Profil użytkownika


komentarze: 1197, w dziale opowiadań: 1003, opowiadania: 382

Ostatnie sto komentarzy

Polecam “Potworny krajobraz”, słowiański folklor z perspektywy XIX wieku i okolic Łodzi, 30k znaków :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Muszę powiedzieć, że tymi Paleologami narobiłaś mi smaka, ale niestety mogę tylko dołączyć do tego, co już napisano. Styl pisania jest po prostu nienaturalny i chropowaty, abstrahując od konkretnych błędów.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zawsze nosił na plecach szafę.

Zapewne dlatego dzieciaki wołały za nim "Ślimak! Ślimak!". A może to dlatego, że gdy się denerwował, jego skóra wydzielała zielonkawy śluz, którym prędko pokrywało się całe jego ciało.

Nie jest to jakiś duży problem, ale nieco powtórzeniowo.

Wisiał on na nim jak zbyt duży tornister na patykowatym kilkulatku.

Tu zaimkowo.

Jako jedyna w okolicy osoba z drewnianym pudłem na głowie, [nie jestem pewien, chyba przecinek zbędny?] skupiał na sobie mnóstwo uwagi.

Na pewno było tam tylko więcej ludzi, którzy śmialiby się z niego i wytykali palcami.

Ja bym rozważył “kolejni”, “inni”.

– Ma pan doskonałe kwalifikacje, panie Ślimaczku! – roześmiał się rubasznie jego nowy chlebodawca.

To i kolejne zdanie jest straszne i absurdalne zarazem.

 

Absurdalna, a zarazem smutna, psychologicznie naładowana opowieść z bardzo umiejętnym budowaniem napięcia przy scenie z dziewczynką i nieoczywistym unhappy endem.

 

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Usiadłem przy barze niedaleko od starego mężczyzny, chyba w moim wieku.

Skoro Jack jest wywołany z imienia na samym początku, to może lepiej od razu wspomnieć, że ten mężczyzna to on?

 

Zacna opowieść :)

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Nie, to inne :) Po prostu żart o bezpiurnej Gruszel, przepraszam.

 

 

Jeszcze tylko piórko, pomyślała Gruszel, odbierając Hugo i Nebulę.

 

– Piórko… – szepnęła.

– Pani autorka mnie chyba nie słucha, a te poprawki w scenariuszu wymagają pani aprobaty – powiedział uprzejmie Denis Villeneuve.

– Przepraszam, rozmarzyłam się – odparła nieco smutno Gruszel.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Gratulacje dla Starucha i także dla nominowanych!

 

Czy ja dobrze rozumiem, że Gruszel zajęła skromne pierwsze miejsce w konkursie PFFN 2023, ale piórko na portalu to już za wysokie progi? :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

No cóż, trudno mi krytykować światopogląd autora, ale tekst głównie przywołał wspomnienia z lat 90., kiedy to wielu katolików uważało RPGi, gry komputerowe, Iron Maiden za satanistyczne, z czym miałem okazję spotkać się osobiście.

 

Dużo jest tu powiedziane w formie mini-wtrętów wykładowych o stosunkach rodzinnych, wierze, zachowaniu. W prozie obyczajowej buduje się np. klimat rodziny na przestrzeni wielu rozdziałów. W opowiadaniu trudno tego oczekiwać, ale jednak jest dużo za dużo “telegrafowania” wprost do czytelnika.

 

Scena walki wręcz jest jednak nieco kuriozalna, niewyszkolony młodziak powala szast-prast trzech napastników. Choćby i byli pijani, to i tak trudno w to uwierzyć. Wystarczyłoby, żeby jeden z napastników rzucił butelką, gdy młodziak szamotałby się z dwoma pozostałymi.

 

Pomysł na demona wcale ciekawy, opis jego wyglądu mniej.

 

Narracja wrażeń na koncercie jest dość prosta, nie czuję, że jestem w głowie bohaterki, a raczej, że ktoś podsumowuje, co z nią się dzieje.

 

Napisane płynnie i bez dużych błędów, ale interpunkcja często zgrzyta.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Na początku blok dialogu nienazwanych postaci, bez didaskaliów, emocji, tak sobie to wchodzi. Niektóre kwestie mało ludzkie.

rozumie znacznie więcej niż przeciętny pięciolatek.

Nie wiem, tu chyba przecinek po niż?

Ciekawe, czy wzruszyłby się oglądając Titanica?

I cried when Di Caprio died.

Większość zawsze wygrywa, nawet jeśli to całe szaleństwo skończy się wymarciem gatunku ludzkiego. Z drugiej strony naukowcy chcą, żebyśmy porzucili ludzkie powłoki i upodobnili się do naszych nowych dzieci, a więc bezdusznych maszyn, prawdziwych władców przyszłości.

Trochę wykład się robi :) Nie wynika to z fabuły, a jest dość.

Wspominam przeszłość i kontempluję nad teraźniejszością

“Kontempluję” raczej bez “nad”?

 

Niepokojący tekst.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Mój pokój wypełnia się ciemnością. Na stole stoją zielone butelki.

To jest dobre, ale jakieś powiązanie tych butelek z ciemnością by było fajne. Inaczej te dwa zdania jakość dziwnie stoją obok siebie, jedno poetyczne i procesowe, drugie statyczne i szczegółowe.

W jednej z nich na dnie, niedopita resztka wina

Sugeruję: “Na dnie jednej z nich”

Widzę [przecinek chyba] jak jeden z cieni przesuwa się bardzo powoli przez moją twarz.

Do tej chwili nie zastanawiałem się, że każda sekunda mojego życia jest na wagę złota.

Hmm, sugeruję albo “zastanawiałem się nad tym…” albo zmienić “zastanawiałem”, bo to nie jest temat rozmyślań, tylko niejako wniosek.

Podnoszę prawą rękę. Mam wrażenie, że lada moment może się złamać jak suchy [chyba przecinek] cienki patyk.

Widzę [jw] jak zwisa z niej skóra.

Czuję czyją obecność.

Ortograf i cz-cz.

 

Jakoś przy tym ważeniu się i spółdzielni klimat nieco odpuścił.

 

 

Hehe, groza grozą, potwory potworami, ale jest w życiu, a raczej po życiu, tylko jedna naprawdę straszna rzecz.

 

Bardzo klimatyczne opowiadanie, zarażające lękiem bohatera, przeczytałem nie bez uznania.

 

Dyżuny jak z żurnala

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Po zmianie złego dżinna zaklęciem w pajączka

Nieco myląca składnia.

Dobrze, że Marek kupił dla niej w antykwariacie księgę z opisanymi różnymi czarami.

Ja bym dał: “z opisami różnych czarów”.

Jednak, żeby mieć pewność, że nikt przypadkiem nie wykopie tej buteleczki, na przykład pies Marka uwielbiający rozkopywać kopczyki kreta, buszującego w ogrodzie, Żanna wydobyła z ziemi stalowy skarb i zabrała do mieszkania.

Nieco złożone zdanie, zaznaczony ciąg imiesłowów.

Kupiła woreczek cementu, wyczekała dnia, kiedy wszyscy lokatorzy z jej bloku byli w pracy [chyba przecinek] i [tu nie wiem, czy nie przecinek – ogólnie następujący czasownik nieco komplikuje składnię] wykorzystując magiczne umiejętności [jw.] utworzyła niewielką dziurę w podłodze swojej piwnicy.

Masz talent do wdzięcznej składni, ale czasem za bardzo IMO gmatwasz. Następny akapit z tymi czarami jest cudeńkiem, ale właśnie po trochu dlatego, że nie ma tego, co wcześniej zaznaczałem.

W księdze były zaklęcia właściwie na wszystkie okazje, lecz niektóre strony czas zniszczył i trudno się dawało odczytać dokładnie treść.

Skoro jest “właściwie”, to jakoś tak dźwiękowo bym dał “na każdą”. Ew. “na każdą właściwie”.

Jakby powtórzenie tego samego.

Pies zagonił go pod fotel i tylko jej interwencja przeszkodziła w polowaniu.

Hmm, coś innego by pewnie lepiej pasowało.

 

Ahaha, super, z humorem i wdzięczne.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Końcówka ciekawa i warta rozwinięcia.

 

Bardzo dużo wątków i sporo arbitralnych twierdzeń z zakresu różnych dziedzin nauki. Sam wywód o krtani otwiera pole do dyskusji. Umiejętność tworzenia znaków poprzedza w przyrodzie ludzką lub podobną do ludzkiej krtań.

 

Brakuje mi konsekwencji stylu i rejestru językowego – język naukowy przeplata się z językiem potocznym, ze “zwariowanym” czy “pokręconym” umysłem, wymiarem, gdzie “nie było słodko”, “nie lubimy i nie chcemy mieć nic wspólnego”, porzekadłem ludowym na końcu. Co gorsza, naukowość języka jest chropowata, utrudnia zrozumienie tekstu zamiast rozjaśniać. 

 

Brakuje też spójności wywodu, ostatnie dwa akapity nie wynikają z poprzednich. To jest ciąg luźnych rozważań i arbitralnych założeń, a nie wywód.

Odrzucić należy również nazywanie przez naszych przodków zaobserwowanego zjawiska, jako aktu władzy i zwierzchnictwa, nieprzystającego do religijnych wyobrażeń.

Powyżej ciężkie zdanie, mało treściwe, ledwie zrozumiałe.

Po tych wszystkich wątpliwościach w pokręconym umyśle wyłania się taki oto wniosek: byty nadprzyrodzone były niegdyś ludźmi z krwi i kości.

Wnioski opiera się na rozumowaniu, nie na wątpliwościach.

Skojarzenia z dziedzinami działalności typowego panteonu są jak najbardziej pod stawne.

Dość mało używana forma, jeśli już, to pisana razem, do tego znaczy chyba coś innego niż “oparty na rzetelnej wiedzy”. Link

Projekt w którym udział wziąć mieli wszyscy obywatele pradawnej cywilizacji, zabezpieczony jednak przed zniszczeniem całego gatunku w przypadku niepowodzenia.

Czemu kopie zapasowe takie prymitywne? Nie mogli siebie sklonować z całą wiedzą lub prostą metodą jej odzyskania?

Z różnych przyczyn w kolejnych wymiarze nie było słodko, dosłownie okazał się piekłem.

Nic to nie mówi. “Somehow…”

Niewysłowione męczarnie [chyba przecinek] jakich doznały zagubione w nim istoty [chyba przecinek]] doprowadzały do obłędu, deprawowały i plugawiły.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Uszanowanko!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Odniosłem się merytorycznie do merytorycznych komentarzy, a przynajmniej mam nadzieję, że tak wyszło, chyba nikt nie oczekuje od autora, że zrecenzuje swój tekst? :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ok, chyba mi się udało, jeśli dobrze liczę. Czy mój tekst się wlicza do 60%?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Szanuję to, że udało ci się upakować tutaj Reptilian, hipersześciany i dylatację czasu, ale przy tym zachować swojski charakter tekstu.

Dualizm korpuskularno falowy

To nie z myślnikiem?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dla nich były śrubki, wkręty, elektrody, kable – i umorusane smarem dłonie, które składały wszystko do kupy.

Dłuższą chwilę zastanawiałem się, do kogo odnosi się “nich”.

Zobaczcie – to para żelaznych skorup pochylających się ku sobie jakby w skupieniu, zaciekłej konsternacji.

jakby w -sugeruję wyrzucić albo zamienić na “w wielkim” albo cuś.

Zaciekła konsternacja – IMO nie pasuje do siebie.

 

Tekst bardzo zręcznie lawiruje między powagą, absurdem i skatologią. Wynalazcy nowego człowieka muszą się chować przed wścibskim nadzorem, a niemal alchemiczne eksperymenty są okraszone zaskakująco swojskimi tekstami. A człowiek, jak to człowiek, wszystko rozwala przez niedorosłość :) Bardzo udany tekst na debiut.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Że też zawsze ktoś sprawi, że jakiś nasz Wielki Plan spali na panewce…

 

Ma urok, choć w większości pisane z kronikarskiego lotu ptaka. Wydaje mi się, że sam napęd ma spory potencjał :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Odetchnął, gdyż mimo, iż nadal będzie się piął, wiedział, że ma już z górki.

Nu, jakieś to niezgrabne.

Artur patrzył na biegnącego i cieszącego się życiem Henia.

Trochę zgrzyta połączenie chwilowej czynności i ogólnego stanu. Może coś a la “pełnego radości”?

Może Scratches?

Jak skisłem :)

Utrudnionymi przez skafander ruchami zdjął plecak i wyjął czarną, podłużną urnę.

Nie najładniejszy ten imiesłów tutaj.

 

Zaskakująco ponury tekst, przełamany efektowną puentą. Absurd jest starannie dozowany, ale bardzo dobry, może też dzięki temu.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zastanawiasz się zapewne, drogi czytelniku, z jakiego powodu siedzę sam, na tej odludnej planecie, z pistoletem przystawionym do skroni. Spokojnie, dojdziemy do tego. Jak widzisz, nigdzie się nie wybieram. Brakuje mi też odwagi, żeby pociągnąć za spust. Tak to już ze mną jest.

Otwarcie niczego sobie. W głowie usłyszałem to głosem Walaszka…

to tłumaczy odgłosy oraz niedawny wybuch.

Czas przeszły nie powinien być?

Gdy wylądowaliśmy, kierowca zabrał się do weryfikacji uszkodzeń.

Ja wiem, chyba można coś lepiej pasującego dać…

 

Mimo nieco przyciężkawego humoru jest tu dużo swady, sporo udanego absurdu, a i puenta nadaje całej podróży dużego znaczenia.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Przerażenie na jego twarzy odbiło się satysfakcją w oczach kierowcy.

Uff. Przekombinowane.

Na eon przed zderzeniem, [przecinek raczej zbędny] rozległ się huk.

No bardzo ciekawe, szczególnie opisy światów, te chmury i wieże. Sama śmierć klimatyczna i zabawna, ale trafił się też potężnie infodumpowy monolog. Mam wrażenie, że bardzo starannie odwzorowałaś światy, choć nie mają tak dużego znaczenia dla fabuły, a antagonista i jego świat nie zostali odpowiednio dopieszczeni.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dwóch ludzi; konstruktor statków kosmicznych, Michael Glenn i wykładowca fizyki na Harvardzie, Brad Tanklin usiadło na kanapie naprzeciwko Johna Bargmana.

Zwracam uwagę na dość zawiłą strukturę przestrzenną zdania – siedzieli na tej samej kanapie, ale naprzeciw siebie? A może dwie kanapy? Lepiej przyciąć, bo to mało istotna informacja.

– Ale ja nie żartuje – Bargman był śmiertelnie poważny – już spieszę by wytłumaczyć.

Ortograf, powinno być “żartuję”.

a także nie badał nigdy tej dziedziny nauki.

Bada się raczej jakieś zjawisko albo przedmiot. Dziedzinę można zgłębiać, być czynnym w, mieć w niej wiedzę, kompetencje, itp.

 

Dobre, sprawnie napisane i z zabawną puentą. Opis samej maszyny też mnie rozbawił.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

delektowałem się jej anielskim głosem

 

Nieco kiczowate.

– Mogę być z panem szczery, profesorze Smak? – prychnął Richard Grant. – Przejrzawszy papiery mieliśmy kilka obiekcji,

Wydaje mi się, że lepiej by pasowało “po przejrzeniu”, bo to ogólny wniosek z przeglądania, a nie do końca czynność uprzednia.

Jak kot Schrodingera.

Ortograf w nazwisku.

A dla bezpieczeństwa przewiozłem do domu i nikomu o tym nie mówiłem. A dla mediów wymyśliłem jakąś pseudonaukową bajkę.

2 x “a dla”. To w ogóle niezbyt ładne otwarcie.

 

Winiety są napisane elegancko i swobodnie przemieszczają się między konwencjami. Clou opowiadania jest dla mnie opis kulinarny – prychłem bardzo w trakcie.

 

Za to motyw zemsty kwantowej, o ile koncepcyjnie bardzo ciekawy, jest jednak przygotowany trochę za późno w opowiadaniu, żeby to jakoś mocno uderzyło emocjonalnie. Dostaję całą historię związku, który się psuje, dopiero pod koniec zostaje to zaplecione z Manfredem.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Najważniejsze dobre dawkowanie (hik). Bardzo gęsto od antynauki, a ta prostata uderzyła szczególnie mocnym lewym sierpowym.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ty idotko jedna, ty…

Ortograf.

 

Co teraz, co teraz – myślała przerażona.

 

Odruchowo bym dał znak zapytania.

Mogłaby zapytać dziadka, gdyby nie fakt, że staruszek, od dawna narzekający, że wyskoczyły mu zmarszczki, akurat ten dzień wybrał na poddanie się zabiegowi odnowy komórkowej w domowym kokonie.

Jakoś mi ten imiesłów nie gra, może “który”?

 

Odnowy – domowy lekko podobne.

Do pokoju wmaszerował rozpieszczany przez całą rodzinę czarny kocur.

Co byś powiedziała na: “czarny kocur, który był pupilkiem rodziny”? Tu brzmi, jakby w momencie wejścia był rozpieszczany, choć niby jest jasne, o co chodzi.

bo kotów – sterylizowanych na początku wieku na potęgę – nie spotykało się często, a na dodatek przynosił szczęście.

Nie powinna być liczba mnoga dla spójności?

 

Puenta miodna :) Bardzo sympatyczne, mimo futurystycznego settingu uniwersalne, a do tego bliska mi jest idea reaktora jądrowego pod każdą strzechą.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej, ja się niestety nie wyrobię, a nie chcę ciąć tekstu, więc proszę nie brać mojego pod uwagę :)

 

Johnny z gwiazd

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

A może pierwszy głos nominacyjny zwykłego użytkownika powinien się liczyć podwójnie?

 

Teraz wizja, że ktoś da opku 1/5 może się wydawać mało nęcąca, bo albo trzeba czekać na czterech innych userów (co raczej się nie wydarzy) albo  na dwóch dyżurnych, co i tak załatwi sprawę bez tego głosu, albo na drugiego usera i dyżurnego (czego też po prawdzie nie pamiętam), co jest jedynym wypadkiem, kiedy jednostkowy głos w praktyce coś znaczy.

 

Chodzi mi w gruncie rzeczy o to, że w praktyce nominują skutecznie Loża i dyżurni, więc może warto resztę społeczności dowartościować?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

krarze, dzięki!

 

gravel: uuu, to zaszczyt Ciebie gościć. Dalej jestem ciekaw, czy mój tekst piórkowy dostałby od Ciebie głoś, ale też z drugiej strony, boję się trochę pytać, bo może powiesz, że nie :) Pozdrawiam i dziękuję za organizację bardzo udanego konkursu.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Czołem, ciepło polecam tekst “Tajne przez poufne przez zgubione” na wilkowy konkurs.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Maciej – dzięki!

 

Irka – cieszę się, że się podobało :)

 

Ośmiornico – dzięki za klika, fajnie, że się podobało.

 

Beciarze NaN i Bard – jeszcze raz dzięki, tekst dużo zyskał dzięki Wam.

 

krar – dzięki za miłe słowa. Pewnie nieświadomie sporo cytuję, ale poza generyczną Marvelowską walką i Bondem raczej nie nawiązuje świadomie.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Czy osią może być artefakt, który jest tajemniczy naukowo, ale ma znaczenie przede wszystkim polityczne albo kulturowe?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Widzę bardzo duży postęp stylistyczny.

 

Klimat jak u fanthomasa, klaustrofobiczny i schizofreniczny. Philip K. Dick upozorował swoją śmierć i został fanem Type O Negative.

 

Problemem szorta jest dla mnie światotwórstwo – na małej przestrzeni przywołujesz pół-informacje na ważkie tematy. Jest jakaś ukochana, świat w mózgu, nieudolne kopie ludzi, zagrożenie związane z melodią, struktura, która pochłania Wszechświat. Dużo i mało zarazem, bo dostaję paczkę ważkich informacji, które nie tworzą spójnej wizji świata, a nawet samodzielnie proszą się o jakieś wyjaśnienie. Nie chcę mówić, że zrobiłeś źle, raczej, że w takiej formie, krótkiej i onirycznej, może być trudno aż tyle zmieścić.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zacne, podobało się. Cóż powiedzieć – “wszak i tak zginiemy w zupie”.

NW-A1 dał znać wcześniej każdej, że temat jest super ważny i życzy sobie połączenia się z nim, niezależnie jak poważne są w tym czasie zaplanowane prace.

Sugeruję: “Niezależnie od tego, jak…”.

Zdopingowana w ten sposób przez naczelnego, [czy przecinek nie jest zbędny?] młoda AI nie mogła milczeć.

– Zgłosiła się do mnie zupełnie nieznana AI, [tu chyba też] ósmego stopnia, z opowiadaniem, które miałoby być początkiem serii.

– Też się zdziwiłam, ale uzasadniła tym, że kieruję właśnie takim działem,

Trochę zaimków.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Błękit uchodził za wyjątkowo drogi barwniki

Ortograf chyba?

Ten – przybył z daleka, bo aż ze wschodnich rubieży Rzeczypospolitej,

Ten dywiz wydaje mi się niepotrzebny.

Mijały wieki, a względny spokój trwał aż do końca drugiej wojny światowej i dopiero z jej zakończeniem coś w narodzie rusińskim pękło.

  1. Nie wiem, czy przed “i dopiero” nie powinno być przecinka.
  2. Wypadałoby jakoś zlokalizować ten wniosek, bo inaczej to za bardzo zgrzyta z powszechną wiedzą o historii. Poza tym nie rozumiem, czemu piszesz “po zakończeniu II wojny światowej”, skoro akcja rozgrywa się podczas okupacji?

zasie ksiądz dołącza do parafian i ucieka wraz z nimi lasem do Brzeżan. I tak podpalona wieś przestaje właściwie istnieć. Zniszczeniu ulega także świątynia, choć na szczęście nie cała, ale o tym później.

Strasznie mi to nie pasuje do podniosłego i zarazem ponurego fragmentu, może coś w kierunku “zostaje strawiona”?

 Wiesz co, córuś? Ludzie nie są z natury źli, ponieważ stworzeni są na obraz i podobieństwo Boga, ale czasem robią straszne rzeczy; błądzą, bo są ułomni. Bywają też nie do końca posłuszni, jak te niegrzeczne, wiecznie rozbrykane baciary.

Nieco drewniany ten monolog, szczególnie jego otwarcie.

obraz Matki Boskiej się nie spalił, ten obraz… ta Matka, która przez wieki sprawowała pieczę nad ludźmi i ich ziemią.

Hmm, nieco prosta egzaltacja.

Ksiądz Zając poprosił oficera Franca George'a Moravec o pomoc w zorganizowaniu konwoju, który łącznie miał liczyć osiem osób.

Nieco koślawo to wybrzmiewa, może “nazwiskiem Moravec”?

Ciemnota! – ksiądz szybko ugryzł się w język i dorzucił:

Trudno mi w to słowo w ustach księdza uwierzyć, ale może nie znam klimatu.

Był to typowy gestapowiec, urodzony bandyta, ale bandyta inteligentny i oczytany, znający się na sztuce.

Hmm, nieco naciągane, skąd mogli to wiedzieć? I to nie do końca prawda.

Nie na darmo mówi się, że czas leczy rany, choć akurat tym, którzy potracili całe rodziny w rzezi upływ czasu nie pomagał w niczym, ale powiedzmy sobie szczerze, że tutaj dochodziła jeszcze indywidualna odporność na przeżycia traumatyczne – u jednego większa, u innego mniejsza.

Długie zdanie, otwarte podniośle, a zakończone językiem psychologicznym.

 

Dobrze napisana i przejmująca historia. To jest krzepiące, że można przejść coś takiego, i nie tylko zbudować życie od nowa, ale też nie przejść chęcią zemsty lub stracić wiarę w ludzi.

 

Od strony historycznej jest tu przywołana dość idylliczna wizja stosunków na Kresach, wobec której zachowuję pewną rezerwę.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo dziękuję za wszystkie porady, ciekawa dyskusja się wywiązała :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dzięki serdeczne za uwagi. Jak się doszkolę, to też chętnie coś nagram.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Próbka :)

 

Jerzy Braun – “W Państwie Asaras”, ze zbioru “Polska Nowela Fantastyczna T. 5”

 

Soundcloud

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo zgrabny i bogaty w treść dialog, mimo tego znajdujący miejsce na odrobinę humoru i swojskości.

znów przetoczyła się przez niego krótka niestabilność.

Zastanawiam się, czy “toczenie”, które wywołuje materialne skojarzenia, tutaj pasuje. Tak samo “niestabilność” mi lekko zgrzyta. Nie mówię, że to błąd, ale to zdanie jakoś mi zazgrzytało.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Joe siedział przed monitorem komputerowym, próbując zrozumieć otrzymanego maila.

Jest to lekkie naciągnięcie współczesności, bo siedział pewnie też przed tym.

Zgodnie z treścią,

W zasadzie zbędne.

nic [tu nie przecinek?] czym człowiek powinien się przejmować.

Pod względem personalnym, lustrzane odbicie Joego.

Anglicyzm, szczególnie w tym kontekście kojarzy się z działem HR.

zasady kontaktów między pracownikami takie same.

Mówimy o konkretnej osobie, więc raczej “z pracownikami”.

W takich warunkach pracownicy byli zmuszeni do traktowania siebie nawzajem głównie jako osoby do pracy.

Nieco niezgrabne. Zdanie możnaby odchudzić bez straty w treści.

więc Joe przemówił do koleżanki:

“Odezwał się” byłoby bardziej naturalne imo.

Alice zamruczała tylko lekko, jakby markując śmiech.

Nie lepiej “udając”?

widział daleko za oknem wieżowce i jeden wytworny, który wyróżniał się najbardziej.

Pierwsze – lepiej “w tym jeden”, drugie – nieco masło maślane.

Na powierzchni wystawała ozdobna i wspaniała rękojeść, a w ziemi tkwiło ostrze,

“Nad powierzchnią” chyba raczej.

Jednak, w razie czego, wolał wytwarzać wizje upadłego świata, niż choćby obrazy nagiej Alice.

Sugeruję jedno z dwóch albo “jednak na wszelki wypadek”.

Nagle coś się zatrząsnęło.

Umm?

W pokoju wybrzmiał alarm z systemu informującego o trzęsieniach ziemi.

Ja bym dał “zawył”.

Alice i Joe wskoczyli raptownie pod biurko.

Mi się raptownie kojarzy z czymś nagłym, nieoczekiwanym, a nie z odruchową i dość oczywistą reakcją.

Nie planując tego, spojrzeli sobie w oczy.

Sugeruję wywalić albo zamienić.

Usłyszał jak kobieta wzdycha cicho. Sądził, że czuje bicie jej serca, organiczną wrażliwość tuż przy swoim ciele. Alice zdawała się odwzajemniać odczucia Joego. Przynajmniej on odniósł takie wrażenie.

Strasznie zawiłe jak na zmysłową scenę.

ale w tej firmie było nie do pomyślenia, by go używać w jakimkolwiek przypadku.

Sugeruję redakcję.

Żadne dokumentacje, do których mieli dostęp, nie informowały o procedurze libido. To słowo nie występowało nigdzie. Natomiast wszędzie gdzie pojawiał się Otto Benslay, nie widniał opis stanowiska ani jego nazwa.

Zgrzyta mi, bo dwa zdania mówią to samo i zdają się wskazywać na związek.

Znalazłem informacje, wiem [chyba przecinek] kim był Benslay.

Chwilę stali w milczeniu, patrząc [chyba przecinek] jak ich wieżowiec zbliża się coraz bardziej do celu.

Nie byli świadomi [chyba przecinek] jakie szkody już zostały wyrządzone, [chyba przecinek zbędny] przejeżdżającym w mieście pojazdom i przemierzającym ulice pieszym.

Przycisnął Alice do szyby i patrząc na zbliżający się budynek, [chyba przecinek zbędny] powoli rozkręcał maszynę miłości, [jw.] między nim a nią.

Ta maszyna miłości między nimi jakoś nie do końca.

Coraz mocniej i szybciej, rytmicznie [chyba przecinek] ze smakiem i miłością.

Zacne :)

 

Dyżurny

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dzięki cezary za przeczytanie i miłą opinię. Miał być tani thriller, stąd warta akcja. Gdzie dokładnie się zgubiłeś?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Urokliwe i zabawne, choć wniosek dość łatwy, a też wydaje mi się, że najlepiej opowiadać historie, a nie opowiadać o losie opowiadacza historii.

Wyglądał inaczej.

Aż się prosi o coś namacalnego.

„Atlas Zbulgotany”.

Ależ proszę napisać.

 

Pozdrawiam, dyżurny.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Siema, wrzuć na nowo, bo teraz wpadło ze starą datą chyba :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Pysznie, sprawdzę!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

O, fajnie bardzo, uszanowanko. Ostatnio wracam do paragrafówek :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Jasne, dzięki. Dla mnie to terra incognita.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo lekko i wdzięcznie napisany tekst. Bardzo udanym zabiegiem wydaje mi się wpisanie kradzieży w koncepcję kosmologiczną, czy to zrazu religijną, czy wreszcie naukową. Poza tym kradną księżyce, więc mamy kradzież chyba najwyższego kalibru w ramach konkursu.

 

Każda z trzech epok jest oryginalna i ciekawie opisana. Co więcej, od szerokiego spojrzenia płynnie przechodzimy do zgrzytającej codzienności, niesnask plemiennych, sztywnej hierarchii (pół drachmy!) czy małostkowych naukowców. W krótkiej formie zawrzeć pokazać makroświat i mikroświat, życie podniosłe i oficjalne z jednej, i brudne i powszednie z drugiej (traktuję te wymiary jako rozłączne, nie jako synonimy), to zasługuje na pochwałę.  

 

Nie ma tu może wielkiego ładunku dramatycznego ani bohatera, którego przygody śledzimy z zapartym tchem. Nie jest to wada, raczej określenie specyfiki opowiadania. Mam wrażenie, że autor stworzył w ramach konkursu zupełnie odrębną niszę, z korzyścią dla czytelnika.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zgadzam się, że fajnie byłoby skompilować antologię z tekstów konkursowych i w bardziej sprzyjających okolicznościach

Jasne, a gdyby czysto elektroniczna? Pytam hipotetycznie, to też, jak rozumiem, masa roboty :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Uszanowanko!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo sprawnie napisany tekst, z mrocznym klimatem. Dunstan jako szara eminencja okazuje się nie do końca pewny siebie, co dodaje głębi tej postaci. Bardzo mi się podoba wizja mrocznej fortecy, pełnej tajemnej wiedzy, z surowymi i brutalnymi zasadami, w której autorytet władzy w zasadzie okazuje się wisieć na włosku – bo książę chory, za morzem jakaś inwazja, alchemik ledwo włazi na schody. 

 

Los złodziei zostaje nieco szybko ucięty, aż zastanawiam się, czy nie chciałbym dowiedzieć się o ich losach czegoś więcej i czy to by nie otworzyło ciekawych możliwości fabularnych.

 

Niestety wejście plagi i odkrycie tożsamości księcia weszło zbyt nagle. Intryga, choć ciekawa, zdaje się być ściśnięta.

 

Także tego, chętnie bym przeczytał książkę :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo umiejętnie wykorzystany wątek wspomnień, który mi jest szczególnie bliski. Kara zadana złolowi jest wyszukana i brutalna zarazem. Dzięki temu, że mścicielka wydaje się niewiele lepsza, unikamy prostego happy endu.

 

Klimat samego opowiadania jest mroczny i gęsty, ale zdecydowanie słabszym punktem są dialogi i migawki z ckliwej przeszłości – czasem wkrada się nieco kiczu, jak dla mnie.

 

Bohater w psychopatycznym wydaniu wydaje mi się nieco przewidywalny i jednostajny, za to trudno mi uwierzyć transformację z opiekuna szczeniaczka. Ja rozumiem, że zazdrość czy poczucie zagrożenia mogły go zmienić, ale jednak jakiś element walki wewnętrznej by się przydał. 

 

 

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

a trochę ich raczej będzie :D

Z jednej strony – oby! Ale z drugiej: jeśli do Twojego i Zanaisa dojdą jeszcze ze trzy Piórka, to będziesz miał już w styczniu prawie 300k znaków do Antologii.

 

Więc z jednej strony mamy ryzyko zapchania Antologii FP, z drugiej ryzyko, że ciekawe teksty nie dostaną nominacji przez brak czasu albo że Loża będzie ostro ciąć, co też w sumie będzie zrozumiałe.

 

Oczywiście głupio coś sugerować organizatorom, którzy już i tak wykonali wielką pracę, tym bardziej czegoś się domagać.  Zostawiam to tylko jako przemyślenie. Może taka antologia tematyczna byłaby fajną promocją portalu? Wiem też, że to jest ogrom niepłatnej pracy.

 

Mam też taką refleksję, że wiele tekstów po wygładzeniu jednej czy dwóch spraw w zasadzie byłoby materiałem książkowym.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

O, uszanowanko, Misiu. Ja nawet nie jestem blisko 50%. 

 

Biorąc pod uwagę, jak ciekawe teksty powstały, to może warto pomyśleć o antologii równoleglej do FP2023? :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Rozszerzyłem komentarz dzięki łaskawości ducha klatki schodowej :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Tekst jest napisany z dużym wyczuciem, dzięki czemu czyta się płynnie i czytelnik szybko zadomawia się w mieście. Same akcje są też cudeńkami estetycznymi.

 

Bohaterka jest na pierwszy rzut oka silna i zaradna, ale szybko poznajemy ją też od strony mniej korzystnej, jako osobę wybuchową, trudną w obyciu. Jej trudna historia dodaje głębi, ale też wprowadza dalszy niepokój, bo czujemy intuicyjnie, że łaknie zemsty.

 

Fabuła to bardzo udany layer cake. Mam jednak poczucie, że jest nieco zbyt ambitna jak na długość tekstu. Najlepszym momentem jest zniknięcie akcji zaraz po tym, jak poznajemy złola. To jest takie “Ale wdepnąłem, już po mnie” z klasyki kina mafijnego.  

 

Mam zastrzeżenia co do scen “wparowywania” – Vos nagle wpada i obezwładnia bohaterkę, mundurowi nagle się pojawiają pod rafinerią. Coś za szybko i za łatwo.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Golodh, bardzo dziękuję, to bardzo ciekawa analiza, z mocnymi fundamentami historyczno-portalowymi. Tak, chyba się zgodzę, że nie ma co tu kombinować.

 

Więc chyba trzeba poprzestać na apelu do czytelników i dyżurnych. W zasadzie obecnie czytelnicy mają chyba małą motywację do nominowania, bo bez dyżurnego jest mała szansa.

 

Ja coraz bardziej skłaniam się dość szczodrego nominowania. Wydaje mi się, że każde co najmniej przyzwoicie napisane, mające przemyślaną konstrukcję opowiadanie, które może poszczycić się jakimś oryginalnym elementem, zasługuje na rozważenie i przeczytanie przez Lożę. Uważam też, że w 2023 sito było bardzo drobne, zdarzył się nawet miesiąc bez nominacji, więc może warto pójść lekko w drugą stronę. Ale nie chcę też podpaść szanownym Lożanom :) 

 

Zwracam uwagę, że w cieniu “Złodziejskim” wpadł do biblioteki tekst Verus, a tekst Outta Sewer i NaN wpadły przed końcem miesiąca. Tekst Żongler i kasjopei też w zasadzie łapią się na drugą połowę miesiąca i nie mają wielu komentarzy, a na ten przykład ten drugi wpadł ekspresowo do biblioteki. Może warto je rozważyć pod kątem nominacji? Ja trochę się zajechałem przez ostatnie dni i potrzebuję chwili oddechu.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Czuć rękę pani geolog :)

 

Opowiadanie dzieli się w zasadzie na dwie części. Jako fan serii “Życie codzienne…” doceniam klimat miasta, ciężki los dzieci i chodaki jako duży cymes. Rozmówki dzieci i postać Perza uważam za udane, choć dziwi mnie, że Perz daje dzieciakom tyle swobody. Miasto jest opisane niezgorzej, a świątynia bardzo ciekawie.

 

Słabością tej części jest to, że rozmowy, czasem osuwające się w małe infodumpy, przeważają nad akcją i napięciem. W zasadzie po samym wstępie bohaterka musi głównie być asertywna. Nie jest to wada, ale ja bym widział ucięcie części dialogów z Perzem i kapłanem i rozszerzenie ataku macek albo jakaś akcja przy udawaniu spineli na targu.

 

Druga część jest zacna, czuje się to wnętrze góry, udziela się ciasnota, czytelnik może poczuć strach o bohatera. Bardzo dobrze sugerujesz poczucie, że Sójka jest daleko od bezpiecznego miejsca, zagrożona zewsząd, a zarazem nie wie, co ją czeka.

 

Słabością drugiej części są nieco naiwne spinele i niezbyt czujny Żmij, a także łatwe wyjście.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Kici, koci, niech się Loża spoci:

 

krar85 – Honor wśród złodziei

 

Dyżurny wyrobiony.

 

(Nie wiem, czy to dobry moment i dobre miejsce, ale może wydłużyć wszystkim, także Loży i dyżurnym, czas na nominacje tekstów złodziejskich, albo wręcz pozwolić na nominację też w kolejnym miesiącu? Ja nie mam cienia szansy na przeczytanie wszystkich, a praktycznie każdy z tekstów wydaje mi się co najmniej godny rozważenia pod kątem nominacji, bo powstają teksty oryginalne i ambitne).

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zacznę od końca. Zakończenie dało mi dużo radości, ale jednocześnie nie trzymało się tego, co wiedziałem o świecie. W zasadzie mało uważny czytelnik mógłby przeoczyć fakt, że mamy w mieście monarchę, choć faktycznie jest moneta z królem albo strażnik królewski. A tu najwyraźniej jeszcze jest jakiś podskórny konflikt, bo król ma czarodziejskie kamienie i spija skazanego świętokradcę.

 

BTW to kto w końcu rozpirzył gildię, bo na początku brzmi jak robota kapłanów, ale to król się przyznaje do przejęcia łupów?

 

Jest tu dużo humoru, który przeważnie robi robotę, ale momentami jest lekko przegięty. Speech kata i krowa, choć same w sobie świetne, jednak wychodzą dla mnie już nieco poza klimat opowiadania. Ogólnie jednak podoba mi się to, że mamy nieco poczciwych ludzi, nieco cynicznych, ale też dowcipnych, szukających odrobiny radości w brutalnym świecie.

 

Dość dobrze pokazałeś taki ciężki, biedny, ale też jednak ludzki świat – zasypiających akolitów, ludzi spędzonych na wymierzanie sprawiedliwości, znudzonych strażników, albo takich, których czasem ugryzie sumienie. Więc z jednej strony mamy taki brutalny realizm społeczny, ale z ludzkim odcieniem. To jest bardzo ciekawe i niebanalne.

 

I w to wszystko wchodzi klejnot, który jest jędrny i tajemniczy zarazem. To zaciekawia, każe domyślać się jakiejś dużej intrygi.

 

Bardzo mi się podoba płynność i dynamika. Nieco przypomina mi to tekst Barbariana i prawdę mówiąc mój. Mnie trochę zdziwiło mnie, że na konkursie dominują teksty mroczne i dość sążniste, wymagające dużego skupienia w śledzeniu intryg.

 

Tam, gdzie chcesz, to lekką ręką dodajesz klimatu i plastyki bez lania wody. Szczególnie na początku wielkiego włamu to dobrze gra, te mgły, itp. Powiedziałbym, że więcej, ale tekst już nie zmieści ani litery.

 

Co mi nie podeszło:

 

Dialogi – jednak dużo się tu mówi. Ogólnie dialogi są dobre, podobają mi się bon moty i klamry domykające sceny. Ale gdzieś na przykład koło środka jest jeden blok za drugim.

 

Pościgi i włamy – Henryk bierze, co chce, nawet od sadzy w kominach nie zakaszle, to jedno. Nad dachami unosi się niczym poduszkowiec – ok, rozumiem rozrywkową konwencję, ale to idzie tak gładko i szybko, że nieco brakuje ciężaru momentami.

 

Fajnie to przełamałeś upadkiem i torturami, ale potem za szybko stało się oczywiste, że nic mu nie grozi.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Doceniam za żywe dialogi i lekkość pióra, ale tym, co dla mnie wyróżnia tekst, jest misterna, a zarazem boleśnie ludzka, buduarowo-rozporkowa intryga, w którą czytelnik jest bardzo umiejętnie wciągany.

 

Zrobić antybajkę banalną jest łatwo, wystarczy zrobić kontrastową zbitkę z flakami albo erotyką. Tutaj mamy świat z bajkowym decorum, w którym dobrze znane postacie się pogubiły, ale robią dobrą minę do złej gry. Bohater musi przegadać ich konfabulacje niczym detektyw obyczajowy, by krok po kroku odkrywać ich słabostki, naiwność czy próżność. Czy mieszkańcy świata z bajki zwariowali? Nie, po prostu dorośli w bajkowym świecie i próbują sobie z tym poradzić, skutecznie komplikując sobie nawzajem życie.

 

To mnie właśnie ujmuje, że cierpiący na lekką paranoję i nielekki alkoholizm krasnoludek dalej jest postacią z bajki pełną gębą. Stylizacja języka i kreacja postaci jest bardzo umiejętnie trzymana w ryzach, tak, żebym uwierzył w ten świat, ale żebym nie zapomniał o jego umowności. Każdy dramat jest tu przełamany jakimś bon motem czy poczciwością. Częścią uroku psychologicznego tekstu jest chyba właśnie to, że patrzę na pozornie zagmatwane życiorysy i nawarstwiające się dramaty przez palce, bo ani postaci nie da się traktować w pełni poważnie, ani zdystansowany i złotousty narrator myśli to robić.

 

Co było robić? Rozumiałem go. Każdy czasami musi się wypłakać w samotności.   

 

I coś ty, Śnieżko, zrobiła z tą mlekiem i miodem płynącą krainą?

 

Wilhelm był przybity i wiedziałem, że teraz nie byłby w humorze na zabawy z lustereczkiem.

 

Duch klatki schodowej kazał mi się zastanowić nad słabościami tekstu. Podbijanie klimatu detektywa z filmów noir niewiele robi, a powoduje, że tekst ma de facto dwa wstępy. Do tego odkrywanie prawdy w toku kolejnych dialogów to nieco za mało na porządne śledztwo.      

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Na betalistę wleciał “Johnny z gwiazd”. Zaprawdę powiadam Wam, spieszcie się, bo jest szybki i trudno za nim nadążyć.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Jerop Astral siedział rozparty w fotelu astronauty poważnyzamyślony.

Rozplewiły się te imiesłowy wokół fotela, i jeszcze przymiotnik.

Rzucił okiem na mały ekran podglądu i na moment uśmiechnął się zadowolony z siebie, ale szybko wrócił do poprzedniego wyrazu twarzy.

Proponuję “z zadowoleniem”, w takiej formie chyba brakuje przecinków.

By na ziemi pozostała po nim pamięć godności i uznanie dla rozlicznych osiągnięć.

Niezgrabna zbitka.

Odkąd ekipa wiertaczy meteorycznych – Armagedon

Ten dywiz mi tu nie pasuje, nie lepiej w cudzysłów?

odnalazła go dryfującego na Pasie Oriona i przewiozła na ziemię, stał się osobą publiczną.

Jakoś można by to wypolerować.

Jednak sam wiedział, że sława miewała różne odcienie.

Ja bym intuicyjnie dał “miewa”.

 że działał między nimi magmatyzm.

To mgnetyzm geologów? :)

– Po sprowadzeniu na ziemię, stałeś się błyskawicznie prawdziwym celebrytą.

Przecinek chyba zbędny.

– Droga Xatriniu – Jerop pozwolił sobie na szeroki uśmiech – od dziesięciu lat mam status Galactic star, tworzę wynalazki, inwestuję i prowadzę wykłady na wielu uczelniach.

Nie powinno być kropki po czynności niegębowej?

Wśród tych działań niektóre musiały być nieudane,

to odwieczne prawa statyki – wygłosił z dumą.

Statystyki? Czy on po prostu nie odróżnia?

– No, dobrze… W takim razie jak wytłumaczysz swój udział w kontrowersyjnym programie „Powitam was czule w mojej kapsule”? Wiele osób poczuło się zgorszonych

Nie wiem, czy w tej formie jest poprawnie (zgorszonymi?), ale ogólnie sugeruję uprościć.

Ona terasz ruszy w miasto, a ja PRZECINKI cóż odlecę sam.

Ortograf i interpunkcja.

dokoła Xatriuniu tak, by pokazały szerzej nogi lub dekolt.

Skąd ta odmiana?

napadła go ta wstrętna jędza.

Czy to aby gębowe?

 na własnej, wciąż jeszcze obolałej TU NIE PRZECINEK? twarzy.

 Pozyskane w ten sposób próbki powietrza i skał, PRZECINEK CHYBA ZBĘDNY wrzucał do specjalnych pojemników, opisywał i odkładał do archiwum wyprawy.

Kiedy dokuczało mu potłuczone przy starcie ucho, sam namoczył gałganki w ciekłym azocie.

Czas.

Czas próby, a za razem zakładania hełmu CHYBA PRZECINEK przyszedł szybciej CHYBA PRZECINEK iż się zdawało.

Teraz, po czasie żałował, że nie został w swoim kraju i mieście.

Sugeruję redakcję. W tej formie chyba brakuje jeszcze przecinka.

– Uspokój się! – warknął ostrzegawczo. – Opanuj się TU ABY NIE PRZECINEK? astronauto, bo grozi ci szaleństwo!

W ciepłej, wilgotnej atmosferze Marsa, już po kilku dniach plątanina ciał Bell i Jeropów podwoiła objętość. Obiekt posiadający już sześć światełek i niezliczoną ilość łon, piersi i brzuchów, wędrował przez galaktykę. 

Już – już.

 

Ha, dobre! Piękne wstawki fasolkowe, a erotyczna grzybnia i sama puenta to majstersztyk.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dziękuję za przeczytanie i cieszę się, że klimat jest :) Czytałem i słuchałem podczas pisania trochę pokrewnych:

 

Kryminalne XX-lecie – jak wyglądał przestępczy półświatek II Rzeczypospolitej? Radio Naukowe x prof. Mateusz Rodak:

https://www.youtube.com/watch?v=kNVws6LW7iU

 

Do tego “Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy” Stanisława Milewskiego.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ta sytuacja była tak niewiarygodna, tak niesamowita i nierealistyczna, że dziewczynie nie mieściło się w głowie, że coś takiego w ogóle jest możliwe.

Ciężkie zdanie, egzaltowane i bez treści. Nic z tego nie udziela się czytelnikowi. Nawet jako stylizacja językowa byłoby to słabe.

 

Bardzo ciekawie rysujesz pierwszy kontakt z nowym światem, zagubienie bohaterki, jej nieśmiałe i niezręczne pytania, które zadaje innym. Czar pryska przy dialogu ojca z córką:

– Ale da się jakoś przeżyć. Świat podlega ciągłym zmianom, i choć niektóre nie są dobre, na tym polega postęp i rozwój. My Polacy to bardzo lubimy i dlatego żyjemy o wiele lepiej niż ludzie w innych krajach.

– Papo, ośmielę się z tobą nie zgodzić. W takim Nowym Jorku jest znacznie ciekawiej.

– Ah, ta dzisiejsza młodzież. Wszystko biorą bezkrytycznie.

To nie jest dialog żywych ludzi.

 

Potem rozmowa z Magdą już lepsza, choć też nieco przemycania wizji świata.

 Mężczyzna usłyszał głos młodej kobiety, która, ubrana w strój Ewy, poruszała się bez skrępowania z gracją modelki i weszła do pokoju z dwiema szklankami ze złocistym płynem, dokładnie zamykając za sobą drzwi.

Ogólne określenie jej ruchu poprzedza określenie ruchu w danej chwili, jakoś mi to zgrzyta.

 

Dla mnie sceny Mariana są najsłabsze – postać nakreślona szybko, ze skrótowo opisaną historią, długo unoszące się w swojej własnej bańce.

 

Proszę zwrócić uwagę na:

Marian Wielogórski odzyskiwał siły w ekspresowym tempie. Mężczyzna, a właściwie jego dusza, doznał mocnego wstrząsu. Zawirowania w przestrzeni były znaczące, i coś mu mówiło, że powinien się przenieść na drugą półkulę planety. To był strzał w dziesiątkę. Znalazł Jagodę i Monikę Nie mógł im nic powiedzieć, ale przynajmniej czuł spokój, że nic im nie jest. Rozdzielili się. Rzucił w myślach monetą i ruszył za dziadkiem i kimś, kto wyglądał podobnie do Marzeny. Obserwował ich kłótnię i to jak wybiegła z domu. Delikatnie próbował wpłynąć na starego. Udało się, a ten natychmiast ruszył za kosmitką.

W tym akapicie dzieje się po prostu zbyt dużo, jak dla mnie.

 

Sceny okupacyjne są bardzo miodne, postacie i ich relacje, w tym erotyczne, są bardzo starannie oddane. To wszystko jest też osadzone w świecie, który ma swoją estetykę, oddaną przez detale typu meble, ubiór, itp. Im dalej lecimy w kosmos, tym bardziej mam wrażenie, że czytam scenariusz filmowy, a nie opowiadanie.  

 

Śledzę obroty koła fabuły w niemym zdziwieniu, wiedząc mniej, niż bohaterowie, nie rozumiejąc też części ich celów i motywacji. Raz na jakiś czas narrator rzuca we mnie informacją, która dodaje zupełnie nowy wymiar do świata opowiadania – względnie to samo robi nieco naciągana kwestia dialogowa. Śledzę więc bardziej wizję autora, stopniowo rozwijaną, niż losy postaci. Pod koniec dnia składa się to wszystko w dość ciekawą historię.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Robot dalej wydobywał z siebie nieskoordynowane dźwięki.

Jak dla mnie nie pasuje. Dysharmonijne, chaotyczne?

 

Bardzo zacne, widać duży dryg do pogrywania z czytelnikiem i robienia mu mindfucków.

 

W tak krótkim tekście trudno było zżyć się z bohaterem. To powoduje, że kolejne obroty koła tożsamości, choć zaskakujące, przyjmowane są jednak nieco spokojnie.

 

Na początku udaje ci się wykreować dość gęstą, niepokojącą atmosferę pod płaszczykiem szarego i nijakiego świata. Trochę mi się przypomniała gra “Paratopic”. Potem tempo wydarzeń trochę ją rozmywa.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Kłiiii, opko Misia, jak pysznie.

 

– Ode mnie, czy od siebie wcześniejszej? – zażądała sprecyzowania odpowiedzi macocha, bo jej tusza powodowała, że królowa nie była zbyt lotna.

Hmm, dwa różne określenia podmiotu w tym samym zdaniu.

 

Bardzo wdzięczne i dowcipne.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo zręcznie napisane, klimatyczne i melancholijne opowiadanie. Przeszkadza mi nieco dialog na końcu – zaczyna szybko przypominać dysputę dwóch polityków przez gęstość odwołań politycznych, wciśniętych nieco na siłę.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Z innych rzeczy:

 

Nieco utrudniłem bohaterowi życie, przez sprzeczkę z cwaniakami o zegarek i przez napomknięcie, że zwiedził kilka biur matryminialnych, bez skutku. Postarałem się też złagodzić zbieg okoliczności ze studentami – oni wspominają o wykładzie, bohater wychodzi i widzi plakat, i ma powód, by tam iść.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Trochę mi się skojarzyły ,,Sklepy cynamonowe”, pewnie przez sztafaż. :)

A to miłe skojarzenie :)

Konkluzja mnie trochę rozczarowała, bo liczyłem na coś bardziej ,,przedwiecznego”,

Potrafię pisać rzeczy nieco mroczne i nieco psychopatyczne. Przedwiecznych w ogóle nie umiem. Ale jednak tutaj chciałem postawić na cwancyk i lekkość. 

 

Mówiąc nawiasem, wydaje mi się to dobrą decyzją, bo na razie w konkursie przeważają teksty poważne i dośc gęste językowo. Więc przynajmniej się odróżniam.

 

Jeśli masz pomysł, to możesz te zegarki pożyczyć :)

I jeszcze jedna rzecz, w sumie pierdoła – trochę mnie irytowały konsekwentnie przymiotnikowe ksywki złodziei z szajki Ernesta. Trudno ich było przez to rozróżnić, zwłaszcza, że dwóch jest na ,,K”.

Ok, do przemyślenia, dzięki.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

 

wenę tak silną, że prawie mnie zmiotło

Cieszy mnie to, pisz, pisz.

ale jak kiedyś wrzuciłem tekst do bety, siedział z 2 miesiące i nikt nie zajrzał

Śmiało możesz mnie dodawać bezpośrednio.

Przydałby mi się inspektor od logiki w tekstach, bo to potworne, co mój umysł wyczynia, gdy nie patrzę.

Raczej jest to przypadek nie zadania sobie paru pytań przez wewnętrznego lub zewnętrznego krytykanta. To jest raczej tak, że masz ciekawe (bardzo!) pomysły, ale na stykach trochę odstaje, jak się składa razem.

 

Przykład:

 

Mamy inwazję potworów, gang z bronią bierze co chce i kogo chce – ale mamy też festyn i autobus kursujący według rozkładu. Mamy nieuzbrojonych wędrownych sekciarzy, ale oni też się skradają, jakby zaraz mieli zginąć. Ok, może to wszystko być, ale jednak jakoś nie mam jasnej wizji świata. Cywilizacja zasadniczo działa czy zasadniczo upadła? Itp.

 

Do tego zachowanie bohaterów bywa zastanawiające, to już opisane wcześniej.

Zakończenie skaszaniłem po całości,

Why? Pomysł dobry, po prostu trzeba było rozciągnąć.

 

W sensie, pisząc komentarz, przyszły mi do głowy:

 

Z tego można zrobić ciekawy proces wewnątrzpsychiczny (łojej, zmieniam się, hej) plus ukrywanie się przed łowcami albo kierowcą.

 

Intrygujące jest to, że te potwory nie muszą być złe – mogą wręcz mieć coś ludziom do przekazania. Ale jak bohater to udowodni?

 

A ci łowcy wypadają jak groźni sadyści. Więc może bohater chciałby potwory uratować.

 

Bohater jest członkiem sekty – skoro się zmienia, to może sekta powita go jako zbawcę?

 

Mam wrażenie, że sam nie doceniasz potencjału swojego materiału :)

chyba tylko do kosza się nadaje

Łoj, nie dramatyzuj pan, hej! Odsyłam do ostatnich dwóch akapitów mojego komcia, w każdym jest pochwała.

 

Wrzuciłeś trzy teksty w ciągu paru dni. Do “Kota” jakoś nie mogę się odnieść po przeczytaniu, więc zrobię to drugi raz. Pozostałe dwa mają duży potencjał, szczególnie tekst powyżej, ale zostawiają lekki niedosyt, jakby po prostu za krótko były w obróbce albo nie były jeszcze tekstem właściwym. Oba mają dość szybkie zakończenie. 

 

Więc mam nadzieję, że zrobisz z nich coś więcej albo wrócisz do tych pomysłów w inny sposób :)

 

Drakaina napisała kiedyś, że ostro zrecenzowała (dużo ostrzej, niż ja tutaj) mój tekst, bo zobaczyła, czym mógł być. Tak to czuję, przepraszam za straty moralne.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Zbliżyłem uszy do drzwi, ale nie słyszałem, by ktokolwiek był w środku.

Przechodzisz od czynności do abstrakcyjnego wniosku. W dodatku ktoś mógł spać albo być cicho. Jest to jakiś tam mały zgrzyt.

gdyż wielu z nich zabłądziło i błąka się bez celu w ciemnościach.

Dwa czasy w jednym zdaniu.

A jak wiadomo [tu nie przecinek?[ najbardziej łatwowierny lud mieszka właśnie na największych wydupiach, gdzie pewnie pleni się jeszcze potajemna wiara w pogańskie bóstwa.

Co to za pogańskie bóstwa? Nigdzie nie ma nic więcej na ten temat.

– Tak, żywego ducha tu nie ma. Chyba trzeba będzie odejść z kwitkiem.

– Czyżby wszyscy wyjechali do miasta na festyn?

– Nie sądzę. Coś ci pokażę.

Kwestia jeden i trzy są sprzeczne, a jak rozumiem wypowiada je ta sama osoba.

Poprowadził mnie do jednego z domów, który co prawda również okazał się pusty, ale drzwi nie były zamknięte.

Uprzedzasz wydarzenia. On jeszcze nie wszedł…

Włączyłem latarkę, choć słaby snop światła niewiele znaczył wobec panującej wszędzie ciemności.

Eeee, co to za latarka? Toć to nie jest problem zrobić względnie mocną latarkę nawet z jakiś odrzutów elektrycznych.

W kuchni pełno było popsutego jedzenia. To stamtąd dolatywał odór.

Oczywiste.

Obróciłem latarkę we wskazanym kierunku. Światło prześlizgnęło się po skołtunionej kołdrze, zabrudzonych jakimś paskudztwem poduszkach i pościeli, aż w końcu natrafiło na kilka ludzkich ciał. Owinięte były białą osnową, ale dało się rozróżnić trzy kształty.

Gdyby byli martwi, to by śmierdzieli tak mocno, że trudno by było tam wejść, nawet po względnie krótkim leżeniu. Bohater coś szybko uznaje, że nie żyją. Nawet we własnym interesie powinien sprawdzić, czy zaraz nie wstaną.

– Myślisz, że sami sobie to zrobili? Na to wygląda, że jakaś bestyjka żyje w tych okolicach. To wygląda trochę jak kokon, w który pająk obtacza swoje ofiary.

Kolega jest zbyt chłodny, sorry, nie kupuję go. Potem nagle ucieka, nie patrząc na narratora. Używasz go jako plot device, żeby zaprowadził bohatera do domu, a potem go wywalasz z historii. Narrator zresztą łatwo go odpuszcza – to przecież brat w wierze.

Powiodłem światłem po suficie, jakby spodziewając się, że ośmionoga bestia znajduje się właśnie tam i zaraz się na nas rzuci. Na szczęście nie wypatrzyłem zagrożenia. Nie znaczyło to jednak, że byliśmy bezpieczni. Wyobraźnia podsuwała mi wystarczająco dużo obrazów dziwacznych istot, które mogłyby czaić się w okolicy.

Hmm, ale wcześniej nie sprawdził sufitu? W takim świecie to bym trzy razy wszystko obejrzał…

musieliśmy zdążyć na ostatni autobus, opuszczający niedługo to przeklęte miejsce.

Za dużo.

Farez zaraz mnie dogonił. Narzekał, że nie poczekałem, bo miał ochotę zajrzeć jeszcze do innych domów. Widocznie jednak on także nie zamierzał dłużej zostawać w okolicy, gdyż przyspieszył kroku.

Dużo zamierzeń, i do tego sprzecznych.

Szybko jednak zakwestionowałem tę teorię, bo dostrzegłem, że trzymają w rękach strzelby.

Rejestr naukowy nie pasuje.

Bynajmniej nie chciał się przywitać, po prostu złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie. Nie zdążyłem nawet się odsunąć.

Nawet w tekstach literackich to się przewija, ale to błąd. Bynajmniej to już przeczenie.

 

Przyciąganie do siebie człowieka, który może mieć kły? Zły pomysł. Mogli go ogłuszyć kamieniem czy coś, albo mogli go otoczyć.

 

Twardziele działają niemal jak komandosi, a latarka to dla nich cenny łup? Po co im to było?

 

Bohater coś szybko został tym potworem. Jeśli to działa tak szybko, to ci twardziele by go zabili na wszelki wypadek. Do tego – po co ten kokon?

 

Fajny klimat, lubię temat mrocznych sekt w świecie post-apo, i tu jest bardzo ciekawy materiał, ale na wszystkie funktory, jak tu strasznie brakuje spójności logicznej.

 

Uważam, że masz dryg do ciekawie mrocznych i oryginalnych historii, ale weź teraz napisz jeden dłuższy, najlepiej betowany tekst, który po prostu będzie i dokończony, i gruntownie przemyślany. Mam wrażenie, że ostatnio idzie od ciebie za dużo, za szybko.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej Ananke, dzięki, większość uwag naniosłem, siękozę muszę jeszcze poprawić. Cieszę się, że końcówka przypadła do gustu. 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dziękuję, reg, poprawione. Tylko scenę pogoni muszę ogólnie przerobić.

 

Kosmaty wiedział, bo wyrostki stojące przed hotelem mu podpowiedziały.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ależ to opowiadanie jest świetne. Przeczytałem właśnie na papierze w Antologii, co też każdemu polecam.

 

Jedyne, co mi zgrzyta, to nieco za dużo o frustracji literackiej. Nie lubię czytać o sobie :) Mam też wrażenie, że urywa się jakoś nagle, ale to może kwestia tego, że chciałem więcej.

 

Poza tym te kłótnie, ciche dni i fochy z mumią, absurd i dowcip przemieszany z nutką zupełnie dobrze napisanej grozy i makabry (koty!) – place lizać. 

 

Napisane jest zręcznie, lekko, ale elegancko, a nie prosto.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ale dużo (czerwieni się).

 

Serdecznie dziękuję, reg! Bardzo cenne uwagi. Będę wprowadzał dziś i ew. jutro. Cieszę się, że się podobało!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

W normalnych warunkach nie byłoby to proste, gdyż w szkołach nie uczą, co robić w podobnych przypadkach, a co dopiero w tak skomplikowanym, z jakim miałem do czynienia.

Nieco zawiłe i niewiele mówiące zdanie po dobrym otwarciu.

Nie mogłem go powstrzymać, skoro sam zdecydował, że nadszedł odpowiedni moment, choć walczyłem z kawalkadą sprzecznych emocji.

Skoro – choć: nieco dużo kontrapunktów. Do “walczyć” dałbym intuicyjnie “natłok”.

 

I zabrał tego kamiennego człowieka pod pachę?

 

W ustępie o rytuale komunikujesz gotowe wrażenie – strach, niepokój. Nic tam się nie dzieje, co by spowodowało, że sam bym je czuł.

… ale z uwagi na twardość Pierre’a zmielenie go stanowiło istotną trudność w realizacji całego przedsięwzięcia. Jasne, mogłem go po prostu zakopać w ziemi albo pozostawić przy drodze, wszak w obecnej formie nie ulegał szybkiemu rozkładowi jak zwykły nieboszczyk, ale nie wydawało mi się to odpowiednim pomysłem. Zawsze pragnął czegoś wyjątkowego, na dodatek zakończył swój żywot w dość spektakularny sposób, więc nie mogłem mu odmówić równie wyrafinowanego pochówku.

Trochę mowy-trawy, duże słowa i frazy na proste myśli.

 

Potem nabiera tempa i robi się znacznie lepsze, nie miałem już istotnych uwag.

 

Ciekawy początek czegoś większego, nieco absurdalny, nieco baśniowy. Brakuje jednak jakiegoś haczyka emocjonalnego, na przykład zaznajomenia czytelnika z Pierrem.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Lukenowi! Dziękuję, Luken! Przepraszam, składam to na karb późnej godziny. Ale ze mnie wiadomo kto.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Umknęło mi jeszcze – Bard nominował “Morderstwo” i “Na herbatce”, co jeszcze mojego? Przejrzałem wszystkie wątki nominacyjne i chyba jednak 2, a nie 3.

 

Oczywiście bardzo dziękuję Bard i także Golodh za zestawienie!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Stworzyłeś opowiadanie, które jest dość kameralne i w dużej mierze mówione, a rozgrywa się w niezwykle misternym świecie, którego struktura zdaje się być wtórna wobec fabuły oraz bardziej rzucona, a nie pokazana. Śledząc intrygę zastanawiałem się, czy dobrze zrozumiałem istotę kongrechumenatu, związek Kanclerza z Panteonem, albo czy dobrze zrozumiałem, że jesteśmy po średniowieczu. W zasadzie świat daleki bardziej mi przeszkadzał w lekturze, bo miałem wrażenie, że z każdym akapitem rośnie ilość wątpliwości. W pewnym momencie zacząłem traktować niektóre pojęcia jako szum.

 

W dodatku świat bliski, czyli sceneria, jest opisana bez zaskoczenia i z elementami egzaltacji. Nie czuję, że jestem w pałacu Bogów, i że tam mają bal. A szkoda, bo kontrast podniosłego, magicznego świata i chutliwych, kłótliwych bóstw jest tu ciekawą koncepcją. Tak samo pod względem estetyki opis balu kuleje – jedno, dość drewniane zdanie. Podobnie ubiór i wygląd postaci też jest opisany raczej zdawkowo.

Palmiarnia Akrehallu tętniła życiem. Liściaste gobeliny, utkane z bluszczu, prezentowały się wyśmienicie, a pierzaste korony egzotycznych drzew rozpościerały swe kolorowe skrzydła nad jego głową. Mimo otaczającego piękna skupiał się w tej chwili na trzymanej księdze.

Nie mógł nacieszyć oczu gotycką architekturą, wszechobecnymi gobelinami i cudownie wzorzystymi dywanami.

Po pierwsze zaznaczone fragmenty są nieco banalne i dość oklepane, po drugie korona drzew jakoś mi nie gra ze skrzydłami. Skądinąd mamy gotyk i barok w opisie architektury.

 

Pojawiają się tu prześwity maestrii, jak opis gry Apolla albo połączenia miłosnego. Szkoda, że nie ma tego więcej.

 

Postać Dzierżki jest bardzo ciekawa. Reszta postaci lawiruje między cwaniactwem a powagą, co ogólnie wydaje mi się udanym zabiegiem. Intryga, podlana sporą ilością podskórnego napięcia między bogami i niepewności co do roli Pandory i Dzierżki, nadaje odpowiednią dynamikę tekstowi i sprawia, że czytałem z ciekawością do końca.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ahoj Perrux, dziękuję za przeczytanie i za recenzję. Tak, fabularnie jest tu nieco wygodnych skrótów – ale też chciałem zachować dynamikę i skupić się na przemianie bohatera, który znajduje w sobie coraz większe ambicje, ale też zderza się z lepszymi od siebie (szlachcic, kompani, w końcu mistrz). Dawanie bohaterowi śledztwa w moim odczuciu zabiłoby urok i dynamikę opowieści. Ale też nie jestem mistrzem fabuł…

 

Co do powszechności mocy – zwróć uwagę, że jest skrócony moment snucia się po mieście i szukania wskazówek.

 

Dzięki, racja, Betelgezę.

 

Te powtórzenia kończyn miały trochę kojarzyć się ze wspinaczką górską :) Powtórzenia ogólnie mnie przesladują.

ale chyba przydałoby się ją nieco bardziej okiełznać :D

Just you wait!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dobrze się czatało, wciągnęło mnie. Fajne opko :)

Dziękuję serdecznie, miło mi się czytało Twoją recenzję. Cieszę się, że wciągnęło i że uznałaś za świeże.

 

“Klauen” znaczy w języku potocznym przynajmniej w części Niemiec “kraść”. Użycie w formie rzeczownikowej jest chyba lekkim nagięciem, ale np. było coś takiego:

 

https://www.polizei-beratung.de/medienangebot/detail/213-sei-schlauer-als-der-klauer/

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dzięki, Żongler – bardzo ciekawa ocena tekst, dająca do myślenia. Zapewne trochę zmienię. Cieszę się, że ogólnie czytało się dobrze.

 

Z innych spraw, wywaliłem scenę z rozwodnikiem, bo rozwadnia i nadmiernie przedłuża fazę zbieractwa.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

A, to miał być red herring, że się znali albo wręcz byli kochankami. Hmm, przemyślę, chyba faktycznie można się pozbyć bez straty.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Niemniej jednak był moment, kiedy poczułam się nieco znużona.

O, ciekawe, kiedy? Na becie też to padło.

 

Dziękuję za przeczytanie i miłą mojemu sercu recenzję.

 

Tak, jestem dumny z zakończenia.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

magię skórożerców, która utrzymuje więźniów w mniej więcej dobrym stanie. Tutaj szkoda znaków.

Wiadomix, twój świat, limit i sprawa trzeciorzędna.

 

Na koniec chciałem dodać, że strach przy wchodzeniu bohaterów do fortecy Skórożerców jest niemal namacalny – ale towarzyszy mu też zaciekawienie, z gatunku “co ci szaleni napaleńcy tam robią na samym dole?”. Dlatego między innymi zdecydowałem się nominować.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Finklo, pięknie dziękuję. Bardzo miły komentarz – cały czas czekałem na jakąś krytykę, a tu same plusy, jak się okazuje. 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Może źle rozumiem, ale SJP wskazuje, że perorować to rozwodzić się nad czymś, niekoniecznie jako bzdury.

Chodziło mi o to, że intuicyjnie uznałbym “perorować” za samodzielne określenie, nie łączące się z czymkolwiek więcej.

Nie bardzo rozumiem, o co tu chodzi, bo to akurat foreshadow, co do przeszłości Yalina, dlatego tam jest.

Mi to zabrzmiało zrazu bardzo banalnie i nieco pusto, ale rozumiem.

A nic nie wspominam o zdrowiu ludzi, tylko o porzuconych niewolnikach.

Hmm, ok, po prostu oni ich hodują w podziemiach jako – jak rozumiem – dość sprawnych ludzi. A w tej ciemności i brudzie oni powinni ślepnąć i chorować.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

A może pozwolimy użytkownikom w liczbie np. pięciu dodać jeszcze jednego TAK-a do dwóch TAK-ów dyżurnych?

 

Zwracam uwagę, że o ile wszyscy Lożanie zagłosują, to pierwszy TAK od dyżurnych nie ma znaczenia, bo w najlepszym razie zmienia wynik 4-5 na 5-5, czyli i tak brak piórka. Dopiero 1,5 TAKa daje korzyść.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Nowa Fantastyka