Profil użytkownika


komentarze: 324, w dziale opowiadań: 321, opowiadania: 50

Ostatnie sto komentarzy

Cześć, Alicello:)

Zacznę od wspomnień. Pamiętasz, gdy byliśmy tu tylko we dwoje. Wpadałem czasem do Ciebie na krótką pogawędkę. Zazwyczaj o niczym. To był początek lata. W jakiś tam sposób zakolegowaliśmy się.

Obecnie siedzę w górskiej chacie, pogoda zniechęciła mnie do łażenia po leśnych ścieżkach, jest mokro, zimno, czyli w sam raz, żeby odwiedzić znajomych i wprosić się na herbatę.

Stąd moje odwiedziny. 

Jest też inny powód. Odniosłem wrażenie, że jesteś zasmucona. Dlatego choć nie sądziłem, że napiszę jeszcze jakikolwiek komentarz i wyrwę się z własnym zdaniem i niesforną opinią, postanowiłem na koniec zrobić wyjątek. 

 

Alicello, musisz wiedzieć, że: Twoje opowiadanie MA FAJNĄ FABUŁĘ. Da się streścić i opowiedzieć. Nie ma w nim ani ględzenia, ani międlenia słów ni chodzenia bez końca wokół jednego zdarzenia. To, co kiedyś tam Ci napisałem, że wygląda, jakbyś zawodowo pisała romanse, nie było chęcią sprawienia przyjemności, ja tak naprawdę myślę. Na dodatek – Twoje opowiadanie było jednym z niewielu, które doczytałem do końca. A ja się naprawdę bardzo szybko nudzę.

(Nie powinnaś być zdołowana tym bardziej, że przecież musiałaś się zorientować, że fabuła opowiadań nie odgrywała żadnej roli w tym konkursie). 

 

Mam nadzieję zobaczyć kiedyś na półce w empiku romans podpisany “Alicella” – oczywiście, że go kupię. 

 

Wszystkiego najfajniejszego, Alicello. Ciepło pozdrawiam sprzed gorącego kominka i znad kubka gorącej herbaty. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Finklo – gratuluję pierwszego miejsca! :) 

Gratulacje także dla pozostałych nagrodzonych Pań. 

 

Anno eM – miło było przeczytać, że zostałaś wyróżniona. Gratulację i serdeczny uśmiech dla Ciebie. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry:)

No tak, nawet nie pomyślałem, że można pić herbatę bez soku z cytryny, najlepiej takiego wyciskanego ręcznie ze świeżych owoców i z odrobiną cukru, żeby sok się nie zepsuł. Polecam. 

A tak przy okazji, ten sok z wiśni pewnie wyląduje i tak w szklance z herbatą. Trzy kilogramy – mnóstwo. (Dałbym się zaprosić na herbatę z tym sokiem:) ). 

Kiedyś przeprowadzono doświadczenie, które litery ludzie lubią najbardziej. Okazało się, że najbardziej lubiane są litery będące inicjałami imienia lub nazwiska. Ciekawe dlaczego “A” jest wyniosłe i chłodne w Twoim alfabecie. 

Niepotrzebnie opatrzyłaś zamieszczony tekst jako “fragment” – jak dla mnie zawiera on w sobie pewną całość. 

Masz rację, że ogród bywa wygodny i przydatny. Ale też trzeba go kosić i zwalczać chwasty, a tu już szału nie ma.

Nie podjąłbym się odzyskanie pliku na odległość. Zapewne znajduje się w kopiach roboczych lub zapisałaś go i utraciłaś tylko część tekstu. Kiedy włączysz Worda powinien się pojawić w lewym dolnym okienku jako plik do odzyskania. Aha – i niekoniecznie jest tak, że oryginał zawsze jest lepszy niż kolejne wersje. 

Zastanawiam się, w jaki sposób utraciłaś plik z tekstem. Ogólnie nie jest to takie proste. Czyżbyś nagle wyłączyła komputer z prądu, nie zapisując swojej pracy? 

 

Szykuje się słoneczny dzień, niech będzie dla Ciebie dobry, radosny i tak miły, jak to tylko możliwe:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry:)

Pomyślałem sobie, oj, nie, nie będę miły. Rzucę się w wir analiz, wykażę różnice semantyczne, rozjazdy znaczeniowe i pojęciowe. Finkla pomyśli sobie wówczas, myliłam się, Cornelius wcale nie jest miłym człowiekiem. 

I co? Przeczytałem i “o, fag” czy też “o, kurde) tak, znam takie słowo. Toż to dobrze napisane opowiadanie. Doczytałem je do końca, co w moim przypadku jest piętą achillesową, bo zwykle po dwóch akapitach odpuszczam. 

Ale że starałem się znaleźć dziurę w całym, wynotowałem sobie parę miejsc, które zdały mi się nie dość jasne.

 

Z Kroniki Leśno-Parkowych Gerufagów, fragment Wucabia

Najpierw pomyślałem sobie, że Wucabia to taka księga wszystkich ksiąg, potem doczytałem, że Wucabio to jeden ze stworków. Zatem fragment Wucabia to kawałek jego odwłoka, czułków bądź innego odnóża. Dopuściłem wreszcie myśl, że fragment Wucabia to: 1. kawałek księgi napisanej przez Wucabia, 2. fragment przeczytany przez Wucabia, 3. fragment odnoszący się do Wucabia. Fragmenty różnych stworków będą się w Twoim opowiadaniu jeszcze pojawiać. 

Kronika Gerufagów mieściła się na kamieniu pod mostem nad parkowym stawem

Rozumiem, że pod mostem, który był nad stawem, czyli kronika leżała w stawie. Prawda, że dobrze rozumuję?

 

zesłał więc karę i wyciął kawał lasu, który zachował, a całą resztę pogrążył w niebycie

Przeczytałem dwa razy i nie zrozumiałem. Wycięcie zachował, niewycięcie pogrążył. Prawda?

 

 

Nie wiem, dlaczego zapach krwi jest tym dobrotliwym stworkom milszy od rozdeptanej mięty.

 

aż mnie pięć przepowiedzianych

Chyba: aż minie...

 

Gdzieś mi umknęło, dlaczego mimo obaw zdecydowali się opuścić swoje siedlisko, co ich ostatecznie przekonało. Zapewne to tam gdzieś jest, a ja przeoczyłem. 

 

Letopiko […] Pobieżnie przejrzał cały obszar, uważniej zbadał kilka obiecujących lokacji

Miałem wrażenie, że stworki do poruszania się w przestrzeni potrzebują jakiegoś środka. Czasem psa, czasem człowieka. Ciekawe jak Letopiko przejrzał, ot tak , cały obszar zoo. Ich mobilność jest dla mnie jakąś zagadką. 

 

Interesująco wymyślony świat. Opowiadanie w stylu “filmu drogi”, do tego wypełnione obżarstwem, kolorami i zapachami. Ciekawe i zabawne.

 

Powodzenia w konkursie.

I wszystkiego, wszystkiego fajnego, Finklo:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry:)

Ciekawy początek, po którym zostaje niedosyt i mnóstwo pytań. Część z nich brzmi następująco: dlaczego wyciągałaś pudło z pawlacza? przecież mogło sobie tam stać. A może samo eksplodowało pod naporem mieszczących się w nim wspomnień? – wówczas byłby to element fantastyczny. Pozostaje też znaleźć odpowiedź na pytanie najważniejsze – dlaczego wśród tych różnych szpargałów znalazła się owa karteczka z synestezyjnym alfabetem? Czyżby stanowiła klucz do przypomnienia zdarzeń, które ulotna pamięć mogła zatrzeć? Gdy mijający czas zamieniający lata w dekady wygumkuje imiona i pomiesza zdarzenia, taka karteczka jest jak ściąga, bez której przeszłość nie dawałby się ogarnąć. W ten sposób Twoje B – przywodzące na myśl piaskową babkę z makiem – może mieć coś wspólnego z babcinymi wypiekami na święta, choć pewnie się mylę, bo to nawiązanie to pani Basi, która tuż za rogiem, w tym miejscu, które zasłania lipa na Twoim balkonie, prowadziła małą cukiernię “Beza”. 

Mam też swoje własne skojarzenia. Duże litery nieodmiennie wtrącają moje myślenie w tonację durową. A-dur nie musi być związane ze szczytem gór, lecz – po mojemu – z szopenowskim preludium, którego niespieszne tempo pasuje do gotowania bobu. 

Twój tekst, choć króciutki, zawiera w sobie sporo inspiracji, a mi każe żyć z pytaniami, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Więc jak tu żyć, Anno.M.

 

Nieodmiennie wszystkiego miłego i dobrego. I – ach – ta popołudniowa herbatka. Koniecznie z… C-ytryną. :)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Anno.M.:)

Bardzo miło, że wstąpiłaś do mnie na herbatkę. Zawsze będzie tu na Ciebie czekać. Taka jak lubisz. Mocna, gorzka i gorąca. Z oczywistym słodkim dodatkiem, bo jakżeby inaczej. 

W tle nie usłyszysz dzwonów rurowych, za to przygrywać będzie Govi. Myślę, że pasuje do nocnego siedzenia na tarasie przy filiżance herbaty, gdy od rozmowy lepsze jest milczenie, a wzrok męczy jedynie wypatrywanie przelatujących Perseidów. 

Pięknej niedzieli:)

A oto i Govi do nocnego nicnierobienia: https://www.youtube.com/watch?v=7fjC2-mTgMc

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Monique.M

Twoje opowiadanie nie należy do łatwych. Rozumiem, że przedstawiłaś sposób walki o władzę w społeczności złożonej wyłącznie z kobiet, stąd podstęp i ukrywanie prawdziwych intencji. Ale dopuszczam też, że jest to forma przeszukiwania własnej świadomości przez główną bohaterkę.

Zapewne możliwych interpretacji Twojego tekstu jest znacznie więcej.

Można pozazdrościć łatwości posługiwania się piórem. Jest tu też fajne budowanie klimatu. 

 

Powodzenia w konkursie i wszystkiego dobrego. 

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Anno.M :)

Jak można było napisać: “na kwiaty też nie zasłużyłam”? Nie daj Bóg jeszcze parę razy powtórzysz to stwierdzenie i uwierzysz we własne słowa. Rozumiem przekora, rozumiem branie pod włos, ale, ale… nigdy własnym kosztem. Jestem przekonany, że zasługujesz na najładniejsze prezenty i powinnaś otrzymywać wyłącznie piękne podarki; gdyby to ode mnie zależało na progu Twoich drzwi stałby teraz wielki kosz z kwiatami. 

 

Ujęło mnie Twoje podejście do tekstu i mieszczących się pod nim komentarzy. Piszesz trochę z przymrużeniem oka, trochę z lekkością primabaleriny skaczącej na pointach po tematach. Jesteś przy tym bardzo wnikliwa. Szachy jako pomieszanie czasu i przestrzeni to istotnie był jeden z moich zamiarów. Synestezję można przecież potraktować jako dowód, że świat jest jednością, różna modalność sensoryczna sprowadza się do opisu tej samej rzeczywistości. [Czy jakoś tak;) ].

Dużo ciekawsze jest jednak coś innego. Od chwili, gdy dowiedziałem się, że jesteś “herbaciarą”, zastanawiam się, czy wolisz herbatę czarną, czy modnym zwyczajem sięgasz po zieloną tudzież białą. Ja oczywiście zapraszam Cię na klasyczną, mocną i czarną – podobno świetna jest na upały. 

 

Twoja filiżanka jest ta, na której spodeczku jest ciastko z bitą śmietaną i truskawką. 

 

Zawsze najpiękniejszych darów losu, Anno.M, zasługujesz na te z najwyższej półki. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Monique.M :)

Dziękuję, że zajrzałaś, że pochwaliłaś rysunek, że zechciało Ci się napisać komentarz. Nawet nie wiesz, jakie to miłe.

Zdaję sobie sprawę, że negatywną postać również można napisać w ciekawy sposób. Czytanie o jej perypetiach dostarcza wtedy przyjemności, często większej niż losy dobrych bohaterów. Tutaj tego zabrakło – masz rację. Cóż, ani Ryszard nie jest osobowością na miarę Hannibala Lectera z Milczenia owiec, ani Cornelius nie dorasta do pięt Thomassowi Harrisowi. Dlatego Ryszard wyszedł taki polski, przaśny, z góry skazany na przegraną. A covid… przecież jest częścią otaczającej nas rzeczywistości.

 

Ucieszyła mnie bardzo Twoja wizyta. Wszystkiego dobrego, Moniqe.M. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Cóż, każda dyskusja się kiedyś kończy. Dzięki tej mogę sobie mieszkanie ogrzać i kawę posłodzić. :)

Wszystkiego najfajnieszego! 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór:)

Nie możesz rozwiać złudzeń, bo moja opinia nie jest złudzeniem. Choć pewnie zapomniałem też dodać, że jesteś też przekorna. W sumie wychodzi z tego Finkla – przesympatyczna osoba. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Finklo:)

Całkiem możliwe, że Twoja analiza psychologiczno-tekstologiczna jest słuszna. Za każdym razem, gdy myślę o naprawdę złych postaciach i wrednych sytuacjach, zaczynam się śmiać. Stąd też i obawa, żeby zło nie wyszło śmieszne i zabawne. Bo zło nigdy nie powinno być zabawne – z definicji. Dostrzegłaś zatem to, na co nie zwracałem uwagi. A przy tym napisałaś, że jestem miły. (Zaczerwieniłem się, bo to ogromnie sympatyczne). A że bycie miłym jest też ogólnie nudne – to kolejna prawda. W życiu i w literaturze najlepiej sprzedają się łajdacy. 

Za to ogrzewająca funkcja Twojego komentarza pozostanie już ze mną na jesienną słotę i zimowe chłody. 

 

Też bym chciał napisać, że jesteś miła (bo przecież to prawda), tylko zawsze powtarzano mi, żebym nie uprawiał ping-ponga tymi samymi komplementami, bo tracą na wiarygodności. Musisz jednak wiedzieć, że uważam Ciebie za osobę ogromnie życzliwą i dobrą. 

 

Samych pięknych zdarzeń, Finklo:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Finklo:)

Bardzo rzadko pojawiają się komentarze, po przeczytaniu których nie wiem, co odpowiedzieć. Twój do nich należy i jest dwupoziomowy: odnosi się do tekstu i autora zarazem. Dlatego przeczytałem go raz i drugi, i trzeci. Wreszcie spróbowałem go sobie przetłumaczyć na mój własny język i wyszło, że piszesz: “Corneliusie, jesteś slightly oderwany od rzeczywistości, w tym swoim pisaniu unosisz się pół metra nad ziemią, ale sama nie wiem, dobrze to czy źle”. Też tego nie wiem, Finklo. Całkiem możliwe, że we wszystkim masz rację. 

 

Trochę tylko mi szkoda, że teraz nie ma zimy, gdyż Twoimi miłymi słowami ogrzałbym całe mieszkanie. A tujeszcze ten biblioteczny klik :). DZIEKUJĘ. Dziękuję i zawsze, zawsze wszystkiego pięknego, Finklo! :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Powodzenia w konkursie (powodzenia w każdym pisaniu), Elliot.S.

Serdeczności. :)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Elliot.S. – Dziękuję. Myślę, że sporo przeszarżowałaś z tą oceną. Niemniej – ogromnie Ci dziękuję. 

Wszystkiego dobrego, Elliot.S. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Elliot.S. – Dziękuję. Myślę, że sporo przeszarżowałaś z tą oceną. Niemniej – ogromnie Ci dziękuję. 

Wszystkiego dobrego, Elliot.S. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry. Filipie:)

Podziwiam Twoją dokładność i akuratność w czytaniu. Jestem pod wrażeniem wyczucia tekstu. I oczywiście dziękuję, że zajrzałeś i wypunktowałeś błędy oraz niedostatki tekstu. We wszystkim co piszesz, masz oczywiście rację. 

 

Wszystkiego dobrego na cały tydzień. Serdeczności:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Filipie W.

Wracając z pracy obiecywałem sobie, że do poniedziałku nie wejdę do Internetu. Stało się inaczej. Można powiedzieć, że za przyczyną bankowego przelewu wszedłem do sieci i przeczytałem Twoją opinię. Było warto.

Oczywiście szkoda, że przedstawiona historyjka nie przypadła Tobie do gustu, lecz – sam nie wiem dlaczego – im bardziej zapoznawałem się z Twoimi uwagami, tym lepszy udzielał mi się nastrój. 

 

Nie będę oczywiście usprawiedliwiał popełnionych błędów, bo koń jaki jest, każdy widzi. Jestem Ci wdzięczny za ich wskazanie. Ale żeby nie było, że długą listę zarzutów kwituję zdawkowym “dziękuję”, coś jednak wyjaśnię. 

 

Piszesz:

Z tekstu nie jawi się ona jako osoba pozbawiona subtelności (czy też mało inteligentna), a potem czytelnik przyjmuje lewy hak na wątrobę w postaci zestawienia szachów i MMA

Cóż, Filipie, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo nietypowe upodobania miewają osoby subtelne i niepozbawione inteligencji.

 

Uwolnienie się Oli trochę mnie nie przekonało. Podobnie jak końcówka opowiadania. […] a rozwiązanie akcji przyszło dość pospiesznie i mało satysfakcjonująco.

A Ty, Filipie, jeszcze byś podręczył tę nieszczęsną młodą istotę, co? ;)

 

I wreszcie partia szachów. 

Być może przez jakąś nanosekundę przyszło mi do głowy, że ktoś zechce odtworzyć tę partię. Szybko jednak odpędziłem tę myśl, bo przecież bez ponumerowanych posunięć, bez pełnego zapisu, do tego z licznymi wtrętami historycznymi i brakami notacji dla części rozgrywki, nie warto podejmować się trudu rekonstrukcji partii. Zupełnie nie przewidziałem, że pojawi się Pan Filip i zada kłam mojemu rozumowaniu. 

Zaprezentowana partia jest niemal wiernym, “toczka w toczkę”, zapisem obrony Philidora rozegranej przez A.I. Nimzowitscha z amatorem (Ryga 1910). (Zob.: A. I. Nimzowitsch, Mój system. U mnie na str. 207.). Potrzebna mi była po prostu partia, w której mistrz szachowy spotyka się z przeciętnie uzdolnionym graczem. Dlaczego nie zmieniłem nazwy otwarcia sycylijskiego (czy poprawniej obrony sycylijskiej) na Philidora? Chyba tylko dlatego, że istotnie uważam, że nikt już nie gra w szachy.

I tu znów zawiodłem się w swoich założeniach. 

Swoim wpisem uświadomiłeś mi, że świat jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny, niż mi się zdawało. A to wyjątkowo ważna dla mnie lekcja, za co baaaardzo Ci dziękuję. 

 

Serdeczności, Filipie W.:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Reg:)

No to już wiem, skąd to moje dobre samopoczucie od samego rana. 

Byłem w ogrodzie, pomyślałem, że kwiaty na Twoim stole dobrze będą wyglądały podczas przedpołudniowej kawy o jedenastej. 

Pięknego wszystkiego:)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

No i wyjaśniło się, to każda z dobrych myśli, jedna przed drugą, chciały dostać się do Ciebie. Stąd ten ruch, stąd ten tumult. Są nieustępliwe, byle tylko znaleźć się bliżej Ciebie i uwolnić swoją dobrą aurę. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dziękuję za piękne życzenia, Reg. Lecz ja od weny bardziej sobie cenię językową poprawność, w której Ty jesteś świetną przewodniczką i nauczycielką. 

Jak zawsze tabuny moich najserdeczniejszych myśli tulą się teraz do Twojego okna. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Kochana Reg!

Miłe słowa nie powinny Cię deprymować. Raz jeszcze powtórzę: nie miałem lepszej od Ciebie nauczycielki języka polskiego. Ukłony i moje myśli pełne wdzięczności zawsze są przy Tobie. 

Wszystkiego pięknego, Reg:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Chalbarczyku!

Jakże miło, że dołączyłaś do nas ze swoim opowiadaniem. 

Przeczytałem opowiadanie o pałacu i od razu wiem, co Chalbarczyk lubi najbardziej: imiesłowy przysłówkowe uprzednie, przygody i historie o Panu Samochodziku. Wszystkiego jest tu po trochę i przyznać muszę, że wciągnęła mnie Twoja historia. Byłem wraz z Tobą w pałacu, łaziłem z Tobą po strychu, co oznacza, że zabrałaś mnie w napisaną przez siebie podróż. Porwałaś mnie do swojego świata. Ładnie napisane i fajne. 

Pewnym zwyczajem jest wskazywanie potknięć. Tylko że ja na własnych błędach się nie znam, jakież mam prawo wyszukiwać potknięcia u innych. Ale:

 Nagrzane powietrze drgało i rozżarzało do czerwoności gzymsy

Naprawdę uważasz, że gzyms może być rozżarzony do czerwoności?

 

Nie wiem, co koleżanki tu robią, ale to nie jest miejsce dla byle kogo.

Powiedzieć nowym koleżankom, że są byle kim – to jednak trochę niegrzeczne. 

 

Była tu i węglowa kuchnia z fajerkami, i kredens, i szafki z rondlami

Wydaje mi się, że kredens w dziewiętnastym wieku był osobnym pomieszczeniem.

 

Chłopców otoczył ogród pełen róż

Nie jestem pewien, czy ogród może kogokolwiek otoczyć. Wokół chłopców mógł roztaczać się ogród pełen róż. 

 

schodami, schodzącymi na piętro

Chyba schodami prowadzącymi na piętro

 

Cztery wyjścia prowadziły we wszystkich kierunkach.

Myślę sobie, że cztery wyjścia mogą co najwyżej prowadzić na cztery strony świata. We wszystkich kierunkach można się udać, wychodząc z altanki pozbawionej ścian. 

 

Wyjął manierkę z wodą i cebularza

Chyba wyjął cebularz.

 

Mapa ma warstwy

Wydaje mi się, że na mapie wyrysowane (naniesione) są warstwy. Gdy przeczytałem to zdanie, pomyślałem, że chodzi o wielowarstwowy papier. 

 

Michalina postawiła krzyżyk w jednym z pomieszczeń pałacu.

Prawdopodobnie postawiła krzyżyk na mapie w miejscu, gdzie znajdowało się jedno z pomieszczeń. 

 

globusy, modele słoneczne i mapy gwiazd, zakurzone i bez życia.

Mojego czepialstwa ciąg dalszy. Czy widziałaś, Chalbarczyku, żyjące globusy i mapy gwiazd?

 

Słońce wybielało kwiatowy deseń tapet na ścianach

Nie znam się na kolorach, ale Słońce wybielające deseń to już zupełnie dla mnie nie do pojęcia. 

 

Planety trącały niewidzialne struny orbit

Próbowałem sobie wyobrazić to trącanie strun, ale ni hu-hu.

 

Obłok Magellana jak efemeryczny woal niespiesznie dryfował za horyzon

Zaiste piękny musiał to być widok. Tylko że: obłok Magellana widoczny jest jedynie dla mieszkańca południowej półkuli. 

 

może biec liniowo, po naszym, ale może też biec równolegle

Według mnie równolegle również oznacza liniowo, tylko że po nieco innym torze. 

 

 

ostrożnie zaczął ściągać kurz z czegoś,

Nie jestem pewien, ale kurz chyba się ściera.

 

 

Przede wszystkim jednak opisana przez Ciebie historia jest ciekawa, z wieloma przygodami i miło się ją czyta. A o to chyba chodzi. 

 

Dobrej nocy:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Cześć, Alicello:)

Wstąpiłem po sąsiedzku, bo fajnie tu u Ciebie. No ale czemu się dziwić, sympatyczna osoba to i sympatyczne ma lokum. 

Gratuluję bibliotecznego tekstu i zmykam, bo już późno i pewnie chcesz spać. Dobranoc. I udanego wszystkiego. Powodzenia:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Katiu!

Ileż ciepłych słów w krótkim komentarzu. Parę napisanych przez Ciebie zdań i tyle dobrych emocji, że aż trudno nie uśmiechnąć się. Dziękuję Katiu. 

Dużo słońca Katiu, w Tobie i wokół Ciebie. Raz jeszcze dziękuję!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Irko_Luz!

Bardzo dziękuję za odwiedziny i za uwagi. To bardzo miłe, że chciało Ci się przeczytać tekst i go skomentować. Dziękuję. 

No i oczywiście dziękuję za biblioteczny punkt. Co prawda okraszony został pewnym marudzącym “mimo tego…” przez co zabrzmiał jak grosik rzucony z łaską do czapki biedaka. Ale co tam, i tak cieszę się, że wstąpiłaś.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Droga Reg. Mógłbym napisać, że jesteś wspaniała. Mógłbym wspomnieć, że nikt mnie lepiej nie uczył języka polskiego niż Ty. Ale dla Tobie Ciebie to tylko takie pitu, pitu, które zapewne wysłuchiwałaś tysiące razy. Nic na to nie poradzę, że jestem pod ciągłym wrażeniem swobody, z jaką poruszasz się świecie słów, znaczeń i kontekstów. Nanosząc wskazane przez Ciebie uwagi, zadziwiało mnie, że widziałaś rzeczy, na które ja w ogóle nie zwróciłbym uwagi – a przecież są ważne. Nie dotyczy to tylko wózków ciągniętych przez starsze kobiety, tego typu ciekawych uwag jest tam znacznie więcej. W dodatku cechą Twoich wskazań jest obiektywizm i dbałość o czystość języka. Twoje uwagi są po prostu niepodważalne.

Nie potrzebujesz widoku gór za oknami, Twoje górskie łąki rozkwitają słowami. A ja – cóż mogę powiedzieć, żeby nie brzmiało to jak dalszy ciąg pitu, pitu – bardzo często myślę o Tobie jako o kimś, komu wiele zawdzięczam. Moje dobre myśli, wiesz o tym dobrze, nieustannie biegną ku Tobie . 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Reg!

Dziękuję, że jesteś.

Pomyślałem najpierw, że podaruję Ci bukiet kwiatów, ale szybko doszedłem do wniosku, że ode mnie dla Ciebie lepsza będzie cała okwiecona łąka. Uwierz, że są najładniejsze, jakie tylko udało mi się znaleźć. 

 

Zapewne nawet nie domyślasz się, pod jak wielkim jestem urokiem Twojej wrażliwości na słowo i na sens zawarty w słowie. Pośród Twoich uwag są takie, które niemal wbiły mnie w krzesło, jak choćby ta, że kobiety nie pchają wózka z zakupami, tylko go ciągną. Gdybym otrzymał zagadkę, co w tym zdaniu “nie gra”, nie domyśliłbym się. I właśnie dlatego uważam, że poprzez swoje komentarze nie tylko uczysz poprawnej polszczyzny – bo to tylko część prawdy. W rzeczywistości, Reg, uczysz myślenia, które powinno towarzyszyć pisaniu. A to już zupełnie inna szkoła jazdy. Dlatego nie ma wystarczająco dużej łąki z kwiatami, bym – wyrażając swój podziw – mógł Ci ją podarować.

Dziękuję, że zajrzałaś. Moje najlepsze myśli fruną w Twoją stronę. I to nie tylko w tym momencie. Fruną niezwykle często.

 

A teraz… teraz zabieram się za poprawianie. :) 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Yantri

Zawsze będzie tu na Ciebie czekać filiżanka dobrej kawy, a do kawy i miłe słowo, i serdeczna myśl. 

Tylko i wyłączenie tego, co dobre:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Yantri.

Klucz położyłem w miejscu, które wskazałaś. A sam poszedłem przygotować kawę. Mam nadzieję, że lubisz ze śmietanką i cukrem. 

Wszystkiego dobrego na rozpoczynający się tydzień :) 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Alicello!

Chciałbym dokonać krytycznej analizy Twojego tekstu. Ale się nie da. W komentarzach najczęściej pojawiającym się słowem jest “fajne” – i taka jest prawda. Ale mam parę ogólniejszych refleksji:

  1. gdyby Ciebie tu nie było, nie napisałbym żadnego opowiadania, bo – w życiu – nie wyobrażałbym sobie, że mógłbym napisać coś jako pierwszy.
  2. gdy przeczytałem Twoje opowiadanie, pomyślałem, że zajmujesz się pisaniem profesjonalnie. Znaczy – tak naprawdę myślę – możesz żyć z pisania romantycznych powieści dla kobiet. 

Wiem, wiem, już późno. Ale ja tylko tak zajrzałem po sąsiedzku. 

Dużo słońca, Alicello:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Yantri,

Cha, cha, cha… a ja i tak nie uwierzę, że mogłaś pomyśleć, że chodzi o przekupstwo. O miło spędzony czas – jak najbardziej; o ciekawe towarzystwo – to chyba oczywiste; o miłą rozmowę – wiadomo samo przez się. I jak tylko to sobie uświadomiłem, kawa zaczęła smakować już wyłącznie tak sobie. A co do muzyki, to najlepszym dodatkiem do kawy jest jednak jazz. Na przykład taka Norah Jones: https://www.youtube.com/watch?v=tO4dxvguQDk&list=RD1mmxuuVmST4&index=2

 

Ale nie można tak łatwo pozbyć V Symfonii, skoro już została przywołana tu przez Ciebie, a wcześniej przez @Alicellę. Wiem: symfonia to znana, zgrana, wysłuchana tysiąckrotnie. Karol Szymanowski powiedział, że symfonie beethovenowskie są jak stara kanapa, na której każdy już kiedyś siedział. A jednak… Legenda mówi, że Beethoven usłyszał w wiedeńskim parku śpiew trznadla i przelał go na papier nutowy. Ot tak: prosto, łatwo i przyjemnie. Tylko że Piąta powstawała przez dziesięć lat. Niszczył kolejne strony, te, które mu się nie podobały, darł na drobne kawałki, nad innymi płakał. Nie ma w Piątej żadnego zbędnego dźwięku. Jest natomiast niekończący się potencjał do wzbudzania emocji i zaskakiwania. Znany wszystkim początek: Ta! Ta! Ta! DAAAAAM! stanowi otwarcie tak zwanego “motywu losu” – Beethoven już wie, że straci słuch. Z tygodnia na tydzień opuszcza go świat dźwięków. Słychać w Piątej heroiczną walkę, słychać zwątpienie, rezygnację… coś jakby zawaliło się całe życie. A jednak na końcu przychodzi pogodzenie z losem, z Bogiem. Piąta kończy się “dobrze”, lecz nie happy endem, co w gruncie rzeczy jest przecież dość wiernym streszczeniem życia każdego człowieka. 

 

Dobrej niedzieli, Yantri, i zawsze wszystkiego dobrego:) 

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Alicello!

Jesteśmy tu tak jakby trochę po sąsiedzku. No i do naszego “bloku” nikt inny się jeszcze nie wprowadził. Jakże więc zrezygnować z tradycyjnych sąsiedzkich odwiedzin. 

 

Zostałem zaskoczony: rzeczywiście zmieniono czas zakończenia konkursu. Jeszcze trochę poczekamy i po kolejnych zmianach okaże się, że tu chodziło jednak o opowiadanie z cyklu: życie średniowiecznych mieszczan. 

 

Serdeczności:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bruce,

są słowa i opinie, dzięki którym świat staje się ładniejszy. Tak zrobiłaś z moim światem, Bruce. Dziękuję.

Samych miłych zdarzeń:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Yantri

 

It was nice to host you. 

 

Tak szybko wpadłaś i wypadłaś, że nie zauważyłem. A szkoda, bo piłem akurat kawę, zaprosiłbym Cię. 

Łikendowego próżnowania i serdeczności.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bruce… Droga Bruce:)

Dziękuję. To bardzo miłe słowa i ogromnie ciepła opinia. 

Pięknego weekendu, i ogólnie wszystkiego pięknego. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Alicello! Dziękuję za odwiedziny. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Alicello!

Przyszło nam wziąć udział w zupełnie niezwykłym konkusie. Raz dlatego, że tematyka jest naprawdę super fajna, a dwa – że jest nas tu tylko dwoje. To tak, jak gdyby już na starcie wiedziało się, że ma się zapewnione miejsce w ścisłym finale. Miłe uczucie, naprawdę:). A gdy jeszcze się wie, że towarzystwo jest wyborne – to czegóż chcieć więcej. 

Zajrzałem tu do Ciebie, przynosząc pozdrowienia i życzenia sukcesu w konkursie. 

Dobrej nocy i wszystkiego miłego:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Chalbarczyku:)

Tyle miłych słów… że mi brak słów. Dziękuję Ci bardzo. 

Ciekawe są Twoje wskazania tego, co zgrzyta. Bo oczywiście chciałem, żeby były nawiązania do rzeczywistości, do świata tu i teraz, i nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogą one nie pasować, a nawet denerwować. Może rzeczywiście wyglądają jak zbyt duże szpilki, którymi przymocowano bardzo małe owady. I teraz cały dzień będę się zastanawiał, czym mógłbym je zastąpić, żeby z nawiązań do “dziś” nie zrezygnować, a jednocześnie nie wprowadzać pojęć irytujących. 

Jeszcze raz baaardzo Tobie DZIĘKUJĘ i życzę udanego świętojańskiego czwartku :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bardzo, bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ! :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Oj tam, oj tam. Jakież poczucie humoru? To przecież próba relacji reporterskiej.

 

A bardziej poważnie – przejrzałem jeszcze raz listę wypisanych przez Ciebie błędów i mankamentów, i najgorsze jest to, że choćbym sto razy czytał swoją historię, nie zauważyłbym tych niedoróbek. Jestem pod wrażeniem. Wielce udanego łikendu i samych serdeczności, Reg!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór, Anonimie.

Co prawda jestem ostatnią osobą, która powinna dokonywać oceny cudzych tekstów, ale nad Twoim wezwaniem trudno przejść obojętnie. Spróbuję zatem przedstawić własny punkt widzenia.

  1. Jeśli lubisz pisać – pisz. Jeśli chcesz przedstawiać wymyślony świat innym, gdyż uważasz go za ciekawy – pisz. Jeśli innym Twoje pisanie się nie podoba, lecz pisanie dla Ciebie jest ważne – pisz. Jeśli pisanie sprawia Ci choć odrobinę przyjemności – pisz. Jeśli inni mówią Ci, żebyś dał już sobie spokój – i tak pisz.
  2. Jeśli potrzebujesz cudzych opinii, zapewne przeczuwasz, że być może historia nie jest aż tak porywająca. 
  3. Z pewnością z pisaniem jesteś zaznajomiony. To widać. Radzisz sobie dobrze. Błędów u Ciebie na pewno mniej niż u mnie.
  4. Chyba lepiej zacząć od krótszych form. Nie wiem, dlaczego nie zamieściłeś jakiegoś opowiadania. Ktoś, kto bierze się za powieść, a nie ma w zanadrzu opowiadań, to trochę tak, jakby budowniczy budowę bloku nie miał doświadczenia w stawianiu domów. Po prostu napisz opowiadanie i poddaj go ocenie.
  5. Zacząłem czytać i już wiem, dlaczego wstawianie fragmentów jest niefajne. Bo brakuje początku. Akcja nie jest osadzona w żadnej rzeczywistości, w żadnym uniwersum, w żadnym świecie. Zawieszona jest w próżni. Zazwyczaj opowiadanie rozpoczyna się od jakiegoś wprowadzenie. U Ciebie rozpoczyna się dialogiem, na dodatek nie wiadomo, kto go prowadzi. Czytałem i zastanawiałem się, czy rozmawiają z sobą smoki, cyborgi, roboty… To nawet gorzej, niż patrzeć na obraz, w którym usunięto tło. Bo przynajmniej postaci są wyraźnie zarysowane. U Ciebie postaci są bez historii, nie mają swojego (choćby skleconego z paru słów) cv. Czytam i nie wiem, kim jest Fabian ani kim jest Stary. Co ich łączy. W ten sposób od razu stają się nieinteresujący. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że to Rzeszowszczyzna, choć właściwie równie dobrze mogła to być Kamczatka.
  6. Rzadko kiedy udaje mi się doczytać tekst do końca, gdyż wystarczy, że coś mnie nudzi, wtedy porzucam czytanie. U Ciebie nudnych fragmentów jest sporo. A ględzenie jest w stylu wujka Cześka, który już za dużo wypił i zaraz będzie wspominał pobyt w wojsku. Niechże się coś dzieje, niechże pojawią się jakieś emocje.
  7. Zdarzają się Tobie drobne językowe lapsusy. Lecz że sam w nich przoduję, wymienię tylko niektóre.

sprawą jakiś dziwnych  → powinno być jakichś

substancji od których → przecinek przed “od…”

kontynuował wkraczając → przecinek przed imiesłowem czynnym

palnął bym → palnąłbym

palnął bym go łeb, tak na otrzęsiny → bez sensu, chyba chodziło Ci o to, żeby się otrząsnął.

niczym piesek szczeka kiedy tylko pani sobie zażyczy → przecinek przed kiedy. W zdaniach złożonych (gdy masz w zdaniu dwa czasowniki w formie osobowej) przecinek oddziela każde ze zdań.

Trafił im się chłopaczek co na magię w rękach → tak jak wyżej. Przecinek przed “co”.

machnął ręką na Fabiana pokazując w ten sposób, → przecinek przed imiesłowem czynnym

Fabian jako, że był → przecinek przed “jako że”, a nie przed samym“że”

Itd., itp.

8 Marca → liczebniki zapisuje się słownie.

Itd., itp.

Miałem ogromne chęci doczytać Twój tekst do końca. Lecz nie dałem rady. Przepraszam. Gdy w warsztacie pojawił się Jaszczur z korbką, bardzo chciałem, żeby wszystkich pozabijał. Wreszcie by się coś działo. Niechby krew pryskała po całym warsztacie, a Jaszczur wart był, aby ktoś wyrwał mu tę korbkę – wtedy przestałby gadać. Tymczasem ocaliłeś bohaterów, by znów plątali się po Twoim opowiadaniu, piernicząc bez przerwy i narzekając. 

Wiem, że to był fragment. Być może całość napisanej przez Ciebie historii jest świetna, i to tak, że nie sposób się od niej oderwać. Ale uwierz, próbowałem przeczytać… Nie udało mi się. Co oczywiście niewiele znaczy, bo z pewnością znajdą się czytelnicy, którym może się podobać ta historia. 

 

Wszystkiego fajnego Ci życzę. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Hmm, to że nikt Ci nie powiedział o manifestacji, Reg, nie dziwi. Ale to dlatego, że znając Twoją skromność, nie było nikogo, kto chciałby Cię konfundować. Jednak zapewniam, że to była duża impreza. Zresztą jak się przyjrzysz fotografii, zobaczysz tam czupurną Finklę, sarkastyczną Tarninę, sympatycznego i wiecznie zamyślonego Wilka-zimowego, a i Anet z transparentem też tam stoi. Jedynie tej kobiety z fioletowymi włosami nie mogę zidentyfikować. Ale to kwestia czasu.

 

Serdeczności, samych serdeczności, Reg. I jak zawsze ogromna porcja moich dobrych myśli płynie do Ciebie:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dziękuję, Reg, za bibliotecznego kliczka. Bardzo dziękuję i wykonuję głęboki ukłon.

 

A poważnie – to nie tak, że nie robisz przecież nic szczególnego. W rzeczywistości wykonujesz wielką pracę w naprawdę dobrej sprawie. Bo przecież Ty poprawisz mnie, ja poprawię swoich bratanków, oni któregoś ze swoich kolegów… I patrząc z pewnego oddalenia widać, jak wielka to jest praca. A u początków tej reakcji łańcuchowej jest Twoja wrażliwość na słowo, Twoja klarowność myśli, dbałość o język… ech, długo by wymieniać. 

A ja za to. że wciąż uczysz mnie pisania, wdzięczny jestem Ci ogromnie. 

Dziękuję, że jesteś.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Reg :)

Nieodmiennie dziękuję Ci za to, że uczysz mnie pisać, że uczysz wrażliwości na słowo, że odkrywasz niuanse polskiego języka. Jeśliby był jakiś medal za obronę polskiej mowy, za walkę z chwastami językowymi, za umiejętność wskazywania logiczno-stylistycznych baboli – Ty zasługiwałabyś na niego jak nikt inny. Napisać dziękuję – niewiele znaczy. Ale oooogromnnieee, naprawdę ooogromnnieee Tobie DZIĘKUJĘ!

Czytam zapisane przez Ciebie wskazania. Za każdym razem masz rację. Dobrze, że nie widzisz, jak się rumienię. I oczywiście poprawię – wszak to najlepszy sposób na zapamiętanie i być może późniejsze ustrzeżenie się od podobnych wpadek.

Z tą fantastyką w tekście to niezupełnie tak. Wymyśliłem sobie, że siostry, które jako pierwsze ruszyły z pomocą, zostały przywołane z zaświatów, z innych wymiarów, skądś tam, skąd zwykle przybywają ci, których zwykle nie widać, a podobno są wśród nas. Rozmowa Genowefy z Balbiną miała być tym właśnie tropem nasuwającym takie skojarzenie. Ale cóż, jak to zwykle u mnie bywa trop okazał się wyblakły, zwietrzały i niezauważalny. Chyba dopiszę jeszcze parę zdań, żeby choć trochę go wyeksponować, bo te siostry naprawdę miały być takie trochę nie z tego świata.

Jeszcze raz ukłony dla Ciebie, Reg. I uśmiech tak wielki jak to tylko możliwe :D

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

…no bo już sam tytuł odnosił się do odcieni heroizmu. Chciałem, żeby były to odcienie, nie zaś wyraziste barwy i oczywiste sytuacje. 

Miłych niedzielnych spotkań i ciekawych wrażeń, kam_mod:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Kam_mod

oczywiście, że wyjaśniłaś. Poświęcenie temu tekstowi jeszcze więcej uwagi byłoby czymś gorszym niż płacz nad rozlanym mlekiem, w którym i tak była już niemal sama woda. Trochę nawet źle się czuję z tym, że aż tak Cię zirytowałem. Za to naprawdę miło było czytać Twój komentarz, choć – sama to wiesz – był jaki był.

 

Aha, jeszcze jedno:

zachowanie Iwony jest toksyczne. Tak się w zdrowym związku nie robi.

Tylko po co pisać o zdrowych związkach. Żaden z zaprezentowanych układów nie był modelowy.

 

Udanej niedzieli:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino

W wielowymiarowej strukturze wszechświata istniejesz od zawsze. W mojej świadomości, pośród ciepłych skojarzeń – oczywiście dłużej niż ten nieszczęsny tekst, który napisałem. A dzwonek telefonu jest zaledwie przypominaczem. :)

Skądinąd to naprawdę bardzo fajne tango. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@Staruchu

Co trza, to trza.

“Niestety mało czasu u mnie ostatnio.

Rozpisałem się trochę przy @kam_mod. A z czasem sam wiesz, jak jest. Dlatego dzięki.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@kam_mod

Tak długiej oceny nie sposób zostawić bez odpowiedzi. Większość to oczywiście Twoje odczucia i trudno z nimi polemizować. No bo co odpisać na pytanie, dlaczego Artur i Jagoda rozbierali się przy innych. Oni się nie rozbierali, polecam definicję. Oczywiście do “konsumpcji” na kanapie też jeszcze była długa droga.

 

Zostawmy na boku dłoń zostawiającą plamę. Żeby pojawiła się plama, dłoń nie musi być nawet brudna, wystarczy że jest mokra. I tak można długo, długo wyjaśniać. Ale z uwagi na Twoje oburzenie, pozwolę sobie zwrócić uwagę na poniższy zarzut.

„Heroizm to zrobienie czegoś wbrew logice” – ale dlaczego napisałeś takie słowa i uznałeś, że są dobre, no dlaczego. Czy heroizmem jest rzuceniem fajnej pracy? Przeruchanie koleżanki narzeczonej? Przelanie oszczędności życia na Amber Gold? Samo użycie słowa heroizm nie wystarczy, żeby uznać, że tekst jest o heroizmie. Szczególnie, gdy występuje w tak absurdalnej interpretacji. Wiesz, nie zmusisz czytelnika, by ci uwierzył, chyba że od początku ustalisz autorski autorytet, a to trudna sztuka

Otóż heroizmej jest rzucenie fajnej pracy, żeby zająć się chorą matką, żoną lub kochanką. 

“Przeruchanie koleżanki…” – tu kompletnie nie wiem, o co Ci chodzi. Zawsze myślałem, że dzieje się to poza logiką, na poziomie natury, nad którą trudno zapanować. Z każdej strony oglądam ten argument i zawsze wychodzi, że jest on z jakiegoś innego wymiaru.

Co do Amber Gold nie jestem pewien, bo to chyba dawno temu było, ale raczej inwestowanie w coś, co oferują dużą stopę zwrotu wynikało z logicznych analiz.

Pozalogiczne jest porywanie się na rzeczy, które zdają się znajdować poza zasięgiem, a ich zdobycie jakoby przekracza posiadane doświadczenie, wiedzę i zdolności.

I masz rację, samo powtórzenie słowa “heroizm” nie zawsze wystarcza, można go podtykać Czytelnikowi wiele razy, a on i tak będzie zafiksowany na swojej własnej definicji.

 

nie rozumiem, dlaczego postawa Jurka jest heroizmem; to nie tak, że Trójkąt Sudecki to Himalaje i co chwila ktoś tam umiera; w czasie Biegu Kreta też raczej ludzie nie umierają; latem te góry zdobywa wiele osób.

I tu ja kompletnie nie wiem, o co chodzi @kam_mod. Śmierć w Sudetach i podczas biegu zupełnie mnie nie interesuje. Heroizm Jurka nie wiąże się z biegiem, nawet nie z górami, tylko z pewnym wyrzeczeniem, na które się godzi. 

Tytuł “Odcienie” miał dotyczyć wielości skojarzeń ukrytych pod słowem “heroizm”. Niestety zbyt późno przeczytałem definicję heroizmu, stąd wiem, że postawy, które nazywa się heroicznymi są zazwyczaj aktami odwagi, heroizm bowiem polega na czymś innym. 

 

fabuła jest chaotyczna i posiekana,

Tak sobie zamierzyłem. Takie ujęcie, jak migawki, jak zdjęcia w albumie, pokazujące różne sytuacje, z nadzieją, że w głowie Czytelnika pojawi się spójny obraz. Teraz wiem, że taki obraz się nie pojawił, a tekst się nie podobał. 

 

W jednym z wcześniejszych komentarzy przeczytałem, że “za mało serca w nim było” – i bezsprzecznie jest to jedno z najtrafniejszych podsumowań. I podobną opinię można wyczytać z Twoich uwag.

 

Tak na marginesie, bardzo mi miło, że poświęciłaś czas na przeczytanie tekstu, na zdenerwowanie się na autora i napisanie komentarza. Jaki by nie był, mnie jest miło. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@Wilku-zimowy

Jakaś bezsenna ta piątkowo-sobotnia noc. 

Gdzieś wszyscy trafiają na ścianę

Są ściany, przed którymi rezygnujemy, uznając że są za wysokie, mimo, że dałoby się je przekroczyć; są też ściany nie do przekroczenia, lecz nam się wydaje, że poradzimy, że waląc w nie głową przejdziemy na wyższy poziom gry zwanej życiem. Czasem trudno odróżnić jedne od drugich. 

 

[Edit] P.S. Smak życia poznaje się dzięki walce. Sińce też bywają fajne

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino, zaniemówiłem, zaniepisałem i się zapajałem. To chyba jeden z najbardziej zmysłowych kawałków, jaki słyszałem.

Jestem pod wrażeniem.

 

[…] So will you still drink my body,

will you still choose eternal life, my bride though we’d be together, forever never enoug time.

 

Do usług, Tarnino.

 

Od teraz będzie to mój nowy dzwonek w telefonie. Ktokolwiek zadzwoni, pierwsze pomyślę o Tobie. 

 

Z ukłonami dla Ciebie piosenka ode mnie:)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, Darconie!

Dziękuję. Niczego tak bardzo nie cenię, jak jasnego wyłożenia racji. I choć chciałbym się powymądrzać, coś dorzucić od siebie, zwyczajnie jestem bez szans. Może tylko to, że samego siebie oceniam dużo bardziej krytycznie. 

Nie mogę jednak nie wspomnieć o @Wilku-zimowym. Już pal sześć wyczucie słowa, zdolność spojrzenia z dystansu i umiejętność oceny całości. Ale jak dla mnie, Wilk zimowy jest przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem. 

Czy coś więcej. No tak, cała fura dobrych myśli i wielkie DZIĘKUJĘ!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@Tarnino,

ech, Tarnino, cała Ty. Analityczna, dążąca do sedna i zawsze ogromnie sympatyczna. Lecz pozwól, że nieco inaczej będę sobie wyobrażał Twoje poruszone serce. 

Z walentynkowym pozdrowieniem – Cornelius.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dobry wieczór @Tarnino, 

dobry wieczór @Wilku-zimowy

 

Przyszedłem z drugiej zmiany, stąd myśl i jej zapis mogą być nieco chaotyczne. Ale wszystko po kolei.

Jeśli tą wadą jest “składankowość”, to ja to odebrałem jako okoliczność sprzyjającą. Pasowało do przesłania tekstu. Taki zestaw “pocztówek”.

Oj, trochę zabolało. Struktura tego tekstu akurat mi się podoba. Widziałem w niej atut. Coś jak gra na dwóch fortepianach. Różne melodie, ale raczej harmonizują, niż wprowadzają dysonans. Co prawda niektórzy komentujący optowali, żeby wyrzucić to jedną osobę, to znów inną. :( Trochę szkoda, że nikt nie dostrzegł Iwony (tej po fizycje, która pracuje w Tesco). Była zwierciadlanym odbiciem głównego bohatera i jego matki. Kiedyś zrezygnowała ze swoich ambicji, zrobiła krok wstecz, dlatego wydawało się jej, że dobrym uczynkiem jest pozbawianie innych ich marzeń. Po co narażać się na trudy i niebezpieczeństwa, skoro można poprzestać na mniejszym. To jest takie niszczenie z dobrego serca.

Ale co tam… teraz to nieistotne. 

Pytaliście, co ja uważam za największą wadę. Już wyjaśniam.

Chodzenie po górach to moja druga natura. Może dlatego wydawało mi się, że każdy od razu to dostrzeże i wykrzyknie “błąd!”. Główny bohater nie mógł zszczepić się z metalowym słupkiem. W polskich górach oznaczenia szlaków i ogólnie wszelkie informacje znajdują się wyłącznie na drewnianych palikach, na drzewach tudzież uschłych konarach wbitych w ziemię. Pewien leśniczy wyjaśniał mi nawet dlaczego. Słuchałem jednym uchem i już nie pamiętam, czy chodziło, że metalową rurkę ukradną, a może ze względów estetycznych lub bezpieczeństwa. Powód był chyba jeszcze inny. W każdym razie reguluje to nawet jakieś rozporządzenie. Dlatego przytwierdzony na stałe, metalowy i jeszcze niepomalowany słupek informujący o rozwidlających się szlakach w środku lasu nie mógł się zwyczajnie znaleźć. @Tarnina powiedziałaby, że jest to błąd materialny, merytoryczny. Dyskwalifikujący.;)

Przyznać muszę, nie sądziłem, że kogokolwiek zainteresuje moje zdanie na temat popełnionych w tekście błędów. Przepraszam, jeśli myśleliście o jakichś wielkich problemach kompozycyjnych. Jestem prostym człowiekiem. Ale ten akurat błąd nie dawał mi spokoju i ja wskazałbym go jako podstawowy. Słabości w tekście pewnie jest więcej. 

Jest też pewna rzecz, która nie daje mi spokoju, byli bowiem komentujący, którzy widzieli scenę erotyczną, która nigdy nie została napisana, tymczasem w komentarzach zrobiono mi zarzut, sugerując… chyba to, że się nie podniecili przy czytaniu. Doprawdy trudno dogodzić.

 

No i zrobiło się późno. Za pół godziny walentynki.

Życzę Wam, byście spędzili ten dzień z najserdeczniejszymi osobami. Niech wszystkie dobre myśli będą z Wami.

 

I jest jeszcze walentynka dla @Tarniny

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@Tarnino

… z komentarzy typu “łał!”, “szał!” i “zrób mi dziecko!” nie nauczysz się niczego. Właśnie komentarze negatywne są użyteczne.

Banał?

Niestety nie. Nie wszystkie negatywne komentarze są użyteczne. Mam wrażenie, że niekiedy komentujący czytają tekst na telefonie komórkowym w tramwaju i zależnie od tego, czy jest tłok, lub jak szybko zbliża się przystanek, uwagi są bardziej lub mniej zasadne. Pozytywne lub negatywne. Często widać pośpiech w czytaniu i komentowaniu. Część uwag bywa mocno naciąganych, równocześnie poważne braki przechodzą niezauważone. Bywa, że w tekście widzi się to, czego w nim nie ma, i nie dostrzega tego, co w nim jest. Jedna z najpoważniejszych wad mojego tekstu nie została przez nikogo wytknięta, za to pojawiły się inne “ciekawe“ wskazania, które są zapewne tylko po to, żeby były. Bardzo trudno napisać kształcący negatywny komentarz. Dużo trudniej napisać negatywny niż pozytywny. Ten negatywny wymaga bowiem baaardzooo uważnego przeczytania tekstu, rozważenia intencji autora, namysłu i mądrej rekapitulacji. Nie wszyscy są gotowi na tego typu wysiłek. A tylko wówczas negatywne recenzje są wartościowe i kształcące. W pozostałych przypadkach więcej mówią o komentujących, a mniej o samym tekście, bardziej pobudzają do wyrozumiałego uśmiechu niż do pracy nad sobą.

Ale to tylko takie moje drobne przemyślenia. 

 

Ach, byłbym zapomniał, masz rację, mojemu tekstowi rzeczywiście brakuje serca. :)

 

Dobrej nocy i intrygujących snów, Tarnino! 

I oczywiście, jak zawsze, bardzo dziękuję.

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

@Chrościsko

poświęcasz dużo uwagi Justynie, która ostatecznie, oprócz nocy spędzonej z Jankiem, zupełnie jest tu niepotrzebna.

Hmmm. Czy dużo miejsca, nie wiem, ale Justyna była potrzebna do pokazania z jak miękkiej gliny ulepiony jest bohater.

 

 Co do scen erotycznych to trzeba być ostrożnym. Można pójść na całość, by czytelnika zaszokować, można podać je subtelnie, by pokazać piękno i poruszyć, ale granica między pozytywnym a negatywnym odbiorem jest bardzo cienka.

Hmmm. W tekście nie ma scen erotycznych. Jest trochę przed i gdy jest już po. Samej sceny nie ma. Jeśli taka powstaje, to wyłącznie w wyobraźni czytelnika.

 

Poza tym… 

 

Nie, nie przywykłem się usprawiedliwiać. 

Bardzo dziękuję za przeczytanie i dokonaną ocenę. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

“Najbardziej Nieforemny Trójkąt w Polsce” jest – moim zdaniem – jednym z ciekawszych opowiadań. Bez zadęcia, napuszenia, tej ciągłej “napinki”, żeby było heroicznie, poważnie, z wyrwanymi żyłami, z żołądkiem podchodzącym do gardła i ryjącym mózg zmęczeniem. 

Oczywiście nie jestem wyrobionym czytelnikiem, nie potrafię mądrze analizować tekstów ani dokonywać ich krytycznych rozbiorów. Lecz Twoje opowiadanie jest jednym z paru (czyli z dwóch), które doczytałem do końca. Jeśli mnie coś nudzi, porzucam czytanie. Czas spędzony nad opowiadaniem ma dać mi frajdę. A Twoje opowiadanie dostarczyło mi przyjemności. Gdy czytałem, przypominałem sobie “Księgę prawd ostatecznych” Roberta Rankina – oczywiście toutes proportions gardees. A momentami “Ostatnią arystokratkę”. 

Oczywiście, że było absurdalne. Ale czyż wyczyn kryjący się pod nazwą Biegu kreta nie jest “z lekka” odjechany? Dobór uczestników jest taki sam jak i Bieg.

Zdarzyło mi się uczestniczyć w ekstremalnych rajdach, oczywiście nie tak hardcorowych jak ten z kretem w nazwie. Widziałem uczestników czekających w przydrożnych rowach na przybycie karetki, machających ze smutną miną do tych, co jeszcze na trasie. Mówili wówczas “never again”, aby następnego dnia zapewniać, że za rok zjawią się, bo było świetnie. U Ciebie odmienne stany świadomości uczestników uosabiają Niemcy i Chińczycy. Z powodzeniem zmieściliby się tam jeszcze Czukcze. 

Ekspresyjne przedstawianie postaci i okoliczności może dawać wrażenie nadmiernych dygresji. Ale przecież ma być “crazy". Bez tego nie dałoby się wsiąknąć w abstrakcyjny świat. Bez szalonych drobiazgów opowiadanie stałoby się drętwe, może nawet niezrozumiałe.

Zdaję sobie sprawę, że dla czytelnika bardziej wyrobionego ode mnie, wrażliwego na słowo, zauważającego gramatyczne lapsusy, czytanie mogło być utrudnione. Potykanie się na językowych niedociągnięciach z pewnością przeszkadza. Dlatego bardzo fajnie, że są osoby, które wyłapuję tego typu wpadki. Chwała im za to. W końcu nic bardziej kształcącego niż poznawanie własnych błędów. 

Chyba się powtórzę, lecz mnie – bardzo przeciętnemu czytelnikowi – podobało się Twoje opowiadanie.  

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

:)Właściwie to ja powinienem podziękować Tobie, AQQ. Bardzo mile spędziłem czas, czytając Twoje opowiadanie.

Samych jasnych myśli, AQQ! 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

AQQ!

Z przyjemnością przeczytałem Twoje opowiadanie. Bardzo mi się podobało. Nie wiem, co to za konkurs, na który wcześniej wysłałaś ten tekst, lecz nie pojmuję, dlaczego nie został nagrodzony. 

 Siły i mnóstwa codziennych radości, AQQ:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzień dobry, NoWhereManie:) I baaardzo dziękuję za komentarz. Z nazwiskiem Maczyńskiego miałem podobny problem i teraz wiem, jak trudno znaleźć dobre nazwisko, takie bez skojarzeń, a jednocześnie, żeby było choć trochę dziwne.

Przy okazji tego tekstu dowiedziałem się, że pisanie o seksie jakoś niespecjalnie mi wychodzi. Te zabawy biurowe były tutaj pomysłem na uniknięcie dłużyzn, na ucieczkę od jednej tylko postaci. Efekt jest taki, że – jak napisałeś – wpadłem w “dziecinne obrazy”:) A ja myślałem, że to już taki bardzo wyuzdany seks, dla całkiem dorosłych, wymagający ostrzeżeń o pełnoletności i niemalże znaczka “18+”. A Ty piszesz: “dziecinne obrazy” ech, nie mogę dojść do siebie;) ciągle te zaskoczenia:). 

Czy posługiwałem się kliszami? Całkiem możliwe. Przecież dwie trzecie wszystkich, wszystkich(!) romansów, to romanse w pracy. Wspólne biurka, sprawy, służbowe wyjazdy i podobne emocje łączą ludzi w nieplatoniczny sposób. Wyobrażam więc sobie, że wszystko już było. (Niestety, wciąż sobie tylko wyobrażam;( No i dowiedziałem się jeszcze, że wprowadzenie dwóch bardzo różnych wątków może doprowadzić do “połamania” struktury opowiadania. Rzeczywiście tak mogło się stać. 

Wypada powtórzyć: DZIĘKUJĘ! 

Dziękuję wszystkim, którzy znaleźli czas na przeczytanie i na komentarz. Naprawdę, to bardzo miłe.

A Ty, NoWhereManie, sprawiłeś mi ogromną radość, pisząc, że jednak choć trochę Ci się podobało. 

 

Fajnego, zaczynającego się tygodnia:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Deirdriu. Ciekawy komentarz do części zamieszczonych wyżej postów. Każdy oczywiście może mieć swoje zdanie. Bardzo fajnie, że Drakaina zaprezentowała swój punkt widzenia odnośnie obu rewolucji. Równie miło, że zainicjowała wymianę poglądów. 

Mnie tylko nie daje spokoju, któreż to z pojęć zawęziłem. No i jeszcze to, że po Twoim komentarzu zostaję z pytaniem, czy każdy tekst musi być albo poważny, albo zabawny i tych dwóch podejść nie wolno mieszać. Muszę się nad tym jeszcze zastanowić. 

Miłego łikendu:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Sytuacja to dość nierówna, gdy Ty, Reg, dziękujesz za słowa, a ja dziękuję za nauki i mądre wskazania. 

Sytuacje to niekomfortowa, gdy za wartościowy towar płacić mogę jedynie dobrymi myślami.

 Dobrych nocy i szczęśliwych dni:))

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Kiedy ileś postów powyżej napisałaś, Reg, żebyśmy przeszli nad tym do porządku dziennego, celowo nie kiwnąłem głową, nie napisałem, że jasne, że okey, bo to znaczyłoby, że nie będę już głośno wyrażał swojej wdzięczności, swojego uznania dla Ciebie. Tymczasem ja mogę milczeć o rzeczach przykrych, lecz na swoją wdzięczność raczej kagańca nie nałożę.

Dziękuję, Reg. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś. Samych dobrych myśli, spotkań i zdarzeń:))

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Mądre jest to, co piszesz, Thargonie. Mądre i kształcące. 

Zbyteczna i manipulująca innymi skromność jest więcej niż oszustwem, nadmierna pewność siebie – robi z człowieka bufona.

Bywa i tak, że trafiamy w obce sobie światy bez wystarczającej wiedzy o sobie. Niepewność jest wówczas zrozumiała, a upewnianie się jest jednym ze sposobów poznawania świata. Po prostu warto wiedzieć, czy właściwie zrozumiane zostały cudze intencje. Ot, taka potrzeba redundancji. Niezawodną przewodniczką jest dla mnie Reg, której ufam i jestem bardzo wdzięczny za otrzymane nauki. 

Wszystkiego fajnego, Thargonie!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Thargonie, same zagadki. “Zbyteczna skromność” – jak ją ocenić, jak stwierdzić, czy już jest zbyteczna, czy wciąż uzasadniona. Nawet zbyteczna wydaje się zbyt błahym powodem na tak poważne konsekwencje. Mr.Maras to wie, zapewne inni również. Podskórne portalowe życie zdaje się być dużo bardziej skomplikowane, niż wyczytać to można z samych postów.

Zawsze tylko dobrych nocy i radosnych dni:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

:)) Dziękuję. Naprawdę to miłe.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Anet, Finklo… teraz zarumieniłem się. Gdyby nie Thargone, ostrzegający w pierwszych komentarzach, że za nieśmiałość i brak pewności siebie wylatuje się z Portalu, krygowania byłoby jeszcze więcej.

Nawet nie wiecie, jakie jesteście miłe. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bemik, jesteś bodaj jedyną osobą na świecie, która chciałaby, żebym coś napisał:). Będę się starał. 

Ukłony i serdeczności:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dziewczynka z drewnianym smokiem, który uderza skrzydłem o skrzydło, robiąc głośne klap, klap, źle by się czuła w gabinecie dziekana, a i wyższe uczelnie też pewnie nie dla niej. Jeszcze by się okazało, że tylko ona w tej historyjce jest normalna. Normalna, chociaż fantastyczna. 

Dziękuję, Anet, za miły komentarz. Błędy poprawiłem.

Serdeczności!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bemik, bardzo, bardzo Tobie dziękuję . Dołożony przez Ciebie punkcik przeważył biblioteczną szalę, a dobre słowo na noc wygładziło nierówności dnia. I teraz już można położyć się, dziękując dniu, za to, że był:)

A co się tyczy dziewczynki ze smokiem, to chyba nie było już dla niej miejsca w tej historii. Dziewczynka potrzebowała kameralnej oprawy, a to moje pisanie stawało się jak walenie z coraz grubszej rury.

Radosnych snów, Bemik:)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Vedyminie. Twoja opinia, tycząca mankamentów, trafia w sam punkt. Gdy już skończyłem pisać, miałem takie same odczucia. Porwał mnie ten dziekan z sekretarką i poniósł. Nigdy nie pisałem soczystej erotyki. (Wiem, wiem, soczystość taka trochę w stylu pierwszoklasisty). I potem już nie potrafiłem udanie wrócić do wątku głównego. Zresztą, w kontekście seksualnych baletów, każde inne zdarzenie wyglądałoby dziwnie blado. Trzeba byłoby sporo emocji porozbudzać, żeby uwagę skierować na nowe zdarzenia. Nie potrafiłem. Dlatego do kulminacji musiało dojść w gabinecie dziekana. Potem zostało już tylko napisanie zakończenia. 

 

Jest to długi tekst. Dlatego nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że nie nudziłeś się bardzo. Zrobiłeś mi prezent na niedzielną noc. Dziękuję!

Bardzo, bardzo dziękuję za biblioteczny punkt. 

 Serdeczności, Vedyminie.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino – czytając Twoje wcześniejsze komentarze, myślałem, że jesteś trochę taka jak gramatyka niemiecka. Dokładna, rygorystyczna i do bólu logiczna. Ogromnie cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Zobaczyłem kpiący uśmiech, nieprzeliczone pokłady mądrego humoru i charm. Dlatego:

No, teraz to sobie jaja robisz :P

Ja nie robić jaja, ja tak myśleć. 

Zdaję sobie sprawę, że napisane przeze mnie zdanie brzmi jak odrzucony za zbytnią kiczowatość werset z Tercetu Egzotycznego, cóż jednak poradzę, że taka jest moja opinia. 

 

(bez dowcipów w tym miejscu, bo znajdę i zabiję :P)

Dobra, ale najpierw biczowanie miotełką;)

 

Fajnych snów, Tarnino.

Regards:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino, Twoje poczucie humoru nie jest ani dziwaczne, ani abstrakcyjne. Jest świeże. Ma w sobie coś z morskiej bryzy, którą przywiał wieczorny wiatr wraz z dźwiękami hawajskich gitar i śmiechem dziewcząt spragnionych zabawy :)) (Sorry, wiem… fajne;))

 

Oczywiście. Ale nie można przetworzyć czegoś, czego nie ma.

Każdy ma jakieś doświadczenia i wyobrażenia. 

 

W takim razie jestem skonfundowana.

Wystarczyło tylko przeczytać negocjacje pomiędzy dziekanem a sekretarką. Nic więcej. Tam akurat żadna domyślność nie była potrzebna. 

 

Książki są za wysoko na półkach

Powiedz tylko, gdzie mam przyjść z drabiną;)

 

Z przeszłego doświadczenia. Wiktor ma przeszłe doświadczenia z tym dresem? Odpowiedź alternatywna (według Hume'a) – nie możesz. Kropka.

Założyłem, że każdy w swoim życiu widział jakiś szeleszczący materiał i nie trzeba wszystkiego tłumaczyć. Gdybym pisał dla ufoludków, być może należałoby wszystko dokładnie tłumaczyć. A tak, to nie muszę. Przynajmniej tak sobie myślę.

 

Kurcze, teraz James Bond leci na dwójce. 

 

Ach, zaczynam uzależniać się od pisania z Tobą.

 

Dzięki za uwagi!

 Regards:)

 

 

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino:)

Lubię Cię czytać, myślę, że jeszcze bardziej lubiłbym Cię słuchać. Jedynie mam problem, żeby się z Tobą spierać: bo to trudne, gdyż zwyczajnie masz rację.

 

Pewnie, tylko to nie wynika z poprzedniego zdania (co jest dosłownym znaczeniem wyrażenia "non sequitur").

Mózg człowieka przetwarza informacje dużo szybciej, niż trwa samo czytanie. Ten czasowy bonus wykorzystuje na wiązanie faktów, uzupełnianie informacji. Bardzo często coś dopowiada, bo przecież musi się czymś zająć, inaczej zanudziłby się. Dzięki temu nie trzeba wszystkiego pisać, tłumaczyć ani wyjaśniać. W końcu pomiędzy byle opowiadaniem a heideggerowskim traktatem o hermeneutyce jest spora przepaść. I jeśli coś nie jest napisane, wcale nie znaczy to jeszcze, że tego czegoś nie ma, być może jest na tyle oczywiste, że warte pominięcia. (Lecz to tylko mój punkt widzenia, wcale nie musi być prawdziwy). 

 

A nie o tym, że im ktoś jest starszy, tym szybciej czas mu ucieka? Mój ojciec traci mnóstwo czasu na narzekanie na to zjawisko.

Nie, nie o tym. Tylko, że to życie tak krótko trwa, że tak szybko minęło. 

 

Kociaczku słodki…

Na jaki adres mogę wysłać kwiaty?

 

Drobiazgowy jest ten, kto dokonuje podziału

Zajrzałem pod dołączony link. Dowiedziałem się, że drobiazgowy, to: “uwzględniający najdrobniejsze szczegóły”. Wydaje się, że można tworzyć podziały skali, uwzględniające drobne szczegóły. 

 

Jak ktoś może wiedzieć, że coś szeleści, kiedy nie słyszy, że szeleści?

Skąd mogę wiedzieć, że moja mama krzyczy, skoro w tym momencie nie krzyczy? Skąd mogę wiedzieć, że z rury wydechowej wydobywają się spaliny, skoro teraz auto stoi przed domem? Święty Hieronimie, ratunku.

 

[…] ale jakie ma znaczenie, czy będzie dostawał wypłatę co tydzień, czy co miesiąc? Skoro zarobi tyle samo?

“C'est l'arbre qui cache la forêt” – zwracając uwagę na szczegóły, łatwo pominąć to, co dużo ważniejsze. Z negocjacji pomiędzy dziekanem a sekretarką wcale nie wynika, że brat sekretarki zarobi w obu przypadkach tyle samo. 

 

Nie załapałeś żartu

Do zrozumienia żartów o prostacie zostało mi jeszcze trochę czasu. 

 

Ee, połowie ludzkości takie dynda…

Druga połowa ma inne “takie coś” i raczej trudno założyć, że powszechność znosi ciekawość. To chyba non sequitur – jakby napisała pewna bardzo sympatyczna Pani Tarnina. 

 

Z cyną zrezygnowałem. Nie będę się spierał. Widziałem jednak cynowe misy, cynowe wanny, także cukierniczki i inne. Miały ponad sto lat. Ale zakładam, że to co widziałem było jakimś stopem.

 

Not going to dignify this with response.

Szkoda, na tę odpowiedź czekałem najbardziej.

 

wstawki są ni z gruszki, ni z pietruszki, a zanim je doprowadzisz do głównej nici fabuły, czytelnik już się dawno przestawia. Poza tym nie widać powiązań przyczynowo-skutkowych (skąd choćby ta dziewczynka? Pisałeś, że tekst ją odziedziczył po swojej starszej wersji, ale nie wygląda to spójnie).

Kiedy jednak doczyta się do końca, być może okazuje się, że zdarzenia jakoś tam wiązały się z fabułą. I nie było starszych wersji opisywanej historii. Po prostu podczas pisania wprowadziłem dziewczynkę dla podkreślenia fantastyki tekstu i wtedy wymyśliłem dla niej inną rolę. Ostatecznie jednak zostawiłem ją na obrazku, żeby nie dezorientować czytelnika i nie rozwijać innych historii. 

 

Miłego niedzielnego wieczoru, Tarnino. Jeszcze raz napisać muszę, ogromnie ucieszyły mnie Twoje odwiedziny. Wiele dobrego.

Regards:)

 

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Ach, Drakaino. Toż to żaden wybór. Wiesz przecież, że nie pozwoliłbym, żeby się stała Tobie jakaś krzywda, zatem strzał odpada. 

Na dodatek nie jestem pewien, czy w tej absurdalnej sytuacji można byłoby zamienić faceta z kobietą. Chyba nie. Jesteś bezpieczna.

Dobranoc:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Finklo, ja z miotełką? Na kogo? 

Skoro jednak poruszyłaś ten temat, może wiesz, kto miałby pożyczyć kajdanki obszyte różowym futerkiem? Do miotełki pasowałyby idealnie. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Drakaina chce mi dać w zęby. Tarnina biczować miotełką do kurzu. Czy to aby na pewno jest portal literacki?

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Tarnino! Z radością goszczę Cię w okienku komentatorskim pod moim tekstem. Oczywiście jestem pod wielkim wrażeniem wykonanej przez Ciebie pracy. Dziękuję. Sporo mogę się dowiedzieć – jeszcze większe dziękuję.  

Większości uwag nie zrozumiałem, ale i tak uważam, że są świetne.

Pozwolę sobie odpowiedzieć tylko w paru przypadkach, bo przecież z oczywistymi racjami nie będę dyskutował.

kosmiczny kolaps jest w stanie zamienić jaśniejące gwiazdy w czarne dziury

Znowu dałeś się ponieść. Kolaps całego wszechświata nie narobi już czarnych dziur.

 

Odp: kosmiczny w znaczeniu, że wielki, także, że dziejący się w kosmosie. 

 

Poderwana ma zostać wiara w stabilność świata, a ludzie zatęsknią za zwyczajnością?

Hę?

 

Odp.: Kiedy trzeba zmierzyć się z nowymi, nieznanymi zdarzeniami, tęsknimy za tym, co było. Bo zwyczajność jest fajna. 

Musi coś zrobić.

Dlaczego? Jak dla mnie, to non sequitur.

 

Odp.: Życia nie da się zapisać w postaci prostych sylogizmów. Musiał coś zrobić, bo tak został wychowany, bo coś mu się nagle pomieszało, bo obudziło się w nim poczucie obowiązku. Powodów, zaiste, tysiące.

 

Życie oglądane z drugiego końca wydaje się krótsze niż przerwa między matematyką a polskim.

Krótsze, niż. O psychologicznym postrzeganiu czasu nie będę dyskutować, zaznaczę tylko, że to chyba zależy od człowieka. Stary jesteś, kiedy się poddasz.

 

Odp.: Hę? Nie o starości traktuje to zdanie, lecz o upływie czasu. 

 

Ponadto:

W kilku miejscach wskazujesz na konieczność umieszczenia przecinka przed “niż”. Tymczasem: 

przed słowem “niż” stawiamy przecinek wówczas, gdy oddziela zdania składowe w zdaniu złożonym. Zdanie składowe można rozpoznać po tym, że zawiera czasownik. Gdy natomiast spójnik “niż” oddziela elementy zdania pojedynczego (które zawiera tylko jeden czasownik), przecinka się przed nim nie stawia. 

Zatem: 

 bokiem niż przodem

Bokiem, niż przodem.

 

– chyba jednak zapis w tekście można uznać za poprawny. 

 

 zażądał kosmicznej ofiary

Co Ty z tą kosmicznością? I czy jakaś szanująca się gazeta pisze tak patetycznie?

 

Odp.: Nie wiem, czy jakaś gazeta pisze, dziennikarzom natomiast pewna emfaza może się przydarzyć.

 

Bo choć zegar tykał, a czas płynął swoim rytmem, wahadło spoczywało w punkcie maksymalnego wychylenia.

Że co?

 

Odp.: Wahadło to ten element, który z grubsza przypomina lizak, tyle że umieszczony do góry nogami. Maksymalne wychylenie jest wtedy, gdy już dalej w prawo lub lewo odchylić się nie może. 

Taki cud po prostu się zadział. :)

 

 Skala od jeden do dziesięć, zbyt drobiazgowa

Od jednego do dziesięciu. Skala nie może być drobiazgowa, a najwyżej mieć dużo stopni.

 

Odp.: To była aplikacja na smartfon, a nie kątomierz. Można dokonać drobiazgowego podziału – i z tym właśnie mamy tu do czynienia:) Natomiast rzeczywiście “od jednego do dziesięciu”. 

 

Będzie on dotyczył psychiki, zawieszeniu mogą ulec fundamentalne zasady fizyki.

Po pierwsze – chaos niczego nie dotyczy, najwyżej zapanuje w sferze psychiki. Po drugie – kolejne założenie metafizyczne! Myśl oddziałuje na rzeczywistość.

 

Odp.: Po pierwsze: chaos dotyczy mnie i dlatego panuje na moim biurku (chociaż, istotnie, nie jestem pewien, na ile poprawnie rozumiem to pojęcie). Po drugie – myśl jest energią, dlaczego nie miałaby oddziaływać. W końcu mówi się o sile pozytywnego myślenia. Absurd lub nie, lecz w sumie nic niezwykłego. 

 

Miała niespełna trzydzieści lat, kolorowe czasopisma były całym jej światem.

Podła, szowinistyczna męska generalizacja :P

 

Odp.: Hę? Było tylko o sekretarce. To chyba żadna generalizacja.

 

 wszedł do środka

Do środków komunikacji się wsiada.

 

Odp.: Czy naprawdę uważasz, że nie można wejść do autobusu?

 

 Było ciepło, tłoczno i duszno, a on był wewnętrznie rozbity.

Troszkę non sequitur – rozumiem, że duchota dodatkowo go dołuje, ale mimo to.

 

Odp.: Nie napisałem, że: było ciepło […] dlatego był […] rozbity

 

 wyciągnął pastylkę nitrogliceryny

To on jest chory na serce, czy ma astmę? Czy to i to? Skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą

 

Odp.: A to zawsze albo jedno, albo drugie tylko. Czy więcej niedomagań cokolwiek niszczy w tekście?

 

 Za młoda jak dla mnie

Non sequitur. Przed chwilą się martwił zagładą świata.

 

Odp.: Czy istnieje jakieś prawo, mówiące, że jeśli ktoś przejmuje się światem, nie powinien już myśleć o kobietach?Taki automatyzm w myśleniu nie jest czymś nadzwyczajnym, myślę. 

 

 szeleszczący zielono niebieski dres podrygiwał śmiesznie

Zielono-niebieski (jeśli w paski), albo zielononiebieski (jeśli to jednolity kolor). Może lepiej by to wyszło, gdyby dres szeleścił przy każdym podskoku, bardziej dynamicznie.

 

Odp.: Nie, nie w paski. Miał takie wstawki. No wiesz, jedna większa z boku, potem jeszcze w poprzek na plecach. No i jak miał dres szeleścić w podskoku, skoro facet z tablicą nie skakał?

 popatrzyła lepkim wzrokiem

Hę?

 

Odp.: Nie uwierzę, że nie wiesz, jaki to jest lepki wzrok.

 

 Arytmetyka związana z wynagrodzeniami rządzi się jednak swoimi prawami.

Non sequitur. O co chodzi?

 

Odp.: No proszę… jaki non sequitur. Wystarczy podliczyć proponowane sumy wynagrodzeń.

 

 Obdrapane

Odrapane.

 

Odp.: Dlaczego? Tutaj

 

 

 osiem naboi

Nabojów

 

Odp.: Dopełniacz liczby mnogiej: naboi / nabojów Tutaj

 

 był zdania, że kobieta ogólnie trafnie typowała

Typuje – consecutio temporum

 

Odp.: Jesteś pewna, Tarnino? To jednak nie angielski. Następstwo czasów zostało zachowane: on w danej chwili był pewien tego, co kobieta powiedziała przed momentem. (Lecz oczywiście mogę się mylić).

 

 Zaszurgał

Zaszurał.

 

Odp.: I tak oto poznaliśmy nowe słowo;) Tutaj

 

 Auuu − jęknęła.

Zapewniam, że w takiej sytuacji się nie jęczy, a wrzeszczy.

 

Odp.: I tak oto dowiaduję się o Tarninie nowych rzeczy. Naprawdę? Wrzeszczałabyś?

 

tłukł głową Niemca o chodnik

Po czym poszedł pod sąd wojenny. AK była uczciwą armią, nie mafią.

 

Odp.: Tarnino, to była wojna. Polecam: Aleksander Kunicki: Cichy front. Ze wspomnień oficera wywiadu dywersyjnego….

 

 Starszy pan psiknął sobie

Na prostatę. Tak, jestem trochę złośliwa – ale język jest liniowy. Czytamy po kolei, a jeśli początek zdania sugeruje A, to koniec nie może mówić "nie, jednak B"

 

Odp.: Jesteś pewna, że na początku zdania było coś o prostacie?

 

 bardziej zdziwiona niż zaszokowana.

Bardziej zdziwiona, niż zaszokowana. Czym tu się szokować, ot, kutasik.

 

Odp.: No wiesz, to jednak nie to samo, co highlighter. 

 

ekretarka nogą wskazała obity cynową blachą pojemnik

Skąd ona wie, który to? Poza tym – cyna rozsypuje się przy 13 stopniach Celsjusza (tzw. zaraza cynowa) – nie chodziło Ci aby o blachę ocynkowaną? Bo cynk i cyna – to nie to samo.

 

Odp.: Jestem pod wrażeniem, tylko że zalety cyny to m.in.: odporność na wodę i korozję atmosferyczną, odporność na różne nieorganiczne związki. Tutaj

 

 

 Smutne myśli, jedna po drugiej, skapywały na jego świadomość rujnując resztki wewnętrznej siły.

… no, teraz, to już zasłużyłeś na biczowanie miotełką do kurzu :P

 

Odp.: Naprawdę? Mogłabyś? :P

 

Zwyciężyłaś, dalej już nie dam rady wypisywać odpowiedzi. Odwaliłaś naprawdę świetny kawał roboty. Bardzo się cieszę i ogromnie dziękuję. 

 

Podsumowanie jest dołujące:

Opowiadanie wydaje mi się nierówno posklejane z niepasujących do siebie kawałków – może dlatego, że próbowałeś powiedzieć coś o chaosie? Może właśnie za dobrze Ci wyszło?

 

Szkoda, kurczę, że uważasz historię za chaotyczną. Mnie wydawało się, że toczy się ona dość liniowo od początku do końca. Hmmm. 

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję za wykonaną pracę. Śpij dobrze.

Dobrej niedzieli, Tarnino:)

Regards.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Thargone, nawet nie wiesz, jak cieszę się, że dotarłeś. Przestępowałam z nogi na nogę, wyglądałem przez okno, niecierpliwie czekając na Ciebie. Jesteś słowny. Dziękuję. Przybyłeś z bardzo pogłębioną analizą. Na dodatek trudno z Tobą polemizować. Wskazujesz słabości tekstu, które ten tekst posiada. Że jest inny – na pewno. Czy przegadany? Jeśli czytając napotykałeś nużące miejsca, to bezsprzecznie był przegadany. Że dużo szczegółów – sam nie wiem. Bywają szczegóły, które więcej mówią o scenie i osobie, niż długi akapit. Że może lepiej było dać scenę z seksem bez wcześniejszych negocjacji dziekana z sekretarką? Gdybym tak zrobił, zostałbym rozjechany przez czytających. Tak nieprzygotowana scena kłułaby swym oderwaniem od fabuły. Trudno byłoby dla niej znaleźć dobre usprawiedliwienie, a przed lecącymi w moją stronę pomidorami, plastykowymi kubkami i butelkami po napojach nawet Thargone nie zdołałby mnie obronić. Że za dużo uwagi poświęciłem dziekanowi? Masz rację. Tylko nie jestem pewien, czy jest obleśny. Raczej żałosny. Niedopasowany do rzeczywistości. Tak sobie wyobrażam pracowników wyższych uczelni. Słusznie też zauważyłeś, że jest to pierwsze moje pisanie, które nie miało być smutne. 

Tak naprawdę, jestem pod wrażeniem Twoich odczuć i opinii: trafnych, wyważonych, ciekawych. Dziękuję!!!

Biblioteczny punkcik, bardzo miła rzecz. Wielkie, wielkie dzięki.

Udanej niedzieli, Thargone. (Chociaż wiem, że Twój nick pisze się małą literą, jakoś nie mogę się przemóc. Szacunek wygrywa z literalnym zapisem). 

 Serdeczności:)

 

Już tylko zostało mi pięćset uwag Tarniny do przeczytania. Super, skończę czytać jeszcze przed północą. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Reg, Ty nie tylko znajdujesz niedoskonałości. Dajesz też rady, podpowiadasz. Po prostu uczysz, jak prawdziwie mądry nauczyciel. Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem Ci wdzięczny. I nie jest to żadna przesada, żadne słodzenie ani podlizywanie się. Bo właśnie dzięki obiektywizmowi Twoje uwagi są tak kształcące. Naprawdę wielkie DZIĘKUJĘ:) 

 

 

Pozostało mi już tylko ostatnie trzy tysiące uwag Tarniny do rozpoznania, czyli jestem za połową;)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Reg, skromnością jest pisanie, że miło, że możesz się przydać. Ty nauczyłaś mnie pisać. I myślę, ba, jestem przekonany, że nie tylko mnie. Dziękuję, Reg. Wielkie ukłony:).

Chętnie napisałbym coś więcej, czytam jednak uwagi Tarniny i trochę mi ich jeszcze zostało. Jestem dopiero przy tysiąc dwieście osiemdziesiątej poprawce, którą powinienem wprowadzić. A to mniej niż połowa. 

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Bardzo ciekawe są te Twoje rozkminy:)

Jeszcze raz wszystkiego miłego!

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Drakaino,

Oczywiście, że nie mam nic przeciwko zilustrowania Twojego wystąpienia moją intelektualną wpadką. Właściwie to rad nawet będę, mogąc posłużyć jako ilustracja, ostrzeżenie, przykład, czy co tam więcej. Naprawdę będzie mi miło. 

Błędy materialne zdarzają się na równi w naukach ścisłych i humanistycznych. Mnie jednak nie dziwi, że krzyki oburzenia są większe przy tych pierwszych. Wszelkie pomyłki szybko dają tu o sobie znać: a to most nie wytrzyma obciążeń, kamienica się zawali, rakieta rozpadnie z hukiem i błyskiem. W naukach humanistycznych błędy nie mają tak ewidentnie spektakularnego końca, choć oczywiści potrafią nieźle namieszać w głowach, zaś opóźniony ich efekt może być nawet większy. 

Idąc za Twoją radą, dodałem w tekście wyjaśnienie odnośnie osobliwej kolekcji zbutwiałych mózgów. Uznałem, że najbardziej oczywistym wyjaśnieniem będzie przypisanie ich rosyjskim carom. Byli wystarczająco ekscentryczni, by gromadzić, co im tylko się umyśliło, im dziwniej, tym ciekawiej. Wasyl Szujski mógł przykładowo otrzymać mózg królobójcy Ravaillaca od samego Henryka IV. Na części mózgu mógłby usmażyć jajecznicę (jajecznica a le Ravaillac) resztę wrzucić do skrzynki z innymi zbutwiałymi tkankami. Czy to przesada? Na Zachodzie pewno tak, na Wschodzie – bardziej norma. 

Twoje wspomnienie o historii alternatywnej również jest ciekawe. Także jako kanwa do opowiadania. Bo przecież skoro wszystko może się zdarzyć, dlaczego zdarza się w takim, a nie innym porządku. Pytanie o przypadek zaczyna być w tym momencie pytaniem metafizycznym. Tym bardziej, że przypadek niszczy, ale bywa, że ocala. O tym między innymi była opisywana przeze mnie historyjka. 

Udanej soboty, fajnego łikendu, Drakaino.

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Finklo, może być i tak, że z tym kolapsem jest trochę prościej, ale determinizm to chyba też nie jest. Chociaż… kto wie;)

 Zapewne już śpisz. Bardzo późno się zrobiło. Dobrych snów zatem:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Drakaino:)

Wierzę, że o zbieraniu mózgów i wyciąganiu z nich krwiożerczych pokładów świadomości można byłoby napisać wiele opowiadań. Przypominam też sobie, że w tym zestawie był jeszcze mózg Kaliguli, usunąłem go jednak, widząc w tym pewną przesadę. 

Jasne, że taki zestaw mózgów jest niemożliwy. Lecz skoro “historia to uzgodniony zestaw kłamstw”, czyż w fantastycznym opowiadaniu nie zmieści się już żadne nieprawdziwe założenie? Wszak te mózgi nie są wcale mniej prawdopodobne od dziewczynki schodzącej z obrazka. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że dla fabularnej spójności lepiej, gdy zdarzenia i sytuacje są uprawdopodobnione. Bezsprzecznie masz rację. 

Dzięki za ciekawe spostrzeżenia, Drakaino :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Drakaino

Kilkakrotnie przeczytałem Twój komentarz. I bardzo Ci za niego dziękuję. Fajnie jest wiedzieć, co czują i myślą inni czytający tekst. Jeszcze raz dziękuję, bo uwagi są obszerne i bardzo ciekawe. 

Rewolucje francuska czy bolszewicka mają wspólny mianownik, jest nim śmierć tysięcy niewinnych. Już to samo w sobie jest złe i nie dzieląc włosa na czworo łatwo było przyjąć, że mózgi inicjatorów rewolucyjnego terroru skażone są złem. Mogę sobie oczywiście wyobrazić, że dla fachowca jest to zbyt duże uogólnienie, może i herezja, dla dyletanta jednak to dobry punkt wyjścia do snucia historii.

Z tym Trockim to mnie zawstydziłaś. I to bardzo. natychmiast rzuciłem się edytować tekst i usunąć tak żenujący błąd. Za to zostawiłem Marxa. Chłopina leży sobie na podlondyńskim cmentarzu High-Gate, dobrać się do jego mózgu chyba żaden kłopot. Zresztą tekst jest bardziej obyczajowy niż fantastyczny, mózgi w pojemniku potrzebne były do zbudowania tezy, że zło, podobnie jak świadomość, nie znika, wciąż istnieje i dewastuje świat.

I jeszcze ten wątek seksu. Nie jestem Henrym Millerem, nie potrafię pisać o seksie. Tylko że nie lubię dłużyzn, a tego typu sceny są przerywnikiem, ukazują ludzi w sytuacjach, w jakich na co dzień się ich nie spotyka. Jako element obyczajowości, ilustrujący życie i pracę na wyższych uczelniach – tak to sobie wyobrażam. Rozumiem, że tak to nie wygląda. Lecz z drugiej strony: why not? 

Bezsprzecznie masz rację. Z dziewczynki z zaświatów dałoby się stworzyć ciekawą postać. Tylko że wtedy tekst nie trzymałby się blisko granic absurdu, a bardziej szedłby w horror. A ja nie chciałem pisać horroru. 

Wielkie dzięki, Drakaino, za uwagi. Naprawdę są ciekawe. 

Dzięki!:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Reg:)) przyznam się, że miałem nadzieję na krótszą listę błędów, że tych pomyłek i niedoróbek nie będzie aż tak wiele. Okazało się inaczej. DZIĘKUJĘ. Jesteś Reg niezawodna, zauważyłaś rzeczy, na które wielokrotnie patrzyłem, uważając za poprawnie napisane. Głupia sprawa, lecz przy Tobie czuję się jak ślepiec.

Wśród wypisanych przez Ciebie potknięć są takie, za które wstydzę się bardziej i takie, które jakoś mogę przełknąć. Najbardziej wstydzę się za Marianne Bocian, której zmieniłem nazwisko na Baran. Wiesz. Reg, Marianna Bocian jest dla mnie przykładem przypadkowości. Kiedy po raz pierwszy natknąłem się na zbiorek jej wierszy byłem oczarowany. Mało kto potrafił tak pisać jak ona. Tymczasem została zapomniana. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego. 

Co do seksu biurowego. To jest najbardziej wyuzdana scena seksu, jaką kiedykolwiek napisałem. A wzięła się stąd, że skoro wcześniej dziekan umawia się na spotkanie z sekretarką, to niechże się z sobą zabawią. Przedstawienie tej sceny jest oczywiście przerysowane. Nawet wiem dlaczego. Raz, że chciałem uniknąć dłużyzn i potrzebowałem jakiegoś przerywnika, a dwa, że zapewne wyszły przy okazji jakieś moje kompleksy. Bo musisz wiedzieć, Reg, że mój kontakt z uczelniami był tyleż dorywczy, co nieudany. Jeślibym miał wskazać miejsca, gdzie znajduje się najwięcej darmozjadów, bez wahania wymieniłbym wyższe uczelnie.

Dziewczynka z obrazka, chodząca z drewnianym smokiem robiącym klap-klap miała pierwotnie ukazywać się częściej. W głowie autora tekstu, Wiktor po raz pierwszy spotkał ją jeszcze podczas wojny w zakładzie fotograficznym, w który później uderzyła bomba. Wiktor też miał umrzeć, a dziewczynka umożliwić łatwiejsze pokonanie granicy między tym a tamtym światem. Stało się inaczej, fabuła skręciła w inną stronę. Taki dowód na istnienie przypadków.

Ach, zostało jeszcze do wyjaśnienia, jakim cudem udało się w pojemniku pomieścić tak nietuzinkowe mózgi. Nie wiem. Ale wydaje mi się, że istnieje tajna sekta, która od wieków gromadzi takie eksponaty, wierząc, że zło można magazynować, kumulować i wykorzystywać w niecnych celach. ;)

Jeszcze raz powtórzę, dobrze, że jesteś Reg. DZIĘKUJĘ.

 

Ukłony za bibliotekę. To bardzo miłe, naprawdę.:)

A moje dobre myśli, wiesz dobrze, jak zwykle zaglądają przez Twoje okno. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Finklo, przede wszystkim miło, że przeczytałaś tak długaśny tekst. Jeszcze milej, że wykonanie uznałaś za “całkiem dobre”. A już mega fajnie, że w ogóle zajrzałaś. 

Co do kolapsu grawitacyjnego, zapewne masz rację, wszak w grę wchodzą prawa fizyki i skomplikowane matematyczne równania. Wiem tylko, że jest to proces tak złożony, że nawet teoria katastrof nie była w stanie go rozwikłać. A już przewidzenie momentu, kiedy kolaps się wydarzy, jest, z tego co wiem, niemożliwe. Za dużo zmiennych bierze w tym udział, na dodatek zmienne te są mocno niestabilne. I to z wielu powodów, przede wszystkim pole grawitacyjne, które wytwarza ciśnienie grawitacyjne i pozwala odprowadzić moment pędu, podlega nieskończenie wielu zakłóceniom. Pomijając jednak wszystkie te dywagacje, pamiętam ze szkoły, że prawdopodobieństwo w równaniach fizyki kwantowej po prostu występuje, a gdzie jest prawdopodobieństwo, tam i wydarzyć może się przypadek.

Zapewne zastanawiasz się, dlaczego tak dużo piszę o marginalnym kolapsie, zamiast odnieść się do innych Twoich spostrzeżeń. Ot, po prostu, tam nie wiedziałbym, co napisać.

Jeszcze raz ukłony, w podziękowaniu za odwiedziny. 

 

Zakończyłem już komentarz, zapisałem, patrzę, a tam jeszcze biblioteczny, Finklowy punkcik. Oczywiście, że bardzo dziękuję. :)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Dzięki za miłe słowa, Thargone. Tekst jest naprawdę długi, łatwo w nim popełnić błędy wszelkiego rodzaju i w liczbie równie ogromnej.

Wiele dobrego, Thargone. A cycki, no cóż, gdyby nie one, świat mógłby nie istnieć. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Wylecieć przez skromność, Thargone, toż to nowość jakaś. Przez próżność, dumę i pychę, to jeszcze bym zrozumiał, ale żeby przez skromność. 

Na szczęście w moim przypadku wcale nie o skromność chodzi. Jeśli już to o niepewność, brak wiary, tysięczne wątpliwości. Może one nie są objęte aż tak surowymi restrykcjami. 

W każdym razie bardzo miło, że zajrzałeś. I jakże miło, że się odezwałeś:)

Serdeczności, Thargone.

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Masz rację, Reg, będę się cieszył wszystkim. (Kurcze, Ty zawsze masz rację:) ). A do czytania litanii zarzutów założę różowe okulary, a co tam. Albo przymknę jedno oko, wtedy będę widział tylko co drugi zarzut.

Wszystkiego fajnego, Reg! :))

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

:))) Dziękuję Reg!!!

Z tym “talentem” do pisania to jednak moooocna przesada. Nie wiem, czy pamiętasz, kiedyś pisałem, że potrafię jeszcze robić dobre placki ziemniaczane – to jest prawdziwie przydatna umiejętność. 

Zrobię tak, jak mówisz: na grafikach umieszczę sygnaturki. 

 

Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że zajrzysz tutaj na dłużej. Cieszę się i boję jednocześnie. Ech, życie to jednak ciągłe lawirowanie między sprzecznościami. 

Miłego piątku. Nie, nie tylko piątku. Wszystkiego miłego.

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Reg:)

Jakże się cieszę, widząc Twój wpis. 

A co do ilustracji, powiedz mi Reg, co zrobić, jeśli są to moje, corneliusowskie grafiki, na podstawie kolorowych fotek, które znalazłem w sieci. Co zrobić ze źródłem, gdy moje grafiki istotnie odbiegają od źródłowych zdjęć? Przyznam się, że zastanawiałem się nad tym i tak trochę w kropce jestem.

Ależ się cieszę. Suuupcio, że zajrzałaś. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Cieniu Burzy

A ja myślałem, że po zakończeniu konkursu nikt tu już nie zajrzy. Machnąłem ręką na opisaną historyjkę, zasypując ją codzienną realnością. Tymczasem… tymczasem… pojawiłeś się Ty. :) Bardzo mi miło.

Przyznać muszę, że teraz jestem o tyle pewniejszy swoich słów, że książkę o Perkinsie przeczytałem, tak samo jak poznałem Twoje komentarze. Wiem zatem, że n i e p r z e s a d z a m. Masz w sobie niepoślednie wyczucie słowa, niepospolitą wyobraźnię, masz w sobie to, co przedni znawcy zapachów, jakąś zdolność do oceny poprawności i doboru poszczególnych składników, dla postronnych będącą nadnaturalnym i tajemniczym darem. Wcale nie uprawiasz wodolejstwa. Twoje komentarze uderzają w istotę i punkt. Za to jestem Ci wdzięczny. I to ja dziękuję za słowa Twojego komentarza. Przesadziłem tylko w jednym, przeceniłem Perkinsa. Bo co prawda, mógłby się wiele od Ciebie nauczyć, ale jest na to za krótki, zwyczajnie nie chodzi w Twojej wadze. 

Jeszcze raz dzięki za mądre słowa i opinię. Bądź zdrów, Cieniu Burzy. 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Cieniu Burzy

I tak oto mam współsprawcę, a może i głównego sprawcę moich bibliotecznych punktów. DZIĘKUJĘ! Jakiś czas temu kupiłem książkę pt. “Geniusz” o Maxie Perkinsie, ponoć najwybitniejszym amerykańskim redaktorze i przyznać muszę, że Twoje sugestie i spostrzeżenia są dużo ciekawsze, a wgląd w to, co ukrywa się pod literkami tekstu niezwyczajnie pogłębiony. Perkins mógłby się od Ciebie sporo nauczyć. Jeszcze raz dziękuję.

Teraz tę swoją powstańczą historyjkę napisałbym nieco inaczej. Zwracała już na to uwagę Reg, że najciekawsze jest to, co demoniczne, co tajemnicze, zwodnicze i czarowne. Puszcza, w której – prócz powstańców – czai się odwieczne zło, na dodatek zło idące ręka w rękę ze sprawiedliwością i zemstą, jest motywem niewykorzystanym. Użyte przez Ciebie słowo, że w pewnym momencie tekst “kapcanieje" jest fajne i – niestety – jest też adekwatne. 

Bardzo dziękuję, Cieniu Burzy, za Twoją pogłębioną ocenę. Wiele szczęścia! Serdeczności:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

NoWhereManie

Ogromne dzięki za przeczytanie. Bardzo dziękuję za opinię. 

Zastanawiałem się nad listą zarzutów. Bo to tak, że trochę specjalnie tekst jest pozbawiony “brudu” walki i naturalizmu śmierci. Chciałem utrzymać się w klimacie powstańczej ballady, czegoś takiego, co opowiada się przy ognisku, bez epatowania okrucieństwem. Jakiż to problem napisać o ścierwnicach obsiadających otwarte oczy poległych i o kiszkach przytrzymywanych, by nie wypadły na ziemię. Tylko że wówczas cała romantyczność, może nawet ta nieudana poetyckość, żarłyby się z resztą tekstu i zwyczajnie byłyby nie do pogodzenia. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Zapewne historyjka jest kulawa, pewno więcej niż troszkę nieudolna, ale, cóż, trzeba ją brać z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Wielość zarzutów dowodzi, że chyba niespecjalnie mi się udała.

A ja ogromnie dziękuję za to, że zechciałeś wyrazić swoją opinię. Ciekawą, dającą do myślenia i kształcącą. Dzięki!

Pozdrawiam:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Śniąca

Z wielką ostrożnością otwieram najpierw jedno oko, potem drugie, przygotowując się na kolejną porcję zarzutów. A tu, tymczasem, lista tego co złe, nie jest aż tak długa. Uff.

“Dziękuję” – samo ciśnie się na usta. 

Dziękuję za opinię i komentarz. Przekonują one, że obraz jest ważniejszy od słów. Zimowy krajobraz podporządkowuje sobie wyobraźnię i błyskające w tekście słońce wygląda jak z historii alternatywnej. 

Jeszcze raz dziękuję. Wiele miłego:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Oczywiście masz rację Wilku-zimowy. Nie wszystkim musi się wszystko podobać. Chociaż z komentarzami jest tak, że bywają świadomie złośliwe, bywają też kurtuazyjnie pochwalne. Pogubić się w tym wszystkim łatwo. Fajnego dnia, Wilku:)

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

Nowa Fantastyka