Profil użytkownika

.


komentarze: 902, w dziale opowiadań: 804, opowiadania: 168

Ostatnie sto komentarzy

Na wstępie dodam, iż jest to mój ulubiony komentarz w tym roku (a może i ogółem top, nie prowadzę statystyki)

Człowiek, zainteresuj się trochę, do cholery! W koncu to Ty o tym piszesz, nie my cool

xD

być może w oczach wielu osób popełniam właśnie karygodny błąd, natomiast uważam, że faktyczna/prawdziwa nauka i jej prawa są podrzędne w stosunku do tego, co i jak chcę napisać. Miejscami to dość oczywiste (np. w przypadku duchów/nieumarłych/uczciwych polityków), miejscami mniej. Tu pomysł jest taki i w tym świecie takie sytuacje mają miejsce/są możliwe. Nie mam więcej do dodania :)

 

MrBFinkla nie będą zawsze przy Tobie…

Nie mów mi tak, bo nie zasnę w nocy

Dziękuję ponownie i w ogóle.

 

@SzyszkowyDziadek

Tak się robi?

Nie wiem i średnio mnie to zajmuje

 

Właściwie moje zdanie/odpowiedź na ten temat wyrazili już (nieświadomie oczywiście) MrB oraz Finkla, tu:

Jeśli je stać, to przecież obie mogą przejść procedurę stymulacji i wytworzyć zarodki, a potem zdać się na los przy implantacji.

Ale jeśli obie kobiety mogą wierzyć, że są biologicznymi matkami córki, to proces może się opłacać emocjonalnie, IMO.

Natomiast uczciwie przyznam, że nie znam szczegółów procesu; czytałem kiedyś o takiej możliwości (ale potencjalnej) i to wszystko.

A co do tego:

Chyba, że ktoś tak faktycznie zrobił…

To nie wiem, nie sprawdzałem.

 

Dzięki też @BasementKey za nominację :)

Dziękuję wszystkim za wizytę, miłe słowa oraz propozycje poprawek.

 

siema Finkla

Jeśli to genetyka, to dlaczego uaktywnia się w chwili śmierci poprzedniej nosicielki?

Nie widzę tego jako genetykę, bardziej jako klątwę; fragment z chorobą genetyczną jest raczej jako próba naukowego/standardowego wyjaśnienia przez bohaterki czegoś niezrozumiałego

Dziękuję koledze @Golodh za wspaniałą, sympatyczną i roześmianą betę.

Trochę nie wierzę, że na to odpisałeś xD

 

Nie mam pewności, czy Twój najnowszy komentarz to nie jest subtelna forma trollingu (w sensie na pewno subtelniejsza od mojej), bo nie do końca chce mi się wierzyć, że ktoś może tak bardzo nie rozumieć kontekstu. Dlatego w celu zabezpieczenia się przed ewentualną zahaczką odpiszę prosto: pisząc opowiadanie nie myślałem (i wydaje mi się, że Golodh również nie, chociaż może warto go o to zapytać) ani o siłowni z Twojego małego miasteczka, ani o siłowni w Gdańsku. Być może tłumaczy to, dlaczego w tekście napotkałeś coś, co nie wynika bezpośrednio z Twojego doświadczenia.

 

A bardziej skrótowo: naprawdę nie chciałbym rozwijać tematu ani pisać bardziej szczegółowo, ale wydaje mi się (podkreślam, w razie potrzeby zachęcam do wyjaśnienia mnie xD), że nie tylko nie znasz wszystkich kobiet (czy mężczyzn) na świecie, ale dodatkowo nie jesteś też w stanie przewidzieć, jak zachowałaby się hipotetyczna osoba (bo zmyślona) w hipotetycznej wersji przyszłości (bo zmyślonej).

 

Autor fantastyki musi pamiętać o jednym.

Autor fantastyki nic nie musi. Podobnie jak autorka. Po prostu później może zostać skrytykowany lub zderzyć się z wątpliwościami co do swojego tekstu. Muszę to oddychać, bo inaczej zabraknie mi powietrza i zemdleję.

 

Trochę biję pianę, bo wyjaśnienie sytuacji jest o wiele bardziej prozaiczne. Jest delikatnie zaznaczone w opowiadaniu, wbrew swojej typowej złośliwości nie będę tu teraz się czepiał czytania ze zrozumieniem xD Bo z subtelnym zaznaczaniem pewnych spraw tak jest, że niektórzy zrozumieją, a inni nie.

 

Ja również ciepło pozdrawiam :) Fajnie jest

Ech, to będzie takie szczeniackie, ale nie mogę się powstrzymać.

 

@Darcon

Chodziłem całe lata na siłownię, znam tabuny, które chodziły, chodzą i będą chodzić i nic takiego nigdy się nie zdarzyło.

Kurde, a myślałeś o tym, żeby zmienić siłownię?

 

 

albo jeszcze raz

 

 

@Darcon

Chodziłem całe lata na siłownię, znam tabuny, które chodziły, chodzą i będą chodzić i nic takiego nigdy się nie zdarzyło.

To po co chodziłeś?

 

 

 

 

 

przepraszam, już nie będę

o, jaki ładny wątek

silver_advent, nie wydaje mi się, żebym się jakoś szczególnie udzielał, a dodatkowo ja bym naprawdę na siebie nie głosował xD

Dziękuję zbiorczo nowym komentującym.

GreasySmooth

Ale momentami to wręcz podejrzewam o uciekanie od bardziej plastycznego opisu, jak przy ubraniach, plaskających o podłogę obok prysznica, przy całym uroku tej figury.

Tam była scena erotyczna na jakieś 15k, ale Golodh się uparł, żeby ją wyciąć. Ja proponowałem wyciąć resztę opowiadania, ale nie chciałem mu robić przykrości i zgodziliśmy się na wersję obecną.

 

Także samo otwarcie ogranicza się do dość suchego stwierdzenia, że człowiek wychodzi z kabiny wśród oparów, a to jest potencjalnie bardzo klimatyczny moment.

I niezwykle nieograny, nigdy wcześniej nie było czegoś takiego xD

 

Siema Sonata i siema Koalo, miło Was widzieć

 

Hej Krokus, trochę się poczepiam komentarza, ale ogółem nie mam dnia

Rodzi też trochę wątpliwości, które dałoby się wytłumaczyć, ale musze je sobie sam dopowiadać/wymyślać. Przykład? Co zawierają/robią te obiadowe pastylki? Czepiam się i szukam problemów?

no

komentarzy w antologii nie zamieszczamy.

xD

Wybaczcie, ale wywracałem oczami tak samo, jak słuchając Wojny Makowe

To chyba jedna z najokrutniejszych rzeczy, które spotkałem pod swoim tekstem (na szczęście ten jest wspólny, więc się dzieli na pół)

 

Dzięki gimlos, dzięki feniks

 

ninedin, niezwykle mi (i pewnie nam) miło, szczególnie, że to:

stawka tego, o co chodzi, jest codzienna i ludzka, żadnego ratowania świata, żadnej globalnej skali wydarzeń, ale jednocześnie – umiejętnie szkicujecie nam świat najczarniejszymi barwami, w efekcie robiąc wrażenie większe, niż gdyby akcja działa się w czasie kolejnych igrzysk śmierci

było jednym z głównych założeń :)

 

o hej Verus

Muszę Wam powiedzieć, że nie jestem generalnie wielką fanką sci-fi, zdecydowanie wolę fantasy, urban fantasy czy horrory.

Ja też xD

Może bierze się to stąd, że sci-fi za często zahaczają o sztuczną inteligencję i przez to kojarzą mi się z pracą, od której po godzinach chciałabym jednak odpocząć, ale większy problem mam z ogranymi motywami, które czynią wiele opowiadań tego podgatunku prawie identycznymi pod kątem przekazu. Weźmy jako przykład “technologia zła, zatracenie się w technologii złe” – chyba najczęstszą z klisz.

Boję się wywołać dyskusję (chociaż może nie wywołać, co w nią wejść), natomiast technologia jest dla mnie jak nóż. Możesz nim pokroić dynię, dodać do tego bulion wegetariański, mleczko kokosowe i słodką paprykę, ewentualnie jeszcze ziemniaczka i zrobić mega dobrą zupę krem, a możesz komuś wbić w plecy (nóż, nie zupę, z zupą trudniej, chyba, żeby najpierw zamrozić w takiej specjalnej formie, która wygląda jak sztylet).

Pozdro!

Dziękuję(dziękujemy) bardzo i również pozdro!

 

hej Outta Sewer

Wynajem ciał jako granie na kodach nie jest czymś niespotykanym, bo zarówno przenoszenie umysłu do maszyny, jak i do czyjegoś ciała to ograny motyw. Coś takiego widziałem w “Surogatach”, czytałem u Dukaja, ale najwyraźniejsze skojarzenie miałem z filmem “The gamer”, bo jego fabuła najbardziej przypomina mi to, co dostałem w opowiadaniu. Widzieliście może?

Z wymienionych kojarzę Surogatów, ale jeśli widziałem, to niezbyt pamiętam. Natomiast motyw jak motyw, jak dla mnie taki sam jak nie wiem, krasnoludy czy statki kosmiczne strzelające laserami.

Skazańcy wynajmują ciała dzieciakom, które grają nimi deathmatche – który przeżyje osiem starć, ten odzyskuje wolność. Wojny prolków to właśnie takie deathmatche, tylko w mechach a nie w ciałach więźniów. Motyw podobny, choć ujęty z nieco innej strony.

W sumie spoko, dobry ten film?

Podoba mi się to, że ten pomysł stanowi tło dla fabuły, a zarazem nadaje mocny kontekst zakończeniu.

Taki był plan.

Mam jednak wątpliwości co do tego, skąd się biorą te ciała, do których w nagrodę przenosi się umysły zwycięzców? Skąd biorą się ludzie-umysły, świadomości pozbawione ciał? Czy ludzi się produkuje, jak w “Atlasie chmur” Yoony, czy może rodzą się przez wybutlację, jak u Huxleya? A może to świat po zagładzie nuklearnej, w którym, jak w “Wrocieeś Sneogg, wiedziaam…”, ciężko o zdrowe, ludzkie ciała? Brakuje mi tych informacji, choć i bez tego całość się jakoś trzyma kupy.

Mam nadzieję, że Golodh mi nie da po łapach, ale jak dla mnie to nie ma różnicy. Dla mnie jest to nieistotne z punktu widzenia fabuły. W sensie ta konkretna kwestia. Możemy się umówić, że stacja telewizyjna płaci za leczenie śmiertelnie chorego dziecka w zamian za ciała ubogich rodziców, które potem boostuje. Albo w kopalni je wykopują :)

Postać Roberta jest ciekawa, przejawia jakąś młodzieńczą naiwność w stosunku do tego, co zaczyna odczuwać do Sary. Jestem skłonny uwierzyć w jego autentyczność, podoba mi się ta postać. Z kolei Sarę uważam za nieco przeszarżowaną. Te jej bardziej drapieżne zachowania mnie nie przekonują, wydają mi się być zaprojektowane tak, żeby przyspieszyć relację pomiędzy bohaterami i zamknąć się w limicie miesiąca, który daliście Robertowi na wykonanie roboty.

Zakończenie mnie akurat nie zaskoczyło, od momentu wprowadzenia Sary podejrzewałem co się święci. Daliście na początek kontekst dla działań Roberta, poinformowaliście mnie o tym, jaką ma pracę, więc za naturalne uznałem, że Sara też będzie kimś takim. Późniejsze wątpliwości Roberta co do tego czy się przyznać tylko mnie w podejrzeniach utwierdziły, a zupełna pewność zyskałem przy zmianie smaku pocałunku. To nie jest jakiś potężny zarzut, ale z powodu pewności co do prawdziwej natury Sary i przekonaniu, że autorzy zafundują mi jakiś dodatkowy twist, zakończeniem się nieco rozczarowałem. Miętowy smak połączenia elektrycznego to ciekawa sprawa, nie wiem czy na czymś oparta, bo jak byłem mały lizałem baterie i miętą ni cholerę nie smakowały ;)

Jasna sprawa co do wszystkiego.

Oczywiście to zakończenie jest, jak na prawdziwy cyberdramat romantyczny przystało, tragiczne. Ale czy aby na pewno? Nie mogą się wycofać? Tego nie wiem, więc mi się ten dramat rozmywa, zakończenie zostaje ucięte, nie mam twistu, chcę się więcej dowiedzieć, a nie mam jak…

Ale co miałoby być dalej? Zrobiłoby się dosłownie. W moim odczuciu nie ma tu żadnego niedopowiedzenia.

Naprawdę długo się zastanawiałem nad oceną, i ostatecznie będę na NIE. Świat jest fajny, bohater wzbudza moją sympatię, ale ta historia się nie kończy, a przynajmniej ja ją odbieram jak odcinek serialu, na którego końcu reżyser zostawił cliffhanger. To głównie zaważyło na moim NIE, bo sam koncept ma w sobie potencjał.

Spoko, dziękujemy :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

My również!

Dziękuję wszystkim, że wpadli :)

 

grav

Kosmiczni nekromanci – czyżby inspiracja Gideon? xD

Właśnie Gideona przeczytałem już po napisaniu, bo ktoś mi o niej przypomniał (w kontekście nekromantów w kosmosie)

 

Nie jest to aby masło maślane? Tak jak np. “męski baryton”?

Nie. Alt może też należeć do chłopca przed mutacją. Wydaje mi się (chociaż nie dam sobie palca uciąć), że z tego powodu nie można mówić o pleonazmie.

 

Krokus

Cześć, Golodh!

siema

 

 

Aha, nie zamierzam przepraszać za dowódczynię ani jej zmieniać ;)

 

Dziękuję pięknie za miłe słowa :) W sumie licho od samego początku było rodzaju nijakiego, całość czytało przed wydaniem chyba z 10 osób, ale pewnie coś się przesmyknęło w takim razie :)

Okej, ciąg dalszy.

 

regulatorzy, dzięki za opinię i poprawki :)

 

siema Caern, miło, że wpadłeś

 

jaceklewinski, również dzięki

 

hej Tarnino

pomijam część uwag, szczególnie, jeśli się zgadzam

 Wyszedł z komory MT i ulatniających się ze środka kłębów pary.

Zeugma wskazuje na zamiar komiczny.

Dlaczego? Od kiedy?

Procesuję.

Ja wiem, że cyberpunk, ale od takich nowinek włosy mi wypadają. Jak przez Was wyłysieję, to wiecie. Wiecie, co będzie.

Język jest żywy. Można to rozumieć albo łysieć :)

 Robert potknął się, co poskutkowało zatrzymaniem bieżni

Hmmmmmmmmmmmm.

? Jak mam to rozumieć? xD

 w prymitywnych robotach wojskowych, do których przetransferowano ich umysły

Hmmm. Sama nie wiem.

? Jak mam to rozumieć? xD (x2)

Hmmm.

? Jak mam to rozumieć? xD (x3)

 co stanowiło mechaniczny odpowiednik stosunku

… ? Nie przesadzacie trochę?

?

 Obaj niedawno pokłócili się o udział

Czy można się pokłócić jednoosobowo? https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842880

Sorry (anglicyzm xD), ale wstawianie linku do własnej publicystyki (i to jednak dłuższej niż kilka zdań) odbieram nieco… niezręcznie? Szczególnie w połączeniu z jej tytułem (tak, kliknąłem, ale się nie zaciągałem) ;)

uznał, że dzięki Wojnom uzyska wolność

Hmm.

? Jak mam to rozumieć? xD (x4)

 Ale czy chciałaby z nim rozmawiać, gdyby znała prawdę?

Zakład o betę, że ona robi dokładnie to samo.

Ktoś przyjął zakład? xD

 Dali ci taki w ogóle?

Hmm.

? Jak mam to rozumieć? xD (x5)

Dobra, złośliwie to wychodzi. Chciałem zaznaczyć, że nie rozumiem tego zabiegu. Czy on jest dla autorów, czy ma coś innego na celu?

 Robert obawiał się, czy Sara na pewno przyjdzie

Można się obawiać, że, ale nie czy.

Sprawdziłem i wydaje mi się, że jednak jest u nas poprawnie (ale musiałem sprawdzić, więc może się okazać, że jednak nie): https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Obawiam-sie;13405.html

 Ponieważ poza tym nic nie zwróciło uwagi Roberta, to co rusz spoglądał w stronę sąsiedniej bieżni.

Hmmm.

;)

czy zauroczenie Sarą płynęło z jego głębi

C.t. – płynie. Ale nie wiem, czy ta głębia pasuje z cyberpunkiem.

Dlaczego?

 Dziewczyna miała może zbyt wiele fałdek, ale kiedy tylko wchodziła do pomieszczenia, razem z nią pojawiało się w nim życie.

Hmmmmmmmmmmm.

;)

dobra, wycinam kolejne hmy

 

Czuł, że traci coś bardzo cennego, jakąś cząstkę siebie, o której wcześniej nie miał pojęcia.

… to jest purpurowe jak Boov utytłany w jagodach. Cały akapit mniej więcej taki – słodki, ale mdląco.

Jest to kwestia gustu :)

 otoczony przez tsunami

Jak wygląda tsunami i czy nie mieliście na myśli tornada? Co też byłoby purpurowe, ale chociaż z sensem?

Skąd wiemy, że nadchodzi tsunami?

Specjalnie dla Ciebie wklejam tsunami. Przepraszam, jestem po prostu złośliwą osobą xD

Roberta zdziwił nieco nowy, truskawkowy błyszczyk dziewczyny, ale nastrój jeszcze bardziej psuło widmo nadchodzącej rozmowy.

A dlaczego błyszczyk miałby mu psuć nastrój?

Jest bardzo wiele odpowiedzi na to pytanie.

 Podziwiał piękno i naturalność Sary, jej ogniste włosy, bursztynowe oczy…

Nienaturalne i purpurowe.

Akurat ta postać nie miała żadnych operacji plastycznych (o których wiemy jako autorzy, ale mogła nas oszukać, ponoć dobry chirurg potrafi zamaskować swoją pracę).

myk z "Igrzysk śmierci" (których nie czytałam, ale słyszałam)

;) Ciężko usłyszeć książkę, chyba, że akurat spadnie z biurka.

xDDD naprawdę przepraszam

 

Fajnie było, wpadnij kiedyś ponownie

Dziękujemy, M.G.Zanadro, Bardziejaskrze, bruce :) W sensie Golodh już dziękował, teraz robię to ja.

 

Ślimaku Zagłady!

Głównym wrażeniem po lekturze, jak przystało na podwójne pochodzenie tekstu, jest dwoistość. Otóż możliwość cyfrowego zapisu świadomości nie staje się tutaj narzędziem rozwoju, lecz opresji.

I tu bym się zatrzymał. W sensie do tego momentu się zgadzam :)

Nie służy do zapewnienia ludziom nieśmiertelności, lecz do walk gladiatorskich na śmierć i życie.

I tu już nie. To jest coś, do czego część z bohaterów ze świata przedstawionego wykorzystuje swoje życia (z uwagi na sytuację, beznadzieję i tak dalej, znamy to skądinąd). Ale póki co nie odniosę się szerzej, bo dalej widzę sporo komentarzy, więc może już zostało to przedyskutowane. Pod koniec postaram się tu wrócić.

 

Aspektem, który nie wydaje mi się do końca jasny, jest ścisły reżim treningowy narzucony bohaterowi. Jasne, że musi mieć jakieś podstawowe ograniczniki dla bezpieczeństwa właściciela ciała, ale dlaczego – jako profesjonalista wynajęty w celu odbudowy jego kondycji – miałby ściśle narzucony czas ćwiczeń i podobne rzeczy?

Bo jest łatwiej? Jako muzyk pracuję też przy transkrypcji utworów ze słuchu. W teorii jestem w stanie całą pracę zrobić sam, ale czy myślisz, że nie zdarza mi się trudniejszych (albo mniej wyraźnych, utwory dostaję czasem nawet sprzed stu lat) dźwięków na wszelki wypadek sprawdzić programem?

Poza tym uniwersum wydawało się dobrze zbudowane, pod względem językowym tekst też nie raził, mógłbym co najwyżej poszukać czegoś na siłę. Przypomniał mi się jeszcze taki cytat:

Czy jestem Sarą, czy gram Sarę? Odpowiedź znaleźć muszę sama (…) Czy poświęceniem los zwyciężam i z poniżenia – wstaję czysta? Czy jestem ciałem, czy wyborem? Ogniem czy źródłem ognia – żarem? Igraszką losu czy motorem? Czy jestem Sarą, czy gram Sarę? Gdy wrócę i przed ludem stanę, czy w twarz mi plunie, czy przyklęknie? Gram w kiepskiej sztuce życiem zwanej, lecz chciałabym w niej zagrać – pięknie…

Dajcie znać, czy to przypadkiem nie była w jakimś stopniu inspiracja, a ja tymczasem dam głosik do Biblioteki. Pozdrawiam!

Pierwszy raz widzę to na oczy :)

 

siema grav

Mam jednak pewne wątpliwości co do treningu. Nie wyobrażam sobie, żeby ciało człowieka nienawykłego do intensywnych ćwiczeń wytrzymało codzienne, kilkugodzinne treningi. Po pierwszym dniu miałoby takie zakwasy, że nazajutrz nie byłoby w stanie wstać z łóżka ;P

suple, ewentualnie cola.

Dzięki :)

 

hej Irka!

 

krar

 

 

mocno zacząłem się zastanawiać, ile on – znaczy się ten w głowie – ma lat. Bo zachowuje się trochę jak nastolatek (co w przypadku gościa w wieku 54 lat wypada przekomicznie btw)

No nie wiem, nie znasz takich osób, które mają nawet i po 60 lat, a zachowują się na 12? :) Jeśli tak, to zazdroszczę.

 

SNDWLKR

Pewnie się nie znam, ale po prostu osobiście wolę, jak ,,siem szczelajo”. ;)

xD

hej

 

o, siema Finkla!

Fabuła interesująca, ale w pewnych aspektach IMO życzeniowa – wdawanie się w dłuższy romans w wynajętym ciele uznaję za strasznie nierozsądne.

Zwracam uwagę, że należy wziąć poprawkę na to, że bohater przez większą część życia nie ma ciała – nie czuje więc hormonów, wszystkiego związanego z fizjologią itp.

No i dla miłości ludzie poświęcali naprawdę więcej. Uważam, że ten argument nie jest trafiony :)

 

Dzięki, że wpadłaś i za miłe słowa również.

 

Barb, uszanowanie

Ładne opko, mortowe, bo dochodzi do bzdryngolenia. Nawet gdybyś nie napisał, Golodhu, że mort brał z Tobą udział w procesie twórczym, to bym nie uwierzył. XD

;x

 

Postaram się tu jeszcze wrócić, bo widzę więcej komentarzy, ale teraz nie zdążę już się zapoznać i odpowiedzieć.

Dziękuję wszystkim :)

 

Ananke

Tytuł skojarzył mi się z “Gnijącą panną młodą”. :D

W sumie słusznie, przynajmniej do pewnego stopnia :)

 

Golodh

Melduję, że kupiłem. I potem nawet dostałem.

Nie napisałeś w sumie, co kupiłeś i co dostałeś xD

 

Młody pisarz

Znajdzie się tam trochę Twojego klasycznego absurdu? Chociaż tak odrobinę? ;D 

Odrobinę na pewno. A ile dokładnie, to już się trzeba przekonać samemu :P

 

Bella

Dziękuję za zdjęcie i miłe słowa :D

Dziękuję wszystkim za głosy. Drugie miejsce jak na opowiadanie, w którym (ponoć) nie ma fantastyki to chyba całkiem nieźle :)

Gratuluję wszystkim, którzy chcą gratulacje ode mnie otrzymać xD

@Zanais proszę o wskazanie punktu w regulaminie, na podstawie którego masz podstawy o to prosić + dodatkowego punktu, który wyjaśni mi, co w moim komentarzu było zbyt ogólne :)

Jestem wielkim fanem tego opowiadania.

Jeśli ktoś inny nominuje to ja nominuję również, na razie tego nie robię, bo właśnie napisałem dwa komentarze uzasadniające nominacje i czuję się na tyle znużony, że chyba już dzisiaj nie dam rady nic zrobić.

Nawet teraz nie wiem, czy dam radę postawić kolejną kropkę albo

Pamiętam “Marchwi będą służyć”, więc wszedłem, licząc na dobrą zabawę. No i jest fajna zabawa, nie da się ukryć :) Uwielbiam humor, który wrzucasz do opowiadania. Wiadomo, “Marchwi” było w moim odczuciu lepsze, bo było świeże, a teraz wiedziałem, czego się spodziewać. Mimo wszystko nie czułem dłużyzn, chociaż można było tu przegiąć, ale opanowałeś limit i jest git.

Chciałbym z tego miejsca pozdrowić osoby, które czepiają się nominacji, bo nominować zamierzam. Na wszelki wypadek odbębnię teraz tzw. wymogi:

Bohaterowie DOBRZE NAPISANI

humor W PUNKT

fabuła Z INTERESUJĄCYM PRZEBIEGIEM

napisane W MIARĘ PORZĄDNIE

dobra nie chce mi się jednak dalej.

 

Aha, jedyne, co bym zmienił definitywnie, to oznaczenie narracji pierścienia. Jakaś kursywa, pogrubienie, może niech mówi tylko po niemiecku?

Ogółem całość mi się podobała, a miejscami bardzo.

Fajnie, że ogarnęłaś język i kwestie techniczne. Pamiętam, że kiedyś miałaś z tym delikatne problemy, tutaj właściwie nie wyłapałem żadnych zgrzytów i zapanowałaś nad tekstem. Przekazuje wszystko tak, jak tego chcesz.

Pomysł jak zwykle bardzo dobry :)

Fabularnie jest porządnie. Podoba mi się, że nie przegrałaś tej wędrówki przez obcą, niesamowitą i przerażającą krainę, dodatkowo bohater sam musiał podejmować trudne decyzje i to mi odpowiadało.

Wydaje mi się, że wszystko jest dość wyważone, w sensie mniej by było nieco za mało, a jeszcze jedno wydarzenie chyba jednak za dużo.

Bohater główny jest dość przezroczysty, ale momentami się wybija charakter, co jest ogółem dobrym planem – ta przezroczystość – bo z nim poznajemy całość, więc więcej osób się może z nim utożsamić.

Wisielczy Król koks!

gargulec też spoko.

Przyczepię się do końcówki – uważam, że ostatni akapit jest zbędny.

Nominuję i tak dalej xD

Bardzo ładna historia, pozwalająca na napisanie w pełni merytorycznego, długiego komentarza nominacyjnego.

 

xD

 

Dobra, szkoda mocno, że opowiadanie ostatecznie nie weszło do Ryb, natomiast bardzo się cieszę, że zdecydowałeś się je dokończyć (no, bardziej poprawić i doredagować) i ujrzało światło dzienne. Jestem panią lekkich obyczajów na takie historie, szczególnie w takim wydaniu, gdzie jest i klimat, i odpowiednie tempo, i wyważone poszczególne elementy. I to w taki dość naturalny sposób, gdzie nie czuć, że autor się z tekstem zmagał (chociaż wiem, że się zmagał :P).

 

Mam szczerą nadzieję, że pojawi się w innej antologii, skoro nie w Rybnej :) Tym bardziej, że nie ma potrzeby ścinania.

Dziękuję wszystkim za komentarze. Niestety muszę wymówić się brakiem czasu, z którego powodu nie odpowiem każdemu z osobna. Miło mi, że się spodobało, a jeśli się nie spodobało, to mi mniej miło, chociaż nie zanadto.

 

P.S. Irka jest najbliżej, chociaż nie do końca.

Dziękuję wszystkim za komentarze i dobre słowa :) Również uważam, że okładka jest wybitna!

 

Staruchu,

PS. Śliczne nazwy gatunków – grimdark fantasy np. Kto to wymyśla?

Jest spora lista podgatunków fantastyki, w przystępnej formie wisi na anglojęzycznej wikipedii :) I tak nie zostały użyte najdziwniejsze (chociaż gusta są różne).

Czy staliście kiedyś w zapachu ryb? Znacie to uczucie, kiedy zimna woń mułu gładzi Was po kostkach, i chociaż na Waszych twarzach pojawia się grymas obrzydzenia, to jednak w swoich sercach jesteście zafascynowani i chcecie więcej?

 

Nie?

 

My też nie. Ale potrafimy sobie to wyobrazić. I opisać.

 

Stojąc po kostki w zapachu ryb to antologia opowiadań fantastycznych związanych z forum autorek oraz autorów :) Wszyscy bazowaliśmy na tym samym (tytułowym) haśle, ale każdy napisał swój tekst w innym gatunku (np. slasher fantasy, postapo czy horror humorystyczny). Jest to oddolna inicjatywa non-profit, poza jakimkolwiek wydawnictwem czy zinem, dostępna do pobrania za darmo w formatach PDF, epub oraz mobi. Zapraszamy do czytania Rybnej Antologii!

 

 

Link: https://antologia.smolec.pl/opencart3/ryby/stojac-po-kostki-w-zapachu-ryb

 

Spis treści w formacie Autor/Autorka/Autorzy (nick z forum) – Tytuł Opowiadania (gatunek):

Marcin Ścibura (MaSkrol) – Łuski (weird fiction)

Lidia Gręda (Sonata) – Listy do rzeźbiarza (opowiadanie epistolarne)

Mateusz Pawlak (Krokus) – Jak minął dzień? (magical girl)

Krzysztof Marciński (CM) – Litryb (horror humorystyczny)

Paulina Klimentowska (bellatrix), Radek Puchała (Chrościsko) – Jebany chlorek magnezu (postapo)

Aleksandra Bednarska (oidrin) – Wieczna służba (jiangshi fiction)

Sandra Dąbrowska (Alicella) – Zegar wspomnień (steampunk)

Wiktor Matyszkiewicz (Golodh) – Chwała Stwórcy (science fiction mitologiczne)

Piotr Gruchalski (Niebieski_kosmita) – Miasto, które nie widzi (grimdark fantasy)

Grzegorz Kałużny (Basement_Key) – Jaś i mała Zosia (posthorror)

Iwona Serej (Shanti) – Baśń o rybich bucikach (baśń)

Mika Modrzyńska (kam_mod) – Tak trzeba żyć, stary (space opera)

Natalia Klimaszewska (Silva) – Uważaj, co mówisz o rybach (slasher fantasy)

Marcin Bartosz Łukasiewicz (mortecius) – Sen życia z miłosnym tańcem dwóch jednakowych Michałów w tle (bizarro)

 

 

Ilustracje: Krzysztof Bendinger, Lidia Gręda

 

Dodam też, że za wszystkie etapy powstawania antologii (redakcję, korektę, skład, przygotowanie wersji na czytniki, promocję oraz inne) odpowiedzialne są głównie osoby z forum. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować wszystkim za ciężką pracę.

Dziękuję więc najwspanialszemu zespołowi redakcyjnemu: Belli i Alicelli. Dziękuję Kam, która zrobiła fantastyczną korektę, i Silvie za profesjonalny skład oraz świetną okładkę. PsychoFish zajął się wersją na czytniki, wsparciem technicznym i wieloma rzeczami, które bardzo mi pomogły, ale obawiam się, że jeśli zacznę je wymieniać, to pominę przynajmniej połowę. Więc dam znać, że było tego dużo, i nieniejszym za to dziękuję.

Dodatkowo wymienione powyżej osoby musiały też zmagać się z moimi pytaniami, wątpliwościami oraz marudzeniem. Najwięcej z tego przyjęła Bella, za co ponownie dziękuję :)

Basement_Key podsunął nam pomysł, żeby skontaktować się z Krzysztofem Bendingerem, żeby użyczył nam swoich obrazów jako ilustracji, a następnie wziął na siebie wszystkie kontakty z malarzem. To było dla mnie bardzo pomocne, za co dziękuję. Dziękuję również Sonacie, która stworzyła dodatkową ilustrację specjalnie dla antologii.

Kolejne podziękowania kieruję do Chrościska, który pomógł mi z numerem ISBN. Wilk_zimowy zajął się audiodeskrypcją, a Magdalena Rutkowska wykonała konsultację ekspercką, za co również dziękuję pięknie :)

Chciałbym też bardzo podziękować Sonacie, Shanti oraz Verus za zajęcie się promocją, podpowiedzi, dobre słowo oraz wszystkie działania, których się podjęły.

Bella upiera się, żebym podziękował też sobie. Na jej specjalne życzenie niniejszym to czynię xD

Kończąc, chciałbym jeszcze podziękować wszystkim, którzy zobowiązali się, że napiszą, nawet jeśli nie dali rady. I wszystkim, którzy napisali: oidrin, Alicelli, Sonacie, Niebieskiemu_Kosmicie, Basement_Key’owi (dobrze to odmieniam?), Silvie, bellatrix, CMowi, Golodhowi, kam_mod (tu się poddaję z odmianą), Krokusowi, Chrościsku, Shanti oraz MaSkrolowi.

 

Nie przedłużając: zachęcam do pobierania. Będzie nam bardzo miło, jeśli przeczytacie naszą antologię i dacie znać, co myślicie.

 

P.S. Temat został założony za zgodą Moderacji, za co również bardzo dziękuję :)

Ojej.

Dziękuję i gratuluję współwyróżnionym :)

Widzę, że Gruzy już wrzucone, dzięki Golodh :) Ja się jeszcze pochwalę okładką do kolejnej antologii, która – miejmy nadzieję! – wyjdzie już w lutym. Tym razem to inicjatywa poza wydawnictwem, czysto oddolna, w której wzięło udział kilkanaście osób stąd :) Bliżej premiery zdradzimy więcej.

 

Gratuluję, dziękuję za wyróżnienie, wrzucę obrazek z DALL-E co go wygenerowałem, jest inny niż chciałem ale już mi się nie chce generować innych xD

 

Siema Krokus! :)

 

Hej, hej, hej!

Dziękuję Ci, Morcie, za udział w krokusie!

Również dziękuję sobie za udział xD

Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)

;)

Podoba mi się wykorzystanie motywu świątecznego i hasła przewodniego, choć na minus, że swym upartym, mortowym zwyczajem wybrałeś nie te święta co trzeba, a tutaj nawet nie trzeba by się wysilać.

W sumie tu trochę uzupełnię :P Jasne, wykorzystanie innego święta to znalezienie luki w regulaminie (bo lubię, bo mnie to bawi i takie rzeczy mnie napędzają do pisania, co zrobić), natomiast cały tekst wyszedł z pomysłu, w którym jest cross święta zmarłych oraz Samhain. Ten motyw jest imo mocno obecny w całym tekście, i szczerze mówiąc o wiele silniej widzę tu to niż święta bożonarodzeniowe ;) Chociaż to chyba kwestia tego, że święta bożonarodzeniowe wchłonęły już wszystko i można w nie upchać cokolwiek, i tak powinno pasować.

Nawet raz chciałem zmienić datę w tekście, ale mi to wybitnie nie pasowało.

Ciekawie przedstawiłeś cały świat bohaterki, trudno mi określić, na ile realnie, ale jest spójnie i obrazowo.

Wykonanie jest specyficzne i opis haju, sposób zapisu, jaki wybrałeś, jest naprawdę świetny.

Dziękuję :)

Mógłbym pewnie marudzić, że za bardzo to przeciągnąłeś, ale powiedziałbyś, że nie, ja bym powiedział, że tak, potem dalibyśmy sobie po mortach i w pokoju rozeszli.

no wiesz co.

Postać zbawiciela i sama fantastyka opowiadania bardzo fajna.

;)

Ogólnie to bardzo dobry tekst, ale nie pasuje do konkursu, a żałuję, bo odniosłem wrażenie, że to zabieg celowy. No cóż, Mort zawsze będzie Mortem ;)

Dokładnie tak.

Pozdrówka!

Pozdrawiam! :)

Asylum :P

Innym razem, gdy napiszesz coś nowego, albo dasz link na forum do tekstu (wszystko jedno czy trzeba będzie kupić czy w wolnym dostępie) – przeczytam, i wtedy napiszę (ustawiłam sobie przypominajkę).

Już kiedyś coś podobnego napisałaś (chociaż w sprawie komci jurorskich do DBZ xD Ale dobrze, skoro sama ustawiłaś się w pozycji, w której naciągam Cię na kupno książki to zapraszam xD Będę w zaplanowanej na luty antologii Planety Czytelnika zatytułowanej Gruzy.

bruce

Tekst rzuca na kolana i to mi jest głupio patrzeć na moje bazgroły, porównując je z nim. :) BRAWA! :)

Nie myśl tak, głupio mi jeśli w takie poczucie Cię wprawiłem :) Piszemy różnie i to normalne, nie masz się czym przejmować :)

 

AdamKB

Omijałem ten tekst z powodu ujętego w nawiasy dopisku do tytułu. Zniechęcał w nieokreślony sposób, zamiast zaciekawiać. Ale w końcu, spojrzawszy na liczbę komentarzy, oszacowawszy ich przeciętną długość…

;)

Do znudzenia powtarzam zastrzeżenie, że słabo interesuję się tym czy innym podgatunkiem, i w tym przypadku też “widziałem” taki wstęp do komentarza, gdy zacząłem czytać – teraz już nie widzę, byłby prawie że bezsensownym zastrzeżeniem, skoro tekst poruszył mnie, i to mocno. Przypuszczam, że na prawach wyjątku – co jest poświadczeniem jego jakości. Jednocześnie dałoby się opowiadanie “zbyć” stwierdzeniem, że margines najczęściej sam sobie zawdzięcza bycie marginesem i niczego w tym ciekawego nie było i nie ma, ale, jak dowodzi Autor, można skutecznie przeciwstawić się takiemu podejściu, umiejętnie stylizując, wykorzystując środki typograficzne do oddania atmosfery i tematyki refleksji i odczuć narratorki. 

Dzięki piękne!

Dla pewnego rodzaju kontrastu o Zbawicielu nie mam aż tak dobrego zdania. Postać z grupy Sił Nadprzyrodzonych owszem, dobrze się wpisuje w tematykę i wydarzenia, ale powrót do stanu “przed” – tak odbieram zakończenie – każe mi wątpić, czy aby emisariusz Niosącego Światło nie podszył się pod wiadomo kogo…

Ludzie są ludzie, co zrobisz ;)

Watpliwość wątpliwością, nie zmienia ona mojego zdania, że przeczytałem coś dobrego i mocnego zarazem.

Pozdrawiam.

Dziękuję pięknie i pozdrawiam również! :)

 

Osvaldzie ponownie, regulatorzy dziękuję :)

 

Asylum siema!

Uwodzisz formą i głodem! W rodzimej fantastyce inna forma niż "po bożemu" jest raczej nietypowa, cholernie rzadko używana, a szkoda.

Decyzja na – tak, z uwagi na:

* płynną narrację,

* dobre odzwierciedlenie głodu bohaterki,

* zamkniętą opowieść (nie ma gorszych i lepszych fragmentów, panowanie nad całością) i budowanie napięcia.

Dziękuję pięknie! :)

 

Uwagi na boku, chcesz przeczytaj, jeśli nie – daruj sobie. ;-)

1/ W twojej fabule wszystko się spina, lecz nie oddajesz rzeczywistości osób żyjących pod mostem. Porównanie doskonałego towaru z pierwszym razem i chętką na seks z chłopakiem jest dla mnie niewiarygodne, gdyż przy tym poziomie uzależnienia raczej się nie liczy.

Nawet na bardzo głębokim poziomie uzależnienia – szczególnie po strzale – to nie jest tak, że ludzie przestają kompletnie istnieć poza uzależnieniem :)

Seks, cielesność jest ważna, lecz stracenie dziewictwa to raczej męskie fantazje, tj. znajdą się motywy dużo silniejsze. Naprawdę nie wiem, skąd mniemanie, że dla kobiety tak ważny jest pierwszy seks i że ma charakter imprintingu.

Tej, bardzo proszę bez takich ;) Po pierwsze, nie wiem skąd wniosek, że narratorka nie ma doświadczenia w sferze seksualnej we wspomnianym momencie. Po drugie, imprinting jako taki uważam za obrzydliwy i naprawdę nie wiem, skąd mniemanie, że go tutaj znalazłaś :)

Gdy z kolei przyglądam się kluczowemu końcowemu wistowi, widzę odjęcie głodu przez Wybawcę i powrót do uzależnienia. Dla mnie stanowi poważne pęknięcie fabularne, niedotrzymanie kroku faktom, ponieważ jeśli byłoby rzeczywistym odjęciem głodu – wymazaniem, bohaterka nie miałaby pokus i ciągu, natomiast Ty rysujesz mi powrót na bazie głodu, czyli Wybawiciel niejako nie był Wszechmogącym.

Tu miałem dłuższą sekcję, ale pozostawię to jednak jako otwarty wątek :)

W żadnym nałogu nie ma powrotów są jedynie odstawienia i szlaban na całe życie. Niemniej prócz tego momentu bohaterka i jej narracja jest wiarygodna. Bohaterka, jej narracja – głód, brud, jazda i pomieszanie bohaterki.

Dziękuję :)

2/ Moim zdaniem w tym kierunku potrafisz pisać, łatwo Ci to przychodzi, lecz tkwi w tym pewien szkopuł. Sorry, że o tym piszę, może dlatego… Nie, nie będę o tym pisała. xd

Teraz to proszę, żebyś napisała :)

3/ Hermetycznym tytułem mnie jako potencjalnego czytelnika zrażasz – wykluczając. Można, ale po co? xd

Jednych zrażam, innych przyciągam. Tak już jest :)

4/ Poprawki dotyczące słów i szyku – dałabym sobie z nimi spokój, tj. czas i podchodziła do nich ostrożnie. Przeczytałam komentarze dotyczące możliwych podmian i, imho, większość propozycji spłaszcza tekst, folgując chęci gustu i uczynienia go poprawnym na jedno kopyto. Cóż, nie estetyzowałbym nałogu, naprawdę powszechne wyobrażenia nie przystają do przerażającej realności. Po prostu nie jest łatwo, stwierdzę nadzwyczaj eufemistycznie (przysłówek, zaczynam poznawać części mowy, ot tak. Mamma mia. Patrzę i wiem, zasługa forum), poszedłeś zrozumiałą ścieżką i nie ma co jej bardziej prostować dla niewtajemniczonych, niechaj się uczą.

:D

Spoko, odleży całość, nabiorę dystansu i będę decydował.

 

pzd srd

a

pozdrawiam ;)

 

avei, dzięki i siema :)

 

Gekikara

Efekciarski tekst. Tak, używam tego słowa z rozmysłem, tak samo jak ty z rozmysłem poszedłeś w efekciarstwo – ta sperma na butach już w pierwszych zdaniach, te wulgarne ozdobniki i obrazy upodlenia w przeróżnych konfiguracjach – one temu służą. Mają wywierać wrażenie. Tak jakby im tekst był brudniejszy, tym bardziej klarowny byłby jego wyraz.

I o dziwo w tym tekście to zagrało. Jest to żywy obraz tego, jak można pokazać jakieś zjawisko w sposób wręcz tandetny, a jednocześnie wprawny. Opowiadanie mógłbym porównać do taniego wina. Siarka, zgniłki, spirytus i Bóg wie co jeszcze, ale smakuje i kopie, chociaż w pewnym wieku to się raczej takich trunków nie wybiera – a jak wybiera, wypada pochylić z politowaniem głowę nad wybierającym, ukrywając jednocześnie to ukłucie zazdrości.

Dzięki :)

Element fantastyczny jest fantastyczny o tyle, o ile wszystko nie było narkotycznym widem.

Nie było :)

Opisałeś jednak wydarzenia w taki sposób, że takie potraktowanie tak sprawy byłoby celowym zamknięciem się na inne interpretacje.

Przesłanie do bólu dekadenckie i nihilistyczne.

Jestem na TAK.

Słowa uznania – to świetny tekst.

Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa.

 

P.S. Przelew dotarł.

Nic nie wysyłałem, więc dziękuję anonimowemu darczyńcy, w razie gdyby przelano za dużo to chętnie przyjmę zwrot nadwyżki :)

 

Zanais, dzięki za wizytę i za opinię, nie przejmuję się :)

siema Barb

O kurde, dobre to było. I to pod różnymi względami, ale szczególnie dzięki oryginalnej narracji. I dobra, dla niektórych może być niezrozumiała i zbyt chaotyczna, ale o to chodziło w końcu. Czuć tę fazę, ten zjazd i nawet jako osoba, ekhm, niedoświadczona w tych sprawach była w stanie całkiem wczuć się w bohaterkę i jej przeżycia.

Dziękuję! :)

Rozjechany tekst w momencie przypierdolenia wyszedł cholernie autentycznie, taki, hmm, prosty zabieg, a tak cholernie skuteczny. Nie spodziewałem się takiego tekstu w tym konkursie, ale jak zobaczyłem morta, to wiedziałem, że konkurs zostanie zbamboozlowany, a tekst wykorzystujący luczki prawne – opublikowany. xD

xD

Mocny tekst i dlatego nominuję go do “pjurka”.

Pozdrówka!

Pozdro i ponownie dziękuję!

 

Sonato, bardzo mi miło :)

 

OS, będę pamiętał i w razie czego się odezwę ;)

 

bruce

Hej, Morteciusie

siem!

Trochę obawiałam się przeczytać, bo tyle tu ostrzeżeń… Jestem za nie wdzięczna, bo wiedziałam, z czym mam się liczyć. :)

Cieszę się, że się przydało :)

Rzeczywiście jest “nieładnie” i do tego jeszcze “18+”. A ostatnie zdanie z przedmowy zachęciło mimowolnie uśmiechem. :) W sumie tyle żartowania.

Okej :)

Tekst jest rewelacyjny. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Biorąc jeszcze pod uwagę Twoje prezenty oraz fakt, że to zgłoszenie na konkurs świąteczny, kojarzący się nade wszystko z radością, nadzieją, rodzinnym ciepłem oraz serdecznym przyjęciem Zbawiciela do serc ludzkich (oczywiście, teraz, kiedy są “sprzyjające” warunki, bo wtedy nie przyjął Go nikt), treści odbieram dodatkowo gorzko oraz dołująco. Pokazałeś tu wszystko, co w nas, ludziach, złe, podłe, haniebne, fałszywe, wredne, obelżywe, egoistyczne, nieludzkie właśnie. A może ludzkie? 

Nominuję, pozdrawiam, brawa za ten tekst. 

Dzięki piękne!

 

Edit, widzę, przeglądając pobieżnie powyższe komentarze, że jest tu rozpatrywana kwestia fantastyki. Moim zdaniem całe sceny z “nowym z irokezem” to wątki fantastyczne, a do tego przemiana ciał “paczki”. 

Zgadza się :)

Jeszcze dodam, bo ciągle myślę o Twoim opowiadaniu (podobnie, jak przy pierwszym przed laty). :)

Jejku, teraz to mi aż głupio :)

Jako humanistka zawsze stoję na stanowisku, że człowiek ze swej natury jest dobry. Boli mnie, kiedy ktokolwiek postępuje źle, bo nie rozumiem takiego zachowania. Kiedy, hmmm, nie wiem?, np. słyszę w autobusie, jak dwóch chłopaków przechwala się na glos, jak to maltretowali kota albo psa, nie – pomogli czy uratowali go, ale zabijali.

Wtedy pojawia się całkiem odmienne od zwyczajowego, pewne poczucie wstydu, że jest się człowiekiem, słysząc czy czytając o takich makabrycznych zdarzeniach. I przy tego typu tekstach jest podobnie. Przy całej dozie ogromnego współczucia dla “paczki”, zwłaszcza główniej bohaterki, bo ona ma jeszcze chwilowe “prześwity” rozsądnego myślenia, po prostu wstydzę się za to, co zrobili bohaterowie. I – z jaką łatwością im to przyszło. Jak wiemy, historia uwielbia się powtarzać i tu mamy namacalny dowód. A ludzie, tak naprawdę, nie zmienili się nawet na jotę. 

Ciężko powiedzieć, to w ogóle temat na bardzo, bardzo, bardzo długą dyskusję. Wydaje mi się, że ludzie jako ogół w jakiś sposób się zmieniają, szczególnie pod wpływem postępu czy innych spraw, natomiast zmiany są i na dobre, i na złe.

A co do wstydu, to wychodzę z założenia, że nie można się wstydzić za innych. Szczególnie, jeśli nie mamy realnego wpływu na ich zachowanie :)

 

o siema Osvald

Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

nie

 

Ostrzeżenie dla alergików: ze względu na fakt, że w głowie krwiożerczego Osvalda produkowane są w dużych ilościach wredne myśli, komentarz może zwierać śladowe ilości takich zwrotów jak: bzdura, grafomania, durne, bezmyślne, idiotyczne, efekciarskie, nijakie, bez sensu.

 

Po połknięciu komentarz obficie popijać (niekoniecznie wodą).

nie popiję i co mi zrobisz xD

 

 

Nie jest to opowiadanie szezlongowe, ale zrzut bagiennego szlamu miałkich przemyśleń musi być. 

Zapraszam! :)

Na głowie miał zawadiackiego, chociaż nieco już klapniętego irokeza. Na plecach starą i wytartą skórzaną kurtkę z tysiącem agrafek. Ubłocone glany świeciły plamami po tanim winie i spermie, a nogawki dżinsów przyozdabiały resztki rzygów.

No i nie podoba mi się ten pierwszy akapit. Jest jak zupa pomidorowa, do której ktoś dosypał rodzynek. Osobno te rzeczy są smaczne, ale razem zupełnie niestrawne. Co uważam za rodzynki? Ano te słowa: zawadiackiego, chociaż, świeciły. Czy podkreślanie, że irokez był zawadiacki ma sens? Uważam, że nie. Do tego konstrukcja pierwszego zdaniu rozwala rytm (nie da się tego wyjaśnić albo się to czuje, albo nie). “Chociaż” nie pasuje do stylu wypowiedzi bohaterki. Świecenie nie pasuje do plam i nasuwa się też pytanie, czy plamy byłyby aż tak widoczne na ubłoconych buciorach. No za dużo tych rodzynek. Na samym starcie tekst traci na klimacie i wiarygodności. Wywaliłbym też jeden przymiotnik opisujący kurtkę.

Zrzucę z taczki propozycję redakcyjną:

Na głowie miał klapniętego irokeza. Na plecach wytartą skórzaną kurtkę z tysiącem agrafek. Na nogawkach dżinsów tkwiły resztki zaschniętych rzygów, a ubłocone glany były pokryte plamami, których pochodzenia lepiej nie znać.

Tu trochę jeszcze pomyślę, zanim naniosę zmiany, ale faktycznie – po odleżeniu czuję, że akapit mógłby być lepszy.

 

Może też umówmy się, że te zmiany, które uznałem za słuszne nanoszę i w tym miejscu za nie dziękuję. I tak się robi długi komentarz, więc nie chcę go jeszcze mocniej rozwalać xD

Obok mnie leżała Anka, ta pierdolona ździra, i ją trzęsło jeszcze mocniej.

Zbędne “ta”, “i”. Dużo mocniej i “rytmiczniej” zabrzmi to w tej wersji: Obok mnie leżała Anka, pierdolona ździra, ją trzęsło jeszcze mocniej.

Bez “ta” czegoś mi brakuje w rytmie tego zdania właśnie. W sensie “ta” to taka przednutka do zaakcentowanej “pierdolonej zdziry”.

 

Nie miałam jednak siły na kłótnię, więc udawałam, że nic nie widzę. Patrzyłam na tego obcego, który wyglądał jak jeden z nas.

To jest niezrozumiałe. O co miałaby się kłócić z Anką, o szluga, o trzęsienie czy może bez powodu? Jeśli miał to być łącznik pozwalający na powrót do tematu przybysza, to niezbyt udany. 

Nie; rozdrażnione osoby na kacu lub na głodzie często szukają zaczepki albo pretekstu, wystarczy krzywe (nawet domniemane) spojrzenie, żeby zaczęła się burza.

 

Płynął za nim fetor, na który składała się woń niemytych od tygodni stóp, moczu i jątrzących się ran po igle.

Tutaj też jest za duża szczegółowość podważająca wiarygodność tekstu. Chociaż stopy można by zamienić po prostu na ciało.

Nie działa na wyobraźnię takie wyliczenie? :)

Mimo wczesnej godziny betonowe podpory rzucały głęboki cień, a wszędzie wokół panował półmrok.

Godzina jest wczesna, bo jest rano, czy godzina jest wczesna, bo jest dzień?

Tu nie jestem pewien, co masz na myśli

 

Dziabnął wielkiego łyka, po czym powiódł wzrokiem po towarzystwie. Chciwy błysk w oczach wskazywał na to, że irokez może za moment nie mieć w dłoni butelki, a zamiast niej tulipana w brzuchu. Ale nie wyglądał na przestraszonego.

Grafomania!

xD

 

Pies był zwykłym burkiem jamnikiem osiedlową parówą z krótkimi łapkami brązową sierścią bystrymi oczkami.

Brakuje przecinków. O ile zaburzenia zapisu podczas zażycia narkotyku się bronią, tak stosowanie tego nadal i to w taki losowy sposób w dalszej części tekstu po prostu utrudnia lekturę. W takiej formie skręca to w kierunku zbytniego efekciarstwa. Trochę bawi ta przecinkowa ignorancja, zamiast dodawać klimatu.

Momentami bohaterka wyraża się zbyt grzecznie używa słów, które nie pasują np. powiódł wzrokiem, na domiar złego.

Scena z kobietą wydaje się wstawiona tylko po to, żeby Anka mogła powiedzieć swój wywód na temat kokainy. To taki urwany wątek, w którym nie widzę większego sensu.

Przemyślę powyższe.

– Nikt nigdy nie umarł za moje grzechy. Ja umrę za wasze. Nie potrzebujemy kolejnych opowieści o zrujnowanych domach. Przegranych życiach. Po prostu uciekacie przed bólem. Dobrze. Biorę to wszystko na siebie.

To jest najciekawszy aspekt tekstu. Aluzje są wyraźnie widoczne od początku i gdybym miał się pokusić o jakieś podsumowanie, co mogłoby być przesłaniem tego tekstu, to powiedziałbym, że wybór, bo nie każdy chce być zbawiony. Można wybrać szczęście nawet jeśli oznaczałoby śmierć. Ludzie nie uzależniają się od używek, ale od uczucia szczęścia. Nie każdego też da się uratować, nie każdy chce wyjść na tzw. prostą.

Dzięki piękne za przemyślenia i poprawki, ja może już nie będę więcej pisał o interpretacjach i tak dalej xD Ale generalnie dobrze kombinujesz.

 

gravel

Jako iż dałam Ci punkta w głosowaniu konkursowym (bo powiedziano mi, że tak wolno, tak można i tak jest ładnie), to powracam z bardziej rozbudowanym komentarzem (zanim mnie ktoś pouczy, że tak trzeba, tak wypada i tak jest elegancko).

Właśnie tak

Tylko że to nie będzie rozbudowany komentarz, bo kompletnie nie mam pomysłu jak ten tekst skomentować, poza tym, że poruszył pewne struny, zrobił wrażenie i żem się zamyśliła. Świetna jest ta zabawa z rozjeżdżaniem tekstu i znikającą interpunkcją w momencie, kiedy działka wchodzi – bardzo autentycznie wyszło.

Dzięki :)

Gdybym się miała czepiać, to może tego, że ociupinkę za długie mi się wydało? Ale w sumie nie bardzo potrafię stwierdzić, w którym momencie takiego wrażenia doznałam, ani co zrobić, żeby to poprawić. Uznajmy zatem, że jest dobrze tak, jak jest.

Tak zatem uznaję. Dziękuję za głos i za komentarz :)

 

PanKratzek

Nie przepadam za przekleństwami i wulgarnością – są zbyt dosłowne, jak glutaminian sodu w potrawie.

Trudno o jego brak w kuchni azjatyckiej :P

Jednak… mimo że nie znoszę nadmiernej ilości słów powszechnie uważanych za znieważające, stały się spoiwem, agrafką na ramonesce.

Zbawiciel, który zabiera głód, choroby i inne przypadłości dając w zamian szansę – plastyczne dzięki tłu i tłumowi.

Konwencja we fragmencie bez znaków interpunkcyjnych kiedyś zrobiłaby na mnie wrażenie, teraz zdecydowanie mniej.

Mocne, wyraziste, acz zbyt dosłowne.

Tym niemniej: odlotowe.

Generalnie dziękuję zatem!

 

Dobra, dalej już nie cytuję, bo się ciemno zdążyło zrobić po drodze

 

fizyk111

No i jednak muszę zacytować, no xD

Wracam z komentarzem na chłodno (również w kontekście konkursu).

Tym co mnie uderzyło w Twoim opowiadaniu, co, moim zdaniem jest główną jego siłą, to autentyczność. Nie mam pojęcia, czy stojąca za tym wiedza jest wynikiem riserczu, czy jest insajderska (z jednej albo drugiej strony – a może z obu), czy też jest wytworem wyobraźni autora. I szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi, bo ja Ci po prostu wierzę.

To bardzo miłe słowa :)

No, może odrobinę przesadzam, bo w pewnym sensie mnie obchodzi. Wolałbym, aby te przeżycia były bliskie prawdy, bo to zbyt poważny temat, aby sobie fantazjować – ale pytał nie będę i chyba nawet wolałbym, abyś nie odpowiadał.

Okej

Drugim uderzeniem było wyjątkowo dobre rozegranie motywu przyjścia Zbawiciela “tu i teraz”. Ostatnio taki efekt wywoła u mnie lektura “Jawnogrzesznicy”. Na gorąco zanotowałem sobie coś takiego:

No, to wejście masz mocne – wino sperma i rzygi!

Od samego początku czuje się tą świąteczną atmosferę.

Zbawiciel był człowiekiem w każdym aspekcie, z wyjątkiem grzechu. Jakie konsekwencje miałaby wiedza o tym, że ćpał, że współżył z kobietami, może też z jakimś mężczyzną, a może i…

Co za różnica, z kobietami czy z mężczyznami? xD

Tak. Takie to pytania przychodzą w trakcie lektury.

Chciałem nominować do piórka, ale fiuuu, poszło dużo wcześniej.

 

I jeszcze tylko wyjaśnienie, że nie zagłosuję na to opowiadanie w konkursie, bo moim zdaniem zupełnie nie miałeś zamiaru wypełnić regulaminowego wymogu “tematyka świąteczna”, co dajesz czytelnikowi wyraźnie odczuć pisząc:

To było południe, pierwszy listopada.

Mogłeś przecież napisać – “To był wieczór, dwudziesty czwarty grudnia.” – Ale nie napisałeś i zrobiłeś to świadomie.

Spoko luz :) Natomiast jest to konkurs świąteczny, a pierwszy listopada niewątpliwie jest świętem.

 

Dobra, teraz serio bez cytowania

chalbarczyk

adam_c4

Monique.M

Dziękuję pięknie za wizytę i za wyrażenie opinii :)

 

Krokus i Golodh

witam jurorów

Ambush, jak dla mnie wszystko wynika z siebie :)

 

ninedin, pięknie dziękuję za komentarz oraz TAKa :) Nie za bardzo wiem, jak odpisać poza wyrażeniem wdzięczności, więc wyrażam ją podwójnie ;)

 

OS

Ja tylko w kwestii formalnej: zielsko obecnie jest droższe od kwasów jbc

O_o

Ale masz na myśli podróby, nie? xD

I nadal twierdzę, że fantastyka tutaj jest :) 

I świetnie :)

– Ta?

Tamta

To

Tamto

zajebiście

Nie ma

+

odpowiedział Robal Przeznaczenia

Goodbye Blind Gienia

,

.

gryząc w pośladkach swych ust papierosa.

O nawet śmieszne

Papier

No, droga sprawa ostatnio

os

wolę Androida

dymił

Literówkę tu masz

przeciąg

A to akurat bardzo niebezpieczna sprawa

le

No, we Francji mówią na to le przeciąg

,

O, kolejny

napełniając

niczym zając

otaczającą

niczym zając

nas

Snoop fajniejszy

atmosferę

niczym zając

siwym

age-shaming

dymem.

Kolejna literówka ;x

– Ale co zajebiście? – zapytał pytająco John Pomade.

niczym zając zapytał?

 

***

******

 

Dalsza łapanka już wyrywkowo

 

John Pomade był istnym bohaterem

niczym zając?

za którym ganiało się całe miasto.

Pewnie niczym zając

Ale to było kiedyś, bowiem większość miasta i świata już nie żyła!

niczym zając ;(

Bo umarli.

niczym zając

Pewnego dnia gwiazdy na niebie spadły i jedna z nich piznęła w Ziemie całkiem mocno.

niczym zając

No w sumie to mu się nie dziwie, przbeiegłe są to kanalie.

niczym zając

Tak więc John Pomade zdecydował się odnaleźć prawdę na ten temat

niczym zając

i znaleźć szefa szefów biologów morskich.

niczym… a, dobra, czemu nie. Niczym zając

Musiał wiedzieć co zabiło jego ukochaną Claire.

pewnie zając

Claire była piękną kobietą o złotych jak zęby dziadka Johna włosach, w których widniały kwiaty przeróżnej maści.

niczym zając

Claire była piękną kobietą o pięknej talii, tak pięknej, że John nie mógł przestać o niej myśleć, bo wciąż zajmowała jego myśli.

niczym zając!

Wiedział, że żeby zapomnieć ją i wszystkie chwile te, które są na nie musiał odkryć prawdę o biologach morskich.

niczym zając

O tych przebiegłych kanaliach.

przebiegłych niczym zając

 

***

 

Zniszczonej szuflady, bo to apokalipsa była.

niczym zając

 

Większość ludzi została zmieniona w zombie po tym, jak nastała Apokalipsa. Na czole zombie wyryte były odwrócone krzyże, bo nimi Szatan władał.

niczym zając

 

 Wrzeszczał coś o legii warszawa, próbując ugryźć Johna w szyję, ale John był silniejszy więc zwalił zombiaka.

ale wulgarnie. niczym zając

Zombiak upadł na ziemię, a John strzelił mu w głowę dwanaście razy i potem kopnął jeszcze.

niczym zając?

To potwory padały od ataków Johna Pomade.

niczym zając

Był ich postrachem.

niczym zając

 

John Pomade musiał też wiele razy walczyć z straszliwymi demonami.

niczym zając!

– Johnie, przyszedłem po ciebie i twoją duszę – powiedział demon, nie wiedząc z kim ma do czynienia.

pewnie z zającem

– Pierdol się – odpowiedział John poważnym tonem, zyskując odwagi, której mu nigdy nie brakowało.

niczym zając xD

I John zastrzelił straszliwego demona z rogami i powiedział:

– O kurwa. Jaki ja jestem silny.

niczym zając

 

– Kurwa, jakaś pizda mnie sonduje. – pomyślał John Pomade, po czym nagle przed nim zmaterializowała się sondująca pizda.

niczym zając

– Przyszłam po twoją duszę! – powiedziała straszliwa demonica.

niczym zając

Wszystkie były martwe.

niczym zając :(

Myślał czasem o tych dobrych czasach, jak razem uprawiali seks.

niczym zając xD

Były to dobre czasy. Lepsze.

niczym zając

,,Od Claire dla Janusza. PS: Kocham Johna”

niczym zając

 

John uronił łzę smutku i kontynuował swoją drogę w postapokaliptycznym świecie, zabijając złe demony.

niczym zając :>

 

Finkla

No, to jest minus tekstów otwartych na interpretacje – ile znaczeń napisał autor, a ile przyniósł ze sobą czytelnik…

Z drugiej strony, przynajmniej jest ciekawie :)

 

drakaina

W ramach komentowania tekstu konkursowego (przeczytanego dawno, przed nominacją) powiem tyle, że są to tak skrajnie nie moje klimaty i estetyka, że najchętniej od komentarza bym się uchyliła – nie czuję się kompetentna, żeby oceniać, co w obrębie tematyki i estetyki jest tu dobre, a co złe.

:)

Doceniam formalne eksperymenty, doceniam przeplatanie wizji z rzeczywistością i koncepcję “zbawienia”. Ale całość jest dla mnie – subiektywnie, jako lektura, mająca dawać jakąś tam satysfakcję czytelniczą (formalnie jest to chyba Twój najlepszy tekst) – mocno odpychająca, więc ta satysfakcja zatrzymuje się na poziomie czysto analitycznym, a tekst nie wciąga, tylko odrzuca.

W porządku

 

Natomiast już z perspektywy nominacyjnej chciałam zaznaczyć, że imho w tym tekście nie ma ani grama fantastyki.

Jako, że pierwszej części komentarza sama przyznałaś, że nie jesteś kompetentna w temacie, chciałbym coś wyjaśnić :) W sensie mamy swoje różnice, ale przyjmuję, że to niewiedza, a nie złośliwość. Dlatego chciałbym tu wyklarować, że fantastyka (przyjście irokeza czy zombie) nie wynikają z narkotycznych wizji narratorki. I to z samego tekstu wynika, nie piszę tego, żeby się po fakcie usprawiedliwić. W opowiadaniu jest jasno zaznaczone, że zażywana jest heroina. Narkotyki działają różnie, heroina akurat daje przede wszystkim uczucie odprężenia i euforię, zero halucynacji, od tego są inne środki, jak LSD, psylocybina, ayahuasca i tak dalej. Pomijam już kwestię ulicznych cen poszczególnych rzeczy, jeśli kogoś stać, żeby walić kwas to nie musi siedzieć pod mostem :)

 

Koala

Przeczytałem, bo zacząłem.

xD

Nie rozumiem dlaczego w takim konkursie.

Wszystko jest w przedmowie :)

Żeś mnie zaskoczył, Morteciusie, tak miłym wpisem, dziękuję. :)

Ojej, to w sumie nie wiem, czy niedobrze (bo nie ma się co spodziewać po mnie miłych wpisów) czy dobrze (bo zawsze to fajnie, jak coś miłego jest niespodziewanie) :D Tym niemniej cieszę się. I byle do wiosny ;)

Kłaniam się nisko

 

krar

Ciekawy tekst, w sam raz na postwigilijny wieczór. Całkiem ładnie imho udało Ci się oddać perspektywę owieczek pod wiaduktem (oraz jej zmianę, kiedy przechodzili w stan wzbudzony).

Dziękuję bardzo :)

Prosto, trochę brudno, bez owijania w bawełnę czy upiększania, tak jak – imho – w bizarro być powinno.

W sumie to już wyszło, że sam nie wiem, czy to bizarro, weird czy bardziej realizm magiczny, czy coś w tym stylu, ale bardzo mi miło :)

Zbawiciel również ciekawy choć z tego co pamiętam to Jezus raczej nie chciał być pożarty przez owieczki, a jedynie zgładzić ich grzechy (a inicjatywa zabicia wyszła od samych owieczek). Ale interpretacja ciekawa, trochę obrazoburcza ale z pomysłem i naprawdę nieźle napisana.

Jak się za moment jeszcze okaże, ja się za bardzo nie znam na Jezusie i jego życiu, więc wierzę na słowo ;) W sensie, u Ciebie w komentarzu niekoniecznie to jest, ale kilka osób odnosi/odniosło się tu do rzeczy, które są dla mnie nieznane i musiałem je guglać. Więc w sumie ciekawe, że to tak wyszło.

Obraz całości nieco psuje mi bohaterka, z jednej strony upadła, z drugiej strasznie sentymentalna i z nader dobrą pamięcią (albo może mam obraz skrzywiony po kumplach, którzy poszli w tany i szybko zaczęli mieć problemy z ogarnianiem podstaw rzeczywistości).

To chyba zależy mocno od przypadku i środowiska, natomiast zgadza się, te problemy z ogarnianiem podstaw to chyba klasyczny problem. Ale też nie chciałem, żeby był tu wyłącznie sam bełkot (tylko troszeczkę :P)

Trochę za dużo jest też imho wstawek o jej świecie wewnętrznym i retrospekcji, spowalnia to akcję i osłabia przekaz (jak rozumiem, moc oddziaływania ma być tutaj duża, więc po co ją hamować).

Akurat do tego elementu jestem przywiązany, ale rozumiem :)

Końcówka smutna, ludzka, powszednia. Nie zaraża optymizmem, ale ostrzegałeś…

Dzięki!

Pozdrawiam!

Pozdrawiam również :)

 

 

BK

W sumie jeżeli tekst jest dobry, to nie ma co się czepiać ;) Ale w kontekście piórkowym wspomniałem o tym, bo IMHO, do piórka powinny być zgłaszane jednak teksty fantastyczne.

Luz, rozumiem, natomiast w kontekście pozapiórkowym zapytam (a nominację już mam, więc nie jest to pytanie z haczykiem czy ukrytymi motywami): naprawdę nie widzisz tu fantastyki? W sensie nie jest to może typowe sf czy fantasy, ale w zamierzeniu postać irokeza to ktoś w pewnym sensie spełniający życzenia czy dający odkupienie, więc już samo to :) Plus te zombie.

Oczywiście zdarzało się, że piórko nawet dostawały teksty niefantastyczne, ale jestem przeciwny takiemu podejściu.

Jasna sprawa, tu nie wchodźmy może w dyskusję, bo zrobi się groźnie xD

Pozdro!

pozdro :)

 

MrB witam kolegę

Ależ to realistyczne, brudne i soczyste! Podobało mi się. :>

:fingerguns:

Relację ćpunki ze środowiska ćpunów odebrałem jako wiarygodną, zapewne dzięki dużej liczbie detali i nienachalnym wtrąceniom ze slangu. Czuć, że bohaterka wie, o czym mówi.

:)

Dosłownie w jednym miejscu mi zgrzytnęło, gdy nazwała wakacje na Bali “biednymi” – nic nie wskazywało, żeby miała okazję wypoczywać w Indonezji, by znała takie osoby, raczej to prosta dziewczyna w bloku/przedmieść, stąd perspektywa wakacji na Bali powinna być dla niej atrakcyjna, tak sądzę.

To różnie bywa. Pewnie nie powinienem w ten sposób tłumaczyć, ale co mi tam: ja sam niestety nigdy na Bali nie byłem, gdyż mnie na to nie stać, natomiast zetknąłem się kilka razy z opiniami osób mi znanych (no, mniej niż bardziej, ale jednak) iż Bali obecnie jest “biedackie” i wstyd tam latać, bo jest więcej lotów niż kiedyś, cebulaki tam wypoczywają i tak dalej. Idąc dalej z przykładem, jedna znana mi osoba uzależniona poza kwestią uzależnienia była absolutnie doskonała w obserwowaniu i słuchaniu, podłapywała takie rzeczy, stąd taki przymiotnik w narracji.

Z drugiej strony, zgrzytnęło to zgrzytnęło, tu ciężko dyskutować xD Patrzę z drugiej strony, mi czasem pewne zdania nie brzmią (a szczególnie w tłumaczonych książkach), nawet jeśli są poprawne.

Ale oprócz tego już więcej w nią nie zwątpiłem. Spodobało mi się także, że nie ma przerysowania w kreacji tej bohaterki. Tkwi w szponach nałogu, jest tego świadoma, jest świadoma destrukcyjności stylu życia, który prowadzi, nie gloryfikuje go. Odebrałem ją jako rzeczową.

Dzięki!

Płynne i naturalne przejścia do narkotycznych majaków są solą tej krótkiej historii. Porzucenie wielkich liter, interpunkcji, rozstrzał wersów, swoboda w stosowaniu akapitów – wszystko to przypomina mi powojenną poezję, gdzie odchodzono od skostniałego standardu, celem uwypuklenia emocji, pewnych impresji. Tam często rezygnowano nawet z tytułu i zastępował go pierwszy wers utworu, myślę że tutaj to też mogłoby się wspaniale sprawdzić.

O, fajny pomysł, chociaż akurat tutaj mi nie siada. Ale postaram się zapamiętać na przyszłość.

W każdym razie zastosowane w narkotycznych monologach zabiegi pasowały rewelacyjnie i doskonale oddawały narastający obłęd, natłok myśli.

:)

Tylko tak, o ile formą jestem urzeczony, jest naprawdę zjawiskowa, tak treść tej historii nie nadąża za tym, w co ją opakowano.

:(

Fajna jest zabawa świętami – konkurs bożonarodzeniowy, wątek jakby wielkanocny, a rzecz się dzieje we wszystkich świętych. Samo przyjęcie perspektywy narracyjnej uzależnionej dziewczyny sprawia, że jej relacja nie jest zbyt wiarygodna. Skłaniam się raczej ku interpretacji, że Dżizas, który ich nawiedził, to po prostu jakiś kolejny narkotyczny majak. A to ciągnie za sobą refleksję, że fantastyki w tym wszystkim nie ma za wiele.

protestuję, łamiąc przy tym własne postanowienie, by nie pisać nikomu o interpretacjach xD Ale majak nie był moim zamysłem.

Trzeba jednak powiedzieć, że to kawał skłaniającego do refleksji tekstu, porządnie napisanego, wartego poświęconego mu czasu.

Pięknie dziękuję, naprawdę mi miło :)

 

Finkla

Jestem pod wrażeniem.

:)

Tekst bardzo inny od pozostałych. Tak inny, że zwykłą oryginalność zostawiłeś gdzieś daleko w tyle.

Spodobały mi się eksperymenty z formą, dobrze pasują do treści.

W sumie bardzo mi miło, natomiast coś czuję, że komplementy nieco na wyrost. Ale jakoś to przeżyję, bo urosłem :P

Jak zwykle narzekam na różne niedookreślenia, tak tym razem je kupuję.

@_@

Fajnie, że można samodzielnie pokombinować, jakoś koresponduje to z wielością znaczeń Biblii. W narratorce, która zareagowała inaczej niż pozostali, upatruję analogii do Judasza. Ciekawam, jaką rolę można przypisać pani w płaszczu. Łazarza? Piłata?

Pewnie nie powinienem tego przyznawać, ale to nieco czarna magia dla mnie ;) To znaczy kojarzę nieco wymienione postacie, natomiast z analogiami już gorzej.

To zresztą bardzo ciekawe, na ile tu pewne sprawy są zamierzone, a na ile nieco dopisywane z uwagi na skojarzenia :) Ale dalej pozostanę tajemniczy xD

Narratorka wydaje mi się wiarygodna.

Pomysł na Zbawiciela dobranego do potrzeb i możliwości też interesujący.

Będę na TAK, czyli.

Dziękuję pięknie!

 

Sabina Anto

Mocne. Robi wrażenie i podobają mi się wstawki “poetycko-typograficzne”. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam zakończenie – tzn. kim okazuje się główna bohaterka/narratorka? Śmiercią? Bo mówi, że pierwszy listopada to jej święto. Czy to raczej chodzi o to, że to Święto Zmarłych, a ona uważa się za martwą?

Siema, to drugie :) I dziękuję bardzo!

 

Bardzo sympatyczna scenka :) Czuć, że faktycznie inspiracja musiała wejść bardzo mocno :D

Podoba mi się też realizm oraz postać sąsiadki:

– Dobrze, że siedziałam akurat przy oknie i widziałam wyraźnie, jak wpadła nagle do zaspy. Tak, tak, tej wielkiej! Jak długa wpadła, panie władzo. Pewnie pijana albo na prochach. Bo to teraz wszyscy młodzi po jednych pieniądzach…

Jakiś czas mieszkałem w wieżowcu i wydaje mi się, że to akurat nie tyle inwencja twórcza, co podsłuchane słowa którejś z sąsiadek tego typu, które trochę niczym chowańce u magów wybierają sobie własny budynek z wielkiej płyty, żeby utrudniać uprzykrzać umilać życie jego mieszkańcom.

Troszkę szkoda, że Śnieg nie jest nieco mocniej zarysowany :)

 

Życzę miłego dnia!

 

Edit: ach, zapomniałem dopisać, że dobijam do biblioteki ;)

Znacie te kłótnie przy stole, kiedy zbierze się cała rodzina?

To ktoś nie zna?

– Ze zgniłego zachodu!

xD

– Milczeć, kapitalistyczne ścierwo!

xD

– Nie można to pokazywać się ludziom w tak krótkiej sukience!

;x

 

Obawiam się, że Amą napisał już wszystko, co chciałbym powiedzieć:

Fajny szorcik i ciekawy pomysł, w sam raz na opowiastkę takiej długości. I do tego z morałem – trzeba uważać, by przez rodzinną kłótnię nie umknęło nam coś naprawdę ważnego :) 

+1, miłego życzę :)

Mocno kekłem przy ostatnim zdaniu, chociaż całość raczej depresyjna. Duchy wyszły fajnie, interakcje między nimi również, nieco gorzej ze sknerą.

Aha, teraz specjalnie spojrzałem, czy skomentowała Irka (siema!), która chyba w tym roku nie ma łatwo przed świętami :P

Zajebisty tytuł

uszy oklapły mu ze wstydu, gdy kilku wielkich świniaków zaterkotało z jego głosu

xD

 

Złote wykończenia, srebrne poidła, jedwabne hamaczki

xD

 

Sympatyczne, siadło, bo przyjemne

jeżu hrywno chwilę mnie nie ma i tyle komci

 

Shanti siema

Dodałam komenatrz, który wyparował więc piszę drugi raz:( a że leniwa jestem to będzie krótszy.

Szanuję, mi by się nie chciało xD

Jest klimat. Czuję się brudna, zniechęcona do świata i też chętnie bym się znieczuliła czymś. Zrujnowałeś mi świąteczny nastrój xd

To tylko opowiadanie… to znaczy, na pewno w Warszawie jest podobny wiadukt, ale to nie powód do rozpaczania, przecież o tych ludziach w rzeczywistości też nikt nie myśli i nikt nie dba

kurde, miał być jakiś żart i nie wyszło ;x

Widzę parę zmian vs. pierwsza wersja, ale wszystkie na plus. Dalej nie przekonuje mnie Pani w płaszczu i czy jest tu potrzebna. Ale poza tym mocny, dobry tekst. Oryginalny, bez sztampy.

Dzięki :)

 

siem x2 BK

Dzień dobry,

no witam

 

a to święta się autorowi nie pomyliły czasem?

nigdy

Bo mi to pachnie bardziej Wielkanocą ;) Z drugiej strony tak trochę jest, że narodziny Zbawiciela są jednocześnie zapowiedzią jego śmierci (i naszego zbawienia). Tutaj rzekłbym, że nacisk został położony właśnie na zbawienie choć pewnie można na różne sposoby ten tekst czytać.

Te wszystkie święta religijne można podpinać do wielu spraw. Tu chodziło jednak o święto zmarłych za życia, tak to sobie wymarzyłem

Jedną z interpretacji są oczywiście narkotyki. I tak jak Jezus zmienił wodę w wino, tak Irokez zamienił gromadzie ćpunów towar na coś lepszego, wybielił im ich codzienny szkarłat, purpurę zmienił w otulającą ciała i umysły wełnę. Zero fantastyki, czysta chemia.

Jeśli to zero fantastyki to poproszę o namiary na takiego pana

Ale być może Irokez był prawdziwym Jezusem, który narodził się wśród gromady narkomanów od razu w skórzanej kurtce i pomarszczony niczym odparzona pupcia niemowlęcia? Może. Choć pani w płaszczu zdaje się przeczyć tej teorii, bo wg mnie ona przyszła właśnie po “wino”, po towar premium, za swoim dilerem bawiącym się w Chrystusa.

Ciekawe

Czy to jest bizarro? Rzekłbym, że nie. Nie dlatego, że nie ma humoru, nie uważam, żeby uśmiech czytelnika był najważniejszym wyznacznikiem bizarro. Nie znajduję w tekście dziwności, absurdu, czegoś co by mnie niepomiernie zdziwiło, wprawiło w stupor. To smutny tekst o przykrej rzeczywistości. Za rzeczywisty, żeby aspirować do rangi bizarro. Oczywiście to tylko i aż moja opinia ;)

Z perspektywy czasu też mi się wydaje, że tag nieco na wyrost dałem, może zmienię jak nie zapomnę

dobra, zapomnę na pewno

 

Klikać biblio juz nie trzeba jak widzę. Do piórka nie zgłaszam, bo brakuje mi w tym tekście fantastyki (o bizarro, czy klimacie bożonarodzeniowym nie wspominając). Mimo tego uważam, że to kawał porządnej literatury.

Dziękuję pięknie! Trochę nie rozumiem zarzutu o brak fantastyki, ale chwalisz, to odpuszczam xD

 

Pozdrawiam!

Ja również

 

silver_advent

Tak myślałem o zaszeregowaniu tego tekstu i według mnie chyba najbliżej tu do realizmu magicznego.

Chyba faktycznie się łapie, nie stuprocentowo, natomiast nie mam pomysłu, co by się łapało bardziej. Dzięki :)

 

ninedin

No mnie się zdecydowanie podobało. Po pierwsze, mam wrażenie, że ten tekst – przy całej efektownej nowoczesności formy i narracji – płynie naturalnie, swoim rytmem, nic nie jest w nim wymuszone i nic nie wydaje się służyć epatowaniu czytelnika – wszystko, łącznie ze wszystkimi paskudztwami, jest na swoim miejscu. Po drugie, tekst jest świetnie poskładany fabularnie, sposób narracji zgrywa się dobrze z pomysłem na historię i z charakterystyką postaci – IMHO bardzo udane opowiadanie. Tytuł i przemowa troszkę mrugały do czytelnika, obiecując prowokację, ale to jest kawał solidnego pisarstwa z konkretnym konceptem za nim stojącym.

Jejku, miło mi niezmiernie :D Dziękuję za tak miłe słowa. Łatwiej się odpisuje na krytykę niż na pochwały, więc nie wiem, co jeszcze dodać :P

 

JolkaK

Przejmujące prawdziwe. Takie wrażenie robi. Ludzie się nie zmienią, nawet jeśli zdarzy się cud.

Siem i dziękuję :)

 

OS

Dużo już Ci napisano, równie wiele nakadzono, więc ja się nie będę wysilał, bo mi się zwyczajnie nie chce.

szanuję

Napisze tyle: bardzo podoba mi się forma w jakiej podałeś ten tekst, narracja zmieniająca się pod wpływem narkotyku jest świetna, bardzo płynna, nawet pomimo szczątkowej interpunkcji i innych fikołków. Fabularnie tez bardzo dobrze, bardzo mocno i dosadnie, nawet na tyle, że uwierzyłem w tę postać, w jej życie, jej emocje i pragnienia.

dziękuję

Nie zgodzę się, że nie ma tu fantastyki, ona jest, tylko bardzo nieoczywista.

Podobnie to widzę :)

Dobra, kończę, bo teraz mi sie już nie chce dwa razy, a teraz już nawet trzy razy tak, jak na początku. Nominuję do piórka, bo to dobre jest. Teraz nie chce mi się już cztery razy bardziej, ale jeszcze coś z siebie wykrzesam, żeby zgłosić w odpowiednim wątku. Pięć razy.

tak trzeba żyć. Dziękuję za nominację :D

 

Pozdro

Q

pozdro 600

 

siema Michał

No to ten

Powygłupiali-my się, dostałem i 18+ i 16+, śmichy chichy, a tekst – przygnębiający. Spoilery w komciu.

+++

 

Zabawa typograficznymi zabiegami całkiem udana, bo koresponduje z treścią i – wiadomo, w pisemny sposób tylko – przybliża odmienny stan, akhem, świadomości. 

Tematyka zgoła przygnębiająca i niewesoła. No, ale jak wjeżdżają w fabułę ciężkie narkotyki, to przeważnie jest niewesoło. Nic odkrywczego, ale trzyma poziom. Dopiero w zestawieniu z tematyką konkursu pojawia się mocniejszy kontrast, bez konkursowego taga narkoDżizas zstepujący do mety nie robi takiego wrażenia.

trzeba grać takimi kartami, jakie się dostanie :> (albo wcześniej podłoży)

Wypada w sumie wtedy jako najsłabszy element. Dlaczego? Pokuszę się i zdiagnozuję, że przez stereotypowe skojarzenia. Sama historia Jezusa umierającego za grzechy ludzi to w sumie dość ponura opowieść, z duża liczbą sk..ów obsadzonych w biblijnej sztuce. Natomiast obecnie, Święta Bożego Narodzenia dość jednoznacznie kojarzą się z czymś ciepłym, pachnącym, mięciutkim do miętoszenia  przyjaznym i przytulnym. Ten kontrast nie jest narysowany w samym tekście, a silnie zależy od okoliczności i daty lektury opowiadania, więc jak mniemam, w gdybym to czytał np. czerwcu to wydźwięk pesymistycznej końcówki będzie dużo słabszy. A sam re-telling cudu w kanie galilejskiej, no, takiego wrażenia nie robi.

W sumie aż musiałem sprawdzić, co to za cud, bo jego retelling nie był moim zamierzeniem

Silną stroną tekstu jest – oczywiście rozumiejąc krótkość formy – w miarę wiarygodne przedstawienie typów ludzkich i to, jak równi wobec narkotyku-boga są, niezależnie od swoich wcześniejszych historii. Sugestywny opis głodu też wkładam do szufladki “na plus”, nie wnikając w fizjologiczną analizę jego prawdopodobieństwa, bo zwyczajnie nie o to w nim chodzi.

o, znowu chwalisz, fajnie :D

 

Napisany jest tak, że czyta się płynnie, wątki różnych postaci są wplecione w naturalny, nie wybijający z lektury sposób i nawet nazajutrz pamiętam, o czym było. Solidny kawałek, wprawdzie nie jakaś tam wyczesana w kosmos zbrodnia na fantastyce, ale życzyłbym sobie więcej tak porządnie napisanych tekstów. Mimo, że bizzaro czy weird to nie do końca moja bajka (trochę się gubię już w tych wszystkich etykietach, SKS jak nic, panie dziejku, SKS), to nawet pomyślałem hipotetycznie o kliku do Biblioteki, ale widzę, że nie musze się kłopotać z dylematem, bo mnie inni wyręczyli i mogę wygodnie poprzestać na tym, że trochę chciałbym, ale się waham.

Dziękuję :)

Rozwinąłeś się mocno – fajnie!

A tu dziękuję po trzykroć, bardzo mi miło

 

krar

Cześć!

siem

Przeczytane. Komentarz jutro, bo muszę domowe bizarro posprzątać.

Luz, poczekam. Uważaj na macki, bywają wrażliwe

 

siem fanthomas

i chyba po dyskusji xD

 

fizyk111

Ja pierdo.ę!

już się tak nie chwal

Nie takiego święta się spodziewałem.

o to chodziło ;)

Wlazłeś tu ze swoim zbawicielem i rozpird….eś system.

Trochę to nie fair, ale znalazłeś dziurę w regulaminie i bezlitośnie ją wykorzystałeś.

dziękuję, tym się właśnie zajmuję

Wyrwało mnie z butów i walnęło o ścianę.

dzięki

Takim tekstem odbierasz mi ochotę do pisania.

ej, bez takich ;-; idź coś napisz, żebym Ci tego zazdrościł, proszę bez golenia żył (metaforycznych, pisarskich)

To zdanie napisałem, abyś poczuł się winny.

nie udało się xD Ale nieco mi głupio

To tyle na gorąco, być może jeszcze wrócę z mniej emocjonalnym komentarzem.

Zapraszam gorąco!

 

BK

Ooo, to może przeczytam tekst, a nie tylko komentarze.

 

hehe

xD

 

jest również Amą

Bardzo mi się podobało. To znaczy, może “podobało” to nienajlepsze słowo, ale zrobiło na mnie wrażenie i naprawdę czułem, o czym piszesz.

dziękuję, miło mi niezmiernie

Nie wiem, czy to bizarro czy inne kijwieco, w sumie kwestia nieistotna.

w sumie sam się nie zastanawiałem w kontekście tego tekstu i chyba jest mi to obojętne

I trochę mi teraz głupio, że wrzucałem opowiadanie równocześnie z Tobą.

To mi teraz głupio, że coś takiego piszesz xD Weź tego nie rób, czemu w ogóle miałoby Ci być głupio

Mi się podoba, że jest to ewidentnie taka ładna, heartwarming bajka na przekór. Kompletnie nie trafia w mój gust, ale szanuję, że jest konsekwentnie i tak powinno być. W sensie napisałaś dokładnie tak, jak chciałaś, bez oglądania się na to, czy się komuś spodoba, ze świadomością, że sporo osób się odbije. Serio, szanuję bardzo :)

I te skandynawskie wstawki dobrze zrealizowane.

Fajna wymiana zdań wyszła, może się ktoś jeszcze wypowie w temacie, bo to mnie również interesuje. W sensie w oderwaniu od opowiadania – bizarro to mocno szeroki gatunek, chyba nawet można powiedzieć, że swego rodzaju umbrella term. Ja w ogóle to rozumiem ultra szeroko, tak skrajnie wręcz.

Ambush, pisałaś swoją opinię równolegle z moją odpowiedzią, dlatego musiałem czekać, aż skomentuje ktoś inny, żeby nie multipostować :P 

Można edytować komentarze

 

To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.

Nie zgodzę się. Mikołaj nie doprecyzował, skąd wąchają bieliznę – czy z kosza na brudne pranie, czy z szuflady, czy z suszarki. Poza tym w późniejszej części opowieści suszarka spełnia funkcję przynęty. Otoczono ją prowizorycznymi pułapkami, wywieszono na niej najróżniejsze rodzaje bielizny. 

Poza tym wszystkim, suszarka bardzo często stoi w sypialni, nie wyłączając mojego domu. Mam za mało miejsca w łazience, aby ją tam rozstawić :P I nie jestem wyjątkiem.

W sumie możnaby zrobić krótką ankietę, gdzie zazwyczaj rozstawiona jest suszarka. To chyba zależy od układu i wielkości mieszkania bądź domu.

Ale mi się nie chce robić takiej ankiety

Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone,

A dasz sobie rękę uciąć, jaki kink mogą mieć świąteczne elfy? Może kręci je zapach proszku do prania i płynu do płukania? :P Bohaterowie nie mogli być tej sprawy pewni.

Ale uwaga bardziej zasadna niż ta pierwsza. Przemyślę ją, bo w razie czego wystarczy zmodyfikować w tekście tylko jedno zdanie xd

tak

Pozdro! 

pozdrawiam

gravel

Nice.

Дякую тобі!

 

Irka_Luz

Ech, musiałeś koniecznie?

:(

Nastrój i tak mam taki se, a Ty jeszcze z czymś takim wyskakujesz :/

W sumie biorę to za komplement, że działa na emocje :P

I jeszcze święta nie te.

Ale jak to? W regulaminie nic nie widziałem o tym, o które święta chodzi

No, ale dobre to było.

Dziękuję pięknie!

 

Ambush

A dla mnie takie ostentacyjnie prujące żyły.

Napisane sprawnie, ale chyba nie jestem odbiorcą.

ulubiona emotka Baila

 

Przez twarz irokeza nie przeszła pogarda, którą zwykle wyrażali klienci. Dotknął rozciętego nosa, a z jego dłoni wypłynęło światło.

Nie pasuje mi ta przeszła i nie wiem czyjego nosa;)

Czemu nie pasuje? A ktoś inny miał rozcięty nos? :)

 

ośmiornica

o siema

 

Było oznaczone 18+, wiec zajrzałam (bo o to chodzi z tymi oznaczeniami, żeby przyciągać?).

i kpić

 

Totalnie rozwaliłeś system, zresztą nie pierwszy raz.

Dziękuję xD

Muszę wypić butelkę wódki

Wypij zawartość, butelka może stanowić nieprzyjemne doświadczenie

i pomyśleć, czy to było genialne, czy porąbane.

To idzie w parze xD

Na wszelki wypadek klikam. ;)

Dziękuję!

 

avei

No… ciekawe to było :)

Dziękuję, interesująca opinia

 

Bella

o siema!

Niniejszym oświadczam, że nie otrzymałam od Morteciusa propozycji korupcyjnych (ale może jeszcze otrzymam? kto wie :>)

Sprawdź skrytkę pocztową, ale nie pierwszą, o której pomyślałaś, tylko trzecią, w Świ******u

. Co prawda, zapomniałeś nawiązać w pierwszym akapicie do któregoś z moich opowiadań, no ale niech Ci tam będzie, kliknę i tak :P

Nawiązanie jest, i to po trzykroć.

Akcja rozgrywa się pierwszego listopada, a zatem 1.11. Jeśli to zsumujemy, wyjdzie nam 12 (1+11=12). Wszystko zaczyna się w okolicach południa, czyli o godzinie 12. Mamy więc ponownie liczbę 12, zgadza się? Jest dwa razy. Jeśli więc ową 12 podzielimy na 2 (bo tyle razy się pojawia), wyjdzie nam 6 (bo 12/2=6). 6 to co prawda zwykła cyfra, ale gdybyśmy mieli powiedzieć, że to liczba porządkowa dla rodzaju żeńskiego, albo godzina, co by nam wyszło? :)

Dalej. W życiu bohaterki jest trochę osób, które wspomina i które mają na nią wpływ. Dla jasności przyjmijmy, że mówimy o ludziach. Mamy więc: Ankę (1), Benia (2), Szczurka (3), chłopaka z przeszłości (4), brata (5) oraz kolegę brata (6). Ponownie więc znajduje się tu nawiązanie do tego samego opowiadania, co poprzednio.

Weźmy też datę. 21.12. Zsumujmy poszczególne cyfry. 2+1+1+2=6. Co, lepiej sumować po całości? Okej. 21+12=33. Upraszczamy teraz: 3+3. Wychodzi 6. Znowu.

A może zsumujemy cyfry, składające się na obecny rok? 2+0+2+2=6.

Co, że kombinuję z tymi cyframi, raz sam rok, raz dzień i miesiąc? Okej, dobrze. 21+12+2022=2055. Sumujemy cyfry. 2+0+5+5=12. 12 można przedstawić jako 6*2. Ponownie ukryta szóstka.

Mało? Nie ma tego w opowiadaniu, ale Anka ma na drugie imię Helena.

Można też znaleźć o wiele więcej nawiązań, ale zostawiam to już krytykom, polonistkom oraz osobom uczącym się w liceach do analizy.

 

 

silver_advent

Cześć, Morteciusie.

siema

Napisałeś bardzo dobry tekst.

Dziękuję

Co prawda nie zgadzam się z tagami – według mnie groteska tak, ale bizarro tutaj tyle, co kot napłakał. Przede wszystkim ze względu na poważny i trudny temat, bizarro koncentruje się na aspekcie humorystycznym – a tutaj poszło w innym kierunku.

W moim odczuciu aspekt humorystyczny nie jest warunkiem bizarro, ale ciekawa uwaga. Na tyle, że zaraz zapytam na grupie bizarro, co i jak

Mam kilka uwag technicznych – zaczynasz od opisu stroju zbawiciela. Jesteś przekonany, że bohaterka byłaby w stanie odróżnić plamy pozostawione np. przez spermę na glanach od czegoś zostawiającego podobne ślady?

Sperma daje bardzo charakterystyczne plamy

Zakładając oczywiście, że nie jest się psem tropiącym, według mnie jednoznaczna identyfikacja tych wszystkich zabrudzeń byłaby niełatwa. Ja bym to opisał ogólniej, albo złagodził przez domniemania, tzn “chyba” “wygląda jak” itd.

Rozumiem, ale to w sumie trochę baśniowa stylizacja. Natomiast jako wieloletni uczestnik Woodstocku roszczę sobie prawo do całkiem sprawnego odróżniania plam na ubraniach ludzi, nietrudno po jakimś czasie stwierdzić, czy wylała się pomidorowa, czy ktoś się zrzygał, czy wdepnął w coś cuchnącego, czy oblał kisielem. Idąc tym tropem osoba, która w środowisku meneli/ćpunów/żuli żyje i porusza się od kilku lat, takie określenie nie powinno być trudne.

Dodam, że skoro buty są ubłocone, tym mniej wiarygodne staje się to spostrzeżenie. Widzi to pod warstwą błota?

Nie napisałem, że buty są całkowicie/kompletnie/niechcemisięszukaćsynonimuczyinnegoprzymiotnika ubłocone ;)

Druga rzecz – tytuł. Wstawka o Arnubisie jest hermetyczna, nikt poza forum nie wiedziałby o co chodzi. Dodatkowo sugeruje, że tekst będzie niepoważny i napisany dla beki, a “wewnątrz opakowania” czytelnik znajduje coś zupełnie przeciwnego. 

No ale przecież tekst jest wrzucony na forum xD Trochę nie rozumiem tej uwagi, tytuł jest tytuł, a beczka z oznaczeń to sprawa osobna

Napisałeś bardzo dobry tekst, domyślam się, że chcesz złagodzić jego forumowy odbiór, bo koledzy z discorda patrzą i nie chcesz wyjść na kolesia piszącego “wydumane” teksty, tylko bizarro dla beki, ale ja bym tego nie robił.

Jest to uwaga tak bardzo mijająca się z moją osobą, że chyba mocniej się nie da xD

Na start podziękuję ponownie, bo słowa o bardzo dobrym tekście łechcą moje ego. Jeśli chodzi o łagodzenie forumowego odbioru, to nie jestem pewien, co masz na myśli. W sensie przedmowę, żarty z oznaczenia czy coś innego? Dalej: na discordzie mam chyba więcej koleżanek niż kolegów, ale to akurat głupie czepianie się słówek, więc może do rzeczy xD Natomiast koledzy (oraz koleżanki!) z discorda wiedzą, że pisuję teksty kompletnie różne, bizarro jest wśród nich w zdecydowanej mniejszości (stety albo niestety), część jest poważna, część nie jest, nie widzę powodu, by to w jakikolwiek sposób wartościować. W sensie akurat ja nie uważam, żeby teksty bekowe były gorsze dla zasady od takich wydumanych. Jak coś mnie śmieszy to jest dla mnie fajne (chociaż nie zawsze dobre). Jak coś porusza moje emocje to również jest fajne (chociaż znowu: niekoniecznie dobre). Jak coś jest bezbekiem totalnym albo w moim odczuciu jest pretensjonalne to jest dla mnie niefajne. Mam to szczęście, że jarają mnie różne rzeczy i różne teksty.

Wstawka [18+] jest tutaj niezbędna, ale w takiej formie w zupełności wystarczy. 

Tekst uważam za dobry na tyle, że poważnie biorę pod uwagę jego nominację do piórka, a wątpię, żebyś chciał go posłać w świat z jakimiś wstawkami o Arnubisie ;) (Nie umniejszając w niczym Arnubisowi!)

Dziękuję, to miłe. Natomiast o ile mi wiadomo (chociaż musiałbym to sprawdzić), to w antologiach (podejrzewam, że nawiązujesz tu do FP, ale za moment dostanę po głowie, że się wywyższam czy coś, a nie chce mi się prowadzić takiej dyskusji xD) nie stosuje się oznaczeń wiekowych, a wstawka dotyczy tylko oznaczenia 18+, więc tym samym jest do ścięcia.

Podsumowując: świetnie napisana historia o ludziach, ich wadach, małościach i słabościach. Mocny, emocjonalny język, który bardzo pasuje do tekstu. Wiarygodnie sportretowane postacie, a przesłanie, chociaż smutne – wali czytelnika młotem po głowie. 

Należy się klik do biblio, ale póki co – szkoda mojej roboty – dam tylko, jeśli tekst będzie się “kisił w poczekalni”, a raczej to nie nastąpi ;D Po prostu za chwile ktoś to doklika, bo inni też umieją czytać.

Ponownie dziękuję, miło mi :)

 

MTF, uszanowanko

Ależ to fajnie popier… dykane.

Kłaniam się ;)

 

fmsduval

 

dziękuję pięknie! :)

Mi siadło, dobry pomysł zdecydowanie z tytułem oraz “udawał, udawała”. Reszta opinii była na priwie, więc nie będę przeklejał, bo ktoś skopiuje do swojego komentarza i będzie się mądrzył moim kosztem

Za dużo tych komciów, pewnie się coś powtórzy, ale nie chce mi się ich czytać

 

Niezłe to, uśmiechnąłem się

 

Fajnie ogarnięte napięcie, ładnie rozłożone akcenty i strzelby na ścianie, chociaż Mietek nieco za bardzo stereotypowy :P

 

PS. Gdy śpisz, moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę.

To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.

Chociaż to może rozpętać dyskusję, gdzie kto trzyma suszarkę na ciuchy xD

 

W ogóle trochę to niekonsekwentne. Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone, a jak do tego jeszcze dojdzie nieco śluzu albo pas startowy (nie oceniam), to chyba jeszcze lepiej xD Mało kto trzyma brudne gacie w sypialni, raczej w łazience w koszu na pranie.

Pytanie na serio (do czego to doszło):

O zwycięstwie zadecydują użytkownicy i elfie jury. Utworzymy wątek do głosowania, gdzie wszyscy będziecie mogli dowolnie rozdzielić przysługujące Wam punkty na teksty konkursowe. Liczba punktów w głosowaniu będzie zależeć od procentu przeczytanych tekstów:

25% – 1 punkt

50% – 2 punkty

75% – 3 punkty

100% – 4 punkty

Dobrze rozumiem, że jeśli na konkurs wpadnie 20 tekstów, a ja przeczytam 2 (czyli 10%), to w głosowaniu będę miał 0 punktów do rozdysponowania? A ten 1 punkt dopiero od 25% wzwyż? :)

siem MBS

 

Muszę zapytać, bo mię to gnębi: dlaczemu Ganimedes a nie Europa? 

Bo Ganimedes był pierwszy w google xD

 

Finkla

 

Ale czytało się w miarę przyjemnie.

dziękuję :)

Hołd! (a jakieś obietnice wyborcze, coś?)

To już nie do mnie

 

a tak w ogóle to czemu bohater musiał lecieć na Ganimedesa

nie mógł sobie odkręcić kranu? tam jest dużo wody, widziałam

O kurde ale luka w fabule ;x

a wiem

nie miał kranu bo oszczędzał na statek kosmiczny

a wodę odcięli bo nie płacił rachunków

Najbardziej w tym tekście podoba mi się offscreenowe zdobywanie majątku, proszę poradź, jak to zrobić

poradziłem offscrenowo, ale chyba nie słyszałaś, bo daleko mieszkasz

 

Teraz dopiero w pełni zrozumiałem wasz ZŁY plan. Restecpa.

oddajcie hołd burgmanowi Golodhowi

Rasowe to są nony zmniejszone i zwiększone, a potem upper structure i po całotonowej

Jeszcze Outta, siema: ¯\_(ツ)_/¯

 

krar85

 

Cześć!

cześć

Całkiem przyjemna bajka w konwencji space opery w wersji mini. Pokazujesz drogę nieco ekscentrycznego bohatera od kołyski (albo raczej jeziora) do spełnienia na odległym księżycu.

Zauważyłem, ale dziękuję za streszczenie xD

Trochę zabrakło mi tu motywacji i pokazania tęsknoty oraz drogi. Opisałeś drogę, dałeś kilka faktów, bardzo niewiele pokazując. Zwłaszcza w końcówce, z panią naukowiec zbyt wyraźnie zaznaczasz, kto jest kim i jaki jest.

przyjmuję

Warto raczej byłoby to pokazać, niż opisywać.

Zaraz zostanę zniszczony, ale dwa razy już to kasowałem z komentarza, teraz jest trzeci raz i chyba nie usunę. Co to za przecinek przez “niż”? ;xxx

Naprawdę akurat tutaj nie chcę brzmieć jak burak, który się czepia komentarzy, ale nie mogę wytrzymać xD

przepraszam

Rósł tak, jak rosną zaspy w styczniu: szybko i miarowo.

W świetle pogody z ostatnich kilku lat… to raczej niezauważalnie niż szybko i miarowo. Albo może dodaj, że w górach czy w skandynawi.

Chodziło oczywiście o Somalię

Stanowiło to ułamek czasu, którego potrzebowaliby kosmonauci z ich dzieciństwa, ale przez lata technologia lotów została udoskonalona.

Czyli jednak Rosjanie wrócili w kosmos, nice.

To nie są w kosmosie? Jak my wszyscy? ;)

Nie nudzili się, snuli plany i roziskrzonymi oczami patrzyli na kolejne planety. W końcu dotarli do Ganimedesa.

Ok, ale wiesz, że lecąc z Ziemi na Ganimedesa (zwłaszcza szybko, w ciągu miesiąca) raczej nie mijałbyś kolejnych planet. Bo tu trochę tak to wygląda.

To było przywołanie wspaniałego konkursu Planety, bo jednym z jurorów oraz organizatorów był Golodh, najwspanialszy kandydat w obecnych wyborach (obok bravincjusza)

W końcu mógł dotknąć największej tafli wody znanej ludzkości.

Z taflą na Ganimedesie (Temperatura 110K, ciśnienie poniżej 1 Pa)mogłoby być słabo. Lód lub płynna woda zamieniałyby się w parę, która albo by resublimowała. Klik.

O kurde. To opowiadanie zrujnowane.

Pozdrawiam!

Ja również, serdecznie i z całego serca :)

 

Jest i Silva, co zawsze oplwa jak malwa mrówkolwa niczym salwa bulwa

 

słabe, skasuj

<randomowa głupio-śmieszna odpowiedź>

Dziękuję niedrogi Golodhu

 

ponieważ mortecius poprosił mnie, bym odpowiedział w jego imieniu, to spróbuję to zrobić najlepiej jak tylko mogę, ale również zachowam lekką powściągliwość, żeby nikt nie przypisał moich przemyśleń morteciusowi i równocześnie pozostać w zgodzie z własnym sumieniem.

Po tym widać, jak dobry będzie kandydat

Nie jestem pewna co ma jedno do drugiego, ale okay I guess?

Niestety nie wiem co sądzi o tym mortecius, więc nie mogę udzielić odpowiedzi.

W sumie sam nie wiem, gratuluję przewidzenie moich intencji

W takim razie Twoja subtelność przerosła moją domyślność ;)

Tu również nie wiem, co odpowiedziałby mortecius.

I znowu zgodność! Latarnik wyborczy się nie mylił!

 

gravel czuję poczucie humoru, warunkowo awansujesz do listy rezerwowej xD

 

BarbarianCataphract dziecięcy

 

Dalej zgodnie z harmonogramem

 

Maldi

 

Hej!

hej

Chwilę mnie tu nie było, ale wracam i przypadek sprawił, że akurat Twoje opowiadanie jest najświeższe.

Spokojnie, każdy powód jest dobry, żeby mnie czytać

Nie czytałem (na razie) opinii innych, żeby postarać się oddać jak najbardziej moje własne zdanie, a więc oto ono.

Rozsądnie

Ogólnie doceniam minimalistyczny, a zarazem pełen rozmachu zamysł opowiadania. Historia, za sprawą krótkiej formy, którą obrałeś, z konieczności przybiera postać streszczenia, choć stara się być przypowieścią. Widzę tu próbę oddania jednego z klasycznych motywów: Człowieka, Który Realizuje Swoje Marzenie, rzecz dość ograną już, wręcz archetypiczną. Przez to, mam wrażenie, Twoja opowieść nie porywa tak bardzo, jakbyś zapewne chciał, żeby porywała, choć sama w sobie jest bardzo zgrabna i skoncentrowana. Nie ma tu nic świeżego, nic co by czytelnika zaskoczyło i lekko choćby wywróciło jego oczekiwania. Wiem, że ten element nie jest obowiązkowy, a jednak myślę, że dodałby Twojemu tekstowi głębi, której w innym przypadku trochę brakuje. Istnieje na przykład etyczne zagadnienie, czy człowiek ma prawo zmieniać postać planet pozaziemskich, nawet jeśli nie ma nich żadnych organizmów? W “Pragnieniu” jest tego zalążek, który mógłby pięknie wykiełkować, gdybyś wykorzystał też głębiej drugą postać. “Szalona” naukowiec (lub naukowczyni – jak kto woli), jest tutaj tylko po to, żeby umożliwić bohaterowi spełnienie jego zamierzeń. Nie ma swojej podmiotowości. Gdybyś obdarzył ją własnym punktem widzenia, choćby w tym istotnym szczególe topienia lodu, mogłoby to być zaskoczenie oczekiwań czytelnika, którego w aktualnej wersji brakuje. Byłby też konflikt, który dodałby opowieści zdecydowanie więcej dramaturgii.

Moją intencją było wypromowanie Golodha oraz bravincjusza, namaszczenie ich jako moich kandydatów, opowiadanie jest czysto pretekstowe

Poza tym tekst napisany sprawnie, nie dostrzegłem błędów, o czym świadczy zresztą to, ile miałem do niego uwag. Czytało się mi się nieźle.

miło

Ale – przynajmniej dla mnie – to jeszcze nie poziom do Biblioteki.

To jest złoto xDDD

Pozdrawiam,

Maldi.

Pozdrawiam i dziękuję! Wpadnij jeszcze czasem :)

 

AdamKB

 

Nie lubię pisać komentarzy, które mogą autorów tylko zasmucić, ale cóż, czasem trzeba.

Wszyscy lubią. I skoro czasem trzeba, to czasem też nie trzeba. Ale spokojnie, nie wiem, co byś musiał napisać, żebym się zasmucił. Chyba, że głosuję na

Mniejsza o dziwny cel / obiekt tak trwałego, głębokiego afektu. Ale już brak cienia informacji, jakimi sposobami bohater gromadził majątek, sprawia, że postać staje się jednocześnie i mało interesująca (bo niczego bliższego o niej i jej zasadach moralnych nie wiem), i w dodatku “podejrzana” o pomieszanie z poplątaniem w szarych komórkach na punkcie i tle. Wszak zbierając fundusze coś robiła, wchodziła w interakcje – zero danych. Pani naukowiec (planetolog? egzobiolog? hydrolog? znów nic nie wiadomo) pozbawiona wszelkich cech, mogących zaciekawić. Plus seria cudów: droga na Ganimedesa prowadzi od planety do planety (obok neptuna też?), trwa jedynie miesiąc, bo akurat udoskonalono rakiety i ich napędy, a na deser mamy tak wydajne źródło energii, że roztapia powłokę lodową nad wewnętrznym ganimedyjskim oceanem. Zaważywszy, że tylko po to, żeby dwoje dotkniętych jednaką manią mogło się utopić.

Dodać można zapytanie, na czym osiadła rakieta, gdy już cała pokrywa lodowa została stopiona. Skoro » Wyszli z rakiety, trzymając się za ręce, « no to rakieta nie mogła wisieć w atmosferze…

Jestem prawie przekonany, że dobrze chciałeś, ale za szybko pisałeś… Szkoda. Mogła być to ciekawa opowieść o bądź co bądź ciekawych ludziach.

Znudziło mi się szkalowanie i robienie wsi, odpowiem na poważnie. Co ma na celu powyższa analiza i opinia? xD W sensie doceniam, kiedy ktoś przychodzi pomóc, wytknąć błędy, nielogiczności i tak dalej. Poświęcanie swojego czasu po to, żeby nauczyć kogoś innych to fajna sprawa, tak ogółem. Ale! Nie jestem pewien, o co Ci chodzi xD Widzisz, że to jakiś szorcik, że jest pewna konwencja, której nie przyjmujesz. Pewnie nawet nie czujesz. Jest to dla mnie zrozumiałe. Ale niezbyt chce mi się wierzyć, że nie ogarniasz sprawy na tyle, że piszesz tak:

Pani naukowiec (planetolog? egzobiolog? hydrolog? znów nic nie wiadomo)

Co by Ci dała taka informacja? xD Pani naukowiec/naukowczyni ma trzydzieści dwa lata, osiem miesięcy, dziewięć dni oraz cztery minuty. Magistra robiła z planetologii, doktorat z egzobiologii, podyplomówkę z hydrologii. Jest łysa i mierzy cztery metry. Co to wnosi do tego szorta? Ocenisz go wyżej teraz, jak to dodam? xD

 

Joker

Hej,

Według mnie tekst napisany dość sprawnie, dobrze się czyta i potrafisz w miarę zainteresować czytelnika. Niestety muszę jednak zgodzić się z moimi przedmówcami w kwestiach fabularnych. Motywacje bohaterów, zbyt dużo dziur (głównie to widać we fragmentach, gdzie wykorzystujesz technologię) i praktycznie zero dramaturgii skutecznie burzą entuzjazm z obcowania z Twoim dziełem. A szkoda, bo widać, że umiesz dobrze zarysować sytuację i masz świetne pomysły, tylko czasem zdarza Ci się pisać zbyt… szybko? W każdym razie na pewno muszę zerknąć na inne Twoje teksty, bo ten, nawet z błędami, jest bez wątpienia interesujący.

Pozdrawiam.

Spoko, dzięki, siema

 

Koala również spokodziękisiema

 

Ambush

Zachwycające!

Porwałeś mnie, jak fala i poniosłeś. Czułam wodę i fascynację bohatera.

Mi się w sumie niezbyt podoba, ale o gustach się nie dyskutuje czy coś xD

 

regulatorzy, ładnie napisane :)

 

siema HollyHell91

 

Może się pokusisz kiedyś o rozwinięcie?

Może za rok przy kolejnych wyborach

Mam chwilę przerwy i przychodzę, bo potem znowu będą krążyły o mnie brzydkie plotki, że jestem leniwy i lekceważę

 

siema Golodh

 

Morteciusie, wywołany laurką w przedmowie czuję się zobowiązany skomentować ten tekst:)

Ojejku, wcale nie musiałeś

 

Zacznę od tego

O spoko

, że szort jest

 

Jest

, jak zwykle

:3

, ładnie napisany.

Dziękuję

Moim zdaniem

Oj, nie tylko Twoim

dość dobrze potrafisz przedstawić emocje bohatera

Bohaterek również (miałem napisać także, pozdrawiam Baila)

(tak ogólnie, ale tu też)

O jak miło

i jest to mocna strona Twojego pisania.

Oraz kartka

Tytułowe pragnienie wypadło wiarygodnie:)

yay! (serio się cieszę)

Z drugiej strony

Ile tych stron jeszcze, co to takie długie

przyczepiłbym się

A zapraszam

do samej struktury historii

To tu jest jakaś historia? Czemu ja nic o tym nie wiem ;x

, a mianowicie brakuje jakiegoś twistu na końcu.

Dobra, masz: https://www.youtube.com/watch?v=hHHHDC7b7Jk

Tak jak wspomniało drugie AI

co

, nie zaskakujesz czytelnika

A co z czytelniczkami?

– dla mnie

jeżu ufam dla ciebie

dobrą konkluzją byłoby na przykład stwierdzenie, że nawet cała woda Ganimedesa nie zaspokoiłaby pragnienia narratora. Wydaje mi się również, że przydałyby się akapit/dwa rozwinięcia wątku Ganimedesa, by pokazać go jako ten ostateczny cel i przedstawienie jego wielkości.

Tu mi się odechciało śmieszków

Odniosę się jeszcze do uwag Lukena – jakieś wprowadzenie do wykładu (jedno zdanie max) by się przydało, ale o współpracownikach (albo zbieraniu pieniędzy) bym więcej nie pisał. To jednak mało istotny detal dla samego opowiadania, szkoda miejsca.

Dobrze

Ogólnie jednak uważam, że jest to całkiem udany szort (choć sprawia nieco wrażenie pisanego na szybko) i z nie do końca czystym sumieniem idę zgłosić do klikarni:P

Miło

 

teraz gravel

Cześć! Na początek uwagi, a potem marudzenie:

cześć. sorry ale niestety na Ciebie nie zagłosuję, mam już pełną listę

Prawdopodobnie niezamierzenie, ale wykreowałeś niesamowicie irytującą postać. Przynajmniej dla mnie.

Cieszy mnie ta irytacja, martwi niezrozumienie, że była zamierzona

 

Starczy

Dobra, po kawałku będę pisał

 

Najpierw bruce

Świetnie opisane pragnienie, które nie ma sobie równego, nie dba o rozsądek, logikę, walkę, życie, szczęście, trwanie. Liczy się tylko ono jedno i realizacja ukrywanego przez lata dążenia. 

Dziękuję, o to chodziło

Zawsze zastanawiało mnie, czy można zrozumieć takie bezgraniczne pragnienie.

Wystarczy się od czegoś uzależnić, heroina na ten przykład całkiem podobnie działa, albo cukier dla niektórych

Wsadzę kij w mrowisko, wiem, ale ja niestety takiego odczucia pojąć nie umiem.

Zazdroszczę :)

 

O, ośmiornica, miło, że wpadłaś

 

A w pogoni za funduszami sprzedał internetowy system płatności i zaczął produkować samochody elektryczne? ^^

Oby nie. Zniszczenie lodu na Ganimedesie jest niczym w porównaniu z ego i zbrodniczą działalnością tzw. miliarderów-zbawców ludzkości i planety. Życzę im wszystkiego najgorszego, i jak to mawia Aleksandra Kluczyk save us from saviours

 

Dobra jeszcze Luken

 

Cześć mortecius (-szu?).

cześć, jestem mortecius, a nie szu, ale mi miło

 

 

Kilka fragmentów rzuciło mi się w oczy jako co najmniej dziwne:

A to nie szkodzi

Opowiadanie jest napisane dosyć gładko, ale mam wrażenie, że pod wpływem impulsu i jest nieszczególnie przemyślane. Tekst sprawia wrażenie ckliwego dla ckliwości, więc nie jest zupełnie w moim typie, ale nie odczułem jakiejś szczególnej przykrości podczas czytania.

xD

 

Na koniec dwie recenzje SI do wyboru ;) :

Bardzo to niepokojące. Trochę ciężko mi to odbierać jako cokolwiek, skoro to po prostu pusty zbiór słów, ułożony w całkowicie przypadkowej kolejności, ale tak, by imitował człowieka. Straszna abominacja pozbawiona wartości. Wolę najkrótszy fragment Twojego komentarza, jakikolwiek by nie był, bo cokolwiek za nim stoi.

Dziwne doświadczenie z tymi recenzjami, w sumie to dziękuję

 

Upoważniam Golodha oraz ośmiornicę do odpisywania na komentarze, kiedy mnie nie ma (i to tylko dlatego, że sami już się upoważnili)

 

 

 

 

jeżu hrywno ile komentarzy, do jutra się z odpisywaniem nie wygrzebię

Wczoraj byłem nieelegancki i prześmiewczy, więc dzisiaj na poważnie: dziękuję oraz gratuluję wszystkim zaangażowanym w cały proces wydawniczy! To jest olbrzymia masa ciężkiej i żmudnej pracy, a na koniec i tak docenia się autorów, autorki oraz osoby autorskie, i to dzięki wszystkim tym, którzy są pochowani w stopce :)

Poza tym mało coś wzmianek o tym, że okładka konkret. A konkret bardzo.

Nowa Fantastyka