Profil użytkownika

Dzień dobry, jestem tu by się uczyć. Poza tym, nie wiem co tu napisać, więc pozostawiam wam dopowiedzenie sobie reszty ;P


komentarze: 1006, w dziale opowiadań: 824, opowiadania: 256

Ostatnie sto komentarzy

Wooo gratki Staruchu, świetny wynik. 

 

No i tradycyjnie:

 

FOREVER BEZPIURNE!

 

Who's a pretty… er, Oscar the bald cockatoo shows that birds of no feathers can still be quit tweet – City Parrots -

Czemu uważasz, że Ellen piła spokojnie kawę?

Hmm… jakoś tak, dopijanie kawy kojarzy mi się z czymś spokojnym, ale racja, nigdzie tak nie napisałeś. Z drugiej, nie napisałeś też, ze zrobiło to nerwowo, więc sobie dopowiedziałam, tak samo jak dopowiedziałam sobie, że robiła coś, czego nikt jeszcze nie próbował.

Cienka jest granica między dopowiedzeniami zgodnymi z wola autora i tymi nietrafionymi. I w tym wypadku zdaje mi się, że wiele zostało w głowie autora.

Ale może właśnie dalsze części byłyby dobrym rozwiązaniem? Nie zgłębiłam się w komentarze i potraktowałam całość jako osobny byt. Istnieje też niezerowa szansa, że po prostu nie rozumiem drabbli ;P

A co do kawy, ja też zazwyczaj dopijam zimną, ale nie dlatego, ze coś mnie pochłania bez reszty, a raczej dlatego, że naprawdę wolno piję kawę ;P

Hej Andrzeju

 

Nie jestem przekonana. Dla mnie to historia o tym, że ludzie potrafią być sprzeczni, bo chcą sprzecznych ze sobą rzeczy. I brzmi to dość.. oczywiście. Wytłumaczyłeś w komentarzu, co chciałeś przekazać, ale nie wiem, czy zgodzę się z brakiem pełnych danych. Rozumiem, że chodziło o dobranie czasu podłączenia i to właśnie nie było pewne. Podejrzewam jednak, że dałoby się w jakiś sposób wyliczyć czas który dawałby największa szansę na powodzenie, czyli też najsensowniejsze wyjście. Chyba, że kobieta podłączała się do tego czegoś jako pierwsza, i nikt jeszcze tego nie próbował. Z drugiej strony, czy piłaby wtedy spokojnie kawę?

Cóż, chyba mam za mało danych, żeby stwierdzić ;P

 

Dziękuję za lekturę!

Oho, widzem teraz, że jednak autorytet Verusoski wleciał <3 Ale skoro zgadzasz się na zwiększenie siły głosu ośmiornicy, to wprowadzam projekt ustawy, tylko jeszcze nie wiem komu go przedstawić. Chyba, że muszę zebrać 50 tyś. podpisów najpierw?

Czyżby zaszły zmiany w regulaminie i teraz nominacje ośmiorniczne liczą się jako pięć (jestem za). Czy spłynęła na mnie łaska jakiegoś lożanina szanownego? xD

Hej zygfrydzie!

 

Miło mi, że tekst wydał ci się przyjemny ;) 

do piórka mu czegoś brakuje

I to jest duch lożanina, nawet pomimo braku nominacji, ocenia piórkowo xD

w końcu to historia o tajmniczym stworzeniu z piekarnika, który nie wiadomo czym jest.

Hmm… to jednak tekst do tysiąca słów, a już jest przy limicie, więc o dopisywaniu czegokolwiek nie ma mowy. Nie bardzo też chciałam, by było wiadomo, czym stworzenie z piekarnika jest – w końcu w życiu też nie zawsze mamy szansę poznać całą historię, zazwyczaj dostajemy wąskie okno i dużo domysłów ;P

Dziękuję za komentarz, każda uwaga jest cenna. Przemyślę, jak można było tu upchnąć więcej nie dopisując dodatkowych słów.

Hejka wszystkim!

Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać, posypuję głowę popiołem, i przyznaję, że choć z ukrycie śledziłam komentarze, nie udało mi się zebrać, by wszystkim wam odpisać. Bardzo dziękuję za tak wiele komentarzy, postaram się wyciągnąć z nich co najlepsze i wrócić silniejsza!

 

Milis

Hej Gruszel, ale masz we mnie wiernego czytelnika, naprawdę mi się podobało!

Dziękuję, bardzo się cieszę <3

 

Hej Tarnino!

Przedmowa – ha, ha. Nie spodziewam się po niej za wiele, ale skoro wlazłam…

Nie za wiele, ale jednak czegoś, hehe.

Łuuu… przyznaję, że weszłam tu z cokolwiek zgryźliwym nastawieniem i zaskoczyłaś mnie na plus. Ftaghn! Ia, ia, makaron ftaghn!

A widzisz, nawet karaluch umi zaskoczyć xD

 

Okazuje się, że kiedy się zmuszasz, nie wychodzi. Ale tu jest nieźle :)

Tak, zmuszanie się mocno zniechęca.

Dzięki za uwagi, pozwól, że poprawię po wynikach, teraz to by było raczej oszustwo.

 

Staruchu

Oraz – można, ale co to za przyjemność?

Jest jej całkiem sporo, o dziwo.

 

Hej Irko!

Gdzie to ludzie nie widzą twarzy Boga :) Na szczęście zwykle jest to zjawisko jednorazowe, a i widzący umiejętności mechaniczno-stolarsko-chirurgicynych nie mają.

Ale mogę mieć inne o.O

 

Hej cezary!

 

Cieszę się, że się podobało ;)

chyba, że mordowanie kolegów z pracy w celu pozyskania nogi się nie zalicza, to przepraszam :P

Coś ty, nie jest. Prawda?

 

Hej Amonie!

Cieszę się, że psia dupa zachęciła a reszta nie zawiodła. Pokłony bogowi-lasagne!

 

Hej Reg!

 

Cuszz… ostatnio chyba nieco straciłam poczucie, co jest zbyt absurdalne. Zdarza się ;P

 

Hej Szyszkowy dziadku!

 

Cuszz… przesadziłam? Na swoją obronę, byłam pewna, że to bardzo normalne i mało absurdalne.

 

Hej Bracie indyczy!

Niemniej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że choć szorcik skromny w metrażu, to spokojnie można by go przyciąć i to dość drastycznie.

Oho, jakieś zapędy wilkowe. Ale cieszę się, że się ogółem podobało ;D

 

Hej yantri!

 

angel

 

Hej Finklo!

 

Cieszę się, że się podobało. Na miejscu Izaaka spakowałabym manatki i ruszyła marchewkę uprawiać. Ojciec pijany albo niespełna rozumu.

 

Hej Crucis!

 

A wiesz, że nawet znam ten utwór? Fanką co prawda nie jestem, ale możliwe, że gdzieś zawieruszyło mi się w głowie.

 

Hej Nova!

 

Toż nie jest potworem, po prostu gada do piekarnika ;P

 

Hej osmiornico!

 

OMG. Dziękuję blush

 

Hej KluczuPiwniczny!

 

ale nie pozbawiona elementów grozy dnia codziennego jak

Groza dnia codziennego to jedzenie lasagne tyle dni pod rząd ;P

 

Hej Krokusie!

 

Cieszę się, że się podobało ;P

Ale nie ma też co się wszędzie doszukiwać przekazu ;)

Nie zawsze musi być. Chyba xD

 

Hej Verus!

 

Cieszę się, że się tak podobało ;P

choć chętnie poznałabym jego reakcję na to, że został naćpany

I, że obok leży noga kolegi xD

 

Znaczy – mam się wybrać na tamten świat ;)?

Hę? Toż o moje pisanie chodzi. I nie, wieczny nie zawsze oznacza śmierć, można żyć i nie pisać.

Hej Millis!

 

Tak absurdalne, że aż dobre :)

Dzięki, cieszę się ;P

 

Hej fizyku!

 

Rozumiem, nieco za daleko w absurd ;/

 

Hej koalo!

 

Tu też za daleko. A byłam pewna, że to bardzo normalne, oczywiste opowiadanie ;/

 

Hej Shanti!

 

Końcówka dużo lepsza od tej, którą czytałam w pierwszej wersji na becie.

Och, super, mnie też się bardziej podoba.

 

Hej Barb!

 

Cytując Anetę Anetowską: Fajne :)

To fajnie ;)

 

A w sumie można jeszcze doszukać się innego – odniesienie do bakterii Serratii na opłatkach liturgicznych xDD

Nie wpadłam na to, ale wsm racja xDD

 

Hej Ambush!

 

Natomiast trójnogi efekt zaciekawił mnie i równocześnie zniesmaczył.

Ta ofiara z przyjaciela była szokująca, choć w efekcie to chyba nasz bohater był ową ofiarą.

Hmm… w tym złym sensie? Szalone, kiedyś wstawiłam tu dość mocno gore opko z o wiele gorszymi i bardziej szczegółowymi opisami i zebrało nawet dobre opinie. Ale tam od razu było czuć ten klimat, może o to chodzi?

 

Hej Staruchu!

 

Szkoda ;( Chyba jednak odpoczynek od pisania to dobry plan (najlepiej taki wieczny xD)

Dzień dobry!

 

Komentarz po czasie! Co tu dużo mówić, fajne. Pomysł na ślimakoidy nawet bardzo fajny. Bawiłam się dobrze czytając, świat był wiarogodny i wyglądał na dobrze przemyślany i rozbudowany. Przeczytałabym coś jeszcze w tym uniwersum ;)

Ilustrowało się przyjemnie ;P

 

Dziękuję za lekturę!

Dzień dobry,

ależ ze mnie cham, że nie skomentowałam wcześniej. No to nadrabiam. Przyjemnie się betowało, cieszę się z piórka. Nieco kojarzyło się z Alterned Carbon, też był motyw walk na arenie dla ubogich ;P Ale tam był poprowadzony inaczej.

Ach, no i fajne scena pod prysznicem, hehe.

 

Dziękuję za lekturę!

Hej ośmiornico!

 

Miałam przyjemność betować tekst (tak z dwa razy xD), i widzieć jak się tekst rozwija. W pierwszym drafcie szału nie było, ale to co jest teraz jest dobre. Końcówka mnie zaskoczyła i była świetna, całość napisana bardzo sprawnie, czuć narastającą złość Szymona.

Podsumowując, krótkie, ale z fajnym twistem i dobrze napisane ;) Tylko kotka szkoda ;(

 

Dziękuję za lekturę!

Dzień dobry,

nie znam się na wierszach, ale tytuł przyciągnął, nie przeczę ;P I no cuszz…. nie znam się i chyba nie rozumiem, gubiłam rytm i nieco się zacinałam. 

Ale tytuł zacny xD

 

Dziękuję za lekturę!

Odgrzebuję :)

Ładne, ciekawie opowiedziane, choć nie wiem, czy zrozumiałam. Z jednej strony narzuca się origami, z drugiej książka, ale czy na origami może istnieć Uczeń, składający nowe origami? W książce broni się to bardziej (lubię myśleć, że to książka na faktach, ktoś opowiada o kimś, a potem ten ktoś również przekazuje historię dalej).

Dlaczego tylko mistrz i uczeń? Kiedy Uczeń przestaje nim być, a staje się Mistrzem? Jak pobiera nauki? Chodzi o nieśmiertelność, jako nauki głoszone przez Mistrza? Jam chyba za głupia na to, mimo tego podobało się ;)

Dziękuję za lekturę ;)

Dzień dobry, to ja też zaraportuję, że się wybieram ;3

Hej Golodhu!

 

Rozumiem zarzuty. Ciekawe, twoja opinia jest odwrotna do innych, którzy raczej krytykowali ogólny zamysł, niż wykonanie.

Podobnie jest z samobójstwem Anny

Ana się zabija?

Dzięki za komentarz!

 

Hej NoWhere!

Tak więc bizzaro koncert fajerwerków z paroma kwestiami, który nawet taki osobnik jak ja potrafi docenić :)

Miło mi, że mimo bizarryczności, nadal się podobało ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej HollyHell!

 

Dzięki za uwagi, postaram się poprawić jak najszybciej ;)

wolę postrzegać świat jako częściowo zgniły, ale też cukierkowy. Trochę tego, trochę tego.

Ja też tak wolę postrzegać, jednak są ludzie, którzy widza go bardziej zgniłym, lub bardziej cukierkowym, co nie znaczy, że któreś ma rację, albo, że któreś jej nie ma ;P

Cieszę się, że się podobało ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej Irko!

 

Fajna interpretacja z kościołem, nie wpadłabym na nią, ale zależało mi na tym, żeby to był bardziej tekst czytelnika, więc cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie ;) Rozumiem, że nie wszystkim podoba się fakt, że tekst jest właściwie o wszystkim i o niczym, ale o to mi chodziło, więc komentarze takie, jak twoje bardzo mnie cieszą.

Jakakolwiek jest interpretacja, pokazujesz dwie postawy wobec tego, co tam jest nie w porządku. Ana próbuje walczyć, Happy ucieka od problemu.

;D

Dzięki za komentarz!

Outta 

Ja nadal nie wiem czym jest bizarro, ale się uczę, tak jak Ty ;)

Dla mnie to bardzo fajne, jest dodatkowa zabawa w określenie, czym w ogóle jest ten gatunek ;P

 

Nie wiem czy to dobre podejście, ale mnie osobiście trochę nie pasuje, bo przenosi ciężar odnalezienia spójności tekstu na czytelnika, a to – moim skromnym zdaniem – jest pójście na łatwiznę.

Hmm… tak i nie. Tak, bo faktycznie można napisać cokolwiek, a jak okaże się, że nie ma sensu to wina czytelnika. Z drugiej, napisać coś, co ten sens ma, ale nie jest on oczywisty, bardziej płynny, ale wciąż spójny brzmi bardzo trudno, o ile w ogóle możliwie. Jeszcze kminię, czy to ma sens xD

Może zabrzmi to protekcjonalnie (ale takie wcale nie jest :)) – ale napisane jest nadspodziewanie dobrze.

Dzięki xD

Nie oznacza to, że nie potrafisz pisać, ale ja tutaj widzę skok jakościowy od ostatniego Twojego (a czytanego przeze mnie) tekstu, jesli chodzi o Twój warsztat, i to mi się bardzo podoba.

I teraz przyszedł stres, że to jednorazowa akcja i żebyś się nie przyzwyczajał, bo tu akurat miałam pomysł na podanie tekstu. Pewnie jakoś warsztat skoczył do góry, ale nie wiem, czy aż tak. Jednak, dzięki, poczucie, że idzie się do przodu to najlepsze co można czuć, bo jeśli teraz nie jest świetnie, to może kiedyś będzie ;P

 

Hej Tarnino!

Nie spiesz się, dziękuję, że w ogóle masz ochotę to przeczytać. Opko nie ucieknie, więc bez stresu heart

Hej Duago!

 

Przedziwne opowiadanie i jest to chyba komplement, skoro bizarro ;)

A jakże ;) Ma być dziwne, możliwie, jak najdziwniej ;P

Jedno, co mnie nie usatysfakcjonowało, to prostota końcówki… Aż dziw, że Happy nie wpadł na to wcześniej.

Może wpadł, tylko wolał o tym nie myśleć ;P

 

Dzięki za komentarz, bardzo mi miło ;)

 

Hej Outta!

 

Przyznaję, bardziej skupiłam się na klimacie i dziwactwie, niż logice. Powoli odkrywam, czym jest bizarro i dla mnie tak wygląda (albo podobnie), co nie znaczy, że wygląda dobrze. Chciałam, aby każdy znalazł tam to, co chciał znaleźć, stąd cieszę się z różnorodności interpretacji. A że sensu czasem brak? Hmm… to już chyba dłuższy temat, swoją drogą ciekawy do pociągnięcia. Ile sensu powinno mieć bizarro i gdzie go szukać? Z tego co widzę, to opinie są baardzo rozbieżne. Czy to przez podejście czytelnika do bizarro, czy po prostu tekst nie był tym, czym miał być, i założenia by się obroniły, gdyby były zrobione dobrze?

Zawsze zdawało mi się, że bizarro to szukanie sensu w braku sensu, ale tu już wchodzimy na grząski grunt, bo to jakbym powiedziała: jak nie ma sensu, to nie szukaj; taki gatunek, a jak jest to tak ma być, taki gatunek. Masło maślane, to tez nie ma sensu xD

Dzięki za opinię, bo teraz bardziej wiem, czego czytelnik się spodziewa, dostając do ręki bizarro. Imo, coś w tym tekście jest nie tak, i to jest problemem. Czyli jakiś sens, który powinien zostać spełniony, nie został, stąd niezadowolenie. No bo ile powinno się brać “na wiarę”?

Musze to jeszcze przemyśleć, a zajmie mi to pewnie długo, o ile w ogóle. Tym bardziej więc dzięki, że dostałam od Ciebie zagwozdkę ;) Cieszę się chociaż, że napisane dobrze i że się wczułeś ;P Na tym mi zależało.

Dzięki za komentarz!

 

Dzień dobry wszystkim! Dziękuję za komentarze i pragnę przeprosić. To bardzo nieodpowiedzialne z mojej strony wstawiać tekst a potem nie mieć czasu odpisywać na komentarze. Niniejszym, posypuję głowę popiołem.

Ale po kolei.

 

Hej Bardzie!

Podobają mi się twoje interpretacje. Nie chcę zdradzić, jaka jest moja, bo wg. mnie każda jest dobra (chyba, że nie jest, ale to temat na inną rozmowę ;P). 

Też chętnie zobaczyłabym ten tekst w formie komiksu, wyobrażam sobie cukierkowy świat jako bardzo kolorowy, a gnijący jako połączenie czerwieni i zieleni. To mogłoby fajnie wyglądać, może kiedyś pokuszę się na jakąś ilustrację ;P

Dzięki za głoszenie do piórka, bardzo mi miło heart

Dzięki za komentarz!

 

Hej Fascynatorze!

Hmm, no dobra, można to też tak odbierać. Ważne, że się podobało ;P

Dzięki za komentarz!

 

Hej None!

Nasuwają się bowiem liczne pytania – oczy oczami, ale czemu ludzie inaczej czują zapachy, smaki i faktury?

Z oczami bardziej chodziło mi o symboliczne przedstawienie innego postrzegania świata. Ludzie z innymi nosami mogliby być nieco komiczni chociaż… to też jest jakiś plan xD

Jak miałby działać człowiek/samochód/budynek/bilbord zbudowany ze słodyczy?

No tak, tutaj założyłam, że to bizarro i niektóre rzeczy działają na wiarę i na “nie interesuj się”. Rozumiem jednak, że to Cię kłuło, nie bardzo wiem, co poradzić.

Moim głównym problemem z tym tekstem jest fakt, że nie mam pojęcia, co chcesz mi powiedzieć.

Bardzo chciałam, by każdy widział tekst tak, jak chce go widzieć. Czy się udało i czy to w ogóle może się udać, nie wiem.

Dzięki za komentarz!

 

Hej Finklo!

No, też nie zrozumiałam, co chciałaś przekazać, jaki miałaś pomysł.

Hmm… rozumiem. Początkowo nastawiałam się bardziej na świat i postacie i to chciałam uwypuklić. Rozumiem, że mogło uwierać, dziękuję za opinię.

Dzięki za komentarz!

 

Hej bruce!

Bardzo podoba mi się twoja interpretacja, dziękuję, za tak długi komentarz ;) Jak dla mnie, ten tekst miał być dla każdego tym, co ten ktoś w nim zobaczy. Taki eksperyment, powiedzmy xD No i bizarro, ma być dziwnie, czasami bezsensownie.

Ciekawa opowieść o chłopcu, nigdy o nim nie słyszałam, ale podoba mi się jego morał. Wiesz może, jak się nazywało?

Dzięki za komentarz!

 

Hej Krokusie!

Oke, czyli pomysł z tekstem o wszystkim i o niczym niekoniecznie działa. Noted. Ja jednak go lubię, głównie za świat i postacie. No i chciałam napisać coś z cukierkowymi metaforami od baardzo dawna xD Dzięki, wiem gdzie się posypało, a gdzie działa. Raczej w przyszłości pójdę w bizarryczną stronę, jednak będę miała wasze uwagi… no, na uwadze xD

Dzięki za komentarz!

 

Hej SNDWLKR!

Twoja interpretacja też mi się podoba, rozumiem jednak co mogło Cię w tekście gryźć. Dzięki, ze mimo tego go przeczytałeś i dałeś mi znać, co Ci się nie podobało, to dla mnie cenne informacje. Postaram się następnym razem napisać coś lepszego ;P

Na marginesie, była taka gierka indie, ,,We Happy Few”. Akcja się działa w dystopijnym świecie, gdzie ludzie musieli brać narkotyki poprawiające nastrój, a główny bohater wpadł w kłopoty, bo je odstawił. 

Brzmi świetnie o.O

 

Dzięki za komentarz!

 

Hej misiu!

Rozumiem, szkoda. Może następnym razem ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej misiu!

 No i sprawa wyjaśniona, nie czytasz horrorów, bo wena nie pozwala ;)

Ciekawi mnie, jakaż to wena kazała Ci napisać ten tekst i czy była tak samo uśmiechnięta, jak tamta pierwsza?

Dziękuję za lekturę!

Hej Skoia!

 

Wow, bardzo mi miło ;) Na pewno się odezwę i skorzystam z nagrody, chyba nawet wiem, co podeślę ;)

 

Dzięki za cynk i komentarz ;)

Hej wszystkim! Wybaczcie za późną reakcję, już pendzem odpisywać!

 

Tarnino

 

muszę Cię też uświadomić, że za mąż wychodzą kobiety, nie faceci. Faceci się żenią.

Tak, to była część żartu. Musze ot jakoś uwypuklić najwyraźniej ;P

Czarniawy humor przemawia do ZUA w mojej duszy.

Hehe >:D

Kompozycja w porządku, postacie nie straszą papierem, motto potraktowałaś bardzo dosłownie, no, i tyle. Im lepszy tekst, tym trudniej komentować, nie?

Uff, moja misja spełniona ;P

 

Dzięki za komentarz i super konkurs! ;P

 

CMie!

 

Odpisałabym Ci wierszem, ale a) nie umiem pisać wierszy, b) nie mam czasu nie wiersze ;( Będzie więc nudno i normalnie ;(

Cieszę się, że tekst był solidnie napisany, język to zawsze coś w czym kulałam ;)

I gdybyż ów przewidywalny schemat nie „przygaszał” trochę opowiadania tym, że czytelnik z góry wie, czego się spodziewać i uśmiecha się do gruszelowego humoru z myślą: byle do finału

No cóż, pewnie dało się to zrobić lepiej, jednak koncepcja nieco przeszkadzała. Jednak rozumiem zarzut, szanuję (chociaż dziki zachwyt szanowałabym bardziej).

A gdyby jeszcze nie daj Boże zacząć szukać w tej historii sensu…

Nie przesadzajmy!

wykorzystane dosłownie, ale wdzięcznie. Jasne, motto obiecuje wiele niekonwencjonalnych koncepcji na wykorzystanie go w tekście, ale Twoja próba przyniosła dobre, lekkie opowiadanie, więc ogólnie nie zamierzam marudzić.

Woho! Dzięki!

 

Dzięki za komentarz i konkurs ;)

 

Anet

 

Fajnie, że sympatyczne :)

 

Dzięki za komentarz!

Hej Anet!

 

Wybacz za późną reakcję! Cieszę się, że opowiadanie jest sympatyczne ;P

 

Dzięki za komentarz!

Oho, gituwa, gratuluję wszystkim innym podiumowiczom i tym nie podiumowiczom też, bo wsm to też się napracowali. Brawo, klap klask!

Hej nilfheimie!

Cieszę się, że się podobało ;) 

Zastanawiam się czy dobrze rozumiem zakończenie – TO wróciło do wewnątrz ciała?

Tak ;)

Dziękuję za komentarz!

Hej Sonato!

 

Cieszę się, że tekst Ci się spodobał ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej NaNo!

 

Fajnie, że tekst się podobał ;) Miło mi. Przecinek już poprawiam!

Dzięki za komentarz!

Hej Shanti!

 

Fajnie, że się dobrze czytało, szkoda, że końcówka nie podeszła, jednak rozumiem czemu ;)

Dzięki za komentarz!

Skupiaj się na czym masz ochotę, ciszę się, że w tekście jest wystarczająco treści, by móc zwrócić uwagę na coś innego, a mimo to być zadowolonym z lektury ;)

Jeszcze raz dzięki heart

Hej fmsduvalu!

Skupiłeś się na zupełnie innych aspektach tekstu niż reszta. To dla mnie świetna wiadomość, bo znaczy to, że można go różnie widzieć. Bardzo się cieszę z twojej opinii ;)

Dzięki za komentarz!

Hej ośmiornico!

 

Fajny tekst, ładnie napisany, z pomysłem ;) Podoba mi się system magii oparty na przewinieniach. Klimat bardziej w stronę dark fantasy, ale mi to odpowiada. Podoba mi się tez przemiana bohaterki.

Nic, tylko klikać do biblio!

Dziękuję za lekturę!

Hej Staruchu!

Miło się czytało, lubię teksty zaczynające się od wspominek (chyba jestem jedną z nielicznych, ale opis tego co już było, urozmaicony emocjami z tego co jest, to moje ulubione połączenie ;P)(I jeszcze jedna dygresja, tutaj właściwie wspominki nie było, akcja dzieje się w czasie teraźniejszym, ale narrator zaraz zaczyna opowiadać). Zdarzała się lekka zaimkoza, ale nic, co przeszkadzałoby w czytaniu.

Właściwej fabuły tu wiele nie ma, narrator opowiada jak zaczęło się ich piekło, a ostatnia scenka służyła pokazaniu twistu. Czy to źle? Nie wiem. Z jednej strony, trudno zbudować jakiekolwiek napięcie, bo w większości rzecz dzieje się w przeszłości, a sama teraźniejsza scenka to wejście na targ i to jedno, twistowe zdanie. Z drugiej, nie o to w tym tekście chodziło, żeby zaskakiwać fabułą.

Ale odkładając na bok fabularną stronę, mamy jeszcze tę drugą, czyli przesłanie. Udało mi się domyślić, że to ludzie są najeźdźcami, choć do końca nie byłam pewna (rządy samic?! Oby! xD). Głównie po fragmencie, o ich planecie, niegdyś zielonej, teraz zupełnie nie do użytku. Podobało mi się, że nawet ludzkość była dla czytelnika obca, że kultura zmieniła się dość mocno, bym do końca miała wątpliwości, czy to o ludzi chodzi. Podobało też typowo ludzkie podejście do obcości; najpierw milutko, potem uderzyć ;P Kojarzy się z kolonizacja Ameryki. Albo jakimkolwiek innym ludzkim działaniem na większa skalę.

Podsumowując, mam nieco mieszanie uczucia. Są motywy które bardzo podeszły mi do gustu, ale twist nie zaskoczył, a i fabuły wiele nie było (trudno Cię winić, limit dość srogi ;P).

Dziękuję za lekturę!

Hej sy!

 Cieszę się, że tekst się podobał ;) To chyba pierwsze opowiadanie, o którym mówią, że jest ładnie napisane ^^

Dzięki za komentarz!

 

Hej Irko!

że dałoby się nieco skrócić, bo on się tak długo nad sobą użala, że w pewnym momencie stracił moją sympatię ;)

Nawet nie wiesz jak jestem na siebie zła, że tego nie zrobiłam ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej Finklo!

Rozumiem, że tekst mógł nie podejść. Szkoda ;( Może następnym razem?

Dzięki za komentarz!

 

Hej vrchampsie!

Uważam, że to dobrze, że są tak różne od siebie komentarze, że my ludzie, jesteśmy tak różni. Pewne klucze pasują do naszych zamków inne nie i nie wiadomo tylko czy zamki były złe czy klucze też były… złe.

Masz rację. Z tego co zauważyłam, zdarzają się teksty, które podobają się prawie wszystkim, ale nikomu bardzo. Są też teksty, które niektórym podobają się bardzo, a innym wcale. Ciekawe tylko, co lepsze i czy w ogóle można je w ten sposób ocenić?

Cieszę się jednak, że tekst Ci się podobał ;)

Dzięki za komentarz!

Hej Saro!

 

Rozumiem, że tekst mógł nie podejść. Dzięki, że wskazałaś mi co konkretnie Ci się nie podobało i że nie bałaś się napisać wprost, że tekst się nie podobał. Przyznaję, mam upodobanie do krótkich zdań i nie potrafię się go pozbyć ;P Będę zwracać na nie większa uwagę.

Btw, ja “TO” pisałabym jednak małymi literami, ponieważ jestem fanką subtelności, hehe. Ale to ja, więc się nie przejmuj. ;)

A tu się uprę akurat, zdaje mi się, że jest ok ;)

Opowiadanie jest krótkie, więc bardzo szkoda, że zdążyłam się nim znudzić, bo przegadałaś problem bohatera.

Rozumiem, mam nadzieję, że następne będą lepsze <3 

 

Dzięki za komentarz!

Jimie

jak najbardziej, bo pragnąłem potwierdzenia, że tę półotwartość dobrze zrozumiałem

Chociaż tyle ;P Hmm… możliwe, że tekst nie pokrył się z twoimi gustami (albo coś zrobiłam nie tak ;P).

 

gravel

 

Rozumiem, dzięki za wyjaśnienie. Przyjrzę się temu fragmentowi (choć na poprawę już raczej za późno). Będę miała nauczkę na przyszłość ;) ).

Hej gravel!

To znaczy wydaje mi się, że clue przekazałaś już w pierwszej połowie tekstu, w każdym razie dość szybko wyłożyłaś karty na stół. Nie powiem, że się nudziłam, bo nie o to chodzi – raczej o to, że każde kolejne podkreślanie tego, co już wiemy, osłabia siłę przekazu i sprawia, że puenta trochę się rozmywa.

Cenna uwaga. Jednak zastanawiając się, co mogłabym wyciąć, nie jestem pewna. Miałabyś chwilę rozbudować komentarz i wskazać, co byś zmodyfikowała? Mam nadzieję, że to nie kłopot ;) Dzięki za szczerą opinię ;)

To zdanie mję się bardzo:

Chociaż coś dobrego ;)

 

Dzięki za komentarz!

 

bruce

Nie mam czego wybaczać, to przecież niepotrzebne; dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)

Aniele heart

 

Hej Ermirie!

TO, czego nie sposób określić, a jednak jest z bohaterem. Być może każdy z nas choć raz w życiu ma pod skórą TO? Albo żyje z TYM na co dzień? Taka myśl mi przyszła do głowy.

Podejrzewam, że my wszyscy ;P Jung pewnie nazwałby to Cieniem ;P

 

Bardzo się cieszę, że tekst przypadł Ci do gustu ;)

 

Dziękuję za komentarz!

 

Hej bruce! Bardzo mi miło, że tekst się tak spodobał;) Wybacz za brak pogrubienia przy nicku, nie wiem jak to się robi na telefonie. Dzięki za komentarz!

Nie martw się misiu, mimo mankamentów czytało się dobrze ;) No i były smoki <3

Proszę bardzo :) Może następnym razem trafi się coś w stylu przygody Szymona, która wspomina nader dobrze. :) 

Mam taką nadzieję, jeśli jeszcze kiedyś zawędrujesz pod mój tekst ;)

Pozdrawiam

Hej drakaino!

Podobało mi się wykorzystanie przez Ciebie motywu świątecznego. Osobiście lubię też wojenny klimat, a rozejm bożonarodzeniowy uważam za ciekawy temat. Cieszę się, że ktoś po niego sięgnął ;)

Językowo jest bardzo dobrze, płynnie się czytało, choć miejscami te same zabiegi nieco mnie nudziły (wiele razy światło odbijało się od czegoś), ale rozumiem, że miało to stworzyć wrażenie pętli, w której podnoszony, podnosi kolejnego żołnierza, aby ten potem podniósł kolejnego. Ogólnie zabieg uważam za udany, wraz z dialogami z przeszłości. Co mi przeszkadzało, to właśnie ta powtarzalność. Z jednej strony jest świetna, z drugiej, obcięłabym ją o scenę. Wszystkie były dość powtarzalne i choć spełniły swoje zadanie, zaczęłam się lekko nudzić przy ostatnim podnoszonym.

Co do końcówki z bogami, ciekawa, ale wydała mi się nieco nie na miejscu. To znaczy, cały tekst śledziłam żołnierzy, a teraz dostaję fragment o bogach. Może jednak czegoś nie zrozumiałam? W takim razie wybacz niedomyślność.

Jak dla mnie siła opowiadania to fakt, że rozejm bożonarodzeniowy wydarzył się naprawdę. Nie uwierzyłabym, gdyby nie twarde fakty ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Olgierdzie!

Ciekawy tekst pod względem światotwórczym. Podobał mi się klimat przemierzania podziemi, polowania na potwory przez uczniów i cała ta tajemnicza otoczka. Wszystko jest dziwne, ale w ten dobry sposób; jazda na żubrach/sejornach (swoja drogą fajny pomysł na fantastyczne zwierzęta), pudełka na ich plecach, misja czwórki bohaterów. Fajne, ale jednak gubiłam się. Dzieje się wiele, a w pewnym momencie nie wiedziałam już, kiedy i czemu. 

Występuje tu wiele nazw własnych, osobliwych zwyczajów czy dziwnych urządzeń. Czterech bohaterów to dość dużo jak na tak krótki tekst, rozważyłabym usunięcie jednego bądź dwóch. Albo inaczej, może lepiej byłoby tekst rozwinąć, nie przejmując się już limitami? Widzę w tym tekście potencjał, niestety, zmarnowany. Końcówki niestety też nie do końca zrozumiałam.

Językowo popracowałabym nad tekstem, często gubiłam się właśnie przez zapis, podmiot nie zawsze był oczywisty.

Co do świąteczności, zdaje się, że jest dość naciągana, ale niech będzie, nie przeszkadzało mi to w czytaniu, więc i czepiać jakoś bardzo się nie będę.

Podsumowując, tekst z niewykorzystanym potencjałem, który pewnie rozwinąłby od 30k znaków w górę. Może w wolnej chwili chciałbyś pomysł rozwinąć?

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Sabino!

Fajny pomysł na boże narodzenie na bezludnej wyspie. I oczywiście mamy typową rodzinkę podczas świąt, upchnęłaś tu wiele stereotypów, wiele uśmiechnęło, bo kto ich nie zna? Lubię absurd, a u Ciebie było go dużo. No właśnie, chyba nieco za dużo, nawet jak dla mnie. Nawet w braku logiki, musi być jakaś logika. Czytając, zdawało mi się, że jest tu drugie dno, którego nie potrafię dostrzec i może to było źródłem frustracji.

Fajnie, że tekst jest bardzo świąteczny, święta grają tak dużą rolę, że bez nich nie było tekstu ;) Duży plus za to.

Jednak nieco gubiłam się w kolejnych wydarzeniach. Rzeczy się działy jakby oddzielnie od siebie, niewiele mając wpływu na pozostałe.

Językowo było parę zgrzytów, ale nie przeszkadzały na tyle, by nie czerpać przyjemności z lektury.

Podsumowując, fajny tekst, jednak miejscami nieco się gubiłam.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej adamie!

Miły tekst, dobrze mi się go czytało ;) Pomysł na tekst o pisarzu, piszącym teksty może nie należy do najoryginalniejszych, ale dobrze go podałeś i, co ważniejsze, udało Ci się wywołać we mnie emocje. Żal mi było postaci, szczególnie Drwala, ale i żal było pisarza. Potrafiłam zrozumieć jego zachowanie, nawet mu współczuć. Podobało mi się, że postacie były kiczowate, ale i miały własne zdanie.

Jedyne, czego zabrakło to większa “świąteczność”. Tekst spokojnie mógłby dziać się w innym dniu, niewiele by to zmieniło. Nie jest to jednak duży zarzut, bo tekst i tak się broni. Nie wiem też, czy do końca załapałam fragment ze Szczęśliwym Człowiekiem. Spalił mu dom, żeby bohater mógł ruszyć przed siebie?

Językowo bardzo sprawnie, leciałam przez tekst bez potknięć.

Podsumowując, fajnie się czytało, a tekst na pewno jest interesujący. Mocnymi stronami tekstu są ciekawi, żywi bohaterowie, słabszą pewna niezrozumiałość i niewielka oryginalność.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej adanbarethu!

Zabawny tekst, uśmiałam się ;) Świetnie wykorzystałeś motywy świąteczne i w ciekawy sposób poprowadziłeś fabułę. Podobało mi się, jak zapowiedziałeś atak pierników, ciekawie przedstawiłeś też historię z kilku perspektyw ;) Wszystko ładnie się zgrało.

Językowo mogło być lepiej, było kilka grud, literówek czy zagubionych przecinków, ale nic, co urosło by do frustrującej rangi ^^

Nie rozumiem tylko, dlaczego dziewczyna Teemu tak mało wiedziała. Pewnie chciałeś móc ustami elfa wszystko nam objaśniać, ale nie kupuję tego, że elfka naprawdę nie wiedziała tak, zdaje się, podstawowych rzeczy.

Podsumowując, fajny tekst, dobrze się bawiłam czytając go.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Finklo!

Moim zdaniem bardzo dobry tekst ;) Fajnie napisany, czyta się lekko i sprawnie.

Spodobał mi się pomysł na rodzinną awanturę, na kilka wersji tych samych ludzi, tylko w innym wieku. Ciekawie wykorzystałaś świąteczne motywy :D

Lubię teksty, że się tak wyrażę “o czymś”. Tutaj mamy fajną przemianę pokoleń i czasów, co nieco o PRL’u, i już ponadczasowo, o kłótliwych rodzinach i problemach z komunikacją. Jak dla mnie upchnęłaś całkiem sporo w niewielu znakach, tekst był więc idealnie skrojony, nie dłużył się ani nie nudził ;)

Podsumowując, gratuluję udanego tekstu ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Vacterze!

Bardzo podobał mi się pomysł na nauczyciela angielskiego ;) Jeśli o to chodzi, mimo że mało świątecznie, jesteś moją topką ;P Problem pojawił się w technikaliach. Zdarzało mi się potykać na niektórych zdaniach, czasami gubiłam się w tekście. Całość zdawała mi się dość chaotyczna, jakby jedno wydarzenie ni wynikało z poprzedniego (oczywiście, poza wypuszczeniem nauczyciela). Za to końcówka świetna ;) Mały łobuz gnojek postawił na swoim ;D

W tekście było parę nielogiczności, ale nie kłuły mnie tak bardzo.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Shanti!

Smutny tekst na który składa się właściwie jedna scena. Fajnie zarysowujesz świat między wierszami, nic o nim nie mówisz, a wiadomo wszystko. Motyw zombie, choć oklepany, należy do jednych z moich ulubionych ;P

Mam jednak parę zarzutów. Mimo, że tekst ma wywoływać smutek, u mnie nie do końca zadziałał. A jeśli tekstowi nie uda się wywołać emocji, to niewiele ma do zaoferowania. Jak wspomniałam, sztampowy motyw mi nie przeszkadzał, ale też nie znalazłam tam nic zachwycającego.

Podobała mi się jednak kursywa przy Udawać. Bardzo fajny pomysł, winszuję. Pomysł z fotografiami też dobry. Zabrakło tu imo większego limitu znaków. Bo jeśli byłby to fragment większej całości, to świetnie by zagrał, ja jednak za słabo znałam Sebastiana, by przejąć się jego losem.

Podsumowując, dobry tekst, fajny technicznie, czytało się szybko ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Amonie!

Początek tekstu mnie kupił, zaśmiałam się na głoś na tym PS’ie ;P Fajny miałeś pomysł, z twistem, nienachalny. Nie rozumiem tylko, czemu to Kamil oberwał za Aśkę? To nie ona powinna “dostać rózgą”?

Językowo nie mam się do czego przyczepić, czytało się naprawdę szybko.

Fajnie wykorzystałeś motyw “Niezręczne pytanie o chłopaka”, nie pomyślałabym, że zada je mąż xD

Podsumowując, dobry short, lekki i zabawny. Zakończenia się nie spodziewałam, początek wciągał ;)

Dziękuję za lekturę!

Hej Mort!

Komentarz będzie krótki: bardzo dobry tekst, szczególnie podobał mi się pomysł na brak interpunkcji w niektórych scenach. Nadało to wrażenie chaotycznego, niekontrolowanego strumienia myśli, wyszło świetnie!

Pomysł też mi się podobał, ale nie potrafię pozbyć się wrażenia, że tu jest coś jeszcze, że ten Zbawiciel ma jakieś inne, ukryte znaczenie, ale nie wiem, czy sobie nie domyślam. Jeśli faktycznie było coś takiego, to tego nie znalazłam.

Językowo bardzo fajnie, jak dla mnie nieco zbyt wiele wulgaryzmów, nawet w tekście z założenia wulgarnym, ale to moja opinia. Po prostu przekleństwa tracą na wydźwięku, kiedy są używane zbyt wiele razy.

Cały tekst bardzo smutny, szkoda było mi wszystkich, którzy wrócili, ale rozumiem, dlaczego to zrobili. Nie jest łatwo wyjść z nałogu, kiedy jest on właściwie całym życiem i całym życie wybiera za nas. A więc nie wystarczy pozbyć się głodu, tu trzeba zmienić znacznie więcej i przede wszystkim, trzeba samemu mieć spore samozaparcie, by do tego nie wrócić.

Ale, ale, oczywiście niedrogi mortecius, cwaniaczek, musiał znaleźć pierdyliard luk w regułach i je ominąć. Zapamiętam to.

Podsumowując, bardzo dobry tekst.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Monique!

Bardzo świąteczna i przyjemna historia. Zazwyczaj nie lubię tak dużej dawki optymizmu w tekstach, ale to konkurs świąteczny, on rządzi się innymi prawami ;)

Fajny pomysł na dwójkę skrzatów wyprawiających coś za plecami Mikołaja. Tekst wydaje mi się bardziej dziecięcy, nieco infantylny, z prostym przekazem. Brakuje mi tu napięcia, jakiegoś zagrożenia albo choćby haczyka, by z ciekawością czytać dalej. Wszystko dzieje się dość łatwo, może poza kilkoma problemami, które jednak Olli łatwo pokonuje.

Jednak podoba mi się użycie świątecznych motywów, fajnie je dopasowałaś.

Podsumowując, bardzo słodka, radosna historyjka, dla dzieci pewnie w sam raz, dla mnie nieco mniej, ale to nie wpływa bardzo na ocenę. Nie możesz ponosić winy za niewstrzelenie się w gusta jury ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Jolko!

Lubię historie o potwornych rodzinkach ;) Doceniłam też kilka ukrytych żartów, ten z Kevinem dobry ;P Moczenie babci też cudowne xD W sumie każda z postaci była na swój sposób charakterystyczna i ciekawa, ale oczywiście, mam kilka “ale”.

Mnogość postaci nie pozwala zbudować żadnej, w pewnym momencie poczułam się jak na wybiegu, gdzie z chaty co chwilę wybiegał ktoś nowy, tłumaczył kim jest, robił coś charakterystycznego, a potem wchodziłą nowa postać. Ten schemat przeważa przez większość tekstu. I tak właściwie, to jedyny zarzut, jednak dość duży, bo przez prezentację postaci, fabuła pozostała szczątkowa i pretekstowa. Przez to też gubiłam się w postaciach, zaczynały mi się nieco mylić i cytując klasyk: “To kto jest synem kogo?”. 

Podobał mi się motyw z babcią. Absurdalny, ale i pomysłowy, roześmiałam się ;P Widok wirującej syreniej babci powoli przemieniając się w karpie: bezcenny.

Podsumowując, tekst ma potencjał ale został nieco zagrzebany pod mnogością postaci.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Ambush!

Ciekawe podejście, spodobał mi się pomysł na świątecznych złodziei, a Tomka, mimo dość przerysowanego charakteru, nie dało się nie polubić. Kilka razy się uśmiechnęłam, na przykład gdy okazało się, że przyrządza on on rybę, a jego brat wychodzi z siebie. I tu kolejny plus, pojawił się suspens, chciałam wiedzieć skąd wzięła się Helena, co pchało mnie do przodu z czytaniem. Zakończenie mnie zaskoczyło, fajnie, że wcześniej napomknęłaś o statuetce, dzięki miałam wrażenie, ze tekst jest dobrze zaplanowany, a twist nie przyszedł znikąd.

Mam jednak parę uwag ;P Po pierwsze, ten fragment:

Zamierzał usiąść przy oknie i zlustrować okolicę, ale pogryziony tyłek wciąż go bolał.

A żaluzje nie były zasłonięte?

Dalej, końcówka. Podejrzewam, że zaczęło brakować ci znaków, bo ostatni dialog zabrzmiał dość infodumpowo. Tomek, zamiast panikować i starać się uratować brata, spokojnie pyta Helenę, jak się czuła w statule, a potem wychodzi, nie próbując nawet uratować brata, na którym wcześniej raczej mu zależało.

Jeszcze co mnie uwierało, to ta niefrasobliwość postaci. Przecież w końcu Michał wróci do domu, znajdzie mnóstwo śladów, więc i zapewne złapanie winnym przyjdzie mu łatwo. A swoją drogą, czy Marcel naprawdę musiał zostać w statuetce? Przecież Michał czasami wypuszczał Helenę, czyli można było to zrobić bez kosztów.

Szkoda mi było Marcela. Miał swoje wady, ale dbał o brata, nie zasłużył na taki los (to nie zarzut, nie wszystko musi być idealnie sprawiedliwe). Jak dla mnie happy endu nie było, chociaż Helena się wydostała.

Podsumowując, miła opowiastka z zaskakującym zakończeniem i haczykiem, który ciekawił.

Dziękuję za lekturę!

Hej PanieKratzku!

Cóż to było za opowiadanie. Absurdalne i ciekawe. Wstrzeliłeś isę w moje gusta, im dziwniej tym dla mnie ciekawiej ;P Bardzo spodobał mi się pomysł na polowanie na karpia, żartobliwe wstawki czy porównania również. Zachwyciło słowotwórstwo. Przy “Przywitajcie go wylewnie” mocno parsknęłam ;) Fajnie wykorzystałeś świąteczne motywy ;)

Końcówka ciekawa, choć wolałabym, by była jakkolwiek zapowiedziana. Nie trzeba by było dużo, jedno zdanie o czającym się w krzakach Pandze. Teraz pojawił się trochę jak deus ex machina, końcowy twist, ale bez zapowiedzi.

Styl, choć ciekawy, miejscami zabawny, z fajnymi metaforami, czasami mylił. Zdarzały się zdania, których nie zrozumiałam. Nieco wybijały z rytmu, ale mimo tego całość była zrozumiała. 

Ach, i podłuskownik to cudowne słowo, uwielbiam je <3

Podsumowując, fajny tekst, uśmiałam się.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej fizyku!

Zacznę od plusów: fajna opowiastka, taka optymistyczna, ale nie w ten przesłodzony, nachalny sposób. I muszę powiedzieć, w pewnym momencie nawet się wzruszyłam. Nie jestem pewna czemu, ale ta historia była jakaś prosta, dobroduszna, nie nachalna, niczego mi nie wmuszała, jedynie sugerowała. Podoba mi się, że nie było jednoznacznej oceny kościoła, byli tam ludzie, o różnych poglądach i usposobieniu. Nieco gorzej z samymi postaciami, bo tutaj już mieliśmy dość mocne rozróżnienie na tych dobrych i złych, na piękną i brzydką duszę, ale tutaj jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Chyba świąteczne teksty rządzą się swoimi prawami ;P

Co do stylu, to czytało się płynnie. Szału nie było, raczej nie zachwycałam się językiem, ale na pewno też nie przeszkadzał. Całkiem zgrabnie ci to wyszło.

Ale mam też zastrzeżenia. Nie do końca zrozumiałam wątku z ciężarną, czarnowłosą kobietą. Początkowo myślałam, że to historia niemiłego proboszcza, potem, że matki Allana, ale ten fragment:

Jego historia potoczy się dalej, bo przecież tak naprawdę dopiero się zaczęła – zaledwie tej jesieni, kiedy prowadził pielgrzymkę, a obok niego szedł chłopak o niezwykłej duszy.

nieco wybił mnie z rytmu. Sugerował, że to Marek to przeżył, jednak nie wydaje mi się to prawdopodobne.

I jeszcze jedna uwaga, skoro obraz składał się z płatków śniegu, jak widział kolory? Może to ja jestem niedomyślna, pewnie chodzi o tą mała magię, która się zdarzyła, ale przez chwilę miałam lekki zonk ;P Same widziadła nieco psuły mi tekst, niezbyt pasowały do reszty, ale rozumiem, fantastyka gdzieś musiała być ;)

Końcówka za to ładna, cały przekaz bardzo fajny, stylistycznie nie mam większych uwag. Nie czepiałabym się braku fantastyki, choć ja nie z tych, którzy za to gnoją. Jak dla mnie ten tekst można podpiąć pod realizm magiczny i tyle wystarczy ;) Udało ci się wzbudzić we mnie emocje, za to duże gratulacje!

Dziękuję za lekturę!

 

Hej tomaszu!

No więc tak. Tekst jest nieco poszatkowany, można wręcz odnieść wrażenie, że fabuła to pretekst, by coś przekazać. I mi osobiście nie przeszkadzają teksty z morałem, jeśli ten morał jest dobrze podany i w jakiś sposób ciekawy, oferuje nowe spojrzenie, jakąś teorię, coś, nad czym mogłabym się zastanawiać. A tutaj dostaję przekazem po twarzy, rzuconym wprost, a do tego niezbyt odkrywczym. Świat zmienia się na gorsze, a ludzie, zaślepieni przedmiotami, nie dostrzegają najważniejszego, pozostając “samotnymi i pustymi w środku”. Nic z tego nie wydaje mi się nowatorskim pomysłem, większość tych tez wszyscy znają, a więc i radości z odkrywania nowych myśli, rozważania innego punktu widzenia tu niewiele. Do tego w tle mamy Polski Ład, kwarantannę i mniejszości. Narracja nie pozwala mi samodzielnie myśleć i oceniać poczynań postaci, przekaz jest tu oczywisty i z góry narzucony.

Z zapisów odkrytych przez Ariel niewiele wywnioskowałam, były dość porozrzucane, nie wiem, czy tworzyły spójną całość. Niektóre zapiski osobno były całkiem niezłe, może nie szalenie odkrywcze, ale mogłyby dobrze uzupełniać całość. Ich styl też był dobry, nie boisz się używać kolokwializmów, to wszystko brzmiało naturalnie i całkiem wiarygodnie. Byłam w stanie uwierzyć, że ktoś naprawdę mógłby coś takiego napisać.

Z fabułą też miałam problem, nie ma tu konkretnego głównego bohatera, a są szybko skaczące scenki. To nie pozwala mi się zaangażować w historię, bo komu miałabym kibicować? Tutaj główną rolę gra świat i przekaz, postacie są po to, by pomóc im zaistnieć, by wypowiedzieć pewne słowa. Stąd też struktura fabuły praktycznie nie istnieje, czytając, nie czułam, bym zbliżała się do środka historii, napięcie nie narastało.

A więc, podsumowując, historii tego swetra nie zrozumiałam.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej NaN!

Historia o śmierci podłego człowieka i jego przemiana jest znana od dawna, jednak niezbyt mi to przeszkadzało. Przede wszystkim, tekst jest sprawnie napisany, pierwszą scenę uważam za bardzo dobrą. Masz fajny styl, czytało się płynnie i szybko, do tego nie mogę się zbytnio przyczepić.

Cała historia pewnie byłaby ciekawa, gdybym nie znała tego motywu. Mamy więc zatwardziałego, bezwzględnego liczygrosza i kogoś kto pokazuje mu, że się mylił. Można pogodzić bycie dobrym człowiekiem z interesem firmy. Ebe ostatecznie wydaje mi się jednak nie przyjąć lekcji, jedyne co zrozumiał, to że trzeba być sprytniejszym i istnieją inne sposoby. Powiedział Mikołajowi to, co musiał powiedzieć, zrobić to co mu się opłacało. Jego metody pewnie się zmienią, ale sposób myślenia i cele nie. I to nie zarzut, może nawet pochwała, bo oto ta oryginalność (jeśli wszystko dobrze zrozumiałam). Ebe wyczuł blef, znalazł pole do manewru i po swojemu je wykorzystał.

Podsumowując, jestem całkiem zadowolona z tekstu.

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Barb!

Powiem od razu: podobało się. Historia jest lekka i zapada w pamięć, bardzo fajne słowotwórstwo, morał, choć dość prosty, trzymał świąteczny klimat. Całość napisana dość sprawnie, czytało się miło, potknęłam się na jednym czy dwóch zdaniach. Mam jedynie problem z twistem. Od wyjścia z obozu świkingów wiadomo było, jak to się wszystko potoczy, więc zaskoczenia nie było, a szkoda, bo to mógłby być naprawdę porządny tekst (nie mówię, że teraz jest zły, po prostu twist byłby wisienką na torcie). Podobało mi się światotwórstwo, wszystko było spójne i choć niewiele da się ukazać w tak krótkim tekście, to co zobaczyłam było na swój sposób wiarygodne i żywe.

Podsumowując, całość na plus, czytało się przyjemnie ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Mordocu!

Zacznę od pochwał: fajny pomysł na artefakty i końcowy twist. Nie spodziewałam się, że to białobrody będzie świętym Mikołajem ;) Zgrabnie to połączyłeś.

Ale będę zrzędzić. Po pierwsze, tekst wygląda jak streszczenie i wg mnie cały pomysł powinien zająć znacznie więcej, niż 15k znaków. Wiem, taki był limit, jednak wymyślanie tekstu pod limit to też sztuka. Niestety, został przez to odarty z klimatu, wszystko zostało rozegrane zbyt szybko, a czasem gubiłam się w dialogach, które, jeśli już wspominać, wyszły dość infodumpowo.

Problemem okazała się też domyślność postaci. Praktycznie czytały sobie w myślach. Ciekawi mnie też, jaki plan miał Białobrody, jeśli nie spotkałby Laury. Zamierzał dostać się na biegun, ale okazało się, że potrzebuje do tego jej artefaktu, o którym dowiedział się przypadkiem. Co więc planował początkowo? Takich szczęśliwych zbiegów okoliczności jest niestety znacznie więcej, jak na przykład chłopak ogłaszający nabór do załogi Białobrodego.

Całość ma potencjał, może jeśli rozpisałbyś ją, wyszedłby z tego niezły tekst, ale w tej formie się nie broni. Miałeś fajne pomysły, ciekawy twist i interesujące postacie. Może pozakonkursowo spróbuj go rozpisać, nie musząc już martwić się o limity? Początek był niezły, sądzę więc, że dasz sobie radę ;P

Dziękuję za lekturę!

 

Hej fanthomasie!

Po pierwsze, bardzo mi się podobał pomysł na wykorzystanie świątecznych motywów.Bardzo fajnie to wymyśliłeś, czerń i biel, uzurpujące słońce i armia białych mikołajów ;) Trochę dziwaczne, ale Ja takie dziwactwa lubię ;)

Końcówka nieco infodumpowa, całe rozwiązanie podane w formie jednego, długiego przemówienia, może nieco zbyt długiego, ale nie był to jakiś duży problem. Zdziwiła mnie reakcja ludzi na odgłosy strzałów i jęk wyprowadzonego mężczyzny. Nikt nie próbował uciec? Nikt się nie bał? Wszystko to jakieś bardzo spokojne, jak na spotkanie w opuszczonej szkole, w środku nocy, w akompaniamencie jęków prawdopodobnie rozstrzeliwanych ludzi ;)

Humor też, choć szczątkowy, był całkiem udany.

Co to dużo pisać, tekst bardzo fajny, czytało się płynnie, ciekawił od początku do końca ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej chalbarczyku!

Fajny klimat, stylistycznie też było nieźle, kilka zdań bardzo dobrych, całość czytało się płynnie. Jednak, Ja chyba również muszę dołączyć do grona ludzi, którzy nie do końca zrozumieli zamysł. Rozumiem, że Wierę z jakiegoś powodu opuścił mąż/partner i nie potrafiła poradzić sobie z samotnością na beznadziejnej, pustej planecie. Potem obiecano jej poprawę, ale nie w takiej wersji w jakiej by się jej spodziewała (powrót Petera). Nie wiem, czy archanioł był prawdziwy, czy tylko jej się przyśnił/uroił, ale to raczej niezbyt duży problem, nawet pasowało mi to do opowiadania. Za to czemu Wiera przygarnęła nieco dziwną dziewczynkę, czemu nie zdziwiła się, że pojawiła się gdzieś, gdzie nie powinna, wreszcie, czemu nie zastanowiło jej, czemu dziewczynka nie marznie na mrozie, tego nie wiem. Wiera nie powinna najpierw poszukać jej rodziców? Myślała, że archanioł nie istniał, że to tylko jej urojenie, skąd więc założenie, że może sobie to dziecko wziąć? A jeśli rodzice – z niezrozumiałego powodu – czają się gdzieś w pobliżu, a ona im właśnie kradnie pociechę? Tak, wiem, tekst sugerował, że się nie czają, Ja jednak nie rozumiem, czemu Wiera też o tym wiedziała?

Kilka dialogów skręcało w stronę parodii, szczególnie uwaga, o enigmatycznym proroctwie ;P

I też zastanawiam się, czy faktycznie dziecko mogłoby ją napełnić nadzieją. Chyba, że postanowiłaby uciec z tej planety i zapewnić dziewczynce jakąś przyszłość. Symbolicznie ma to sens, fabularnie nie jestem pewna. Nie do końca kupowałam zachowanie Wiery.

Jednak tekst czytało się dobrze ;)

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Koalo i Greasy!

Miły, sympatyczny tekst o smokach. No i wiadomo – smoki <3 Dodatkowo, miło było znów przeczytać coś o Zygmuncie. Niestety, tekst kuleje na kilku płaszczyznach.

Po pierwsze, wygląda jak streszczenie. Mało tu dialogów, nawet w miejscach, gdzie spokojnie dałoby się je wcisnąć. Zapas znaków mieliście, więc to raczej nie problem. Emocje były opisywane, więc trudno było wczuć się w sytuację smoczej rodziny. Ileż żywszy byłby tekst, gdyby zastosować zasadę “Pokaż, nie opisuj”. Wszystko dzieje się szybko i beznamiętnie, a wiele scen jest dość infodumpowych, podanych wprost.

Co do fabuły, dość prosta, zero-jedynkowa, ale optymistyczna. Dziewczyna szuka męża, ten przylatuje z kosmosu, od razu się sobie podobają. Zero napięcia, problemów, walki. Wszystko przychodzi łatwo, problemy rozwiązują się praktycznie same. I doceniam, że to magia świąt, ale tak podana, niestety nudzi. Potrzebowałabym czegoś, co będzie mnie zachęcało do czytania, jakiegoś pytania bez odpowiedzi, choćby o to, czy Kasia poślubi Evalda. Czegokolwiek, co zaburzyłoby rodzinną sielankę, co zmusiłoby smoki do wysiłku i walki o swoje.

I jeszcze jedna uwaga: dzieciństwo u smoków trwa sto dwadzieścia lat, a Kasia zyskała moc przemiany w wieku dwudziestu i już smaliła cholewki do chłopa… Czyli wciąż jest dzieckiem, nawet dość małym. To chyba podchodzi pod pewien paragraf ;P

Ale całość dość miła, rozbawił fakt smoka prowadzącego firmę z oscypkami. Fajnie wykorzystane motywy, grają główną rolę w tekście ;) Dodatkowy plus za smoki!

Dziękuję za lekturę!

 

Hej ośmiornico!

Fajna ta historia, ubawiłam się ;P Początkowo trochę przeszkadzał mi nadmiar przekleństw (tak, znowu), ale ogólnie całość bardzo na plus. Przede wszystkim za foreshadowing i ciekawe rozwiązania. Nie spodziewałam się Mietka ;P Podobało mi się również narastające napięcie, poczucie, że z elfką jest coś nie tak. Po drugie, za jakiś taki klimat polskich świąt, za to błoto zamiast śniegu, paprykarza, dresika w cmce i piwko w pracy ;P No i ciekawe postacie, choć nieco przerysowane, to wciąż pasujące do tekstu. Wyszło całkiem zgrabnie.

Ale przyczepić się muszę ;P Końcówka nie zaskoczyła, liczyłam, że jakąś rolę odegra Zyg (może to on byłby łowca demonów, a skarpetki byłyby zaczarowane?). Podczas czytania kilka razy się potknęłam, ale niewiele razy, ogólnie czytało się przyjemnie i płynnie.

Słowem: bardzo udany tekst ;P

Dziękuję za lekturę!

 

Hej Kamczaramczo!

Jakie piękne ostatnie zdanie!

Za radą najlepszych <3

Dzięki za betę i miły komentarz ;*

 

Hej Paw Coc Krokusie!

To trochę jak z wieloletnią kochaną żoną – uwiera, gniecie, ale jakby jej zabrakło, to… bruh! Nie, lepiej nawet nie myśleć!

Hmm… takiego porównania się nie spodziewałam xD Żona pod skórą, wierci dziurę w brzuchu ;P

Dzięki za komentarz!

 

Hej Jimie!

 

Cieszę się, że całość na plus ;P

Czegoś mi w tym tekście zabrakło – ale do końca nie wiem czego. Być może końcówka półotwarta (bo nie wiadomo czy narrator przeżyje czy nie) tym razem nie okazała się dość satysfakcjonująca (choć zwykle lubię takie półotwarte zakończenia).

Hmm… uparłam się na tę końcówkę półotwartą, bo jednak nie każdy “przeżywa” taką próbę. I tutaj, mimo końcowej akceptacji całego siebie, bohater popełnił błędy, których nie jest już w stanie naprawić. Ręka nie odrośnie, a być może nie okaże się wystarczająco silny, by przetrwać próbę. Rozumiem jednak, że mogła nie satysfakcjonować. Dziękuję za twoją szczerą opinię ;)

Dzięki za komentarz!

 

Hej Bardzie!

O tym ,że bohater jest sobie “obcy” tak do połowy tekstu czytało się dobrze, jednak reszta opowiadania już niczym mnie nie zaskoczyła. Odnosi się wciąż do tego co już wiemy o bohaterze i mnie zwyczajnie znudziła. 

Rozumiem, szkoda. Może następnym razem ;) Cieszę się, że wyraziłeś swoją szczerą opinię, to dla mnie ważne.

Dzięki za komentarz!

 

Hej misiu!

Mnie zakończenie zaskoczyło, ale ja jestem prosty zwierzak.

Niesamowicie mnie cieszy, że tekst przypadł Ci do gustu ;) I jaki tam prosty zwierzak? Dostojny miś koala!

Dzięki za komentarz!

Hej Kamczaramczo!

 

Fajny tekst, wsm powtórzę co na becie: dużo niedopowiedzeń, ale mi nie przeszkadzają, bo apokalipsa stanowi tło dla bohaterki, głównym motywem są tu jej wewnętrzne przeżycia, a te wypadają ciekawie ;)

Pędzem do biblio!

 

Dziękuję za lekturę!

Hej Radku!

 

Fajnie, że uważasz opowiadanie za dobre.

ale nie przyjęła mi się koncepcja, że tak sobie stoją. Dla realizmu przydałby się jakiś bąbel zatrzymania czasu albo co.

Hmm… musze się nie zgodzić. Opowiadanie miało z zamysłu być absurdalne i nielogiczne, stąd takie rozwiązanie. Rozumiem, że możesz go nie lubić, jednak będę się przy nim upierać ;P Bez niego straciłoby urok ;P

Dzięki za komentarz

 

Hej None!

 

Dość przyjemne, ale czy przygodowe? Hm…

Też nie mam pojęcia. Wyzwaniem było dla mnie umieszczenie czterech plot twistów w tekście na 16k (no, te plot twisty dość naciągane).

Bohaterowie są i pełnią swoje role. I to w zasadzie tyle.

Opowiadanie raczej nie należy do tych ambitnych ;P Chciałam napisać coś na ludzie. To nie zwalnia mnie z zarzutów, dalej powinno jakiś poziom trzymać.

Podsumowując – czytało się ok.

Chociaż tyle ;)

 

Dzięki za komentarz!

Hej Barb!

 

Fajnie napisany tekst, przywodzący na myśl mitologie. Choć nie wszystko zrozumiałam (czemu bóg zamieszkał/został zesłany do mieszkania w dysku zesłanym przez swoje dziecko), to lubię tego typu klimaty, a i zamysł jest zacny.

Zrobiłeś duży progres, jeśli chodzi o styl. Pamiętam pierwsze teksty, były nieco mniej… płynne w czytaniu. Tutaj jest nieźle, rzadko się potykałam ;)

Lecę klikać!

Dziękuję za lekturę!

Hej Głogusiu!

 

Fajnie, że opowiadanie rozbawiło ^^

Ps. Uwielbiam, że jesteś Głogusiem z Głogowa xD

 

Dzięki za komentarz!

 

Hej Sonato!

 

Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało ^^

A chłop przebrany za babę jako szczyt komedii mnie urzekł :V

Wiadomo, chłop przebrany za babę to komedia ostateczna.

Dzięki za komentarz!

 

Hej drakaino!

 

Czyżby tekst Ci się podobał?! NIEMOŻLIWE!!!

Jeśli czegoś mi w tym tekście brakuje, to większej literackości.

Tak, fajnie by było, ale najpierw trzeba umieć, a wszystkie moje próby stylizacji umarły ;) Wiedziona chęcią wygrania piwa (mam nadzieję, że da się je wygrać), postanowiłam nie ryzykować ;P

Co do realiów to fakt. Tekst był pisany raczej bez pomyślunku, jak wyszedł tak został, więc nie przemyślałam go zbyt dobrze. Faktycznie, jak tak się teraz zastanowić, to z punktu widzenia historii to nie ma sensu jeszcze bardziej xD

Dzięki za komentarz i uwagi, poprawię jak tylko będę mogła!

Hej krarze!

 

Cieszę się, że tekst Ci się podobał ;) Spodziewałam się znacznie gorszych opinii. 

Jeżeli czegoś zabrakło, to właśnie relacji pomiędzy bohaterami

Miejsca na nie było mało, a zbytnie rozwlekanie pomysłu mogłoby mu zaszkodzić, ponieważ niewiele tu akcji. Ale to nie wymówka, zgadzam się do zarzutu ;) Dzięki za szczerą opinię.

Zbędne imho. To widać, a zbyt długa wypowiedź nie pasuje do dynamiki sceny.

Hmm… może faktycznie coś w tym jest? Pomyślę nad tym, dzięki.

Udany tekścik z dobrze wykorzystanym cytatem.

Woho!

 

Dzięki za komentarz!

Nowa Fantastyka