Profil użytkownika

Najpewniej amator, może zdolniacha. Gdybym miał tyle sukcesów co ambicji, to cytowaliby mnie na tych wszystkich popularnych fanpage’ach o fantastyce, ale nie robią tego. 


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 25, opowiadania: 22

Ostatnie sto komentarzy

Ale dobre i z jajem. I jeszcze osadzone w dość bliskim mi mieście, toteż jakiś słodko-gorzki uśmiech po twarzy mi przebiegł. 

Chciałbym na początku podziękować komentatorom za feedback, do którego teraz się odniosę. 

 

@wisielec, trochę redakcji by pomogło i może faktycznie powinienem czytać swoje rzeczy po trzy, nie dwa razy, albo dawać uprzednio do przejrzenia komuś, kto błędów poszuka. 

 Inspiracje wiadomymi uniwersami widoczne jak na dłoni, bo i kryć się z nimi nie ma po co – w takim płaszczoszpadowym klimacie i konwencji chyba wszystko już było, a pobabrać się w tym po prostu przyjemnie. 

 Za to podoba mi się szczególnie, że zwróciłeś uwagę na to, że warto precyzować te wszystkie zastawy i obrazy, by tworzyć tło które żyje.

 Mam nadzieję, że kontynuację też przeczytasz i odniesiesz się do treści w szerszym ujęciu, bo taki to typ narracji, że więcej tekstu = lepszy wgląd w świat. 

 

@reg, niezbyt mam się jak obronić, poza stwierdzeniem że to zajawka większej całości. A i wrzucanie obszerniejszych fragmentów byłoby uciążliwe, bo któż by przeczytał?

 

@drakaina, uwagi ofc cenne(te odnośnie kilku błędów konstrukcyjnych), a na pierwsze postawione przez Ciebie pytanie odpowiedzą kolejne fragmenty. 

 

Nie rozumiem większości zarzutów wobec tekstu de facto bardzo żartobliwego i płynnego, ale też ja się nie nam i stażu imponującego na forum nie mam. :v 

Duh, nie rozumiem zarzutów odnośnie historyczności czy raczej jej braku – zwłaszcza w momencie, w którym opowiadanie oznaczone jest jako fantasy. Jak dla mnie nic nie stoi na przeszkodzie, by traktować świat przedstawiony jako krainę w pełni fikcyjną, a mezoamerykańskie i inne elementy jak inspiracje o różnej sile – bo to jak zarzucać Sapkowskiemu że miecze, owszem, w Europie w XII wieku były, no ale z tymi strzygami to już gorzej i w ogóle to kiepski risercz zrobił i to żadna Temeria, tylko Francja hurr durr. 

 

 A żony bohatera szkoda mi strasznie, ale ja generalnie białorycerzę jako czytelnik. Co nie przeszkadza mi ponownie pochwalić tekstu! 

Ubawiłem się po stokroć, nawet jeśli w momencie w którym bohater wyjaśnił termin “devil’s cut” spodziewałem się diabelskiego wystąpienia gdzieś pod koniec – styl na tyle lekki, naturalny i wprawny że czytanie było naprawdę przyjemne. 

Jako że jestem na tym portalu raz na ruski rok, nie czytałem nigdy przenigdy nic od Ciebie, Katio – ale ta historia mnie kupiła i będę sobie do niej wracał. Świetna sprawa. 

Muh, warto dać duży plusik dla samego stylu i nastroju, ale nie wydaje mi się niepełne pod względem historii – nie chciałbym też tu większej dosłowności, chyba że rozbudowalibyśmy koncept w dłuższą formę. 

Jest prawie rano, a ja się świetnie bawię czytając tą parodyjkę. Megaprzyjemny dla każdego fana SW tekst i nawet niezły komentarz wobec polityki Disneya. 

Czerpiąca z tego co w sci-fi najlepsze, pozornie kameralna historia opowiedziana z dużą wprawą i talentem, czyta się jednym tchem, całość bardzo wciąga. Ładnie zarysowałeś skądinąd znane dobrze fanom sf realia, problem głównego bohatera angażował, końcówka pożegnała czytelnika ukłuciem smutku. Naprawdę fajna rzecz!

Hmf. Infodump infodumpem i do zarzutów(zasadnych zresztą) wobec niego odniosłem się i to samo odpowiedziałbym Tobie, a z drugiej strony – to tylko początek większej całości, więc nie ma czasu żeby odkryć wszystkie karty i zawrzeć genezę postaci w tak niewielu znakach. Z drugiej strony, cechą dobrego prozaika byłaby zdolność do opowiedzenia wielu ważnych dla tekstu rzeczy w niedużej ilości słów. Nie daje mi to pozytywnej konkluzji odnośnie własnych tekstów. 

Cieszę się, że mimo wszystko da się to odebrać pozytywnie. Co prawda to drugi fragment – pierwszy też zalega gdzieś na forum – i to będący częścią znacznie większej całości, planowo to dość długa opowieść. Rozwija się powoli, ale takie chyba było założenie – zresztą znajduję sporo przyjemności w ukazywaniu tego świata i zwiedzaniu go razem z postaciami, chociaż chciałbym żeby czytelnik mógł powiedzieć to samo. Nie planuję w przypadku “Żywego Srebra” jakiejś wielkiej awangardy,  bo świadomie lub nie pozostanie bliżej Tolkiena niż Martina czy Abercombiego, ale mam kilka zaplanowanych plot twistów i nieco mniej konwencjonalnych elementów uniwersum. 

 Miło, że poświęciłeś chwilę na przeczytanie tego, bo fragment nie jest najkrótszy. 

Ładna taka apokalipsa, nawet bym szczególnie nie narzekał. A i opisana sprawnie, czyta się przemiło – chyba się jeszcze ze szczególnie podobnym pomysłem nie spotkałem, dlatego nieźle się bawiłem w trakcie lektury. 

Jakby tak wymieniło całą Warszawę, to już w ogóle! 

Trochę błędów i powtórzeń było, ale warsztat dopracujesz – sam pomysł na zawiązanie akcji i sytuację, w jakiej znajdują się bohaterki pochwalam. Realia przypadły mi do gustu, tylko jak powyżej – trzeba poprawić sam styl. 

 Niemniej, daleki jestem od potępiania czy czepiania się szczegółów – w sumie świat przedstawiony wydaje mi się ciekawy. 

Cieszę się, że przeczytałeś i postanowiłeś zostawić po sobie opinię – ten fragment faktycznie może cierpieć na brak wyważenia i jest do przeredagowania – przede wszystkim muszę lepiej i z większym wyważeniem dawkować informacje o świecie przedstawionym. 

Dobrze, że zwróciłeś uwagę na to, że Tannus średnio pasuje na jednoosobową komórkę śledczą. Tu też albo dajemy fragment do edycji i zmieniamy kilka scen i dialogów(co może tylko pomóc w tym wypadku, a w żaden sposób nie pokrzyżuje mi szyków w dalszym toku historii), albo sprostowanie przyjdzie w następnym fragmencie. 

Również pozdrawiam! 

@Finkla, powiem Ci że to zawsze był u mnie problem – kiedy coś piszę, to popadam w encyklopedyzm i zawsze bombarduję potencjalnego odbiorcę szeregiem faktów czy informacji o uniwersum. Akcja na tym cierpi, bo przez tę parę stron niewiele się dzieje – a dobrze jest umieć przekazywać informacje o świecie za sprawą wydarzeń weń osadzonych. 

Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie. Cały czas walczę z kilkoma wadami swojego pisarstwa i na razie średnio mi wychodzi wyjście z ich cienia. 

Ajajajaj. 

Łatwo mi chwalić, zwłaszcza warsztat – jest fantastyczny, barwny, czyni historię wciągającą. Ta opowieść jest, mówiąc kolokwialnie, odjechana. Mnie do gustu przypadło, a przedstawione światy i koncepcja tego metafizycznie gnijącego, odchodzącego kosmosu dotknęła mnie do żywego! Smaczne. 

Troszkę dużo powtórzeń, ale sam koncept broni się – oczywiście żaden ze mnie koneser, ale nacieszyłem się konstrukcją świata i zdolnością autora do opowiedzenia ciekawej historii przy niedługim przecież tekście. Co prawda faktycznie szkoda, że nie pozwoliłeś wątkom się rozwinąć, ale konkursy już takie bezlitosne są. 

Znany powszechnie autor “Dymu i luster” byłby dumny, ja za to jestem zadowolonym czytelnikiem. Lubię takie klimaty, zwłaszcza że podszedłeś do nich w raczej dojrzały i naturalny, niewymuszony sposób. 

O Boziu, ależ to było dobre, wciągające i świetnie przemyślane. Przepatrzę forum w poszukiwaniu reszty przygód Pająków, spodobał mi się ten przedstawiony w opowiadaniu świat i konkretny okres – nawet jeśli po starym porządku pozostały tylko zgliszcza i ruiny, to czas nie zdążył jeszcze przegnać z nich gorąca oporu i przelanej w ich obronie krwi. Dobre! 

Przeczytałem w napięciu, a komentarz piszę czując ogromne uznanie. Świetne dawkowanie informacji, bardzo kreatywne wykorzystanie klasycznych dla dobrego sci-fi motywów. Ze wszech miar warto było przeczytać. 

Według mnie jest dobrze! Pióro masz lekkie i sprawnie opisujesz to, co chcesz opisać. Nakreśliłeś już całkiem nieźle podwaliny charakterów głównych bohaterów, napomknąłeś co nieco o ich przeszłości, poza tym w Twoim tekście sporo jest naturalności. Też bym się troszkę pierwszego akapitu czepiał, ale poza tym Kwestia Skutków zapowiada się interesująco. Wygląda mi na jedną z tych przyjemnych w czytaniu rzeczy, które mogą nie raz bardzo pozytywnie zaskoczyć pewnymi elementami świata. Ciekawi mnie, jak to się rozwinie. 

Cóż, ostatecznie przekonałem się że nie ma mowy żebym stworzył coś dobrego, jeżeli postawi się przede mną taki limit znaków – znam aktualne ograniczenia swojego rzemiosła, jak pewne uzależnienie od worldbuildingu i poświęcania mu sporej ilości miejsca. Przy braku ograniczeń odnośnie długości proporcje mieszam trochę lepiej, tak że tekst nie przypomina już takiej półencyklopedycznej relacji. Aż wrzucę fragment jednego ze swoich dłuższych tekstów i zobaczę, jak się przyjmie. 

Tak czy siak pewien odzew i porady są, więc doceniam że nie zostałem zignorowany. Dziękuję! 

To oczywiste nawet z mojego punktu widzenia wady, chociaż przyznaję że nie wszystkie zauważyłem od razu. Samo opko jest i tak bardziej fantasy niż to mam w zwyczaju, ale to z racji konkursowego limitu znaków – chyba nie świadczy najlepiej o moim talencie fakt, że nie radzę sobie z krótszą formą. :/ 

Ale jak się uporam z dłuższym już opowiadankiem z innego uniwersum to może odnowię, przemagluję i wydłużę stosownie “Prorokinię”. 

Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie. ^^ 

Założyłem konto tylko po to,  żeby móc ten tekst pochwalić. Autor jest idealnym naśladowcą stylu Lovecrafta i jak na moje, to wykazał się świetnym zrozumieniem tegoż uniwersum. Piękne przeniesienie lovecraftowego klimatu w przyszłość, niezwykły klimat – chwalę, chwalę, chwalę! 

I tyle dobrego, że zmotywowałem się do wrzucenia tu czegoś swojego. 

Nowa Fantastyka