Wiem, że chcesz dobrze, i wiem, że życzysz mi jak najlepiej. I za to jestem wdzięczny. Ale co począć z tekstami, które po prostu są, nigdzie się nie wybierają, o nic nie dbają, nie ma w nich żadnego celu ani napięcia, ani fabuły, nie mają swojego miejsca gatunkowego, przynależności partyjnej, legitymacji rencisty, bo mieć nie potrzebują? Oto przykład:
“Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach, których jest pełno w tym mieście. Przepływa przez to miasto druga wielka rzeka tego kraju, ale nie jednym korytem, tylko mnóstwem kanałów, które gdzieś, za miastem, muszą się łączyć, ale w mieście jest pełno kanałów, stąd pełno mostów, po których łaziłem przez cały dzień. I po ulicach między mostami. Prawie na każdym moście przystawałem. Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku, jak tylko pochyliłem się przez poręcz, ale później już jej chyba nie widziałem, boja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj, na każdym moście prawie: patrzyłem na wodę uporczywie przez jakiś czas, którą z początku widziałem, ale później jakby rozmazywała się, przemieniała się w powietrze czy w mgłę, jeśli jest taka przezroczysta. Prawie na każdym moście przystawałem, zapalałem papierosa i pochylałem się nad poręczą utkwiwszy spojrzenie w wodę, którą z początku widziałem, ale później już nie, bo jedno z tych moich patrzeń to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu. Prawie na każdym moście zapadałem się w leje”. E. Stachura
Wiem, co powinienem zrobić. Powinienem teksty poprawić – wszystkie bez wyjątku. A za jakiś czas – usunąć stąd te niefantastyczne, by po ostrej selekcji ostały się jeno nieliczne. Resztę, a zwłaszcza “górotwórczość” słowem mogę sobie zatrzymać na dysku albo blogu (już poprawioną, dla wybranych do wglądu, dla nielicznych). Tak właśnie postąpił pewien Konrad, którego notabene twórczość chciałbym Ci polecić, jeśli jeszcze jej nie czytałaś. Konrad pojawia się w różnych miejscach w sieci i poza nią, ale nie wszystko wszędzie publikuje – oto jest metoda (ma też gdzieś swojego bloga, ale nie wiem gdzie): http://www.opowi.pl/cudowron-a48326/