Profil użytkownika


komentarze: 374, w dziale opowiadań: 149, opowiadania: 64

Ostatnie sto komentarzy

Zatrzymanie czasu to filmowa konwencja. To taki zabieg jak w filmie Thelma i Luise na przykład, gdzie (trochę spoiler) zamiast zobaczyć śmierć bohaterów widzimy ich żywych przed katastrofą na ostatniej stopklatce. W opowiadaniu nie ma motywów fantastycznych, proszę o wybaczenie za to bezeceństwo.

Piszę w tej chwili coś dłuższego w konwencji sci-fi. Mam nadzieję, że odkupię tym swoje winy i ponownie wymienimy kilka ciekawych opinii.

Ojej, już wiem skąd niejasności. Nazwanie dziewczyny śmiercią to tylko wskazówka na to, że to ona sprowadziła na Romka wyrok. Jest ona jak najbardziej człowiekiem, w zamyśle córką bossa jakiejś mafii co to wysyła gangsterów na absztyfikantów córki. Wiecie, taka klisza. 

Dziękuję za wszystkie komentarze, cieszę się, że tekst okazał się choć odrobinę interesujący. Opowiadanie to było dla mnie zabawą z filmowym obrazowaniem, budowaniem odniesień do ogranych kinowych motywów i manipulacją czasem.

Skoro rzeczywistość jest jest czysto filmowa, to tak jak obraz video czas można zatrzymać, chociażby z poczucia niesprawiedliwości. Wybaczcie, jeśli oczekiwaliście bardziej przełomowych przemyśleń :D 

Czyli, że mam przywrócić mój konkursowy tekst? W sensie (jak poinstruowała mnie instrukcja :D) mam edytować i wróci na stronę? :P

Z takiej sytuacji pomaga wyjść zakończenie otwarte ;) Każdy sobie dopowie czego oczekuje.

Kaer Morhen – (Wiedźmin) – ukrycie, ostoja, mróz Mordor – (Władca Pierścieni) – mrok, zło, strach Casterly Rock – (Gra o tron) – stabilność, chłód Moria– (Władca Pierścieni) – ciemność, wspomnienia, smutek Dol Blathanna – (Wiedźmin) – kwiaty, słońce, marzenie Brokilon – (Wiedźmin) – starość, potęga, respekt Rivendell – (Władca Pierścieni) – elfy, gościnność Nilfgaard – (Wiedźmin) – ZSRR (nie każ tłumaczyć), potęga, despotyzm Isengaard – (Władca Pierścieni) – wysoki, kruchy, ułomny Winterfell – (Gra o tron) – rodzina, szacunek dla tradycji Czarny Zamek – (Gra o tron) – trud, znój Kraina Dzikich – (Gra o tron) – pustka, samotność, mróz Świątynia Melitele – (Wiedźmin) – miłość, dobroć, poszanowanie wartości religijnych Orle Gniazdo – (Gra o tron) – lęk wysokości, patologia Shire – (Władca Pierścieni) – Hobbici, spokój, szczęście Mahakam – (Wiedźmin) – żelazo, kunszt, siła Cintra – (Wiedźmin) – Ciri, lew, tęsknota, upadek Komentarz: Moja ulubiona seria z gatunku to saga o Wiedźminie. W fantasy cenię sobie dobre, inteligentne poczucie humoru. Uważam, że książki powinny zawierać w sobie jakiś przekaz, a nie tylko opowiadać ciekawą historię. Nie mogę mówić o żadnym zainteresowaniu, ponieważ w równym stopniu cenię literaturę obyczajową, czy kryminalną. Szczególnym zainteresowaniem darzę dzieła klasyczne.

Przykro mi się robi kiedy powiem Gray, a wszyscy skojarzą ze współczesnym tworem, całkowicie zapominając o biednym Dorianie :( 

To rzeczywiście ciekawie postawiony problem. Jednak oczywiste wydaje się, że w naszych opowiadaniach opisujemy ludzi, więc czytelnik chciałby, aby do ludzi byli podobni. Czy w świecie fantasy, czy w "realnym" jako obserwatorzy chcielibyśmy zobaczyć siebie w innej niż codzienna sytuacji. Stąd potrzeba realizmu, jak to ujęłaś. Jednak zawsze jest jeszcze taki gatunek jak satyra. Jeżeli twoim zamiarem będzie wyolbrzymienie… nie wiem jak to nazwać… braku realizmu (?) to czemu nie?

Pomysł bardzo fajny. Rozwarze jednak, czy "mroczne" historie małomiasteczkowej ludności do jakiej należę nadają się na jakiś oryginalny tekst :P Za to z chęcią zapoznam się z innymi pracami konkursowymi. Założę się, że znajdzie się parę godnych uwagi pomysłów.

Słyszałem inną wersje tego kawału: Co robi Bella gdy ma okres? Herbatkę. Niestety ja mam dziwne poczucie humoru i nie rozśmieszył mnie za bardzo :( Co do tekstu to powinnaś pamiętać, że grafomania to z założenia nieświadomy czyn. Celowy dowcip raczej nie przejdzie.

Chętnie przeczytam coś o Panu Lodowego Ogrodu cobym się w końcu za niego zabrał.

Józef Siemiak – "Śladami klątwy" Mam nadzieję, że to w czymś pomoże ;)

Służę uprzejmie ocho: Tekst zapulsował przede wszystkim dobrym poczuciem humoru i pomysłem, który wyróżnił się na tle pozostałych. Co prawda zdziwił mnie trochę tytuł, bo Iskra nie wydała mi się być głównym bohaterem. O dziwo, tekst wydał się trochę za krótki. Akcja pędziła od pierwszego momentu i nie zatrzymała się aż do końca. Bardzo przyjemnie się czytało.

Uwaga, uwaga. Oto wyniki: 1. Iskra – ocha 2. Drugi początek – bemik 3. Dobroczyńcy – wlazio Pragnę zwrócić uwagę, że zwycięskie teksty były na bardzo wyrównanym poziomie, a jednocześnie wyróżniły się pomysłem i jakością na tle pozostałych. Gratuluję serdecznie i trzymam kciuki za pozostałych uczestników – następnym razem wam także się uda.

To może ja na początek wyróżnię pana od opowiadania pod zagadkowym tytułem "()": Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi. Opowiadanie jest o chłopcu, który nie był tak naprawdę chłopcem i o słońcu, które świeciło, bo było słońcem. Nie żeby coś – może był to taki zabieg stylistyczny, ale opowiadanie nie posiada fabuły (o zgrozo – prawie jak moje pierwsze o.O). Nie ratuje go nawet wręcz idealne imię bohatera. No i nie było cytatu z Księgi Rodzaju także ten… Reszta niestety musi poczekać. Zostały mi dwa opowiadania, niestety te najdłuższe. Wydrukuje je sobie i przeczytam w wolnej chwili, wyników spodziewajcie się w weekend, wtedy też, droga Ceterari, możesz spodziewać się maila (raczej nie z rana, bo zwykle wtedy śpię).

Proszę się jeszcze nie poddawać, zaliczone zostaną wszystkie teksty, które znajdą się na stronie, zanim umieszczę listę wszystkich tekstów konkursowych, a zrobię to jutro około południa. Trzymam kciuki, jeśli ktoś jeszcze nie skończył i powoli przygotowuję się mentalnie na sprawdzanie nadesłanych prac.

Chyba umarłbym ze wstydu :/ Oczywiście zapomniałem uprzedzić, ale już nadrabiam co stracone: Ceterari zaoferowała swoją pomoc przy sprawdzaniu prac konkursowych, ja oczywiście się zgodziłem. Dziękuję koleżance bardzo, przepraszam za niedopełnienie formalności w terminie :D

Hej, hej. Nie ma ludzi bezwartościowych. Głupich owszem, ale nie można powiedzieć, że bezwartościowych. Współczuję autorowi przeżyć i zostawiam z sentencją: nikt nie jest samotną wyspą ;)

W tak zwanym międzyczasie pojawiły się dwa teksty pod którymi nie zostawiłem komentarzy, ale proszę się nie martwić, nie przegapiłem i na pewno nie zgubię. Tym czasem zbliżamy się wielkimi krokami do końca listopada. Mam szczerą nadzieję, że wszyscy zdążą i będzie nam się żyło długo i szczęśliwie :) Trzymam kciuki, uspokajam, i czekam.

Kiedy tylko myślę o Lemie napada mnie taki błogi nastrój. Z czasów kiedy jeszcze nie byłem w stanie docenić podobnego dzieła, pamiętam Bajki robotów. Widać echa zostały :) Polacy mają jakiś taki dryg do literatury, że aż ciepło się robi na sercu. Taki Mickiewicz na przykład, albo chociażby Sapkowski. Co do twojego problemu, to polecam pisać akapitami. To znaczy: piszesz akapit, czytasz i wyłapujesz, które zdania są zbędne. Jak się nauczysz, to powinna ci się wykształcić swego rodzaju autokorekta. Mój ulubiony opis, poetycki co prawda, to opis stepu Adama Mickiewicza. Zwróć uwagę, że nie trzeba rozwodzić się na pół strony, a efekt jest cudowny.

Jak zwykle się spóźniłem, chociaż z tego co widzę wcale nie mam czego żałować. Nie szkodzi, nie szkodzi, konkurs trwa do końca listopada. Drogi autorze, ze zniecierpliwieniem czekam na obiecane poprawki i ostrzegam, że ciepło buchające z BRZUSZYSKA kościoła w ogóle mi się nie klei. Napisz po prostu: w kościele było gorąco :) Nie ma co się śpieszyć, daj sobie czas. Powodzenia ;)

Podobało mi się, że powiązałaś na końcu oba wątki, bo obawiałem się… że tego nie zrobisz :D Potwornie się zamotałem w końcówce pierwszego fragmentu. Nagromadzenie różnych określeń dla młodszego i starszego chłopca sprawiło, że w końcu nie wiedziałem, który jest który. I zaskoczyło mnie, z jaką łatwością dryblas znalazł małego po ciemku na wielkim stepie. Pomysł fajny, zakończenie satysfakcjonujące. Mimo małego zamieszania czytało się dobrze. Poradziłaś sobie z tematem.

O ile znajdę wyraźne odzwierciedlenie motta w tekście to ok. Ważne, żebyś nie napisał: "Na początku Bóg stworzył światło…" (chyba), a potem stwierdził, że skoro świat powstał, to odniesienie jest. Bierz raczej przykład z Mickiewicza ;)

Przyznam, że pomysł zaskakujący. Spodobało mi się otwarte zakończenie. Pokazałaś w nim, że od jednego, niewiele mówiącego zdania i wzmianki o głodzie na świecie można wyprowadzić całą fabułę. Przyznam, że podejrzewałem w pewnym momencie, że okaże się, że te roślinki, to w rzeczywistości… coś ohydnego i z ludzi :D

Nie podobały mi się za to dialogi – były trochę sztywne.   Cieszę się, że pierwsze opowiadanie konkursowe tak dobrze wypadło. Czekam na więcej!

Ja na ten przykład rozpatruję "Zmierzch" jako komedię i nie ukrywam – bawiłem się świetnie :D.

Ciężko mi wpaść na jakiś film, którego nikt jeszcze nie wymienił. Mogę tylko dodać, że końcówka "Niepamięci" jest przewidywalna i niesatysfakcjonująca, a bohater grany przez Morgana Freemana zupełnie płaski (nawet Tom Cruise wypadł lepiej). Oczywiście to tylko moje zdanie :( .

Chętnie bym ci pomógł, ale nie mam czasu na mailowanie :/ jeżeli to nie jest jakaś tajemnica to napisz w komentarzu o co konkretnie ci chodzi, a ja spróbuję pomóc. Nie jestem lekarzem, choć pretenduję do bycia szamanem :D tak czy owak o ile nie chodzi o jakieś zawikłane przypadki rodem z doktora Housa to powiem co wiem i zniknę jak sen złoty. Może być?

No to masz idealną okazję. Przyznam, że sam zwykle czekam tylko na jakieś konkursy, bo bez impulsu ciężko mi wpaść na coś na tyle błyskotliwego co zasłużyłoby na publikację (bez złośliwych komentarzy, nauczyłem się tego całkiem niedawno :D)

Co prawda jeszcze na żadną książkę nie zasłużyłem, ale dobrze wiedzieć. Dzięki. Tak z innej beczki: panie DJu, podpiąłby pan mój biedny nieznaczący temat o konkursie? Żeby nie zginął i co bym miał więcej do czytania (względnie – w ogóle coś :) )

Właśnie o to chodzi – trudniej wpaść na coś oryginalnego i ciekawego. Gdyby pierwsze zdanie brzmiało: "Agatka obudziła się o godzinie piątej trzydzieści" nie narzucałoby praktycznie żadnych ograniczeń i nie stanowiłoby wyzwania. A tak pojawia się problem – jak wybrnąć z tej sytuacji?

Zamiast się cieszyć możliwościami interpretacji… :) Już naprawiam co żem uczynił. I sowy też zaraz stąd odlecą. ocha: Można stworzyć fikcyjny świat, z fikcyjnymi problemami. Jak najbardziej. Nie trzeba też poświęcać połowy opowiadania na pisanie o głodzie, w żadnym razie :D Wystarczy tylko, aby bohater np. zobaczył głodne dzieci i się zastanowił w dwóch zdaniach nad ich życiem. Im bardziej naturalnie będzie to wyglądało tym lepiej (bohater może być na przykład sadystą).    

Wolałbym, żeby to był mimo wszystko cytat, a nie nawiązanie, ale powiedzmy, że daję pewną swobodę w interpretacji, ale bez przesady. Dla uściślenia: „I wiedział Janusz, że to co zrobił było czadowe…” – zaliczam „Zamontowałem żyrandol, aby świecił nad ziemią.” – raczej nie   I prosiłbym, przy takich mniej rozpoznawalnych cytatach, żeby podać rozdział i numery wersów w komentarzu pod opowiadaniem.

To ja mam do autora propozycję:  Posiedź parę tygodni nad dłuższym tekstem, co byś nie musiał marnować tuszu na dopiski typu drabble czy short, a wtedy będziemy mogli z czystym sumieniem stwierdzić czy mamy ochotę dalej czytać twoje teksty, czy raczej drżeć i uciekać na choćby jedną wzmiankę o Porku Pornie Fantastiszu. Oczywiście o ile przejmujesz się takimi błahymi sprawami jak komentarze czytelników, bo na razie to nie widziałem żadnego odzewu z twojej strony :(

Właśnie oglądałem Bodyguarda i po za tym, że mi się podobał, to stwierdziłem, że jakby się zebrało jakieś skromne jury, to moglibyśmy wspólnie obmyślić co to za cudowne zdanie ma być. Kalep: że tak powiem – jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ocha:  takim razie czuję się zobowiązany doprowadzić konkurs do skutku (chociaż nie ukrywam, że sam także chętnie bym coś napisał, ale widać to jeszcze nie czas).      

Cóż ocha, kiedy mam zastój kreatywności (co drugi dzień), to po prostu włączam worda i piszę co mi pierwsze przyjdzie do głowy i gwarantuję, że nie jest to Solaris :D Właściwie to stąd ten temat. Chciałem się dowiedzieć, czy warto się męczyć i rozpisywać punkt po punkcie wszystkie wydarzenia. Ale jak to mówią: nie dowiesz się póki nie spróbujesz na własnej skórze.

Rozumiem. Chyba najlepiej porównać to do malowania obrazu. Nigdy nie robię zbyt szczegółowego szkicu, bo dopiero później okazuje się co pasuje, a co nie. Można coś ująć coś dodać, ale zakończenie, powinno być mimo wszystko pewne, aby widz nie odniósł wrażenia, że nasze dzieło jest poskładane z losowych elementów. W powieści chyba warto mieć jako takie "rozrysowanie przestrzenne", ale dobrze też aby zostawić trochę miejsca na improwizację, żeby zwiększyć realizm. Jeżeli chodzi o Alice Munro, to wydaje mi się, że jej sukces polega na ciągłym obcowaniu z krótką formą, poświęceniu się jej. Zyskując pewne doświadczenie, nauczyła się konstruować fabuły zamykające się w małym formacie. To się ceni, bo ostatnio pojawia się wiele "tasiemców", których końca nie widać (a potem okazuje się, że miłość była na wyciągnięcie ręki ^^). Kiedy mamy do czynienia z Agatą Christie, to również obserwujemy, poniekąd imponującą, wprawę w konstruowaniu inteligentnych i spójnych fabuł. Niestety tego typu kryminały są dosyć schematyczne (to prawie jak matematyka). Ja również dziękuję t.lena miło czytać, że się kogoś uwolniło od frustracji, zwłaszcza, kiedy samemu się z nią boryka.

Ja niemądry^^ dzięki.  

Ja niemądry^^ dzięki.  

Nie wiem, czy da się SZCZELNIE wypełnić torbę słoikami. Przyznam, że bez wyjaśnienia nawet czarodziej by mnie nie naprowadził na rozwiązanie. Poza tym, drogi autorze, takie przemyślenia lepiej pasują do poezji niż do drabbli (oczywiście to tylko moja opinia). 

Wiem, że pomyślicie, że z choinki spadłem, bo i sam bym tak pewnie pomyślał, ale jak wejść na tą betę? Jest jeszcze dostępna, czy jak zwykle się spóźniłem?

Jeżeli oczekujesz jedynie moich wrażeń z lektury, to chętnie zapoznam się z twoją pracą. Nie jestem zbyt spostrzegawczy, jeżeli chodzi o błędy logiczne, ani gramatyczne, ale chętnie wypowiem się na temat fabuły, czy nawet tej małej przystępności językowej i klimatycznej (mam nadzieję, że dasz mi taką szansę ;) ).

Podobno skandynawscy autorzy przodują we współczesnej literaturze kryminalnej. Nie wiem - od lat zbieram się, żeby coś przeczytać. Więc zdając się na wyrafinowany gust znajomej mogę polecić "Handlarza Śmiercią".

Hmm... świadomy sen może nie, i żaden sukub w łóżku też mnie nie odwiedzał :D ale nawiedziła mnie pare razy zmora o.o z doświadczenia wiem, że mało osób zna to zjawisko pod tą nazwą, więc powiem, że bardziej popularnie to się chyba nazywa paraliż seny.

Ja właśnie w tym celu Mirek, odkładam sobie co jakiś czas troche kasy i od biedy starcza ;)

Kupuję książki na kilogramy i powoli czytam jedną po drugiej. A jak się skończą, to kupuję kolejną stertę :D Zdarzy mi się pójść do biblioteki, czy pożyczyć od kolegi, wtedy czytam od razu i oddaję. Nie wiem, czy to można nazwać systemem, ale tak sobie poczynam i jestem szczęśliwy i spełniony ;)

Szczerze to lubię czytać takie nic nie znaczące opowiadania. Nie opowiadające o niczym szczególnym, ale bardzo przyjemne ;) Mi się podobało, mimo że nie było doskonałe stylistycznie.

Przestańcie dzielić Polaków!

wiesz brajt, u nas się przyjęło, że buc to osoba, która ma w nosie cudze uczucia i zdanie. Uważa się za centrum wszechświata i jakby nie patrzeć kawał ch*ja z niego :D

Wow, dobrze, że debiut mam za sobą ;)

W odniesieniu do brajta: u nas na Mazurach na przykład, nikt nie mówi buc. My takich ludzi nazywamy po prostu chamy.

Prokris ma całkowitą rację (jak zawsze :)) ale przypominam pewnego kolegę (nick na B... i na końcu rzymska dwójka) który za nic miał sobie wszelkie uwagi, a nawet próbował obrazić kilka osób. Takiemu to chyba należy dać do wiwatu.

no... fajna piosenka, i klip też nie najgorszy

Sympatyczne :)

A co do tego pisze, to w dialogu taka pomyłka jest dopuszczalna. W narracji już nie :/ Także jest ok

Dawno nie słyszałem nigdzie słowa miraż

Nie wiem czemu, ale wychodzi na to, że tylko ja tak mówię :/ (chodzi mi oczywiście o płowe dyskusje)

Przyjmijmy zatem, że ta jest jałowa. Co nie zmienia faktu, że przyjemnie czasem pogadać na zupełnie nieistotne tematy.

U Moliera było dosłownie: "Może się pan na mnie spuścić" Zapadło mi w pamięć :D

Roger, można też spuścić z tonu.

Nie no, oczywiście, że masz rację, ale zauważ, że wyolbrzymienie jednego zjawiska sprawia, że czytelnik zwraca na nie szczególną uwagę. Dlatego ważne jest odpowiednie wyważenie stosowanych przymiotników. Z drugiej strony, każdy autor ma swój indywidualny styl. Te słowa nie są trudne, ale częściowo wyszły z użycia (nikt nie będzie rozwodził się w rozmowie z kolegą nad jestestwem ;)). Ich stosowanie jest najwyraźniej dla ciebie charakterystyczne i tego się trzymaj.

Chyba nie ma sensu spamować rozważaniami na temat jednego przymiotnika. To dość... śmieszne.

Nie ma co się rozwodzić, trzeba pisać dalej ;)

Oczywiście, że się przejmujemy, dlatego nie wyjdę na miasto w pidżamie ;) Choć może ja nie jestem dobrym przykładem, bo podobno ubieram się jak wieśniak :/ Ot, życie...

Czyli twierdzisz, że karetą nieludzko trzęsło? No to mamy do czynienia z prawdziwie bezdusznym pojazdem ;)

Nie chodzi tu o to, żeby być dla siebie niemiłym. Dobrze, że bronisz swoich racji, ale jeśli wolno mi jeszcze wyrazić swoją opinię, to gdybym zobaczył takie zdanie w książce, udusiłbym się ze śmiechu :)

Niepotrzebna hiperbola. Czy te wstrząsy były aż tak istotne, że ich rozmiar należało wyolbrzymić do granic absurdu?

To po prostu złe słowo. Karoca nie może okazać miłosierdzia, a i sam wydźwięk przymiotnika jest przesadzony. Może po prostu: "bardzo" ? Myślę, że to bardziej odpowiednie słowo.

Facet tak się martwił, że ktoś zobaczy, że ma brzuch? I założył niebieskawy sweter? <znaczące uniesienie brwi>

A już tak zupełnie poważnie to przyjemnie się czytało.

Ja tam zawsze chciałem być wilkołakiem... akurat jestem dość kudłaty, więc by się zgadzało ;)

Ja, jak to ja, nie wiem o co chodzi z tym przelotem, a tekst jest taki sobie. Można go odebrać jako swoisty żart, ale mnie ten rodzaj humoru nie bawi :/

Ponadto zauważyłem dwa błędy (nie jestem szczególnie spostrzegawczy):

1. "Dzień w *obserwatoriu* astronomicznym Arecibo w Portoryko **ślimaczył się upalnie**."-

*zabrakło literki

**jak można ślimaczyć się upalnie? Mogło by być: upalny dzień wlókł się niemiłosiernie.

2."Z refleksji Stevensona wytrącił cichy dźwięk."

Wytłumacz mi o co chodzi w tym zdaniu? Powinien być przecinek po między refleksji, a Stevensona, bo wychodzi na to, że z ów pan miał refleksję, z której wytrącił się dźwięk.

Ale to takie tam szczegóły, także ogólnie chyba nie jest źle. Pomijając kwestię fabularne.

To rozmowy w toku nie pokazują prawdziwych przypadków?

A tak serio, to mam kilka takich koleżanek, co to nieumalowane do sklepu nie pójdą. Nie ma to zupełnie znaczenia dla powyższej historii, ale skoro już dyskutujemy na ten temat, to warto pamiętać, że świat jest całkiem duży :)

No a gwiazdy to już inna kategoria :D

Nie można wszystkich mierzyć jedną miarką ocha. Nikt nie twierdzi, że wszystkie kobiety tak robią. Przed chwilą wspomniał o tym beryl. Ale nie zaprzeczysz, że znajdą się takie przypadki (i to wcale nie mało).

Z tym czarnym to nie rozumiem, bo niby dlaczego nie? Po prostu nie nawaliła kilograma cienia, a jedynie delikatnie przyprószyła powieki... zresztą to ty tu jesteś kobietą, także nie będę się kłócił :)

Od ustałam, pewnie lepsze będzie stanęłam, więc już zmieniam.

No i w okuł... płonę ze wstydu

Nowa Fantastyka