Profil użytkownika


komentarze: 944, w dziale opowiadań: 763, opowiadania: 377

Ostatnie sto komentarzy

Ok, bardziej fragment niż szort, ale przyjemny w odbiorze. Coś na kształt żartu, z tym że żart jeszcze trudniej napisać niż horror :)

 

Jim, czy ten komentarz pisał ChatGPT? ^^ Przynajmniej pierwsza część mi nim pachnie, ale to może moje zboczenie zawodowe :P

Poezja w prozie, ciekawy zamysł, długość odpowiednia, aby tym zamysłem nie zmęczyć. Mnie się podobało. 

Też “strzelam”, że to Astrid. Ktokolwiek to jest, pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem opublikuje coś bardziej poprawnego językowo :) 

Hej,

 

Kolejny raz się nie załapał. Wszystko wskazywało na to, że skończy się jak w poprzednim roku. Drugi raz takiego wstydu nie przeżyje.

No dobra, może teraz. Tak, tak. Za każdym razem, gdy nad głowami pokazywał się czerpak, nadzieja rodziła się na nowo. Wystarczy tylko przeżyć chwilowy brak powietrza.

dużo tego

 

– Co? Tylko nie to. Jak ja się w stawie pokażę? Już teraz szacunku nie miałem. To jak mnie potraktują, kiedy będę musiał jeszcze rok kiblować z trzylatkami? – Feliks bezgłośnie zaprotestował.

Piotrek z Andrzejem zaczęli zwijać swój kram. Przygotowywali się już do powrotu, gdy Piotrka nagle coś tknęło. Od jakiegoś czasu obserwował Szymona, który wcześniej przeszukiwał pobliskie kontenery ze śmieciami.

Nie jest to pewnie żaden błąd, ale takie nagromadzenie imion w krótkim fragmencie może wywołać zawrót głowy :P Plus jeden Piotrek to powtórzenie. Poza tym, o ile bezdomny i ryba są ważni dla fabuły, o tyle sprzedawcy już niekoniecznie, więc po cóż im te imiona :P

 

Tamten, obejrzał się wokół. Nikogo nie zobaczył, więc uznał, że to do niego. Podszedł do kramu i zapytał:

Może nikogo innego czy coś w tym stylu, bo teraz wygląda to tak, jakby nie było również Piotrka I Andrzeja

 

Mamy tu coś dla pana. Reflektujesz, pan, na rybkę. Patrz, pan, karp jak marzenie.

nie wiem czy słowo pan musi być ujęte w przecinki w jednym i drugim przypadku

 

– Nie mam pieniędzy.

– A kto mówi o pieniądzach? Bierzesz, pan?

– Za darmo?

– Za darmo.

ale by mi tu pasowało “za darmo to uczciwa cena” xD

 

Trochę bał się, że znowu sobie z niego żartują i chcą się jego kosztem zabawić.

usunęłabym “z niego” w walce z zaimkozą

 

Mam trochę problem z karpiem. Wydaje się dość świadomy otaczającego świata, co najlepiej widać nawet nie na początku, ale po reakcji na wyciągniętą wódkę, ale gdy słyszy o ucinanych łbach ryb, to bierze to za żart. Jasne, może jakiś mechanizm wyparcia albo widzi, co chce widzieć, ale trochę zgrzyta. W pierwszej fazie opowiadania wydaje mi się też bardziej naiwny, w drugiej się to zmienia.

 

– Nie pamiętam. Szymon to też nie moje imię. Ktoś kiedyś chyba mnie z kimś pomylił. I tak już zostało. Jak naprawdę mam na imię, już nie pamiętam. Gdzieś mi to umknęło. Zagubiłem się w życiu. Wiesz, alkohol. Ale już od lat nie piję.

To mnie zawsze zastanawia, nie tylko w tym miejscu, ale i w innych tekstach, w których pojawia się taki motyw – czy można zapomnieć swoje imię? 

 

Jestem chyba w mniejszości, ale podobały mi się sceny z bezdomnym, życiowe, smutne, a jednak cozy. Motyw konkursowy jest dosłownie w 4 ostatnich zdaniach, więc nie wiem, czy to się pod tym względem wpisuje w założenia :P No i ten twist na końcu niezrozumiały.

 

Ogólnie, poza powyższym czepialstwem, doklikam do biblioteki

 

Hej,

 

a następnie trok później przyznał się do „popełnienia błędu”.

to literówka? 

 

Nie było to takie trudne. Wystarczyło odkryć nowe bakterie zamieszkujące księżyc, a następnie wszczepić je do swojego ciała.

bułka z masłem, rzeczywiście :P

 

Przeklęty ból, przecinający ciało po każdym wybudzeniu potrafił znieść, bo czasem koiło to coś znacznie bardziej bolesnego, coś, co wyżerało serce.

przecinek

 

Dym wypełnił pomieszczenie, coś strzeliło, ale lampka bezpieczeństwa zapaliła się tylko na krótko i zaraz zniknęła, wszystkie procesy znów były w normie.

Lampka sama w sobie raczej nie zniknęła, ale światełko zgasło

 

Otworzył ciężki stalowe drzwi, 

literówka

 

Całkiem białe jak śnieg istoty, z gładką, lecz twardą skórą, spod której wystawały mięśnie.

Czy te mięśnie przebijały przez skórę i były widoczne gołym okiem? Czy raczej zarysowywały się pod skórą?

 

Ale nie, był nieśmiertelny, nie mogli po prostu zabić. Nie mogli. Będzie musiał ich.

Rozumiem, że chodzi o to, że to on będzie musiał zabić ich, ale w takiej formie wygląda na urwane zdanie

 

Dłoń zaczęła odrastać, ale to nie miało znaczenia. 

a kiedy ją urwało?

 

– Za głupi, żeby opuścić klatkę, a za mądry, żeby w pełni oszaleć

hmm, w którym miejscu przebiega linia “bycia za mądrym na szaleństwo”?

 

Pragnął człowieka, z którym mógłby, choć chwilę porozmawiać,

zbędny przecinek

 

Ok, jest tutaj ciekawy zamysł, ale jednak nie trafiło z kilku powodów. Po pierwsze, pomysł wydaje się zainspirowany klasycznymi motywami literackimi i kinematograficznymi, ale brakuje mu oryginalności – motyw stworzenia idealnego człowieka, który następnie buntuje się przeciwko swojemu twórcy, jest już dobrze znany i wielokrotnie wykorzystywany. I nie ma nic złego w bawieniu się takimi schematami, ale muszą albo wnosić coś świeżego, albo być dobrze wykonane, a tekstowi przydałaby się beta ;)

 

Po drugie, braki w logice fabularnej i spójności świata przedstawionego, co wpływa na wiarygodność i immersyjność opowieści. Chociażby ten fragment, że postanowił zostać nieśmiertelny i ot tak nim się stał. 

Hej Nikodem, trafiłeś w mój dyżur, ale cóż – szybki rzut oka na komentarze i widzę, że pomimo regularnej obecności na forum, nie wprowadzasz poprawek, które wskazano. Dwa, w dobrym tonie byłoby też jakoś odpowiedzieć na te komentarze. Widzę jednak, że to nie tylko kwestia tego opka, ale raczej bardziej ogólne podejście. Tak że tego, zaznaczam obecność i tyle, bo nie chcę mi się produkować bez potrzeby :)

Jeśli kiedyś brakowałoby Ci betujących, zawsze możesz napisać na priv ;)

 

Ja ogólnie jestem strachliwa :P wszelkie horrory oglądam przez palce i z półprzymkniętymi oczami (jakby to miało coś pomóc), ale w niewielu tekstach, także uznanych pisarzy (jak King chociażby) wyczuwam tę grozę, więc moje marudzenie jest oczywiście bardzo subiektywne.

 

A o seryjniakach mogłabym opowiadać, ale fakt, to nie Mikołaj był tutaj najistotniejszy. 

Ok, jednak beta by się przydała, bo mimo kilku komentarzy, są tam jeszcze jakieś braki przecinkowe czy byłoza.

 

Czerwona kurtka i spodnie wciśnięte do wysokich czarnych butów, białe włosy, broda i zarzucony na plecy worek – to był Mikołaj. Kevin rozpoznał też melodię, którą gwizdał – to było „We wish you a merry Christmas”. Był pewien, bo sam uczył się słów tej piosenki do przedstawienia. Mikołaj raźno podszedł i otworzył drzwi, następnie wyszedł na zewnątrz. Kevin zbiegł po schodach, rozejrzał się po salonie. Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta wisząca na kominku była nietknięta. Spojrzał do kuchni – nigdzie nie było ciastek i mleka.

Zgrzytnęło też w uśmiechaniu się oczami.

 

Co do samego opowiadania, to nie do końca je kupiłam. Fantastyki tutaj dla mnie nie ma, bo Mikołaj nie jest Mikołajem, a magia świąt się gdzieś ulotniła. Na grozę też muszę ponarzekać, bo poza fragmentem, w którym Mikołaj podnosi głos, to nie czuć napięcia – gdy już się ono pojawia, rozmywasz je cieplejszymi i przyjemniejszymi wstawkami (np. błyskiem w oku). Grozą może być niedopowiedzenie, co jest w worku – stawiam na głowę matki – ale za dużo true crimów się w życiu nasłuchałam, żeby to kupić. Odcięcie takiej głowy nie jest prostą sprawą, poza tym sama motywacja Mikołaja jest niezrozumiała. Bo jeśli to jakiś seryjny morderca, co sugeruje ostatnie zdanie, to jaki jest jego cel? 

Ananke

 

Z takich co się od razu rzucają w oczy: Ośmiornica, Zimowy wilk, BosmanMat Ślimak Zagłady, Tarnina, Koala, Krokus, Bardjaskier, Niebieskie Kosmita, Psychofish, OldGuard, Black_cape, Sonata, 

prawie – siebie skromnie nie ujęłam na obrazkach :P

 

SNDWLKR

 

jak najbardziej – anonim jest ważną postacią tego forum :D

 

Asylum,

 

Strażniczko, obrazki misię! Bajeczne. Część użyszkodników rozpoznałam. A w tej radzie chyba nie ma parytetów. DDD

trzeba zmrużyć oczy :P 

 

MrBrightside,

 

Te większe poznałem, z tego na dole, zbiorczego – przyznam, że nie poznałem nikogo. XD

a bo ten na dole to małe oszustwo i potrzeba dużo dobrej woli, aby się tam odnaleźć, ale mam nadzieję, że w takim okresie jej nie zabraknie :P

 

Cieszy, że obrazki się spodobały :D

 

Resztę tekstów świątecznych muszę czym prędzej nadrobić, bo się podziało :D

Cześć,

 

proszę nie bić za ewentualne lapsusy językowe

jakie nie bić? :D taka nasza rola :P

 

Jakie piękne nawiązanie do tematu i motywu w tytule. Wgl lubię Twoje tytuły :P

 

Zostaliśmy już tylko we trzech, na pomoc nie ma co liczyć. Dookoła posterunki mutantów i jałowe pustkowie. Ale żeby nie było zbyt różowo, są też minusy naszej sytuacji. Kończy nam się jedzenie.

tak trochę infodumpowo

 

Zjemy naszą Ostatnią Wieczerzę

co za misz-masz świąt :P

 

Po drodze zgarnął nóż rzeźnicki i wiaderko, do którego planował składować „grzyby”.

bardziej w którym planował składować. To składowanie też coś mi nie gra

 

Był pochłonięty pracą, więc przegapił okoliczność, że nie przebywał w pomieszczeniu sam

trochę dziwnie to brzmi, lepiej prościej – nie zauważył

 

– A karpia nie było na tym, waszym, stole?

raczej obejdzie się bez przecinków

 

Tyle z czepialstwa. Bardzo fajne opowiadanie, mam słabość do tematów post-apo, więc od początku siadło, ale siłą tekstu jest humor, o jaki dość trudno w takich klimatach. Klikam do biblio :)

Hmm,

 

całkiem ciekawy szort. W pierwszej części miałam skojarzenia z Cyberpunkiem 2077 i relikiem, w drugiej z metaversum. Najfajniejsze w tym tekście jest to, że mimo skondensowanej treści, budzi wiele pytań.

 

Zgłaszam do biblioteki :)

Hej

 

zgadzam się z Ostam (Ostamem? :P), jak ktoś ma sporo nominacji, to pewnie piórko w końcu wpada. Przyznam, że nie kojarzę sytuacji, w której ktoś jest wiecznym nominowanym, ale nie nagradzanym.

 

loża ustala, czy faktycznie nominowane opowiadania były na tyle dobre by taka osoba weszła w nowy rok z piórkiem

Hmm, czy jeśli notorycznie loża uznawała, że opowiadania nie zasługują na piórko, to czy finalnie uznałaby, że użytkownik ma dostać takie wyróżnienie? 

 

Pytanie też, czy to jednorazowa akcja, bo np. w tym roku były takie przypadki, ale np. w kolejnym może się to już nie powtórzyć? 

Umknął mi gdzieś ten drabblak, a bardzo klimatyczny. Skojarzyło mi się trochę z Mass Effect, którego kiedyś chętnie ogrywałam. Poza tym zgadzam się z którymś z przedpiśców, mogłoby z tego powstać fajnie opko :P

 

PS. Chyba się cieszę, że nie oglądam TV i nie widziałam tej reklamy parówek :P

Hej,

 

podoba mi się wizja świata przedstawionego. No może nie podoba w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo pokazałeś ponure sceny, ale za to plastyczne. I chociaż nie są to do końca moje klimaty, czytało się dobrze :) Ciekawa jestem, czy ten świat powstał na potrzeby tego jednego opowiadania, czy zamierzasz jeszcze do niego wrócić, bo jest potencjał na fajne historie :)

 

Wyjustuj tekst, bo się trochę rozjechał :P 

I – zazwyczaj nie śmieję się ze swojej ostrożności, a naiwności + nie wracam do dawnych tekstów, bo ciary żenady ^_^

 

II – wielka firma ma za sobą marketing. Ale z drugiej strony w tym punkcie zahaczamy o hejt, który prędzej spotka tych dużych niż małe żuczki. Zwłaszcza w takim półfamilijnym środowisku jak nasze forum jest całkiem bezpiecznie ;)

 

III – a to lubię, ale zawsze mam gdzieś z tyłu głowy, że łatwiej komentować niż pisać, więc nawet jeśli punktuję “błędy” , musi to mieć jakieś uzasadnienie, a nie mój zły dzień :P

 

IV – a tutaj nie mam co narzekać, forum sprawdza się pod tym względem dość dobrze i zawsze parę osób wpadnie :)

 

V – kij w mrowisko, bo o ile biblioteka dość dobrze przesiewa teksty, to kryteria przyznawania piórek są bardziej rozmyte i na pewno sporo dobrych opek nie dostało nawet nominacji, a kilka z nagrodzonych nie było tak świetnych, by dostać wyróżnienie. No, ale to doskonałe odbicie jakichkolwiek nagród branżowych w większej skali.

 

VI – otóż to, chociaż nie złość i zazdrość, ale wzruszenie ramion ¯ \ _ (ツ) _ / ¯. 

 

Fajne masz te hydeparkowe teksty :P

 

Mandragora, dzięki za komentarz – literówka poprawiona

 

M.G.Zanadra 

 

nieosiągalne – niemożliwy do zdobycia to na pewno, ale czy pożądany? Zmienię na “niemożliwe”, bo chyba w tym kontekście pasuje bardziej

 

dziękuję za miłe słowa :) Czemu krótkie? Bo w życiu nie udało mi się przebić bariery 20k zzs. Może zły plan, może pisanie na spontanie, może naleciałości z pracy, ale teksty kondensuję, co widocznie im nie służy :P Na szczęście jest konkurs, w którym potrzeba min. 30k zzs, więc może uda się stworzyć coś dłuższego :)

 

To opowiadanie SF, o którym wspomniałaś, jest opublikowane na forum?

Hmm, narkotyki jak najbardziej łapią się pod to oznaczenie, ale nie w tym przypadku chyba, bo póki co na rynku żadnej skarpety nie ma, więc i ryzyka, że ktoś po to sięgnie ;) 

Gratki dla zwycięzców, nie sposób się nie zgodzić ;)

 

Ananke, musisz zorganizować jakiś konkurs – Twoje podsumowanie jest więcej niż dobre :D

Hej,

 

ktoś tutaj jest kociarą – widzę po tytułach Twoich tekstów, że przynajmniej 2 inne były o kotach :D Samej mi się zdarzyło taki popełnić, więc się nie dziwie. Koty górą(^=◕ᴥ◕=^)

 

ten brak doskwierał, irytował i wyglądał nieelegancko,  niczym dziura po wyrwanym zębie pośrodku górnej szczęki.

podwójna spacja 

 

I czegoś, idiotko, tyle zwlekała. Musisz zawsze wszystko odkładać na ostatni moment – wyrzucała sobie, ale to tylko sprawiło, że kamyk w brzuchu zaczął rosnąć jeszcze szybciej.

górą też prokrastynacja ^_^

 

Hmm, samo zarysowanie problemu jest dla mnie naciągane. Ot, mogłaby wybrać chociażby tego żółwia i już. Jakoś jest to uzasadniane, ale czy warto stawiać na szali kilka lat nauki i dyplom dla jakieś tam zachcianki? Z drugiej strony to kotki, kto mógłby tak łatwo porzucić pomysł posiadania jednego?

 

Skończyło się soczystą wiązanką przekleństw i sporą ilością siniaków.

liczbą

 

Sympatyczne opowiadanie =^.^=

 

Hej,

 

Ale może już mniej, niż życia?

zbędny przecinek. Wyżej też był zbędny przed innym “niż” 

 

A całość nie do oceny, bo to pewnie dość “intymny” tekst. Budzi emocje, może nie te pożądane, ale takie jest życie. Zgadzam się jedynie, że urywane zdania w pewnym momencie męczą, chociaż wiem, że to celowy zabieg i inaczej nie wybrzmiałoby to, co wybrzmieć miało :)

Hej,

 

przyciągnął mnie tutaj tytuł, wszak to moje okolice ;) i chociaż na Szyndzielnię wolę wjeżdżać, to doświadczenie już nigdy nie będzie takie same. A może przetestować trasę? Ciekawe, gdzie mnie to zaprowadzi :P

 

Zza drzew wysunęła się świetlista postać ze sznurem w dłoni i zrobiła kilka kroków, następnie w przemyślny sposób zawiesiła sznur na drzewie, a sama zacisnęła sobie pętle wisielczą na szyi

Literówka

 

Całość w klimacie creepypasty, chociaż o lekkim zabarwieniu. Dobrze się czytało, jak to zazwyczaj u Ciebie :)

stn,

 

jasne, amerykańskie klimaty to pewna klisza, ale też kwestia, co kto lubi. Claverford mogłaby być kapitan Czajkowską, Claussen, Clermont lub Castillo, ale jakie to ma znaczenie poza własnymi preferencjami? :)

 

W każdym razie dzięki za wizytę, komentarz w większości pokrywa się z innymi, co tylko potwierdza największe zarzuty :P 

 

Reg,

 

jak zwykle niezawodna :D dzięki za wyłapanie baboli, poprawione. 

 

No, ale może w odległej przyszłości do pewnych spraw będzie podchodzić się inaczej…

Oby nie :)

 

 

Koala75

 

dzięki Misiu za odwiedziny i gwiazdkowanie :)

 

 

Finkla

 

Różne offtopy już widywałam. Nie ja zaczęłam temat, ale jeśli Autorka ma coś przeciwko, to oczywiście natychmiast zamilknę.

Nie ma nic przeciwko ;) zwłaszcza że offtop okazał się zajmujący, chociaż Autorka musiała sobie pogooglać, aby zgłębić niektóre hasła, które w nim padły :P

 

SPW

 

Dylematy pani kapitan można z łatwością przypisać współczesnej nam bohaterce, którą okoliczności zmusiły do zrzucenia bomby H na miasto. 

Tak, ale wtedy nie mogłabym użyć tego wspaniałego tytułu ;)

 

Regulatorzy → Dziękuję za lekturę. Błędy poprawiłem – poza jednym. Zostawiłem zasłoń, bo się lepiej rymuje z dłoń.

jeszcze o kropce w tytule Reg wspomniała ;)

 

 

ani rymów, ani rytmu, więc wiersz to raczej nie jest. Jak na drabble to też mi zabrakło porządnej końcówki. Niestety całość nie podeszła. 

SNDWLKR

 

też nie lubię czytać tekstów w tej narracji, ale jakoś łatwiej mi się w niej piszę :P I tak. aby opowiadanie miało ręce i nogi potrzeba jakichś 20k zzs więcej w pierwszej części. 

 

Finkla

 

co mogę powiedzieć – ten argument w takiej czy innej formie przewija się u wszystkich czytających. Wybija się psychologia postaci, bo taka była idea, z tym że nie pomyślałam, iż bez odpowiedniego tła to się rozmyje :P 

 

Co do dyskusji o wynalazkach w domu: nie mogę się doczekać robota, który sprzątałby w chałupie i gotował. Samobieżny odkurzacz to za mało.

O tak. Chociaż jak pokazał krar85 w swoim nowym opowiadaniu, to taka rzeczywistość może się odwrócić przeciwko nam 

Hej,

 

Woda intensywnie wdzierała się przez pęknięcia do kokpitu. Sangodele przeklął siarczyście, gdy poziom cieczy błyskawicznie przewyższył nogi pilota. Spróbował podnieść klapę kokpitu. Nieskutecznie. Woda w tym czasie sięgnęła do piersi żołnierza, przyspieszając mu tętno. Pociągnął z całej siły dźwignię awaryjnego otwierania kokpitu. Znowu napotkał opór. Ciecz zaś dotarła do szyi.

W pierwszym akapicie jest już trochę zgrzytów. Określenie ciecz nie jest niewłaściwe, ale brzmi trochę sztucznie. W pierwszym przypadku można spokojnie usunąć to słowo i zastąpić zaimkiem. Poza tym co znaczy “przewyższył nogi pilota”. 

 

Żołnierz odbił się od maszyny i popłynął ku powierzchni 

Brak kropki

 

Roejrzał się w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń, lecz w ciemnej gęstwinie dżungli trudno było dostrzec cokolwiek

Literówka

 

– S5 Agnju zgłoś się – dowódca wywołał pilota przez radio, jednocześnie wymieniając pusty zbiorniczek w pompie nowym

Z wielkiej

 

Był on podobnego wieku, co Sangodele, lecz niższy i o nieco jaśniejszej skórze. Głowa zaś miał ogoloną, zapewne by ukryć postępujące siwienie. 

Nic nam to nie mówi, bo w żadnym momencie nie padła informacja o tym, ile Sangodele ma lat.

 

Sangodele ledwo pamiętał ich ostatnią potyczkę. Było to jeszcze sprzed drugiej nieudanej włoskiej inwazji na Etiopię, która zaczęła to szaleństwo. W trzydziestym piątym Włosi postanowili zrewanżować się za upokorzenie, które zafundował im Menelik. Kiedy wojska Mussoliniego penetrowały nieubłaganie etiopskie ziemie, zdesperowana cesarzowa Zewditu wyruszyła do Lalibeli, gdzie wydała rozkaz złożenia siebie w ofierze. Salomonowa krew przebudziła tajemniczych budowniczych tamtejszego kompleksu świątynnego, sprowadzając na ziemię pożogę w postaci aniołów. 

Infodumpowe streszczenie

 

Obciążone zapasami ciężarówki przemieszały się powoli

Literówka

 

Gdy Shango dał się pochłonąć śmiercionośnemu tańcu z siłami wroga, kilka samochodów z zapasami wykorzystało okazje i ruszyło z piskiem opon.

tańcowi

 

Posiadał 3 pary kończyn, każda z sześcioma stawami.

słownie

 

Sangodele do defensywy, zmuszając do ciągłych uników, lecz ostrze wroga pary razy naznaczyło rysami pancerz maszyny. 

literówka

 

Dużo w tym chaosu i koślawych zdań, przez co trudno się czyta. Ta zaburzona chronologia też nie pozwala się szybko odnaleźć, co tylko potęguje uczucie zagubienia. Podobały mi się za to opisy walki, zdecydowanie najmocniejszy element całości. 

 

Hej feniks103,

 

oj tam, nierealistycznych rzeczy jest więcej :P ale cieszy, że opowiadanie samo w sobie się spodobało. 

 

To tylko moje subiektywne odczucia jako czytelnika, a muszę się pochwalić, że skrytykowałem już kilka ,, piórek’’, chociaż nie wiem, czy ktoś to zauważył.smiley

Hah, właśnie nie bardzo Cię kojarzyłam na forum, ale weszłam sobie w sekcję komentarzy i przeczytałam kilka Twoich ;) w każdym razie konstruktywna krytyka zawsze na plus :)

(pamiętasz grafomanię None'a? tam cały humor polega na nieznośnie purpurowym potraktowaniu tematu, który z purpurą nie pasuje, co ostatecznie daje coś zupełnie fajnego w swym komicznym zadęciu),

Nie, ale nadrobiłam – wrażenia muszę teraz przetrawić ^_^ 

 

 Możliwości było sporo, problem jest taki, że na żadną inną nie wpadłam :P

 

Hmm, dlaczego? Może skupiłaś się na samych rozterkach?

Miałam “wizję”, przez którą nie przebijało się nic innego, przez co inne potencjalne kierunki zostały zaniedbane. Chyba łatwiej rozpoznać objawy niż przyczyny (przynajmniej teraz, po kilku komentarzach :P). W każdym razie pisanie jest trudne ^_^ 

 

EDIT, bo wskoczył komentarz Irki :)

 

Kurcze, no, z jednej strony bardzo dobrze mi się czytało, ale z drugiej mam niedosyt. Bo właściwie nie wiem, co sądzić o bohaterce. Zabrakło mi tła. Nie wiem nawet, czy ona leciała z rozkazem rozwalenia planety, czy też miała bardziej luźne rozkazy, miała się dostosować do sytuacji. W pierwszym przypadku to ciekawa jestem, jak to wyglądało przed, czy był to dla niej problem? Jak ją przekonano?

Sama siebie widzi, jako kogoś, kto uratował wszystkich innych. Widziała dowody na przygotowania Ziemian do wojny? Wydaje mi się, że sama Ziemia, która ledwo zipi, raczej nie poradziłaby sobie z całą resztą.

Chyba pokuszę się o jakiś prequel, który by wszystko wyjaśniał. Oczywiście, nie jest to zadowalająca odpowiedź, bo ta powinna być zarysowana w tekście, ale kosmetyczne poprawki na niewiele się zdadzą w tym momencie :P

 

Zdaje się trochę idealistyczna, trochę naiwna (co często idzie w parze). 

A to wypisz wymaluj autorka tekstu ^_^ 

 

Wow, w tym roku Mikołaj przyszedł wcześniej – myślałam, że pierwszego komentarza od Tarniny doczekam się w konkursie karnawałowym, a tu taka niespodzianka :D

 

Poprawiłam błędy, które mogłam poprawić od ręki. Nad niektórymi muszę się poważnie zastanowić, bo o tej porze dnia i tygodnia nie do końca wiem, jak sobie z nimi poradzić ^_^, (może w tym tekście się już nie da), ale do komentarza będę wracać na pewno

 

Troszkę melodramat.

chyba mam do tego tendencję – czy to ta osławiona “purpura” w tekstach? I czy to zawsze musi być złe?

 

 trudno dostać się do niego na piechotę, dlatego na polach za domem wybudowałam niewielkie lądowisko

 

Łasica konieczna? Tj. to nierealistyczne, ale coś czuję, że będzie Ci do czegoś potrzebne.

Czym jest łasica? :P

 

 ale je ignoruję

><

I to? 

 

Korponacje to neologizm, chociaż pewnie nieuzasadniony, więc lepiej było trzymać się zwykłych korporacji.

 

Moją intencją było skupić się na wewnętrznych rozterkach, ale teraz widzę, że można to było lepiej ograć, a wewnętrzna walka pewnie lepiej by wybrzmiała na tle porządnej fabuły (albo jakiejkolwiek ^_^). Możliwości było sporo, problem jest taki, że na żadną inną nie wpadłam :P

 

Co do technologicznego aspektu świata, rozumiem całkowicie. Z mojej strony to trochę masochizm, bo naukowe aspekty w większości mnie przerastają, a mimo wszystko sci-fi jest moim ulubionym gatunkiem ¯ \ _ (ツ) _ / ¯ Dlatego techniczne aspekty zostały potraktowane po macoszemu, żeby nie było drastycznych/nierealnych potknięć. I tak się nie udało ^_^. Oczywiście, całość można skontrować argumentem o dokładniejszym researchu, więc nie pozostaje nic innego, jak go lepiej robić w przyszłości.

 

W każdym razie dzięki za poświęcony czas i wszystkie uwagi, mam nad czym myśleć. Niestety, chociażbym spędzała godziny nad każdym akapitem, to pewnie nie ustrzegę się kolejnych banalnych błędów, ale mam nadzieję, że będzie ich troszeczkę mniej :)

Podpiszę się pod powyższym komentarzem. Na forum warto nie tylko brać (czekać na komentarze), ale również dawać. Tak że wrzucam to bez czytania z nadzieją, że w przyszłości wzrośnie Twoja aktywność na forum.

Hej,

 

przeczytałam wczoraj, wracam z komentarzem ^_^ Podoba mi się pokazanie społeczeństwa, w którym przekroczono jakąś granicę zależności od technologii, bo sama się zastanawiam, co by się stało ze światem w przypadku potężnego blackoutu. Ile byłoby takich Monik, które teraz żyją siecią, i miałoby problem odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Tytuł sugerował bardziej klasyczny bunt, więc fajnie ograłeś całość → zgłaszam, gdzie trzeba.

Hej krar85,

 

dzięki za wizytę pod kolejnym opkiem, muszę się odwdzięczyć rewizytą ;)

 

Ale wtedy by się rozrosło…

Dochodzimy do kolejnego mojego problemu ^_^, mam trudności w przebiciu magicznej bariery 20k zzs. Może to zły plan, może zmęczenie tematem, może jeszcze coś innego, ale kondensuję teksty, co im nie służy. Na szczęście jest konkurs o złodziejach, gdzie wymagają 30k, więc będę musiała to przetestować.

 

W każdym razem dzięki za klika bibliotecznego i 5* ;)

MrBrightside!

 

nawet nie wiesz, jak cieszy mnie Twój komentarz. Jest z nim trochę jak z zimnym prysznicem – cholernie ich nie lubię, to świetnie pobudzają i – podobno – prowadzą do lepszej odporności :)

 

Poprawiłam błędy, które byłam w stanie poprawić od ręki. Niektóre wymagają większej interwencji, spróbuję do tego wrócić w wolnej chwili :) ale z góry wiem, że nie wszystko uda się zmienić na tym etapie. Zresztą nie miałoby to chyba dużego sensu, żeby w już opublikowanym tekście wprowadzać tak daleko idące zmiany.

Co do samych zastrzeżeń, to co mogę powiedzieć – są dobrze uzasadnione, punktują słabości, których nie widziałam wcześniej i mam nadzieję, że pomogą mi w przyszłości napisać coś chociaż odrobinę lepszego :)

 

Jeszcze raz dzięki za merytoryczny komentarz i wizytę! 

Finkla, aż sprawdziłam ^_^ niezła akcja. Ciekawostka: wspomniana autorka skomentowała 333 opowiadania – nie ma przypadków, są tylko znaki. Tylko jeszcze nie wiem czego ^_^

 

Asylum, moje +18 jest zupełnie niewinne, ale w pełni się z Tobą zgadzam. Kastracja wszelkiego rodzaju sztuki i contentu idzie za daleko, a jednocześnie rośnie popularność słabych erotyków, platform typu OnlyFans czy stremowania w prawie zupełnym negliżu. A Pandora okazała się rozczarowaniem – duża nadmuchana akcja, w której ofiary zepchnięto na najdalszy plan. Ale content robi się dobrze, można dzięki temu powrócić do FAME czy rozpromować swojego burgera… Dzięki za re-wizytę i garść ciekawych przemyśleń ;)

 

Krar85,

 

jasne, bardzo mnie to cieszy, bo sama mam podobną zasadę :P

 

A zakończenie nie tyle rozczarowuje, co robi wrażenie trochę urwanego, albo niedokończonego. Ale może tak właśnie miało być?

 

Niestety tak nie miało do końca być, ale zauważyłam, że cierpię na przypadłość słabych zakończeń. No idea jak się to leczy, na pewno nie na ZUS :/

W porządku, to raczej moja reakcja była przesadzona – jakieś złe fluidy dziś krążą na forum. Są i plusy, nabiłaś mi staty w opowiadaniu o kilka dodatkowych komentarzy ;) 

HH,

 

cieszę się, że tak odbierasz komentarz, bo w żadnym wypadku nie chciałabym, żeby był traktowany jak podcinanie skrzydeł. Zresztą nie mam monopolu na rację, to tylko luźne uwagi i jeśli uznałaś część z nich za pomocne, bardzo się cieszę :) Chętnie zajrzę i pod kolejne teksty :)

 

A widzisz, nawet w komentarzach zdarzają się babole (zjedzone “nie”), a co dopiero mówić o rozbudowanych opowiadaniach :P 

OldGuard. Moja rada, odstaw skarpetę. Na dłuższą metę może zaszkodzić

hmm, nie rozumiem, co ta wstawka ma na celu i do czego się odnosi? Merytoryczne to to nie jest ^_^

 

Mnie zaszkodziło samo czytanie.

Przykro mi i mam nadzieję, że nie doznałaś trwałych ubytków na zdrowiu ;)

 

Hej,

 

Trzęsący się podbródek wywołał potok łez.

Nie bardzo wiem, jak trzęsący się podbródek miał to zrobić :P owszem, łapię o co chodzi, ale przyczynowość jest zachwiana

 

Czasami jest Selfoss, czasami Sefloss – zakładam, że chodzi o pierwszą mieścinę (btw bardzo urocza, miałam okazję odwiedzić w zeszłym roku). I tutaj jest drobny problem, bo miejscowość leży na południu Islandii, nie ma tam nocy polarnych w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo w ciągu dnia jest jasno, lub chociaż szarawo, przez kilka godzin. Te najbardziej wysunięte na północ miejscowości, zwłaszcza górskie, mogą ewentualnie czegoś takiego doświadczać. Wiem, że niżej pojawia się wstawka o 3 godzinach szarówki w ciągu dnia, które przechodzą w 6 (trochę szybko, raczej wydłuża się to stopniowo), ale z opisów, ktore przewijają się przez całe opowiadanie można wysnuć wniosek o całodobowych ciemnościach.

 

Przepraszam cię, drogi sąsiedzie. – Wtargnęła do środka, nie czekając na zaproszenie

Czy zwróciłaby się tak do kogoś, kogo zna od dziecka?

 

Wlepiał swoje mądre oczka we Friedę, która odniosła wrażenie, że pies czasem groźnie obnażał zęby. Pewnie jest zazdrosny o swojego pana, pomyślała. 

Nagła zmiana narracji na Friedocentryczną.

 

Póżniej następuje spory kawałek streczenia, co wybija z rytmu.

 

długi okres czasu

albo długi okres albo długi czas

 

Nie kupuję tych wstawek dziennikarskich. Dość mocno siedziałam w tematyce true crime i wydaje mi się, że to tak nie działa. Tego typu narracja dziennikarska wzbudziłaby tylko panikę wśród mieszkańców, a do tego rorzuchwaliłaby przestępcę (wstawka o braku jakichkolwiek poszlak). Do tego przymusowe zamknięcie ludzi w domach, nakazanie przydzielenia urlopów – gorzej niż przy pandemii, a skala jednak znacznie mniejsza. 

 

 

Nagle zastygł. Przypomniał sobie chrzęst kroków na ubitym śniegu, szelest jodeł, strzepnięty z gałązek biały puch i czarną plamę między drzewami, która mignęła jak cień w dniu, gdy został zamordowany Olaf. 

miałam uwagę w momencie jak wybiegł z domu – dlaczego np nie widzi śladów w śniegu, ale doszłam do wniosku, że to ciemność. Jeżeli jednak widział spadający puch z drzew czy cień, rozpoznałby też ślady butów.

 

Nagle Frieda zrobiła dziwny grymas. Wyglądało to dość upiornie: jakby jakieś widmo czmychnęło przez nią i zmieniło jej twarz ze spokojnej na wyprutą z życia. 

Chyba pisałam pod Twoim opowiadaniem z Obłędni, że takie wstawki narzucają czytającemu jedyną słuszną interpretację, ale zripostowałaś, że chcesz, aby wiedział dokładnie co masz na myśli. Mimo wszystko lepiej pokazać niż opisać (show, dont tell). 

 

 

– Za dużo widzieli i wiedzieli. Mówili wprost o swoich przemyśleniach na temat zniknięcia Olafa. Musiałam się ich pozbyć. Ale jak widać, zrobiłam to nieumiejętnie. 

Sigurd zginął tej samej nocy, co Olaf, sąsiadka noc później (albo dwie). Kiedy więc zdołali rozpowiadać o swoich przypuszczeniach związanych z zaginięciem Olafa? Zresztą ciało zostało zakopane, kiedy zdołano je odkopać i przeprowadzić badania? Kiedy zdołano porównać rany na jego ciele z nożami z domu? Co widzieli, skoro wszystko rozegrało się w zaciszu domowym, przy zasłoniętych roletach (co sugerowałaby to: Czasem widział tylko przez okno zarys jej sylwetki krzątającej się po kuchni, bo od tamtej pory Olaf regularnie zasuwał wszystkie rolety w mieszkaniu. Do tego osadzenie w areszcie Friedy jako winnej też jest błyskawiczne – takie procesy ciągną się miesiącami, jeśli nie latami. 

 

I tak ogólnie to chyba brak fantastyki ;)

 

Niestety, tym razem do mnie trafiło. Skandynawskie kryminały bronią się zawsze klimatem i tutaj też jest on fajnie budowany, ale całość rozchodzi się w wielu miejscach, więc nie jestem przekonana. 

krar85

 

dzięki za wizytę i wyłapanie usterek – tyle razy się czyta tekst, a jeszcze coś umknie ^_^

 

hmm, mówi się: nieważne jak zaczynasz – ważne jak kończysz, więc jeśli zakończenie rozczarowuje to nie jest dobrze :P 

AP

 

zapewne masz rację, chociaż z drugiej strony starałam się pokazać obraz Ziemi, która już dogorywa z wielu powodów, więc łatwo mi sobie wyobrazić, że zasoby się kurczą. Czy to wystarczające by wywołać wojnę? Pewnie nie, ale jako pretekst – być może. Zwłaszcza że w realnym świecie te preteksty bywają znacznie “głupsze”, a nie chciałam iść w jakąś “denazyfikację” czy coś podobnego.

 

Jim

 

dziękuję za gwiazdki, zwłaszcza że 5 z minusem (może na szynach na zachętę :P) jest znacznie lepsze niż 2/3, które zazwyczaj otrzymywałam w szkole xD

 

Dziękuję za miłe słowa. Co do zarzutów, to tak – sci-fi jest pretekstowe. W pierwszej wersji było tego trochę więcej, ale naukowe aspekty mogą być łatwo zweryfikowane przez mądrzejszych ode mnie, których nie brakuje na tym forum. W ten sposób otoczka sci-fi została sprowadzona do roli tła, a motywem przewodnim były rozterki Claverford. Czy można to było zrobić w innym anturażu? Na pewno tak, ale ciągnie mnie do sci-fi w różnym wydaniu i chyba co drugie moje opowiadanie ma taki tag ^_^

 

Co do kolejnego zarzutu to się po części zgadzam, z tym że wynika to z prostej rzeczy – miałam wrażenie, że jest już tego za dużo i jeśli dalej będę cisnąć w takim stylu, opowiadanie stanie się utyskiwaniem bohaterki na swój los ^_^. W drugiej części weszło więc “jakieś” wytłumaczenie + kapitan w towarzystwie swoich przełożonych, nie może otwarcie pokazywać słabości, więc tych rozterek jest mniej – włączyła się zadaniowość. Oczywiście to ostatnie zdanie pozostaje bez znaczenia w tym kontekście, bo jeśli taka interpretacja nie nasuwa się podczas czytania, to ta kwestia została źle przedstawiona przez autorkę :P

 

Dzięki za rozbudowany komentarz (lubię je tak samo jak gwiazdki <3) i klika :)

Dobra, nie chcę mi się pracować, to przeczytam podrzucone teksty :P

 

Na starcie zastanawia duży rozrzut ocen ^_^ ale wszystkim nie dogodzisz.

 

Nie jest targetem takich gawęd i takiej stylizacji, ale mimo wszystko czytało się przyjemnie. Czuć klimat biesiady, a twist miodzio. Rozwinąć to i masz tekst na konkurs o złodziejach. A może historia jednej z legend ze wstępu? :P

Dzięki chłopaki, dorzucę napisanie opka z tego cyklu na listę celów 2024 :P

 

C_C – ok, cykl ląduje na liście do przeczytania, ale gdzieś za połową stawki w takim razie ;)

Hej Asylum,

 

Znak [+18] nie jest zarezerwowany tylko dla treści erotycznych. Być może w kontekście stosowania go na forum, jest w tym opowiadaniu zbędny, ale dałam go z powodu trochę większej liczby przekleństw niż zazwyczaj używam, bo część czytelników jest na to wyczulona. Może przesada, ale nie wydaje mi się to jakimś poważnym problemem :P

 

Dobrze odczytałaś. Pisałam opko, obserwując jednym okiem największą dramę na polskim YT, więc naleciałości z tego na pewno są. A co do haju, to jakoś musiałam wpisać się w założenia konkursu, a absurdu wgl nie czuję ^_^, więc uznałam, że technonarkotyczne doznania wystarczą. 

 

Dzięki za wizytę!

 

 

Które z nich uważasz za najciekawsze swoim zdaniem? Z których jesteś najbardziej dumny? :P tam zajrzę w pierwszej kolejności

Hej,

 

– T-tak… – odparł, stropiony.

zbędny przecinek

 

Coraz mniej rozumiał ludzi, coraz mniej chętnie przechadzał się ulicami miast.

zmieniłabym na niechętniej

 

Po dłuższy czas usiłował samego siebie przekonać, że to jednak nie jego sprawa.

literówka

 

Jego nogi płonęły od bólu. W uszach wciąż huczały mu okrzyki żołnierzy. Czarownik tam jest, dochodziło od ulicy

może w cudzysłów, żeby wyróżnić mówioną/wykrzykiwaną kwestię?

 

Ok, to wyżej to drobnostki, bo tekst bardzo fajnie się czytało. Chyba nie miałam wcześniej do czynienia z Twoimi opowiadaniami, ale masz przyjemny styl, dobrze operujesz językiem, a dla mnie to jest równie ważne, jak fabuła. Klikam więc :)

BosmanMat

 

raz jeszcze dzięki za odgrzebanie tego tekstu z bety, bo dało mi to motywację, aby znów nad nim siąść :) I dzięki za komentarz, w tekstach mam niebezpieczną tendencję do “filozofowania”, ale cieszę się, że póki co jest to w miarę strawne :)

 

cezary_cezary

 

tak, zniszczyła Ziemię :P mam nadzieję, że to chociaż trochę rozwiązuje problem z fabułą ;) Hmm, może zrobię z tego Uniwersum, bo zakończenie jest otwarte, więc jest kilka dróg, aby to rozwinąć. Tego cyklu nie czytałam, ale dorzucę do listy “must read”.

 

Bardjaskier

 

dzięki za gwiazdki, chociaż rzadko używane na forum, to je lubię :P zwłaszcza gdy jest ich więcej ^_^. Tak, sci-fi jest pretekstowe i całość jest bardziej (cytując za Bosmanem z bety) o człowieczeństwie i trudnych wyborach. Tym bardziej się cieszę, że opowiadanie nie zmęczyło. Co do końcówki – j/w – jest otwarta, może ją domknę w kolejnych częściach, bo nie chciałam, żeby to wybór zamykał tekst. Osią było coś innego, ale rozumiem, że może to zostawiać z lekkim niedosytem. Tym bardziej dzięki za klika :)

 

Hej,

 

Wydaje mi się, że tekst mocno różni się od pozostałych prac konkursowych.

Dość ciekawe założenie jak na kogoś, kto skomentował tylko jeden tekst konkursowy :P Ale też ciekawy haczyk dla mnie, bo to jest ostatnie z wszystkich opowiadań “Obłędni”, które zostało mi do przeczytania.

 

Jako pierwszy głos zajął Rafael. Nie miał nic sensownego do powiedzenia, chyba że za takie coś uznać pomysł doprawienia dinozaurom dodatkowej pary nóg, żeby mogły szybciej biegać. Jako drugi głos zajął Uriel:

Nie zabrał? 

 

Ale po pracowicie zapisanych kartkach papieru nie było śladu.

takie masło maślane, bo z czego innego mogłaby być zrobiona kartka :P

 

Te nowe ptaki były pięknymi stworzeniami, jednak okazanie im hojności okazało się błędem.

powtórzenie + wydaje mi się, że powinien być przecinek po “hojności”

 

Anioł wzruszył ramionami. W tamtym momencie, kiedy aniołowie fetowali Uriela, a jemu otwarcie śmiali się w twarz, było mu wszystko jedno.

powtórzenie

 

Kiedy Stwórca przyjął do realizacji „jego” plan, woda sodowa uderzyła mu do głowy, dlatego pozwalał sobie na dużo więcej niż ktokolwiek inny: W niebiańskich kręgach wszyscy wiedzieli, że wymyka się na dół, by grać z diabłami w kości i pokera

Kropka lub “w” z małej

 

Równocześnie same chciały osiągnąć swój własny cel

tautologia, chyba że zamierzony efekt, żeby podkreślić wagę planu?

 

 

Ok, faktycznie historia trochę inne od pozostałych. Absurd jest elementem świata, dzięki czemu ładnie to wszystko współgra. Samo opowiadanie ciekawe, obraz i motyw dobrze wykorzystane, chociaż ten dentysta chyba wrzucony na siłę :P Najbardziej podoba mi się to, że tekst obroniłby się poza konkursem, bo pasuje zarówno do jego założeń (ledwo-ledwo, ale ramy są dość szerokie), jak i stanowi ciekawą historię per se, która mogłaby przyciągnąć czytelnika niezależnie od kontekstu.

 

Hej,

 

mocne zdanie rozpoczynające, co na pewno zaciekawia od pierwszej chwili

 

Nie rozumiałam mojej roli na dworze aż do moich trzynastych urodzin, kiedy to pierwszy raz Król – mój ojciec – podniósł na mnie głos.

Zaimkoza. Ogólnie jest ich nadmiar w opowiadaniu, część można wyrzucić. Sprawdź sobie to narzędzie. 

 

– Pewnie to znowu masowa histeria. Tak jak ostatnim razem – skwitowałam.

Tego trochę nie rozumiem. To ona wyciąga ten temat, zwraca uwagę na utratę barw, a potem sama siebie ripostuje. Może jakiś mechanizm obronny, ale lekki zgrzyt mimo wszystko.

 

A teraz zabierz przeklętą krew zanim przeklniesz cały pałac!

 

To co pozostało, ewakuowało się do wnętrza pióra. Następnie, jakby dalej w mechanicznym transie, położył z czcią pióro w kałużce krwi na podłodze.

Podmiot się zgubił.

 

– Ojcze… – powiedziałam niepewnie. Tuż obok mojego policzka śmignęła sadzonka – z kontekstu było to chyba dziecko pozostałych dwóch sadzonek.

Niepotrzebne, no bo jakiego kontekstu?

 

Czemu Król wysłał tylko naszą dwójkę? Czemu wziął Fremonta na osobności? I najważniejsze – skąd do licha Król wytrzasnął tego dziwnego kota?

Czyli jednak trójkę. A później pojawia się jeszcze Gizmo, to grupa się rozrasta. (Ok, Gizmo to kot, ale wprowadzenie jego imienia pojawia się znacznie później, więc może mylić)

 

O futerki tak milutkim

futerku

 

– Chcemy uratować Królestwo od plagi znikających kolorów! – nie wytrzymałam.

Z wielkiej

 

Potem pałeczkę przejął chyba Znachor i dokończył operacji

operację

 

Powoli wracały do mnie zmysły, aż nie musiałam zwymiotować.

Kilka razy pojawia się tego typu zapis. To “nie” jest zupełnie zbędne.

 

Okazało się, że byłam nieprzytomna aż trzy dni, a przez kolejne trzy dochodziłam do siebie. W tym czasie dowiedziałam się wielu fascynujących rzeczy.

Kiedy się ich dowiedziała? Jak była nieprzytomna, jak dochodziła do siebie? Czy już po wybudzeniu.

 

Jakimś cudem Gizmo potrafi się porozumieć z pszczołami za pomocą tańca, za pomocą którego poinformował nas, że jego prawdziwe imię to Vincent oraz, że potrafi prowadzić kotolot.

Powtórzenie

 

Uwielbiałam patrzeć, jak tuziny małych pszczółek przylatywały z głębi lasu z najprzeróżniejszymi częściami: to z jakąś rurką, to z wielką zębatką to znowu z łańcuchem.

przecinek. Kilka zdań niżej (w kotolocie) jest ten sam problem i przecinki ogólnie kuleją.

 

Halo przerwał to co robił i rozsiadł się w swojej biało-różowej pufie. Wyciągnął swoją fajkę z utwardzanego wosku i zapalił swój miodowy susz.

Było już o zaimkach, ale to zdanie doskonale pokazuje, że są niepotrzebne. 

 

Gdy pierwszy raz oderwaliśmy się od ziemi, sądziłam, że to ogony będą głównym motorem napędowym. Ależ nic bardziej mylnego. Okazuje się, że kotolot lata poprzez ciągłe skakanie w powietrzu

Zmiana czasu

 

Nie pamiętam, kiedy się obudziłam. Ani też, czy musiałam się odgrzebać z gruzów po kotolocie. Dookoła widziałam tylko wyrwaną ze swojego miejsca ziemię, tu i ówdzie spaloną. Drzewa świeciły korzeniami, a po Fremoncie nie było ani śladu. Próbowałam go znaleźć, ale bez skutku. Jedyne co po nim zostało to jego srebrny miecz. Wzięłam go. Znalazłam też Gizmo. Jedna połowa wystawała zza kłody, druga była przygnieciona kawałkiem poszycia. Nie oddychał. Próbowałam go reanimować, ale nie chciał wrócić. Wołałam aż nie mogłam mówić. Wykopałam mu płytki grób. Położyłam na nim jedyny podarek jaki mi został – moje łzy. Ruszyłam dalej. 

Streszczeniowo się zrobiło, co jest szczególnie widoczne na tle bardziej rozbudowanych opisów przed i po, a także ogólnie niespiesznej narracji.

 

Wrota dalej stały nieugięte, ale stały się nagie – miecz pozbył się bluszczu i mogłam przeczytać, co jest na nich napisane.

powtórzenie

 

w chwili, w której Król wziął mnie na bok i rozkazał zabić Anę.

 

Czemu Anathema stała się Aną? Znaczy jasne, może to być zdrobnienie, inna wersja tego samego imienia, ale imię bohaterki pojawia się tylko dwa razy i nie mamy okazji przyzwyczaić się do tego, aby ktoś ją tak nazywał.

 

Bo Król mi kazał? A co to za król który posyła własną córkę na śmierć?

mała czy wielka?

 

Ciekawy pomysł, ale nierówne wykonanie. Bardziej kuleją techniczne aspekty niż fabuła, a to na szczęście najłatwiejsze do poprawy. Ta końcówka trochę od czapy :P znaczy czapla była ojcem tej księżniczki? Jak, dlaczego? 

Hej,

 

Zwabione zapachem odbijały się od liści i karmazynowych płatków.

przecinek

 

Wie pani ilu klientów mamy codziennie?

przecinek

 

ogólnie z przecinkami jest problem :)

 

Trochę mi zgrzyta sam początek, bo następuje gwałtowna zmiana perspektywy – od kobiety w oknie do zamieszania w świecie much. Początkowy opis jest dokonany przez wszechwiedzącego narratora, a później narracja przechodzi na opowieść z punktu widzenia much i ich społeczeństwa, następuje nie tylko zmiana tematu, ale także zmiana głosu opowiadającego, która na dobrą sprawę nie wnosi nic w całe opowiadanie.

 

 

Wjechał na drogę w trakcie budowy. Dźwigi o przeszklonych oczach podnosiły metalowe elementy, brały potężny zamach i ciskały nimi w siną dal. Gdzieś w odległej wiosce jedna z palet spadła na drewnianą chatę i zabiła rodzinę z dziećmi. Tak też rozpoczęła się wojna wioskowo–drogowa.

Tu też się gubię – jesteśmy świadkami rozpoczęcia tej wojny, czy ona już trwa?

 

Przygotowała pistolet, w razie czego była gotowa strzelać. Pal licho, że najpierw powinna ubezwłasnowolnić napastnika.

Na pewno chodzi o ubezwłasnowolnienie?

 

Nie mogę w to uwierzyć! W biały dzień zabito podejrzanego o napaść na Dżaberłoka i Turka.

Z tego zdania wynika, że zabito kogoś, kto napadł zarówno na Dżeberłoka i Turka, a nie że zabito podejrzanego oraz policjanta.

 

niepochamowaną

H

 

Pomachał jej, a ona w podzięce pokazała mu środkowy palec.

W podzięce? A może w odpowiedzi? Bo za co dziękuje? Za machanie?

 

Dana również wycelowała ze swojej broni. Była pewna, że będzie szybsza od gołębia. Powinna już teraz wystrzelić i mieć wszystko gdzieś.

Standard w thrillerach, zamiast pozbyć się złola, rozmawiają z nim, dając mu czas na obmyślenie planu. Ciekawe, czy tutaj będzie tak samo.

 

Nienawidziłam Dżaberłoka za to, że zmienił moją rodzinną dzielnicę w wylęgarnie bandytów. Za każdym razem, gdy trafiał na komendę, modliłam się, że to piekło się skończy

Scena w aucie z początku sugerowała, że Dżaberłok jest nieuchwytny. Ba, nawet Rodrigo, mówił, żem miał nadzieję, że to policja go pierwsza dorwie. A wychodzi na to, że wielokrotnie wcześniej dorwała.

 

Prezydent zebrał przed pałacem prasę, przychylnych sobie ludzi i motłoch mający robić za sztuczny tłum.

Motłoch sam w sobie jest tłumem, więc nie musi robić za tłum :P

 

Lubię misz-masz kryminałów i fantasy, a takie połączenie fajnie u Ciebie zagrało. Absurd jest wpleciony w świat, więc jest lekkostrawny, a dla mnie to duży plus. Problemem jedynie technikalnia, podejrzewam, że z powodu choroby i kończenia na ostatnią chwilę, nie było czasu na betę :P

 

 

 

Hej,

 

na pewno jest problem z przecinkami. Przepuszczaj tekst chociażby przed darmowe programy, jak LanguageTool, to wyłapiesz przynajmniej część takich błędów.

 

Poczytaj też o zapisach dialogów → tutaj ← bo jest duży chaos.

 

Hmm, niestety w pewnym momencie odpadłam i nie udało mi się poznać zakończenia historii, bo nagromadzenie błędów wybija z rytmu i zniechęca do dalszej lektury. Na przyszłość warto skorzystać z bety, co pomoże wygładzić technicznie tekst :)

 

Hej,

 

od gniazda do gniazda i depcząc jaja goniłem od skrzydlate stworzenia.

tutaj chyba czegoś zabrakło? Na pewno przecinka :P, ale zdanie nie ma sensu?

 

Taka sama, a jednak jakby głębsza? Bardziej mroczna?

mroczniejsza

 

– No właśnie, musi go w końcu zobaczyć – stanowczym tonem oznajmił król.

Stanowczym z wielkiej

 

Jest problem z przecinkami (i w paru innych miejscach)

 

Po kilku dniach dopłynęliśmy do wyspy, która jak obrośnięta wodorostami płetwa rekina wystawała z wód oceanu.

Nad ogniem, na patyku smażyły się ryby.

Miotany wiatrem przetrwałem jakoś do rana.

 

– Popłyniesz ze mną? – zapytałem – razem będzie nam raźniej.

Razem z wielkiej

– Mam na imię Dyta – wyszeptała słodkim głosem do ucha – a ty?

A z wielkiej. Sprawdź zapisy dialogów, bo to się powtarza

 

 

Jednostajny stukot kół usypiał, a czas jakby się zatrzymał. Ciemna czeluść tunelu zbliżała się niewiarygodnie szybko.

Trochę mi się to gryzie za sobą – jak w końcu? 

 

Opowiadanie nierówne. Od momentu wyjścia z wody i spotkania Robinsona robi się znacznie ciekawiej, początek był trochę mdły w moim odczuciu. Motyw z czasem fajnie ograny i widzę zdecydowanie większe nawiązania do obrazu niż do hasła konkursowego, które zostało potraktowane trochę po macoszemu i – mam wrażenie – siłą wciśnięte na sam koniec, żeby odhaczyć jego obecność ;)

 

Językowo/technicznie tekst zgrzyta, jest trochę topornych zdań, ale ma naprawdę ciekawe momenty, więc mimo wszystko czytało się dobrze. 

 

Hej,

 

a obraz i hasło konkursowe? :P

 

– Zapomniałem jak masz na imię.

– Możesz mnie nazywać jak chcesz.

brak przecinków przed “jak”

 

Jakchcesz wsunął do nosa końcówkę kabla. Już miałem zrobić to samo, ale chwilowo się powstrzymałem, gdyż przewód zaczął się zachowywać jak wąż, syczeć, wić się i skręcać, po czym kompletnie zniknął w nozdrzach mojego kumpla.

– To lepsze niż orgazm – stwierdził z uśmiechem.

– Tak, świetna ta szisza.

Jakchcesz przyglądał mi się przez chwilę, jakbym popełnił gafę i teraz zastanawiał się, czy aby na pewno chce być dalej moim przyjacielem.

siękoza trochę

 

– Teraz ty spróbuj – skierowała swój wzrok na mnie.

a mógł skierować czyjś wzrok? :P

 

Zarówno on jak i ona wydawali się pogrążeni w głębokim śnie.

przecinek przed “jak”.

 

 

Z naprzeciwka  minął nas

podwójna spacja

 

Chwilę głowiłem się, do czego mogą im się one przydać na pełnym morzu, lecz dopiero gdy je otworzyli, odkryłem, że ma to pewien sens. Wir powietrzny podrywał ich do góry i ulatywali z wiatrem niczym zarodniki mniszka lekarskiego.

– Nie macie przypadkiem jakiegoś zapasowego? – zapytałem ostatniego z nich, który jeszcze męczył się z całym oprzyrządowaniem.

– Niestety nie, ale trzymaj się mnie, a na pewno nic ci się nie stanie.

Siękoza. Ogólnie dużo tych “się” w opowiadaniu i przynajmniej część można wyeliminować.

 

 

Sporo się tutaj dzieje, momentami zbyt dużo, ale takie założenia konkursu. Gdyby dopieścić tekst językowo i technicznie, czytałoby się lepiej, bo pomysł całkiem udany :)

 

 

 

Hej,

 

Edda wychyliła się przez balustradę i spojrzała na miasto, ginące w mrokach nocy.

Zbędny przecinek

 

Ojej, ale co my teraz zrobimy? Przecież ona nie może tak żyć.

To ojej w dialogach jest takie infantylne, nie wiem, czy to zamierzony efekt. W ogólne dialogi są trochę nienaturalne. 

 

I to właśnie język jest dla mnie największym problemem, bo niestety należę do tych czytelników, którym słabsze wykonanie odbiera przyjemność z czytania, nawet jeśli fabuła jest pomysłowa – tak, jak w tym przypadku.

 

Duża część tekstu opiera się na dialogach, które – jak wspomniałam – dla mnie są nienaturalne.

 

– Edda, jak myślisz, czemu cię tu przyprowadziłem?

– Nasza magia jest silniejsza bliżej gwiazd, tak?

Infodump

 

– To brwi! Próbują się wyrwać i pójść w swoją stronę. Musiały się zakochać.

Ojej, co my teraz zrobimy?

– Nie wiem, może spytamy Wielkiej Kamiennej Twarzy Z Liśćmi Na Głowie?

– Dobry pomysł.

Tu na siłę wciśnięty motyw z hasła przewodniego i obrazu, który nie jest niczym poprzedzony. Żadnym opisem, który pozwoliłby się wczuć w klimat (w ogóle jest tutaj bardzo mało opisów :/). Zaburzona chronologia – z mojego punktu widzenia – też nie pomogła w odbiorze.

 

Żal ścisnął mi serce. Poczułam słoną wodę skapującą znad lewego oka.

– Druga brew płacze. Nie może wytrzymać rozłąki. Mi też robi się smutno, pomocy!

Też bardzo nienaturalny dialog.

 

Ok, nie zamierzam się pastwić, bo opowiadanie miało swoje dobre momenty i gdyby całość dopieścić pod kątem technicznym, to pewnie czytałoby się lepiej :)

 

Hej,

 

– Przykro mi, ale nie pomogę – Klif też patrzył na pośladki, czując, że jest hipnotyzowany. 

Ale jak? Stał do niego tyłem? Chwilę wcześniej podawał mu rękę. Nic nie wskazuje na jakieś wygibasy :P

 

Przypomniał sobie wcześniejszą nudę i nagle zapragnął grać w tą grę, cokolwiek by to nie oznaczało. Wziął głębszy oddech. 

Tę grę

 

– Zjadłam, dziadku. Zginął mi królik i Bucefał, a ciocia znowu zatrufa jabłka. 

 

zatruwa

 

I wiem, że niżej jest to, co usprawiedliwia błąd, ale bardziej pasowałoby mi tam jakieś słowo od czapy niż literówka

Oho, pomyślała, zaczyna się. Słowa zaczynają uciekać. 

 

Kalina obserwowała, jak ciotka z entuzjazmem chwyta za ramę i szepcząc coś w stylu: Lustereczko powiedz ciotce… odchodzi na leżak. 

Ten zapis też nie gra. Może kwestia mówiona kursywą lub w cudzysłów?

 

Nic rzeczywistego, ale i tak było to silne wrażenie, że świat unosi się do góry przed nimi, niczym kartka papieru, zawijając się ku nim na górze.

powtórzenia

 

Ogólnie jest kilka fajnych motywów i intrygujących pomysłów, ale całość w pewnym momencie zaczęła mi się dłużyć. Mam też wrażenie, że całość stoi trochę obok hasła konkursowego, bo nie jest to za bardzo śledztwo, a ewentualny prezent dla teściowej nie został ukradziony :P

 

Hej,

 

Kupuję kiedyś u niego coś tam

to kiedyś to tak średnio tu pasuje. Może czasami?

 

Nie wiem, czy elementem absurdu mają być słowa: łiskasz, dżobinterwiu, smoltolk? Trochę mnie rażą mimo wszystko, ale przynajmniej jest jakaś konsekwencja w tym

 

Hmm, w momencie jajka w dupie trochę mi się cały zamysł rozjeżdża, bo przecież takie coś można na luzie przewieźć w bagażu rejestrowanym. Albo rzeczony prezydent też na pewno miałby możliwość obejścia tego zakazu, chociazby jakimś prostym papierkiem/zgodą.

 

– Gdzie mogę znaleźć Farfocla?

– W galerii handlowej.

– Jakiej? Pytam – powiedziałem. (czegoś tutaj za dużo)

– Tej, no, jak jej tam? Tej nowej. Ermitraż, zdaje się.

– To cział.

– Bez wspomagacza ani rusz? Doskonale cię rozumiem. Cział, Śmieciu.

Wcześniej mówił mu po imieniu

 

Nigdy nie nagraliśmy płyty, nie puszczali nas nawet w Rozgłośni Harcerskiej, nie zaprosili nas do Jarocina.

Ostatnio coraz rzadziej grali nasz największy przebój, którego byłem autorem, Jaja na twardo. Skończyły się dochody z tantiem. Przestali mnie też zapraszać do tych wszystkich niszowych audycji radiowych, emitowanych nocami, nie mówiąc już o telewizji śniadaniowej.

To jak w końcu?

 

Tak się zastanawiam – po przejściu odprawy też są kible :P

 

strasznie dużo tych moich zastrzeżeń, ale to dlatego, że – poza kilkoma momentami – jest to realistyczny tekst, więc stoi gdzieś obok Obłędni. Absurdalnie robi się trochę przy kiblach, ale to np. motyw znany z fantasy, więc też niekoniecznie, i na końcu, ale właśnie ta końcówka wydaje się nie współgrać z całością. Pojawia się trochę znikąd.

 

Dobra, dość marudzenia, bo pomimo powyższych uwag, całość czytało mi się całkiem dobrze. I może właśnie dlatego, że absurd był taki wyważony, a historia broni się innymi pomysłami. Dorzucę klika do biblio

 

 

 

 

Hej,

 

na początek trochę uwag :)

 

Zaimkoza się wkradła → tu jest fajne narzędzie, które pozwala z tym walczyć ;) 

 

Podlatuje mały ptak. Kos? Drozd? Kawka? Nie mam pojęcia. Dziadek na pewno by wiedział. Nie zdziwił mnie jego widok.

Wiadomo, że o ptaka chodzi, ale z zapisu wygląda, jakby nie zdziwił go widok dziadka.

 

Pierwszy akapit to naprawdę mocne otwarcie, żywo zainteresowało, byłam ciekawa dokąd to poprowadzi. Na pewno spodobał mi się język, jest kilka ładnych zdań i całych opisów, które się przyjemnie czyta. 

Niestety w ostatecznym rozrachunku całość mnie lekko znudziła. Scenka za scenką, luźno ze sobą powiązane i – owszem – ładnie zapisane, ale ja cenię sobie więcej akcji. Na szczęście po powyższych komentarzach widzę, że jestem w zdecydowanej mniejszości, więc takie malkontenctwo nie powinno razić :)

M.G.Zanadra,

 

dzięki za łapankę, część zmian naniosłam, co do innych nie jestem przekonana, więc zostawiam.

 

Masz rację, jest tam pseudofilozofowanie, bo to opko pozwalało wpleść trochę takich myśli, a w razie w można zrzucić na konwencję :P

 

Dzięki za klika :)

 

 

 

Hej,

 

nie jestem pewna, ale dostrzegam delikatne naleciałości “Obłędni”

 

Mam problem, bo nie lubię popcornu. Wolę nachosy w kinie :P

HollyHell91

 

I do czego ja, taki marny robaczek pisarski, mam się przyczepić?

 

E tam – przecinek wskazałaś :P 

 

Cieszy, że tekst się spodobał. Hmm, co do nawiązania do obrazu, to chyba efekt mojego złego zrozumienia założeń :P wzięłam obraz, i interpretowałam go w swoim opowiadaniu. Później doczytałam w komentarzach, że można było ograć jeden czy dwa elementy :P

 

Dzięki za wizytę, komentarz i kliczka :)

 

AP

 

cieszy, że tekst wyróżnia się czymś na tle innych :P wzięłam się za czytanie opowiadań konkursowych dopiero po publikacji swojego, ale chyba faktycznie jest to inne podejście do tematu. Na szczęście łapie się na założenia :P

 

 

Hmm,

 

rzucam pulę odpowiedzi, wybierz sobie komentarz ;)

 

Komentarz typu świeżego entuzjazmu – o, jakiż to nowatorski tekst o komentarzach! Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką analizą. Teraz już wiem, jak działa forum! 

 

Komentarz typu przyjacielskiej amnezji – czy ja już nie czytałam podobnego tekstu o komentarzach? Nie pamiętam, ale brzmi znajomo. W każdym razie, świetna robota, jak zawsze: świeże spojrzenie na nietuzinkowy temat – ręce same układają się do oklasków.

 

Komentarz typu narcystycznego (będzie najdłuższy): Interesujące spostrzeżenia o komentarzach, ale pozwól, że rozwinę ten temat, bo przecież każda opinia to nie tylko kilka słów wystukanych na klawiaturze, ale cały ogrom intencji, emocji i kulturowych podtekstów. Zacznijmy od pierwszego typu – to nie tylko wyraz radości z odkrycia, ale i próba zaznaczenia swojej obecności w nowym środowisku. Z kolei komentarze typu przyjacielskiego są przykładem lojalności, która przewyższa krytyczną ocenę. A co z komentarzem narcystycznym? Czy nie jest to manifestacja głębokiej potrzeby bycia usłyszanym, która w dzisiejszym świecie pełnym hałasu staje się coraz bardziej paląca? Komentarz zachowawczy to z kolei dyplomacja w czystej postaci, gdzie balansuje się na cienkiej granicy między szczerością a etykietą. Komentarz-rak to niekoniecznie ucieczka, ale być może wyraz frustracji spowodowanej nie samym tekstem, ale przede wszystkim własnymi ograniczeniami? Komentarz brutalnej erudycji to z kolei swoista gra intelektualna, gdzie wiedza staje się bronią, a polem bitwy jest komentowany tekst. Kiedyś to było to nostalgiczne spojrzenie wstecz, a krótki komentarz w swojej lakoniczności może być najlepszą puentą. Techniczny nokaut ma na celu nie tyle leczenie objawów, ale wyeliminowanie przyczyn literackiej choroby, chyba że staje się całkowitą rozbiórką, jak w przypadku komentarza a’la House. Komentarz niezrozumienia może być wyrazem zagubienia, ale jest tak samo ważny, jak każdy inny. I wreszcie, komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikantną nutą to pochwała z zastrzeżeniem, że zawsze, ale to zawsze, jest pole do rozwoju.

 

Komentarz zachowawczy – tekst o komentarzach? No cóż, przeczytałam. Ma litery, słowa, nawet całe zdania. Nie jest zły, czyli jest dobry, prawda?

 

Komentarz wychodzący rakiem – zaczęłam czytać ten tekst o komentarzach, ale coś mnie odciągnęło. Może to był inny komentarz? W każdym razie, autorze, nie bierz tego do siebie.

 

Komentarz brutalnej erudycji – Vacterze, zauważyłam, że użyłeś słowa “komentarz” w kontekście, który jest tak wieloznaczny, że aż prosi się o dokładniejszą ekspertyzę. To nie jest zwykłe określenie – to termin obarczony ciężarem niezliczonych interpretacji i konotacji. Samo słowo wywodzi się z łacińskiego “commentarius”, co oznacza pamiętnik, a więc miejsce prywatnych przemyśleń, a to jest dalekie od publicznego forum internetowego, gdzie komentarze są wystawione na światło dzienne i podlegają ocenie społeczności. Czy nie uważasz, że ta ewolucja znaczenia zasługuje na uwagę?

 

Komentarz: kiedyś to było – ahhhh, dyskusje o komentarzach… Pamiętam, że kiedyś to były prawdziwe rozmowy, a nie takie… no, współczesne…

 

Komentarz krótki – fajne (na wiadomych prawach ;))

 

Komentarz technicznego nokautu  tekst o komentarzach? Proszę bardzo, ale czy zastanowiłeś się nad wpływem komentarzy na degradację języka polskiego? Zwłaszcza że sam przyznajesz, iż w Twoim tekście znalazło się kilka literówek, a ileż tych literówek musi być w niezliczonych komentarzach na forum?

 

Komentarz wyrywkowy Doktora House – analizując Twoje spostrzeżenia o komentarzach fragment po fragmencie, dochodzę do wniosku, że każdy z nich zasługuje na osobną diagnozę, co też niniejszym czynię.

 

Komentarz niezrozumienia – przeczytałam ten tekst o komentarzach kilka razy i nadal nie jestem pewna, czy to satyra, czy instrukcja obsługi?

 

Komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikanterią (gdyż nie ma ideałów) – Twój tekst o komentarzach jest niezwykle wnikliwy, inteligentny i inspirujący, ale czy nie zapomniałeś przypadkiem o przecinku w trzecim akapicie?

 

Komentarz OldGuard – miałam przy tym mnóstwo zabawy – zarówno przy czytaniu, jak i odpowiadaniu, ale aż strach teraz komentować teksty :P 

 

Edward Pitowski,

 

dzięki za re-wizytę i spostrzeżenia! Cieszę się, że motyw Evana i Ady przypadł do gustu.

 

Największe zarzuty komentujących odnoszą się do chaosu – mogłabym bronić się tym, że był to zamierzony efekt, aby czytelnik doświadczył dezorientacji bohatera, ale to dorabianie teorii ^^ W każdym razie ta i wcześniejsze uwagi to cenna lekcja, aby dbać spójność od początku do końca.

 

Co do końcówki, to właśnie taka subtelność miała być przeciwwagą wcześniejszej części, ale zgadzam się, że zakończenie mogło być wyrazistsze i po prostu ciekawsze :P

 

A powtórzenie zamierzone :)

 

 

 

Hejka,

 

po dłuższej nieobecności naładowałam baterię i ponownie przyjemnie czyta mi się opowiadania. Jeśli jest zapotrzebowanie na dyżurnych, mogę wziąć jeden dzień 

 

 

Hej,

 

ciekawy pomysł i spójny z narracją język, ale ten język był dla mnie największym problemem, więc po drodze gubiłam zainteresowanie. Na szczęście na poziomie kreacji świata i fabularnym było interesująco, więc siłą rzeczy chciała się dowiedzieć co dalej :) 

 

Hej,

 

Miękkie uwypuklenia, zdobiące jego skórę, miały kolor wynaturzonego błękitu, najpewniej przez ilości kłamstw, które całe życie z zimną krwią wypowiadał.

Kłamstwa są policzalnym rzeczownikiem, więc powinna być liczba, nie ilość. 

 

Mam te same uwagi co przedpiścy, stylizacja językowa pierwszej części skojarzyła mi się ze starszymi lekturami, nie ukrywam, że na tym etapie prawie odpadłam, bo nie jest to mój język i trudno mi było dobrnąć dalej. 

 

Druga część przyjemniejsza w odbiorze, wydaje mi się też ciekawsza mimo wszystko. 

Hej,

 

gdy łamali którąkolwiek z zasad Dziesięciu Żelaznych Reguł. 

można wyrzucić,

 

W poczekalni czekali jej rodzice: zapłakana matka i milczący ojciec, wpatrujący się pustym wzrokiem w ścianę. 

Chirurg wykonywał bardzo ważne cięcie. Zadrżała mu ręka i naciął coś, czego nie powinien. Kardiomonitor pokazał poziome linie, a po sali rozszedł się nieznośny ciągły pisk. 

zamieniłabym “czekali” na coś innego. W kawałku z operacją czuć trochę braki researchowe :P ale rozumiem, że termin gonił

 

W jego pieńku widoczne były otwory, które z pewnością pełniły rolę okien. 

niepotrzebne

 

Jest trochę zbędnych zaimków i niezgrabności, które wyłapałaby beta, ale czytałam wstęp :P

 

Uśmiech ptaka z obnażonymi zębami wyglądał dość makabrycznie. 

Nie przepadam też za takimi wstawkami, to takie łopatologiczne kładzenie do głowy czytelnikowi, że ma postrzegać daną rzecz – w tym przypadku uśmiech – za makabryczny. Nie zostawia to przestrzeni na inne interpretacje

 

Zamysł opowiadania mi się podobał, ciekawa koncepcja, chociaż moralizatorstwo czasami szło za daleko. I chociaż tekst wymagałby odrobiny dopieszczenia, zwłaszcza w warstwie technicznej, to polecę do biblioteki :)

Cześć,

 

początek ładny, poetycki, ale w pewnym momencie się wystraszyłam, że poza plastycznymi opisami nic więcej nie będzie i pójdzie to w stronę “Nad Niemnem” :P Na szczęście pojawił się “Płomień w opakowaniu od Armaniego”, całość nabrała akcji i czytało się przyjemnie. Oczywiście początek nabiera zupełnie innego sensu po przeczytaniu :)

 

Pomysł ciekawy, chyba z dotychczasowych koncepcji ta spodobała mi się najbardziej. A dodatek z deskorolkarzem dla mnie jest świetnym dopełnieniem, zwłaszcza ten chaos myśli, czego się tak naprawdę pragnie i banalność marzenia. I chociaż ten fragment jest pewnie włożony tutaj “na siłę”, żeby wpasować się w założenia hasła konkursowego, dobrze mi gra z całością mimo wszystko 

Hmm,

 

jakby kilka różnych światów, a autor nie wiedział, na co się ostatecznie zdecydować. Jakieś elementy horroru, groteski, moralizatorstwa. Nie bez powodu wymieniam w tej kolejności, bo o ile początek fajny i klimatyczny, to motyw z alimentami wszystko pogrzebał. Zrobiła się z tego farsa, a końcówka to już jakieś gospodarcze rozkminy :P

 

Na pewno udało się za to zachować większą wierność motywowi przewodniemu. Praktycznie 1:1 przeniesiony do tekstu :)

Hej,

 

pewnie będę mało obiektywna, bo tekst mocno w moich klimatach i uwielbiam zabawy z wieloświatami, naginanie czasu/przestrzeni itd, więc siadło od początku. No może nie od samego początku, bo wstęp z gołębiami mógł sugerować coś nudniejszego :P chociaż doceniam misz-masz szczurów i gołębi (które są przecież nazywane latającymi szczurami), ale od połowy czytało się już świetnie.

 

Jedyny “?” to temat przewodni. Ale tutaj chyba pole do interpretacji było ogromne, więc pewnie się łapie :)

 

Opko na 100% Silvera, bo dostrzegam podobne zabiegi jak w Atramentowej Sukience :)

cezary_cezary,

 

w takim razie dzięki za ponowną wizytę i ponowną lekturę, cieszy, że Ci się chciało czytać to dwa razy :)

 

Co do samego tekstu to fajnie, że odszedłeś od ogólnie przyjętej konwencji i zamiast typowego snu mamy wirtualną rzeczywistość.

OdeszłAM ;)

 

 

Hej,

 

ładny obraz wybrałaś :P

 

Chwyciłam różowe, niby larwy paluchy

Na mój gust albo bez przecinka, albo z przecinkiem po larwy. W tym wydaniu coś nie gra

 

– Krystianku, zupka czeka! – zaskrzeczała kukułka, wyskakując z, wiszącego na pobliskiej topoli, zegara.

Tutaj podobnie, obejdzie się bez przecinków, bo nie jest to wtrącenie jako takie. 

 

I jakby dla ilustracji swych słów wyciągnął mnie z liścia, obejmując ciasno w talii i bez wysiłku postawił na barce.

A tu znowu jak na mój gust powinien być przecinek, bo mamy wtrącenie :P

 

Wtulona w szmaragdową kamizelkę sunęłam po śliskich liściach i aksamitnych kwiatach.

I tutaj. Ogólnie czasem jest ich za dużo, czasem za mało, ale wiem, że te małe potworki są upierdliwe ^^

 

Poza tym bajecznie, przyjemnie, chociaż początek zapowiadał trochę mroczniejsze klimaty. Chyba nie czytałam za wiele Twoich tekstów, ale podobają mi się opisy, które trafiają do wszystkich zmysłów + niektóre wyjątkowo trafne porównania :)

 

 

 

Hej,

 

Noce stawały się coraz dłuższe i miasto zapadało w to swoje drżenie coraz wcześniej. Mieli coraz mniej czasu.

Chyba że to zamierzone powtórzenia, ale na mój gust o jedno coraz za dużo.

 

Dobywszy broń czekali, aż twarda skorupa z ich ciał odpadnie i będą mogli ruszyć do walki.

 

przecinek między broń i czekali + wydaję mi się, że powinno być broni

 

Ten z czerwoną gwiazdą dostał. Zapalił się, wewnątrz jeszcze było słychać krzyki tankistów

czemu nie czołgistów?

 

Bardziej podobała mi się pierwsza część i mam na myśli, że naprawdę podobała. Była klimatyczna, intrygująca, niosła za sobą jakąś tajemnicę, którą dopełniały świetne opisy. Niestety druga część i wojna już do mnie nie trafiła za bardzo.

 

Nie do końca czuję też ogranie hasła konkursowego, ale tutaj pole do interpretacji jest ogromne, więc… :)

Ojojojoj.

 

No tak, miałam dłuższą przerwę od forum, wróciłam przy okazji konkursu na “Obłędnię” i z przerażeniem spostrzegłam komentarz czytelnika pozostawiony sam sobie. Tak nie wypada. Zwłaszcza że komentarz dłuższy, a je się ceni najbardziej.

 

Prawdę mówiąc, nie lubię wracać do swoich starych tekstów, obawiam się zgrzytu rozczarowania :P ale na pewno wiem, że króciak był, bo musiał być – konkurs miał swoje limity znaków. Poza tym, nawet jeśliby ich nie miał, to ja raczej piszę zwięźle. No i raczej niezbyt oryginalnie, ale w ostatecznym rozrachunku mam nadzieję, że lektura nie sprawia przykrości odbiorcom :P 

 

 

Hej,

 

jestem z rewizytą :) zobaczymy, co tutaj mamy.

 

Na starcie (i potem też) podoba mi się przebijanie 4. ściany.

 

Sądzą, że takie spodnie pasują do reszty, jak przysłowiowa pięść do nosa.

Pasować jak pięść do nosa, to raczej powiedzenie, żadne przysłowie. Chyba, że występuję takie na planecie narratora :P

 

ktoś wymalował groby ponumerowane numerami.

Nie wiem, czy to właśnie ta kpina z poprawności językowej (jeśli efekt zamierzony, to dalsza część tego zdania może zostać wrzucona do kosza), ale ponumerowanie numerami jest jak masło maślane

 

– Kto tam? – Stłamszony głos dobiega z wnętrza grobowca.

– Hipopotam! – odpowiadam wesoło.

Przypomniały mi się czasy zerówki i jakże świetne riposty. Inną była: “widziałaś go? Kogo? Misia GoGo” ^^

 

– Zapraszamy serdecznie, długo czekaliśmy na waszą wysokość, króla Nilu – skrzekliwy głos zachęca mnie do zanurzenia się we wnętrzu grobowca.

Albo z wielkiej, albo konsekwentnie zmienić kawałek wyżej “stłamszony głos” na małą. 

 

Bo zdali egzamin końcowy, pff. Są już wytrrrresowani i nie stanowią zagrożenia!

zagrrrrrrożenia ;) i niżej to samo z “naturą”

 

Ok, bardzo fajny tekst. I chociaż to Obłędnia, gdzie jest sporo absurdalnych pomysłów, to w Twoim szaleństwie widziałam metodę, i przyjemnie przez niego przeleciałam. Wstawki humorystyczne też udane, a pod tym względem raczej jestem wybredna :P

 

Hej Misiu,

 

parzysta ilość oczek

Liczba oczek, bo oczka są policzalne

 

Byłbym znowu szewskim uczniem, który się podjął uratować porwaną księżniczkę

wydaje mi się, że uratowania porwanej księżniczki 

 

SuperMario? :P 

Hej,

 

pod moim opkiem napisałaś, że jest jednym z najnormalniejszych. Teraz to czuję, zwłaszcza w kontraście do Twojego :P Ja ze swoim dość logicznym umysłem mam trudności w poruszaniu się po absurdach, a tutaj jest ich sporo.

 

I żadne z powyższych nie jest zarzutem, wprost przeciwnie – podziwiam wyobraźnię i umiejętność stworzenia z tego zgrabnej całości – wymagało to zarówno dobrej techniki (a tekst napisany jest bdb), jak i kreatywności. To naprawdę imponujące, że potrafisz stworzyć coś takiego ze swobodą i lekkością.

 

I chociaż czytanie tekstów na “Obłędnię” jest dla mnie wyzwaniem, bo nie są to opka, po które normalnie bym sięgnęła, jest coś nowego w tym doswiadczeniu :P

 

Ananke,

 

dzięki za miłe słowa :) doceniam!

 

 

Finkla,

 

Nieco słowotoczna forma trochę męczyła, więc dobrze, że tekst nie jest długi.

Jeśli kiedykolwiek przekroczę 20-25k zzs to będzie święto ^^ Dzięki za wizytę i klika :)

 

fanthomas,

 

witam jurora :) 

 

zbyt psychodelicznie to wyszło

niby zarzut, ale takie mniej więcej było założenie, bo to narkotyki. Grunt, że jakkolwiek wpisuje się w założenia, bo po kilku wcześniejszych komentarzach obawiałam się dyskwalifikacji ^^

Nowa Fantastyka