Profil użytkownika


komentarze: 100, w dziale opowiadań: 95, opowiadania: 47

Ostatnie sto komentarzy

Mundurowy zapisał w tablecie, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Człowiek nie jest w stanie żyć z tak rozwaloną głową.

XD

 

Fajne. Czasami są drobne potknięcia i niezręczności, przez które nie można się w pełni zatopić w tej buzującej ohydzie, ale nie żałuję, że przeczytałem.

 

Na przykład opis burgera na bilbordzie. Ja bym poszedł bardziej po bandzie i spróbował jeszcze uplastycznić i uobrzydliwić język. Wzbogacić. Bo podwójna grubość:

Znad jej oplutej żółcią zieleni, wybrzuszały się cztery grube kotlety o fakturze grubego papieru ściernego.

Wybija. 

 

Byłby z tego świetny film klasy B z lat 80… Duże propsy za wyobraźnie, nad stylem polecam troszkę popracować, ale jest nieźle

 

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

ja poproszę z obrazów Rene Magritte “Philosopher’s Lamp” i chyba nieludzkę sturęką nogę z haseł

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Nadawać się nadaje, ale nie jest porywająca. Przynajmniej dla mnie. Nie czekam w napięciu na kolejny fragment… Może gdybym od razu zobaczył całość byłoby lepiej? 

Żeby przepchnąć tu opowiadanie we fragmentach i utrzymać zainteresowanie czytelników, na tyle by byli skłonni systematycznie czytać wszystkie, trzeba się naprawdę mocno napocić. 

 

Ale potencjał jest, klimat jest, jest nawet bohater (wprawdzie nudny, jak diabli i wyzuty z właściwości, ale przez to mający perspektywy na rozbudowę).

 

Słowem lepiej, żebyś wrzucił od razu całość, chyba, że jest sakramencko długa, wtedy można podzielić na dwie części. 

Chętnie przeczytam, bo dobrze piszesz. 

 

Ukłony 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

NaNa! ach, no cóż jeszcze się taki nie narodził i tak dalej… Ale ważne, że przynajmniej da się czytać;)

 

I klawo, Kazik!

 

Ukłony! 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Staruchu! 

Raduje mnie twoja opinia.

– “Wełniany szalik gryzł nieogoloną szyję. Ręce wsadził w kieszenie. I szedł” - szalik co ma kieszenie i biegnie – weird pełną gębą ;);

He he, wiem… liczyłem, że nikt na to nie zwróci uwagi, bo lubię rytm pierwszego fragmentu…. Ale zmieniłem. W imię poprawności i jednoznaczności wszystko! 

 

fmsduvalu!

 

Bardzo się cieszę i dziękuję!!!

 

I w ogóle ucieszyło mnie wielce Wasze pojawienie się, już się zacząłem troszeczkę martwić, że opowiadanko zaginie wśród innych tekstów…

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Wyidealizowana wizja rodzimowierstwa. Czuć w tym czułość do przyrody i ludzi. To ładne i pozytywne, to prawda, ale opowiadanie przegadane i przesadnie opisowe. Pierwsze akapity przed pojawianiem się dziewczynki można by było mocno skrócić, w takiej formie po prostu nudzą. 

Pomysł z zapomnianym bogiem jest z deczka ograny i, jak dla mnie, potrzebuje jeszcze jednego konceptu, żeby posłużyć za fundament dobrego opowiadania.

Do tego wskoczyły Ci jakieś dziwne entery w środku akapitów. 

Przy czym myślę, że masz odpowiednią wrażliwość i wyobraźnie, żeby pisać. Trochę treningu portalowego (albo innego) i będzie lepiej, powodzenia!

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Mnie też nie porwało, zbyt streszczeniowe, chociaż pomysł niezły. Na Twoim miejscu starałbym się więcej pokazywać, a mniej opowiadać.

Do tego za dużo english words, bro. Czasem trochę out of place. Jak ten high school, albo zwrot do kobiety: “hello, isn’t it too late for a walk to the waterfalls?”. Całkiem niepotrzebne. Co ten Nic myśli po polsku, a mówi po angielsku? 

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

 

Nagroda Wesołego Ahaswerusa za prawidłową odpowiedź wędruje do ninedin! Serdeczne gratulacje!

 

I bardzo się cieszę, że tekst się spodobał! 

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Po pierwsze, skoro to fragment, oznacz go jako fragment.

Po drugie. Ech… Tekst brzmi jakby wygenerowała go sztuczna inteligencja niezbyt dobrze działająca na języku polskim. Albo jakby był tłumaczeniem z google tłumacza. I to z google tłumacza z jego zamierzchłych, nieporadnych czasów.

Potknięcia są w każdym zdaniu. Nawet nie piszę kurtuazyjnie, że w niemal każdym. Bo są w każdym. Pierwszy akapit:

Drabor to wioska kilka godzin drogi od Soldenii.

Do wybronienia, ale dodałbym orzeczenie. 

 

Była wioską dobrze prosperującą, leżała przy brzegu rzeki Szalińc i była dobrym miejscem dla handlarzy bydła, ryb, a nawet wyrobu srebra.

 

Powtórzona wioska i powtórzona była. Srebro się wyrabia? To nie stal, że trzeba wyrabiać.

 

W Draborze mieli kowala i płatnerza wykonywających zlecenia dla soldeńskiego garnizonu od pięciu lat.

wykonujących? wykonywujących? 

 

To miejsce zachowywało spokój; od dekad nie mieli najazdów, a strażnicy z miasta pilnowali porządku każdego dnia.

Dobrze, że miejsce nie panikowało…. Nie mieli najazdów? Nie brzmi za dobrze, raczej – nie dotykały ich najazdy/ nie było najazdów/ nie zdarzały się najazdy.

 

Całego tekstu tekstu nie przeczytałem. Wybacz, ale nie dałem rady. Jeśli to celowa stylizacja (dałaś tag grafomania, więc może…) to gratki za eksperyment, ale jeśli nie…

Mogę Ci tylko powiedzieć, że najważniejsze, czyli wyobraźnię masz. Tego nie da się wypracować, wywołać sztucznie, jeśli jest w tobie głód tworzenia, pasja, chęć, znajdujesz w tym przyjemność, to świetnie. Vonnegut kiedyś powiedział, że jak się chce coś robić, tworzyć, działać artystycznie to trzeba to robić, nawet jakby to była kaszana, nawet nie pokazując nikomu, nawet tylko dla siebie. Byle tworzyć, bo to wspaniałe. Coś takiego powiedział. Chyba. Nie pamiętam dokładnie.

Nie chcę żebyś się zraziła do tworzenia…

Ale przed Tobą naprawdę dużo, dużo pracy. Przede wszystkim dużo czytania. Czytanie pomaga na pisanie. 

I dużo pisania.

I dużo myślenia. 

I dużo zawodów i niepowodzeń. 

Ale może i dużo frajdy. A na koniec (albo w trakcie?) trochę satysfakcji.

 

Trzymam kciuki i ukłony 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Niestety to nie ten żyd, ale ten mój jest z tym Twoim dość blisko związany. Mieli okazję się poznać. Ba, los mojego żyda został przez Twojego sprowokowany.

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Też nie do końca załapałem zakończenie, ale opowiadanie podobało mi się na tyle, że wolę uznać, że to moja wina, niż psioczyć.

Albo udawać, że wszystko jest jasne, a ja jestem bystry.

mm mm tak wszystko jasne, rozumiem, świetne.

 

Ukłony 

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Outta!

Czy ta wzmianka, że nie biegał tak szybko od dwóch tysięcy lat miała czytelnikowi zasugerować tożsamośc bohatera?

Tak właśnie. Widzę, że nikt jej jeszcze nie odgadł, więc powiedzmy, że konkurs trwa…

Bardzo się cieszę, że mimo wszystko dobrze się czytało i dziękuję ślicznie za kliczka.

 

bruce! 

Dziękuję za miłe słowa i kliczka. Te znaki zapytania przy poprawkach sprawiają, że trochę boję się je wprowadzić… może zjawi się Reg…

 

Jim!

A dziękuję. Nie, nie jest i nigdy nie był to fragment większej całości. Albo może inaczej, było to trochę większe w mojej głowie i z pewnością w tejże głowie jest więcej informacji o świcie i bohaterach, ale przy pisaniu starałem się być, jak najbardziej oszczędny.

Może stąd Twoje wrażenie. 

 

Bardzie!

Możesz poczekać wraz Outtą na rozwiązanie konkursu-zgadywanki – kim jest główny bohater… Albo nawet sam wziąć w nim udział!

 

Koalo!

Samo życie w małej miejscowości, a może już nie. Oby!

Ot, co. Oby nie. I myślę, że już nie. Choć nie do końca. Niestety. (Bardzo dużo. Zdań krótkich. Wyszło. Mi…)

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

No, Panie Malina

Znakomite.

 

Wiele tu ostatnio nie czytałem, ale jak dla mnie to jest literacko poziom śmietanki tego portalu. 

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Przeszedł dreszcz po karku w tym momencie:

 

Dalsze prace pozwoliły odkodować tą dodatkową warstwę informacji zawartą w sygnale: “Bądźcie cicho albo was usłyszą!”

(notabene – dodatkową warstwę. Jest jeszcze parę potknięć, ale przyjdą po mnie mądrzejsi)

Potem napięcie opadło, bo zaczęła się klasyczna historia o kontakcie i już, już miałem psioczyć, że zmarnowany potencjał, ale przyszło zakończenie i jestem w pełni usatysfakcjonowany. 

Dobrze napisane i skonstruowane opowiadanie.

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Bardzo dobrze napisane. Ciekawe. Drugi akapit (jak dla mnie) trochę słabszy, jakby mniej przemawiający. Zakończenie (chyba!) rozumiem, jako wybudzenie z ułudy papierosowego szczęścia (odpowiadając O. Sewerowi).

W każdym razie fajno.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Poproszę ślicznie

18. Jak do tego doszło, nie wiem i 2. podróż przez śnieg

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Bardzo urocze, choć zgadzam się z przedpiścami, że trochę za mało rozwinięte miejscami. I chyba przez to pozostawia we mnie jakieś wrażenie niedoskonałości konstrukcyjnej. Że jakby było zgrabniejsze jako całość, to by mnie urzekło do reszty. Ale prawda nic konkretniejszego nie powiem, bo nie wiem o co mi chodzi…:)))

 

Ukłony 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

O proszę! Nie spodziewałem się, że ktoś to jeszcze odkopie. Ale jestem bardzo Wam wdzięczny za ten wysiłek archeologiczny Adamie i Barbarianie!

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Golodh!

 

Gdzieś w połowie (kopalnia krasnoludów) trochę się to rozmyło i skręciłeś w większe odniesienia do współczesności, a już mniej do oryginału:P

Mam identyczne przemyślenia… Ale to chyba moja przypadłość. Wymyślę początek, koniec i świat, a ten farsz fabularny do środka jest ze zmielonych podrobów… trochę niższej próby. Ale mam zamiar nad tym pracować!

 

Ten Puf Puf bardzo brzmi jak Rick z Ricka i Mortiego:P

Inspiracja nieświadoma, ale uświadomiona. 

I trochę mi z tym głupio, bo nie przepadam za Rickiem i Mortim. Zawiedli mnie bardzo po tych zachwytach, jakie słyszałem. Nie lubię, jak kreskówka jest nieczuła dla bohaterów…

 

Ukłony!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Dzięki Amonie!!! Cieszę się bardzo!

 

Chyba najlepsze wyjaśnienie czyjegoś pseudonimu, jakie ostatnio przeczytałem.

Hehe… i chyba pierwsze zdanie tego opowiadania, jakie wymyśliłem. Wykrystalizowało się niedługo po tym, jak wpadłem na pomysł fabuły…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ma to swój urok, ale jak dla mnie stylistycznie trochę przeszarżowane. Co nie znaczy, że styl bez potencjału. Wręcz przeciwnie, do mnie trafia, ale wymaga pracy. Fabuła za to meh… nach… 

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

regulatorzy! Dziękuję za łapankę i miłe słowa!

Pozostaję z nadzieją, że to nie jest Twoje ostatnie słowo. ;)

Ach! Oby! Chociaż czasu nie ma teraz za wiele (dlatego tak długo zwlekałem z odpowiedzią i naniesieniem poprawek, za co przepraszam…)

 

Łosiocie! Cieszę się, że się spodobało! 

 

dlaczego, do diaska, skojarzyło mi się to z “Autostopem przez Galaktykę”? 

A wiesz, czytałem to w wakacje. Świadomie się nie inspirowałem, ale może głębsze warstwy mojego umysłu miały coś do powiedzenia.

O i dziękuję za kliczka!

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Długość nie odstrasza, bardziej przekombinowanie stylistyczne. Ciężko się to niestety czyta. Chcesz upięknić język, ale przesadzasz. Zwłaszcza, że nie ma w tym sprawności, są zdania niezręczne, słowa źle użyte, no na przykład tu:

Pragnąc niczego więcej jak ujrzenia innej ludzkiej twarzy, dziewczynka poczęła iść w kierunku prawej drogi. Ku jej zdziwieniu, zaspy beżowego śniegu były wcale problematyczne do przejścia, jakby był niczym więcej jak byle puchem przywianym z innego świata.

Nie wiem czy programowo sprzeciwiasz się marnotrawstwu papieru na podwójne przeczenia, ale w języku polskim jednak ich używamy… Tobie też bym radził, zwłaszcza, że w internecie papieru nie marnujesz…

Więc: Nie pragnąc niczego więcej…; nie były wcale problematyczne…; jakby nie był niczym więcej, jak…

Może ktoś z większymi pokładami czasu i energii wypisze ci więcej błędów, bo jest ich trochę.

Co do fabuły to się nie wypowiadam, bo przeczytałem mniej więcej do połowy. Nie porywa, jest męczące, powolne i nudne. Myślę, że głównie przez przekombinowany język. Następnym razem może spróbuj prościej.

W prostocie siła!

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Turyści to zaraza;)  

święte słowa Ambush! (choć opowiadanie wymyśliłem, samemu będąc akurat turystą…) 

 

FilipieWiju!

wymagające domknięcia wskazówki szafy

bardzo nie rozumiem tego fragmentu, o co w nim chodzi…….? A brzmi jakby niósł za sobą wartościową treść…

Plus cieszę się mogłem momentami zabawić.

 

EvilMorty!

Dzięki Bogu nie zarządzam dziedzictwem Tolkiena!

 

Maldi!

Dziękuję za przemiły komentarz!!!

 

Głęboko kłaniam się wszystkim

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ujrzeć światła Mybel poproszę i stawiam na Irkę, bo jakoś dużo Zanaisa powyżej 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Przede wszystkim:

Piotr Jaczejko, „Fakt”.

Czemu on się nie nazywa Jajeczko? Zmienisz na Jajeczko? Plosie…

 

Co do opowiadania. No…od połowy przewidywalne, w sumie aż tak przewidywalne, że zakończenie zaskoczyło. Bo byłem pewien, że zaskoczysz, a nie zaskoczyłaś, co było zaskakujące.

 

Ale w sumie przyjemnie.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Wracam do życia portalowego.

Drakaino! 

Te kropki za cudzysłowami są dla mnie skrajnie nieintuicyjne, tak skądinąd.

O tak! Przez to na dole powstaje taka głupia dziura…

 

Lano! Cieszę się, że się spodobało. Już nie pamiętam jak dokładnie toczyły się moje myśli przy pisaniu, ale chyba rzeczywiście ci kosmici nie byli tam od początku…

 

Finklo! Bardzo mi miło, raduje serduszko docenienie bohaterów, bo jest to element, który bardzo lubię i w czytaniu, i w pisaniu, ale który mi chyba nie zawsze wychodzi.

 

Ajzan!  Klawo, że się podobało.

Myślałam, że bez tego wątku tekst też dałby radę, ale zmieniłam zdanie.

Chyba zostałbym wtedy poćwiartowany za brak fantastyki;))

 

Ukłony!

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Outto! Zwlekałem tyle z odpowiedzią, bo miałem nadzieję móc Ci odpisać coś w stylu “och, rzeczywiście, świetne”, albo “nie, co to ma być, jakaś kupa”, ale mam urwanie parasola i jeszcze nie przeczytałem. Muszę zatem powiedzieć, że z pewnością przeczytam, a to niestety mniej interesująca odpowiedź…

 

Krarze! 

Zakładam, że betowanie przez Olutę nie maiło z tym nic wspólnego:-)

A wiesz, że Oluta, to się nawet troszkę czepiała tych owiec? Nie do pomyślenia…

 

Cieszę się bardzo, ze się podobało i również Tobie życzę powodzenia w konkursie!

 

Irko!

Och, rozbawienie Ciebie sprawia mi wielką radość! 

 

Ukłony wszystkim

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ech… no cóż… ciężko się to czytało, sporo potknięć, błędów i niezręczności. Zdarzają się momenty, w których, jak sądzę, nie do końca poprawnie używasz niektórych słów.

Poniżej bardzo subiektywny i wybiórczy przegląd niedoskonałości. Jest ich więcej, po prostu jak mi się coś w oczy rzuciło, to kopiowałem. Przyjdą mądrzejsi, wychwycą więcej.

 

 

z którą nie rozstawał się na chwilę.

raczej: ani na chwilę.

 

Choć Rivin nie zdążył niczego powiedzieć i poruszał się bezszelestnie, Corell wyczuł jego obecność. Może dlatego, że w całej ich dotychczasowej podróży po raz pierwszy jest w swoim żywiole?

Pomieszane czasy. Dałbym był zamiast jest.

 

Podał pochodnię towarzyszowi podróży, po czym sięgnął ręką do swojej torby, grzebiąc w poszukiwaniu odpowiedniego narzędzia.

Powtarzasz podróż. A tutaj jest całkowicie niepotrzebna, sam towarzysz wystarczy.

 

Dwa krzesła stały pod jedynym oknem, w ciągu dnia zasłoniętym płachtą, w tej chwili Corell zalecił odsłonięcie, by więcej świeżego powietrza znalazło się w izbie.

Dziwne zdanie. Podziel na dwa i dodaj jegoDwa krzesła stały pod jedynym oknem, w ciągu dnia zasłoniętym płachtą. W tej chwili Corell zalecił jego odsłonięcie, by więcej świeżego powietrza znalazło się w izbie.

 

Przez chwilę, wykonując automatycznie pracę polegającą na na wrzuceniu do każdej z fiolek próbnika z czerwonego kryształu zaklętego odpowiednią formułą, odleciał.

Też odleciałem. Strasznie to długie i człowiek zapomina o co chodziło przed wtrąceniem.

 

Corell wyrwany ze swojej prywatnej agonii

A czy umieranie, nie jest z samej swej natury niezwykle prywatne? Chyba rozumiem, co chciałeś przekazać, że tylko on to za agonię uważał, ale nie brzmi…

 

że ty razem pęcherz opróżnił się na dobre.

tym – literówka

 

Corell poczuł się dotknięty, Rivin uderzył w strunę, na którą nie potrafił pozostać głuchym.

Raczej nie w takim kontekście używa się słowa dotknięty. Dotkniętym się jest, jak coś Cię zaboli, na przykład moja opinia.

 

Rivin wyczuł zmianę myślenia,

tą → tę!!

 

Co do fabuły. Podróż do umysłu jest ciekawa. Wyrzuty sumienia także. Gorzej na początku, po prostu było trochę nudno. Dlaczego? Bo nie wiedziałem, o co chodzi… opis na profilu nie wyjaśnia za wiele. Dopiero pod koniec czytelnik ma pełniejszy obraz świata i panujących w nim porządków. Oczywiście można tak pisać, bo to tajemnica i w ogóle, ale ja tego bardzo nie lubię. 

Świat ma potencjał. Kilka ciekawych pomysłów. Kuleje wykonanie. To tyle.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Kulosławie, no przecie mówię, że przeczytam (ale mi dobrze idzie nabijanie komentarzy).

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, wybacz… nie dość, że zepsułem Twój sprytny plan, to jeszcze odebrałem Reg rozrywkę… no nie… teraz mam wyrzuty sumienia:(((

Taki z tego plus dla Ciebie, że będę się teraz czuł zobowiązany do przeczytania. Tak w ramach zadośćuczynienia:)

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Wyrzuć kropkę z tytułu. Taka rada. Może wrócę później i przeczytam.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Gekikaro!

 

No! Nareszcie się komuś nie spodobało! Oczywiście szkoda, ale z drugiej strony bardzo fajnie.

Postaram się popracować nad narracją przy następnych opowiadaniach. I może odejdę od białych wierszy…

 

Bardzo naciągany, naiwny – mówię tu o wprowadzeniu kosmitów z super-technologią, którzy z jakiegoś powodu najpierw wyczekują i imają się karkołomnych rozwiązań typu ingerencja w historię przez zabicie jednego człowieka (skądinad nie rozumiem jak ta fala wściekłości miałaby się przetoczyć przez cały świat), z drugiej ot tak lądują sobie w centrum zamieszek i jeszcze zahaczają o zegar (słabo nawigują jak na międzygwiezdnych podróżników).

To miał być w sumie żart z motywu kosmitów kontrolujących Ziemię. Stąd absurdalne przygotowania do inwazji i porażka poniesiona w sposób tak farsowy. Nie wyszedł, znalazł się najwyraźniej w przestrzeni niepewnej pomiędzy żartem a słabizną.

Albo jest żartem-słabizną, to chyba najbardziej prawdopodobne. 

 

Ukłony

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, jak miło Outto, bardzo się cieszę, że się spodobało. Komiks obczaję. Komiksy to jedna z tych dziedzin, na których się całkowicie nie znam (wyjątkiem Tytus Romek i A’Tomek…), ale które z chęcią bym zgłębił. Zatem teraz mam od czego zacząć.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ładne, to prawda. Nawet nie wiem, czy nie zbyt ładne jak dla mnie, ale to kwestia gustu.

Przy czym wierzę w człowieka na tyle, iż ufam, że nie pozwoliłby tak o, zniszczyć ekosystemu planety (w pełni świadomie! To co robi teraz chyba jednak częściowo wynika z niewiedzy). Tutaj Ci zatem nie dałem wiary.

Ale w końcu bajka. 

Outta, ja też nienawidzę Avatara. Och! Jak bardzo!

 

Na przecinkach się nie znam, ale jakoś się w oczy rzuciło:

 

Resztki warstwy ablacyjnej odparowały(+,) kiedy zeszliśmy poniżej poziomu chmur.

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

A dziękuję wielki Amonie, bez Twojej pomocy byłoby dużo trudniej tu dotrzeć :-*

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

japkiewiczu o tak Prokocim to szemrane miejsce. Choć mnie obraz zaburza fakt, że rodzina moja stamtąd pochodzi i traktuje Prokocim lat 50, 60 (?) za sielankowy kraj lat dziecinnych.

 

oidrin! Och, toż to oznacza moją pierwszą bibliotekę. Sukces oszałamiający. Bardzo dziękuję!

 

Danielu!

Hm… mnie też XD… przynajmniej, kiedy to pisałem. Teraz mnie tak okadzili pozytywnymi komentarzami, że jestem z siebie zadowolony, ale no… czegoś brakowało.

 

Ukłony 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Adamie! Fajno, że się spodobało. Dziękuję za polecajkę.

Azory, Kurdwanów – tam jest żywioł. Mówi się, że Huta już dawno temu… hmm… ,,zdziadziała”.

Swoją drogą, na przekór krzywdzącym opiniom, to ładna dzielnica jest. Plac centralny ma swój urok.

A wiadomo, że zdziadziała, ale ilekroć ktoś w moim otoczeniu mówi, że mieszka w Hucie, to od razu śmiechy, chichy, że jak biedak może po zmierzchu wychodzić bez maczety. To taka legenda właściwie, bo na ten Kurdwanów czy Azory, to czasami się człowiek zapuszcza i znajomych tam ma, to wie z opowieści bezpośrednich świadków, jakie tam hece się wyprawiają. A Huta… Huta to inny świat… nieznany, egzotyczny, niebezpieczny swoim oddaleniem. Jak dalekie morza. Tam nie napadnie Cię drugi człowiek, tam Cię napadanie bestia… oto jej groza.

Ale ładna, to fakt. Zawsze mówiłem, że Kombinat wygląda jak pałac…

 

Oluto! Dziękuję raz jeszcze i teraz to jeszcze i za kliczka:))

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

A, przyjemne, przyjemne. Zgrabnie wyszło połączenie dinozaurów z wróżkami, aż sam uznałem, że pasują do świata. Choć przyznam, że po opisie na betalistę spodziewałem się czegoś bardziej szalonego, skakania z książki do książki, nawiązań do istniejących tytułów, mrugnięć okiem i takich innych. Ale co ja tam będę narzekał. Dobrze jest.

Poza tym Magda naprawdę czuje książkę.

tę! 

Jedyny babol, który umiem zawsze wychwycić. Ktoś mi to kiedyś mocno wbił do głowy…

 

Sięgały ludziom co najwyżej do pasa, posiadały jednak ostre szpony i zęby.

Duży plus za odejście od niepoprawnych naukowo welociraptorów z “Parku Jurajskiego”. To się ceni:))

 

Ukłony 

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Amonie! Też nie stwierdzę nic, czego Ty byś nie wiedział. Po prostu jeszcze raz podziękuję:))

 

Bruce! Bardzo się cieszę, że się podobało.

[…] uznaję je za klasyczny przykład horroru komediowego sf. :)

Mmm, no to prawie jestem klasykiem literatury, jak piszę klasyczne przykłady;))od dzisiaj tak się postrzegam.

chalbarczyk! Raduje mnie Twoja opinia. 

Zabili ich kumpla, a on mówi o nauczeniu manier??? Eufemizm na wielką skalę.

Masz rację. Coś mi niejasno świta, że miałem jakiś zamysł używając sformułowania “nauczyć manier”, ale jaki, tego już teraz nie wiem…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Wspaniale ludzki bohater. Bardzo autentyczna puenta. To:

To było bardzo nie w jego stylu.

jakoś najbardziej ruszyło. Zarzut wyjścia z roli, otwarcia się. Bardzo aktualne. Szczerość jest chyba mało popularna w dzisiejszych czasach…

 

Po przeczytaniu opowiadanko zostało mi w myślach, więc przynajmniej na mnie działa.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

japkiewiczu!

 

No wiesz co… teraz będę się bał opublikować kolejne opowiadanie, żeby nie zawieść oczekiwań…

 

A tak serio, to bardzo mi milutko. Bóg zapłać za polecajkę. 

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Światowiderze!

 

Raduje mnie, że się spodobało.

Ogólnie lubię opowieści z takim wędrowyczowskim sznytem

Nie znałem (ja się w ogóle nie znam na fantastyce…) wygooglowałem, mam ochotę poznać.

 

Silvo!

 

Ogólnie pamiętam Twój poprzedni tekst i wiedziałam, że mogę spodziewać się lekkiej i przyjemnej lektury.

Och, jestem sławny…

 

Biali i puchaci, hm… nawiązanie do wcześniejszego tekstu? ;)

Nie no tamci są pokojowi. Ale no… chyba mam słabość do białej puchatości (jejku, jakie urocze słowo).

Małpy poprawione.

Cieszę się bardzo, że do gustu przypadło! I dziękuję za kliczka! 

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

No to tak.

Zaprosiłaś gości. Zakupiłaś produkty na kolacje, jakieś cebulki, papryczki smakowite, mięsko najwyższej próby, arcysmaczne dodatki wszelkiej maści, ziemniaczki, dobroci najróżniejsze, smakołyki wspaniałe, a potem…

rzuciłaś to 

na stół

I powiedziałaś gościom:

– Jedzcie.

W pudełkach, nieugotowane, niedoprawione.

– Jedzcie.

I tak trochę jest z tym opowiadaniem. Pomysł niezły, napisane sprawnie, ale…surowe i źle podane. Tu nie ma niestety fabuły. Jest opis jak z dziennika, prezentacja sytuacji, z której można było wyjść do dalszej opowieści, ale Ty na tym etapie pozostałaś. Dlatego nie porwałaś.

Spróbuj następnym razem dać nam fabułę. Nie poddawaj się, piszesz dobrze.

I masz fajnego chomika na profilowym:), więc nie może być źle.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Serwus,

Nie znam się na poezji, więc powiem tylko, co przeczuwam. To moja subiektywna opinia, zaznaczam. I obudowuję się tak, bo chcę Ci powiedzieć, że to jest tragicznie napisane. Nigdy nie ośmieliłbym się opublikować wiersza rymowanego, bo to sztuka naprawdę trudna, wybacz, ale chyba jej nie podołałeś.

Przede wszystkim tekst jest długi, a zatem masz w nim bardzo duużo miejsca na popełnianie niezręczności. Wersy są nierówne, szalone, bez ładu i składu, jeden 9 sylab, kolejny 10, jeszcze kolejny 12, a potem znowu 10 i to mogło być chyba spoko, gdybyś był konsekwentny, albo/i gdyby z rytmu nie wybijało (jak? nie wiem), ale wybija:/

Oczywiście, to nie jest błąd. To wiersz, wolność! Ale mnie nie smakuje…

Rymy. Bardzo często na siłę. Na przykład tu:

Żeby do końca w ubóstwie żyli

Na waciki do uszu nie mieli mili

Rymy na siłę są takie niesmaczne! Ble…

Jeśli przyjdzie tu Drakaina, to ktoś dostanie ochrzan, albo ja za swoje pseudouwagi, albo Ty za wiersz. W sumie życzę Ci, żebym to ja oberwał (choć może się zdarzyć, że polegniemy razem, wspólnotowość śmierci zawsze w cenie).

 

W tekście podałem wskazówki, ale… głównym zarzutem było to, że każdy chciał mieć wszystko wyłożone jak krowa na miedzy.

Rozumiem Twój ból, ale trudno zakładać, że anonimowy facet, publikujący na internetowym portalu ma do przekazania głębszą prawdę ukrytą za treścią opowiadania. Jest tutaj mnóstwo opowiadań, tysiące! Mogę się założyć, że gdybyśmy (czytelnicy) mieli poszukiwać w każdym drugiego dna, to… byśmy je znaleźli… w każdym…

Do interpretowania chyba potrzeba większego obeznania z twórczością autora, jego poziomem wykształcenia i intelektu, poglądami i kontekstami, co nie?

 

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

No to ja się przyłączam do pochwał. Bardzo uroczo. Czuję wielki pociąg do małych stworków, żyjących w zakamarkach starych domostw.

Do tego świetne zakończenie, w którym bohaterka okazuje się nie tak samodzielna i dorosła, jak by chciała być i ucieka przed odpowiedzialnością do ojca.

Ale właśnie! Bohaterowie mi nie zagrali. Ojciec król, wódz i zbuntowane, żądne wrażeń w wielkim świecie dziecko, to para ograna w tekstach kultury dla dzieci (od razu myślę o “Ratatuj” i “Hotelu Transylwania” na przykład) i pewnie nie tylko dla dzieci (”Rozczarowani”). Dla mnie byli jakby wzięci żywcem z galerii postaci do wykorzystania w opowiadaniu (w ogóle istnieje coś takiego, taki bank najbardziej typowych bohaterów?). Do tego zaginiony krewny, podobny do głównego bohatera (dziadek Artura z “Artura i Minimków”, [opłacało się oglądać tyle bajek, żeby teraz rzucać tytułami:))]), dobrze, że tutaj okazuje się mniej eee…. przyjazny.

Z drugiej strony, nie bez powodu są to tak częste typy, pewnie po prostu źródło mają w życiu…

W każdym razie klawo.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, chciałbym napisać coś mądrego (to mi jeszcze długo nie grozi), ale chyba wystarczy powiedzieć, że jest to urocze opowiadanie. 

Może trochę za dużo się dzieje, ciągle akcja i akcja, ja to lubię jednak czasami odsapnąć po drodze, jakiejś małej retardacji by się chciało. Ale to w końcu opowiadanie, jest krótkie, nie ma co narzekać:-*

No a do tego zabawa jest w końcu dynamiczna i często szalona.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Serwusik,

 

Nie przepadam za patosem, męczy mnie. Po tym opowiadaniu też jestem zmęczony. ALE bardzo je doceniam z tego względu przede wszystkim, że jest wspaniałą przeciwwagą dla tak licznych na portalu tekstów typu: haha śmieszne, albo haha zagrajmy motywami, jejj postmodernizm(to na przykład ja). Taka hm… potężna i ciężka, tłuściutka opowieść w starym, dobrym stylu. 

No ale, jako że nie lubię patosu to trochę ponarzekam, przy czym jeśli Daniel mówi, że jest na początku swojej literackiej przygody, to ja się znajduję, nie wiem, przed spakowaniem kufrów, więc proszę mnie przypadkiem nie brać za autorytet i będę całkiem subiektywny.

Odpowiednio zabezpieczony autokrytyką przystępuje do narzekań:

Miejscami mnie śmieszyło, na przykład na początku włączył mi się w głowie narrator od czytania tekstów zabawnych, co może jest moją winą, ale może również wynikać z pewnej sztuczności patetycznego stylu. Zwłaszcza, że obok zdań pełnych podniosłości pojawiają się takie:

Nie potrafili wyciągnąć wniosków.

To takie zwyczajne i proste zdanie! Jakoś tak mnie wytrąciło.

A przy tym dramatyczne opisywanie każdej czynności jest dla mnie mało strawne. Ale to wynika pewnie z moich upodobań…

W każdym razie, nie wielbię, ale doceniam, bo i słowem posługujesz się sprawnie, a i historia z morałem, więc wartości.

 

Ukłony!

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Kurcze,

z jednej strony trochę przaśne i zalatuje kabaretem, ale ma coś w sobie. Wiesz co… czytając wyobraziłem sobie to jako komiks i powiem Ci, że z brzydkimi, karykaturalnymi, gębami bohaterów, z pełnym zardzewiałych puszek, starych taczek, wysiedzianych tapczanów, szczegółowym tłem i z kosmicznymi dodatkami , chyba bym to wielbił. Zwłaszcza, że masz już inne opowieści z tej serii. Gdybym umiał dobrze rysować… a może Ty umiesz?

Dobra dość fantazjowania. Co do tekstu, mimo początkowego pociągu w pewnym momencie przestał mnie trochę obchodzić? Od podróży do Chin czytałem, żeby przeczytać. Nie wiem, może się za czysto zrobiło w scenografii…

Mimo to czekam na więcej i żeby było brudniej i zabawniej (może mniej stereotypów miejscami?).

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Serwusik,

Pozłacana tabliczka na wysokości jego oczu informowała, że po drugiej stronie znajduje się biuro naczelnego poczmistrza. 

“To ja” – pomyślał ponuro, sięgając do kieszeni po klucz.

Bardzo rozbawiło, ale chyba nie powinno. Ja na przykład nie mówię w myślach “to ja” patrząc na swoje nazwisko na domofonie;)) ale to fraszka i bzdurka.

Tak serio, to przyjemne opowiadanie. Owszem nie ma wielkiej głębi, ale jest rozrywka, a to wartość. Nie znam niestety ani mitologii nordyckiej, ani innych Twoich opowiadań (to i to może kiedyś zmienię), więc smaczków, nawiązań , przekształceń nie wyłapałem, co jednak przesadnie nie przeszkadzało.

Co do hasła konkursowego, dobrze i zgrabnie wykorzystane, jak dla mnie. Bardzo mi się podobało to “miasto z klocków” jako sceneria wydarzeń.

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

No… tak, jest to wiedza pewna. Nikt nigdy nie znalazł tyranozaura rexa w warstwie jurajskiej (może jakichś jego przodków, ale wątpię czy o nich Ci chodziło, bo nie byli zbyt imponujący) i mogę sobie dać rękę uciąć, że nikt nie znajdzie. Oczywiście może się tak zdarzyć, że dokonamy odkrycia, które przewróci do góry nogami historię ewolucji i zmusi do szukania nowych rozwiązań, ale stan wiedzy na dzień dzisiejszy wskazuje, że nie ma szans na spotkanie tyranozaura 180 milionów lat temu.

 

I nie, nie jestem archeologiem, a nawet jakbym był to nie miałoby to nic do rzeczy, bo archeolog się nie zajmuje dinozaurami. Raczej powinienem być paleontologiem. I uwierz mi nie muszę mieć wykształcenia w dziedzinie, żeby się wypowiadać na ten temat, bo to no… podstawy… To trochę tak jakbyś osadził opowiadanie w średniowieczu, dał bohaterowi telefon komórkowy i nie przyjmował uwagi, że to anachronizm od nikogo poza mediewistami…

I sorry jeśli zabrzmiałem jak bufon i cham w którymś momencie, ale wiesz… byłem swego czasu dinozaurowym świrem i trochę to w człowieku siedzi…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Całkiem spoko. Przeczytałem z zainteresowaniem. Oczywiście są potknięcia, ale nie przeszkadzają przesadnie. Mógłbyś na przykład popracować nad postaciami, nadać im jakieś cechy na początku chociażby fizyczne, potem rozwinąć charaktery, bo jak na razie wszyscy na jedno kopyto.

 

ALE PRZEDE WSZYSTKIM!

Patagotytany nie żyły 180 milionów lat temu, ale jakieś 80 mln później (o ile się nie mylę), w kredzie . 

Już nie mówiąc o tyranozaurze, którego obiecuje Ela. Słodziak sobie bytował pod koniec kredy jakieś 68 – 66 mln lat temu. Z takim poszanowaniem dla chronologii, nie potrzebujesz wehikułu czasu, żeby zetknąć bohaterów z dinozaurami, bo równie dobrze gady mogłyby żyć z nimi współcześnie. Parędzisiąt milionów w tę czy we w tę, co za różnica, nie? 

 

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ach, a miałem nadzieję, że ośmiorniczki wyjdą na ląd i będzie dzika bitwa szalona. Oczywiście, to moje fantazje, Twoje były inne, nie mam co psioczyć. Tylko czy przez zostawienie i c h w wodzie, cały ten wątek nie wydaje się trochę niepotrzebny? Mamy uzależnionego on operacji gościa, którego spotyka przygoda, w żaden sposób niewpływająca na jego psychikę, działania, pragnienia i inne takie. Ot, się zdarzyło. I rozumiem, że czasem się w życiu coś ot, zdarza. Ale w opowiadaniu? Zwłaszcza takim, które ma na celu jak najzgrabniejsze połączenie dwóch niezwiązanych motywów. Tutaj nie jest to jakoś powalająco zgrabne.

 

Ale napisane ładnie.

 

PS. A i bardzo mi się spodobał tytuł…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Bułki z Biedronki są bardzo smaczne i wcale nie czerstwe…

I niby człowiek wie, że to nie najwyższy poziom pieczywa, ale, mój Boże, jak przyjemnie się je je, odmrożone w tych piecach biedronkowych i jeszcze cieplutkie, tak bezczelnie udające wymarzone, świeże pieczywo z mitycznej “piekarni na dole”.

To są po prostu dobre bułki, lubię je.

Tak jak to opowiadanie. Jest jak bułka z Biedronki. Może trochę mi wstyd, że smakuje aż tak bardzo, ale taka prawda. Parę razy się zaśmiałem (dobre żarty o kupie zawsze w cenie), a i zakończenie wcale nie kiczowate.

 

No i jak dla mnie dialogi sprawne. Na temat błędów z pewnością wypowiedzą się mądrzejsi ode mnie.

Przednia zabawa po prostu.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Siup: Marsjanie atakują - Jaskiniowcy vs. Dinozaury

 

Konieczność wybrania tematu i ich szybkie znikanie motywuje!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

zawołał podniecony do Bruna

Brunona! Moja prywatna krucjata, żeby wyplenić ten błąd z umysłów ludzkich.

 

Co do opowiadania. No okej. Powiem coś, co patrząc na mój wiek nie zabrzmi dobrze, ale dla mnie to opowiadanie jest jakby napisane przez licealistkę, której się bardzo podobają lekcje polskiego. 

Mnie też się podobały. 

 

Ale poza przemieleniem tego wszystkiego, co odnaleźć można w literaturze wcześniejszej, w tym opowiadaniu nie ma właściwie nic…

Strach przed komunizmem? I rewolucją? Czy ktoś się tego dzisiaj obawia? No ja szczerzę wątpię…

Broni się może jako niezadowolenie ze współczesności i jej niewrażliwości. Ale nawet w tej kwestii nie przekazuje nic nowego ani treścią, ani w formą… Sto lat temu to byłby przyzwoity tekst…

Ale źle nie jest. Pisać umiesz, inspiracje masz godne pochwały, ale trzeba szlifować, żeby się to naturalne zrobiło. Wyobraźnia też jest. 

 

Powodzenia w dalszym pisaniu i ukłony do ziemi.

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och wielbię, 

dokładnie tego spodziewam się po ludziach, gdy wylądują na Marsie. Ubawiło. No i oczywiście napisane bardzo dobrze!

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, myślałem, że opowiadanko już przepadło w otchłaniach portalu. Bardzo się cieszę, że się spodobało, Finklo!

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

A całkiem fajne, parę razy się człowiek uśmiechnął.

 

Tylko dlaczego Dziadek Mróz nagle w monologu porzuca swój akcent rosyjski, który był tak silny, że się i w mailu odbił?

 

Ukłony i wesołych świąt :-*

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Albo powiem coś jeszcze na temat opowiadania, jak już tu jestem.

 

Hmm… to jest filmowe. To wygląda w przeważającej części jak źle napisany scenariusz filmowy w formie opowiadania. Horrendalnie dużo szczegółów. To można podać smakowiciej!

 Początek mnie zamęczył, oj jak zmęczył! Środek, kiedy dowiadujemy się o bohatera przeszłości (przyszłości…) jest lepszy, natomiast walkę końcową czytałem bez emocji. Przy czym widziałem w całym tekście, że Ty masz wizję! Że Ty te wszystkie te obrazy przed oczami dostrzegasz!

Tylko nie potrafisz ich przekazać czytelnikowi. 

Popracowałbym nad tą umiejętnością przekładu wyobraźni na papier, żeby tekst był po prostu przyjemniejszy w odbiorze. 

Bo wyobraźnia jest.

A może to nie jest wyobraźnia literacka, tylko reżyserska?

 

Ukłony raz jeszcze 

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

A są nie białe lisy polarne?

Latem są szare.

 

Tyle mam do powiedzenia…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, wchodząc na stronę myślałem o Krylu i patrzę, a tu taki zbieg okoliczności! Dlatego poczułem się w pewnym sensie w obowiązku skomentować, choć niczego mądrego raczej nie mam do powiedzenia…

 

Ale przynajmniej dla mnie jest to dobrze zrobione, trzyma się rytmu, trzyma się sensu (pewnie język oryginału w tym trochę pomógł…)

Na Twoim miejscu bym się pobawił w oryginalny tekst w tym stylu (o czym też notabene kiedyś myślałem).

 

A no i nie wiem, czy to jest dopuszczalne, ale ja tam się nie znam…

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och masz rację moje głupie przeoczenie (cytaty z kodeksów przelatywałem tylko wzrokiem…na przyszłość czytać będę uważniej), kajam się za to.

Ale różnica 5 a 8 lat nie wydała mi się aż tak szokująca, może stąd to wynikło.

 

No czyli w takim razie obcinam minusy i zostają tylko plusy:)))

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

No, jest to bez wątpienia dobre opowiadanie. Ładnie napisane i pobudza główkę i serduszko. Rzeczywiście fantastyki niewiele, ale przyszłość jest więc dla mnie git.

 

Sprawnie (przynajmniej w mojej opinii, ale ja się na prawie znam tyle ile muszę, żeby nie wylądować w więzieniu) przedstawione i wymyślone meandry prawnicze przyszłości niedalekiej. 

 

Co do minusów, to jak czytałem, to wpadłem nagle i niespodzianie na koniec. Myślałem, że coś się jeszcze dziać będzie. Choć oczywiście zakończenie ma sens, ale w pewnym sensie po prostu powtarza to, co już wiemy.

 

W ogólności klawe.

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Ech, a ja bym sobie z chęcią przeczytał dobry, celny, fabularny tekst z drugiej strony barykady. 

 

Nadal takiego nie znalazłem. 

 

To jest mało ciekawy obraz lęków człowieka o wiadomych poglądach (nie wiem czemu nie mówię wprost, ale nikt nie mówi wprost, to uznałem, że to taka zasada:))). Męczący, przyciężki, nie pomysłowy nach… panie, można z tego wycisnąć więcej! Spróbuj wsadzić w to więcej kreatywności, autoironii i wrażliwości.

 

 

W skrócie, tak mniej więcej zrobiłem po przeczytaniu:

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Serwusik,

 

Nigdy nie robiłem czegoś, co się nazywa tutaj łapanką, ale parę rzeczy mi się rzuciło w oczy na tyle mocno, że muszę wspomnieć.

 

Zostawiłem auto w zaciemnionym rogu, gdzie ledwo dostrzegalne zarysy tworzyły z daleka kontury pojazdu nie z tego świata. Jeśli już, to nie z tej epoki.

Na pewno “jeśli już”? Ja może się mylę, ale “jeśli już” używa się raczej w sytuacji:

 

– Pański samochód wygląda jak nie z tego świata.

– Bzdura, panie, jeśli już to jak z innej epoki, ale i to naciągane.

 

Tak naprawdę nienawidziłem tułaczki alejkami sklepowymi, mijając innych ludzi, słuchając jak radzą się mamusi, który serek jest lepszy albo zapewniających żony, że to już ostatni czteropak na dzisiaj.

Nie gra mi to zdanie baardzo. 

 

zapewniających → zapewniają

 

i ono nie ma końca! Mijając i co dalej? Zamieniłbym słuchając na słuchałem. No i wtedy to ma ręce i nogi.

 

jakby dotyczyły mnie w tak samo równym stopniu.

Spadłem w dół z krzesła.

 

I niech mnie wał drogowy rozsmaruje jak tanie masło orzechowe, że nie spędziłem w tej kolejce pięciu dekad.

Ja może jestem głupi, ale dla mnie to zdanie nie ma najmniejszego sensu. Takie wezwania to się raczej stosuje, żeby zapewnić rozmówcę o prawdziwości swoich słów na przykład:

 

I niech mnie wał drogowy rozsmaruje jak tanie masło orzechowe, jeśli nie spędziłem w tej kolejce pięciu dekad.

 

I piszemy tak, jeśli te pięć dekad w kolejce spędził…

 

Wydaje mi się, że podobne błędy jeszcze się mogą znaleźć.

 

Plus brakuje przecinków. Czasami nawet przed “który”.

 

Niech się wypowie ktoś kompetentny, jeśli głupoty gadam. Wszyscy się uczymy :*

 

Aha! Co do samego tekstu, no nawet miejscami zabawny, ale czasami lepiej mi się czytało na tym portalu teksty, które zostały zjechane w komentarzach za koszmarną stylistykę, więc ten mnie nie porwał zdecydowanie.

 

Ale zły nie jest, więc uszy do góry! Pozostałe dwa komentarze masz bardziej pozytywne:)

 

Ukłony

 

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

regulatorzy, 

bardzo się cieszę, że się podobało! Dzieci odparowałem.

 

Irka_Luz,

i Twoja mnie raduje opinia! Zrobienie z bohaterów puszystych kuleczek to niezawodny sposób na zmuszenie czytelnika do darzenia ich sympatią…. I dziękuję za klika!

 

Ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Miałem nadzieję na porwanie człowieka do walca drogowego, ale no…. myślę podobnie do poprzedników, nie zachwycił, ale całkiem ładny.

 

No i z Sibeliusem się to fajnie czyta (nie wiem na ile to zasługa tekstu, a na ile muzyki)

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Silvo!

bardzo urocza wizja kosmitów. Ach! Ta współczesność. Nic nowego nie idzie wymyślić…

 

Ale współczesność daje nam takie radosne możliwości, jak znalezienie własnej drogi ku szczęściu w czym zgadzam się z Tobą kar!

 

Pozdrawiam wszystkich cieplutko

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Serwus krar,

podziękowania za przeczytanie i opinię!

jako osoba wierząca

Czyli w samym sednie się nie zgadzamy, zatem wątpię byśmy doszli do jakiegoś konsensusu:))

Ale co tam! Pobawmy się! pogadać zawsze można :-*

 

jak syn boży może walczyć z bogiem, skoro są jednością, a w zasadzie trójkącikiem (zakładając, że mówimy o wizji chrześcijańskiej)?

Bóg chrześcijański jest pełen sprzeczności, tutaj się chyba zgodzimy. Jezus ma podejście całkowicie odmienne od Boga, który zamienił żonę Lota w słup soli za to, że spojrzała na miasto (zniszczone przez tegoż Boga), w którym ginęła jej rodzina i znajomi.

O tę sprzeczność mi między innymi chodziło w tym opowiadanku, tę sprzeczność wyraża konflikt na linii Bóg – Syn Boży (wiem, wiem, że to prędzej starotestamentowy Jahwe, byłby skory do objęcia władzy nad światem (poniekąd to obiecał Żydom))

Można to rozumieć tak: sprzeczności i paradoksy (konflikt Boga i wojna, którą prowadzi), prowadzą do osłabienia religii, która staje się dla ludzi zbędna ( między innymi dlatego “Zarys dziejów religii”) hehe nie ma to jak bawić się w interpretowanie własnego opowiadania… ot jedna z opcji

 

mesjasz nie jest od umierania, ale od dawania siebie za innych i miłowania bliźniego. Może to prowadzić do śmierci, tak, ale nie musi… chyba. Nie śmierć jest sednem, ale ofiarowanie siebie i przebaczenie.

Hmmm…w pewnym sensie masz rację. Ale! Po części dla sportu, po części po to, żeby się nad tą kwestią zastanowić, spróbuję się nie zgodzić;))

Nie jestem znawcą, to co teraz napiszę opiera się na małym wycinku ogólnej wiedzy o religii, małym wycinku, który tak się szczęśliwie złożyło właśnie wczoraj posiadłem.

W tradycji żydowskiej pojednanie z Bogiem zachodzi zasadniczo w dwóch sytuacjach: śmierci i Dnia Przebaczenia (Jom Kippur) (do tego dochodzić musi oczywiście skrucha, żal za grzechy etc)

Przy czym w Jom Kippur (w czasach kiedy stała świątynia) też chodziło o śmierć, z tym, że śmierć, zamiast człowieka ponosiło zwierzę składane w ofierze.

W tym kontekście śmierć była czymś koniecznym do pojednania → za pojednanie Boga z całą ludzkością śmierć musiała ponieść ofiara odpowiednio efektowna, czyli…. Bóg.

 

Przy czym, oczywiście, nie wszystkie religie kosmosu wywodzić się muszą z judaizmu, a więc tak, masz rację zbawienie nie zawsze musi polegać na umieraniu.

Z tym, że akurat w tym opowiadanku polega, bo no… trochę satyra…

 

W każdym razie,

Pozdrowienia i ukłony!

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Dziękuję za przeczytanie i opinię i miło mi wielce, że się spodobało.

 

Duch Święty… ja mam takie wrażenie, że większość ludzi (przynajmniej w Polsce) traktuje Ducha Świętego jak trzecie koło w dwukołowym rowerze. Widzą Boga Ojca i Jezusa, bo oni tacy antropomorficzni, Bóg z siwą brodą siedzi w niebiesiach, Jezus jeszcze nie osiwiały czasami zagląda na Ziemię, a Duch Święty? Ten gołąb? A jest taki…no jest i ten… no modlić się do gołębia? Panie, co pan? Po kiego grzyba?

Dobra może przesadzam, ale wiesz o co chodzi…

W sumie chyba Matka Boska ma w Polsce silniejszą pozycję niż Duch Święty…

 

A tak na serio to rozważałem włączenie go jakoś do tej opowieści, ale uznałem, że w sumie po co? Niczego nie zmieni, bo nieważne, co by zrobił, musiałby się opowiedzieć albo po stronie Jezusa albo Boga Ojca i co wtedy? Ano nic… bo nieskończoność + nieskończoność = nieskończoność :))

 

No z szatanem to ja nie byłem zbyt doktrynalny, bo go usunąłem… zastąpił go w pewnym sensie Jezus…

 

Na koniec polecam “Ziemię Chrystusa” – opowiadanie Dukaja, w którym jest ukazana podobna wizja, Jezus tryumfuje w społeczeństwie ;) Chyba, że już znasz…

A, nie znam, ale właśnie tuż przed zamknięciem bibliotek chciałem wypożyczyć “W kraju niewinnych”, niestety nie zdążyłem :// Przy najbliższej okazji przeczytam.

“taras”, Outta już też zwracał na to uwagę :P

Wierzcie lub nie, ale patrzyłem na to zdanie dobre pół minuty zanim się połapałem, co jest nie tak…

 

Ukłony

 

PS. A! I dziękuję za pochwałę rysunku!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Błędy poprawione! Podziękowania za ich znalezienie!

 

Powtórzenia są miejscami celowe, ale część rzeczywiście była przesadą…

 

To jak oni, ci kosmici, w końcu wyglądają? 

No jakoś tak:

dodałem im patykowate nogi w opisie, żeby mogły klękać także w wyobraźni czytelników, nie tylko mojej:))

 

Och! Powiem Ci, że mam zagwozdkę jeśli chodzi o konstrukcję, którą proponujesz. Napisałem to tak jak powiedziałeś i kuurcze nie mogę się zdecydować. Chyba po prostu poczekam na kolejne opinie i wtedy podejmę decyzję, czy ewentualnie zmieniać… (podejmowanie decyzji to bardzo problematyczna sprawa).

Albo po prostu jeszcze to przemyślę. Może mi coś do główki wpadnie.

 

Bardzo się cieszę, że w gruncie rzeczy się podobało!

 

Niskie ukłony

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Hehehe… jeju jest w tym coś wybitnego. Jak zaczynałem czytać byłem pewny, że będzie to lektura bardzo niezręczna, a opowiadanie napisane przez człowieka bogobojnego, chcącego nawrócić nas wszystkich swoim drętwym stylem i ten styl było czuć! To był styl opowiadania z szóstej klasy! Jeśli zrobiłeś to celowo to chwała! A sądzę, że celowość w tym było, bo przeszło to potem w coś tak zabawnego, absurdalnego całkiem przyzwoicie zrobionego!

 

A samo przejście. Bardzo dobre przejście, nie wiadomo kiedy śmiejesz się z autora, a kiedy już z bohaterów.

 

Bardzo rozbawiło.

 

A i gdzieś tam ci nauczyciel zmienił płeć w trakcie lekcji, tak co do uwag (chyba, że to też było celowe…). Nie czytam raz jeszcze, bo pewnie zobaczyłbym więcej mankamentów, a bawiłem się dobrze i wrażenia sobie psuć nie chcę.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Podziękownia za opinię i wyłapanie potknięć! 

 

No nie chcę się bawić za bardzo w interpretowanie własnego tekściku, ale z grubsza chodziło o to, że astronauta pogodził się wreszcie ze śmiercią, a czemu przyjęło to formę wyznania miłosnego? Ach! Obrazek był tak kiczowaty, że nie mogłem sobie odmówić tej wisienki na torcie!

 

Pozdrowienia!

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

A bardzo mi miło, bardzo miło, och tak jest momentami naiwne (chciałem tu dowcipnie wtrącić przykłady, ale jest ich za dużo…;))!

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Podoba mi się. Smutne i ładne, przy tym przewrotne swoją pochwałą zimy (starości? w ogóle nad interpretacją będę musiał się głębiej zastanowić, bo czy to obraz przemian pokoleniowych? czy coś innego? pomyślę w wolnej chwili).

 

Jedna uwaga, może to dziwactwo, ale mam pewien posmak sztuczności jeśli chodzi o bohaterów, którymi żywi się M., tak jakby byli już wymyśleni i funkcjonowali w kulturze, a nie zostali wykreowani na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji autora. Ale jak mówię, może wydziwiam, może mój mózg nie zadziałał właściwie.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

regulatorzy,

 

podziękowania za opinię i przeczytanie. Błędy oczywiście poprawione! Cieszy mnie wielce, że czytało się nieźle :*

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Macieju,

no wiesz, temat ważny i aktualny.

 

Z tym, że jego ujęcie… nie sądzisz, że lepiej by było, zarówno dla Twojej przyjemności, jak i dla przyjemności czytelników, bardziej się w to zagłębić? Ubrać to w szatę sci-fi a nie tylko prześwitującą bieliznę (przynajmniej dla mnie ta prześwitująca bielizna nie jest seksi)?

 

Nie uważam się za znawcę, ot taka rada mi przyszła do główki.

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Asylum!

 

Podziękowania za opinię i przeczytanie.

 

Czy wiesz, jak nawet najbliżsi współpracownicy kontaktują się z Papieżem? I, że sytuacja z wsadzeniem głowy i opuszczeniem przez papieża spotkania jest „czystą fantastyką”.

Hmm… no i o to chodzi! Przecież akcja dzieje się za ponad 200 lat! Kościół się zmienia. Porównajmy to jak wygląda pontyfikat Franciszka, jego zachowanie, zwyczaje, oprawa z pontyfikatem jakiegoś papieża przedsoborowego!

Kościół (nie wszędzie…) zdał sobie ostatnio sprawę z tego, że musi się zmieniać wraz ze światem. Te zmiany, jak sądzę, będą postępować w przyszłości, a jeśli sytuacja dojdzie do podobnej jak ta przedstawiona w opowiadaniu, to niewiele pozostanie ze znanych nam tradycji.

Zwłaszcza jak papież definitywnie porzuci wypasanie bożych owieczek i przetransformuje się w coś w rodzaju zwykłego szefa firmy producenckiej ubranego w fajne ciuszki.

Nie będzie już przedstawicielem Boga na Ziemi, a tytuł Ojca Świętego utraci swoją sakralność i stanie najzwyklejszym tytułem honorowym.

Gdybym pisał opowiadanie osadzone we współczesnym Watykanie zrobiłbym risercz ,obiecuję!

 

O, a Spotkanie opuścił, bo po pierwsze myślał, że żaden dzieciak nie przyjdzie, po drugie z pewnością miał ciekawsze rzeczy do roboty niż niańczenie dzieci ostatnich wiernych.

 

 

Bohaterowie może rzeczywiście mogliby być lepsi, ale przynajmniej dla mnie są tacy jacy być powinni.

Dialogi miały być naiwne i delikatnie odrealnione.

Ale oczywiście przemyśle Twoje uwagi na tych polach!

 

Nie opowiadasz historii

A tutaj to chyba masz rację, też uważam, że to najsłabszy punkt. To chyba słabo zważywszy na to, że jest to opowiadanie…

 

 

Bolly!

 

Bardzo mi miło! Rozważę ujednolicenie zwrotów.

 

ANDO!

Popracuję, popracuję!

 

Dziękuję wszystkim bardzo :*

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Bo potrzebuje tekstów fantastyczno naukowych o przyszłości kościoła, żeby napisać pracę semestralną, a swój tekst można dowolnie nadinterpretować i wyciągać z niego to wszystko, co się chce nawet jak tego tam nie ma… żart chociaż w sumie…. pomyślałem o tym jak najpewniej skończy kosciół i to opisałem ot tak bez przesadnych ambicji. i przy okazji się nudziłem??? czy taka odpowiedź na Twoje pytanie Cię zadowala??? Patelnio??? No, no Piotrze ja wiem czego się spodziewałeś, taki był zamysł tytułu!

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Helmucie!

 

Miło mi, że “całkiem spoko”.

 

Albo papież pod wpływem dziecka nawróciłby się i przywrócił świetność Kościoła, tym razem opierając się na wierze?

 Też o tym myślałem. Uznałem jednak, że wpasowanie się w nurt opowiadań pesymistycznych może przynieść pewne możliwości w przyszłości. Bo popatrzmy, pisze sobie taki pisarzyna 10 opowiadań, w których jest wszystko źle i ojojoj jak źle, a potem hop! opowiadanie z bardzo optymistycznym może nawet naiwnym zakończeniem.

Uważam, że to może być zabawne…

 

Również czekam na Jana Pawła dwieście drugiego :*

 

Uszanowanko!

 

 

 

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Podziękowania za lekturę i opinie. 

 

Błędy oczywiście poprawione, ach wynikły z karygodnego niedbalstwa (zły TYRANOTYTAN! be!).

 

Co do treści. Cóż c'est la vie. Rozumiem zastrzeżenia. Może następnym razem napiszę coś, co Wam bardziej podejdzie. Pożyjemy zobaczymy.

Postaram się także o więcej fantastyki!

 

Pozdrowionka:*

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Nowa Fantastyka