Profil użytkownika


komentarze: 4, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Czytało się szybko i lekko, ale mam z tym opowiadaniem kilka problemów.

Przede wszystkim nie rozumiem jak to wszystko miałoby działać. Bohaterka to genialne dziecko, wszystkie odkrywcze rozwiązania spływają na nią same. Przerosła swoją mistrzynię w dziedzinie lecznictwa, potrafi stać się niewidzialna, zamieniać się w zwierzęta, lata na miotle, jest nieśmiertelna… Skąd ona to wszystko wie? Jak się tego nauczyła? Rozumiem, że jest nieprzeciętnie utalentowana, ale mimo wszystko nie przekonuje mnie to. Nie opisałeś za bardzo w jaki sposób posiadła tak ogromne magiczne zdolności. Nie wiadomo też w jaki sposób wyciąga Głosy z Pudełka; nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.

Całe życie zielarki (które trwa 500 lat!) zmieściłeś w nieco ponad 15 000 znaków. W rezultacie mam wrażenie, że wątki zostały tylko delikatnie naszkicowane, ale nie rozwinąłeś ich. Po prostu dzieje się to wszystko za szybko. Wydarzeń wystarczyłoby na powieść, a tutaj każde jest opisane w paru zdaniach, co pozostawiło u mnie niedosyt. Na przykład zmiany wywoływane przez Głosy można by opisać trochę bardziej szczegółowo.

Sam pomysł przypadkowo stworzonego artefaktu, którego lokatorzy mieszają w świecie bardzo mi się spodobał, to według mnie najlepsza część opowiadania.

rosebelle, Finklo: dziękuję za komentarze!

Jeśli chodzi o przewidywalność tekstu, to nie mam nic na swą obronę. Może jedynie to, że kompletnie nie stawiałam tutaj na element zaskoczenia. Chociaż w zasadzie nie wiem czy można to uznać za coś, co przemawia na moją korzyść, czy wręcz przeciwnie…

Co do zniknięcia chłopca: tak, zniknął, bo urządzenia goblinów zawiodły. Pierwsza możliwość jest taka, że przez usterkę jego życzenie po prostu zostało odwrócone i spełniło się jego przeciwieństwo. Druga możliwość wiąże się z tym, że spotkałam się z użyciem wyrażenia “przejść do historii” nie tylko w znaczeniu “stać się legendą, zapisać się w historii”, ale też w sytuacji, gdy coś się dezaktualizuje, przestaje być istotne. Nie jestem pewna czy to drugie zastosowanie jest poprawne (słyszałam je tylko potocznie), ale nawet jeśli nie, to goblińska maszyneria mogła je w ten sposób odczytać i w efekcie sprawić, że Travis zniknął.

Legenda sama w sobie faktycznie nie była tutaj najważniejszym motywem i z założenia nie miała być. Z punktu widzenia konkursu to pewnie źle, ale taki a nie inny pomysł przyszedł mi do głowy i mimo wszystko chciałam się nim podzielić.

Finklo, dziękuję za kliknięcie biblioteki, bo z tego co zdążyłam się zorientować, jest to jakieś wyróżnienie (wybacz, jestem tu nowa).

Anet, dzięki za uwagi! Przecinek dodany, powtórzenie było celowe. Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu :)

Staruchu:

Dziękuję za opinię :) Nie wiedziałam, że Mietek wywoła tyle kontrowersji. Osobiście to imię bardzo mi pasuje do tego bohatera, ale zarówno Ty jak i drakaina macie słuszność, że mocno wyróżnia się na tle pozostałych i to niekoniecznie na plus. Z bólem serca Mietek został przechrzczony na Boba ;) Błędy poprawiłam.

 

drakaino:

Tobie również dziękuję za poświęcony czas. Możesz rozwinąć co masz na myśli, pisząc “zgrany”? Mietek, jak napisałam wyżej, już zamienił się w Boba ;) Druga osoba liczby mnogiej gdzieś się tam zabłąkała, gdyż w mojej głowie Mietek (slash Bob) zwracał się jednocześnie do Marona i jego szkoleniowca, ale faktycznie nie jest to zbyt czytelne. Już zostało poprawione. Pozostałe niedociągnięcia, które wskazałaś, także skorygowałam.

Nowa Fantastyka