Profil użytkownika


komentarze: 395, w dziale opowiadań: 356, opowiadania: 132

Ostatnie sto komentarzy

Hej, Storm.

Dziękuję, bardzo cieszy mnie Twój komentarz :)

 

Osobiście obstawiałem, że jest jakimś potworem zwabiającym ludzi na stację benzynową i pożerającym ich :)

Była to jakaś opcja rozważana przeze mnie na samym początku :)

 

Bardzo mi się podobało, klikam i pozdrawiam!

Dziękuję serdecznie za przeczytanie, komentarz i klik! :)

Hej, Finkla.

Horror z happy endem? Interesujące połączenie.

Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale ta historia sama się tego prosiła.

 

Sugestywnie opisujesz lęki bohaterki.

Dziękuję :) Cieszy mnie to bardzo.

 

Mnie też te latarnie w lesie zdziwiły. W Holandii oświetlają autostrady, ale drogę przez las? Po co? Samochody sobie poradzą bez tego, zwierzętom zaszkodzi, a piesi rzadko się włóczą nocami po lasach.

Hmmm. A to już cieszy mniej. Wrócę później do tego fragmentu. Skoro to już drugi komentarz na ten temat, to chyba muszę zmienić front. W mojej głowie wyglądało to dobrze :) Widocznie źle to opisałem. Pewnie będzie to do zmiany małej, ale to jeszcze po małym przeleżeniu.

 

No i widzę klik! Dziękuję serdecznie :)

Pozdrawiam.

Hej, M.G.Zanadra

Na początku dziękuję klik :)

 

Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało. Dziękuję za miłe słowa.

Kobiety ze stacji benzynowej nie rozgryzłam od razu, a byłam bardzo podejrzliwa, więc tu plus dla Ciebie – połknęłam haczyk.

Hehe :) Dobrze, bardzo dobrze!

 

Zazwyczaj takie trzęsące się osiki jak Emily mnie rażą, przez co trudno jest mi śledzić wydarzenia, a u Ciebie jakoś nie czułam zmęczenia postacią – znów plus.

Mnie też denerwują takie postacie, tym bardziej cieszę się, że o tym napisałaś.

 

No i oczywiście dziękuję za pomoc z tekstem. Wyłapałaś tak dużo błędów, że zacząłem się zastanawiać jak to możliwe, że aż tyle pominąłem :)

Pozdrawiam serdecznie.

Peter Barton,

Słodko-gorzko pozwala na poprawę w przyszłości – samą słodkością zapchałbym się i co by z tego było? :)

A propos “Uprowadzonego”. Generalnie z opowiadań humorystycznych jestem dużo bardziej zadowolony. Nawet z takich “Uwaga! Wampiry drogowe!”, które nie dostały się do biblioteki.

W takim razie czekam na Twój komentarz :)

Pozdrawiam.

Hej, Peter Barton

No, i przeczytałem. Do końca. Mimo braku czasu.

Cieszę się, że przeczytałeś mimo braku czasu :)

 

ładnie napisane, sprawnie. Aż dziw, że tyle błędów zostało po becie

A dziękuję. Co do błędów, biję się w pierś. Na becie i tak mieli pełne ręce roboty :)

 

Widzę sporo miłych słów ale też wytknięte problemy. Zastanowię się nad tym i jak zawsze, spróbuję wyciągnąć wnioski. Szkoda, że opowiadanie nie zostanie na długo w Twojej pamięci. Postaram się, żeby z kolejnymi było coraz lepiej.

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.

 

Hej, Ambush.

Dziękuję serdecznie za betę! Masę błędów wyłapałyście. Bez Twojego wkładu, tekst byłby nie do przejścia.

 

Poruszyłeś trudny temat i według mnie wyszło dobrze. Bez czułostkowości, ale i bez perwersyjnego babrania się. Wizja ofiary, zmieniającej się w kata intrygujący, mimo że nie taki znowu świeży;)

Ufff, dziękuję. Cieszy mnie to bardzo. Obawiałem się mocno tego tematu.

Czytając dalszą część Twojej opinii, dochodzę do wniosku, że to co miało wyjść, wyszło. Najwyraźniej moim problemem jest to, że jak skupiam się na czymś mocno w opowiadaniu (jakąś częścią) to reszta tekstu na tym cierpi. Tym razem chciałem się mocno skupić na bohaterkach ich przeszłości. Następnym razem muszę skupić się na każdym aspekcie.

 

 

Dziękuję, regulatorzy.

Już przestaję się smucić :)

Hej, Fascynator

Dzięki za komentarz. Co do latarni na drogach gruntowych to moje doświadczenie jest trochę inne (w Polsce oczywiście). W większości miejsc nie ma, ale czasem bywają. Nie wiem jak w Ameryce, to prawda. Może błędnie założyłem, że się zdarzają.

 

Co do morderczej opony, to dziękuję Peter Barton. Mniej więcej coś takiego miałem na myśli. Oczywiście odpowiednio pocieniowane. Coś takiego:

 

Fascynator – oczywiście nie można winić bohaterki za ten tatuaż. O gustach się nie dyskutuje. Może to Tom zasugerował jej ten wzór?

Wszyscy pamiętamy głośną sprawę skaryfikacji à la Popek oraz 56 gwiazdek na twarzy młodej kobiety.

 


 

Hej, regulatorzy

Cieszę się, że jesteś :)

 

Jednak Twoja opowieść potoczyła się nieco inaczej. Nieźle pokazałeś atak paniki Emily, nieźle też wybrzmiała historia Sary o jej przeszłości.

 

Najpierw ogólnie: cieszę się, że historia trochę “zaskoczyła” – a przynajmniej w pewnym sensie. Głównie na bohaterkach i tych problemach chciałem się skupić, więc to wyszło. Ufff, cieszę się bardzo.

 

Nad całym opowiadaniem unosi się klimat budujący napięcie i pozwalający spodziewać się wszystkiego najdziwniejszego.

Muszę jednak wyznać, że nie do końca rozumiem, co wydarzyło się w miejscu, do którego dotarła Emily.

 

No, ale to już mnie zasmuciło. Wydawało mi się, że końcówka jest naprawdę dobra i ładnie wybrzmiała… cóż. Dopiszę do niej jedno czy dwa słowa, ale bez większych zmian. Wnioski wyciągnę i zastosuję w przyszłych opowiadaniach.

 

Poprawki: zrobione. Jak zawsze jesteś w formie :)

 

Czy w nocy można zobaczyć, że las jest rozległy?

Zmieniłem na gęsty.

 

było jej jednak wstyd. Jak mogła zdradzić jej swoją tajemnicę, tajemnicę, której nie znała nawet jej najbliższa przyjaciółka? Jednak czy to, że ktoś był jej bliski pomagało się otworzyć czy wręcz przeciwnie? Przyjaciółka znała jej rodziców… → Nadmiar zaimków.

 

Uciąłem do “2 x jej”

 

To by było na tyle, drogi pamiętniczku. → Obawiam się, że autorka pamiętnika nie mogła użyć tego zwrotu.

O, proszę. To ciekawe.

Wszystkie pozostałe poprawki zrobione. Ok, prawie wszystkie. Jeszcze chwilę posiedzę nad siękozą.

 

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Hej, hej!

Powróciłem po dłuższym czasie, co nie znaczy, że nie pisałem :) Mam tekst dla chętnych beta testerów do prawie gotowego tekstu prawie 27 tys. znaków.

Horror z ciężką tematyką przemocy w tle. Wulgaryzmy. Generalnie niezbyt wesoło, ale mam nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra duszyczka (może dwie), która zerknie na niedociągnięcia przeze mnie pozostawione oraz da mi znać, co ogólnie sądzi o tekście.

Opis: zagubiona w życiu dziewczyna natrafia na podobną do niej osobę, która pomaga jej w potrzebie.

Pozdrawiam.

Ja nadal zapijam smutki wodą, bo mi smutno, że nie żyje

Smuteczek…;)

 

Widzę, że jesteś okrutny (nawet avatar ma chytrą minę)

:)

 

Dzięki, pozdrowiom

Ramshiti

 

Hejka, Bananke!

Lecisz w stronę parodii, ale mi to nie przeszkadza, bo jest cudownie. :D

Dziękuję, że doceniłaś moją grafomańską parodię.

 

A tutaj piękne grafomaństwo, aż oczy się radują z bólu.

Oczy radują się z bólu :p Dobre!

 

zaraz cofnął się do tyłu

A mógł się cofnąć do przodu :)

 

O matko, scena zamiany w kurczaka i potem przyrządzenie bulionu, no największy grafoman by chyba tego nie wymyślił, dla mnie to świetna parodia. :D Przypomniałam sobie przy okazji opowiadanie z Dekameronu z sokołem.

Ach, końcówka za to z (prawie) happy endem, bo brat umarł, a przecież nie był tak zły, więc po co umarł? Oj, autorze, piękne zakończenie i to spijanie z dzióbków. :D

 

Dziękuję serdecznie za komentosz Bananke. Co do tego, czy musiał zginąć. Niestety :( strzelba Czechowa. Nie da się jej zatrzymać.

Również pozdrawoim :)

Hej, regulatorzy

Przegapiłem Twój komentarz. Dziękuję jeszcze raz. :)

Ty miałeś i masz wszystko w głowie, ale do opowiadania trafia tylko to, co zechciałeś napisać i pewnie dlatego cała historia jest dla odbiorcy mało czytelna.

Winny :)

 

Dziękuję, Anet

Cieszę się, że tekst podobał Ci się :)

Hej, Finkla

Dziękuję za komentarz. Przepraszam, że tak długo mi zajęło zajrzenie na portal :(

 

Jako zwolennik pełnej jasności w temacie wolałabym dowiedzieć się więcej na temat Luny

Rozumiem. Sam mam wrażenie, że jestem zwolennikiem pełnej jasności jako czytelnik, ale jako piszący już nie :)

 

Bez tych dodatkowych wiadomości dostaję bliżej nieokreślonego potwora, który zrobił kęsim protagoniście. Jak to w dziesiątkach horrorów. Ale pamiętaj, że to tylko moja opinia.

Rozumiem, mimo to dziękuję serdecznie. Z perspektywy czasu stwierdzam, że nie wszystko poszło w tym tekście tak jak tego chciałem. Cóż, powoli do przodu.

Dziękuję i pozdrawiam :)

Dziękuję, Anet!

Cieszę się, że się sympatycznie czytało ;)

Hej, Agroeling

Dziękuję za komentarz :) Szkoda, że opowiadanie nie przypadło Ci do gustu.

 

Hej, Anet

Dziękuję :)

Hej, Vacter

Bardzo podobał mi się Twój komentarz. Oryginalnie :)

Mam nadzieję, że są wystarczająco wyraźne

Myślę, że wystarczająco ;)

 

Pozdrawiam.

Hej, Irka_Luz!

Dziękuję za komentarz. Tak, kumpel sam się o to prosił :) No, może to drugie ja, wcale nie jest takie złe…

 

Mam nadzieję, że syrena okaże się kobietą marzeń i wszyscy troje będą szczęśliwi ;)

Również mamy nadzieję, że im się ułoży ;)

 

Podobało mi się i rozbawiło :)

Dziękuję. Bardzo minie to cieszy! :)

Pozdrawiam serdecznie.

Hej, vrchamps.

Mam wrażenie, że większość komentujących ma mieszane uczucia :) Niestety, tekst można podzielić na dwie odrębne części – zbyt oderwane od siebie :(

Cóż, dzięki za komentarz i przeczytanie :) Może następnym razem pójdzie mi lepiej.

 

Hej, regulatorzy.

Początek wydał mi się dość obiecujący

Niestety wpłynąłem na zupełnie inne wody niż powinienem. Obietnica dana czytelnikowi na początku, była zupełnie inne niż dalsza część tekstu.

Odnosząc się do dalszej części Twojego komentarza, dziękuję że doceniłaś mroczny, gęsty klimat. Co do przesadzeniem z niezwykłościami i nie wyjaśnieniem wszystkiego, to chciałem właśnie “nawrzucać” jakimiś słowami pisanym z dużej litery Przymierze, Zgromadzenie, itp… i nie wytłumaczyć za wiele. Miało być tajemniczo, mrocznie… no nic. Tym razem się nie udało. Wyciągnę wnioski. Dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i łapankę.

Co do samej łapanki. Błędy już poprawione. Co zaskoczyło mnie najbardziej:

NIE! – krzyknęła zrozpaczona dziewczyna. → Umiała krzyczeć wielkimi literami?

Byłem przekonany o tym, że tak można :)

 

Dwa grzybki w barszczyku. → Piękne! :)

Dziękuję i pozdrawiam :)

Hej, Finkla.

Wcale mi nie przykro… że nie polubiłaś kumpla bohatera :) Dziękuję serdecznie za miłe słowa, cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.

I jeszcze ten klik do biblioteki – dziękuję!

 

Pozdrawiam i przepraszam za poślizg z odpisaniem.

Hohoho… porobiło się komentarzy :)

 

ośmiornica, dziękuję za zadanie pytania… o to samo chciałem zapytać, a dzięki Tobie od razu mam odpowiedź :)

 

Hej, Vacter.

Czytając Twój komentarz na początku, chciałem odpisać: “Dziękuję! Yyyy… chyba?” :)

 

W pewnym momencie opowiadanie zaczyna przypominać ten kebab i właśnie ów kebab to wszystko spina. Choć całość zaczyna być napchana i opasła, nic nie wypada i jakimś cudem da się zjeść do końca bez kłopotów żołądkowych.

Potem zauważyłem, że problemów żołądkowych, ze względu na ten tekst, nie było. Cieszy mnie to bardzo. Generalnie bardzo podoba mi się, jak porównałeś czytanie tego opowiadania do kebaba :)

 

Czekamy tak naprawdę na dwa rozwiązania, które dosłownie i w sugestiach istnieją stale. Nie jest to nic niemożliwego, człowiek w życiu może tak funkcjonować przez długi czas, że jakieś myśli nie znikają i ciągle go nawiedzają trzymając w napięciu.

Właściwie to ciągle dążę do tego, żeby napięcia było jak najwięcej. Nie spodziewałem się, że przy takiej ilości znaków, można osiągnąć “za dużo”.

Chyba jestem z tym tekstem już wystarczająco “na chłodno” i mogę przeczytać go jeszcze raz.

 

Po prostu owo napięcie kazało mi przelecieć przez tekst jak burza. Będę musiał drugi raz przeczytać ;)

Niby to dobrze, niby nie :) Cieszy mnie bardzo, że tekst Ci się podobał. To że piszesz o ponownym czytaniu, biorę za dobrą monetę.

Na pewno będę opowiadanie jeszcze raz sprawdzał pod kątem napięcia, chociażby z ciekawości.

 

Dochodząc do końca, rzuciłem okiem na nominacje. Dziękuję za klika :) Również za wnikliwy komentarz i przeczytanie tekstu. Dziękuję! :)

Pozdrawiam.

Finkla, dziękuję. Opinii jest więcej, wiem już co nie zagrało :)

 

chalbarczyk

Dzięki za komentarz.

 

Opowiadanie ma dwie części, które napisane są w odmiennej stylistyce. Gotycka część pierwsza bardzo intrygująca i tajemnicza, przykuwa uwagę czytelnika. Och, gdybyś decydował się pozostać w tym klimacie i pisać tak dalej!

 

Wydaje mi się, że opowiadanie byłoby o wiele lepsze, gdybyś został przy jednym sposobie pisania.

Oj, żałuję że nie zostałem przy jednym :) No nic. Wyciągnąłem wnioski do kolejnego opowiadania grozy. Zobaczymy czy będzie lepiej. Na chwilę obecną lepiej mi idzie z pisaniem humoru :)

 

Czasami nie wiadomo, czy matka jest pod materacem, czy nie.

hehe :) Jak tylko będę mógł, to usiądę do tego zdania. Chwilowo nie mam jak tego edytować.

 

Mamy tu dwie matki – i to nie wpływa na jasność przekazu. Aby odróżnić matkę 1. od matki 2. można byłoby użyć triku: córka do pierwszej mówi ‘Matko’, a do drugiej po imieniu albo ‘Mateczko’, albo…

To jest ciekawa propozycja. Pomyślę nad tym. Tekst już trochę odleżał, może uda mi się do niego podejść na chłodno.

 

Ogólnie, fajna część pierwsza, gorsza druga. Ale nie nudzi :)

O, jak nie nudzi to bardzo dobrze. Szkoda tylko, że tak to podzielone jest. Dziękuję za opinię.

Pozdrawiam :)

 

Hej, Finkla.

Dziękuję za szczery komentarz :) Niestety tym razem nie udało mi się przelać swoich myśli na wirtualny papier. Będę zastanawiał się nad planem naprawy tego tekstu, ale już po zakończeniu konkursu.

Dziękuję, pozdrawiam :)

Hej, Ambush.

A jednak się udało.. oj, przeciągnąłem Was dłuuugo, przepraszam :)

Dziękuję Ci serdecznie za pomoc, klika i cieszy mnie bardzo, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.

 

Pozdrawiam :)

Hej, JPolsky

Dziękuję za miłe słowa i zwrócenie uwagi na poetyckie wstawki – to było moje pierwsze podejście do czegoś takiego :) Cieszę się, że wypunktowałeś sporo rzeczy, które podobały Ci się w tekście.

 

Potem jednak opowiadanie staje się już…

Aj, no tak. Dziękuję Ci serdecznie. Niestety od sceny z “matkami” wszystko poszło w las :) Po zastanowieniu, powinienem napisać to inaczej… ale samą końcówkę zmienić tylko minimalnie.

 

Dziękuję przeczytanie i komentarz :)

Pozdrawiam.

Dziękuję, regulatorzy!

Również życzę… wszystkiego co dobre :) A kebab… to bym zjadł…

 

Hej, ośmiornica!

Dziękuję serdecznie za pomoc z tym opowiadaniem :)

Cieszę się, że podobał Ci się tekst i dziękuję za klik! :)

Hej, vrchamps

 

Na początek, mini łapanka:

Ma następnie wyciągnął broń .– Gdzie jesteś tchórzu?! → Masz spację, a potem kropkę dopiero.

 

Czas działać.

To ostatnie słowa w mojej głowie, jakie usłyszałem tej nocy.

Już niedługo wrócę. – Usłyszałem w głowie.

A potem mówił do niego jeszcze wielokrotnie. Nie rozumiem dlaczego to były ostatnie słowa?

 

Jestem rozdarty. Tekst BARDZO mi się podobał. Od początku wciągnął, bezdomny, jego traktowanie, po co go zgarnęli? Dlaczego prosektorium? Mgła, klimat.

Potem trochę słabiej. Rozjechało mi się w momencie, gdy zobaczył w nocy ogrodnika i zaczął słyszeć głosy. Na początek, wszystko działo się powoli i budowało fajnie. Potem, mam wrażenie, że zaatakował Cię limit konkursowy. Trochę wszystko zaczyna być “na szybko”.

Mimo wszystko, fajny tekst. Moim zdaniem warty klika :)

Pozdrawiam

Hej, regulatorzy :)

Zostałem wypunktowany :o Dziękuję, poprawki już naniesione.

 

Niezły pomysł zaowocował fajnym opowiadaniem.

Dziękuję serdecznie za miłe słowa. Cieszę się, że Ci się podobało.

 

Mieć takiego przyjaciela jak Darek to jeszcze gorzej niż nie mieć przyjaciela wcale. Mam nadzieję, że John pogodzi się z tym, co się wydarzyło, przejdzie nad sprawą do porządku dziennego i ułoży sobie życie z syreną. ;)

Hehe :) Święta prawda. Myślę, że po tej rozmowie, nawet jeżeli Darek by przeżył, to i tak nie zrobiliby już żadnego wspólnego projektu :)

 

Mam nadzieję, Ramshiri, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.

Dziękuję serdecznie za klik :)

Poprawione. Wygląda na to, że nie tylko moi bohaterowie nie wiedzieli jak odmieniać słowo “kebab”. Dziękuję za tę lekcję. Wreszcie zacznę mówić poprawnie tak samo… i stawiać kropki po zamknięciu cudzysłowu :)

Jak zawsze celna łapanka, jeszcze raz dziękuję.

Pozdrawiam!

Jojojo, co ja przeczytałem? :)

Claire była piękną kobietą o złotych jak zęby dziadka Johna włosach, w których widniały kwiaty przeróżnej maści.

Zęby jak wielkie szpony, a paznokcie jak ostre kły.

– Pierdol się – odpowiedział John poważnym tonem, zyskując odwagi, której mu nigdy nie brakowało.

Zacząłem sobie łapać cytaty, które mnie rozbawiły, ale zorientowałem się, że nie ma co tu wklejać całego opowiadania, w końcu je znasz, boś pisał sam.

Piękna fabuła, postacie głębokie jak studnia bez dna. Doceniam dobrą literaturę, warsztat i płot tłisty i wszystko.

Pozdrawiam.

bruce, przepraszam, nie zauważyłem Twojego komentarza.

 

Tak, przecinki i dla mnie są coraz większą zagadką. :))

Mamy te same problemy :)

 

Odczytałam (może błędnie?) , że chciałeś tam zapisać przez samo “e” w osobie trzeciej, bez ogonka.

Nie, chodziło mi o to, że mówi o sobie. Chyba jest dobrze.

 

Dziękuję, przepraszam, pozdrawiam :)

Hej, Koala75

Przebrnąłem przez początek, bo nie lubię czytać o zombich

Miała być zmyłka ;)

…potem poszło z górki. Kilka razy uśmiechnąłem się.

W takim razie misja wykonana – cieszę się bardzo. Dziękuję! :)

 

 

Hej, mindenamifaj

Dziękuję Ci serdecznie za komentarz. Cieszę się, że dobrze Ci się czytało :)

 

Darka jakoś mi nie żal ;)

Hehe, i bardzo dobrze :)

Pozdrawiam.

Hej, bruce!

Miło Cię tu widzieć :)

 

Ten Darek to ma bardzo dziwaczne podejście do kobiet. :)) Chyba według niego nie ma prawdziwego ideału. :) 

Cóż, zgadza się. Temu, to cokolwiek by się nie powiedziało, wiecznie wie swoje. Kobiety są złe(kropka!) :)

 

Humor znakomity. Podobnie jak zaprezentowany świat, pełen różnorodności. :)

Dziękuję serdecznie, cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę :)

 

Z technicznych dostrzegłam:

Jeszcze w kilku miejscach usunęłabym przecinki, ale ja maniak jestem. :))

Techniczne rzeczy poprawione.

Ja to chyba coraz mniej wiem, jak stawiać przecinki. Jak pierwszy raz zawitałem na portal, to byłem szczęśliwy – nie stawiałem żadnych. A teraz zastanawiam się dziesięć razy nad każdym zdaniem :) “Kiedyś to było! A teraz to…” :)

 

Myślałem, że się zleję – tu też

Tej literówki nie rozumiem?

 

Dziękuję serdecznie i pozdrawiam :)

 

Hej, Koala75.

Dziękuję za Twój komentarz. Cieszę się, że przeczytałeś mój tekst!

Pozdrawiam :)

 

Hej, WyrmKiller

Początek opowiadania był całkiem intrygujący. Chociaż sporo tam chodzenia po domu, przyglądania się ciągle obrazom, miało to swój urok i było czuć atmosferę grozy.

Okej, komentarz zaczyna się dobrze…

Problem pojawił się w momencie, gdy na scenę wkroczyła Ruth, bo niestety, ale wtedy klimat mocno się rozjechał i z horroru dostaliśmy bardziej typowe fantasy.

Aj! Trochę się już tego spodziewałem. Dziękuję Ci za przeczytanie tekstu i wskazanie jego problemów. Cieszę się, że dostrzegłeś również pozytywy. Co co zauważyłeś, powtarza się w wielu komentarzach – to bardzo dobrze. Dzięki temu dokładnie wiem, co nie zagrało. Szkoda. Może następnym razem będzie lepiej.

Zdecydowanie za mało atmosfery grozy, niepewności i szaleństwa. Zepchnięcie Audrey na drugi plan to strzał w kolano.

Biję się w pierś. Dziękuję Ci serdecznie za szczerą opinię.

Pozdrawiam

 

Hej, oidrin

Dziękuję Ci za komentarz. Widzę, że początek tekstu był dobry. Niestety za bardzo zjechałem z torów.

 

To, co muszę pochwalić, to fajne pokazanie związków między Audrey a jej porywaczką (niezły syndrom sztokholmski) i potem matką. Zdecydowanie przeskoczenie z perspektywy dziewczynki na tę jej prawdziwej matki nie wyszło tu na dobre.

Stanowczo ta część nie zadziałała, a szkoda.

Dobrze, kolejne doświadczenie zdobyte, kolejne wnioski wyciągnięte:)

Pochwalę jednak język i klimat, bo są imho bardzo dobre.

Dziękuję serdecznie za miłe słowa :)

Pozdrawiam serdecznie!

Wracam z komentarzem jak obiecałem :)

 

Hej, gravel.

Dziękuję za łapankę. Nieliczne rzeczy zostawiłem niepoprawione. Muszę się jeszcze zastanowić.

Dziękuję za zdjęcie tygrysa, cieszę się, że przyjemnie się czytało i były wątki interesujące. Szkoda, rozwiązanie było dla Ciebie niesatysfakcjonujące.

 

Niby wyjaśniasz to trochę w komentarzu,

W komentarzu chciałem upewnić się, czy jest to jasne… wygląda na to, że jednak namotałem i nie wszystko wyszło tak jak powinno :( No, ale też nie chciałem wyjaśniać wszystkiego w tym opowiadaniu. Zgromadzenia, pakty, śpiew/krzyk – nie chciałem nawet częściowo rozwiewać tej tajemnicy.

No nic, muszę przemyśleć to opowiadanie, ale dopiero po zakończeniu konkursu. Chyba nie wypada już robić większych zmian po publikacji.

Dziękuję! :)

 

Hej, AdamKB.

Dziękuję za wyjaśnienie. Cieszy mnie ta interpretacja :) Teraz widzę, że mogłem pewne rzeczy zrobić inaczej/lepiej.

Po chwili jednak pojawia się refleksja, że to nierzadki zabieg, zostawiający czytelnikowi swobodę w wyszukiwaniu własnych objaśnień, ale do tegoż szukania nie zmuszający.

Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję!

 

Hej, ośmiornica.

Wszystko było idealnie do momentu nocnej ucieczki dziewczyny przed potworem.

No, cóż… raz na wozie, raz pod wozem :) W pełni rozumiem oba zarzuty z Twojego komentarza.

 

Szczególnie rozczarowała mnie scena, kiedy porywaczka się poddała i odeszła. Liczyłam na jakieś porządne starcie, a tutaj nic. 

Hmmm, to uświadomiło mi, że jestem zbyt uparty. Od pomysłu tej sceny, zaczęło się całe opowiadanie. Nie chciałem odpuścić… cóż :)

 

Ponarzekałam, ale to dlatego, że początkowo tak mi się podobało, że rozważałam nominacją do piórka. ;) Klik do biblioteki dostaniesz bez żadnego wahania.

Oj, tak blisko! Dziękuję za klik. Mam jeszcze tyle historii do opowiedzenia… może kiedyś. Na pewno mam na czym szlifować pisanie :)

 

Bardzo podobał mi się nastrój opowieści oraz uniwersum, które stworzyłeś i mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze o tych istotach. 

Nie miałem takiego zamiaru, lecz kto wie…

Dziękuję! :)

 

Hej, Ambush.

Zrobiłem zmiany w tekście. Dziękuję za łapankę :)

 

Bardzo mocno stroną opowiadania jest groza i jak dla mnie głęboka gotyckość.

Natomiast w środku nieco mnie te niesamowitości znużyły.

Historia przerażająca i smutna.

Słodko-gorzkie podsumowanie. Cieszę się, że podobała Ci się groza i gotyckość. Miało być smutno, więc udało się! :) Szkoda tylko, że tekst Cię znużył. Dostałem tyle komentarzy, że zaczynam zdawać sobie z błędów jakie tu popełniłem.

Dziękuję serdecznie :)

 

Pozdrawiam!

Hej, gravel, AdamKB i ośmiornica :)

Dziękuję serdecznie za te komentarze! Wymagają one trochę więcej uwagi, więc odpowiem już innego dnia, jako że chciałbym równocześnie dodać poprawki i rozpisać się nieco więcej.

 

gravel – tygrys zarąbisty :) Zapisuję go na dysku i również będę rozpowszechniał :)

Pozdrawiam, dziękuję

 

Hej, fanthomas.

 

Chyba za bardzo to poszło w dark fantasy…

Rozumiem. Muszę nabrać do tego tekstu trochę dystansu… może za bardzo wszystko pokomplikowałem. Szkoda, że Ci się nie podobało. Może następnym razem pójdzie mi lepiej.

Dzięki za komentarz.

Pozdrawiam :)

Hej, AdamKB.

Dziękuję, że przybyłeś z komentarzem :)

 

» Wznosił się majestatycznie kilka metrów nad ziemią. « ---> chyba raczej unosił…

Tak, już zmieniłem.

 

Oddech też zmieniłem trochę. Nie do końca wiedziałem, jak to opisać :) Ale zmieniłem na takie:

Otworzyła drzwi, słysząc równocześnie ciężkie dyszenie potwora, tuż za sobą.

Co prawda nie dowiedziałem się za wiele o tej sekcie potworów, ale mniejsza z nimi. Istotne, że opowiadanie czytało się bez trudności, bez zacięć.

Takie było moje założenie. Pytanie, czy czujesz, że tekst był “nieskończony” i “niewyjaśniony”? Czy może jednak było to “na granicy akceptowalnej tajemnicy”? :)

 

mroczna atmosfera (która na mnie nie działa, ale którą dostrzegałem), aż do niespodziewanie tragicznego końca – bo nie spodziewałem się, by prawdziwa matka pozwoliła córce na samobójstwo.

Mroczna atmosfera z reguły na Ciebie nie działa? Cóż, dobrze że ją dostrzegłeś.

To dobrze, że była to niespodzianka :)

 

Wyrachowane, potem bowiem ma się niejako odrodzić w nieco zmienionej postaci i roli, jak przypuszczam, też.

Dobrze to interpretuję?

Jeszcze przez ponad dekadę miała być wolna od wspomnień i bólu, które, gdy powrócą, zniszczą jej wizję pięknego i bezpiecznego świata.

Generalnie interpretacja bardzo dobra :) Chciałem zasugerować trochę tą pieczęcią i ostatnim zdaniem, że być może do tego dziecka wspomnienia wrócą same, do kolejnego dziecka, które nazwane zostanie tak samo… i jest to niepokalane poczęcie. Nie wiem, czy tak to odczytałeś?

 

Aha – jako całość dobre, uważam.

W takim razie dziękuję Ci serdecznie :) Cieszę się, że się podobało.

Pozdrawiam

Hej, Ambush

Widziałem, że poprawki zostawiasz na po konkursie, więc nie skupiałem się na łapaniu. Były jakieś drobne potknięcia. Nazwy własne sal – powinny być dużą literą chyba? Słowo weekend mi nie pasowało. Potem zorientowałem się, że tu wszystko się miesza, nie wiem w końcu jakie to czasy, bo doktorek z kieszeni telefon wyciągnął. W sumie to nie wiem po co to zamieszanie epokowe.

Podobało mi się, ale mam też duży minus do zasygnalizowania: zabrakło obietnicy dla czytelnika. Przez długi czas, nie wiedziałem zupełnie co się będzie działo w tekście. Były jakieś dziwne słowa wypowiedziane: ale było tyle postaci, że pogubiłem się. Zaraz potem kolejne sceny, więc próbowałem załapać o czym będzie ten tekst… i tak aż do momentu, gdy wymknęła się w nocy. Wtedy wszystko stało się ciekawsze, lepsze i pojawiło się napięcie.

Trochę podpiszę się też, pod tym co napisała ośmiornica:

Sama scena zabójstwa nie wzbudziła we mnie większych emocji, ponieważ nie znałam ofiary. Skoda, że nie była nią Krystyna, chociaż tej zołzy pewnie też bym nie żałowała ;)

Nie musiała co prawda, być to Krystyna, ale dobrze byłoby przedstawić jakąś postać, żeby można było za nią płakać.

 

Co na plus, dla zrównoważenia? Język! Przeniósł mnie na salony. Świetnie zrobione, klimat stanowczo jest :) Co prawda, musiałem czytać wolno i z większą uwagą, ale jestem pod dużym wrażeniem.

Pozdrawiam serdecznie :)

Hej, bruce :)

Dziękuję Ci serdecznie za pomoc z tym opowiadaniem. Cieszę się, że Ci się podoba i dziękuję serdecznie za klik!

 

Pozdrawiam :)

Hej, Gruszel.

To był jeden z tych tekstów, w których dochodzę do końcówki i myślę: ciekawe jak z tego wybrnie autor, żeby nie było to oklepane. Zrobiłaś to bardzo dobrze :)

Generalnie: był klimat, napięcie. Bohater – z cyklu: ma nasrane w głowie, ale rozumiem go. Fajnie go przedstawiłaś, dobrze prowadzona narracja.

 

Przeczytałem z wielką przyjemnością.

Pozdrawiam :)

Hej, zygfryd89

Dobrze się czyta Twoje teksty. Jest w nich coś takiego, że czyta się je przyjemnie i chciałoby się więcej.

Są duchy, jest i nasz bohater, który kręci się po różnych pracach. Podoba mi się cała historia, ale i związanie początku i końca. Bohater szuka pracy – bohater ma pracę marzeń. Plus… wspomnienie o towarzyszach na początku parę razy, a na końcu “Był jej towarzyszem za dnia.” :) Fajne zakończenie.

 

Zawsze muszę się przyczepić, więc i teraz to zrobię: trochę mi brakuje wytłumaczenia motywu ojca.

Nie zmienia to faktu, że tekst jest dobry, czyta się płynnie i po prostu nie mogę cię nie zgłosić do biblioteki.

 

Pozdrawiam.

Hej, Koala75&GreasySmooth sp. z o.o.

Ja ten tekst odebrałem jako przyjemną bajeczkę do przeczytania… ot tak, do podusi :)

Wszystko się układa, wszystko jest możliwe. Święta idą!

 

kręcić lody na skalę kosmiczną

Mieli do czynienia z jakimiś przetargami z Unijnymi?

 

Pozdrawiam ;)

Nokturny tuż, tuż, a ja dopiero wchodzę na betę. Przygarnę wszelkie łapanki oraz ogólne opinie, szczególnie te negatywne :)

Ktoś chętny pomóc? Prawie 30k znaków, ponuro, niewesoło, troszkę krwi.

Hej, Łosiot

Dziękuję serdecznie za miłe słowa. Starałem się wepchnąć w ten tekst sporo amerykanizmów, bo akurat czytałem, że podczas pisania warto “konkretyzować”. Nie pisać “miasteczko” tylko pisać konkretną nazwę – i tak co krok. Pierwotnie tekst był eksperymentem, który powstał właśnie w tym celu. Jak już został skrytykowany zupełnie przez moją siostrę, zmieniłem go i powstało coś publikowalnego ;P

Szkoda, że zakończenie Cię zawiodło. To prawda, było trochę przewidywalne. Muszę to jakoś wypośrodkować, bo albo daję zakończenie twistowe, oderwane od tekstu albo przewidywalne :)

 

Jednak łapankowy z Ciebie dobry, bo znalazłeś coś nowego i wytknąłeś literówki, które umykały przez tak długi czas :)

 

I druga rzecz – jakoś mi “rzężenie” i “miarowo” nie idą w parze. Można miarowo rzęzić?

hihi, wg mnie przeginka, ale to subiektywna opinia oczywiście. Raz, że można by się kłócić, czy ten zwiazek frazeologiczny tu pasuje (wedle mnie to jest “super dodatek do czegoś, co i tak jest już super”, nieadekwatne), ja rozumiem, że to zastosowano tu przewrotnie, ale w combo z “patrzącym” drutem, za dużo.

Nad tymi dwoma rzeczami muszę się zastanowić – te dźwięki silnika zmieniałem już wielokrotnie i ciągle nie wiem co z tym zrobić.

 

Cold podszedł na wyciągnięcie ręki, sięgnął z kieszeni nóż i dał do zrozumienia, że jeżeli się ruszę, to może mnie zabić. – sięgnął do kieszeni po nóż/wyjął z kieszeni nóż.

Wybrałem “sięgnął do kieszeni po nóż”

Wszystkie pozostałe poprawki już wprowadziłem :)

 

Dziękuję serdecznie za miłe słowa i za klik przenoszący ;)

Pozdrawiam.

Hej, Koala75

Dziękuję, że zajrzałeś. Twoje słowa to miód na moje uszy. Cieszę się bardzo, że tekst Ci się podobał. Klik uznany przez administrację czy nie… ja go uznaję, doceniam i dziękuję. :)

 

Hej, krzkot1988

Jaki rozmiar biustonosza nosi ta pinda Linda?

Hehe :) To prawda, tyle pytań, a nie na wszystkie dane nam było poznać odpowiedź :p

Dziękuję, cieszę się, że tekst Ci się podobał. Jeszcze ta nominacja do Zdania Tygodnia! :o A zastanawiałem się nad tym czy to zdanie nie zdradza za wiele ;)

Szkoda, że końcówka nieco Cię rozczarowała, na osłodzenie powiem, że wcześniej była zupełnie inna… ale dostałem taki ochrzan za nią, że tekst wydłużył się dwukrotnie i zmienił zupełnie.

Dziękuję serdecznie za klik :)

 

o widzisz, Ramshiri, czasem proste sprawy są powodem większych nieporozumień. ;)

To prawda. Całe szczęście udało nam się dojść do porozumienia. :p

 

Twoja obietnica utwierdza w przekonaniu, że moja nadzieja nie będzie płonna. ;)

I cieszę się, że klik Cię cieszy. ;)

Dziękuję raz jeszcze regulatorzy :)

Hej, Morderco, który nie ma serca.

Tak długo to opowiadanie leżało w kolejce do przeczytania… a takie dobre jest. A nawet w biblioteczce jeszcze nie siedzi? :o Trzeba to będzie naprawić.

 

I to jest wojna. Ferwor walki, zabłąkane kule tuż nad uchem, bierność dowództwa ;) Ojej, i do tego ta brutalność. Technicznie niczego nie zauważyłem. Fabuła: dobra i trzyma się kupy. Żołnierze wykonują rozkazy – trzeba się słuchać i nara.

Nie potrzebuję nic więcej – miło spędziłem czas czytając.

 

Zgłoszę Cię!

Pozdrawiam.

Hehe :) No to ja trochę inaczej to odebrałem.

Był to foreshadowing do innego czerpania, które miało się pojawić, ale nie bomby w postaci wojny domowej, która wybuchła :)

Hej, mr.maras.

Ciekawy tekst – z klimatem, daje do myślenia. Ciężka tematyka.

 

Pozdrawiam

Super, dawidiq150!

Cieszę się. A postępy w pisaniu u Ciebie, rzeczywiście widać. Jak będę miał więcej tekstów, to może też sobie coś takiego wydam – wydaje się to fajną pamiątką :)

Zazdroszczę Ci, że masz już dwa takie tomy i trzeci w drodze :)

Hej, ośmiornica.

Tym razem przychodzę już bez czepialstwa :) Utrudniałem Ci życie na becie, żeby móc teraz powiedzieć: podoba mi się ten tekst.

Lekko się czyta, jest ciekawy, wciąga. Humor – to jest też jedna z rzeczy, którą cenię w tekstach. Cieszę się, że nie jesteś jeszcze w bibliotece, dzięki temu będę mógł kliknąć osobiście – ale tekst poradziłby sobie i bez mojej pomocy.

Pozdrawiam.

dawidiq150, moim zdaniem: zależy co chcesz osiągnąć tym self-publishing. Z puszczeniem tego w świat mocno bym się zastanowił. Właściwie to nie musiałbym się nawet zastanawiać: ominąłbym ten tekst.

Ale jeżeli chcesz złożyć swoje opowiadania w książkę i trzymać to dla siebie jako pamiątkę, plus dla rodziny i znajomych: to jest Twoje opowiadanie, więc możesz je dodać śmiało.

To jest tylko fikcja literacka, więc nikt nie powinien się czepiać. Z drugiej strony takie rzeczy są na świeczniku właśnie od jakiegoś czasu.

Pozdrawiam

Hej, zygfryd89.

Obiecałem, że przyjdę ;)

 

Dlatego zacznę od czepialstwa:

 

I wtedy cegły rozstąpiły się. Chiton połknął swojego władcę.

Błazen wstał i podszedł do anomalii. Wciąż słyszał głos Waltera. Dotknął jednej z cegieł, wyobrażając sobie, że zamyka przejście.

Zrobił to. No cóż, inaczej niż zaplanował, ale może wystarczy.

Pozbierał sztylety, zgasił pochodnię i po omacku udał się do wyjścia.

“Wrzucił w anomalię i yolo” – moim zdaniem brakuje trochę napięcia w momencie, gdy wrzucił trefniś tamtego w anomalię.

 

Na proces przyniesiono mistrzynię jego siostry, która powtórzyła swe słowa o anomalii.

Przyniesiono czy przyprowadzono? Czytając, nie byłem pewien – bo kojarzę, że ona bardzo stara to i przynieść mogli.

 

Trefniś znów spojrzał na miecz.

– Spokojnie. – Walter uśmiechnął się do niego. – Nie mam zamiaru cię karać. Prosiłbym jednak, by skrytobójstwo nie weszło ci w krew.

Rozumiem, że ten drugi to mięczak, ale zabrzmiało to bardzo naiwnie. Myślę, że warto byłoby tu coś dodać/rozbudować.

 

Skoro to król zły zrobił z niego błazna, to w drugiej rzeczywistości chyba nie powinien być błaznem – to się wyjaśniło.

 

– Dobrze – powiedział rycerz. – I przepraszam.

Nie rozumiem do samego końca, czemu przeprosił?

 

Kiedy otworzył oczy, stała nad nim płonąca postać. Zacisnął powieki i próbował sobie przypomnieć, co się dzieje. Został ranny. Sir Wilhelm odjechał.

Generalnie ta scena, w której naradzają się i ożywiają trefnisia, wydaje mi się za krótka i zbyt mało emocjonalna.

 

Podsumowanie:

Na pewno na minus są te sceny, które miejscami wydawały się przyśpieszone. Ostatnia scena opowiadania była dla mnie też tak poszatkowana, że nie wiedziałem, co się dzieje i czytałem dwa razy.

 

– Charlotte – powiedział, przyklękając na jedno kolano.

– Załoga Chiton uwolniła Charlotte – zrelacjonowała mu w nocy Mary.

Wydaje mi się jednak, że to też jest tego przyczyna. Jest w jednym miejscu, potem jest dialog, który dział się dzień wcześniej (dwa trzy myślniki) a potem znów znajdujemy się w teraźniejszości.

 

Dobra, sporo hejtu było, ale miałem wrażenie, że sam tego chciałeś ;)

Ale fabuła!! Ło panie, jak mnie się to podobało. Dopracowana, poskręcana z satysfakcjonującym zakończeniem.

 

Pennywise – Pennyrow? Podobnie…przypadek? ;)

Samo imię: trefniś – też było dobrym wyborem. To jak mówił i myślał o sobie “trefniś” sprawiało, że tym bardziej wydawało się jakby lata minęły, a on stracił nadzieję na odzyskanie twarzy. Bohater bardzo na plus.

 

Zaraz po przeczytaniu, miałem bardzo mieszane odczucia co do tekstu – właśnie ze względu na sceny, które Ci wypisałem. Ale im dłużej o nim myślę, tym bardziej pamiętam fabułę, a nie te zawiłości, na które natrafiłem podczas czytania.

P.S. Tekst przeczytałem tydzień temu. Tak to jest, że czytać mam czas, ale na dłuższy komentarz już nie :)

 

Moją bardzo subiektywną opinią jest to, że ten tekst dobry i zasługuje na klik.

Pozdrawiam

 

Dziękuję za pickupa, regulatorzy.

Już dotarłem do problemu. Wcześniej zupełnie nie zrozumiałem o co chodzi, ale teraz jest dobrze.

 

pozostaję z nadzieją na jeszcze wiele Twoich fajnych opowiadań. ;)

Obiecuję się przykładać do tekstów i dalej pisać. Co do opinii na ich temat, będę zgłaszał się do Ciebie :)

 

Widziałem klik, za to również dziękuję serdecznie!

Pozdrawiam

Hej, krzkot1988

Zacznę od krótkiego: tekst mi się podobał :)

 

Teraz dodam sporo ale:

Sigimendis wydęła usta niczym naburmuszona mała dziewczynka, przez co Mal musiała uważać, by nie parsknąć śmiechem.

Dosłownie przed sekundą zastanawiała się nad tym, że kogoś zabiła, a teraz powstrzymuje śmiech.

 

– Co z panią rektor? Jak możemy pomóc? – dopytywała Malvindis.

[]Sakaris została wezwana na audiencję do króla dziś w nocy. Głupia gęś albo już nie żyje, albo została uwięziona. – Taldanis westchnęła ciężko. – Nie, dzieci,

Wydaje mi się, że to powinno być zapisane jako dialog.

 

– Nie zostawimy cię tu samej – odparła bez zastanowienia Mal.

Taka lizuska. Ciągle mówi: pani profesor to, pani profesor tamto… a jak się zestresowała, to mówi: “cię” :)

 

Rektor Sakaris wyszarpała ostrze z ciała Sigimendis, a z rany buchnęła krew, zalewając błękitną suknię nowymi punktami szkarłatu. Studentka osunęła się na ziemię u stóp koleżanki.

– Tego na pewno już się nie wypierze – zauważyła z rezygnacją profesor magicznego uniwersytetu, pozwalając sztyletowi wyparować. – Zajmijcie się tą drugą, jak jej tam.

Po pierwsze – uwaga o wypraniu wydaje mi się dziwna – ale to czepialstwo. Po drugie, czytając całość, nie mogłem zrozumieć:

Najpierw rzuciła w nią ostrzem. Ktoś stanął między nimi. A teraz nagle odchodzi i każe innym zająć się tą drugą. Moim zdaniem jest to trochę dziwne – powinna kontynuować atak. Chyba że tamci przyszliby akurat i kiwnęli głową “my się tym zajmiemy”.

 

Malvindis uniosła głowę znad ciała koleżanki, poczuła na gardle dotyk zimnego ostrza.

– Nie opieraj się, a zakończymy to szybko – rzekł niskim głosem właściciel miecza, ewidentnie przewodzący dwóm pozostałym.

Tu nie rozumiem: skoro już miał ostrze na jej gardle, to trzeba ją zabić, a nie rozmawiać. Potem dali jeszcze jej wstać, pomyśleć itp. przecież walki wciąż trwają.

 

Przeklęta toga! – pomyślała z rozpaczą.

– Nada się idealnie – pomyślała Mal. Jeszcze raz smutno spojrzała na piękną twarz martwej Sigi, po czym wstała.

Najpierw nie ma myślników przed myślami bohaterki, a na końcu już są.

 

To, co mi się nie podobało:

Wątku gwałtów i informowania co jakiś czas o tym, że “pierwiastek męski jest agresywny”, kiedy w tekście pokazujesz, że kobiety również uczestniczyły w tym wszystkim. Ba, nawet na koniec profesorka ich zdradziła. To mi się gryzło trochę.

Mniejszym problemem jest infodump na początku. Dziewczyny uczą się parę lat, przychodzą do szkoły i dostają wykład o podstawie – trochę było to usprawiedliwione, bo dowiedziały się “czegoś więcej” przy okazji.

 

Ogólnie:

Sporo się czepiam, bo tekst jest długi. Początek i klimat bardzo mi się podobał – nawet i ten infodump czytał się bardzo fajnie. Chłonąłem i chciałem wiedzieć więcej. Wszystko budowało się powolutku.

Nagle walka, wojna i koniec – tekst jest długi, ale może powinien być jeszcze dłuższy? ;) Albo jakiś foreshadowing?

Co nie zmienia faktu, że tekst był fajny, zasady magii ciekawe i technicznie też spoko. Dlatego “klikam”.

 

Pozdrawiam.

Hej, dawidiq150

Tekst nawet spoko, tylko transseksualiści mogliby zostać zamienieni na coś innego :) Nie to żebym coś do nich miał, ale “transseksualna epidemia” brzmi… jak brzmi :)

Przydałaby się w tym wszystkim jakaś kwestia genetyczna: dlaczego akurat ta grupa ludzi ucierpiała?

 

Też podpiszę się pod tym:

Stąpasz po cienkiej linie, bo treść tego opowiadania może się okazać bardzo niepoprawna politycznie.

Pomysły jak zawsze masz ciekawe, choć tym razem tytuł tekstu trochę mnie zniechęcił, to jednak przeczytałem i podobało mi się. U Ciebie w tekście zawsze dzieje się coś szalonego i to mi się podoba :)

 

Pozdrawiam

Hej, regulatorzy.

Cieszę się, że opowiadanie sprawiło Ci przyjemność. To chyba najmilszy komentarz, jaki od Ciebie dostałem do tej pory, choć jakieś opowiadanie było już klikane :)

 

 

Wszystkie usterki poprawione…. chyba.

Zjechałem w wąską leśną dróżkę i zatrzymałem pickup tak… → Literówka.

Przez jakiś czas zastanawiałem się nad tym “pickupem” i z tego co zrozumiałem, mogę pisać: pikap lub pick-up. Wybrałem to pierwsze.

Ach te błędy. Nigdy się ich nie pozbędę :) No nic, działam dalej i szlifuję kolejne teksty.

 

Dziękuję za komentarz oraz kliknięcie.

Pozdrawiam serdecznie.

Hej, tomaszg

Przeczytałem Twój tekst. Niestety jednak nie dostrzegam w nim… całości. Tak jakby prawie każda scena była oderwana od reszty. Zaczynało się dobrze, potem stwierdziłem, że to pewnie ten dziadek opowiada – ale takie straszne rzeczy dziecku?… Dotarłem do końca i w sumie nie zrozumiałem tego.

Moja interpretacja na początku: wojna to zło. Potem jednak wkradła się bardziej polityka niż wojna, więc trochę jestem zagubiony.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Hej Storm

Przyjemny tekst, choć wydaje mi się, że jeszcze wymaga wygładzenia. Moim zdaniem – byłby lepszy w nieco dłuższej formie, bo teraz wydaje się nieco pędzić.

Z plusów: jest klimat, na początku wszystko wydaje się jasne – a potem już nie. Miałem taką myśl: aaa, okaże się że tamten ich wypchał i koniec. A tu proszę! :) Fajne zakończenie.

 

Hej, Baska.Szczepanowska

Przeczytałem Twój tekst i nie do końca go rozumiem. Budzą człowieka po tysiącach lat, bo pewnie zakonserwował się dobrze… w bagnie?

‘Ucieczka nie była dobrym pomysłem’ – ta ostatnia myśl wwiercała się w spanikowany umysł, gdy pochłaniały ją bagienne czeluście.

W jakim bagnie, jak to się ma do tej sceny z uciekaniem? Mam wrażenie, że takich urwanych informacji jest sporo. Przynajmniej ja tego tekstu nie rozumiem. Generalnie mam odczucia mieszane, ciężko mi się czytało ten tekst. Jakieś odstępy między akapitami – wszystko postrzępione.

 

Kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej, tereny wokół jednej z jaskiń…

(obecnie Jaskinia Stajnia, wieś Mirów, woj. Śląskie)

To było miejsce i czas akcji. Może lepiej kursywą to zaznaczyć i jakoś inaczej wyróżnić, a potem nie dawać już odstępów?

 

To uciekanie przed mężczyzną też do końca nie rozumiem jaki był cel? W sensie Ewa uciekała od Adama, bo jeszcze mężczyzn się bała? ;)

Jest tu jakiś pomysł i myślę, że byłby to fajny tekst ale w nieco dłuższej formie. Wszystko tak pędzi – miejsce, akcja, inne miejsce, znów coś innego. Tu bohaterka umiera i tylko jeden akapit jednozdaniowy jest o tym.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia przy dalszym pisaniu :)

Hej, bruce

Dziękuję serdecznie: pomoc i cierpliwość do poprawek, wiele komentarzy, a teraz komentarz z klikiem. Jeszcze raz, dziękuję! I cieszę się, że tekst Ci się podoba.

 

Hejo, ośmiornico

Dziękuję za miłe słowa. Oj, myślę że było co się czepiać w tekście. Ale na pewno całość wygląda teraz lepiej po Twojej pomocy. Dziękuję za pomoc, wiele, wiele poprawek, oraz klik :)

 

Hej, Finkla

Cieszy mnie komentarz od Ciebie. Jak czytelnik jest zadowolony, to niczego więcej nie potrzebuję. Historia miała być właśnie prosta i przyjemna, w takim razie udało się. Dziękuję serdecznie za klika :)

 

Rozbawiło mnie przekonanie, że wielokrotne oglądanie filmu sensacyjnego zwiększa umiejętności przetrwania w lesie.

No, bohater rzeczywiście miał swoje odchyły ;)

 

Ojej, ale się nadziękowałem, ale beta była niesamowita.

To jeszcze pozdrowię: pozdrawiam ;)

Hej, lechckrol

 

Na początek, uwielbiam ten fragment:

– Uwaga! Dziecko! – wrzasnęła pani domu.

– Zabierz je! – odwrzasnął Paweł.

– Nie będzie mi jakiś genohycel mówił co mam robić!

Paweł znieruchomiał, poczerwieniał i powoli odwrócił się w kierunku pani domu.

– Ale ma pani czym ugasić potomka? – zapytał, z hukiem odstawiając gaśnicę na podłogę. Przez chwilę obserwował, jak na twarzy pani domu emocje walczą z logiką. Kobieta fuknęła i ostentacyjnie zakładając ręce na piersiach przyjęła buńczuczną pozę “ani na krok się nie ruszę”.

Ciekawa wizja przyszłości, bardzo sympatyczna i niebezpieczna równocześnie. Na wesoło – tak właśnie lubię.

Końcówka: fajne rozwinięcie świata i dobre zamknięcie, które bardzo mnie usatysfakcjonowało :)

Błędy? Nie skupiałem się aż tak bardzo. Nic nie zauważyłem, więc zakładam, że zostały wyeliminowane.

 

Dziwi mnie tak mało klików. Ja na pewno to zgłoszę ;)

Pozdrawiam

 

Hej, bruce

Na becie jestem czepialski, ale jak z bety tekst wychodzi, to staram się go przeczytać na nowo i zdystansować.

Pamiętam jakieś Twoje opowiadania sprzed – w sumie to nie wiem kiedy, miesięcy? I też podpisuję się pod tym: Twoje teksty są coraz lepsze! Ale wróćmy do tego konkretnego:

Tekst mi się podoba. Szczególnie sam początek i narracja w głowie kobiety: jej historia i niebanalny moim zdaniem pomysł. Trochę moim zdaniem akcja za bardzo zatrzymuje się przy dialogu z dziewczynką, ale sam koniec jest dla mnie satysfakcjonujący.

 

Na błędach skupiałem się wcześniej, to co zauważyłem, poprawiłaś. Więc i ja z czystym sercem mogę skarżyć do biblioteki ;)

Pozdrawiam serdecznie!

I ja chętnie przyjmę pomoc betową :)

“Uprowadzony” – 20k znaków, trochę humorystyczny tekst o człowieku, którego przyjaciela porwali kosmici. Ciekawe co na to policja? Kto jeszcze depcze po piętach bohaterowi w srebrnej czapeczce?

Hej, dawidiq150

Jak zawsze, przyjemnie się czytało. Mniej streszczeniowo niż zazwyczaj – bardzo na plus. Było tajemniczo, myślałem że go zjedzą. Dobrze się zakończyło, nie spodziewałem się tego.

 

Było kilka mankamentów technicznych, ale opowiadanie czytałem tydzień temu i nie wszystko pamiętam. To, co zauważyłem to:

– Skąd panowie jesteście?

– Z Krakowa – odparł Krzysztof – przyjaźnimy się od liceum. Aktualnie studiujemy we Wrocławiu.

Jak ktoś pyta “skąd jesteście” to “przyjaźnimy się od liceum” wydaje się bardzo nadmiarową informacją. Jakoś mi to nie pasowało.

 

Zgrzytnęło mi pytanie o wiarę. To nie jest tak, że wierzący/katolicy są dobrzy, a ateiści źli i nie mają sumienia.

Akurat to wydawało mi się usprawiedliwione. Gorliwy chrześcijanin uznałby, że teraz nie dozna zbawienia, ateista: jestem nieśmiertelny. Przynajmniej tak to oczytałem, więc wampiry wydawały mi się taktowne w tym momencie. Chociaż może i grunt niebezpieczny. :)

 

Edit:

Podsumowując; nie masz żony i dzieci, nie masz oporów przed zabiciem tej kozy i jesteś ateistą. Czy tak?

No tak, to pytanie o kozę trochę jednak sugeruje co innego. Chyba, że żywią się zwierzętami i wampiry chciały się upewnić, czy zabijanie zwierząt jest dla niego okej :p

Pozdrawiam.

Hej, Koala

Przyjemny tekst. Po początku spodziewałem się więcej grozy, ale jestem usatysfakcjonowany.

Chętnie zobaczyłbym to w trochę dłuższej formie. Moim zdaniem ten tekst niebezpiecznie pędził w stronę streszczenia.

 

Pozdrawiam.

Hej, dawidiq150

 

Na początek kwestie techniczne:

Zaczekaj! – krzyknął Mateusz. – Sprawa wygląda trochę inaczej.

Brak “-“ :) a to jest dialog.

Miałem wrażenie, że były też jakieś braki przecinkowe, ale po przeczytaniu jakoś nie mogę już tego znaleźć. Może dlatego, że czytałem wcześniej, a poprawki zostały już zrobione.

 

Moim zdaniem to jeden z lepszych Twoich tekstów. Trochę niezrozumiałe jest dla mnie, czemu obcy chciał się wygadać, bo sprzedał mu strasznie dużo informacji. Mam wrażenie, że chciałeś przedstawić obcą cywilizację bo lubisz je kreować, stąd tyle wszystkiego. Nie mniej jednak: jak zawsze, dobrze się czytało i… bohaterowi się należało :)

P.S. Mam wrażenie, że powinieneś napisać jakiś tekst o tym, jak ludzie badają obcą rasę z oddali. Może robią o nich film dokumentalny. Mógłbyś się tam rozpisać o kosmitach, a ja chętnie bym to przeczytał. Chyba że już coś takiego w swoich tekstach masz? :p

Pozdrawiam

Ramshiri, ten film to Trading Places :)

O właśnie! To jest to. Dziękuję mindenamifaj. Chyba muszę sobie odświeżyć ten film :)

Hej, Ambush

Fajne opowiadanie. Przeczytałem już jakiś czas temu, ale dopiero teraz przychodzę :)

 

Motywy złotej rybki i spełniania życzeń zawsze mi się podobały, a już szczególnie jak wszystko idzie źle :) Zakończenie nie było zupełnie tym, czego można byłoby się spodziewać. Przypomina stary film (którego tytułu nie mogę sobie przypomnieć) o człowieku, który dostał kupę kasy, dlatego że ktoś wyżej założył się czy biedak poradzi sobie z fortuną. Założyli się o jednego dolara, a operowali milionami.

Przyjemny szort.

Pozdrawiam

Hej, Gruszel

Ten świat jest straszny! Przerażająco żywy, jak na coś, co jest martwe. Bardzo fajna koncepcja, świetne wykonanie. Musiałem czytać na kilka razy z braku czasu, ale to jeden z niewielu tekstów, o których tak dużo myślałem: “muszę do tego jak najszybciej wrócić”.

Twój tekst bardzo dobrze działa na wyobraźnię, wszystko jest takie… mięsiste. Aż skojarzyła mi się gra Scorn :)

 

Jeden zgrzyt miałem. Jak już tak leżał sobie z muchomorem na powiece i miła pani mu tłumaczyła:

– Wybacz, jestem ci winna chociaż wyjaśnienia, zanim zejdziesz. No więc, tutaj…

To był dla mnie taki mini infodump. Miałem wrażenie, że napisany za szybko – biorąc pod uwagę, jak długi ten tekst jest.

 

Końcówka z psem – dobre rozwiązanie. Całe szczęście nie robił tego dla kobiety :)

 

Hej, Vacter

Ciekawy prawie-szort. Nie jestem na świeżo po lekturze, ale miałem dwa przemyślenia:

 

Cytując Finklę:

Zaskoczyło mnie, że do tak istotnej zmiany wystarczy udzielana bezmyślnie zgoda.

Drugie przemyślenie:

Scena, w której bohaterowie znajdują się w pozytywce, jest straszna. Znaczy strasznie dobra :)

Całość mi się podobało, było krótkie i trochę abstrakcyjne. Przyjemnie się czytało.

 

Pozdrawiam

Hej, Ramshiti

Dziś będę pastwił się właśnie nad Tobą. Przeczytałem dwa razy i nadal w to nie wierzę – ale nie uprzedzajmy faktów.

 

Wyjątkiem był Tom, który godzinami mógł snuć opowieści o starszym mężczyźnie. Czasem opowiadał o nim jako o seryjnym mordercy na emeryturze

Powtarzasz się. W tym akapicie opowiadał opowieści opowiadając – chyba z pięć razy tego słowa użyłeś.

 

być, był, być był. Na potęgę używasz tych słów – może trochę się powstrzymuj co?

 

 

 

Przecinkologia to już jakaś maskara*. Nie zaznaczyłem Ci tego wszędzie, ale sam to sobie już zrobisz. Brak przecinków przed “że” “aby” itp… brak słów.

Szedł powoli korytarzem, aż do momentu(przecinek) gdy natrafił na lekko uchylone drzwi.

Billy upewnił się czy (przecinek) aby na pewno nie widać go spod obrusu

Wyglądało na to (przecinek) że czegoś szukał.

Nie dość że wysłali go samego do tego strasznego miejsca, to teraz jeszcze nie byli mu w stanie uwierzyć.

Billy nie zawiódł ich, przyniósł jakąś rzecz z domu, nie mieli więc powodu aby wątpić w jego odwagę ani prawdomówność.

Krzyknęła Jenna gdy tylko dostrzegła go z daleka.

Tym razem otworzyła księgę na stronie na której staruszek zaznaczył jedną kolumną specjalnie dla chłopca.

Stał tak, z uśmiechem na twarzy, aż do momentu gdy nie zobaczył czegoś niepokojącego po drugiej stronie ulicy.

Itp – sam sobie znajduj. Nie mam na Ciebie czasu.

W parku naprzeciw fabryki, na ławce pod starym dębem, siedział nie kto inny jak sprawca całego tego szaleństwa – niewidomy staruszek w swoim czarnym garniturze i okularach przeciwsłonecznych.

Siedzieli tak jeden obok drugiego. Wyglądali przy tym prawie identycznie – taki sam garnitur i okulary, do tego laska która różniła się tylko wyżłobionym na niej wizerunkiem.

-(spacja)Wiesz (przecinek) że Rada nie będzie zadowolona z takiego obrotu spraw?

przerażający(przecinek) starszy mężczyzna

Nie dość (przecinek) że wysłali go samego do tego strasznego miejsca, to teraz jeszcze nie byli mu w stanie uwierzyć

Obaj byli niezwykle starzy, tak naprawdę jednak, (poważnie?) wyglądali młodo jak na swój prawdziwy wiek.

Szli wzdłuż ulicy (przecinek) na której znajdowała się fabryka.

 

Z wywiadu przeprowadzonego wcześniej, wynikało iż staruszek śpi na piętrze.

Nieźle – wywiad zrobili? Przez okno go obserwowali? Po prostu zabrzmiało to śmiesznie ;)

 

Znalazł się w dużym pokoju bez okien, który został przerobiony na bibliotekę. Przy wszystkich ścianach znajdowały się regały z półkami uginającymi się od ciężkich tomów.

Nie zastanowił się po co ślepcowi książki?

 

 

Może to Alex? – pomyślał z nadzieją chłopiec.

Raz się pomyślał kursywą, innym razem normalnym tekstem – te jego myśli są zmienne bardzo i niezdecydowane.

 

Billy prawie krzyknął z przerażenia. Już chciał się zrywać do biegu, gdy staruszek odwrócił się do niego plecami i wyszedł z pokoju zostawiając go zupełnie samego.

Mało tego przerażenia, mógłbyś dodać trochę więcej emocji, a nie tak szybko kończyć sceny. Naucz się nad tym panować – tempo, napięcie itp.

 

Pozostali spojrzeli ze zdziwieniem na swego kolegę

Wiadomo, że nie na “cudzego kolegę”. Myśl!

 

Różnie sceny kończysz. Raz dajesz *** a innym razem enter. A jeszcze potem nic nie dajesz. Zdecyduj się.

 

Wszystkimi wstrząsnęła ta wiadomość. Co kierowało starszym mężczyzną, że postanowił udawać niewidomego? Jakie tajemnice jeszcze skrywał?

Brzmi jak podsumowanie Ukrytej prawdy, tuż przed blokiem reklamowym. “Jakie tajemnice jeszcze skrywał? Na te i inne pytania odpowiedź poznamy po przerwie”.

 

Z tych których udało mi się odnaleźć, większość żyje, lecz to ci martwi mnie niepokoją

To fajne. Zabawne.

 

W tym roku skończyłeś trzynaście lat. Według księgi…

Trochę za mało napięcia było w tym miejscu. Trzeba było się lepiej postarać. Za szybko leciałeś “do brzegu”.

 

 

choć księga wygląda, jakby spisana była dobre dziesięć lata temu.

Literówka

 

Podsumowanie:

Ło panie! Co ja przeczytałem. Plus to niewątpliwie historia. Wydaje się ciekawa i niebanalna.

No ale wykonanie to już lipa pierwszej wody. Naucz się stawiać przecinki, dopiero później wstawiaj tu swoje wypociny, bo wstyd mi za Ciebie!

 

PS. Komentarz powstał za zgodą autora, więc nie powinien się obrazić.

PSSST. Sporo poprawek autor już dodał w czasie pisania komentarza. Więc wstyd jest trochę mniejszy ;)

Pozdrawiam

 

Hej, lechckrol

Na bank, czytałem już to kiedyś w druku :)

Świetna scenka, której kiedyś nie rozumiałem. Całość w punkt – bez zbędnego rozwlekania. Stanowczo zasługuje na klika.

 

Wstępnie jestem zainteresowany. Sporo zależy od lokalizacji i czasu.

Hej, lechc­krol . Dziękuję! Cieszę się, że twist Ci się podobał. Klik sprawił, że już tylko krok dzieli Wybrańców od biblioteki, za co również serdecznie dziękuję :)

Hej, Zanais

Przeniosłeś mnie do innego świata. Słownictwo, klimat, porównania. Wszystko złożyło się na tekst, który przeczytałem jednym tchem.

 

Obserwowałem ją od początku przyjęcia. Odziana w zieloną suknię Persefona, blada piękność wyrwana wprost z Hadesu, by dręczyć mnie słodką obietnicą uśmiechu.

 

Świat zafalował niczym wody wzburzonego Nilu

W wielu miejscach przemycałeś odnośniki do starych wierzeń i Egiptu. Pięknie.

 

Rozumiem czemu bohater może się nie podobać, ale zbudowałeś go bardzo dobrze. Jego decyzja, choć zaskakująca na początku, była z jego punktu widzenia, sensowna.

 

Od razu pędzę do klikarni.

Pozdrawiam

O proszę… :o

Dziękuję, Finkla. Odkryłem to miejsce dzięki Twojemu komentarzowi :)

Łał, jest klimat!

Hej, fanthomas

Lubię teksty takiego typu, jest trochę absurdalny, zaskakujący i niezwykle klimatyczny. Bardzo dobrze się czyta – krótko, treściwie. Uśmiercanie bohaterów też jest dla mnie okej.

Widzę sporo interpretacji, alegoria upadającego związku i pustki w środku, to też moja pierwsza myśl po przeczytaniu. Dobra robota :)

 

Moim zdaniem tekst zasługuje na klika.

Pozdrawiam

Hej, Finkla

Bardzo przyjemne opowiadanie. Pomysłowo – już wiadomo, że koty zlewają nas ciepłym moczem, aby uratować świat przed kolejną wojną :) Dobre wykonanie i ciekawe przedstawienie odwiecznej walki dobra ze złem.

Dobre wejście w głowę bohatera, zarówno jednego jak i drugiego.

Powinna była rozpoznać zwierzę Seta chociażby po tych nienaturalnych uszach.

Przez chwilę pomyślałem, że kot po prostu wykonuje jakąś swoją wyimaginowaną misję tylko po to, żeby się nie nudzić przez wieczność… i że mu trochę odbiło :)

Zastanawiałem się ile lat ma bohater, na początku założyłem, że to nastolatek, który alkoholu nie powinien ruszać.

Błędów nie widziałem, przez chwilę tylko zatrzymałem się przy “miriady” i myślałem, że to literówka i miało być “miliardy” :)

 

Warte kliknięcia, tak też zrobię.

Pozdrawiam

Hej,

Szukam pomocy z tekstem. Ukończony, 29k znaków. Jest to komedia urban fantasy. Ktoś powie mi czy tekst jest zabawny, czy po prostu śmieszny? No i ta interpunkcja…

 

Thank you from the mountain

Pozdrawiam

Hej, Outta Sewer

Dobry tekst, znalazłem jedną rzecz, która mnie zastanowiła:

 

Wyciągnęła z kuchennej szafki napoczętą butelkę wina, odkorkowała ją i, nie zawracając sobie głowy szukaniem kieliszka, pociągnęła solidny łyk prosto z szyjki…..wszystkie światła zgasły.

Choć w myślach karciła się za bycie paranoiczką, ujęła butelkę w taki sposób, by mogła jej użyć jak maczugi….a następnie wróciła do kuchni, zabrała wino i pojemnik z kolacją…

 

Byłem przekonany, że łazi z tą butelką, potem się okazało, że butelka została gdzieś w kuchni. Po prostu jak dotarłem do tego etapu, to musiałem się wrócić dwa akapity, żeby się upewnić co się działo z butelką :) Jak ktoś traktuje taki przedmiot jako broń, to wydaje się, że nie zostawiłby go gdzieś w kuchni, poza narracją.

Jak się napiła, światło nagle zgasło i wzięła butelkę jak maczugę, to miałem przed oczami obraz kobiety, której wino wylewa się na głowę. :)

 

Jeżeli chodzi o ogólną opinię: tak, dla mnie ten tekst też ma trochę za dużo opisu sytuacji, kolejne znaki i ucieczki. Końcówka jest za to ciekawa, zupełnie nie spodziewana, chodź nie jestem pewien czy dobrze ją zrozumiałem.

 

Oj, trochę ponarzekałem, ale tekst uważam za dobry i warty kliknięcia.

Pozdrawiam

 

 

Hej, lechckrol

Dobry tekst. Krótki i przyjemny. Bardzo ciekawe wyjaśnienie sytuacji. Nie mam pewności, ale być może czytałem to już w wersji drukowanej – wydaje się bardzo znajomy.

 

Jest też sporo błędów, ale nie robiłem łapanki bo…

ale tekst poschodzi z 2008 roku i nie wypadało mi go zmieniać

 

Pozdrawiam

Okej, czyli jedyne dwa opowiadania, których nie przeczytałem od Ciebie. Te same, które rano dodałem do kolejki :p

Książkę zacząłem jakiś czas temu i niestety przerwałem. Pamiętam, że świat bardzo mi się podobał. Widocznie to znak, abym do czytania wreszcie powrócił…

Dzięki ;)

Hej ośmiornica :)

Dużo plusów:

– Pierwsza scena naprawdę robi dobrą robotę. Zarysowanie bohaterki. Chemia między bohaterami.

– Teoretyczne rozważania czym jest magia: łał, aż chciało się czytać dalej, bez wytchnienia.

– Przejście do głowy pijaka, aby zrozumieć trochę jego motywy: też dało bardzo dużo moim zdaniem.

To największe plusy, generalnie wykonanie itp. naprawdę dobry tekst.

 

Jedyne co mi się nie zgrało to długość opowiadania. Myślę, że tacy bohaterowie w dłuższym i bardziej kameralnym otoczeniu, naprawdę dobrze by się sprawdzili. Z tego co wyczytałem, tekst jest na konkurs… więc rozumiem :)

Jak kiedykolwiek będziesz chciała rozwinąć ten świat i bohaterów, to bardzo chętnie przeczytam.

 

Pozdrawiam ;)

Hej, ośmiornica

Bardzo fajny tekst. Szczególnie podobały mi się dwa elementy:

– Kreacja głównej bohaterki

– Mroczna scena w podziemnym garażu

 

Też jeden mniejszy minus: druga scena, w pracy, wydaje się zbędna. Jest chyba tylko do kreacji bohaterki.

 

Od początku do końca było ciekawie. Twist nie zaskakiwał, ale był potrzebny właśnie taki jakim go napisałaś.

Pozdrawiam ;)

Jak dla mnie abstrakcja!

 

Hej, fanthomas. Abstrakcja nie znaczy, że źle. Miło i szybko się czytało. Ciekawy pomysł, spoko wykonanie. Żałuję tylko, że całość nie była bardziej zawiła i “kryminalna” ;)

Pozdrawiam

Hej, dawidiq150

Przeczytałem. Zawsze podobały mi się Twoje pomysły. Tutaj też. Szczególnie sam początek ma tak duży potencjał, że chciałem czytać dalej.

Muszę się równocześnie zgodzić z innymi czytelnikami. Dobrze byłoby mieć tutaj jakiegoś bohatera i więcej emocji. Właśnie na początku wydawało się, że tak będzie. Spróbuj trochę poeksperymentować z pisaniem i skupić się więcej na bohaterach.

 

Pozdrawiam

PapierowyMorderca, nie ma sprawy :) Cieszę się, że mój komentarz okazał się przydatny.

 

Nie wiedziałam, że póki termin otwarty, to mogę tekst edytować. Myślałam, że jak już wrzucę, to koniec, poszło w świat i takie ma zostać. Ale skoro można, to jasne, popracuję nad nim jeszcze! Czy powinnam w takim razie w edycji zaznaczyć póki co kopię roboczą? Cholerka, nie orientuję się jeszcze w technikaliach…

Hmmm, na pewno możesz potknięcia językowe edytować, dodawać przecinki itp. Jest to wręcz mile widziane. Nie wiem natomiast, czy możesz zmienić na kopię roboczą i cofnąć publikację. Najlepiej zapytać na shoutbox.

Spróbuję znaleźć coś znaleźć na ten temat – ale to dziś wieczorem, bo na szybko nic mi się nie udało.

Jak jesteś nowa to ten link może się okazać dla Ciebie przydatnym. Jest tu zbiór przydatnych, portalowych rzeczy.

 

 

Swoją drogą: witamy na portalu :)

Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!

Hej, PapierowyMorderca

 

Najpierw zacznę od małej łapanki:

Stojąca na parapecie leżała rozbita na podłodze. → brakuje informacji co się rozbiło.

Kiedy już czułem, że ledwo kilka oddechów dzieli mnie od niosącej ukojenie nicości, za oknem rozdarły się koty. → trochę jakby rozdarły się na pół :) Dziwnie mi to brzmi

Wracając zajrzałem do pubu. Musiałem się napić, bo po wizycie u rodziny Jamesa byłem naprawdę przybity. Okazało się, że wpadł do komnaty, której wejście skrywało się w podłodze. –> trochę mi uciekło na początku “kto” wpadł do komnaty. Da się to z tekstu wyczytać, ale zablokowałem się na chwilę i straciłem płynność czytania.

Niestety, po dwóch dobach strop nie wytrzymał pod naporem ekipy ratunkowej. → dwie doby i go nie wyciągnęli? Może coś więcej? Bo brzmi to trochę nierealnie. Może warunki pogodowe się pogorszyły, nie mieli liny tak długiej i czekali na wsparcie, które nie dotarło przez burzę piaskową?

ale na niektórych zachowało się na tyle malowania, że szybko zidentyfikowałem je jako skarabeusze. → zachowało się malowania? Może zachowały się malunki? Dziwnie mi to brzmi ale czepiam się :)

Spełniony i niepocieszony, że u boku nie mam swojego największego przyjaciela, ukochanego Jamesa.

James boczył się na mnie, ale też o mnie dbał.

To są dwa dowody na to, że bohater jest gejem. Faceci raczej nie mają takich przemyśleń. Byłem pewien po tym “ukochanym”, że historia będzie inna.

 

Opróżniłem flaszkę niemal do połowy i zabrałem się za uważniejsze oględziny mumii. –> Może niech lepiej łyka pociągnie dużego? Pół flaszki takim tempem – to kończy się źle :)

 

Na interpunkcji znam się słabo, ale nic mi się w oczy nie rzuciło (pewnie kolejni czytelnicy powiedzą coś więcej).

 

Podsumowanie:

Trochę mnie zastanawiało, dlaczego nie otworzy wreszcie tej skrzyni. Niby coś go odciągało, ale umierałbym z ciekawością. Swoją drogą, jak on to przewiózł? Kocią mumię do kraju? Tym bardziej powinien sprawdzić, czy przewozi coś co można przewozić.

Jak się czytało? Bardzo dobrze, ciekawiło mnie co jest w skrzyni i przeczytałem wszystko za jednym zamachem, bez większych potknięć. Brakowało mi trochę więcej wytłumaczenia: co, jak i dlaczego? Może gdzieś w tekście, ktoś powinien wspomnieć o tej bogini, żeby potem czytelnik wiedział kto to. Ja sobie wygooglałem ;)

 

P.S. Nie rozumiem dlaczego w opowiadaniu jest tag science-fiction?

P.P.S. Jeżeli tekst nie jest skończony, a jest kilka dni do terminu, to śmiało edytuj :)

 

Nowa Fantastyka