Profil użytkownika


komentarze: 28, w dziale opowiadań: 19, opowiadania: 16

Ostatnie sto komentarzy

Jak jest poprawnie: długi na łokieć czy długi na łokcia? Jakoś się skłaniam do pierwszej wersji, analogicznie do długi na metr, a nie na metra; ale ktoś mi mówił, że w archaizacji powinno być “na łokcia”. Internet milczy… albo źle szukałam. 

Technicznie bardzo słabo. Jeśli chodzi o treść, to dla mnie taka przedramatyzowana scenka. Może gdyby wykonanie było lepsze, to emocje by się obroniły same, ale niestety tak się nie dzieje. Choć znalazło się kilka fajnych zdań i metafor, ale to za mało. Pracy! Życzę powodzenia i również trzymam kciuki!

Przeczytałam na jednym wdechu! Bardzo mi się podobało! I choć faktycznie motyw trochę ograny, ale jednak wykonanie uczyniło opowiadanie niezwykłym. 

 

Trzymam kciuki!

Rzuciły mi się w oczy dwie usterki:

nie wyglądał na więcej nie dwadzieścia kilka lat

Tu się wkradła literówka – > “niż”

 

zgody na dziecko dwa razy pod rząd było mniejsze niż wygranej w totolotka

powinno być “z rzędu”

 

Przeleciałam tekst bardzo szybko i z przyjemnością, choć początek stylistycznie wyglądał gorzej, a może tylko mi się zdawało, bo jest dość statyczny, ale później coraz lepiej. Skojarzyło mi się z podobno hemingweyowskimi bucikami (”Sprzedam dziecięce buciki, nigdy nie noszone”).

Cieszę się, że tu zajrzałam!

 

 

 

Przeczytałam szybko i bez większych zgrzytów, choć technicznie jest wiele do poprawy – od tak błahych kwestii jak pogubione kropki na końcu zdania, po “chodź” zamiast “choć” w piątym od końca akapicie. 

Niestety taka “śmieszkowa” narracja trochę mi nie odpowiada i dużo bardziej od błędów raziły mnie teksty narratorki, ale to kwestia gustu! 

Gratulacje z powodu biblioteki! ;)

Ciekawe, zwykle taki strumień świadomości do mnie nie przemawia, bo jest bezmyślnym bełkotem, ale w Twoim Obiektywie widać jakiś sens! XD Skojarzyło mi się od razu z tymi wszystkimi fotografami, którzy najpierw robią zdjęcia ofiarom zamachów, a potem pomagają rannym. A jeśli tekst zmusza mnie do szukania odpowiedzi albo nawet nasuwa jakąś myśl, to już dobrze rokuje! Może jakby to jakoś rozwinąć, nie wiem, potraktować jako szkic… ;)

Czyli można jeszcze zamówić papierową? Wystarczy przesłać formularz? (przejrzałam większość wątku, ale nigdzie nie znalazłam terminu do zamawiania)

Wow! Przekład świetnej jakości, choć porównałam tylko pierwsze dwa akapity, zanim wsiąkłam w treść. Muszę przyznać, że z pewnych rzeczy nie zdawałam sobie sprawy, choć tkwią gdzieś we mnie, że jak się nie silimy na erudycję, to nie brzmimy mądrze, kompetentnie i profesjonalnie. Ja często tak mam, że gubię się w swoich własnych słowach. Na dodatek w zawodzie, w którym wykonuje takiego “bełkotu”, który tak naprawdę nic nie znaczy, jest niestety pełno. 

Gdy klient o coś pyta, najczęściej odpowiadamy – “to zależy” albo “co do zasady”, które urosły już do rangi znaku rozpoznawczego zawodu.  Chociaż chyba najlepszym przykładem jest “zaprzeczam wszystkim twierdzeniom, których wyraźnie nie przyznaję”. Zwrot ten nie dość, że brzmi dziwnie, to jeszcze nic nie znaczy. Niby miał być odpowiedzią na przepisy KPC, wg których wszystkie okoliczności niezaprzeczone stają się od razu niesprzeczne – przyznane. Doszło do tego, że SN wypowiedział się w  tej kwestii, stwierdzając, że takie ogólnikowe zaprzeczenie jest niewystarczające, ale prawnicy dalej swoje. Może nowelizacja, która wprowadza do tego przepisu zapis “Strona jest przy tym obowiązana wyszczególnić fakty, którym zaprzecza.” coś zmieni. 

Także nie tylko w “polityce” można odnaleźć większość tych zarzutów. 

 

Pozdrawiam i przepraszam za dygresję! ;)

Tak, ale całe opowiadanie masz napisane w narracji pierwszoosobowej w czasie przeszłym, czyli Twój narrator opowiada co już zrobił – a więc nie może teraz wiedzieć jak długo może mu pomóc, tylko nie wiedział jak długo mógł mu pomóc w przeszłości. 

 

“Ranny chłopak był w kiepskim stanie. Gorączkował. Nie wiem jak długo będę mógł mu pomóc.”

“Ranny chłopak był w kiepskim stanie. Gorączkował. Nie wiedziałem, jak długo będę mógł mu pomóc.”

;)

Jeszcze nikt mi nie powiedział, że moja krytyka i uwagi są jak czekolada, raczej jak łyżka dziegciu. ;)

Jak w ten sposób przedstawiasz to zdanie kończące, to widać w nim jakiś zamysł, ale to słowo “infodump” trochę tam ni z gruszki ni z pietruszki. Sam trylobit ok, bo może budzić refleksje, czy nie był ostatni, czy faktycznie w nim nie ma szczątków, aczkolwiek jak żył 250 mln lat temu, to raczej nie miał okazji spotkać człowieka ;)

Myślę, że z tego naprawdę mogłaby być ciekawa miniaturka ;)

To trzeci Twój tekst, który czytałam w krótkim odstępie czasu i mam wrażenie, że niestety, ale każdy kolejny jest słabszy. Może lepiej poświęcić trochę czasu na korektę i przemyślenie opowiadań, niż publikować jedno za drugim, bo to mnie strasznie zniechęciło do zaglądania w przyszłe. 

 

Zaczęłam wypisywać błędy, ale jest ich zbyt dużo. Z ortografami, interpunkcją i większością stylistycznych potworków upora się beta, choć mam wrażenie, że gdybyś przeczytał ten tekst sobie na głos, wyłapałbyś większość. 

 

Ciężko ocenić ten tekst, bo to tak naprawdę mała scenka. Nie ma tu fabuły, nie ma akcji, dramatyzmu, humoru, czegokolwiek. Jest opis czynności i jakieś tło, jakaś choroba, jakieś miasto, jakaś elektronika, jakieś zwłoki, ale wszystko razem daje wrażenie chaosu. Szukałam punktu zaczepienia, od którego “się zacznie”, ale przeleciałam przez tekst i mogę go podsumować zdaniem “facet grzebie w śmieciach, aż w nich ginie”. Trochę to nieprzemyślane, a można by z tego ulepić chyba fajnego szorta. 

 

Hmm… Nie mam pojęcia, co napisać! laugh Sam pomysł, że jak się zjada, to można być też zjedzonym, interesujący, ale jakoś całość do mnie nie przemówiła. I nie widzę tu horroru… Może jestem za odporna na zjadanie ludzi albo taki mało plastyczny opis nie zrobił odpowiedniego wrażenia. A to zakończenie z “infodumpem” to już w ogóle nie zrozumiałam XD

Przeczytałam do końca w sumie tylko dlatego, że na początku dałeś znać, że zależy Ci na opiniach i że debiutujesz. Hmmm… Powyżej już pojawiło się wiele uwag odnoszących się do bardzo słabej strony technicznej. To co tu zaprezentowałeś, to nawet nie szkic, bo ciężko tu mówić o jakimś rozwinięciu fabuły, punkcie kulminacyjnym czy zakończeniu. Może warto by było właśnie o tej “kompozycji” poczytać sobie. Fabuła musi do czegoś dążyć, do jakiegoś finału. Zakończenia mogą być różne – otwarte, zamknięte, ale muszą być klamrą spinającą opowieść. Czytając, odbiorca musi mieć świadomość, że gdzieś “zaczął” i dokądś “dotarł”, a nie jedynie musnął jakiś świat. 

Zacznij sobie od planu, przemyśl sceny, przejścia między nimi, zapoznaj się z zasadami zapisu dialogów itp. A potem poszukaj bety, która pomoże z przecinkami, koślawymi zdaniami, szykiem itp. Powodzenia!

Początek odrobinę mi się dłużył, ale od sceny z dziewczynką czytałam już na jednym wdechu! Podoba mi się konstrukcja opowiadania, masz ciekawy, bogaty język, choć wpadek kilka było, to utrudniały czytanie jedynie w tej pierwszej statycznej części, później już mniej, choć w drugiej części jest więcej usterek, brakuje przecinków, gdzieś tam kropki, a niektóre zdania są przepołowione, pocięte i tekst traci na spójności. 

 

I popieram opinię ANDO, że można by wprowadzić trochę wcześniej Tomasza, by z jego perspektywy śledzić, co się dzieje z Obiektem, wcześniej niż scena z dziewczynką. Bo od tego momentu on jest główną osią fabuły, więc ten wstęp, zarysowujący tło i wprowadzający w historię bez niego, tak jak wspomniałam wcześniej, trochę mi się dłużył. 

 

Przekonałeś mnie do siebie tym opowiadaniem i chętnie zajrzę do innych Twoich prac!

 

Ja dotrwałam do końca, choć faktycznie błędów jest sporo. Do wymienionych przez innych forumowiczów dodam tylko jeszcze mieszanie czasów, nawet w jednym zdaniu – połowa w teraźniejszym a połowa w przeszłym. Należałoby się zdecydować na jedną, a “od lat pada” sugeruje, że planowałeś narrację w czasie teraźniejszym. Wtedy tylko to co faktycznie odnosi się do przeszłości, np. “Marta odeszła dziesięć lat temu” będzie w czasie teraźniejszym.

 

Mnie się podobało zakończenie oraz motyw latawca, który unosi na powrót do świadomości. Ten wstęp postapo zupełnie tego nie zwiastował, więc cieszę się, że nie zrezygnowałam. Trochę nielogiczności było, ale one mnie tak nie zniechęcały jak wykonanie. Myślę, że korekta wyszłaby temu opowiadaniu znacznie na plus. 

Dziękuję za komentarz! 

 

Uwzględnię Twoje uwagi przy poprawkach, tym bardzie,j że szukając wskazanych przez Ciebie fragmentów, znalazłam jeszcze kilka baboli, które brzmią koślawe. Poprawianie siebie, szczególnie przy takiej objętości, to syzyfowa praca. 

 

Co do zarzutu dlaczego Garda nie pozbyła się Shawa, przyznam się szczerze, że nie pomyślałam o tym. Chciałam wejść trochę w stylistykę noir i może miejscami przedobrzyłam. Pomyślę nad tym!

 

Niewyjaśniona kwestia Formularza była tak zaplanowana od początku. Mieliśmy tu dwie zagadki – jedną rozwiązaną dotyczącą morderstwa Bay Cala oraz nierozwiązaną dotyczącą morderstwa sprzed lat. Odnaleziony Formularz miał być katalizatorem dla uczuć Shawa, dla jego zaangażowania i w pewien sposób postawienia siebie w stan zagrożenia, zaryzykowania. Mimo że jest doświadczonym wyjadaczem to popełnia błędy przez to, że ten Formularz coś w nim obudził, gdyby nie on, zapewne potraktowałby sprawę rodzeństwa jak każdą inną. 

 

To opowiadanie miało być jednostrzałowcem na konkurs, ale znacznie się rozrosło podczas pisania. Ten świat w mojej głowie jest znacznie większy, ale wiem, że powinien znaleźć odzwierciedlenie w tekście, a nie poza nim, stąd mój apetyt na jeszcze kilka w tym samym uniwersum, może dopracowujących te historie. Garda zajmuje się Niedojrzałymi, a Maszyny pod postacią robotycznej policji? Może coś na zasadzie zero jedynkowej, albo jest przestępstwo albo go nie ma. Muszę się tym jeszcze pobawić! Jeszcze raz dziękuję!

 

Abstrahując od strony technicznej, która faktycznie jest dość kiepska, (a większa część tekstu to po prostu jeden akapit, co bardzo utrudnia czytanie) opowiadanie ma wiele braków związanych z innymi elementami utworu. Rzuca się w oczy chociażby nieumiejętność operowania narracją pierwszoosobową; brak zarysowania postaci; sprawozdawczość narracji. 

Może planując opowiadanie, powinieneś oprócz przebiegu zdarzeń przemyśleć sobie bohatera, konwencję, tło, tempo. Na razie sprawia wrażenie stworzonego trochę na łapu-capu. 

Przez tekst przelatuje się szybko, co jest zaletą, ale po lekturze mam wrażenie nadmiernej prostoty wyrażonej w prostej fabule, prostym przesłaniu i prostej stylistyce. Przez skromną objętość i jakby powierzchowność wątku szort wydaje się ubogi (?). Nie wiem, czy zrozumiale przedstawiam swoje odczucia, ale chodzi mi o to, że morał jest za mało podkreślony. A lektura przez to jest odrobinę bezrefleksyjna, przynajmniej moja była. 

 

Z technicznych spraw, brakuje kilku przecinków m.in. :

 

“Ksiądz na religii mówił, że jak będziemy grzeczni (,) to pójdziemy do Nieba. To prawda?”

 

“Ty, jak każdy człowiek, nosisz w sobie boską cząstkę, a przypomnisz sobie te słowa (,) kiedy będziesz miał dzieci.”

 

“Wy (,) ludzie, jesteście jak bogowie, macie boską moc tworzenia życia na swój obraz i podobieństwo, podczas najwspanialszego aktu konsumowania miłości.”

 

I przyznam się, że po przeczytaniu “Krzysiu skoczył”, moja pierwsza myślą było, że się zabił, bo uwierzył wróżce. :D Pytanie, czy to ze mną jest coś nie tak?

 

 

 

Ja też się przywitam, odrobinę spóźniona, ponieważ fragment już zamieściłam kilka dni temu. Mam nadzieję zagościć na dłużej. W kilku słowach o sobie, też jestem prawnikiem jak mjacek7235, mam dziś urodziny i to niestety moje ostatnie z “dwójką’ z przodu. Uwielbiam fantasy od dziecka, czytam, gram w gry planszowe, a teraz wprowadzam w ten świat córkę! Wierzę, że czeka mnie z Wami wspaniała, wręcz“fantastyczna” przygoda!

 

:)

Dzięki za komentarze i uwagi :)

 

@Pietrek Lecter – fragment jest niewielki i jest częścią któregoś z kolei rozdziału, wybrałam go, ponieważ chciałam sprawdzić rekacje na styl i nie miał zdradzać za wiele; szkoda, że Cię nie zaciekawił, może skusisz się kiedyś na inny lub całość, jeśli je tu wrzucę. 

 

@Dracon – dziękuję za pozytywy, a wszystkie uwagi mi się przydadzą; niestety zawsze miałam problem z dialogami; wychodzi na to, że moi bohaterowie głównie rozmawiają i wszystko sobie wyjaśniają, a za mało pozostawiam wyobraźni i domyślności czytelnika. 

Nowa Fantastyka