Profil użytkownika


komentarze: 36, w dziale opowiadań: 35, opowiadania: 12

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za czas przeznaczony na przeczytanie :)

@PanKratzek Twój komentarz to wzór dobrego feedbacku. Nie wyłapałem tych nieścisłości, dzięki! Co do braku widoku zewnętrznego na stacji, założenie było takie, że jest pewna tajemnica, której jednak nie udało mi się wpleść w tak krótki utwór. Zresztą nawet gdyby trzymać się tego co napisałem, kto chciałby mieć z “okien” własnego domu widok na cmentarz, jakim była w tym tekście Ziemia?

@Oluta, cieszę się, że przeczytałaś :) ogólnie to tak, zakończenie było nagłe, ale to przez wymóg konkursowy ;)

@LanaVallen, ja mam tak, że zawsze bardziej interesowało mnie to dlaczego do jakiegoś stanu rzeczy doszło niż to, jak czują się w nim bohaterowie (wiem, to niezbyt literackie). Mi znowu w każdej opowieści o przyszłości brakowała satysfakcjonującego tła historycznego, więc wiem co czujesz oceniając moje opowiadanie od strony konstrukcji emocjonalnej bohaterów, ale wiedz, że się starałem pogodzić jedno z drugim :) Co do polskich imion to tak, byłem za nie udziwnianiem i zapożyczeniami :) Za resztę uwag dziekuję! 

@ninedin cieszę się, że tekst podobał się na tyle, by docenić moje starania drugim stopniem podium konkursu. Bałem się, że tekst przepadł pomiędzy resztą i nikt nie zwróci na niego uwagi, a tu proszę – taka niespodzianka!

Chciałem zmierzyć się z pierwowzorem, gdyż od zawsze mnie fascynował jako niemal ideał powieści pełen wyśmienitego kunsztu autora. 

Dziękuję za wyróżnienie :)

Sveniu, motywację Stelli jest prosta – swego rodzaju uzależnienie od kogoś z kim spedziło się dlugie lata życia. Rozstanie nie z jej winy musiało być jak nagły odwyk, który ciężko kontrolować. Swoją drogą trochę chciałem pójść śladami fabuły oryginalnego tekstu. Dziękuję za czas i informacje zwortną, literówkom przyjrzę się oczywiście :)

Po Avengersach Odyn już chyba na zawsze będzie miał twarz Hopkinsa :D Opwiadanie czytało mi się niewykle lekko i przyjemnie, krótkie historie nadały całości dynamiki, jednak i ja w pewnym momencie trochę pogubiłem się z ilością postaci. Jednak duży plus dla Ciebie! Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

Podobało mi się. Dobrze umotywowana chęć zemsty chłopca na bezdusznym świecie. Przygnębiający klimat udziela się z każdym niepowodzeniem chlopca. Dobry tekst :)

Cieszę się Monique.M, że znalazłaś choć trochę przyjemności w moim opowiadaniu.

Co do mściwości, Remus ginął już tyle razy, że nie czuł gniewu, gdy ktoś znów mu to zrobił (tak sądzę ;) )

Pozdrawiam!

Chalbarczyk Coś musiało paść ofiarą limity znaków, ale dzięki temu pierwszy raz mogłem cieszyć sie komfortem możliwości dopisania fragmentów tekstu, zamiast usuwania czego tylko się da ;)

Dziękuję za przeczytanie opowiadania.

Muszę przyznać, że plułem sobie w brodę za wybór miejsca wydarzeń, stąd ukierunkowanie motywu przewodniego na starcie swoich z obcym, jako poniekąd spotkania tego, co stare z nowym, tego, co miało umrzeć już dawno, a z tym, co dopiero nadchodzi. Jednocześnie w tak krótkiej formie, chciałem ukazać upadek imperium oczami kogoś, kto widział jego wzrost, rozkwit i upadek.

Motyw oliwek wpadł mi do głowy, gdy przeczytałem, że na Islandii, w szklarniach hoduje się banany :D każde opowiadanie poszerza horyzonty :)

Wskazane literówki poprawiam.

 

 

 

 

Ciekawy pomysł :) biorę:

Remus, Islandia 966

 

STRONA A JABŁKA

Achilles

Afrodyta

Agni

Amaterasu

Anahit (perska)

Artemida

Aryman

Atena

Baal

Baldur

Beowulf

Brunhilda

Cuchulain

Demeter

Eneasz

Freya

Ginewra

Hanuman

Hun-kame

Hekate

Helena

Hera

Herakles

Izanagi i Izanami

Izyda

Kościej Nieśmiertelny

Kriszna

Lancelot

Medea

Nergal

Nodens

Odyn

Odyseusz                    

Orestes

Ozyrys

Pan

Perceval [Parsifal]

Posejdon

Quetzalcoatl

Rama/ Sita

Rhiannon

Remus

Sekhmet

Set

Tezeusz

Thor

Thot

Tlaloc

Wasylissa Przemądra

Zygfryd

 

STRONA B JABŁKA

Kreta 1200 p.n.e.

Aleksandria 48 p.n.e.

Cypr 44 p.n.e.

Rzym 27 p.n.e.

Tybet 783

Meksyk 850

Islandia 966

Ateny 1026

Kair 1170

Puszcza Białowieska 1250

Pekin 1420

Rumunia 1475

Madryt 1491

Rzym 1499

Haiti 1505

Malta 1565

Amazonia 1561

Peru 1571

Moskwa 1575

Paryż 1588

Holandia 1638

Tasmania 1642

Uluru (Ayers Rock) 1705

Kazań 1775

Glasgow 1795

Mont Blanc 1808

Wiedeń 1809

Caracas 1812

Londyn 1821

Tokio 1869

Breslau 1885

Madagaskar 1896

Kilimandżaro 1890

Kapsztad 1900

Kraków 1901

Piotrogród (d. Petersburg) 1917

Quebec 1927

Chicago 1939

Wietnam 1941

Teheran 1943

Etiopia 1943

Jaffa 1947

Warszawa 1953

Kuba 1963

Jerozolima 1968

Nowy Jork 1980

Nowy Orlean 2006

Bali 2015

Waszyngton 2015

Poznań 2019

 

Oraz miejsce specjalne:

Mars 2019 

Anet, dziękuję za wyłapanie błędów. Cieszę się, że spodobało się choć trochę.

ocha, dzięki za opinię. Za dużo grzybów? Ok ;)

Arnubis, dziękuję za opinię. 

wybranietz, około dziewięć wieków przed wydarzeniami fabuły , tak jak i w naszej historii, Europa przeżyła najazd Mongołów. Uznałem to, za luźne nawiązanie do wojny z Azją w opowiadaniu. 

Armia klonów nie mogła powstać z uwagi na kwestie moralne. Podobnie jak dziś nieetyczna jest eutanazja, aborcja itd, tak w przyszłości dużo większe dylematy i dyskusję będzie prawdopodobnie wzbudzała kwestia klonowania (wiem, już wzbudza, jednak technologia jest w powijakach, o ile istnieje jakaś sensowna).

NoWhereMan, dziękuję za docenienie, Twoje uwagi już dały mi do myślenia :) Co do ochrony Wajdewicza, to narrator wspomina, że akumulator broni Borkowskiego wyładował się, więc musiał go użyć wiele razy zanim dotarł do swojego celu.

Jak dla mnie pierwsze zdanie tekstu powinno być dopracowane na maksa. Musi być ciekawe, bądź wprowadzać coś intrygującego, niezwykłego. "Jak co rano wstałem, ubrałem się i razem z Markiem poszliśmy na śniadanie" Twoje zdanie raczej takie nie jest ;) życzę powodzenia ;)

Dziękuję za opinie, zmiany naniesione J

Co do imienia „Clerence”, to chciałem bronić się, że może być ewolucją i uproszczeniem jak np. Brajan, ale odpuszczam, rzeczywiście nie sprawdziłem pisowni…

Finkla, ledwie słyszalny szum dla postronnych, nieznośny pisk dla bohatera ;) ale wiem o co chodzi, mogłem lepiej dobrać słowa.

Co do kwoty, czy w dobie promocji „kup 6 w cenie 7” wszystko musi się zgadzać matematycznie? Poza tym automat mógł pobierać opłatę za przygotowanie bukietu ;)

ninedin, cieszę się, że dostrzegasz potencjał. Wojnę Europy z Azją wplotłem, bo uznałem, że w dobie globalizacji, gdy ludzie łączą się w coraz większe organizacje, wspólnoty, wojna tego typu może mieć miejsce. Europę już, jako tako, mamy tj. Unia. Azja np. pod przywództwem Chin może jeszcze nie jest do końca wyklarowana, ale powstać jak najbardziej może.

Może jeszcze pokuszę się o coś w tym klimacie, jako że to opowiadanie również jest pewnego rodzaju kontynuacją innego ;)

@stn Racja, posłużyłem się skrótem, który jest nieco sztuczny ale od początku chodziło o inteligencje jako taką, a jest ona bardzo skomplikowaną kwestią. Przyznam Ci więc rację, jest to zależne od dorobku cywilizacyjnego i naszego wychowania, ale kwestie genetyki muszą być również bardzo istotne.

@naz Dziękuję za klika, tekst miał być oszczędny i krótki, żeby nie przynudzać ;) 

A jeżeli odnieślibyśmy to do np. treści Bibli, to tym elementem odróżniającym nas był Grzech Pierworodny. Jest on dla mnie pewnego rodzaju metafora zdobycia inteligencji przez nasz gatunek, przez co odseparowania my się od świata zwierząt. Stąd zresztą tytuł ;)

Eksperyment miał pobudzić mutacje i popchnąć ją na odpowiednie tory. Czy poprzez kodowanie innych sekwencji białek, czy poprzez bezpośrednie zmiany w budowie organizmu na poziomie złożonych struktur, ciężko powiedzieć. Przyjmując, że jesteśmy tworami takiej inżynierii, możemy uznać eksperyment za udany ;) jedno jest pewne, mamy coś, czego brakuje i słoniom, i wielorybom, i delfinom. Gdzie i czym jest boska cząstka tkwiąca w człowieku? Pewnie można dyskutować i sto lat ;)

@ Finkla

Eksperymentatorzy tylko rozpoczęli proces zmian w DNA. W założeniu wszczepili to, czego brakowało od zawsze wszelkim istotom do wytworzenia inteligencji jaką znamy. Zmiany anatomiczne o których wspominałaś przyjdą same, jeżeli coś w organizmie się zmieni, reszta się do tego zaadaptuje.

@Zalth

Dziękuję bardzo za opinie :)

@cerut

Zabrnęliśmy chyba w ten sam las niejasności i przypuszczeń jeżeli chodzi o początki ludzkości.

Dla mnie równie dziwne jest to, że początki naszej cywilizacji sięgają kilku tysięcy lat. Ok, może to my zdołaliśmy okiełznać ogień i wybić się ponad całą resztę, ale z drugiej strony trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, od jak dawna na Ziemi istnieje życie? Jednokomórkowce swoją przygodę zaczęły kilka miliardów lat temu. Ewoluowały, łączyły się itd, aż w końcu powstały pierwsze organizmy złożone (włącznie z nami), które żyją już kilkaset milionów lat. Ile w tym czasie powstało różnych gatunków? Ile z nich królowało i dominowało na Ziemi miliony lat (chociażby gady – dinozaury), mając wszystkie niezbędne elementy do rozwinięcia cywilizacji? Czasu nie brakowało. O ile wystarczyłoby do tego coś tak błahego jak kciuk, czy ogień, myślę, że z któregoś odgałęzienia w końcu powstałaby rozwinięta kultura. Jednak póki co, żadnych jej śladów nie widzimy, albo nikt o nich nie mówi. Stąd moje wypociny o ingerencji kogoś z zewnątrz. Coś dało kopa rozwojowi akurat jednemu gatunkowi z grupy ssaków. Ciekawe.

 

@Finkla

Związek pomiędzy DNA a IQ jak dla mnie jest prosty. Mutując materiał genetyczny można zapewne wpłynąć na budowę organizmu ( na tym w końcu opiera się ewolucja biologiczna czyli dostosowywanie cech organizmu do wymagań środowiska). Postacie z mojego tekstu nie wpływają na kilka osobników jednorazowo, oni zaszczepiają cząstkę zmieniającą zupełnie reguły na planszy gry. Sztucznie rozpoczynają rozwój inteligencji poprzez zwiększenia możliwości mózgów przedstawicieli wybranego gatunku. Długofalowa mutacja i stopniowe zwiększanie mocy układu nerwowego mają stworzyć w przyszłości coś na wzór ich własnej cywilizacji. Dlaczego to robią? A kto to wie ;)

@cerut

O, bardzo się ucieszyłem po przeczytaniu Twojego komentarza, ponieważ bardzo długo myślałem podobnie. Dlaczego tylko ludzie byli w stanie stworzyć cywilizację jaką znamy? Od innych gatunków “wyższego szczebla” odróżnia nas mnóstwo cech: zdolność do przekazu informacji, pismo, tworzenie kultur, wierzeń itd, ale najbardziej wyróżnia nas jednak strasznie ekspansywny charakter rozwoju. Zupełnie jakby ciągnęło nas gdzieś zupełnie indziej ;)

Zawsze przychylałem się do do najbardziej fantastycznej wizji powstania ludzkości, jaką była zaawansowana bioinżynieria genetyczna rasy przybyłej z gwiazd. Czy jest to mniej prawdopodobne od ewolucji? Równie dobrze można zadać pytanie, jakie jest prawdopodobieństwo wytworzenia się życia jakie znamy z materii nieożywionej? Pewnie bardzo małe. Jednak się udało. Wierzę również w pamięć zbiorową ludzkości, wszelkie wierzenia i mity o przybyszach z kosmosu, prymitywni mogli wykreować jako wizje bóstw. Stworzenie na wzór boży opisane jest chociażby w księdze Rodzaju ;) Ale może to nadinterpretacja połączoną z naiwną wyobraźnią. 

No i tak powstał mój tekst :)

@trico

A więc:

– zabijanie bez powodu podciągnąłbym bardziej pod “powikłania” wszczepienia genów istotom z zupełnie innego środowiska, Eksperymentatorzy nie musieli wcale być barbarzyńcami, to inteligencja, w tym wypadku jako synonim grzechu, wyzwoliła w nas te najgorsze występki.

– Pierwsze zdanie odnosi się do środowiska w którym żyją dwunożne, drugie do ich cech osobniczych, np ograniczone zdolności mózgu. Przynajmniej tak miało być ;)

 

@NoWhereMan

Co do dialogów, kursywa była dla mnie najlepszą opcją na podkreślenie wyjątkowej formy porozumienia się Eksperymentatorów. Nie dostrzegłem w tym chaosu, ale dzięki za przekazanie swoich odczuć :)

 

@regulatorzy

Dziękuję za wychwycenie błędów, poprawione ;) 

Póki co to tylko kwestia naszej wyobraźni ;)

Powiedziałbym, że adresatem może być każdy. Coś jak list w butelce zagubiony na pełnym morzu.

Na taki układ mogę się zgodzić ;) Również pozdrawiam!

Związki jak to związki, nie ma takiego wagonu, którego nie da się odczepić ;) uznalem, że zabrzmi ciut lepiej z "ostatnią kartą" :) Co do "zjebalismy", to wydaje mi się odpowiednim wyrażeniem emocji tkwiących w przedstawicielu gatunku, który zniszczył Ziemię. Dzięki temu później jest poważniej. Co do znaków, chciałem w możliwie najkrótszym tekście zawrzeć sens i kluczowe elementy. Taki kaprys ;) Dziękuję za przeczytanie Michał Pe!

Pietrek, zdjęcie wyblakłoby na pewno, tekst mógł być napisany np. ołówkiem, który wierzę, że byłby trwalszy od atramentu :)

Darcon, zastanawiałem się, jak Ziemię mogą między sobą nazywać ludzie mieszkający x czasu poza nią, postawiłem na Rodzimą (planetę).

Zdjęcie na odwrocie pewnie wyblaknie” traktuję jako przezorność piszącego. Ktoś po latach dostaje pustą kartkę (zdjęcie jest zniszczone), ale dzięki opisowi przynajmniej może domyślić się co na niej było. Coś na zasadzie “poproszę dwie flaszki bo pewnie jedna nie wystarczy” :D

ocha, i nawet w niezmiernie odległej przyszłości ludzie wysyłają pocztówki :)

Dzięki za wypowiedzi. Kropka w tytule miała podkreślić motyw podróży bez powrotu. Dodatkowo współgra z symfonią kropek początku ;) Pocztówka nie ma adresata, nadawca nie wie czy ktokolwiek ją znajdzie :)

Marcin Robert, na tyle na ile znam temat, to wydaje mi się, że klonowanie odbywa się na poziomie komórkowym (DNA), nie jest to skopiowanie pamiętnika ze wszystkimi zapiskami lecz stworzenie identycznego notesu, z tą różnicą, że jest on pusty. Tu nasuwa się podstawowy problem przedstawiony w moim opowiadaniu: czy byłbym skłonny sklonować ciało najbliższej mi osoby, mając świadomość niemożliwości skopiowania jej umysłu, wspomnień i całych dziesiątek lat doświadczeń emocjonalnych? Czy zaryzykowałbym powstanie kogoś zupełnie innego od pierwowzoru? Czy to miłość czy naiwność? Apetyt na wieczność czy “nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”? ;)

 

lenah, co do kiczu to początek trąci nim, ale jak chyba każda historia o miłości ;) miłość z całą swoją słodkawą otoczką jest troszkę kiczowata, ale dopóki jest nasza, nie zauważamy tego, takie jest moje zdanie.

 

@cobolt Dzięki za opinię. Faktycznie, co do wyboru kluczowych słów będę już ostrożniejszy.

Kicz to ostre określenie, ale cieszę się, że niektórym w opowiadaniu podoba się pierwsze zdanie, innym ostatnie. Głowiłem się nad nimi najwięcej. Najwidoczniej mogę poszczycić się zaspokojeniem różnych gustów ;)

Wydaje mi się, że manipulowanie materiałem genetycznym przed klonowaniem, w celu usunięcia tego typu defektów,  to usługa dość standardowa ;) Co do chorób nabytych w trakcie “użytkowania”klonu, to już kwestia zawiła i nacechowana wieloma warunkami i obostrzeniami ;) 

Dziękuje za komentarze i poświęcony czas. Tekst pierwotnie miał być bardziej o miłości w obliczu spraw ostatecznych, jednak w między czasie dopadła mnie myśl, „a co gdyby móc sklonować ukochaną osobę po jej śmierci?” Jak czułaby się druga strona, widząc „zmartwychwstałą” miłość? I czy jest sens rywalizować ze śmiercią? Co do zarzutu odnośnie wtórności pomysłu, chciałem skupić się na konstrukcji scenki, a sam pomysł wydał mi się ciekawy.

Wybór słowa „żona” może i był błędem. „Obudów” – to słowo w szerszym zamyśle miało być pewnym zgrzytem i odnosić się do ciała bez ducha, ale nie dopracowałem tego.

Klinika, z której usług korzystał bohater, szczyci się hasłem „dbałości o każdy szczegół”, stąd klient może zażyczyć sobie odtworzenia blizn i tym podobnych. Ot, marketing ;)

@Michał Pe Dzięki za docenienie pierwszego zdania! Uznałem, że skrót myślowy o bliźnie i ogrodzeniu wokół domu dziecka jest w porządku, łatwo domyślić się, że próbowała go pokonać, co zresztą sugerując rozwinięcie, potwierdziłeś ;)

@Finkla Gwarancja dotyczyć ma klonu, a blizny to raczej efekt pracy chirurga :)

 

Dziękuję bardzo za skomentowanie opowiadania i trud włożony w jego przeczytanie. Przepraszam również za opieszałość w korekcie, ale wiele spraw mnie dopadło w krótkim czasie (przeprowadzka, brak internetu).

Wychwycone błędy poprawiłem, a wszelkie uwagi wziąłem do serca. Co do opowiadania, było to moje pierwsze podejście pod szeroko pojęte fantasy, mam nadzieję, że wszelkie negatywne uwagi są skutkiem właśnie tego.

Jeżeli chodzi o humor, to celowo miał być przaśny, bardziej jak Benny Hill, niż pan Zagłoba ;) Na pewno jeszcze nad nim popracuję.

Dopiero teraz widzę, że moja opowieść była jednak dość wtórna, niestety skupiłem się na innych jej aspektach, przez co ucierpiała fabuła. To też ulegnie zmianie w przyszłości!

Dziękuję i pozdrawiam.

 

 

Nowa Fantastyka