Profil użytkownika


komentarze: 91, w dziale opowiadań: 86, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

Drakaina: można, czemu nie! Opowiadaj :)

 

Roger: tak, trwały bombardowania i ostrzały, ale ich celem nie było już zdobycie miasta. Plany Hitlera co do Leningradu zmianiały się kilkakrotnie. Jeszcze w lipcu 41go planował Leningrad zdobyć, zrównać z ziemią i oddać to terytorium Finom. Nie chciał karmić wielkiego miasta zimą. Celem było również zniszczenie kolebki rewolucji i bolszewizmu, a więc potężne uderzenie w morale Związku Radzickiego. Te informacje pochodzą z dzienników Martina Bormanna i Franza Haldera, a więc z pierwszej ręki.

Czy była w tym logika? Moim zdaniem nie, ale to nie moje pomysły, tylko szaleńca, który przekonany o własnej nieomylności nie słuchał doradców generałów.

 

Ostrzał i bombardowania dla osi narracji nie mają znaczenia, ale wspomnienie o nich jednym-dwoma zdaniami uzupełniłoby obraz i uczyniłoby kompletnym.

Pełna zgoda. Wspominam tylko o bombardowaniu fabryki, w której pracował mąż Marfy Piotrowny.

 

Pozdr!

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć Roger. Dzięki za odzew. Widać nie zasługiwał, po komentarzach widzę, że kryteria są motzno wyśrubowane! Ale w sprawie wojny mylisz się. Niemcy próbowali dostać się do miasta tylko na początku, na zasadzie blietzkriegu, ale ten plan się nie powiódł. Gdy to się nie udało Hitler zmienił taktykę. Z grubsza to nie Niemcy próbowali wedrzeć się do miasta, to Armia Czerwona cały czas ponawiała ataki, których celem było przerwanie blokady odcinającej miasto od zaopatrzenia! No, nie licząc Drogi Życia przez Ładogę, ale to inna historia. Powiodła się dopiero któraś z kolei próba (operacja “Iskra”). W Petersburgu wciąż przypomina się cztery daty. Zamknięcie miasta w blokadzie, przerwanie blokady, pełne zdjęcie blokady i Dzień Zwycięstwa. 

Rozumiem, coś z tej wojny możnaby dodać. Chociaż chciałem głównie oddać klimat życia codziennego, ale kilka wybuchów bliżej lub dalej na pewno nie zaszkodziłoby tekstowi.

Pozdrowienia!

K.

www.popetersburgu.pl

Drakaina, Finkla: Matkobosko, w różnych miejscach bywałem, ale jeszcze się nie spotkałem, żeby “wierchuszka” tłumaczyła się ze swoich decyzji! Jesteście najlepszą Lożą! Lożą Wszystkich Lóż! Dziękuję! :)

 

www.popetersburgu.pl

Dzięki wszystkim za ciepłe przyjęcie mojego opowiadania i wiele konstruktywnej krytyki. Pierwszy tekst na portalu i pod razu nominacja do piórka – powiem szczerze, że nigdy bym się nie spodziewał takiego rozwoju wypadków! Może dobrze się stało, obejdzie się bez wody sodowej ;)

Silva – gratuluję świetnego opowiadania i “współ-nominacji”!

K.

www.popetersburgu.pl

Asylum: wysłałem Ci wiadomość prywatną ze zdjęciami!

Reg: tak, fantastyczne to dobre określenie. A wyobraź sobie, że cały ta mgła jeszcze bezustannie faluje!

www.popetersburgu.pl

Ja okolicach zera staram się funkcjonować.

 

To patrz na to, zdjęcie zrobiłem wczoraj :)

Temperatura faktyczna -21, odczuwalna -27. W dodatku rzadkie zjawisko parowania Newy wskutek dużej różnicy temperatury wody i powietrza. Pierwszy raz zetknąłem się z czymś takim.

 

Jeśli chcesz więcej fotek odezwij się na priv ;)

Pozdrowienia,

K.

 

www.popetersburgu.pl

Lyncha i Von Triera – dla większości niejasne, ale zadowoleni też są. 

Ale to są geniusze, mogą sobie pozwolić ;)

 

Dzięki za podpowiedzi, na pewno przydadzą się na przyszłość!

Pozdrowienia z zaśnieżonego Petersburga (za oknem -18).

K.

 

www.popetersburgu.pl

Cześć Wilku, dzięki za lekturę i cenne uwagi.

Faktycznie, Ola lubi takie klimaty, to widać w jej pisarstwie, czytałem co-nieco ;)

 

 

ekspozycja wyszła zbyt długa

Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem, nie rozumiem czym jest w tym przypadku “ekspozycja”, czy możesz wyjaśnić? Wydaje mi się z kontekstu, że chodzi Ci o zbyt długie opisy? Nagromadzenie faktografii?

 

 

No w życiu przecież najdziwniejsze historie często pozostają takimi wyrywkami, wiec i w opowiadaniach czasem powinno się tak dziać, byle nie stało się częste. Tak więc tu plus za “inne” podejście.

Masz zupełną rację, sam nie raz się nad tym zastanawiałem. Lwia cześć opowiadań czy powieści odkrywa na końcu wszystkie karty, wszystko musi być spójne i logiczne. Wtedy nie pojawiają nam się żadne intelektualne zgrzyty. Ale życie często nie ma wiele wspólnego z logicznym procesem. Na ile jednak czytelnik byłby zainteresowany czytaniem takich opowiadań, które zajmują mu czas, a pozostawiają bez czytelniczej satysfakcji?

 

Hm, w czasach ZSRR na wsi chyba funkcjonowały swego rodzaju odpowiedniki miejskich legend.

Na wsi raczej różnego rodzaju wierzenia ludowe.

Słyszałem historię Lenina-Grzyba, miejscowa “nieformalna” młodzież lubi tę historię ;)

 

Motywu szalika nie wymyśliłem. Zimą na lampach koło muzeum na szyjach wszystkich chłopców faktycznie wieszane są szaliki. Ale to dla dekoracji, nie wiąże się to z żadnymi legendami. Kilka lat temu zauważyłem to zjawisko i w głowie pojawił mi się pomysł żyjącej rzeźby :)

 

Pozdrowienia,

K.

 

 

 

www.popetersburgu.pl

Wow, nieźle się wczułeś! Cieszę się, że opowiadanie rozbudziło Twoją ciekawość!

W takim razie, specjalnie dla Ciebie, dorzucam starą fotografię zaułka Solnego. Jest też latarnia, o której mowa w opowiadaniu :) A nawet dozorca, czyli “dwornik”!

A dla wszystkich zainteresowanych miejscem, w którym umieściłem akcję dorzucam link do guglowskich map:

https://goo.gl/maps/MbVXPfijJ6MxdRiM6

Podróżowanie palcem po mapie nigdy nie było tak przyjemne ;)

 

www.popetersburgu.pl

Chrościsko, dziekuję Ci za uważną lekturę i gruntowną analizę mojego opowiadania! Bardzo się cieszę, że wzbudza ciekawość i emocje Czytelników! 

Przelecę jeszcze raz tekst i zobaczę, co mogę poprawić wedle Twoich sugestii.

 

Rację ma też Cobold, że tej faktografii nieco za dużo. Troszkę przytłacza, zwłaszcza na początku

Szkoda, że pracuję cały czas na tym samym pliku i nie mogę Ci pokazać, jak ten fragment wyglądał wcześniej! Zanim okroiłem muzeum z opisów na pół strony do dwóch zdań ;) Cóż, ale wygląda na to, że to wciąż jeszcze za dużo, Twój głos nie jest odosobniony. Pewnie chodzi Ci również o rozmowę z dozorcą o miejskich legendach. W tym kontekście też sporo skróciłem. Cóż, przyjrzę się jeszcze raz. Właściwie można by było wyrzucić wzmiankę o “trzecim poziomie”, ale chciałbym wykorzystać ten motyw w przyszłości, więc już niech zostanie.

 

Co do zakończenia, tak – zdecydowanie przyspiesza. Ale też akcja jest dynamiczna, więc w pewnym sensie wymaga takiej narracji. Poza tym kiedy jest już “po wszystkiemu” i napięcie opada, nie chciałbym znowu na siłę zapełniać kolejnych akapitów treścią, aby końcówka nie odbiegała wagowo od reszty opowiadania. 

 

Rozpatrywałem jeszcze jeden wariant – zakończyć opowiadanie w miejscu, gdzie kończy się ostatni fragment dziennika – wspomnieniem o bijącym sercu. Wtedy to dynamiczne zakończenie w ogóle nie byłoby potrzebne i zakończenie takie wybrzmiałoby motzno. Ale z drugiej strony pozostatawiłoby mnóstwo niedopowiedzianych spraw i porzuciłbym bohaterów ;) Jak sądzisz?

 

Pozdrowienia,

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Zdecydowanie lepiej! Cieszę się, że sugestię uznałeś za pomocną :)

Pozdrowienia! 

K.

www.popetersburgu.pl

Trochę, ale chyba jeszcze nie do końca, wybacz ;)

 

– Widywało się je w górach, to prawda. Ale nigdy nie schodziły tak nisko, panie.

 

Znaczy się wyszła na żer, znalazła wioskę przypadkiem (nigdy nie schodziła tak nisko), uznała za zagrożenie. Czyli młodego wogóle mogłoby nie być, a wcześniej mówiłeś, że chodzi o niego ;) Ja sądzę, choć to tylko moje zdanie i zrób z nim co zechcesz, że młody to super powód napaść na wioskę :) Ale powinien być jakos w to zaangażowany, być przez kogoś z wioski napadnięty na przykład.

 

www.popetersburgu.pl

Okej, też tak pomyślałem, że chodzi o młodego, ale on spokojnie siedzi sobie w górach, “madka” schodzi do osady, robi masakre i wraca. Samo istnienie młodego osobnika nie wyjaśnia motywów. Rozumiem, gdyby:

- Matka zabrała ze sobą łup w postaci kilku trupów dla wyżywienia trollęcia (trollątka?). O ile oni jedzą mięso, nie znam się na zwyczajach kulinarnych trolli :(

– wcześniej młody zapędził się w pobliże wioski i miejscowa dziatwa obrzuciła go kamieniami (i inwektywami!). Chociaż ta opcja mało mi pasuje, wioska leży daleko, raczej poza zasięgiem młodego trolla. Ale mógł na niego napaść miejscowy myśliwy polujący w górach. Madka mogłaby pójść po jego śladach do wioski i wyładować na niej swój gniew.

Albo coś w ten deseń. Nie sądzisz?

 

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć, Adek!

Całkiem zgrabnie napisane! Historia prosta, ale poprawnie zrealizowana. Czytałem z zaciekawieniem, chciałem się dowiedzieć, co skłoniło trolla do zmiany przyzwyczajeń i dokonanie masakry w osadzie? A w tekście nie dopatrzyłem się żadnej informacji na ten temat. Bardzo zwracałeś na ten fakt uwagę czytelnika (no, przynajmniej moją), a potem nagle okazało się, że scenariusz skręcił na tajny związek Rolanda i Keithy. Może warto byłoby jakoś przedstawić motywy monstera? ;) 

 

Parę drobiazgów:

 

mógł ułożyć się rosły mężczyzna i jeszcze zostałoby miejsca

miejsce

 

Poszkodowanych, na zwór zmarłych, kładziono rzędami.

Na wzór

 

 

puścili w kierunku matki salwę z ciężkich bełtów

puścili salwę z kusz, a nie z bełtów – wyrzuciłbym "z"

 

 

Tak jak podejrzewał strażnik, tkanka w tym miejscu była nieco słabsza, bardziej rozlazła, elastyczna.

 

Sporo przymiotników, może wystarczy informacja, że była słabsza?

 

 

Rycerz, przykrym wzorem swojego podwładnego

Dziwnie brzmi!

 

 

twierdziła, że wyżyje. Nie wsiądzie na koń i raczej nie podniesie broni. Ale wyżyje.

 

Powtórzenie, może użyjesz jakiejś innej formy?

 

Gratuluję niezłego debiutu!

Pozdrowienia

K.

 

P.S.

Kogo masz w avatarce? To jakiś maltański rycerz?

www.popetersburgu.pl

Szczerze wydaje mi się, że jest OK. Czy ktos mógłby potwierdzić? Czy jest na sali prof. Miodek? ;)

 

www.popetersburgu.pl

Morderco, idziesz jak burza! 

Super klimatyczne są Twoje opowiadania, pięknie (o ile można w tym kontekście tak mówić) budujesz atmosferę swoimi opisami. Jest mi łatwo wyobrazić sobie mieszkańców Stumilowego Lasu w postapokaliptycznym świecie. Puchatek to urodzony morderca, najsilniejszy ze wszystkich leśnych zwierząt. Nie wiadomo, czy Prosiaczek umarł sam, czy pomogła mu pazurzasta łapa i silne szczęki Puchatka. W końcu zeżre i Królika a potem uda się w dalszą drogę w poszukiwaniu reszty, jestem tego pewien! I nie będzie miał żadnych, pieprzonych wyrzutów sumienia ;)

 

Pozdrowienia!

K.

www.popetersburgu.pl

Czołem, Oluta!

Dzięki za poświęcony czas i ciepłe przyjęcie opowiadania. Twoje sugestie pokrywają się z komentarzami innych: niedostatecznie jasno przedstawiłem motywację do kradzieży, oraz wypadek dozorcy. Postaram się jakoś to poprawić…

 

– Chodzi o uderzenie, którego nie sposób pomylić z niczym innym, a nie o pisk opon, pękającej szyby i uderzenia, których nie sposób pomylićitd… Po mojemu zapisane jest poprawnie.

– Gdzie zgubił się enter nie widzę, wszystko wydaje się być poprawnie zapisane, podpowiedz, proszę.

 

Pozdrowienia!

K.

 

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć Joseheim, dzięki za lekturę i spostrzeżenia. I za wyłapanie byków, poprawię!

 

Co do niepełnego ładunku, to zamierzony zabieg. Chciałem między wierszami zawrzeć myśl, że przedstawiona historia, to tylko wierzchołek góry lodowej, bo miasto ukrywa wiele takich historii. I mam nadzieję kontynouwać :)

 

„…gdzie z Newy wypływa rzeka Fontanka.” – Wypływa? To jest dopływ. Małe rzeki wpadają do dużych, nie odwrotnie.

Fontanka wypływa z Newy i wpływa do Newy – dziwna rzeka! 

 

Fartuch na płaszczu?

Tak. Żeby nie pobrudzić.

 

 

Pozdrowienia!

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć Danielu,

świetne opowiadanie! Doskonale oddajesz atmosferę postapokaliptycznego świata. Bohater walczący o postawiony przed sobą cel, który choć na pierwszy rzut oka wydaje się błachy, w istocie jest walką o zachowanie najwazniejszego – człowieczeństwa. Krótko, treściwie i na temat – me gusta!

 

Mały drobiazg:

 

Wrzawę przygotować do uroczystej kolacji

Przygotowań.

 

Pozdrowienia i gratulacje!

K.

 

www.popetersburgu.pl

NoWhereMan, dzięki za lekturę i komentarz. Rozumiem, że to opowiadanie nie wszystkim przypadnie do gustu, własnie ze względu na raczej nie stosowane już dzisiaj tempo. “Szybko się czyta – to dziś najwyższa forma pochwały”, jak powiedział Dukaj w jednym z wywiadów ;)

 

Irka, miło mi, że się spodobało. Oddałem temu opowiadaniu chyba miesiąc życia! ;)

Bohater wraca do miasta po 30 latach, tego dozorcy (który w czasie spotkania miał około 60 lat) na pewno już tam nie ma. Poza tym Jerzy sądzi, że mógł zginąć w wypadku samochodowym, kiedy go ścigał tamtej feralnej nocy. Ma uraz.

Postaram się nie zawieźć oczekiwań i pisać dalej! Dzięki jeszcze raz za ciepłe przyjęcie!

K.

www.popetersburgu.pl

Morderco: chciałeś pokazać twardą dziewczynkę i to Ci się udało. Przekonałeś. Nie czepiam się do tego. Ale można być twardym a nie trzeba być wulgarnym. Co by kto by nie mówił, ta szmata mi nie pasuje. Odczuwam dysonans. To nie słowa dziewczynki, którą przedstawiłeś.  Wolałbym “brzydkego mutanta” albo coś w tym stylu ;)

Oczywiście to subiektywne odczucie, jeden szczegół w tym, niewątpliwie świetnym opowiadaniu.

Peace and Love ;)

www.popetersburgu.pl

Dzieci w oczach mam zawsze będą malutkie i bezbronne i to niezależne od tego, ile mają lat. Ale w brutalnym świecie, gdzie każdy może je skrzywdzić, muszą być twarde i walczyć o swoje.

 

Jasne, doskonale Cię rozumiem. To że idzie sama do babci, że reaguje na sytuację, kiedy trzeba ratować człowieka, że w końcu zachwouje zimną krew w obliczu zagrożenia i rozwala mutanta – to OK, zgrzytu nie widzę, to świat, gdzie albo Ty, albo Ciebie.

Ale jak się wysławia, maniera … Takie rzeczy wynosi się z domu i środowiska. Z rozmowy a matką wnoszę, że wszystko w tym układzie jest w porządku. Stąd ta “szmata” na końcu mi zgrzyta.

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Krótkie, treściwe, niczego niepotrzebnego, klimat świetnie narysowany. Zwłaszcza podobają mi się opisy wszystkich technologicznych elementów, umiesz to dobrze przedstawić, jak w poprzednich Twoich bajkach. Przyjemne lektura!

Tylko ostatnie zdanie mi się nie spodobało:

 

– Taaa, chyba w koszyczek szmato… – mruknęła. 

 

Wolałbym je widzieć jako dziewczynkę silną i samodzielną, ale ta “szmata” na końcu brzmi jakoś sztucznie: raz “mamuś”, raz “szmata”. Chociaż postać jest Twoja i masz prawo zrobić z nią co chcesz, mi to po prostu zgrzytnęło, bo po wcześniejszych kwestiach inny obraz bohaterki miałem przed oczami. Poza tym brak przecinka przed szmatą ;)

Pozdrowienia,

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć Maćku,

nie znam opowiadania Schulza, ani fimu o “Sanatorium”. Twoje opowiadania odnosi się bardziej do opowiadania, czy ekranizacji? Wyczytałem właśnie, że film wykorzystuje wątki z kilku opowiadań Schulza, na ile trzeba się w nich orientować, dla odbioru opowiadania?

 

Zaznajomiłem się z trochę z Twoją speficzną poetyką w opowiadaniu “Dziwożona”, tutaj też ją mamy. Ale mam wrażenie, że tym razem w znacznym nadmiarze. 

 

…w bieli oceanie, w śmietankowej bieli…

Powtórzenie

 

…niegroźny mi był karzący bicz mrozu trzaskającego ani zapadanie się w misterium iluś tam zasp niby w bajkowy sen…

To zdanie wygląda dla mnie, jakbyś chciał władować w nie zbyt dużo swojego stylu na raz ;) Brzmi, jakby bylo wymuszone zwłaszcza a “misterium iluś tam zasp” wygląda sztucznie.

 

 

 

biel głośniejsza była od krzyku ślepca, co utracił wzrok

Zdecydowanie wymuszone porównanie, brzmi pretenjonalnie, przesadzenie. Tak samo zupełnie nie widzę śnieżnych złogów na drzewach jako “wściekłych czap”. Wściekły może być żywioł, mróz, wiatr, ale zalegający śnieg?

 

Rozumiem Twój styl, ale sądzę, że wymaga doszlifowania. Mam wrażenie, że nad nim nie panujesz, to on Ciebie unosi. Jest porywająca, również dla mnie, jako czytelnika, ale musisz poskromić tego narowistego rumaka, hehe ;) Jakby to on, a nie fabuła opowiadania, grał pierwsze skrzypce. Podobe wrażenie odniosłem w czasie lektury “Dziwożony”. Jakby wydarzenia (dość skąpo przedstawione) były tylko dodatkiem to opisów, w których pozwalasz rozszaleć się swej poetyce ;) 

Jak uważasz? Zgodzisz się ze mną?

Pozdrowienia,

K.

 

www.popetersburgu.pl

Gekikara, rozumiem, słowa dozorcy wyglądają tak jak mówisz, nieco sztucznie w tych warunkach. Jest to odpowiedź na to, co wcześniej powiedział Jerzy, który zaserwował Wiaczesławowi podobny “wykład”. Dozorca odpłaca taką samą monetą. Słowa Jerzego to jednak w dużej mierze opis:

 

“Przytoczyłem kilka przykładów miejscowych legend na poparcie swoich słów”

Jeśli wyobrazić sobie ten dialog, kwestia Jerzego jest pewnie jeszcze wiekszą info-bombą, niż kwestia dozorcy. Tyle, że nie jest widoczna ;)

 

Krar, cześć! Nie myśl o nim jak o Jamesie Bondzie, szpiegu czy tajnym agencie ;) To student, młody człowiek daleko od domu. Jeszcze nie ukształtowany, może działać zupełnie nieprzewidywalnie pod wpływem nagłego impulsu, a potem żałować tego, co zrobił. Stanowisko attache to najniższy stopień w dyplomacji.

Pozdrowienia!

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Dzięki za wyjasnienie wszystkiego!

Co do przecinków, nie jestem jakimś specem w tej materii, całe życie mi się wydawało, że przed i po “i” nie stawiamy przecinka, może ktoś obeznany może to potwierdzić?

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć, Gekikara, dzięki za lekturę i sugestie.

 

Zaciekawiłeś. :)

 

Faktycznie, parę lat już sam spaceruję po tym mieście podobnie jak bohater tej opowieści. Pomimo, że jest ogromne, zdołałem przez te kilka lat poznać je całkiem nieźle. Dwa lata pracowałem jako kurier rowerowy, więc bywałem wszędzie gdzie chciałem i nie chciałem bywać. Potem zostałem przewodnikiem, więc zainteresowanie petersburskimi zakamarkami i historią dalej się rozwijało. Dodaj do tego specyficzne lektury, które nakładają na rzeczywistość filtr niesamowitości, tak powstało to opowiadanie. I mam nadzieję będą kolejne.

 

Co do Twoich sugestii:

 

Jeśli jesteś wrażliwy na piękno architektury, z pewnością powinieneś odwiedzić Sankt Petersburg…

Masz rację, to zdanie jest kompletne, drugą część usunę.

 

jakimś sposobem nie zdołała zadomowić się krzykliwa nowoczesność

To zdanie zdecydowanie zostanie w takiej formie. Nowoczesność wciska się wszędzie, gdzie nie rzucisz okiem reklama, znaki drogowe, samochody… Ale gdy wejdziesz w podwórka, będziesz zdumiony – nowoczesność, którą tak dobrze widać na ulicy, jakimś sposobem (wskazuje to na zdziwienie) nie jest tam już wyczuwalna. Brakuje “rekwizytów”, jakbyś nagle przeniósł się w czasie o sto lat! 

 

Z zamyślenia wyrwał mnie głos starszego mężczyzny.

– Młody człowieku, widzę, że zainteresowali was nasi chłopcy.

Głos należał do dozorcy, który od pewnego czasu musiał mnie obserwować. Był to wysoki, około sześćdziesięcioletni mężczyzna o twarzy okolonej krótką

 

Fakt, poprawię.

 

Tutaj przytoczyłem kilka przykładów miejscowych legend na poparcie swojej tezy.

 

Tak, brzmi akademicko, ale nie widzę w tym zgrzytu, bohater to student na ostatnim roku, akademicki sposób wyrażania myśli nie jest mu obcy, przesiąkł nim.

 

Świetny koncept, ale forma w jakiej go podałeś… Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiego monologu wygłaszanego przez dozorcę w zimową noc. Brzmi to jak wykład. Bym to skondensował, napisał bardziej potoczną mową. 

Rozumiem Twój punkt widzenia. Mogłem również go przyjąć i przedstawić dozorcę jako prostego człowieka, któremu daleko do krasomówcy. Ale z drugiej strony stało moje doświadczenie życia tutaj. Widziałem alkoholiczki bredzące o “Mieczu Demoklesa” w stanie silnego upojenia. Widziałem zarosniętych dziadków w starych swetrach i powyciąganych dresach, rozprawiających na ławce o fizyce jądrowej. Mówię zupełnie poważnie. Petersburg jest miastem, które uczy bardzo szybko jednej ważnej rzeczy – nigdy nie sądzić po pozorach. Nie masz pojęcia, z kim rozmawiasz i jaka jest jego historia, szanuj wszystkich. Bohater też to rozumie. Dozorca pomimo wykonywanego teraz zajęcia, jest człowiekm inteligentnym. Kto wie, kim był kiedyś? Dlatego mając do wyboru oczekiwania czytelnicze (dozorca=prosty człowiek z miotłą) i miejscowe realia, wybrałem to drugie. 

 

Zjedli go?

Oczywiście nie całego, sporo zostawili na później. Kanibalizm (czynny i bierny) zdarzał się w oblężonym Leningradzie, niestety.

 

– Ludzkie emocje wydzielają energię. Jeśli jest dostatecznie silna, może łączyć się z materią. Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia.

Masz rację, to trochę “łopata” w porównaniu do dotychczasowgo klimatu. Z drugiej strony zobacz, w jakim tonie wyrażał się wcześniej dozorca, to pasuje. Ale przerobię go, żeby był bardziej emocjonalny, w końcówce to napięcie rośnie.

 

Przyczepiłbym się też do wykładu o tych trzech poziomach – wyszło na to, że tego trzeciego poziomu nie poznajemy, więc to taka strzelba, która nie wypaliła w ostatnim rozdziale. Trochę oczekiwałem na to, że przedstawisz nam historię z wyższego kręgu wtajemniczenia.

Prawdopodbnie będę kontynuował te petersburskie historie. Trzeci poziom, podobnie jak zostawienie dziennika w kościele to furtki ku przyszłym przygodom! :)

 

Dziękuję Ci jeszcze raz za wnikliwą lekturę i za ciepłe przyjęcie mojego opowiadania!

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć,

takie historie lubię!

Też wydaje mi się, że Witold kochał swojego przyjaciela miłością nie tylko braterską. Poczuł się gorzej, gdy tylko Zofia wprowadziła się do domu. No i finał w dniu, kiedy oświadczyła, że jest w ciąży. Tylko nie potrafię odnaleźć związku między jedną historią (uczuć Witolda do Fryderyka) a drugą (szczególnego stosunku do ognia). Oczywiście może chodziło o coś zupełnie innego, ale innych wskazówek nie dopatrzyłem się w tekście. Dlatego proszę Ciebie, Podpłomyku, o rozwianie wątpliwości. Jeśli nie chcesz spoilować, może w wiadomości prywatnej?

 

Parę uwag:

 

Przed i po "i" nie stawiamy przecinków, w tekście kilka razy wystepuje taki błąd.

 

Gdy minął więc okres żałoby, a my pochowaliśmy jego ojca, wziął się niezwłocznie do działania.

– Może zamienić to miejscami? Wygląda, jakby oddali ojca ziemi dopiero po okresie żałoby.

 

dał pieniądze na lecznicĘ?

-Poprawiłeś błąd, ale Caps Lock spłatał figla ;)

 

bowiem miałem, jasne, złe przeczucia.

– słowa "jasne" i "złe" obok siebie nie czytają się najlepiej, może wyrzucić jasne? Albo zamienić na "wyraźne"?

 

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć Morderco!

Kto by pomyślał, że można się wczuć w “przeżycia” maszyny ;) A jednak Tobie się udało tak wszystko przedstawić, jakby była to niemalże żywa istota: z jednej strony motzarny robot, z drugiej jakby bezradne dziecko. Poczułem tę samotność, plusik za to!

Opowiadanie zachęca, nie męczy. Napisanie sprawnie, mnie przekonałeś!

Pozdrowienia,

K.

 

www.popetersburgu.pl

Cześć Krar, fajnie, że podeszło! :)

Bohater pochodzi z małej miejscowości na wschodzie Polski, jest religijny, przywiązany do idei państwowości (przygotowuje się do pracy w polskiej dyplomacji), jakiejś mistycznie pojmowanej narodowej wspólnoty. Oczywiście to wszystko z typowym dla młodego wieku infantylizmem. Stąd i gdy pojawia się nieoczekiwana okazja (która “czyni złodzieja”, jak stare powiada przysłowie, hehe), wiedziony nagłym impulsem postanawia zawładnąć dziennikiem, zawierającym spuściznę rodaka. Poza tym Wiaczesław Wasilicz rozbudził jego ciekawość dając do zrozumienia, że dziennik zawiera sensacyjne informacje, którymi nie chce się podzielić. Odkrywa przed Jerzym tylko fragmenty dotyczące szalika.

A dlaczego go zostawia, w dodatku w kościele? Poczucie winy z powodu kradzieży, zawiedzionego zaufania, wypadku, kto wie, może nawet śmierci dozorcy w czasie pościgu. Bohater chce się oczyścić, częściowo dała mu to spowiedź, poza tym chce, aby ksiądz po wyjściu z konfesjonału znalazł dziennik i zabrał go. Naiwna wiara, że “oni już będą wiedzieli co z nim zrobić”. To również furtka do kontynuacji historii dziennika, jeżeli mnie najdzie ;)

Pozdrowienia!

K.

www.popetersburgu.pl

Nevaz:

Myślałem, że to będzie "Gorodowoj", a tego słowa na polski nie przetłumaczysz (gorod=miasto). Ale jak się okazuje, takie określenie funkjonowało w czasach przedrewolucyjnych.

Zapytałem miejscowego kumpla Siergieja, odpowiedział:

"W opowiadaniu raczej chodzi o "участкового милиционера", czyli o milicjanta niższej rangi, który nadzoruje określoną częścią miasta, naprzykład dwa-trzy kwartały.”

Uczastok = posterunek. A więc najlepiej byłoby zamienić go na posterunkowego. W opowiadaniu występuje też określenie "oficer", a posterunkowy to nie oficer. Będę musiał to jeszcze przerobić. Dziękuję Ci za zwrócenie uwagi!

K.

www.popetersburgu.pl

Dzięki, Maćku! Faktycznie, są analogie i podobne zabiegi, jak w Twojej “Dziwożonie”. 

Mam nadzieję, że lektura była satysfakcjonująca :)

Pozdrowienia!

K. 

 

www.popetersburgu.pl

Asylum, bardzo mi przyjemnie, że pobudziłem Twoje wspomnienia. Piękna historia z albumem, bardzo osobista. To ciekawe, jak działają skojarzenia. Czytałem kiedyś esej Iwaszkiewicza poświęcony jego wycieczce do Petersburga. Dla niego to miasto z dzieł Puszkina, Gogola, Dostojewskiego, wspomnień Mickiewicza i Witkacego. Dla Ciebie dziecięce wspomnienia obrazów w albumie. Dla mnie pewnie jeszcze coś innego.

W tym roku miasto jest zupełnie inne, turystów nie ma. Spodobałoby Ci się…

Dzięki za wskazanie punktów do poprawki!

A dozorca, cóż, miał wypadek. Potrącił go samochód w czasie pogoni.

 

Cobold, gdybyś widział, jak ten tekst wyglądał wcześniej, to byś zapłakał ;) Fragment, o którym piszesz był okropnie przeładowany informacjami o wyglądzie gmachu, jego historii, roli, którą miał pełnić… Koniecznie chciałem się popisać wiedzą, na szczęście zrozumiałem, że nie tędy droga i motzno odchudziłem tekst. To minimum zostawiłem, aby dać do zrozumienia, że bohater to inteligentny człowiek ;)

Dzięki Wam za lekturę i komentarze!

 

www.popetersburgu.pl

WOW! Dziękuję Ci, Reg, za ciepłe przyjęcie mojego opowiadania i za mile łechcące słowa ;)

Ledwie zdążyłem się rozejrzeć na portalu a tu już Biblioteka! Tylu tutaj miłych i skorych do pomocy ludzi, jesteście super! Dla takich ludzi chce się pisać!

Dzieki za wskazanie błędów, wnet je usunę.

Pozdrowienia,

K.

 

www.popetersburgu.pl

Nie ma sprawy. Nie biczuj się, tylko wykonaj parę kroków ;)

– sprawdzaj teksty w internetowych narzędziach, jeśli open office zasysa, np. tutaj: https://www.ortograf.pl/

Po kawałku najlepiej.

– umieszczasz tekst na betaliście, ktoś się zgłosi do betowania sam. A jeżeli nie, możesz poprosić kogoś w wiadomości prywatnej. Tutaj masz instrukcję jak to zrobić: https://www.fantastyka.pl/loza/17

Dajesz, dajesz, nie przestajesz ;) opowiadanie ma potencjał, tylko doprowadź je do porządku :)

Pozdrowienia,

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Regulatorzy, kajam się, nie doczytałem. Swój komentarz skasowałem. 

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć Maćku,

Ciekawa forma, nawet bardzo. I specyficzna poetyka, która pięknie harmonizuje z góralskimi klimatami i bajaniem u watry wśród nocnej ciszy ;) Zdecydowanie klimat na plus.

Moim zdaniem atmosferę psuje słowo “styropian”, żarcik z “rachunkiem za prąd” i żmiją “cierpiącą na gigantyzm”. Rezygnacja z tych trzech wtrętów na pewno wpłynęłaby korzystnie na odbiór. Skutecznie wybijają z rytmu, a nie są kluczowe dla narracji! Brzytwą je! Albo ciupagą ;)

 

do Żabnicy – celu mej ekspedycji

Jednoosobowa wędrówka czy wycieczka to jeszcze nie ekspedycja!

 

Opowieść babuleńki zdecydowanie zbyt lakoniczna, przez co nie brzmi wiarygodnie. Takie bajania powinny być rozwlekłe, obfitować w opisy, nawet być przeładowane przymiotnikami. Nie wątpię, że historia jest motzno autobiograficzna, więc na pewno sam słuchałeś takich opowieści i potrafisz je oddać bardziej wiarygodnie.

 

Pozdrowienia,

K.

 

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć, najpierw kilka uwag, stylistycznych/gramatycznych/interpunkcyjnych:

 

Wszystko zastąpił ten sztuczny wizerunek – Powiedziała mi moja nowa pacjentka.

 

– "powiedziała" małą literą. Dialogi w tekście zapisujesz nieprawidłowo, z resztą w poprzednich opowiadaniach, które pobieżnie przeleciałem, również. Sam miałem taki problem, ale dzięki pomocy tutejszych Autorów szybko się nauczyłem :) 

Tutaj jest poradnik: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

 

… pojawił się on. Nie pojawił się na mojej stacji dobrowolnie. W zasadzie nie pojawił się w ogóle…

 

– trzy razy pod rząd "pojawił", poszukaj synonimu.

 

Spytałam się, próbując dostrzec…

 

– bez "się" (w tekście kilka razy występuje ta nieprawidłowa forma – podobnie w poprzednich Twoich opowiadaniach). I błąd o w zapisie dialogu, ale o tym już napisałem. 

 

Chłopak był młody. Twarz potworną.

 

– nieoprawidłowa odmiana

 

powstawały na ziemi

 

– Ziemi wielką literą

 

zmiany, które w dziewiędziesięciu na sto przypadków kończyło się powortem

 

– Zmiany "kończyły się"

 

Wydłubywalem im oczy

 

– "ł"

 

Chciałem zmusić dwóch kolegów do obciągania sobie

 

– To brzmi, jakby każdy miał obciągnąć sam sobie. Raczej "sobie nawzajem"

 

Biedni ziemianie nie są nieśmiertelni.

 

– Ziemianie wielką literą

 

Nie są modyfikowani telomerazą

 

– co to takiego? OK, sprawdziłem ;) Raczej nieprawidłowo użyte w tym kontekście i niezrozumiałe – nie pomaga, a przeszkadza w tekście, ja bym to słowo wymienił albo wyrzucił.

 

ja przeżyje ich reakcje

 

– przeżyję

 

Albo Rozpatrzę

 

– małą literą

 

Tyle wynalazłem do momentu, kiedy bohaterka pogrąża się w symulacji.

 

Nie ma wielu przecinków. W kilku miejscach brakuje spacji. Występują w tekście błędy, które można spokojnie wyłapać słownikiem elektronicznym, więc możesz zrobić to sam. I właściwie powinieneś przed publikacją. 

 

Duże bloki tekstu męczą; zrób odstępy w miejscach, gdzie zaczyna się nowy wątek.

 

Opowiadanie zapowiada się interesująco, ale błędy i nieprawidłowości zniechęcają. Kiedy wprowadzisz zmiany w całym tekście, na pewno pojawi się więcej komentarzy, już co do samej treści. Błędy po prostu mogą odstraszać od lektury całości.

 

Powodzenia!

K.

 

 

www.popetersburgu.pl

Mi się bodobają bohaterowie. I sposób, w jaki się wypowiadają jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu. Właśnie dlatego, że ten, kto niby jest wielkim bohaterem i dokonywał czynów, które, jak się okazało, były kluczowymi dla historii królestwa, okazuje się wcale nie być jakimś nadczłowiekiem. To zwykły, nawet nie bardzo rozgarnięty koleżka. 

Żona też jest sensowna, prosta wieśniaczka, dość narowista, która pewnie trzyma w ryzach całe gospodarstwo :)

 

www.popetersburgu.pl

Dziękuję Ci, Oidrin, za komentarz i lekturę, w dodatku nie jedną! Finalny kształt opowiadania to w dużej mierze Twoja zasługa!

Też mam nadzieję kontynouwać, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Mam kilka pomysłów, które dojrzewają w głowie. W przeszłości zaczynałem pisać kilka opowiadań, w których miałem jakiś pomysł a zupełnie brakowało mi fabuły przemyślanej od A do Z. Jak się nietrudno domyślić, te opowiadania nigdy nie zostały ukończone. Tym razem nie siadam do pisania, jeśli nie mam przemyślanej spójnej koncepcji, nauczyłem się doświadczeniem. Tak więc nie sądze, że należy się spodziewać ode mnie czegoś nowego w krótkim czasie, ale pewnie to nie jest moje ostatnie słowo :)

Jeszcze raz dzięki!

K.

www.popetersburgu.pl

Faktycznie, motzno pachnie HPLem ;)

 

Znacznie lepsze opowiadanie, niż poprzednie, pod względem pomysłu, choć językowo trzeba je doszlifować. Nie będę pisał gdzie dokładnie, bo jest tych spornych miejsc dużo. Brakuje też sporo przecinków.

Dawidzie, wrzucaj opowiadania na betalistę, jest dużo do poprawienia, wielu czytelników zniechęcisz dając im do czytania pracę pełną błędów i logicznych nieścisłości.

 

Po krótce:

– Dialogi w takich niezrozumiałych sytuacjach budzących emocje warto moim zdaniem upraszczać. np "jedziemy w miejsce gdzie się rozbił" (swoją droga brakuje przecinka), można zastąpić krótkim "zbierajcie się, sprawdźmy to!"

 

Nie podoba mi się, kiedy pisze mi się wprost, że "ujrzeli coś niezwykłego". Opisz sytuację tak, abym sam poczuł jej niesamowitość. Tutaj jest dobrze wyczuwalna, więc tym bardziej nie trzeba tego pisać.

 

Wydaje mi się, że meteoryt wielkości samochodu zostawiłby wielki krater, a nie po prostu zarył się w ziemi.

 

Kto wysyła polskich badaczy do Australii?! To za duże koszty, przecież można wynając do roboty miejscowych, w ogóle tego nie kupuję. Możesz zrobić z nich obywateli Australii bez szkody dla całości opowiadania.

 

Minęły dwie minuty, minęło 10 sekund… 

– może lepiej pisać o krótszej lub dłuższej chwili?

 

Wszyscy rozumieli, że te rzeczy musiały mieć związek z meteorytem, do którego jechali.

 

Oczywiście, że z tym konkretnym meteorytem, drugiego nie ma ;) Ja bym usunął końcówkę zdania.

 

Poza tym, może nie "rzeczy" a "zjawiska"? Kilka razy piszesz o "rzeczach" w kontekście dziwnych właściwości kamienia i nie tylko. Naukowiec też "powiedział rzeczy". Znajdź jakieś synonimy.

 

Poprowadzono robot

 

"robota"

 

Jedź do Australii i poproś o materiał wybuchowy, następnie umieść go na czarnym kamieniu. To jest taka sytuacja, że ja nic nie mogę zrobić, wszystko jest w twoich rękach.

 

– Bóg strasznie sztucznie mówi. Nie trafia do mnie zupełnie Bóg mówiący wprost o "materiałach wybuchowych". Albo "taka, że ja nic nie mogę".

 

od momentu spadnięcia

 

– od upadku

 

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Ale numer!

Podobny wątek jak w moim opowiadaniu, które nota bene opublikowałem tego samego dnia!

Szczególny przypadek!

 

Bardzo fajne, klimatyczne opowiadanie. Czyta się jednym tchem, chce się dowiedzieć, co było dalej. Styl i atmosfera na plus. Tak, jak napisała Oidrin, widać, że cały świat jest przemyślany, nawet po krótkich napomknięciach czuć, że stoi za nimi coś więcej.

 

Pozdrowienia,

K.

www.popetersburgu.pl

Cześć,

Fajny klimat, uwielbiam weird fiction!

K.

www.popetersburgu.pl

Danielu, to jest świetne opowiadanie!

Wykonanie staranne, pomysły błyskotliwe, humor na plus (klątwy!). Opisy każdej z postaci są wystarczające, żeby te “ożyły”, ale nie przytłaczają zbędnymi informacjami. Jak dla mnie nic tu nie zgrzyta, wszystko jest równe od początku do końca. Czytałem z rosnącym zainteresowaniem i nie zawiodłem się. 

 

Kilka drobiazgów można by poprawić:

co i tak nie oszczędziło jej nieprzyjemnego wzroku

 

– nieprzyjemnego spojrzenia

 

podręczniki od demonologii

 

– “do” demonologii raczej. Ale jeszcze lepiej byłoby po prostu "podręczniki demonologii"

 

rosnący bluszcz przypominający zieloną tarczę

 

“pnący bluszcz” brzmi sensowniej i od razu widzi się oczami wyobraźni, w którą strone rośnie ;)

 

proszące wręcz, by je skosztować.

 

– by ich skosztować

 

a oczach równie pięknych, co jego żony.

 

To brzmi, jakby miał kilka żon i oczy piękne tak jak one ;)

 

Jah wraz z żoną zajęli miejsce naprzeciw niej, z bladą skórą i grozą w oczach.

 

To zdanie też wymaga poprawy

 

O łaski się modlił, my żem pobożni ludzie.

 

Ja żem, a "my są" pobożni (a może nawet “pobożne”!) ludzie. 

 

To oczywiście drobiazgi, gratuluję świetnego opowiadania!

K.

www.popetersburgu.pl

Jezu, Drakaina, miód na serce! :) Dziękuję za klik do Biblioteki!

Faktycznie, mam dość archaiczne tempo narracji. Nasiąkłem taką manierą przez swoje lektury i nie potrafię inaczej. Raczej nie czytam nowych rzeczy. Wolę Lovecrafta czy Grabińskiego po raz setny ;)

Pozdrowienia!

 

www.popetersburgu.pl

Dziękuję, Danielu!

Reszty mojej twórczości na tym portalu to tylko jedno krótkie opowiadanie, w dodatku w zupełnie innym stylu i formie, więc nie obecuj sobie za dużo po nim. Mam jednak chęć pisać dalej o Petersburgu, który niezmiennie mnie fascynuje i sam podrzuca mi masę różnych pomysłów. Więc mam nadzieję w przyszłości kontynuować temat. W opowiadaniu jest kilka furtek, umożliwiających gładką kontynuację historii dziennika.

Pozdrawiam ziomka ze Szczecina – też stamtąd pochodzę!

www.popetersburgu.pl

Ninedin, dziękuję serdecznie! Z drżącym sercem czekam na komentarze i bardzo się cieszę, że ten pierwszy, Twój, jest jednoznacznie pozytywny. Dziękuję również Tobie, Oidrin, za rekomendację! 

 

www.popetersburgu.pl

Dziękuję bardzo betującym za Waszą pomoc! Oprócz wymienionych Oidrin i BosmanMat niemałą pomoc okazali również Grzesiek, Kamil, Mikos i Siergiej – dziekuję Wam!

www.popetersburgu.pl

Cześć Darku,

napisałeś absurdalne, groteskowe opowiadanie. Styl i dialogi mocno przerysowane, co ładnie zgrywa się z całą konwencją. Zabawne! Powiem tak: lubię, kiedy pomimo całej groteski i absurdu, gdzieś między wierszami jest jednak schowany jakiś sens, jakaś myśl, z którą można zostać po lekturze. Tutaj niczego takiego nie zauważyłem, chciałbym więc zapytać bezpośrednio Ciebie – jak Ty to odbierasz? Może po prostu ja nie zrozumiałem zamysłu Autora?

 

Na jednym z przystanków do klimatyzowanego wnętrza autobusu wsiadł mężczyzna o ostrych indiańskich rysach, ubrany w gustowny włoski garnitur i usiadł za mną.

Istna lawina przymiotników!

 

Noe dość, że muszę słuchać…

Nie dość

 

 

 

Pozdrowienia!

K. 

www.popetersburgu.pl

Cześć Finkla, dzięki za lekturę i komentarz. Moim zdaniem ci sponsorzy i ogólna “rozkrętka” całej sytuacji jest właśnie jak najbardziej możliwa w dzisiejszych dziwnych czasach patostreamerów i podobnych tematów. Za brak fantastyki już biczowałem się kilka razy w komentarzach ;)

Historia zdarzyła się na Fejsie na jednej ze stron poświęconej jakimś głupotom, administrator strony ma dane, które wskazują mu, kto odwiedza stronę, stąd i chłopcy od 14 do 40 rż. Przy czym słowo “chłopcy” jest tu zamierzone bez względu na wiek ;)

O pornostronach nie myslałem (akurat w tym momencie, hehehe), ale przeczytałem jeszcze raz ten fragment i zrozumiałem, skąd Twoje skojarzenie!

Cieszę się, że lektura przyniosła Ci przyjemność

www.popetersburgu.pl

Cześć,

ale numer, sam napisałem kiedyś opowiadanie o bogu, który przebudziwszy się po wiekach narobił zamieszania w moim rodzinnym Szczecinie! Tym bardziej ciekawy byłem, jak to było w tym przypadku :)

 

Więc tak, najpierw kilka uwag:

 

przygważdżając

"Przygwoździć" kogoś, nie przygwaździć ;)

 

Zlano go przemienioną, uwłaczającą bogom, bluźnierczą wodą, nad jego grobowcem spalono na stosach dwunastu jego żerców, a na koniec zakopano jego ciało, pozostawiając je na pożarcie obrzydliwemu robactwu, sługom podziemi.

 

To zdanie zdecydowanie wymaga poprawy. W pierwszej części zdania są aż trzy przymiotniki jeden po drugim, a w drugiej trzy razy "jego".

 

 

W prawej dłoni trzymał włócznię Os, której drzewce wykonano ze spadłej gałęzi samego Drzewa Istnienia, przy lewym boku miał młot Est, którego rękojeść wykonano z kości największego z olbrzymów

Dwa razy "wykonano"

 

 

Widok był ironicznie irracjonalny, na uroczym perystylu, otoczonym neogotyckimi krużgankami, pod dorodnym cisem siedział mężczyzna, a właściwie jego ciało.

 

Zdecydowanie za duże nagromadzenie przymiotników, aż pięć w jednym zdaniu!

 

 

Mundurowy policjant klęczał trzymając między nogami jego głowę

Chyba chodziło o “umundurowanego” policjanta?

 

 

– Dwa zgony, potem jeszcze sześć. Na mapie Anna zaznacza je (osiem punktów) i otrzymuje "niepełny pentagram". Aż sam sobie narysowałem i policzyłem ;) Pentagram ma 5 punktów i sześć linii, więc coś tu nie gra… W ogóle motyw pentagramu można byłoby pominąc bez szkody dla opowiadania. Wiadomo już przecież, co łączy ofiary.

 

– Brakuje sporo przecinków, a w niektórych miejscach stoją niepoprawnie (wiele razy przed "i").

 

– Jeszcze taka uwaga co do "uroczego perystylu" i "transeptu". Ja nie mam pojęcia co to takiego, myślę, że wielu czytelników również. Fachowe określenia tego typu średnio się sprawdzają w opowiadaniach jako ozdobnik. Raczej zbijają z tropu niż są pomocne. 

 

Opowiadanie podobało mi się! Czytało się gładko i przyjemnie. Poza kilkoma szczegółami, które wskazałem, nic nie psuło mi przyjemności z lektury. Sceny są "równe", dobrze oddane dynamika ostatniego starcia, czuć wikińskiego ducha!

Pozdrowienia!

 

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć, całkiem fajny pomysł z tą rywalizacją na symbole, do tego zgrabnie zrealizowany! Poczytam inne Twoje opowiadania.

 

Jest też parę drobnych błędów:

 

 

 animacjami 3D i innymi badziewiami

innym badziewiem.

Wyłapuję z nich, jedną

 

Z kontekstu poprzedniego zdania nie wiadomo, “jedną” z dokładnie czego? Brakuje kropki i szyk zdania jest dziwny. Można je w ogóle wyrzucić bez szkody dla całości, wszystko i tak będzie zrozumiałe.

 

 

– Czy chcesz już dziś poczuć zapachy raju? – Wirtualny starzec o wyglądzie egipskiej mumii po przejściach, wykonuje zapraszający gest.

Druga część bez kursywy. Tak samo w kolejnym zdaniu.

 

Na ulicy dostrzegam wąsatego mężczyznę, za którym kroczą cztery lśniące pisanek.

Chyba pisanki?

 

– Oficer patrzy na mnie uważnie, przez szkła hełmu. Jestem pewien+, że wspomagająca go sztuczna inteligencja i systemy czujników skanują moje reakcje, by ustalić czy mówię prawdę.

 

W przypadku statku wycieczkowego nikt nikogo nie skanował? Tamci policjanci załozyli, że grupa będzie oddawać się rozpuście, pomimo szczerego zdziwienia bohatera wykazanego przez czujniki? Czy nie wszyscy policjanci Kalifatu takie mają na stanie?

 

– Martwiałam się – wyszeptała Marysia, tuląc się do męża.

– Niepotrzebnie – odrzekłem. – Wszystko poszło mniej więcej z planem.

Raz pisze w trzeciej osobie, a raz w pierwszej?

 

– Teraz, to pójdziemy na pasterkę, apotem się zobaczy.

Brakuje spacji

 

I raz masz w tekście "cycbernikaby" a raz “cybernikaby” – swoją drogą, co to takiego? ;)

www.popetersburgu.pl

Outta Sewer, dziękuję za dobre słowo i ciepłe przyjęcie tej małej historyjski! Tak, faktycznie fantastyki w tym za grosz, w następnym opowiadaniu obiecuję trochę mistyki ;)

 

Rozumiem, o co Ci chodzi z końcówką. Przyjałem trochę inną koncepcję, chciałem się skupić na tym, że Frajer, który miał być po prostu mięsem dla Bohatera, w jednej chwili sam stał się “bohaterem” dla wszystkich śledzących tę historię. Wyobrażam sobie, co było potem. Nasterydowany bohater stał się pewnie memiczną personifikacją porażki. Oprócz tego nie wywiązał się z umowy , co spotkało go potem? Wyobrażam sobie jego powrót do domu i atmosferę w samolocie ;)

www.popetersburgu.pl

Cześć! Dziękuję Ci, Iluzjo, za lekturę. Cieszę się, że było zabawnie, taki typ humoru daleko nie każdemu podchodzi ;) 

Czegoś nowszego, chociaż już w zupełnie innym stylu, możesz spodziewać się już niedługo :)

Pozdrowienia!

www.popetersburgu.pl

Maćku, po lekturze tego opowiadania bardzo bym się zdziwił, gdybyś nie miał za sobą epizodu pracy w Amazonie

www.popetersburgu.pl

Czołem, Gekikara!

Najpierw, za pozwoleniem, kilka poprawek i uwag:

 

Nie zaprzątał sobie głowy subtelnymi różnicami w krajobrazie tej wersji Warszawy, ponieważ miał obecnie bardziej palący problem, mianowicie Coś, przed czym uciekał, dziękując w duchu za te wszystkie godziny treningu wydolnościowego i za najnowocześniejsze kompozyty polimerowe z jakich wykonano jego skafander, wytrzymałe a jednocześnie lekkie jak puch.

 

Gdyby Piotr Parkiewicz miał okazję przyjrzeć się temu zjawisku bez emocji – bo przecież rozpatrujemy je w kategorii zjawisk rzeczywistych a nie omamów – a przede wszystkim, gdyby każda komórka jego ciała nie cierpiała wówczas z bólu, doszedłby do wniosku, że rację mieli ci, którzy uważali, że rzeczywistość jest tylko hologramem, trójwymiarową projekcją bardziej złożonej struktury.

 

Po chwili miał też okazję zobaczyć ową strukturę, kiedy to przestrzeń zwinęła się w kształt nici, najpierw skłębionej, ale na pomoc ruszyły kolejne wymiary i wtedy ujrzał – tak! – całą, nieskończoną sieć splecioną ze światów, a on niczym pająk przechodził z jednej na drugą, pędził na ośmiu patykowatych nogach do miejsca, które go przyciągało.

– Te trzy zdania są strasznie długie…

 

Kobieta wyszła, a po kilku minutach w drzwiach stanął wysoki mężczyzna łysiejący w zakolach tak, że włosy na czubku głowy tworzyły wąski półwysep, który wkrótce miał zostać odcięty od lądu.

– Słodkijezu, jak u mnie ;) Ale nigdy tak zręcznie bym tego nie ujął!

 

(czyli: dominująca)

– Bez wielokropka, nie wyszczególniamy

 

Dzięki oknie w dachu dostali się do środka.

– Dzięki oknu, albo przez okno

 

Skoczył (choć zdawałoby się, że to anatomicznie niemożliwe z pozycji, w której się znajdował) i przylgnął do ściany, jak opętani przez złe duchy z horrorów o egzorcystach, wprawiając tym Staszka w osłupienie, bo widok ten był dla niego zbyt nieprawdopodobny, by zareagować inaczej.

– Z tym zdaniem trzeba coś zrobić. Rozbić na dwa, a najlepiej skrócić o połowę wyrzucając zbędne ozdobniki w postaci Staszka i jego perpsektywy. No i "anatomicznie niemożliwe" nie gra. Niemożliwe z punktu widzenia anatomii.

 

przy Kruczej dwadzieścia osiem.

– Wydaje mi się, że w tym przypadku to jednak "Kruczej 28", ktoś bardziej biegły może potwierdzić? 

 

Przeżył, ale po powrocie myślał, że jest psem. Szczekał, rzucał się do nóg, nawet… nieważne.

– Dobre! :D

Oczywiście to wszystko drobiazgi. Opowiadanie wciąga, jest dowcipne (czasem może trochę zbyt pretensjonalne), akcja jest wartka, nagły zwrot na końcu zwłaszcza fajnie wszedł! Myślałem, że się z dziewczyną zejdą, będą razem podróżowac między wymiarami itd, a tu taki numer. Uwielbiam byc tak zaskakiwany! 

www.popetersburgu.pl

Mam nadzieję, że równie dobrze, jak ja, kiedy TO pisałem ;)

 

 

www.popetersburgu.pl

Cześć, właśnie przeczytałem Twoje opowiadanie. Już drugie, bo zacząłem od konkursowego. Znowu mamy tu nekaną przez obleśnych facetów bohaterkę, która postanawia wziąć sprawy w swoje ręcę. Chmm….

 

Kilka uwag:

 

Następnie dogłębnie poznała termin, jakim był tytaniczny wysiłek.

– Może "poznała, czym był "tytaniczny wysiłek", o którym mówił Gerard”.

Kon…kre…ty.

– Tak się rozmawia z Kościejem? Dziewka ma tupet…

– Spierdalaj na zawsze, Thierry! Spierdalaj na zawsze, dziuro!

Spierdlaj na zawsze Jerry, spierdalaj na zawsze, Dudo… Czy tylko ja to widzę?!?!?! :D

 

zbryzgali własnymi nasieniami

– “własnym nasieniem”, to niepoliczalne.

 

Myślę zatem, że tym razem będzie to Czomolungma.

– mógłby w dwóch słowach wyjaśnić dziewczynie co to takiego i gdzie się znajduje, nie powinna raczej tego wiedzieć.

 

Fajnie się czytało, bez zgrzytów. Pozdrowienia!

www.popetersburgu.pl

Cześć,

kilka drobiazgów:

 

Ogarnęła mnie chwila paniki

– …chwilowa panika

Brzmiało bardziej jak deprywacja,

– Bohater czyta instrukcję, więc "wyglądało", albo "przypominało" bardziej by tu pasowało, moim zdaniem.

No i trochę przecinków brakuje.

 

Ale tak poza tym bardzo wciągająca narracja. Chce się dowiedzieć, co będzie dalej!

Czy dobrze zrozumiałem, że bohater pracował własnie w inspekcji pracy, do której potem się dodzwonił?

www.popetersburgu.pl

Nevaz, dzięki za lekturę i komentarz. Też lubię ten fragment ;)

www.popetersburgu.pl

Dawno się tak dobrze nie bawiłem! Dżast to zamierzony cytat z Johnego Mnemonica? 

 

– Johnny

– Johnny who?

– Just Johnny

– OK, mr Just Johnny…

Mam strasznie durnowate skojarzenie z kawałkiem Nagłego Ataku Spawacza o ciemnych leśnych interesach Sowy bez oka ;) 

www.popetersburgu.pl

Świetne! Ma wszystko, czego potrzebuje dobry cp a nawet więcej! Akcja, zwroty, psychologia… No i przede wszystkim dynamika, która moim zdaniem jest jedną z najważniejszych cech tego stylu! Doskonale czujesz “sajber”!

www.popetersburgu.pl

 

Słońce delikatnie przebijało się przez korony wysokich drzew, dając wszystkim uczucie spokoju i wewnętrznej siły.

– bohater jest sam w lesie, o jakich "wszystkich" tu mowa?

 

Nie opowiedziałem o nim Kalinie, ponieważ po pierwsze by mnie wyśmiała

– Wcześniej jest bardzo wspierająca, to "wyśmianie" jakoś do niej nie pasuje…

 

W pracy wziąłem urlop, bo i tak nie skupiłbym się na niczym

– Może lepiej brzmiałoby "nie byłbym w stanie skupić się na niczym"

 

Też jej zwróciłam na to uwagę, nawet pokazała mi dwie rozmowy, chcąc upewnić mnie, że jest on tylko zafascynowany jej urodą.

– Czy chodziło o to, że jest nie tylko zafascynowany jej urodą?

 

 

Tak, nawet teraz siedzi… obok Ciebie i … patrzy na Ciebie… jej twarz jest tak blisko Twojej…

– Super, przeszły mnie ciarki!!

 

Teksty dialogów w końcowej scenie nie przystają momentami do strasznej sytuacji w której znaleźli się bohaterowie, za dużo tu ozdobników, a za mało emocji, przerażenia. Np. ten:

– Nie wiem, ale zastanawia mnie też, dlaczego ja ją widzę?

 

Generalnie czytało się bardzo przyjemnie, fabuła ciekawie się rozwija, wątki wychodzą jeden z drugiego. Ma się ochotę dowiedzieć, o co w tym wszytskim chodzi. Tylko końcówka jest moim zdaniem nierówna, nie przekonała mnie. Dialogi tam wyglądają, jakby rozmowa toczyła się przy herbacie. I zbyt szybko jest po wszystkim.

Pozdrowienia!

 

www.popetersburgu.pl

NearDeath, dzieki za dobre słowo. Widzę, że obaj lubimy absurdalny humor. Tuś mi brat! ;)

 

regulatorzy, wziąłem pod uwagę Twoje uwagi i poprawiłem wskazane błędy. Masz rację, chyba po prostu chciałem rzucic coś “na wabia” ;) Dobrze zrobiłem, bo otrzymałem wiele cennych uwag, które na pewno pomogą mi przy kolejnych opowiadaniach. Dzięki!

www.popetersburgu.pl

Dzięki za komentarze i podpowiedzi. To nie “wprawka”, to po prostu bardzo luźny tekst z przed trzech lat, przy którym zupełnie popuściłem cugle, nie tylko wyobraźni, ale – jak widać – również interpunkcji i stylu ;) Właściwie nie wiem, czemu zawracałem Wam nim głowę! ;) Komentarze na pewno wezmę pod uwagę przy kolejnych opowiadaniach, popracuję nad zapisem dialogów, dzięki za link do poradnika!

www.popetersburgu.pl

Spędziłem przyjemne chwile przy Twoim opowiadaniu, znajdując w nim styl, który lubię – klasyczna opowieść gotycka przypominająca styl HPLa i poruszająca temat znany z Reanimatora.

Pozwól, proszę, że zgłoszę kilka uwag natury stylistycznej:

 

1. …artykuły pochodzące z okolic Providence traktujące o niepokojących rytuałach odbywających się przy brzegu oceanu wśród bagnisk i leśnych puszczy.

Może ”leśnej dziczy”? Nie jestem pewien, czy jest coś takiego, jak leśna puszcza ;)

 

2. Silny wiatr dął i powodował uderzanie gałęzi starych drzew o okna i dach powodując u mnie początki nerwicy

Nerwica to cała jednostka chorobowa, lepiej chyba byłoby napisać o nerwowych atakach będących jej następstwem (jeśli bohater na nią cierpiał) albo opisać ten strach jakoś inaczej? “Niemal powodując ataki paniki”?

 

3. Jakiż straszny dzień nastał nade mną i mym przyjacielem.

Jak dzień może “nad kimś nastać”? ;) Chyba że nastał “dla mnie i mojego przyjaciela”.

 

4. … lub coś sobie przypomnimy z ubiegłej nocy, to mamy zgłosić się na pobliski posterunek, sierżant Jones odjechał w kierunku dalszych domostw.

To “TO” ze środka można wyrzucić z dużym pożytkiem dla tego zdania ;)

 

Pozdrowienia!

 

 

www.popetersburgu.pl

Dziękuję Ci za uwagi i poświęcony mojemu opowiadaniu czas. Co do uwag, faktycznie, brzmiałoby lepiej w Twojej wersji. A “postęp geometryczny” to może faktycznie przesada, ale osobiście trafiałem gdzieś kiedyś na taką figurę retoryczną umieszczoną w podobnym kontekście i nie mogłem sie oprzeć, żeby jej nie użyć ;)

Fakt, nie jest to fantastyka, chociaż ona interesuje mnie w pierwszej kolejności, to raczej jednorazowy wyskok w tym kierunku. Jestem w trakcie prac nad kilkoma opowiadaniami weird fiction.

Pozdrowienia!

www.popetersburgu.pl

akcja dzieje się głównie w Ermitażu i moskiewskich muzeach.

Czy jest jakaś szansa na poznanie bliższych szczegółów tej historii? :)

www.popetersburgu.pl

Ja również na wierszach sie nie znam, ale jedno zdążyłe pojąć: mniej znaczy więcej. W tym gatunku, jak mi się wydaje, nie należy lać wody, słów powinno byc minimum, a czytelnik sam zbuduje sobie odpowiednie dekoracje. Jak rozumiem, wiersz ma miec atmosferę grozy, nie pasują mi w nim więc “ciuchy” i sarkastyczny humor (scena “nadwyraz nie częsta”). Pozdrowienia dla fana HPLa!

www.popetersburgu.pl

Wymyśliłem kiedyś taka hipotetyczną sytuację i po prostu miusiałem ją opisać! Po drodze zrobił się z tego taki szorcik. Z reguły piszę w innym stylu, ale do tej historii przyjąłem bardziej luźny ton. Opowiadanie czytało tylko kilka osób z najbliższego otoczenia, nigdy nie było nigdzie publikowane. Teraz postanowiłem podzielic się z Wami. Dajcie znać, co sądzicie i jakie mieliście myśli w czasie lektury :)

www.popetersburgu.pl

Mieszkasz w Petersburgu, w tym pandemicznym roku miałam wreszcie do niego pojechać, ale plany się zetliły

 

Dla mojej branży to jest tragedia, ostatniego turystę oprowadzałem na początku marca! Potem przez cały sezon ani jednego… Cóż, nie pozostaje nic innego jak czekać na otwarcie granic. Swoją drogą, jeżeli jesteś zainteresowana Petersburgiem, nieskromnie polecę moją stronę: popetersburgu.pl

Przyznam, że od czasu pandemii mocno ją zaniedbałem, ale i tak można przeczytać sporo ciekawostek. Z kolei osoby lubujące się w weird fiction na pewno zainteresują się historiami o masonach, miejskich legendach i przeklętych miejscach ;) Jest tu tego masa!

Pozdrawiam wszystkich i dziekuję za ciepłe przyjęcie! smiley

www.popetersburgu.pl

Cześć wszystkim, mam na imię Krzysztof. Pochodzę ze Szczecina a od kilku lat mieszkam w Sankt Petersburgu. Zaczynałem tu jako rowerowy kurier, teraz pracuję w biurze podróży i jako miejski przewodnik (przynajmniej do pandemii tak było). Kto w Petersburgu bywał, na pewno potwierdzi, że miasto ma wielką siłę oddziaływania na wyobraźnię. Nie inaczej było ze mną. Od lat jestem fanem fantastyki, zwłaszcza ponadnaturalnego horroru i weird fiction, a żyjąc w mieście, w którym działo się tyle niesamowitych wydarzeń, trudno pozostać obojętnym na te wpływy. Wrażenia i pomysły bombardują z każdej strony! Postanowiłem więc spróbować swoich sił i napisać kilka historii inspirowanych atmosferą mrocznego, kamiennego miasta nad Newą. Będę wdzięczny za wszelkie uwagi! A póki co zabieram sie do czytania Waszych opowiadań :)

www.popetersburgu.pl

Nowa Fantastyka