Profil użytkownika

Stu­diu­ję we­te­ry­na­rię, śmiesz­ku­ję i piszę opo­wia­da­nia. Do tego gram na gi­ta­rze i wy­cho­wu­ję świn­ki mor­skie. Po­sta­no­wi­łem roz­wi­jać swoje umie­jęt­no­ści tutaj, na por­ta­lu, ale tak samo chciał­bym po­ma­gać innym.

 

Certyfikowany koneser prozy Joe Abercrombiego.


komentarze: 2094, w dziale opowiadań: 1701, opowiadania: 416

Ostatnie sto komentarzy

Zalth!

 

Dziękuję Ci za przeczytanie i komentarz! <3

Przyrównanie do Howarda odbieram pokornie – fajnie by było, gdyby udawałoby mi się to utrzymać – ten przygodówkowo-starożytny klasyk to coś, z czego najwidoczniej świadomie czy mniej świadomie korzystam (a nawet jeszcze nie czytałem xD).

Z grzechów postaram się poprawić. *salut*

 

Dzięki i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Zalthu!

Ej, fajne to. W sensie, pod koniec miałem taką myśl – dobra, a gdzie połączenie wątków Bartka i Wiśni?

I jeb.

Ładnie podsumowane. Podobało mi się. Narracja bartkowa to raczej wypełnienie, czuć, że to Wisienka jest główną postacią, ale to pasuje. Zabójstwo, którego dokonał Jakub – zaskoczyło. Wiadomo, mamy tutaj jakiegoś Heisenberga, więc pewnie zatłukł meksykańskiego gangusa w piwnicy… Nie, chodziło o pieski. No i nie dziwota, że nasz Heisenberg miał po tym mocny zjazd.

Niezłe połączenie patowarszawki i cyberpunka. W sumie rzadko widuję takie połączenia, a to mi się podobało. Czuć ten klimat cyberblokowisk i dobrych chłopaków z ulic. Świetnie Ci to wyszło.

Było nieco literówek i brakujących przecinków, ale nie ujmuje to za bardzo tekstowi. Czytało się płynnie i dobrze, a to jest najważniejsze!

Pozdro!

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Sekrecie!

 

A ja dam tekstowi szansę. Znaczy się, biblioteczną. Bo może i nie jest to konkretnie mój typ opek, ale właśnie, przeczytałem go bez przykrości. I nawet pomimo tego, że polega głównie na strumieniu świadomości narratora, to jakoś podążałem za tą ścieżką i szukałem jej celu. Cel był, więc daję kciuka w górę. :)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

JardBaskier!

Znacznie gorzej wypadał, gdy spodobał się którejś

 

Imo “gdy którejś się spodobał” brzmiałoby lepiej

Wtedy Daan(-), wpadał w panikę

 

– Idealnie, to znaczy, że dopiero co ja przywieźli.

 

Mam podobne wrażenia, co niektórzy z przedpiśców. Początek, w sumie opowiadanie tak do połowy, obiecywało coś więcej, niż późniejsze wydarzenia. Przeszło w, imo, zbyt duży chaos, jatkę i nielogiczne zachowania bohaterów. Nie rozumiem też czemu Daan został wskrzeszony. W którymś z poprzednich komentarzy wrzuciłeś fragment o dwóch strzykawkach, ale to i tak zbytnio nie tłumaczy, dlaczego Daan ożył. Wstrzyknął sobie to, nie wiedząc czym to jest? Ukradł to, nie wiedząc, czym to jest? Zabrakło tu lepszej sugestii.

Ale widzę progress językowy i w dialogach, tak trzymać :3

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Merenptahu!

 

Biblioteczne opowiadanie, więc kliknę. :3

Natomiast czuję delikatny ból mojej katafrackiej, pokrytej lamelkowym pancerzem dupki, bo opko całkiem przewidywalne. ;_;

Już od początku dało się wyczuć, że Michał to bardziej Adramelech, aniżeli Misza z Bielan. Teksty protagonistki były bardzo sugestywne, że owszem, Robert pójdzie do piekła. Zwłaszcza, że wiemy, że mamy do czynienia z horrorem. Więc przeczytałem całe, ale czuję spory niedosyt. Bo założyłem sobie z dużą dozą pewności, że zakończenie będzie takie, i takie było.

Ale napisane dobrze, jeśli chodzi o całą resztę. Emocje bohaterki przedstawiłeś przekonująco, showowałeś, nie tellowałeś, więc duży plus – zwłaszcza w przypadku narracji pierwszoosobowej. Twoja wizja piekła też ciekawa – te demony korposzczury/potępione dusze etc. – podobało mi się. :3

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Szyszkowy!

 

Hej, dzięki za odwiedziny! :D

Bardzo mi miło, że syreny i klimat się spodobały. :3

Co do końcówki – cóż, czasem się faktycznie autor przejedzie. Czasem zabraknie jednego czy dwóch kluczowych słów, które zwiększyłyby procent zrozumienia z 25 do 90, ale zasady konkursu są takie, jakie są i zachowam się sprawiedliwie. Biorę to na klatę ^^

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Irko!

 

Dziękuję za miłe słówka dla klimatu :3

 

to coś w podziemiach, to czemu, przecież też było dokarmiane ;)

A na pewno było? :D

 

Dzięki i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Heskecie!

 

Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.

Tutaj bym jakoś wydzielił ten tytuł sezonu, bo to zdanie mi zgrzyta nieco.

 

Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami(-), i ogromnymi,

 

Doceniał krytykę, ale nie uznawał nic nie wnoszących wypowiedzi osób, które nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa, a chciały uchodzić za znawców.

Rozbiłbym jakoś to zdanie, bo jest imo siermiężne.

 

Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.

To już trochę głębsza sugestia, ale dobrze w takich momentach zastosować metodę “show, don’t tell” – bohater poczuł strach, okej. Ale opisanie tego w taki sposób jest bardzo suche, surowe. Trudno nam się jakoś zidentyfikować z bohaterem.

Co zrobił? Potarł spocone dłonie? Przełknął ślinę? Albo po prostu poczuł się speszony? Lepsze to, niż poczucie strachu per se.

 

 – Roti, pamiętaj – powiedział cicho. (+)– Gdy będę po drugiej stronie, masz być wtedy grzeczny. Zrozumiano?

Zabrakło półpauzy.

 

Pies przechylił łeb w prawo. Wyraz jego mordki zdawał się mówić: o co ci chodzi(+), człowieku?

 

Hm. Chyba po prostu nie trafiło do mnie. Końcowe wspomnienie o słowach bohatera fajne, ale czegoś mi zabrakło tak poza tym. Tak jakby opko dokądś zmierzało… ale dokąd w sumie? Okej, przetestowania hełmu boga. Ale brakuje mi większego zarysowania potrzeb bohaterów, motywacji… Jasne, jest to szort, ale no, trochę zbyt skrócony według mnie.

Dialogi imho trochę surowe, ale to do wyklepania, jak zresztą wszystko :)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Janie Pasnostroński!

 

Skrzętnie wprowadziłeś medycynę w fantastykę – ciekawe połączenie między magią a immunologią powstało. Nie każdy eksperyment przynosi zamierzone efekty, co nie? Tym bardziej, jeśli to wybitnie ryzykowna próba. Fajnie wyszło budowanie niechęci do odmieńców, którą potem Lenah musi skonfrontować – i to jeszcze wobec własnego dziecka.

Pozderki i klikerki!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Finklo!

 

Tak jest – człowiek się poci, krwawi, robi wszystko, by czemuś zapobiec, a niebezpieczeństwo nadchodzi z drugiej strony

To jeszcze jeden tip:

Modliłam się bez wytchnienia do Wężowej Pani, ale ona tylko powtarzała moje myśli niczym złośliwe echo.

Trzeba było udobruchać naturę. Składać ofiary. Czyli składać ofiary i dla Wężowej Pani, i dla Góry, tak!? Ile tych ofiar miałam składać?

No, może pomoże :3

Dzięki za odwiedziny!

 

Panie Jasnostroński!

 

Zawsze się trochę tupie nóżką – naleciałość z pracy z królikami :>

Dziękuję za miłe słowa i odwiedziny <3

 

Pozdrawiam Was!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cytując Anetę Anetowską: Fajne :)

 

Nie no, serio. Morał w sumie podstawiony czytelnikowi jak na formie do lasagne. A w sumie można jeszcze doszukać się innego – odniesienie do bakterii Serratii na opłatkach liturgicznych xDD

 

Ale poza tym, tak. Swoje zadanie opko spełniło. :)

 

Pokonszenia na wondzursie!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cockussy!

 

To ja :3 Dziękuję, że tak mnie postrzegasz, to bardzo miłe. Lubię ciepłą kąpiel, ale nie gorącą – chociaż niektórzy preferują, jak woda smaży im skórę xD (ale na pewno nie Syreny).

 

Dziękuję i pozdrówka!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Reg!

 

Dziękuję za uwagi i miłe słowa, cieszę się, że chociaż trzon tekstu się spodobał. ^^

 

Varg!

 

No cóż, inszallah zobaczymy dalsze przygody opowiadania. Może jeszcze nadarzy się okazja, żeby rozszerzyć ten motyw do większej liczby znaków ze spacjami. ;)

Kurde no, bidny Minotaur, niezrozumiany przez większość. Teraz będzie potrzebował turapii :((

 

Dzięki Wam i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Staruchu!

 

Dziękuję Ci bardzo, taki był właśnie cel. Cieszę się, że przypadło Ci do gustu :D

 

AnonieRa!

 

Kłaniam się nisko – ponownie me serce radują wieści, że syrenia rozmowa zrobiła wrażenie. :>

Dzięki za klika <3

 

SPW!

 

Odrzwia mogą być także dużymi, zabytkowymi drzwiami i takie też mogą się ruszać :3

https://wsjp.pl/haslo/podglad/77337/odrzwia/5194616/drzwi

https://sjp.pwn.pl/sjp/odrzwia;2493701.html

 

W tekście jest “nie miała wyboru, jak w końcu się uciszyć.” Nic nie trzeba poprawiać.

Dzięki za odwiedziny!

 

Koalo! 

 

Cieszę się, że znalazłeś coś ciekawego dla siebie. Dziękuję za odwiedziny :3

 

Raz jeszcze zbiorczo odpowiem – klucz do zakończenia leży w pierwszym fragmencie. ;)

A jeśli jeszcze kogoś to nie przekonuje, to rzucam słowo klucz (chociaż i bez niego powinno dać się zrozumieć tekst – specjalnie nie chciałem podawać konkretnych nazw własnych): Knossos.

 

EDIT:

 

Yantri!

 

Dzięki za jurorskie odwiedziny ^^

 

Pozdrawiam wszystkich!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gravel!

 

Cieszę się strasznie, że zwróciłaś szczególną uwagę na ten fragment. <3 Też go lubię, chyba najbardziej w tym tekście.

No, bohaterce poświęciłem mniej uwagi niż klimatowi i ogólnemu kontekstowi, nie bij ;_; Odkupię te grzechy w postaci Aesuka, Ahmesa i Firari :>

Dziękuję za kliczka i komentarz <3

 

Bardzie!

 

Tak jest, fajnie, że zwróciłeś na to uwagę Dziękuję za komentarz i klika :3

 

Ambush!

 

Niby tak, ale może to ich ofiary są biedniejsze? ;)

Cieszę się, że opowieść wyszła niepokojąca i wciągająca – mój zamiar został osiągnięty. :D

Dzięki za komentarz i klika!

 

Nova!

 

Kurdebele, szkoda, że do samego końca nie było fajne :((

 

Zbiorczo dla Was – kluczem do odpowiedzi jest początek opowiadania i słowo “zaniedbanie” ;)

Mam nadzieję, że to nieco rozjaśni pewne wątpliwości.

 

EDIT:

 

Cezary!

 

Wrzuciłeś komentarz akurat w momencie, gdy pisałem ten. :D

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że klimat stworzyłem na tyle spójnie, że czytelnicy zgadzają się co do odczuć.

A odnośnie opacznego zrozumienia – rzeczywiście, pierwotnie jej wniosek w mojej głowie wyglądał przekonująco, ale dodałem kilka słów we fragmencie, gdzie narratorka opowiada o “odpowiedziach bogini niczym złośliwe echo”. Teraz to powinno być bardziej jasne. Dzięki za zwrócenie uwagi ;)

No i dzięki jeszcze raz za klika ^^

Pozdrawiam!

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cockusie!

 

Steampunkokus widzę dominuje Twoje pisanko ostatnio ;)

Czasem odkrycie znajduje się na wyciągnięcie ręki, czasem nie trzeba odkrywać Ameryki, żeby znaleźć złoto.

Czy coś.

Stoicki naukowiec denerwujący kapitana – złoto. Wspaniała, organiczna scena z dobrym podsumowaniem. Podobała mi się najbardziej.

No i końcówka. Fajnie zbierasz cały tekst w jeden punkt zborny, rzucając powtórzeniem kluczowej frazy.

Pozderki :3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ośmiornico!

 

xD

Zaskoczyłaś mnie końcówką. W sumie rozwinięciem też, bo coś za mało ośmiornicowej przemocy tam było. Jasne, bohater, wyrazisty i przekonujący, dawał znać, że to Twój tekst, ale czegoś mi brakowało…

…aż do końcówki, którą wywaliłaś czytelnika z kapci. Biedny kot :((

Ale podsumowując – uczucia Szymona pokrywają się z tym, że może stać się jakimś wampirołakowykładopcem, co dobrze dopełnia obraz. :3

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bardzie!

 

Faktycznie, lepiej nie mieszać czasów w jednym akapicie ;)

Mieszanie czasów w jednym tekście jest trudne samo w sobie, bo często może wybić z immersji – nawet jeśli czas zmienia się w narracji dwóch różnych fragmentów.

Nawet aniołowie stróże miewają problemy ze swoimi klientami, w końcu muszą użerać się z najbardziej upierdliwym gatunkiem – ludźmi. Nic dziwnego, że też mogą między sobą narzekać na pracę. Niebiosa faktycznie wydają się jednym wielkim korpo. ;)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Może to jakaś awangarda, może po prostu nieudana do końca próba jej osiągnięcia, ale niestety czytało się słabo. Szort zdaje się losowym zbitkiem słów, który niczego za bardzo nie przekazuje.

Dialogi bez zapisu dialogowego, literówki, braki interpunkcyjne…

Ale może taki był zamiar. ;)

Pozdrawiam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gra-tu-la-cje!!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Tylko no antologia wykluczyłaby pojawienie się opowiadań piórkowych w FP… a trochę ich raczej będzie :D

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Darconie!

 

Bardzo się cieszę, że opowiadanie aż tak przypadło Ci do gustu! :D

Doceniam zwrócenie uwagi na początek – jakiś czas temu ktoś mi powiedział, że często gdy sam początek tekstu jest dobry, ba, pierwsze zdanie przyciąga uwagę czytelnika, to potem jest już z górki.

No, nie zawsze jest to tak proste, ale z pewnością zachęcenie czytelnika wstępem to jeden z najważniejszych kroków. I bardzo mi miło, że tym razem tak było. ;)

Dzięki za przeczytanie i miłe słowo!

Pozdrawiam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Caernie!

 

Podobało mi się. Na pierwszy plan wychodzi inspiracja Szóstką Wron, a że niedawno skończyłem właśnie tę powieść, to wciąż mój umysł oscylował gdzieś w okolicy quasi-steampunkowych Niderlandów ;)

Też postawiłeś na złożoną fabułę i mnogość intryg, ale ostatecznie to wszystko składa się do kupy. Nie jest to proste, zwłaszcza w opowiadaniach z limitem, ale według mnie w ostatecznym rozrachunku podołałeś i dostarczyłeś opowiadanie, które niebanalnie podchodzi do tematu. Kradzież i temat konkursowy pokazałeś nieco od innej strony, ale nie mogę powiedzieć, że to wada – po prostu inne podejście.

Czytało się dobrze, co do tego nie ma wątpliwości. Nie potykałem się za bardzo; no, może czasem musiałem upewnić się co do imion i nazwisk, bo te niderlandzkie to jednak mają swój bardzo ciekawy krój, ale ostatecznie wiedziałem co i jak, a to najważniejsze.

Moją uwagę zwróciła maniera Leeny – i to na plus. Może niektórych to drażnić, ale dla mnie te wtręty dodawały kolejnych szczegółów bohaterce, a to lubimy – wyrazistych bohaterów. Może konflikt Vos-Leena momentami wychodzi zbyt dobro-zło, ale pokazałeś też Leenę od gangsterskiej, agresywnej strony, więc starałeś się wyważyć i to widać.

Udaję się do Nominowalni. ^^

Pozdrawiam i powodzenia!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Krarze!

 

Czy brakowało tagu absurd? Imo nie, dla mnie opko trzymało się wciąż w konwencji śmiesznego fantasy i nie było aż tak absurdalne, żeby pod takim znakiem je przedstawiać. Krowa mi podpasowała! Może ma to związek z tym semestrem, który głównie składał się z przedmiotów o krowach, więc się uśmiechnąłem, gdy Henryk popylał po dachach pod postacią krowy. :D

Większość tekstu jest naprawdę dobra – jest fajne tempo, ładnie zarysowałeś świat i kwestię Klejnotu (który chyba najbardziej przypadł mi do gustu). Klejnot sam w sobie przypomniał mi Bartimaeusa z Trylogii Bartimaeusa, upierdliwego, nieco zadufanego dżina, który pracuje ze swoim magiem, bo musi. Teksty Klejnotu trzymały się w idealnych wymiarach śmieszności i nie przekroczyły górnej granicy. Było też dużo innych dialogów, które obrazowo nakreślały charakter bohaterów i czyniły świat barwnym.

Intryga pod koniec trochę za bardzo imo przyspieszyła i zacząłem się trochę gubić. Sam zresztą jestem winien przyspieszania końcówek, więc nie będę Cię łajał za to za bardzo (PRZEKLĘTE LIMITY). Był pewien moment, gdzie musiałem wracać o kilka akapitów, żeby ogarnąć co i jak, natomiast sama końcóweczka i podsumowanie – miodzik.

Większość tekstu czytała się sama.

Wybieram się do Nominowalni. ;)

Pozdrawiam i powodzenia!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Jak wolisz.

 

Pozdrawiam i powodzenia w dalszym tworzeniu!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Racja, mój błąd. Natomiast, jak już wspomniałem, warto poprawić publikowany tekst jeszcze przed udostępnieniem go światu.

I warto jakoś inaczej ustosunkować się do komentarzy czytelników, niż odpowiadając jedynie w taki sposób, bo użytkownicy preferują autorów, którzy nie ignorują komentujących i treści ich komentarzy. ^^

Pozdrawiam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Pawle!

 

Oj, bardzo dużo baboli. Nie wiem, czy po prostu nie przeczytałeś tekstu przed publikacją, czy miałeś trudności z zauważeniem błędów, ale przed przedstawieniem swojego tekstu światu lepiej byłoby go doprowadzić chociaż do jakiegoś porządku. :P

Czytało się całkiem słabo, mimowolnie przeskakiwałem przez linijki tekstu, do których potem wracałem kilkukrotnie. Przekaz mi nie podszedł, bo jest zbyt hiperbolizowany, żebym mógł go potraktować poważnie. I to, co zauważyli moi przedpiścy – to bardziej opis, a nie opowiadanie/szort. Ale niektórzy takie teksty lubią i przypisują im miano opowiadania czy szorta, więc to bardziej moje widzimisię.

Pisz dalej, postęp przychodzi, babole znikają, a teksty zyskują na przejrzystości i atrakcyjności. ;)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Mesembri! (swoją drogą, fajny nick. Od Mesembrii się wziął?)

 

Szorciak niczego nie urywa, ale chyba też nie miał tego robić. Pisałeś, że musiałeś odreagować po pracy i mam nadzieję, że udało Ci się uzyskać zamierzony efekt. Ot, historyjka o absurdalnym rozkładzie pracy, chociaż faktycznie – element fantastyczny… jest, bo jest, ale mogłoby go nie być.

Ale czytało się dobrze ;)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Tak, laureat będzie wyłoniony po naszym pojedynku 

 

szykuj miecz

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Nikodemie!

 

a oni po krót­ce mu mnie przed­sta­wi­li

pokrótce

 

– Jak­by­śmy wszy­scy nie byli ory­gi­na­ła­mi – za­śmiał się Szy­na­lew­ski.

oryginałami czy oryginalni? Bo coś mi w tej wypowiedzi nie pasuje

 

Ja zaś po­rzu­ci­łem na dobre myśli o uciecz­ce

na dobre bym dał między zaś porzuciłem (wybacz, musiałem się czepnąć xD taka uwaga czasem wkurza, wiem, ale dzięki temu można uczynić tekst bardziej przejrzystym)

 

W dole mie­ści­ła się spo­rych roz­mia­rów ka­te­dra z ogrom­ną ta­bli­cą, przy kró­tej . Masa osób sie­dzia­ła roz­pro­szo­na po całej auli, szep­ta­jąc, krę­cąc; za­rów­no się jak i gło­wa­mi i wska­zu­jąc pal­cem na no­we­go pre­le­gen­ta.

Coś tu się zadziało

 

nie wy­róż­niał by

nie wyróżniałby 

 

– Wy­pro­wa­dzić tę panią! 

tą panią

 

O dziwo au­to­mat zna­la­złem bez pro­ble­mu i ku mojej ucie­sze kawa była za fra­jer. Roz­ko­szu­jąc się świet­nym latte za­czą­łem się za­sta­na­wiać czy stwo­rze­nie tego no­we­go ko­lo­ru jest w ogóle moż­li­we i jeśli tak, jak je osią­gnąć? Co tak na­praw­dę chce zo­ba­czyć ar­ty­stycz­ny ko­lek­tyw? I jak w ogóle wy­obra­zić sobie coś, czego nie znają naj­bar­dziej świa­tłe ar­ty­stycz­ne umy­sły, a z pew­no­ścią takie się tutaj ze­bra­ły, razem z nowym stań­czy­ko­twór­cą na czele. Co można by…

Ru­ną­łem jak długi, gdy nagle coś twar­de­go po­ja­wi­ło się tuż przed moją stopą.

Z tekstu nie wynika, że bohater szedł. Pierdoła, ale wybiła mnie z rytmu, bo myślałem, że stoi w miejscu

 

Wszy­scy ze­bra­li wy­da­li z sie­bie okrzyk zdu­mie­nia. Ko­lo­ry prze­cho­dzi­ły jeden w drugi, trze­ci w czwar­ty i tak do nie­skoń­czo­no­ści. Nie spo­sób było po­wie­dzieć, gdzie znaj­du­je się gra­ni­ca mię­dzy choć dwoma z całej pa­le­ty barw, jaka prze­ta­cza­ła się przez szkło. Spek­trum ko­lo­rów ude­rzy­ło z całą mocą we wszyst­kich ze­bra­nych, two­rząc fan­ta­sma­go­rie nie z tego świa­ta. Nie była to jed­nak w żad­nej mie­rze ilu­zja, gdyż kolor fak­tycz­nie tam był, choć fak­tu­ra ma­te­ria­łu spra­wia­ła, że zaraz zmie­niał się w inny, a może ra­czej sta­wał się nim, prze­ina­czał, prze­bie­rał się za niego w prze­cud­nym te­atrze barw. Nowy kolor nie był więc ko­lo­rem sam w sobie. On był wszyst­ki­mi ko­lo­ra­mi, jakie kie­dy­kol­wiek ludz­kie oko mogło do­strzec. Był wszyst­kim i ni­czym za­ra­zem, gdyż nie dało się go w ogóle kla­sy­fi­ko­wać. Ulot­ny mo­ment, efe­me­rycz­na roz­kosz, próż­na eks­ta­za zmy­słów w nie­ist­nie­ją­cej chwi­li. Hip­no­ty­zo­wał, wo­dził, za­chę­cał, kusił, in­spi­ro­wał. Pięk­no. Pięk­no w naj­czyst­szej po­sta­ci po­chło­nę­ło nagle mnie, moich to­wa­rzy­szy i całą salę z hi­sto­rycz­nym ma­la­rzem na czele.

 

:>

 

Całkiem fajne opko wyszło, w klimatach nieco retro – skąd mam takie wrażenie? Nie wiem do końca, może to skojarzenie z fragmentami tekstów sci-fi z ok. połowy XX wieku (a może i nie). Ostateczna puenta – że w grupach społecznych zawsze będą kłótnie, niezależnie jak blisko celu społeczności się będzie – wybrzmiała przekonująco. 

Kilka wersji określeń na potomka Matejki wyszło ci śmiesznie i tak jak pewnie niektórzy będą narzekać, tak do mnie trafiło. xD Miało wyjść zabawnie i wyszło.

Było kilka miejsc, w których się nieco zatrzymałem czy wypadłem z rytmu, ale znaczną większość tekstu czytało się przyjemnie. Jakieś uwagi wymieniłem powyżej – takie, które uznałem za najważniejsze.

Kliknę do Biblioteki. :3

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Żonglerze!

 

Limity dorywają nas wszystkich xD

 

Fajnie prowadzona intryga, chociaż imo zbyt gęsta jak na takie opko. To co zauważyli moi przedpiścy – ostateczne rozwiązanie wyskakuje jak przemytnik z wody… czej co… a tak, no i na sam koniec czytelnik zostaje zbombardowany masą informacji. Sam pomysł fajny i bardzo niezła wychodzi z tego wojna szpiegów, ale wg mnie nie wybrzmiała tak, jak powinna.

Ale hej, cała reszta. Czuć gęsty mrok, rozpacz, błoto i katorgę. Miało być dark fantasy, jest dark fantasy. :3

Cendri okazuje się przypadkowym czynnikiem na drodze większych sił, co interesująco wpływa na zagrywki zza kulis. Mamy starą babę, mamy bandę złodziei, która w większości ginie, a ostatni z jej członków szaleje i staje się personifikacją wrocławskiej starówki. Pełny obraz, który aż zachęca, by przeczytać jakąś powieść w takich klimatach.

No i inspiracja Baldwinem IV – prima sort. Jak tylko zobaczyłem rozpadającego się władcę z maską na twarzy, to serce mi szybciej zabiło. <3

Główny element złodziejstwa w tym opku rozgrywa się w tle, poza naszym spojrzeniem, ale w sumie nie jest to wada, bo sam element złodziejski jest (i nawet nie chodzi mi o Cendriego i Bandę, a główną intrygę) – szkoda tylko, że tak chaotycznie się zakończyła.

Ale i tak mi się podobało i klikam (HEHE PIERWSZY RAZ GUZICZKIEM).

 

Pozdrowionka i powodzonka!

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dziękuję wszystkim <3 I adamowi też gratuluję! Tak się zamotałem z serduszkami w oczach, że zapomniałem o innych opierzonych

 

A wafelek Hanuta będzie mnie już prześladował, wciąż bawi xD

 

Jak mam napisać powieść, skoro bohaterka będzie ciągle przypominać mi wafelka??

 

Na pewno nie na głodno

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

O wowowow, dziękuję heart

 

Nawet w życiu barbarzyńcy nadchodzi taki dzień, gdy dostaje piórko :D

 

Postaram się wykorzystywać moce klikajskie – dobrze się złożyło, że wróciłem do dyżurowania ^^ 

 

Dziękuję raz jeszcze za nominacje i głosy <3 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Duago!

 

Tak, to to samo uniwersum, dobrze zauważyłeś :D Miło zobaczyć pewną ciągłość czytelniczą u użytkowników, podnosi na duchu. Dziękuję za zaufanie dla autora, widząc takie opinie czuję bardzo duży kop motywacji, by dalej pracować nad uniwersum!

 

Prince of Persia i Assassin’s Creed miały duży wpływ na kreację nefertańskiej części uniwersum więc skojarzenia słuszne. I niejako chciałem, żeby tempo było właśnie takie – gdy słyszę “łotrzykowe”, przed oczami właśnie mam susy, przewroty, szybkie twisty i tego typu rzeczy (oraz skradanie i nieco tego też wcisnąłem, chociaż wiadomo, chciałoby się więcej ^^). Natomiast rozumiem, że nie dla każdego jest to optymalne tempo, zwłaszcza w tekście pisanym.

 

Ech, na limity mógłbym psioczyć godzinami, no masz rację xD 

Powoli zaczynam odchodzić od opowiadań i chylę się ku powieściom, bo parę osób mi mówi, że Time is Highest na taki manewr – zobaczymy. Mam co najmniej jedno opko jeszcze na warsztacie, więc z pewnością tego nie odrzucę w pełni. :D

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz!

 

Outta!

 

Na początku chciałem podziękować za miłe słowa odnośnie warsztatu, zwłaszcza od takich użytkowników jak Ty, którzy przewijali się w komentarzach moich tekstów od początku tak naprawdę – a Wy macie najlepszy pogląd na to, jak to wyglądało wcześniej i jak to się zmieniło. Też ten feedback buduje, mam wrażenie, najbardziej (oczywiście nie umniejszając innym – każdy feedback jest ważny :D).

Już od jakiegoś czasu słyszę, że najmocniejszą stroną moich tekstów jest świat – więc na nim pracuję najwięcej, bo przychodzi mi to całkiem automatycznie. A jak słusznie zauważyłeś, przedstawienie złożonego świata wymaga wielu znaków. I no właaaaśnie…

 

Ceterum censeo Limitem esse delendam!

 

A tak na poważnie, coś w tym jest. Generalnie pomysł na tekst powstał już wcześniej, miałem w planach opowiadanie łotrzykowe z Ahmesem w roli głównej, a tu gravel mi mówi Hold your horses Medjay, bo będzie konkurs na takie właśnie opko. No to co mi tam, poczekam na regulamin i napiszę dla konkursu.

I właśnie może to był błąd.

W sensie inaczej – konkurs był świetną motywacją i punktem zapalnym żeby tekst napisać. Bez tego nie wiem, czy bym się za to zabrał (pewnie tak, ale z mniejszym zapałem) – tutaj miałem pewność, że więcej osób przeczyta (bo jednak kolosy po 70/80k znaków naturalnie cieszą się mniejszym zainteresowaniem), więc popłynąłem z prądem.

Mogłem po prostu rozpisać końcówkę i wrzucić z tagiem, ale poza konkursem – duch łotrzykowego opowiadania by został, a sam tekst byłby pełniejszy.

Henutta i Wazad są kluczowi dla całego uniwersum i dalszych opowieści – co, no cóż, jest pewnym strzałem w stopę w przypadku limitu. Autor chce ich wcisnąć, ale raz – zużywa więcej limitu, a dwa – nie pozwala im wybrzmieć tak, jak powinni.

Postaram się nie popełnić już tego błędu – jak mam historię na jakąś konkretną długość, to nie będę jej skracał pod limit, bo i tekst traci, i czytelnik traci wrażenia, które mógłby dzięki usuniętym znakom zyskać. Rozumiem Twoją decyzję odnośnie głosowania, nawet jeśli boli w serduszko, i postaram się poprawić z wszystkich grzechów. :D

Dzięki za wyczerpujący komentarz!

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gratki!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Powrót klasycznego fantasy sword&sandal (to nie spekulacja, to pragnienia, które póki co lądują wraz z moimi rzewnymi łzami w poduszce)

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Perruxie!

 

Chciałem, żeby tekst był dynamiczny, więc cieszę się, że tak też jest postrzegany. <3

Jest to też wynik tego, że limit był jaki był, to też nie mogłem sobie pozwolić na pitu pitu (a kusiło :P).

Co też nieco ugodziło w końcówkę, bo tam należałoby pewnie dodać jeszcze z kilka dobrych tysięcy znaków ze spacjami, ale no cóż xD Chyba nastał czas na powieść, zobaczymy.

Miałem pewien cel w przerysowaniu niektórych aspektów języka, żeby postawić na “gawędziarstwo” bohatera, ale racją jest, że może w niektórych miejscach poszło to za daleko. Wezmę pod uwagę na przyszłość!

Bardzo mi miło, że tak się spodobało, dziękuję za odwiedziny i komentarz! Spróbuję jeszcze dopieścić tekst z niektórych zaimków i pierdółek :P

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Sasi się zapodziali w Jutlandii xD

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Sam na to aktualnie cierpię, wypłynąć w może muszę… Ale póki co nawet nieźle idzie, może się utrzyma. :D

Fajny szorcik :>

Kliknem sem

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Zanaisie!

 

No, to jeszcze raz czytnąłem i znów było fajnie.

Mówiąc więcej – było faktycznie lepiej, zauważyłem, co pododawałeś i zakończenie znacznie lepiej wybrzmiewa. ;)

Jak już mówiłem na początku – bardzo mi się podobało. Udał Ci się ten twist z planem napadu, który jest jedynie oszustwem i furtką do innego planu, który wymyślił sobie Galrahain. Znów poszedłeś w obrzydlistwa i body horror, za co pierwotnie chciałem Cię kopnąć (z szacunkiem oczywiście), ale ostatecznie mnie kupiłeś, cóż mam rzec. Mamy conanowe klimaty, doprawione znacznie bardziej, powiedzmy, dojrzałymi przyprawami, w których kryje się nutka brutalnej sceny łóżkowej (która o dziwo mnie nie odrzuciła – ładnie to wyważyłeś, może to kwestia ukarania Maquira zaraz po dokonaniu czynu ;) ), woń wspomnianego przeze mnie bodyhorroru oraz posypka z krwawej, pielęgnowanej przez lata zemsty.

Oczywiście porównania do najwspanialszego Józka cisną się na usta (palce?), ale już nie będę Cię nimi dalej zamęczał, już wyczerpałem ten temat wystarczająco.

Uwagi innej treści, krytyczne i też nie już dostałeś na privie wtedy.

Pozdrawiam i do Biblioteki zgłaszam ;)

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Hej! 

Ahmesa zdążyłaś już poznać, ale żeby dokumentacja się zgadzała (xD), to Ahmesa podrzucam znów. 

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/31236

 

Wiele osób uważa ten tekst za najlepszy spod mojego pióra, to kim ja jestem, by kłócić się z wyrokiem ludu :3 

A i to uniwersum zajmuje na ten moment największą część mojego serduszka, więc planuję je dalej rozwijać, aż nie wyczerpię ostatniej kropelki weny 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Poproszę więc poniedziałek! Wracam, zobaczymy ile podyżuruję tym razem :P

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Jolko!

 

Zbrojna żyrafa Ci wyszła <3 No i nie dziwię się, w końcu zdjęcie profilowe zobowiązuje. :D

Rubaszny początek ze zbieraniem drużyny? Check.

Klimatyczne, klasyczne opisy walk z mitologicznymi stworami? Check.

Są momenty, gdzie robi się zawile. Są fragmenty, gdzie trochę musiałem hamować i zastanowić się w której synagodze dzwoni, ale ostatecznie czytało się przyjemnie. Nie czuć było tej długości aż tak, co dla autora jest naprawdę super osiągnięciem! :D

Dziękujemy za udział w konkursie i pozdrawiam!

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Piacho/Dźwiękołazie!

 

Czuj się kupiony <3

Za porównanie do Elder Scrollsów i PoP masz ode mnie piwko, dziękuję :D Nie powiem, Tamriel ma od lat wpływ na moje światotwórstwo i jak się okazuje – w dobrym tych słów znaczeniu. To najważniejsze <3

I no rozumiem, mam słabość do światotwórstwa, nawalania nazwami własnymi i zawiłościami, więc kalam się.

I will keep doing it. 

xD

I już naprawiłem genderbend Henuttę xDDD

 

Dzięki za odwiedziny, miły komentarz i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Lambertosie!

 

W sumie jestem pozytywnie zaskoczony. Podobał mi się ten wątek nieco YA romansu w otoczce fantasy, i to heroicznego, co czuć. Tutaj duży plus ode mnie.

No i fajne wykorzystanie atrybutu, serio! Gdy czytałem ten tekst, to Twoje podejście do kwestii atrybutu do mnie wyjątkowo bardzo trafiło. ^^

Pomysłów tu pojawiło się dużo, więc fundament do pracy nad warsztatem masz niezły. Co dalej? Z pewnością czeka Cię nieco roboty nad stworzeniem spójnej fabuły (co łatwe nie jest) i przekonujących bohaterów (ale żeby była jasność – było całkiem okej, a komentatorzy wskazali to, co im nie pasowało; warto brać to pod uwagę :D).

Zgodzę się, że pewne elementy (jak specjalna umiejętność głównej bohaterki) nie dostały wystarczająco czasu antenowego. No i końcówka, gdzie łowczyni daje się zaskoczyć jak głuchy jeleń w ciemnej puszczy – trochę trudno zawiesić niewiarę. Oraz samo zakończenie, gdzie widać i czuć pośpiech (ale rozumiem ten ból, we’ve all been there, limit nie sługa xD).

Dziękujemy za udział i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

fanthomasie!

 

Niestety, absurd do mnie nie przemawia, więc nawet pomimo bycia jurorem – z pewnością, nawet podświadomie, wpłynął na mój odbiór i ostateczny komentarz. Wychodzi trochę pogranicze parodii i faktycznego absurdu, podszytego powagą.

Co zdecydowanie jest na plus to system magii i motywy religijne, które tu zamieściłeś! Zabawą mitologią judaistyczną do mnie akurat trafiła, bo sam te klimaty lubię i temu podobne eksperymenty mają moją uwagę.

Początek może i był ryzykowny formą, ale mi się nawet spodobał. Krótkie streszczenie, może nieco infodumpowe, ale ma coś w sobie, co ładnie nadaje rytm dalszym częściom tekstu.

Opowiadanie miało swoje lepsze momenty, miało też bardziej zawiłe fragmenty, przez które czułem się jak brnący w kadzi ślimaczego śluzu… xD

Ciekawe wykorzystanie atrybutu.

Pozdrawiam i dziękuję za udział!

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bruce!

 

Bardzo nam miło, że otworzyłaś wrota Magii i Miecza i jako pierwsza opublikowałaś swój tekst :D

Ciekawe podejście do kwestii heroic fantasy! I tak, faktycznie wyszło bardziej marvelowo, niż conanowo, lecz miało to swój urok, nie powiem, że nie ^^

Być może konflikt został przedstawiony nieco zbyt czarno-biało, niż mój gust by chciał. Pomysł na sektę szklarzy jest co najmniej oryginalny, tego zabrać Ci nie mogę, bo z takim czymś się jeszcze nie spotkałem! Ale może brakuje im nieco… motywacji? Fundamentu złolstwa, historii, która niejako doprowadziłaby tych bohaterów do tego momentu.

Bohaterce nadałbym więcej cech charakterystycznych, takich, które wyróżniłyby ją na tle innych “jestem bohaterką bo po prostu ktoś zrobił ze mnie główną postać”, wiesz o co chodzi. ;) 

Ale wiem, że to czasem trudne, sam miewałem z tym problem. Trzeba sobie powiedzieć, że o, tej postaci dam taką a taką cechę, która będzie wpływać na jej dialogi, wybory i historię :D

Końcówka pozytywnie wyróżnia się z tekstu – jest zryw, są decyzje i wartka akcja!

Atrybut – jest, może nieco zbyt dosłowny i nie dostał rozwinięcia, ale jest i został wykorzystany ^^

Dziękujemy za udział w konkursie i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Perruxie!

 

Zaczęło się dobrze, bo językowo jest naprawdę nieźle. Jeśli chodzi o samą konstrukcję zdań, akapitów (jakkolwiek dziwnie ta analiza warstwy technicznej nie brzmi, chciałem zwrócić na nią uwagę xD), to muszę przyznać, że stoi to na wysokim poziomie.

I tak – najbardziej podobały mi się sam początek i końcówka. Niestety w środku robi się nieco zbyt duże, jak dla mnie, zamieszanie. Sam zarys świata przedstawionego i zasad nim rządzących jest bardzo ciekawy, ale gdy pojawiły się szczegóły – nieco wymiękłem. Mam wrażenie, że albo pojawiło się za dużo niuansów na tak krótkie opko, albo dałoby się to zmieścić, ale znaczna ich część została w Twojej głowie. Pogubiłem się nieco w rozwinięciu i bardzo chciałem wyciągnąć jak najwięcej z lektury, ale niestety muszę przyznać, że ździebko poległem.

Co nie zmienia faktu, że pomysł i konstrukcję bohaterów miałeś naprawdę dobre. Gdyby nieco poszerzyć miejsce na wytłumaczenie reguł i szczególików, to zdecydowanie bardziej by mi się spodobało i myślę, że tekst byłby przyjemniejszy w odbiorze.

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie :D

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gratulacje! Szykuje się fajna loża <3

 

I za głosy też dziękuję, jestem zaskoczony :D

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gniew najlepiej upuścić kreatywnie, podczas pojedynków, ale ja nic nie sugeruję (na następnym piwie do dogadania).

Jest to sugestia, którą chętnie rozważę przy piwku :3

 

I szyny też były złe

I SZYNY, I WIATR, I WSZYSTKO

 

Tak, to powinno być legalnie zabronione i tępione. Ale co wpisać w regulaminie konkursowym w rubryczce “liczba znaków”? Tak czy siak następny konkurs minimum 80k pls, jeśli to czytacie, organizatorzy

+1

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Tłusty!

 

W sumie na główne zarzuty odpowiem – większość tekstu to opowieść z ust cwaniaka gawędziarza, stąd pewne przesady i przemyślenia… ale rozumiem zarzuty i że nie każdemu to pasuje. :P

 

Dziękuję bardzo serdecznie za miłe słowa i nominację, ocieplasz serduszko me. <3

 

Pozdrawiam!

 

Rzomgler!

 

Nażarłem się słodkiego w święta, więc może i być niesłodzone. Zapewne nie wybaczę i będę pielęgnował urazę do końca życia, ale postaram się odpowiedzieć na komentarz :>

Moim zdaniem tekstowi nie umniejszyłoby (ani nie zaszkodziłoby) odważniejsze światotworzenie

Ja Was zacznę bić za to ;_;

Albo pobiję Grav za narzucenie takiego limitu xDD

 

wydaje mi się, że „pacan”, „skubana”, „tere-fere”, „złamas” i „jełop”

Pogrzebię pewnie jeszcze nad balansem – z mojej perspektywy, gdy to pisałem, te niektóre wtręty z “prostego” języka pasowały mi do wypowiedzi w takim luźniejszym, mniej wymuskanym stylu, ale pewnie w przyszłości w tym uniwersum spróbuję jeszcze bardziej dopasować styl do klimatu. Niemniej chciałem trochę podkreślić to cwaniactwo i momentalną głupkowatość bohatera, popisującego się niby luźnym podejściem do rzeczy wszelakich

 

nikt nie mówi, że to jest łatwe, ale robisz to wielokrotnie w zwrotach typu: „nagle jak burza piaskowa”, „syczysz jak żmija, trzeba ukręcić ci łeb”, itd., zręcznie, dosadnie i odpowiednio do settingu).

Fajnie, że pojawiają się motywy mniej eksplorowane w takich klasycznych starożytnych światach: fascynacja męskimi niewolnikami, zamiast, jak zwykle, wykorzystywania kobiet; dbałość o elementy ubrania i nazwy części stroju; dużo zwierzęcych „pierwotnych” porównań.

Dziemkuję <3

 

Bohater często upomina siebie samego o swój niewyparzony język, mimo że celowo ciska ripostami rodem z taniego awanturniczego kina

A to całkiem ludzkie mam wrażenie – brak umiejętności samoregulacji w pewnych aspektach swojego życia, pomimo zauważania ich problematyczności :>

NATOMIAST

 

jakby opisywał przygodę z perspektywy „x lat później” (wielokrotnie miałam wrażenie, że opowiadanie to retrospekcja)

Takjes

Myślałem, że ostatnia scena i pierwsze jej zdanie to sugeruje, ale może za słabo to zaznaczyłem – owszem, to wszystko (poza ostatnim fragmentem) było opowieścią z ust gawędziarza Ahmesa.

 

Moim zdaniem ten zabieg nie wystarcza, by tę głębię ukazać. Protagonista ma także bardzo dużo czasu na sarkastyczne przemyślenia lub etyczne rozprawki w momentach bitewnego chaosu.

To też imo pasowało do tego zabiegu, że on o tym opowiada w przyszłości już, więc niejako dodaje coś od siebie, ale no czaję, że mogło wypaść trochę zbyt “na styk"

 

Bohater wielokrotnie podkreśla, że jest kiepski w walce, a w starciu z przeciwnikiem „prędzej sam nadziałby się na swój sztylet”, a mimo to wywija fikołki, skacze po dachach i ogólnie dożywa pewnego wieku w dość brutalnym świecie. Uniki to także pewna forma walki, także ta skromność jest moim zdaniem zbędna w tym archetypie bohatera.

Hmm, jako osoba trenująca szermierkę chciałem pokuszę się o rozróżnienie kwestii uników/ucieczki i walki w zwarciu. Bo żeby zaatakować i narazić się na cios zwrotny trzeba mieć pewną odwagę, wyrobiony mindset, który pozwala raz, że zranić drugą osobę, a dwa – narazić się na bycie trafionym. Owszem, można podciągnąć uniki i ucieczkę pod walkę, ale podkreśliłem, że Ahmesowi chodziło o władanie bronią (w tym pięściami) – bo jeśli chodzi o wygibasy, to jego wydajność jest niekwestionowana xD

 

a gdy już straż napotyka, nabiera ją na sztuczkę typu „patrz tam, smok!”.

 

E no, to nie było tylko “pacz, małpa leci na ptaku”, tylko ZUPEŁNYM PRZYPADKIEM WCALE NIE DZIĘKI AUTOROWI coś walnęło w drzwi z impetem, co już szczególnie przykuło uwagę strażnika.

A poza tym limit mnie gonił

 

Doge (meme) – Wikipedia

 

Nie znoszę pisać opowiadań pod limit xD

 

Ale cieszem siem, że pozytywy też były. To uniwersum będę rozwijał aż do swoich ostatnich dni, ale pewnie już nie jako opowiadania, bo dostanę przysłowiowej kruwicy XD

 

Dziękujem i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gratki!!! TłustyGładk dostał piórko, a pamiętam jego pierwszy tekst na portalu <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Krarze!

 

Ojej, bardzo mi miło. <3

Jestem pewien, że możesz i tak być zadowolony ze swojego tekstu (którego nie mogę się doczekać, ten konkurs to naprawdę żyzna ziemia pod zasiew fajnych opowiadań!). Najbardziej się cieszę, że napięcie się utrzymuje, a konstrukcja świata fajnie współgra z bohaterami i wydarzeniami.

 

Odnośnie do każdej miałem takie samo pojęcie.

Z początku miałem taką wersję, potem któraś beta zaproponowała mi aktualne rozwiązanie i jak się okazuje – jest poprawne. Bodajże “Odnośnie każdej…” byłoby rusycyzmem :D

Dziękuję Ci za bardzo rozbudowany i tak miły komentarz!

 

Ananke!

 

Uwielbiam formę Twoich komentarzy :D

Możliwość zobaczenia wrażeń na bieżąco (no, prawie jak live reaction xD) to ciekawy sposób na analizę własnego tekstu. Prawie jak beta 2, doceniam pracę włożoną w Twój komentarz. <3

Musiałem urwać, limit to bezwzględna kochanka ;_; 

W sumie to nawet nie kochanka, a sierżant musztry z pałką, stojący nad karkiem biednego pisarza. Ale najbardziej cieszy mnie to, że się podobało!

Dzięki :D

 

Kokusie!

 

<3

Jako że byłeś ze mną niemalże od samego początku mojej pisarskiej przygody, to masz świetne spojrzenie na postęp, który się w tym czasie poczynił. Łezka się w oku kręci, gdy widzę takie pochwały. <3

Chciałem zrobić z niego szczwanego drania, nie sierotę skończoną, ale takiego typeczka, co woli uciec albo się ukryć, aniżeli tłuc pięściami na prawo i lewo. Więc to, że konstrukcja bohatera wyszła przekonująco jest jak kolejny zastrzyk motywacji do dalszego pisanka. :D

Dziękuję raz jeszcze za betę i tak miły komentarz pobetowy!

 

Goły Doczu!

 

mucho texto

 

xD

 

Rozumiem Twoje zarzuty, generalnie z tego co widzę, to ludziom bez zbytnich wątpliwości bardzo podoba się początek i rozwinięcie, a zakończenie to już zależnie od cierpliwości czytelnika. xD Uległem limitowi Ale jak mówisz, spróbuję dłuższej formy.

I tak jestem dumny z tego tekstu, kurde. Jednak bym potrzebował tych 10/20k zzs więcej na dopięcie wszystkiego, ale trudno, wyszło tak jak wyszło i no nie ma co ukrywać. Zawsze jakaś nauczka na przyszłość (a mianowicie smolić limity xDDD). 

Najbardziej się cieszę, że konstrukcja bohatera mi wyszła – w przeszłości często dostawałem zarzuty, ze główny bohater jest zbyt… przewidywalny, płaski.

Więc postanowiłem w końcu zrób drania, który woli uciec niż walczyć xD

Cieszę się, że jednak pozytywy tekstu znalazłeś, a nawet całkiem ich sporo. <3

Dzięki!

 

Oszatan!

 

Zawiłość to moje drugie imię, nawet mój nick o tym świadczy trochę xD

Ale hej, nawet w tym natłoku różnych zakręceń, lawin i pimparumpów znalazłaś coś dla siebie i to mnie najbardziej cieszy ^^

Na samym końcu po prostu dokonują kolejnego, mniejszego już napadu, a kobieta na jego brzuchu i mężczyzna na ramieniu to cóż… ramiona trójkąta xD Ahmes podejmie się różnych sposobów, by dostać się do bogactw, skrywanych w pałacach i nie tylko. :>

Dziękuję za odwiedziny i komentarz <3

 

Mateuszu!

 

Cieszę się, że uległeś mojej “reklamie” :D

Język to całkiem delikatna sprawa – łatwo zrobić z niego zbyt płaską narrację, a łatwo też przegiąć w drugą stronę i władować się na główkę w morze purpury, więc tym bardziej mi się cieplutko na serduszku robi, gdy widzę pochwały w stronę sposobu, w jaki tekst jest napisany!

No cóż, pozostało mi dalej rozwijać uniwersum i mieć nadzieję, że w przyszłych tekstach będzie więcej wyjaśnień dla intryg i elementów świata przedstawionego. ^^

Dzięki za odwiedziny i komentarz :D

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Gołodoczu!

 

Fajny humor. xD

W sumie to trafiłeś gdzieś w ten generacjo-zetowski typ żartów, ale jak widać, starsi użytkownicy też potrafią docenić. Bohaterowie wyszli ci wyraźni, za co duża pochwała, bo każdy z nich jest odrębnym tworem i da się o nich powiedzieć konkretne rzeczy.

Całkiem nieźle połączyłeś wiele motywów w jedno, plot twist na końcu wyszedł wiarygodnie, co miło podsumowało lekturę.

Co prawda miałem nieco problem w środku, bo działo się bardzo dużo na raz i w połączeniu z portalową szatą graficzną, zacząłem się trochę gubić, ale ostatecznie na tor trafiłem z powrotem. Z bardziej subiektywnych uwag, no to właśnie to + ilość absurdu mnie nieco przytłoczyła, ale ponownie, to kwestia subiektywna, więc zapewne innym osobom aż tak to lektury nie utrudniało.

Ale podsumowując – śmieszny, lekki tekścik, akurat na rozerwanie. :3

Kliknę

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Finklo!

 

Jako zapalony twórca światów – dziękuję za tak miłe słowa skierowane w jego stronę. <3

Rozumiem, że końcówka mogła wydawać się trochę zamotana – i tak już musiałem skracać w trakcie, a wolałem przeznaczyć więcej znaków na wcześniejsze etapy, zamiast ucieczki. Pozostawiam tę kwestię w sferze domysłu. Być może Wazad znał tajne wyjście? Zamieszanie było tak duże, że prześlizgnęli się na zewnątrz razem ze spanikowanym tłumem? Niestety, limit trochę mnie ograniczył, ale cieszę się, że reszta Ci się podobała. ^^

Dzięki!

 

Morteciusu!

 

Dziękuję za tak wspaniałomyślny komentarz, pozdrawiam cieplutko ze świnkami <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bzdu­ra, ale pięk­na bzdu­ra xD

Ide­al­nie prze­śmiew­cze i pod­su­mo­wu­ją­ce dra­ma­tur­gię sprze­czek zwią­za­nych z pewną plat­for­mą na D. :>

Ma­nie­ry wy­po­wie­dzi i pewne smacz­ki roz­po­zna­ją tylko użyt­kow­ni­cy por­ta­lu na D, co może nieco utrud­niać od­biór dla osób nie­za­zna­jo­mio­nych, ale dla mnie oso­bi­ście pewne wtrę­ty i mo­ty­wy były jak wi­sien­ka na tor­cie. Fajne.

Fa­bu­ła nieco cha­otycz­na i ska­ka­ła jak zając ze sracz­ką, co mo­men­ta­mi mnie tro­chę wy­bi­ja­ło, ale i tak czy­ta­ło się w po­rząd­ku. Ję­zy­ko­wo było ra­czej pro­sto, bez więk­szych fa­jer­wer­ków (vide No­Whe­re­Man), ale taki za­pew­ne był Twój za­mysł, Au­to­rze, więc już nie ma­ru­dzę (cho­ciaż sam wolę nieco mię­ska w nar­ra­cji).

Po­zdra­wiam i do Bi­blio­te­ki kli­kam :>

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cezary!

 

O, bardzo Ci dziękuję za tak pozytywną opinię. :D

Miałem górki i doliny w związku z procesem twórczym tego opowiadania, ale cieszę się, że ostatecznie wyszło tak dobrze. Zadowolony czytelnik to zadowolony twórca. ^^

Dzięki za klika i odwiedziny!

 

Gravel!

 

Piękny Ahmes :>

 

Reg!

 

Zobaczyłem tę ścianę poprawek i się zmartwiłem. ;_;

Ale potem zobaczyłem, że to w znacznej mierze zaimki, więc pół biedy. xD 

Z tym mam taki problem, że nawet jak próbuję coś napisać bez mój/swój/etc. to mi czasem to… nie brzmi? Wiem, że dopiero czytelnik najlepiej wskaże potknięcia i elementy, które można by poprawić. I sam się staram walczyć z zaimkozą (bo tak, było ich znacznie więcej, a na etapie poprawek i tak wielu się pozbyłem :P), ale jednak, hm, bywa trudno. No cóż, ale dziękuję za wskazanie miejsc do poprawy i oczywiście wezmę pod uwagę. ^^

No a poza tym cieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś tekst, Reg! Tyle pozytywnych słów o opowiadaniu działa jak balsam na serduszko i umysł (a że sobie coviduję w domku, to takie kojące słowa tym bardziej są mile widziane :D).

Dziękuję i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ninedin!

 

Bardzo się cieszę, że wpadłaś. :3

Miałem nadzieję, że przeczytają to też osoby zakochane w szeroko pojętej starożytności i tym bardziej mi miło, że Ci się spodobało. Dziękuję też za zauważenie ostatniego zdania – czekałem, aż ktoś zwróci na nie uwagę!

Dziękuję za komentarz i klika ^^

 

Caern!

 

Ano, Conan Barbarzyńca z pewnością miał wpływ na pierwotną kreację tego uniwersum – bardzo, bardzo starożytna starożytność, egipsko-mezopotamskie klimaty, pustynia, sandały i przebiegli arcykapłani :D

Czy Ahmes Cię oszukał? Nie zaprzeczę ;)

I ubolewam strasznie też, bo limit wymusił na mnie usunięcie wielu smaczków związanych ze światem ;_;

Sam uwielbiam deep lore, światotwórstwo i wszystko z tym związane, więc serce mi się krajało, gdy musiałem skracać wstawki o historii uniwersum xD Ale cóż, w przyszłości planuję rozwijać to jeszcze bardziej, więc jeśli będziesz miał ochotę, to zapraszam do kolejnych tekstów!

Dzięki za odwiedziny i komentarz!

 

Bardzie!

 

No cóż, nie wszystkim niestety da się dogodzić. :P

Ahmes miał być łotrowym łotrem, lubię wyrazistych bohaterów – zacząłem zwracać na to uwagę bardziej, bo kiedyś jednak moje postaci cierpiały często na brak wyraźnego charakteru. Czy przerysowany? Może, to już pewnie zależy od konkretnego czytelnika, ale z pewnością jest to dobry krok ku lepszej konstrukcji bohaterów. ^^

Niemniej cieszę się, że znalazłeś też pozytywy tego opowiadania.

Dzięki za odwiedziny i komentarz!

 

Pozdrawiam Was

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bosmanie!

 

Dziękuję za odwiedziny :3

Bardzo się cieszę, że tekst trafił do Ciebie pomimo wątpliwości co do starożytnych klimatów. Skoro Ci się podobało, to faktycznie opowiadanie musiało nadrobić!

Spację poprawiłem. Dzięki za klika!

 

Zanaisie!

 

Dzięki jeszcze raz za betę. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Conan Barbarzyńca nie dołożył swojej cegiełki do kreacji tego uniwersum. :D

Cieszę się, że tak pozytywnie odebrałeś tekst. Dzięki za klika i komentarz!

 

Ambush!

 

Na pierwszym miejscu chciałbym Ci podziękować za nominację do Piórka :o To wiele dla mnie znaczy, bardzo mi miło, że uznałaś tekst za tak dobry (no i oczywiście, że tu wpadłaś po prostu :3)

Tamte “Co? Ty kazirodczy…” to bardziej jego besztanie się w myślach, nie miało być wypowiedzią żadnego z bohaterów. :D

To w krwi też poprawię, bo zjadłem literkę.

Dziękuję raz jeszcze. ^^

 

Krar!

 

Wpadaj! Po MiMie dostałem chrapki na napisanie tekstu z mapką i spełniłem w końcu tę chęć. :D

 

Pozdrawiam wszystkich

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Pani Żwirosławo, nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Depresyjnie, z jednej strony motyw, który często się tekstach weirdowych pojawia, ale Maści jeszcze nie widziałem. Trochę podobne odczucia mam zo dogs – nieco nierówny tekst, szczególnie stylowo. No i masz, niestety, bardzo dużo byłozy, co w pewnym momencie zaczęło wręcz utrudniać odbiór tekstu, bo tak rzucało się w oczy.

Ale nie było źle, a nawet mogę powiedzieć, że jest w porządku (czego nie można rzec o bohaterze tekstu :(( ).

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Yyy, a to trzeba było zapytać? xDDD

 

Dogecoin spadnie na poziomy najniższe od kwietnia? Wolumen DOGE szoruje po dnie

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ech, autorko, dobiłaś Kornelką, by znów odbudować wiarę zakończeniem.

Dobrze się czytało, dialogi Ci wyszły bardzo dobrze. Wybitnie rozwaliłaś mnie śmiercią wnuczki, chociaż niby była do przewidzenia, ale jednak. No, ale przynajmniej Fryderyk wyciągnął wnioski i umarł (drugi raz) z jakimś szczęściem w niebijącym od wielu lat sercu.

Idę zgłosić do Biblioteki :3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Kokusie!

 

Cieszę się, że mogłem przyłożyć moją barbarzyńską rączkę do tego tekstu. :3

Zacznę od tego, co moi przedpiścy, bo po co być oryginalnym – relacja cholerycznej Lii i flegmatycznego Agrafa nadała tekstowi dużo smaku, jak dobra suljucka przyprawa na styryjskiej wątróbce. Starcie przeciwnych sobie temperamentów pobudzało emocje (a szczególnie współczucie wobec Agrafa (*), ofiary tyrani własnej Najwspanialszej z Żon). Dlatego bohaterowie bardzo wyraźnie podkreślają całe opko, me gusta.

Znałem plan opka, czytałem samo opowiadanie i od początku było satysfakcjonujące i spójne. Zastrzeżeń nie mam. Może faktycznie – i tu znowu będę nieoryginalny – same źródło intrygi i złol dostały trochę mniej uwagi, niż cała reszta, ale można to swobodnie zwalić na limit (*wygrażanie pięścią gravel, Verus i Cieniowi).

Klikam do biblio, gdyż TWA – Twoje Wielkie Andruty.

 

Pozderki!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Nowa Fantastyka