Profil użytkownika


komentarze: 895, w dziale opowiadań: 725, opowiadania: 251

Ostatnie sto komentarzy

O rany, teraz to muszę ochłonąć. Zrobiłeś mi tym tekstem w głowie dylatacje przestrzenno poznawcze grożące załamaniem cognityvnym. Także więc eee… Powodzenia w konkursie!

Muszę też przetestować to rozcieńczenie spirytusem z cukrem i łykać profilaktycznie. Dobrze się czytało, powodzenia w konkursie!

Przez koty powstawały i upadały imperia, wybuchały supernowe i reaktory atomowe. Zawsze wszystko kręci się wokół nich, a już zwłaszcza fizyka. 

Bardzo przyjemne opowiadanie, powodzenia w konkursie.

Hej, w pewnym momencie byłam pewna, że Arek dostanie się do świata gry. Fajnie, że poszedłeś innym tropem i levelował poza nim ;) A Marcie to się nie dziwię :P

Powodzenia w konkursie!

grzelulukas, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Bardzo się cieszę, że się spodobało <3

Opowiadanie jest dobrze napisane, nic nie zgrzyta i przyjemnie się przez nie płynie. Od początku poczułam się zaintrygowana piekarnikowymi objawieniami i autentycznie zszokowana, kiedy bohater zamierzał odciąć nogę przyjaciela. Podobało mi się też, że chociaż tekst nosi znamiona absurdu, pokusił się o próbę wyjaśnienia, czym był bóg z piekarnika. 

Przesłanie opowiadania zmusza do refleksji. Odebrałam je jako przypowieść o usilnym doszukiwaniu się symboli i mistycyzmu, które zabija rozum oraz logikę.

 

AP 

Świat kwantów i teoria strun są tak dziwaczne, że już nie wiem, czy Twoje opowiadanie jest znowu takie antynaukowe.

Tez nic z tego nie rozumiem więc może istnieje cień szansy, że coś z tekstu jest możliwe ;)

Cieszę się, że się podobało, dzięki za komentarz.

 

Black Rose 

I jeszcze większy za przemiany energii (jak dla mnie najlepszy wątek).

Przedstawiłam naukowe podstawy butów siedmiomilowych, może w końcu pojawią się w masowej produkcji ^^

Dzięki i pozdrawiam.

krar85 Obawiałam się, że tekst będzie zbyt poważny i zbyt mroczny, przez co bełkot naukowy nie zdoła rozbawić. Mam nadzieję, ze udało się to trochę zrównoważyć. Dzięki za komentarz i również powodzenia w konkursie!

 

GreasySmooth

Mam wrażenie, że bardzo starannie odwzorowałaś światy, choć nie mają tak dużego znaczenia dla fabuły, a antagonista i jego świat nie zostali odpowiednio dopieszczeni.

Chyba muszę przyznać ci rację. Trochę się zagalopowałam z tymi strunami, a mogłam bardziej przemyśleć bohaterów.

 

Anet dzięki :)

Podobną mieszankę dramatu, humoru i absurdu w dodatku doprawioną antynaukowością, łatwo zepsuć i stworzyć coś nieczytalnego, ale tobie udało się wszystko dobrze wyważyć. Satysfakcjonujące opowiadanie, podobało mi się :)

Świetne naukowe wytłumaczenie dla żony, na którą nie można patrzeć. Podejrzewam sporo antynaukowości, ale fizyka to dla mnie czysta magia, więc nie wytknę palcem. Czytało się świetnie, tylko końcówka mnie zaskoczyła. Myślałem, że już się nie kochają, a tu takie poświęcenie.

Vacter, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Masz dość zaskakujący odbiór, ale cieszę się, że opowiadanie zdołało cię poruszyć.

Caern, konkurs dał mi możliwość wejścia w tryb bełkotu naukowego i chełpienia się moją antywiedzą, z czego z radością skorzystałam ;)

Dzięki za bolesną lekturę wink

Polecam się na przyszłość :D

Hej, BarbarianCataphract, dzięki, że wpadłeś.

Tekst faktycznie był eksperymentem, dużo bardziej odnajduję się w akcyjniakach, no ale trzeba rozszerzać horyzonty ;)

Koty nigdy nie są biedne, to puchaci mordercy, a przynajmniej tak twierdzą gryzonie (takie jak świnki morskie). Szymon z czasem może stać się mózgojedzącym zombie, jak każdy zaawansowany stażem wykładowca ^^

Również pozdrawiam!

Fajne, dużo się działo, zwroty akcji, porywające intrygi, wielu bohaterów i sceny 18+. Lecę klikać do biblioteki. 

Nie wiem, co bardziej mi się podobało, tytuł, czy ilustracja, oba świetne. Opowiadanie zresztą też całkiem udane, antynaukowość mieszała się w nim z dziwnością i nostalgiczną nutą rodem z małego księcia. Jedynie zakończenie trochę mi zgrzytnęło. Zostałam z wrażeniem, że bohater zbyt szybko przeszedł od próby skończenia z sobą za pomocą pestki dyni do chęci podjęcia się roli ochroniarza dla kwiatka.

Młody pisarz, cieszę się, że humor w końcu zaskoczył, dzięki za pozytywną ocenę ^^

regulatorzy, przykro mi, że finał wprawił cię w osłupienie, mam nadzieję, że nie trwało zbyt długo. Dzięki za komentarz i łapankę.

 

Finkla, ten wariant sprowadzi na nas apokalipsę zombie ^^

A co do kota, to nie chcąc podpaść członkowi loży, przed dodaniem postarałam się o jego błogosławieństwo:

 

 

AmonRa, dziękuję za pozytywny komentarz. Cieszę się, że się podobało, pomimo że przywodziło na myśl traumatyczne podróże warszawskim metrem ;)

 

Bardjaskier, cieszę się, że się spodobało, dzięki za odwiedziny i komentarz :)

NaN, pisząc, obawiałam się, że w ogóle nie będzie zabawnie. Mam nadzieję, że jednak choć trochę zdołałam rozbawić ;)

cezary_cezary, tekst musiał być krótki, bo jakbym wdawała się w szczegóły, to by się mogło jeszcze okazać, że nie do końca ogarniam tej całej fizyki :P Cieszę się, że się podobało i dziękuję za klika.

regulatorzy, bardzo się cieszę, że opowiadanie zdołało zaciekawić. Dziękuje za przeczytanie, komentarz i łapankę.

AdamKB, przy tym opowiadaniu ciężko było mi wyczuć, ile mogę zdradzić, żeby nie spalić twista. Widocznie wciąż pokazałam za mało.

 

Tārāntarayātrī, bardzo się cieszę, że tekst się spodobał. Żeby zasiać dodatkowe ziarenko niepokoju, to wpadłam na jego pomysł po rozmowie ze znajomym lekarzem na temat powikłań po covidzie ;)

 

Edward Pitowski, bardzo dziękuję za pomoc na becie i za klika. Cieszę się, że tekst przypadł do gustu :)

Koala75, odpytywanie studentek to coraz bardziej śliska prawa ;) Klimaty faktycznie ciężkie mi wyszły, ale zaręczam, że to przypadkiem i nie obiecuję poprawy ^^

 

feniks103, największy horror w komunikacji jest latem, szkolnictwo w ogóle niewiele się zmienia :P

 

Ambush, zaraz okrutnico ^^

Rozumiem, że na końcu współczułaś kotu? :P

 

 

Fajny pomysł na Orki, które mocą swej ignorancji zaginają reguły wszechświata. :) Przyjemnie się czytało, a Goby mi nie żal, bo to zdradliwy gad był.

Taki rewolwer to wielka moc, a z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. To co? Dasz dyszkę, to załatwię.

Finkla, takie buty to nowszy model tych siedmiomilowych. Niestety ciężko je dostać, ale mogę ci załatwić rewolwer na antymaterię.

Facet widocznie sam nie był geniuszem. A co do morsowania, woda ma u mnie 16 stopni, wiec chyba się nie nadaje :P

 

Świetne opowiadanie. Udało ci się na nowo opowiedzieć historię Śnieżki, a twoja wersja dużo bardziej przypadła mi do gustu niż oryginał. Pomimo że ostatecznie jest to mroczna, szpiegowska historia, to czytając, parę razy się zaśmiałam. Podobał mi się inteligentny niewymuszony humor, zgrabne, pełne swady dialogi i konstrukcja postaci. Żaden z twoich bohaterów nie jest taki, jaki z początku się wydawał, a opowieść usiana jest zaskakującymi zwrotami akcji. Chociaż nie ma w niej pościgów i szalonych pojedynków, to fakty, które stopniowo poznawałam, sprawiły, że obserwowałam śledztwo bohatera z wypiekami na twarzy. Bardzo zgrabnie wodziłeś mnie przy tym za nos umiejętnie splecioną intrygą.

Dziękuję za tę chwilę przyjemności, którą sprawiłeś mi swoim tekstem i życzę powodzenia w konkursie.

Pan sałatka, dobre :) I dobrze mu tak, zbokowi jednemu, chociaż mam wrażenie, że zakończenie bardzo przypadło mu do gustu, a wątpię, żeby szybko się przejął nadliczbowością kończyn i piersi. Jestem bardzo ciekawa kolejnego odcinka. Zgrzybiały Jerop! Już nie mogę się doczekać nowego sezonu :D

Bardzo mi się podobał motyw zasilania rowerowego. No i zakończenie :D Taki mały fakapik się przytrafił, ale przecież każdemu mogło się zdarzyć, nawet geniuszom.

Przeczytałam z zapartym tchem i teraz mi duszno i strasznie smutno. Beniowski zaimponował mi odwagą, inteligencją i uporem. Tyle osiągnął, a zginął przez spiski teorii spiskowych. Szkoda. To wielki Polak był.

dawidiq150, nie martw się, ja początku tez nie kapowałam, za dużo tam było fizyki ;) Cieszę się, że końcówka podeszła.

SPW, spoko, fajnie, że wyłapałeś antynaukowe wstawki ;)

Tārāntarayātrī, 

Rzucałaś kostką nad słownikiem, przyznaj!

Masz mnie ^^

Dobrze, że opowiadanie krótkie i nie musiałeś wysłałeś mi rachunku za straconą kolację ;)

 

feniks103, cieszę się, że się podobało. 

Doskonałe wykorzystanie teorii strun i nanobotów.

No wiem, Ainsztain by się nie powstydził. ^^

Misiu, ale ty się rozkręcasz. Spodziewałam się drabbelka a trafiłam na pełnowymiarową bajkę i to do tego taką fajną!

Mieszałam się chwilami przy postaciach oraz dialogach i trochę rozczarowało mnie zakończenie, ale teksty załogi i dopiski do nich to czyste złoto. Ubawiłam się :)

SPW, wszystkie niezbędne definicje znajdziesz tutaj: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/31403

SNDWLKR, jeśli twój futurystyczny tekst będzie brzmiał właśnie tak, to z pewnością też go kupię w 90% ;)

Te ocza to babole przenikające do tekstu z równoległych rzeczywistości (zapomniałam uruchomić pole siłowe Firefoxa).

Ambush, ja kojarzę nanoboty z Minionków, ale nie wytłumaczę ci o co w tym chodzi, bo jestem pisarzem, a nie inżynierem przecież. Miało być zabawnie, ale przy zaawansowanej nauce, to jednak zawsze trochę groźnie jest. Cieszę się, że się spodobało i dzięki za klika :)

 

Koala75, no antynaukowość musi być, bo przecież rusercz to podstawa! Dzięki.

Tarnina, poprawione, dziękuję :)

cezary_cezary, mam nadzieję, że nikt mu go nie da ;)

Żongler, tam, gdzie nocą tupta jeż.

Finkla, wzięło wolne, żeby się nie wypalić zawodowo :P

dogsdumpling, Bajki psychopatów zawsze w cenie ^^

Koala75, to było dawniej, a każdy dzień przybliża nas do apokalipsy

Młody pisarz, dobrze, że nie należy do żadnego związku zawodowego

Dziękuje za odwiedziny oraz komentarze i zbiorowo życzę wszystkim dużo słońca ;)

Zawsze to biedni ludzie muszą płacić za zachcianki Przedwiecznych bytów. Chociaż w przypadku śmieci nie pozostają bez winy ;)

Przy nominacji wypadałoby dopisać coś więcej, więc dorzucam kilka zdań komentarza. ;) Masz dobry warsztat, tekst napisany jest zgrabnie, przy czytaniu nic nie gryzie i nie wytrąca z rytmu. Zaciekawiłaś mnie od pierwszego akapitu i pomimo że bohaterem jest stary, marudny zgred, nie dało się go nie polubić. W 17 tysiącach znaków stworzyłaś postać, w którą można było uwierzyć, którą chciało się śledzić. I może fabuła nie zawierała większych fajerwerków, ale zdołała mnie zaintrygować, rozbawić i zasmucić. Podśmiechiwałam się z Fryderyka oraz jego rodzinki, razem z nim dziwiłam się cudom na cmentarzu i razem z nim było mi żal, gdy odeszła Kornelka. Ucieszyłam się też, że ostatecznie zgnił z uśmiechem :)

Nominuję to opowiadanie, bo pomimo małej objętości zdołało mnie poruszyć.

Świetnie napisany tekst, wciągający i bardzo melancholijny. Pomimo tego czytałam z przyjemnością.

Ambush 

Powinnam się domyślić! O! Podstępny głowonogu;)

hyhy

 

 

Ananke 

Może gdyby trochę rozbudować te opisy kwiatów…

Racja, opisy kwiatuszków wyszły dość subtelnie w porównaniu do opisu innych scen :P

 

bruce

Dziękuję <3

Niestety zamrugałam. :P Historia mnie nie poruszyła (bo ośmiornice są z natury nieczułe) ale bardzo mi się podobało, ile świata zdołałeś/łaś stworzyć w tak krótkiej opowieści. Magiczny klimat sprawił, że miałam wrażenie, jakbym też siedziała przy ogniu gdzieś pośrodku pustyni.

Po jednej z bet zakopałam tekst na pół roku :P Ostatecznie opowiadaniu wyszło to na dobre, ale nameczylam się z nim strasznie, więc nie namawiam. Myślę, że w obecnej formie to opowiadanie jest spokojnie biblioteczne ;)

WTF co to było??? XD Szalona historia pełna niespodziewanych zwrotów akcji, zgrabnie balansująca na granicy dobrego smaku. Ubawiłam się, dzięki.

Wykorzystany i porzucony… Aż byłoby mi go żal, gdyby nie chichotała we mnie moja samicza złośliwość. Fajny tekst.

Że też takie rzeczy dzieją się w noc muzeum… Określenie "urocze" średnio pasuje do erotyku, ale twój taki właśnie jest. Parsknęłam kilka razy, czytając kreatywne określenia na wyuzdane zabawy tej malowanej pary. Aż strach pytać, co w tym czasie wyczyniała żonka i czy pieska też ktoś zaangażował :P

Monika musiała być nieźle zakonserwowana, skoro tak zadziałała na młodzieńca ;) Przyjemnie się czytało, a zakończenie zaskoczyło.

Bardzo dobry tekst. Urzekły mnie twoje opisy, metafory, zabawa słowami. Stworzyłeś/łaś świetny klimat letnich dni i nocy, z ich magicznym, namiętnym klimatem. Opowiadanie wpływa na zmysły – czyta się je i czuje jednocześnie.

krar85, cieszę, się, że czas spędzony nad opkiem nie okazał się udręką ;) Dziękuję za tak miły i motywujący komentarz. 

Była tu była… Biedny pies. Fajny drabbelek, choć pozostawia po sobie siarkowy aromacik;)

Nie wiem, jak czas pozwól ale będę próbować :)

Klasyczne, owszem, ale chłopcy bardzo to lubią (zwłaszcza, jak mamy bohaterkę).

Dziewczynki też to lubią (zwłaszcza, jak mamy bohatera ^^).

Gdzieś na początku zasiałaś przeczucie, że tak może się stać, ale potem – imho – umiejętnie zmyliłaś trop (aspekty polityczne, reakcja w stosunku do chłopca). Wyszło przekonująco.

Uf, cieszę się, że się udało ;)

Najsłabszym elementem był dla mnie czas w wieży, który wyszedł tak trochę sztucznie, bez emocji, kompletnie nie rozumiałem tutaj poczynań i nastawienia bohaterki.

Nie mam niczego na swoją obronę.

Dziękuję za komentarz i za zorganizowanie konkursy (gdyby nie on, opowiadanie pewnie by nie powstało). Cieszę się, że tekst przypadł do gustu, a przedzieranie się przez te wszystkie znaki nie okazało się męką ;)

Ananke

 

Hej!

Hej :)

Komentarz powstanie na bieżąco. ;)

Super, dobrze jest wiedzieć, jak dany fragment jest odbierany bez znajomości całości.

 

No zawsze jadą i zawsze ich napadną, nie ma spokojnych przejazdów.

No jak, przejazd bez napaści? xD

 

Te zaklęcia Laurell kojarzą mi się z modlitwami, przez co… hm, jakoś mi średnio pasują.

Celowy zabieg, ale rozumiem, że można mieć wobec niego sprzeczne uczucia. W każdym razie dzięki za uwagę. Jeśli jeszcze wrócę do tego uniwersum, dopracuję te zaklęcia.

 

Zabrakło mi tutaj jednak tego celu. Po co im nowi przywoływacze? Tak sobie? Żeby zło się rozpleniło? To na minus.

 

Tak, powinnam gdzieś to wpleść, chociaż jako hipotezy.

 

Trochę mi zgrzyta to uzewnętrznienie, bo wcześniej był taki mocno hardy, aż do przesady (ale taki był i to jest okej), a tu nagle odkrywa karty, trochę za szybko, tak jakby tylko z powodu rany chciał wyspowiadać się przed strażniczką.

Zgadzam się, nie zagrało to najlepiej.

 

Tutaj myślę, że warto by było wprowadzić wyjaśnienie w stylu gadania tego złego, że zostawią ich przy życiu, żeby jakieś inne dziecko mogło ich zabić czy coś, jako jedną z pierwszych prób.

 

Tak właśnie miało być. Myślałam, że można się tego domyślić, ale mogę też dodać wyjaśnienie.

 

Bardzo ci dziękuję za wyczerpujący komentarz, celne uwagi i wszystkie miłe słowa. Zdaję sobie sprawę, że tekst ma wiele niedociągnięć, ale to, że zdołał cię wciągnąć i poruszyć, poczytam sobie za sukces ;)

Również pozdrawiam <3

Anet, avei, dziękuje za odwiedziny, przeczytanie i pozostawienie komentarzy <3

Anet,

Sympatyczne :)

miło mi :)

 

avei, bardzo się cieszę, że dałaś się wciągnąć :)

Choć i tak ten zły standardowo okazał się nie taki zły ;) Szkoda faceta.

Zabijałam go z ciężkim sercem :P

Zabrakło mi więcej informacji o tym gościu z białą twarzą, jaką metodę znaleźli na wymuszenie przywoływania cieni, bo przecież główna bohaterka mówiła, że nikt tego nie wie, a on to jednak odkrył.

Gość umiał wpływać na psychikę i w ten sposób rozwijał cień. Nie było miejsca, na dokładniejsze wyjaśnienia. Może pokuszę się o nie, jeśli kiedyś wrócę do tego uniwersum.

Ładnie wygląda, ale w ogóle nie wpłynęła na moją imersję z tekstem, równie dobrze mogłoby jej nie być.

Gdyby nie wymogi konkursowe, to by jej nie było. Jakoś dziwnie się czułam, rysując mapkę, kiedy akcja działa się tylko w jednej lokalizacji, a reszta była prostą drogą do niej.

Wiocha i Osada Złoli to mnie nawet rozbawiła – miała?

Taki tam żarcik, żeby autor mógł odreagować ciężki klimat tekstu ;)

 

Cieszę się, że tekst ci się spodobał, również pozdrawiam.

 

 

 

No tak. ;) Zastanawiam się tylko, jakby by to wyglądało, gdyby jednak istnieli tacy ochoczy kapłani wędrujący sobie od wsi do wsi. Ile tak naprawdę kobiet skorzystałoby z ich usług i czy ich mężowie patrzyliby na to równie przychylnie? Jak widzisz, twoje uniwersum rodzi wiele pytań i skłania do refleksji. ;)

Ale mam nadzieję, że w twoim uniwersum istnieje też bóg miłości oraz jego kapłani? W końcu każdy powinien płacić na ZUS i fiskus ^^

Nie przepadam za romansami, więc trochę ciężko mi jest ocenić to opowiadanie. Z pewnością wykreowałeś ciekawy świat, a sceny dynamiczne chłonęłam z przyjemnością. Relacja dziewczyn przypominała lukrowane bułeczki. ;)

Masz ciekawy pomysł na świat. Jestem bardzo ciekawa społecznych konsekwencji, jakie niesie za sobą działalność łagodnych kapłanek. :) Czy nigdzie nie czyhają na nie oburzone żony? A domy publiczne? Udźwignęły konkurencję, czy w tym uniwersum praktycznie nie istnieją?

Trochę zgrzytała mi nazwa Zmiennobarwnej Flądry (właściwie to dlaczego była zmiennobarwna?), bo narzucało humorystyczny ton, chociaż to wrażenie okazało się błędne. Zabrakło mi jakiegoś zwrotu akcji na koniec, konfliktu i napięcia. Opowiadanie czytało się przyjemnie, ale nie wzbudziło większych emocji.

Bardzo lubię łotrzykowskie fantasty i cieszę się, że natrafiłam na nie w konkursie. Czytałam z przyjemnością, chociaż troszkę brakowało mi jakiegoś końcowego twistu. Miałam wrażenie, że po odczarowaniu Dorema finał był jedynie formalnością. Motyw z rękawiczką i wredną arystokratką bardzo fajny.

MetronomeArthritis, Aredei, bardzo wam dziękuję za rozbudowane komentarze i celne uwagi. Na pewno będę do nich wracać przy kolejnych tekstach.

 

MetronomeArthritis, 

Trochę zbyt anatomicznie. Nie lepiej po prostu “żyły”?

Tak, z pewnością lepiej :)

 

“Potoczyła” wskazuje, jakby zrobiła to bardzo ociężale, ze zmęczeniem, ale zaraz potem mówisz, że spojrzenie było “szybkie”. Trochę mi się to kłóci.

Masz rację, nie zwróciłam na to uwagi. Drobiazg, ale dość ważny.

 

Wolałbym, gdyby te informacje nie zostały przekazane wprost. Jest ich zbyt wiele i są dla mnie za mało salient, żebym je wszystkie zapamiętał.

 

Tu znowu ta sama uwaga. Rozumiem, że bardzo fajnie się tak kompresuje informacje, ale to kompresja stratna. Hmm, nie widzę z marszu jak można by te wyjaśnienia zawoalować sprytnie, ale może nie trzeba?

 

Chciałam tu upchnąć zbyt dużo informacji na raz. Muszę zacząć spokojniej podchodzić do ekspozycji i budować lore świata tam, gdzie się da. W tym opowiadaniu nie wyszło to najlepiej.

 

Ale znowu mam wrażenie, że za bardzo się wtrącam do twojego opka xD Sorka, po prostu sugeruję jakąś alternatywę do rozważenia.

Wtrącaj się, wtrącaj. Ciężko jest spojrzeć na własny tekst z dystansu i takie uwagi bywają bardzo pomocne.

 

Imho lepiej by to wypadło, gdybyś wyjaśniła, że czerwone lilie wyrastają z ludzkiej krwi, przy ich poprzednim wystąpieniu. Teraz czytelnik sam by się domyślił, co musiało się stać w wiosce. Chyba bardziej cool, dunno.

 

Słuszna uwaga, dziękuję.

 

Przy okazji nadałaś dużo głębi bohaterom, szczególnie Karidanowi, który zaliczył ciekawy twist w charakterze pod koniec i stanowi w pewnym sensie zwierciadło duszy bohaterki – są w końcu bardzo podobni, a jedyna różnica polega na tym, że Karidan nie ukrywa tego, kim jest.

 

Bardzo się cieszę, ze tak to odebrałeś. Bałam się, że nie udało mi się tego pokazać. :)

 

Na samym początku bohaterka ucieka z pola bitwy, gdy jej wieloletni przyjaciel się poświęca. Nie widziałem tutaj zbyt wielu emocji, jakie można by czuć w takiej sytuacji – żal, smutek, poczucie winy. Pojawiają się wyraźnie dopiero dużo później, podczas rozmowy przy ognisku z Karidanem i potem w finale, ale wtedy jest już za późno.

 

Masz rację, powinnam już to pokazać przy pierwszym noclegu zaraz po ucieczce. Założyłam, że Laurell wypiera te emocje, ale wyparła je na tyle skutecznie, że czytelnik nie zdołał się w nich zorientować na czas.

 

No i to tyle z uwag. Oprócz tego świetnie napisany tekst z drobnymi mankamentami. Jeśli masz zamiar pisać coś jeszcze w tym uniwersum, to przeczytam z wielką chęcią. Wykreowałaś naprawdę ciekawy, intrygujący i żywy świat, który w dodatku trochę przywodzi na myśl motywy jungowskie xD Pycha <3

 

Bardzo mi miło, dziękuję. <3 Możliwe, że wrócę do tego uniwersum, na wazie rozbudowuję historię i świat z wcześniejszych opowiadań. To będzie musiało zaczekać w kolejce, chyba że znów wrócę do niego w krótszej formie. 

 

Aredei, 

To mój pierwszy komentarz na forum, ale mam nadzieję, że nie będzie zbyt niezręczny xD

 

Czuję się zaszczycona, że trafił mi się twój pierwszy komentarz. Wyszedł ci bardzo zręcznie. :)

 

Językowo jest raczej prosto, budujesz dość podobne do siebie zdania: kilka pojedynczych połączonych przecinkiem albo średnikiem, sporo imiesłowów – przez ten brak różnorodności czytało mi się niekiedy troszkę męcząco; wydaje mi się, że nad tym mogłabyś troszkę popracować.

 

Zdaję sobie sprawę, że z językiem nie jest u mnie nie najlepiej. Fajnie, że podajesz konkrety. Zawsze łatwiej, kiedy wiem, nad czym powinnam się skupić.

 

Przyznam, że zastanawiałam się, dlaczego ona, z jej poczuciem winy za przeszłość, nie wytworzyła cienia i nawet chciałam to wypunktować jako pewien błąd fabularny, ale cóż, przechytrzyłaś mnie :D

:D

 

Jak wcześniej wspomniałam, tak do połowy nie byłam szczególnie przekonana. Brakowało mi tam czegoś. Większych emocji i może większego nacisku na to, że Zorg się poświęcił. Bo tbh kompletnie nie odczułam tego jako jego śmierci i straty Laurell.

 

Rzeczywiście powinnam położyć na to większy akcent.

 

Jednak ta, powiedzmy, główna część opowiadania, od momentu uratowania dziewczynki, jest zachwycająca. Totalnie mną poruszyła, wywołała emocje, zbliżyła do bohaterki – wczułam się bardzo w jej rozpacz i przemianę. Było to bardzo chaotyczne, ale w najlepszy możliwy sposób. Naprawdę świetnie to wyszło.

 

Bardzo się cieszę, że tak to odebrałaś. W wielu komentarzach przewija się uwaga, że ten finał był zbyt rozciągnięty i nudnawy.

Dziękuję za łapankę i jeszcze raz za odwiedziny oraz komentarz. :)

 

Nowa Fantastyka