Profil użytkownika


komentarze: 352, w dziale opowiadań: 321, opowiadania: 117

Ostatnie sto komentarzy

Okno było nisko, więc wolałem, żeby przypadkowy przechodzień miał co najwyżej nabitego guza, a nie doznał porażenia ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Witam jury. Widzę, że udało się złapać już wszystkich i teraz będziecie musieli to czytać ;)

 

Feniks, miło mi że opowiadanie spodobało Ci się na tyle, żebyś złamał swoje zwyczaje, chociaż trochę dziwi mnie niechęć do komentowania tekstów konkursowych, bo wiele z nich jest naprawdę dobrych.

Co do krytyki, nie przypominam sobie, żebym w życiu oglądał film post-apo (serio :P) i ogółem z filmami jest mi jakoś nie po drodze. Umiem sobie wyobrazić, że zaczerpnąłem trochę motywów z gier fabularnych w podobnej scenerii, więc stąd mogły się przyplątać uproszczenia, do których (jak zgaduję) nawiązujesz. Może przeczytanie większej ilości książek by pomogło, może dokształcenie się co do realiów i trochę więcej myślenia załatwiłoby sprawę. Na pisanie niestety nie miałem za dużo czasu, ale jak tylko warunki pozwolą, następnym razem bardziej się przyłożę.

 

Regulatorzy, tekst niestety przekombinowałem, więc nie spodziewałem się, że przypadnie Ci do gustu. Nie mogę powiedzieć, żeby święta w tekście nie były istotne, ale faktycznie nie ma ich za dużo. Na pewno inspiracja była świąteczna.

Amperogodzinę przelałem do wiaderka i wyrzuciłem.

 

HolyHell

– On jest z nich wszystkich najgorszy. Biada temu, kto spotka go nieprzygotowany…

– Babciu? Babciu! Ratunku! Pomocy!

?

No, tego, potem miało się wyjaśnić ;)

→ Zdrowy rozsądek kazał jak najszybciej się oddalić.

Od jakiegoś czasu walczę ze stawianiem “się” po czasownikach, ale tutaj przedobrzyłem z cofaniem.

Hm. Brzmi nienaturalnie. Nagle ktoś wyrasta jak spod ziemi, oznajmia bohaterowi, że zamierza go porwać, a ten pyta ile czasu to zajmie? Dziwne.

Przyznaję, że pytanie istnieje głównie po to, żeby duch mógł na nie odpowiedzieć, ale jak się nad tym zastanawiałem, to człowiek, który od dłuższego czasu nie mówił, a teraz zobaczył ducha, który uratował mu życie, prawdopodobnie powiedziałby coś równie przypadkowego.

Zaraz już go tu nie będzie!

Racja :)

– Nie. Moja chwila będzie zdecydowanie za długa.

Tutaj za to zmienia się znaczenie. Określenie “długa” nie jest samo w sobie negatywne, a “za długa” już tak.

No nie wiem, nic nie poczułam w sumie. Żadnego napięcia, strachu, rozbawienia, nadziei, rozczarowania. A chyba nie o to chodzi…?

Powstawanie tych uczuć ciągle jest dla mnie w dużej mierze tajemniczym procesem. W szczególności w takim limicie znaków potrafię raczej przedstawić pomysł niż wprowadzić angażujących bohaterów i wsadzić ich na emocjonalny rollercoaster. Mogę co najwyżej liczyć na to, że pomysł będzie dla kogoś interesujący.

Zakończenie jest też urwane, i w sumie nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.

To, że pomysłu nie udało się nawet czytelnie przestawić, jest innym problemem, do czego odniosłem się już wyżej.

Plusy: pomysł na opowiadanie jest dobry i warsztat też masz nienajgorszy, schludnie piszesz, co dla mnie jest bardzo ważne. Jednak ostatecznie nie chwyciło mnie.

Miło, że warstwa techniczna dała radę. Będę się starał ;)

 

Tak czy owak, życzę wszystkiego dobrego i powodzenia nie tylko w konkursie!

Powodzenia również!

 

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za lekturę :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej!

 

Główną zaletą opowiadania są mocne, pomysłowe obrazy. Nie mogę powiedzieć, żeby tekst trzymał w napięciu i kolejne problemy pojawiają się raczej z własnej inicjatywy niż ze względu na skomplikowane następstwa fabularne, ale wydaje mi się, że taki był cel i tylko dokłada to do absurdu i czarnego humoru.

 

Nie wiem, czy to celowy zabieg, i nawet nie umiem do końca wyjaśnić, skąd się to bierze, ale coś w języku nie pozwala mi brać tego tekstu jakkolwiek na poważnie. Spróbuję podać przykład:

Chwycił żołnierza obiema dłońmi i rozerwał jak kartkę papieru. Bryzgnęła krew i flaki. Widok ten lekko oprzytomnił dowódcę, który zaczął strzelać w kierunku potwora.

Sytuacja sama w sobie jest dość absurdalna, ale połączenie zdań spójnikiem “który” wprowadza atmosferę opisu zwykłych działań, a nie akcji. Dla porównania:

Chwycił żołnierza obiema dłońmi i rozerwał jak kartkę papieru. Bryzgnęła krew i flaki. Widok ten lekko oprzytomnił dowódcę. Zaczął strzelać w kierunku potwora.

Tutaj sytuacja ciągle jest nietypowo, ale mam poczucie, że ktoś ze sobą walczy, a nie że słucham kawału. Zdanie trzeba by przeredagować, żeby to dobrze brzmiało, ale mam nadzieję, że widać, o co mi chodzi.

 

Analogicznie:

Ale nie dokończył, gdyż jego słowa zagłuszył dźwięk rozlatującej się ściany.

Być może po prostu ja mam z takim pisaniem nietypowe skojarzenia, ale na wszelki wypadek daję znać.

 

Kilka innych uwag/spostrzeżeń:

– To[,-] co teraz?

Nie widzę powodu, żeby stawiać tu przecinek. Ogółem przecinków jest tu raczej za dużo, niż za mało.

– Zrobimy bigos! – Cały wręcz tryskał entuzjazmem. – Zupełnie jak u[,-] świętej pamięci[,] babci!

Tutaj nie widzę powodu, żeby było wtrącenie. Nawet nie wiem, jak miałbym to przeczytać ;)

Rad nierad ruszył w kierunku drzwi.

Rad nierad Radek wyruszył po radioaktywny rad XD

Wielkie, pokryte ropniami[,-] łapsko

Kojarzę z poprzedniego opowiadania i przewija się też tutaj: oddzielamy przecinkami określenia, ale nie wyraz określany, np. ogromny, czerwony, milutki (tu nie ma przecinka) pies.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Bardzie!

 

Napięcie wynikające z tego, że wiem więcej od bohatera, było odczuwalne i całość czytało się przyjemnie. Dzisiaj bez pełnej łapanki, ale przecinków było tym razem tylko odrobinę mniej, niż powinno ;)

Podczas lektury zadawałem sobie pytania:

Czy mikołaj to naprawdę Mikołaj? Nie.

Co zrobił Mikołaj? Odciął głowę matce Kevina (chyba).

Dlaczego Mikołaj cieszy się na spotkanie z Kevinem i pyta go, czy był grzecznym chłopcem? Nie wiadomo.

I jakkolwiek pewnie znajdzie się jakieś psychologiczne uzasadnienie, to fabularnie poczułem tutaj niedosyt. Zastanawiałem się, czy zaraz będzie odkryta jakaś dodatkowa motywacja Mikołaja albo czy to zachowanie będzie jeszcze do czegoś wykorzystane, a zostałem z wrażeniem, że pojawiło się tam tylko po to, żeby przygotować dialog w końcówce. Jak dla mnie tekst mógłby być troszkę krótszy albo troszkę dłuższy.

Sam dialog za to zacny :)

 

 

 

W kilku miejscach zmieniłbym kropki na przecinki albo na odwrót:

Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, przy budzie panował spokój.

Proponuję kropkę, bo teraz wygląda, jakby wyglądanie przez okno i panowanie spokoju miały ze sobą coś wspólnego.

Pomyślał, że pies znowu się zerwał, chopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć zwierzę.

Tu też nie ma bezpośredniego związku, a dziwnie wygląda, jeśli w każdym członie zmienia się wykonawca czynności.

Przypomniał sobie, że przecież to noc wigilijna. Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady

Jeśli nie ma dobrego powodu, lepiej nie oddzielać członów po obu stronach “więc” kropką.

 

Otworzył drzwi i zatrzymał się w progu. Mikołaj stał pod latarnią, wypuszczając białe obłoki.

Ja też nie byłem pewien, czy chodzi o oddech czy papierosa.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Anet, miło słyszeć ;)

 

Finkla, celna uwaga. Nawet nie zorientowałem się, że zrobiłem zakończenie z gatunku “a potem okazało się, że to wszystko nie miało sensu”.

Z opowiadania nie wynika, że przeszłość i przyszłość są nieistotne. W końcu przemiana Amira nastąpiła dzięki spotkaniu dwóch pierwszych duchów. Bliżej byłbym do tego, że analiza przeszłości i rozmyślania nad przyszłością mają praktyczne zastosowanie tylko wtedy, gdy pozwalają nam lepiej działać tu i teraz.

Oczywiście to ciągle jest uproszczenie. Chociażby wiele opowiadań nie powstałoby, gdyby nie “bezużyteczne” rozważania ;) Mam nadzieję, że bajkowość babcinej opowieści uzasadnia morał.

 

Golodh, teraz autor będzie się zastanawiał, która z postaci w opowiadaniu jest Mikołajem ;)

 

Irka_luz, twoja interpretacja jest spójna, może nawet bardziej od tekstu ;) Fragmenty z babcią i resztą historii mogą też być odseparowane czasowo.

 

NaN, miło mi, że przyjemnie się czytało.

Motyw wykorzystałem bezpośrednio (chociaż do dzisiaj nie wiem, co mi strzeliło do głowy, jak go wybierałem :P), za to osobiście bałem się, czy temat świąt nie będzie za mało wyraźny. Do konkurencji jeszcze nie zaglądałem.

Uwaga o budowaniu klimatu dała mi do myślenia. Rzeczywiście świat przedstawiony rządzi się postapokaliptycznymi zasadami, ale nie ma w nim żadnych tematycznych ozdobników.

Dzięki za lekturę i klika, również życzę powodzenia :)

 

JolkaK, dzięki za ciepłe słowa :) Lubię przeróbki bajek i klasycznych historii, więc dobrze było w końcu napisać taką samemu. Nad zakończeniem będę myślał. Dzięki za klika ;)

 

JPolsky, miło mi, że opowiadanie przypadło ci do gustu i udało ci się je rozszyfrować. Idealny tekst byłby zrozumiały dla każdego, a po zastanowieniu zyskiwał jeszcze więcej. Długa droga przede mną ;) 

Więcej czasu na zastanowienie (i betę) na pewno wyszłoby tekstowi na dobre. Gdybyś pokazał przykład wspomnianego przeskoku w narracji, byłbym wdzięczny. Wydaje mi się, że rozumiem, o co ci chodzi, ale nie jestem pewien.

 

Dziękuję wszystkim za uwagi pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Dziękuję wszystkim za tak liczne przybycie. Wygląda na to, że (znowu) udało mi się napisać opowiadanie, którego nie da się bezproblemowo zrozumieć. W następnym będzie lepiej, tym razem na serio ;)

 

Ambush

Miło, że wpadłaś. Fragment z babcią miał za zadanie wprowadzić kilka elementów świata i sprawić, że czytelnik będzie próbował odgadnąć tożsamość wnuczka, przy czym, miałem nadzieję, będzie się przynajmniej trochę bawił ;) Poza tym masz rację, z perspektywy historii i budowania napięcia nic się tam nie dzieje.

Nie chcę tłumaczyć się z końcówki, bo tylko bym się pogrążył. Nie udało mi się przekazać, moja strata ;) Co najwyżej zgodzę się z niektórymi komentującymi.

 

Golodh

Super :)

 

BosmanMat

Cieszę się, że przynajmniej warstwa językowa przypadła Ci do gustu. Nie pomyślałem wcześniej, że porównanie bohatera do bałwana w fantastycznym tekście świątecznym może mieć nieprzewidziane skutki uboczne ;) Ciężko powiedzieć, czy Amir był człowiekiem, ale w zamyśle na pewno nie był bałwanem.

Wyjaśnień jest zdecydowanie za mało albo w ogóle treść istnieje tylko w mojej głowie. Dziękuję za użyczenie kubła zimnej wody sąsiadowi w potrzebie ;) Mam nadzieję, że rozczarowanie nie było zbyt duże.

 

Bardjaskier

Rozmawialiśmy już kiedyś o niedopowiedzeniach i staram się z nimi walczyć, ale ciągle raz na jakiś czas dzieje się coś takiego ;) Za to w tym przypadku:

Jeśli dobrze odczytałem Twoje myśli to, duch teraźniejszości nie jest zapowiadany, bo to teraźniejszość, Amir doświadcza go w tej właśnie chwili

dokładnie o to chodziło :)

 

Cieszę się, że kreowanie świata dobrze wypadło. Z jednej strony ciągnie mnie do pisania takich poszarpanych tekstów, z drugiej nie wpływa to za dobrze na fabułę. Dzięki za klika :)

 

Młody pisarz

Tak się kończy pisanie tekstów na ostatni moment. Wielkie dzięki za łapankę, wszystkie poprawki wprowadziłem.

Jeśli chodzi o interpretację, nie jestem pewien, czy sam umiałbym ją precyzyjnie ubrać w słowa, za to Bardowi się udało ;) Ogółem raz na jakiś czas łapię się na tym, że mam pomysł, opisuję go zgodnie z zamierzeniami, po czym okazuje się, że pomysł miał sens tylko dla mnie.

 

SNDWLKR

Przepraszam za zdołowanie, chociaż w głębi ducha uśmiecham się, że się udało ;)

Interpretacja tożsamości wnuczka jest trafiona. Wina za niezrozumiałe zakończenie spada w całości na moje barki, chociaż problem wyjątkowo może być z pomysłem, a nie z wykonaniem.

Powodzenia w walce z wytwórnią :)

 

cezary_cezary

Miałem już pewną koncepcję, ale zestawiłem ze sobą dwa fragmenty…

blushblushblush

Chodziło o nieco inne znaczenia “prawdy”. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej.

 

Interpretacja, mimo zamieszania, jest zgodna z zamysłem :) Fajnie, że językowo czytało się bez większych zgrzytów. O średnich i małych w razie czego chętnie usłyszę ;)

 

Również życzę powodzenia, za niedługo wpadnę z komentarzem.

 

Młody pisarz

A może to babcia jest ostatnim duchem? ;P

Jako duch nie potrzebuje snu, co wyjaśnia, skąd ma tyle czasu na gotowanie ;)

 

Dziękuję wszystkim za lekturę i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Strzelają do mnie ostatnio ze wszystkich stron, także nie miałem nawet czasu skomentować poprzednich tekstów (mam nadzieję, że w końcu nadrobię, na razie powiem tylko, że się podobały), ale udało się coś napisać :-)

 

Jedenasty grudnia

 

W kuchni było ciemno, tylko dwie świece adwentowe wyganiały mrok ze stołu. Na krześle siedział grudzień i odprowadzał wzrokiem dziesiątego. Gdy zegar wybił północ, wszedł jedenasty.

– To niesprawiedliwe – rzucił od progu.

– Co? – Grudzień westchnął. Nie dość, że dostawy śniegu znowu nawalały, musiał się użerać z podopiecznymi.

– W grudniu są mikołajki, Wigilia, święta, ale nic z tego nie dzieje się jedenastego. Przychodzę sobie na świat i wszyscy mnie ignorują.

– Przecież większość dni w roku jest normalna.

– Ale teraz ludzie są tak zabiegani, że nawet nie zwracają uwagi na datę, jak się podpisują. Głupi okres przedświąteczny. Gdybym był jakimś piątym lutego, nie miałbym takich problemów.

– I co ja ci na to poradzę?

– Nie wiem. Jesteś przecież potężnym miesiącem, początkiem zimy. Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, ale masz natychmiast sprawić, że ludzie mnie zapamiętają!

– Idź do diabła.

Jedenasty fuknął, tupnął, odwrócił się na pięcie i wybiegł z kuchni. Grudzień zmroziło. Bez jedenastego nie będzie mógł przyjść dwunasty. Miesiąc lubił swojego imiennika, ale nie to było największym problemem. Bez dwunastego nie przyjdzie trzynasty, potem czternasty, aż w końcu zabraknie świąt!

Grudzień wybiegł z kuchni za zbuntowaną datą i odetchnął z ulgą. Jedenasty wpadł prosto w zastawiony przez panią Anię kalendarz adwentowy.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Pomysł brzmi dobrze, z dwoma ale ;)

– Ale pierwsze: jeśli ktoś w danym roku pisze wiele tekstów nominowanych do piórka, to coś mi się wydaje, że w końcu to piórko dostaje, a przynajmniej nie kojarzę, żeby ktoś był w ten sposób pokrzywdzony.

– Ale drugie: nie wiem, czy zmiana nie wymagałaby nowej wersji portalu, bo z tego co się orientuję, piórko da się przypisać tylko do opowiadania, a nie autora, ale tu musiałaby się wypowiedzieć administracja.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Nie jestem przekonana, że Rose wiedziała w parku, że babka ma zdolności. To ją dopiero zaciekawiło i dlatego za nią poszła, a później zwyczajnie się speszyła.

W parku może jeszcze nie, ale jeśli po tym fragmencie:

Rose poczuła, że napięcie zaczęło narastać […pominięty fragment też istotny, nie chę przeklejać całości…] Zbita z tropu zrozumiała, że wokół starszej pani panował dziwny spokój, który udzielał się innym, ale za każdym razem, gdy się od niej oddalała, powracało nieustępliwe rozdrażnienie. Postanowiła podążyć za babką. Nie miała zamiaru jej śledzić, chciała tylko odpocząć od ciągłego napięcia.”

dalej nie zdaje sobie z tego sprawy, to trochę mi zgrzyta, bo jako czytelnik czuję się, jakby zostało mi to już powiedziane trzy razy za dużo ;)

 

Resztę uwag rozumiem, a tam, gdzie bym się niezgodził, widzę, że to głównie kwestia gustu. Opowiadanie dobrze realizuje postawione przez autorkę cele. Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej M.G.Zanadra!

 

Tekst jest w miarę dokładnym przeciwieństwem tego, co sam piszę, więc uwagi należy traktować z przymrużeniem oka ;)

 

Wstęp był napisany… odważnym stylem. Momentami jak dla mnie trochę za bardzo odważnym (kilka przykładów, których zupełnie nie umiałem strawić, wypisałem niżej). Nie jestem pewien, jaki był cel tego zabiegu, w szczególności, że później wszystko wraca do normy, ale pytam raczej z ciekawości, niż sugeruję zmianę.

 

Fabularnie wszystko ładnie się spina i z siebie wynika. Jedyne, gdzie miałem wątpliwości co do spójności, to gdy Rose wybiega z domu, porzucając dziecko w wannie. Piszesz, że mąż odprowadza kobietę wzrokiem i przejmuje na siebie odpowiedzialność za wyciąganie dziecka, czyli zarejestrował i wyjście żony, i problem z dzieckiem, ale żadnego nie skomentował. Potem, gdy Rose wraca od Szeptuchy, świat przypomina sobie, że akcje powinny mieć konsekwencje i mąż robi się zły :P

Oczywiście nie jest to do końca nierealistyczne, można powiedzieć, że chwilowo był w szoku, albo że obserwujemy historię z perspektywy żony, a ona nie miałaby czasu przyglądać się reakcjom męża, ale mnie osobiście ugryzło.

 

Kolejna wątpliwość, która nie jest może wadą samą w sobie, ale mi przeszkadzała, to niezdecydowanie bohaterki. Jest ono o tyle problematyczne, że jako czytelnik z reguły wiedziałem, co powinna teraz zrobić, a ona sama też powinna wiedzieć, tylko z jakiegoś powodu tego nie robiła. Np. tajemnicza kobieta sprawia, że Rose czuje się dobrze? Rose ustaliła już, że muszą to być jej magiczne zdolności i poszła za kobietą do sklepu? I teraz chce zrezygnować? Rozumiem, że mogła się przestraszyć itd., po prostu jako czytelnik wiedziałem, że i tak w końcu tam wejdzie.

 

Nie mogę za to powiedzieć, żeby całość była przewidywalna. O ile staruszka musiała mieć jakieś znaczenia, ptak również, to same znaczenia nie były z góry ujawnione i kilka elementów jak np. kościół mnie zaskoczyły, mimo że teoretycznie zostały wcześniej wprowadzone.

 

Na koniec odniosę się jeszcze do opisów emocji. Obraz wewnętrznych zmagań bohaterki był przejrzyście namalowany i na ogół umiałem bez problemu w niego uwierzyć, sam bym tak nie umiał, ale czasem wydawał mi się trochę naiwny/podany za bardzo wprost. Jeśli tylko się da, dobrze jest nie tyle opisywać emocje, co reakcje lub czyny bohatera, które o tym świadczą (niżej wypisałem fragment z “bezbrzeżną falą miłości”), chociaż w tekście było też kilka miejsc, gdzie obok siebie stało tyle różnych zwrotów pokazujących reakcje i stany, że sama ilość była przytłaczająca ;)

 

Zbutwiałe drewno pomostu pękło, powodując natychmiastowe zapadnięcie się ciała w otchłań wody.

Nie wiem, czy to “się” powinno tu być. Nie mówię, że nie powinno, tylko nie wiem. Może jak ktoś inny też się zastanowi, dojdziemy do czegoś ciekawego ;)

Nie mogła dłużej powstrzymywać odruchu zaczerpnięcia powietrza, jednak w spanikowane usta nabrała jedynie wody[,+] smakującej zgnilizną i mułem.

Określenie prawdopodobnie nie jest konieczne do rozpoznania, o jaką wodę chodzi, więc z przecinkiem.

Przymknęła oczy. Przestały piec. Nawet smak zgnilizny się rozmył.

Brzmi trochę, jakby smak zgnilizny rozmył się przez zamknięcie oczu.

Szerokie ramiona wyciągnęły śliską dłoń.

Może to kwestia gustu, ale dla mnie brzmi bardzo naokoło. Może “topielec wyciągnął dłoń”/”topielec podał ramię”?

 – Będziesz moją panią! 

Dobiegło ją stłumione żądanie, choć nie spostrzegła ruchu nabrzmiałych warg.

Może zmienić na didaskalia?

Uniosła się ociężale i narzuciła już poplamiony mlekiem sweter.

O mleku słyszymy po raz pierwszy, więc zastanowiłbym się, czy nie usunąć “już”.

 – Czemu się drzesz? – warknęła. – Zapewne znowu jesteś głodna, co?

Może lepiej “Pewnie”?

 – Widziałaś moją niebieską koszulę? – krzyknął z drugiego pokoju zagubiony małżonek.

 – Chcesz to zrobić za mnie? – ironizowała. – Chętnie się zamienię! Ciekawe, czy miło ci będzie znosić ciągłe wycieki mleka i pogryzione sutki!

Pogrubione fragmenty wynikają z treści dialogów.

Wydawał się być oswojony, bo podskakiwał tuż obok Rose

Zbędne “być”.

a cudowny papierek, którym opakowane było dumne słowo – macierzyństwo – już nie zdawał się wcale połyskiwać złotem

Nie dam głowy, ale może lepiej “już wcale nie zdawał się połyskiwać złotem”?

Czuła zmęczenie, ciągły stres i bezradność

Nie wiem, czy można czuć ciągły stres, bardziej “być ciągle zestresowanym” albo po prostu “czuć stres”.

Czuła zmęczenie, ciągły stres i bezradność, i nadal nie nadciągała fala miłości, która miała zalać matczyne serce tuż po porodzie.

A może: “czuła zmęczenie, ciągły stres i bezradność, a fala miłości, która miała zalać matczyne serce tuż po porodzie, nie nadciągała”?

Jest gramatycznie trochę zręczniej i zdanie nie spojleruje na starcie, o co chodzi.

Spocone dłonie osuszała, trąc nimi o nogawki spodni

Może lepiej “Osuszała spocone dłonie”?

Rose poczuła, że napięcie znów zaczęło narastać, przez co dreszcz przebiegł po jej ciele i zjeżył włosy.

Czy spójnik konieczny?

W końcu babka była na wyciągnięcie ręki, ale jeszcze chwilę wcześniej rozwścieczona kobieta[,-] nie zdecydowała się jej zaatakować.

I tak[,-] przeszły razem przez cały park i placyk pod kościołem.

Można się zastanowić, czy nie usunąć “I” albo całego “I tak”.

Na półkach pełno było kolorowych fiolek, różnokształtnych flaszek, słoiczków i mis z zasuszonymi płazami, a pod sufitem zwisały bukiety ziół

“Zwisać” można tylko “z czegoś”, pod sufitem mogły “wisieć”.

Wypełniał je dym z kadzidełek, który nieco drapał w gardle.

przyznała Rose z orgastyczną ulgą w głosie, którą przestała odczuwać, gdy babka puściła rękę

W pierwszym fragmencie trochę niefortunnie ustawione zdanie, w drugim nie wiem, czy to już nie błąd, chociaż nie dam głowy.

a przez falujące w powietrzu korale[,-] można było dostrzec, jak dobiera w pęczek różne zioła z tych[,-] zawieszonych pod sufitem

Wygięte z bólu usta[,-] zastępował szyderczy uśmiech

A to wszystko wydawało się [ być ] wrogie i podłe

a Depsin uznała, że nie widzi sensu i nie ma ochoty[,-] wykłócać się o wyższą zapłatę z najwidoczniej niekompetentną dziewuchą.

Nagle jakby wyrosła przed nią wychudzona dziewczyna o wielkich oczach bez powiek i z uśmiechem ciągnącym się, dosłownie, od jednego do drugiego ucha.

Czy “jakby” konieczne? Bardziej typowym połączeniem jest co najwyżej “wyrosła jak spod ziemi”.

Nie mogła zrozumieć[,+] jak to możliwe, że wylądowała na kanapie starej szeptuchy.

Z tego co się orientuję, mamy zdanie składowe “jak to (jest) możliwe”.

W końcu spłynął na matkę bezmiar miłości.

Hmm… bardziej bezpośrednia się już chyba nie dało :D

 

Dopycham do biblioteki i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Spuścić byki z pastwiska, a namnożą się w tekście!

Przynajmniej widać, że autorka przyniosła smaczną trawę ;)

Faktycznie, w tekście jest znacznie więcej niedociągnięć niż wydawało mi się na pierwszy rzut oka i zdecydowanie nie należą one wyłącznie do technikaliów.

Strzelałbym, że opowiadanie było pisane “na żywo” z co najwyżej bardzo luźnym zarysem wydarzeń. Nie wiem, czy trafiłem, ale czasem pomaga wypisanie sobie akcji krok po kroku i sprawdzenie, czy wszystko z siebie wynika albo co do jakiego wątku należy. Oczywiście nie jest to jedyna słuszna metoda, a do tego nie zawsze działa, ale zrobienie takiego planu nawet po zakończeniu pisania powinno pomóc złapać nieścisłości.

 

Czuć, że opowiadanie żyje, tylko jakby w kilku miejscach to życie przejęło kontrolę :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Outta!

 

Nie wiem, czy jesteś odosobniony, bo wątek chaotycznej akcji się przewijał, tylko jednym przeszkadzał bardziej, drugim mniej. Zanotowałem w “rzeczach do poprawy”. Dzięki za uwagi i mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się pod przyjemniejszym dla Ciebie tekstem :)

 

Hej Anet! Fajnie, że przyjemnie się czytało. [Odpędzanie myśli, że Anet może kłamać].

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Persefona!

 

Ciekawy świat podany nie wprost utrzymuje ciekawość i każe czytelnikowi na bieżąco składać podawane informacje w całość. Jak dla mnie nigdzie nie przesadziłaś, całość była do zrozumienia i udało się to osiągnąć bez większych info dumpów.

Pomysłowe uniwersum, wyraźni bohaterowie i w całkiem zgrabny język (tylko określeń trochę za dużo) pozwoliły mi się przenieść na miejsce akcji i poczuć klimat.

 

Historia za to wydaje się trochę przypadkowa. Na początku mamy Dorranę, która martwi się o swoje przetrwanie i maszynę. Z jej perspektywy obserwujemy starcie z Prześladowcą. Maszyna jest niszczona, bo coś jakoś ją zainfekowało i może mieć to jakiś związek z potworem, który w końcu zostawia karawanę w spokoju, bo coś z jakiegoś powodu zostało zastrzelone. Niezbyt satysfakcjonujące zakończenie wątku. Tutaj wątpliwości techniczne:

– Niech działowy wyceluje w sektor na trzy, sześć, piętnaście na północny-zachód.

Sahura przez chwilę patrzył, jak osłabiona kobieta znów unosi ramiona i wzmacnia barierę dookoła karawany. Prześladowca zaskowyczał.

– Wycelowane.

Tesmoteta wycelował i strzelił.

Prześladowca nie uniósł jednego palca. Łypał.

Czy te fragmenty są ze sobą jakoś związane? Skoro było wycelowane, to tesmoteta nie musiał celować. Skoro tesmoteta strzelał osobiście, to chyba z pistoletu w prześladowcę przed nim, ale reakcja prześladowcy na to nie wskazuje.

 

Poza tym nagłe przeniesienie perspektywy na Sahurę w zakończeniu spełnia rolę pod tym względem, że byłem już na tyle przywiązany do karawany, żeby zrobiło mi się nieco przykro przez jego poświęcenie (jeśli to było poświęcenie, bo właśnie poświęcił dwóch opętańców, żeby ocalić własne życie), ale wątek z Dorraną jest urywany bez żadnej zapowiedzi. Wprowadza to nieco zamieszania.

 

Świat był na tyle egzotyczny, że na część nieścisłości w fabule zwróciłem uwagę dopiero po chwili myślenia, bo musiałem sobie całość poukładać. Czy to dobrze, czy źle, ciężko ocenić ;)

 

Masywny, stalowy stwór, niosący część zapasów, znów wydał z siebie złowieszczy ryk i przystanął.

Skoro już stał w miejscu, nie mógł znowu przystanąć.

Dorrana przełknąła nerwowo ślinę[,+] nim odpowiedziała.

Zdanie podrzędne.

Postój niemożliwy. Komunikat do całej karawany: natychmiast zatrzymać się.

Rozumiem, że postój nie był “postojem” tylko przygotowaniem do bitwy, ale dziwnie to wygląda koło siebie.

To była jego pierwsza wyprawa: młodzieńczy entuzjazm wobec nieznanego topniał w oczach.

wobec nieznanego topniał w oczachtopniał w oczach wobec nieznanego

Entuzjazm sam w sobie raczej nie był wobec nieznanego.

Rozmówczyni zaśmiała się szczekliwie.

Trochę niefortunne określenie.

– Żadnego „ale”, Sten. Muszkiety.

– Tak.

Chłopak spróbował zasalutować, lecz wyszło z tego tylko nerwowe dygnięcie z drżącą dłonią, przyłożoną w okolicach skroni.

Można się zastanowić, czy “– Tak.” konieczne.

Odprowadziła młodzieńca wzrokiem i kulejąc, doczłapała [-się-] do włazu wyjściowego.

Nadmiarowe “się”.

Operatorka otworzyła właz i wcisnęła guzik[,-] wysuwający drabinę.

Określenie “wysuwający drabinę” jest nam potrzebne do zidentyfikowania guzika, więc bez przecinka.

Przytrzymajcie to, chłopaki, bo coś czuję, że schodząc z tym na ramieniu, odstrzelę sobie dupę.

Na broni z reguły są blokady, które trzeba odbezpieczyć, żeby strzelać. Między innymi właśnie po to, żeby takich problemów nie było.

M-hm. Prędzej mój stary chlać przestanie.

Nie jestem ekspertem, ale prawdopodobnie “Mhm”.

W samym środku stanęła ta[,-] należąca do tesmotety Sahury.

Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale bez przecinka ;)

Po chwili gwałtownie podszedł do linii

Paradoksalnie takie określenia często sprawiają, że dłużej się czyta i akcja wybrzmiewa mniej “gwałtownie” niż bez określeń.

Dorrana miała wrażenie, że huk wystrzałów zmiażdży jej głowę. Operatorka czuła też… ucisk.

Jeśli nic nie mylę (dużo nazw własnych), w drugim zdaniu wystarczy podmiot domyślny.

Żołądek skręcił jej się w supeł, a kobieta o mało co nie zwymiotowała.

Tu tak samo.

Chłopak skulił się w sobie[,+] widząc spojrzenie ciemnych oczu, skrytych za złotą maską.

Przecinek przed imiesłowem przysłówkowym.

Da się ocalić zapasy? – zapytał Sahura.

Niezbyt. Zainfekowało całe żarcie. Oczyścimy tylko Krocionoga.

– Nie. Później wysadzimy. Przesuńcie go tylko na skraj bariery i opuście pokład. Sprawdźcie potem jedynkę.

Wymowna cisza na linii.

– Na pewno? Stracimy połowę zapasów – powiedział niepewnie dowódca oddziału.

Skoro żarcia w krocionogu nie da się ocalić, bo jest zainfekowane, to wysadzając krocionoga raczej nic nie stracą.

Dłonie[,-] najpierw pokryły się zgorzelinowymi oparzeniami.

– Póki co, czysto szefie.

Póki co czysto, szefie.

Zebrani ludzie wyglądali jak stado owiec[,-] czekających na rzeź.

Jak wyżej, nie chodzi o jakiekolwiek owce, które przy okazji czekają na rzeź, tylko konkretnie owce czekające na rzeź.

Trzymała dłonie w górze, stale podtrzymując barierę.

Określenie raczej niepotrzebne.

Wyglądała lepiej, tylko skroń przyprószona czymś ciemnym i pulsującym.

tylko skroń przyprószoną miała czymś ciemnym i pulsującym.

albo:

tylko skroń przyprószona była czymś ciemnym i pulsującym.

jęknął Sten, odwracając głowę tak, byleby tylko nie zauważać Prześladowcy

widzieć

Mi lepiej brzmiałoby też “żeby” zamiast “byleby”, ale to już chyba tylko preferencja.

– Nie dotrzemy do polis – szepnął dowódca oddziału[,-] sprawdzającego krocionogi po skończonej robocie. Tylko jedna maszyna była zainfekowana.

Ostatnie zdanie wygląda, jakby też miało być dialogiem.

Skoro tylko jedna maszyna była zainfekowana, to w czym problem?

Sahura posłał mu tak wymowne spojrzenie, że rozmówca aż przeprosił.

Znowu ten rozmówca ;)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Bardzie!

 

Wracam po becie i portalowej przerwie z bardziej fabularnym komentarzem. Podobało mi się, że jako czytelnik mogłem przewidywać poczynania wilka, przez co napięcie rosło w oczekiwaniu na katastrofę, ale jednocześnie całość nie była na tyle przewidywalna, żebym się w którymkolwiek momencie nudził. Dodatkowy plus za efekt “co u licha” przy wilku wygryzającym dziecko, książkom ostatnio udaje się to bardzo rzadko.

 

Trochę szkoda, że wszystkich informacji o historii wilka dowiadujemy się w nieco info-dumpowy sposób. Mi osobiście nie przeszkadzały też zmiany perspektywy, ale nie licząc chwilowej użyteczności dla przedstawienia fabuły nie było w nich żadnego zauważalnego klucza, więc umiem sobie wyobrazić, dlaczego ktoś mógłby się pogubić.

 

– Pachoł syna włodarza. Kjell

Jeszcze brakło kropki, może chochlik portalowy ukradł przy edycji.

 

Klikam i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Nie znam się na poezji, ale “na czuja” wyszło bardzo płynnie, tylko w trzeciej strofie coś zazgrzytało. Zastanawiałem się, czy podmiana robotów na ludzi nie nastąpiła niepostrzeżenie gdzieś po drodze. Zakończenie spodziewane, ale wykonanie sprawiło, że puenta i tak wybrzmiała :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Są, zarówno zdanie o ciszy, jak i pytanie do prokuratora są wypowiadane przez Sędziego. Nadprogramowy enter mi się wcisnął i stąd zamieszanie ;)

Chodziło mi o to, że nie są didaskaliami do wypowiedzi, za którą stały. Ale w jednej linijce już działa :)

W kilku miejscach pozwoliłem sobie na nieco łopatologiczne tłumaczenie procedury

Chodziło nie tyle o tłumaczenie procedury, co żartu. Chociaż tutaj może faktycznie lepiej zostawić, skoro nawiązujesz do tego w końcówce (czego w momencie pisania uwag nie wiedziałem, a potem jakoś mi umknęło).

Czy przeskakując do końcówki XIX wieku dokonalibyśmy prewencyjnej egzekucji na małym Adolfie? Przecież w tym momencie on był jeszcze zupełnie niewinny…

Małego można by odsunąć od polityki albo zapewnić lepsze wychowanie. Dużego… zależy jak liczyć bilans strat i zysków.

Doskonałym tego przykładem niech będzie tzw. eksperyment więzienny Zimbardo.

Ciekawe, nie słyszałem. Symulacje (może nie tak drastyczne) w ogóle są ciekawym tematem, w szczególności w szeroko pojętej edukacji.

Tak na marginesie jeszcze. W (mam nadzieję niedługiej) przyszłości planuję napisać opowiadanie, które będzie osadzone fabularnie pomiędzy wydarzeniami z opka o fast foodach, a niniejszym. 

Powodzenia :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Gdyby bycie palantem było przestępstwem, wszyscy byśmy siedzieli :D

Na szczęście bycie palantem szkodzi głównie nam, więc zasłonilibyśmy się poświęceniem i szczytnymi ideałami.

Takie choćby eksperymenty myślowe

Motorniczy ma pierścień niewidzialności, pozwalający mu bezkarnie rozjeżdżać ludzi przywiązanych do torów. Zakładając, że pociąg jeździ w każdy piątek, policz, ilu ludzi uratuje teoria Zenona w 2024 roku.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Z perspektywy w-miarę-świeżynki, na pewno nie będę na kogoś głosował, jeśli przez dziewięć miesięcy swojej portalowej obecności ani razu go nie widziałem.

Jeśli mój jedyny kontakt z daną osobą polegał na tym, że zobaczyłem tylko kilka jej komentarzy z okazji głosowań piórkowych, szanse też nie są zbyt duże (chyba że komentarze zrobiły na mnie wystarczające wrażenie).

 

Poza tym aktywność nie jest dla mnie jedynym kryterium, a nawet wolałbym osobę doświadczoną od aktywnej, po prostu nie uśmiecha mi się głosowanie na kogoś, kogo nie udało mi się organicznie poznać.

 

Jeśli ktoś twierdzi, że w ten sposób pominę w głosowaniu kogoś bardzo istotnego, może mi podesłać listę nicków do sprawdzenia ;)

 

W sumie, ciekawa jestem, jak wyglądałby lożowski komentarz Anet… Fajne i przyjemnie się czytało? ;-)

Przyjemna lektura, podobało mi się, wszystko fajne, piórkowo na NIE ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Cezary!

 

Na starcie powiem, że jestem raczej z tych, którzy w przedmowie piszą mniej niż więcej, ale to tylko kwestia gustu ;)

Tu prokurator zrobił dłuższą pauzę w celu zaczerpnięcia powietrza.

XD

I wreszcie po trzecie, o fakt, że samo ich istnienie stanowi wyraz plugawej, promowanej na zachodzie[,-] ideologii multikulti.

Wydaje mi się, że “promowanej na zachodzie” nie jest wtrąceniem, tylko jednym z określeń “ideologii multikulti”, więc oddzielamy je tylko od innych określeń, nie od określanego członu.

– Cisza na sali rozpraw! – Gdy oskarżeni ucichli, zwrócił się w kierunku prokuratora i zapytał:

To prawdopodobnie nie są didaskalia do tego dialogu, więc lepiej od nowej linijki, zwłaszcza, że kolejny dialog jest od nowej.

– Oczywiście, należy mieć na względzie, że wyrok zostanie wykonany natychmiastowo. Tym samym, w ocenie sądu, składanie wniosku o uzasadnienie jawi się jako bezcelowe. – Sędzia zaśmiał się paskudnie.

Jak dla mnie wyjaśnienie całkowicie zbędne, ale balans między zostawianiem czytelnikowi rzeczy do domyślenia a mówieniem wszystkiego wprost jest trudny do utrzymania i nie jestem najlepszą osobą do dawania rad w tej kwestii :P

Skandował głośno: „potwór”, „morderca”, „gwałciciel”. Sędzia ocknął się zlany potem. Serce biło mu tak mocno, jakby chciało uciec z klatki piersiowej. Dlaczego niby miałbym być gwałcicielem?, pomyślał.

– To naprawdę fascynujące, ale ja pytałem o udział niziołków w wypracowywaniu produktu krajowego brutto – odpowiedział prokurator z wyraźnym znużeniem. – Dlaczego jest taki niski?

;)

Tylko tym razem nie chciałbym żadnego śmieszka. – Ponownie skierował pogardliwe spojrzenie na leżącego na podłodze martwego krasnoluda.

Czy dopisek konieczny?

Cholera, a jeżeli to nie wystarczy?, pomyślał ze zgrozą, a następnie zaklął paskudnie pod nosem.

Tu też można się zastanowić.

Nie zdążył wszystkiego przetworzyć w głowie (?), a już został gwałtownie postawiony do pionu przez dwóch rosłych policjantów.

Może “sobie dobrze poukładać”/”przemyśleć”?

 

Opowiadanie wielokrotnie uśmiechnęło (w wypisanych miejscach i nie tylko).

 

Zastanawiałem się, dokąd całość będzie zmierzała. Napięcie rosło w wątku z obawami sędziego, aż skojarzyło mi się ze Zbrodnią I kara, nie byłem tylko pewien, jakie będzie zakończenie. Podwójny twist pod tym względem spełnił swoją rolę.

Być może kiedyś będziemy testowali ludzi w taki sposób, chociaż lepiej byłoby to pewnie wprowadzić w postaci dorocznej kontroli, żeby tych złośliwych zamykać zapobiegawczo. Aż się zacząłem zastanawiać, co by się stało, gdyby pomysł wprowadzić na początku historii, a nie na końcu.

 

Brakowało mi trochę większego znaczenia wydarzeń na sali sądowej. Oczywiście stanowią one tło dla wszystkich innych wydarzeń i zamykasz w nich mnóstwo świetnego humoru, ale cały postęp fabularny, nie licząc końcówki, odbywa się w mieszkaniu sędziego. Tam poznajemy też istotną część jego charakteru, razem z obawami i motywacjami. Na sali obrad jest po prostu zły.

 

Klikam i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Gratulacje i dzięki za konkurs, bawiłem się dobrze, może nawet trochę za bardzo :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Aż sobie stronę przybliżyłem, żeby za dużo na raz nie zobaczyć, napięcie sięgnęło zenitu… Dołączam do poczekalni :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej feniksie! Miło, że tekst ci się spodobał. Napisanie czegoś tej długości było ciekawym doświadczeniem (w momencie pisanie 40% wszystkich napisanych przeze mnie rzeczy), w tym formacie można zrobić dużo więcej bez obawy, że trzeba skracać. Jedyne co, to utrzymanie motywacji było tu większym wyzwaniem niż sam proces twórczy ;)

Książkę chciałbym kiedyś napisać, ale musiałby się trafić pomysł (albo kilka pomysłów) wartych rozpisania i więcej wolnego czasu.

 

Dzięki za lekturę i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej AmonRa! Czytelnik zadowolony, autor zadowolony, tylko producenci butów szykują pozew za oczernianie ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Edwardzie!

 

Tekst mi się podobał. Wszystkie wątki ładnie się spięły i udało mi się zrozumieć bohatera na tyle, żeby wiedzieć, co poświęca na rzecz swojego wymyślonego świata, także zakończenie wypadło mocno.

Jednak zanim doszło do zakończenia, opowiadanie mi się dłużyło. Gdy bohater mierzy się z kolejnymi niebezpieczeństwami, poznaję jego charakter i dowiaduję się, dlaczego powinno mi na nim zależeć, ale podczas samych przygód jeszcze mi na nim nie zależy.

Brakowało mi też poczucie postępu. Rozumiem, że cel podróży był wyraźnie wyznaczony, ale nie wiedziałem, ile jeszcze scen potrzeba, żeby do niego dojść. Scen było na tyle dużo, że miałem czas się zastanawiać ;)

Tak jak już wspominałem, jestem dużym fanem zakończenia, a początek też czytało się nieźle. Mam tylko nadzieję, że coś z mojego narzekania ci się przyda ;)

Skoro zostanę tutaj, to nie dowiem się[,+] kto nas wszystkich zabija.

– Halo[,+] jesteś z nami?!

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Kilka razy uśmiechnęło, jeszcze częściej zaskoczyło i nie umiem się zdecydować, czy pozytywnie, czy negatywnie. Po prostu się nie spodziewałem.

Jeśli grodów dobywali

Nie znam się na poezji i ciężko mi ocenić technikalia, ale jakkolwiek silni byli nasi przodkowie, dobyć grodu raczej nie potrafili ;)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Tekst ciepły z zimniejszym ukłuciem na końcu. Miejmy nadzieję, że obcy ma się jednak dobrze, tylko jakiś złośliwiec nie chce mu pożyczyć soli ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

14. Duch przeszłości, przyszłości i ten trzeci + 4. Postapo

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Silverze!

 

Najbardziej spodobał mi się początek napisany z perspektywy wszechmogącej, wszechwiedzącej, ale nie wszechrozumiejącej istoty. Potem temat, podobnie jak u konkurencji, skręcił bez ostrzeżenia. Dalsza część jest zgrabnie napisana, ale jak dla mnie pomysłowość spada.

 

Tu jako uzbrojenie dominuje odprzodowy karabin jednostrzałowy. […] Gwałt, rwetes i szaleństwo dominują na polu bitwy.

Niby daleko od siebie, ale mnie ugryzło ;)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Vacter!

 

Tekst nie bierze jeńców, zobaczyłem dużo i ze szczegółami jak na liczbę słów. Fabuła zrobiła kilka kroków, zorientowała się, dokąd zmierza, zawróciła o 360 stopni i poszła dalej…

 

Tak[,+] to prawda, że tam gdzie diabeł nie może…

Chyba. Dawno nie piłem już interpunkcyjnych eliksirów, więc znaki mogą działać słabiej.

Krzyknąłem w oczekiwaniu, że głos przemawiającego mnie usłyszy:

– Co tu się dzieje? O co chodzi z tymi dziećmi?

Prościej krzyczeć z wykrzyknikiem.

Wstałem[,+] by iść w ich stronę.

Lecz ty nie możesz wrócić teraz, za to jest ktoś[,+] kto ci pomoże.

Mi tutaj “lecz” bardziej przeszkadza niż pomaga.

Nie wiem[,+] czy żyła.

– Zabiłbym cię[,+] ojcze i wypił twoją krew, ale przecież już mam w sobie twoją krew, prawda? Czy to tak nie działa, że krzywdę[,+] którą bym ci zadał, mógłbym też sobie zadać?

Spojrzałem na niego[,+] nie uśmiechając się.

– Wiesz[,+] co zrobić?

Tysiące kobiet wkrótce miało urodzić dzieci, których nie chciałby urodzić, gdyby wiedziały o planie.

Jedyny krzyk, który mi teraz towarzyszył to krzyk zakładniczki niebios.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Przepraszam za późną odpowiedź, jestem ostatnio trochę zabiegany :)

 

Hej zygfryd89! Miło mi, że tekst był dla ciebie wystarczająco czytelny. Przy szaleństwie dobrze się bawiłem, jeśli czytelnik też, to tylko się cieszę :)

 

Hej OldGuard!

 

Edda wychyliła się przez balustradę i spojrzała na miasto, ginące w mrokach nocy.

Zbędny przecinek

Skoro “ginięcie w mrokach nocy” nie jest cechą konieczną do identyfikacji tego konkretnego miasta, to zgodnie z moją wiedzą nie jest zbędny, ale polska interpunkcja jest dziwnym zjawiskiem, więc mogę się mylić.

 

Duża część tekstu opiera się na dialogach, które – jak wspomniałam – dla mnie są nienaturalne.

Naturalne dialogi nigdy nie były moją mocną stroną. W tym tekście stwierdziłem, że absurd będzie jeszcze lepiej widoczny, gdy w tym nienaturalnym świecie bohaterowie mówili równie nienaturalnym i bezpośrednim językiem, więc efekt jest zamierzony, ale nie wiem, czy umiałbym zrobić lepiej.

W ogóle mam lekki problem, bo interpunkcji mogę się nauczyć, co do fabuły nawet jeśli nie ma szczegółowych zasad, to z reguły da się precyzyjnie wskazać, co poszło nie tak, ale jeśli nie czuję dialogów, to nie czuję i tyle…

“Ojej” jest za to wstawione z pełną premedytacją ;)

 

– Edda, jak myślisz, czemu cię tu przyprowadziłem?

– Nasza magia jest silniejsza bliżej gwiazd, tak?

Infodump

Hmm, prawda, chociaż jedyną istotną informacją tutaj jest to, że magia w ogóle istnieje. Reszta pcha dialog do przodu.

 

Tu na siłę wciśnięty motyw z hasła przewodniego i obrazu, który nie jest niczym poprzedzony. Żadnym opisem, który pozwoliłby się wczuć w klimat (w ogóle jest tutaj bardzo mało opisów :/).

Zależy od definicji wciskania na siłę. Motyw jest wykorzystany do zawiązania akcji i ma wpływ na dalszą fabułę, ale tak jak zauważyłaś, nie wiąże się z żadnymi wcześniejszymi wydarzeniami.

 

Akcja na pewno jest za szybka, tylko nie wiem, czy dodanie opis rozwiązuje problem, bo absurd miał polegać na tym, że pozornie przewija się dużo bezsensownych wydarzeń, ale jak się zastanowić, to logicznie wszystko z siebie wynika.

 

Cieszę się, że mimo językowych zgrzytów znalazłaś w tekście trochę pozytywów.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Według mnie też w sumie nie. Tak się tylko jakoś kłócę z przyzwyczajenia :P Chociaż pisanie tekstu na konkurs bardziej pod siebie niż pod publikę musi być ciekawym wyborem, ale fajny temat był, to się nie mogłem powstrzymać ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Finkla!

 

Zakochanie brwi ustąpiło obrazowi ;) Zdaję sobie sprawę z tego, że brak chronologii miesza, ale myślę, że gdybym trochę zwolnił i jaśniej wszystko przedstawił, taka kolejność wydarzeń powinna radzić sobie lepiej.

Gdy po raz pierwszy widzimy obie bohaterki w bibliotece, cały urok sceny polega (przynajmniej w zamyśle) na tym, że nie wiadomo co się dzieje i trzeba się w tym jakoś połapać. Gdyby było wiadomo, jak siostry się tam znalazły i czytalibyśmy zwykłą kontynuację, nie dość, że nie działo by się tam nic ciekawego, to jeszcze czytelnik wiedziałby dużo więcej niż bohaterki.

Ciężej byłoby też zamieszać siostrami ;)

 

Ananke

A może był to kilkuprocentowy jednorodny roztwór grafomanii z opowiadaniem?

 

Ambush

Taki typ naukowców pojawia się chyba głównie w/pod tekstami z Obłędni ;) Sznurówki cieszą się z wywołanej radości.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej SPW!

 

Cieszę się, że opowiadanie przypadło ci do gustu. Może jednak jest tu nutka optymizmu, bo przecież między nieludzkimi korporacjami i jeszcze bardziej (heh) nieludzkim AI bohater znalazł dla siebie miejsce ;)

 

Dziękuję za uwagi. Jestem teraz trochę zabiegany, ale postaram się wprowadzić poprawki w najbliższym czasie.

Odpowiedź na pytanie dotyczące “samemu” jest niestety bardzo prosta. Jako autor trzymam w głowie listę zasad językowych, według której muszę budować tekst. Jeśli chcę coś napisać i nie znam żadnej zasady, która by tego dotyczyła, zdaję się na intuicję, a w tym przypadku nie udało mi się intuicyjnie wychwycić różnicy między przytoczonymi przez ciebie zwrotami. Tym bardziej dziękuję ci za wskazanie błędu, będę o tym pamiętał.

 

"… jakkolwiek krótkie by one nie były" – rusycyzm.

A to ciekawe, bo z rosyjskim jako żywo nie miałem kontaktu. Pomyślę, jak to elegancko obejść, chyba że masz do polecenia inną, bardziej polską konstrukcję ;)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Kurka, teraz nie wiem, po co mi był ten amulet na początku. I nie starczyło miejsca na szczegóły zaklęcia… Tak to jest, jak człowiek ciągle zmienia zdanie. Ulubiona_emotka_Baila.

Amulet też mnie trochę zastanowił, ale założyłem, że wprowadza czary albo coś w tym stylu. Przy okazji… Czy ulubioną emotkę Baila można gdzieś spotkać? Jeśli w naturalnym środowisku wszystkie wyginęły, może być zoo.

 

heart Której wcale nie podparłeś szczegółowymi analizami… :)

Robiłem, co mogłem :)

 

Bardzie, ciurkiem stróżki lejesz ;)

 

Przy okazji, gdyby kogoś to przypadkiem interesowało, to mniej prawdziwe, pozaportalowe życie domaga domaga się ostatnio ode mnie trochę uwagi, więc nie będę się za często pojawiał na portalu. Nie, że wcale, ale nie za często. Wypatrujcie mnie trzeciego tygodnia o wschodzie słońca ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hmm, przemyślenia wielce ciekawe, ale to przecież nie jest żadna fantastyka, tylko reportaż. W tym roku rzeczywiście jeden z akademików Politechniki Wrocławskiej na Wittigowie został oddany na potrzeby podchorążówki, a w resztę… umiem uwierzyć ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Dobrze, przyszedł czas na wyniki :) Na starcie dziękuję wszystkim za udział. Mam nadzieję, że dostarczyłem wam nieco zabawy i coś stąd wynieśliście (kolejność nieprzypadkowa) ;)

 

Mieliśmy 6 nadesłanych tekstów, w tym 5 spełniło wszystkie konkursowe wymagania. Wszystkie miały na siebie jakiś pomysł.

 

Niemniej któryś z tych pomysłów musiałem wybrać i według całkowicie obiektywnej opinii mojego gustu zwycięzcą jest cezary_cezary (bez pogrubienia, żeby nie było spojlerów). Tradycyjnie zwycięzca wyzwania organizuje następne, także jeśli jeszcze nie czujesz się na siłach, możemy przekazać je komuś innemu, ale gdybyś chciał się podjąć, jesteś mile widziany :)

 

Jeszcze raz dzięki i brawa dla was heart

 

PS tekst Asylum też całkiem mi się podobał, ale jego ulotność i nieokreśloność nie pozwoliła mi go wcisnąć w konkretne miejsce w rankingu :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Nova! Siostry też się pogubiły, więc wydaje mi się to całkiem naturalne. Chociaż w ramach uściślenia podpowiem, że całą akcję obserwujemy z perspektywy Eddy ;)

Cieszę się, że tekst przypadł ci do gustu i mogłem dołożyć swoją cegiełkę do popularyzacji absurdu.

 

Dzięki za klika i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Ananke!

 

Kolejny fragment zmienia narrację. Trochę tak nie wiem, dlaczego ten przeskok

Było o tym nawet w becie, ale chciałem zmienić narrację, żeby czytelnik nie sugerował się pierwszym fragmentem w zgadywaniu tożsamości bohaterki. Na ile wyszło, ciężko stwierdzić.

ale okej, mamy absurdalny świat, choć oprawiony w magię, więc nie tak absurdalny jak podczas snu, bardziej jak w mocnym fantasy magicznym.

Jak dla mnie absurd i zachowana logika wydarzeń spotykają się właśnie w tym miejscu, a że do logiki jestem jednak w miarę przywiązany, nie chciałem iść w stuprocentowy sen, w którym nie wiadomo co i dlaczego.

Myślę, że taka będzie główna wartość tego konkursu jako jednego wielkiego eksperymentu – studium absurdu we wszystkich kształtach i kolorach ;)

Dość szybko i łatwo odkrywamy hasło. Tak… zbyt prosto.

Wykorzystanie hasła do twista jest ciekawym pomysłem, ale nie na tyle, żeby cofnąć się w czasie i dać o sobie znać mi sprzed kilku tygodni ;)

Te kawałki materiału, chodzenie po uliczkach w Pizie – czyta się okej, ale trochę językowo mogłoby być lepiej. I akcja trochę taka zbyt mocno chaotyczna, a choć lubię czytać chaotyczne i pokręcone teksty – tutaj coś mi nie zagrało.

Z całego tekstu ten fragment podoba mi się najmniej, głównie dlatego, że nie wnosi za dużo do fabuły, ale postanowiłem, że nie będę go wycinał, bo chwila na oddech się przyda. Jeśli językowo nie pasuje coś konkretnego, chętnie posłucham, bo samemu mam trochę zakrzywioną perspektywę.

Może to przez to, że ciężko mi wczuć się w bohaterki? Jakoś brakuje im wyrazistości, są i już, nad tym warto by popracować.

To jest problem i to nie tylko z tym tekstem. Mam pomysł na historię, a potem trzeba tam wcisnąć bohaterów. Będę walczył :)

Trochę na koniec zabrakło mi opisów scen, żeby mocniej wgryźć się w ten świat, w otoczenie, poznać bohaterów.

Tekst jest trochę za szybki i pewnie przydałoby się zwolnić. Może trochę pomyliłem absurd z grafomanią? Nawet jeśli, mogę chociaż przysiąc, że jeśli tak, to była to grafomania z głębi serca :)

 

Cieszę się, że końcówka dobrze wypadła :)

 

Cześć chalbarczyk!

 

Lekkie, zabawne i onirczne z nieliniową fabułą. Świetny humor (na pewno nie znajdzie się jakieś kontrzaklęcie dla zawiązanych sznurówek?)

Skoro twierdzisz, że lekkie, nie będę się kłócił ;) Rada ochrony sznurówek zabroniła dalszych eksperymentów. Każde nowe zaklęcie musi być teraz testowane na kablach, co opóźnia postęp.

Miło mi, że znalazłeś w tekście tyle pozytywów. Dzięki za klika. Sądząc po zawartości, biblioteka NF jest żaroodporna ;)

 

Bardzie, dzięki za przebicie się przez portalową biurokrację :)

 

Pozdrawiam :)

 

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Peter Barton

 

Do limitu słów było jeszcze ciut zapasu. Problem (przetrwanie ataku) również został wprowadzony, chociaż nie jest nigdzie powiedziany wprost, bo bohater nigdy nie skupia się na pełnym celu, tylko drobnym kroku, który do niego prowadzi (pokonanie mątw, zatrzymanie uciekającego powietrza).

Mam też wrażenie, że zlały ci się punkty 4 i 5. Komplikacją z punktu 3 jak rozumiem jest wyrwa w kadłubie. Następnie kapitan próbuje sobie poradzić, prosząc załogę o pomoc, po czym zamyka zawory samodzielnie. Można policzyć to jako osobne wydarzenia, tylko że podczas używania radia Gax nie ponosi porażki (obsługa radia jest raczej prosta :P), a martwą załogę liczyłbym jako komplikację z wcześniejszego kroku.

Osobiście nie pomagało przekazywanie informacji nie wprost i kilka razy zgubiłem się w przestrzeni, ale może to tylko mój problem.

 

Na plus idzie na pewno stylizacja wypowiedzi i zgrabne, naturalne użycie wulgaryzmów. Całość skojarzyła mi się z Matrixem, głównie ze względu na roboty.

 

Jedyne, z czym miałem problem, to mimo tak krótkiego tekstu kilka razy pogubiłem się w przestrzeni i położeniu bohaterów. Może to tylko mój problem, ale niżej spróbuję doprecyzować o co chodzi.

 

I podczas[,-] gdy większość na jego miejscu oczekiwałaby nagrody

Całe “I podczas gdy” jest spójnikiem złożonym, nie rozdzielamy go przecinkiem.

Grube cielsko ubrane w skafander z trudem przecisnęło się przez właz i z hukiem runęło na pokład, gdy załoga włączyła sztuczną grawitację.

Wydaje mi się, że właz może łączyć też pomieszczenia wewnątrz statku, więc z tego zdania nie wynika jednoznacznie, że wrócił z kosmosu. Do tego ten fragment w połączeniu z resztą akapitu:

Po wpompowaniu do śluzy powietrza[,-] Gax poruszył się[,+] a odpięty od skafandra hełm potoczył kilka metrów.

– Ku… Kurwa! – wydyszał ciężko. – Mątwy!

Brzmi, jakby ktoś porwał Gaxa, zaciągnął go na pokład i włączył sztuczną grawitację, żeby go wywrócić, a tym kimś były mątwy ;)

Kiedy Gax wygramolił się na zewnątrz miał już ze sobą fazer plazmowy, z którego precyzyjnie wystrzeliwane wiązki rozrywały kolejne korpusy wrogich maszyn.

Tutaj już prościej się domyślić, ale osobiście wolałbym jasno stwierdzić, że “na zewnątrz” i “w kosmosie poza statkiem” to to samo. Ale może to tylko ja.

Pogrubiona część trochę niezręczna. Może lepiej zrobić z tego nowe zdanie np. “Precyzyjnie wystrzeliwane wiązki rozrywały…”?

Wszystkie zneutralizowane, jednak… ostatnia z roztrzaskanych Mątew oderwała się od statku[,+] pozostawiając wyrwę, wypluwającą powietrze w przestrzeń kosmiczną.

Przed imiesłowem przysłówkowym.

– Tracimy szybko powietrze! – wrzasnął do mikrofonu. – Zamknijcie zawory powietrzne sekcji dziobowej!

Czy doprecyzowanie zaworów jest konieczne?

Pokonując ponownie wąskie przejście oddzielające pokład od bezmiaru kosmosu[,+] miał wrażenie

Po imiesłowie przysłówkowym.

Ręczne zamknięcie włazu i wyrównanie ciśnień zajęło trwające wieki pięć minut.

Nie wiem, czy nie wyrównanie ciśnienia (między czymś a czymś).

 

Wszyscy

Do końca dzisiaj można wrzucać teksty, także gdyby ktoś jeszcze chciał dołączyć, serdecznie zapraszam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Jak coś tekst pokazuje się po przełączeniu portalu na ciemny motyw.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej krarze!

 

Tempo zdecydowanie jest tu problemem. Konkurs absurdalny sprawił, że przestałem się pilnować i wyszło, jak wyszło. Tym bardziej cieszę się, że Ci się podobało i zorganizowałeś sobie pomoce naukowe ;)

 

Cieszę się też, że logiczne następstwo akcji zostało dostrzeżone, bo chciałem, żeby całość, mimo absurdu, trzymała się kupy. Nie wiem, czy althis na pewno jest taki alt – przecież Kopernik była kobietą, a Galileusza nie skazaliby za sam heliocentryzm :P

Stety-niestety środowisko akademickie może spać spokojnie, nie oni byli celem. Ale nabijam się trochę z ludzi, a naukowcy przecież też ludzie…

 

Również 3P dla Ciebie: Pąsowieję z radości otrzymania klika, Powodzenie i Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Temat ostatnio chodził mi jeszcze po głowie, a skoro wątek odżył, to się podzielę ;)

 

W kwestii nowych użytkowników, też sądzę, że portal jest bardzo specyficznym miejscem i zdolność przyjmowania krytyki jest warunkiem, żeby się tu odnaleźć. Pomogłoby, gdyby informacje w stylu “nie publikuj więcej niż jednego tekstu naraz, nikt tego nie przeczyta” wyświetlały się gdzieś przy dodawaniu opowiadań, ale na to będziemy musieli poczekać do nowej wersji portalu ;)

To, że rozpoznawalni użytkownicy będą cieszyli się większym zainteresowaniem też wydaje mi się w pełni naturalne, co najwyżej fajnie, gdyby przynajmniej raz na jakiś czas zajrzeć też pod tekst świeżynki albo chociaż użytkownika, z którym sami się jeszcze nie spotkaliśmy.

 

Było trochę dyskusji jak naprawić ilość nominacji, ale może problem polega na tym, jaką funkcję te nominacje spełniają. I nie chodzi mi tu o “kryteria”, tylko rolę.

 

BIBLIOTEKA

Z perspektywy osoby piszącej:

Zaczynając od czysto technicznych aspektów, tekst biblioteczny może się pojawić na stronie głównej portalu i pokazuje się osobno w profilu. To pierwsze zwiększa szanse na to, że więcej osób sięgnie do tekstu (to teoretycznie powodują już same nominacje). Osobna kategoria w profilu powoduje, że jeśli ktoś chciałby ocenić staż i dotychczasowe osiągnięcia użytkownika, którego nie zna, to można sprawdzić, ile tekstów napisał, ile z nich jest w bibliotece i daje to jako-takie rozeznanie.

 

Z perspektywy osoby czytającej:

Jeśli kogoś interesuje tylko przyjemność z czytania, to może mieć pewność, że teksty biblioteczne będą sobą cokolwiek prezentować i autor miał chociaż przelotny kontakt z językiem polskim. Odfiltrowane są wszystkie ciężkie porażki i niezbyt udane debiuty.

 

PIÓRKA

Z perspektywy osoby piszącej:

Autor otrzymuje możliwość klikania (co w sumie pomaga bardziej loży, niż jemu). Skuteczna nominacja oznacza, że tekst przeczyta wiele osób, które inaczej by tego nie zrobiły, m.in. cała loża. Piórko podnosi prestiż użytkownika. Do tego piórka są “tym nieosiągalny celem” i funkcjonują jako zgamifikowana nagroda za sukces, często wymagający dużo pracy i rozwoju.

W opisie jest, że autor nagrodzony piórkiem dostaje książkę, ale nie dam głowy, czy to dalej aktualne :P

 

Z perspektywy osoby czytającej:

Jeśli kogoś interesują tylko teksty na publikowalnym poziomie, to może czytać same piórka.

 

KOMENTARZ

Zacznę od tego, że według mnie rolę, którą nominacje spełniają dla osób tylko czytających, można śmiało pominąć. Wydaje mi się, że jakkolwiek w bibliotece znajduje się dużo świetnych tekstów, to na świecie jest tyle literatury przewyższającej je poziomem, że na jej przeczytanie nie starczyłoby jednego ludzkiego życia. Czytamy teksty innych głównie ze względu na udział w zabawie literackiej. Ja przeczytam twoje opowiadanie, ty przeczytasz moje, zobaczymy, co robimy lepiej/gorzej od siebie, wymienimy się uwagami i wszyscy będziemy pisać lepiej.

Można też czytać charytatywnie, z chęci pomocy, ale nominacje na to nie wpływają.

 

Nominacje biblioteczne powodują, że tekst może (chociaż nie musi) przeczytać więcej osób. W tym sensie kliknięcie to sygnał “warto przeczytać”. Taki system poleceń. W mojej ocenie działa całkiem sprawnie i nawet jeśli ocena nie jest obiektywna, to tę obiektywność w ogóle ciężko ustalić.

 

Piórka za to… spełniają tę samą rolę? Tylko bardziej? Nie widzę żadnej innej korzyści z otrzymania piórka niż jeszcze więcej czytelników. Takie nominacje biblioteczne działające na bardziej doświadczonych i zabieganych użytkowników.

Tu można by się zastanowić, czy obecne kryteria wspierają tę rolę. Jeśli osoby, które przychodzą tylko pod teksty z piórkiem/nominacją twierdzą, że obecny poziom jest najniższy, jaki są skłonni przeczytać, to prawdopodobnie nie powinniśmy go obniżać, bo piórka stałyby się bezwartościowe. Za to jeśli takie osoby chciałyby czytać więcej tekstów, nawet gdyby te były nieco gorsze, to ja nie widzę problemu, dla którego próg piórkowy nie miałby być niższy.

 

Do tego można się zastanowić, czy na pewno chcemy mieć dwie nagrody spełniające podobną rolę, tylko z innymi kryteriami. Myśląc o przyciąganiu i utrzymywaniu użytkowników, może warto z dostawania piórek zrobić zabawę, w której każdy ma realną szansę na wygraną? Dodatkową, w pełni sztuczną, ale jednak motywację do pisania?

 

Przykładowy scenariusz (nie znam technicznego aspektu przydzielania piórek, ale wydaje mi się, że technikalia strony nie stoją tu na drodze):

 

Brązowe piórka są przyznawane na zasadzie 1-2 na miesiąc (liczby przypadkowe, do dyskusji) i funkcjonują jako mini-zabawa dla wszystkich zaangażowanych z mini-wyróżnieniem do wygrania. Osoby, które nominują w wątku piórkowym, zgłaszają od razu po np. trzy teksty i albo głosowanie jest jakoś liczone i loża może dokładać swoje głosy z większą wagą albo dalej mamy standardowe głosowanie z TAK-ami, tylko loża miałaby dużo roboty.

 

Srebrne piórka, skoro są reliktem, przejmują rolę obecnych brązowych i dalej mamy nad nimi pełne obrady, a wymaganiem jest “publikowalność” tekstu.

 

Taki wariant rozwiązałby problem z opóźnionym rozdawaniem klików, bo więcej osób mogłoby to robić samodzielnie.

 

Mam nadzieję, że nie zamieszałem za bardzo i przemyślenia komuś się przydadzą. Ustalenie roli nominacji i tego, czy jest słuszna, wydaje mi się tu jednak ważniejsze od tego, ile nominacji się pojawia.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

silver_advent jeśli chodzi o interpretację, to poza drobnymi szczegółami moja też się zgadza i (jak mi się wydaje) nie miałem większych problemów ze zrozumieniem szkolnego fragmentu. Chodziło mi raczej o to, że gdyby fragment wyjąć z opowiadania i wrzucić jako osobny tekst, treść wewnątrz niego nie straciłaby nic, oprócz układu odniesienia (porównanie pędu ludzkiego życia z wiekiem czarnej dziury), ale nie widzę, żeby z tego porównania płynęły dla nas, ludzi, jakieś szczególne wnioski.

 

“Nie wnosi za dużo” zostało przeze mnie bardzo niefortunnie użyte, za co przepraszam. Nie chodziło mi o to, że nie ma tam treści. Jak dla mnie w opowiadaniu mamy dwa wątki – przynajmniej z perspektywy czytelnika. W jednym dostajemy informacje o świecie, w którym całość się odbywa, poznajemy tożsamość Królowej i Alojzego – poniekąd rozwiązujemy zagadkę na podstawie poszlak. W drugim mamy bohatera mierzącego się z bezsensem ludzkiego życia. Bezsens ludzkiego życia (fragment ze szkołą) nie wnosi nic do otaczającej go historii o odkrywaniu tożsamości.

 

Narzekałem tylko na to oderwanie od reszty i nic poza tym ;) Mam nadzieję, że udało mi się trochę rozjaśnić zarzuty :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Wattsa znam tylko z opowiadań, ale jako swój przykład mogę podać Diunę, której jestem dużym fanem, a dopiero przy drugim czytaniu udało mi się jako tako zrozumieć, co dzieje się w pierwszej połowie. Może wiek, w którym nastąpiło pierwsze czytanie, miał z tym coś wspólnego, ale zgadzam się, że wiele ciężkich tekstów może być bardzo wartościowych.

 

Ja ciągle uważam jednak, że odbiór wymagający wysiłku jest wadą. Wada ta bardzo często jest konieczna, żeby dzieło w ogóle powstało i warto się na nią decydować, ale gdybym miał możliwość przestawienia tej samej lub zbliżonej historii, przekazującej dokładnie taką samą treść w bardziej przystępny sposób, nie widzę powodu, dla którego miałbym tego nie robić.

 

Oczywiście samo “rozwiązywanie zagadki” i “dekompresja” potrafią być bardzo satysfakcjonujące i sam wielokrotnie się w ten sposób świetnie bawiłem (np. przy “Innych pieśniach” Dukaja), ale takie teksty są z reguły kierowane do bardzo wąskiej grupy ludzi, dla których pytanie nie brzmi: “czy frajda jest warta wysiłku”, tylko “ile frajdy będzie z samego wysiłku”.

 

Nie ma w tym nic złego, ale wiem, że na portalu nie ma za dużo osób, którym takie ślęczenie nad tekstem sprawia przyjemność, a i moje opowiadania mają do zaoferowania trochę mniej niż klasyka fantastyki, więc taki manewr robi się bardzo ryzykowny ;)

 

Cieszę się, że mimo wszystko lektura sprawiła ci przyjemność :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej silver_advent!

 

W mojej bardzo nieobiektywnej opinii jak do tej pory najlepszy tekst konkursowy :)

 

Największym plusem całości jest dla mnie płynność, z jaką zmienia się sceneria i przejścia między scenami. W akcji można się pogubić, ale gubienie jest gładkie i nie szarpie na zakrętach.

Na etapie sceny z karetką byłem święcie przekonany, że bohater umiera. Prawdopodobna wersja wydarzeń była taka, że dziwaczne przygody są jakąś formą umowy z przewoźnikiem (tym “na drugą stronę”, np. Charonem), która pozwala mu żyć jeszcze przez chwilę. Pomysł sam w sobie byłby ciekawy, ale odwrócenie go przy użyciu wprowadzonej zawczasu Królowej Nocy (tu zastanawiałem się, czy do kuchni nie wchodzi śmierć) wypadło jeszcze lepiej.

Na etapie tańca i macek grawitacyjnych zrozumiałem, o jaki obiekt chodzi i zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób zostało stworzone imię, także nie zawiodłem się na zakończeniu :)

 

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to (jak już wspomniał Fanthomas) scena z nauką może stanowi łącznik między częściami fabuły, ale sama w sobie nie wnosi za dużo i szczerze mówiąc nie wiem, skąd się wzięła, ale absurd wiele wybaczy ;)

 

Przy czytaniu wpadło mi w oko kilka powtórzeń:

Oprócz planu podróży, z kieszeni wyciągnąłem jeszcze małą, złotą monetę, ale na niej z pewnością nie znajdę żadnych wskazówek dotyczących celu mojej podróży.

Moja cela zaczyna się przesuwać, najpierw siłą inercji, potem jedzie poruszana niewidzialną siłą, niczym wagonik kolejki linowej.

Powtórzenie nie jest silne, ale wypisuję, zwłaszcza, że “siła inercji” po polsku i “siła inercji” w fizyce to dwie różne rzeczy i wyrażenie mnie trochę drażni ;)

Łapię za halabardę i staram się przyciągnąć potworka do krat, drugą ręką zrywając złoty kluczyk.

Skoro udało mu się zerwać kluczyk, to chyba po prostu “przyciągnął”.

Pcham z całej siły. Po chwili jestem na wolności. Kopię z całej siły imbrykowego ludka i wyrywam mu halabardę.

 

Klikam, pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Tarnina

 

Wymogi wyzwania spełnione. Problemem, jak rozumiem, jest spokój od stryjów, a przynajmniej na tym bohaterowi zależy. Jedyne, co mi przeszkadzało, to że o celu każdej akcji dowiadujemy się dopiero po tym, jak jest rozpoczęta. Bohater szuka żaby – dlaczego? Bo chce mieć spokój od stryjów. Bohater prosi czarnoksiężnika o zaklęcie – dlaczego? Bo bez tego się nie ożeni. Dlaczego? Bo bez tego księżniczka nie pojedzie na wymarzoną przejażdżkę. W połączeniu z przeskokami robi się dezorientująco i ciężko połapać się, komu i dlaczego mamy kibicować.

 

Poza tym pomysł zacny, złotawy i magiczny. Pytanie tylko, czy czarodziej oprócz zeza miał wadę wymowy, czy książę był goblinem ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej AP! Cieszę się, że końcówka przypadła do gustu. Wygląda na to, że fantastyka nie da Kopernikowi spokoju. Najpierw Sapkowski w Narrenturmie zrobił z nim, co zrobił, a u mnie wychodzi na to, że był kobietą-włochem ;)

 

Cezary, jeśli tekst wymaga powrotów, żeby go zrozumieć, raczej za dobrze to o nim nie świadczy, ale z okazji konkursu postanowiłem trochę poszaleć i wprowadzić nieco zamieszania ;) Miło mi, że “rozwiązanie zagadki” sprawiło Ci przyjemność. Co do próśb o plan wydarzeń, to myślę, że mamy dwie z trzech wymaganych ;)

 

Fanthomasie, fajnie, że sam absurd wypadł dobrze. Rozumiem, że całość jest zagmatwana i wymaga dekompresji, ale nie sądzę, żeby tę historię dało się w ciekawy sposób opowiedzieć bez przeskoków. Pewnie można by całość lepiej wyjaśnić i ogółem sprawić, żeby czytało się płynniej, ale tym razem wyszło, jak wyszło :)

 

Dziękuję wszystkim za lekturę i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Bardzie, nie wiem tylko, czy komisja biblioteczna zaakceptuje takie uzasadnienie, ale pożyjemy, zobaczymy ;) Raz jeszcze dzięki za betę.

 

NaNa, czasem najbardziej interesuje nas właśnie niezrozumiałe ;) Na potrzeby bety powstała chronologiczna rozpiska wszystkich wydarzeń. Jak będzie wystarczająco dużo chętnych, mogę wysłać też tutaj :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Za dużo czytania na jeden dzień… Jest dobrze, masz rację ;)

 

PS. tak zwane sprawdzanie czujności ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Bardzie!

 

Widzę, że jednak zdecydowałeś się na oddzielny tekst na konkurs. Jak na brak bety językowo jest całkiem nieźle :)

Sam tekst w twoim stylu, absurd ciągle poniekąd trzyma się rzeczywistości. Humor wielokrotnie mnie zaskoczył i jest zdecydowanie mocną stroną szorta. Nie było tu nic, co by mnie szczególnie zachwyciło, nie mamy też typowego napięcia, ale pasuje to do bohaterów płynących niespiesznie przez falującą rzeczywistość ;)

Czytało się płynnie i z przyjemnością :)

 

– Nic się nie martw – powiedziałem i wsadziłem, w otwarte usta pielęgniarza, kartonik.

Bez przecinków.

Starał się wyłgać, tchórzliwy, niesubordynowany, sabotażysta nocnych wojaży, ale nie zemną te numery.

Osobno.

– I każde łaknie mojej atencji – dodałem, widząc, jak wielbłąd na etykiecie pilsnera macha do mnie łapką[,+] uśmiechając się zachęcająco.

Wtedy[,-] dopadło mnie dziwne uczucie, że coś nam umknęło.

XD

Kształt dopasował się, jakby to właśnie piwo zostało wyprodukowane i przebyło całą tę drogę[,-] tylko po to, by trafić do tej właśnie dłoni.

 "I czy ja też bym mogła tak się czuć?"

I czy ja też mogłabym się tak czuć?

Chciałem jej wykrzyczeć w twarz: Obudź się w końcu z tej otępiającej rzeczywistości.

Cudzysłów albo bez wielkiej litery.

Przez chwilę dręczyła mnie nieprzyjemna myśl, że nasz autobus mijał już kilkukrotnie mieszkanie Frankiego, nim zdecydowaliśmy się wysiąść z miejskiego teleportu.

Czy to celowe? ;)

Zastanowiłem się, jaki przeklęty hipis daje nieograniczony dostęp[,-] do mieszkań pacjentów

Ile może mieć lat.

Pytajnik.

Przewartościować moje życie i chyba zacznę od zera.

Lepiej przewartościowaćzacząć albo przewartościujęzacznę.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Jimie!

 

Dużo pomysłowej zabawy słownej. Tematyka na czasie, bo wybory idą, postęp technologiczny może w końcu udowodni nieistnienie wolnej woli, mamy konkurs absurdalny :)

Tytuł trochę clickbaitowy, ale nie narzekam ;)

 

– Co się dzieje? – powtórzył Ser.

– Pomidor – odparła zagadkowo Maślanka.

XD

Zniknie? Jak możesz tak mówić[,+] bluźnierco!

Czy ktokolwiek stamtąd wrócił, by opowiedzieć[,+] jak tam jest?

Bo jeśli oni[,-] nie zdecydują[,+] by pójść i wybrać, to nikt za nich tego nie zrobi.

– Amon.

– Ra! – zakrakał sęp z magnesu

:P

 

Pozdrawiam i, jako naczelny nominator tekstów absurdalnych, idę kliknąć ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Podobnie, gdybyś nie wiedział, że czytasz horror, to zdziwiłbyś się, gdyby nagle w familijnej historii pojawiły się jakieś krwiożercze bestie.

Co do zasady kłóciłbym się, że nawet tutaj powinno od razu dać się poznać, że horror jest horrorem, ale tu nie do końca o to mi chodziło. Nie chodzi o różnice w klimacie na przestrzeni tekstu. Pojawił się portal w toalecie – OK, z tym nie mam problemu. Pojawiła się dziewczyna-maszyna, nawet to mnie aż tak nie boli. Postanowiłeś wprowadzić nowe elementy świata i nawet jeśli nie pasują do stylu, nie mam nic przeciwko temu, bo nie ma w tym żadnej sprzeczności.

Ale jeśli chcesz w trakcie tekstu wprowadzać rzeczy, które są sprzeczne, to jako czytelnik czuję się trochę oszukany. Widzę, że w tekście są ludzie. Angażuję się w ich historię. Po czym z ludźmi dzieje się coś, o czym wiem, że nie mogłoby się wydarzyć, dopóki świat nie działałby radykalnie inaczej. Czyli tekst cały czas kłamał co do tego, jak wygląda świat. Miałem wobec historii oczekiwania, po czym się na nich zawiodłem.

Gdybym od początku wiedział, że świat działa radykalnie inaczej, to bym się nie zawiódł.

 

Wygląda na to, że inni czytelnicy nie mieli takiego problemu, więc może tylko mi się nie spodobało, ale próbuję chociaż wyjaśnić dlaczego. Mam nadzieję, że coś z uwag ci się przyda :)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Rozumiem, że logika snu wyjaśnia brak konsekwencji. Myślałem bardziej o tym, że gdyby tekst nie startował w konkursie, raczej ciężko byłoby mi się domyślić, że właśnie o logikę snu w nim chodziło i potraktowałbym zawijasy fabuły jako błędy. Sprawa miałaby się zupełnie inaczej, gdyby na starcie silniej zasugerować, że rzeczywistość nie do końca rządzi się zwykłymi prawami, chociaż to oczywiście moje odczucia.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Asylum

Chyba nie, ponieważ tekst napisany jest w trzecioosobówce, a nie w pierwszej osobie i błędem byłoby przejście na "ja". ;-)

Tutaj zgadzam się z Tarniną. Jeśli mamy narrację trzecioosobową, w dialogach/myślach bohaterowie ciągle mówią/myślą ze swojej perspektywy.

Wyrażenie można by zapisać np. tak:

“Lipa, przepłacam” – pomyślał, ale kiedy pomyślał o mordowaniu się przy automacie, zwątpił i kliknął.

I nie licząc tego, że sypie się stylistycznie, to w tekście mamy dokładnie tę samą sytuację, tylko z opuszczonymi didaskaliami.

W aplikacji musiał przeklikać sporo zbędnych rzeczy, aby zaznaczyć właściwe, więc akceptując bilet normalny przyśpieszył transakcję, bo przecież się śpieszył.

No chyba że tak, chociaż… nieważne ;)

 

Laski mają pętelkę, tak jak kijki narciarskie. Stukała na wysokości połowy drzwi i laska trafiła w lukę pomiędzy wagonami.

Pętelka wyjaśnia sprawę, zapamiętam ją sobie na przyszłość ;)

Piętnastego października jest dniem Białej Laski (kraje Europy Zachodniej), drogą ku samodzielności, każdego i każdej. Kiedy zobaczysz laskę z czerwonymi paskami – oznacza to głuchoniemość.

Ciekawie się zgrało. Czy święto było inspiracją? ;)

No i chyba chodziło o niewidomych :P

 

Tym razem nie będę wyjaśniała, gdyż ciągle tłumaczę, tłumaczę i przekładam z asylumowego na "esperanto". Czy szczytny cel, who knows?

Jasne, resztę wyjaśnień przyjmuję. Chciałem tylko zaznaczyć, w jaki sposób udało mi się dopasować całość do konkursowych wymagań i pokazać, że w kilku miejscach coś mnie ugryzło. Jeszcze trochę wprawy i zrobię się bardziej gruboskórny ;)

 

Tarnina

Pomysł mam. Teraz tylko napisać XD

Pięć słów na minutę i wyjdzie niecała godzinka. Szkoda, gdyby pomysł przepadł ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej AP!

 

Najpierw uwagi nazbierane na bieżąco:

więc niech sobie wsadzi ten zaszczyt w dupę.

Czy to nawiązanie do obrazu? ;)

Farfocel. Kupuję kiedyś u niego coś tam.

Może to tylko ja, ale chwilę zajęło mi zrozumienie, że bohater przeszedł na opowiadanie historii w czasie teraźniejszym, a nie czasownik jest źle zastosowany.

Wiesz[,+] co to jest?

Prezydent zamówił u nas jajko, które podaruje małżonce na Wielkanoc. Jeśli zapunktuje u żony, to z wdzięczności uruchomi akcję lobbingową, doprowadzając do zmiany prawa.

Rozumiem, że konkurs absurdalny, ale jak do tej pory tekst był do bólu realistyczny, a nawet bardzo poważny. Rozumiem, że prezydent mógłby chcieć zalegalizować jajka niespodzianki ze względu na upodobania żony. Ale żeby przypodobać się firmie, która zrobiła jedno jajko? Przecież pójdzie na miejscu do dobrego cukiernika, wsadzi zabawkę do środka i po kłopocie…

Pani prezydentowej włożyliśmy do środka nie jakąś badziewną plastikową zabawkę, ale bardzo zaawansowany mechanizm, nafaszerowany elektroniką, sterowany sztuczną inteligencją.

No chyba że tak, tylko wtedy co to ma wspólnego z jajkiem… Tak jak wspominam wyżej – jeśli chodzi o absurdalność pomysłu, pasuje do konkursu, tylko słabo współgra mi z resztą tekstu, którą dotychczas widziałem.

Przecież to jajo strusia jest!

A może: “Przecież to jest jajo strusia”?

– Tak, Śmieciu, rozumiem twoje wzruszenie. Nasz prawnik, formułując umowę[,+] przy pisaniu paragrafu siódmego, inspirował się twoją piosenką.

Ostatni przecinek prawdopodobnie zbędny.

– Powodzenia, Śmieciu.

 

Wszedłem do kibla, a tam cztery kabiny

Może warto zaznaczyć cięcie gwiazdkami? W tekście jest więcej takich miejsc, ale w wielu z nich osobiście w ogóle nie wstawiałbym odstępu.

Cztery kabiny mi się za to spodobały ;)

Tam[,+] klucząc pomiędzy klientami, udało mi się w końcu zgubić pościg.

I tak[,+] i siak.

Przecinek, chyba że działają tu jakieś dziwne zasady, o których nie wiem.

Kiedyś przeczytałem w jakiejś gazecie o młodym[,+] dobrze zapowiadającym się zespole

Brzmi trochę, jakby cała gazeta była o zespole.

U mnie, czy u ciebie?

Prawdopodobnie bez przecinka.

Rozejrzałem się wokół i większego syfu trudno mi było sobie wyobrazić.

“większy syf trudno mi było sobie wyobrazić”/”większego syfu nie umiałem sobie wyobrazić”.

Ucieszyła się tak bardzo, że cmok mnie w czoło.

Prawdopodobnie “cmoknęła”.

– Wyłazić[,+] łachudry!

 

Poza drobnych zgrzytów i braków spójności przy rozpoczęciu misji, czytało się dobrze. Uniwersum łazienkowe, odmiana toalet przez instytucje, w których stoją i spadek w dół króliczej nory na plus. Gratuluję też pomysłu z piosenką, która okazała się kluczem do rozwiązania akcji.

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to że pomimo tego, że tekst ma ładnie wzrastające napięcie i korzysta z przygotowanych przez siebie narzędzi, to w samym finale właściwie znikąd wprowadzasz nowe elementy świata. Piosenka – OK, super pomysł, toalety też, ale kobieta-maszyna? Jajko, które nagle może się z nią łączyć? No i, tego, czy bohater naprawdę mógłby zapomnieć…? ;)

Wypisuję takie rzeczy, bo tekst wygląda, jakby miał być odjechany, ale raczej ze względu na niedorzeczne elementy, a nie zawieszenie logiki.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Asylum

 

Jakkolwiek w Twoim chaotycznym stylu jest coś urokliwego, to pod moim wyzwaniem staram się pilnować porządku i pozwolę sobie pomęczyć tekst ;)

“Lipa, przepłacał”

Skoro to myśli bohatera, to raczej: “Lipa, przepłacam”.

Hmm, bilety przez internet tańsze niż w automacie? Nie znam się aż tak, ale coś mi tu nie pasuje.

Pociąg się spóźniał jak zawsze, gdy chciał skorzystać z kolejki.

Pociąg raczej nie chciał skorzystać z kolejki ;)

Przecinek prawdopodobnie powinien być przed całym “jak zawsze gdy”, ale nie dam głowy.

Przeczytał wyświetlacz[.+] Kątem oka zarejestrował dziewczynę z białym kijem.

Kiedy przyszła jego kolej[,+] wskoczył.

Stała i wciąż pukała do zamkniętych drzwi:

Prawdopodobnie chodziło o kropkę.

Szarpnął, wkładając w to całą swoją siłę.

A może: “Szarpnął z całej siły”?

– Matko[,+] żyjecie?

– Nic nie szkodzi. Pociągi to potwory[.+]usłyszał.

Aż sprawdziłem i według podrzucanego wszędzie poradnika fantazmatów, “usłyszał” nie jest czynnością gębową i musi nastąpić po kropce, z wielkiej litery.

 

Limit się zgadza, punkty również zrealizowane. Problemem, jak rozumiem, jest dotarcie do pracy i sytuacja zostaje rozwiązana negatywnie – bohater poświęca się dla szczytnego celu.

Nie umiem tylko zrozumieć, na czym polegało zagrożenie dla niewidomej kobiety. Skoro obstukiwała pociąg, miałaby co najwyżej niemiłą niespodziankę, gdyby odjechał jej sprzed nosa. Skoro laska wpadła między peron a wagony, a pociąg porwałby ją ze sobą, to kobieta powinna puścić laskę i nic by się jej nie stało. Akcja ratunkowa była brawurowa i klimatycznie opisana, ale nie wiem, czy sprawa była warta takiego poświęcenia ;)

 

Niedopowiedzenia spowodowały jednak, że jak do tej pory w tym tekście najlepiej dało się odczuć napięcie i oczekiwanie na to, co będzie dalej, chociaż technika powinna być stosowana z umiarem ;)

 

Tarnina

Czasu zostało jeszcze sporo. Ze trzy wiaderka przynajmniej ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Szczerze mówiąc, nie czytałem jeszcze tekstu, który lepiej oddawałby logikę snu jako takiego ;) Jedyne, gdzie konwencja mi się wykrzaczyła (chociaż nie jest to nic złego, konkurs nie polega przecież na pisaniu snów) to ręce plączące się w balii z wodą. Przynajmniej w moich snach sąsiad bez problemu by po mnie sięgnął, ale moja śniąca podświadomość raczej nie zrozumiałaby, że musi się to wiązać z jakąś fizyczną modyfikacją ;)

Poza tym czytało się nieźle, w kilku miejscach uśmiechnęło. Zapis całości jako dialogu trochę karkołomny, ale wyszło zdecydowanie lepiej niż gorzej.

 

Mi stylizacja języka bohaterki przypadła do gustu, chociaż w kilku miejscach się zaciąłem:

Wzięłam do ręki komórkę i próbowałam odnaleźć go na liście kontaktów, ale z jakichś przyczyn klawisze komórki rozpuściły się i tak wolno spływały mi po palcach tak, jak te miękkie zegary na obrazie Salvadora Dalí.

Przecinek lepiej przed całym “tak jak”.

Nie za bardzo chciałam przez nie przechodzić, więc, zamiast tego więc zaczęłam przyglądać się twarzy.

To na pewno powinno tu być?

Stałam i stałam[,+] rozmyślając nad niebytem muzealnych kapci, i wtedy wymyśliłam, jak rozwiązać problem.

Musiałam stamtąd iść, bo mogliby mnie jeszcze spalić na stosie za czary.

XD

 

Jako ogromny już-nie-zakamuflowany fan absurdu pozwolę sobie kliknąć ;)

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Odważny pierwszy tekst konkursowy, chociaż jak na moje odwaga była w pełni uzasadniona ;) Wprawdzie logika i informacje o świecie były rozmyte i nie dawały się jednoznacznie określić, to fabuła ani razy nie wyszła poza to rozmycie i czytało się płynnie.

Ciekawe, czy gdyby obca cywilizacja spojrzała na zwykły Ziemski weekend, miałaby podobne odczucia.

 

Muzyka wciąż przyspieszyła.

Przyspieszała.

Kobieta podniosła formującego się na nowo chłopca i połaskotała nosem po dopiero co stworzonym brzuch.

Brzuchu.

Jego wola jest słaba[,+] a wiara wymaga wzmocnienia.

 

Klikam, pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Misiu, zdarza się, że jak pięć osób zwróci uwagę na to samo, autor weźmie to sobie do serca bardziej, niż jakby napisały cztery ;) Miło mi, że się spodobało :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Mam nadzieję, że złapałeś chociaż trochę inspiracji ;) Czekamy na komentarze i tekst :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

SNDWLKR, może jeśli założysz, że, tak jak policzył AP, na każdy punkt masz 54 słowa i już na starcie nie pozwolisz sobie na nic więcej, pójdzie łatwiej ;) W najgorszym wypadku lepiej napisać coś mniej ambitnego, niż nie pisać w ogóle. W najnajgorszym wypadku można wstawić poza limitem i nie będzie brane pod uwagę przy wybieraniu zwycięzcy, ale na to już tylko pozwalam, nie zachęcam :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Rozumiem, że martwych problemów czasem lepiej nie wskrzeszać. Jak tak dalej pójdzie, Marek zacznie się zastanawiać, czy nie obciążyć całego grona czytelniczego za przytrafiające mu się kłopoty ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Cezary

Edycja trafiona. Czy za trzy próby są dodatkowe punkty? Żeby to były tylko trzy, poczekaj na komentarze innych uczestników ;) Swoją drogą, zachęcam wszystkich do wzajemnych komentarzy, tym razem czytanie nie zajmie dużo czasu :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Koala

Podejrzewam, że wysyłający będą chcieli mieć ‘z głowy’, nie myśląc, co dalej. :)

Ale potem portal znowu się odwróci i dojdzie do zmasowanej inwazji ;)

Pamiętaj, że jakbyś chciał pomęczyć Marka trochę bardziej, masz czas do końca terminu wyzwania :)

 

Cezary

Mając na uwadze, powszechnie znane, zakończenie projektu “Trzecia Rzesza” to niestety mało prawdopodobne, żeby dostał kolejną szansę

Gwoli ścisłości, projekt był bliżej powodzenia od dwóch poprzednich… Chodziło mi bardziej o to, że problemem, którego dotyczą próby i porażki, jest stworzenie stabilnego cesarstwa. Ten problem nie został jeszcze całkowicie rozwiązany: ani nie ma cesarstwa, ani zagłady ludzkości.

 

Teraz patrzę jeszcze, że jedna z moich uwag co do tekstu była niepoprawna.

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie[,] stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa[,] za wręcz uwłaczające godności.

Mianowicie tutaj przeczytałem “stworzenie” zamiast “stworzenia” – wtedy byłoby to wtrącenie. Jeśli mamy “zadanie stworzenia” nie wydzielałbym tego wcale i wywalił oba przecinki.

Czyli poprawna jest albo wersja:

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie  stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa za wręcz uwłaczające godności.

Albo taka:

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie stworzenie na Ziemi stabilnego cesarstwa za wręcz uwłaczające godności.

Przepraszam za zamieszanie ;)

 

Bard

Snotlingi nie są nowe w Warhammerze ale raczej mniej znane w RPG, a bardziej w WFB

Tam mnie jeszcze nie było. Zobaczę, może warto :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ile tekstów ;)

 

Bard

– Nie, przekażesz wiadomości

Przecinek zbędny, teraz wychodzi na to, że wiadomości jednak przekaże.

Elfka wykrzyknęła zaklęcie.

Jakoś lepiej brzmi mi “wykrzyczała”.

Orkowie i gobliny[,+] próbując ją złapać[,+] wpadali na siebie

Lis[,+] spadając[,+] przeistoczy[ł] się w sokoła

 

Limit co do słowa ;) Przez chwilę zastanawiałem się, komu kibicować – orkom czy elfce, ale moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Tekst jest wypełniony akcją po brzegi, lecimy na łeb na szyję przez krótkie zdania. Zastanowiłbym się nad wstawieniem większej ilości akapitów.

Zasady wyzwania zostały spełnione, co najwyżej – z perspektywy osoby nie znającej Warhamera – istoty tropiące lisa i fakt, że elfka może zmieniać się w więcej niż jedno zwierzę był nowy i odbieram je raczej jako dodatkowe wprowadzenie, niż element akcji, ale zakładam, że gdyby ktoś był bardziej w temacie, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

Z narzekania dodam jeszcze, że elfka-czarodziejka trochę standardowa ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

AP, a może obserwacja zainspiruje cię do uczestnictwa?

 

Tarnino, czy na pewno nie będzie łatwe? W końcu z narzuconymi ograniczeniami można pojechać na żywioł i nic nie powinno się popsuć ;)

 

Bardzo mnie cieszy, że już niecałą dobę po ogłoszeniu wyzwania pojawiły się pierwsze teksty :)

 

cezary_cezary

Nie wiedział, jak do tego doszło, że kilka wieków temu uważał postawione przed nim zadanie stworzenia na Ziemi stabilnego cesarstwa [-] za wręcz uwłaczające godności.

Brakuje domknięcia wtrącenia z drugiej strony.

Tymczasem, po kolejnych porażkach[,+] jego notowania spadły tak nisko, że wręcz obawiał się o życie.

Tutaj tak samo. Do tego kojarzę, że pisałeś o swoim problemie z zaimkozą. Fajnie, że nad tym pracujesz, ale wydaje mi się, że “obawiać się o swoje życie” jest utartym wyrażeniem i nie można nic z niego wyrzucić ;)

W głowie ułożył plan zeznań i mógł jedynie modlić się do Przedwiecznych, żeby ocaliło mu skórę.

Albo “ocalili” (Przedwieczni), albo “ocalił” (plan).

Idealny, wydawać by się mogło, balans pomiędzy udziałem społeczeństwa w rządzeniu i silną osobowością na czele.

To chyba nie jest błąd, ale lepiej brzmiałoby mi “a”.

 

Z przyjemnością stwierdzam, że chociaż nie zostało za dużo luzu, tekst mieści się w limicie :) Cykl prób i porażek oddany, chociaż szczerze mówiąc nie wiem, czy akcję można uznać za rozwiązaną. W tekście rozwiązania niby nie ma, ale sami wiemy, jak skończyła się ostatnia próba Ewolucjonisty. Z drugiej strony wiemy też, że próba nie była ostatnia, chyba że potem Ewolucjonista poszedł do komory gazowej i świat musi radzić sobie o własnych siłach ;)

Fabuła jest dopasowana do formy – w dłuższym tekście prawdopodobnie domyślilibyśmy się ciągu dalszego, tu nie było czasu na domysły. Pomysł boga niepotrafiącego zrozumieć ludzkich zachować również udany.

 

Koala

Marek ma problem z portalem, który otworzył się w jego łazience.

Czas teraźniejszy na początku spojleruje, że problemu nie udało się rozwiązać. Może i dobrze, czekam na trzeci sezon uniwersum portalowego, ale chętniej dowiedziałbym się o tym na końcu ;)

Edit po przeczytaniu całości: a może jednak po prostu czasy się pomieszały?

Decydenci po cichu mieli nadzieję, że może, zamykając [kogo?] w kupionym mieszkaniu na dwadzieścia cztery godziny, pozbędą się paru niewygodnych przestępców, którym nie można było udowodnić winy.

Wydaje mi się, że tu czegoś zabrakło, ale nie dam głowy. Tarnina?

Gdy zamieszczałem swoją miniaturkę, zobaczyłem tekst Cezarego. Zastanawiam się, czy nie wycofać swojego, bo taki mikry.

Inni narzekają na górny limit, a Koala martwi się, że za krótko ;) Tekstu w żadnym razie nie wycofuj, chociaż kilka rzeczy mógłbyś dodać. Zabrakło mi konkretniej punktu czwartego, w którym bohater dalej próbuje, ale wszystko idzie nie tak, jak powinno. Teraz historyjka jest raczej wesoła: kilka dziewczyn zniknęło, ale kto wie, czy nie trafiły do lepszego świata, policja niby go sprawdziła, ale nie miała dowódów… Zabrakło napięcia, na którym mieliśmy się tu skupić.

Sam tekst za to, jak zawsze, bardzo sympatyczny i puenta dobrze dobrana. A z przestępcami bym uważał, bo a nuż wyśle się ich do krainy wiecznego szczęścia i odpoczynku :P

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Anet! Fajnie, że się podobało :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Cezary! Pamiętaj, że gdy układ odpornościowy poradzi sobie z chorobą, przy następnej epidemii może być lepszy od tego u osób, które nigdy nie chorowały ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to właściwie cały tekst jest setupem, gdzie z wątkami dzieje się coś konkretnego dopiero w zakończeniu. Za to łączą się całkiem zgrabnie – przynajmniej fabularnie, bo nie do końca udało mi się zrozumieć, co stało się z ojcem.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Mi udało się w pewnym momencie zwątpić, czy wskrzeszanie zakończy się powodzeniem, także na końcu zostałem miło zaskoczony. Wzrastająca stawka fajna. Jedyne co, to przy pierwszych dwóch podejściach nie udało mi się zrozumieć, kto co mówi w pierwszym dialogu. Dałem radę dopiero po przeczytaniu całości ;)

 

 – Nie chcę mówić tego głośno, lady. Ale chyba prędzej niemowlę zrobi z patyków napęd solarny, i to do dużej jednostki, niż… – wtrącił mężczyzna.

Spacja wkradła się przed półpauzę.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hmm, fabularnie za dużo się tu nie wydarzyło. Ciężko mówić o napięciu, bo jak tylko zrozumiałem, do jakiego celu powinien dążyć któryś z bohaterów, akcja przechodziła dalej i proces zaczynał się od nowa. Humor za to wypadł nieźle, w szczególności ten językowy ;)

Też zaplątałem się w wielokrotnym opisie spojrzenia hieny.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej, dziękuję wszystkim za głosy i miłe słowa :) Teksty jak dla mnie były bardzo różne i każdy mógłby wygrać w swojej kategorii. Nowe wyzwanie powinno pojawić się w najbliższym tygodniu.

No i oczywiście podziękowania dla organizatora, fanfici jakoś mnie zawsze odstraszały, a tu udało się przełamać.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Bardzie!

 

Jest to opowiadanie z prawdziwego zdarzenia :) Cechą wyróżniającą jest tutaj narracja. Jak dla mnie udało się ją poprowadzić bardzo sprawnie, fajne zastosowałeś różne style wypowiedzi do odróżniania bohaterów. Zamęt chronologiczny na końcu też na plus.

Podobała mi się obrazowość scen, w szczególności język odrywany przez jadącą windę przypadł mi do gustu ;)

 

Tekst nie wyjaśnia świata, możemy tylko wnioskować jego kształt po przedstawionych wydarzeniach. Obawiam się jednak, że jakkolwiek podczas czytania wszystko wygląda na spójne, a w ewentualnych lukach czuć magię i jej klimat, to kilka istotnych wydarzeń fabularnych nie zostało wyjaśnionych. Jaki właściwie był efekt spotkania czterech artefaktów? Nie było? Wzmocniły amulet Mefisto? Nie dam też głowy, co stało się z Whitem podczas wizyty na cmentarzu.

 

Mam też drobne zastrzeżenia co do motywacji White’a. Na początku odniosłem wrażenie, że jest świeżym członkiem zakonu, a wstąpił do niego tylko ze względu na ciężką sytuację finansową i najchętniej by go opuścił. Potem za to dowiadujemy się, że cała rodzina Whiteów służyła w zakonie, a on pomaga Rutschigowi w imię zakonnych ideałów.

 

“Gdy veve w kształcie klucza było już skończony

Był albo skończone.”

 

A może gotowe lepiej ?

Ano może lepiej :)

 

Kilka baboli jeszcze zostało:

Obudziłem się[,+] mając w pamięci Maman, machającą mi fioletowym szalem na pożegnanie.

Nie od razu dotarło do mnie, że jestem w moim mieszkaniu. […] Usłyszałem za plecami zgrzyt dawno nie używanej furtki.

Furtka w mieszkaniu?

Następnie zacząłem sprawdzać rozstawione na podłodze butelki, w nadziei[,+] że któraś skrywa jakieś lekarstwo.

A teraz pozbieramy się, oddamy artefakt i mam nadzieję[,-] już nigdy cię nie spotkać.

I oto stoi przede mną mój brat, któremu jestem gotów za wierzyć życie

Razem.

Do chwili, gdy zrozumiałem, że nowa głowa zakonu, sięgająca po przywództwo, straciły dawną ideę na rzecz niepohamowanej chęci władzy.

straciły → straciła

To już nie błąd, ale mi jakoś lepiej brzmi: sięgająca → sięgając

 

Nie jestem przekonany co do tego dialogu. Rutschig może i uratował towarzysza, ale dopiero po tym, jak samemu wciągnął go w pułapkę.

 

Jeden odzyskałam od lady Germin

Odzyskałem

"Może nie musi tak być?".

Nie znam się do końca, ale nie powinno być: “Może nie musi tak być”?

A jeśli obiecam ci[,-] Jamesa Frosta wraz z medalionem przodków?

Mimo zadrapań i cieknącej krwi po policzkach wstałem i ruszyłem biegiem, widząc braci Gross wychodzącego zza dworku.

Rutschig stał przy motorze, a ja paliłem[,+] oparty o smarta.

Zdałem sobie sprawę w jednej chwili, że rozmyślanie prowadzę najważniejszego członka zakonu w pułapkę.

nie mają nic wspólnego z dewizą – wolność, równość, braterstwo, która to były treścią mojego życia.

“To” prawdopodobnie zbędne.

Nie liczna, dobrze wie, że działa wbrew bractwu.

Razem.

Masoni patrzyli w maskę arlekina, ozdobioną cekinami i brokatem, a spodniej oko Garmina prześlizgiwało się od Frosta po Rutschiga.

Osobno, literówka w imieniu.

Wezwałeś mnie w sprawie purpurowego serca.

Wezwałaś.

Germin gwizdnęła i zza baru wyszedł, ostrożnie stawiając łapę za łapę, kot

Łapę za łapą

Stanął w połowie drogi między lady a Frostem i położył się[,+] mrużąc oczy

A ten stał niewzruszony, odsłaniając Jamesa.

Prawdopodobnie “osłaniając”.

Starzec, w huku strzelb kuli się pode mną, nawet nie zwrócił uwagi

Mieszanka czasów (tu i w dalszym fragmencie). Potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć, że “kuli” jest czasownikiem, a nie liczbą mnogą “kula”.

Dusza Frosta była silna, wiła się, walczył.

Niby nie błąd, ale może lepiej “walczyła”?

Już zdawał sobie sprawę, że przegrał, ale także wie, że to może nie być koniec jego cierpień.

Znowu mieszanka czasów.

Biegłem przez mgłę, na oślep, mając nadzieję, że przy odrobinie szczęścia wpadnę na Germina[,+] nim Baron Samedi i Guédé znajdą mnie w tej plątaninie żywopłotów.

Opuściłem broń, przeciw loa[,-] i tak na nic by się nie przydała.

– Jesteście niczym w obliczu loa, szykujcie duszę dla Samedi.

[nadmiarowy enter]

Głos Germin dochodził z każdej strony, jakby była mgłą otaczający nas.

Głos Germin dochodził z każdej strony, jakby była mgłą otaczający nas.

otaczającą nas mgłą.

Bracia Gross nie znali się na magii, wątpię, żeby kiedykolwiek przeczytali choćby jakąś gazetę[,+] nie wspominając już o księgach.

Czułem, że twarz zaczyna mi sinieć, jednocześnie obserwując, jak Samedi rozcina pliczek wyższego z braci

Przybrał postać osieroconego dziecka, Czarnej Dłoni.

Jeśli nie chodzi o to, że Czarna Dłoń był osieroconym dzieckiem, bez przecinka.

W domu padłem na materac, otworzyłem butelkę ginu, po wypiciu jednej czwartej. Wyciągnąłem kulę i wypowiedziałem imię brata.

Może lepiej podzielić zdania między “ginu” a “po wypiciu”?

 

Pozdrawiam, z klikiem poczekam na korektę :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Bardzie!

 

Zajęło mi trochę dłużej, niż myślałem, a pociąg zbliża się już do stacji docelowej, więc z uwagami wrócę, jak doczytam do końca, teraz rzucę tylko efekt pracy językowego demona ;)

 

Spłukuje do rynsztoka brud, śmieci, gówna i krew, rozlaną z obitych gęb po sobotniej libacji.

Może lepiej “gówno”? Osobiście usunąłbym też przecinek przed “rozlaną”.

Następnie wyciągnął zapalniczkę i podpalił arkusz.

Czy “następnie” konieczne? Jeśli tak, to może chociaż nie od nowego zdania?

Zjawili się w wyznaczonym czasie i milcząc[,+] palili papierosy.

Tuż poniżej szyi, obaj mieli identyczne tatuaże

Obaj i przecinek jak na moje zbędne.

Silnik Mercedesa zawarczał i ruszyliśmy, by wykonać naszą powinność, przez noc i deszcze.

Ostatnie dwa człony może na odwrót?

Bracia milczeli[,+] paląc, a ja uchyliłem okno.

Stoi niczym wieża złego, w szczerym polu, za nią las targany wiatrem. Kamienica pośrodku niczego, z oknami zabitymi deskami. Dookoła żywej duszy, nic prócz granatowej nocy, którą rozświetla światło z poddasza, niczym latarnia na skraju morza.

Na tyle specyficzne słowo, że mnie ugryzło.

To mój cel pierwszego zlecenia, szansa na wieczny odpoczynek

A gdyby wywalić “to mój”?

Nim dotarłem do nich, z ronda kapelusz ściekały mi strumieniem wody, niczym z dziurawej rynny.

Lepiej, żeby porównanie stało obok rzeczy, do której się odnosi, np. “strumienie wody ściekały mi z ronda kapelusza niczym z dziurawej rynny”. Do tego kapelusz → kapelusza i (opcjonalnie, ale mi by lepiej brzmiało) strumieniem → strumienie.

Mieli tam wszystko, od broni krótkiej, długiej po granatnik.

Może lepiej “od broni krótkiej, przez długą, po granatnik”?

Mam dziś fart, chłopaki?

Farta?

Świecą dla nas, Mefisto.

 

Wolfgang przeciągnął kredą po deskach podłogi.

Nadmiarowy enter albo brakująca gwiazdka.

Złapał za blat stołu i zajrzał ostrożnie. Między nogami tańczyły gwiazdy. Wielkie[,+] czerwone Słońce

“Zajrzał ostrożnie” brzmi trochę niezręcznie, bo dopiero w następnym zdaniu dowiadujemy się dokąd. Opis jest już na tyle odjechany, że nie wprowadzałbym dodatkowego zamieszania ;)

A kot zerkał, ni to znudzony, ni to niedbale, lecz bacznie obserwował jego poczynania.

 

– Symbole zostały wpisane w okrąg, ingrediencje przygotowane, sztylet…

Znowu dziwnie wydzielona sekcja. Zakładam w takim razie, że to celowo, żeby odróżnić przeskoki w czasie od zmiany perspektywy. Nie wiem, czy takie rozróżnienie jest potrzebne, ale chyba nie jest to błąd.

Mefisto zeskoczył z fotela, z kocią precyzją wybierając drogę między kartkami i misternie nakreślonymi kredą liniami, dając[,+] by jego łapy dotykały jedynie czystych desek podłogi.

dbając

Spojrzał w stronę Wolfganga, który [to?] mamrotał[,+] to znów chichotał

Szkoda, no nic, czasem trzeba poświęcać piękne rzeczy dla wyższego dobra – powiedział[,+] wzdychając

Rutschig nie czekał, załadował kotwiczeg do miotacza

Prawdopodobnie “kotwiczkę”. Po wpisaniu “kotwiczeg” w Googla wyskakuje twoje opowiadanie :D

czarnego piachu zmieszanego z drobinkami srebra, saletrą i ziołami, których nie znałem. Ale wiedziałem, że na tego typu pomioty działa jak złoto

Chodzi o to, że mieszanki można używać wymiennie ze złotem, czy że mieszanka działa bardzo dobrze?

Budynek ożył, dziesiątkami ramion wyrastającymi z wszelkich szczelin.

Przecinek błędny.

Rozbiegane, ogarnięte furią, ślepa gryzonia, świeciły złowieszczo.

Literówka i zaznaczone przecinki zbędne.

Rutschig zawył przeraźliwie, gdy jego stawy wygięły się w kierunku, w którym nie powinny.

Może prościej (wygięły się nienaturalnie) albo wręcz w drugą stronę – bardziej szczegółowo?

Prostując, członek za członkiem, dźwignął się nim jeszcze, zdążył przekręcić złamany kręgosłup.

Prostując członek za członkiem, dźwignął się, nim jeszcze zdążył przekręcić złamany kręgosłup.

Rutschig wstał ostrożnie, wyciągając resztę trawy, która wbiła się w przyłbicę kasku, gdy uderzyło o ziemię.

Może “uderzył”?

Panie White, zapraszam. Usłyszałem i wszedłem do gabinetu.

Czy to nie dialog?

Turlając ją po blacie, spoglądałem na wirującej wewnątrz duszy.

wirującą wewnątrz duszę

Dodatkowo kula w dowolnej chwili, mógł sprowadzić drania do mnie.

mogła, bez przecinka

Gdy veve w kształcie klucza było już skończony

Był albo skończone.

Czarna dłoń nie wiedział, kiedy do granej melodie dołączyły inne bębny.

Czarną dłoń wyraźnie słyszał stwora

Powiedzmy, że ja pożyczyłem.

Jestem przecież, do ciężkiej cholernym, policjantem, a nie czarnoksiężnikiem.

Prawdopodobnie “cholery”.

Cień wyszedł zza krzyża. A może wpełzł z niego.

Prawdopodobnie wypełzł.

Niczym turysta na wystawie, wymachując laską, obserwuję upiorny taniec ludzkich resztek

Prawdopodobnie “obserwuje”.

Głos loa eksploduje mi w głowie zgrzytaniem setek zębów, a każde słowo rozkwitało bólem paznokci rozdzierających skórę

Mieszanka czasu teraźniejszego i przeszłego. Wydaje mi się, że w kilku innych fragmentach też mi mignęło.

– Samedi szanuje ciebie i twoje królestwo, dlatego przynoszę ci w ofierze duszę człowieka opatrzności. Członka zakonu.

Pogubiłem się w tym dialogu. Czy miało być “Samediszanuję ciebie”?

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Zamiotliły? (Przepraszam :P)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Bardjaskier

Trochę mi ta odpowiedź zajęła, ale w końcu jestem ;) Jeśli zrobiło się szkoda Nirthoga, to autor jest zadowolony. Chciałem trochę zagrać na tej tolkienowskiej nieskazitelności i namieszać w podziale na dobro i zło.

Najlepsze sesje RPG wychodziły zawsze, jak uniwersum robili wszyscy łącznie z graczami :)

 

Peter Barton

Spojlery :P Ale sam jestem sobie winien, że jeszcze nie czytałem ani nie oglądałem. Klimat mi się spodobał, aż mam większą motywację do zabrania się za książkę. Językowo było momentami niezręcznie, na przykład to zdanie:

Właściciel gabinetu siedział za swoim biurkiem sparaliżowany strachem, gdy posiadacz długich, białych włosów przeciągle uciszał go, trzymając przy ustach wskazujący palec, wystający z rękawiczki samochodowej.

jest wręcz karykaturalnie długie i zawiłe, w szczególności jak na didaskalia. Może dałoby się to podzielić, o ile wszystkie te informacje (”przeciągłe” uciszanie, mały palec?) są nam w ogóle potrzebne.

 

SNDWLKR

Kontynuacja zacna, klimat jest spójny, zapowiedź jeszcze silniejsza, tylko końcówki dalej ni widu, ni słychu ;) “Uporać się przy użyciu topora” jakoś dziwnie mi brzmi, ale może to tylko mi.

 

Ananke

Tortury więźniów trochę mi zepsuły te wstawki mężczyzny „Miłościwy panie, nie chcesz tego robić!”,

Szkoda, że opowiadanie jest krótkie, bo ten duch unoszący się z ciała – symbol? Znak?

Przy przesłuchaniu wspominam, że szaty więźnia były kiedyś błękitne. Z założenia miał to być błękitny czarodziej. Wiemy o nich tylko tyle, że poszli na wschód i południe i że nie wrócili razem z Gandalfem do Amanu, więc coś im się musiało w międzyczasie stać. W jaki sposób (albo dlaczego) ten konkretny dał się złapać, nie wiemy, ale zakładam, że trochę woli walki w nim jeszcze zostało. Z ciała Sarumana wyleciał duch, to z tego też mógł ;)

 

Przekręcanie imion powoli robi się moją zmorą, a tu nie mogłem nazwać nikogo Nirgoth, bo od razu byłoby wiadomo, że jest zły :P W ogóle na początku miałem pomysł, żeby zrobić kryminał w świecie LOTRa, ale detektyw po prostu zgaduje po imionach ;)

 

Grzeczną armię poprawiłem. Fajnie, że wszystko się wyjaśniło :)

 

Tarnina

Poprawki naniesione, tylko tutaj:

Słuchaj! Ała!

Mmmm…

nie jestem pewien, o co chodzi. Że “ała” mało klimatyczne?

 

Nie wiedziałem, co jeszcze zaskakującego można zrobić w uniwersum LOTRa, więc postanowiłem, że samo uniwersum będzie zaskoczeniem :)

 

Ananke 2

Heh ;) Cztery teksty w jednym, choose your adventure :P

 

Asylum

Fajnie, że bohater się spodobał i dzięki za głos. Może temat zasługuje na rozwinięcie, chociaż to już raczej w innym środowisku ;)

 

Mój głos

Ocena jest bardzo subiektywna i oparta w całości na luźnych wrażeniach. (Tu nastąpiła dziesięciominutowa przerwa na myślenie). Mój głos idzie na Misia :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Też nad tym myślałem, ale co do kota wypuszczonego w świat nigdy nie można mieć pewności. Dopiero analiza zawartości żołądka przyniesionych myszy pozwala określić przybliżony przebieg trasy ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Hej Nova! Cieszę się, że tekst wciągnął mimo przeciwności w postaci pory i tematyki. Taki właśnie miałem główny cel – napisać historię, którą po prostu dobrze się czyta :)

Dzięki za lekturę i klika, chociaż opowiadanie jest już w bibliotece.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Nigdy nie próbowałem, ale może gdyby na ogłoszeniach były drabble, więcej ludzi by je czytało i motywacja do poszukiwań byłaby większa ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Może Loża się podejmie? Wystarczy zastosować nowatorską metodę szukania kota przez pisanie ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Nowa Fantastyka