Profil użytkownika

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.


komentarze: 291, w dziale opowiadań: 238, opowiadania: 83

Ostatnie sto komentarzy

Ja również bardzo dziękuję. Bruce jesteś wielka. Cieszę się, że chce Ci się to organizować. Fajnie posiedzieć w doborowym towarzystwie. Mnie się nawet udało Jaskra i Kosmitę porozwozić do domów w całości, choć Kosmita lekko blady ;) Byle do czerwca.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ha ha ha

Fantastyczni mają smoka, to dobrze im idzie, choć smok jakiegoś wielkiego entuzjazmu nie wykazuje. No i w sumie chyba za nimi nie przepada.cheeky

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

ostam poprawiłam te przecinki. Dziękuję.

jedyne czego być może osobiście mi brakowało, to nieco mocniejszego połączenia środka z końcówką. Jeśli środek wyjaśnia końcówkę, zaskoczenie jest zdecydowanie mniejsze, niż gdyby końcówka wyjaśniała środek,

Myślę, że nie rozumiem, ale ja ostatnio mam problemy z logicznym myśleniem. Znaczy rozumiem to o połączeniu środka z końcem, ale potem zgłupiałam.

 

M.G.Zanadra

Za to fantastyczna część szorta przypadła mi do gustu baardzo ;)

Niezmiernie mnie to cieszy. Bardzo, bardzo.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Nie Jaskier, spoko, biorę furę i Ciebie też po drodze zgarnę. Dziś zrobiłam próbę i daję radę kierować. Ja raczej mogę potrzebować asekuracji, żeby doleźć do altanki. Dopiero uczę się łazić z kulami po miesiącu uziemienia.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Hej Finkla. Nasi? No na razie w czarnej d.

Naokoło tego szorta wymyśliłam taką epopeję, że nie wiem, czy mi życia starczy, żeby to spisać. A wszystko po to, żeby udowodnić, że motywy smoka wcale nie były takie jednoznaczne i przyziemne. No i że smok, to spoko gość.

Fajnie, że przeczytałaś i nawet zapowiedź gwałtu Cię nie zniechęciła wink

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

(albo podszkolić się w czymś dobrze znanym, jak Inanna :) )

Nie przesadzajmy Jim, ja dopiero raczkuję w tej tematyce, zresztą jak w całym moim pisarstwie.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

O kurcze, wlazłam na pudło smiley

Dziękuję za recenzję i zgadzam się z nią. Błędów technicznych rzeczywiście masa do poprawienia, ale tak to jest, jak się pisze na ostatnią chwilę (co masz zrobić dziś zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego) i z uporem maniaka nie betuje tekstów.

Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję, że zorganizowaliście ten konkurs. Świetnie się bawiłam pisząc i czytając. To był zupełnie mój klimat. Powtórzę się – już wiem, co będę robić w życiu.

Gratuluję wszystkim uczestnikom. No i brawa dla tych, którzy weszli do antologii.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Koala75 no dziękuje. Twist mi wyszedł, nie chwaląc się i był dla opowiadania kluczowy.

M.G.Zanadra no tytuł to po prostu pierwsze wersy wiersza Blake w tłumaczeniu Jerzego Pietrkiewicza. Dlaczego żałowałaś uruchomienia wyobraźni? Przecież to o to właśnie chodzi, przy tego rodzaju tekstach. Fajnie, że się spodobało.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Gratulacje dla wszystkich, a szczególnie dla tych na pudle. No i jeszcze raz dziękuję organizatorom. Fajna tematyka i fajne założenia konkursu.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Miałam wrażenie, że wszyscy będą wiedzieć, kto to napisał. Bajki, humor, twist, morał – no jak na tacy. Do tego te przydługie komentarze, choć się pilnowałam, żeby płci nie zdradzić. Fajnie mi się to pisało, a jeśli wyszło choć trochę z męskiej perspektywy – super. Udało mi się wejść w czyjeś buty i nie wyglądać na klauna. Dziękuję tym co przeczytali a przede wszystkim DZIĘKUJĘ organizatorom. Wiem co będę w życiu robić ;)

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Dziękuję. Tu szczęśliwe zakończenie, w sensie dziewczynę uratowali, chyba nie byłoby szczęśliwe dla samej bohaterki. Dostała to o czym marzyła.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Przeczytałam tego szorta zaraz po tym jak go wrzuciłeś. Podobał mi się, choć musiałam uruchomić szare komórki, żeby ogarnąć wydźwięk i symbolikę. Dziś mam dzień kopania po poczekalni i znów wpadłam na to opko. Nie wiem, czemu wtedy nie napisałam komentarza. Może musiałam głębiej przemyśleć.

Zaczęłam czytać no i okazało się, że pamiętam. Więc od razu wiedziałam o czym czytam.

Tak, tłum, masa ludzka to straszny twór. W tłumie ludzie tacą swój rozum, logiczne myślenie. A jak jeszcze znajdzie się lider, tak charyzmatyczny, że potrafi poderwać masy i nimi sterować, to nieszczęście gotowe. Zaraz mam przed oczami Hitlera i te hailujące tłumy podczas jego przemówień i co z tego wyszło. Albo w Rwandzie mordowanie Tutsi przez Hutu – jak w jakimś amoku, szaleństwie. Tam też tłum dał się podpuścić. No i wiele wiele innych takich zdarzeń w historii naszych dziejów. Straszne.

Dobry ten tekst fanthomasie. Dał mi do myślenia. Lubię, jak autor nie ma mnie za idiotę i nie podaje wszystkiego na tacy, tylko pozwala czytelnikowi pomyśleć i interpretować po swojemu, zostawiając miejsce na domysły.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ja przyjadę. Końmi, a nawet czołgami by mnie nie zatrzymali. Chyba, że szlag mnie w międzyczasie trafi, ale liczę, że jeszcze nie teraz.

Jak zwykle oferuję się jako podwózka dla potrzebujących, mogę pozbierać nawet z kilku miejsc.

Więc się Jaskier już nie martw dojazdem.wink

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

– Przypominam, że właśnie skończyłem uniwerek.

– Bez żartów. Nałykałeś się teorii niczym waleń krylu. Potrzebna ci praktyka w szkole życia.

To jest cytat, który sobie zapiszę, zapamiętam i będę powtarzać jak mantrę.

Uwielbiam bajkowe motywy: siała baba mak i księżniczka na ziarnku grochu, a do tego T-34. Leżę i kwiczę. Zrobiłeś taki tygiel pomieszania z poplątaniem, że nie miało to prawa wyjść, a wyszło. Wyszło naprawdę dobrze. Fajnie mi się to czytało, lekko i szybko, bez zgrzytów.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Peter Barton od razu wiedziałam kim się zainspirowałeś ;)

Fajny ten szort. Zupełnie w moim klimacie. Ostro i realnie, bez owijania w bawełnę. Kobieta, która musi sobie radzić w męskim świecie, a świat ten raczej do przyjaznych nie należy. Baba na miarę czasów. No i wisienka na torcie – przyjaciel, który nie zapomina i na którego zawsze można liczyć, nawet po latach. Spodobało mi się.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

ostam wizja przyszłości, którą sami sobie gotujemy – dająca do myślenia. Minimalizm opisów mi tu akurat pasuje, daje klimat. Niby realia świata nienakreślone jakoś szczegółowo, a jednak te wszystkie wtręty, szczególiki, itd dają czytelnikowi wizję z jaką niewesołą rzeczywistością mierzy się Artur. Lubię się domyślać, a te opko daje dużo miejsca na domyślanie.

Wygrana ludzkiego sprytu, inteligencji i desperacji w działaniach nad AI – świetne.

No i uczucie Artura do żony. To mnie kupiło. Szary świat, gówniana rzeczywistość, beznadziejne realia, choroba, ale miłość trwa pomimo wszystko.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Outta, powyżej Finkli tłumaczyłam. Postać dydka wywodzi się od znanego na Rusi demona opiekuńczego domu (por. domowik), po chrystianizacji zdegradowanego do roli diabła, zwłaszcza leśnego. Didko Dydko Ditko Dutko A mój Ditko żywcem ściągnięty z piosenki Kaczmarskiego Romans historiozoficzne erotyczny o princessie Doni i parobku Ditku.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

bruce nie taka skromna ta Twoja rymowanka widać.

 

Finkla no raczej nie półsmoczki, bo ojcem jest ten trzeci, a raczej pierwszy, czyli Ditko. Pierwotnie bóstwo/demon z wierzeń słowiańskich, potem zdegradowany do roli zwykłego czorta. A czort jak to czort, zapaskudził ogródek i zwiał. Smok zorientował się, że podrzucili mu dziewicę nie tylko bez wianka, ale jeszcze z brzuchem, więc gdy tylko znalazł się kolejny naiwny zwiał.

 

Bardjaskier cieszę się, że wierszyk ucieszył, bo o to mi chodziło.

 

Koala75 myślę, że smok jednak kindersztubę ma i nie jest w jego zwyczaju machać do innych kuśką ;)

Cieszę się, że mogłam się zrehabilitować.

 

AP dobrze, że brawura mnie całkiem nie poniosła.

 

czeke no, Kallipe z Erato mogłyby mieć problem z doszukaniem się tu czegoś dla siebie.

 

Jeszcze raz dzięki.

pozdrawiam

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Inanna rymować dziś już nie będzie,

bo ciemno wszędzie i głucho wszędzie.

Cóż by to było zmienić ochłap marny,

w wiersz pełnometrażowy, wręcz karny

w swych rymach, strukturze i konstrukcji.

Dziś nie podejmę się takiej produkcji.

 

 Outta, o, Ty też walisz wierszem,

a Twe rymy pierwsze, nad moimi

w swej konstrukcji prymitywnymi.

Moje rymy częstochowskie,

A Wasze… wręcz boskie.

 

devil

Nieźle klecę wiersze, gdy nostalgia mnie dopada,

Wtedy każda moja myśl sama w wersy się układa,

Lecz szczęśliwa i radosna nie potrafię rymować,

Wtedy, szczerze mówiąc wolę stand-up’ować.

Choć me dowcipy niskie loty mają,

To kogo trzeba dobrze zabawiają.

 

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ogry do spółki z wiedźmą piją księżycówkę,

A zbój ma wielką życiową zagwózdkę,

Bo mieć, czy być, wciąż pyta wszechświata,

A wszechświatowi jak zwykle to lata.

 

Proszę bruce, dopełnij worek.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Temida ma to do siebie, że jest ślepa. Nie musi nawet odwracać głowy. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

bruce wg mnie są dwie opcje:

Albo autora dopadła proza życia i zwyczajnie nie ma czasu tu zajrzeć.

Albo zrobił/a eksperyment i teraz spokojnie przygląda się rezultatom.

Czy jesteśmy myszkami?

Niedawno byłam rodzynką, czy tam palemką, mogę być i myszą, co mi tam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

O, WOW. Jam niegodna.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

AP w “Szort z pradziadkiem w tle” jest jeszcze coś, co mnie osobiście zniesmacza. Że ten gwałt, to przecież w sumie super, bo ofierze finalnie się podoba. No bidny nie wiedział co traci, a te baby to mu uświadomiły. Było mu dobrze? Było. No to jaki gwałt. Zresztą to tylko facet, to kto by się tam przejmował, że go trzy baby spięły kajdankami i wykorzystały.

Wolę uczciwe teksty, tak jak ten tutaj. Uczciwie straszne, obrzydliwe, przerażające i dające do myślenia. W opku jest taka wzmianka:

Mówiłaś, że spadnie na nas klątwa, tak jak na naszych rodziców.

Coś musiało się zadziać wcześniej, jakieś przeżycia z dzieciństwa doprowadziły do tej sytuacji, do tej chorej relacji. Rodzice byli spokrewnieni? No coś jest na rzeczy.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jakiś czas temu czytałam jeden z porypanych romansów – nieromansów Kowalskiej-Bojar “Drań”. No i tak mi się skojarzyło, bo tam też związek kazirodczy brata z siostrą i tragedia, która z tego wynikła plus całe tło, czyli straszne życie jakie dorośli zgotowali dwójce dzieciaków, cała ta patologia w której tkwili.

Tak, tak, czytam takie rzeczy, akurat Kowalską-Bojar przerobiłam chyba całą.

 

Anonimie, bohater pierwszoosobowy i to z perspektywy gwałciciela – no majstersztyk. To jest tak dobrze napisane, skomponowane i przemyślane, że szacun.

Język narratora rzeczywiście jest miejscami dość infantylny, ale to przecież nastoletni chłopak, do tego w jakiś sposób skrzywiony przez los, no czegóż się spodziewamy. Mówi i rozumuje jak nastolatek, a przy tym jest gwałcicielem, ale dalej dzieciakiem, pewnie pogubionym. Ja to kupuję.

 

Gwałt wywołał oczywiście dyskusję, skąd ja to znam. Wiec tak, gwałt to przemoc, ale przemoc sexualna i w gwałcie chodzi o sex i zaspokojenie żądz. Gwałciciel często nie potrafi inaczej czerpać satysfakcji ze stosunku. Jak by chodziło o samą przemoc, dominację i poczucie władzy, to po co sam akt. Inna sprawa to gwałty wrogich wojsk na ludności cywilnej itp, ale tu nie o tym.

Ale ja pójdę dalej, ten tekst nie traktuje tylko o związku kazirodczym, na początku za obopólną zgodą, a potem o gwałcie brata na siostrze, ale również o nekrofilii. Bo, przynajmniej wg mojej interpretacji, ta dziewczyna nie żyje. Potem wraca jako sukub i zjada chłopaka, no ale to szczegół.

Po co pisać takie teksty? Bo to samo życie. Można udawać, że takie zdarzenia nie mają miejsca i zaklinać rzeczywistość, a można wziąć rzeczywistość na klatę i otworzyć oczy.

 

Asylum dla mnie perwersja to przede wszystkim zaspokajanie popędów w sposób odbiegający od normy. Tylko tyle i aż tyle.

Silva Nie ma to jak normalizacja przemocy wobec kobiet pod hasełkiem “to tylko fantazja”/”ona sama tego chciała”.

Eeeeeeeeeeeeeeeee, pisanie na ciężkie tematy, to od razu normalizacja? Próby interpretacji tekstu, udane czy mniej, nie ważne, to normalizacja czegoś? Nie jarzę. No i czemu przemocy wobec kobiet? Wobec mężczyzn już można?

 

No i teraz będzie hit. Jeśli chodzi o erotykę, to ja ją w tym opku znajduję. To oczywiście erotyka nie taka, jakiej większość z nas szuka, to jest erotyka przemocy i gwałtu, to jest popieprzone, ale jest. Czy na akurat ten konkurs? No cóż, to już jurorzy oceniać będą.

 

Powodzenia.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Noooooo, mnie też to kręci.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Koala75 niby dosłownie, a jednak nie. Bo ja to sobie zinterpretowałam, że to smok spotyka pierwszy raz swojego antagonistę – czarodzieja. Nie dość, że magik dysponuje większą mocą niż smok i potrafi zgasić smoczy ogień, to jeszcze chyba za nim zbytnio nie przepada, bo jest zazdrosny o zauroczoną smokiem uczennicę. Ach, te stare dziady i młodziutkie dziewczęta, nigdy z tego nic dobrego nie wynika.

 

SNDWLKR takie nieoczywiste, że fajne. Frankowi własna zajebistość tak przesłoniła oczy, że ten nie zauważył, że z Sary dupa nie dziennikarka, że coś tu jednak nie gra i że chyba znalazł się oko w oko z bardzo, bardzo niebezpieczną kobietą, która w dodatku za nim nie przepada.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Poczytałam kolejne dodane teksty (fajnie, przestałam być jedną z dwóch rodzynek, czy tam palemek), a skomentuję później, bo zaraz ruszam w drogę.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

inspiracją Autorzyska były bardzo młode dziewczynki z bajkowym podejściem do miłości, które o swej seksualności wiedziały pewnie mniej niż nic.

Ja właśnie taki założenie poczyniłam, przy pierwszym czytaniu, żeby tekst w całości miał sens. W moim przeświadczeniu dziewcze musiało być młode, o czym przekonywało mnie kilka szczegółów, np. plecak. Do tego jeszcze, tam jest wspomniane to szukanie dowodu straconego dziewictwa na prześcieradle. No przy dojrzałej kobiecie nikt by nie szukał, nawet w tej kulturze, nie czarujmy się.

obce mu kobiety miały zawsze osłonięte ciała. Widział tylko oczy. Dlatego, jeśli był młodziutki, też mógł spanikować…

No i przy takim założeniu mamy już dramat dwóch bohaterów. On przerażony, jeszcze ze świadomością, że ona zniesmaczona, że ją traci, nie wie co zrobić, jak się teraz zbliżyć. Do tego żona w końcu próbuje skoczyć z okna, popełnić samobójstwo?, no przy takim założeniu, to żal mi chłopaka, tak po ludzku, chyba nawet bardziej niż dziewczyny.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Długo się zastanawiałam, czy napisać to co teraz napiszę, ale, co tam. Kij w mrowisko.

 

Nic nie wiemy o bohaterach, bo tekst tego nie przedstawia. Ja zakładam młodziutką dziewczynę z problemami, która uciekła? od poprzedniego życia, a w związkach damsko-męskich jest zielona jak szczypiorek, więc wydaje jej się, że znalazła miłość jak z bajki i będzie jak w bajce. Ona nie ma pojęcia czego się spodziewać po nocy poślubnej, a spodziewa się magii, pocałunków i uniesień, a nie prozaicznych czynności. Do tego mamy dorosłego dojrzałego faceta. I wtedy mi się to skleja.

Jeśli założyć, że to jednak dojrzała kobieta, nawet po przejściach, to wtedy sklejać się przestaje. No cóż ten chłop jej takiego zrobił w tą noc poślubną, że:

Nie było ci jednak w smak położyć się obok męża

ten mąż, który wzbudził u ciebie niesmak do zapachu cedru

Zrobił se dobrze ręką i chciał, że podglądała go z szafy. No dramat, dramat, zniewolenie i przemoc, pfffffff. Gdyby to była dojrzała kobieta, to by tą grę podjęła, skoro taka niby zakochana, albo stwierdziła, że ją to nie kręci, ale może se w tej szafie chwilę posiedzieć, jeśli chłop inaczej nie umie się nakręcić, a potem spróbowała wziąć sprawy w swoje ręce. A ta tu odstawia dramę wszechczasów.

A jeśli założymy, że ten Pan mąż też jest młody i niedoświadczony? To już w ogóle nam się cały obraz sytuacji przekręca. Spotkał dziewczynę, dla niego egzotyczną i się zauroczył, rodzina przyzwoliła, no i wzięli ślub. No a w noc poślubną zonk, bo on umii tylko zrobić sobie sam dobrze i jeszcze lubi jak go ktoś podgląda – może go siostry podglądały z szafy. No i mamy tragedie dwójki młodych ludzi, którzy niby coś do siebie czują, ale są z innych światów, nie wiedzą czego chcą, nie wiedzą czego oczekiwać i nie potrafią ze sobą porozmawiać, a jeszcze różnica kultur, wychowania, światopoglądów, sexualności – no to się nie mogło udać.

Taka zafascynowana kulturą, a zdziwiona, że:

Zrozumiałaś szybko, że jesteś tu więźniem, a raj zza drewnianych krat dozował ci będzie ten mąż,

No to czego ona się spodziewała? Weszła w rodzinę o obcej zupełnie kulturze i oczekuje, że to oni się do niej dostosują? Że mąż zacznie traktować ją jak Europejczyk? Facet będzie postępował tak jak go wychowali, tak jakie miał wzorce, więc nie będzie partnerem, tylko Panem mężem. No niestety, tak tam to działa, tak tam funkcjonuje, może zamiast studiować kolory henny było przestudiować status kobiet po ślubie i jej zależność od męża.

 

Dlatego powtórzę się, jeśli to młodziutka dziewczyna, bez doświadczenia i to jej pierwszy związek, a mąż to dojrzały mężczyzna, do tego być może bywały w świecie – wtedy wszystko mi się skleja i widzę dramat bohaterki.

W innym wypadku, to kobieta nakręca dramę o zwalenie konia. (Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.)

 

AP, Anonimie no ja niestety walki tu nie widzę. Siedzi w szafie, przy mężu nie śpi, bo ten ją obrzydza (WTF?), gapi się w gwiazdy, podchodzi do drzwi, ale bez szemrania daje się odprowadzać za rękę z powrotem, no i jeszcze próbuje skoczyć z okna. No walka o siebie, że ja cie nie mogę. Walkiria level master.

Dziewczyna albo ma depresję, czy tam inne problemy, albo nie ma w sobie za grosz asertywności.

 

Nie lubię oceniać wg stereotypów, po pozorach, nie wydaję wyroków nie znając sytuacji z każdej strony, więc dla mnie ten tekst, ta cała opisana sytuacja jest niejednoznaczna, można ją różnie odczytać, różnie zrozumieć i różnie ocenić w zależności od punktu widzenia. Ja nie będę potępiać Pana męża tylko dlatego, że tak byłoby zgodnie z przyjętym trendem i poprawnie politycznie.

 

A teraz proszę mnie zeżreć.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Autorzysko, ha ha ha Zinterpretuję na swoje potrzeby, że bohaterką jest młodziutka albo jest to kobieta z problemami, po przejściach, whatever. Wtedy mi się to skleja.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Anonimie te: i u Ciebie tekst wzbudził emocje! wybrzmiało lekko, jakbym jawiła się jako jakaś zimna i bezduszna … sucz. winkcheekydevil

Żart, żart, to tylko mój odjechany żart. Nie czytać.

 

Jeśli to miałaby być nastolatka, to tak, wtedy to kupuję i ten tekst nabiera dla mnie całkiem innego wydźwięku.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jako te dwie palmy na samotnej wyspie pośrodku oceanu laugh

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Motyw drzewa życia, kosmicznego drzewa, drzewa łączącego światy jest stary jak ludzkość. Zacytuję sama siebie z bety:

Taki Yggdrasil (jesion) w mitologii nordyckiej sięgał swą koroną do wszystkich wymiarów, a i w mitologii słowiańskiej dąb (słowiańskie Kosmiczne drzewo) było tak ogromne, że podtrzymywało niebo.

W mitologii hinduskiej światy łączył figowiec pagodowy, a w starożytnym Egipcie również figowiec sykomora był domem bogów.

Jakuci, Aborygeni, Lapończycy – mieli/mają w wierzeniach koncepcję kosmicznego drzewa. No i można by tak wymieniać i wymieniać.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Anonimie, twórczość Kaczmarskiego znam, w specyficznym nastroju słucham. Akurat ten fragment przytoczony tutaj, nie zostawia dużo do interpretacji i dopowiedzenia. Dla mnie to samo, co napisać wprost.

Problem dla mnie w tym, że to kobieta przytacza fragment wiersza, który dużo lepiej by wybrzmiał, gdyby mówił/szeptał/recytował go mężczyzna do kobiety. Taka gra erotyczna, uwodzenie. No, a tak kobieta wypala z wierszykiem, którego tekst wybrzmiewa w jej ustach dość pretensjonalnie.

Ale najważniejszy zarzut: czytając opowiadanie erotyczne Twojego autorstwa, oczekuję Twojego własnego przedstawienia koncepcji erotyki w tekście, a nie zasłaniania się Kaczmarskim. Bo, że Kaczmarski potrafił erotykę ubierać w słowa piękne, ale czasami też paskudnie dosadne, w zależności od potrzeby chwili, to ja wiem.

Ale to tylko i wyłącznie moje subiektywne zdanie, oczywiście.

Powodzenia w konkursie.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ten tekst jest świetnie napisany, dobrze się to czyta, nic nie zgrzyta, nawet jak jakieś drobne błędy się pojawiają. Romantyczny, sentymentalny początek, ładnie i (O!) nienudno snuta opowieść.

Potem proza życia i koniec bajki. Ja się powtórzę po raz enty z cytatem wszechczasów: “Dlaczego bajki kończą się na ślubie? Bo po ślubie kończy się bajka.”

Tylko, że w tym wszystkim bohaterka mnie tak wkurza, a wręcz w&^#$, że przesłania mi to cały tekst i jego zalety. Niesamodzielna, drętwo bezwolna, jaką mnie Panie Boże stworzyłeś, tak, mnie mosz, gdzie mnie zawieje, tam mnie miotnie. Z sentymentu do kultury dała się: kontrolować w małżeństwie, zakuć w hidżab, zamknąć w szafie, grać w grę, czy tam w gierki męża nie podejmując jej tak naprawdę, ani nie próbując, stając się bezwolną ofiarą? A potem co, gapienie się w gwiazdy i … próby samobójcze?

Dobrze, że w końcu zwiała, bo by mnie chyba szlag trafił.

Baby, to tak nie działa, trzeba walczyć o siebie do ostatniej kropli krwi, bo nikt inny tego nie zrobi.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

fanthomas cóż miałabym jeszcze głębokiego napisać, gdy w becie uzewnętrzniłam wszystkie odczucia co do tego tekstu.

Nietuzinkowe, niejednoznaczne, do zatrzymania się, do głębokiej refleksji i do odkrywania zawartej tam prawdy. Zresztą, ty tej prawdy wcale jakoś specjalnie nie kamuflujesz:

To pamięć nas definiuje. Bez niej jesteśmy niczym.

To są dwa króciutkie zdania, a takie, że … WOW.

A niby wszyscy to wiemy.

Tylko cała konwencja, cały zamysł, konstrukcja powodują, że ten cytat nabiera koloru, głębi, wydźwięku, to już nie filozofowanie, to czysta prawda.

Gratuluję, piękne i mądre.

No i smutne, smutne bardzo, ale ja nie chcę wierzyć, że to żegnaj jest ostateczne.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ładne, miło i sympatycznie się czytało, tylko:

Gdzie ta erotyka?!

Jakby erotyka, nawet very, very soft była, przynajmniej jakiś “taniec godowy”, jakaś gra zmysłów, między bohaterami, to te łzy na koniec byłyby przekonujące. A tak? Wierszyk i podanie ręki? Chyba, że pod “noc spłynęła na dziedziniec pałacu” czytelnik ma się domyślić czegoś więcej. Ale wtedy M musiałaby wracać do hotelu rano, gdy nie jarzeniówki, a pierwsze promienie wschodzącego właśnie słońca rozświetlają uliczki, a przekupnie rozkładający swoje kramy zaczepiali ją, nie mogąc zignorować pierwszego potencjalnego klienta.

Wtedy bym to kupiła.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Mnie się też wydaje, że to nie jest zabronione, więc jest dozwolone.

Dawaj Jaskier. Wrzucaj, a co tam.

Ja też pamiętnik Marenki będę, jak w końcu znajdę czas i przyjdzie wena, rozwijać i wrzucać, przeca obiecałam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Może przedłużyć jest możliwość? Ten czerwiec i początek lipca, to był jakiś ciężki. Przynajmniej wszyscy moi znajomi, z którymi rozmawiałam, byli w wiecznym niedoczasie i pod deadlinem.

 

SNDWLKR wzion i znikł. Mam nadzieję, że to sesja, a nie, że go nam alien zeżarł winkcheeky

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

O mamo. Niby kilka linijek, a mnie zatkało.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ponieważ popełniłam tekst o niebie (i piekle, ale na ziemi), to stwierdziłam, że trzeba przeczytać wizję piekła kogoś innego.

Umieranie wciąż i wciąż, bycie mordowanym na różne straszne sposoby, cierpienie i samo czekanie na nieuniknione – dobre, a nawet świetne. Pytanie jak długo czlowiek przy czymś takim może pozostać człowiekiem. Może w końcu i bohater zmieni się w monstrum z twarzą? No właśnie, dlaczego tylko Stalin? A Hitler, a Neron, a inni, którzy za życia byli potworami? Miałoby to wtedy większy wydźwiek. Rozumiem, że bohater – współczesny nam człowiek – nie wszystkich by rozpoznał, ale z XX i XXI wieku kilku złych i charakterystycznych można by tam jeszcze umieścić.

Jako rockowej dziewczynie ten heavy metal zgrzyta strasznie. Heavy metal to choćby: Guns'n'Roses, Bon Jovi, Aerosmith. To co te potwory grały? Może Welcome to the jungle? Bo chyba nie It's my life. Death metal, Trash metal, Black metal – to są rzeczywiście ciężkie gatunki muzyki, często z tekstami o tematyce satanistycznej. Ale heavy metal? Pop o cięższym brzmieniu i tyle. Dlatego dla mnie ten motyw bez sensu zupełnie.

Końcowy akapit o człowieczeństwie i nadziei – świetny. A raczej byłby świetny, gdyby bohater już na początku nie zastanawiał się, czy to piekło. Bez tego pytania, czy tak wygląda piekło, końcówka miałaby lepszy wydźwięk.

Niezły tekst mimo niedociągnięć.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

No to rewolucjonizuj tą fantastyczną erotykę. Dawaj, bruce, ja tam w Ciebie wierzę.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

reg dziękuję bardzo za korekty, oczywiście już poprawione.

Fakt, trudno zacisnąć nogi wokół końskich boków, bo albo koń mikry, albo nogi nadzwyczaj długie musiały by być.

 

Fajnie, że przeczytałaś, nawet jeśli rozumienie się nie włączyło.

Dziewczyna nie miała omamów. Ona umarła i poszła do nieba, takiego jakie sobie wyśniła i… pewnie takiego na jakie zasłużyła. Jednorożec przeprowadza ją, a raczej jej ducha, w zaświaty. Rozpruwacz to w domyśle ostatni, hojny klient.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ambush, Jim dzięki, bo bym pewnie w pdf wysłała.

To jeszcze jedno:

Czy te wprowadzenie, w sensie kto z trójki snuje opowieść i jak ją zaczyna, to jest integralna część opowiadania, czy przedmowa?

Tzn zaczynam opko, że tam któreś z trójki opowiadaczy, np. “opowiem wam pewną historię…”. Tak?

 

Ja żem dziś jako te dziecko we mgle…

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jak już  raz się przyznałam, rano nie jarzę. Dlatego pytanie kluczowe chciałam zadać, a jeśli gdzieś jest to wyraźnie napisane, to przepraszam, ale nie znalazłam:

Czy jest określony format w jakim mam przesłać opko w ścieżce B na maila?

No bo licznik wg libry doczytałam, ale format…

Ponieważ moje schematy zgubiłam oczywiście, to jeszcze jedno:

Muszę określić opowiadacza z trzech i zrobić jakiś wstęp, tak?

No i SLOT, to pamiętam.

 

Boszszsz, ja to wszystko miałam rozpracowane na tip top. Inanna jak zwykle w niedoczasie i totalnym rozpierdzielu, królowa chaosu psia mać.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Astrid, kochana, tyko, że ja cały czas się uśmiecham i czekam. Czekam na tego księcia z bajki (konia odpuszczę, bo konia to wiem jak załatwić w try miga), a dziad jakoś się nie pojawia. Ostatnio same żaby, a ja nie gustuję w kuchni francuskiej.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Astrid w końcu w międzyczasach udało mi się przeczytać cały tekst i nawet moment zadumać.

Oprócz tego, że uwielbiam twoje opki, nie ważne gdzie i w jakkiej formie je wrzucasz,

no i oprócz tego, że ich nienawidzę, bo lejesz tekstem, jak wiosenny deszcz wodą, co doprowadza mnie do szału,

to klimat, jak najbardziej w mój się wbija, za każdym razem. No cóż, nie wiele lat nas rozdziela, nie czarujmy się.

Mój brat jest tak starym kibolem, że siedzi z tymi swoimi kumplami na ławce “Geriawit Kibice” i nikt ich nie rusza, bo “nie lza” bić starych chłopów – legendy. Ani jedna strona ani druga nie startuje. Ale w dawnych czasach bywało różnie, zwłaszcza jak chodził w kolorach: w koszulce i z szalikiem. Często więcej szczęścia niż rozumu i niezrozumiały zbieg okoliczności zęby (jeśli nie coś więcej) uratował.

W latach ‘80 byłam ciągana na mecze, bo starzy kazali się gówniarą opiekować (9 lat różnicy). Moja bratanica rocznik +90 ma te same wspomnienia, więc przy tequili czasem wspominamy i śpiewamy:

“Kto nie skacze, ten za Ruchem, hop, hop, hop.”

Poza tym: Pacyfizm to zło. Zawsze, wszędzie i w każdym aspekcie. A jeśli ktoś uważa wprost przeciwnie, to znaczy, że jeszcze nie doświadczy prawdziwej , chamskiej, bezsensownej przemocy, zła, chamstwa, czy sq%#&yństwa od bliźniego. No życzę, z całego serca, dalsze życie w tej niewiedzy. Bo w prawdziwym życiu trudno się od tego odżegnać, choć nie wiem, jak byśmy się pilnowali.

Fajnie, że przy procentach potrafią się dogadać ludzie z różnych bajek. Taka słowiańska przypadłość. Choć chyba nie tylko słowiańska. Na weselu mojej kumpeli, zbieranina z całej Europy świetnie się bawiła, a młodzi Holendrzy robili sobie selfie z Polakami na dowód, że pijąc z nami, jeszcze stoją na nogach.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Spodobało mi się, bo uwielbiam pająki, nigdy nie zabijam, hołubię i otaczam opieką.

Jaranie też lubię, tym bardziej, że bez tego bym pewnie nie przeżyła.

 

Po pierwsze – jeśli chodzi o opowiadanie – to jest szansa, że im wyjdzie, wszak to tylko jeden dzień, bo jętka jednodniowa, cóż może przez ten czas facet może spierd#&%, gdy dopamina z koleżankami rozpala, a przynajmniej powinna, zmysły.

Po drugie – jeśli chodzi o komentarz Jaskra – to się nie dziwię, że Astrid stwierdziła: “dziękuję, postoję.” Małżeństwo jest przereklamowane.

I UWAGA, UWAGA, teraz będzie jedna z objawionych prawd życiowych Inanny, jako specjalitki od bajek dla dorosłych (zwłaszcza po zyncu objawiam – tak jeszcze go nie zmogłam i wciąż męczę gąsiorek, szukam kompana):

Wiecie dlaczego wszystkie bajki kończą się na ślubie? Bo po ślubie kończy się bajka.

 

I w ogóle nie czytajcie tego komentarza, bo mam wqrw na całą męską część wszechświata i pewnie, a przynajmniej mam nadzieję, niedługo mi przejdzie, więc zmienię punkt widzenia.

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Wreszcie znalazłam czas, żeby siąść i przeczytać jednym rzutem.

Lubię pirackie klimaty. Komiks: Kapitan Blood, Filmy: Piraci Polańskiego, Goonies, Hook, Wyspa piratów (skarbów) z Geeną Davis (wracam, wracam, często), Gwiezdny pył, Piraci z Karaibów. No i książka, albo nawet kilka tomów, o córce pirata-demona zwanego wężem (a może smokiem) morskim, za Chiny nie pamiętam tytułu, ale genialna. Realistyczna w fantastyce do bólu.

No i muszę przyznać, że w tym twoim opowiadaniu, choć krótszym od wyżej wymienionych (chyba prócz komiksu), pobrzmiewają echa tamtych historii, tego niepodrabialnego klimatu.

A po obejrzeniu na kanale Historia bez cenzury odcinka o Piratach i nawet pobieżnym grzebnięciu w źródłach, człowiek już wie, że piraci w większości to byli “fajni goście”, z ułańską fantazją i niesamowitym poczuciem humoru, którzy chcieli żyć po swojemu, wolni, bez kieratu, choć bezsprzecznie: okrutnicy, mordercy i rozbójnicy bez sumienia, żądni złota. No i bohaterzy Okrwawionych dublonów właśnie tacy są. Kubek w kubek.

Bardzie, chylę czoła przed pracą, jaką włożyłeś, żeby przyswoić terminy żeglarskie, te wszystkie nazwy lin, lineczek i sznurków oraz burt. Ten specyficzny żargon ludzi morza w Twoim wydaniu również brzmi bardzo prawdziwie i ja to kupuję.

Tekst jest solidny, napisany dobrym językiem, czyta się to jednym tchem, bez zgrzytów, nawet fragment na morzu pełny specjalistycznego nazewnictwa.

Rubaszny klimat, który zbudowałeś Pod rozbitą lunetą jest bardzo autentyczny. Potem fajnie budujesz napięcie. Groza nie jest nachalna, ale niepokój narasta.

No, a zakończenie, to już majstersztyk. Prima soft. Wisienka na torcie:

Uważaj, o czym marzysz, bo marzenia się spełniają. Źle sformułowane życzenie i do końca życia srasz złotem, z tym, że niestety dosłownie.

Podsumowując: opko ZA-JE-BIS-TE. Chyba najlepsze z tego, co z Twojej twórczości do tej pory przeczytałam.

 

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Misiu, jak tak to napisałeś, to też mi się go żal zrobiło. “Ale świnia jestem” – sobie pomyślałam.

Ale, przecież nadzieja zawsze umiera ostatnia. Skoro pojedynek jest: “odwieczny, zapisany i przypieczętowany, powtarzający się w nieskończoność“, to może, z tą miłością jest tak samo, a smok, choć Kłam, nie skłamał swojej Dziewicy i wróci.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Vacter ależ ja generalizuję, upraszczam i wrzucam wszystkich do jednego worka. Zresztą moje poglądy, to wynik moich doświadczeń. A jak nabędę nowych, odmiennych doświadczeń, to… tylko krowa nie zmienia poglądów.

Nie martw się, wszyscy jesteśmy w jakiś tam sposób nienormalni. Bo cóż to jest normalność? Statystyka?

 

Koala75 rozbawiło mnie to, że miej więcej w tym samym czasie wrzuciliśmy historyjki o smoczych relacjach męsko-damskich. Tylko mój smok z wyzwania, jest już na zupełnie innym etapie związku z kobietą.

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Człowiek, smok, ork, krasnolud, nawet bóg, czy android, itd – jeden kij. Facet to facet. Wszyscy wy jednakowi.

Dobra, ja już nic nie pisze, bo wyjdzie na jaw, że jestem szowinistką.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jak zwieje to wróci. Prędzej czy później, jak zły szeląg. I potem do końca będzie już wracał.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

SNDWLKR Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a historię przecież piszą zwycięzcy. Może czasem warto wysłuchać wersji drugiej strony.

Cieszę się, że trafiłam w gust. Powieść Caroll jest genialna, pod względem światotwórstwa, słowotwórstwa, przesłania , no i całego warsztatu.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

O kurde. Ale zajebisty szort. Koala75 kocham smoki i uwielbiam stosunki męsko-damskie.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

gravel ależ oczywiście, że wiadomo dokładnie kiedy Ania umarła.

 

dziewczyna wiedziała, że zaraz zgaśnie – część osób dobrze to odczytało: ona wie, że zaraz umrze. Niby wraca do domu, ale tylko duchem, przecież dopadł ją Kuba Rozpruwacz – ostatni nader hojny klient. 135 lat temu o bycie Rozpruwaczem podejrzewano osoby z wyższych sfer, a nawet kogoś z rodziny królewskiej.

Zobaczyła zwierzę wraz z zanikającym blaskiem ulicznych latarni – no i umarła, a raczej w tej konwencji opuściła ten łez padół, swoje własne piekło, bo do lepszego ze światów miał ją właśnie przeprowadzić jednorożec.

 

Twist miał wypaść oszukańczo. Bo czemu niby coś miałoby wskazywać, że Ania jest w niebezpieczeństwie. Ona już nie żyje, a jednorożec niesie ją do jej wymarzonego, baśniowego nieba i rycerza, niebezpieczeństwa tego świata już za nią.

Ja wiem, że ten szort odczytywany wprost będzie taki se i nie porwie, bo nie ma jak. Ale to nie jest historia o zamordowanej prostytutce, której śniło się, że znalazła się w bajce. Nie chciałam tym razem zaskakiwać spektakularnym twistem i budować mocno wybrzmiewającą, mrożącą krew w żyłach historię. Dlatego postawiłam na symbolizm.

To opko powstało z kilku inspiracji, ale zaczęło się od rozmowy o wierze, niebie, życiu pozagrobowym itd. Powtórzę się: chciałam napisać coś z jakąś furtką, wyjściem awaryjnym, drogą ucieczki przed niczym. Dla tych co się miotają.

 

Dziękuję, że przeczytałaś, szkoda, że nie przekonało.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ja nie jestem tak radykalna w poglądach, żeby twierdzić, że są drogi bez powrotu. Zawrócić można zawsze, choć już niesie się na grzbiecie bagaż doświadczeń.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

black_cape bardzo się cieszę, że zabieg z herbem się spodobał, bo jestem z niego dumna.

Miło, że baśń, choć mroczna, podeszła.

 

ninedin dziękuję bardzo.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Bardjaskier ciężki ten Twój tekst. Czytam różne hardcory, ale zawsze przy krzywdzonych dzieciach mam problem z zachowaniem zimnej krwi.

Dla mnie Droga z której się nie wraca, to droga do uwolnienia od bestii. Mickey dorósł do tego, żeby się postawić ojczymowi i zakończyć koszmar. I dobrze, pacyfizm to zło.

Dla mnie oczywistym złym jest Frank, który wywołuje w pasierbie autentyczne przerażenie. Mimo to, Mickey podjął decyzję, ułożył plan i chce go zrealizować, choć boi się, jakby sam diabeł po niego szedł.

…złym jest Mickey, który poprzez zabicie ojczyma wejdzie na ,,drogę, z której się nie wraca”. I to by było ciekawe.

Tytuł odnosi się do Franka z oczywistych powodów, ale jego zachowanie sprowadza na drogę, z której się nie wraca pasierba, którego los zostaje nieznany ale po zamordowaniu ojczyma – łatwo można sobie wyobrazić jak dalej potoczy się jego życie

SNDWLKR, Bardjaskier sorry, ale to Mickey jest ofiarą. Nikt mu do tej pory nie pomógł, więc w kocu bierze sprawy w swoje ręce. Sweet home Alabama… (tak mi się hasełko Drwala Rębajło przypomniało).

Czy chłopak wchodzi, na drogę z której się nie wraca? Tak, na drogę na której ma szansę na normalne życie. Oczywiście, że zabicie Franka (jeśli go zabije), może go zmienić, wypaczyć i Mickey wstąpi na kryminalną ścieżkę. Ale równie możliwy jest scenariusz, że jeśli się nie uwolni, to ojczym tak go skrzywi psychiczne, że młody wyrośnie na psychopatę.

Powtarzam, pacyfizm to zło. Trzeba umieć walczyć o siebie, bo czasem naprawdę nie ma ci kto pomóc. Niestety dzieci często w takich sytuacjach są bezbronne, a system nie działa. Ojczym przez całe dzieciństwo walił w niego jak w worek treningowy, katował pasem, a w zamian za to zostanie humanitarnie odstrzelony, jak to się zwyczajowo robi ze wściekłymi zwierzętami. Sprawiedliwie byłoby, gdyby był tłuczony tą sprzączką, aż zdechnie. No, ale jestem jednak cywilizowany biały człowiek, kula w łeb mnie satysfakcjonuje.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Tylko, że Smok walczy nie o swoje. To najemnik i tyle. A ustatkowany najemnik, to już nie jest nigdy ten żołdak co wcześniej. Osiadłym na nadanych, czy tam zagrabionych ziemiach, weteranom nigdy nie chciało się już walczyć, jak wcześniej, o nie swoją sprawę, Co innego w obronie rodziny, ziemi itd. Przecież Kłam jakby się uparł, to siedziałby w tej swojej pieczarze z Dziewicą przy boku i furda tam walki o władzę. Niech się inni wykrwawiają, to nie jego problem. Ale poczucie obowiązku zmusza go do odwiecznego pojedynku.

Natomiast utwór Kaczmarskiego odbieram inaczej niż Ty.

Rzym przestaje być republiką, a wódz nie dostrzega katastrofy…

Ale jakiej katastrofy i dla kogo? Rzym pod rządami cezarów stał się potęgą na skalę globalną. Zatracenie się w władzy? Cezar to jeszcze małe miki w porównaniu do jego spadkobierców, a nawet do poprzedników, np. Sulla.

Wg mnie, kluczowa zwrotka piosenki to:

Pozwól Cezarze gdy zdobędziemy cały świat

Gwałcić rabować sycić wszelkie pożądania

Proste prośby żołnierzy te same są od lat

A Juliusz Cezar milcząc zabaw nie zabrania

Bo właśnie to się nigdy nie zmienia, a władza ma niezmiennie na to wy…lane. Co tam krzywda maluczkich, tu się realizuje wielkie plany, hej. Mordy, gwałty, rabunki na ludności cywilnej? Kto się tym będzie przejmował, skoro i tak historię napiszą zwycięzcy. Julek to 100 pne, a teraz mamy XXI wiek ne i co? I nic, a nic się nie zmieniło.

Cywilizuje podbite narody nowy ład

Czy ktoś kogoś na przestrzeni dziejów zapytał, czy chce być ucywilizowany? Nigdy.

A Juliusz Cezar pisze swoje pamiętniki

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Wydaje mi się Bardzie, że Kłam przegrywa, nie tyko dlatego, że Prawda dojrzała. On sam zmalał stając się po prostu ludzki. Zakochał się, ma dla kogo żyć i do kogo wracać, ma kogoś o kogo dba i się troszczy. To już nie jest tylko maszyna do zabijania. Masz rację, nie jest skoncentrowany na walce, bo zajmuje się Dziewicą, ale nie w ten przyziemny chwilowy sposób przedstawiony we fragmencie, tylko ogólnie, jak zakochany facet, jest zajęty swoją kobietą. Oprócz znanej sentencji, to jest w tekście kilka nawiązań do Rzymu. Tłum, rządny igrzysk i chleba, oraz karnie ustawione wojsko – w zamyśle legiony – Czerwonej Królowej. Czerwony – purpura to też nawiązanie do koloru togi najwyższych rzymskich urzednikow. Poza tym lekcja historii klasycznej ma wyższe przesłanie, wojują maluczcy, a dowodzący – władcy są ponad. Tu mamy dwie królowe, ta znienawidzoną i tą wypatrywaną, a tak naprawdę to jeden ch…

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Historia, jest historia, no to czytam.

Akurat Inkowie, nie mój konik, ledwo liznęłam, ale po cóż są źródła. A teraz internety mają prawie wszystko, wystarczy sięgnąć. Jedyny haczyk, to wiedzieć, czy czytasz bzdury, czy coś wartościowego.

Napiszę wprost:

Ja się zaczęłam bawić symboliką, ale Ty się już, chyba od dawna, nie bawisz. Ty nią nie tylko grasz, ale rozgrywasz pojedynki na najwyższym poziomie. Kurcze, szacun. Bo ja bym siedziała, myślała i w życiu czegoś podobnego nie wymyśliła.

Kocham historię, szanuję i lubię szachy – no jak ten tekst miałby mnie nie kupić. Do tego Twoje słowo pisane wchodzi, po prostu wchodzi.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jaskier, choć może lepiej Bard w świetle tego, co Netflix robi z Jaskrem.

Przeczytałam z przyjemnością, zresztą jak większość Twoich tekstów. Skomentuję, jak przemyślę, bo to nie jest ani prosta ani jednoznaczna historyjka.

 

No to teraz ja.

Proszę Państwa, jedziemy.

Miało być klasycznie do bólu. Alicja i Jabberwocky w legendarnym pojedynku. No i Inanna jak zwykle utonęła w źródłach i interpretacjach, bo przecież nie byłabym sobą nie zgłębiając tematu. Wreszcie zrozumiałam wiersz Jabberwocky i liznęłam, choć bardzo chciałabym napisać zgłębiłam, ukryty sens utworów, słowotwórstwa i przesłania Lewisa Carolla.

A, że w międzyczasie słuchałam „Lekcji historii klasycznej” Kaczmarskiego, no to odleciałam już kompletnie. Nie ukrywam, że znów zync poszedł w ruch, a raczej w gardło.

Czemu zmieniłam perspektywę? Bo wg mnie nie zawsze „prawda was wyzwoli”, a często humanitarne kłamstwo jest lepsze od walących w ryj faktów.

 

Odwieczny pojedynek

 

Kłam Szalony obudził się w swojej pieczarze. Niby dzień jak co dzień, ale wiedział, że to jest właśnie to dziś, w którym odbędzie się odwieczny, zapisany i przypieczętowany, powtarzający się w nieskończoność pojedynek dobra ze złem. Stary smok się nie bał. Co ma być to będzie, a statystyka ostatnich sparingów stała po jego stronie. Przeciągnął się i ziewnął. Prze dłuższy czas z uczuciem przyglądał się krzątającej po obejściu Dziewicy, której lata świetności dawno przeminęły, a i cnota odeszła w siną dal, zanim przykuli ją do skały obok wejścia do jaskini. Nie miało to dla niego żadnego znaczenia, bo pokochał ją bezgranicznie odkąd spojrzał w przerażone, przeznaczonej na ofiarę dla bestii, oczy dziewczyny. Uśmiechnął się, myśląc nie o walce, ale o zgoła odmiennych przyjemnościach, a ona odwzajemniła uśmiech, podchodząc i kładąc rękę na pokrytym łuskami łbie.

– Wyspałeś się, miły mój? – spytała, z uczuciem głaszcząc ukochany pysk.

– Tak, jedyna.

– Nadszedł znów ten czas. Boję się i miałam koszmary.

– Nie martw się, miłości moja. Ja zawsze wrócę do Ciebie w tym lub innym życiu.

***

Równo w południe zabrzmiały kobzy, a zaraz potem wyzwanie płynące z surm. Kłam czule spojrzał na swoją kobietę śpiącą u jego boku. Zmęczył ją na tyle swoimi smoczymi zalotami, żeby mieć pewność, że się nie obudzi, zanim nie będzie po wszystkim.

Rozciągnął kręgosłup, poruszał łapami uzbrojonymi w śmiercionośne pazury, rozluźnił szczękę pełną ostrych, długich zębów oraz potężnie umięśnioną szyję i wyszedł na zewnątrz. Spojrzał na karną, ustawioną w szyku armię Czerwonej Królowej. Wielkogłowa uzurpatorka pomachała mu z oddali, no co bezwiednie skinął głową. Zwrócił wzrok w kierunku pospolitego ruszenia Białej Królowej i wykrzywił pysk w pogardliwym grymasie. Cóż za zbieranina nieudaczników. Tylko ich przywódczyni pełna wrodzonego majestatu robiła wrażenie. Piękna, władcza, odległa i wymarzona, a przy tym niebezpieczna, czego był pewien, jak żararaka.

Wyszedł na ubity plac. Wciągnął z lubością w nozdrza wzniecony przez siebie kurz, spojrzał na zebrany tłum żądny igrzysk i chleba, uśmiechnął się po smoczemu tak, że każdy ze zgromadzonych cofnął się przynajmniej o półkroku i ryknął ile sił w płucach, choć bez przekonania, zwyczajową formułkę:

– Ave Regina, morituri te salutant!

Prawda Prosta wyszła z tłumu i stanęła naprzeciw niego. Śmiała się spod blond loków, a błękitne, jak lipcowe niebo oczy, żarzyły się żądzą mordu. To już nie było dziewczątko, które pamiętał. Hoża dziewka, jeszcze młoda, ale już dawno nie gówniara. Mimo niezbyt imponującej postury, wręcz szczupła, choć lepiej powiedzieć: żylasta, to jednak dobrze umięśniona, a przy tym o oszczędnych, kocich ruchach, szybka jak puma. Zakuta w Pancfakt, w ręku dzierżyła znienawidzone ostrze Błyskoripst. Chwyt broni miał dużo pewniejszy i bardziej profesjonalny, niż przy ostatnim ich spotkaniu. Biła z niej taka pewność, odwaga i pogarda śmierci, że Kłam Szalony w momencie stracił rezon. Spodziewał się dziewczynki bawiącej się w rycerza, a spotkał wojownika w ciele kobiety.

No coż, – pomyślał filozoficznie – nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Trzeba robić swoje.

– Witaj ponownie, Smoku. Zatańczymy? – wymruczała Prawda zmysłowym, gardłowym głosem, jednocześnie pewniej ujmując miecz w obie dłonie.

Kłam już wiedział, że tym razem nie wygra. Wspomniał ostatni, majaczący mu przed oczami, obraz śpiącej Dziewicy, ryknął z nieukrywaną złością w głosie paskudne, smocze przekleństwo i runął na przeciwnika.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

krar85 nie daj gonić jednorożców, jednorożce są świetne i mają wielowymiarowy wydźwięk w tekstach.

No nie, fizyki kwantowej jako takiej tu nie ma. Rozmowa z panią fizyk była tylko inspiracją, ale bardziej kwestie reiki i kreacji. Choć, biorąc pod uwagę, że przez całe życie fizyka w każdym wydaniu, to dla mnie magia i czary…

Fajnie, że wpadłeś przeczytać. Dzięki.

Pozdrawiam

 

Outta jasne. Do tego z życia wzięte.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Anonimie nie ma czego wybaczać, to rzadka choroba i nie do końca poznana, mało kto o niej słyszał.

I to nie jest tak, że mi przeszkadza. W tekstach pisanych mało co mi przeszkadza, bo biorę się też za hardkor, ewentualnie po prostu nie czytam (ale najczęściej z powodu kiepskiego warsztatu). Twój przeczytałam i to w sumie z przyjemnością. Nie zajechało m rozprawką, bo narratorka jest autentycznie przejęta.

Tylko w tej formie, nie kupuję tego, że NI optymalizuje szczęście. W tej formie, imo, NI torturuje, prowadzi jakiś chory eksperyment albo zwyczajnie ma error sytemu. A te byty są umęczone i przeżywają katusze, nie przyjemności.

Dopamina i estrogeny w nadmiarze, też mogą usmażyć mózg. Hipomania, schizofrenia, itd.

 

Natomiast taki szczegół, gdyby tam stało, np coś w stylu:

“Wyobraź więc sobie delikatny pocałunek, złożony na twoich ustach przez mężczyznę z twych marzeń.”

A zamiast:

“Zapętl to. Raz, drugi, dziesiąty, setny… Niech spektakl trwa raz po raz, w nieskończoność.”

Coś w stylu:

Otrzymaj obietnicę, że kochanek powróci, każdej nocy, każdego dnia, a spektakl będzie się powtarzał i nie straci na intensywności, tylko czekaj.

 

To w tym momencie tekst nabiera autentyczności. Od przyjemności też trzeba mieć szansę odpocząć, żeby móc je docenić. No i często, to wyczekiwanie jest w tym wszystkim clou programu. Nie możesz racjonalnie myśleć, funkcjonować, bo… czekasz, wyglądasz i szalejesz.

 

Chris Hemsworth to bardzo bezpieczny obiekt westchnień, bo zupełnie nieosiągalny wink

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Opowiadanie napisane dość sprawnie, niezłe światotwórstwo, jak na tak krótki tekst, ale… no nie. Nie, jeśli chodzi o zapętlone i zwielokrotnione doznania sexualne bez końca. Dlaczego? Skoro w opowiadaniu skupiasz się na żeńskich odczuciach, to ja też się skupię na stricte kobiecej przypadłości.

PGAD (Persistent Genital Arousal Disorder) inaczej zwane również PGAS (Persistent Genital Arousal Syndrome) charakteryzuje się spontanicznym, długotrwałym, natarczywym pobudzeniem narządów płciowych niezwiązanym z odczuwaniem pożądania…

Kobiety dotknięte PGAD określają orgazmiczne incydenty jako nieprzyjemne doświadczenia trwające kilka godzin, a nawet dni czy tygodni. Bodźce seksualne wracają co kilka godzin…

Niektórym kobietom zdarza się to nawet kilkaset razy w ciągu dnia. Ale zamiast przyjemności odczuwają wycieńczenie i ból.

W PGAD to nie popęd dążący ku zaspokojeniu decyduje o reakcji organizmu. Orgazm nie przynosi satysfakcji na poziomie psychicznym.

Więc, drogi Anonimie, ta Najwyższa Inteligencja wymyśliła straszną, okropną i wyrafinowaną torturę, a nie żadną tam optymalizację szczęścia wszystkich swych poddanych. Nie wiem, czy czerpie z tego jakąś chora satysfakcję, czy jej się algorytmy pokićkały, ale nie ważne. Znęca się nad tymi bytami i tyle.

“Wyobraź więc sobie delikatny pocałunek, złożony na twoich ustach”. Czyj?

“Trwa krótką chwilę, tyle jednak wystarczy.“ Na co?

“Mierzwi twoje włosy, a ty czujesz już dreszcz ekscytacji.” Bo? Bo nieznajomy koleś, czy coś tam, w każdym razie nie mam pojęcia kto/co mnie całuje? Ja się co najwyżej wq…

“Jego dłonie powoli wędrują w dół. Na chwilę zatrzymuje się przy twoich piersiach, raz po raz szczypie twoje sutki, bawi się nimi, całuje. W końcu obejmuje cię w talii i obraca. Czy nie za szybko? Nie masz czasu się zastanowić.” Eeeeeeeeee, że co? Soft opis zniewolenia przez nawet nie wiadomo kogo/co?

 

No, chyba, że przed oczami mam Chrisa Hemswortha, to odwołuję wszystko co napisałam powyżej i bez zastanowienia kupuję bilet w jedną stronę na Serdisi. devilcheekywink

 

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

SNDWLKR PISZĘ. Ale serio tylko 500 słów? Ja przy tych 750 Ananke cięłam jak rasowy krawiec sukno, a przy 500…

No nie umiem w krótko, przyznaję się bez bicia. Jak by mi się tak o jakąś setkę omskło, to wielki problem będzie?

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Outta Sewer wiem, jakie masz poglądy, a że mam podobne, choć mniej ugruntowane, to chciałam napisać coś z jakąś furtką, wyjściem awaryjnym, drogą ucieczki przed niczym. Dla tych co się miotają. To nie my jesteśmy targetem tej historyjki.wink

A, że gadałam w niedzielę z pewną panią fizyk o reiki i kreacji duchowej w świetle fizyki kwantowej, no to mnie zainspirowało na to opko. Natomiast zestawienie jednorożca z prostytutką łaziło mi po głowie odkąd przeczytałam Polowanie na jednorożce Magdaleny Kozak, więc… Tadam!

Jeśli chodzi o ‘’Anioła stróża historie prawdziwą” jest już w sumie wymyślona i poukładana, z resztą wg waszych sugestii. Za nic, nie da rady wcisnąć ją w tak króciutki szorcik. Wraz z czerwcem skończy mi się deadline w robocie, to siądę, napiszę, wrzucę i nie omieszkam Cię zawiadomić. cheeky

Fajnie, że wpadłeś przeczytać. Dzięki.

Pozdro

 

HollyHell91 poprawiłam zgodnie z sugestiami, jeszcze trochę pokombinowałam, żeby uniknąć powtórzeń i… mam nadzieję, że nie przekombinowałam.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Koala75, SNDWLKR dziękuję chłopaki, że zachciało się przeczytać i wrzucić komentarz.

SNDWLKR oniryzm mówisz nawet mi wyszedł? No i dobrze, zawsze to coś nowego. W sumie to jej – Ani, w jakimś sensie, sen. Przechodzi z jednego świata do drugiego, a raczej jest przeprowadzana przez jednorożca. Smutne? No tak, w tym sensie, że szczęście znalazła dopiero w innym świecie, a tu u nas – tylko piekiełko.

Wracałam kiedyś, gdzieś, skądś do domu nad ranem i jak miejskie latarnie gasły, gdy jeszcze nie zdążyło się zrobić jasno, to rzeczywiście taka aura nierealności, jak z sennego majaka, nastała.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

HollyHell91 bardzo, bardzo Ci dziękuję. Będę wieczorkiem miała chwilkę, to siądę do tych poprawek. Fajnie, że Ci się chciało.

Pozdrawiam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

czeke tak jak napisałam, to była zamierzona zabawa symbolami, alegorią, metaforą, itd. W sumie starałam się, żeby wszystko miało jakieś ukryte znaczenie.

Dobrze odczytałeś, cieszę się. A jak jeszcze do tego fajnie wyszło, to już w ogóle. Dziękuję.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

HollyHell91 mój wspomagacz, to tym razem (jak wspomniała w przedmowie) jurajski produkt lokalny, tzw. zync. Mocny i zacny. Zazwyczaj piszę na czerwonym wytrawnym.

Jaki wspomagacz masz na myśli? Bo jeśli chodzi o chat GPT, to nie potrafię czerpać przyjemności z czytania takowych tekstów. Tak już mam, że nie mam ochoty podziwiać prac kreatywnych wykonanych przez robota.

Nie używam wcale takich wynalazków, bo… nie wiem po kij.

 

Tylko że tekst po przeleżeniu i sprawdzeniu zazwyczaj na tym zyskuje, a nie traci, więc na przyszłość polecam skorzystać z bety.

Nie betuję swoich tekstów. Koniec, kropka. Mam mało zasad w życiu, ale jak coś sobie ubzduram, to się tego trzymam. Nawet jeśli to mało racjonalne podejście.

Natomiast przeleżane teksty tak zazwyczaj zmieniam, że potem sama ich nie poznaję i ucieka mi pierwotny zamysł i myśl przewodnia.

Choć doskonale zdaję sobie sprawę, że robię błędy (pracuję nad tym) i potrzebuję korekty. Dlatego:

Błędów jest więcej, w tym interpunkcyjnych, ale nie chce mi się wszystkich wyliczać. Chyba że Ci bardzo na tym zależy, to mogę się potem nad tym pochylić. 

Jakby Ci się chciało i znalazła byś czas, to byłabym dozgonnie wdzięczna.

 

Ten tekst nie miał w zamyśle uderzać i wywoływać przerażenia. Współczucie? No też nie, bo przecież dziewczyna jest już w lepszym świecie, wyrwała się z piekła na ziemi. To opowiadanie zaczęło chodzić mi po głowie po zlocie, na którym w pewnym momencie dyskutowaliśmy min. o wierze, życiu po życiu i takich tam. Wczoraj właśnie głaskając konia domknęłam historię i już wiedziałam, jak to będzie.

To nie kryminał sensu stricte, to alegoria, zestawienie pewnych symboli i przeciwieństw. Taka manifestacja poglądu, że każdy ma prawo do szczęścia, nawet dziwka i, że gdzieś tam czeka na nas lepsze, wystarczy się nie bać i sięgnąć śmiało.

Bardzo dziękuję za przeczytanie i cenne uwagi. Postaram się jeszcze ten tekst dopracować, zgodnie ze wskazówkami.

Pozdrawiam.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Bardjaskier nie podoba Ci się mundurowy Kmieć? Ależ dlaczego?cheeky

Dobra, to miało być nawiązanie do tych ludzi spod zamku, ale chyba wyszło kijowo. Skoro mamy Zawadę, to pójdę dalej w Kryminalnych i będzie mundurowy Żałoda.

A po: “Ostatni klient był hojny.” wstawię gwiazdki, bo też mi się wydaje, że czytane cięgiem może sprawiać wrażenie, że dalej mowa o hojnym kliencie.

Dzięki, że przeczytałeś. No nie ma spektakularnego twistu przez ten tytuł, ale mi tu akurat o symbolikę bardziej chodziło, niż zaskakiwanie czytelnika.

 

bruce fajnie, że przeczytałaś. Naniosę poprawki, bo rzeczywiście, mało czysto wyszło.

Dla nas zakończenie smutne, ale dla tej dziewczyny? Ona dostała swojego rycerza, teraz już pewnie jest panią na zamku, a w naszym świecie? No robotę miała kijową, a życie też pewnie nie kolorowe.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Radek a dziękuję, dziękuję bardzo. Lubię się czasami pobawić tekstem tak, żeby napisać jedno, a opowiedzieć drugie. No i bogowie różnych panteonów, mitologie, symbolizm, to mój kolejny konik zaraz po historii. laugh

Cieszy, że się podoba i w takim tekście, każdy może znaleźć coś dla siebie. Nie ważne, realność, czy zupełny odjazd.

Już myślałem, że nie będzie fantastyki.

Ależ fantastyka być musi cheeky

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

No toś dołożył do pieca fanthomas’ie.

Ten szort jest tak cholernie niepokojąco odjechany i niepokojąco prawdziwy. Ileż takich smutnych historii bez rozwiązania. Czasem słucham podkastów kryminalnych, więc klimat mnie kupił.

Sprawnie napisane, wartko się czyta, a z tyłu głowy ten niepokój zostaje.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

To było … jest piękne. W końcu znalazłam erotykę i to erotykę na miarę wszechczasów. Magia romantyzmu i czar erotyki. Jestem pod ogromnym wrażenie. Nie napisałabym czegoś takiego, choćbym nie wiem jak długo myślała i jak bardzo się starała. Chyba wrażliwość mi się wytarła z wiekiem, na szczęście chociaż na przeżywanie podczas czytania starczyło.

Pobudza zmysły, a nawet rozpala.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

SNDWLKR w moim zamyśle Vlad ma być przede wszystkim płatnym zabójcą na emeryturze oraz mistrzem i mentorem Marenki, no i przy tym wybitnym specjalistą od wbijania na pal. A, że wampir, to tak przy okazji, bez większego znaczenia, chyba, że w kwestii siły, szybkości i bezszelestnego poruszania.

Urban, no cóż, dlatego, że chciałam płatnych zabójców i półświatek jak w dzisiejszym XXI w. No i broń palną też chciałam na miarę dzisiejszych czasów. Ale to takie a’la “urban fanasy” jak w uniwersum Kate Daniels.

 

Vacter, oki rozumiem. Po prostu umknęło w ferworze walki.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Nowa Fantastyka