Profil użytkownika


komentarze: 76, w dziale opowiadań: 56, opowiadania: 45

Ostatnie sto komentarzy

Godna następczyni Baldura… Khem… Ani widu ani słychu, niestety. Ostatnio odkryłem, że ruszyła produkcja o nazwie Torment: Numenera. Ma być to niby następczyni Planescape: Torment pod względem rozwinięcia fabuły i kształtowania postaci. Ale co to będzie, to pod koniec przyszłego roku będzie się można dowiedzieć.

Technicznie jest dobrze. Merytorycznie też. Tylko nie porywa. Ani trochę.

Jakoś mnie do siebie opowiadanie nie przekonało. A może nie opowiadanie tylko dramat? Bo przedstawiłeś jedynie dialog bez żadnych opisów.

Technicznie źle nie jest napisane i jak na tekst krótki zawarło w sobie sporo treści. Tylko po co? Chociaż całkiem trafnie dobrałeś tytuł, tego odebrać Ci, Autorze, nie mogę. To wyszło Ci świetnie.

@cienioświatł

Kroniki Amberu. Cały cykl przeczytałem na raz.

Roger Zelazny też tak na mnie zadziałał. A oprócz tego saga Koło Czasu Roberta Jordana przykuwała mnie na długie godziny do fotela.

Wedle mitologii chrześcijańskiej jest Bogiem. Ale spekulowanie na tematy mitologiczne nie leży w mojej naturze ani w tym temacie. Ważne, że opowiadanie jest dobre.

Przyjemna bajeczka. I całkiem dobre wytłumaczenie na zbieractwo smoków.

No i zgrabnie techncznie to ująłeś. A dynamiczny ośmiozgłoskowiec pasuje do utworu jak ulał.

Mnie również bajeczka w smak podeszła. Bardzo przyjemnie się ją czytało. A obecnie w bajkowych klimatach się rozmarzyłem, bo „Opowieści sieroty” czytam. Pięknym językiem, Autorko, napisałaś ten tekścik.

Kochałem ją, a ona zjadła mnie - czyli alternatywna wersja romansu z Lucyną.

A tak na serio (chociaż ciężko takim tu być), to opowiadanko przesympatyczne. Dobra lektura na smutnawy wieczór, coby się lekko rozerwać.

Wciągnęło mnie. I to tak na amen, jak tylko interesujące teksty potrafią. Pięknie obmyślana fabuła, ładnie pokazany na końcu bezsens wieczności. I to przez Jezusa! To wyszło naprawdę świetnie.

Lecz co z tego wszystkiego miał Szatan, orpócz tego, ze trochę rozjuszył Stwórcę? Nie rozumiem do końca jego motywu. Dodatkowo wprowadzenie elementu moherowego było zbędne. Po co niszczyć dobrze skonstruowany świat?

Opowiadanie świetnie. Gratuluję i pozdrawiam,

ja.

Chciałem napisać coś odkrywczego, ale po przeczytaniu komentarzy napiszę tylko jedno - opowiadanie bardzo przyjemne. Świetne rozwinięcie zapisku z kroniki.

Ach! Mój klimat. Szaleństwo człowieka podane w przepyszny sposób na miłej tacy opowiadania. Brakowało kilku przecinków, ale poza tym w trakcie czytania nie wychwyciłem jakichś błędów.

„- Witam panie Mieczysławie.” - w tym i jemu podobnych zdaniach przecinek powinien znaleźć się przed panem Mieczysławem.

Bardzo mi się spodobało. Krótko i na temat!

Pozdrawiam,

ja.

Nawet jak na wstęp jest to bardzo krótkie. Ale nie o długości - wszak o niej wypadać nie wypada.

Celowo, czy nie celowo, rżnięcia w pierwszym zdaniu jest za dużo. Rozumiem taki zabieg, lecz tutaj nie pasuje do klimatu.

Więcej ciężko napisać - może tylko to, że USB nigdy się nie starzeje oraz, że historia zapowiada się na ciekawą.

Pozdrawiam,

ja.

Kim jest Nina - nie wiem. A co do samego drabble'a - jakoś mnie nie dotknęło. Nie wywołuje emocji. Puenta jakoś też nie współgra z tekstem. Roger napisał chyba wszystko co mogłem i ja napisać, więc to tyle ode mnie.

Z literówek, to po szybkim przeczytaniu tekstu wychwyciłem „ wielki zwierzę”.

Zdania faktycznie są dość niezgrabnie sformułowane. Ilość powtózeń także jest zatrważająca (chociaż mnie w odbiorze tekstu nie przeszkadzała).

Wygląda przyjemnie. Mnie jako nieznającemu się na języku japońskim imiona i nazwy własne nie przeszkadzały. Brzmiały dobrze. Jedyne co mi się nie podobało, to bezpłciowość bohatera. Całkowity brak charakteru. I pomimo próby wykreowania bohatera z przeszłością, nie da się odczuć jego emocji. Nawet w momencie „śmierci” nie da się wyczuć, kim on był.

Lecz opowiadanie mimo to na plus. Ciekawy pomysł i dobre wykonanie.

Pozdrawiam,

ja.

Faktycznie opowiadanie jest bardzo pratchettowe. Głównie objawia się to przypisami oraz strażą zorganizowaną w sposób morporski. Lecz czy brać to na minus? Nie sądzę. Lubię style Pratchetta, a jako że piszesz, Autorze, przyjemnym językiem, to czyta się opowiadanie dobrze. Jedyne czego bym się pozbył, to właśnie tych przypisów i zastąpił je jakimiś wtrąceniami w tekście. Niewygodnie czytało się to skacząc pomiędzy tekstem i gwiazdkami na dole. Musiałem przypisy skopiować do notatnika i w ten sposób to czytać, bo by mnie suwak zabił.

Niektóre zdania pisałeś w sposób bardzo pogmatwany i dość niejasny, lecz chyba nie mogę tego wytknąć z czystym sercem, bo i ja w podobny sposób męczę czytelników.

„Funkcjonariusze z Rowen” - tutaj jak sądzę, miałeś na myśli Reimor? Bo mnie to zastopowało i zmusiło do pomyślunku.

„Dredick poczłapał do wyjścia. Ciężko zasiadł przed swoim biurkiem.” - te dwa zdania mi się nie podobają jako całość. Brakuje czegoś co by je łączyło.

„tak gruby, jak tylko on sam, gdyż nie było nikogo, do kogo można by porównać tuszę kapitana Wandeburka” - a to porównanie jest genialne (tylko trochę kulawo napisane). Tym zabłysnąłeś - genialne posunięcie.

Ogólnie wrażenie z lektury jak najbardziej pozytywne, tylko nie rozumiem opisu z kryjówki gangu. Wygląda tam na to, że gang jest duży (a przynajmniej ma kilku członków), a ostatecznie okazuje się, że były to dwie osoby. Tak mnie to zdziwiło. Ale tak - cudnie.

Pozdrawiam,

ja.

Po teściowej się uśmiechnąłem, po cyjanku jeszcze bardziej. Zabawny i w pełni wyczerpuje owe 100 słów.

Dziwaczne... Napisane poprawnie, z pomysłem, ale jakoś tak mi nie podeszło. Pewnie dlatego, że kastrowanie kogutów nie jest moją pasją. No i list motywacyjny nie spełniłby swojej roli - jak Świętomir napisał, nie ma tam żadnych kompetencji potwierdzonych.

Lecz czyta się miło.

Pozdrawiam,

ja.

Oprócz upierdliwego języka opisów, opowiadanie napisane jest nieźle. Patos połączony z prostym potknięciem się daje ładny kontrast. Jak na króćca (który kojarzy mi się jedynie z rurką kołnierzową) to jest niezłe.

Pozdrawiam,

ja.

Brzmi interesująco. Moje zainteresowanie temetem zaznaczyło się lornetką w górze tematu.

Zakończenia się spodziewałem. Chociaż trzeba przyznać, że zostało to napisane zręcznie. Cholera. Zmieścić się w stu słowach... Ja bym chyba nie potrafił. Widzę, że przede mną kolejne wyzwanie.

Drugoosobowa narracja jest częstym zabiegiem w grac/opowiadaniach paragrafowych. Tam sprawdza się znakomicie.

Lecz w zwykłych tekstach może być naprawdę dziwna. Apostrofa do czytelnika lub dwie są w porządku, lecz prowadzić w ten sposób narrację - jest fe.

Chyba mnie zatkało (mam nadzieję, że nie ma z tym nic wspólnego duchowny).

Jak już ktoś napisał - po raz pierwszy czytałem recenzję pornosa. Która na dodatek jest zabawna i wciągająca. Aż się boję o moją psychikę.

Jak sobie przypominam, to niezła była też Xena, którą wszyscy wspominają. A nawet Archiwum X kilka razy obejrzałem (i nie mam pojęcia dlaczego przed oczyma staje mi człowieko-świnia, będąca na celowniku jakiejś jednostki specjalnej).

Fabularnie wiele się zmieniło, ale magia też ma swoją partię do zagrania. Do Baldursów czy innego Planescapa także wracam z wielką chęcią.

W sumie nie tyle fabularnie co dialogowo, jakby się nad tym zastanowić. Teraz dialogi są uboższe i krósze, bo wszystko (jak uznano) musi być z podkładanym głosem. Wyobraźcie sobie ile miejsca zajmowałby taki Baldur's Gate 2, gdyby wszystkie kwestie postaci były dubbingowane. Więcej chyba niż taki Skyrim.

@Fasoletti - jeżeli chodzi o Drakensagna, to jest to tytuł, w który warto zagrać. Jeżeli nie dla fabuły, to dla piękna lokacji. Nie są ani trochę mroczne czy poważne, ale są po prostu piękne. Mnie osobiście urzekło piękno oświetlonej zachodzącym słońcem rzeczki, czy mgliste góry. Sam system jest również ciekawy (bodajże Das Schwarze Auge), ale niestety dość kiepsko został wprowadzony do gry komputerowej.

A Gra o Tron... Niby ciekawie, niby serię lubię, ale jakoś do tego cRPG mnie nie ciągnie. Chociaż, rinosie, zainteresowałeś mnie tymi dolegliwościami postaci. Może kiedyś, jak stanieje...

A pamięta ktoś jeszcze Doktor Quinn albo Alo, alo! ? To były dopiero seriale. Cudne fabularnie, pierwszy fascynował mnie głównie pokazaniem dzikiego zachodu, a drugi... cdowny humor i Madonna z wielkim cycem van Klompa!

Niezłe, naprawdę niezłe. Mieliście naprawdę dobry pomysł z tym Potworem, i chyba całkiem celnie opisaliście możliwe myśli dziesięciolatka. Gratuluję.

Kiedy dzieciaki znalazły się w piwnicy, pomyślałem sobie - uhm... jakie to przewidywalne...

W momencie zniknięcia jednego z facetów zdziwiłem się. A potem było coraz ciekawiej. Końcówka bardzo mi się spodobałą i zmieniała cały mój pogląd na miniaturkę, który to pogląd był raczej pogardliwy. Dobre, bardzo dobre zakończenie.

@Naviedzony - odnośnie popuszczenia moczu - tutaj miałem na myśli niemożność utrzymania go w pęcherzu. W następnym zdaniu opisany jest ów zew natury. Na ludzkich ranach postrzałowych się nie znam się za dobrze. Na przyszłość zanotuję sobie Twoją uwagę.

@Morgon - dziękuję za ukazanie błędów. Mea culpa, myślałem, że wyłowiłem wszystki (aż mi wstyd, bo tekst krótki). Ale zmieniać tekstu nie będę - został zgłoszony na konkurs i tak powinien pozostać.

Dziękuję za przeczytanie tekstu i komentarze.

Mnie brakuje podziemia, tematu konkursu. A całość skojarzyła mi się z Alicją w Krainie Czarów. A Pacykarz z Kapelusznikiem. Nie wiem w sumie dlaczego.

Opowiadanko jest całkiem przyjemne w odbiorze (chociaż „przyjemne” to chyba złe słowo). Jedno z lepszych z konkursu.

Mnie się spodobało. Całkiem ciekawy opis (chociaż może trochę abstrakcyjny) dziecka w bitewnej zawierusze. Jednak jak zauważył Fasoletti - zawalenie sufitu na koniec opowiadania niszczy cały efekt. A tak z tym pouczeniem, niechwytaniem za miecz... byłoby dobrze zostawić to niewyjaśnione. Tak czy inaczej podoba mi się.

Suzuki już wytknęła niejasności logiczne, więc nic tu po mnie. Tekst słaby jak na kunkurs, kiepsko sformatowany (unoszące się w niebiosach pytajniki mnie zawsze rozkojarzają i dezorientują. Mam na myśli spację przed nimi).

Pozdrawiam,

ja.

Cóż... Zmroziło mnie. Cieszę się, że nie mam już dwunastu lat. I że nie jestem dziewczynką. Co najdziwniejsze, w całej opowieści najbardziej szkoda zrobiło mi się kanarka.

Gratuluję tekstu?

Ja mam zamiar wziąć się z powrotem za pisanie, jak mi się skończą bzdury na studiach. Bo teraz bieganie po dziekanatach i innych gawrach potworzych. Ale jak obiecałem, będę starał się podzielić jakimś opowiadaniem. Chociaż to, które na ten konkurs piszę, idzie mi powoli niczym Achilles z paradoksu z żółwiem.

Wrażenia pozytywne dobry nastrój i chęć pisania tuczą, jak to mawiają dawni Indianie. Dziękuję bardzo.

Nie uznałem tego jako prawienia morałów, lecz jako rozsądne uzmysłowienie mi kilku spraw. A moje podziękowania są szczere.

Starałem się tekstu nie przeciągać, stąd mało zagłębienia się w świat, lecz usiłowałem wyjaśnić co się dało. W pełni tego nie osiągnałem, będę uważał. A refren był stosowany. Opowiadanie przechodziło trzy poprawki z udziałem trójki czytelników. Sam często zalecam odkładanie i poprawianie, bo warto to robić.

Raz jeszcze dziękuję, wezmę Twe rady do serca.

Gdy mi to pokazałeś, to zauważyłem, ze działanie Radnego, prowadzące do pozyskania osoby Zielarza było dość niezrozumiałe. Można było rozwiązać to bardziej delikatnie, ale na ten pomysł wpadłem dopiero teraz.

Radny był osobą w gorącej wodzie kąpaną, a gdy zauważył, że bohater posunął się aż do zabicia własnej siostry, to uznał, że go nie złamie. Postanowił więc się na nim zemścić i zarobić ile mógł. A uzdrowicieli było na pęczki, ten miał po prostu większe możliwości.

Odnośnie Wron - są to istoty, które są jednym z bardziej charakterystycznych elementów tego świata. Ich pojawienie się jest niezwykle losowe. A gladiatorzy? Poranieni byli, gdy parę Wron przeszło przez ich komnaty, po walkach byli jak najbardziej opatrywani. Ale nie sądziłem, że muszę o tym wspominać. Nigdzie opisu jęczących niewolników z połamanymi kończynami (przed pojawieniem się Wron) nie umieszczałem.

A za wytknięcie mi błędu bardzo dziękuję. Niejasność wynika, że Trójca nie jest tutaj jednym bogiem, lecz trzema, pod tą nazwą jako religii. Więc opcja z Oni byłaby jak najbardziej najlepsza.

Za obfity komentarz dziękuję.

Ale mi się klimat trafił... Ten utwór i gorzka herbata, półmrok pokoju zasłoniętego roletą i... bułki z nutellą. Tja...

Przeczytałem całe opowiadanie na raz, wręcz zachłysnąłem się nim. Przede wszystkim: gratuluję idealnego dobrania utworu muzycznego do tego tekstu. Obydwa łączą się w całość i współgrają pięknie. Podoba mi się również sposób narracji, jest niezwykle subiektywny, da się wczuć w bohatera, stać się na chwilę tym zaćpanym, zrozpaczonym człowiekiem. Naprawdę niezłe i daje kopa.

Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam,

ja.

I bardzo się cieszę, że tak uważasz. I to również miłe.

A skoro tego sobie życzysz, to musisz mi najpierw powiedzieć, gdzie najłatwiej było Ci się zagubić.

Tłumaczenie tekstów raczej nie ma sensu, więc po prostu wezmę sobie tę uwagę do serca. Może robiłem za duże przeskoki w czasie, stąd te nieporozumienia

Dziękuję bardzo za przychylny komentarz. Bardzo się cieszę, że fabuła się spodobała, oznacza to, że udało mi się uwiecznić pomysł w tych kilku zdaniach.

Początek tekstu - myślę sobie, że koncept ciekawy.

Czytam dalej i mi się podoba.

I natrafiam na to: „Zaczął się modlić i onanizować.” - wg mnie to zdanie zniszczyło ten krótki utwór. A szkoda, bo zapowiadał się bardzo obiecująco.

Lecz podoba mi się wspomniana wyżej zamiana ról oraz tłukący w szybę niczym mucha człowieczek. Ale ciężko coś więcej o tym napisać, ponieważ za mało informacji o świecie ujwaniłeś, Autorze.

Pozdrawiam,

ja.

Nawet ja, który jeszcze nie pochwaliłem się niczym tutaj, mam zamiar wziąć udział. A przecież to już drugorzędna sprawa jak mi pójdzie. Liczy się udział i to, że można dowiedzieć się, jak w oczach innych wygląda Twoja twórczość. I jak jest porównywana z innymi opowiadaniami o podobnej (w miarę) tematyce.

Hah! Widziałem wszystkie postaci po kolei, jak pozują do ujęć przedstawiających właśnie nie. Sam Gamgee, stachanowiec - zbliżenie kamery na silne owłosione łydki oraz nieustraszoną twarz, wyrażającą gotowość do spełnienia obowiązku. Pokazanie Balroga, który strzela biczem i wypatruje wśród publiczności Gandalfa, by pokazać mu kto jest lepszy. Baltazar z zamyślonym wyrazem twarzy wpatrujący się w piłkę... Ach, istna uczta dla wspomnień i wyobraźni.

Gratuluję udanego wykonania przyjemnego pomysłu.

Pozdrawiam,

ja.

Właśnie przesłuchałem kilku taktów i mój słuch odmówił mi posłuszeństwa. Właśnie odkryłem, że to całkiem nie moje klimaty. A pozytywność mojej oceny jak najbardziej powinna pozostać pozytywnością.

Nono... Nie przepadam za szortami... tfu! shortami. Krótkie spodnie są wygodne latem. Ale to opowiadanko mnie miło zaskoczyło. Kilka zdań, sam dialog... Nie wiem, ale bardzo mi się „Nic złego” spodobało, Autorze. Gratuluję udanego tekstu.

Pozdrawiam,

ja.

„Takie klimaty nigdy go nie interesowały”
I po przeczytaniu pierwszej części opowiadania, cieszę się, że jednak mnie nie interesują, tak jak i bohatera. Potraktuj te słowa z przymrużeniem oka, Sereno.
Opowiadanie czyta się, płynie do przodu i dociera do brzegu, by zacumować. Ale jakoś mnie nie zachwyciło, ale to pewnie dlatego, że nie jestem zwolennikiem lateksowych gotek. Lecz operujesz piękną narracją i porównaniami oraz potrafisz zbudować klimat. Chociaż jest parę niedociągnięć. Czyżby łowca demonów, doświadczony, jak wynika z opisów, nie zauważył nic dziwnego w panience, które znika w mroku i zaprasza go do swojego mieszkania z dala od ludzi? Zastanawia mnie także dlaczego pan Gabriel przeżył konfrontację, skoro ostatnia ofiara straciła serce w jednej chwili. No ale to takie moje przemyślenie.

Pozdrawiam,

ja.

Błędów nie wyszukiwałem, gdyż już ktoś miły się tym zajął.

A więc odnośnie samej treści: koncept ulicy Czarnej jest dość ciekawy, niezwykle spodobał mi się (oprócz czerwonego księżyca) pierwszy akapit. Jest pięknym opisem, z lekka romantycznym, pełnym wyczekiwania i niecierpliwości. Jest świetny.

W utworze wyczuwa się wiszącą grozę, lecz nie zrozumiałem jedynie motywów „tajemniczej postaci”. Pokazanie śmiertelnikowi ulicy przesiąkniętej złem - rozumiem. Zabicie śmiertelnika, by został upiorem - rozumiem. Lecz nie widzę sensu pokazywania ulicy, by potem taką personę zabić. Ale to już Twój koncept, czyż nie?

Pozdrawiam,

ja.

Opowiadanie interesujące, chociaż nie jest to mój typ literatury. Chociaż kto wie, może wezmę udział w tym konkursie? Ale wracając do tekstu - czyta się go przyjemnie, narracja w czasie teraźniejszym jest dość ciekawa i daje dobre efekty. Można być w danej chwili w danym miejscu. Trochę rozbawił mnie demoniczny książę, który zostawił swojej kochance sztylet pod poduszką. Przecież w trakcie ich zabawy taka poduszka (przynajmniej tak wynika z namiętności opisu) powinna już dawno znaleźć się na podłodze, więc broń także. No ale to czepialstwo z mej strony. No i kochany brat, ten dobry, który wyręcza się dziewczyną, by ta zabiła jego brata. Ale oprócz tych kilku niedociągnięć opowiadanie jest dobre, bardzo dobre.

Pozdrawiam,

ja.

„jesteśmy wymyślone ale” - przecinek przed „ale”
„myśl- myśl,” - przed myślnikiem powinna się znaleźć spacja

Oni mówią, że cośtam... A w następnym akapicie narrator zwraca się do czytelników jako: wy. Brak konsekwencji?

„kochamy się na wietrze a ulatujemy” - przecinek przed „a”
„Widzimy więcej a pragniemy” - jako i wyżej
„Fascynujesz mnie wiedźmo, i nienawidzę” - po cóż przecinek przed „i”?
„najbrzydsze kłamstwa ubierają w kompromisy” - jak można ubrać kłamstwa w kompromisy? Nie rozumiem tej metafory.
„żeby nie przyznawać się przed sobą że oto- pragną inności.” - myślnik zdaje się być niepotrzebnym. A nawet jeśli, to brakuje przed nim spacji
„Chciałabym wierzyć że każdy” - przecinek przed „że”
„Kochaj mnie bo moja miłość” - przecinek przed „bo”

Tekst nie podoba mi się zbytnio. Cóż ma on sobą prezentować? Wiedźmy są wokół nas, są to osoby wyjątkowe. Mam niebieskie włosy, więc czuję się wyjątkowa? Jakoś nie potrafię poczuć w związku z utworem nic pozytywnego. Może lepiej napisać coś, co napisać warto?

Tekst mimo wszystko można uznać za ładny, ze względu na metafory oraz „magiczny klimat”, jak go, Autorze, nazwałeś.

Pozdrawiam,

ja.

Opowiadanie z pomysłem, na dodatek trzeba przyznać, że posiadasz trochę wiedzy techniczno-medycznej. Czytałem to z przyjemnością, gdyż z tym tematem mam trochę wspólnego.

Ale zajmując się samym tekstem - jest napisany w sposób wciągający, ciekawym językiem i przede wszystkim, jak wspomniałem, z pomysłem. Podejście do natury człowieczej oraz braku umiejętności z poradzeniem sobie z nią jest zaprezentowane na wysokim poziomie.

Pozdrawiam,

ja.

Lepiej niż poprzednio, znacznie lepiej. Posługujesz się lepszym językiem, opisy są ciekawsze, acz nadal masz problemy z interpunkcją. Jest też kilka paskudnych błędów, jak: „w śród”, ale już Clod znalazł wcześniej usterki i Ci je, Autorze, pokazał.

Spodobał mi się pomysł przybliżenia postaci, z wprowadzeniem fragmentu ich historii, ale krasnolud indoktrynowany przez Anubisa pozbawionego boskiej mocy mnie powalił. Aczkolwiek to Twój element świata, i w żaden sposób nie nakłaniam CIę do zmiany. Nigdy nie rozumiałem po prostu wprowadzania zwierzęcych humanoidów.

Lecz niestety nie ma w tym „odcinku” żadnej akcji, a przydałoby się troszkę. Proponowałbym połączenie historii i jakiegoś postępu w fabule. Bo tutaj mamy do czynienia jedynie z retrospekcją.

Pozdrawiam,

ja.

Ciężki kawałek do przełknięcia. Zacznę od błędów, które znalazłem:

„tych miejsc gdzie byliśmy razem” - brakuje przecinka przed „gdzie”

„dotarł już dźwięk(...)
Docierało do mnie jeszcze” - tutaj jest dość paskudne powtórzenie

„przekutego serca włócznią śmierci.” - bardziej poprawnie zdaje się być: serca przekłutego włócznią śmierci

„Prosiłem Boga by przywrócił jej ducha” - przecinek przed „by”

„Podszedłem do burka”
„na jej ramie zauważyłem” - burek, rama... czytałem o pokoju i kobiecie, a tu nagle pies i rower

Więcej przecinków mi się wypisywać nie chciało. Proponowałbym przypomnieć sobie podstawowe reguły rozdzielania zdań złożonych.

„co ty wygadujesz.” – powiedziała - kropki nie wstawia się, gdy zdanie opisuje czynność, prowadzącą do wypowiedzenia słów. Czyli przykładowo: „Zachodziło słońce - powiedziała.” albo ze wstawieniem kropki: „Zachodziło słońce. - Jej twarz kąpała się w jasnych promieniach”

„Napalił byś.” - pisze się razem.

„Max odtworzył drzwi” - dość zabawna literówka.

 

Tekst czyta się ciężko, jest pełen błędów i napisany został ubogim językiem. Dialogi są nienaturalne, a już szczególnie zakończenie jest bardzo wymuszone. Osobiście wolałem „niepoprawioną” wersję opowiadania, autorze. Proponuję poćwiczyć i uważniej sprawdzać swoje teksty.

Pozdrawiam,

ja.

Witam. Na początek kilka wpatrzonych przeze mnie przecinków na początek:

„Pierwszym co poczuł był przeraźliwy ból głowy” - przecinek przed był.
„bezwiednie zaciskając i rozluźniając dłoń aby poprawić krążenie” - przecinek przed aby.
„Możemy ich nie zauważyć tak samo jak my możemy pozostać nie zauważeni przez nich.” - przecinek przed jak.

Elementem tego krótkiego opowiadanka, który mis ię bardzo spodobał, była nieważka moneta, która wirowała w mojej wyobraźni. Niestety całość nie jest jakoś specjalnie odkrywcza, ani interesująca. Całość skałada się praktycznie z jednego dialogu, niewiele tutaj opisów. Niewiele fabuły.

Aczkolwiek podoba mi się sposób przedstawienia postaci, których charaktery zostały zgrabnie ukształtowane.

Pozdrawiam,

ja.

Dawno nie czytałem tekstu opartego na wierzeniach słowiańskich. Na dodatek tak dobrego.

Ciekawie stopniujesz napięcie, operujesz przyjemnymi przymiotnikami i świetnie udało Ci się, Autorze, przedstawić akcję w narracji pierwszoosobowej. Tekst przeczytałem z zapartym tchem i pewnie jeszcze do niego wrócę. Jest przepiękny. I smutny zarazem.

Zaciekawił mnie tylko kolor dziewczęcych oczu. Bohater naszukał się pięknej dziewicy, a nie potrafił zapamiętać koloru jej tęczówek. To, że początkowo wahał się pomiędzy szmaragdowymi a szafirowymi jestem w stanie zrozumieć. Ale że ostatecznie okazały się piwne?

Jeszcze raz gratuluję udanego tekstu.

Pozdrawiam,

ja.

Bardzo podobają mi się opisy, z którcyh ten tekst się składa. Czytając, odbierałem zwierzęcymi, nieludzko wyczulonymi zmysłami las oraz istoty w nim zamieszkujące.

Niezwykle trafnie opisałeś także zachowania bestii, która, pomimo „wewnętrznego człowieka” zachowywała się w pełni, jak potwór. I ten człowiek walczący z pragnieniem, pożądanie... To jak przegrał tę walkę. Wszystko opisane jest wspaniale.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, jest króciutka fabuła oraz temat (dokładniej: opanowany żądzą mordu wilkołak, odkrywający, że jednak jest człowiekiem), który jest bardzo często przedstawiany w literaturze i filmie. Lecz przedstawiłeśgo, Autorze, w tak przyjemny sposób, że można to wybaczyć.

Cieszę się, że mogłem przeczytać to opowiadanko.

Pozdrawiam,

ja.

Jestem pod wrażeniem. W trakcie czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Może oprócz samego wstępu, gdy byłem wystarczająco zdezorientowany, by cokolwiek zrozumieć.

Zaprezentowałeś bardzo ciekawe podejście, Autorze, do tematu szczurów. Żarty z ludzkich zachowań są niezwykle celnie dobrane. Chociaż szczurza poezja mnie trochę przerosła.

Odnośnie tego czy to fantastyka - w moim mniemaniu jak najbardziej. Bo czymże jest fantastyka, jeżeli nie przedstawianiem nieistniejących światów i kreowaniu wyobrażonych istot?

Pozdrawiam,

ja.

Wypisałem znaczną część błędów, lecz nie wszystkiego nie zauważyłem, gdyż jestem zmęczony i nigdy nie byłem wszechmocny. A oto i one.

"wiatry przegryzały się przez nawet najgłupsze odzienie" - to „najgłupsze” odzienie jest jakimś takim kulawym epitetem.

"Tutaj w Marchii, był to zimą, ulubiony napój rozgrzewający." - chyba coś przekombinowałeś z przecinkami.

"Był to bardzo niezwykły naród." - nie jestem pewny, czy wzmocnienie słowa „niezwykły” jest potrzebne.

"Wziął łyk grzańca" - nie wiem dokąd go wziął, lecz czasownik „upił” zdaje się być właściwszym.

"Korona sowicie wynagradzała walących w jej obronie." - literówka, jak mniemam.

"Na południe od Mer’arellin(...). Leżały ziemie niczyje, niezbadane" - w tym zdaniu i w kilku jeszcze innych powstawiałeś kropki zamiast przecinków. Trochę to przeszkadza w odbiorze opisów.

"ale, bynajmniej" - tutaj przecinek powinien znajdować się przed słowem „ale”.

"Krasnolud bynajmniej nie był zaskoczony" - powtórzenie. „Bynajmniej” rzuca się w oczy.

"Raz już się okazało że to grupa zbirów a nie jego przyjaciółka" - przecinki przed „że” oraz „a”.

"Nauczyła byś" - razem się to pisze.

"Choć Krasnoludowie starali" - tutaj, autorze, krasnoludów zaznaczyłeś wielką literą, gdy w każdym innym fragmencie piszesz z małej. Taka drobna niekonsekwencja z Twojej strony.

"Szybko się okazało że miała zdolności magiczne." - przecinek przed „że”

"A Untara poświeciła" - widzę tutaj małą literówkę.

"przebyli wzburzone wody Wartownika by zmierzyć się z hordami" - przecinek przed „by”.

"Uptengar był krasnoludem druidem." - przepraszam, ale muszę to napisać: DUID! Jakoś skojarzyło mi się z krasnoludzkim druidem Pikelem wyjętym z twórczości Salvatore'a.

"Nie było by ich jednak stać musieli by" - musieliby pisze się razem.

"Był druidem nie wojownikiem." - przecinek przed „nie”. Dwa zdania później powinien być przecinek przed „których”.

Teraz już nie mam siły zaznaczać przecinków, więc skupię się na innych sprawach.

"Gdyby nie te skóry z venitali i nasza szyba" - literówka. Aczkolwiek wyobraziłem sobie szybę do pomocy. Przednie.

"się przez przełęcz to przysięgam że połamie" - połamię.

Niestety sama fabuła jest raczej uboga. Prawdopodobnie jest to wstęp do czegoś dłuższego, lecz warto to na początku zaznaczyć. Jeżeli nie - to tytuł jest całkowicie nie na miejscu.

Przed zamieszczeniem tekstu proponuję mimo wszystko odstawić go na kilka dni. Przeczytać i poprawić. Odstawić. Poprawić. I dopiero pomyśleć o publikacji.

Jeżeli jest to Twój początek w pisaniu tekstów - to nie jest zły.

Pozdrawiam,

ja.

Ciężko się ustosunkować do tekstu, który jest wyrwany z kontekstu.

Lecz po tym co zamieściłeś, james12345, mogę jedynie stwierdzić, że jest to „coś” pełnym błędów. Chociaż zapewniają one możliwość podciągnięcia tego pod kategorię „horror”.

Pozdrawiam,

ja.

Nowa Fantastyka