Profil użytkownika


komentarze: 377, w dziale opowiadań: 177, opowiadania: 105

Ostatnie sto komentarzy

o, dzięki za komentarz :) cieszę się, że się podobało :D to było moje pierwsze opowiadanie wrzucone tutaj , teraz bym pewnie masę rzeczy inaczej napisała…

nie mam zielonego pojęcia, skąd się wzięły te dziury między akapitami. Serio. Na poprzedniej stronie NF ich nie było O.o

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

ooo, dziękuję! naprawdę myślałam, że ten tekst już dawno utknął gdzieś w mrokach dziejów ^^ właśnie motywacja do tego, żeby wreszcie przysiąść i napisać coś nowego, wzrosła mi o 100% :D

 

AdamKB – poprawione natychmiast, nie mogę się przyzwyczaić, że edycja trwa dłużej niż 24h :>

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Finkla – dziękuję :) nawet nie wiesz, jak mi miło przeczytać taki komentarz pod opowiadaniem, o którym myślałam, że wszyscy już o nim zapomnieli :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

o matko… pierwszy tekst jaki tu przeczytałam od pół roku i od razu mnie zwalił z nóg… chciałam wstawić mój ulubiony cytat, ale w sumie tu są same moje ulubione cytaty. Bravincjusz – Mistrz :D poprawiłeś mi humor na najbliższe trzy dni jak nie dłużej :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

mnie się też podobało, miło było Was poznać :D też się piszę na następny raz ;)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

pytanie: czy jak dotrę koło 20 to jeszcze kogoś zastanę…? (mam nadzieję, że to pytanie retoryczne :P ) bo jak na razie śniegu za wiele nie ma i własciwie to będę na 100% :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

…jak mnie na moim końcu świata nie zasypie śnieg, to też będę :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

na 90% będę, potwierdzę jeszcze jutro/pojutrze :) nie wypowiadam się, ale trzymam rękę, i to na pulsie. Głównie swoim.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

hej, może ja też się załapię… że nie wrzucam opowiadań, nie znaczy, że tu nie zaglądam :D tylko się doba na pisanie skończyła :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

ze stempunku nie mam pojęcia, ale jeżeli chodzi o pytanie z tematu - "Bez dogmatu" Sienkiewicz, genialne :D czyta się jednym tchem, młodopolski styl z dużym dystansem i ironią.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

hmmm, ja od tej serii zaczęłam w ogóle fantastykę czytać dawno, dawno temu :P tak do czwartego tomu (włącznie) mi się bardzo podobało, a potem wymiękłam, bo dalej się już czytało raczej marnie :/ ale początek jest bardzo przyjemny :) taki do odpoczywania, powiedziałabym.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

kurczę, a ja akurat wtedy nie mogę :/ wszystkie inne weekendy ok - a ten nijak... no trudno...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

dziękuję :D to naprawdę strasznie przyjemne uczucie zobaczyć taki komentarz pod tekstem sprzed roku :) właśnie poprawiłaś mi humor :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

"Pupilek" Bułyczowa :) może nie postapokaliptyczne, ale ogólnie wesoło nie jest, jednostka zdecydowanie walczy, perspektywa wyjątkowo ciekawa i świetnie napisane, w końcu to Bułyczow ^^

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

"Piaseczniki" G.R.R. Martina. Trafiły kiedyś w moje ręce w baaardzo starym numerze Fantastyki (z lat '80 chyba), do dzisiaj zresztą mam ten numer gdzieś na półce odłożony (ojciec zbierał wtedy wszystkie) i czasem do tego tekstu wracam. Zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Świetne, to już kolejny Twój tekst, który mi się bardzo, bardzo podoba, bo trafia dokładnie w moje gusta literackie :D przede wszystkim wielki ukłon za to, że w tych opowiadaniach widać, że masz ogromną wiedzę, ale są tak napisane, że wszystko jest zrozumiałe (a mówi to polonistka in spe, która astronomią interesuje się czysto hobbystycznie :) ).

Sam pomysł jest bardzo ciekawy. Myślałam, że idei "matriksowej" już nikt nic ciekawego nie wyciśnie, a tu niespodzianka. Szczerze mówiąc, liczyłam, że na końcu będzie jakieś "cdn.", ale jako całość też jest bardzo dobre :)

PS. zabawnie tak czasem sięgnąć do czyjegoś starszego tekstu i odkryć, że ostatni komentarz jest sprzed ponad roku :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

hm, jeżeli jest pomysł i czas (ha ha, czas) to trzy - cztery wieczory. Plus ze dwa tygodnie na dopieszczanie, bo zawsze robię nieskończoną ilość korekt. Ostatnie opowiadanie napisałam w dwa dni, za to poprawiałam przez trzy miesiące, bo bez przerwy coś mi nie grało... a ja lubię wypuszczać w świat teksty, które (przynajmniej w moim odczuciu) są jak się tylko da "wyczyszczone" językowo, stylistycznie etc. :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

joseheim - dzięki :) echchch, korekt robiłam kilkanaście, tekst leżał przez trzy miesiące, a i tak czegoś nie doczyściłam... ale cieszę się bardzo, że się podobało :) pozdrawiam!

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Bohdan, Elanar, niezgoda.b - dzięki :) pozdrawiam!

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

jasne, że szczera :) świetny tekst i w dodatku moich najukochańszych klimatach. Czego chcieć więcej :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

na wstępie - raaany, jak ja się cieszę, że trafiłam na ten tekst. Po całym dniu ślęczenia nad kazaniem pogrzebowym z 1612 roku odczułam gwałtowną potrzebę porządnego sf i dobrze trafiłam (tak coś czułam, że wybranie któregoś z Twoich tekstów to będzie dobry pomysł :) )

a teraz do rzeczy - bardzo mi się podobało. Oczywiście Pratchett skojarzył mi się od razu, przy czym Twoje opowiadanie ślicznie tłumaczyłoby, skąd Dysk się wziął :) ale nie o tym chciałam. Dobrze napisane, wciąga, może faktycznie trochę skrótowo potraktowane zakończenie (dobrego tekstu nigdy za wiele) - ale jakoś bardzo to nie przeszkadza. Po prostu chciałoby się z bohaterami poobserwować wszystko trochę dłużej. No i w ogóle - świetni bohaterowie. Świetny tytuł. I najlepsze - potrafisz wpleść w opowieść całą masę informacji ściśle technicznych i zrobić to tak, że czyta się je z zapartym tchem i czeka na jeszcze. Brawo!

wszystko to przypomina mi sf w starym, dobrym stylu, Sniegowa, van Vogta i takich tam :)

jeżeli wydasz kiedyś książkę, daj znać. Przygotowałam sobie miejsce na półce między Sniegowem i Bułyczowem. :) 

Pozdrawiam!

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

syf. - dzięki :) kurde, na smoka wawelskiego nie wpadłam :/ a dobre...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

meksico - dzięki ;) i oczywiście czekam na opinię, jak skończysz :D

Roger - nazwisko przypadkowe, takie mi akurat przyszło do głowy... inna sprawa, czy moja podświadomość aby nie miała czegoś konkretnego na myśli. Hm...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

super xD chciałam wypisać mój ulubiony fragment, ale zrezygnowałam, bo nie będę przecież w komentarzu kopiować 90% tekstu... brawo :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

świetne :) a rozmowa z wydawcą prawdziwa, że aż strach. Tak się obecnie "robi" książki. I to właśnie jest przerażające. Daję 5, bo się uśmiałam i w ogóle dobry tekst :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Klasyka, Todd Lockwood i Melvyn Grant, uwielbiam :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

ale jak to "nie będę kontynuował"...? jestem niepocieszona. Uwielbiam tę sagę. I te cudownie długie, powtarzające wszystko w kółko zdania, które są mistrzostwem świata. 

"...przyjechał do takiej małej wioski, która była bardzo mała i bardzo smutna. I wyszedł na jego spotkanie taki staruszek, tez bardzo smutny i zdjął kapelusz, który miał na głowie, bo chciał przywitać Nighthawkea.
-- Dlaczego jesteście tacy smutni? - zapytał Nighthawke, który zobaczył, że staruszek jest bardzo smutny." - moje ulubione :D

Roger, brawo :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Adamie - popieram na całej linii, w tej chwili cała norma to jeden wielki zbiór wyjątków, skoro do prawie każdej reguły jest jakieś "ale". I jak tu w ogóle pisać? a co gorsza - jak tu cokolwiek poprawiać i brać za to odpowiedzialność? strach się brać za korekty. Jodłowski to konkret. A obecnie mamy jedną wielką ortograficzno-interpunkcyjną galaretę. Już pomijając, że co roku powinno się kupować nowy słownik, bo w każdym coś zmieniają :/ (tak nam ostatnio oznajmiono na zajęciach) Rada ma zdecydowanie za dużo wolnego czasu.

Tomaszu, bardzo przepraszam za offtop, już nie będę. Ten przecinek naprawdę nie jest jakoś strasznie ważny :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

haha :D podoba mi się :) takie... życiowe. I bardzo zgrabnie napisane.

Rany, wreszcie mogę przyszpanować tym, co mi na tych moich studiach do głowy wbijają:
Adam, Tomasz - w tym zdaniu "Wyciągnął spod worków widły i, celując we mnie, zapytał" przed "celując" nie musi być przecinka, a nawet nie powinno go być. Według najnowszej wersji normy językowej przecinka nie stawia się między imiesłowem a spójnikiem. (Chyba że chodzi o jakieś bardzo, bardzo ewidentne wtrącenie. Ale to jest dość mętna sprawa). Totalna głupota. Ale co zrobić.
Przepraszam, że tak Wam tu ględzę. Po prostu mnie kusi, żeby się pochwalić, że coś zapamiętałam z tego tragicznie nudnego wykładu :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

nagroda dotarła :) dziekuję :D
ps. dyplom jest super :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Freud, "Interpretacja marzeń sennych". To się narzuca samo przez się.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Roger - dzięki :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Ponieważ jest to silniejsze ode mnie, też coś wrzucę... tytuł brzmi "?!".

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

---------------------------

dobrze, zapominamy o wszystkich mniej lub bardziej przyjemnych dyskusjach i zaczynamy od nowa.

Co z tym 17.12? Ktoś chętny? Hm?

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

O rany.
Dziękuję :D i brawa dla wszystkich :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

ooo, rozwaliło mi komentarz! ale śmiesznie. W każdym razie PS. oryginalnie był na końcu.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Uwaga, będzie coś z Literatury (celowo pisanej wielką literą, rzecz jasna), żeby podnieść poziom dyskusji, bo chęć umieszczenia tu tego cytatu jest zdecydowanie silniejsza ode mnie.

" (...) Została po nim tylko
szara
naga
jama
szara naga jama.

 Pozdrawiam!

PS. tak, moje opowiadania są beznadziejne. Wolę uprzedzić ewentualną reakcję.

I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara-naga-jama
sza-ra-na-ga-ja-ma
szaranagajama."

(ktoś pamięta, kto to napisał? hehe)

To tak w ramach wstępu. No właśnie. Autorze. Konstruktywnej krytyki oczekujesz, tak? Dobrze. Po pierwsze: chcesz pisać teksty abstrakcyjne. Twój wybór. Problem w tym, że pisanie tekstów abstrakcyjnych jest zdecydowanie trudniejsze od pisania tekstów zwykłych, o czym 99% piszących zapomina. Bo nie chodzi o to, żeby wypuścić w świat bełkot. Żeby pisać abstrakcyjnie trzeba najpierw umieć pisać w ogóle. To dość hmmm istotne założenie. Inaczej takie właśnie są efekty. Jeżeli masz w dupie ortografię, nie znaczy że jesteś futurystą, tylko że nie umiesz ortografii. Jeśli olewasz interpunkcję, to nie tworzysz poezji lingwistycznej, tylko nie masz pojęcia o interpunkcji. Jeśli używasz znienacka wielkich liter, nie znaczy, że jesteś Gombrowiczem, bo nie jesteś (chyba że tak Ci się wydaje, ale to jeszcze nic nie znaczy). I tak dalej.
Mówisz, że to nie najlepsze, co możesz napisać. No to siądź cicho w kąciku, napisz zwykłe, poprawne opowiadanie, potem napisz ich jeszcze dwadzieścia. I nie zabieraj się za pisanie od końca, czyli od "wybitnych dzieł", które rozumiesz tylko Ty. Bo jeżeli to "lepsze" oznacza więcej błędów, obrazów wizyjnych, przecinków w miejscach przypadkowych itd., to to nie jest dobry pomysł. Delikatnie mówiąc.
I przede wszystkim - na bogów,  istnieje coś takiego jak spacja. Stawia się ją między znakiem interpunkcyjnym a następnym wyrazem. Między wyrazami też się ją stawia. Serio. Możesz mi wierzyć na słowo.
Napisałam Ci tu elaborat, ciekawe, czy to coś da. Jak mam dobry humor, to czasem mnie bierze na oświecanie autorów, którzy rządają "konstruktywnej krytyki".

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

odsłaniał te kły, wysuwał - wszystko jedno - dobre, podobało mi się :) i tyle. :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Orson - już milczę. "Śmierć autora", masz rację.

Roger - bardzo, bardzo dziękuję za to, co napisałeś. Wyszło, jak wyszło, ale przynajmniej wiem, że cel tego, co i jak zrobiłam z narracją (lepiej lub gorzej), jest mimo wszystko widoczny.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Orson, nie będę z Tobą dyskutować... albo jednak będę. Lasek Bieleński jest niehistoryczny i wymyślony przez mnie. Stylizacja jest czysto parodystyczna i ma oddzielać płaszczyzny fabularne. Tak wtedy nie mówiono - ale ja chciałam wyśmiać właśnie to, jak mówiono. Baaardzo dużo się naczytałam oryginałów z tamtych czasów. Gdybym sobie takie założenie postawiła - mogę pisać nawet słowami Kunickiego. I po cholerę, skoro nikt nie zrozumie?
Tak, nie sprawdziłam wszystkich słów, przyznaję bez bicia. Bo nie o to chodziło. Ale ok.
Zależy, co czytałeś. Fajnie, że jesteś specjalistą. Ale ja też coś wiem na temat tamtych czasów, chociaż moje oświadczenia zapewne Cię nie przekonają. Kuchowicz, Bystroń, niezłe książki. Konstrukcja zdań, mój drogi, nie jest błędna. Jest przejaskrawiona, celowo. Pasek się kłania. I gramatyka historyczna, którą miałam niewątpliwą przyjemność zdać lat temu kilka. Coś się w głowie ostało.
Skoro nie zrozumiałeś, dlaczego narracja jest taka a nie inna i Cię to wkurza - co zrobić, przykro mi. Ale takie było ryzyko, jak wrzucałam to opowiadanie, zdawałam sobie z tego sprawę, że może boleć. Tylko nie mogę przejść obojętnie nad tym, że zarzucasz mi totalny brak pojęcia o tym, co piszę. Bo tu akurat nie trafiłeś.

Dobra, już się nie denerwuję . Mogło się nie podobać, tylko nie rozumiem, czemu od jakiegoś czasu po prostu się nie lubimy i usiłujesz mi wetknąć szpilę, kiedy tylko się da. Co ja poradzę, że komuś się podobało i wrzucił moje opowiadanie do wątku z wyróżnieniami? Cieszę się, ale chyba zaraz przestanę. Bo w ten sposób tylko dostałeś do ręki powód, żeby mi przykopać. Amen.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

eee, Suzuki, "Fatalne jaja" były przeurocze! :D takie cacko na poprawę humoru :P (Bułhakow musiał pewnie odreagować te wszystkie mądre książki, które napisał poza tym)

Ja bym poleciła trylogię Siergieja Sniegowa "Ludzie jak bogowie". W życiu nie czytałam lepszej space-opery :) no, może ostatni tom trochę autorowi nie wyszedł, ale dwa pierwsze polecam z czystym sumieniem. Ciekawi kosmici, wciągająca akcja, sympatyczni bohaterowie i dopracowany świat, czyli wszystko, czego od literatury rozrywkowej oczekiwać należy... Książka z czasów, kiedy sf było naprawdę niesamowite :) i nie czuje się, że to sprzed 30 lat ponad...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

andrzejtrybula - dziękuję :) cieszę się, że się podobało :)

PS. Koń jak najbardziej inteligencją dysponuje, tylko jakby to powiedzieć... inną. Gdybym napisała, że paralizator działa tylko na "istoty obdarzone samoświadomością" (a była i taka wersja gdzieś podczas pisania), to by po prostu marnie brzmiało... :/

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

No dobrze. Przyszłam, przeczytałam, po drodze przeżyłam sporo załamań edytorsko-redaktorskich, ale powoli dochodzę do siebie. I odzyskuję zdolność myślenia.
Ponieważ mam właśnie niesamowicie dobry humor (co zasadniczo nie jest związane z powyższym tekstem) i wybitnie pozytywny stosunek do świata, postanowiłam odpowiedzieć na Twoje pytanie, Autorze, brzmiące: "co tu jest źle?" (przecinek pominęłam ze względów estetycznych). Ponieważ omówienie całego tekstu zajęłoby mi tydzień, a tego żaden mój dobry humor nie zdzierży, wybrałam sobie całkowicie losowo jeden akapit. Proszę bardzo:

Mike poszedł w kierunku magazynu. - pozornie zdanie jest ok. Ale zastanów się. "Poszedł" jest czynnością dokonaną, a potem piszesz, że coś się w czasie, gdy szedł, zdarzyło. Więc trzeba by to zmienić na "ruszył", albo na niedokonane "szedł".

Nagle potrząsną się statek. - potrząsnąć można głową na widok miliona błędów stylistycznych. Albo wziąć statek do rąsi i nim potrząsnąć. I dlaczego inwersja? "Nagle statek zadrżał". Albo "Nagle statek mocno się zatrząsł" etc. A poza tym. Na końcu czasu przeszłego trzeciej osoby liczby pojedynczej od ładnych paru wieków daje się "ł".

Gdy pojazd znajdował się pomiędzy planetą Erdas a Ghoret, to trafił go asteroid. - szanuj czytelnika, z łaski swojej. Raz - po co powtarzasz podmiot, skoro jest taki jak w poprzednim zdaniu? Brzmi nienaturalnie. Podmiot domyślny istnieje i działa, naprawdę. Dwa - co to za planety? Skąd się wzięły? Czytelnik ma to sobie sam wymyślić? jeszcze czego. Trzy - nie zaczynaj zdania podrzędnego od "to". Nagraj to sobie i puszczaj jako przekaz podprogowy, może się utrwali. Przeglądnij cały tekst i policz, ile razy takie coś zrobiłeś. Jako czytelnik przy każdym "to" na początku zdania mam ochotę Cię udusić.

Wszyscy się wyewakuowali i rozdzielili po różnych planetach za wyjątkiem agenta Mike i jego przyjaciela Darka. - jacy wszyscy? załoga? pasażerowie? statki? hę? "Wyewakuowali" - zadanie domowe: wziąć słownik do łapki i sprawdzić, czy takie słowo istnieje. A jeżeli nie istnieje - co tutaj robi? Dlaczego się rozdzielili po różnych planetach? Jakich planetach? To tam były jakieś planety? I przede wszystkim - wychodzi na to, że jedna z tych planet nazywała się "agent Mike" a druga "jego przyjaciel Dark". Logika leży i kwiczy, a nawet nie kwiczy, tylko ma drgawki agonalne. Poza tym: powinno być "z wyjątkiem". "Mike" też się odmienia (przeczytaj rozdział w jakimś podręczniku do kultury języka o odmianie imion zagranicznych). Ergo: to zdanie zasadniczo nie ma prawa bytu. Zamiast niego powinny pojawić się trzy-cztery solidne akapity wyjaśniające. Bo ja na przykład nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje.

Oni znajdowali się na plancie Erdas. - "znajdowali się" - sugeruje, że kiedy statkowi działo się coś, czego nie zrozumiałam, ci dwaj panowie już na tej planecie byli. "Znaleźli się", "wylądowali", cokolwiek. A poza tym - co, wystrzeliło ich z tego statku tak o, w przestrzeń, w majtach za przeproszeniem, i plasnęli sobie ot tak w glebę? Jakaś kapsuła ratunkowa, skafander chociaż? Dlaczego oni tam trafili, a reszta nie? Brzmi, jakby zjadło dwie strony z akcją i zostało tylko pół ostatniego zdania. Aaa - no i literówka. Chyba że Erdas to nie planeta tylko planta.

W czasie gdy oni nie mogli się ocknąć, to członkowie z tutejszej bazy badawczej byli na patrolu. - to oni byli nieprzytomni? o, niespodzianka... Chociaż w sumie nie wiadomo, czy byli, czy tylko się ocknąć nie mogli... W sumie logiczne, jak ktoś przyrżnął betami (gołymi) w ziemię prosto z orbity, ma prawo być nieprzytomny. "To". Kto to są "członkowie z tutejszej bazy"? Członkowie - jakiegoś stowarzyszenia na przykład, w bazie mogą sobie siedzieć pracownicy, badacze, etc. Bo tak - brzmi co najmniej dwuznacznie. To tam była baza badawcza? O. A co ona tam robiła? Po co "jej członkowie" jeździli na patrole? Czy mógłbyś, Autorze, wreszcie coś wyjaśnić biednemu, skołatanemu czytelnikowi, który dostaje opowiadanie, w którym między poszczególnymi zdaniami brakuje co najmniej kiilku akapitów wyjaśnienia?

Gdy znajdowali się koło Mike'a i Darka, to jeden z członków oznajmił, że kogoś widzi. - "Znajdowali się" było dwa zdania wcześniej, paskudne powtórzenie. A tak w ogóle - oni tam lecieli, jechali, dreptali? Niespecjalnie finezyjne to zdanie. Ale przynajmniej tego nieszczęsnego Mike'a odmieniłeś... I znowu członkowie. "To".

Natychmiast pobiegli w tamtą stronę i myśleli, że nie żyją. - Panowie członkowie myśleli, że oni (czyli panowie członkowie) nie żyją?! i to wszyscy naraz myśleli? Podmiot gdzieś po drodze się zmienił. Poza tym brzmi, jakby członkowie byli jedną osobą. Taka świadomość kolektywna. Czy to aby na pewno było zamierzone? Śmiem wątpić.

Sprawdzili pierw Mike a później Darka, okazało się, że są nieprzytomni. - Co to jest "pierw"? brzmi jak "czerw". Interesujące. Święty Mikołaj niedługo ma przyjść, poproś, Autorze, o słownik, może przyniesie... "Sprawdzili" - czyli że co im zrobili? Zbadali, przeszukali, pomacali? I w sumie - to, że astronauci byli nieprzytomni, powinno pojawić się dużo wcześniej. Tutaj, po tym jak nieszczęsny czytelnik, nie mając innego wyjścia, w swojej biednej świadomości dokonał pobieżnej rekonstrukcji możliwych wydarzeń, jest to zbędne. Już i tak wszyscy zakumali, że oni są nieprzytomni.

Wzięli pierw Mike'a do bazy, a potem poszli po Darka. - a czemu tak? nie mogli wziąć obu naraz? i w ogóle - co to za "wziąć"? masz, Autorze, bardzo, bardzo ubogi zasób słownictwa. Istnieje coś takiego jak synonimy. Coś można powiedzieć po prostu albo powiedzieć ładnie. Przemyśl to. I znowu ten "pierw". Czy to jakiś rodzaj bakterii chorobotwórczej...? Bo się coś szerzy.

 Jak kiedy byli na miejscu, to jego już nie było. - w końcu "jak" czy "kiedy"? "To". I znowu wychodzi brak słownictwa. Czasownik "być" jest pójściem na łatwiznę i nie wnosi tu nic.

 Kiedy Mike się ockną to nie wiedział gdzie jest. - a może by tak następny akapit tu dać? Bo skaczesz po tematach. Na końcu czasu przeszłego... toż mówiłam. Odmiana czasownika się kłania. W pas się kłania. Przecinki! Zjadło je coś? (może to ten pierw...) Zdania podrzędne oddziela się od nadrzędnego. "To". I wypadałoby zaznaczyć, gdzie Mike się tak właściwie znalazł. Bo wychodzi tylko na to, że w szeroko rozumianej bazie należącej do członków. A to trochę mało.

Jeden akapit, Autorze, a i tak mam wrażenie, że nie wszystko napisałam. Możesz siedzieć nad następnym tekstem i pięćdziesiąt lat, ale jak nie będziesz czytać nic poza własnymi "dziełami", to efekt będzie identyczny. Amen.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

... (<- zamierzam strategicznie milczeć)

a tak poza tym:
Meksico, uśmiałam się, cudne to opowiadanie :D bardzo, bardzo się podobało :) (już pomijając podprogową reklamę mojego opowiadania, za którą dziękuję :D)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Fas - potwierdzam. Jak się przeprowadziłam z miasta na wieś i przywiozłam ze sobą konie, to rodzice dzieciaki przyprowadzali, żeby zobaczyły, co to takiego :D i dzieciaki miały oczy jak spodki. Co za czasy...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Dzięki za komentarze :) co do zarzutów - nie mogę się z nimi nie zgodzić... to chyba kwestia konwencji, którą sobie wybrałam - nie "intryga" a po prostu "historia prawdziwa" :D i wyszło, jak wyszło. Pozdrawiam!

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

co do poniedziałku - jeszcze nie wiem, jutro dam znać... u mnie ze spotkaniami w tygodniu raczej ciężko :/ w poniedziałek kończę o 15 zajęcia i musiałabym między uczelnią a spotkaniem wrócić do domu, zrobić milion rzeczy i znowu do Krakowa, nie wiem, czy wyrobię.
ależ ja bardzo chętnie spotkam się z Exturio :D Abstrahując od kontekstu :D
ale jakoś wydawało mi się, że ktoś jeszcze się zgłaszał na samym początku...? nie...?

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

gwidon2 - król nic nie mógł zrobić na balu, bo nie miał przy sobie absolutnie nic poza nadajnikiem alarmowym, żadnej "technologii". Dopiero Karol mógł coś zdziałać podczas pościgu, bo agenci terenowi dysponują sprzętem :) a tak poza tym to dzięki :) mogę się nacieszyć średnią :D

Tomasz - dziękuję :) bardzo, bradzo się starałam, żeby historycznie się zgadzało w każdym szczególe. Mam nadzieję, że się udało...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

żeby nie było: łacina jest, to objaśnienia też będą :)

cum consortionis - z kompanią
ex ratione - z powodu
visibiliter - najwidoczniej
Serenissima Maiestas, cur fugis? - Najjaśniejszy Panie, dokąd uciekasz? (legenda mówi, że starosta tak właśnie  krzyczał za królem)
per vim - siłą

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

udam, że nie czytałam.
xD
(exturio - aż się zarumieniłam ;D )

To tyle w tym temacie.

też czekam na następne spotkanie :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

była :D rano umierałam, wieczorem byłam jak nowa :P specjalnie przyszłam, żeby nie było, że poluję na beryla  hehehe :D (żart)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

beryl - no tak, rozgryzłeś mnie. A myślałam, że jestem sprytna. xD

ja mam do Krakowa 35 km :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

dobra, pół dnia minęło, jeszcze żyję, może jednak się wyzbieram... szkoda mi odpuszczać :/

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

echchch, no i mnie też chyba nie będzie, bo jestem chora :/ nie chcę Wam zarazków rozsiewać, a poza tym i tak wielkiego pożytku nikt by ze mnie nie miał dzisiaj :/

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

jak na razie - prawie na pewno będę mogła się pojawić :) do zobaczenia :D

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

o rany, przepraszam za literówkę w nicku... tak to jest, jak się wklei komentarz a potem dopiero sprawdzi, co się napisało.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

clyman - Dioooo (tu następuje z lekka histeryczny pisk) uwielbiam :) i tez nie wyglądam na to, czego słucham. No, tylko te długie włosy... ale poza tym - nie :P

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

O tekście powiedziane zostało już wszystko... Przeczytaj sobie go na głos, powtórzę po raz kolejny. Przeglądnij słownik bardzo, bardzo dokładnie. I te zasady w słownikowym wstępie też. Bo jak człowiek widzi fleksję typu "odeszł", to mu gałązki opadają.

NomadPL, błagam. Zanim następnym razem poprawisz Fasolettiego, weź do rąsi słownik. To nie boli. A przynajmniej nie bardzo.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

nooo bo konkursy są schowane, tylko dla wtajemniczonych. Poszukaj dobrze ^^

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

dlaczego mówisz, że to niespotykane? dobre teksty, więc czytam... :D cała przyjemność po mojej stronie.

a tamto opowiadanie jest niesamowite, zakończenie pamiętam, ale Ci nie zdradzę :P wydaaaje mi się, że to było w zbiorze "Szkieletowa załoga", ale głowy nie dam...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

na razie wrzucam dwa swoje typy. Oryginalna nie będę:

Nasycenie - Kwaro - świetnie napisane, wciągające i przerażające. O tym jak cienka jest w rzeczywistości granica między człowiekiem a zwierzęciem, którym tak naprawdę jest...

Galaktyczny kartograf - Ibastro - mój absolutny faworyt, sf w najlepszym stylu. Dużo mądrych słów, ale nieprzeteoretyzowane - takie, jak powieści sprzed wielu, wielu lat. Trzeba przeczytać i tyle :) acha - i mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi niedługo...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Świetny tekst. Bardzo, bardzo przekonujący. 5 :)

A tak w ogóle to skojarzył mi się z pewnym opowiadaniem Kinga, nie pamiętam tytułu, ale było o facecie, który po katastrofie statku wylądował na maleńkiej, kamienistej wysepce i dość szybko zrobił się głodny. A potem zaczął zjadać sam siebie, poczynając od skręconej nogi... (czytałam to chyba z siedem lat temu i dalej pamiętam. To opowiadanie też pewnie długo zapamiętam :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Styl mi się bardzo podoba. Jest trochę napuszony, fakt, kwiecisty aż do przesady momentami, ale - cały tekst czyta się gładko i bez zająknięć. Dlatego że udaje Ci się sprawić, że taki właśnie sposób pisania wydaje się po prostu konieczny, by opisać tę historię, każdy inny brzmiałby nienaturalnie. Takie przynajmniej jest moje odczucie. Ja tam jestem zdecydowaną zwolenniczką oddawania głosu bohaterom. Skoro to oni siedzą w tej opowieści po uszy - to niech przynajmniej mówią po swojemu, tak jest prawdziwiej. Więc, jeżeli o mnie chodzi - nie zmieniaj rozumowania, bo jest słuszne :P
a fabuła mnie wciągnęła.
czyli, krótko mówiąc, 5 daję :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Marsylka - znam i lubię :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

fajny pomysł... i termin jak dla mnie bardzo dobry, bo po sesji zostanie jeszcze trochę czasu na pisanie :)
Dj - do twarzy Ci w tej czapeczce :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Kwaro - Morphine jest super, też mi się ten fragment strasznie podoba :D w ogóle ta płyta jest dobra...

a ja jeszcze zapomniałam wczoraj napisać, że lubię też Disturbed, biedni, pominięci...

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Beryl - :D mam to ustawione jako dzwonek w komórce. Miny babć w tramwaju, kiedy dzwoni mi telefon - bezcenne.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

baaaardzo różnych rzeczy, zależy od humoru, ale gdzieś tak poza tym niezmiennie i zawsze Rootwater i Black River :D o, proszę.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

sprytne :D podobało się :) i w dodatku ładnie, zgrabnie napisane. 5 :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Nowa Fantastyka