Profil użytkownika


komentarze: 7, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Witam, 

obiecuję, że go nie usunę. Naprawdę dobrze mi się go pisało i sama jestem z niego dość zadowolona. Ten tekst w przeciwieństwie do poprzednich przeleżał miesiąc i po dobrych kilku poprawkach i czytaniach, uznałam, że jednak nie jest tak beznadziejny jak poprzednie i mogę się nim podzielić.

Tak, w planach mam napisanie cykl kilku, a jak wena pozwoli kilkunastu, opowiadań. Nawet powoli zaczynam pracę nad kolejnym. 

Dziękuję za powyższe komentarze, błędy zostały już poprawione. Co do fragmentaryczności tekstu, to nie do końca tak wygląda. Tekst jest całkowicie skończony. Jest zwyczajnie bardzo którki i pierwotnie był zaznaczony jako short, ale po sugestii Regulatorów został zmieniony na fragment. Możliwe, że całkowicie go źle dodałam na strone, bo w moim pomyśle funkcjonuje on jako pierwsze opowiadanie z cyklu (coś jak prolog). Może poprawnie byłoby go dodać jako jeden z “rozdziałów” w książce.

Yuuki

Dzięki za informacje, widzę, że jeszcze bardzo długa droga przede mną i następnym razem postaram się napisać coś wartego przeczytania.

Pomysł na opowiadanie wydaje się być naprawdę ciekawy, jednak odnoszę wrażenie jakby tekst został ucięty w połowie i nagle został doklejony koniec bez jakiegokolwiek wyjaśnienia co się stało pomiędzy. Jak to się stało, że bohater, który tak kocha żonę, że w swej desperacji tworzy jej robota, nagle zawiesza projekt? Czego dłużej już nie może? Budować, bo technologia nie pozwala, czy może jednak nie wytrzymuje psychicznie wiedząc, że jednak to robot, a nie jego prawdziwa żona. I skąd nagle pomysł na córkę? Co było jego motywem? Bo to trochę wygląda tak: zabiję swoją robotyczną żonę i stworzę z niej (ciało dorosłej kobiety), pięcioletnią córkę. 

Wydaje mi się również, że warto by również rozwinąć motyw snu, zwłaszcza śniących robotów, bo wydaje się być ciekawy. Córka, która przecież jest robotem, potrafi odczuwać silne emocje i śnić. O czym śni robot? Czy w jej snach jest zawarte coś z życia Margot skoro dzielą ciało (i chyba umysł jak rozumiem). I jeszcze sama końcówka. Jest rozmowa, że bohater pamięta o żonie i dopóki ma ją w sercu i myślach, to ona tak naprawdę nie umrze. Ok, fajnie. I nagle córka, ni z tego ni z owego mówi, że jest coś jeszcze (“kocham cię”). Wyznanie miłości córki do ojca też jest ok, ale w tej formie wygląda nienaturalnie, jakby wciśnięte na siłę. Chyba, że “dojrzalszy głos” sugeruje, że przez córkę przemawia Margot – wtedy proponuję to bardziej zaakcentować, bo pomysł fajny. 

A w kwestii technicznej żeby nie powtarzać innych komentarzy:

- – Tato, tato! – wołała pięcioletnia Lucy, biegnąc. → styl. biegnąc gdzie?jak? np. w stronę ojca, biegła korytarzem klaskając bosymi stopami o zimną podłogę.

– …na roboczym stole. Dłubał coś w skupieniu. → int. …stole i dłubał coś… lub stole, dłubiąc coś…

- Komputery nic nie śnią. → styl. komputery nie śnią / komputerom nic się nie śni

- powiedziała, wbijając palec wskazujący prosto w siebie. → int. przecinek po powiedziała jest zbędny.

- W tym momencie Tom drgnął. Jakby ukłuła go szpikulcem w samo serce. Serce, które nie może zapomnieć o ukochanej żonie. Ból, jakby ponownie stracił cząstkę siebie. → styl. …Tom drgnął, jakby w jego serce wbito szpikulec. W serce, które… Poczuł ból, jakby….

Tej nocy Tom nie spał spokojnie. Dręczył go powracający koszmar, tym bardziej potworny, bo był najprawdziwszą prawdą, co do joty: → styl. int. Tej nocy Tom spał niespokojnie. Dręczył go wciąż powracający koszmar, tym bardziej straszny/przerażający, że był prawdziwy. (najprawdziwsza prawda – prawda jest prawdą, inaczej jest kłamstwem, no i masło jest maślane^^). Co do joty– kolokwializm, a i “:” jest tu niepotrzebny. “.” zupełnie wystarczy.

ona wciąż żyje, wciąż z nami jest → inwersja. …ona wciąż żyje, wciąż jest z nami.

– Cześć, tato – odparła, ziewając. – Jak sen? → styl. pytanie jak sen, brzmi bardzo dziwnie, lepiej “I jak, śniło ci się coś dzisiaj?”

Pozdrawiam i życzę sukcesów pisarskich,

Yuuki

 

Przyznaję mój błąd. Pogrzebałam, posprawdzałam i okazało się, że przecinki przed “i” czasem się stawia. Widać człowiek uczy się całe życie:) Dzięki za zwrócenie uwagi.

 

A co do tego gdzie postawić w zdaniu przecinek, a gdzie nie (jeśli akurat nie jest to wyznaczone powiedzmy odgórnie), to powtórzę za moją profesor: Przeczytaj zdanie na głos i zobacz gdzie ci wyjdą przerwy (pauzy). Mi zawsze pomagało.

Pomysł bardzo ciekawy. Opowiadanie jest wciągające, a opisy bardzo plastyczne. Aż mnie ciarki przeszły jak pomyślałam, że też mogłoby mnie coś takiego spotkać <brr> Wielkie brawa za kreacje bohatera i opis jego odczuć, nastrojów i całej reszty z uwzględnieniem postępowania choroby. 

 

Jednak żeby nie było za różowo. Interpunkcja leży i kwiczy, zwłaszcza w pierwszej połowie tekstu.

np. Przypominało mi moją matkę i siostrę, i pierwszą kochankę, i Marikę. → przed “i” (spójnikami) nie stawiamy przecinków.

– Tak? – Spojrzałem na partnerkę, leżącą na boku, z podkulonymi nogami, wyglądającą niczym grecka bogini odpoczywająca po dniu zmagań z morską pianą. → pierwsze 2 przecinki są tu całkowicie zbędne. Spróbuj przeczytać na głos to zdanie uwzględniając pauzy na przecinki:) Jedyny przecinek, który powinien tu zostać, to ten po słowie “nogami”. 

Tak, ona była moja, jej wszystkie, rozkoszne części należały do mnie, i tylko do mnie. → jw. Tu bym jeszcze rozbiła: Tak, ona była moja. Jej wszystkie rozkoszne części ….. → w tym wypadku krótkie zdania podkreślą emocjonalność wypowiedzi.

 

W każdym razie, opowiadanie bardzo mi się spodobało i będę czekać na następne:)

p.s. Gdybyś miała życzenie mogę podesłać plik z wyłapanymi błędami i zaznaczeniem co i dlaczego.

Nowa Fantastyka