Profil użytkownika


komentarze: 909, w dziale opowiadań: 604, opowiadania: 397

Ostatnie sto komentarzy

Wiesz, za czasów, kiedy działem prozy polskiej kierował NUMP, wiele osób (w tym ja i moi znajomi) dosyć otwarcie podśmiewało się, że jeśli się napisze w opowiadaniu coś krytycznego o UE albo o feministkach, to szanse na druk rosną gwałtownie. To przekonanie przecież nie wzięło się z niczego.

Czytałam kilka opowiadań Wegnera w SFFiH i w tomikach zajdlowych – jeszcze te o quasi-berberyjskich wojownikach niepokazujących twarzy były całkiem wciągające, ale przez nagrodzone Zajdlem "Najlepsze, jakie można kupić" ledwie przebrnęłam (i to mimo bliskiej mi tematyki końskiej), być może jest to skutek tego, że stanowią część większej całości i nie znałam bohaterów, a w przedstawionej fabule jakoś nie umiałam przejąć się ich losami. Podobało mi się nazewnictwo, te wszystkie czaardany i inne rzeczy (wreszcie coś odmiennego od typowych dla fantasy nazw a la Tolkien), jednak styl jak dla mnie nieco drętwy.

Nie żeby się roiło, ale sny są dość ważnym elementem fabuły w "Smoczym tronie" Tada Williamsa – bohater ma w snach różne wizje i nie wie, czy powinien się nimi kierować, czy nie (z czego potem wynikają rozmaite zdarzenia).

Hm, po namysle doszłam do wniosku, że przysłówek "nastoletnio" był zbytnią złośliwością z mojej strony. Opowiadanie jest po prostu naiwne, bez kategorii wiekowych. I bardzo, bardzo banalne. 

Takie to słodko i nastoletnio naiwne, a jednocześnie dydaktyczne – ślij do "Gościa Niedzielnego", zrobisz karierę!

Bohater, który się upaja własną gadatliwością, jest może przyjemny w pisaniu, ale nudny i męczący w czytaniu. Poza tym: "Ludzie zwyczajnie przedłożyli informację […] nad perspektywę zostania anihilowanym" – nie są głupi ci ludzie, też bym wolała informację od zostania anihilowaną. ;-) Innymi słowy, autor troszeczkę się pogubił w swoich rozbudowanych konstrukcjach zdaniowych.

Zdążyłam przeczytać opowiadanie Chodrowskiej i połowę Strossa i jestem zachwycona, aż się boję czytać dalej, żeby nie popsuć efektu!

Pewnie, że nie to samo, ale jeżeli "autor mówi o zagrożeniach naszego świata" (jak twierdzi mc), to intepretacja "patrzcie, do czego prowadzi odejście od chrześcijaństwa!" sama się narzuca. Czyli: mamy opowiadanie przedstawiające groteskową, wręcz idiotyczną wizję świata, ale niosące (ponoć) jakieś przesłanie. Przesłanie jest takie: świat bez Boga chrześcijańskiego = ludzie zachowują się jak potwory. Zamiast satanimu mógłby być, nie wiem, dawkinsonizm czy hawkingizm, to nieistotne, to tylko dekoracje.

Przesłanie pod tytułem "co komu pisane, to go nie minie" słyszę kilka razy w tygodniu od osób starszych (spokrewnionych oraz całkiem przypadkowych, np. w autobusie), więc jego odkrywczość jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjna. A co do "skąd wiadomo, że nie umiemy" – ano na przykład stąd, że nigdy w życiu żaden pomysł na "eksperymęt" nie przyszedł nam do głowy.  

Wyobcowany jest na pewno Krzyczący w Ciemności, bohater powieści Agnieszki Hałas "Teatr węży" (czy jakoś tak, mylą mi się tytuły tomów z nazwą cyklu). Ale zbuntowany nie jest, to nie małolat a dorosły mężczyzna.

"autor mówi coś istotnego o naszym świecie (jego zagrożeniach). W tym moim zdaniem tkwi jego literacka siła." A mógłbyś sprecyzować, jakie to "zagrożenia naszego świata" omawia tekst? Bo jeżeli chodzi o "ludzie niewierzący to z definicji mordercy i gwałciciele" (niczego innego w tekście nie znalazłam), to taki morał w XXI wieku obraziłby nawet parafialną gazetkę, a co dopiero NF.

"Na czym by mi zależało, to zwiększyć na portalu liczbę tekstów okołoNFowych (recenzji, opinii, komentarzy itp.)," Problem w tym, że ludzie, którym się chce to robić, dawno siedzą w innych miejscach (np. na forum, który dawniej istniało pod szyldem SFFiH – w dziale "Co u konkurencji słychać" dość regularnie tam się ukazują komentarze do zawartości kolejnych numerów NF) i nie bardzo im się chce dublować działalność.  W połowie ubiegłej dekady dość intensywne dyskusje o NF, często z udziałem autorów tekstów, odbywały się na forum NF (nadal, zdaje się, dostępnym w zakładce Forum), ale redakcja zmarnowała ten potencjał, ludziom się odechciało, a młodzież, wstawiająca teksty na portalu, często chyba nawet nie ma pojęcia o istnieniu pisma. Nie mówię tu oczywiście o dyskutantach w tym wątku, ale oni stanowią nikły procent zarejestrowanych.

"Niech ktoś mi więc powie, dlaczego pośród około 250 nadesłanych na konkurs "NF" opowiadań żadne, ŻADNE nie wyróżniało się formą? Nikt nie eksperymentował, nikt się nie bawił – wszyscy grzecznie wpasowali się w schematy formy. Gdzie tu fantazja?" A dlaczego fantazja miałaby się koniecznie wyrażać w udziwnianiu formy? Co to, obowiązek jakiś? (co prawda nie dziwią mnie takie wypowiedzi z ust redaktora pisma, w którym zarówno NUMP jak i jego następca wiele razy otwarcie przyznawali, że oto właśnie publikują tekst słabo napisany, ale za to oryginalny). Istnieje mnóstwo dobrych pisarzy tworzących teksty jak najbardziej klasyczne i co w tym złego? Eksperymentować z formą trzeba przede wszystkim UMIEĆ – chwała więc tym, którzy nie porywają się na próby, których efektem byłby co najwyżej bełkot. Powiem jedno: jestem w stanie jednym tchem wymienić kilkadziesiąt opublikowanych w NF (czytam od 1992 r.) opowiadań, które z różnych przyczyn mnie zachwyciły, zapadły w pamięć, były przeze mnie polecane innym. Wśród nich nie ma ani jednego "eksperymentującego" – chyba, że za takowy uznamy pewien zabawny tekścik sprzed lat, udający kącik porad w jakiejś galaktycznej gazecie. 

Dlaczego nie lubimy science fiction? http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/publicystyka/tekst.html?id=6998

Na forum Weryfikatorium fantastyka nie jest obowiązkowa. Z tym, że tam dopiero miesiąc po zarejestrowaniu wolno umieścić tekst.

W kwestii stulonej głowy: sjp.pwn.pl: stulić — stulać Ťdelikatnie zewrzeć coœ, zbliżyć do siebie, powodujšc zamknięcie się lub zmniejszenie powierzchni czegoœť Mówi się o głowie wtulonej w ramiona, ale to, że brzmi podobnie, nie oznacza wymiennoœci w zdaniu. :-)

O, link się nie sparsował, sorry. Cytuję:   oportunista «człowiek bez zasad, przystosowujący się do okoliczności dla doraźnych osobistych korzyści» • oportunistyczny • oportunistycznie • oportunistka • oportunizm

"Ze swoim światem możesz robić wszystko, ale powinnaś dopilnować logiki. Na przykład możesz wybudować Kościół Srebrnej Nici, ale raczej nie na planie krzyża. Putta też chyba odpadają. Karnawał również IMO wywodzi się z chrześcijaństwa. I tak dalej, z każdym szczególikiem." A Brzezińska się tym nie przejęła i w pogańskim świecie sagi o Twardokęsku mamy na przykład proboszcza, ktory udziela spowiedzi. Mnie osobiście zgrzyta to potwornie, ale wydawcy i fanom najwyraźniej nie. Tyle, że w momencie wydawania pierwszego tomu sagi Ania miała już co najmniej jednego Zajdla za Babunię, a to trochę zmienia postać rzeczy. ;-)

Jeżeli cyferki w nicku oznaczają, że autor urodził się w roku 1998, to powiedziałabym, że tekst nie jest zły. Jeśli autor będzie dużo czytał (wliczając w to własne teksty przed publikacją), ma szanse wyjść na ludzi.

Ej, no weźcie nie zniechęcajcie młodego. Zawsze może zrobić dla poprawy świata coś w małej skali: propagować sprzątanie po psach na osiedlu czy inne tego typu akcje. Nie musi być koniecznie sławny. 

"Widzę tu typowe reakcje typowych ludzi". A my widzimy tu typowe reakcje rozżalonego nastolatka. Niestety, nie jesteś jedyny i wyjątkowy – znaczna część ludzi w wieku 15-17 lat "odkrywa" właśnie takie Wielkie Prawdy o Świecie, który jest Zły (a może nawet ZUY). A że część użytkowników tego forum wiekowo mogłaby być twoimi rodzicami, to nie oczekuj, że będziemy się tymi odkryciami ekscytować. Większość z nas przeżyła (i przeżuła) je dawno temu. Poza tym bądź tak dobry i nie mów nam, co myślimy, a co nie. Wmawianie ludziom, że wierzą, że "politycy wszystko załatwią" może być wręcz poczytane za obrazę. :-) Nie wiem, w jakiej społeczności żyjesz. Może w małym miasteczku i może faktycznie nie masz wokół nikogo, kto by się interesował czymś poza głupimi programami w TV. Jeżeli w większym, to spróbuj znaleźć jakiś krąg zainteresowań – jeżeli nie ma w okolicy klubu fantastyki, to może na karate się zapisz czy coś.

Dobre, plastyczne. Gdzieś tam jakieś literówki albo dziwne zestawienia słów, ale generalnie wysoko ponad średnim poziomem debiutów fantasy na portalach sieciowych. Dodatkowo ode mnie +10 za odróżnianie wodzy od lejców. :-)

Różne błedy są w tym tekście, na przykład sporo zbędnych zaimków i kulejąca składnia, ale najbardziej gryzie w oczy nieumiejętność odmieniania nazw obcych i fikcyjnych. Korepetycje w wersji skróconej: – nie stawiamy apostrofu po spółgłoskach, z wyjątkiem francuskiego s niemego; – nie stawiamy apostrofu po i. Reszta informacji: http://so.pwn.pl/zasady.php

Anna Kańtoch ostatnio wydała jakąś młodzieżówkę o dziewczynie przybywającej do szkoły na odludziu. Znając poziom tej pisarki, jest to pewnie ze dwie klasy lepsze niż "young adult fiction" z Zachodu. 

Jeszcze tak a propos mojej wypowiedzi o sekcji literackiej, to doprecyzuję, czemu ważna jest anonimowość tekstów: łatwiej wtedy zgłaszać uwagi, bo człowiek nie ma poczucia, że krytykuje autora (skoro nie wie, kto nim jest). Oczywiście w pewnym momencie to przestaje działać w stu procentach, bo po paru latach stali uczestnicy sekcji znają już swój styl, inspiracje itp. Co do opisów scen walki, to mnie osobiście łatwiej je było tworzyć zanim zaczęłam trenować, bo nie wchodziły mi w paradę fachowe określenia, niezrozumiałe dla większości czytelników. :-) A z piruetów u Sapkowskiego to wszyscy znani mi szermierze śmieją się głośno, co i tak nie przeszkadza, że czytelnicy się zachwycają…

Przez 10 lat prowadziłam sekcję literacką w lubelskim klubie fantastyki. U nas polegało to głównie na pisaniu krótkich (1-1,5 strony w Wordzie) scenek na zadany temat. Tematy ustalaliśmy drogą głosowania, gdy brakowało pomysłów, to losowaliśmy 5-7 słów, które trzeba było użyć w tekście. Na napisanie tekstu były dwa tygodnie, na spotkaniach zbierałam wydruki, mieszałam i rozdawałam do czytania na głos (chodziło o to, aby nikt nie czytał własnego tekstu). Czytanie na głos genialnie pozwala wychwycić wiele usterek stylistycznych i składniowych. Potem była dyskusja, a na zakończenie spotkania ustalaliśmy temat kolejnej "pracy domowej". Można też było przynosić do omawiania inne własne teksty, byle nie za długie. Przykłady naszych tematów: – spotkanie po latach – scena dziejąca się w nocy na dworze – tekst napisany samym dialogiem (ale fabuła miała być!) – opowiadanie pozbawione zaimków – scena śmierci – scena, w której ważną rolę odgrywa jedzenie – tekst, w którym akcja miała dziać się po części na lądzie, na wodzie (lub pod) i w powietrzu, zawierający frazę "Ty cholerny daltonisto!" – opowiadanie zawierające słowa: zamyślenie, zamek, pióro, seks, łoś, lampion – opowiadanie, w którym ważną rolę odgrywa zwierzę – tekst, w którym osią akcji jest niegroźna, ale irytująca awaria jakiegoś urządzenia itd. itp.

Ciekawe założenie: jeśli ktoś atakuje tekst, i to dość agresywnie – to ok, znaczy niezadowolona czytelniczka; jeśli ktoś broni – równie agresywnie (bo być może tekst się spodobał lub – agresja zrodziła agresję z drugiej strony) – to z pewnością urażona autorka… :(   Brzytwa Ockhama w działaniu.

OK, a co to jest "przestrzeń literacka"? To jakieś pojęcie językoznawcze? Google nie podaje żadnej definicji. ;-)

Jeżeli "przestrzeń" w sensie fizycznym/geograficznym, to pasuje chyba "Cudowna podróż" Selmy Lagerlof. Po polsku jest książka "O chłopcu, który szukał domu" oparta na zbliżonym pomyśle, aczkolwiek celem nie jest ukaranie bohatera, ale rozumiem, że chodzi o dzieła obcojęzyczne? Twoja prośba jest trochę niejasna.

Tak, masz rację: WYDAJE ci się. http://sjp.pwn.pl/slownik/2532983/upalny upalny Ťo porach dnia, roku itp.: odznaczajšcy się wysokš temperaturš powietrzať [podpowiedŸ: słowo kluczowe: powietrza].

"Słonce jest gorące, a słowo upalny jest synonimem wyrazu goręcy." Parsknęłam śmiechem i poszłam zrobić sobie upalnej herbaty.

Dobra, starałam się zapomniec, że bohaterami są animowane zwierzaczki w cukierkowych kolorach, i skupić się na tekście. Wady: – masakryczne powtórzenia, np. w każdym zdaniu "klacz" (autorzy, którzy nie chcą zdradzać imion postaci, często potykają się na tym problemie), nadmiar zaimków ("otulając się swoim płaszczem" + ciągłe jej, nią, nim, nami itp). – wylewający się wiadrami patos; – bohaterowie tłumaczacy sobie rzeczy dla nich oczywiste (żona nie wie, że rodzina jest na skraju zagłady i grozi im jakaś tyranka? to dla mnie brzmi jakby w opowiadaniu o II wojnie jeden partyzant tłumaczył drugiemu, że ci źli hitlerowcy napadli nasz kraj). Zalety: ….   Ogólnie: zachęcam do przeczytania "Galerii złamanych piór" Kresa.

Jako autorka (opowiadań, nie powiesci): zaczynając pisanie, zawsze wiem ogólnie, co się w tekście ma wydarzyć, aw trakcie pisania wymyślam, JAK ma się wydarzyć. Przykład (fikcyjny): potrzebny mi jest w fabule konflikt prowadzący do konkretnych wydarzeń, więc przed napisaniem wymyślam, że bohater musi podpaść swojemu dowódcy, a dopiero w trakcie pisania wymyślam za co podpadnie.   Jako czytelniczka: zdecydowanie wolę fabuły, po których widać, że autor od początku miał jasną wizję wydarzeń, niż takie, po których widać, że były klecone na kolanie (albo, co jest równie irytujące, w trakcie pisania wielotomowego cyklu autor zmienił koncepcję – to jest, według mnie, przypadek sagi o wiedźminie). A już szczególnie w powieściach lubię, jak strzelby z pierwszego aktu wypalają w ostatnim, wszystkie szczegóły się zazębiają i tak dalej. Podziwiam np. Tada Williamsa, który pisze powieść na parę tysiecy stron, ma z dziesięciu głównych bohaterów, a na końcu okazuje się, że każdy z nich miał konkretną rolę do odegrania. W opowiadaniu, jeśli jest dobrze napisane, ma ciekawy świat czy świetnie wykreowanego bohatera, mogę strawić coś takiego, co było kilka numerów NF temu w "Chłopcu z zapałkami", że autor prowadzi akcję od jednej wizji do drugiej, a kończy w sumie bez związku z akcją. W powieści bym zabiła za coś takiego. ;-)

Ponoć serial o animowanych kucykach jest całkiem popularny wśród meżczyzn po trzydziestce, więc co do wieku, to możemy się zdziwić…

Próbowałam czytac, ale poległam na języku. "Ze zdziwieniem zauważyłem, że woda jest słona. Przyjęła to niepewnym, speszonym uśmiechem." Właścicielka basenu peszy się, że woda jest słona? A może to woda się peszy, że bohater się zdziwił? Zapewne chodziło o to, że właścicielkę peszy zdziwienie bohatera – ale każda porządna redakcja przyczepiłaby się tej składni. "O ironio PRZECINEK rozpoznałem producenta whiskey, której cała butelka znajdowała się w poręcznym miejscu na obrzeżu basenu." Co w tym ironicznego i jaki w ogóle sens dla akcji ma wzmianka o producencie? "Pilnowałem, by jej szklanka była wciąż pełna i nastroju." Ja bardzo proszę nie masakrować polskiej składni… "Uprawialiśmy już seks, tym razem jednak o d d a ł a mi się, sama czerpiąc aż po rumień na policzkach." Rumień i rumieniec to nie to samo. Przede wszystkim dlatego, że pierwsze jest choroba zakaźną…

na priva moja recenzja tekstu beletrystycznego zwycięzcy To skrót myślowy na zasadzie "wszyscy wiedzą", czy też faktycznie nie chodzi już tylko o teksty umieszczone na portalu?

To, co najbardziej rzuca się w oczy w warstwie językowej, to nadmiar zaimków, momentami tekst wyglada jak słabo przetłumaczony z angielskiego. Po polsku nie mówimy, że ktoś powiedział "swoim głosem", bo niby czyim miałby powiedzieć? Głosem sąsiadki? Podobnie jest ze swoimi rękami, swoimi oczami i tak dalej.

Panie i panowie, witamy na naszym forum pierwszego trolla reklamowego! (wątek "Porady dla piszących") ZenonJ  2013-09-06  08:13

Dziękuję za informacje.

 

 

Parasole reklamowe z dowolnym nadrukiem.

A propos filmów klasy z: jest taki facet, Jarosław Loretz, bardzo zabawnie recenzuje marne horrory (głównie z DVD) – można wyguglać.

Michał Cetnarowski miał w ogóle w czwartek panel poświęcony debiutowaniu, w piatek zobaczyłem, że to było w czwartek (cholera!)  może ktoś był na tym panelu? Nie panel, tylko spotkanie. Panel (w kontekście programu konwentowego) to dyskusja wieloosobowa. Byłam. MC mówił o wielu rzeczach, od czasu oczekiwania na odpowiedź redakcji aż po takie zagadnienia jak dobre prowadzenie narracji w pierwszej osobie. Sporo czasu poświęcił treści pierwszych akapitów/stron opowiadania, tzn. jak nalezy zaczynać, żeby nie zanudzić czytelnika od razu na wstępie. 

Małe rozszarpane ciałko upadło tuż obok swoich rodziców, którzy wydali je na świat. Powoli gasło światło w niebieskich oczach, a ostatnie ruchy brudnej twarzyczki zwiastowały koniec. To było pisane na serio czy jako parodia "mhrocznych" i "sthraszliwych" tekstów? Ruchy twarzyczki mnie zabiły, wyobraziłam sobie coś, co zrobił kiedyś Jim Carrey na rozdaniu Oscarów… A informacja, że rodzice są osobami, ktore wydały dziecko na świat, jest calkowicie zbędna.

Z krótkimi zdaniami radziłabym uważać, bo tekst może sprawić wrażenie zadyszki. W zupełności można opisywać dynamiczne sceny za pomocą długich zdań, po prostu nie mogą być one (zbytnio) podrzędnie złożone i muszą zawierać dużo czasowników. Na przykład Sapkowski tak pisze.

W Elizjum zobaczymy jak wkurzony gość próbuje zmierzyć się z systemem. Jak dla mnie, zapowiada się niezmiernie ciekawie.   Byłam wczoraj. Film zaczyna się jak moralitet społeczny, ale szybko ewoluuje w strzelankę i nawalanie pięściami (z towarzyszeniem pretensjonalnego wokalu). Nawiasem mówiąc (to a propos artykułu Żerania*), główny bohater wcale nie na raka zachorował, tylko na chorobę popromienną. *sorry za spoufalanie, ale znałam go z forów jako Żerania jeszcze zanim zaczął pisywać do prasy. ;-)

Teksty kobiece – z moich obserwacji – na ogół nie są naturalistyczne i raczej 'ładnie wyglądają'. Akurat dwa dni temu rozmawiałam na temat "męskiego" i "żeńskiego" sposobu pisania ze znajomą pisarką-redaktorką-jurystką w konkursach, która podsumowała, że z tego, co obserwuje, krwawość i obrzydliwość zdarza się po równo w tekstach obu płci, natomiast mężczyźni częściej fascynują się ekskrementami. _________________________________________________   Sierpniowy numer NF dopiero zaczynam czytać. Na razie mam jedną uwagę a propos tekstu Adama Przechrzty: kiepskie opowiadanie na Jedynie Słuszny Temat nadal pozostaje kiepskim opowiadaniem. Niestety.

Szefowa działu literackiego Esensji (jest zalogowana na NF, ale ma jakieś problemy z hasłem) odpowiada: [cytat] Kilka plusów publikowania w Esensji: – tekst zamieszczony w czasopiśmie sieciowym posiadającym ISSN to próbka naszej twórczości bardzo łatwo dostępna dla odbiorcy, taka wizytówka literacka. Każdemu zainteresowanemu można podać link do tekstu, a żeby go przeczytać, wystarczy kliknąć. Nie trzeba szukać w tym celu antologii albo numeru papierowego magazynu. Dodatkowo Esensja jest – mimo wszystko – magazynem posiadającym pewną renomę, ktoś wchodzący na stronę główną widzi, że to nie jest portal prowadzony przez kilku nastolatków albo stronka, gdzie swoją twórczość może zamieścić każdy chętny. – Informacja, że tekst przeszedł przez sito selekcyjne (które nie jest może aż tak surowe jak w przypadku papierowego magazynu, ale jednak odrzucamy ok. 75% tekstów), pozytywnie działa na morale autora. – Feedback nie jest może bardzo obfity, ale jest: o ile w roku 2010 rzeczywiście prawie nikt nie komentował opowiadań w Esensji, o tyle w 2012-2013 to raczej tekst bez komentarzy jest wyjątkiem. To miłe uczucie, przeczytać pod tekstem spontaniczną pochwałę od zupełnie obcej osoby, a zwracam uwagę, że jest to więcej, niż mógł oczekiwać autor publikujący w papierowym czasopiśmie w czasach, kiedy nie było forów dyskusyjnych. – Teksty są redagowane, a poprawki uzgadniane z autorem, co też może być całkiem pouczającym doświadczeniem. – Jeśli chodzi o statystyki czytelnictwa, dysponujemy tylko statystykami odsłon, ale na ich podstawie możemy się pokusić o stwierdzenie, że liczba czytelników nie wynosi 50 ani nawet 100 osób, tylko jednak zdecydowanie więcej :) Poza tym, co istotne, teksty zbierają odsłony latami; jest spora grupa czytelników, którzy czytają teksty archiwalne. Opowiadania sprzed 4-5 lat nadal zbierają po kilkaset odsłon w skali roku. Jeden rok, drugi, trzeci, czwarty… Przy okazji sprostowanie: nie publikujemy 4 tekstów miesięcznie. Czasem zamieszczamy 2, czasem 3, czasem 4. Nie mamy jakiejś sztywnej normy w tym względzie, to zależy m.in. od długości opowiadań.

[/cytat]

STRZEMIĘ! Właśnie tak. Podobnie jak plemię, siemię, znamię i tak dalej. Grrr, nie lubię, jak ktoś poprawia autora na źle.

PS. O cholera, wstawiłam linka, mam nadzieję, że DJ Jajko mnie nie sieknie… Ale podawałam już ten link wiele razy i nikt nie miał pretensji?…

W ścianach umieszczono wiele okien by sprostać jej oświetleniu.   To nie jest po polsku. Weź słownik i sprawdź znaczenie słowa "sprostać czemuś".   Ogólne język mocno szkolny, ciagłe powtórzenia "być" i "mieć", zdania brzmią jak siekane toporem. Coś mi się wydaje, że autor ma -naście lat, a zatem jest szansa, że się wyrobi: sugeruję dużo czytać. A tu garść porad, które mogą być przydatne: http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/publicystyka/tekst.html?id=4245   (na przykład w kwestii opisu sali tronowej…)

Wzdech… Użytkownik london670 dołączył dzisiaj, post ma dwa słowa jeden (nazwa jakiejś gry) i sześć słów drugi ("Też uważam, ze coś tam to dobry film"), a w sygnaturce link do udzielania pożyczek na dowód.

…nieco przedwczesne, bo widzę, że spamboty z linkami nadal się logują… http://www.fantastyka.pl/forumfantastyki/viewtopic.php?f=5&p=220604&sid=f78dce4f23bbabb4ce655e40aa583900#p220604

"Acha… to sobie trochę strzeliłam w kolano, kłócąc się z Achiką o staruszkę ;/ Jeśli wyślę tekst do Esensji, nie podpiszę się krajemarem ;P" Spoko, nie jestem w dziale Literatura.

W dziale "Co u konkurencji słychać" chyba też?

Achiko, czy Ty pracujesz w Esensji? Jestem członkiem redakcji Esensji. Nie jest to praca w ustawowym znaczeniu tego słowa. :-) Promocja tych magazynów i tekstów w nich zawartych to chyba szwankuje na całej linii… jeszcze się nigdy nie spotkałem, aby ktokolwiek, gdziekolwiek, w jakikolwiek sposób próbował mnie do ich czytania zachęcić, nie licząc znajomych autorów. Szefowa działu literackiego Esensji nieustannie wrzuca linki do nowych opowiadań na forach, na których się udziela… czyli, niestety, nie tu. A jaką inną formę zachęcania sobie wyobrażasz? (serio pytam).

No, żeby nie było wpisów typu "Też uważam, że to fantastyczny pisarz", a pod spodem link do gabinetu kosmetycznego albo usług budowlanych.

czy "Esensja"  płaci za publikowane teksty? Nasz naczelny od lat marzy, żebyśmy do takiego poziomu finansowego dotarli…

Gdyby ktoś JEDNYM PROSTYM KLIKNIĘCIEM wyłączył możliwość umieszczania linków w sygnaturkach, od razu forum by się przewietrzyło.

Przyznam, że w życiu nie widziałam siniaków na dłoniach. Na przedramionach, owszem, liczne (czym się zasłania bity człowiek?). Tekst ogólnie przedobrzony pod względem dramatyczności. Świeca? WTF?

@źródła: Rubia na forum Weryfikatorium napisała: Jest bardzo ciekawa książka Georgesa Minois Historia starości od antyku do Renesansu, wydana w Polsce parę lat temu. Minois jest historykiem, umie czytać i interpretować źródła i można mu wierzyć.

 

No i oczywiście Philippe Aries i jego Człowiek i śmierć. O wieku, w jakim się umierało, też tam można sporo znaleźć.

Językowo to jest na poziomie szkoły, i to niekoniecznie średniej. "Znienacka ukazał się przybyszowi blond włosy mężczyzna, w czerwonym płaszczu i mieczem przepasanym przez prawy bark" to tylko jeden z przykładów. Albo "Wielki wiatr smagający duszami". Auć. Poza tym dość idiotyczne jest tytułowanie bohatera "nieznajomym". Dla kogo on jest taki nieznajomy? Dla czytelnika? No patrzcie, całkiem, jak każdy inny bohater na początku opowiadania. I jeszcze to uroczo nastoletnie określanie postaci za pomocą koloru włosów (blędnie zapisanego na dodatek). Radzę czytać książki, a nie opcia na blogaskach. Egzaltacja źle robi tekstom. Zdania typu "Były to krwawe łzy, pełne bólu, smutku i cierpienia" brzmią świetnie, jak się ma tych -naście lat, ale bardziej dorośli czytelnicy albo wzruszą ramionami, albo – co gorsza – się zaśmieją, ponieważ piętrzenie dramatyzmu łatwo przeradza się w niezamierzoną parodię. No i jeszcze drobna, ale istotna sprawa: zaimki osobowe i zwrotne piszemy wielką literą tylko w korespondencji albo, ostatecznie, jeżeli bohater się modli. Szczegółami pewnie zajmą się Regulatorzy, Exturio albo AdamKB. :-)

Hasło "bieda galicyjska" chyba nie wzięło się znikąd? A o dostępie do medycyny można poczytać w literaturze pozytywistycznej, pamiętasz, jak leczono siostrę Antka?…

Będzie lakonicznie, bo trochę nie mam czasu. O długości życia rozmawiałam z dwoma znajomymi historykami (oboje specjalność: miediewistyka, w tym jedno po doktoracie, a nazywa się Anna Brzezińska i bywa dostępne na żywo ^___^) – powiedzieli, że ludzie, jeżeli już przeżyli dzieciństwo i nie zginęli na wojnie czy nie zmarli przy porodzie, normalnie dożywali 60-70 lat, i choć zdrowotnie mogli być bardziej zużyci niż obecnie (np. stan zębów, skóry), to nikt nie traktował trzydziestolatka jak emeryta. Zresztą warunki życia w miedzywojennej galicyjskiej czy kresowej wsi raczej nie odbiegały od średniowiecznych, a wystarczy poczytać literaturę z epoki – nikt by nie powiedział, że 40-latka to staruszka, raczej po prostu zniszczona życiem kobiecina. Co do rodzących nastolatek, to Anię B. spytałam o to specjalnie – powiedziała, że w XVII-XVIII wieku kobiety wychodziły za mąż najczęsciej w wieku 20-23 lat, z nieznacznym przesunięciem w dół w przypadku wsi we wschodnich regionach oraz… najbogatszych rodów magnackich (no i  oczywiście rodów królewskich, gdzie wydawano nieraz całkiem małe dzieci z przyczyn politycznych). Nie wydaje mi się, żeby między obyczajowością siedemnasto– a, powiedzmy, czternastowieczną ziała aż taka róznica w kwestii wieku zamążpójścia, szczególnie, że dochodzą jeszcze warunki biologiczne. 

Jako nastolatka czytywałam różne ksiażki w stylu "O dziewczętach dla dziewcząt" i tam powtarzała się informacja, że przeciętny wiek pierwszej miesiączki zaczął się obniżać po II wojnie (m.in. na skutek lepszego odżywiania), a przed wojną wynosił w Polsce 15-16 lat (obecnie mniej niż 13), więc stada średniowiecznych dzieciatych 14-latek to najwyraźniej też legenda. Jak w poniedziałek nie zapomnę, to poszukam jakichś źródeł.

"Baba miała chyba ze czterdzieści lat, sterana była ciężkim życiem, zgarbiona i prawie zupełnie bezzębna." Oho, kolejny wyznawca mitu, że niska średnia wieku oznacza śmierć tuż po trzydziestce? :-/

Czym właściwie ma być ten tekst? Bo jak dla mnie, to spis treści numeru z paroma przemyśleniami na początku i na końcu. Napisałbyś, co sądzisz o opowiadaniach, a nie tylko do jakiego gatunku należą…

Sto sztuk złota za niewyprawioną skórę rysia??? Zaprawdę, dziwnie działa ekonomia w tej krainie. Ale w tekstach początkujących to typowe. Pamiętam jakieś opko ze starego forum NF, gdzie żebraczka na koniec dnia miała w kapeluszu kilka srebrnych monet, co "zapewne wystarczy jej na bochenek chleba". Oczywiście można wymyślić świat, gdzie metale mają wartość odwrotną niż w naszym i np. najcenniejsza jest miedź, ale trzeba to jakoś sensownie uzasadnić i przekonująco opisać. Zając w lesie, tjaaa. Nawet tak banalne źródło, jak Wikipedia, podaje, że to "gatunek typowo stepowy". Liczenie czasu w minutach w społeczeństwie quasiśredniowiecznym nie wydaje mi się realistyczne. Całą resztą zajął się exturio, nie będę po nim powitarzać. Ogólnie tekst jest słodki jako marzenia XXI-wiecznej nastolatki o życiu na łonie natury (plus dla autorki, że w ogóle pomyślała o tym, że upolowaną zwierzynę się patroszy).

97 w nicku to rok urodzenia? W takim razie tekst jest w normie. Nie podoba mi się tyko ciągłe powtarzanie "powiedział", "odpowiedział", "odparł" i tak dalej – naprawdę, istnieje sto innych sposobów na poinformowane czytelnika, że daną kwestię wypowiedział ten a ten bohater, i wcale nie trzeba używać do tego czasowników oznaczających mówienie (które, siłą rzeczy, zaczynają się powtarzać w kolejnych zdaniach, a to już błąd stylistyczny). Przykład: – Co mówiłeś? – Kragor wstrzymał konia i obejrzał się gwałtownie. Derek popędził wierzchowca, by zrównać się ze swoim panem. – Ano… – w zakłopotaniu potarł nos. – Po mojemu, to całkiem niepotrzebnie tę księżniczkę uratowaliśmy. – Niepotrzebnie?! – brwi rycerza podjechały wysoko do góry. Spojrzał na giermka. Derek skulił się, ale dzielnie kontynuował: – No bo jest… dziwna jakaś, tak po mojemu. Cięgiem tylko w niebo parzy. I mamrocze coś. I ten jej… kot… – głos chłopaka zamierał powoli, w miarę, jak Kragor coraz mocniej marszczył brwi. (to nie cytat, tak z marszu to wymyśliłam).

Nie "powyższy autor" tylko "wyżej wymieniony autor". "Powyższy" może być cytat, fragment itp. Zresztą w ogóle przesadziłeś z wyjaśnianiem, kim jest Jakub Ćwiek (szczególnie, że nie robisz tego w odniesieniu do innych autorów z tego numeru) – takie trochę upupianie czytelnika recenzji. 

"Każdemu marzy się rola superbohatera." Nie, wyobraź sobie, że wcale nie każdemu. Tak przy okazji, Shrek jest "szczerozłotym ogrem"? Co to znaczy?

Autorka wstawia opowiadanie w niedzielę w nocy, a w poniedziałek rano loguje się nowy użytkownik i od razu leci je chwalić. Nie żebyśmy wcześniej nie mieli takich akcji. Po prostu uprzedzam, że są one widoczne jak na dłoni.

Dziękuję, cieszę się! Co do map, to pewnie miały GPS-a. "Za 200 milionów kilometrów skręć w prawo...".

Adamie, dzięki (przypadkiem pod innym tekstem znalazłam, że to Ty dałeś linka). Muszę powiedzieć, że zaskoczyło mnie, że ktoś ten stary tekścik jeszcze pamięta.

Powtórzyłam pytanie na którymś forum, chyba na Fahrenheicie, gdzie mc też wrzucił ten regulamin. Odpisał, że plik po redakcji zostaje przesłany do autora. Czyli OK.

Nie wiem, kto to Schultz, ale jeżeli chodzi o Bruno Schulza, to wielbię jego prozę i akurat jej nie uważam za udziwnioną (w przeciwienstwie np. do tych fragmentów "Grunwaldu", z którymi miałam okazję się zetknąć). Natomiast denerwuje mnie podejście "tekst napisany nieczytelnym językiem to z pewnością wielka literatura, tekst napisany bez wygibasów stylistycznych to z pewnością proza wagonowa". To tak, jakby stwierdzić, że poezja mająca rymy / nie mająca rymów jest z definicji nic nie warta. Przecież to nie o to chodzi.

Oj, to niekoniecznie - opowiadania JĆ mogą ze sobą konkurować tak skutecznie, że w ostatecznym rozrachunku więcej głosów dostanie czyjś inny tekst.

Pierwsze dwa akapity (dalej nie dotarłam na razie) wskazują, że raczej nie przeczytałeś tekstu przed publikacją. Zrób to. Najlepiej na głos. Może wtedy znajdziesz kulejącą składnię, zgubioną literkę, pomieszanie czasu przeszłego z teraźniejszym, zgubione słowo i układ zdań sugerujący, że nikt nie wie, jak król sprawił, że jego państwo graniczy z czymś tam.

 

Proponuję też znaleźć w Hyde Parku przyklejony wątek z poradami dla początkujących i przeczytać go.

Nowa Fantastyka