Profil użytkownika

Czasem bardziej science, czasem bardziej fiction.


komentarze: 53, w dziale opowiadań: 48, opowiadania: 27

Ostatnie sto komentarzy

Jasne, rozumiem, dziękuję za chęć i za ten komentarz! Niezmiennie cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba i mam nadzieję, że kolejne także Cię nie zawiedzie (postaram się w nim mniej totować). Dzięki i wszystkiego dobrego :)

Regulatorzy – dzięki, dodałem konkretniejszą informację we wstępie.

 

Drakaino, przykro mi, że tekst Cię rozczarował i tym bardziej jestem wdzięczny, że doczytałaś do końca. Dziękuję za masę wskazówek – część po prostu wdrożyłem, do reszty chciałbym się odnieść:

To fakt, że fabuła może być tu naiwna, mam jeszcze sporo do nauczenia się w tej kwestii. Co się jednak tyczy samych założeń, to wydaje mi się, że w sf piękne jest to, że każdy może dojść do innych wniosków i opierając się na nich, przedstawić inną wizję przyszłości. Jak będzie naprawdę – nie wie nikt. Przyjmuję Twoje spostrzeżenia, mają ręce i nogi. Przede wszystkim cieszę się, że udało się wywołać dyskusję. :)

Aha, a Scena z udawaniem dziennikarki miała na celu ukazanie stanu Susan (że była w takim szoku i była tak zdeterminowana, że zrobiła głupstwo). Nie lubię opowiadań, w których bohaterom zawsze wszystko wychodzi i tylko obserwujemy kolejne sukcesy. ;)

Jeszcze raz dzięki!

 

Asylum, hej :) 

Bardzo się cieszę, że podobało Ci się to opowiadanie i że uznałaś je za wciągające. Mam nadzieję, że jeszcze się przeczytamy. ;)

Dziękuję też za wskazówkę z "to by było na tyle"!

 

Informacyjnie – dodałem linki do poprzednich opowiadań we wstępie i skróciłem tekst do <80 tysięcy znaków. 

 

Dziękuję wszystkim za komentarze

pozdrawiam, b.

Adamie, dziękuję za pozytywny komentarz, cieszę się, że tekat Ci się spodobał. :) Postaram się w takim razie skrócić go o ten tysiąc znaków.

Regulatorzy – tak jak pisałem we wstępie, jest to wersja rozszerzona tamtego tekstu, a właściwie połączenie trzech (w pewnych momentach mocno przerobionych) opowiadań o Mu i Susan – taki rzeczywisty finał. :) Domyślam się, że pytanie oznacza, że zrobiłem coś nie tak? Powinienem edytować tamten tekst lub go usunąć? Będę wdzięczny za podpowiedź. :)

Pozdrawiam, b.

Hej, Finkla, dziękuję za komentarz. :)

Cieszę się, że spodobało Ci się podejście i zgadzam się, że wielu kwestii nie poruszyłem. To ciekawy pomysł, by zgłębić temat.

Szczepionki były za darmo dla obywateli, ale rządy musiały za nie płacić. Innymi słowy: producent nie stracił, a rządy nie przetrwałyby chyba społecznego buntu. ;)

Co do nazwisk – to tak chciałem się trochę nimi zabawić. Stąd Jekyll i Hyde, stąd Nowak i Kowalski, stąd też Lisa Fox. ;)

A co do finału. To tak, strażnik przekazał istotną informację, mianowicie: o możliwości poddania się karze śmierci zamiast dożywocia. To dopełnienie ostatniego zdania przed epilogiem (czyli że zapadła w tej kwestii decyzja). 

Pozdrawiam, b. :)

Dziękuję Ci bardzo, Regulatorzy, za komentarz! Rzeczywiście najbardziej zależało mi na tych dialogach, choć główny wątek też miał być, rzecz jasna, uwydatniony (widocznie coś poszło nie tak). 

Dziękuję też za łapankę, wprowadziłem już poprawki do tekstu. :)

b.

Dziękuję, Młody pisarzu, za komentarz. Cieszę się, że oceniłeś opowiadanie jako ciekawe. Rozumiem Twoją uwagę – przemyślę tę kwestię. 

Tobie, AdamieKB, również dziękuję. Twoje pytania są celne. I rzeczywiście kwestie, o których piszesz, poruszałem szerzej w dwóch poprzednich opowiadaniach (koncówka Do końca świata, a przede wszystkim Jeszcze jeden dzień w raju stanowi opis tego, do czego społeczeństwo doprowadziła nieśmiertelność – jest tam również pewien opis wpływu nieśmiertelności na sam organizm). Nie chciałem sam siebie kopiować, pewnie jednak masz rację, że tutaj potraktowałem to aż zbyt powierzchwonie. Ogólnie: tak jak pisałem we wstępie: znajomość poprzednich tekstów nie jest konieczna do zrozumienia tego, ale może mieć wpływ na odbiór. 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że do zobaczenia pod kolejnymi tekstami! :)

b.

Hej, Asylum, dziękuję Ci bardzo za komentarz. :)

Taki był zamysł, by nie prowadzić czytelnika przez punkty kulminacyjne, lecz by działy się one niejako w tle. Z Twojego komentarza wnioskuję jednak, że 1) nie tędy droga i 2) nie udało się zrobić tego właściwie, tzn. by pomimo skupiania się na innych kwestiach zainteresować i wciągnąć czytelnika.

Biorę też na klatę krytykę dotyczącą wykładów – jest to problem, z którym wciąż próbuję się uporać (być może zjawi się ktoś, kto czytał poprzednie teksty, by dać znać, czy jest pod tym względem choć trochę lepiej). ;)

A na koniec: mam mimo wszystko nadzieję, że lektura nie była dla Ciebie męką i życzę wszystkiego dobrego! :)

b.

Hej, Irka_Luz. Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że „czyta się dobrze” i przyjmuję opinię o niedoborze fabuły. W przyszłości postaram się rozgrywać to lepiej. :)

Pozdrawiam, b.

Hej, regulatorzy. Dziękuję za opinię i sugestie – poprawki wprowadzone. :)

Czyli nie udało się napisać samodzielnego opowiadania, a jedynie dopełnienie poprzedniego. Dobre i to, a następnym razem – mam nadzieję – będzie lepiej.

Pozdrawiam! b.

Hej! :)

 

GreasySmooth: dziękuję za opinię i cenne rady (wprowadziłem korekty). Cieszę się, że najbardziej przypadły Ci do gustu elementy filozoficzne/socjologiczne, bo to one były tu dla mnie kluczowe. Pewne rzeczy, na które zwracasz uwagę, były jednak celowe. Na przykład rozmycie się dramatu: ostatecznie (co jest podane w tekście) ten stan trwa od dłuższego czasu i jakkolwiek tragicznie by to nie brzmiało, mieszkańcy przyzwyczajają się i muszą jakoś żyć codziennym życiem. Być może niewłaściwie dobrałem proporcje pomiędzy poszczególnymi elementami opowiadania – dziękuję jeszcze raz i postaram się lepiej to wyważyć w kolejnym tekście. :)

kronos.maximus: Tobie również dziękuję za opinię i podobnie jak wyżej – cieszę się, że to właśnie te aspekty podobały Ci się najbardziej. :) Zresztą w ogóle podobne spostrzeżenia z Twojej strony prowadzą do podobnej odpowiedzi (więc odsyłam powyżej). Frgment o herbacie służy przede wszystkim temu, by pokazać, że nawet w takich czasach największą przyjemność i odprężenie przynoszą tak małe rzeczy jak filiżanka herbaty. Ogólnie jednak dziękuję za sugestie – postaram się jak najwięcej z nich wyciągnąć. :)

Koala75: dziękuję za komentarz. Nie tyle zgodne z tytułem, co z koncepcją: to jeden, zwykły dzień w świecie, który nie do końca jest zwykły. Pozdrawiam, b. :)

Krótka, ciekawa historyjka o poszukiwaniu nadziei. Prosta, przyjemnie napisana, z twistem na końcu. Dobra robota, czekam na więcej. :)

 

Aha:

-Nadziei? A cóż to takiego? – Zapytał wyraźnie zdziwiony.

Jeszcze tutaj dywiz do zmiany. :)

 

b.

Jeśliby potraktować to jako rozgrzewkę – to jest OK. Historia nie jest szczególnie wciągająca, sposób jej przedstawienia również, ale nie widzę też rażących błędów, ani czytanie nie było udręką. Powodzenia w przyszłych tekstach, b. :)

Bardzo ciekawy sposób poprowadzenia opowiadania: z tymi bezpośrednimi zwrotami do czytelnika. Sam styl tekstu jednak niezupełnie do mnie trafił – miał pewnie wzbogacać, a bardziej utrudniał czytanie. Zabrakło też choćby jakiegoś zalążka historii. Niemniej jednak był pomysł i wyczuwam potencjał – pisz dalej, na pewno wpadnę zobaczyć. Pozdrawiam, b. :)

Na początku mnie nie wciągnęło, ale z czasem robiło się coraz ciekawiej. Rozwiązanie historii zaskakujące i pomysłowe. Podobało mi się, ale podobnie jak Outta Sewer mam wrażenie, że ostatniej wypowiedzi dobrze by zrobiło, gdyby była bardziej zwięzła. Skoro komputer nie ma uczuć, to nie czuje też chyba potrzeby rozwodzenia się nad tym. ;)

Ogólnie jednak bardzo pozytywnie oceniam tego szorta i pozdrawiam, b. :)

Ciekawy szort. Historia może i nieszczególnie porywająca, ale zaserwowana w zdecydowanie przyjemny sposób. Podobało mi się. :)

Pozdrawiam, b.

Hej, BasementKey, dziękuję za komentarz! Cieszę się, że nawet Ci się podobało. Dzięki za garść koncepcji do przemyślenia: dużo ciekawych rozwiązań podsuwasz, więc mam o czym myśleć. Taki bardziej technologiczny tekst też mam na warsztacie, więc może przypadnie Ci do gustu. ;) Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam, b. :)

fmsduval: Hej, dzięki za komentarz i pozytywną opinię! :) Tak, ten szort gra zakończeniem, ale pewnie mógłbym też lepiej rozegrać to, co go poprzedza (to cenna nauczka na przyszłość). I to prawda: to nie jest najgłębszy tekst, ale tak jak pisałem we wstępie – to forma eksperymentu. Dzięki więc za wskazówki na przyszłość – na pewno się przydadzą. :)

 

Koala75: Dziękuję za poświęcony czas, Misiu! Może następnym razem. :)

Hej, ciekawe opowiadanie. Pomimo kilku błędów czytało się dobrze i płynnie. Sama historia – interesująca i choć w końcówce wiele wyjaśniasz, to (jak zresztą zauważyła drakaina) nie wszystko jednak jest jasne. Mnie to nie przeszkadza, bo nie mam nic przeciwko otwartym zakończeniom, ale jeśli chciałeś przedstawić szczegóły, to… potrzeba więcej szczegółów. :D

 

Jeszcze kilka łapankowych kwestii:

Zaczął się zastanawiać nad nowym planem, nad tym, co zrobić inaczej, gdzie pójść z kim pogadać, lub co robił źle?

To zdanie bardzo dziwnie brzmi – nie wiem, czy przez gramatykę. Przemyśl je jeszcze.

Były w kolorze zieloni

zieleni.

Fermile miały duże i wyraziste oczy a ich wzrok przeszywał na wskroś

Tu dałbym przecinek przed a.

– Wstawaj leniu koniec leżakowania.

To też oddzieliłbym przecinkiem → Wstawaj leniu, koniec leżakowania.

 

Ogólnie jednak całość oceniam bardzo pozytywnie! Pozdrawiam, b. 

Mam podobne wrażenia, co poprzednicy. Sama scenka jest ok, ale najciekawsza wydaje się historia, o której ledwo wspominasz (o Ziemi). Nie bardzo wiem, co chciałaś przekazać w tym szorcie. Do tego wciąż nie wszystkie dialogi są zapisane poprawnie i jest też kilka literówek. Mimo wszystko jest potencjał, więc nie poddawaj się. Zajrzę do Twojego kolejnego tekstu, którego Ci życzę. ;) b.

Hej, Outta Sewer, dzięki za komentarz!

 

Za dużo tej ziemi.

OK, przyjmuję sugestię: jedną ziemię usunąłem, na pozostałych mi zależy (powtórzenie było celowe). :)

 

Żyć, zabić, żyć, zabić, żyć, zabić. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi

Myślę, że wiem. ;) Przemyślę jeszcze ten fragment i spróbuję go nieco zmodyfikować.

 

podajesz co chwila te same informacje, ubrane w inne słowa, ale nie przekazujące żadnej dodatkowej treści, a to potrafi zmęczyć w dłuższym tekście. Na szczęscie tutaj jest krótko, więc nie zdążyłem się zmęczyć

Napisałem w przedmowie, że to w pewnym sensie eksperyment. Próbowałem nieco (przy czym nieco jest tu kluczowe, nie bez powodu jest to szort) znużyć czytelnika i wmówić mu, że jest to kolejna sztampa o apokalipsie robotów, nawróceniu i rozważaniach bohatera w ostatnich chwilach przed śmiercią, żeby podbić w ten sposób twist na koniec. Z komentarzy wnioskuję, że wyszło średnio – cóż, od tego są eksperymenty, następnym razem może będzie lepiej. :D 

 

W sumie sam to zauważyłeś…

sam motyw wiary i modlitwy, oraz roztrząsań bohatera, jakoś mnie nie przekonuje jako coś niezbędnego, to raczej tło dla zakończenia.

Całość jednak wypada zdecydowanie na plus. W warstwie językowej jest dobrze, warsztat też nie wymaga żadnych radykalnych szlifów, piszesz przystępnie i przyjemnie.

Dziękuję, cieszy mnie ta opinia. :)

 

Co do interpretacji, to nie po to dałem otwarte zakończenie, żeby wyjaśniać, ale… powiem tyle, że to, co było w mojej głowie jest dość bliskie podanej przez Ciebie opcji numer jeden.

 

Jeszcze raz dziękuję, b. :)

Hej, to niezupełnie moje klimaty, ale czytało się całkiem przyjemnie. :)

Mam podobne odczucia jak poprzednicy: razi błędny zapis dialogów, miejscami przeraża liczba nazw własnych (co wybija z rytmu), a koniec przychodzi… niespodziewanie. :D

Mimo wszystko czuć duży potencjał.

Pozdrawiam, b. :)

Hej, hellothere! 

Jest jakiś pomysł, ale – właśnie: bardziej wygląda to jak pomysł, który miałby dopiero stać się opowiadaniem. Jak streszcenie czy swego rodzaju plan wydarzeń.

Przeczytałem do końca, ale nie wciągnęło mnie. Nie wykluczam jednak, że ta sama historia podana w inny sposób, mogłaby być interesująca. 

Pod względem technicznym jest kilka potknięć: literówki, błędy gramatyczne i stylistyczne… Nie poddawaj się jednak! :)

Pozdrawiam, b. 

Hej, dawidiq150. 

 

Fabularnie: sama historia jest ciekawa, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, by w 2451 roku bohater korzystał akurat ze smartfona i konsoli do gier wideo. Można by zaszaleć z jakimiś technologiami, ale myślę, że nawet (już dziś obecne) okulary AR czy jakieś holograficzne urządzenia byłyby bardziej wiarygodne. 

Technicznie: wdarło się kilka błędów (są ortografy, brakuje kilku przeciwnków, są też błędnie zapisane dialogi). Nie będę robił łapanki, bo nie poprawiłeś jeszcze poprzedniego tekstu po moich wskazaniach, więc nie widzę sensu. 

Ogólnie: mimo wszystko opowiadanie czytało się dobrze. Tak jak mówiłem, historia jest ciekawa i to samo mogę powiedzieć o sposobie jej przedstawienia. :)

 

Pozdrawiam, b. 

Hej, regulatorzy. Dziękuję za odwiedziny i cieszy mnie Twoja pozytywna opinia. :)

Bardzo dziękuję Ci też za wszystkie korekty i sugestie! Dzięki nim tekst właśnie stał się lepszy. Poprawiłem błędy, które wskazałaś. Z dwoma wyjątkami, bo tu chciałbym dopytać:

– …To już druga para, która odsunęła się od królewskiej rodziny w ciągu kilku ostatnich dekad. → Czemu służy wielokropek rozpoczynający zdanie?

Chodziło mi o to, że jest to kontynuacja programu telewizyjnego. Wypowiedź osoby prowadzącej program nie zaczyna się w tym miejscu. To błędny zapis? Jeśli tak, to zaraz poprawię.

 

W kolejnych latach różne kraje i ich różne rządy różnie podchodziły do różnych kwestii… → Czy to celowe powtórzenia?

Tak, tutaj akurat celowe. Czy Twoim zdaniem bardzo źle to brzmi? 

 

Jeszcze raz dziękuję, b. 

Hej! Ciekawe opowiadanie: taka fantastyka miejscami zahaczająca o horror. Podoba mi się koncepcja bezduszycieli, a poszarpana fabuła nadaje dynamizmu, więc dla mnie jak najbardziej OK. Napisane sprawnie, tylko kilka uwag:

 

poddał w wątpliwość

W wątpliwość się podaje, a nie poddaje.

 

postanowił zagrać w jej filmie pod tytułem “Zamiana ról”.

Niewłaściwy cudzysłów.

 

– Jestem „bezduszycielem”… ty też nim będziesz. Witaj w nowym domu. – Potwór zacharczał, a Nawiemu wydawało się, że to jakiś upiorny śmiech.

A tutaj to w ogóle bym cudzysłów usunął.

 

Ogólnie mi się podobało i będę wypatrywał Twoich kolejnych tekstów. Pozdrawiam, b. :) 

Oczywiście, że tak. :) To w tym przypadku równie wiarygodna wersja. ;)

Irka_Luz: pytanie, czy to rzeczywiście modlitwa skutkuje przeniesieniem czy tylko chcemy wierzyć w jej moc sprawczą. ;) Podobnie rzecz ma się z każdym bogiem. Pytania bez odpowiedzi, a właściwie… z nadmiarem możliwych odpowiedzi. Pozdrawiam, b. :)

Cztery nogi dobrze, dwie nogi źle… – i mnie opowiadanie skojarzyło się z orwellowskim Folwarkiem Zwierzęcym. Sympatyczna bajeczka o zwierzętach chcących podporządkować sobie świat (zresztą koty nic innego nie robią :D). 

Bardzo przyjemnie się czyta, klimat pierwsza klasa, błędów też żadnych nie dostrzegam. Super, oby więcej takich tekstów na portalu. :)

 

Ale to…

 

Nie umiem w prze(d)mowy

 

Kłamstwo straszliwe. Przemowa była świetna, sam bym mu uwierzył. :D

Pozdrawiam, b. 

Hej, przeczytałem tekst dwukrotnie i… niestety, podobnie jak przedmówczynie, nie do końca wiem, o co tutaj chodzi. Tekst jest napisany bardzo chaotycznie. Nie jest zupełnie źle i widać, że był jakiś pomysł, ale chyba nie udało się go przenieść do treści.

Spróbuj poprawić / rozwinąć tego szorta, zajrzę ponownie, b. :)

Hej, ciekawa historia i choć emocjonalna, to miejscami tych emocji jednak mi brakowało. Mimo wszystko czyta się dobrze i pewnie zajrzę też do Twojego kolejnego tekstu. ;) 

Jest jednak sporo błędów. Część wykazała regulatorzy, ja dodam kilka od siebie:

 

Od razu mi się spodobał bo ja też należałem do żartownisiów.

Wiedziałem o tym bo znałem go bardzo dobrze.

Brakuje przecinków przed bo.

 

Mając świetnego kumpla, którym był Damian dni w szkole mijały bardzo przyjemnie.

Brakuje przecinka przed dni.

 

Zdarzenie miało miejsce na lekcji W-Fu a dokładniej pod jej koniec, kilka minut przed dzwonkiem na przerwę.

mam razem z nim wrócić na statek a potem do domu.

Brakuje przecinków przed a.

 

Tamtego rąbną otwartą ręką w plecy, a potem zajął się mną.

Powinno być rąbnął.

 

Jednocześnie krzycząc, że powie o moim zachowaniu dyrekcji i, że na pewno wyrzucą mnie ze szkoły.

Zbędny przecinek przed że.

 

Myślałem, że go znam ale on ciągle mnie czymś zaskakiwał.

Brakuje przecinka przed ale.

 

Nawet nie zdążyłem nacisnąć dzwonka a drzwi się otwarły.

Brakuje przecinka przed a.

 

wewnątrz czaszki wbudowane mam urządzenie, które pobiera i gromadzi informację.

Powinna być liczba mnoga: informacje.

 

Mam wolną wolę nie mogą mnie zmusić! – uderzył pięściami w stół.

Brakuje przecinka przed nie.

 

– A co z twoją świadomością? – spytałem – Kim naprawdę jesteś? Ile masz lat? Opowiedz mi wszystko.

Brakuje kropki po spytałem.

 

– Powiem im, że chcę zostać nie mogą mnie zmusić. – powtórzył jeszcze raz.

Tu znów brakuje przecinka przed nie. I skoro powtórzył, to wiadomo, że jeszcze raz. Jest też zbędna kropka po wypowiedzi.

 

– Co z tobą ile mamy czekać? – powiedział zeźlony

Brakuje przecinka przed ile.

 

Pozdrawiam, b.

 

Ciekawe opowiadanie, choć tak jak poprzednicy czuję pewien niedosyt. Najważniejsze punkty historii wydają się zakopane w opowieści. Za to kreacja świata i bohaterów bardzo dobra: czuć klimat. ;)

Co do tytułu, to uważam, że ten, który ostatecznie wybrałaś jest lepszy, ale brakuje mi spacji po nawiasie. Raczej powinno być: Cierpienie (nie) uszlachetnia.

 

Kilka uwag:

Dopiero znalazłszy się sam na samym z mężczyzną 

a nie sam na sam…?

Zwykłych strażników mamy wystarczającą ilość

strażnicy są policzalni, więc nie ilość, a liczbę. Ewentualnie: wystarczające ilości.

a swąd spalenizny uleciał ku sklepieniu świątyni

swąd to smród spalenizny, więc to słowo spalenizny jest zbędne.

 

Ogólnie czekam na kolejne Twoje teksty – dobrze się je czyta. :)

b.

Dziękuję za pierwsze opinie. :)

Adora, OldGuard: Zakończenie jest otwarte. Można je różnie interpretować. Wyjaśnię więc tylko tyle, że tym, co bohater zrozumiał, jest to, że to wszystko było symulacją. I to taką, której był nie tylko częścią, ale i kimś więcej… ;) To taka wariacja na temat teorii symulacji właśnie.

OldGuard: te powtarzające się motywy miały za zadanie przedstawić niepewność / wątpliwości głównego bohatera w obliczu śmierci. Co do braku odczuwania zagrożenia – tu w takim razie mój błąd, dzięki za opinię. :)

vrchamps: dzięki, trochę pozmieniałem, by pozbyć się zbędnych „je”. :)

Pozdrawiam, b.

Tylko tak dla jasności. Raczej nie chodziło o typowe i nieświadome nadużywanie powtórzeń – choć na to oczywiście należy zwracać też uwagę – a bardziej o przesyt poprawnej konstrukcji z celowymi powtórzeniami ;)

Tak, tak, zrozumieliśmy się :)

 

Ale nie wiem czy to trochę nie zrobiło dysonansu, bo “Nie patrz w górę” było w dużym stopniu karykaturą i przemyciłeś nieco tu ten pierwiastek – a generalnie Twój tekst miał, mam wrażenie, poważniejszy ton:P

Film był karykaturą, ale – zresztą jak to karykatura – podkreślał to, co rzeczywiście ma miejsce. Niestety nie z własnej woli mam czasem (nie)przyjemność oglądać fragmenty programów takich jak DDTVN czy PnŚ i te dyskusje naprawdę tak wyglądają. Więc o ile mój tekst miał poważniejszy ton, to też chciałem go osadzić w możliwie realistycznym, prawdopodobnym świecie: wszak to sf.

Dzięki za komentarz! :)

Hej, Golodh, dzięki wielkie za kolejną opinię! :)

 

to raczej właśnie coś w rodzaju przeglądu lub traktatu, gdzie fabuła jest szyta pod pytania…

U Ciebie jest to prawie czysta idea.

Rozumiem, że zabrakło Ci w moim tekście obrazów i uczuć. Przyjmuję to i mam nadzieję, że z każdym kolejnym tekstem będę bliżej właściwego balansu. 

Tutaj też starałem się go zachować. Stąd taki podział, że trzy pierwsze części są fabularne, a ostatnia – przyznaję – to przede wszystkim przemyślenia i idee. Widocznie jednak nie udało się to, co zamierzałem. No cóż, długa droga przede mną. ;)

Miejscami miałeś masę powtórzeń

Tak – jesteś kolejną osobą, która zwraca na to uwagę. To chyba mój duży problem. Będę na to zwracał większą uwagę w przyszłych tekstach. 

No i zastanawiam się, czy zamknięcie Mu na dożywocie to nie za dużo?

Z wyrokami różnie bywa. Tutaj Mu jednak przede wszystkim jest klasyfikowany jako zbrodniarz, stąd dożywocie. Tekst sugeruje, że były pewne istotne zaniedbania, a sam Mu – gdy rozpadł się projekt jego życia – pewnie nie miał sił, by się bronić. A inni? Cóż, na dobrą sprawę jedynymi osobami, które były dość blisko, by rzucić inne światło na sprawę, byli najbliżsi współpracownicy, ale… Haroon był w śpiączce, a Susan uciekła w alkohol. Z czasem Mu został zapomniany – świat skupił się na naukowcach z Safed. To zapomnienie o Mu próbowałem też wywołać u czytelnika – samym tekstem. Wspominałem o tym w jednym z wcześniejszych komentarzy. 

Oraz pytanie czy reakcja świata na wynalezienie szczepionki była odpowiednia. Bo ja jestem pewien, że taka szczepionka nie ujrzałaby światła dziennego, a o wiele szybciej zainteresowałby się nią rząd amerykański/chiński/rosyjski. Bo przecież to narzędzie o miażdżącej mocy politycznej:P

Pytanie o reakcję świata jest jak najbardziej słuszne. Twoja wizja jest bardzo prawdopodobna. Niemniej jednak świat czasem zaskakuje.

Dwa: zwróć uwagę na sposób, w jaki o sprawie informowały nas media. Mam na myśli wywiad Lisy Fox z naukowcem – typowa telewizyjna pięciominutówka (widziałeś Nie patrz w górę z Di Caprio? Trochę na podobnej zasadzie). Media szybko wypromowały temat, koncentrując się oczywiście wyłącznie na zaletach (chrzanić konsekwencje!). 

 

Ogólnie: myślę, że będzie to dla mnie temat do dalszej eksploracji. Zresztą, jak wspomniałem we wcześniejszym komentarzu, mam nawet w związku z tym pewien pomysł. 

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za przeczytanie i komentarz. :)

Pozdrawiam, b.

Hej, czyta się dobrze, choć historia nie jest szczególnie porywająca. Odbiór jest jednak jak najbardziej pozytywny. :)

 

Z uwag:

– Idź stąd, bo zhańbisz i siebie i mnie.

Powinno być z przecinkiem: i siebie, i mnie.

– Niestanka zbierała swoim zwyczajem kwiaty na łące, podszedł do niej Biezdar, rozmawiali przez chwilę, po czym wasza siostra poszła na do czarnego lasu pełnego złych istot.

…poszła na do czarnego lasu… – zbędne na.

 

Pozdrawiam i czekam na więcej, b.

Hej, kronos.maximus, dziękuję za komentarz! :)

Opowiadanie podobało mi się – jest dobrym eksperymentem myślowym na temat tego, jakie konsekwencje społeczne może przynieść szczepionka przeciw starzeniu się (celowo nie napisałem “na nieśmiertelność”, bo ludzie mogli ginąć uszkodzeni fizycznie). Przeczytałem z zainteresowaniem

Cieszę się, że Ci się podobało. Miło mi to czytać :)

sam opublikowałem tekst o podobnej tematyce

Dodałem do kolejki. Ciekawi mnie Twoje spojrzenie na temat. 

Zastanawiałem się tylko, jak taka szczepionka działałaby na mózg i strukturę neuronów, czy również by je “konserwowała”?

Powiem tylko tyle: interesująca kwestia. (I już wiem, nad czym będę się zastanawiał w najbliższych dniach). 

narracja przeskakująca z jednej postaci na drugą sprawia, że trudno powiedzieć, kto jest głównym bohaterem.

Miałem obawy przed taką formą, ale ostatecznie nie znalazłem lepszego sposobu na przedstawienie historii w satysfakcjonujący dla mnie sposób. Chodziło przede wszystkim o realizację dwóch celów: pierwszy to prezentacja zdarzeń z kilku różnych perspektyw, drugi – (o czym wspominałem we wcześniejszym komentarzu) chęć sprawienia, by czytelnik zapomniał na chwilę o Mu i w epilogu zrozumiał jego dramat, który cały czas odbywał się gdzieś w tle. Powiedziałbym zatem, że Mu jest głównym bohaterem historii, Susan – główną bohaterką opowiadania, a Haroon – swego rodzaju łącznikiem. 

Susan i ta postać wydała mi się najciekawsza. Mogłaby być jeszcze lepiej opracowana

Tak i powiem Ci, że od kilku dni mam w głowie pomysł na to, jak wykorzystać jeszcze postać Susan. To nowe opowiadanie – zupełnie nowa historia, ale w tych samych realiach i Susan mogłaby odegrać w niej główną rolę. 

 

Bardzo dziękuję za długą listę wskazówek i sugestii – to olbrzymia pomoc!

Wprowadziłem poprawki. 

Tylko jedna kwestia: 

Nie rozumiem tego akapitu. Skąd ten nagły przeskok do Gupty? Opisywałeś jak Mu odbiera telefon, a tu nagle Gupta leżący na ziemi? A potem, w następnym akapicie powrót do Mu?

To nie Mu odbiera wiadomość od Susan, tylko Gupta. Wydawało mi się, że treść na to wyraźnie wskazywała, ale widocznie musiałem coś źle ująć. Zmodyfikowałem trochę ten fragment, aby było to w pełni wyrażone. Dopiero później Gupta (po ocknięciu się) pokazuje telefon z tą wiadomością dyrektorowi, a on czuje, że zemdleje tak jak chwilę wcześniej Hindus.

 

Jeszcze raz dziękuję, życzę miłego dnia i pozdrawiam, b.

Cześć Krzyśku, ojcze bliźniaków. :)

Mam Twoje opowiadanie w kolejce i pewnie wkrótce się pod nim zobaczymy. Podobnie jest z Twoimi, aTucholka2. A z Tobą, Adora, już się widzieliśmy. :)

Hej, całkiem przyjemny tekst. Szczególnie podobała mi się sama walka, no i zakończenie jest mocne. Brawo. :)

 

Oprócz tego, co wyłapała HollyHell91, jeszcze dwie rzeczy:

 

Postąpił kilka kroków do tyłu i zmrużył oczy, próbując przebić wzrok przez ulewę.

Jeśli postąpił, to do przodu. Jeśli do tyłu, to nie postąpił. https://wsjp.pl/haslo/podglad/34951/postapic/5050642/pojsc-naprzod 

 

Blady Demon zgiął nogi, po czy rozprężył je, wzlatując do góry.

po czym – literówka.

 

Ogólnie jest dobrze. :)

b.

Hej, BarbarianCataphract, dziękuję Ci bardzo za pierwszą opinię. :)

 

Poprawiłem co nieco, zgodnie z Twoimi sugestiami – wielkie dzięki za nie!

 

Co do reszty:

W pewnym momencie zapomniałem o nim, aż Epilog…

Taki był właśnie zamysł. Dobrze widzieć, że się udało. :D

 

Człowiek, który chciał osiągnąć nieśmiertelność w końcu zaczął pragnąć nadejścia Jej Piękności – Śmierci.

Idealne podsumowanie: to właśnie jedna z kluczowych kwestii w tym opowiadaniu. :) 

 

Pojawiło się za to parę makaroniarskich zdań i jakichś drobnych usterek…

Tak, mam tego świadomość, niestety. Mam nadzieję, że z czasem uda się je wyeliminować.

 

Nie żałuję, że przeczytałem. Wręcz przeciwnie.

Cieszę się! :) I jeszcze raz dziękuję!

b.

 

Hej, zacznę od tego, że bardzo mi się ten tekst podobał. To takie sf, jakie lubię najbardziej. Tak jak wskazali przedmówcy: dużo tu Orwella, dystopia pierwsza klasa. Nie jestem pewien, czy wyczerpałeś temat, ale trudno też mi wskazać, czego konkretnie mogłoby być więcej. Ciekawa fabuła i bardzo ładnie napisane opowiadnie. Super :)

 

I trochę łapanki ode mnie :D

 

Jaśniakowa zatrzymała się wpół kroku

czy nie powinno być: w pół kroku https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Kiedy-w-pol-a-kiedy-wpol;18619.html 

 

Kątem oka zauważyłem Ritę, która stanęła obok mnie i tak samo jak ja wbiła wzrok w granatowe wody akwenu

czy to akwenu na końcu jest konieczne? Skoro wody, to chyba wiadomo? :)

 

przechodząc między zapłakaną, a… żadną

zbędny przecinek.

 

Fachem Emocjonistów, zwanych także Przewodnikami

w Przewodnikach rozumiem wielką literę, ale czy emocjoniści nie są tu po prostu zawodem (wtedy mała litera) – jak psychiatrzy? Zresztą w dalszej części tekstu są pisani małą. ;)

 

W każdym razie, okazał się być nadzieją na lepszą przyszłość dla tej zawszonej rzeczywistości. 

zbędny przecinek i zbędne być. Powinno być: W każdym razie okazał się nadzieją na lepszą przyszłość…

 

Ostatni, czy nie ostatni

zbędny przecinek.

 

Nigdy nie chciałem ulec temu gadaniu, że życie, pozbawione refleksji na temat własnej osoby, jest lepsze i wydajniejsze.

zbędne przecinki. Wystarczy: Nigdy nie chciałem ulec temu gadaniu, że życie pozbawione refleksji na temat własnej osoby jest lepsze i wydajniejsze.

 

To tyle. Myślę, że kawał dobrej roboty. :)

Hej :)

Co do pytania o kwalifikację, to jak najbardziej szort – to krótka historia, scenka.

Ładnie napisane, a sama historia ciekawa. Końcówka z pomysłem. Jest dobrze! :)

Z łapanki:

Próbowałam nie myśleć o bólu ani o wstrząsającym mną szlochu, a o tym, by za wszelką cenę przetrwać

Tutaj lepiej chyba będzie: Próbowałam myśleć nie o bólu…, ale zrobisz jak uważasz. :)

 

Pozdrawiam, b.

Ciekawe, niedosłowne, zwarte, pomysłowe. Podoba mi się! :) Co do nieszczęsnej jedynki, cudzysłów chyba w ogóle można tu odpuścić.

Hej, Outta Sewer. Tobie również dziękuję za informację. Wszystko rozumiem. Wiem, że ten tekst jest dość długi, a w dodatku od nieznanego autora, więc nie ma obietnicy, że warto. Ba, to mój debiut, więc jeśli jest jakaś obietnica, to zupełnie odwrotna. :D Dzięki, że mimo wszystko chcesz sprawdzić. Będę wdzięczny za każdy komentarz. :)

Hej :) 

To, czego Twojemu opowiadaniu na pewno nie brakuje, to klimat. Opisy budują atmosferę i działają na wyobraźnię. Tylko… czasem są aż za bardzo poetyckie. W wielu miejscach nie miałem pojęcia, co tak naprawdę się dzieje i co Autor miał na myśli. Musiałem cofać się, a i to nie zawsze przynosiło skutek. Nad tym na pewno warto popracować – wypracować jakiś kompromis. No ale to tylko moja, czytelnicza sugestia. ;)

Myślę też, że tekstowi dobrze zrobiłoby, gdyby był krótszy (sam mam chyba podobny problem). Przyznam szczerze, że troszkę się w trakcie znudziłem, choć mimo wszystko byłem ciekawy, dokąd mnie prowadzisz swoją opowieścią. Krótko mówiąc: historia interesująca, ale nieco przegadana. 

 

Tymczasem uwagi, kontynuując wyliczankę regulatorzy:

 

Fiolka antidotum upadła z kieszeni gdy tylko zrobiła te parę kroków przed siebie. → Raczej wypadła z kieszeni. Ze zdania wynika też, że to fiolka zrobiła parę kroków, a nie bohaterka. 

 

Stała tak niezręcznie pomiędzy życiem, a śmiercią → Zbędny przecinek.

 

Myśląc w swojej powolnie poruszanej głowie do której poczęły przenikać zwidy nie z tego świata → brakuje przecinka przed do której.

 

Nie spostrzegła się iż ciemność nie wzięła się tylko z jej wnętrza, ale i gęste chmury zasnuły zmierzchającą tarczę księżyca. → brakuje przecinka przed .

 

Straciła przytomność czynów i woli, która przez wieki pałętała się miotając snami w jej podświadomości. → brakuje przecinka przed miotając.

 

Choć ciągle. Ona pozostawała na klęczkach, ugięta pod naporem odchodzącej od niej tożsamości. → To chyba powinno być jedno zdanie.

 

Ze swej zwierzęco człowieczej postawy uśmiechnęła się odsłaniając białe zęby. → powinno być zwierzęco-człowieczej.

 

Siwe chmury, i starodawna głębia tej poświaty miały już ją pochłonąć za parę chwil. → zbędny przecinek.

 

Przypomnieć sobie czasy. Których nie było. → To chyba też powinno być jedno zdanie. 

 

Rozsypało się w korale, już przed wiekami temu. → raczej przed wiekami (bez temu) albo wieki temu.

 

nie pamiętała już życia. → Zdanie rozpoczęte małą literą.

 

Wsłuchiwała się, jednak nie mogła rozpoznać o czym nuci do niej. → brakujący przecinek przed o czym.

 

Po co zgubiłam tę fiolkę → czy ona zgubiła tę fiolkę celowo? A jeśli tak, to czy po prostu jej nie wyrzuciła?

 

Unosiła przed ślepnący wzrok dłonie które odnalazły jedynie kamyki, wypchane ciężkim twardym błotem śmierdzące muszle i kilka młodych martwych już rozgwiazd wielkości pierścionków, które wyrzucił zeszły odpływ. → tu kilka brakujących przecinków.

 

Tekst przeczytałem cały, ale wyliczankę uwag zakończę w tym miejscu. Być może kolejna osoba podejmie.

Czuję potencjał i wierzę, że uda Ci się go wykorzystać. Miłego dnia! :)

Cześć, Fantastyczni! (Po czasie anonimowych odwiedzin) kilka dni temu zdecydowałem się założyć konto, by podzielić się z Wami opiniami, ale też własnymi tekstami. To chyba czas, by się przywitać i powiedzieć kilka słów o sobie. Jak widać powyżej, mam 27 lat i od urodzenia mieszkam na Śląsku. Uwielbiam nowe technologie, a równocześnie interesuje mnie szeroko rozumiana filozofia / socjologia, być może dlatego też najbardziej trafia do mnie sf, a w szczególności socjo sf. Nie omijam jednak także innych gatunków. Od lat zarabiam na życie jako redaktor / dziennikarz, ale w świecie fikcji stawiam dopiero pierwsze kroki. Pewnie będę się chwiał, ale wierzę, że podacie mi wtedy pomocną dłoń. Do zobaczenia w innych częściach portalu i wszystkiego dobrego! :)

Witam niemal sąsiada :) 

Świetny tekst, dystopia na wysokim poziomie. Szalenie pesymistyczna wizja, niczym u przywołanego w tekście Huxleya. Klimat jest cudowny (a właściwie: cudownie koszmarny), a budowanie napięcia i nabieranie tempa od drugiej połowy mistrzowskie. Bardzo dobrze się czyta.

"Jak wygląda, czym objawia się panika?" – pytasz i w tym właśnie fragmencie idealnie ten stan odtworzyłeś, sam poczułem niepokój i niezgodę.

Jeśli miałbym jakiekolwiek uwagi, to właściwie tylko jedno zwróciło moją uwagę:

"A i tak jest szczerszy od chemicznych uśmiechów tamtych dronów, których coraz więcej wokół." – nie jestem pewny, czy "drony" to odpowiednie określenie w tym przypadku, bo rozumiem, że odnosisz się do tych humanoidów?

A podsumowaniem niech będzie ten cytat:

"Jeszcze się trzymają tego swojego człowieczeństwa, ale ono już odjeżdża, zostawiając ich na peronie przeszłości" – piękny.

Z pozdrowieniami, b. 

Nowa Fantastyka