Profil użytkownika


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 17, opowiadania: 10

Ostatnie sto komentarzy

To luźny fragment mojego komentarza. Proszę, niech ktoś zrobi to za mnie. Mnie zatkało i tak zostało :-). Faktycznie grubość twego, elektronicznego pióra przeszkadza memu oku. 

Dziękuję wszystkim. Ponieważ nie pisałem właściwie od 4 lat, to powoli się rozkręcam i zwracam uwagi na braki, jakie nadal mam. Bardzo dużo mi dają wasze uwagi. Postaram się następne podrasować na tyle, żeby wykazać progres :-)

mjacek7235 – dziękuję, że znalazłeś czas, żeby podzielić się uwagami. Faktycznie sporo jest w nich racji. To, co chcę zostawić i nadal wydaje mi się istotne to:

– rdza, zamiast krwi – zwrócono mi na to uwagę, że krew już po dniu/dwóch nie będzie się mazała, nawet jak się ją zamoczy. Dlatego rdza lepiej mi obrazuje sytuację.

– ojciec Badury – przez ten wątek chciałem pokazać mężczyznę, szkolonego na bycie “prawdziwym” mężczyzną Ojciec był surowy, miał zasady, które egzekwował, nawet gdy dotyczyło to najbliższych. Skatował matkę, gdy go zdradziła i za to trafił do więzienia. Przez to Badura jest, jaki jest. Nie jest neandertalczykiem, bo tak mu pasuje. On inaczej nie umie. To napędza też jego ambicje.

Dziękuję za komentarze i uwagi.

 

ka_mod – ja wyobrażałem sobie krzesło, jako takie z metalowymi oparciami i do nich są ręce przywiązane taśmą, więc dłonie wiszą. Pod dłoń podkładany jest pieniek. Ponieważ krzesło jest zawsze to samo, to i pieniek jest zawsze ten sam.

 

thargone – początkowo pomysł był na dłuższą wypowiedź, ale ten konkretny tekst miał być całością, obrazująca pomysł.

 

Finkla – od razu pisałem, że to nie jest tekst fantastyczny. Następny już będzie – obiecuję :-)

 

Jan uniósł lewą dłoń, błysnęło ostrze siekiery. Drugą uniósł i przykładając kikut wskazującego palca do ust, uśmiechnął się serdecznie. – Naprawdę musi być czyich ust? On mówi Arturowi, żeby był cicho, więc do swoich. Jakby przykładał kikut do Artura, to by trochę było makabryczne. W ten sposób chciałem pokazać, że on też ma obcięty palec.

Hej, dziękuję za komentarz, jeśli chodzi o pierwszy akapit miałem podobne wrażenie. Może faktycznie go wywalę. Pisało mi się ciężko i bardzo się siliłem. Monolog poszedł szybko i sprawnie i chyba to widać czytając.

Jeśli chodzi o fabułę, to Artur wpadł na pomysł, żeby robić zdjęcia klientom jednej z prostytutek przy trasie. Potem zapisując numery tablic szantażował ich. Jan zrobił to samo kilka lat temu, lecz zamiast go sprzątnąć zaproponowano mu układ. Musiał tylko ponieść konsekwencje w postaci obciętego palca, którym naciskał migawkę, aby zapamiętać lekcję.

Teraz Jan sam musi wymierzyć tę samą karę Arturowi. Ponieważ palce wskazujący jest dla niego najważniejszy, przy robieniu zdjęć odcina go, a następnie oferuje pracę.

Pieniek był w pokoju, tak jak pewnie kilka innych rzeczy, ale nie uznałem, że trzeba je opisywać wcześniej (może trzeba ).

Opowiadanie dobrze się czyta. Mam wrażenie jednak, że jako czytelnik jestem bardzo daleko samej fabuły. Nie żyję nią, nie wciąga. Może dlatego, że nie bardzo przejąłem się losem bohaterów. Końcówka jest też bardzo przejrzyście wyjaśniona. Mam wrażenie, że za bardzo. Może gdyby ten Gaius nie znał imion kapitana i oficera, tylko opisał ich wyglądem albo znakami szczególnymi. Tak żeby czytelnik, a potem Lydia zrozumieli, co się stało. 

Jakoś też mam wątpliwości odnośnie tego, że jeden pistolet może tak dużo zmienić, gdy właśnie rozbił się statek z całą masą technologii. Oni na tej planecie są mniej zaawansowani wreszcie, czy bardziej? 

Plus za dialogi i warsztat (ja się nadal uczę). 

 

Zauważyłem kilka powtórzeń, jak:

Miała trzydzieści cztery lata, ale zdecydowanie nie wyglądała na tyle . Jej twarz miała łagodne rysy, a rude włosy opadały jej swobodnie na ramiona.

 

Od razu, gdy zobaczyłem imiona/nazwy miałem skojarzenie ze starcraftem. 

Arturius – Arcturus

Kohor – Korhal

 

Z trudem przełknęła ślinę. – Czemu? Nigdzie nie ma o suchości powietrza, problemach z gardłem itd. 

 

 

 

 

Gładko napisane. Czytało się bardzo dobrze. Podobały mi się technikalia, o których nie mam pojęcia, więc dodaje +1 do szacunu. Faktycznie twist okazał się mało istotny. Albo wprowadziłbym dodatkowy element w środku, żeby koniec miał jakieś znaczenie, albo delikatnie zmieniłbym końcówkę. Równie dobrze wyobrażam sobie rozmowę dwóch ekspedientek w spożywczaku po godzinach. Fakt, że jest to dom pogrzebowy nie wiele mi zmienia. 

Anet, bardzo dziękuję za komentarz. You made my day :-) Przecinki oczywiście do poprawienia.

Po pierwsze….. SĘDZINA, to żona sędziego. Sędzia i tylko sędzia (czy facio, czy babka) :-) sry ale na studiach wbijali nam to ostro do głowy. 

Tekst robi wrażenie, warsztatem i fabułą, ale miejscami ciężko mi się czytało, zupełnie znając kontekstu. Podobało mi się granie różnymi tematami. Za drugim razem poszło lepiej. Fajna lektura. 

Nie spodziewałem się, że tak mnie wciągnie. Ktoś wyżej pisał, że potrzebuje solidnych podstaw do takich opowiadań. Ja mam zupełnie odwrotnie. Im mniej wiem, tym lepiej, bo po potęguje chaos i niepewność. Natomiast nie może coś zgrzytać. Świetnie ujęta fabuła. Podobało mi się, że nie był to tylko zając, ale Kasztanowy Zając. Dodało to głębi i wyróżniło bohaterów. Tekst czarów/transu/hipnozy wpasowywał się w szaleństwo jakoby z Lovecrafta. Przypomina mi trochę teksty w stylu Jakuba Małeckiego.

Miałem trochę nadzieję na końcówkę w stylu zostańmy przyjaciółmi, dołącz do nas, razem na zawsze itd. To mnie zdziwiło, ale czemu nie. 

Pierwszy raz za to spotkałem się ze słowami “baniasty” tyłek i “woniał” :-) Przy tym opowiadaniu moje teksty wydają się tak niedopracowane, że szok, ale o dziwo chyba mnie to motywuje. Dzięki. 

Fajnie napisany, dynamiczny tekst. Zaskoczyć się nie dałem i właściwie od pierwszego akapitu wiedziałem, że coś będzie nie tak. Mam wrażenie, że bohaterka zbyt trzeźwo myśli (artykułuje myśli), aby podejrzewać, że jest ofiarą gwałtu, czy pedofilii. Widzi kratę w oknie (swojego pokoju), której wcześniej nie widziała i myśli – niedobrze. Mi by przyszły do głowy inne słowa chyba. Druga rzecz to ten pasek, szlufki itd. Niby też idziemy w tym kierunku, ale mam wrażenie, że tego za dużo. A skoro dużo w tak krótkim tekście, to zdradza już jakąś zmienną. Na koniec ciekawym zabiegiem wydaje mi się na początku przedstawić ją jako ofiarę, a potem jako świadomą tego, że jest potworem osobę. Mimo dobranych słów, ja po pierwsze jej nie lubię, a po drugie wydaje mi się, jakby nie żałowała tych ofiar, choć łza się toczy po policzku. Ojciec jakiś burak :-) ale może też bym był burakiem, jakbym miał taką rodzinę. 

Dobrze się czytało, zgrabnie napisane i chce się więcej. 

mjacek7235 dziękuje za uwagi. Przyznam, że jak spojrzałem na to z Twojej strony faktycznie też powinienem mieć takie wątpliwości, ale chyba za bardzo byłem związany z tekstem. W mojej głowie tak to wyglądało, bohater tak się zachował i logika była zachowana. Co do krwi, to ofiara była dźgnięta nożem, a w moim zamyśle Grzybiarz dał reklamówkę zakrwawioną, chcąc naprowadzić kolejną ofiarę września na swój trop. Znał policjanta, wszyscy go w okolicy znali. To trochę miała być chora zabawa, ale z premedytacją.

Jeśli chodzi o dwie ost. ofiary może za szybko poszedłem dalej i warto było dodać coś jeszcze, co powiązałoby ofiary z mordercą.

Karol123 dziękuję za komentarz.

Opowiadanie mi się podobało. Rzadko czytam coś elektronicznego, a tu od początku do końca trzymało napięcie. Przypominało mi stare dobre książki Jakuba Małeckiego. Z jednej strony prostota prozy życia, z drugiej mistycyzm, który nie tyle wrzuca co matrixa ile doskonale się odnajduje w naszej rzeczywistości. Tak, jak z podróżami w czasie, które prowadzą do niesamowitych konkluzji, a nikt nie zastanawia się nad paradoxem. 

Mój ulubiony fragment: To nie on się zgodził. O zgodzie zadecydowały noce, kiedy nienawistnie się modlił; zadecydowały dnie, kiedy nieustannie wypatrywał; zadecydowały oczy utkwione w stygnącym jedzeniu, usta wiecznie zamknięte, głowa spuszczona, plecy zgarbione; zadecydowała Pola.

Fabularnie podobały mi się zwroty akcji. Niby wiesz, że w transakcjach z diabłem zawsze się przegrywa, ale potrafiłeś zmylić czytelnika i to ze dwa razy. Brawo.

Z chęcią będę czytał kolejne twoje teksty. 

A ja patrzę na tekst z perspektywy osoby która: nie oglądała La la Landu (o mój bosze) i jest tu totalnie nowa, więc dopiero odkrywa strony, podstrony itd. 

Na początku trudno mi się czytało, gdyż jak wspomniałem wiele słów było mi obcych, ale czułem że wraz z bohaterem uczę i zdobywam nowe doświadczenia. Po chwili już oko przyzwyczaiło się, a mózg nie musiał się tak wysilać. Czytało się sprawnie i szybko, ale co chwilę starałem się przystanąć i popodziwiać kunszt. A jest co podziwiać. Widać sporo pracy włożonej i choć sam pomysł (sen) jest oklepany, to twój warsztat, humor i fabuła snu nadają mu zupełnie nowego wymiaru. Bardzo mi się podobało. Miła odskocznia od orkuf, mechi i gun szotuf. 

Kam_mod – gdzie napisałem, że za darmo? W googlu szukam po prostu strony lub oferty. Bardzo chętnie zapłacę ile trzeba. Nie stanowi to dla mnie problemu, tylko nie mogę znaleźć specjalisty. Jeśli chodzi o betę, to faktycznie sprawdzę to, ale sam nie czuję się na siłach żeby kogoś stylistycznie poprawiać. Moją silniejszą stroną jest fabuła. Z drugiej strony chętnie przyjmuje rady, ale ponieważ nie mogę zweryfikować tego, kto je daje, to mam problem z weryfikacją ich prawdziwości (samemu trudno mi ocenić, czy to dobrze czy źle). Tekst który zamieściłem był sprawdzony przez znajomego, który jest redaktorem jednej z gazet codziennych i co? :-) drugi raz go o pomoc nie poproszę. A błędu z imieniem nie wychwyciło 5 randomowych osób.

Regulatorzy – dziękuję. Sprawdzę wątek. 

Coś faktycznie z ustawieniem konta nie zagrało, ale poprawione. Z drugiej strony jestem ciekaw, czy miało to znaczenie przy komentarzach.Tak, jak autostopowicza nikt nie weźmie, ale autostopowiczkę już chętniej. 

Przy okazji jeszcze się zapytam. Ponieważ mam spory problem z korektą własnych tekstów, chciałbym aby ktoś kto profesjonalnie się tym zajmuje rzucił okiem, dzięki czemu mógłbym się uczyć na błędach, które widzę. Czy wiecie może gdzie szukać kogoś takiego? Gdy szukam u wujka googla, to wyskakują mi strony, które mam wrażenie zakładane są przez studentów polonistyki, którzy chcą sobie dorobić, a nie o to mi chodzi. 

Jeszcze raz dziękuję za uwagi i biorę się do roboty. 

Dziękuję wszystkim za komentarze. Przyznam, że zdziwiłem się, że ktoś poświęcił opowiadaniu swój czas, ale jest mi bardzo miło. Starając się ustosunkować do waszych wypowiedzi powyżej:

– jeśli chodzi o Komisariat Policji we Włodawie to znam go nieźle :-) nie chodziło mi żeby silić się na realizm, tylko umiejscowić opowiadanie w znanym mi otoczeniu, do którego mam sentyment. Nie miałem tego nigdzie publikować, więc błędy formalne pomijałem. Równie dobrze mogła być zmyślona nazwa miasta.

– błędów faktycznie jest sporo. Postaram się nad tym pochylić, ale mimo starań zupełnie ich nie widzę przy korektach. Nie moja mocna strona. Czytam dużo, pisze dużo, a i tak nie jest pod tym względem najlepiej. Zawsze najbardziej interesowała mnie fabuła i mózg na czym innym się koncentruje.

– brak konsekwencji w imieniu mnie poraził i zlałem się za to po pysku.

– na koniec dziękuję za pozytywy. Nie pisałem od dobrych dwóch lat i trochę zarzuciłem pasję. Daliście mi porządnego kopa :-)

Nowa Fantastyka