wskazane powyżej sugestie są to niuanse, które nie mają większego wpływu na mój pozytywny odbiór Twojego dzieła. 

 

EDIT: ponieważ tekst mi się spodobał, myślę że może znaleźć się w BiB. Polecę go tam ze swojej, skromnej strony.

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

 

Hej NearDeath,

 

To już drugo Twój tekst, który czytam. Ewidentnie pachnie mi wciąż “IT” :) Nie mówię, że to źle, po prostu widać że lubisz Kinga. Opowiadanie mi się podobało, ponieważ lubię takie “kwaśne klimaty”, ale ciut ciekawiej budowałeś klimat w “Po drugiej stronie lady”. Tym bardziej, że tym razem po lekturze czułem się delikatnie skołowany i pozostawiony bez odpowiedzi – chociaż motyw z zamianą rodziców na lepszych zrozumiałem (być może limit konkursowy, jak wspominasz, nie w pełni pozwolił Ci tym razem rozwinąć skrzydła). 

Ogólnie, tekst na plus i czekam na kolejne :)

 

Starzec uśmiechnął się, kiwając z dezaprobatą głową, po czym usiadł na wózku.

 

Wydaje mi się, że z dezaprobatą to można kręcić głową (NO), a nie kiwać (YES). Kiwa się raczej z aprobatą :) 

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

Irka_Luz – Podzielmy się opłatkiem https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23565

Hej Irko, Fajny, ciepły tekst. Pomimo, że historia może się pozornie wydawac delikatnie oklepana to Twoja interpretacja jest szalenie interesująca i potwierdza tezę, że nawet podobny schemat, prostą historię można opowiedzie w bardzo ciekawy sposób. Zawnioskuję o klik. Pozdrawiam Cichy0

Hej Mersayake, dzięki za odwiedziny i ciepłe słowa. Tak, to prawda – szlifującyh było kilka sztuk, więc ukłon w ich stronę z mojej strony się należy. I jak zwykle Reg wyłapała pieczołowicie to co trzeba. Pozdrawiam Cichy0

Reg, wybaczam wcześniejsze niedopatrzenie ;) 

 

A tak poważnie: dzisiaj myślałem sobie, że BiB od Ciebie pod moim opowiadaniem to byłoby dla mnie dość miłe wydarzenie. A tu wchodzę na fantastykę i taki surprise. 

Dzięki!!

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Monique, 

Ciesze się, że opowiadanie spodobało Ci się. No cóż, wcześniej wytknięto mi, dość słusznie, pokaźny worek byków, które głównie z pośpiechu i niechlujności autora wpadły w opko :)

 

Dzięki za kliczka ;) 

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

Ekhm, ekhm…. moje opowiadanie, od momentu publikacji do teraz, przeszło przez znaczącą liczbę korekt technicznych (interpunkcja/styl), głównie dzięki nie-miłościwie, acz słusznie komentującym.

Czy można dokonać resubmisji tekstu (ot, na przykład, niniejszym?)  :) Ewentualnie, czy można zapytać czy Jurkinie, będą brały pod uwagę wersje po korektach, czy na moment czytania pierwszego? :D 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Hej Irko, dziękuję za Twój komemtarz. Jestem Ci również wdzięczny za korektę niemieckiego. Starałem się pytać wujka google'a w kilku źródłach, jeżeli chodzi o tłumaczenia, ale tak to jest, jak się nie ma podstawowej znajomości języka i człowiek się bierze za tłumaczenia :( Skoryguję te zdania, jak usiądę przy komputerze. Cieszę się, że opowiadanie generalnie spodobało Ci się. Nad tłumaczeniami mamy Franka jeszcze pomyślę. Pozdrawiam Cichy0

Reg, melduję, że wykorzystałem w sumie 100 proc. Twoich sugestii (być może 99.99 proc) :) 

 

Pozdrawiam 

Cichy0

A, i jeszcze wujek Cichy wpadł na chwilę z nominacją do BiB. 

Pozdrawiam

Cichy0 :D 

Całkiem ciekawa historia. Bez fajerwerków, jeżeli chodzi o fabułę, ale podparta sprawnymi i umiejętnymi opisami. 

Najbardziej spodobał mi się koniec – typowe zachowanie kota – zwinąć się w kłębek w pudełku : – )

Przeczytałem, podobało się :) Ciekawy klimat. Tylko kim byli Ci podróżni? (zarcik ;)). Dość ciekawe rozwinięcie wątku biblijnego.

Wiktor Orłowski – Folwark Świąteczny https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23541

Czyli zostałem zrobiony w balona :) Tak myślałem ;)

Hej Reg, dzięki za dodatkowe wyjaśnienia. Przez jakiś czas będę miał dostęp tylko do telefonu, więc pochylę się nad nimi uważniej, jak dorwę się do kompa. Pozdrawiam Cichy0

Ciekawy pomysł, nietypowa perspektywa. Opowiadanie mogloby "chwycić się za ręce" z moim tekstem EI-PRAK. To znaczy – choinki do lasów, a karpie z powrotem do wody, a nie na stół. Podsumowując – podobało mi się :)

A rzeczywiście, to bylo obwieszczenie o zniesieniu stanu wojennego, a nie wprowadzeniu :)

Historię Gienka i Snieguroczki poprowadziłaś w ciepły i subtelny sposób. Postacie, które wykreowałaś są realistyczne i żywe, podobnie jak dialogi, które prowadziły. W interesujący sposób zbudowałaś scenogtafię opowiadania oraz chronologię. Wszakze rok po akcji opowiadania stan wojenny został zawieszony, a w jeszcze kolejnym roku, zakończony. Wszystko to zanurzone w lekko onirycznym klimacie kontrastu między siermiężnym klimatem stanu wojennego a atmosferą świąt, dało dobry efekt. Pozdrawiam Cichy0

A ta Ostrobramska 77 to niezły motyw. Szkoda, że sam nie zakumałem :)

MPJ 78, interpunkcją nie ma co się przejmować tylko chyba trzeba ją wkuć. Ja mam taką metodę, że jak już przeczytam opowiadanie w poszukiwaniu błędów różnorakich, ostatnie czytanie poświęcam tylko interpunkcji. To generalnie chyba dobra metoda, której niestety nie zastosowałem przy opowiadaniu na Konkurs Świąteczny i zgrzytałem zębami jak później wytknięto mi bardzo trywialne błędy na tym polu. Nota bene, "Musi się zakończyć" w ogóle opublikowałem za szybko i nie obylo się bez innych błędów styl., ale chyba właśnie kilkukrotne czytanie z autokorektą to jest klucz. Pozdrawiam Cichy0

Dzięki, Katiu, za Twój komentarz. Dziękuję również za klika. Cieszę się, że opowiadanie spodobało Ci się, tym bardziej że sam lubię tę specyficzną wrażliwość głosu, którym przemawiają Twoje teksty. Jeszcze bardziej się cieszę z tego, że przeczytałaś opowiadanie już po wszystkich dotychczasowych korektach ;) Pozdrawiam Cichy0

Hej Reg, 

 

No to troszkę pomarudzę jeszcze ;)

mundur wieńczy żelazny krzyż… ―> Czy dobrze rozumiem, że żelazny krzyż został zwieńczony  mundurem? No bo munduru, o ile mi wiadomo, nic wieńczyć nie może.

Zmieniłem na mundur zwieńczony jest żelaznym krzyżem. Hmm… jest to rzeczywiście (tzn określenie wieńczyć) pojęcie z zakresu architektoniczno-budowlanego. Ale czy nie “cool” jest użycie go w takim kontekście? :)

Tak jak np droga może meandrować, chociaż jak wiadomo, tylko rzeka meandry posiada…

Czy nie można takich pseudometafor, Twoim zdaniem, stosować w tekstach? 

Mama trzyma jego rozpaloną dłoń i głaszcze po włosach. ―> Czy dobrze rozumiem, że chłopiec miał włochate dłonie?

Hmm… czy powinienem napisać, że głaszcze go po włosach na głowie? :D BTW Good one :D 

 

który wyprowadzi go z dala od koszmarnej pułapki. ―> …który wyprowadzi go daleko od koszmarnej pułapki. Lub: …który poprowadzi go z dala od koszmarnej pułapki.

 

Powiem szczerze, że nie bardzo czaję różnicę. Mogłabyś mi to jaśniej wytłumaczyć. 

 

 Dzięki za nowe słówko – szynel.Prochowce zamieniłem jednak na ciężkie płaszcze wełniane. 

Szynel mi się za bardzo z tą drugą (czerwoną) zarazą kojarzy. 

 

Dzięki raz jeszcze za korektę. 

 

Pozdrawiam

Cichy0 

Kurcze, MPJ, powiem szczerze, że zanim naskrobałem ten komentarz, rzuciłem okiem do pozostałych Twoich opowiadań.

Chciałem sprawdzić, czy to konkretne “opko”, pod którym zostawiam swoją opinię, naskrobała osoba, która jest na samym początku nauki warsztatu, czy już jakieś doświadczenie w tym zakresie posiada, żeby odpowiednio dostosować swój komentarz. Nie chciałbym bowiem przed Świętami, zbyt brutalnie potraktować jakiegoś żółtodzioba (chociaż sam “prosem”, rzecz jasna, nie jestem i daleko mi oczywiście). 

I tutaj jakiś totalny kontrast się pojawił pomiędzy pozostałymi Twoimi tekstami, a tym co teraz zaserwowałeś czytelnikom. Ty naprawdę, jak się postarasz, to umiesz machnąć ciekawy tekst i całkiem niezły stylistycznie.

Niestety lektury Sprawa M. nie mogę zaliczyć do najlepszych.

Niby jakiś pomysł miałeś, ale powiem szczerze, że nie bardzo przypadł mi do gustu. Nie uwierzyłem w postaci (np. poseł, który jest detektywem, seriously?). Chociaż sam mam problemy z interpunkcją, momentami aż mnie zakłuły oczy od chaosu w tym zakresie. Zdania wydały mi się albo zbyt krótkie (pierwszy akapit) albo jakoś fikuśnie zbudowane. 

Przykro mi, nie spodobał mi się Twój tekst, natomiast muszę przyznać, po urywkowej lekturze pozostałych Twoich opowiadań, że pisać już nawet potrafisz, tylko kolejnym razem się bardziej postaraj. 

Zresztą sobie też to muszę powtarzać. 

Głowa do góry – będzie lepiej. Jak mówię, potencjał jest.

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

 

 

 

Katia, Świąteczne hikikomori https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23517 Sorka, jak link sie nieuaktywni, ale te cholerstwa są oporne, jak się stuka z telefonu.

I tym samym, MPJ 78, zachęciłeś mnie do lektury Twojego opka :)

Heloł Katiu, Dobrze czytało mi się Twoje opowiadanie. To już drugie w konkursie, które zbudowane jest wokół tematu straty bliskiej osoby (Fizyk również skrobnął coś utrzymane w podobnym klimacie). Ten typ literatury mi osobiście odpowiada. Co prawda, fabuła nie jest jakoś bardzo porywająca, ale nie o to chodziło zapewne, żeby stworzyć, ociekający zwrotami akcji thriller, ale pewien introspektywny opis samotności przeżywanej w Święta z punktu widzenia osoby, na którą ciężkie doświadczenia zyciowe sprowadziły również chorobę (podejrzewam, że chodzi o nerwicę). Wydaje mi się, że udało Ci się to. Jedyne co może troszkę mi nie zagrało to, to że większość informacji o bohaterze podałaś dość szybko, jakby "na tacy", ale to raczej jest mały niuans, który wyniosłem z lektury i nie wpłynął na ogólnie pozytywny odbiór. Pozdrawiam Cichy0

pewnie 99 proc wykorzystam instantly, a nad ostatnim 1 proc. pomarudzę…a potem też wykorzystam

Hej Reg, dzięki za korektę. Z pewnością wnikliwie się jej przyjrzę ;) I zapewne większość z uwag wykorzystam. Pozdrawiam Cichy0

Hej Mersayake, 

 

Dzięki za Twój komentarz. Wow, o 3.00 w nocy Ci się chciało… szacun.

Fajnie, że ogólnie tekst Ci się spodobał. 

 

Kwestia przecinków wydaje mi się, że już jest mocno wyprostowana. 

Dokonałem dość gruntownej korekty całego tekstu w tym zakresie (przynajmniej na tyle na ile pozwoliła mi moja wiedza z interpunkcji wspomagana wujkiem google). Odstępy również zmniejszyłem. 

Pozostawiłem tylko w kilku miejscach. 

 

Jeszcze raz dzięki za odwiedziny.

 

Pozdrawiam

Cichy0 

NearDeath – Po drugiej stronie lady https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23378

Hej NearDeath, fajny horrorek. Dobrze mi się czytał był. Klimat trochę przypominał IT Kinga. Zamiast czerwonego balonika, brązowy miś. Kliczek domykający zawnioskowan będzie. Pozdrawiam Cichy0

Sonata, Zespół torrenta. https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23016

Hrj Sonato, dość lekki i przyjny shorcik. Jako glosi słynne powiedzenie: Polak mądry po szkodzie. Jack to nie Jacek, chciał być cwany a znów został wy…kiwany. Śmiechłem na końcu. Kliczek wjedzie.

Hej,

 

W sumie to miałem skomentować Twoje opowiadanie po zakończeniu konkursu, ale co mi tam :) 

Bez wątpienia “wysmażyłeś” całkiem interesujący i oryginalny tekst. Jedyny, spośród tych prac konkursowych, które przeczytałem, tak bezpośrednio eksploatujący temat konkursu. 

Są elfy (w tym jeden szczególny), jest Mikołaj (również szczególny) i jest magia Świąt Bożego Narodzenia.

 

Ciekawy wydał mi się motyw między-klanowej wojny elfów. Trupy poległych na polanie zrobiły na mnie dość szczególne wrażenie :) No i jeszcze Miki na smoku :) 

 

Ogólnie rzecz biorąc – podobało mi się :) 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Pisanie o emocjach w wyważony i nieprzesadzony sposób, nie jest proste. Chociaż opowiadanie nie porywa fabułą, to przecież nie takie tutaj było jego zadanie. Cel byl prosty: pokazac w nienachalny sposób emocje, związane z tragedią, która spotkała głównego bohatera. Według mnie udało Ci się ro zrobić. Ponieważ jestem fanem tego typu literatury (tj więcej emocji i filozofii, mniej laseru z oka w fantastyce), postaram się o klika. Pozdrawiam Cichy0

Hej Irko, moje porównanie do amerykańskich filmów szpiegowskich raczej mogło być nobilitacją a conajmniej komplementem. Polecam np film pt. Syriana. Pozdrawiam Cichy0

Hej, napisałaś całkiem zgrabne opowiadanie. Rzeczywiście, jak wspominasz na wstępie, pomysł dość luźno nawiązuje do tematu konkursu (akcja mogłaby się toczyć w zasadzie w każdym innym terminie bez szkody dla fabuły). Z drugiej strony jest to dość oryginalna interpretacja zadania, przed którym postawiono uczestników szranek. Podobało mi się to jak precyzyjnie i oszczędnie okrasiłaś historię szczegółami. Na plus również dialogi, chociaż odcinanie się kur#ą szefowi w strukturach wojska/wywiadu jakoś wydaje mi się mało realne. Z drugiej strony przydaje opowiadaniu rysu rodem z amerykanskiego filmu sensacyjnego, co niektórym może się podobać. Nota bene czytając Twoje opowiadanie miałem wrażenie, że właśnie oglądam trailer jakiegoś filmu szpiegowskiego z zakończeniem :) Piszesz dość obrazowo, wciągasz czytelnika w historię i to duży plus. Wracając do początku, czyli pomysłu. Nie jest banalny, ale z drugiej też raczej nic bardzo oryginalnego – manipulacja myślami to już temat delikatnie wyeksploatowany. On the other hand, Twoja interpretacja jest dość ciekawa. Pozdrawiam Cichy0

Sonato, Jeszcze słowo sprostowania. Wydaje mi się, że konsumentem kazdy z nas czasem musi bywać. Natomiast konsumpcjonizm to jest konsumowanie bez umiaru (nadkonsumpcja). Niemniej rzeczywiście w mojej wypowiedzi bardziej pasowałoby chyba słowo odbiorca po prostu :) Pozdrawiam Cichy0

Hej Rrybaku, Dziękuję za Twój komentarz. Cieszę się, że podobało Ci się opowiadanie. W ramach miniresearchu, który przeprowadziłem przed pisaniem sprawdzałem z ciekawości jak funkcjonuje ptactwo w zimie, ale widać coś nie doczytałem. Dzięki za klik :D

Rzeczywiście słowo konsument nabrało mocno negatywnego znaczenia ostatnimi czasy :) Tak jak np słowo korporacja :)

Hej Werweno, 

 

Dziękuję za Twój komentarz. Bardzo jestem wdzięczny za wskazanie wszystkich potknięć a szczególnie cieszę się z tego, że wyłapałaś tę nieszczęsną dekadę :) (oh jesus co za nieścisłość logiczna). 

 

Fajnie, że podobał Ci się klimat opowiadania i ogólnie pomysł, który przekułem w tekst. 

Jak wspominasz, wymaga szlifierki, którą po części już, również dzięki Tobie oraz pozostałym komentującym, dokonałem. Oczywiście ewentualne dalsze uwagi komentujących również wprowadzę w tekst. 

Sam zapewne jeszcze przeczytam go kilka razy w poszukiwaniu błędów

 

Hej Sonato, 

 

Ciesze się, że podobało Ci się opowiadanie. Dziękuję również za miłe uwagi. Jak każdy twórca cieszę się jak dziecko na pozytywny odbiór konsumentów moich “dzieł” :) Bardzo fajne skojarzenie miałaś z Dziadami (w sumie to już druga osoba, która o tym wspomina). Gdy tworzyłem opowiadanie, jednak nie inspirowałem się Mickiewiczem, po prostu chyba gdzieś został z podstawówki “z tyłu głowy”. Co do Opowieści Wigilijnej to jak najbardziej stanowiła dla mnie inspirację. 

Ciekawa koncepcja dotycząca proweniencji starca. Ponieważ tę postać zamierzam jeszcze wykorzystać, w którymś z przyszłych opowiadań narazie nie chciałbym wyjaśniać za bardzo jego pochodzenia.

Dzięki za nominację do BiB.

 

Pozdrawiam

Cichy0

 

 

hmm… chmar szpaków – brzmi spoko. Jakoś na końcu chmar dobrze współgra z sz na początku szpaków. 

 

chmar kruków – gorzej – za dużo tego rrrrrrrrr….

 

Tak naprawdę uważam jednak, że w tekście literacki rzeczywiście powinno się raczej użyć słowa chmary lub stada. Chyba chodzi głównie o to, żeby czytelnikowi to nie zgrzytało w trakcie lektury a nie o to, że część ornitologów akurat w przypadku szpaków również nazywa ich stado, ławicą. 

 

:) 

 

Jeszcze się nad tym zastanowię… :)

 

Edit: No i nawet ławice mi zabrać chcą :( kochane ławice ptasie :D 

Edit2: Tomasz powyżej to dla wszystkich, którzy wskazywali niedoróbki.

Hej Wilku,

 

Dziękuję za Twój rozbudowany komentarz.

 

Dobrze trafiłeś z tym, że tekst był tworzony na dość dużym zmęczeniu materiału ;) Tak naprawdę 13k znaków wyplułem z siebie w jedno posiedzenie, trwające do 2.00 w nocy, pomiędzy jednym a drugim dniem pracy. Oczywiście nie jest to żadna wymówka, ponieważ czas na przygotowanie opowiadania i cyzelowanie szczegółów miałem, ale cóż – błąd taktyczny :) Miałem po prostu pewnego wieczoru taki “drive” emocjonalny w trakcie pisania, że opowiadanie samo wyszło spod klawiatury. 

 

Muszę tutaj również przyznać rację Fizykowi, który celnie dość spuentował, że za wcześnie wrzuciłem opko. Fakt, powinienem trochę poczekać, przeczytać raz jeszcze i skorygować (przynajmniej te oczywiste nieścisłości logiczne i stylistyczne). Trochę się przekomarzałem również ze wspomnianym Fizykiem, co do jego celnych spostrzeżeń dotyczących ewidentnych wpadek i niedoróbek zamiast je po prostu skorygować. Pewnie dlatego, że generalnie skupił się tylko na negatywach do czego miał święte prawo przecież. 

 

No cóż, część elementów już poprawiłem. Teraz jeszcze zamierzam sprawdzić opowiadanie pod kątem interpunkcyjnym. Pewnie/może trochę się wygładzi, ale pierwsze wrażenie dość mocno podciąłem jak to celnie zauważyłeś. 

 

Co do postaci, o której wspominasz to moim zamiarem było wykorzystanie właśnie jej i w tym opowiadaniu (a przynajmniej postaci, która łączyłaby w klamrę te dwa teksty). 

 

Co do tempa to chciałem, żeby przyspieszało w ten sposób, ale również ciąłem na koniec dość mocno, dlatego Twoje spostrzeżenia co do struktury końcówki również w jakimś sensie są słuszne. 

 

Na koniec wspomnę, że podobnie jak Lupus (est) tekst oparty jest na prawdziwej historii, którą znam z opowiadań. Do której dodałem elementy fantastyczne rzecz jasna.

 

Pozdrawiam

Cichy0 

Hej, 

 

Twój tekst przypadł mi do gustu.

 

Powiedziałbym, że z jednej strony mamy tu do czynienia z ciekawą wizją przyszłości (chociaż VR, już tak naprawdę, obecnie funkcjonuje dość prężnie), a z drugiej z posępnym studium socjologicznym. Studium dobrze przystającym do obecnych czasów – najważniejsze, żeby focie na “fejsbuniu” były ładne, nieważne że niezbyt przystają do rzeczywistości. 

Podoba mi się ta ciekawa krytyka (a być może deskrypcja po prostu), tkwiącej w ludziach, konieczności nad-konstruowania swojego wizerunku w oczach innych. Myślę, że ten szczególny rys charakteru ludzkiego wynika z potrzeby przybierania pozy nie tylko dla świata zewnętrznego, ale również dla samego siebie. Głównie po to, aby niwelować dysonans poznawczy pomiędzy postrzeganą realną jakością własnego życia a zinternalizowanymi oczekiwaniami społecznymi. Zgodnie z mechanizmem: żyję słabo vs powinienem być idealny i szczęśliwy, zatem utkam iluzję na potrzeby innych, a może bardziej po to żeby poprawić sobie samopoczucie i zniwelować to natrętne poczucie napięcia wewnętrznego. 

Przypadła mi do gustu uniwersalność tego przesłania. Przy tym wypowiedziałeś je w zgrabny i oszczędny sposób. 

 

Jeżeli chodzi o kwestie techniczne to zastanowiłbym się nad jedną kwestią, co do której sam nie jestem 100% pewien jako chodząca antyteza poprawności interpunkcyjnej.

 

Wydaje mi się, że jeżeli chciałeś podkreślić, że te dębowe krzesła były ciężkie, nie powinno się stawiać poniższego przecinka. Ale podkreślam, że wydaje mi się i być może użyłeś go prawidłowo. Tak czy siak jest to kompletny niuans.

Po kolei zniknęli z ciężkich, dębowych krzeseł(…) 

Pozdrawiam

Cichy0

 

 

 

Hej Łosiocie, (Łosiot?, jak odmnieniać?) , 

 

Dziękuję za Twoje uwagi techniczne. Na pewno je wykorzystam.

 

Twoi przedpiścy również zwracali uwagę na niedoróbki w tych samych miejscach, co tylko utwierdza mnie w konieczności dokonania poprawek.

 

Cieszę się, że overall, podobał Ci się tekst.

 

Pozdrawiam.

Cichy0

 

Hej Filip,

 

Dziękuję za Twój komentarz co do warstwy fabularnej. Co do technicznej to już dość kopów poszło :) 

Postaram się poprawić tekst.

 

Hej Anet,

 

No cóż, jak już trzeci “rabin” (rabinka) mówi, że coś nie tak z interpunkcją to coś w tym musi być. Przejrzę raz jeszcze tekst w wolnej chwili i wprowadzę zmiany zaproponowane przez Gravel oraz zapewne jeszcze coś wyhaczone przez Fizyka.

 

Pozdrawiam

Cichy0

Każdy czytelnik to specjalista od czytania. Jeżeli w jakichś miejscach potykałaś się o niedoróbki to przecież masz do tego pełne prawo i jak najbardziej pożądam wskazania takich właśnie miejsce. Trochę się z Fizykiem poprzekomarzałem i z Tobą, ale teraz patrząc na moje odpowiedzi wydaje mi się, że byly może zbyt gwaltowne. Byc może. Niemniej naprawdę doceniam konstruktywną i szczerą krytykę. Pozdrawiam moje rodzinne miasto – KRK ;)

Hej Gravel, oczywiście że doceniam Twoje uwagi. Ale generalnie lubię rozumieć zanim coś zmienię. Przecinki to jakaś porażka :D Pozdrawiam Cichy0

Hej Gravel, 

 

Dziękuję za Twój komentarz oraz uwagi natury ogólnej

Jesteś pewna, że w przypadku dopowiedzeń nie stosujemy przecinków? 

Możesz uzasadnić czemu przecinków tam akurat nie może być? 

 

Np : W poniższym zdaniu : Co jakiś czas możę stanowić dopowiedzenie.

Co jakiś czas, rozciera zgrabiałe dłonie 

W poniższym zdaniu to samo tyczy się  Po przeprowadzce za miasto

Po przeprowadzce za miasto, powrót ze szkoły to nie partyjka cymbergaja i dobrze zdążył się o tym przekonać.

Oczywiście poniżej mamy do czynienia z przenośnią

rozwrzeszczanych ławic kruków 

Otuchy dodają, majaczące w oddali, światła domostw i wysoki trel leśnego ptactwa Wykastrowałabym to zdanie z przecinków.

Czemu? 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Fizyku,

Zrobię Ci z opowiadania jesień średniowiecza, w grudniu :) 

A tak poważnie, coś tam mogę skrobnąć, jak się ukaże. 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Fizyku, 

 

Wydaje mi się, że dalsze drążenie powyższych niuansów wymagałoby ustawienia Skype calla :) 

Co do zasady rozumiem Twoje zastrzeżenia, tzn. logikę ich konstrukcji, ale z drugiej strony większość wariantów przeze mnie użytych jestem w stanie (a przynajmniej starać się) wybronić.

 

Oczywiście w niektórych przypadkach użycie formy, którą proponujesz być może miałoby pozytywny wpływ na odbiór tekstu, ale osobiście nie porwałbym się z aż tak negatywnym ogólnym podsumowaniem czyjegoś tekstu, szczególnie jeżeli sam biorę udział w konkursie ;) (chociaż nie wiem, czy bierzesz).

Ale może to ogólnie mało ważne, co ja myślę o tym, co ty ogólnie myślisz o stylu opowiadania.

Ważne, żeby również przez takie kopy na rzyć stawał się lepszy.

 

Przyjmuje Twoje uwagi z pokorą i wprowadzę te, które uznam za stosowne.

 

Pozdrawiam

Cichy0 

 

Tak, w zasadzie nie spuchł tak jak obawiałem się, że może. Przyłożyłem kwaśnej wody i końcówka nie nabrzmiała nazbyt ekstensywnie. 

Hej Fizyku, 

 

Pozwól, że odniosę się merytorycznie do Twoich komentarzy (z Twojej jak to ująłeś: łapanki). 

 

 – Leci równo z nim, na odległość rzutu kamieniem – Rzeczywiście ‘w odległości’ brzmi lepiej. 

– Spektakl nabiera jeszcze ciekawszego charakteru – Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Jak opisujesz jakąś sytuację i piszesz, że robi się jeszcze ciekawsza, to piszesz od czego ciekawsza? (tym bardziej, że później podkreślam dlaczego),

– Wśród pól, samotnej gruszy stojącej w samym środku wzniesienia oraz rozwrzeszczanych ławic kruków – Wymieniłem kilka przedmiotów, jednym z nich jest samotna grusza. Nie bardzo rozumiem również ten komentarz.

– Raptownie zatrzymuje (+się), gdy tuż przed nim, wyłania się niewielka postać. Dziewczynka o ściągniętej, bladej twarzy wychodzi zza drzewa, jednym ramieniem wspierając o konarŚlizga się po korze, jakby nie miała siły ustać na własnych nogach. – Moim zdaniem się może być tutaj, ale nie musi. Bez niego zdanie nie traci sensu. Nie słyszałeś nigdy o twarzy ściągniętej (np ściągnięta gniewem, złością, smutkiem?). Jeżeli opiera się ramieniem o konar to którą częścią ciała ślizga się po korze? (litości, ale czytelnik chyba powinien trochę wyobrażać sobie sytuację a nie mieć wszystko podane na tacy w 100% ze szczegółami) 

– Puste oczodoły pozbawione są białkówek, źrenic… tęczówek. – Tak, puste oczodoły pozbawione są tych atrybutów. Nie można tego podkreślić? Nie rozumiem, w czym taki wielki problem?

– Franciszek pada na plecy i ryjąc śnieg zmieszany z błotem, przez chwilę stara wycofać. – Kompletnie nie rozumiem Twojego komentarza co do tego zdania. Wcześniej brodził po kolana, później warunki trochę mogły się zmienić. A być może rozkopał śnieg dość mocno. Mam opisywać każdą zmianę grubości pokrywy śnieżnej? Nie można wycofywać się leżąc?

Jeżeli chodzi o moje podsumowanie co do wody święconej – być może to była właśnie taka woda a być może nie. Na pewno nie była zwykła i takie miał czytelnik odnieść wrażenie.

 

Hmm… po prostu zjechałeś opowiadanie z góry do dołu ;) Dużo ogólnie negatywnych odczuć miałeś po lekturze. No cóż, takie jest prawo czytelnika i komentatora. 

 

Niemniej z powyższych komentarzy zgadzam się z jednym w pełni. Z resztą albo połowicznie, albo w ogóle.  

Jeżeli startujesz w konkursie to Powodzenia! 

 

Pozdrawiam

Cichy0 

 

 

 

 

Hej Realuc, dzięki za Twój komentarz. Poprawiłem kilka rzeczy na jego podstawie. Co do strzelania z karabinu wyborowego nabojem umaczanym w wodzie święconej, wszystko jest możliwe. Odstępy zmieniłem już po pierwszym komentarzu. Dzięki i również powodzenia w konkursie. PS pozwolisz, że Twój tekst skomentuje już po rozstrzygnięciu konkursu.

Hej Near Death, dziękuję za Twój komentarz. Rzeczywiście siękoza wkradła się na początku tu i ówdzie (wyciąłem kilka). Co do odstępów to taki eksperyment ;) Być może znniejsze po takim "feedbacku". Pozdrawiam Cichy0 PS życzę również i Tobie powodzenia!

Tu utniemy, tam przytniemy. Będzie kierowniczka zadowolona :)

A mi opko trochę spuchło. Górny limit też na pewno, na pewno ostateczny??

Hej Iluzjo, 

 

Dziękuję za Twój (o jakże obszerny) komentarz. Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi uwagami. 

Po dłuższym namyśle, zgadzam się również z kwestią braku dostatecznego zaznaczeni przewodniego motywu konkursu tj relacji kot vs pies. Zresztą, już delikatnie pod komentarzem Gravel, przebąkiwałem o zrozumieniu co do tego punktu widzenia.

 

Bardzo ciekawe porównanie kulinarne :D:D 

 

PS Kurcze, a gdyby tak rzeczywiście to był Gandalf?? 

 

Hej Ninedin, dziękuję za komentarz. Celna uwaga a propos kompozycji. Rzeczywiście mogłaby być lepsza. Krzysiek był utalentowany, ale niespełniony, jak wielu utalentowanych ludzi.

I jeszcze jedna interpretacja. 10000 pokoleń skojarzyło mi się z tytułem płyty Toola -10000 days. 10000 dni, czyli okres orbitalnego obrotu Saturna – okresu, który musi minąć, aby zmienić czyjeś życie, sposób rozumowania. Być może ludzkość stoi na krawędzi takiej zmiany? Najważniejszy strażnik (sceptycyzm) już wyczerpał swoje 9 życzeń. Kto uchroni ludzkość przed ludźmi, jeżeli na drodze zmian stoi bezmyślna gwałtowność i przemoc uosabiana przez psa? Czy zdobędziemy się na wybicie ponad nasze prymitywne, diaboliczne cechy i truciznę, którą my, "bogowie" tego świata sami dla siebie upichciliśmy, rozbroimy o czasie? Autor nie daje prostej odpowiedzi, bo nie ma takiej. Moim zdaniem to jest najlepsza puenta, jaką mógł autor pozostawi na koniec. Patrząc z tej perspektywy to naprawdę świetne opowiadanie.

Hej Wilku,

 

Fajne opowiadanie. Z przyjemnością je przeczytałem. 

 

Moja interpretacja jest taka, że jedną z warstw tekstu jest refleksja o stosunku psa do człowieka oraz kota do człowieka, oraz ich ewolucji w czasie (przez 10.000 pokoleń). Tam gdzie pies widzi boga, tam kot (bardziej sceptyczny) może dostrzec demona. Wszyscy wszakże wiemy jak ślepo człowiekowi oddany jest pies, a z jaką rezerwą może swego pana traktować kot. Zatem pojęcie boga może oznaczać uwielbianego pana, a demon to nic innego jak diaboliczne cechy, które w sobie nosimy, których mniej inteligentny pies może po prostu nie dostrzegać. 

Co do stworzycieli. Zastanówmy się kto tak naprawdę stworzył Cerbera i Bastet. Przecież są to postaci z mitologii, tworów kulturowych ludzi. Zatem stworzycielami strażników, są ludzie, którzy kiedyś czcili ich, a następnie w kolejnych ich wcieleniach sprowadzili do ról bardziej poślednich. 

Bogowie opuścili świat, w oczach kota. Kot już nie widzi w ludziach bogów. Dostrzega w nich o wiele częściej cechy demoniczne i przed nimi chce ich chronić, bowiem chroni ludzkość a nie konkretnych ludzi, jak pies który w obronie swego pana (boga) może zadawać ból (stosować przemoc). 

I tu jest kolejna różnica między kotem i psem. Kot jakby “szuka rozwiązań systemowych”, nie ucieka się do prymitywnej przemocy w obronie człowieka, tak jak pies (którego człowiek szkoli często w przemocy).

No cóż, taka jest moja interpretacja. 

Dziennikarski styl wcale mi nie przeszkadzał, wszakże ja tu widzę próbę opisu ewolucji natury kociej i psiej w czasie. 

Być może zbyt daleko idąca interpretacja, ale tak właśnie odebrałem to opko. 

Tylko co on wykombinował z tą probówką? 

 

Edit: I tylko Moiry tkają nić, plącząc losy ludzi, psów i kotów. Po co to wszystko? 

Chyba nigdy się nie dowiemy. Bogowie wszakże odeszli.

 

Pozdrawiam 

Cichy0

 

@Asylum, 

 

Te wszelkie rozterki, o których wspominasz to tzw. dialog wewnętrzny, który świadczy o rozwiniętej inteligencji i, co za tym idzie, moralności. Problem zaczyna się robić, jeżeli dyskusja z samym sobą wymyka się spod kontroli producenta głównego tychże wątpliwości, czyli mózgu.

Według niektórych teorii zła, brak prowadzenia takiej dysputy wewnętrznej, którą to, co poniektórzy zwą jakże przewrotnie, myśleniem, jest jedną z przyczyn rozwoju ciemnej strony ludzkiej natury i braku oporu przed złem. 

Ergo: zło = brak myślenia, zło =/= byt absolutny.

 

Zaiste, niezłą sobie tu drogie Panie ucięły pogawędkę, pod Sigyn.

Zezwalam na jej kontynuację, jednakowoż nie będę płakał po jej zakończeniu ;) 

 

Pozdrawiam

Cichy0 

 

Tak, Reg, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.

@Reg, 

 

Dziękuję za Twoje komentarze raz jeszcze. Cieszę się, że dobrze Ci się czytało moje opowiadanie. 

Dzięki za wskazanie błędów. Poprawiłem je. 

 

Celem autora było pozostawienie czytelnika z pytaniami, dotyczącymi dalszych losów bohaterów opowiadania.

 

Co do zwrotu “jesteś w terapii”, jest to określenie z mowy potocznej (słyszałem to kilkukrotnie). Wydaje mi się, że była żona może tak mówić do byłego męża :) 

 

@Śniąca, 

 

Dziękuję za Twój komentarz. 

 

Pozdrawiam

Cichy0

Nowa Fantastyka