Profil użytkownika


komentarze: 22, w dziale opowiadań: 19, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Cześć, Finklo, dzięki za lekturę i komentarz :).

Zgadzam się, że to cecha charakteru. W metaforze “introwertyków z przymusu” chodziło mi o to, że czas kwarantanny w opowiadaniu zdołał już na tyle zmienić rzeczywistość, że wyszedł poza sferę zwyczajów :). Chociaż może trafniej byłoby napisać o nabywaniu cech introwertyków, niż stawaniu się nimi.

 

Witaj ponownie, Naz. Dzięki za opinię. Opowiadanie jest specyficzne i spodziewałem się, że nie każdemu przypadnie do gustu. Szkoda, że tekst Cię nie wciągnął, no ale cóż – pierwsze koty za płoty :D. Cieszę się, że przynajmniej lektura nie męczyła i dopatrzyłaś się jakichś pozytywnych aspektów.

Chciałem się skupić na sytuacji głównego bohatera, ograniczając wszystko co poza jego osobistą przestrzenią. Z tego powodu kilka wątków przeszło mocne cięcia (m.in. ciemność właśnie). Rozumiem, że dla niektórych mogło wyjść za skromnie. Ale nic to. Następne opko będzie pewnie bardziej rozbudowane i oderwane od naszej niewesołej rzeczywistości. Tak czy inaczej fajnie, że wpadłeś i przeczytałeś ;).

Czołem, wilku. Dzięki za komentarz i opinię, ale… mógłbyś trochę rozwinąć? Nie jestem pewny, czy dobrze zrozumiałem. Brakowało Ci większego urozmaicenia, chodziło o zmęczenie epidemicznym tematem, czy wszystko to po trochu?

Cześć, Naz. Czekam cierpliwie ;)

Hej, Irka_Luz!

Muszę przyznać, że Twój odbiór niezwykle mnie zbudował, bo tekst dokładnie taki efekt miał wywołać. Wielkie dzięki za lekturę i dobre słowo :D A na Twój debiut chętnie w wolnej chwili zerknę ;).

Miałam wrażenie, że gdzieś tam nieśmiało sugerujesz, że tatuś miał coś wspólnego z wybuchem pandemii

Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, ale wątki są na pewno powiązane.

 

Tylko teraz zapodaj coś bardziej optymistycznego ;)

Zapodać, zapodam. Czy coś bardziej optymistycznego… Postaram się ;)

 

 

Cześć, Zanais!

Przemyślany i dobrze zrealizowany pomysł na opowiadanie. (Nie)Przyjemnie zagrało mi na emocjach, więc jestem zadowolony z lektury :D. Najmocniejszą stroną były opisy – plastyczne i dokładne, ale nie nużące. Zbudowałeś dzięki nim fajny klimat. Fabuła, przyznam, że od pewnego momentu dość przewidywalna, ale przecież nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę zaskakiwać ;) 

Całość widzę trochę jako baśń w krzywym zwierciadle, taki ambience a la bracia Grimm. To oczywiście też zdecydowanie na plus :).

 

Pozdrawiam pierzaście!

Hej, Oidrin! Dzięki za przybycie i klik!

Miło mi, że lektura była przyjemna :) 

nie wiem, czy tak naprawdę większa od smutnego losu świata nie jest tragedia osobista bohatera.

To oczywiście zostawiam w gestii czytelnika ;)

 

Obiecuję, że następne opowiadanie, które odważę się tu opublikować będzie dużo bogatsze w opisy (i nie tylko).

Również pozdrawiam!

Trzyma w napięciu. Mimo że motyw obłędu jest już wyświechtany, a rozwój akcji raczej przewidywalny, to i tak byłem ciekaw konkluzji i tego jak przedstawisz ostatnie stadium szaleństwa. Nie zawiodłem się :D. Interesujący motyw obarczenia obłędem reszty mieszkańców miasta (świata?). Opisałeś wydarzenia w taki sposób, że wszystko mogło równie dobrze wydarzyć się w głowie bohatera – schizofrenika, za co ode mnie kolejny plus, bo mam słabość do fantastyki bez fantastyki. Najsłabszą częścią opowiadania jest moim zdaniem wątek Majów. Troszkę to naciągane i wieje tandetą, chociaż ulovecrafciło to historię bez dwóch zdań.

Przepłynąłem przez tekst z przyjemnością, masz bardzo porządny warsztat.

Dałbym klika, ale nie mogę :c.

 

Pozdrawiam pierzaście!

Dzięki za przeczytanie i komentarz!

Cieszę się, że masz pozytywne wrażenia po lekturze. Rzeczywiście, narrator przeżywa też swoją prywatną apokalipsę ;) . Z uwagi na przyjętą konwencję starałem się trzymać oszczędnych zdań, ale są od tego wyjątki.

Hej, Edwardzie!

Oryginalny i bardzo dobrze zrealizowany pomysł na opowiadanie. Mimo że motyw “pokojowej” inwazji obcych nie jest niczym nowym, to przez egzystencjalne refleksje umiejętnie go odświeżyłeś. Warsztatowo nie mam nic do zarzucenia, natknąłem się na kilka naprawdę świetnych zdań.

Właściwie nadal nie jestem pewny, czy alieni spod znaku pacyfki rzeczywiście ocalili ludzkość przed nią samą, czy tylko zakrzywili jej percepcję. Ale pewnie o takie wrażenie Ci właśnie chodziło ;).

Pozdrawiam pierzaście!

Cześć! Fajnie, że wpadłaś :D

Miło mi, że odbiór generalnie pozytywny ;) Myślę, że to o czym mówisz jest spowodowane surową konwencją, którą sam sobie narzuciłem, i która poniekąd ograniczyła też tekst narracyjnie. Wkrótce postaram się dodać coś bardziej “mięsnego” fabularnie. Może tam uda się znaleźć “to coś” :D 

Czytałem pulpa tyle, co kot napłakał i to zupełnie nie moja para kaloszy, ale skoro już tu jestem, to się wypowiem, a co wink.

Podoba mi się Twój styl i barwne opisy. Budujesz je na tyle dynamicznie, że tekst nie męczy, czyta się go szybko i przyjemnie. Z chęcią zerknąłbym na coś Twojego autorstwa w bliższych mi klimatach. Humor sytuacyjny zdecydowanie na plus. Miejscami ilość gagów nieco przytłaczała, przy czym tu znów – pulp nie jest mi bliski, a może właśnie tak miało być.

Mam problem z końcówką. Rozumiem konwencję i dążenie do pozytywnego zakończenia, ale moim zdaniem wyszło trochę zbyt cukierkowo.

 

Pozdrawiam pierzaście i powodzenia w konkursie!

Dzięki za przeczytanie i komentarz!

Cieszę, się, że miałaś przyjemność z lektury. Zgadzam się w pełni, że do klasycznej literatury grozy temu tekstowi daleko. Postawiłem na luźną inspirację ;)

Dzięki za komentarz i opinię, None!

Fabularnie… Cóż, fabuła jest w zasadzie tak prosta, że nie ma o czym mówić. Niemniej opowiadasz ja sprawnie, przejrzyście i wyraziście. W końcówce czuć emocje. Nie obraziłbym się, gdybyś troszkę przeciągnął końcówkę, dał dojrzeć nastrojowi, ale i tak jest dobrze.

Cel przynajmniej w większości osiągnięty, bo to o emocje chodziło tu najbardziej. Końcówkę przyciąłem, niewykluczone, że za mocno.

 Kreacja postaci. Centralnym punktem tekstu jest narrator. Skonstruowany przyzwoicie – nie mogę powiedzieć, żebym się szczególnie z nim zżył, ale daje się poczuć jego samotność, a oto chyba najbardziej chodziło. Ojciec za to płaski i nijaki. Cóż, narrator słabo go znał.

Sytuacja narratora jest na tyle specyficzna, a tekst tak krótki, że wątpię, czy utożsamienie się z nim jest w ogóle możliwe. Natomiast, co do poczucia wyobcowania – tak, dokładnie taki był cel.

Światotwórczo w zasadzie nijak. Fantastyka jest tu bardzo słabo zaznaczona. Nie szkodzi to bardzo tekstowi, ale na pewno mu nie pomaga. Nawiązania do obecnej pandemii z pewnością ułatwiają wejście w skórę bohatera.

Opowiadanie z założenia miało być surowe i introspektywne względem narratora. Wyciąłem naprawdę sporo opisów świata zewnętrznego, żeby ten efekt (na dobre, czy złe) osiągnąć. 

 

Wstyd się nie pojawić pod świeżym opkiem jednego z moich pierwszych komentujących na forum :D. Błędów Ci nie wytknę, bo raz – żadnego potknięcia nie zaliczyłem, dwa – reszta już to zrobiła. No, ale do rzeczy…

Bardzo lubię opowiadania fantastyczne, w których równie dobrze tej fantastyki mogłoby wcale nie być. Możliwe przecież, że zawiniła “choroba” i kilka zbiegów okoliczności ;). Motyw z lustrzanym wymiarem zdecydowanie na plus. Szczerze mówiąc, aż tak często się z nim we współczesnej literaturze nie spotykam (możliwe, że czytam nie te książki). Czytało się lekko, aż do zakończenia, które przyznam, wzbudziło emocje. Moim zdaniem końcówka jest najmocniejszą częścią opowiadania.

 

Przez chwilę zastanawialiśmy się, czy nie płynąć wpław na Wyspę św. Barbary, ale daliśmy sobie spokój i wróciliśmy do mieszkania.

That made me chuckle.

 

Pozdrawiam pierzaście i powodzenia w konkursie!

Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu. Interpunkcja poprawiona (znów biję się w piersi za zbyt późne odkrycie betalisty). Tak, inspirowałem się m.in. bieżącymi wydarzeniami. Dziękuję za polecenie i również pozdrawiam!

Dzięki za wytknięcie błędów i klik :D. Bardzo się cieszę, że miałeś takie odczucia, bo dokładnie w taki “ambience” celowałem. Ktulu jest sprytny i dobrze się ukrywa. Ponoć można go znaleźć nawet na awatarach forumowiczów >.>

Hej, Adelajdo!

Jakoś tak mam, że kiedy wokół zło, stres i inne pandemie to uciekam w satyrę i czarny humor. Dzięki, że naskrobałaś coś do czego mogłem sobie uciec ;) Uwag technicznych nie mam, bo poprzedni komentujący temat wyczerpali. Nawiązania do naszej “wspaniałej”, niefantastycznej rzeczywistości moim zdaniem nie były w żaden sposób nachalne i nie męczyły czytelnika. Może trochę za dużo wszechobecnego absurdu. Czasem im mniej humoru, tym więcej humoru :D. Po lekturze pojawiła mi się przed oczami wizja ilustrowanego zbioru takich “polskich baśni z przymrużeniem oka” i mówiąc szczerze, chyba bym się na takowy pokusił ;). Dałbym głos na bibliotekę, ale niestety nie mam jeszcze stałego obywatelstwa nowofantazmowicza :c 

Pierzaście pozdrawiam!

Za którego jestem bardzo wdzięczny ^^. Koimeoda, po prostu pomyślałem, że mogłem się najpierw przedstawić, ale chyba lepiej późno niż wcale. Co do awatara dziękuję, mnie też podoba się Twój lovecraftowy amonit :D

Wielkie dzięki wszystkim za lekturę i komentarze :D

 

Wstyd się przyznać, ale o betaliście i betowaniu dowiedziałem się dopiero dzisiaj. Tekst oczywiście wielokrotnie czytałem i starałem się doszlifować we własnym zakresie, ale nie ma to jak świeże spojrzenie. Pomieszanie czasów i językowe babole idą do poprawki.

 

Przyznam, że nie rozumiem. Skoro nie wie, czemu myśli, że na nie zasługiwał? W jakim kontekście? Że źle się o nim wyrażała? Czy może dobrze? Bo tego nie moge wywnioskować.

To jakie były te ostatnie słowa, bo nie kumam? Skoro mu wybaczyła, to pewnie były to słowa “wybaczające”, ale skoro na nie zasługiwał…

“NIE zasługiwałem”. Miało być (i zaraz będzie):

Nie wiem jakie były jej ostatnie słowa i pewnie na nie nie zasługiwałem. Wiem, że mi wybaczyła. 

Chodziło o odczucie, że nie zasługiwał na wysłuchanie ostatnich słów matki, bo nie był w stanie czuwać przy niej na łożu śmierci. Sprawdziłem w pliku na komputerze i to NIE tam jest. Najwyraźniej zjadło mi je w trakcie wklejania tekstu. Swoją drogą nie tylko to…

 

Skąd to przecież? Skoro zasypia z powodu lęków przy zapalonym świetle, to ma prawo narzekać na terapię. “Przecież” jest zbędne.

Narzeka, że w ogóle musiał iść na terapię. Sen przy zapalonym świetle miał wskazywać na to, że jednak miał (i po części dalej ma) jakiś problem, a narzeka na środek, który potencjalnie mógł mu pomóc.

 

Co to te sigle?

Podział fragmentów w biblii, np. Rz 1, 16 – List do Rzymian, Rozdział I, wiersz 16.

 

Jeśli chodzi o inspirację Lovecraftem… ano właśnie. Będę się upierał, że tam jest, ale schowany za kurtyną ;) Z drugiej strony miałem nadzieję na napisanie historii, którą można zinterpretować na kilka sposobów np. jako chorobę psychiczną narratora. Możliwe, że przesadziłem w tę “realistyczną” stronę.

 

Wyobrażam sobie, że to Cthulu i ekipa w końcu się przebudzili i robią rozróbę

O, to to ^^

Aloha wszystkim! Nim odkryłem ten dział, zdążyłem już zaliczyć pisarski falstart, więc równie dobrze mogę podlinkować pierwsze opowiadanko, którym odważyłem się podzielić. Dziękuję BasementKey i Outta Sewer za konstruktywną krytykę (odniosę się do niej skoro świt… albo trochę później :D). Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony community (aż strach czy nie zapeszam) i mam nadzieję, że znajdzie się w nim miejsce także dla mnie :).

Nowa Fantastyka