Profil użytkownika


komentarze: 49, w dziale opowiadań: 47, opowiadania: 30

Ostatnie sto komentarzy

zastygało na twarzy w nieprzyjemną skorupę - mam wątpilwości, czy może coś zastygnąć 'w' raczej zastygnąć 'na', najlepiej jednak takie rzeczy opowiadać z punktu widzenia bohatera, czyli błoto go drapie, gryzie, szczypie, zasłania widok itd.

Co tak leżysz? Zapierdalać na górę! - Poczuł kopnięcie w tyłek. - cieżko kogos kopnąć w tyłek, kiedy on leży na brzuchu, mozna co najwyzej kopnąc w biodro.

 

Zaśmiał się nie wesoło  - pewnie mozna śmiać sie niewesoło, ale najlepiej to nie brzmi.

Kiedy go werbowali stał z tyłu, z ciemnymi oczami utkwionymi w dokumentach – przecinki to raz, dwa, ze nie bardzo wiadomo, kto miał te oczy utkwione w dokumentach.

kciuk lewej dłoni pocierał starannie przyciętą bródkę – może to i magiczna armia, ale w zwykłej wszelki zarost jest niedopuszczalny.

Kiedy teraz patrzył, jak wszyscy pakują się do Ważek, modlił się do Zapomnianych, by w takim samym składzie wrócili tu z powrotem po zakończeniu misji – kłopoty z podmiotem, czy chodzi, o to, żeby Zapomniani wrócili w takim samym składzie?

Zimno, śmierdząco, brudno, niebezpiecznie. I zimno - powtarasz się

szeleszczące, nierytmiczne nucenie – jak można nucić szeleszcząc?

chlupoczącą pod nogami krew zmieszaną z ziemią – jak zmieszana jest z ziemia to co najwyżej mlaszcze, nie chlupocze.

Fatalna interpunkcja, jak nie jestem przewrażliwiony, tak u ciebie ciężko sie to czyta.  Fabuła też mnie nie ruszyła. Nie jest bardzo źle, ale dobrze też nie.

Dobre. Rzadko który szort ma głębsze przesłanie. Ten ma oprócz filozofii jeszcze zabawne zakończenie i ciekawe metafory. Co do tę/tą masz rację, jeśli jest to język mówiony, jak najbardziej moze byc użyta forma niepoprawna, inna sprawa, czy filozofowi wypada tak kaleczyć język.

Dziękuje za komentarze.
@ Suzuki - Masz rację, chyba zawężam sobie krąg odbiorców, miałem takie obawy juz pisząc to opko, za to formę nadałem opowiadaniu taką, co by się łatwo czytało.
@ Mauea - Faktycznie, może na  interpunkcję powinienem bardziej zwrócić uwagę, ale to tylko drobiazgi jakieś umknęły mojej uwadze. Swoja drogą ciekawe, że te dwa XIX wieczne moralitety są tak podobne w wymowie, choć oczywiście inspiracją były tu mickiewiczowskie Dziady. Co do zakończenia, myślę, że dałoby się lepsze napisać, choć mi  i to sie podoba.

Dziękuję wszystkim za komentarze, cieszy mnie, że sie wam podobało. Pozdrawiam. Punk's not dead :)

W międzyczasie Bednarski został przywrócony do służby, gdyż przesłuchiwany mężczyzna nie złożył formalnej skargi ani nie wniósł sprawy do sądu. - rodzi sie pytanie dlaczego w takim razie go zawiesili



Podejrzewał, że jeden z użytkowników, wspomnianej strony internetowej, może podszywać się pod inne osoby i wypaczać wyniki konkursów lub wpływać znacząco na decyzje o wyróżnieniach - tu raczej powinny być przecinki, równoważnik oparty na imiesłowie bedący wtrąceniem.

Sprawa dotyczyła oszustwa, a konkretnie popularnego portalu literackiego „Nowa Fantastyka". Zleceniodawcą okazał się początkujący pisarz. Podejrzewał, że jeden z użytkowników wspomnianej strony internetowej może podszywać się pod inne osoby i wypaczać wyniki konkursów lub wpływać znacząco na decyzje o wyróżnieniach. Mężczyzna wyglądał na około trzydzieści lat, choć bujne rude wąsy i broda mogły go nieco postarzać. Mówił z tak wielką pasją, co jakiś czas nerwowo poprawiając dłonią stylowe okulary, iż detektyw nie miał odwagi przerwać mu nawet na moment. Dopiero kiedy skończył, Bednarski zadał kilka bardziej szczegółowych pytań. Na koniec zanotował dane pisarza i poprosił o podpisanie umowy.  - Tu aż się prosi o dialog, zamiast suchego referowania faktów.

Ścigany zerwał się do biegu, więc Bednarski zrobił to samo - zamiast spójników w chwili, gdy opisujesz akcję lepiej jest dać przecinek, albo krpkę i nowe zdanie. Spójnik spowalnia akcję.

Detektyw gnał ile sił w nogach, mijając po drodze szeregi zabytkowych kamienic i zdziwione twarze przechodniów. -  To samo tu, niepotrzebnie rozpraszasz akcje tymi kamienicami.
Ogólnie historia ma ciekawe uniwersum. Wydaje mi się, ze za duzo tłumaczy narrator, za malo dowiadujemy się z działań i rozmów bohaterów. Zgadzam sie też z Suzuki, że za duzo tych historii napchałeś. Lepiej jedną a dokładnie z zawiłosciami, błędnymi tropami i innymi problemami śledczymi.

Turkusowe fale z hukiem rozbijały się o wielobarwne, kryształowe iglice wyrastające prosto z morza. Dalej traciły impet i delikatnie rozmywały się na złotych plażach, pozostawiając po sobie pryzmy granatowej piany. Na występach iglic wyraźnie odznaczały się gniazda ranglanów, wite ze źdźbeł białej trawy. Setki tych czteroskrzydłych stworzeń szybowały w powietrzu na tle nieba o barwie dojrzałej pomarańczy. Wiatr rozpraszał już resztki fioletowych chmur, a czerwony olbrzym Gendaris III powoli chylił się ku zachodowi. - straszny kicz ci wyszedł w tym opisie

choć jak sam wiesz wszystko zależy od indywidualnego gustu - brakuje przecinków

I nie zapominajmy o cudach, które ujrzymy kiedy już dobry Bóg odwoła nas z tego świat - i tu też barkuje przecinka.

Opo ciekawe, w dialogu fajnie ująłeś politykę i ekonomię widzianą oczami możnych, dobre też jest zaskakujace zakończenie.  Problemem zaś to, że fantastyka jest tu tylko dekoracją.

No i najdź sobie wreszcie dziewczynę - literówka

mnie z sierocińca, cieszyła mnie każda spędzona z nimi chwila - mnie się powtarza, a jeszcze jest zaimek nim, zdanie do przerobienia

A pan Higgins? Hm. - tu wielokropek zamiast kropki

To zbyt proste, i zbyt ryzykowne - przecinek zbędny

Nieoczekiwanie zapadłem w głęboki sen - mam wątpliwości, czy można nieoczekiwanie zapaść w sen

przepadła nieodwracalnie. Bateria nie wytrzymała. - jak pewnie wiesz komórka, nawet jak padnie bateria, nadaje się do krótkotrwałego użytku.

Opowiadanie wciąga, jest sprawnie napisane, ale główny pomysł z substancja postarzającą i zakończenie z wirusem grypy wydaje mi się naciągane.

Ja ze swojej strony dołożę taka radę - pokazuj jak najwiecej. Np wieśniak od razu prawie wpada na smoka, załatwione jest to jednym zdaniem, a można kazać mu sie poruszać, oglądać smoka, bać się i panicznie uciekać. To samo z wyprawą. Mogą sie zbierać, rozmawiać o nadziejach i lękach, po czym dramatycznie opisać walkę z silniejszym wrogiem. Bohaterom też przydałoby sie trochę głębi, wahań, problemów, emocji . Tak wyglądaja trochę płasko. No i zadziwiająco łatwo wybaczaja zabicie ojca i barta, po prostu wystarczy przepraszam. To mało przekonujace.

A co mi tam, będę złośliwy i zacytuję:   od groma osób publikujących na tej stronie wykazuje się straszną niecierpliwością: spisują każdy pierwszy lepszy pomysł, nei czekajac, aż dojrzeje, aż wykluje się z niego coś wartościowego. Większość tekstów tytaj to monotematyczne szorty, które się czyta, a potem się szybko zapomina

A! I jeszcze jedno. Ja sie po prostu czepiam. To jest dobre opo. Tylko chcę nastepnym razem przeczytać jeszcze lepsze.

Masz rację, główny bohater ma trochę wad, moze trzeba by je bardziej uwypuklic, ale nie upieram się. Jeśli chodzi o kartografię, to fajnie to wyjaśniłeś, ale to powinno być w tekście, np dialog z jego lubą, kiedy ją podrywał ( a nie jak pierwszą lepszą dziwkę od razu do łóżka wpakował) by mógł wyjaśnic jego motywację. Potem, kiedy juz ją przeleciał, moze jeszcze gadać o jeźdźcu i takich tam. Podobał mi sie zresztą ten dialog. No i zarządca, on sie miota, sam nie wie czy ma być groźny, czy delikatny - jak taki niezdecydowany zarządca utrzymał sie u władzy? Nie musi być tylko zły, ale dobrze by była jakaś główna jego cecha, która wywołuje konflikt.  Jeśli zaś chodzi o opozycję, to po prostu dobrze wygląda jak miedzy główny bohater z kimś musi walczyć, z kimś godnym siebie. Fajny miałeś pomysł z kilkoma wrogami, ale przez ten zabieg troche sie ta walka Vetra rozmywa. Co ciekawe Istota wyszła ci super, zabija, potrafi być groźna, ale potrafi też szukać zrozumienia i pokoju, jest delikatna, ale  też potrafi stać sie potworem. A przecież to rasa obca, teoretycznie trudniej nadać kształty komuś nie znanemu.

Obydwaj byli wysocy i brodaci, o bujnych ciemnych grzywach. Każdy trzymał w ręku miecz, dokładnie taki sam, jak ten, który chybotał się u Vetrowego pasa - zbóje identyczni, noże takie same. W scenach warto mz podać drobne szczegóły, tak by każdy bohater miał coś co go wyróżnia, jakiś szczegół, który go określa. Do tego cała ta historia, kiedy spotkał zbójów i poszedł z nimi nic nie wnosi do fabuły, czyli jest zbędna.

 

- To jest miecz armii cesarskiej. - powiedział powoli Vetro, obracając rękojeść w palcach. - Wy nosicie identyczne. Chcę wiedzieć skąd macie swoją broń. Zabraliście trupom, czy kupiliście? A może zdobyliście w bitwie z oddziałami Cesarza?

Wcześniej o tym myślał, niepotrzebnie się powtarza, takie powtórzenia czytelnika nużą, pomijając fakt, ze ważniejsze rzeczy mogłyby go pierwej zająć.

To kłamstwo, zarządco. - zaczął – Twój główny bohater lubi obrażać ludzi, w tej powojennej sytuacji, przy tych dwóch drabach, aż dziw, że mu kto w mordę nie dał. Zarządca to najsłabiej napisana postać w twoim opo. Raz zarządca w imię dowodów dopuszcza zamieszek. Innym razem dopuszcza porywczością do zniszczenia miasta. Kiedy indziej pozwala się publicznie znieważać.

Z pozoru delikatna i wrażliwa skóra okrywała wzorzystym deseniem smukłe mięśnie jeśli z pozoru, to dobrze by było napisać dlaczego tak.

Usiadł gwałtownie, nawet nie próbując tłumić ogromnych emocji, Nie piszesz jakie to emocje szarpia bohaterem, więc nie wiadomo czego nie tłumił.

ciała w różnym stopniu zdegenerowania- zdegenerowane ciała, to nie brzmi najlepiej, może w różnym stopniu rozkładu.

Generalnie opo jest dobre. Język poprawny, świat ciekawy i gorzkie przesłanie tej baśni, że dobrem można zło uczynić, to są zalety. Najgorzej jest z bohaterami, mało przekonywujący są szczególnie ludzie. Zawsze dobry Vetro, który nie wiedzieć po co jest kartografem, który nie ma doświadczenia, ale przeżył wojnę. Jego dziewczyna, która poszła od razu z nim do łóżka, bo ładnie grał, no i przede wszystkim zarządca. On powinien być przeciwwagą dla Vetra, jego głównym opozycjonistą, człowiekiem, którego każdy czytelnik będzie nienawidził.

Jak rozumiem odnieść się do racjonalnych argumentów jst trudno, lepiej bawić się we wróżbitkę i wróżyć z mojej głowy. Cieszę się, że wiesz lepiej ode mnie, co ja myślę :) Może kiedyś porzucisz te fantastyczne metody krytyki i  przy okazji nie babędziesz pisać  - można lepiej, bo to banalne - każdy tekst można napisać lepiej.

Brak fabuły - juz pisałem, mylisz pojęcia, fabułę z wydarzeniami, czy też ze zwrotami akcji.
Pełnowymiaroiwe opowiadanie - trudno to uznać za sformułowanie dotyczące estetyki tekstu, jest to termin, który mętnie tłumaczysz do tego przy tłumaczeniu piszesz tak, że wygląda, że wiesz więcej o autorach niż oni sami o sobie. Dobra krytyka omija problem autorstwa, skupia sie na tekstach.
Prawdziwy tekst - sformulowanie o wysokim stopniu ogólności, nie wnosi komplenie nic, służy pokazaniu, ze to my mamy rację. Np. Nie jesteś prawdziwym polakiem - w ustach nacjonalisty.

Nie spodziewam się poklasku. Nie napisałem też, że idę pod łatwą publiczkę, byłbym wdzięczny - jeśli mnie chcesz cytować , rób to dosłownie. Oczekuję rzetelnej oceny, Twoje brak fabuły, pełnowymiarowe opowiadanie, prawdziwe teksty - źle świadczą o jakości Twojej krytyki. Bohatera zabijam, żeby historia miała wydźwięk, zanim to robię przedstawiam go, zarówno indywidualnie jak i na tle innych ludzi, pokazuję jego podejście do systemu, każe mu dyskutować i walczyć o życie. Fabuła faktycznie jest jednowątkowa, to sie nazywa nowela - pisało ten gatunek wielu wielkich literatury polskiej. Cóż, oni pewnie nie pisali literatury prawdziwej, bo o tym jakie teksty są prawdziwe decydujesz tylko Ty. Zauważę jeszcze, że większości komentujących opo sie podobało, do tego powstały również liczne interpretacje, czyli jest w jakiś tam sposób uniwersalne. No, ale masz prawo do własnego zdania. Ja i tak dalej będę robił swoje.

Tekst jest solidny. Trzyma sie kupy. Oszczędna fabuła nie przyćmiła problemu. Nie wiem jak ty, ja chcę dotrzeć do ludzi, chcę żeby mnie czytali - idę więc na pewne ustępstwa, przy czym nie kupuję ludzi  tekstami łatwymi, lekkimi i przyjemnymi. Nie zależy mi na wielu komentarzach, choć wartościowe zawsze są pożądane - szczególnie te krytyczne i rzeczowe, dzięki nim sie uczę.
Co do Twoich komentarzy, należysz do loży, od Ciebie wymagam więcej. Zastanów się, czy pisanie o tekście, bądź co bądź fabularnym ( bo Proust to nie jest) - brakuje mu fabuły -  jest sensowne. No i ten termin pełnowymiarowe opowiadanie, ile wydarzeń ma liczyć fabuła, żebyś uznała je za pełnowymiarowe? Termin ten wzięłaś z jakiejś teoretycznoliterackiej pozycji, czy też moze wymyśliłaś je sama? Pozdrawiam

@ Suzuki M. Dłuższe być nie mogło, trochę się namęczyłem aby okroić do minimum fabułę. Dłuższe mało kto chce czytać, to jest internet - nie papier. Dziękuję wszystkim za komentarze, najbardziej mnie cieszy mnogość interpretacji jakie mieli czytelnicy.

Ciekawie poprowadzona narracja, częsć realistyczna bardzo dobrze napisana,  części fantastycznej czegoś brakuje. A moze  dobrze, że jest niedopowiedzenie. Trzeba sie zastanowić, zatrzymać, pomyśleć. Choć z drugiej strony mozna także powiedzieć, że tekst jest na granicy przekombinowania.

Mnie nie bawi, ale sprawnie napisane, szybka akcja, dużo się dzieje. Nie szkoda ci talentu na taki banał? Zakończenie wydało mi sie głupawe, ale to pewnie wina mojego  ponuractwa i malkontenctwa.

Dla mnie takze nic ciekawego ani oryginalnego, choć w dobre intencje tej religii pokoju i miłosci również nie wierzę.

W pierwszym wypadku masz rację całkowitą - tu przecinek byc musi. W drugim wypadku mz przecinek jest  zbędny, w trzecim mam wątpliwości, sam nie wiem. Wielkie dzięki za komentarz i uwagi.

i ja też widziałam w tym jeden z powodów - to  brzmi mi jakos niezręcznie, szczególnie, że narratorka nie podaje innych powodów wstąpienia do sekty brata ( przynajmniej w tym momencie o którym właśnie opowiada).
czupryny czarnych, rozczochranych włosów, przemoczony i dygocący z zimna - na dworze szalała zamieć.  czupryny rozczochranych to także źle brzmi, do tego, jeśli był przemoczony, to włosy winny być posklejane.

- Nowy guru? - nieoczekiwanie parsknęłam nerwowym śmiechem, aż łzy popłynęły mi z oczu. - Powiedz, że to wszystko jakieś żarty...
Patrzył na mnie bez słowa, przestraszony moją reakcją. Przestałam chichotać.
- To nie są żarty? - spytałam cicho. - Marek... naprawdę masz z tym coś wspólnego? Zostałeś nowym guru? A co się stało ze starym? Tym, no wiesz, waszym „charyzmatycznym liderem"?
- Zmarł w poniedziałek w nocy - mój brat, nowy guru sekty Ashank
-  słowa 'nowy guru' pojawiają sie w tym fragmencie stanowczo zbyt często
wyszlochał mi w połę szlafroka. - wcześniej piszesz, ze przestał płakać, potem objął bohatera-narrartora za szyję i już szlocha i do tego ta poła, czy on chwycił ten kawałek szlafroka, bo jak trzyma sie za szyję bohaterkę to chyba nie bardzo, bo poła to dolna część ubioru.
Zwłaszcza kiedy nagle ze statysty awansuje się nagle na bohatera pierwszoplanowego - dwa razy słowo nagle.

Pewnie jeszcze kilka błedów by się znalazło. Generalnie masz talent do szybkiego pisania. Czuć w tym tekście naturalną lekkość opowiadania, potrafisz wzbudzać zaciekawienie i dobrze sobie radzisz z akcją. Dobrze też widać w tekście Zakopane. Z jezykiem jest gorzej, powinnaś starannie czytać swoje teksty, nawet, jeśli trzeba, kilka razy. Co do historii jest tyleż lekka co banalna, są tacy co to docenia, ja takich opowieści nie lubię. No ale to juz rzecz gustu.

Do Redil - możesz mi wskazać te brakujące przecinki. Chociaż parę zdań dla przykładu, bo patrzę i nie widzę, chyba ślepy jestem.

swoją niemoc, Twoją kaźnię - w tym wypadku raczej twoją z małej litery
Patrzę w lustro, wzrok mój blady - tu przecinek zbędny, ja dałbym w tym miejscu myślnik, za to po blady dałbym przecinek
Krzyk szaleństwa, niczym motyl - przecinek zbędny
bladą czernią skroń spowija
kokon snu, w nim dłoń, zabija!  tu takze, ten drugi przecinek, zbędny.
Ładna puenta, ale technicznie to Mickiewicz nie jest. Dużo masz rymów gramatycznych - to uchodzi za słabość. Językowo ciekawe, potrafisz zbudować nastrój.

W tym świecie jest podział na artystów i recenzentów i każdy dostaje noty za swoja pracę. To jest w tekście np tu: za to przy recenzji Adama użytkownicy systemu wstawiali prawie same minusy

Język przede wszystkim, lubię gdy proza ma swoja rytmikę, a po za tym fajna historia, żywe tło, ciekawi bohaterowie, dobra kompozycja. Czyli ogólnie warsztat. Acz jak kto mnie zaskoczy narracją, pomysłem, czymś oryginalnym też zadowolony jestem.

Dla mnie ten totalitarny system wogóle nie wydaje się być przeysowany , stalinizm wyglądał mniej wiecej w ten sposób, kazdy mógł byc aresztowany i skazany, faktyczna wina mało kogo obchodziła. Tyle tylko, że wtedy nikt nie rozdawał ulotek - podziemie było zbrojne.

Masz rację, i dla fabuły, i dla realiów lepiej by było, żeby, oprócz zarządzenia izolacji, w którymś momencie kazała mu sie leczyć. Z państwem polskim chyba też masz rację, bo i moja żona twierdzi, że to sformułowanie źle brzmi.
Dzięki za uwagi.

Z tego co sie orientuję,  przecinek musi być w tym zdaniu: Czując mój zapach (przecinek) wyszczerzyła kły... Jest w tym zdaniu imiesłów przysłówkowy - 'czekając', a równoważniki przysłówkowe zawsze oddzielamy przecinkiem. Pozostałe przypadki, to kwestia wyczucia, czyli można użyć przecinka, albo i nie -  to zależy od logiki zdania.

Ładne językowo, takie plastyczne. Znalzłem bład interpunkcyjny, o tyle istotny, że utrudniajacy zrozumienie.   Po mojemu to powino byc tak: rozpala( przecinek) przynoszące przyjemne ciepło (przecinek) ogniska. W takiej formie to zdanie znaczy: rozpala przynoszące ciepło. Zastanawia mnie też stwierdzenie 'w domniemanej łasce'. Co to znaczy? Kto domniemywa. Dlaczego nie moze być normalnie -  np przez łaskę? Tu zresztą, chyba, dałbym przecinek, o tak: gdy tylko ktoś (przecinek) w domniemanej łasce (przecinek)  rzuci... I jeszcze tu: Czując mój zapach (przecinek) wyszczerzyła kły...
Nie jestem mistrzem przecinków, wiec jeśli bredzę, poprawcie i z góry przepraszam.
Nie rozumiem też dlaczego zauroczni mężczyźni chcą wywoływać wojny i przynosić głowy, po mojemu, a jestem mężczyzną, faceci co innego chcą robić, gdy widzą gorąca laskę.
Pomysł na dłuższe opo, naprawdę ciekawy.

Człowiek ma wiedzę, doświadczenie, wyczucie i intuicje, a i tak w 2/3 przypadków nie umie pomóc alkoholikowi, co dopiero maszyna, ta działa jak ją zaprogramowano, czyli bezdusznie.  Co do umowy z państwem polskim, to wielu artystów w Polsce ( np. prawie wszyscy poeci) żyje z pieniędzy w ten czy inny sposób otrzymywanych od państwa. Nie słyszałeś o stypendiach, dotacjach, nagrodach: gminy, ministra, czy innego urzędu państwowego? Pieniadze te są skrupulatnie rozliczne, wypełnia sie formularze, zdaje sie sprawozdania itd. W niedalekiej przyszłosci, być może, zatrudni sie do tego po prostu program -  Malwinę.
Pozdrawiam

Można było, tyle że chciałem napisać coś krótkiego, moim zdaniem, takie teksty są tutaj częściej czytane, ale ok, nastepnym razem wkleję coś dłuższego. Każdą krytykę przyjmuję z pokorą, każdy komentarz pomaga mi być lepszym grafomanem :)

Kiedy tu nie chodziło o opis problemu alkoholowego, raczej o różnicę miedzy człowiekiem a maszyną, o kontrast miedzy maszyną - zaprogramowaną na wykonanie zadania, a człowiekiem - który nie radzi sobie ze swoim człowieczeństwem, zagubionym, osamotnionym, uciekającym w alkohol. Nawet najdoskonalszy robot nie wie co czuje człowiek. Takie moim zdaniem było przesłanie tekstu, wysyłałem tekst znajomym, odebrali to podobnie. Cóż, każdy ma prawo do własnej interpretacji.

Z fabułą jest najgorzej, pomysł do bólu sztampowy. Wykonanie przyzwoite, mi też kojarzy się dzień świstaka.

aż po majestatyczną koronę która za czasów swej świetności odbijała promienie światła, w kamieniach szlachetnych i wypolerowanym złocie - nie można odbijać w, można tylko od czegoś, no i przecinków chyba brak.
zadumie poprawił - chyba lepiej by było pogładził.
oddziały ciężkiej kawalerii, kirasjerzy dosiadający najlepszych rumaków królestwa, uzbrojeni - chyba kirasjerów uzbrojonych.
dwa regimenty brawurowych i odważnych huzarzy - to samo co wyżej, w języku polskim są przypadki.
choć siły były mniej więcej wyrównane. Zrobił się mały harmider - tu jest jakiś problem z kompozycją co mają siły wyrównane do harmidru.
wprawiał żołnierzy jak w trans - chyba w trans, bez ‘jak'.
przez krzyki bólu i wzywania matek - tu jest jakaś niezręczność, nie napisałeś kto wzywa te matki i w pierwszej chwili pomyślałem, że są tam jakieś matki.
nie chcący - imiesłowy przymiotnikowe z nie piszemy łącznie.
kontr szarży - poprawnie pisze się kontr-szarży.
co znaczyło przełamanie linii obrony - co oznaczało.
Chłodne ostrze przeniknęło przez brzuch Roderica. Ciemnoczerwony płyn buchnął żołnierzowi z ust - jeśli przeniknęło, to jakim cudem zrobiło krzywdę?
Ogólnie opis bitwy taki sobie, moim zdaniem mało dynamiczny i nieco chaotyczny, no i w fantastyce wiele juz bitw opisano, trudno tu zrobić cokolwiek nowego, ty nawet nie spróbowałeś. Z tymi szachami to nawet fajnie ci wyszło, coś oryginalnego, choć trochę.

Znam ludzi, którzy trafiłi na różne formy leczenia: i zamknietego, i otwartego - żadnemu nie pomógło. Tak wogóle statystyki są takie, że 1/3 - z tych co podjęli wogóle leczenie - nie wraca do picia.

Pomysł rebelii jest mało oryginalny, widać w tym tekście, że pisany szybko, jakbyś miał czas na pewno było by lepiej. Mi się podoba hasło: Dalej, bracia! Powiesimy tę bandę na kablach od ich własnych klawiatur! Nie podobają zaś postacie - nie mają głębi psychologicznej.

Zabawne momentami i nawet dramatyczne, mam tylko jedno 'ale' - dlaczego nikt nie próbuje tego władcy-potwora  zabić?

Owady i ptaki robiły hałas, jaki panuje w centrum miasta. - chyba chodziło o 'tak jak w centrum miasta', zdanie w takiej formie znaczy, że ptaki wydawały odgłosy samochodów, tramwajów itd.
Weronika starała się zachować spokój.
Ta technika jeszcze nigdy jej nie zawiodła - nie wiem, czy zachowanie spokoju jest techniką, po mojemu to jest stan umysłu.
 walczyli z gęstwiną - gęstwiną czego?
przekonali się, dlaczego jest ich ośmiu - przekonać mozna kogoś do swych racji, oni się dowiedzieli dlaczego... Choć ja osobiscie nie wiem dlaczego, sugerujesz, że to krokodyl, ale tego w tekscie nie ma.
Na cholerę Otello nurkuje w wyjatkowo nieprzyjaznym jeziorze, juz lepiej by ptaka jakiego upolował, no idiota jaki.
piekło serenady natury - nie mam pojęcia jak wygląda piekło serenady, słaba to metafora jest.
No i zakończenie niczego nie wyjaśnia, komplikuje tylko jeszcze bardziej sprawę.
Przykro mi, ale ten tekst jest słaby.

Co do treści. Okna Malwina też mogła zamknąć, taki areszt nic nie daje, zgadzam się, ale to sądom w obecnej Polsce nie przeszkadza  w zamykaniu alkocholików na przymusowym leczeniu. Dlaszego ciągu nie ma, moze powinien być, ale tak mi jakoś leżało takie właśnie zakończenie. Miałem pomysł, żeby Malwina przeprowadziła terapię, ale go porzuciłem. Co do przecinków, poprawiłem, nie wiem czy teraz jest dobrze, mógłby mi ktoś wskazać błędy w celach edukacujnych, byłbym wdzięczny.

Znalazłem drobne błędy: nota bene - nie notabene, znak Męki Pańskiej - dlaczego z dużej piszesz 'męki'? Tą samą - właściwa forma to tę samą. Co do opowiadania, to moim zdaniem za dużo tu dialogów, odniosłem wrażenie, że tylko gadają i gadają. Brakuje opisów, aby lepiej czytelnik mógł zobaczyć tę historię, a przede wszystkim brakuje akcji - ta dzieje się właściwie tylko w zakończeniu. Też sądzę, że pomysł ze szczepionką religijną jest ciekawy.

Dzięki wielkie za uwagi i ocenę. Ze swojej strony napiszę tylko, że tekst ten, przynajmniej w moim założeniu, nie był reklamą zen - raczej kpiną. Zombie, to takie stworzeni odżywiające się energią kosmiczną, są najwyższym stopniem wtajemniczenia zen, wyższym nawet niż ten osiągnięty przez mistrzów, ale masz rację należałoby to jednak gdzieś opisać, wyjaśnić. Miejsce akcji - to gdzieś w Polsce, może faktycznie trzeba by to dookreślić, sam nie wiem...

Co do uwagi Aprila: że publika w show wie kiedy ma się śmiać, klaskać itd., bo im to specjalni ludzie pokazują - bywają też takie programy, gdzie prowadzący jest showmanem i to on porusza publikę, nie potrzebuje pomagierów.

Nowa Fantastyka