Profil użytkownika


komentarze: 19, w dziale opowiadań: 19, opowiadania: 6

Ostatnie sto komentarzy

zdecydowanie miałem na myśli symulację:

“– Więc wiesz już, że ma­szy­nę nie­moż­li­wo­ści, można wy­ko­rzy­sty­wać też do sy­mu­la­cji przy­szło­ści. Jasno chyba wi­dzisz, że kie­ru­nek, w któ­rym pro­wa­dzi­cie roz­wój sztucz­nej in­te­li­gen­cji na tej pla­ne­cie to śle­py za­uł­ek? – Za­py­tał Al­la­dyn.

– A jakie są inne moż­li­wo­ści?

– W tym celu za­pra­szam do ko­lej­nej sy­mu­la­cji.”

Masz jednak rację, że niefortunne “obudziłem się” naprowadza na skojarzenie ze snem.

Zatem bestialsko usunąłem “obudzenie się”. ;)

szop pracz

bruce – wprowadziłem wszystkie przecinki i poprawiłem wszystkie niewątpliwe, staranna popełnione błędy. ;) Dziękuję za miłe słowo.

LanaValle – słuszne uwagi: też poprawiłem. Impresja rzeczywiście była mało warszawska, czy może tylko subiektywnie warszawska, ponieważ to mieszkanie mogło być w dowolnym punkcie globu. Jednak zapewniam: rzecz działa się naprawdę w Warszawie. ;)

regulatorzy – z radością poprawiłem wszystkie wykazane błędy i tekst ostatecznie stał się trochę bardziej ‘polski’. Nie był to sen. To była symulacja możliwości przeprowadzona, dzięki bardzo zaawansowanej technologii… :)

szop pracz

BasementKey,

wprowadziłem wszystkie Twoje uwagi (poza zmianą tytułu, na nie mam tu sensownego pomysłu) – dzięki. :)

Odwołanie do białego niedźwiedzia jest rzeczywiście wyjaśnieniem zdarzenia z pierwszej Impresji. Te opowiadanka stanowią faktycznie jedną, dosyć luźną, całość.

 

 

szop pracz

Cześć,

dziękuję za przeczytanie opowiadanka. Założyłem, że będzie ono niedopowiedzianą historią, trochę przypadkową, odrobinę niezdarną, taką impresją rzuconą na zimowy ‘pejzaż’ Warszawy. Pewnie jednak trudno jest odróżnić zamierzone niezdarności autora od faktycznych niezdarności warsztatu. ;)

Dziękuję za zachętę do publikowania kolejnych opowiadanek/impresji – “wrzuciłem” na kolejne.

szop pracz

regulatorzy – moim zdaniem już piszesz; np. to opowiadanie jakoś staje się wspólne, w szczególności jestem pewien, że czwarty żagiel by nie powstał, gdyby nie Twoja ingerencja. ;)

Co do przecinków zgadzam się – tekst jest chyba w tym zakresie trochę nazbyt hojny, a niektóre mieszkają w przypadkowych miejscach tekstu: cała para poszła w latające statki i stąd przecinki pozwalają sobie na swawolenie… ;)

szop pracz

“Irytująca”, przy podkreślonej wcześniej słuszności, jest pewna “belferskość” uwag. Skupiają się wyłącznie na poprawności stylistyczno – gramatycznej, z całkowitym pominięciem warstwy literackiej, a przecież ten test został napisany nie po to, żeby przecinki były we właściwym miejscu, tylko w innym celu… ;)

 

szop pracz

regulatorzy,

 

z zapartym tchem przeczytałem Twoje uwagi. Pomimo tego, że są trochę irytujące, są też jednak całkowicie słuszne, w związku z czym, poddałem tekst obróbce pod ich dyktando. ;)

Jedyne czego nie wprowadziłem to “ambrazura”, ponieważ nikt nie uwierzy, że człowiek z Warszawy zna, tak wyrafinowane słowa.

Dziękuję za wnikliwe przeczytanie.

szop pracz

Bardzo dziękuję za przeczytanie i miłe słowa. :)

@matprz99 – tak, generator niemożliwości jest inspirowany “Autostopem”; za to generator dostał kilka funkcji ekstra, poza transportem. ;)

@Za horyzontem – impresji powstało pięć sztuk, ta jest trzecia. Najbardziej chyba udała się piąta: jest tam humorystyczny pojedynek z kosmitą. Za jakiś czas wrzucę (4, 5) na tę stronkę – ciekaw jestem Twojej opinii.

szop pracz

Fajna, krótka, apokaliptyczna forma. Coś trafiło w Ziemię, popsuło ją i szybko nastąpi koniec. Czyta się przyjemnie, trzyma w napięciu, bo od początku wiemy, że będzie jakaś peunta, ale nie wiemy jaka i liczymy na Autora, że nas nie zawiedzie. I wydaje się, że nie zawiódł. ;)

Przeszkadzają mi tylko dwie rzeczy:

  1. Dlaczego na Europę i Marsa lecą głównie ludzie w wieku 18-24 lata? Przecież płodni są też > 30 lat, a mają już duże doświadczenie + wiedzę. Taka nowa ludzkość, złożona głównie z ludzi w przedziale wiekowym 18-24 dałaby pewnie nowych Elojów Wellsa. Czyli potencjalnie samobójstwo ludzkości. ;)
  2. Pierwiastki o dużej liczbie atomowej, takie jak złoto, powstają podczas wybuchu supernowych, a więc gwiazd o masie > 1.44 masy Słońca. Zatem w tym układzie planetarnym w którym mieszkamy, nie ma szans na powstanie złota, przynajmniej dotąd, dopóki ta rasa (ludzie) nie opanuje reakcji termojądrowej, albo nie uda się z “Zderzaczach” uzyskać większych energii, niż aktualnie uzyskiwane. Ale nawet wtedy, złoto dałoby się “syntezować” w ilości kilku atomów. ;) Zatem zamiana całej materii Ziemi w złoto, na 100% nie nastąpi. :)

Za to z tymi “Polakami” jest fajnie – przyjemnie się czyta, że jesteśmy myślącym ludkiem i możemy uratować całą planetę. ;)

szop pracz

Cześć Żywy_Jaszczompie,

 

bardzo spodobały mi się Twoje dowcipne komentarze – szczególnie ten dotyczący dziwnych właściwości niewidzialnej wody. Surrealizm impresji oczywiście do czegoś zobowiązuje, ale jednak czuję się bardziej związany z konceptem masy bezwładnej (nie dałoby się bez niej przecież zrobić OTW Einsteina), że wycofałem się z tego zabawnego błędu. ;)

Zrobiłem też sporo innych poprawek. Może będzie się to (opowiadanie) lepiej czytało. :)

Z kawą jest zwykle tak, że niestety na jej smak trzeba popracować i zależy on od jakości kawy, sposobu mielenia i tego, jak została zaparzona (pewnie jeszcze coś się znajdzie – jakość wody?). Założyłem, że bohater zna się na rzeczy, ponieważ wyraźnie kawa pomaga mu w interakcjach z nieco halucynacyjnym otoczeniem. ;)

Bardzo dziękuję za trud włożony w czytanie i tak miłą recenzję.

szop pracz

MPJ78 – tak sobie wyobrażałem tę scenkę ze statkami, trochę właśnie w stylu Monty Pythona: statki wpływają w Aleję Jana Pawła II, a na ich pokładzie marynarze wykonują swoją pracę. Nie interesuje ich, czy akurat żeglują po morzu, czy po Warszawie. Jest do zrobienia konkretna robota i to robią, a za chwilę zajmą się swoją druga specjalizacją zawodową, czyli grabieniem i pochodnymi przyjemnościami. “Wizja” wydała mi się tak absurdalna i śmieszna, że aż warta opisania. ;)

Bardzo dziękuję za przeczytanie i życzliwe “słowo”.

 

Lana – bardzo dziękuję, że chciało Ci się przeczytać drugie opowiadanko wyprodukowane przeze mnie. Te stylistyczne/interpunkcyjne rzeczy, na które zwróciłaś uwagę, poprawiłem. :)

Dzięki.

 

szop pracz

bruce,

 

bardzo dziękuję za tę hojną opinię. Jak już ktoś zdecydował się pracowicie łączyć wyrazy w zdania, a te w całe opowiadania, to nie ma nic milszego jak otrzymać tak życzliwą notę. :)

 

dzięki

szop pracz

Lana,

 

Czytało się świetnie – o zgrozo (dla mojej pracy) “złapałem” ten tekst na jeden raz. Po prostu zainteresowało mnie co stanie się z bohaterką. Czy banalnie odleci z “dzikiej” planety, czy będzie miała jakieś niespodziewane przeszkody, nowe sposobności wykorzystania magii technologicznej.

Rzecz jasna w takim krótkim opowiadaniu nie da się opisać cech świata w którym ląduje bohaterka, ani świata z którego pochodzi. To muszą być tylko szkice, a cały ciężar musi skupić się na akcji i zarysowaniu profili bohaterów.

Do świata z którego pochodzi Dea wyobraziłem sobie małą space operę – federacja super rozwiniętych humanoidów, z w miarę istotną rolą Ziemi XXII wieku.

Twoje opowiadanie najbardziej przypominało mi Strugackich “Trudno być bogiem”, tylko a rebours. Tam jest perspektywa kontaktu z obcą cywilizacją z punktu widzenia mężczyzny, badacza obcych cywilizacji, prowadzona zgodnie z najlepszą metodyką i nieszczęśliwa miłość. U Ciebie jest perspektywa kobiety, kontakt jest wynikiem w miarę tragicznej pomyłki, więc jest tylko improwizacja, a zapowiadająca się miłość będzie chyba szczęśliwa.

Poza tym są właściwie same podobieństwa: początek udaje fantasy, jest przewaga technologiczna nad tubylcami równa magii (zresztą dla większości aktualnych Ziemian już nawet współczesna technologia jest rodzajem magii z dobrze oswojonym interfejsem), gdzieś w Galaktyce jest odległy dom bohaterów, a oni jednak czegoś szukają w kosmosie.

Mikro powieść Strugackich też przeczytałem “na jeden raz”. ;)

szop pracz

Realuc,

Dzięki za lekturę tej impresji. Szkoda, że Twoje uwagi przepadły. :(

Tak, to tylko impresja: np. siedzisz przy oknie w kuchni, widzisz jakieś dziwne rzeczy, zapisujesz. Nie poddajesz tego żadnej refleksji. Zdarzenia mijają i już. Nie wymagałem od tego tekstu niczego poza zainteresowaniem Czytelnika tym zdarzeniem i zachęceniem do przeczytania kolejnego tekstu – impresji nr 3 w której wszystko się wyjaśnia. Widać celu nie osiągnąłem.

Przy okazji – impresji jest pięć.

szop pracz

Dziękuje za “dobre” słowo.

Pan Andrzej był raczej ofiarą, pewnych wydarzeń, które miały miejsce w stolicy. Wyobraziłem sobie, że człowiek musi załatwić pilną sprawę na poczcie. Coś zmieniło go w niedźwiedzia. Zdesperowany, czując się bardziej człowiekiem, niż niedźwiedziem, poszedł jednak na pocztę. Nie mógł wziąć komórki, a na pewno łapami niedźwiedzia trudno ją obsługiwać, więc nie mógł wrzucić w navi, poczty. Dlatego musiał pytać o drogę przechodnia…

Wiem, że potem wszystko było OK, to znaczny niedźwiedzie i wszystkie inne stwory, wróciły do swojej ludzkiej postaci – byłem tam wtedy. ;)

Opublikowałem drugą impresję z Warszawy.

szop pracz

regulatorzy, tak: w trzeciej impresji wiele się wyjaśnia. Ale chyba nie ma sensu ‘zalewać’ grupy moją grafomanią i warto się powstrzymać z ‘publikacją’ kolejnej impresji kilka tygodni?

O ile jest w ogóle sens ‘publikować’ kolejne? – tu pytam serio, nie jest to żadna forma kokieterii autora.

szop pracz

Niedopowiedzenia są dobre (Kafka, Schulz, Herling-Grudziński). Ale mądrość zbiorowa jest mądra, więc zmieniłem zakończenie i dopisałem parę zdań. Może teraz jest to trochę lepsze? ;)

Poprawiłem też trochę niezdarności językowych, na które zasadnie zwrócono uwagę.

 

szop pracz

regulatorzy, dzięki za miłe, gramatyczne słowa.

Czy z każdego opowiadania musi “coś” wynikać? Poza tym dla Ciebie może nie wynikło, a dla mnie tak: nie “wpieprzył” mnie niedźwiedź z którym się spotkałem. Czemu? Przypuszczam, że wyłącznie dlatego, że śpieszył się na pocztę. ;)

szop pracz

Nowa Fantastyka