Profil użytkownika

 

 

 


komentarze: 541, w dziale opowiadań: 302, opowiadania: 179

Ostatnie sto komentarzy

Ale … czekaj, czekaj … w czasie ostatniego pobytu w kraju rozmawiałem z polskimi pisarzami. Mało którego stać było, aby wyżyć z tantiemów. I traktują sprawę zupełnie normalnie, z dystansem. To znaczy, pisarstwo musi być zajęciem pobocznym, aby w pełni satysfakcjonowało. Myślę, że tylko  nieliczne talenty żyją z wydawania książek, ale czy są to ludzie w pełni szczęśliwi? Ja chyba bym nie był. Nie lubię być oddany, zależny i na posyłki. A tego wymaga sukces. Nie byłbym już sobą. A o milionach marzyć jest centralną głupotą..

Mogę teraz w każdej chwili to rzucić w diabły i skończyć z przeklętym nałogiem.

Notabene– już raz to zrobiłem.

Porównałbym sytuację do życia artysty malarza.  Tworzy z genialnym zacięciem, z nieporównywalnym temperamentem – to coś, co w sumie nie będzie w stanie sprzedać. Nie jest przecież specjalistą od marketingu. Nie zna tak szczegółowo rynku, żeby mu się w odpowiedni sposób ukłonić. Nasz artysta to byt odrębny. Wolny w wyborach kształtu swojej pracy.  Bez zaleceń, układów i umówionej gaży.

Wiesza nasz biedak własne prace na maleńkiej ścianie. Chowa je za meble, gdy zaczynają go już irytować i ciuła kasę zarobioną w innej pracy ; na farby, na płótna i pędzle. Wie, że nic lepszego od samego

Aktu Stworzenia go w życiu nie spotka. Nawet Bóg mógłby tę prawdę potwierdzić.

 

Zazwyczaj docenią go po śmierci i to tylko – jeśli…

Nie wiadomo, czy gra tu rolę celowa spekulacja i medialne kombinatorstwo?

Stawiałbym tylko na proces samospełnienia. Niekoniecznie trzeba  zwyciężać we wszystkich

bitwach, by wygrywać wojny.  A najlepiej to nauczyć się przegrywać. Wtedy zdobywa się przewagę nad otoczeniem.

Biernik – gorąco pozdrawiam. Mam nadzieję, że mi wierzysz. Dzięki za odwiedzenie strony.

Dziękuję bardzo  i serdecznie zapraszam do światów Alonbee, Shetti , Hadów i Ludzi.  Marzyłbym, aby te tysiąc pięćset stron nowej lektury równie dobrze zapadło w pamięć. Pozdrawiam  :)

Rogerze

Może ten video clip ci się spodoba. Produkcja z IPhonu. :)

https://youtu.be/vkIPERnxYvQ

 

Regulatorzy 

Fajnie, że  kropka była tym, co cię zatrzymało. :) W życiu nie słyszałem lepszego komplementu. Bardzo dziękuję.

Rogerze, drogi mój przyjacielu…Ilustracje pochodzą z pakietu Trylogii Solarnej. Dorobiłem się niestrudzonego drucha , sympatyka tego świata w Poznaniu, Pawła. Razu pewnego przeczytał tę historię, pokochał do tego stopnia, że  widząc moje trochę nieudolne próby ilustrowania przybył z pomocą. Od trzech lat wypełnia scenę graficzną fanpejdża ze zmiennym zaangażowaniem. Czasem jego kolaże są genialne. Warto obejrzeć. Staramy się nawzajem siebie inspirować. Tak, że znajdziesz tam obce banknoty, znaczki międzygwiezdne słodycze, kapcie, międzyplanetarne Zoo i cyrk, jak również okręty i bitwy i samych obcych Alonbee . Jest to potężny świat. Miałem szczęście kogoś takiego poznać. Zapraszam na tę stronę. Jest na Facebooku

 

https://m.facebook.com/Trylogia-Solarna-866389823403705/

Masz chyba  rację, Bellatrix – przynajmniej to jedno powinienem był tu pozostawić. Wyrosło, wzięło początek z tej strony. Wrzuce je z dedykacją dla ciebie. I dziękuję za pamięć.

Pozdrawiam i życzę podobnej przypadłości. Choćby na chwilę. Silne charaktery potrafią skończyć z nałogiem na życzenie. :)

Życzę samych sukcesów i płynących z nich satysfakcji.

Aby opisać to wszystko, musiałbym się zwierzyć i napisać o P A S J I…

 

Koniecznie w procesie tworzenia musi powstać ramówka.  Sam dla siebie ostatnio pisując odkryłem formę, której materiałem wyjściowym jest Science . Czyli taka formuła vernowska literatury fantastycznej ---to właśnie marzy mi się robić w najbliższej przyszłości . Wmieszać na nowo w rozwodniony roztwór fantastyczny treść , z której  ona sama  się wywodzi  i co jest z natury swej   ze wszech-miar spekulatywne, czasem słabo dowodowo uprzedmiotowione lub całkiem niestety bezdowodowe. Aczkolwiek zawsze pozostaje pociągające i inspirujące. Twierdzę, że Fantastyka winna powrócić do tradycyjnych korzeni, by stać się na powrót świeżą i lotną. Przynajmniej z moich refleksji wynika, iż w tym świetle przyblakła . 

 

 Jestem miłośnikiem Science z bardzo rozległym Fiction. Stąd konieczna będzie w ramówce dokumentacja naukowa- bez solidnego wsparcia logicznego Rzeczywistość wymyślona nie miałaby racji bytu. W przypadku trylogii zebrany materiał przekroczył objętość trzech powieści. Dobrze. Było z czego wybierać. 

 

Teraz tak – niezbędnym elementem dodatkowym jest zakażenie własnej istoty plotem : utożsamienie  się z głównym bohaterem jest tu konieczne i kluczowe. Nie może też istnieć w próżni. Wywodzi się z najgłębszego ja – wtedy jest on autentyczny. Ważna jest też reszta postaci. Współgrają i uzupełniają jego wizje – ergo moje – aktywizują tło lub poddają irytującej krytyce całość – zgrzytają. Muszą być one autentyczne, wtedy zabawa jest wyborna. Charakter  negatywny – przekornie staje się zawsze tym ulubionym i oto nasza wirtualna gra jest gotowa. Pora na zatracenie.. 

 

Nigdy w obszernej powieści nie wziąłbym się za historię  obracającą się w znanym sztafarzu fantastycznym. Świat musi być odjechany do tego stopnia, żeby stał się ponętny i mnie całkowicie pochłonął, aby gdy znajdę się w pisarskim Ciągu wprost nawet na chwilę nie wypuścił i nie zezwolił   na myślenie o czymkolwiek  innym niż powieść. 

 

Pochłonięty zarazą natchnienia biegnę wtedy do pisania w każdej wolnej chwili, wyrywam się od mycia naczyń, skaczę po kilka stopni na piętro, gdzie znajduje się ulubione biurko i nowe notatki poczynione za dnia wydarte z kieszeni lądują na blacie. 

Możesz to nazwać pójściem na żywioł, ale ja 

nzawałbym to pasją. Muszę tu wrzucić jakieś zdjęcia…

Jest miejsce na stary laptop w bagażniku samochodu. Jest inne pod łóżkiem. Można przecież pisać na skraju drogi, w bibliotece i restauracji. W chwili, gdy żona wymyka się do kotów

 

 w sąsiedniej sypialni.

Nie znoszę limitów, kocham anarchię.  

 

Potem to szaleństwo różnie się kończy. 

 

Czasem zostaje się z niczym.

 

Dobrze jest mieć do siebie dystans i być zdolnym do odpuszczenia. Potrafić setkę spędzonych na słowotworzeniu godzin wyrzucić na śmietnik. 

 

Nie tak dawno popełnieniłem kolejną sześciuset stronicową powieść. Co przyniesie? Nie wiem. Ruszyła w nieznane, a ja już wpadłem w tryby  nowego, nieznanego świata. Z radością oczekuję  przez najbliższe miesiące choroby twórczej, aż do kolejnego zupełnego wypalenia.

 

 

 Potem, daleko potem człowiek umiera i staje się zapomnianym. W życiu ważne są tylko chwile.

 

Dziękuje – grafik jest znacznie więcej pod linkiem. Mój przyjaciel  Paweł się dopiero rozkręca.  :)

Oryginalnie pochodzę ze Śląska, więc czasami sznupię po sieci lub gdzieś za czymkolwiek. Sznupać – myszkować– wyczajać. Sznupak. Tak więc zatrzymał mnie ten tekst. Z początku przypominał mi starego Żwikiewicza, później oscylował w kierunku  Kurta Vonegutta . Coś jeszcze mnie tu intryguje. Muszę wrócić i się bliżej przypatrzyć. Świetny warsztat. Trochę mnie tylko gwiazdy pokłuły. :)

Poprawiłem znalezione błędy… Ryszardzie, dziękuję za przeczytanie i komentarz.  Pozdrawiam.

Jeszcze mam pytanie, Regulatorzy? Dlaczego pomimo kilkukrotnej analizy tekstu automatyczny word nie wyłapuje literówek? Czy potrzebna jest jakaś dodatkowa funkcja w ustawieniach? 

 

Hej – w słowniku synonimów znajduje się ekwipaż , czyli ekwipunek. Zmieniłem gatunek na” Inne”, bo szczerze mówiąc sam próbowałem jakiejś gotyckiej i bizzarycznej mieszaniny absurdalnej grozy z lekkim humorem okołoświątecznym . Pozdrawiam. Szkoda, żałuję bardzo. I dziękuję za analizę.

 

Ok, dzięki. Oscar poprawiony, a walał się . taki Wild . Trudno to draństwo opanować. 

PsychoFish

Cześć. Masz rację. Zmieniłem zakończenie. Wymowa ta sama,  a wydźwięk wydaje mi się lepszy. Dziękuję za uwagi i przeczytanie. Co do imion masz oczywiście rację, ale pomyślałem, że w roku 9000 mogą przejść jakąś tam ewolucję, w pisowni również. Stąd ten Sławiusz, Hogrowąs itp. Pozdrawiam

Dziękuję Domku za przeczytanie. To tylko taka próba zanurzenia w roztwór absurdalny.

No, hej. Dzięki za ten karkołomny, mniemam, marsz poprzez tekst. Nie, nie jest jeszcze nawet napisany. Posiadam szkice, jakiś ogólny pomysł – myślę, że fajny, ale brak w tym jeszcze sprężyny. Stąd też wrzucam  tekst  tu i ówdzie, przysłuchując się opiniom. Planuję się za niego zabrać na jesień, już się palę. Jeśli chcesz to spojrzyj na inne fragmenty – tutaj -http://jahusz.com/blog/  lub tutaj http://jahusz.com/milczenie-ziemi-powiescidlo-w-zamierzeniu/ Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.

Hej. Tensza.

Bardzo ci dziękuję za tak szczegółową analizę. Masz rację. Wezmę wszystkie zwagi do serca. Ten tekst był pisany od ręki – w zrywie. Rzeczywiście wiele aspektów jest słabo wyjaśnionych. Mam ogólną koncepcję, która w tym fragmencie się rozmywa – a powinna być szczegółowa. Film , o którym wspomniałaś – To nie jest kraj dla starych ludzi – jest świetny. Mamy podobne w tym względzie gusta. Chciałbym być bliski tej linii fabularnej. Nie wiem, czy mi się uda, ale na pewno będę próbował. Nie lubię trupów. szczególnie stosu bezsensowynch trupów.  Tak więc to też odpada.  Na razie są to szkice. Jest ich więcej na mojej stronie, ale może jeszcze bardziej cię to  do całości zniechęci. Dziięki wielkie za uwagi. Pozdrawiam serdecznie.

Nie, nie – nic z tych rzeczy. Jest główną postacią dłuższej opowieści. Zamieni się najbardziej dziwcznego bohatera – zombie jakiego zdążałem do tej pory poznać. I świat pójdzie dalej…

Tensza.Dziękuję za przeczytanie tego bezeceństwa. Bardzo się cieszę, że jest opierzone. Naprawdę. Nie widziałem w nim erotyki, gdy je pisałem, tylko doznania i ich pulsującą gwałtowność. Ciekawe, że sporo osób widzi w tym tani seksualizm. To, że był nagi? Wiesz, poznałem ostatnio przez net interesującego,  dobrzego odjechanego artystę. Jest ze wszechmiar godny podziwu. Inspirujący gość. Fachura. Jest niesamowicie elokwentny i oczywista, co za tym idzie – inteligentny. Sam od siebie odnalazł mój tom opowiadań i wariat natychmiast kupił, płacąc niebagatelną sumę 48 zł. Czyta na raty i relacjonuje mi swoje wrażenia. Nie ma w zbiorze żadnych Butoni. Opowiadania są normalnie walnięte, że tak powiem.  Ale gość ni stąd, ni z owąd oznajmia mi, że – twoje teksty są pełne nienawiści do cielesności człowieka--– wręcz buchają do niej wstrętem? Aż mnie zatkało. Przekaz podświadomy? Ma absolutnie rację. To prawda. Nie mógłbym popełnić powyższego tekstu, gdybym czerpał z niego przyjemność. Spaliłbym się ze wstydu.

Ale …………    jeśli istniała niemal masochistyczna chcica do napiętnowania niewolniczego, obsesyjnego pędu człowieka do sprawiania sobie niczym nie uzasadnionej przyjemności – przecież nie ma tu mowy o płci i popędzie – wyzwolenia idiotycznej chuci i przy tym kompletnego samo– wypalenia? Spalenia żywcem….To tak. Z miłą chęcią zrobię to jeszcze milion razy w innej formie. :)  Butoń – erotyzm  poniżony i sprowadzony do poziomu funkcjonalności wydalania? I Obcy czekający za rogiem na pełną transformację ciała? Ludzkość wciśnięta w formę mięsnej konserwy? Ogromnie dziękuję raz jeszcze. Pozdrawiam.

To prawdziwy dla mnie zaszczyt!!! Bardzo dziękuję wszystkim, członkom Loży i użytkownikom. Dziękuję MC za  wskazówki.

 Pozdrawiam serdecznie . 

Gratuluję i obsesyjnie ściskam Prosiaczka!

Hm, zmieniłem zakończenie i pociągnę rzecz dalej.  Pozdrawiam Finklo…

Wszędzie jesteś zdyscyplinowany i kompleksowy. Mistrz cyzelowania słowa. Tutaj przeszedłeś samego siebie. Naprawdę ci zazdroszczę, jestem z urodzenia bałaganiarz. Na pewno miałem owiniętą pępowinę wokół tyłka i zasrane usta jak się rodziłem – tylko zgaduję, nie wiem. Matka wpominała coś o bardzo spłaszczonej, rybiej głowie – faraońska. Zapewne znaki na niebie się pojawiły, że oto szaleniec zawitał i nadchodzi pijanym czołganiem. Słowem, kłaniam się mistrzu. Wspaniały tekst. Warty piórka.

Może, tak. Mieniły się odcieniami delikatnego atłasu. Wiesz, historia jest jak nożem ucięta, bowiem nagle ujrzałem resztę i aż dech mi z wrażenia zaparło. Waham się nad kontynuacją, bo, to drażliwe historie – być mogą. W żadnym razie złośliwe i z draństwa wypływające. Pozdrówko.

To jest świetny, nastrojowy kawałek. Gratuluję. Chyba jest fantastyka – na pewno jest – świat kończył się kilka metrów od jej domu. Dalej już zaistniał inny, niedostępny jej percepcji.  Apokalipsa może być totalną ślepotą, zapaścią w bezczucie, sromotą – i jednocześnie kiełkującą zaledwie poprzerywaną nicią świadomości zdajesz sobie sprawę z Odejścia. To dla mnie inspirujący tekst. Kilka słów, przy których mogą zadrżeć usta. Więcej nie potrzeba.

Word robi takie  kawały. Czy tylko portalowy? Kto wie? Może miałem olśnienie? Dziękuję wszystkim ślicznie…i  również – Pozdrówko,

Zgadza się-. Zakończenie w tamtej formie również mi nie leżało. Zastanawiałem się, gdzie tkwi błąd. Super, że edytor pozwala na zmiany. Poprawiłem – być może na lepsze… Hm… Wiem, że  edycja jest po czasie, ale jakoś na duszy lżej. Dziękuję wszystkim. Pozdrówko.

Przy pierwszej przyszedł mi pomysł na drugą. Lubią chodzić w parach. Pozdrawiam. Racja– pływać. DzIęki, Joseheim.

Dzięki ci Marianno.Bohdanie.Tenszo  i Krajemarze. Chckalem stworzyć antybaję. FAJNA była z tym zabawa. Bardzo dziękuję za chwilę uwagi i pozdrawiam szczegòlnie serdecznie

 

Dziękuję, już poprawiłem. Pozdrawiam.

Bardzo ci dziękuję, PsychoFish – faktycznie.

 

Coś było nie tak z edytorem. Dzięki, poprawię.

ZMR – Złota Militarna Ryba

Wszystkiego się nie da użyć, ale można poeksperymentować tak, aby nie znużyć czytającego. Ktoś powiedział, że cała – literatura jest wtórna. Fajnego napisałeś tego “Szkota “. Gratulacje i pozdrawiam serdecznie.

Nie wiem skąd się to bierze. Zakładam, że jest to błąd nabyty, z nadużywania systemu “put on”.  Mam podobne problemy z odwróceniem szyku zdania. Oznaczać to może tylko jedno. Po 25 latach obcowania z językiem – zatrucie angloidalne  – łordoń pospolity. Pozdrawiam. Dzięki za uwagi. Postaram się zapamiętać.

Po tym. jak wylądowałem. Jeszcze nie miałem wtedy pojęcia o niuansach nowego portalu. Dopiero Roger mnie uświadomił. Dzięki.

Witaj Berylu

Bardzo żałuję… inne fale, wiesz… Ale może orientujesz się, dlaczego opowiadanie nie weszło na stronę główną?

Pozdrawiam serdecznie.

Jose

Zainiepokoiło mnie twoje wrażenie obrzydzenia. Pomimo, że jestem we właściwym odchyleniom wieku – uważam się za najnormalniejszego z nienormalnych. Czuję się spełniony w dziedzinie E. :) Powyższa historia jest więc wyłącznie grą słów i wizualnych eksperymentów. Przepraszam, jeśli kogokolwiek w jakikolwiek sposób zniesmaczyłem. Aby nieco zmazać nieprzyjemny "aftertaste" oraz nieco lepiej zoobrazować zamysł, wrzucę do poczekalni dwa inne teksty– obracające się na podobnej osi nonsensu. Jeden zadedykuję Tobie, Joseheim, wraz z przeprosinami za odczuty niesmak. Geneza opka na pewno wiele by wyjaśniła, ale nie chcę zabierać Tobie i innym więcej czasu. Wystarczy, jeśli wyjawię, że ten potworny But tworzy wyłącznie pewien szczególny koncept, pomysł na multiuniverse konstrukcji, a nie schorowany erotycznie wymaz jaźni. :) Pozdrawiam wszystkich, dziękując równocześnie za przeczytanie.

Diriad

Właśnie o mały włos moje opko” Przebijmy serca nożem” nie dostało się do antologii. List jest jeszcze ciepły – pachnie drukarską farbą. 

 

 

Dear jan maszczyszyn, 

 

Thank you for your submission to "Romantic Speculative Fiction (Anthology)".

Unfortunately, we have decided not to publish any new anthologies this year, and must reject "Let’s stub our hearts".

We wish you every success as you pursue your writing career. 

 

Sincerely, 

Karen Henderson

 

 

Trochę żal, bo byłoby jajo, gdyby opowiadanie ukazało się w antologii, gdy ciągle jeszcze jego wersja polska bierze udział w konkursie. Ale zobacz jakie ładne otrzymaliśmy wszyscy biorący udział list-wytłumaczenie. Naprawdę warto się starać. To są szlachetni profesjonaliści. Wszędzie, gdzie nie zapukasz. Spróbuj.

 

 

Submission Period Closed for All Categories

This is a difficult decision to write about, but due to family commitments I have decided to shut the doors on all submissions for the rest of this year’s reading period.

Although I feel it’s not necessary for me to give reasons, it is important for me to explain that the ‘family commitments’ are not minor. My brother-in-law passed away from prostate cancer on 1 May 2014. His family is devastated and grief is not something that disappears in a few days or even weeks.

And, on top of this, I have recently discovered that my father has lung cancer and has been given approximately two months. My father is looking at me for help in all matters, especially the care of my mother (who has early dementia).

I envision the months ahead to be very difficult. In order to cope with what’s coming up, I have to prioritise and editing anthologies is not high on the list. And for this reason, I have decided to pull away from publishing at this time.

Effective immediately, all categories will be closed. Unfortunately, and I feel especially terrible about this, all the manuscripts that were previously accepted for publication will now be rejected. To the authors of those stories, I sincerely apologise.

I do not know (and cannot think about) what will happen next year.

Thank you for your understanding.

 

http://www.kayellepress.com/2014/05/submission-period-closed-for-all-categories/ 

 

Też wierzę we wróżby. Spróbuj, a ja będę trzymał kciuki za Twój sukces. I daj znać, jak ci się uda.

Serdecznie dziękuję za przeczytanie i cenne uwagii. Pozdrawiam.

Adam – jeszcze się nad tym zastanawiałem. Chyba jakieś 70 procent pomysłów fantastyki nie ma sensu. Na wstępie umawiamy się co do konwencji , czy zasad świata, a potem prowadzimy w miarę konekwentną narrację. I tak popularność jakiegoś tematu nie ma zawiązku z jego sensem logicznym – np Zombie– czym uzasadnić aspekty ich bytu?– a jednak temat się sprzedaje----, stąd całe życie spotykam ludzi, którzy lekceważą fantastykę ,wrzucając ją z małymi wyjątkami do literatury szmiry. Myślę, że  powyższy tekst – powiem to ze szczerą dozą samokrytycyzmu– mógłby spokojnie tak zostać zaszufladkowany–  :).  Miała to być zabawa w wymyślonym świecie, w którym ludzkość napotyka kretynów z kosmosu. Goście zachowują się jak szybko rozprzestrzeniająca się zaraza. W analogii do gospodarzy planety, którzy nie zdają sobie ciągle sprawy kim – czym tak naprawdę dla niej są. Muszę stwierdzić– że nawet prosty pantofelek nie jest tu dobrym przykładem. Jest skomplikowany, a przede wszystkim kompleksowy. Maszyna również, aby pracować– potrzebuje swoje od A do Z. Kiedyś w muzeum widziałem ciało kobiety, która po śmierci ofiarowała je instytucji medycznej w celu wykorzystania do

eksperymentów naukowych. Przekrojono jej organizm wzdłuż – powiedzmy warstwę milimetra zatopiono w specjalnym tworzywie. Widząc dwumetrowy niemal przekrój przeżyłem szok. Organy były nierozpoznawalme. Bo to właściwie człowiek samego siebie podzielił na obszary– mając nadzieję na kontrolę całości. Tak poważnie mówiąc mamy kompleksowy, nierozerwalny zestaw– i albo system działa w całości albo jeden element potrafi wyłączyć  wszystko. Poza tym każdy organizm jest układem symbiotycznym i żeby to opowiadanie było naprawdę dobre musiałbym się skupić nad ideą jak systemowo potrafiły by współistnieć  ze sobą dwa obce systemy krwionośne, limfatyczne, oddechowe.? Mnóstwo pytań i zero odpowiedzi. Ale ciekawy jest dla mnie problem , który poruszyłeś "umowność, czy kiks". Jak dalece można posunąć się w wyobraźni, żeby nie zniechęcić czytającego nonsensem? Bawimy się czy poważnie postulujemy? Czy w powyższym przypadku magiczny olej pełen opiekuńczych bakterii obcych spełni swoją rolę? Może nada istotom mocy Jedi? Jeszcze raz dzięki za komentarz .

Adam, ciekawe jest to, co piszesz. Ale wyobrażałem sobie to coś, jako maszynę. Działają jej części wokół określonego schematu, choćby dla nas bez sensu – gromadząc wciąż więcej i więcej elementów. Coś jak pantofelek –  raczej coś gorszego, bo utrzymywanego w stanie półżycia  – który odbiera bodźce z otoczenia i  ustawia ciało w sprzyjającej dla rozwoju poyzcji. To wszystko. To miały być apteczki, których program zakładał gromadzenie i recyrkulację, odnowienie części. Twór mechaniczny, obleśny i pozvawiony wartości intelektualnej – niszczący na swej drodze wszystko, co spotka.

Dziekuję za bardzo cenną uwagę. Chyba należy się nad tym skoncentrować w tekście. Pozdro.

Finkla. Bardzo dziękuję za cenne uwagi i za  przeczytanie tekstu. Poprawiłem odnośne fragmenty. Przejrzę jeszcze raz. Pozdrawiam. 

Witaj Juliuszu Dawno tu nie zaglądałem. Przepraszam. W zbiorku jest wszystko to, co znajdziesz na tych stronach – plus. Jest też rozwinięcie opowiadania Testimonium. Gdybym posiadał w owym czasie więcej energii na pewno rzecz rozrosłaby się do rozmiarów powieści, zaokrągliłbym mocno, to i owo, jak również wzmocnił samą strukturę akcji. Lubię ten świat – bardzo. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za zainteresowanie. Jahusz

Niestety, miałeś rację - ,małe, mediałne ku...stwo. a kiedy jeszcze w materiałach dodatkowych bohaterka wbiła sobie zastrzyk w skafander, oniemiałem ze zdumienia i bezsilnie zapadłem w fotel... Jak można było zmarnować  i żywcem pogrzebać---- tak piękny i doszczętnie zajebisty wizualnie film?+?+?????

Spiesze doniesc, ze zobaczylem w jedynej ostalej się w zgliszczach po rewolucji cyfrowej bibliotece video w okolicy --- reklamę Prometeusza - Uwaga nadchodzi ----na dyskach....- Reklama wspomina o  nigdy dotąd nie widzianych scenach, jak rownież- o dziwo! --- O alternatywnym początku i końcu filmu?! Moze otrzymamy nowy, drobiazgowo przezuty i przepluty z nonsensow produkt, wcale nie taki zły jak pierwowzór i przede wszystkim warty zakupu?

Piwak

Bardzo dziękuję za komentarz.

Jeśli chodzi o Jezusa, to pomyślałem, że moc z jaką się spotkał była dla niego conajmniej dziwna. Należy do sfery bogów kreacji -  w tym sensie. Przecież, te dzieci ze stanu śmierci przechodziły do życia. Pistolet stwarzał je na nowo na Ziemi, posiadał moc twórczą i chyba pochodził z tajemnej szuflady samego Ojca.Przecież ten ostatni był w końcu wszechkreatorem - spowodował działaniem pośrednim stworzenie piekła, a jeśli był wszechwiedzącym to zdawał sobie z tego sprawę. Ma chyba gdzieś tam katalog wszystkiego. co stworzył i co zawalił. Poza tym istnienie takiej broni było dowodem na to, że sama myśl wykiełkowała znacznie wcześniej i musiała być odnotowana również i w najmądrzejszej głowie.

To fajnie, że takie małe gówno rodzi tyle pytań, ale na pewno zastosuję twoją radę---- masz rację czesto mam do czynienia z niespójnościami logicznymi. Wiele błędów dałoby się zwyczajnie uniknąć stosując bardziej precyzyjne określenie.

Np. pierwsze z brzegu - Nic tu po nim - pomyślał z uciechą. ma wytłumaczenie, jest czysty, niech stary sam sobie kombinujei jak wyjść z tej kompromitującej sytuacji

Pozdrawiam:)

Z mojej strony, Suzuki, to nawet - bardzo lubię .

Do czego to prowadzi?

Właściwie to chyba próbujemy zdefiniować pojęcie grafomani i wartości obiektywnej dziela. Redaktor decyduje o tym na krotko- dla potrzeb biezacych wydawnictwa- mob nalezy przekonac- mob kupi. Na pewno decydujące znaczenie ma pozniejsza wrażliwość odbiorcy. Im bardziej wykształcony tym lepiej chłonny i wszechstronny. To odbiorca ksztaltuje wartosc dziela na długim dystansie. ----Po latach zmienia się percepcja i rodzi dystans.

I w związku z tym przypomniał mi się malutki ptaszek żyjący w Nowej Gwinei. Otóż zachęca on samiczke do założenia wspólnego gniazda układając z dostępnych materiałów: patykow, liści i kwiatów - wzorzysty dywan. Za każdym razem samiczka decyduje, czy przyszły partner jest artysta, czy najzwyczajniej w świecie grafomanem. Jesli sie nie spodoba to ma spadać z powrotem na drzewo. Czy jest to już artyzm, czy bezmyslny proces natury, coś jak erozja, mechanicystycznie rozumiane, pelne barwy i zapachow zmiany pory roku czy dnia? Czy makijaż kobiety należy do tego samego rodzaju aktywności artystycznej jak ta wystepujaca u tego ptaszka? I dalej czy nasz ambicjonalny ped do samorealizacji i akceptacji w oczach drugiego człowieka nie jest czasem takim instynktownym dywanikiem wystawionym przed oczy interesującego cię środowiska? Jeśli tak, to rozumiem dlaczego występuje tak zwierzeca walka o spełnienie. Pozdrawiam serdecznie.

Czlowiek to urodzony zarowno kreator jak i niszczyciel.

Potrafi zamienic  sie w mgnieniu oka z aniola w demona, z dobrego krawca w niezlego spawacza. Zależy za co lepiej mu zapłacą. Moze siegne po skrajny przykład - morderca amator versus fachowiec - w zestawieniu z zawodowym bądź urodzonym morderca prezentuje się niejako , ale ....

Mógłbym popełnić je w grafomanskim stylu, co nie umniejszaloby wagi czynu. Nawet pobić rekord w zabijaniu np. w domu starcow i zostać sławnym beztalenciem w oczach zawodowca. A w skali  przyjemności i satysfakcji z wykonanej zbrodni?  To samo, co w pełni odczuwajacy skale okrucieństwa zawodowiec? Z początku nienawiść,wstret, a potem zimna satysfakcja i wreszcie     

obojetnosc chorego psychicznie? Czyli twarz pojebanego niewiniatka kwalifakujacego minie do szpitala zamiast więzienia?

Czy autor mógłby popełnić jedna genialna książkę, a w pozostałych być grafomanem? Czy przyslugiwalby mu nadal mandat  pisarski ? Był to znaczy ciagle jest?

:))))pozdrawiam 

No i wlasnie Suzuki, oto sedno sprawy. Pokusze się na zdefinowanie terminu pisarz. Okazuje się to trudne. Ty siegasz po skrajności szczegółowe ja pozostanę przy doskonałym przykładzie zolnierza, czy nawet lepiej-----piłkarza--- notabene mistrzowie reprezentacji kraju zachowujacy się jak szmaciarze z okregowki -pozostają nadal piłkarzami, pomimo kiepskich wyników nadal szefowie i publika z rozpędu  ich finansuje i popiera ----- czyli zachowują status do końca życia ---- były reprezentant----- były pisarz? Już nie... Raczej zapomniany ..... Odrzucony?

Zapytajmy kogos: Co robisz w wolnym czasie? Dorabiam jako pisarz, piłkarz, stolarz czy krawiec. Czuje się poletatowym czymś tam. Twoje święte prawo. Pamietam kiedyś spotkanie z bardzo popularnym ongiś w Polsce pisarzem. Zlosliwsza cześć publiki zadała mu wtedy pytanie... Czy pracownik fizyczny  moze być pisarzem? Odpowiedz: - Tak. Proszę prześledzić  najslawniejsze postacie rynku pisarskiego w USA. Stolarz moze być dobrym aktorem- nawet bardzo sławnym. Nastąpiła przerwa i drugie pytanie już obudzilo gniew autora. - A jakie wykształcenie powinien według pana posiadać pisarz? I tu nastąpiła konsternacja. Akurat miał zawodowke. To czuły punkt. Wiadomo, ze im lepsze to ostatnie tym na wyższym poziomie  powstaje dzieło. Autor posłużył się przykładami z historii. Obronil sie.

Nie wiem Suzuki. Myślą , ze jeśli pisanie nawet przez moment przysloni ci cały świat - to w tym ułamku sekundy przezywasz to samo ,czego  w codziennym doświadczeniu doznaje pelnokrwisty pisarz. Jeśli przez minutę rzezbisz, odczuwasz natchnienie i jego spełnienie --------jesteś artysta. Mniejsza o grafomanie. Spójrz na sejm. Szczycą się niektórzy głupota.

Należy oddać ludziom wolność i nadzieje i wypelnic ta radością spełnienia całe ich życie. Wybacz ten tani patos. Pozdrawiam:)

Zresztą --warto tutaj wspomnieć przy jakich ogniskach bawili się faszyści w Hitlerowskich Niemczech, jakim gustem kierowała się klika komunistyczna, kieujcą ludzi na łagry za grafomanię polityczną. Dlaczego palono książki przy okazji każdej rewolucji?. Dlaczego opcja religijnego gustu doprowadziła do spalonenia biblioteki aleksandryjskej? Może  --za jaką publikację nagradzano szafotem, a za jaką spaleniem? A jeszcze za jaką nagrodą Nobła w niespokojnych politycznie czasach? Wystarczyła recenzja, cenzura i nienawiść?

Termin 'samozwanczy pisarz 'stał się w dzisiejszych czasach anachronizmem.) Dlaczego każdy moze zostać żołnierzem , chociaż nie  każdy okaże się bohaterem? Dlaczego funkcjonuje termin piłkarza drugoligowego, piłkarza ligi okręgowej? Nie przestaje być piłkarzem, pomimo ze nie odnosi spektakularnych sukcesów?

Byłem ostatnio na nadmorskim bulwarze w moim mieście  ---- a to jeszcze w związku ze stwierdzeniem Dreamy o płatnych chodnikach w Polsce---- otóż co weekend organizują się tam wolni strzelcy- wystawiają prace artystyczne - proby rzezbiarskie, malarskie itp. Wernisaż ludzi natchnionych i wolnych? - chcialoby sie rzec. Znalazłem artystę sprzedającego własna muzykę na CD, znalazłem poetę sprzedającego własna poezję i fotografika probujacego znaleźć zbyt na album fotograficzny.W zachodniej demokracji nie wolno ludziom odbierać ich prawa do ich indywidualnego szczęścia i tworczej samorealizacji.

Pomyślałem jak trudno było niegdyś owemu fotografikowi znaleźć miejsce w galerii - opłacić czas wystawowy i przywitać moze trzech zwiedzających. Dzisiaj zrobi sobie album i znajdzie zbyt na nawet i dwadzieścia egzemplarzy. Dlaczego funkcjonuje u nas ciagle mit uznanego pisarza? Kto o tym decyduje? Zbyt? Doskonaly marketing w jednym przypadku, a marny w drugim? Praca redaktora jest po prostu zwykła praca i można ja wykonywać dobrze bądź zle. Wybór - to rownież suma czasem niezrozumiałych w niektórych okolicznościach gustów. Pamietam jak tutaj jeden z redaktorów się zwierzal - nie chce mi się szukać w Hyde Parku - jak otrzymał do poprawy tekst i robił redakcje do tego stopnia zmieniając oryginał , ze tekst nie przypominał materialu zrodlowego i formalnie nie należał już do autora tylko do grupy autorów. Wspieranie grafomani, czy wizja istnienia drugiego, waznego podtekstu? Kto decyduje wtedy o wyborze? Analogicznie - pozwolę sobie na dygresje - Ewa Minge wystawia opinie w tabloidach, ze pan X dobrze się ubiera, czym natychmiast budzi kontrowersje. Pan X obrasta w piórka, a za dziesięć lat pani Ewa Minge Junior uznaje, ze matka nie miala w tym danym przypadku  racji, ze to jednak pan Y był gwiazda mody w roku 2012.  Z niewiadomych przyczyn tak zwana opinia publiczna wierzy i jednemu i drugiemu. Jest urobiona jak komercynie wygniecione ciasto, zamulona i oslepla. Jak w przypadku literatury rodzi się wartość dziela? Z recenzji? Z artykułu krytycznego? Czy nasza przychylna percepcja Powstaje tylko  w opinii innych? Czymze jest krytyka? Pozwolę sobie na cytat-----

 

Krytyka literacka – działalność intelektualna polegająca na dyskusji, ocenianiu i interpretacji dzieł literackich i ogólnie literatury. Krytyka literacka z założenia nie jest wyrazem metody naukowo-badawczej, lecz przekonań ideowo-artystycznych. Za prekursora krytyki literackiej uważa się Arystarcha z Samotraki[1].

W Polsce o początkach krytyki literackiej można mówić po roku 1811, kiedy Stanisław Kostka Potocki wydał Rozprawę o zasadach krytyki i o potrzebie wprowadzenia jej u nas.

Czy to oznacza, ze pomiędzy data odkrycia technologii druku w Europie, a pierwszym artykułem krytycznym istniał u nas niczym nieskrępowany selfpublishing? Kto na tym stracił skoro większość była literalnymi analfabetami? Nikt. Tych, których było na to stać wydawali książki  Świat się nie zawalił i szczycimy sie, ze pierwsza wydana drukiem w Polsce książka był bodajze kalendarz astronomiczny. Oczywiście drukarzem był Niemiec - naszym nie przyszło to jeszcze do głowy.

Kiedy nastąpił okres masowej edukacji wystapila potrzeba selekcji i często niesłuszna polityka podszeptow, co jest dobre , a co nie.:))) tam gdzie ma zaistnieć zysk często drzemie kłamstwo....

Pozdrawiam....i już nie zawracam dupy bzdurami.

Bardzo podobal mi sie klimat twojego opowiadania. Rownież odnioslem wrażenie , ze dysponujesz ogromnym potencjałem twórczym. Przez tekst trzeba było się przedrzeć , ale ja zrobiłem to z prawdziwa przyjemnością.

Aaaa. ...znaleźliśmy . To tu idzie pod tytułem , The blind swordsman ".spoko- Moze byc , chociaz zachwycony nie byłem . Jednak kontynuje dobra tradycje tego typu filmów. Pozdrawiam.

Dlaczego mam się czuć winny? Przecież niczego tobie ani innym personalnie nie zarzuciłem. Gust  --- równa się właściwy wybór? - taki mógłby być prawidłowy podtytuł tych wypowiedzi, a nie celowe i perfdne gnębienie X redaktorów.

Generalnie - przypuszczam, że mogę mieć rację  -  bo sam się ze zajwiskiem klikierstwa i zmowy osób trzecich w życiu codziennym  nagminnie spotykam.

Twoje prywatne podwórko zupełnie mnie interesowało - powyższe posty go  nie dotyczą - ale jeśli czujesz się urażony - to sorry - bez podtekstów.

Właśnie oglądam Discovery Channel  TV serie  wydana na DVD pt" Prophets of science fiction" komentowany przez Ridleya Scotta. Zajebiste. Goraco polecam.

Szoszon  nie zam jeszcze tego staffu. Zapytam córkę ma cała japonska bibliotekę filmowa. Jest zakochana w tym kraju. I odpisze. Pozdrawiam.

Dreamy

Nie-------- jest korekta - akurat otrzymałem do wglądu i okazuje się, ze bardzo sprawnie przeprowadzona mimo, ze na początku wydawało mi się inaczej. Numer ISBN i kod tez jest,całość jest copywrited. Okladke najlepiej zrobic samemu. Jeśli interesują cię szczegóły dystrybucji to napisz na mojego maila. Tak ogólnie - nie wiem - moze masz racje - z racji takiego romantyzmu  podejścia - oh, poznli sie wreszcie na mnie i ustanowili pisarzem.

Rzezbiarzem czy malarzem z wyboru  mozna byc i wystawiac swoje prace na chodniku nawet je sprzedajac, a pisarzyna juz nie?

Przekonam się wkrótce na własnej skórze . I chętnie podziele się nawet tymi najbolesniejszymi wrażeniami.

Dzięki za uwagi Beryl.

Powiedz mi jeszcze, która ewangielia byłaby na miejscu, to zmienię, a mohry wywalę - sam fakt zaistnienia patroli jest wystarczający.

Pozdrawiam

Dreamy

Jestem za.

 

Malakh

Może u ciebie tak jest i chwła za to. Powiedzmy głośno- JEST- bo ty nerwus jesteś i zaraz mnie spyskujesz. Nie mam dowodów. Dlaczego miałbym kogokolwiek oskarżać jeśli jest uczciwy i oddany swojej pracy?

Cały czas generalizuję  - w sensie - klika NATO wysyła polskich żołnierzy do Afganistanu- To brudna wojna, wiemy, i co grosza my nie stworzymy sytujacji tego typu dla NATO - z samej wrodzonej polskiej natury- ijednak idziemy. Idziemy, chociaż wpojono nam, że wojną słuszną jest tylko wojna wyzowleńcza, że tradycją naszego narodu były zrywy, powstania i ogólnie przeciwstawienie się złu. Ze znamy przykłady z historii, kiedy maszych partyzantów nazywano bandytami i terorystami. Sądzę, że zasadę kliki. mafii, bandy, przajaźni po śmierć- generalnie znamy od kołyski, a ludzkość odkąd zamieszkała w jaskini. Dotyczy ona systemu działania tego smutnego, ludzkiego  świata z 3000 letnił tradycją wojny KLIK.

Kiedyś Roger poprosił mnie o napisanie listu do Redakcji w sprawie zakładek i ogólnie pewnych zmian w zasadach działania Portalu. Pomyślałem- dlaczego JA, przecież moje zdanie nie ma tu wiele do powiedzanie. I nie ma. Ma wartość - steku bzduir.

Kiedy odkryłem ten Portal byłem zachwycony - dalej mnie urzeka swymi możliwościami - jest to największy przykład selfpublishingu w sieci jaki znam. Mimo, że ty potępiasz ten rodzaj publikacji... W PODzie to drukarnia zwija profit. Tutaj instytucja reklamująca swoje produkty. NF com w zasadzie ---należy do grupy PODu w wersji elektronicznej, przed którą tak się wzbraniasz.

I znów CHWAŁA Wam za to.

Ludzie proszą o zakładę - najlepsze opowiadania portalu? Dlaczego?

Mówi się, że będą reprezentowć stronę. I znów zapytam dlaczego?

Ponieważ ufają, że w ten sposób mają szansę zainteresować kogoś z zewnątrz swoją twórczością?

Z was zrezygnowali? Znają statystkii?

Czyli w samym założeniu zakładają rozwój, którego tutaj ostatnio brak. Kiedy czytam twoje sformuowane w jak najbardziej agresywnym tonie opinie na temat drukowania i publikacji, drapię się po głowie. O co tutaj chodzi? Czy to miejsce na łowienie talentów i wspiernie instynktu samorealizownia się u młodych? Podpieranie ich poradą i wynoszeniem na piedestały w postaci Piórka?

Kiedy jeszcze banuje się - jawną poradę- typu - a ja znalazłem taką opcję samorealizacji - będę publikować w POD - przestaję mrugać. Po co  się wściekasz?

Malakh - niech przejdą przez mękę wydawniczą. Poznają własne braki, zamęczy ich korekta, skład, ustawianie marginesów do cięcia, dobieranie rezolucji ilustracji--- jeśli takie będą, druk i w końcu skromna dystrybucja. Po takim mlynie każdy wyjdzie wzmocniony albo calkowicie pokiereszkowany i rozbity na drobne kawałki. Pieniądze. Zerknij do porfela. Zapytaj -----jaka jest wartość zawartych w nim banknotów. Na pewno zapomnisz wkrótce, że je w ogóle miałeś.

A wydanej książki nie zapomnisz nigdy.

Poza tym, wydając swoją wlasną książkę, zagwarantujesz sobie czarno na białym prawa autorkie do zawartych w niej utworów, które nie będą już tak bezpańsko biegać po sieci.

Malakh

Ja myślę tak samo jak Julius Fjord. tylko on to lepiej ujął. I nie unoś się nazbyt. Bo ci po prostu takie zachowanie nie przystoi. Masz pomysł na przekonanie osoby drugiej do swojej racji, to przekonaj, zniszcz i zdepataj - nie obrazisz mnie, zniosę porażkę, która mnie czegoś nauczy. Ale bajkę o zwiędłych uszach zostaw proszę dla swoich dzieci.

Acha, Dreamy z tym przesadzaniem ------. Wierze w systemowe towarzystwa wzajemnej adoracji. Generalizujac- wszyscy tak pracujemy- czy to na polu rodzinnym, czy przyjacielskim, religijnym i zawodowym.Wyobraz sobie ze nasz pan X  Redaktor przechodzi na zasluzona emeryturę i obserwuje prace swojego zespołu z zewnątrz. Po jakimś czasie dochodzi do wniosku, ze wszystko robią nie tak, promują nieodpowiednich ludzi, zatrudniają krzywo widzacych recenzentow , zmieniają profil i struktury. Ale tylko z jego punktu widzenia tak sie dzieje- jest stary, niedolezny, niecierpliwy i  po prostu ma slabe oczy, niedowidzi. Dla nowych - w domysle zespolu- kliki - jest git, jest zysk i popularnosc, chocby kosztem zdetronizowanych gwiazd, wyrzuconych na bruk znawcow i ilustratorow z poprzedniej epoki. Machina wzajemnej zaleznosci upadla. Ci u szczytu blasku pisarze nagle znajdują siebie w szambie, zapomniani nawet przez czytelnika----stać ich tylko na PODy dla odreagowania stresu. Sorry, ale tak to widzę . Smutny jest ten świat. 

Dygresja - nigdy nie byłem pisarzem i nie będę!!! Za mało pozostalo we mnie zycia, talentu i zwykłej cierpliwości.

To jest pomysł Dreamy. Chodzi mi właśnie o wyzwolenie kreatywności. Dawanie szansy. Dzielenie sie idea i wzajemnym wsparciem. Po to tu jesteśmy.  Dlatego zareagowalem na w gruncie rzeczy agresywny apel Malakha. Taka sugestia autohipnozy. Jestem zerem. Kupuje tylko produkty zareklamowane. Nie sięgam po element mi nieznany. Sam sie doluje i podcinam skrzydła. A jeśli chodzi o reklamę  to przejrzyj prosze. co dzisiaj oferują PODy - w przyszłości będzie nawet lepiej.Jest wolność i jest wybór. A w dobie kryzysu wszyscy ledwo ciągną , zwłaszcza te wielkie i niereformowalne.

Malakh

Prawdziwe, prawdziwe. Nie chcą wydawać, bo nie chcą - z różnych powodów. A każdy szef profiluje sobie pracowników według własnego widzi mi sie  i to już jest klika. Ktoś podejmuje decyzję - Pójdzie! - montuje ekipę recenzentów - stwierdzają - dobre - no bo za to im płaci - rusza kampania reklamowa i - wypełza na rynek dzieło, którego głównym atutem jest - podoba się redaktorowż naczelnemu. O jego wartości za pięć, dziesięć lat zaświadczy obecność w dziale gospodarki materiałów wtórnych.

Super recenzja. Zacheciles mnie do poszukiwan. Tez jestem fanem filmów o Samurajach, mam całość dzieł Akiro Kurosawy  i uwielbiam powroty do tych światów.  To moje dziecinstwo i pamietam miecze robione  z drewnianych wieszakow na ubrania kradzonych  z szafy,  za ktore ojciec chciał mnie zabić gołymi rekami. Kolekcjonuje stare filmy. Ostatnio znalazłem takiego  ciekawego mixsiora ET po japońsku pt " The Returner"

Pozdrawiam

Nie, to nie aluzja. To spostrzeżenie. Tak jak redaktor dużego wydawnictwa realizuje się w funkcji decydenta, prowadzi wyprofilowaną politykę wydawniczą, ma ambicję poprowadzenia całości na wyższym poziomie niż jego poprzednik. tak my posiadamy identyczną potrzebę samorealizacji w tym, co robimy. On robi selfpublishing na wysoką skalę, a my na mnieszą. Wszystkim to przynosi satysfakcję.

A jaka jest autentyczna, rynkowa wartość takiego molocha w skali 1 do 10, to wiecie Wy, bo ja niestety miałem tylko do czynienia z książkami nagrodami- a prezentów się nie krytykuje.

Chodzi mi Suzuki o odpowiedz na pytanie dlaczego oddajesz tyle wolnego czasu, tyle toczysz z siebie krwi i potu, żeby dokonać czegoś wedlug ciebie niezwykłego. Czy z tych samych pobudek co jeden z drugim dupek- pisarczyk? Tylko w innej dziedzinie? Czy to na przestrzeni twojego przyszłego życia odciśnie się na tobie pozytywnie? Co osiągniesz? Co zadeklarujesz samej sobie? Zwycięstwo idei poświęcenia?

Ja popieram twoj wysiłek całym sercem. Bo rozumiem. Ty chesz włożyć sobie do trumny portal, a ja książkę, a Ktoś Wielki całe wydawnictwo- w nadziei aby go zapamiętali - Aaa za pana X, to dopiero był poziom.

Milknę już, bo zawaliłem cały ten wątek durnymi, bezsilnymi w rezultacie uwagami. My, starzy, jesteśmy po prostu niereformowalni, dlatego kończymy w domach starców i na śmietnikach.

Tak, że jeszcze raz, nie chodzi mi o selekcję, a o smooszukiwanie się jak mówi Malakh. Myślisz , że twój portal jest extra, ja uważam tak samo, ktoś inny zaśmieje ci się w twarz i powie kupiłaś sobie to w necie, szpanujesz klasę, której nie masz. Róbmy swoje.

Pozdrawiam cię serdecznie i mocno ściskam. Już tu palca nie wścibię. Chyba...

Ja wiem, co masz na myśli i ...zgoda. Rozmawialiśmy o tym. Chodziło mi raczej dlaczago TY robisz portal. Odpowiedz sama sobie. ----  A co do jego jakości to - będzie taka, jaka jest wizja i talent redaktora, dopoki ten nie wypali się i zaskorupieje w jedynie słusznej wizji rozwoju. Pozdrawiam serdecznie - mam szczere, ż życzliwe intencje.

Suzuki

Ogromnie cię szanuje. Znam twoje poglądy , z którymi nie w pełni się zgadzam. Ale posłuchaj siebie. Jesteś przeciwko selfpublishingowi, czyli samorealizacji, a Twoja inicjatywa powołała świetny portal  literacki. To samo zrobil Baranek. Dlaczego? Powod? Ironicznie stwierdze- Ten sam, powyżej skrytykowany. Nie wiem jaka będzie żywotność tych inicjatyw, ale marzenia przekuliscie na rzeczywistość . Mnie akurat się to bardzo podoba, bo popieram NOWE z samej natury. Jeśli uda się i portal uzyska sukces komercyjny, to może się zdarzyć, ze albo założysz własne wydawnictwo albo skorzystasz z  tych małych SP już istniejących. Czy ambicja jest zdrowym kołem zamachowym kreacji? Nie- to reguła stara jak świat.    Taki byl tworca Microsoft, Aple i miliony innych.

Jaki był twój motyw tej ciężkiej pracy? Jaki jest mój? Podejrzewam...ze podobny.Poszukiwanie satysfakcji ....Wszyscy, więc , jesteśmy tacy sami. 

Pozdrawiam serdecznie.

Klika - wydawca ----recenzent - w rozumieniu  podobnego gustu, zainteresowań, poglądów - trendów obecnej mody - zapatrzenia w aspekt masowego zysku - istnieje. To lobby - też. Przecież żerują na czyimś talencie.

Dwa ostatnie zdania powodją, że....

Biję DURNYM  łbem o posadzkę i proszę o wybacznie. Wiem, że byłem ich adresatem.

Pozdrawiam .

Uwielbiam  postać Chrystusa. Jest i  będzie  bohaterem niejednego mojego opowiadania. Pojawia się jako postać realna bądź w przenosni. Pozostaje inspirujacy. I mimo, ze to slogan- powtórzę się - niesie ze sobą gigantyczna mądrość nauki ------O Miłości i Poświeceniu.

Nie lubię religii, niecierpię, nienawidzę , zwisa mi - nie chce nikogo urazić, więc nie sprecyzuje dokładnie. Stad są w tekscie obecne owe mochry.

Dlaczego nie, skoro kocham Jezusa.?

Byl idealista jak ja.

 Miłość równa się calkowitemu oddaniu i akceptacji pragnień drugiej osoby. Skoro tak niech ci religijni ludzie przestaną wystawac niepotrzebnie w kościołach i naucza się kochać. Przede wszystkim swojego Boga. Miłość do niego jest trudna. Porownalbym ja do miłości do kaleki. Jest nieobliczalny,psychicznie niestabilny i wielokrotnie niesprawiedliwy. To widać gołym okiem. Pozostaje więc kochać go takim jakim jest i jak w prawdziwym romantycznym romansie nie oczekiwać za swa miłość żadnej nagrody,-----w domyśle zbawienia, ----bo to już nie miłość ,----- a interes. Cos za cos.

Gdy nadejdzie moj czas powiem ------dziękuje ci za życie i dziękuje ci za smierć.

Jak biel i czerń  ....niebo i piekło - biała bądź czarna slepota.. Tylko na Ziemi układa się z tych kolorów czaro- białe życie.

Okej, Jezus w opowiadaniu przyleciał na aniole.Zsiadł z niego.Zaparkował go obok drugiego, błyskającego światłami jak policyjny wóz.

  Chrystus, jako człowiek zawsze mi imponował. I tutaj to on podrzucił dzieciakom broń- nie Szatan -, aby na nowo rozpocząć swój akt miłości i cierpienia na Ziemi.

Piekło wtym zestawieniu jest czystym złem, niebo złem pokrętnym i tylko Ziemia jawi się miejscem idealnie zbalansowanym w miłości i nienawiści, w radości i bólu.

I tam wszyscy pragną powrócić. Do korzeni narodzin uczucia, a nie do jakiejś porąbanej wieczności.

Pozdrawiam.

Malakh

Wiem, ze jestem meczacy, ale tak robi mi się z wiekiem. Miałem kiedyś ogromna przyjemność poznać  pana Andrzeja Proszynskiego. Człowiek zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przypominał mi kiedy mówił o przyszłości wydawniczej w Polsce młodego Carla Sagana, ten sam błysk w oku i entuzjazm bijacy   z każdego zakamarka twarzy. I spełnił swoje proroctwa.

Mam wobec tego pewna uwagę, sugestie, pomysl ------może nie tak cenny jak sobie to wyobrażam, ale zaryzykuje podzielenieniem się. ...

Wyobrazmy sobie, ze nasz Przykladowy - pan Zet robi trzy książki w selfpublishingu- SP i nie odnosi sukcesu komercyjnego. Załóżmy , ze następna książkę pisze wręcz genialna i Wy ja publikujecie. Robi furorę i klient pyta o jeszcze, wtedy pan Zet mówi, ze owszem, opublikował jeszcze trzy książki tam i tam. Wydawnictwo SP jest sprytnie pomyślana pulapka. Podpisuje umowy na siedem lat i to ono zbiera wowczas kokosy wznowien. Chwała im za to!

A co , gdyby Wasze Wydawnictwo otworzyło malutka filie SP i zagwarantowało sobie przyszły , potencjalny zysk ? Seria opatrzona zostalaby znakiem SP Fantastyka- horror- fantasy  i promowalaby  tylko tych przy twórczej nadziei za ich własne pieniadze. Przecież na pewno czasami eksperymentujecie z kimś nowym i topicie zysk. Tu, w portalu powstałby zakladka - Fantasta Potrafi, gdzie grono kolegów zlozyloby się czasem na książkę ulubionego autora?

Dobra inspiracja płynąca  z faktu  publikacji potrafi uczynić mistrzem zwykłego szaraka.

Pozdrawiam serdecznie:)

Ja również mam sentyment do tego filmu. Spokojnie można go postawić na półce obok Władcy Pierścienia. Znow fajna recenzja. Gratuluję.

Fajnie...Przeczytaj proszę, co chcesz i wyłap, bo przyznaję przyda mi się dobra rada zanim to wsadzę do książki.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka