Profil użytkownika


komentarze: 29, w dziale opowiadań: 29, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

W zasadzie to zakończenie było dla mnie totalnym zaskoczeniem. No bo jak to tak, młody postawił hipotezę, starszy zaczął dość przydługi jak na prostego tapeciarza monolog, i… nic. Ja się już nabuzowałem, a tu, jak kubeł zimnej wody, KONIEC…

Mam jedno zastrzeżenie: wydaje mi się, że odkrywa się naturę wszechrzeczy, bo co do wszech, czyli wszystkich, rzeczy to łba sobie uciąć nie dam…

Nie znam się na sztuce współczesnej, ani na sztuce w ogóle. Opowiadanie przywiodło mi na myśl z bezdennych otchłani mej pamięci motyw kręcenia feministycznego pornola z “Idealnego faceta dla mojej dziewczyny” i reportaże z biegów feministek (chyba gdzieś w Skandynawii) po mieście. Truchtały jak koniki. Aha, jeszcze oznaczanie piętnem jak bydło. I w ogóle cały ten feminazistowski syf. 

Z tym kojarzy mi się ten szort. Nie ze sztuką, bo na sztukach w życiu byłem paru tylko w teatrach i operach, na maksymalnie dwóch wystawach i może w czterech muzeach (nie wliczając w to Natur Bornholm).

No, a tak poza tym, że faktycznie fantastyki było w tym raczej… w ogóle, to gdybym właśnie nie obżarł się warzywami z kaszą (dietka…), to śmiałbym się do rozpuku. 

Genialne. Po czwartym gwoździu musiałem przeczytać jeszcze raz, od początku, żeby połączyć wrażenia z kontekstem.

Tak, dałem się nabić w dziuplę.

Zajarzyłem, co to za obcy, jak wlazł na dach. Dobre, mimo że nie cierpię kotów.

A ja go nawet lubię. Ale jego jako Popka Monstera, a nie Gang Albanii (chociaż Gang też ma niezłe niektóre kawałki). To taki pocieszny głupek, który czasem śpiewa (he he) o ważnych sprawach bardzo prostym, nierzadko prostackim językiem. Jako przykład utwór “Samo życie” :)

Ale i tak ponad wszystko wolę słuchać Kabanosa ^^

regulatorzy – czy obudził się we własnym pokoju, czy za sprawą magicznego proszku przeniósł się na morze? :)

Finkla – w sumie to ja do końca też nie  :D

Pietrek Lecter – w tym przypadku z Popka tylko pierwsze słowa z tego konkretnego utworu. Ale fabularnie (o ile można tu mówić o jakiejś fabule) to bardziej z “Płyńcie łzy moje, rzekł policjant” Philipa K. Dicka ;-)

Pomimo jasności panującej w pomieszczeniu poczułem się dziwnie… Ale to dobrze. Znaczy się, teksty spełniły swoją rolę :)

Piemkne.

Skoncentrowany ładunek chamstwa, żółci, niechęci i ksenofobii. Czyli to, co wypaczeńcy lubią najbardziej.

Czytało mi się tym przyjemniej, że za oknem żar leje się z nieba, a dobra lodóweczka nie jest zła.

Zacne. Ale mnie akurat nie obrzydziło, dla mnie to jest… normalne? W sensie łykanie smarków. A u małego dziecka, w sytuacji braku pożywienia i, prawdopodobnie również, napitków, gluty z nosa mogą powstrzymać uczucie łaknienia. 

Jak zwykła, obrzydliwie pospolita szklanka wody z rana.

Dziękuję za kolejną miłą opinię :)

Chomik nie został zamordowany, a zutylizowany. Nigdy nie dowiemy się, czy umarł. Normalny to on nie był, jak Murdoc z MacGyvera ;-)

A co do kolokwiów (były dwa…) to to, na które się uczyłem, poszło średnio (angielski :/), a liczby zespolone + struktury algebraiczne straciły pół punkta za to, że zapomniałem w dwóch miejscach o współczynniku urojonym. Także spoko :D

Okej, postaram się o tym pamiętać. Taką mam wadę niestety, że za dużo gadam…

Jeśli chodzi o punkt 2. to poprawka niezbyt mi brzmi: “czująca, jak wiatr bawi się”. Nie wiem, jakoś… nie.

A co do interpunkcji, to gdzie konkretnie?

Dziękuję, dziękuję :)

Co do propozycji zmiany, przypomniał mi się Osioł:

 

“Nie wiem, czy załapałeś, ale zostałem nazwany rumakiem! Czemu nie ogierem?”

 

Ale ogier jest płci męskiej, rumak natomiast to… koń.

A koń, jaki jest, każdy widzi ;-) Zmieniam więc.

Cudne, po całym dniu na uczelni parsknięcie świeżym śmiechem było jak chłodny porter w gardle. Można by na podstawie tego nakręcić jeszcze jeden odcinek Community :D

dogsdumpling – przez Ciebie moja Luba wtryniła to na listę oglądania zaraz po obecnym serialu… XD

PS. jeszcze do niedawna zawodowo lepiłem dumplingi :D I miałem ksywę “Pan Pierożek” ^^

Dziękuję za przeczytanie smiley

Kotów nie lubię, nie cierpię, nie trawię, i nie zmieni tego nawet fakt, że muszę z jednym mieszkać. Bo ten właśnie jest kwintesencją najgorszych cech gatunku. Głupi, podły i okrutny. 

Chomików nie lubię z tych samych powodów co kotów, ale nieco mniej. Dlaczego? Bo są mniejsze, więc rany przez nie zadawane nie są tak dotkliwe. 

regulatorzy – bohater chciał uprawiać fasolę, a nie uprawiać chomiki. Nie jego wina, że z nasion wylęgają się gadające i zboczone małe potworki. Przerąbane… No cóż, trudno. Nie zwykłem zmieniać przekonań (ani tym bardziej sympatii), by zyskać czyjąkolwiek przychylność wink

Finkla – w sytuacji zagrożenia ży… cnoty chyba każdy myślałby jedynie o zlikwidowaniu zagrożenia. No, ja na pewno laugh

gnoom – Co do emocji się zgodzę, co do kotów PO TRZYKROĆ NIE I NA POHYBELdevil

Cień Burzy – brak fantastyki? Naprawdę? A nasiona fasoli wydające na świat zwierzęta? A gadający chomik? Na wikipedii w pierwszym akapicie jest mowa o “kreowaniu istot, które są wytworem wyobraźni, części świata lub całej rzeczywistości zupełnie odmiennej od tej, którą znamy z życia.” Nie wiem jak u Ciebie, ale w moim świecie fasola wyrastała pod sam sufit (niestety się potem złamała…) a chomiki nie gadają, tylko syczą i drapią. I są głupie laugh

Opowiadanie zacząłem pisać 1 grudnia. W tamtym czasie odczuwałem straszną potrzebę wytarzania się w śniegu, ale białego puchu nie było. Skończyłem pisać 27 grudnia i tego dnia udostępniłem “Śniegową kulę” na blogu. Zajęło mi to tak dużo czasu ze względu na pracę, która wysysa ze mnie wszystkie soki. 

Po rejestracji tutaj chciałem udostępnić coś ze swojego “dorobku”, a to właśnie opowiadanie wydało mi się najbardziej odpowiednie. Nie wiem dlaczego, tak po prostu poczułem :)

A zakończenie z punktu widzenia Tosi… no przecież jest szczęśliwa :)

Owszem, zgadzam się z tym. Nie bronię mojego tekstu przed krytyką, a jedynie wyjaśniam swoje motywy :)

George R.R. Martin w “Pieśni Lodu i Ognia” używa takiego właśnie zabiegu. Powieść pisana jest z perspektywy poszczególnych postaci, ale żadna z nich nie jest formalnie narratorem. Nie żebym się porównywał do Martina, ale dostrzegam tu pewne podobieństwo.

Co się tyczy Tosi, to dzieci różnie reagują. Nie mam na razie swoich, ale miałem do czynienia z wieloma, zarówno jako przyjaciel kilku wielodzietnych rodzin, jak i opiekun w świetlicy socjoterapeutycznej. Pamiętam też jak sam reagowałem na różne bodźce, jak zachowywała się moja młodsza siostra, i moi bracia, którzy dopiero co weszli w dorosłość. Dziecko nie kieruje się logiką. Pochwalisz dziecko – ucieszy się. Inne obrazi. Jeszcze inne będzie próbowało Cię zmanipulować. W ten sam sposób brak uwagi może przez jedno dziecko być gorzej odebrane niż fizyczne maltretowanie przez inne. To się chyba tyczy ludzi w ogóle. Każdy ma inny poziom wrażliwości. 

bemik – dziękuję, bardzo mi miło :) Co do zakończenia,  to… no cóż, po prostu nie wyszło. Następnym razem bardziej się postaram :)

regulatorzy – tekst starałem się pisać z przewagą perspektywy dziecka. Mimo że ma aż dwanaście lat, to jednak ma tylko dwanaście lat. Moja była dziewczyna straciła ojca, gdy miała lat 13. W wieku siedemnastu lat dopiero ta tragedia do niej wróciła. Wpadła w depresję, zaczęła się ciąć. A to głównie dlatego, że matka obwiniła ją o śmierć ojca. Sama straciła męża, ale czy to upoważniło ją do wyżywania się na dziecku? Tosia po tak wielkiej tragedii powinna (według mnie) mieć “taryfę ulgową”. W prawdziwym życiu też nie zawsze wszystko jest sprawiedliwe. 

Co do powtórzeń, znów perspektywa dziecka. Do pewnego wieku dzieciaki używają bardzo wielu repetycji w swoich wypowiedziach czy wypracowaniach. Ale nie dam sobie głowy uciąć, że czegoś nie przeoczyłem. Cóż, “nemo sine vitiis est” ;-)

Nowa Fantastyka