Profil użytkownika


komentarze: 4, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Fajna klamra kompozycyjna. Chyba naprawdę udało Ci się dokonać malarsko-literackiej synestezji – namalować obraz słowami. Tekst bardzo silnie oddziałuje na zmysły. Fajne też jest to swobodne żonglowanie symboliką, która nie narzuca odgórnego sensu – a raczej pobudza wyobraźnię metodą swobodnych skojarzeń. Mi się skojarzyło z “Nagim lunchem” :D A problem miękkość-twardość przypomniał mi cytat ze “Stalkera”, który raczej stawia sytuację w odwrotny sposób niż w opowiadaniu:

“Niech będą bezradni jak dzieci, 

Bowiem słabość jest wielka, a siła jest niczym. 

Kiedy człowiek się rodzi, jest słaby i podatny, 

kiedy umiera, jest twardy i nieczuły. 

Kiedy drzewo rośnie, jest delikatne i wiotkie, 

lecz kiedy wyschnie i stwardnieje, umiera. 

Twardość i siła to towarzysze śmierci. 

Giętkość i słabość to przejawy żywotności. 

Bo to, co zatwardziałe, nigdy nie wygra.”

Dziękuję Wam serdecznie za dodanie mojego tekstu do biblioteki :)

Finkla, tak jak Blacktom pisze, chodziło o obrzyna. Skąd dzieciak miał broń – w Stanach wystarczy mieć skończone 18 lat, żeby kupić jakąkolwiek broń palną, z wyjątkiem maszynowej. O ile dobrze pamiętam, chłopcy zdobyli ją od starszych, pełnoletnich kolegów.

Wszamiłam to opowiadanie niczym drożdżowe bułeczki. Bardzo lekko napisane, przyjemnie się czytało. Fajna, oryginalna koncepcja kosmicznej katastrofy z perspektywy starszej, prostej kobiety, z której można wynieść więcej niż na pozór się wydaje. Nie będę się czepiać błędów technicznych jak poprzednicy, bo odebrałam to opko bardziej właśnie jako impresję niż tekst fantastyczno-naukowy. 

 

Na początku tekstu trochę za dużo zaimków, a także parę niezgrabnych zdań:

Robert przybliżył usta do filiżanki, po czym odstawił ją na bok

napisałabym “zbliżył”

 

Dopadłam do niego

 

 

ono nie ulega podziałowi, lecz składa się do środka, tak wiele razy aż w końcu jest jedynie czarną kropką i cokolwiek, co wpadnie do tej kropki, też zaczyna się składać…

Yyyy… nie? Tak mitoza nie działa.

Wydaje mi się, że w tym fragmencie autorce chodziło o fraktalność tego procesu…w sumie kiedyś też mnie fascynowało, jak to jest, że te komórki się dzielą tak, jakby z niczego powstawała ich materia, przez co zacytowany fragment bardzo mi przypadł do gustu.:)

 

PS. Nietuzinkowe rysunki były baitem dla mojej wyobraźni, fajna groteska :)

Dziękuję Wam ślicznie za przeczytanie i komentarze, nie spodziewałam się tak pozytywnego odzewu :) 

Algir, masz rację co do tytułu, napisałam pierwszy lepszy jaki mi przyszedł do głowy i tak już się przyczepił, że został na stałe. 

Jeśli chodzi o zdanie z odkurzaczem, to miałam na celu pokazać absurdalność z jaką narrator – może tego nie widać w tym tekście, ale jest on niemym świadkiem zdarzenia – odnosi się do tejże sceny, którą jego wyobraźnia poddaje czasowej inwersji, odzierając ją w ten dziwaczny sposób z całego destruktywizmu. 

Co do wykorzystania prawdziwych nazwisk i miejsc, to sama miałam pewien niesmak – z drugiej strony miałam czysto subiektywne odczucie, że gdybym zmieniła imiona, nazwy miejsc, zmodyfikowała niektóre fakty, to cała historia nie byłaby tak, hm, autentyczna. (inb4: skoro nie umiesz wymyślić własnej fabuły, tak żeby wyglądała na autentyczną, to co z ciebie za pisarzyna, co?xD) Nie mniej poruszyliście interesujący temat: etyka tekstu jest faktycznie tu dyskusyjna, ba, można by napisać całą pracę badawczą pt. “Moralność w sztuce i literaturze”. Ludzie piszą kryminały, thrillery, dramaty, opisując przemoc często w odczłowieczony, analityczny sposób – po co? Dla zabicia nudy czytelnika w pociągu? Dla katharsis? Czy katharsis jest wysublimowanym rodzajem intelektualnej rozrywki? Jeśli przyjmiemy, że rozrywka, to czy jest to moralne?

Nie mam w tu jakiejś własnej tezy, to raczej takie luźne pytania i przemyślenia :)

Nowa Fantastyka