Profil użytkownika


komentarze: 1, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0

Ostatnie sto komentarzy

Przeczytałem ten artykuł i muszę powiedzieć, że zaciekawił mnie.

Z jednej strony odnośnie zasypania rynku dziełami przepełnionymi „językiem” – jest to w pewnym sensie efekt uboczny innych gałęzi.

Nie może zaprzeczyć temu, że ogromny sukces obu części gry wiedźmin nie miał swojego wydźwięku. Poza samym „odświeżeniem” zainteresowania książkami Sapkowskiego to również wpłynął na sam rynek gier. Ale czy na tym się kończy? Nie.

Świat Sapkowskiego jest pełny wulgaryzmów, nagości, seksu itd. Dlatego wydaje nam się „codzienniejszy” i bardziej szary niż inne dzieła np. Władca pierścieni. W obu światach istnieje zło itd. Ale nic nie zaprzeczy temu, że świat Sapkowskiego wieje „swojskością” i to w dużej zasłudze nagości, wulgaryzmów i alkoholu.

Czy to źle? Nie. Sam nie jestem do końca zwolennikiem Sapkowskiego, ale przeczytałem wszystkie (oprócz ostatniej części sagi) książki o wiedźminie i w pewien sposób podobało mi się to.

Co więc z obecnym rynkiem? Nie wszyscy „nowi” autorzy rozumieją jakim narzędziem jest takie „uswojskowienie” opowieści i nadużywają tego narzędzia.

Tak jak w grach komputerowych, które poszły w ślady wiedźmina: dragon age origins, gdzie rycerze są ludźmi, którzy muszą coś „wyhędorzyć”.

Z drugiej strony to nie jest wymysł nowoczesny, nawet w opowieściach arturiańskich jest teko pełno.

Spytam jeszcze raz: Czy to źle? Cóż. Ma swoje zalety, ale obecnie jest używane jak młot pneumatyczny a nie jak narzędzie autorskie.

Co do samego artykułu.

Nie będę się kłócić z Tobą odnośnie naszych poglądów dlatego spojrzę na niego jak kolega autor a nie jak czytelnik.

Pomyśl o tym, żeby przepisać ten tekst w nieco innej… barwie. Dużo nieporozumień wynika z tego, że potępiasz wulgarny język a sama nie szczędzisz słów. Wiem, że Twoje pierwsze wrażenie będzie „przecież to mój styl”, „mam cięty język i HA!”. Nie chodzi mi o zmianę stylu, ale w tej konkretnej tematyce i w tym konkretnym artykule musisz się bardziej powściągnąć.

Możesz puścić wodzę i stworzyć sarkastyczny artykuł, gdzie „pierdolisz takie pierdolenie w książkach”, ale nie każdy to dobrze odbierze. Skontrastuj się z tematem. Jeżeli piszesz o wulgaryzmach to nie zakrzykuj ich „rzyganiem” czy „gównem”.

Może podejdź do tego bardziej humorystycznie? Też jest to jakiś pomysł/opcja.

Również zastanowiłbym się nad zamieszczeniem akapitu o poprawnie użytej wulgarności/nagości.

Co do samych okładek: muszą opisywać treść. Jeżeli jest na nich emo-dziewczyna, nagie genitalia i krwiście skroplone miecze to niech i tak będzie. Przynajmniej będę miał już jakieś pojęcie czego nie podnosić. Jednak moje nastawienie konfliktuje z „Nie oceniaj książki po okładce”.

Nowa Fantastyka