Profil użytkownika


komentarze: 139, w dziale opowiadań: 58, opowiadania: 42

Ostatnie sto komentarzy

Jeśli nie dotrzymują terminów, to przyjmowanie opowiadań też powinni przedłużyć. Jak Kuba… no.

Przemycę komentarz, mam nadziej nie naruszając dyskusji moralno-patriotycznej o powstaniu. Tam wyżej pytano się o literaturę. Tomasz Bukowski "Obiekt R/W006" akurat trafia w klimaty, bo akcja rozgrywa się podczas Powstania Warszawskiego. Ale nie wiem, czy trafi w gusty, bo historia wydaje się co najmniej prosta. Takie fantasy. "Herrenvolk" – SF o przenoszeniu w czasie i zapobieganiu temu, co w dziejach wypadło jak wypadło. "Zanim noc" Dukaja. Antologia "Deszcze niespokojnie". Można pogrzebać. A i jeszcze Przechrzta coś napisał, coś o Piłsudskim i jakieś mitologicznej sile, ale nie pamięta, o co się rozchodziło… Miało być o powstaniu, a wyszło o całej wojnie. ;(

Grzędowicza czytałem i literatura, jak na mój gust, świetna. Ale i tak obstawiam, że Zajdla zgarnie albo Kańtoch albo Wegner. Co do opowiadań, to oczywiście Dukaj... ma duże szanse. Czytałem i doszedłem do drugiego rozdziału i odpuściłem, dużo zawiłości i niebanalny język. Tyle o Nietocie.

Duże szanse ma też Ćwiek, bo jak nie mieć dużych szans przy trzech nominowanych opowiadaniach i powieści, a na dodatek zeszłorocznego Zajdla.

Nie tylko w Morfinie jest takie zmaganie się z językiem. Złapałem raz za Wieczny Grunwald, to tam przy każdym czasowniku stoi "być", odmieniane albo nie, nie pamiętam. Wydaję mi się, że pod tym względem Grunwald jest mniej nieznośny, bo wystarczy pomijać to słówko, a sens i tak zostaje zachowany. Ja tak przynajmniej robiłem. ;)

Testowa czyli jak będzie zła to powrót do starej.  ;)

Jeszcze kibiców stosujących gaz nie spotkałem. :) 

Idź, brajt, na derby Łodzi… albo lepiej nie, aż tak źle Ci nie życz. Raz byłem. Nieciekawie wyglądało i uwierz, że nie tylko policja rzucała pieprzowym.

W pełni zgadzam się z Finklą. Niektórzy widzą tylko skrajności. Ba, jednostki degenerują wyobrażenie o całości, tymbardziej że widoczne są skłonności przywłaszczania sobie np. patriotyzmu, przez co dochodzimy do absurdu. Mój patriotyzm czynny, poparty gazem i kijem jest lepszy niż twój bierny.

A tak na marginesie, czy nie uważacie, że kibice nie są patriotami? Kibice, nie kibole. Najlepszy przykład - piłka nożna. Jadą tacy - bywa, że i za granicę- na mecz wymalowani, z flagami, godłami, w barwach narodowych, siedzą czasami stoją, z nadzieją na zwyciestwo, krzyczą, dopingują, a gdy jest już po wszystkim, wspieraja: Polacy nic sie nie stało.

*skrótu. Jak ja to napisałem?!

Są też tacy, co porównują patriotów do kibiców - też mają flagi, kolory i są gotowi używać argumentów, w postaci gazu i kija - z tą jedną różnicą, że patrioci są jeszcze bardziej szaleni, bo gotowi walczyć na smierć i życie.

Zresztą, czy ostatnimi czasy - w wyniku jakiegoś skrutu - nie utożsamia się jednych z drugimi.

@ocha - kompleksy widoczne w krajach postkolonialnych, widać również w takich krajach jak Polska; prawdopodobnie wynikające z naszych przeżyć historycznychi, albo mentalności narodowej; albo mentalności wynikajacej z ów dziejów ;) Bo to Warszawa, nie Paryż. Bałtyk nie Środziemne. Wszystko, co jako naród robimy, analizujemy w kontekście Zachodu. Na tym polega kompleks polskości, nie potrafimy wytworzyć autonomicznego systemu, stylu bycia, życia, który byłby ewidentnie polski nie zachodnionaśladowczy.

A ten Zachód to tylko ziemia jałowa ;)

@syf - nie tylko te; jest jeszcze Burgundia.

Aha, bronić, mówisz. Małe ojczyzny są silniejsze niż państwa, tak brzmiała moja teza. W odniesieniu do Polski nasuwa mi się myśl o Kresach Wschodnich, które automatycznie wręcz zostały przyłączone do ZSRR. Polacy mieli możliwość wyemigrowania - jeśli dobrze pamiętam, były robione też wysiedlenia m. in. Wileńszczyzny - na Ziemie Odzyskane, do Nowej Ludowej Rzeczpospolitej, albo pozostania tu, gdzie się urodzili i przyjęcia obywatelstwa rosyjskiego. Ilu z nich pozostawiło ojcowizny, a ilu zostało - (już po wszelkich możliwych represjach) 400 tys. na Ukrainie, około 500 tys. na Białorusi. No i jeszcze Wileńszczyzna. O czym to świadczy, mianowicie, że patriotyzm lokalny silniej był zakorzeniony w ich głowach. Oczywiście, oni nie przestawali czuć się Polakami.

@beryl - ale pod jakim względem?

Patriotyzm nieodłacznie kojarzy mi się z ojczyzną, a ta z krajem, w którym się urodziłem, w którym mieszkam obecnie, z jego kulturą, historią, tradycją. Ale pytanie czy jest w stanie przetrwać (ten patriotyzm)? No, okazuje się, że nie za bardzo. We Francji czy Niemczech widać silniejsze ruchy, czy raczej tendencje patriotyzmu lokalnego, tzn. ludzie mieszkający w Alzacji czy Lotaryngii, bardziej poczuwają się do bycia alzatczykami czy lotaryńczykami niż Francuzami. Historia zatacza koło, wracają tendencje średniowieczne niczym z wizji Jęczmyka. Okazuje się, że państwa to twory sztuczne. A jedyne, co jest w stanie przetrwać to małe ojczyzny, albo jak pisał Pilot - mateczniki.

Forma powinna iść w parze z treścią, a Lem nie raz pokazał, że umie połączyć naukową rzetelność z bogactwem językowym. W tym przypadku - niestety - potknął się.

Nieco wyżej wspomniałem o Verne'e, ale w jego przypadku potraktujcie to jako ciekawostkę. W "Wokół Księżyca" grupkę ludzi wysłano  na Księżyc przy pomocy armaty. Żeby wysłać taką puszkę, która nawiasem mówiąc nie miała własnego napedu, trzeba by nadać jej II prędkość kosmiczną, czyli jakieś 11,3 km/s. Wiecie jakie byłoby wtedy przyspieszenie tego kloca? Jeśli dobrze policzyłem, to około 500g. Nie możliwe by ktoś jeszcze się po czymś takim poruszył, jak było to w powieści.  Żuławski chyba też w ten sposób wysyłał. Ale jest to do usprawiedliwienia z powodu ówczesnego braku wiedzy. Książka powstała w 1869. Wtedy Konstanty Edwardowicz lepił jeszcze zamki z piasku, a rakiety budował z tektury. :)

Oczywiście, że w słonej wodzie da się wziąć kąpiel z mydłem. Udowodnił to smok Miluś, biorąc kąpiel w zupie Lubawy. 

Wymiękłem, brajt ;p

A z tym mydłem to kombinujcie, bo ja też nie chciałbym żeby to był błąd. Im bardziej egzotyczna odp, tym lepiej dla AS-a. ;)

@AdamKB - jakaś podpowiedź? Coś mi mówi, że jeżeli Lem to powinienem wybrać... nie za trudne ;)

@Bravincjusz - No dobra, moja wina. Bardziej chodziło mi o mydliny. Żeby je z siebie zmyć, trzeba najpierw rozpuścić mydło w wodzie, a w słonej się nie da; a nie można się umyć mydłem, którego się nie da rozpuścić. No, chyba że miał w płynie. ;)

Narazie jeszcze muszę go trochę uzupełnić, trochę z niego wyrzucić, ale jakby co to wiem do kogo wpadać, Julius :)

Ja powoli też kończe opko o transhumanizmie. Boję się tylko... albo mniejsza o to. ;)

To się chyba nazywa metatekstualność. Na takiej samej zasadzie można przeczytać u Dostojewskiego cytat z Kandyda. Tam to jest napisane wprost - bohater wziął książkę Woltera, otworzył na chybił trafił i ... tu cytat. Ale co z tekstami w których np. autor, świadomie i dobrowolnie, zamieszcza jakiś cytat i nigdzie - ani bezpośrednio w powieści, ani w przypisach - nie informuje o nim. Czy to jest plagiat czy intertekstualność? Kiedyś czytałem, że jeśli cytat jest w miarę rozpoznawalny np. Szekspir, być czy nie być, to takiego obowiązku nie ma. Ale jak to jest?

AdamKB - Temat zszedł na bok, ale cały czas wpadam, sprawdzam. Co do powyższego, brak mi słów, aż tak to prawdziwe. Żadna korporacja nie będzie traciła zysków, kasy, by spełniać szczytną idee. One są nastawione na konkurencyjność działania, i mam wrażenie, że głównie wykluczają współpracę. Ponadto konsumpcjonizm to najpopularniejsza postawa życia; nikt "z góry" nie jest w stanie uskutecznić czegoś podobnego, bo mu się nie opłaca. A gdzie: wartości, wzory,  idee...

A jak wydanie specjalne się ładnie zapowiada. Z tego co przejrzałem na stronce to chyba grafika zmieniliście... steampunkowa okładka, a im dalej w las, tym coraz ładniejsze te obrazki. Kto to tam wam maluje?

Przyjmuję to z wielką ulgą, gdyż wchodzenie w jakiekolwiek spory mnie męczy. Ale jak już zacznę to rzadko odpuszczam. ;)

Zaiste chędogi szkic :)

A co dokładnie z tą ekonomiką? W czym miałaby pomóc?

@rinos - Jeśli pijesz do mnie, to wypada mi się bronić. Albo po prostu uświadomić Ci fakty. Wiem cokolwiek więcej, nie wiem czy cokolwiek więcej od ciebie, ale zauważ, że temat nie dotyka żadnego konkretnego uniwersum z książek fantastycznych, stylizacji Martina, Sapkowskiego, Rowling w ich powieściach, fabuły, kreacji bohaterów, kompozycji otwartych, zamkniętych i jeszcze nieodkrytych. Moje pytanie brzmiało: co myślicie o transhumanizmie. Nieuświadomionych pragnę uświadomić, że ta ideologia nie jest strict literacka, ona istnieje. Prosiłem, żebyście ruszyli wyobraźnią i przedstawili swoje opinie. Chcesz opieraj się na cyberpunku, steampunku czy na operze mydlanej. Mi chodzi o twoje zdanie. Temat potoczył się w zupełnie inną stronę, ale cóż. Gdybyś zobaczył – jeśli kuje cię moja niewiedza – to po połowie moje komenty to pytania i opinie. Niewiedza, którą mają zaspokoić wasze wnioski i wiedza, poparta własnymi spostrzeżeniami.

Ps. Harrego nie czytali – za duży jestem ;)

Huxley - Nowy wspaniały świat

Bradbury - 451 stopni Fahrenheita ;)

Adam dobrze gada. Przykład państewko leżące na Morzu Karaibskim. Ludzie nie mają mozliwości głosowania w wolnych wyborach, wybierania władz, nie jeżdżą najnowszymi wersjami mercedesa, o referendach, przedsiębiorstwach, akcjach i giełdach moga jedynie śnić. Mimo to nie narzekają, bo mają mieszkanie, pracę i darmową opiekę zdrowotną. Czego więcej? Zresztą wolność to tak abstrakcyjne pojęcie...

@gary - najdoskonalszym remedium jest tak zwany złoty środek. I wszystkie nagrody świata, temu kto go odkryje. Ale mi się ten pomysł wcale nie podoba, znaczy ten z usuwaniem jakieś grupy do końca, brzmi okropnie. Wyłączenie jakiejkolwiek z grup, doprowadziłoby do zatarcia tożsamości. Skąd mam wiedzieć czy jestem sentymentalistą-hiperemocjonalistą, skoro poza mną nie ma nikogo innego. Tożsamość tworzy się poprzez świadomość odrębności, poprzez kontrast. Takie społeczeństwo to byłby jedna wielka ogłupiałą masa, aż mdłości zbierają. Idylla? Raczej piekło. Ale mówie tak bo wychowałem się w społeczeństwie poróżnionym politycznie, kulturanie... W dystpii czy utopii, której nie chiałbym, żeby zmieniał jakiś reformator austronauta z hasłem: zrobie wam lepiej.

Dzięki wszystkim za wyczerpujące opinie, wnioski itp. Widzę, że za daleko zabrnąłem. To, co chciałem w większości się dowiedziałem.

Czy możliwe jest / będzie wyeliminowanie emocji, negatywnie wpływających na interakcje z otoczeniem.

Widzisz, Adamie, ja optymistą nie jestem. Bliżej mi do sceptyka. ;)

Dalej będe wam truł ;) Kto kompetentny i chętny niech odpowie. A zakładając, że ewolucja nie działa wstecz, ale transhumanizm się tego nie tyczy, to czy jest możliwy zanik emocji, będących konsekwencją adaptacji czy też nie bądących? Albo jeżeli nie zanik, to chociaż ich ograniczenie, zmniejszenie ilości? Według Plutchika istnieje tylko osiem pierwotnych emocji. Reszta to tylko wynik syntezy diad tych podstawowych. Dzieci - z tego co gdzieś przeczytałem - posiadają jedynie trzy: lęk, złość i miłość. Więc jak myślicie? ;)

@prosiaczek - to chyba flądra; no i się nie zgodzę, że to jest przykład niedskonałość ewolucji, bo ewolucja nie kieruje się estetyką czy symetrią, ale jej główną siłę napędową stanowi warunek przetrwania. Pod tym względem jak najbardziej doskonale przystosowała rybę do środowiska.;)

Dużo tego. Postaram się odnieść do innych komentarzy troszkę później. Jak sobie to wszystko przeanalizuję.

Dobra jak już tak gadamy, to chce wyczerpać temat do końca. Ale trochę go przesunę. A jak to jest, że czujemy? Że odczuwamy emocje? Żal, cierpienie, miłość, smutek. Odpowiadają za to jakieś hormony, tak? Ale jakie. Nic bowiem nie znalazłem na ten temat.

Doskonale cię rozumie Adamie - jeszcze nie teraz. Może nie w tym wieku, może nie w następnym. Ale jeśli już, to co wtedy... kompletna swawola, chyba jakieś granice muszą być. Transhumanizm będzie monopolizowany czy też potraktuje się go jako dobro społeczne. Wiem, że ciężko jest coś przewidzieć, jednak pogdybać zawsze można. Nie racjonalizm, ale fantastyczne spojrzenie. ;)

Kiedyś ludzie nie dożywali setki, teraz zdarza się że ja przekraczają. Ale kosztem chorób m. in. Alzheimera. 

Co do impulsów odbieranych przez mózg, to słyszałem o takich proporcjach: z kilkunastu milionów obieramy zaledwie kilka tysiecy, nie wiem ile to jest procent. I wszystkiemu są winne nasze zmysły. Ostatnio słyszałem hipoteze, że podczas snu, kiedy nasze zmysły są w znacznym stopniu wyłączone, mózg pracuje znacznie lepiej. Skutkiem tego są np. sny profetyczne itp.; po prostu mózg jest wstanie za pomocą nie wiem czego odczytywać impulsy, które normalnie są wygłuszane. Ale nie mam pewności czy to nie farsa.

Koik80  - oczywiście, prawo o dziedziczności i prawo doboru naturalnego Darwina. Ale mi nie o to chodziło ;) Nie wiem o co chodzi transhumanistom, z prostego względu - nie jestem nim, a literature na ten temat znam mniej niż słabo. Użyłem słowa ewolucja w sensie procesu metamorfoz; nie to też złe słowo, przemian, przejść w inne... no, wiesz...

Może przedstawię swoje zdanie.

Poruszyłem temat, bo niedawno przeczytałem artykuł Dukaja o książce Raya Kurzweila. Notabene ten ostatni własnym usilnym staranie próbuje wyprzedzić epokę – ma lat bodajże pięćdziesiąt sześć, a biologicznie zatrzymał się na czterdziestce. Codziennie łyka ponad dwie setki tabletek i robi dwanaście dializ na tydzień. Jednak nie o tym. Autor w tekście porusza między innymi wątki transhumanizmu. Dość odległego w czasie, wszystko bowiem na dzień dzisiejszy brzmi jak fikcja. Rozważa czy naszą świadomość, pamięć, rozum, myśli da się przełożyć na nośnik cyfrowy. Pamięć opierającą się na szeregu przemian białkowych zapisać na jakimś urządzeniu, zapisać w systemie zero-jedynkowym tak by dało się ją odtwarzać. Tak innowacja przyczyniła by się do jednego – nieśmiertelności. Według mnie cel iście szczytny, na razie pozostający w sferze marzeń. Ale jest jedno ale…

W innym wywiadzie stoi, że wszelkie poprawki i ulepszenia człowieka wiążą się z degradacją. Rozmówca powołuje się na „Biologie przekonań” B. Liptona - nie czytałem – w której mowa jest o komórkowych receptorach tożsamości. Każda komórka dzięki nim wie do kogo należy. Gdy się przeszczepia narządy usuwa się tożsamość komórki, by organizm mógł je przyjąć. I nagle okazuje się, że osoba po przeszczepie, dalej za profesorem: zaczyna mieć nowe upodobania i przeżywa uczucia, jakich do tej pory nie doznawała. Na przykład okazuje się, że lubi alkohol, choć go nie znosiła. Jaka więc będzie tożsamość komórkowa osób z mechanicznymi protezami? Z połową swego ciała zamienioną na elementy z plastiku. To pierwsza kwestia. Druga to ogólna świadomość. Człowiek, który dzięki transhumanizmowi, będzie w stanie przezwyciężyć wszelkie choroby i „niedoskonałości” aż w końcu pokona śmierć, wg mnie będzie tworem nieudolnym. Ten immortalis spowoduje zatarcie naszej samoświadomości. Bo człowiek jest tylko wtedy zdolny do podejmowania działań, szukania sensu, gdy ma świadomość własnego przemijania. Egzystencjalizm się zakradł więc może już dosyć… ;)

Lepsze jest wrogiem dobrego. Ludzie chcą być coraz doskonalsi, ale może doskonałości „ewolucji” nie da się przewyższyć.

Ta ich pogawędka, rzeczywiście nie pasuje do sytuacji. Ja z początku myślałem, że czarownice występują w roli obserwatorek... A one płoną na stosie, tak? Bo nie załapałem.

Przecież to nie jej wina w końcu. -  nie pasuje mi „przecież” i „w końcu” w jednym zdaniu. Ja bym z któregoś zrezygnował.

Jej rozmyślanie przerwało pukanie w drzwi. – do drzwi.

 

Podobno ostatnimi czasu znacznie obniżyłaś loty. – ostatnimi czasy

 

Irytowało ją to, iż na siłę stara się ją uszczęśliwić i znaleźć jej męża. – powtórzenie ją, zaproponuje coś takiego: Była poirytowana tym, iż na siłę stara się ją uszczęśliwić i znaleźć jej męża.

Beatrice postanowiła udawać, że jest jej to obojętne by zdenerwować ojca. – By zdenerwować ojca Beatrice postanowiła udawać, że jest jej to obojętne. Ja bym to tak zapisał, lepiej brzmi. Twoja wola jak zrobisz.

- Biedactwo. Coś poważnego. – z tekstu wynika, iż tu powinien stać znak zapytania, gdyż po tej kwestii zapisałeś odpowiedź służka. Więc znak zapytania.

 

Beatrice patrzyła na podstarzałego belfra, który szukał coś w swoich notatkach. – szuka się czegoś.

 

Longinus może i był jedną z najmądrzejszych osób w kraju, ale za grosz nie miał talent do przekazywania tej wiedzy. – talentu

 

„Wielki i opasły cielak, który tylko by żarł” – tak opisałby go Beatrice, - opisałaby

 

Przez chwil chyba nawet dało wyczuć się lekkie trzęsienie ziemi, gdy grubas się poprawiał w fotelu. – Przez chwil kilka albo Przez chwilę.

 

Dużo literówek. A tak w ogóle to cześć. Dużo tu ostatnio było o różnych krytykach, krytycyzmach i innych krytykopodobnych sprawach, o takich ludziach, którzy swymi nieumiejętnymi, albo raczej szyderczymi komentarzami zabijają potencjał twórczy młodych. Ograniczę się i powiem tylko tyle… takie to sobie. ;)

Parowski się postarał; "Dama Karo, Dama Kier..." niby takie proste, bo i w jednym zdaniu możnaby napiisać, jak trzy dziewczyny wsiadają do tramwaju, a jednak w tekście jest coś co mnie zachwyca. Mianowicie - język, czyli to co stary wyjadzacz imć Parowski ma najlepszego. Płynny i działający na wyobraźnię. No i wymowa; by chwytać... chwilę, bo zaraz można coś zaprzepaścić. ;) 

A myślałem, że ta reklama tylko mnie irytuje ;)

@beryl - przede wszystkim rozumienie tekstu i zdolności twórcze, ale kiedy w temacie stoi: odnieś się do całej powieści, a się nie odniesiesz, to punkty lecą.

Dzięki ;) Ale już po wszystkim. Tak był Żeromski (fragment z Przedwiośnia i roli autorytetów), z drugiej zaś strony Orzeszkowa (gloria victis) z Baczyńskim( Mazowsze, czy coś takiego). Nic fajniejszego tafić się nie mogło :( Modernizm kontra pozytywizm. Jak zdam to cudem...

Lord Zarządca mimo, iż bardzo się starał to nie mógł znaleźć jej męża.


Herbert mimo swoich talentów i licznych koneksji nie mógł nic zaradzić w tej sprawie.


W swojej głowie obmyślił już chyba każdy z możliwych planów, lecz żadnego z nich nie był w stanie zrealizować. – w nie dalekim sąsiedztwie, znajdują się takie o to zdania, których wydźwięk jest bardzo podobny.


Nie pomogły obietnice ani pieniądze.


Próżne były jego poszukiwania nawet wśród biedniejszej arystokracji, którą Herbert próbował kusić pokaźną ilością złota. – znowu.


Gdyby jednak Herbert wiedział z czym wiąże się ta wizyta nigdy by do niej nie dopuścił. – Jak mógł nie dopuścić do wizyty kogoś kogo się nie spodziewał.


Kim był ów gość? – pytasz się czytelnika, czy to pytanie retoryczne, bo jakoś nie wygląda.


- Witam. Zaszczytem gościć jest dla mnie długo nie widzianego Pana Zarządcę Ziem Zachodnich, Lorda Arystokratę Ulyssesa. Tym bardziej, że wizyta ta jest niespodziewana. –  przecież kilkanaście zdań wcześniej, można było to wywnioskować z narracyjnego opisu.


Wiedział, iż ta uwaga jest krzywdząca jednak nie mógł się pozbyć tej myśli widząc jak jego gość co jakiś czas przerywa, by się oblizać. – uwagą to ona, by była gdyby ją wypowiedział, wytknął, wyrzekł, wykrztusił z siebie, w jego myślach to może być spostrzeżeniem,


- Jak dobrze pan pamięta mam syna dziedzica i nie mogę pozwolić, by ożenić córkę jego kosztem. – po pierwsze kobiety się nie żenią; drugie wystarczyłoby tylko: nie mogę ożenić córki jego kosztem.


Niezadowoleni lordowie szepczą, że tylko nas ośmiesza ten błazen. Wielu z nas straciło synów przez jego decyzje, ludzie są niezadowoleni. – w sumie wychodzi na to samo: są niezadowoleni.


Jego rządy muszą się skończyć, by ta róża mogła w końcu rozkwitnąć. – jaka ta róża, nie chodzi o metaforę, ale o to do czego nawiązuje, proszę więc w tym miejscu o jakieś tłumaczenie.

- No więc otwórz tamtą półkę. Weź cztery monety i idź osiodłać konia. Gdy to zrobisz masz tutaj wrócić. Śpiesz się.

Może to i był ryzykowny plan, ale lepszego w tym momencie nie mógł nic wymyśleć. Rozwinął kawałek papieru i zaczął pisać. Nim skończył, w gabinecie ponownie stał już sługa.

- Słuchaj mnie uważnie. Weźmiesz tę mapę … nie zgubiłeś złota, które wziąłeś?

 

Po co służkowi cztery monety do siodłania konia? Najpierw lord kazał swemu słudze wziąć cztery monety, nie tłumacząc, jak to ma w zwyczaju, co ma z nimi zrobić. Po czym kazał swojemu służącemu iść osiodłać konia i wrócić. Na dodatek pyta się go czy nie zgubił pieniędzy. A ja się pytam: nie mógł iść osiodłać konia, wrócić i wtedy wziąć pieniędzy i listu? Absurd.

Mało tego - nie zgubiłeś złota, które wziąłeś? No w tym momencie, czuje, że chcesz zrobić ze mnie idiotę.


Pod żadnym pozorem nie dawaj go nikomu przeczytać. – przeczytać nie, ale na rozpałkę to go może użyczyć, co?

Pzdr.

 

Niestety nawet on nie był zainteresowany Beatrice, mimo iż nie należał do najprzystojniejszych mówiąc delikatnie - przed mówiąc przecinek

- Tak panie. – przecinek między.

Tak jest. - odpowiedział sługa.  Bez kropki

- Rozumiem panie. – przecinek

Może to i był ryzykowny plan, ale lepszego w tym momencie nie mógł nic wymyśleć – pokrętne to, bez nic lepiej brzmi

 Weźmiesz tą mapę i ten list. – tę nie tą

To teraz będzie o trzy i osiem dziesiątych procenta lepiej. (ach, pycho)

Fabuła, pomysłowość i problematyka tekstu... pozostawię to bez krytyki. Tekst jest czasami przekombinowany, piszesz niekiedy tak, jak gdyby czytelnik był idiotą, więc trzeba mu wszystko powtarzać z dziesięć razy, by załapał. Ale może to tylko mi się tak wydaję

Pzdr.

Sugeruje atlas geograficzny, nie tylko do nazw miejsc, miejscowości czy krain itp. ale również do nazwisk czy imion. Malo zorientowani się nie skapną. Ponadto różne wersje językowe tego samego imienia, w różnych językach to może brzmieć zupełnie inaczej - i taki banalny przykład - Ludwik, Luigi, Luis, Lodovico. Ponadto, poleca się przekształacać i spaczać. Może przydać się też leśmianowska metoda kontaminacji, czyli łączenia początków jednych słów z końcówkami drugich, przy czym najlepiej żeby środkowa sylaba łącząca była wspólna dla obu wyrazów. ;)

Dukaj w Lodzie jakoś nie zadawał sobie takich pytań? Sądzę, że nie ma co udziwniać i silić się na ograniczanie się, w granicach rozsądku oczywiście, bo to taka sama część zdania (orzeczenia) i świat byłby bez niej... mniej piękny (przedstawiony tym bardziej).

Się wyraziło się swoje zdanie.

Herling- Grudziński to to nie jest.

Do refleksji żadnych mnie nie skłoniło. Nie pośmiałem się, chyba że z komentarzy. Ale pisz Autorze, pisz i... pisz, a ponadto czytaj. Pzdr.

Gdy mowa o książkach jednego autora, to dobrym systemem jest czytanie w sposób chronologiczny, tak jak ksiązki zostawały wydawane. Można wtedy prześledzić jak to bywało np. z zapatrywaniem pisarza na różne światopoglądowe rzeczy i tym podobne błyskotki. Zawsze się nad tym zastanawiałem, by sobie kogoś upatrzyć i wypróbować, ale nie wiem czy rzecz nie przerosłaby mnie. Podaje pod rozważania. System, oczywiście jak najbardziej zalecany do eposów podzielonych na tomy i innych trylogii i sag. ;)

@Stargate - Hmmm... nie jestem aż tak radykalny w tej kwestii, bo "trzecioosobowy wszechwiedzący narrator" to hasło typowo podręcznikowe; a nader wszystko szanuję licentia poetica autora, "wolnoć Tomku w swoim opku". Ten komentarz wyżej... hmm... potraktujmy tylko jako małą sugestie.

Może to zachwyca, ale jak zachwyca jeśli nie zachwyca? Złośliwości nie koniec - wchodząc na tę stronę, spodziewam się przeczytać tekst związany z fantastyką. Czemuż więc wchodząc na tę stronę i otwierając zakładkę opowiadania, fantastyki tej nie zaznaję? Pytanie na miarę Hamleta; zupełnie już pomijając ten fakt opowiadanie napisane jest poprawnie i nawet by to miłe było, ale błagam cokolwiek z fantastyki, drogi autorzę, wrzućcie do tego. "Czarodziejka" ni starczy.

Obowiazuje zasada, że narrator trzecioosobowy jest wszechwiedzący, a tymczasem :

Doczłapał do zagrody, chwilę szperał wzrokiem w trawie. Znalazł. Wygrzebał kostur z rozwidleniem na końcu, którym dociskał złapane w potrzask lisy, czy kuny. 

Mija się z narratorską wszechwiedzą.
Bez urazy ale dla mnie za długie i ciężko mi się czyta. Pzdr.

To se za offtopuje, że chyba Dj Jajko zwęszył prowokację i nici z demonastracji, eksperymentu czy jak toś zwiesz, brajcie. ;) Ale i tak całym sercem, i duchem, i słowem jestem z tobą.

Nie ma za co; chciałem jedynie co niektórych uwrażliwić na problem braku zainteresowania polskimi autorami. I ogólnie takimi tam niedostępnościami w polskiej literaturze. Co spamowego, to nie ja. Peace, berylu.

Ten zorientował, co się dzieje, ale nie zdążył zareagować. - zorientował się.

-Jestem kuźwa zabójcą gigantów-listonoszy.- powiedział i zawył.

A to, toż to prawdziwa perła literatury. Mogłoby być: jestem kuźwą zabójcą gigantów-listonoszy albo wstaw tam przecinek przy tej kuźwie, kuźwa.

Stek nie fantastycznych bzdur.

Z góry sorry za of-top, ale nie opłaca się chyba zakładać oddzielnego tematu.

Wyszedł teraz ostatnio zbiór opowiadań "Zachcianki", a w nim opoko Dukaja - "Portret Nietoty". Natknął się może ktoś na jakiś fragment tego opka, bo cały net przeszukałem i nic nigdzie nie ma, po za ogólnikami na empiku i inncyh księgarniach.

Mimo, że zbiór jest w większości niefantastyczny to jednak myślałem, że co niektóre strony (m. in. ta) powinny się tym zainteresować, bo jest też tam opko Twardocha. A tu nic. Zawiodłem się.

Bo dla mnie, zwykła książka jest szara i nudna, czyli rzeczywista, a fantastyczna pozwala oderwać się od tej szarej i nudnej rzeczywistości, dając w zamian cudowność. :)

Roger - oprócz tego, ze trudno też biegać z tak przypiętym sztyletem, bo najzwyczajniej w świecie plątałb sie on koło jej jakże wyeksponowanych nóg, to powiem ci, że się czepiasz; tutaj obrazek ma zachwycać :)

To zacznijmy od tego, co rzuca się w oczy - to znaczy okładka. Od niepamiętnych czasów nie przypominam sobie, by była taka ładna jak ta, październikowa. Naprawdę bardzo ładna. Minimalistycznie (szkoda, że tylko jedna przedstawicielka płci pięknej) gargantuiczna zarazem.

W podstawówce do której chodziłem, Pilot Pirx najlepszą reputacją się nie cieszył. A osławiony wplotłę troszkę przez ironię, bo osobiście oporów przed Lemem nie miałem i nie mam, lecz jak przypomne sobie narzekania kolegów, którzy wielokrotnie Lema odsądzali od czci i wiary, to rzeczywiście dla nich musiała to być macabra.

Cóż, większość urazów do Lema, bierze się w szczególności z niedobrowolnego czytania owego pisarza juz w podstawówce, gdzie katowanie zaczynało się od Bajek robotów a kończyło osławionym Pilotem Pirxem. Cytując dalej za Dukajem: Cóż, za wcześnie do Lema podchodzimy, musimy do niego dorosnąć, i to wielokrotnie. Ja tam uważam, że  zarówno Bajki jak i Cyberiada to dzieła wręcz przecudne, niepowtarzalne i wyjątkowe w warstwie języka i gatunku. Baśń, gawęda szlachecka (bo i takie aluzje się pojawiaja), połączone z science fiction, archaizmy isćie Sienkiewiczowskie i neologizmy iście... Lemowskie. Ktoś powie; groteska. Ale słabiutkie to słowo do określenia mistrzostwa Stasia. Ja mówie perfekcyjna kontaminacja sztuki, synteza prawdziwej literatury. Właśnie tak określiłbym te książki. One są... oh...

Ekspedientka odwzajemniła uśmiech i pochyliła się nad kasą (...) szukając reszty.

Rzadkie (...) szare obłoki zgęstniały, by po chwili przysłonić blade, wczesnojesienne słońce.

- Postaw to tutaj – rzuciła czarnowłosa (...) wskazując wolny kawałek ławki.

Teraz był jej niemal bezwolną lalką, która pozwalała jej wygodnie egzystować w świecie rządzonym przez dorosłych.- powtórzenie

jednak łzy nie chciały zacząć płynąć. - przekombinowane, według mnie; wystarczyło by nie chciały płynąć

Cóż kobieta, zupełnie nieświadomie, zadarła z osobą której mocy nie była by w stanie nawet sobie wyobrazić. - brakuje przecinka po cóż i przed której, a  byłaby pisze się razem.

Jest trochę tych błędów.

...lecz sterczały sztywno do góry chyląc się swe końcówki dopiero wtedy, gdy osiągnęły ponad kciuk długości. - zmień to, zdanie w takiej jak teraz formie jest nielogiczne.

 

Miejsce w którym teraz jesteśmy rybacy nazywają Zzapiździgórzem, bowiem nasz stary zameczek stoi nad brzegami morza, z jednej strony woda po horyzont, z drugiej strome, skaliste wzgórza, a w samym zamku piździ i przeciągi się robią takie, że mało uszów nie urwie. - przecinek po jesteśmy

 

Czy któryś z was, moim dzielni kamraci, spodziewał się, że zostaniemy tu tak brutalnie napadnięci? - moi

 

Sami widzie, nawet Gaduła się nie spodziewał! - widzicie

 

Potem zaś zaczaili się, zaczekali na resztę swych sił po czym zaatakowali znienacka. - przed po czym przecinek

 

Kiełek wzdrygnął się myśląc, że to kolejny głaz uderzył w zamkowe mury. - po wzdrygnął się przecinek

 

Po bliższym przyjrzeniu się owo danie przypominało mieszaninę rozmiękłej - pomiedzy się a owo przecinek

 

Sami widzieliście, jak niedźwiedź wybiegł nagle z boru za jej chatą stawiwszy się w jej obronie, kiedy to nie chciała udzielić schronienia nieszczęsnym rozbitkom. - po chatą przecinek

 

Dawniej, gdy Noribenem władał królowie, takie sprzeniewierzenia się wierze zdarzyć się nie mogły. - albo władał król, albo władali królowie.

 

Podsumowując, żeby nie marudzić zbytnio : najgorzej nie jest, lecz najlepiej też nie. Popełniasz dużo błędów, przede wszystkim literówek, widać braki przecinków. Używasz za dużo określeń, w stosunku do innych wyrazów w zdaniach, co trochę męczy, no choćby taki przykład.

 

– Nie opuściłeś nas! – zawołał brodaty, łysiejący mężczyzna, niewysoki, ale krępej postury, który jako jedyny siedział na wysokim, dawniej zapewne i tapicerowanym fotelu. 

 – Tynki się do garów sypią – marudził Collen, młody rycerz o przyciętych, jasnych włosów.

W twoim tekście jest przesyt informacji, co sprawia, że i tak wszystkiego nie jestem wstanie zapamietać. Oprócz tego stylizacja. Popieram, popieram... stylizację. Czasami wychodzi ci całkiem niezła kwestia, jednak w niektórych momentach, dialogi stylizowane na średniowiecze brzmią po prostu sztucznie. Tyle ode mnie. Pzdr. ;)

 

Trzymałem ją w ramionach, taka małą, słabą. – literówka

Jak by czekała na mój ruch.  – jak i by łącznie

Pordzewiałe ściany z perforowanej blachy z której wystawały żebra z grubych teowników. – przecinek przed z

Chodziłem z kąta w kąt, mała tylko patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem, co chwile przecierając nos przedramieniem. – chwilę

Przesunąłem łóżko polowe i poczułem że rusza się rama. – przed że ,

Nie wiem jak długo tu leżałem – przed jak przecinek

Podniosłem się z kolan podpierając o ramę drzwi. – przed podpierając przecinek

Przystawiłem dłoń do czoła przysłaniając oczy, próbując dojrzeć co mnie czeka za progiem. – przed przysłaniając przecinek

Miałem inżyniera przed nazwiskiem, ale dopiero po przejściu kilkudziesięciu może kilkuset metrów, wpadłem na pomysł żeby już spieczone, bose stopy owinąć w i tak podwinięte po łokcie rękawy. – przed może przecinek

To że myślałem, to akurat dobry objaw jeśli chodzi o przeżycie a że szedłem ze zamkniętymi oczami? – dwa rady przecinek przed że i w ogóle powtórzenie to i to

Padłem na kolana, podparłem się rękoma z trudem hamując odruch wymiotny, pewnie bym szlochał, gdybym miał na to siły. – przed z trudem przecinek

Ponad moje siły. Pzdr.

Mimo tego podświadomie wiedziała, ze jest przystojny. – że

Nawet się nie poruszył, pomyślała więc przez chwilę, że po prostu nie usłyszał jej przez puszczone na cały głos „Ramble On” Led Zeppelin. – przez i przez

Są literówki. Zły zapis dialogów – po i przed myślnikem robi się odstęp. Całości nie przeczytałem, nie zdołałem przebrnąć przez tą groteskę. Jak dla mnie jest to chaotyczne opowiadanie, które miało śmieszyć a męczy. Pzdr.

Naglecoś zaskrzeczało, a zwierzątko natychmiast cofnęło się do tyłu - no błagam cię, Redil, po Tobie bym się tego nie spodziewał; pleonazmy nam tu siejesz

Piretowie nie wypuścili by nas w drogę - razem

Przeczytałem. Pod względem językowym, kompozycyjnym itp. jest niezłe. Ale nie w moim guście literackim, dlatego też szerzej się nie wypowiadam. Pozdrowienia :)

Grzyby psylocybinowe? W każdym bądź razie, nieźle działa na wyobraźnie i natchnienie twórcze.

@Roger - a propos reklamy i błędu: W dniach 21-23 wrześ odbędzie się "Kaputularz 2012" - Łódzki Festiwal Fantastyki, organizowany przez Stowarzyszenie Łódzki Klub Miłośników Fantastyki "Kapituła".

Aż się zastanawiałem czy to nie jakiś skrót spowodowany tym, że np. moderatorzy mają ograniczenia związane z liczbą znaków. Według mnie ów reklamę też trza poprawić. Być może się mylę, i wtedy mea culpa.

 

@Fasoletti – odstaw ten pejotl, to może chociaż głowę będzie miał normalną (peace)

Ja piszę po części dla zabicia nudy, po części, dlatego że czytając książkę, wczuwając się w świat stworzony przez jednego czy drugiego autora, śledząc losy jej bohaterów, ma się chęć samemu coś stworzyć. Nagle nachodzi człowieka myśl, że sam mógłby to zrobić inaczej, lepiej, gorzej ale po swojemu. I ta możliwość, albo raczej żądza, kreacji słowem, tworzenia czego się żywnie podoba, wciąga, wciąga jak narkotyk. Toteż twierdzę, że od pisania można się uzależnić. A jak raz się tym zachłysnąć, to już nie można skończyć. Jednym słowem, piszę bo sprawia mi to frajdę i przyjemność.

On sam wdrapywał się na do góry po trupach przyjaciół i po trupach wrogów – jakoś dziwnie brzmi „ na do góry”, więc popraw.

Już nikomu nie groziła pańska samowola, lecz zbójcy i rabusie, mnożący się jak grzyby po deszczu w wojenny czas, oraz rozwydrzona tłuszcza mordowała ludzi, co prawda detalicznie – lepiej brzmi mordująca.

Przeczytałem i bardzo mi się podoba. :) Budujesz bardzo długie zdania, więc czasami idzie się pogubić, ale na korzyść opowiadania przemawia przede wszystkim dobrze zobrazowany problem i rozterki nowego władcy. I plus za fantasy, oczywiście.

Pozdrawiam.

...w niczym nie trzymałem się utartych schematów tak więc i w pisaniu będę pisał po swojemu, swoim stylem, żadnymi zasadami... moja tworczość będzie oryginalna

To tyś buntownik, reformator, a może nawet rewolucjonista. Drugi Duchamp, próbujący wmówić, że pisuar to fontanna, a koło od roweru to też sztuka, krytykujący ludzi, którzy nic w tym zachwycajacego nie dostrzegają. Sorry, ale rzeczy trzeba nazywać po imieniu. A twójemu "tekstowi" na imię konspekt, nie zaś żadne opowiadanie.

Ten zamknąwszy oczy zdawał się przebywać w zupełnie innym świece. – przecinek po oczy i przed zamknąwszy

Chłopak przelękniony zastanawiał się jakim cudem mogło mu się wyrwać to co przed chwilą powiedział. – nie jestem pewien, ale przed i po przelękniony, powinny stać przecinki; albo po prostu – zmień szyk. A i prze co – też przecinek

- Usiądź. – jednocześnie wskazując spore krzesło Naprzeciwko siebie. – brakuje czasownika i Naprzeciwko pisze się: naprzeciwko

- Tak ojcze. – przecinek między Tak a ojcze 

Jestem więc trochę zdruzgotany bo tak naprawdę nie wyobrażałem sobie swojego życia inaczej. – przecinek przed bo 

Chłopak coraz mnie z tego wszystkiego rozumiał, jednak, skoro już podjął rozmowę z Bonraerem zamiast uciec gdy jeszcze był na to czas, to zaczął mówić. – mniej; to i to, powtórzenie, odpuść sobie to: gdy jeszcze był na to czas, zdanie i tak będzie zrozumiałe a unikniesz powtórzenia.

Także takie, kiedy doświadczywszy perfidnej niewdzięczności nie stracił mimo wszystko wiary w danego człowieka. – przed niewdzięczności przecinek.

- Nie wiem czy jestem dobry. – powiedział szczerze – po prostu, jeśli mogę staram się pomagać innym. – bez kropki po dobry.

 

Nie byłoby w tym nic niebezpiecznego, gdyby nie fakt iż stworzona alternatywa przebiega w n-wymiarowym kontinuum za blisko pierwotnej, co też powoduje jej destabilizację kwantową i energetyczną.- ktoś po fizyce? A i przed iż przecinka zabrakło.

Barok. Forma i treść kompletnie w odwrotnych proporcjach.

polityczno gospodarczej - myślnika brakło

Gdy zdecydujesz, który zwój wybierasz, weź go do ręki, rozwiń i podaj numer, który zobaczysz na samej górze. – powtórzenie; i to wybierasz mi nie pasuję. Nie mogłoby być, po prostu : Gdy wybierzesz już zwój…

Minęło jakieś pół godziny od wejścia na salę, gdy Vittorin wychodząc z niej został opadnięty przez czekających przed salą kolegów. – opadnięty, w tym znaczeniu brzmi jak archaizm.

Kiedy już jakoś doprowadził się do porządku wyszedł na dwór aby poszukać matki i zapytać ją o jakieś jedzenie, bo zaczynał odczuwać głód. – przecinek przed aby

Obaj byli dość młodzi, mieli po około 30 lat – słownie, liczebniki słownie

Gorze będzie z nauczenie ludzi tekstu, ale z tym też sobie radził już wiele razy, więc jakoś szczególnie go to nie przerażało. – Gorzej i nauczeniem; brak końcówek

Tyle, co do formy; pomijam błędy spowodowane, jak już wspomniałeś wyżej, problemami z formatowaniem. Źle są zapisane między innym dialogi.


-jeszcze tylko kilkaset metrów-zaraz zobaczymy gospodę. – zdanie winno zaczynać się z dużej litery, to zasada ogólnie znana

Kuląc się przed tnącymi jak bicze podmuchami dopadli dużych drewnianych drzwi ze stalowymi okuciami. – brak przecinka przed dopadli

…rozbrzmiewała gwarem ludzkich głosów, do ich nozdrzy doleciał zapach cydru, warzyw, cynamonu, curry. – do czego doleciał? Do ludzkich głosów? Brak podmiotu.

4 skulone postacie – liczebniki słownie

Dziewka usługująca zobaczyła ich zaraz- 4 skulone postacie, uśmiechnęła się,poprawiła suknie i podeszła chyżo. – po postacie wstawiłbym kropkę.

-Prosimy do środka- rzekla z zapraszającym gestem -ława przy oknie… - po gestem kropka

Wnętrze izby pokrywały rysunki przedziwne,malowidła – niepotrzebny przecinek

Masa błędów. Nie wypowiem się na temat fabuły, bo do końca nie dobrnąłem. Ciężko, ciężko, jeszcze raz ciężko…

Pozdrawiam

Już to widzę (przez stereotypowy pryzmat): u Sapkowskiego jest bicie, picie i rozpusta, wzbogacone ciekawym dialogiem, a u naszych słowiańskich braci pewnikiem to samiuteńko tylko razy dziesięć, i oczywiście ciekawy dialog pominąwszy. ;)

Ocenki zniesiono? Co za ku..., pech. A właśnie niedawno uzyskałem możliwość ich wystawiania.

Tu napiszę, bo chyba najodpowiedniejsze miejsce ze wszystkich możliwych, mianowicie:

Miałem możliwość wystawiania ocen przez hę... dwa tygodnie, po czym nagle opcja znikła. Ktoś pomoże? ;)

Śmieli się – raczej, śmiali się

Przebrnąłem przez całość. I jedyne co tekst ratuje to płynność, to, że nie ma w nim jakichś większych zgrzytów. Choć do wywalenia są niektóre zdania, które nic nie wprowadzają a tylko męczą czytelnika.

Ogólnie, opko pnie się po sztampowym schemacie; wojaczek-prostaczek wyrusza zabić smoka… itp. etc. znamy to chyba wszyscy. Chciałaś wzbogacić lub zagmatwać (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) ów schemat wplatając trzy wieszcze wiedźmy (niczym z Makbeta), króla, który nie chce oddać królestwa i połowy księżniczki, magiczne przedmioty, przywodzące mi na myśl bajkę o Szewczyku Dratewce. Ale dla mnie jest to dalej naiwna, bajkowa bzdurka. Jednym słowem, nie zachwycająca, nie śmieszna, taka, z której nie wynika żadna prawda żywa czy nieżywa, przesłanie czy chociażby najbanalniejszy morał. A i jeszcze; piszesz, że smok zjadł pierścień. Ot tak sobie? Nagle naszła go chęć?

Tyle ode mnie. Pozdrawiam.

Dzięki Roger. Cóż, chyba moją zmorą (oprócz przecinków) są krótkie opowiadania. Widzę, że kiedy po raz któryś piszę shorta to zawsze w nim czegoś brakuje. A wydawało mi się, że tym razem trafię w gusta, a tu...

Dzięki za komentarz.

Wprowadziłem drobne zmiany. I nic już sobie nie przeczy. Mój bohater, jak napisałem był łowcą z doświadczeniem, to fakt, a dał się zaskoczyć, bo przeciwnik, czyli dziwożony w " podchodach" były zdecydowanie lepsze – załóżmy, że lepiej widziały, słyszały, czuły etc. Nie docenił przeciwnika, więc dostał. Jak na razie, myślę, wszystko logiczne. Jeden zero dla driad. Ale „mój bohater”, zwykły skurwysyn, szybko zaplanował odwet i kiedy tylko powrócił do dawnej formy wszystkie je zabił. W czym nielogiczność? Że one były trzy. Owszem, posiadały zdolności (słuch,wzrok… itp.) lepiej rozwinięte od niego, ale to najzwyczajniej nie wystarczyło. One mu zaufały i to był przysłowiowy gwóźdź, wziął je z zaskoczenia, kiedy się tego nie spodziewały. No i właśnie o tym jest ten tekst. O głupiej naiwności i litości, które obróciły się przeciwko „naiwnym” i „litościwym”. Taka z tego point’e.

Nowa Fantastyka