Profil użytkownika


komentarze: 31, w dziale opowiadań: 31, opowiadania: 17

Ostatnie sto komentarzy

Myślę, że ludzie nie byliby na tyle głupi – ale autorytarne/totalitarne systemy odzierają ich z myślenia. Chciałem podkreślić, że system działa, pomimo że pionki (żołnierze, ich przełożeni, mieszkańcy) mają go dość. A co do narracji, cóż… Może i mówi z zaświatów. A może nie. Nieistotne jest skąd opowiada bohaterka – ważne jest to, co opowiada. Do uwagi technicznej się zastosowałem.

 

Streszczeniowy styl tej historii jest koniecznością, bowiem jest to opowieść i w takiej formie ją chciałem napisać. Przepraszam za to, bo wiem, że wielu czytelników to nie podpasuje. Co do spoilera – nie wiem czemu napisało mi się, że to mała dziewczynka, miałem na myśli dziewczynę. Poprawiłem. To, co stało się pomiędzy nie jest istotne dla historii (moim zdaniem), toteż nie powinno się znaleźć w opowiadaniu. 

 

Za opinie bardzo dziękuję!

 

Frytki.

Dziękuję za komentarze!

[SPOILERS AHEAD]

@Irka_Luz Do uwag technicznych się zastosowałem. W kwestii noża – chciałem zaznaczyć, że wahał się pomiędzy wyborem broni. Dodałem odpowiednie zdanie, które lepiej oddaje owo wahanie. Ostatecznie skorzystał z pistoletu maszynowego, który cały czas miał przewieszony przez ramię.

Tag pozwolę sobie zostawić, ponieważ kontekst komunikatu jest tutaj istotnym elementem gry z czytelnikiem.

Z tymi urojeniami to ciekawa interpretacja, podoba mi się. Ale, prawdę mówiąc, pisząc to miałem w głowie obraz nie człowieka, który uroił sobie wszystko, a chłodnego socjopaty, który historię wmówił porwanym dzieciom. W takiej interpretacji historia chyba zachowuje psychologiczne prawdopodobieństwo (a przynajmniej jest jej do niego znacznie bliżej). Poza tym uważam, że zbytnia dbałość o aspekt wiarygodności choroby psychicznej jest w tym przypadku (oraz wielu innych tekstów kultury) zbędna i niezgodna z konwencją. Myślę, że moja wiedza na temat chorób psychicznych nie ma zbyt wielkiego związku z interpretacją tego tekstu.

Nie zgodzę się też z twoją oceną moralną, ale szanuję twoje zdanie. 

Tym niemniej jednak raz jeszcze dziękuję za wartościowy komentarz!

Frytki.

Dziękuję za dalsze komentarze, do uwag technicznych się zastosowałem.

 

Co do monologu Zenobiusza – uważam, że w tym przypadku taka jego forma ma uzasadnienie w treści. Nie planuję tutaj na ten moment nic zmieniać, ale uwaga odnotowana. Przekleństwa, hm… wyobraźnia i codzienne poruszanie się warszawskim zbiorkomem (który swoją drogą jest cudowny!).

 

 Odnośnie do łopatologii – jak się teraz zastanawiam, to faktycznie masz rację, jest jej trochę za dużo. Tak szczerze, ciężko jest znaleźć właściwy balans pomiędzy niedopowiedzeniem a irytującą dosłownością, szczególnie w fantastyce. Weterana z magiem wysłać mogłem, faktycznie, ale wtedy przestałby on być decoy protagonist, a zależało mi na wykorzystaniu tego zabiegu. Może faktycznie lepiej by było, gdyby więcej osób podróżowało dyliżansem. Z drugiej strony, bandyci raczej napadaliby jedynie na te prawie puste pojazdy, bo ubezpieczeni byli i tak podróżnicy “zwykli”.

 

W ogóle, a propos Gildii Gramatyków, to chodzi mi po głowie pomysł na dłuższy tekst, fantastykę ekonomiczną osadzoną w ekwiwalencie XVI-XVII wieku, eksplorującą temat bezsensowności systemu gildyjnego i związanymi z nim absurdami, szczególnie w połączeniu z kilkoma charakterystycznymi dla fantastyki motywami (smoki, alchemicy, nieumarli itd.). Ale boję się, że to będzie za blisko Pratchetta. :)

Frytki.

Dziękuję za dalsze komentarze. Cieszę, że opowiadanie się mniej lub bardziej spodobało.

 

Killman, z tym XIX wiekiem to pojechałeś trochę. :D Pisząc miałem w głowie wczesny wiek XVII, gdy wciąż w użytku był kusze i zamki, ale gdy powstawały już dyliżanse pocztowe i korporacje ubezpieczeniowe. Tym niemniej wpadł mi dzięki tobie do głowy pomysł na tekst osadzony w fantastycznej wersji XIX wieku, więc dziękuję. 

 

Co do kompozycji – prawdę mówiąc tym opowiadaniem chciałem poćwiczyć moje umiejętności właśnie kompozycji, ale także narracji. Opko powstało w ramach ćwiczeń pisarskich, ale na tyle mi się spodobało, że postanowiłem umieścić je tutaj, a nie wrzucić w limbo. Wszak opinie czytelników są bardzo cennym źródłem wiedzy!

 

W kwestii ubezpieczeń – prawdopodobnie masz rację, ale pamiętajmy, że opowiadanie dzieje się w świecie dość nisko rozwiniętym, a ubezpieczenie zapewniane jest przez skarb państwa. Na czymś takim zawsze łatwiej jest robić wałki niż na prywatnych ubezpieczycielach. Co do żartów z gwałtu – cóż, ze wszystkiego śmiać się można, ale nie we wszystkich kontekstach komunikacyjnych. W tym wypadku gdy tworzę świat przedstawiony, który jest patriarchalny, tego typu niesmaczne żarty, szczególnie wśród mniej wykształconych jego przedstawicieli, są na porządku dziennym i immanentnie wynikają z kultury panującej w społeczeństwie. Sam mam lewicowy światopogląd i aktywnie wspieram uświadamianie ludzi odnośnie do przemocy seksualnej… Ale mam też czarny humor. :)

 

A humor… Cóż, wiem, że mój jest dość czerstwy. :D Z natury rzeczy są ludzie, którym się spodoba, a są ludzie, którym się nie spodoba.

 

Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję!

Frytki.

Dziękuję za komentarz. Prawdę mówiąc, postawiłem na pewien eksperyment – chciałem spróbować napisać tekst, w którym konflikt zostaje ujawniony dopiero w drugiej połowie opowiadania, a pierwsza część to głównie monologo-rozmowy. Przepraszam, jeżeli przez tą decyzję się przez część tekstu wynudziłeś. Następne moje opowiadanie (zapewne jakoś w lutym) będzie już znacznie bardziej dynamiczne i normalniejsze (choć i w nim zabawię się formą). 

Raz jeszcze dziękuję za opinię!

Frytki.

Przeczytałem. Baaardzo mi tutaj nie gra narracja, która operuje łopatologiczną dosłownością. No i ta fabuła, prosta jak but. Abstrahując od błędów językowych, przypominają mi się licealne fanfiki pisane przez koleżanki pod maratonach horrorów w kinie.

 

Frytki.

Dziękuję za kolejne komentarze. Literówkę poprawiłem – to fascynujące, że sprawdzałem ten tekst kilak razy, a i tak jakaś się wkradła. ;) W przyszłości na pewno zwrócę znacznie większą uwagę na logikę świata przedstawionego.

Frytki.

Shortu czy shorta? A może szorta? :)

Frytki.

Hej, dziękuję za obszerny komentarz. Tak, dobrze zrozumiałeś, takie było założenie. [SPOILER] Z częścią zarzutów się zgodzę, są bardzo ciekawy eksploatacją konsekwencji wprowadzenia do świata tego typu bytów, natomiast chciałbym tylko jedną sprostować – ostatnie zdanie miało w założeniu wprowadzić, jak ja to nazywam, “burdel interpretacyjny”. Otóż mamy kilka opcji interpretacji:

  1. Pożarta osoba literalnie nie żyje.
  2. Pożarta osoba literalnie żyje ale została opętana/nie ma duszy.
  3. do tego chciałem podkreślić dylemat: czy narrator jest kimś czy jednak czymś?

Do końcowej rady się zastosowałem, faktycznie to określenie wybija z klimatu. Natomiast generalnie dziury w logice można łatwo załatać (i to było poniekąd moim założeniem) – otóż spojrzenie w lustro i ujrzenie swojego oblicza odbiera manekinom możliwość ruchu i, zarazem, wraca ich do stanu bycia jedynie biernymi, głodnymi obserwatorami. Zastanowię się, jak dodać to do treści opka. Dzięki wielkie za pomoc! :)

Frytki.

Naprawdę miło mi to słyszeć, raz jeszcze dziękuję za opinię!

Frytki.

Dzięki za opinię. A czy udało mi się wywołać uczucie niepokoju lub chociaż trochę cię zaciekawić, czy jednak niezbyt? :)

Frytki.

Wielkie dzięki za opinie! Zarzuty co do sposobu obranej przeze mnie narracji są jak najbardziej słuszne, ale cóż, taką przyjąłem tutaj strategię. Miło mi wiedzieć, że dostrzegacie w tym klimat Conana i starego fantasy, choć nie było to z mojej strony świadome nawiązanie. 

Frytki.

Dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Wskazane błędy i literówki poprawiłem. Postać Tanahory faktycznie jest bardzo stereotypowa, ale właściwie chciałem, żeby taka była. Opowiadania “z żywą fabułą” też pisuję, ale akurat to konkretne miałem chęć napisać w taki “opowiastkowy”, który moim zdaniem w tym przypadku całkiem pasuje do fabuły.

 

Raz jeszcze dzięki za każdy feedback!

Frytki.

Jeżeli ktoś z czytających znajdzie jakieś (co zapewne bez trudu się uda), byłbym bardzo wdzięczny za ich wskazanie. Tym niemniej niektóre z nich mogą być celowe. 

Frytki.

Użycie liczby jest jak najbardziej celowym pogwałceniem wspomnianej przez ciebie zasady. Tytuł pozostanie w niezmienionej formie, tym niemniej dziękuję za zwrócenie uwagi. :) 

 

A, tak swoją drogą, wszelkie narzekania na zasadę licentia poetica uważam za odnotowane i zasadne. 

Frytki.

Hej, dziękuję wszystkim za uwagi, są bardzo cenne i rozwijające, zrobiłem drobne poprawki w treści, a te uwagi, których nie uwzględniłem ze względu na moje zamiary, wezmę do serca i zapamiętam na przyszłość. Chaos wraz z nietypową stylistyką (to “rwanie”) miały oddać stylistycznie obcość umysłów kosmitów. Podoba mi się określenie “tekst-zdjęcie”, chyba właśnie to chciałem osiągnąć, to miała być taka pocztówka z wojny okiem obcych. ;)

 

@regulatorzy Rzecz sprowadza się do tego, że albo ludzie odzyskają planetę i uwolnią swoich hodowanych na jedzenie pobratymców, albo skończą jako kubełek KFC na stole obcych. ;)

Frytki.

mr.maras, kiedyś była taka gra Sid Meier’s Pirates, zagrywałem się w nią godzinami jakoś na początku podstawówki, tak czy siak główny bohater, pirat, był dość wykształcony. Można? Można. Inna sprawa, że w sumie to zwykła, dość durna gierka na deszczowe wieczory. :D Anyways, dzięki za kolejne komentarze oraz zaproponowane poprawki, wprowadziłem do tekstu korektę.

Frytki.

A mnie się podobało, szczególnie ze względu na dużą ilość militarystyki oraz sympatię do przedstawionych czasów historycznych. :D Tylko chłopów z początku czwartej cząstki treściowej szkoda.

Frytki.

Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za dalsze opinie, w szczególności zaś regulatorom, która w swej szczodrości wyłapała błędy językowe. Pozwoliłem sobie przepisać i dodać pewien dość istotny fragment; jeżeli to nie byłby problem i ktoś przeczytałby mój komentarz, byłbym bardzo wdzięczny za opinię, czy pasuje on do reszty tekstu. Jest to jedna, dodatkowa (przedostatnia) cząstka treściowa tekstu. Raz jeszcze dziękuję wszystkim komentującym oraz czytającym. ;)

Frytki.

Właśnie Laska Asklepiosa to Laska Asklepiosa, ma jednego węża i to zupełnie inny symbol, od kaduceusza (symbolizuje mądrość i spryt). To byłby błąd rzeczowy, bo kaduceusz nie jest symbolem medycyny, ba, medycy obrażają się czasem, gdy ktoś to myli. ;)

 

Jeżeli chodzi o fabułę, czuję się winny wytłumaczyć (a może i po pracy dodać parę zdań, żeby bardziej to ukazać). Naszego bohatera wywalili za burtę, budzi się w knajpie i nie pamięta co się przedtem działo. Potem dowiadujemy się, że jest zooombieee (uuu!), kapitan statku, który ma się go pozbyć sugeruje, że zawarł pakt z diabłem, ale sam protagonista po prostu nic nie pamięta. W oryginalnej wersji po tym, jak wywalili bohatera do wody po raz drugi była scena, jak kraken owija macki wokół protagonisty i mówi w jego podświadomości, że nie wykorzystał danej mu szansy życia po śmierci i zgodnie z umową zabiera go wprost do piekła. Niemniej jednak wywaliłem scenę, bo uznałem, że jest zbyt dosłowna i mi nie wyszła technicznie.

 

Po pracy chyba jeszcze raz ją przepiszę i dodam do tekstu.

Frytki.

Dzięki za opinię. Na razie nie czuję się jeszcze warsztatowo na siłach, bo pisać bardziej ambitne i nowatorskie teksty, po prostu mam wrażenie, że jeszcze trochę mi brakuje do odpowiedniego poziomu, dlatego też piszę na razie zwykłe opowiadania w ramach ćwiczeń. ;) Ale cieszę się, że nie było aż tak źle.

Frytki.

Całkiem ciekawe, ale ten obraz miał potencjał na stworzenie czegoś znacznie lepszego i dłuższego na jego podstawie. No i gdzie tu fantastyka, aż prosi się o jakieś morskie potwory, statki widmo czy cokolwiek innego, a tu nic. Ale czytało się miło. :)

Frytki.

Z tego co wiem w rosyjskiej milicji o chorążych mówiono już jako o oficerach, oczywiście tylko grzecznościowo. A w oryginalnej wersji przed korektą Yenkov był podporucznikiem, więc to pochodzi stamtąd. Dzięki panowie za przydatne i szczere opinie, właściwie zgadzam się z wami we wszystkim. W następnym opowiadaniu przyłożę się nieco bardziej do konstrukcji fabuły i twistu(ów).

Frytki.

Obitych skórą chyba faktycznie brzmi o wiele lepiej, a i bliżej temu do prawdy.

Frytki.

Dzięki za komentarze, poprawiłem wszystkie uwagi poza jedną (moja nauczycielka od rosyjskiego z przyczyn mi nieznanych była wielką fanką angielskich transliteracji, toteż z wrodzonej krnąbrności pozostawiłem taką formę zapisu imion i nazwisk). 

 

Tempo nie może być "stoickie" – sprawdź, co to jest stoicyzm.

Wiem, co to stoicyzm, ale jakoś zawsze z przyczyn mi nieznanych kojarzył mi się z powolnością. Ot, taki warsztatowy nawyk, który należy wyplenić. 

 

Ooj, bo mnie kusi, żeby wrzucić dowcip o Stirlitzu.

Autor uprzejmie donosi, że jego też kusiło. :)

 

Wiesz, że to materialiści dialektyczni i w piekło nie wierzą, prawda?

Wiem, pomysł na opowiadanie narodził się, gdy czytałem o tym nurcie filozoficznym.

 

Overall dzięki za konstruktywne, wartościowe opinie! :)

Frytki.

Dzięki za opinię, błędy już poprawiam, jedno pytanko – dlaczego zwroty z języka potocznego takie jak mieć banana na twarzy czy drink nie mają tutaj racji bytu?

Frytki.

Hej, dzięki wielkie za komentarze, błędy wskazane przez rosabelle poprawiłem. W kwestii nadużywania przekleństw – celowy zabieg, zrobiłem to by wprowadzić dodatkową dysproporcję między zdawałoby się typowymi motywami fantasy, a niepasującym do nich językiem, ale w stu procentach macie rację, że to zabieg co najmniej dyskusyjny, za który przepraszam. :P 

Frytki.

Nowa Fantastyka