Profil użytkownika


komentarze: 102, w dziale opowiadań: 77, opowiadania: 31

Ostatnie sto komentarzy

Rozumiem. Jakby nie było, dziękuję za próbę :).

Poprawki wprowadzone. Nie ukrywam, że język to coś z czym się – niestety – borykam. Fantazyjne porównania i metafory to też brzydki nawyk, który pewnie wynika z przekonania, że jak nie będzie kwieciście to będzie nudno. Moralizatorska końcówka? Mooooże troszkę. Ale co do tego czy “długo i szczęśliwie” to nie wiem czy mogę się zgodzić. Jeśli faktycznie tak to się da odczytać, to źle to po prostu ująłem, acz intencja była inna.

 

Co do stwora w lesie, to przyznaję iż miał wywołać taką reakcję. “Ale… jak… kiedy… przecież… WHAT”. Po raz kolejny… może troszkę przesadziłem :).

Well, fuck.

Większość poprawek z tej mojej niewygodnej gramatycznej gimnastyki wezmę pod uwagę. Na niektóre kręcę trochę nosem (Tak, wydaje mi się, że jeśli egzekucję rozumiemy jako wydarzenie, to można je minąć. No i co do tych sanktuariów - świątynie religijne chyba są/były na tyle często kojarzone z tym terminem, żeby jako tako pozostać wymienne). Poza tym jednak, dzięki za uwagę. Doszlifuję tu i ówdzie.

See ya next week :D.

@ RogerRedeye

You, sir, are correct. Do poprawy.

@ Mauea

Yay!

A odmieniać nie zamierzam, wyczerpałem na dziś limit robienia z siebie durnia.

@ RogerRedeye

Autor tutaj mógł popełnić gapę. Znalazłem tę nazwę w książcę i (możliwie, że błędnie) doszedłem do wniosku, że to hełm na modłę takich jakie nosili piechurzy w starożytnym Rzymie.

Odnośnie przydługich zdań:... I may have a problem with that...

 

Ponadto, zgodnie z obietnicą, dodałem parę zdań do dialogu za sugestią Maeua, żeby rozjaśnić nieco okoliczności. Nieco. Trochę. Tyci-pyci.

Zdążę, ale później. Mam zaraz wykłady, a chcę zjeść zupę w poczuciu iż dodałem trochę nieociosanego piękna temu światu.

Miałem jeszcze jeden fragment, którego postanowiłem nie dawać właśnie dla tego domyślania się :). But I see your point. Później wstrzyknę jeszcze jedno czy dwa zdania, prawdopodobnie w krótkim dialogu przed finałem.

@ Achika

Yay!

@ domek

Aww

@ Mauea & Mauea

Postacie osobne, ale widzę skąd zamieszanie. Do poprawy. Nazwę "Dyrektor" specjalnie użyłem, żeby brzmiało ciut nie na miejscu. Odnośnie treści - tak, miało być ładniej niż głębiej :). Wydawało mi się jednak, że motyw całego końcowego zamieszania jest stosunkowo jasny. I was wrong :(...

Dziękuję bardzo :) kolejne części ukażą się niebawem.

Idź do zakładki Hyde Park, przeczytaj "Wskazówki dla piszących", naucz się ich na pamięć, przeczytaj z dwadzieścia kilo dobrych książek i nie grzesz więcej.

Parę komentarzy temu przyznałem, że nie dojdziemy do porozumienia bo działamy na różnych falach, mamy różne poglądy, łechtają nas różne żarty i nie ma sensu ciągnąć tej dyskusji. Jeśli tobie sprawia przyjemność robienie z siebie ofiary, to cóż... nie przeszkadzaj sobie ^^.

Wiesz, trudno mi się z tobą rozmawia głównie dlatego, bo nie pojmujesz, że większość tego co tutaj piszę ma charakter żartobliwy i nie podchodzę zbyt poważnie do tego co się tu dzieje... Dodaj do tego dwa WYRAŹNIE różniące się typy poczucia humoru, a ta dalsza dyskusja będzie mieć równie dużo sensu co próba pogodzenia parady równości z nacjonalistycznym marszem wyzwolenia antysyjonistycznego.

Od razu przypomina mi się krótki komiks, gdzie bohater twierdzi że nie może odejść od komputera, bo "SOMEBODY IS WRONG ON THE INTERNET!"

Aight, lets get going...

Gedeon,

Zdanie kościoła na większość tematów mnie nie obchodzi, ale czy to zabrania mi robić sobie z tego jaja? Nope, quite the contrary. Śmieję się z wielu rzeczy, a Benio jest jedną z nich, a im bardziej absurdalna decyzja tym z większym śmiechem to traktuję.

Mówienie o Puchatku uważasz za sprowadzenie do absurdu? No stary, Ameryki żeś nie odkrył :). Oczywiście, że napisałem to dla żartu, to ty dziwnie się zachowujesz, interpretując to jako moje dogłębne zdanie na temat papieża. Ono takie nie jest. Jest o wiele gorsze, ale się nim nie dziele bo uważam, że mało kogo to obchodzi.

Badanie książki pod kątem ukrytego zła nie jest złe. Doszukiwanie się za wszelką cenę satanistycznych treści (gdy się ponadto samemu średnio rozumie, co satanizm faktycznie znaczy...) w książkach dla dzieci i młodzieży absurdalne jest. Uważasz argumentację tej seniority co napisała te książkę za słuszną? Bo z tego tu się w tym momencie śmiejemy bracie.

Nie rozumiem, dlaczego w twojej opinii fakt, że nie wyznaję tej samej religii daje papieżowi automatyczną bańkę ochrony + 5 przed posiadaniem mojego własnego zdania. Prezydent USA należy do innego kręgu kulturowego i społecznego, a jednak mogę się śmiać gdy zrobi jakąś gafę, czy zabronisz mi także tego? Słucham co ci ludzie mają do powiedzenia ponieważ, czy się to komu podoba czy nie, wywierają wpływ na losy tego świata. Nie są idealni, czy przewodzą krajowi czy religii, to wciąż tylko ludzie - srają i jedzą, oddychają i pierdzą. Gdyby Dalajlama zaczął wygłaszać bzdurne opinie na jakikolwiek temat, z identyczną przyjemnością nabijałbym się właśnie z niego.

Dreammy,

Wolno mu krytykować co mu się jawnie podoba. Podobnie jak mnie i tobie.

Jego postawa jest tylko oczywista, jeżeli wszyscy się zgodzimy iż urząd papieski identyfikujemy automatycznie z głupotą. Ja nie rozumiem dlaczego jeszcze nie napisał tej samej książki na temat Kubusia Puchatka, gdzie po dogłębnej analizie jasne się staje, że Krzyś to schizofreniczny heretyk, który komunikuje się z siłami ciemności z pomocą Belzebuba pod postacią Prosiaczka. Moment... co mówicie? To jest bajka dla dzieci mająca umilić im czas? No to ja się pytam gdzie tu jest Bóg! Czemu Krzyś nie chodzi do kościoła w niedzielę! Oczywiste jest, że książka i serial animowany to nic innego jak otwarty list zachęcający młode umysły do zrobienia laski Lucyferowi.

Mnie najbardziej bawi jedna sprawa: zdanie Benia? Nikogo nie obchodzi.

Poważnie, możemy się oburzać, ale ludzie którzy posłuchają tego człowieka prawdopodobnie zabroniliby swoim dzieciom czytać tego tak czy inaczej. Normalny rodzic zareaguje tak jak my - spojrzy się na Papieża Palpatine'a, westchnie z frustracji czy rozbawienia, po czym da dziecku następną część. To dobra seria, a przy tym dostępna dla każdego przedziału wiekowego (no, może poza 1 częścią...). KK mogą sobie krzyczeć, nawracać, publikować książki, ale i tak większa, bardziej ogarnięta część społeczeństwa stwierdzi ostatecznie: "To tylko fikcja literacka, stary pierdzielu, idź jebnij się w głowę drzwiami do swojego złotego pałacu i nie zawracaj nam głowy".

Kocham "To" i To. Mówiłem nawet o nim na swojej maturze ustnej z języka polskiego. Podoba mi się także ta recenzja, ale nie zapewne dlatego bo mówi o tej powieści w samych superlatywach... z którymi się w pełni zgadzam.

JeRzy, co do twojego komentarza... rozumiem ciebie, nawet jeśli się nie zgadzam. Widzę, dlaczego wytrąciło cię to z równowagi. Z drugiej jednak strony, taki cthullistyczny potwór jakim na końcu się okazał Pennywise pasował dla mnie w pełni... shit, moment kiedy Frajerzy wchodzą do legowiska Tego i patrzą na poły-prawdziwą formę, dosłownie wyrwał z moich ust: "Nie, kur*a, nie!", z tym że to był okrzyk na pół wystraszony na wpół podniecony. Dodatkowo, jeśli czytasz więcej jego książek i wiesz co nieco o Kingowej kosmologii (Ka, Szkarłatny Król, Mroczna Wieża i jej różne poziomy, Can-toi, etc...) to takie oblicze Pennywise'a zdecydowanie pasuje... chociaż ten argument może nie trafiać do osoby, która Kingów wiele sie nie naczytała.

Wygrałeś nagrodą w kategori najbardziej kliszowego i sztampowego tytułu w tym tygodniu, to pewne.

Bohdan,

I co z tego, że Eferelin jest facetem? Co mnie to obchodzi? Co to ma wspólnego z czymkolwiek? Swoją drogą, miałem wrażenie, że postawienie ":)" przy tekście o 'zawodzeniu' wskaże na to, że pisałem to z przymrużeniem oka...

Przecież nie traktuję jako osobistej porażki tego, że wam się to nie podobało. Nie wspomniałem słowem, bo chciałem też zobaczyć normalne reakcje, a wasze były prawdę mówiąc, spodziewane. Gdybym czytał to z waszej pozycji, też pewnie nie czułbym się powalony na kolana. Poza tym, Eferelin napisał: "Czytało się przyjemnie", a podejrzewam że taka opinia w jego głowie pojawiła się zanim zerknął do komentów. No i dobrze.

Lionhead,

Najczęściej kreśloną ostatnio postacią wampira jest wróżka świecąca się w słońcu, dla mnie przypadek wampira, który nie zadurza się w jakiejś nastolatce to zakrawa na pieprzoną rewolucję... Tak na marginesie, nie byłoby logiczne dla wampirów by, jeżeli już muszą, zakochiwać się w starszych osobach? Istota chodząca po świecie od wieków chyba prędzej zainteresuje się kimś, kto może ma większy bagaż doświadczeń, wspomnień etc... taka luźna dygresja.

Nie chcę uchodzić za osobę, która rozpaczliwie broni swojego dzieła ale pozwólcie, że jednak trochę je pobronię... Dla mnie, to opowiadanko było po trosze eksperymentem, zabawą... oraz formą odstresowania się. Eksperyment, ponieważ napisałem to, nomen omen, w sposób, który miał się odwoływać nieco bardziej do kobiecej stylistyki. Nie ukrywajmy, każde opowiadanie/powieść ma swą publiczność, a ja dla odmiany chciałem napisać coś właśnie dla pań. Czy udało mi się? Nie wiem, wy mi powiedzcie. Eksperymentowałem także, ponieważ w swojej opinii, jestem potworny gdy chodzi o pisanie postaci kobiecych. Potraktujcie to jako trening. Dodatkowo, eksperymentowałem z umieszczeniem "znaczenia" w opowiadaniu. Wiele razy czytałem, jak to "konieczne" jest by każda forma fantasy/sf posiadała jakieś głębsze, zamaskowanie znaczenie... osobiście, uważam to za stek bzdur. Jednakże, czemu nie miałbym spróbować? Wyżej chodziło o ukazanie właśnie takich pasożytów emocjonalnych, jakie otaczają nas na co dzień.
Opowiadanko to było dla mnie zabawą, gdyż znacząco różni się od tego co na ogół piszę. To przyjemne, gdy ma się wrażenie iż wychodzi ci nieźle coś, czego jak dotąd nigdy się nie podjąłeś.

There. To jest moje stanowisko dotyczącego Ostatnich Obietnic.
Namaste.

Dammit. Po skonsultowaniu z bliską współpracowniczką, zmuszony jestem przyznać iż mój pierwszy komentarz napisałem jak kiep i nie dziwię się, że tak to zrozumiałeś. Chylę kapelusz w pokornym milczeniu i więcej grzechów nie popełnię...

Ponieważ moje poprzednie komentarze mogły być niejasne, tutaj wyrażę się jasno...

Ekhm...

FUCK TWILIGHT, FUCK BELLA, FUCK JACOB, AND A TRIPLE AROUND THE WORLD FUCK EDWARD. Grafomaństwo dla niezaspokojonych trzynastolatek i suszejących czterdziech, zidiociała fabuła o kretyńskich postaciach i karykatura wampirów! FUCK THAT SHIT. I HATE IT.

Ekhm...

Opowiadanko powyżej powstało jako jeden z moich obrazów o tym, jak powinen wyglądać wampir. Nie jest to dla wszystkich, zgodzę się. Nie jest to nawet dla mnie, znacząco to odbiega od tego co piszę na ogół... still, fajnie się pisało.

Albo ja się źle wyraziłem albo źle mnie przeczytałeś ale...

Dokładnie o to mi chodziło. Właśnie taki miał być, skurwiel, pasożyt, który o ile potworny to budzi wciąż obrzydzenie, tak jak wielu ludzi dookoła nas.

Romantyczny wampir? Nigga', please. Świat w ciągu ostatnich lat dostał ich za dużo i o to mi chodziło.

Ok..."I know what yer' thinkin'", że zacytuję C. E. ... ale zanim rzucicie się na mnie z kołkiem i dzikim rykiem "ZMIERZCH LOVEEEEEERRRR", dajcie mi coś powiedzieć.

Uwielbiam wampiry. Ale wampir zawsze miał tylko trzy oblicza, żadne z nich nigdy nie przedstawiało go w specjalnie pozytywnym świetle:
- wampir jako żądna krwi bestia, drapieżnik.
- wampir jako elokwentny, ale wciąż potwór w ludzkiej skórze, który nawet jeśli cię zaprosi na kolację, to ty skończysz z wydartym gardłem i tyle w tym romantyczności...
- wampir jako pasożyt, kłamca, istota żerująca zarówno na ciele jak i emocjach. Podobni ludzie istnieją w świecie rzeczywistym, a jeśli sami ich nie spotkaliście - na pewno słyszeliście o osobach, które coś takiego spotkało.

To uproszczony pogląd na to, jak postrzegam Nosferatu. Napisałem to może z poczucia "... nie nie, robaki, TO jest wampir...", przyznaję. Ale w ostatecznym rozrachunku, moje intencje są czyste, splamione tylko krwią. Więc jeśli KTOKOLWIEK zacznie piszczeć o moim zżynaniu Meyer, osobiście zakradnę się w nocy do twojego domu, nasikam na masło, zadźgam psa, podpalę ulubiony kocyk i wbiję kołek w oko. Good night.

O boziu! Ulysses! To właśnie z tej bajki, pamiętam, nauczyłem się słynnej sfinksowej zagadki i odpowiedzi na nią! Właśnie z tego!

Prędzej swojemu dziecku dam oglądać Ligę Sprawiedliwych i komiks ze Spidermanem niż pieprzonego Reksia. Nie dość, że wyniesie więcej to będzie się znacznie lepiej bawić. Tak jak ja.

@Jest zaburzona czynnościowo (cierpi na zaburzenia kompulsywne ze zwiększającą się perseweracją na tle Wampirów).

Moment, ten fragment to jest żart. Prawda? Jeżeli to żart, to pominę to z krótkim "... ha...". Jeśli zaś Biuściasta42 traktuje córkę jako pseudoemocjonalna dźwignia byśmy przymknęli oko na jej niskiej jakości dzieło, to ja idę zwymiotować przez okno. Koncert życzeń sobie tutaj ludzie urządzają...

Wciąż, nie jest tak, że nie doceniam niczego w jej twórczości. Nik "Biuściasta42" do teraz wywołuje u mnie rechot. Hehe. Hhehehehe. Heeee.... Right.

Wiedziałem, że nie uniknę porównania z wiedźminem... zrozumiałem to około 10 minut po pierwszym pokazie jego zdolności mistycznych. Tak czy inaczej, dziękuję, że zrobiłeś to w taki ładny sposób, a nie "OMG PLAGIATOR TO WIEDŹMIN Z SZCZELANIEM LOLOLO" ^^. Brown trochę się wykaraskał zbyt łatwo, prawda, ale trochę o to chodziło. Bestia to była już tylko drgając, odcięta kończyna, którą sekundy dzieliły od śmierci.

Co do moich połączeń, cieszę się, że pierwszy komentarz jest pozytywnie do tego nastawiony. Jeżeli ktoś mnie oskarży o to, że na samym początku tej historii obiecuję zupełnie coś innego niż potem dostarczam, to ma trochę racji. Ale tylko trochę. Starałem się, by całość miała dobrą jakość na każdym poziomie. Poza tym, pieprzony mentalny pojedynek to był pierwotny pomysł na tę historię...

Anyway. Cheers!

AdamKB, dzięki ci, że to ty dałeś argument o kobietach. Kompletnie się z nim zgadzam, ale nie chce mi się szarpać z ludźmi o tekstach typu "KOBIETY W MUZUŁMANIŹMIE SĄ SZANOWANE LOL NIE TO CO TE NA ZACHODZIE". Poważnie, kultura gdzie kobieta jest w gruncie rzeczy obywatelem drugiej kategorii nie powinna się utrzymać...

Gedeon, jestem na tyle młody, że numery do lotka przydadzą mi sie 10x bardziej niż jakaś tam wiedza o sensie życia czy innych zaświatach, to mnie nie nakarmi :P

Jeśli wiara daje mi odpowiedź na najważniejsze pytania, to ja czekam na numery do najbliższego lotka.

Połowniczo zgadzam się z Areotem w kwesti magii. DnD'owskie podejście, w którym mistyka otaczająca magię jest ŻADNA. Zerowa. Mamy za dużo historii gdzie magia jest w sumie potraktowana przez autora jako: "Oh wiecie, to magia, tego się nie da wytłumaczyć więc nagnę każdy możliwy punkt fabuły w sposób, który mi pasuje". Błąd. To nie jest fajne, to jest głupie i świadczy, że kompletnie nie szanujesz cztelnika. Magia w wykonaniu  Tolkiena zawsze była czymś niezwykłym, gdyż nikt w sumie nie potrafił się nią posługiwać! Czytelnik mógł poczuć to samo na widok Nazguli czy Gandalfa co Sam albo inny hobbit. Niech magia będzie czymś unikalnym, egzotycznym, wywołującym strach.

Królewskie dzieci? Zgadzam się, ale także połowniczoi. Polityczne intrygii szlachciów w fantasy mogą być kurewsko fascynujące. Złapcie "Grę za tron". Nie przepadam za to za historią, gdzie jakaś zasrana sierota nagle okazuje się dziedzicem tronu i bla bla bla bla FUCK THAT SHIT.

"Nie oceniaj książki po okładce", mówią. "Tytuł to nie wszystko", tak gadają. Niech więc ktoś mi wytłumaczy, dlaczego gdy przeczytałem ten tytuł to byłem z miejsca przekonany iż tekst jest denny... i hej, coś takiego! Tak właśnie jest!

Ale to są nuuuudne książki i głuuuupie. Nie to co światowej klasy dzieła co "Miecz Wieczności" czy "Miecz Chaosu" albo "Nieskończona krew demonów" albo "Krwawy Miecz" czy też "Mroczny miecz". Swoją drogą, jak to się stało, że prawie wszystko co ma w tytule słowa: ciemność, krew, miecz, automatycznie oznacza, że książka/opowiadanie jest efektem masturbacji intelektualnej autora marzącego o adaptaci filmowej i zostaniu drugim Tolkienem?

Twoi nauczyciele akceptowali TAKIE pisanie? Człowieku. Dude. Powineneś ich pozwać, a nawet nie żartuję w tym momencie. Jeżeli ciebie nauczono, że to jest dobre, to wskaż mi kierunek i oczekuj w szkolnej gazetce przeczytać o maniaku z piłą mechaniczną w pokoju nauczycielskim.

Zaczynam dostrzegać czar kiepskich opowiadań. Nawet gdy ktoś nudzi mnie treścią i drażni gramatyką, to poniżej znajdzie się parę komentów, które rozjaśnią me oblicze.

Zmień tytuł. Na Boga, Buddę, Alibabę i tysiąc rozbójników, zmień ten tytuł.

Ta strona potrzebuje takiego krytyka jak Achika. Nie dlatego, bo go chce, ale dlatego, bo na niego zasługuje. Ona jest tutejszym cichym obrońcą. Naszym Mrocznym Rycerzem.

Poważnie, nasmaruję się wazeliną jeszcze troszkę i wejdę głębiej, ale krytyka stosowana przez tą panią jest konstruktywna, rzeczowa, zabawna jak dziesięć skur*ysynów i bogata w treść. Rozumiem, gdy ktoś komentuje opowiadanie tekstem: "Nie podobało mi się", ale nienawidzę tekstu "Nie podoba mi się, brakowało tego czegoś, nie wiem czego". WTF to ma znaczyć? Achi przynajmniej wytyka punkt po punkcie czemu jesteś głupkiem i wiesz, co faktycznie trzeba zmienić.

Nie jest jedyna, rzecz jasna, ale jak dotąd zauważyłem, że robi to najobszerniej. Thank you.

Czytając powyższe komentarze bawiłem się dziesięć razy lepiej niż z tym opowiadaniem.

Fajny szort. Przywodzi na myśl opowieść ogniskową, albo krótki odcinek Strefy Mroku.

Mogę to zrozumieć. Sam znalazłem w swych folderach stare teksty, które wywołały na mej twarzy dość spory uśmiech. Zastanawiałem się nawet, czy by tego nie umieścić, ale ostatecznie zrezygnowałem.

Mimo to, Gorki, poważnie. Nie pisz tekstu wypełnionego mądrze/artystycznie brzmiącymi frazami, tylko po to by takie istniały. Jeśli nie potrafisz odnaleźć w nich sensu, który starasz się przekazać czytelnikowi, to tego nie rób. Wychodzenie z założenia, że "OH, pozwole czytelnikowi samemu odkryć, co to dla niego znaczy" jest tanim chwytem kiepskiego, pretensjonalnego pisarza. Nie piszę tego w złym duchu, to prosta rada.

O tekście zmuszony jestem powiedzieć... nudziłem się trochę. Nie czuję, żeby to opowiadanko było złe same w sobie, ale nie bardzo dla mnie.

Co do genialnej wypowiedzi Areota, jakoby opinie innych się nie liczyły, głosuję za usuwaniem jego opowiadań. W końcu nie po to, cholera, człowiek pokazuje swoją pracę, by ktokolwiek odważył się wyrazić inną opinię niż "OBOŻĘORGAZMUMYSŁOWY".

Pisze się ZAWSZE dla innych. Jeśli uważasz inaczej, niech to dzieło zostainie w twojej głowie/dysku twardym/szufladzie. Podejście typu: "Hej nie obchodzi mnie co INNI myślą! To jest moja wizja, moja sztuka i ważne, że MI się podoba!" czyni z ciebie palanta.

Fajnie. Poważne to to jest, ale...

Co to właściwie jest? Mroczna ciemność, jezus maryja...

Ajwenhoł, każda osoba wierząca odpowie ci, że nic nie pamiętaasz, gdyż odzwiedziłeś CZYŚCIEEEEEC!!!

Zgadzam się z Redilem. 1453 był - co mnie zadziwiło - tekstem, który nie pozostawił we mnie poczucia iż zmarnowałem czasu. Będę chamski, ale tak jest niestety z większością opowiadań... kilka pierwszych zdań utwierdza mnie w przekonaniu, że "Jezu chryste, mógłbym się w tej chwili masturbować albo ratować niemowlęta z pożarów...", a zakończenie poważnie testuje moją determinację, by nie chwycić za żyletkę.

Czytając 1453, świetnie się bawiłem. Ani na chwilę nie żałowałem, że nie oddaję się innym szczytnym i światłym zajęciom.

... Well daaaaaayuuuuuuum... Człowiek uczy się czegoś nowego dnia. Gracias.

Chyba macie rację... ale czytająć tekst w "Jak publikować w fantastyce", sądziłem, że oceny są jednym z kryteriów, jakie redakcja bierze pod uwagę zanim zwróci swój wzrok na dane opowiadanie.

Komentarz autora:

Fakt, tamte dwa błędy... yeah, they suck.

Jeśli chodzi o dialogi i postacie... staram się je budować jako naturalne. Dostaję szału, gdy sięgam po powieść/opowiadanie fantasy a tam się roi od cholernych stereotypów. Gorzej, czasami niektórzy budują bohaterów w taki sposób: "Oh ona jest bezczelna, wiec w sumie to wszystko. Będzie wszystkim pyskowac i pokazywac jaka jest twarda" albo "On jest taki zamyslony! Bedzie caly czas zamyslony i będzie świecić się w swietle slonca!"

HAHAHAHAHAHAH nie. Ludzie są różni, ale nigdy ich osobowości nie opierają się na jednej nucie. Prawda jest taka, że czasami potrafimy być kuresko nudni, a taki moment też trzeba uchwycić. Życie zabójcy potworów nie opiera się jedynie na wymachiwaniu mieczem, szukaniu artefaktów zagłady i pieprzeniu wszystkiego z względnie foremnym otworem (Wybacz, Geralcie z Rivi, jesteś jedynym dozwolonym wyjątkiem...). Tworzę swoje postacie częśćiowo w oparciu o osoby, które znam. Oczywiście, możecie się zapytać... "Moment, jak możesz oprzeć charakter łowcy zombie w oparciu o kogoś z realnego życia?". Mogę, a sądzę ze nawet nieźle mi idzie.

Co do zombie: kocham je. Kocham zombie głupie i sprytne, szybkie i wolne, pełnych szału maniaków z 28 dni później oraz milczące, snujące nogami Romerowskie truchła. Zombie rządzą. Cieszę się, że udało mi się powołać do życia (ha!) zombie w nieco innej odsłonie.

PS. Muszę się przy okazji przyznać... tworzenie akcji jest ciężkie! Uwielbiam eksplozje i masakry, ale gdy trzeba rozpisać scenę walki to... Muszę nad tym popracować.

Cieszę się, że się póki co podoba, ale nie dostaję żadnych ocen... :(

Przeczytałem. Podobało mi się, a powyższy koment to była tylko luźna obserwacja.

First!

1+4+5+3 = 13. Sprytne, ale rozgryzłem to już na "Pokój 1403" gdy pisał to król S. King x]

Nadchodzi, powoli ale nadchodzi. Nie możesz poganiać geniuszu! Moje uber writing skillz potrzebują czasu! Ostatnia część Marszu wyjdzie przed końcem tego miesiąca... Prawdopodobnie za tydzień w sobotę. I gots too work on it!

Well, jeśli pojawią się głosy krytyki iż nie ma tutaj spiczastowłosych elfów z mieczem wielkości małego drzewa szukających Starożytnego Miecza Smoków Chaosu, to nie tylko nie jest to opowiadanie dla these ludzi. Fuck these guys :D!

@Ajwenhoł

Ja się wyczytałem z tego prostej nauki - Jeśli zaciągnąłeś dług, musisz go spłacić... inaczej ktoś ci w tym pomoże.

Może wczytuję się w to za bardzo, ale taki wydawał mi sie sens tej historyjki.

Aight, here's what I think.

Spodobało mi się. Nie mogłem się pozbyć uczucia, że czytam opowiadanko wzorowane trochę (celowo czy nie), na bajkach Grimmo/Andersenowskich. Nie mogę powiedzieć, że byłem jakoś specjalnie zaskoczony gdy tajemniczy wędrowiec wyjawił w końcu swą cenę, ale rozumiem też, że nie o to chodziło. Masz przyjemny w czytaniu styl, a gdybym miał dzieci to nie zawahałbym się im przeczytać tego jako opowieść z morałem.

Jeśli chodzi o gramatykę, w paru miejscach zdania były ciut za długie i/lub przekombinowane.

"Dbał o to, aby jej życie było usłane różami, które może i jemu miały pomóc, choć trochę ukoić ból, po stracie ukochanej."

Widzisz, co mam na myśli?

Porównanie gilotyny do "pocałunku śmierci" wydało mi się niezręczne. To pieprzone wielkie ostrze odcinające ci głowę!

Zapomniałem dodać:
STFU

Chryste...

1. Tak, masz przestać pisać pseudo-Genesis. Jeśli tworzysz mitologię swojego świata, to świetnie. Nie mam nic przeciw. Ale to powinny być notatki, materiały, dodatek do dania głównego. To nie jest ani fascynujące, ani ciekawe, jeśli twoje mity nie są przywołane w odniesieniu do jakiejś konkretnej fabuły. A gdy piszę "pseudo-Genesis", to możesz wstawić w miejsce Genesis jakikolwiek zbiór opowieści o powstaniu świata. Nie mówię o tym pogardliwie. Termin "pseudo-Genesis" ma negatywny wydźwięk w stosunku do tego co napisałeś, a nie księgi Rodzaju. To tak, jakbym nazywając Aslana z "Opowieści z Narni" Pseudo-Jezusem obrażał Chrystusa.

2. Nie obchodzi mnie twoja znajomość mitów. Przychodzę tutaj czytać opowiadania. Możesz być szyntoistą z anarchistycznymi zapędami, który nałogowo czyta Koran przy świetle księżyca, albo wyznawcą dawnych pogańskich wierzeń germańskich, zafascynowanym sztuką południowej mezopotamii. Obojętne. Co z tego? Przyszedłem czytać opowiadanie, poznać jakąś fabułę, nie listę twoich zainteresowań.

3. Patrz punkt 1.

4. Potraktowałeś ten punkt z przymrużeniem oka więc nie będę się tutaj rozwodzić ani żenić. Tak, są ludzie, którzy czytają biblię. Obojętne. Co z tego? Przyszedłem czytać opowiadanie, a nie powstanie świata fantasy, z którym nie mam absolutnie żadnego kontaktu ani emocjonalnego połączenia. To po prostu nie jest ciekawe.

... Proszę mi pokazać chociaż jeden zarzut przeciwko twojej cholernej wierze. Jedyną osobą, która na ten temat cokolwiek gada jesteś ty. Ty poruszyłeś swoją znajomość mitologii oraz fakt, że z tobą nie da się na ten temat normalnie rozmawiać bo zaraz zrobisz z tego wywód. Ani ja, ani Michał nie poruszyliśmy tego w żaden sposób. Porównanie tekstu do Genesis nie jest w żaden sposób oceną religii z którejkolwiek strony na to nie patrzeć. Jest PORÓWNANIEM.

Michał Strogow powiedział jedynie to, co powie ci każda osoba z dwoma szarymi komórkami pozostałymi po procesie dojrzewania: jesteś młody. Wydaje ci się, że coś wiesz o świecie, ale tak nie jest. Zmienisz swoje poglądy jeszcze wiele razy, przekształcą się, a za pięć lat spojrzysz się do tyłu i powiesz to samo co każdy z nas: "Wow... to nie było mądre". Wiem, że w to nie wierzysz. W porządku. Nie obchodzi mnie to. Co mnie obchodzi to żebyś nie nadintepretował tego co się o tobie mówi. Twoja praca będzie krytykowana. Pogódź się z tym.

Btw, mamy prawo cię krytykować. Każdy ma. Ty też masz to prawo.
Więc STFU, napisz coś ładnego i znieś to jak mężczyzna.

Teraz już tylko pozostaje czekanie na święty BANHAMMA'...

Aight, teraz posłuchajcie papy Tomka.

Widzicie ten podręcznik do historii, który stoi na waszej półce zaraz obok słownika? Right. Spalcie go. Nie potrzebujecie go do tego filmu. Chcecie wiedzieć dlaczego? Bo to opowieść FANTASY. Jeśli szukasz faktów w historii traktującej o czerownicy odpowiedzialnej za Plagę, to oczywiste, że dostaniesz pianozo-wścieklozy. Przestań. Tło historyczne jest - tylko! - tłem. W tej konkretnej historii nie jest ono ważne, a nie sądzę by ktokolwiek szedł na ten film by robić notatki na sprawdzian z historii...

Nicolas Cage i Perlman są świetni. Przykro mi, ale mamy tutaj prawdziwy szczery bromance. Przypomnijcie sobie Mela Gibsona i Danny'ego Glovera, Sama i Froda, bo ja wiem, Hana Solo i Czubakę ( the fuck if I know how to write this...). Ci dwaj prezentują właśnie taki związek w nieco rozcieńczonej formie. I działają na tym poziomie! Jednakże, nie sądzę by inni, 'mniejsi' aktorzy sprawili bym lubił te postacie tak jak ta parka.

Nie będę rozprawiać o kolejnych punktach tego filmu. To nie jest świetny film... to jest dobry film. Z przyjemnością posadziłbym go jako DVD na swojej półce i oglądał go od czasu do czasu, gdy przyszłaby mi ochota na film o czarownicach i rycerzach. Osobiście dał bym mu trochę więcej humoru...

Wektor,

Gdy wszedłem na tę stronę, kliknąłem w zakładkę "Opowiadania". Nie "Wiersze", nie "Poezja". "Opowiadania". To nie jest opowiadanie.

The bashing may proceed.

Nie kapuję tego. Częścią tworzenia postaci jest jej imię, a wysłużenie się słownikiem jest... bo ja wiem, tak naprawdę nie pomyślałbym, że ktoś by tego potrzebował. Głupio by mi było tak nazywać swoje postacie. To tak jakbyś podszedł do swojego niezbyt lubianego kolegii z pracy/szkoły i się zapytał, jakie imię powinenem dać swemu nowonarodzonemu synowi/córce.

Mi się tam podobało. Nie ryczałem ze śmiechu, ale podejrzewam, że nie o to autorowi chodziło. Opowiadanko krótkie, zgrabne, przytulne, jak azjatycka nastolatka.

Areot,

Przestań pisać pseudo-Genesis. Jeśli chcesz się popisać swoją znajomością (niekoniecznie zrozumieniem) mitologii, świetnie. Idź na forum o mitologii. Napisz opowiadanie z interesującą fabułą, bo na razie utknąłeś w klatce swojego własnego stylu. Nikomu się nie chce czytac Biblii w naszym świecie, a co dopiero twojej fikcyjnej.

Powiem co myślę w najprostszy sposób.

This shit is boring...

Poważnie Areot, mniej się skup na stylu, więcej na treści. Tekst nie staje się lepszy, bo wsadzasz tam coraz bardziej skomplikowane, pseudotolkienowskie nazwy. Po prostu napisz ciekawe opowiadanie. Nie jestem nauczycielem polskiego, który dostanie półorgazmu, że trafił mu się uczeń, który potrafi pisać długie skomplikowane opisy. Jestem szarym człowiekiem, którego priorytetem podczas czytania jest poznanie ciekawej historii. Fabuła ZAWSZE jest ważniejsza od języka.

A to jest po prostu nudne...

Trzecia część nadejdzie, ale niestety już nie w tym roku. Snow miał rację iż za bardzo pospieszylem się z wrzuceniem tego; sam to wiedziałem, jednak nie mogłem się powstrzymać. Trzecia i ostatnia część pojawi się w pierwszej połowie stycznia, obiecuję :)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Drzewo_%C5%BCelazne

Zerknij tutaj. Rozumiem, że nie jest to powszechnie używana nazwa, tym niemniej spotykałem się już z nią w wielu książkach.

Snow,

Odnośnie uwagi "za dużo cukru w cukrze". Rozumiem twoją uwagę. Powtarzanie, że postać jest przystojna wcale nie czyni jej przystojniejszą z każdą kolejną chwilą. Nie zmienię tego w tym opowiadaniu, przynajmniej na razie. Będę na pewno na to czujniejszy w przyszłości.

Snow,

Poprawię wszystkie błędy, dziękuję za wychwycenie ich. Jedyne, czego nie zamierzam zmienić to Drewno Żelazne. Nie rozumiem,dlaczego tak naprawdę miałoby nie istnieć w tym świecie. Co z tym jest nie tak?

RheiDaoVan

Twoja cierpliwość zostanie nagrodzona... to znaczy, mam taką nadzieję. Została ostatnia część, trudna jak cholera do napisania, ale przy odrobinie szczęście i uwagi moje błędy ograniczą się do 'kosmetyki' x].
Swoją drogą, planowałem iż zmieszczę się na trzydziestu stronach, ale coraz bardziej liczba trzydzieścipięć mnie nawiedza...

Huh. Pewnie masz rację ^^. Cierpię jednak na odwrotność choroby "nIe obchOdzi MNIE co WY myślicie, to jest MOJA Sztuka i MoJa wizja a cokolwiek Zuego o tym muwicie znaczy se sie nie ZNcie!". Jestem zainteresowany - może za bardzo - tym, czy ludzie bawią się tekstem. Oh well. Przestanę już dramatyzować x]

Jutro rano dokonam reszty poprawek w tym tekście. Swoją drogą, what the hell, trzy komentarze? Moje serce przepełnia smutek :(. Jeśli tekst jest poworny w czytaniu, pełen błędów/nudny/za długi, chciałbym to usłyszeć. Jeśli jest odwrotnie, pomiziajcie mnie za uszkiem za dobrą robotę. Cisza jest po prostu niepokojąca o_o...

Nowa Fantastyka