Profil użytkownika


komentarze: 35, w dziale opowiadań: 31, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

Hej Tarnina. Wybacz, że tak późno odpisuję, ale dawno nie zaglądałam do swoich opowiadań, bo myślałam, że po takim czasie już nikt się nie skusi :P

Dzięki za przeczytanie i za łapankę – wprowadzę poprawki jak będę miała chwilę i ochotę, bo wytknęłaś mi trochę rzeczy, nad którymi muszę trochę pomyśleć :) Czasem się zastanawiam, jak dokładnie trzeba czytać teksty, żeby wyłapać tyle rzeczy, co Ty ;)

I dzięki za obronę ziemniaczków :P

Podoba mi się pomysł na świat i klimat, który budujesz; lubię tego typu konwencje, mają swój czar. Ale rzeczywiście jeśli już starasz się stylizować język, to trzeba się tego trzymać. Wiedźma mogłaby mówić tak, jak mówi (”jak posłucha dobrze, będzie żył” i temu podobne, typowe dla ludzi niedouczonych, że tak powiem), ale jeśli za chwilę w innym zdaniu już potrafi się gramatycznie wysłowić, to czar pryska.

Nie wiem, czy pomysł z rymami by się sprawdził, bo na dłuższą metę to trochę niezręcznie się czyta. Ewentualnie przy rzucaniu zaklęć, klątw i tak dalej można by rymować, w zwykłych wypowiedziach (przynajmniej mi osobiście) by nie pasowało.

Pomysł z tymi marami jest fajny, wykorzystałaś istniejące słowo do stworzenia nowego stworka, ja tam lubię takie zabiegi ;)

Bardzo fajne opowiadanie, a twist na końcu pozytywnie mnie zaskoczył i od razu wszystko wydało się jakieś poważniejsze i mroczniejsze. Początek trochę mi przypominał “Nienawistną ósemkę”, a ja w ogóle lubię takie motywy, że jest zima w górach, jakaś chatka i trzeba w niej czekać na poprawę pogody. Rozwijało się powoli, ale to bardzo pasowało do treści, naprawdę super. Mogłabym przyczepić się tam do paru słów (”ewidentnie” i “niewiasta” mi m.in. mniej pasowały), ale z drugiej strony nie siliłeś się na jakąś archaizację, więc to tak naprawdę nie przeszkadza w odbiorze i czytaniu.

Napisane było bardzo zgrabnie, dobrze się to czytało i udało ci się zbudować klimat, pomimo małych i ograniczonych “lokacji”, że tak powiem. Ale łatwo było wsiąknąć i poczuć się trochę, jakby człowiek siedział przy palenisku razem z bohaterami.

O, to trochę zmienia postać rzeczy. Chociaż teraz wydaje mi się bardziej zagmatwane, bo nie znam tego uniwersum i tych bohaterów i wyobraziłam sobie, że Anatidae i Armand rywalizowali kiedyś o kobietę i odebranie Aeveliny to właśnie taka zemsta.

Ciekawy zamysł – mamy gościa, który pragnie zemsty i udaje się do kapłanki, by ta rzuciła klątwę, ale zapłatą jest część duszy, w której ta chęć zemsty drzemała, przynajmniej tak to zrozumiałam. No i na koniec zostaje pytanie – ile warta jest taka zemsta, z której, kiedy się już dokona, nie można się cieszyć?

O świecie niewiele wiadomo, ale podoba mi się połączenie wysoko zaawansowanej technologii i prostych rytuałów, bogów i klątw, jakby ludzie, pomimo rozwoju, nadal mieli w sobie coś z tych przesądnych wiejskich chłopków. Niestety skąpisz nieco na opisach, dlatego miałam problem z wyobrażaniem sobie tej świątyni. Ale rozumiem, że szorty rządzą się swoimi prawami.

Niestety przecinki żyją sobie własnym życiem i to przeszkadzało w czytaniu, a jest tego trochę i nie bardzo mi się chce wszystko wypisywać :P Ogólnie poczytaj gdzieś sobie jakiś skrót zasad stawiania tych przecinków i co jakiś czas na to zerkaj, bo ja tak na przykład robię, żeby o nich nie pozapominać ;)

Z mankamentów to jeszcze te dialogi głównego bohatera z kapłanką – trochę nienaturalne, trochę jakby wyrwane z kontekstu. Mam wrażenie, że ludzie, którzy się znają i wiedzą, czego od siebie oczekiwać, nie rozmawialiby w taki sposób, czegoś mi tam zabrakło.

Fajne to opowiadanie :) Zawsze mi się podobały takie, gdzie akcja działa się na zasadzie reakcji łańcuchowej. Pomysł z podręcznikiem jest bardzo ciekawy, zwłaszcza to, że był zmienny i każdy trochę inaczej go widział (był trochę jak pierścień Saurona). Fajny jest też pomysł na organizację, która zajmuje się “odpowiednim poziomem zła na świecie” – trochę szare eminencje naszego świata.

Bardzo przyjemnie się całość czytało. Było napisane płynnie, nie nużyło, tylko zachęcało, żeby dojść do końca. Główny bohater bardzo sprawnie został zaprezentowany – bez zbędnej paplaniny, w trakcie rozwoju akcji po prostu dowiadywaliśmy się o nim więcej, ale tyle, ile trzeba było.

Dla mnie to taka współczesna wizja Pompejów, coś na zasadzie: “co by było, gdyby to stało się dzisiaj”. Bardzo ciekawe, w tak małej objętości tekstu zmieściło się sporo treści, którą głownie sobie czytelnik dopowiada w głowie. Końcówka jest niejednoznaczna, mam trochę problem z jej interpretacją, ale rozumiem, o co mogło chodzić – jest otwarta, a każdy dopowie sobie to, co mu przyjdzie do głowy i każda z tych interpretacji będzie dobra.

Szkoda mi tej dziewczyny i jej psa.

Wasze uwagi są bardzo cenne, bo teraz wiem, że muszę dokładniej opisywać to, co mi siedzi w głowie i pamiętać, żeby to miało sens dla czytelnika :) Dzięki wielkie za odwiedziny i poświęcony czas ;)

Dzięki za odwiedziny i czytanie ;) Cieszy mnie, że widzisz we mnie jakiś potencjał :P To bardzo motywujące.

Całkiem niezłe opowiadanie. Masz fajny styl pisania, dzięki temu dobrze się to czytało. Czasami wracasz pewne "poetyckie" zwroty, ale to nawet dodaje klimatu. Scena z ołówkiem rzeczywiście mocna, ale wydała mi się naturalna, a opisy odczuć 4dama były bardzo obrazowe, wszystko można było sobie świetnie wyobrazić :P W trakcie czytania pomyślałam, że skoro jest 4dam, to pewnie jest numer 1, 2 i 3 i pomyślałam, że ja jednego z nich nazwałbym 1gor – a potem 1gor się pojawił :D Ogólnie całość na duży plus, pomimo małych błędów w jakichś przecinkach ;)

Dzięki za wszystkie uwagi ;) Wprowadzę poprawki jak tylko usiądę do komputera. Co do samego sensu – chciało mi o to, że bohaterowie przeszli przez granicę między światami, które stworzył ów autor. Dlatego kiedy zostali zauważeni nie na swoim miejscu, autor został wezwany, żeby rozwiać sytuację, w której bohaterowie jednej powieści pojawiają się w innej.

Podobało mi się to opowiadanie – takie nieoczywiste, trochę jakby ulotne. W przeciwieństwie do niektórych na koniec nawet nie pomyślałam, że to miałby być sen – dla mnie bohater wybudził się z jakiejś wizji i trafił do następnej. W ogóle wszystko, co go spotkało mogło być po prostu wizją lub ułudą. Zastanawia mnie zdanie "nie stoimy na światłach, wręcz przeciwnie (…)" – skrzyżowanie jest przeciwieństwem świateł? :P Ale poza tym bardzo dobry szort ;)

Na początek dziękuję za łapankę – wprowadziłam poprawki.

Na usprawiedliwienie niektórych wyłapanych rzeczy dodam, że założyłam sobie, że w świecie z magią, elfami i krasnoludami zwykli ludzie mogą umieć czytać, a w zupach mogą być ziemniaki :)

Co do tych słów, które nie pasują w ustach bohaterów, to taki był po prostu mój zamysł na ich rozmowy, wydawało mi się, że będzie to takie zabawne urozmaicenie, “wrzucić” tam taką terminologię.

Reszta błędów to wiadomo – z głupoty albo niedouczenia o naszym pięknym języku :P Ale mam nadzieję, że czytając następne opowiadanie przed wysłaniem będę umiała już wyłapać takie rzeczy. Miałam wrażenie, że warsztatowo jednak mi lepiej wyszło, ale widać się przeliczyłam :P

A, no jak historia dla samej zabawy, to chyba rozumiem ;) Cieszę się, że mój komentarz też został dobrze przyjęty ;)

Ok, chyba tylko ja tu nie wiem, o co chodzi :P Tytuł trochę tłumaczy i rzeczywiście niektóre słowa są takie, że możnaby się nimi "najeść". Ale nie wszystkie trudne słowa tutaj takie są. Rozumiem pomysł na ćwiczenie, jakim miało być to opowiadanie, ale to co z tego wyszło trochę nie ma dla mnie sensu :P W sensie ta fabuła jest jakby o niczym. Ktoś tam idzie, ktoś coś mówi, pojawia się Cthulhu i tyle. Ktoś może mi wytłumaczyć? Z góry dziękuję ;)

Odpowiadanie mi się podobało. Bardzo ciekawy pomysł, zwłaszcza ten wątek innej cywilizacji, która wyginęła gdzieś na jakiejś innej planecie. Mam tylko wrażenie, że momentami zabrakło opisów, np. scena mówiąca o wypadku powinna być trochę obszerniejsza, bo ma się wrażenie, że rzeczywiście bohater wyszedł z roztrzaskanego samochodu i od razu ruszył do domu pić. Znalazłam kilka "przecinkowych" błędów i trochę uwierało mnie momentami to "zielsko" – możnaby napisać "zioło" albo "roślina" i byłoby lepiej. Całość ogólnie broni się pomysłem i sposobem przestawienia – w formie wspomnień tuż przed śmiercią, co zawsze trochę wyróżnia opowiadanie. Moim zdaniem mógłbyś jednak w niektórych miejscach je rozszerzyć i nie robić z tego szorta, tylko "pełnoprawne" odpowiadanie i nie wyszłoby to na złe.

Pomysł fajny i nawet się te fragmenty w jakąś spójną całość układają, ale miałam wrażenie chaosu. Kolejne sceny były sprowadzane szybko, same trwały krótko i trochę się ma wrażenie, że to leci jak z karabinu maszynowego. Niemniej zamysł bardzo ciekawy, a mnogość tych nawet krótkich scen oraz bohaterów mi nie przeszkadzała, wręcz zachęcała do czytania. Jest sporo błędów z przecinkami, czasami to rozpraszało, więc myślę, że przydałoby się to przeczytać po prostu na spokojnie raz jeszcze, żeby wszystkie wyłapać. Tak czy siak całkiem niezłe ;)

Napisane bardzo ciekawie, podoba mi się Twój styl. Cały czas jednak budujesz akcję wokół czegoś, co nie za bardzo znajduje swoje rozwiązanie. Tek wątek z kanibalizmem jest jasny i zrozumiały, ale po tym opowiadaniu oczekiwałam… czegoś więcej, bo mam wrażenie, że mogłoby tu być o czymś więcej, niż tylko kanibalizmie. Niemniej ten wątek jest dobry, żeby nie było ;)

Tytuł zinterpretowałam tak, że kanibalizm występuje w naturze i że zdarza się też w historii ludzi, którzy sami należą w końcu do natury. Nie wiem, czy tak jest dobrze, czy to tylko mój pomysł :P 

Napisane pięknie. Świetnie się to czyta, informacje o świecie są zgrabnie wplecione w dialogi albo opisy. Tylko cały czas czekałam na jakiś zwrot akcji, jakiś wybuch. Nie wiem, ale to może mi coś umknęło albo czegoś nie zrozumiałam i mam wrażenie, że nie ma tu żadnego przesłania, morału, chociaż jakiejś myśli podsumowującej wydarzenia. A cały czas podczas czytania miałam wrażenie, że na takie coś się zbiera, że to ma być coś, co czytelnikowi otworzy oczy. Dlatego po przeczytaniu czuję pewien niedosyt, zabrakło mi czegoś na końcu. Niemniej jednak czytało się świetnie.

Dzięki za wszelkie uwagi ;) Tekst w zamyśle miał zawierać wszelkie "typowe" dla gatunku elementy: karczmę, barda, jakąś burdę itp. Chciałam wyśmiać/wytknąć większość takich rzeczy, ale rozumiem, że mój zamysł zniknął gdzieś w tym opowiadaniu :P

Całe opowiadanie jest nie tyle chaotyczne, co może raczej prędkie. Napisane tak, że akcja po prostu się dzieje, jedna scena przechodzi błyskawicznie w drugą. To ma swoją rolę i tworzy taką atmosferę pośpiechu, tylko momentami jest to spowodowane interpunkcją. Niektóre zdania przydałoby się oddzielić kropką, np.:

Trociny we łbie i ogromne wypłaty, do tego ich sprowadzam w mojej głowie, gardzę nimi wszystkimi, sobą w sumie też siedząc w tym posranym bagnie, a mimo to wjeżdżam windą na siódme piętro codziennie od przeszło trzech lat.

A lepiej byłoby: “Trociny we łbie i ogromne wypłaty, do tego ich sprowadzam w mojej głowie. Gardzę nimi wszystkimi (…)” i tak dalej.

Bohater opowiadania jest trochę wulgarny i obrażony na cały świat – wszystko to koncentruje się na jego pracy. Mnie osobiście drażnią takie postacie, ale rozumiem, że taki był na niego zamysł i skoro budzi jakieś emocje w czytelniku, to ów zamysł się udał. Nie każdego bohatera trzeba lubić.

Zapis dialogów. Rozumiem, że wydarzenia, o których czytaliśmy, są spisane przez bohatera już po fakcie, ale:

Kurier RSDsu po tej wymianie jakże istotnych informacji wręczył Wojtkowi jakąś kopertę bąbelkową i zniknął za drzwiami.

No ja pierdolę, co za gówno – wysyczał rudy dryblas wymachując przy tym rozdartą przesyłką. 

Taki zapis jest dość mylący. Jak już mamy myślnik po kwestii przez kogoś wypowiadanej, to przydałby się on na jej początku, bo to wygląda, jakby najpierw była to kwestia bohatera, ale potem jednak się okazuje, że to mówi ktoś inny.

Miesza się czas przeszły z teraźniejszym. Mogłoby to być bardziej uporządkowane, np. fragmenty “retrospekcji” w przeszłym, prolog i epilog w teraźniejszym.

Sam zamysł jest ciekawy, ale niezbyt imponujący. Podejrzewam, że pomysł na opowiadanie zrodził się pod wpływem wiadomych wydarzeń z życia codziennego i ja osobiście nie przepadam za takimi, bo dla mnie to trochę pójście na łatwiznę (ale zaznaczam, że to moja bardzo subiektywna opinia – na pewno są ludzie, którzy za takimi pomysłami przepadają i to jest w porządku).

Jeśli to miał być horror, to taki bardziej gore. I po tym względem opowiadanie daje radę. Jest klimat początku jakiejś apokalipsy, trochę jak w filmach, a ja bardzo lubię początki końca świata w fantastyce. Jest krew, są ropnie, trochę obrzydliwości, paniki i przemocy. I to swoją rolę spełnia bardzo dobrze – zaczyna się od czegoś niewielkiego, czyli krwi w łazience, kończy na masowym szaleństwie i wbijaniu ołówka w szyję kolegi. Także ten wątek, wątek gore, jest poprowadzony całkiem sprawnie.

Zdania że słowami "goście umilkli" jest tak zostawione specjalnie ;) A to o nożach wpadło mi do głowy kiedyś po jakiejś sesji rpg, gdzie mistrz gry w saloonie nad pianistą umieścił podobny napis ;)

Przyznaję, że opowiadania nie zaliczyłabym do tych humorystycznych – było dla mnie bardziej takim nietypowym spojrzeniem na codzienną i typową rzecz. Fajny koncept, coś o czym w rzeczywistości możnaby pomyśleć, stojąc w kolejce i nie mając nic innego do robienia, niż parzenie na ludzi wokół. Pierwsza część była świetna stylistycznie – rzadko trafiam na tak napisane opowiadania, korzystające z potencjału naszego języka. Zabrakło mi tylko czegoś na końcu. Jakiejś myśli, przebłysku, subtelnego morału o tych głowach, podsumowania tych przemyśleń z postoju w kolejce.

Pomysł jest bardzo ciekawy. Podobało mi się "użycie" Pawła i Gawła, uśmiechnęłam się przy nich ;) Ciekawe jest też splecenie różnych wyobrażeń o życiu po śmierci. Do warstwy technicznej się już nie przyczepiam, bo błędy były wytknięte przez moich przedmówców. Przyznam, że brak tych przecinków rzeczywiście przeszkadzał, bo momentami musiałam się zatrzymać i zastanowić, o co chodziło. Co do ostatniego akapitu – przydałoby się trochę to rozwinąć, może opisać sytuację, w której znajduje się mówiący, dodać mu jakiś kontekst, bo taki monolog zupełnie oderwany od reszty tekstu trochę wybija czytelnika z rytmu.

Cześć i czołem.

Pierwsze, o czym pomyślałam przy czytaniu, to chaos. Wszystko przedstawione jest trochę chaotycznie właśnie i nieszczegółowo. Postaci, które się pojawiają, czasem są opisane bardziej, czasem mniej szczegółowo. Tak naprawdę najlepszy był ostatni fragment – krótko, ale w miarę subtelnie przedstawiona postać i jego partnerka. Wcześniej natomiast przejścia między postaciami, z perspektywy których był przedstawiany świat były zbyt nagłe, ciężko było się zorientować, kogo właściwie teraz obserwujemy.

Myślę, że tekst mógłby być spokojnie dłuższy, byłoby wtedy miejsce, żeby rozwinąć postaci i dać czytelnikowi poczucie, że przedstawione wydarzenia rzeczywiście rozegrały się w jakimś dłuższym okresie czasu. Przydałoby się też dodać trochę duszy niektórym postaciom, żeby lepiej móc wczuć się w ich emocje i strach.

Sam pomysł bardzo mi się spodobał, mimo iż nie przepadam za takimi “dziwnymi” horrorami, zabrakło tylko tej warstwy “technicznej”, że się tak wyrażę. Gdyby tekst był bardziej szczegółowy w niektórych miejscach, to klimat byłby jeszcze lepiej wyczuwalny. Całość przypomina mi trochę “Ciemno, prawie noc”, tam też było lekko nieprecyzyjnie i chaotycznie miejscami.

Wiewiórki i bobry – dzień dobry, dzień dobry!

Otóż mam problem – nie mogę znaleźć opisów, czym się różnią szorty, opowiadania i drabble. Wiem, że chodzi o liczbę znaków, ale nie znam limitów, według których działa ten podział :P Będę wdzięczna za pokierowanie świeżakiem, który jeszcze się gubi na portalu.

I czy jest jakiś maksymalny limit znaków, jaki może liczyć opowiadanie?

Muszę przyznać, że to naprawdę dobrze się czytało. Napisane lekko, z czymś co sprawia, że od początku czeka się na fragment, który wywoła uśmiech. I nie trzeba było długo na to czekać ;) Fragment o tabletkach na zawał bardzo mnie rozbawił, tak samo, jak schabowy na końcu :)

Troll trochę przypomina mi takiego krasnoludka, który swoje już w życiu widział, a swoją szorstkość maskuje pod humorem. Trochę stereotypowy, ale taki w tym tekście pasuje.

Rozumiem, że miał być szort, ale po przeczytaniu czułam, że zabrakło czegoś pomiędzy. Może dłuższej rozmowy z trollem?

Witam wszystkich czytelników i pisarzy :)

Na ową stronę zaglądam już od jakiegoś czasu, ale nie śledziłam pojawiających się opowiadań. Wraz z założeniem konta mam zamiar to zmienić. Nie mogłam już znieść pisania, którego owoce widzieli tylko najbliżsi znajomi i oto jestem ;)

Piszę dla siebie już od dawna, ale nie przyszło mi jeszcze publikować niczego więcej, niż okazjonalnych artykułów. Chciałabym zamieszczać tu co jakiś czas to, co wytworzę oraz nauczyć się czegoś z Waszych uwag, komentarzy no i oczywiście tego, co piszecie.

Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie i że będzie to w większości okraszone dobrą zabawą :)

To chyba na tyle. Pora oddać się dalszemu zgłębianiu zakątków tego forum :)

 

Nowa Fantastyka