Profil użytkownika

Publikował w Esensji, Qfancie i Nowej Fantastyce. Startował z powodzeniem w kilku ogólnopolskich konkursach literackich. 30 czerwca 2015 roku ukazała się jego debiutancka książka “Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina”, zbiór humorystycznych opowiadań fantasy. Głównie to lubi pisać i palić papierosy.


komentarze: 243, w dziale opowiadań: 174, opowiadania: 125

Ostatnie sto komentarzy

Ciekawy wątek. Korzystając z chwili trzeźwości (i faktu, że jestem w stanie sensownie walić w klawisze), trochę się poużalam.

Wypalam prawie paczkę papierosów dziennie. To spoko. Wypijam jakieś pół litra wódki co wieczór i doprawiam paroma piwami. Czasem więcej, czasem mniej. Z reguły więcej. Nie palę marihuany, bo to mnie nie kręci. Biorę inne narkotyki, do tego psychotropy na receptę. Mieszam wszystko jak leci. Umysłowa zapaść i miazga. Kręci się to od pół roku i nie chce skończyć (wcześniej nie próbowałem absolutnie niczego poza okazjonalnym upijaniem się). Co jest najważniejsze? Ano to, że od tych sześciu miesięcy nie napisałem nic sensownego, a wcześniej szedłem jak burza, odnosiłem na tym poletku fajne sukcesy. Byłem święcie przekonany, że w amoku skończyłem kolejną książkę, ale patrzę teraz na nią i to pieprzony bełkot, nie literatura. Przez ten syf znooowu mam problemy z prawem i nawet musiałem salwować się ucieczką za granicę. Na mój stan nałożyło się parę czynników, mniejsza z tym, liczy się fakt, że nałogi wyparły pasję. Ostrzegam wszystkich aspirujących pisarzy, którzy stymulują się używkami – ostrożnie, z umiarem, bo szybko można przeholować i zamiast o napisaniu kolejnej strony, myśli się o kolejnym kieliszku.

To najdłuższa sensowna wypowiedź, jaką skleciłem od pół roku.

Yep, chodzę na terapię. Trzymajcie kciuki, żeby portalowicz odzyskał pion.

Dziękuję, Natanie, za opinię na temat nowego Haxerlina. Muszę przemyśleć, w jakim kierunku iść, bo dostaję rozbieżne opinie – ”wracaj do śmiesznych historii, lepiej ci to wychodzi, nie ma się co silić na modyfikacje” vs. “super, że wprowadzasz intrygi i mroczniejsze aspekty, nie rezygnując z humoru”. Pożyjemy, zobaczymy :) Drugi tom utrzymany jest właśnie w poważniejszym tonie, ale jestem z niego dużo bardziej zadowolony niż z “Cudów…” Trzeci to natomiast powrót do korzeni.

 

Opowiadania z FWS 4/16 bardzo przypadły mi do gustu, za wyjątkiem “Żon widm”. Robiłem ze trzy podejścia do tekstu i dopiero przy ostatnim udało mi się dobrnąć do finału. Numerem jeden – “Trzecia helisa”. Ukłon w stronę autora za pomysł i wykonanie. Też miałem skojarzenia z “Black Mirror”.

Wow, jestem pod wrażeniem. Opowiadanie idealnie wpisuje się w schemat “wiedźmińskiej historii” i dla mnie jest to atut, nie coś godnego krytyki. No i 100% Jaskra w Jaskrze! :) Autorko, uprzyjemniłaś mi pół godziny życia, za co serdecznie dziękuję.

Z ciekawości: w numerze grudniowym planujecie publikację tylko zwycięskiego tekstu, czy np. całą prozę polską poświęcicie Wiedźminowi i zamieścicie, powiedzmy, trzy najlepsze opowiadania?

Graty dla dziewczyn :) To ja również się pochwalę, za siebie i Dzazge. Jesteśmy razem na łamach najnowszego Wydania Specjalnego, FWS 4/2016.

Gratulacje dla kolejnych finalistów i wyrazy uznania dla jurorów. Czytam sobie po kolei konkursowe teksty, które pojawiają się na portalu i kurde, “Wiedźmina” można szybko przedawkować. Nawet jeśli opowiadania są dobre, ale czyta się jedno po drugim, raz za razem, szybko czuje się przesyt. Zachować przy tym obiektywizm, skomentować każdy tekst… Ech, dobra robota panowie :) Chociaż pewnie Geralt śni wam się teraz po nocach.

Kurde, nie jest źle. Podobało mi się. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić (prócz dłużyzn, które zostały wskazane wyżej – warto ukrócić te sceny) to powracające jak bumerang “fasolowe” porównania i żarty. Trochę ich za dużo, bo w pewnym momencie przestają bawić, a zaczynają męczyć. Ale to moje prywatne odczucie. Dobra robota, zwłaszcza jeśli faktycznie to Twój literacki pierwszy raz ;)

Przeczytałem opowiadanie jakiś czas temu, a jak wczoraj miałem skomentować, to… po prostu uleciało mi z głowy, o czym to właściwie było. I zabrałem się do lektury raz jeszcze. W sumie niewiele można zarzucić “Dzieciom” pod względem technicznym (parę błędów rzuciło się w oczy, ale wytknięto je wyżej), lecz sama opowieść nie jest wyjątkowo zajmująca. Kulminacyjna walka lekko rozczarowuje. W gruncie rzeczy ciekawsza była droga do rozwiązania akcji niż samo rozwiązanie. Podsumowując: fajne, ale bez szału.

Podpinam się i zaznaczam swoją obecność. Jam człek bardziej alkoholowy niż konwentowy, ale nawet biorę udział w panelu o stereotypach w fantastyce. Termin i czas spotkania – jaki podpasuje większości, dostosuję się :)

Małe pytanko. Parę dni temu czytałem opowiadanie “Dzieci Solvomy”, chciałem je dziś skomentować – czy to ze mną jest coś tak, że nie potrafię go odnaleźć, czy autor po prostu usunął tekst?

“Czytelnik to nie jest coś danego, o niego trzeba dbać.”

Moim zdaniem, Nevazie, zadbałeś o czytelnika w wystarczającym stopniu ;) Naprawdę dobre opowiadanie, z przemyślaną konstrukcją i zajmującą historią. Juror może tylko żałować, że odpuścił w połowie i nie dał mu szansy. Motyw uwięzionego Eskela – bardzo na plus, zwłaszcza dla miłośników sagi. W moim prywatnym rankingu “Spektakl z bestią” zajmuje póki co drugie miejsce, zaraz po znakomitym tekście syf.a.

Jakby to ode mnie zależało, pchnąłbym tekst do finału. Czytało się wyśmienicie. Jest tu wszystko, co tak bardzo lubię w prozie Sapkowskiego: zajmująca historia, humor, świetne nawiązania do rzeczywistości, “żywe” dialogi, bardzo dobry warsztat. Naprawdę szkoda, że tekst odrzucono. Skończyłem niedawno “Opowieści ze świata Wiedźmina” i “W południe” bije na głowę połowę opowiadań w tym zbiorze.

Mam mieszane uczucia. Pomysł na bohatera super, ale nie przekonała mnie forma opowieści. Zbyt dużo tych retrospekcji, z czego jedna – ta o białym smoku – w ogóle nie jest zajmująca i nic nie wnosi w historię Nemetha. Oczywiście to moje odczucie. Zakończenie spodobało mi się najbardziej, choć przyszło szybko i jakby po łebkach. Baaardzo lubię historie, w których górą okazują się gnidy pokroju Pugacza. Nie dość, że zgarnie nagrodę za bestię, to jeszcze ubił prawdziwego wiedźmina! :) Bohater nowych czasów.

 

[inwigilacja: mode on] Tak btw graty dla Szlagiera za dostanie się do finału. [inwigilacja: mode off] ;)

Ja również po lekturze. Jakieś 70% tekstu na duży plus, ale im dalej, tym więcej kombinowania i zamotki, co odbija się na całości. Duże stężenie “wiedźmina w wiedźminie” – czyli sztampowość, jaką zarzucił ci gwidon, ale jak dla mnie to w porządku, takie wszak założenia konkursu. Podobało mi się, chociaż finał niesatysfakcjonujący. 

Rozumiem narzekanie gwidona. Tekst jest w porządku, ale nie zapada w pamięć. Bez fajerwerków. Po autorze świetnego Stanisza (chapeau bas!) i Juranda człowiek spodziewa się duuużo więcej. Nawiązania do wiedźmińskiego uniwersum były czytelne i interesujące, domyśliłem się, skąd imię głównego bohatera i nie zgrzytało mi to w żadnym stopniu. Koniec końców powstał poprawny szkielet fabularny, jednak bez ducha, bez iskry.

Łooo, jaki miły poniedziałek :) Dzięki wielkie za gratulacje i z niecierpliwością czekam na kolejnych finalistów. Prócz bemik kojarzę tylko Czynszaka z jakichś starych numerów Science Fiction (jeżeli to ten sam).

Pomysł na złoty biznes: zebrać najlepsze teksty w antologii + dorzucić jakieś nowe opko Sapkowskiego z uniwersum Wiedźmina i pójdzie jak świeże bułeczki ;) Znając podejście Andrzeja można by rzecz rozprowadzać pod tytułem “<opowiadanie Sapkowskiego” – wielgachną czcionką!>” + 20 NIEKANONICZNYCH historii z uniwersum Wiedźmina, z którymi Autor nie ma nic wspólnego i nie firmuje swoim nazwiskiem <mały dopisek>”. Splendor dla mas,  hajs dla Mistrza ;)

 

Graty dla finalistów i czekamy dalej!

Opowiadania czytasz według jakiegoś klucza czy jak popadnie? Pytam, bo jeżeli np. jedziesz po kolei zgodnie z wrzuconą wcześniej listą tekstów, niektórych mogłoby to już ucieszyć ;P

Pytanie z innej beczki: jak zapatrywaliście się na frekwencję przed ogłoszeniem konkursu? Te ponad 130 prac to zdaniem redakcji dużo czy mało? Obstawiałem, że tematyka wiedźmińska przyciągnie masę uczestników, a jednak ilość nadesłanych tekstów nie odstaje od normy względem innych konkursów literackich. Z jednej strony to dobrze (mniej prac = większe prawdopodobieństwo, że nie będzie żadnego przesuwania terminów), ale kurde, tematyka nośna, pod patronatem NF, Wiedźmina wszyscy znają i zdecydowana większość lubi… Spodziewałem się jakichś 400-500 tekstów.

Też wezmę udział w konkursie, tekst ukończony, leżakuje sobie – celuję w podium! ;) Pytanie: czy jest szansa, że AS skrobnie parę słów na temat zwycięskich prac?

Rzecz jasna, uthmodar robi tłum, ale za to pozytywnie go robi :-D 

Na fantastyka.pl zaglądam codziennie (błogosławmy internet w pracy), jestem ze wszystkim na bieżąco (afera z “zinem” CF – hehe, niezłe), podczytuję niektóre opowiadania, ale cichociemny ze mnie typ i się nie udzielam :) Dobrze wiedzieć, że gdzie człowiek nie zajrzy, tam ktoś z portalu przeprowadza literackie uderzenie.

Widzę, że zebrała nam się w Smoko gromadka portalowiczów :) Tenszo, gratulacje zwłaszcza dla Ciebie – moim zdaniem “Koziorożec i Smok" to najlepszy tekst numeru. Świetna robota.

Takie fanfiki HP mógłbym czytać i czytać bez końca. Cholera, chcę pełnoprawnej powieści! Poczucie humoru przemawia do mnie w stu procentach, wulgarność nie razi, tylko idealnie wpisuje się polskie realia szkoły czarodziejów. Cała historia jest bardzo prawdopodobna, właśnie tak magiczna edukacja mogłaby wyglądać na naszym poletku. Jedyne zastrzeżenie mam co do zakończenia – „James Syriusz…” urywa się zbyt szybko. Człowiek się wczuł, chichocze, czeka na więcej a tutaj koniec zabawy. Wiem, że konkursowy limit znaków i w ogóle, ale i tak boli. Mój zdecydowany faworyt w konkursie.

Wicked G, sprawdź proszę priv :)

Nie da się obiektywnie ocenić “potencjału śmieszności” w tekstach humorystycznych, stąd wcale mnie nie dziwi, że typowania jurorów się nie pokrywają. Tyle dobrego, że przynajmniej co do jednego opowiadania byliśmy zgodni – nie wyobrażam sobie, w jaki sposób doszlibyśmy do porozumienia, gdyby każdy wskazał co innego.

Do końca tygodnia zamieszczę komentarze pod tekstami, które najbardziej przypadły mi do gustu. Dla autora “Jamesa Syriusza…” przygotowałem niematerialny bonus, bo cholera, w moim mniemaniu zasłużył! “Wyruchał Bijącą Wierzbę” xD Ech, prostak ze mnie ;D

Uff, lektura wszystkich tekstów konkursowych za mną.  Przy pięciu albo sześciu uśmiałem się jak mało kiedy. Trzeba trochę odsapnąć,  raz jeszcze zmierzyć się z tymi najlepszymi i dokonać wyboru. Innymi słowy: do 11 spokojnie się wyrobię, a jakby wyniki się przeciągały, wiecie, kogo obwiniać… ;D

Słowem wyjaśnienia – książka oczywiście nie skupia się na opisach kolejnych transakcji i szwindlach Haxerlina: są one albo tłem, albo punktem wyjścia dla jakiejś historii. Antologia to takie “antyheroic fantasy”: Mistrz chciałby spokojnie prowadzić swój biznes, a tu co chwilę wpada w tarapaty, głównie z powodu tego biznesu. Błędne, ale śmieszne koło :)

Dziękuję za miłą recenzję. Uspokajam – Thuz wróci, ba, nawet się zakocha, co rzecz jasna będzie stało w sprzeczności z jego krwiożerczą naturą. Wyniknie z tego parę zabawnych sytuacji.

Użytkownikom nie mogę się narazić, moje literackie początki i historia Haxerlina są zbyt mocno osadzone na tym portalu :P

Humor i fantastyka – lubię to. Z ciekawością będę śledził literackie wyczyny konkursowiczów. Idąc za dobrym przykładem też dorzucam książkę do puli nagród. Napisałbym, że książka-niespodzianka,  ale jak ktoś zorientowany w temacie to może odgadnąć, o jaką chodzi :P

@belhaj – dziękuję!

 

@Fajrom – no tak, od tego opowiadania się zaczęło, potem na bazie pomysłu powstała książka. W HydeParku napisałem więcej o szczegółach.

 

@Sethrael – pamiętam nawet Twój komentarz, choć go nie komentowałem. Słówko na “g” i coś o menelach spod budki z piwem :) Fajnie, że przynajmniej ta historyjka Ci podeszła. Może kiedyś sięgniesz po książkę?

 

Wkleję też swój komentarz z fb:

Zdaję sobie sprawę, że tworzenie historii wokół punktu wyjściowego, jakim jest humor, jest ryzykowne – jednego bawi to, drugiego co innego, trzeciego nic. Trzeba się wstrzelić w człowieka. Mam tak np. z popularnymi serialami komediowymi – ludzie mówią, że hit, muszę obejrzeć, śmiszki chiszki, a kiedy je oglądam, nie drga mi nawet jeden mięsień na twarzy i zastanawiam się "cholera, co oni w tym widzą?"

 

Chciałoby się rzec: humor to naprawdę poważna sprawa :)

Trochę ponad tydzień od premiery, emocje już nieco opadły, przedsprzedaż satysfakcjonująca, pierwsze recenzje nastrajają bardzo optymistycznie, więc… trza założyć fanpage'a. https://www.facebook.com/pages/Cuda-i-Dziwy-Mistrza-Haxerlina/521036171377854?fref=ts

 

Zapraszam do polubienia, ale jeśli ktoś z portalowiczów zdecyduje się na przeczytanie książki, bardzo proszę o podzielenie się wrażeniami. Dla debiutanta każda opinia jest na wagę złota :)

Cieszę się niezmiernie, że ktoś jeszcze tu zajrzał po takim czasie :) Zapraszam, ocho, do zapoznania się z dłuższymi historiami o Mistrzu.

Jak się nie uda ściągnąć Sapkowskiego, uderzajcie do Andrzeja Sepkowskiego, tego od “Czasu golema”. Dajcie go wielką czcionką na okładkę i zobaczcie, jak skoczy sprzedaż numeru ;)

Berylu, dzięki za edytowanie linka, jak próbowałem robić to w nocy, wyskakiwał error.

 

Dziękuję wszystkim za gratulacje. NF to super start do czegoś większego. Jak się chce coś wydać to można – i nie trzeba bawić się w zwodniczy selfpub.

Jasne, jasne, rozumiem Twoje argumenty i są logiczne, po prostu zamarzyło mi się wzięcie udziału w jakimś konkursie literackim i akurat natrafiłem na ten reklamowany przez Ciebie. A ciekawym zrządzeniem losu tak się stało, że mój debiut (żaden self) jest przewidziany gdzieś pomiędzy zakończeniem a rozstrzygnięciem konkursu. Ot, dlatego to nie takie zupełne szukanie dziury w całym. 

Ja mam jeszcze jedno pytanie. Może sytuacja  w szerokim ujęciu nie wygląda na prawdopodobną, ale mnie dotyczy osobiście :P

Co dokładnie oznacza termin “przed debiutem książkowym”? Konkurs kończy się z dniem 15 kwietnia 2015 roku, a wyniki zostaną ogłoszone w czerwcu. Czy jeżeli moja książka zostanie wydana np. 16 kwietnia albo w maju, to kwalifikuję się do konkursu czy też nie?

W związku z powyższym pytaniem od siebie dodam tylko tyle, że zazwyczaj jest tak, że po wyłożeniu swojej działki na “współfinansowanie” wydawcy zostaje jeszcze ładny kawałek pieniążka… Więc to “dzielenie kosztów” jest dzieleniem tylko z nazwy. Zresztą bardzo trafnie (i bardzo ostro) o wszystkich pseudowydawnictwach pisze na swoim blogu autor kryminałów, Paweł Pollak. 

Dołączam do apelu dja – Selfpub to zułooooo! Współfinansowanie teeeeeż!

@StargateFan, o Raku słyszałem, ale myślałem, że to jakiś wyjątek od reguły. Tak czy inaczej dzięki za info, malakhowi również za wyczerpującą odpowiedź :)

 

  1. Napisałeś “Młodzi i nieznani mogą walczyć o stypendia” – przybliżysz temat? Mam na myśli oczywiście stypendia literackie.  Wiem, że odpowiednie info można znaleźć na stronie ministerstwa, ale może masz wiadomości z pierwszej ręki: kto może się o nie starać, jakie są warunki otrzymania i – dla mnie najciekawsze – czy ktoś z fantastycznego poletka takie stypendium kiedyś otrzymał?

  1. Czy występują odwrotne sytuacje, to znaczy takie, w których wydawnictwo samo zgłasza się do autora z zapytaniem, czy chciałby (i miałby co) u nich publikować? Czyli że ktoś gdzieś wypatrzył nasze opowiadanie albo książkę wydaną w innym wydawnictwie i jeśli odbiła się szerokim echem – chce “przeciągnąć” do swojej stajni.

@Tensza, Mechaniszkin

“InProp jest odłączony od zasilania, godzinę temu padły ogniwa!” To powinno sporo tłumaczyć ;)

Zuchwale poczyna sobie doktor, esencja duchowa jego żony grzecznie poddaje się procesowi tłoczenia formaliny.

Chociaż kto wie, InProp zna różne sztuczki…

 

Dzięki Sethrael!

Nieco rozczarowałem się “Przebudzeniem”, ale to dlatego, że okropnie się na na tę książkę napaliłem. Na portalach widziałem hasło reklamowe, coś w stylu “To najstraszniejsza książka, jaką napisałem. Zakończenie jest tak przerażające, że nawet nie chcę o nim myśleć. S. King”. Łyknąłem te ponad 500 stron w kilka godzin i nie powiem, czytało się przyjemnie, ale więcej w tym obyczajówki niż grozy. No i głównie pchała mnie do przodu ciekawość, cóż to za wizja, która przeraża samego mistrza horroru? 

Rzecz jest niewątpliwie dobra, po prostu miałem rozbuchane oczekiwania.

@iHomer, odniosę się ogólnie do rzeczy, które poruszyłeś.

 

Opowiadanie było pisane pod limit znaków (12 000, o ile dobrze pamiętam), więc wiadomo, że trzeba było zdecydować, czy skupić się na rozwijaniu detali technicznych, czy na emocjach i ogólnie pojętym zamyśle (miłość człowieka do maszyny). Zdecydowałem się na to drugie, trochę po macoszemu traktując otoczkę. Sednem historii nie jest odpowiedź na pytania “jak on to zrobił?” i”jak to działa?”. Tak jak powiedziałeś – w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do seksu z maszyną. A  sprowadza się, bo tak miało być, wedle tego, co sobie założyłem.

Dzięki za komentarz i uwagę, jaką poświęciłeś tekstowi.

Kłaniam się nisko i dziękuję za miłe słowa, Panowie :)

Gdzieś tam pewnie będzie mnie można dorwać, bo [autoreklama] zdobyłem I miejsce w ich konkursie literackim i [/autoreklama] najwyższy czas zrobić sobie jakieś małe wakacje :)

Świetne. Bardzo mi się podobało. Nie rozumiem tych, którzy nie widzą w tekście fantastyki (tak, zajrzałem do tematu brajta :P) – moim zdaniem jest jej tutaj w sam raz. 5!

@Mela, pomysł jak pomysł, w chorej głowie rodzą się różne chore rzeczy :) Ale owszem, w dzieciństwie miewałem napady uczulenia prawej ręki, oczywiście nie tak spektakularne jak opisane powyżej – uznałem, że to bardzo wdzięczny temat na opowiadanie.

Jak swędzi to trzeba drapać! :>

Dzięki serdeczne za zainteresowanie moim profilem. Mam nadzieję, że dobre wrażenie pozostanie do samego końca ;)

Domyślam się, że możesz mówić o tekście wrzuconym na Weryfikatorium, zatytułowanym właśnie “Brzdęk”. Jeżeli tak to owszem, jestem jego autorem. Zresztą jest do poczytania także tutaj, na portalu.

“Gone” nie znam (ale chętnie poznam), więc inspiracja była niezamierzona.

@Virginia, zastanawiałem się, czy ktokolwiek odczyta szorta właśnie w ten sposób, nie pozwalając, by współczucie wobec Zosi przesłoniło źródło problemu. Innymi słowy: 10 punktów dla Gryffindoru! ;)

@dj, a nocne przytulanki z duchem mamy to nie fantastyka? O ile oczywiście założymy, że bohaterce nic się nie przyśniło.

Nikt do tej pory nie wymienił “Dungeons & Dragons”?!

Poza sztampowym do bólu scenariuszem, bezpłciową drużyną bohaterów i pseudoepickością w filmie pojawia się najbardziej przerażający antagonista w dziejach kinematografii – koleś z niebieską szminką na ustach. Argh…

Bardzo fajne! Trudno pisać o erotyce nie ocierając się o banał albo wulgarność, a ta sztuka Autorce się udała. Do tego całość okraszono sympatycznym humorem. Brawo.

Aż się miło człowiekowi na sercu robi, kiedy czyta Wasze komentarze. Dzięki serdeczne i bardzo się cieszę, że szort przypadł do gustu.

Jeszcze nie za bardzo orientuję się w tych nowościach, które wprowadzono na odświeżonym portalu (swoją drogą bardzo dobra robota), ale to chyba dobrze, że tekst za Waszą sprawą wylądował w Bibliotece :)

Taki urok Pigmalionu :) Rok w rok takie same wymagania, Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie dzielnie stawia opór dobrodziejstwom cyfryzacji.

Sam konkurs bardzo w porządku.

Dzięki za ocenę i dzięki za odświeżenie opowiadania. Polecam się na przyszłość :)

No, od jakiegoś maja 2012 roku :P Niech zostanie jak jest, dziewczyny lubią brąz.

@kozajunior – jeśli podobało Ci się opowiadanie o Haxerlinie, zapraszam do lektury innego, które opublikowano w NF 04/2013 a także o tutaj, na portalu. Był to pierwszy tekst w tym klimacie.  Zebrałem już pokaźny materiał na antologię i kto wie, jak to się potoczy.

Zdaję sobie sprawę,  że daleko temu do ambitnej literatury, ale jeśli ktoś uśmiechnął się kilka razy podczas lektury – tekst spełnił swoje zadanie. Jeśli nie – cóż, wiadomo jak to jest z humorem. Jednego coś rozbawi, drugi uzna to za żenujące i niewarte uwagi. C’est la vie :)

Te piórka, o ile się nie mylę, dostaje się wtedy, kiedy zaistnieje się na portalu i ugra kilka rzeczy, wtedy zostaje się poproszonym o napisanie czegoś specjalnie dla NF. No chyba że coś mi się poplątało.

Korzyści z publikowania w tego typu magazynach jest kilka. Żeby tekst się załapał, musi być dobry, mieć w sobie to coś, co spodoba się redakcji. Co za tym idzie – człowiek czuje się doceniony, bo to nie to samo, co wrzucenie opowiadania na dowolne forum czy choćby tutaj, nawet jeśli wyłapie się super pozytywne komentarze. Co nie zmienia faktu, że wykonujecie bardzo dobrą robotę, tyle że obok dobrych tekstów trafiają się, hmm, powiedzmy, różne ciekawostki przyrodnicze. Ponadto Qfant i Esensja, nie wiem jak z Fahrenheitem, posiadają numery ISSN, czyli śmiało można się czymś takim pochwalić np. przed papierowym wydawcą, gdy startujemy z materiałem na swoją książkę. Nie wiem, czy w czymkolwiek to pomaga, ale logicznie rzecz biorąc – lepiej chyba patrzą na autora, który gdzieś już tam postawił pierwsze krok na literackim poletku niż na człowieka znikąd. Bardzo chwalę sobie współpracę z Esensją, bo nie dość, że dostałem naaapraaaawdę obszerne omówienie swojego tekstu z perspektyw kilku czytelników, to cały proces publikacji przebiegał w bardzo miłej, ale profesjonalnej atmosferze (tak btw na pojawienie się opowiadanie czekałem dłużej niż w NF :P) Qfant też jest w porządku, chociaż trzeba uzbroić się w cierpliwość. Tak więc – komu zależy na komentarzach i szlifowaniu umiejętności, niech wrzuca teksty w różne miejsca w sieci, ale (bardzo prywatny punkt widzenia) kolejnym etapem rozwoju jest próbowanie swoich sił w magazynach. W końcu po to się uczymy, żeby gdzieś zaistnieć.

Mam nadzieję, że internet jutro już nie będzie szalał i do 12.00 zapoznamy się z wynikami (czy jak tam Redakcja interpretuje "południe ;) ). Na razie nie widzę żadnego z moich faworytów z pewnej masońskiej loży.

Ha, ciekawe. Obstawiam wersję, że skoro tekst opublikowano w okolicach lutego tego roku, autor po prostu nie uwierzył w swoje możliwości w konkursie NF i posłał gdzie indziej. A tu zonk. Tym chyba sposobem tekst automatycznie (w razie wygranej) "wylatuje" z druku.

Tak czy inaczej graty dla pierwszej szóstki! 

Idealny przykład na to, jak nie powinno się pisać. Masa niepotrzebnych informacji, natłok nazw własnych, zły zapis dialogów, kulejąca interpunkcja i podmuch nudy. Brrr...

Bardzo dobre opowiadanie! I świetny humor. Jest parę perełek, które na pewno zapamiętam. Czekam na więcej.

 

P.S. Tysiąc Niezbędnych Drobiazgów Geoffrey normalnie żywcem przypomina Mistrza Haxerlina, handlarza z moich opowiadań ^^

@brajt, kurde, całkiem zapomniałem o tym opku. Propagowanie jak nic... Czekam w celi na paczki od portalu NF.

Powodzenia wszystkim uczestnikom. Już wam zazdroszczę tej zapalniczki :)

Niestety muszę cofnąć swoją deklarację udziału w konkursie, chłopaki z ABW zabrali mi laptopa.

Jak mówiłem to sam zarys, wprowadzenie do realiów - wrzuciłem tylko po to, żeby było oparcie dla drugiego tekstu, w którym dzieje się więcej :)

Zanim napiszę coś więcej... Anus? Naprawdę? Pomyśl nad zmianą tego imienia, bo ludzie będą się pastwić ;)

Pozwolę sobie skomentować to po śląsku: chopie, po tym co żeś sam naszkroboł to jo chca wartko wylyźć z krypty Vyllariona.

(29, bo liczyłem na wikipedii :P)i 

"Kuźnia dusz" była jedną z pierwszych książek fantasy, które przeczytałem. Miałem wtedy 11 lat i... wciągnąłem się na dobre. Do końca życia będę darzył tę serię wielkim sentymentem - dzięki niej rozpoczęła się moja wciąż trwająca przygoda z fantastyką. Przerobiłem 29 książek ze świata DragonLance. Czytałem je chyba do ostatniej klasy liceum.

Stosunek do DragonLance mam taki jak do Drużyny A. Może obiektywnie rzecz biorąc to rozrywka nienajwyższych lotów, ale wspomnienia dają jej +100000000000 do zajebistości :)

* oczywiście miało być "ogarnąć dzieła". Ech, już tak to opowiadanie na mnie DZIAŁA :P

Przeczytałem dzisiaj na tym portalu dwa opowiadania. Jedno beznadziejne, drugie naprawdę świetne. Nie muszę chyba precyzować, które uważam za warte uwagi.

 

Gratulacje. Tekst, choć długi, czyta się praktycznie sam. Pal licho te laptopy, "uświęcona sieć" starczy mi za wytłumaczenie :) Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. 

Mój prosty, proletariacki umysł nie jest w stanie ogarnąć tego działa. O czym to jest, po co to jest i (najważniejsze) DLACZEGO takie jest? Zerknąłem z ciekawości na Twoje poprzednie teksty i pod każdym mógłbym zostawić podobny komentarz.

Też się skusiłem i przeczytałem, ale zacząłem od komentarzy:

"To stwierdzenie iż odpadasz z powodu, naprawdę nielicznych błędów po poprawkach, no cóż można wytknąć błędy, ale nie trzeba od razu stwierdzać że tekst jest do niczego, bo coś było dużą literą pisane, a miało być z małej." - błędów wcale nie jest tak mało, zwłaszcza jeśli wrzucasz opowiadanie podpisane "wersja poprawiona". Ale ok, inni już Ci je wytknęli, nie będę się powtarzał.


Jeśli chodzi o treść - taka o. Ani ziębi, ani grzeje, ale czyta się w miarę przyjemnie. Przynajmniej mi. Nie wiem czy na tyle, bym sięgnął po kontynuację, ale kto wie :)

Fajnie, że ktoś jeszcze sięgnął po "Księżycową" :) Co do chybił trafił - to pewnie magiczne przyciąganie finalistów Horyzontów Wyobraźni! Bardzo dziękuję za komentarz i do zobaczenie na Gali w Warszawie (chyba że to ktoś inny na forum WM używa Twojego nicku, jeśli tak to nieźle wtopiiłem, hehe).

Opowiadania, przepisy kulinarne, okultyzm, nawet na rozebraną panienkę trafiłem. Chłop chyba szukał targetu.

Szukałem, szukałem i znalazłem :)

"Ubranie było dziwne, bo kto w upalne dni lata nosi na sobie futra? No cóż, może ten człowiek przybył z dalekich ziem, mroźnych i bogatych, (tak bogatych ponieważ skóry i futra są bardzo drogimi i rzadkimi okazami, mroźnych, bo zwierzęta futerkowe występują jedynie w takich klimatach gdzie potrzebne im jest grube ocieplenie)."

"Godny uwagi był też kaptór przybyłego - naciągnięty na głowę, doskonale zakrywał w swym cieniu twarz. Był on wykonany zapewne dla ukazania tajemniczości obcego." 

Kto pamięta welerna? :D

I niestety widać, że opowiadanie zostało napisane "na poczekaniu". Inna sprawa: gdzie tu fantastyka? Chyba że starzec jest kapłanem Zaginionego Boga, a narrator to koboldzi szaman, tylko gdzieś to umknęło :P

Ja bym się dopiero nad tym zaczął zastanawiać, jakby zaakceptowali jakąś pracę i poprosili o nadesłanie notki autorskiej. Krótko: który rocznik, co robię, co osiągnąłem, co lubię.

Sądzę, że z niejednego taka bestia chciałaby wyleźć. Póki nie słyszą Księżycowej Melodii, świat może spać spokojnie ;)

Nowa Fantastyka