Profil użytkownika


komentarze: 38, w dziale opowiadań: 31, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Szczególne gratulacje dla trójki zwycięzców, ale także dla pozostałych uczestników za zmierzenie się z tematem konkursu. A organizatorom dzięki za ciekawy konkurs i wyróżnienie :)

Dziękuję za komentarz i pomysł. Jestem na wakacjach, więc pędzle zostawiłam w domu, ale znalazłam parę kredek akwarelowych – konsekwencje są widoczne pod tekstem. Niestety nie oddaje wszystkich szczegółów oryginału :(.

Jestem przygotowana na krytykę (kilku plastyków też tutaj przecież pisze). Ale i tak uważam, że to „bezpieczniejsze” zajęcie niż pisanie – nie ma tu przecinków :). Czuję się trochę niezręcznie nie realizując pomysłów literackich w wyżej wymienionych komentarzach, ale naprawdę wciągnęły mnie inspiracje malowane pędzlem i szpachelką, po świetnej zabawie pouringiem. Na dowód tego przedstawiam ostatnie z nich. Myślę, że trochę pasują do tematu konkursu, tzn. jeden wyraz np. „ptak” można przedstawić na tysiące sposobów. Każdy będzie wyobrażał go sobie inaczej;).

 

Pozdrawiam

 

 

Finklo, myślę, że Twój pomysł też jest ciekawy. :)

Obawiam się, że V nikt nie widział, i obawiam się (powtórzenie celowe), po przeczytaniu Twojego ostatniego opowiadania, że bym Ci w tym nie dorównała. Chociaż, aż kusi. ;)

 

Corneliusie. Chciałam Ci powiedzieć, że w przyszłości nie dam się wciągnąć w taką zabawę, a tym bardziej szantaż. I dowiesz się, że A może być nie tylko zimne ale lodowate. ;)

 

 

Przyznaję, że pierwsze akapity wzbudziły moją ciekawość, a wygląd Wucabia nie koniecznie zachęcał do lektury. Ciekawość zwyciężyła i nie żałuję. Wciągnęło mnie i bardzo przyjemnie się czytało. Oryginalny pomysł i fajnie wpisuje się w zasady konkursu. Szukałam pół wiadra wody, ale nie znalazłam. :)

Wykazałaś się dużym poczuciem humoru i pomysłowością.

PS. Przeprasza, że tak długo nie odpisywałam na Twój komentarz.

Już trochę ochłonęłam. I proszę, nie zmieniaj się. Jesteś tu od kilku lat i zdobyłeś sympatię wielu osób. Miałabym wyrzuty sumienia, że popsułam coś co trwa od dawna. Jeszcze raz proszę, nie zmieniaj się. A tak w ogóle czy to jest możliwe, zmienić się w kilka chwil?

C – to miała być kwaskowa limonka, a nie kwaśna cytryna.

Jeśli chodzi o A – to chyba sprawdzasz, czy mówiłam prawdę. :) Ja natomiast przy herbacie przez chwilę zastanawiałam się czy bardziej jesteś grafikiem, muzykiem czy po prostu masz dużo zainteresowań. :)

NIE, NIE !!!  Stanowczo wycofuję się z tej opinii. Potraktuj to jak fikcję literacką. 

Gdzieś Ty znalazł to zdjęcie ??? …nie siedzisz przecież na dachu ?

Dzień Dobry :)

Corneliusie, to że jesteś wyjątkowo sympatyczny , wszyscy o tym wiedzą, i nie ja to odkryłam. Miło, że chcesz mi pomóc. Dlatego szybko (zaraz muszę wyjść), chciałam sprostować, że miałam na myśli okno dialogowe, na którym są pisane komentarze. Pewnie komuś już się to przydarzyło, dlatego prosiłam o pomoc.

Co do inicjałów, to przynajmniej do tej pory otoczenie nie dało mi odczuć, że tak jestem postrzegana. Może literka M ma tu też coś do powiedzenia. Chociaż nie przesadzajmy. :)

Życzę również słonecznego, miłego dnia. :)

 

Witam!

Cieszę się, że opowiadanie zaciekawiło. Teraz ja jestem coraz bardziej ciekawa, czy całość również wzbudziłaby sympatię, no i spełniła wymagania konkursu. Ponieważ konkurs już się zakończył, mogę ujawnić pomysł, na którym opierało się opowiadanie. Przypomnę, że we wstępie zaznaczyłam, że zainspirowały mnie autentyczne wydarzenia, wspomnienia, ale także wyobraźnia połączona z fikcją. Na początku biegnę w euforii po schodach, trzymając w ręku list, który całkowicie zmienia moje dotychczasowe życie. W tle słychać „Dzwony rurowe” Mika Oldfilda, które idealnie budowały atmosferę tych chwil. Po latach próbuję odnaleźć ten list, a właściwie listy…z wiadomym skutkiem. Eksplozję wspomnień przerywa dzwonek do drzwi dorastającej wnuczki, (której w realu nie mam). Zaciekawiona rozsypanymi zdjęciami i przedmiotami dziewczyna jest świetnym pretekstem do przedstawienia wielu opowieści z życia rodziny, które bardzo skutecznie potrafią zanudzić czytających ten tekst. Myślę, że pomysł był banalnie prosty, ale poprzez dialogi dawał pole do ukazania synestezji przedstawiając członków rodziny i ich perypetie życiowe.

Myślę, że fragment jeśli nie zanudzi, to choć po części spełni wymogi konkursu. A Tobie Corneliusie wyjaśni dlaczego zazdrościłam Ci tarasu. Tak naprawdę to chodziło o ogród. :)

 

“Bezładnie rozrzucone przedmioty, wciąż chaotycznie pobudzały coraz to inne wspomnienia. To nic, że zdjęcia są czarno-białe. Pełen kwiatów ogród z dzieciństwa. Moje ukochane róże. Piękna, pąsowa Lincoln o boskim zapachu i new dawn obsypana blado różowymi kwiatami, pnąca się aż po dach letniej kuchni. Przedpokój wraz ze wspomnieniami wypełnił się ich cudnymi zapachami. Na innych zdjęciach widniały postacie rodziców, babć, dziadków na tle wielobarwnego morza floksów, peoni, irysów. Roje barwnych motyli, trawa po deszczu, cudnie pachnące, ogrzane słońcem papierówki i aromatyczne, prosto z drzewa klapsy. Wystarczyło przymknąć oczy, aby poczuć przy akompaniamencie cykających wieczorem świerszczy, oszałamiająco pachnącą maciejkę. To obrazy i zapachy z dzieciństwa, zaklęte w tylko dla mnie czytelny sposób.

Przymknęłam oczy. Natychmiast ukazał mi się enigmatyczny, jak w snach obraz skąpanej w słońcu zieleni, w różnych odcieniach, będącej tłem dla niezliczonych barwnych plam. Widok jak z obrazów Moneta, przez chwilę się rozmarzyłam. W centrum ogrodu rosła wielka, rozłożysta klapsa. Jej konary co roku uginały się pod ciężarem dorodnych, soczystych owoców. Te przejrzałe, opadłe oblegały roje os.

To miejsce dla następnych pokoleń już nie jest murowanym, przedwojennym domem, otoczonym górującym nad nim starym sadem, gdzie ścieżkę wyznaczały krzewy czerwonej porzeczki i rozłożyste krzaki agrestu. To miejsce to dom dziesiątek rodzin, nowych pokoleń mieszkających w dziesięciopiętrowym, betonowym molochu.

Dzwonek do drzwi…”

PS. Przepraszam, że nie zdążyłam na popołudniową herbatę, (rozczaruję Cię, ale piję bez cytryny). Musiałam coś zrobić z trzema kilogramami wiśni. No i stało się najgorsze. Szybko napisany tekst dziwnym trafem skasował mi się. A wiesz, że oryginał jest najlepszy. (Chciałam zapytać, czy wiesz, jak odzyskać taki tekst). A może ktoś z czytających mnie pouczy. :)

 

Witam Finklo !

Dawno nie wchodziłam na tę stronę. Jestem mile zaskoczona, że jeszcze ktoś jest nią zainteresowany i jeszcze dodatkowo otrzymuję wskazówki, za co dziękuję. Opowiadanie oczywiście nie jest skończone. I teraz kiedy nie wiążą mnie ani terminy, ani limity, będę chciała w przyszłości nad nim popracować. No cóż, wiersz można napisać w parę minut, opowiadanie kilkanaście godzin i to niczego nie gwarantuje.

Odpowiadając na Twój komentarz, historia związana z wypadkiem ojca, ma już nawet swoją kontynuację w brudnopisie.

Co do dialogów, zastanawiam się, jak powinny brzmieć. Wystarczyła jedna pandemia, żeby zmieniły się relacje między ludźmi, z otwartych, bezpośrednich co często było normą, na bardziej zachowawcze. To mnie upewnia, że za kilka, a może kilkanaście dekad, kiedy będzie rozgrywać się akcja opowiadania, świat się zmieni. Nie wiadomo co wydarzy się na świecie i jak to wpłynie na ludzkość, pomijając już takie niuanse jak to, że np. zupełnie inną mentalność mają Hiszpanie a inną Brytyjczycy.

Co do planetoid, to w moich popularnonaukowych źródłach zostały pominięte, (dlatego ja też je pominęłam). Może dlatego, że ich masa jest zbliżona do masy naszego Księżyca. Czego dowiedziałam się dzięki Tobie. Ale na “babską logikę” skoro należą do naszego układu, to też je uwzględnili. Mam też przeczucie, że nasze zainteresowanie tym tematem jest równie duże co ciśnieniem na Marsie. :-)

Za to jeśli chodzi o wschód Ziemi, muszę Ci szczególnie podziękować za Twoje uwagi. Zasugerowałam się zdjęciem i filmem wykonanym w czasie misji Apollo 8 (można oczywiście obejrzeć w Internecie). Dzięki Tobie dowiedziałam się, że taki wschód lub zachód można oglądać, nie tylko podróżując po orbicie Księżyca, a także z jego powierzchni, ale tylko “w pobliżu krawędzi widocznej tarczy Księżyca” jak informuje Wikipedia. 

Samo zakończenie jest całkowitą fikcją literacką, sama lubię wiedzieć co zdarza się po latach. I to nie ja ten rodzaj zakończenia wymyśliłam. Wasze opowiadania były całkowicie fikcyjne. A ja jestem rozliczana z każdej nieścisłości. Myślę, że po godzinach ślęczenia nad faktami, zasłużyłam na trochę surrealizmu. :)

Długo czekałaś na moją odpowiedź, ale jeszcze nie “dojrzałam”, żeby ponownie zająć się tymi tematami. Na razie bardziej interesuję się tym co ziemskie. (Z góry przepraszam za przecinki. Cały kosmos plus przecinki to dla mnie zbyt dużo.) :) Pozdrawiam.

 

 

Dziękuję wszystkim za nutkę zainteresowania i komentarze. Przepraszam, że nie odpisywałam od razu (obowiązki domowe). Jestem mile zaskoczona :).

Witam Reg !

 

Odpowiadałam Alicelli. Wyprzedziłaś mnie o minutę z komentarzem. Nie sądziłam, że tak szybko ktoś odezwie się do mnie. Satysfakcjonuje mnie, że uznałaś wyliczankę za ładnie napisaną, bo we wstępie pożegnałam się z konkursem. I nie biorę w nim udziału :) 

Cześć!

 

Fajnie, że też Ci się spodobało ;). Ja chyba najbardziej lubię R. Kojarzy mi się z różowymi różami :). Trochę mi przykro, że inne pomysły nie zaistniały na kartach tego konkursu. Może też znalazłyby sympatyków. Ale nie ma co się żalić. Można przecież nacieszyć się lekturą Waszych opków :-).

Dzień dobry, Corneliusie :)

Oczywiście Govi też cudnie brzmi. Zazdroszczę Ci tylko tarasu. Ja mam balkon z widokiem na pachnącą, rozłożystą lipę, która przesłania mi prawie cały świat.

Również życzę pięknego dnia:) 

Herbatę podałeś w tak piękny sposób, że nie potrafię Ci odmówić. :) Piję oczywiście czarną, mocną bez cukru, dlatego ciastko dodatkowo kusi. Jestem Ci to winna za Twoją wyjątkową delikatność (chochlika z komentarza już przegoniłam, wykorzystał to, że pisałam bardzo późno). Pink Floyd, Jean Michel Jarre, Lindsay Buckland czy Mike Oldfield to moi ulubieńcy, moje klimaty. A co do Beethovena to ogólnie wiadomo, że ostatnie symfonie pisał nie słysząc. Niedawno dowiedziałam się, że miał uszkodzone tylko ucho zewnętrzne i żeby słyszeć wykorzystywał ucho wewnętrzne, przykładając kawałek metalu do zębów i fortepianu.

Herbata była pyszna. Jest już późno, życzę dobrej nocy. :)

Witam

Muszę przyznać, że mam dylemat, czy bardziej mnie zaciekawiło samo opowiadanie i sposób w jaki zostały spełnione wymogi Wojtka, który dla nas „nieaktorów” postawił dość wysoką poprzeczkę, czy też ujął mnie sposób w jaki zostają przyjęte komentarze pod opowiadaniem. Oczywiście nie liczę, że również zostanę zaproszona na aromatyczną kawę (jestem herbaciarą), na kwiaty też nie zasłużyłam :) . A tak już poważnie, cieszę się, że opowiadanie zostało docenione i ma już bibliotekę. Klimat szachów z Beethovenem w tle dodatkowo uszlachetnia całość.

Myślę, że od początku dobrze odczytałam Twoje intencje, rozumiem, że poszczególne ruchy graczy są miarą upływającego czasu, a nie kolejnymi ruchami w rozgrywającej się partii. I w moim odczuciu to właśnie nadaje ten specyficzny klimat.

Życzę powodzenia w konkursie. :)

Cześć.

Masz rację. Włożyłam dużo serducha i czasu. Pierwszy akapit przeleżał w szufladzie kilka lat? Czas tak szybko płynie. I myślałam, że to właśnie ten czas na następne. (Trzecia powtórka a za chwilę będzie czwarta). Niestety przeorganizowanie całości wymaga nadal serca i trochę czasu. A ja obecnie nie mam chyba ani jednego ani drugiego. Zależało mi właśnie na tym opowiadaniu i chyba nikt oprócz Ciebie nie czeka na następne.

Większość Twoich wskazówek wprowadzam. Jestem za nie wdzięczna. Co do masy Słońca, zasugerowałam się niedokładnym sformułowaniem w popularnonaukowej książce. Te proporcje mnie zaskoczyły tak jak wiele innych informacji. Częścią z nich chciałam się podzielić, co nie było właściwą decyzją.

Jeszcze raz dziękuję za poprawki, na pewno w przyszłości z nich skorzystam. 

Pozdrawiam :) 

Rozprawiłeś się ze mną ostro. Tak, jak przystało na “mordercę”. Na szczęście żyję i dziękuję Ci za poświęcony czas i wnikliwą krytykę. Witaj w mojej kolekcji niezadowolonych. Co do zakończenia uważam, że jest świetne i na pewno go nie zmienię. Miał być kosmos, to jest. I to też były te tajemnicze światy, o których wspominałam wcześniej w komentarzach. Po prostu z powodu limitu ograniczyłam dialogi między bohaterami opowiadania, na korzyść różnych informacji, ciekawostek i odkryć z ostatnich lat. Jak widać filmy i stosy książek z bajecznymi ilustracjami nieźle mnie nakręciły. Choć starałam się przekazać to co najistotniejsze w “telegraficznym” skrócie, to i tak większość czytelników uśpiłam. Trochę to przykre. Mnie osobiście ciekawi, zwłaszcza w sztuce, to co niekonwencjonalne. I taki też pod wieloma względami jest ten tekst.

Pozdro :)

Pięknie piszesz. Czytałam “jednym tchem”. Tylko tyle, bo w tych kilkudziesięciu komentarzach już zaczynamy się powtarzać. Ja mogłabym zacytować ten “Plastyczne, zmysłowe, uwodzicielskie…” Pozdrawiam :)

Dziękuję za wszystkie komentarze, choć polemizowałabym z niektórymi zarzutami i tak surową ogólną oceną. Nikt np. nie zauważył wielowątkowości ukazanych światów. Są tam opisane surrealistyczne (jeszcze!) światy na Księżycu i planecie X. Ale i te dla przykładu “encyklopedyczne” w postaci innych planet w układzie, które stanowią odrębne, tajemnicze światy i tylko reprezentują te wszystkie niezliczone na nieboskłonie. :)

Verus, potrafię przyjąć krytykę konstruktywną. Szanuję też to, że tekst może komuś nie podobać się. To dla mnie naturalne i nie mam z tym problemu.

Verus, miałam już całkiem pominąć milczeniem twój komentarz, ale “szybki edit” już mi na to nie pozwolił. Czy Ty aby żyjesz na Ziemi w XXI wieku??? I potrafisz znaleźć podstawowe informacje w dobie internetu, zanim kogoś publicznie skrytykujesz? No, po Twoim komentarzu wcale mnie nie dziwi, że Ci się nie podoba. Nie rozumiem tylko jednego: dlaczego nawet najbardziej udziwnione światy mają być lepsze od tego realnego, o którym nawet nie masz zamiaru mieć jakiegoś pojęcia i jednego nie odróżniasz od drugiego? Upewniło mnie to w przekonaniu, że takich tekstów powinno powstawać więcej, choć na pewno nie tutaj. Uzasadniłam chyba wystarczająco dlaczego zdecydowałam się wziąć udział w konkursie odpowiadając Jimowi i dlaczego tak zbudowałam ten tekst. :)

Dziękuję za odwiedziny, poświęcony czas i wskazówki, na które czekałam. 

Serdecznie pozdrawiam.

 

Dziękuję, że zostałam zauważona i dziękuję za komentarze.

W takiej nieco surrealistycznej klamrze zawarłam dużo prawdziwych informacji (a raczej zasygnalizowałam! ze względu na limit), które warto znać. Choć, zdaję sobie sprawę, że nie każdego może to interesować. Otacza nas przecież tyle ciekawych rzeczy. Muszę też przyznać się, że na początku to opowiadanie wyglądało całkiem inaczej. Niektóre wątki zostały nawet usunięte. Niestety limity, limity no i stąd postawiłam na fajne, moim zdaniem informacje, niż na relacje między bohaterami, choć na pewno budujące te postaci i atmosferę samego opowiadania. Ale przejdę do meritum.

– Po pierwsze dołączam się, do krzyczących “Ratujmy naszą planetę!”. Bo jak podetniemy gałąź, na której siedzimy to upadek będzie bardzo bolesny. Jeżeli nie dla nas tu i teraz (choć już jest), to dla tych, którzy przyjdą tu mieszkać po nas. 

– Drugi powód to uważam, że ten konkurs jest świetną okazją aby zainteresować się tym pięknym, osobliwym światem, który nas otacza nieco dalej i kryje w sobie tyle tajemnic.

Zgadzam się, że informacje o bohaterach mogły wynikać np. z codziennych czynności, jednocześnie budując relacje między nimi. Po prostu, za późno dowiedziałam się o konkursie i na betę nikt nie odpowiedział. Ogólnie rzecz biorąc, zabrakło mi czasu i limitu, aby wszystko uwzględnić. Dlatego też wybrałam formę opisu. Opisałam świat, który nie jest jeszcze naszą codziennością.

Informacje związane z egzaminem są w formie bardzo skróconej z w/w powodu. Ratowałam się informacją, że wszelkie dane, tabele, wykresy pojawiają się na ekranie, na tle wizualizacji tego co przekazały sondy. Są to raczej zasygnalizowane tematy i ciekawostki zebrane z popularnonaukowych, aktualnych źródeł, inspirujące do sięgnięcia po więcej.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka