Profil użytkownika


komentarze: 83, w dziale opowiadań: 37, opowiadania: 32

Ostatnie sto komentarzy

A mi się tekst podoba. Może dlatego, że za twórczością pani Friedman przepadam, zaś Gerald Tarrant jest jedną z moich ulubionych postaci literackich. Ale, IMO, aby docenić powyższe opowiadanie, trzeba mieć za sobą lekturę całej Trylogii Zimnego Ognia.

Fajnie, że się podoba. Szczerze mówiąc, byłem pewien, że reakcje będą dokładnie odwrotne. Miła niespodzianka... No, to nie pozostaje mi nic innego, jak śledzić dalsze losy mego "dzieła". : )

Adam i Ewa... Sam nie wiem. Imiona wydawały mi się proste i łatwo wpadające w ucho. Szczerze mówiąc, wybierając je nie kierowałem się kategoriami "biblijnymi". ;]

Zdecydowałem się na tą formę z dwóch względów:
1. Temat jest zdecydowanie zbyt "krótki" do rozwinięcia.
2. Niejako chciałem się sprawdzić, ocenić, czy uda mi się zawrzeć odpowiedni przekaz w ograniczonej liczbie słów.

Wiecie, moim zdaniem nie chodzi tu nawet o ośmieszenie tego całego Nomada, tylko o zorganizowanie dziwnego (w tym pozytywnym sensie) konkursu. Może kolega beryl odrobinę pojechał z nazwą , ale IMO sama idea jest ciekawa. Z reguły robi się zawody, które mają wyłonić najlepszego. Dlaczego tym razem nie spróbować wybrać najgorszego?

Hej, mi się ta idea podoba! Jak znajdę czas, postaram się napisać coś prostego (żeby nie rzec - prostackiego) i wstawię na ten konkurs. W końcu, co jak co, ale pisanie słabych opowiadań to mój żywioł... :D

Dzięki za wszytskie uwagi i komentarze.
W opowiadaniu, jak zauważyliście, rzeczywiście starałem się odmalować (nieco karykaturalny, przyznaję, jednak był to efekt zamierzony) społeczeństwa do granic tolerancyjnego. Cieszę się, że wam się spodobało.

@Eferelin Rand
"- Witam - powitał Ewę zwyczajowym powitaniem (...)
- Witam - odparł Adam - Czy zechciałaby Pani powiedzieć mi, jak minęła pani noc?" - coś tu nie gra. Sam sobie odparł?

Rzeczywiście, mój błąd. Poprawię.

@Lassar
Po pierwsze, świat jest zbyt karykaturalny, i tym samym - moim skromnym zdaniem - traci na realistyczności. Wziąć jedną cechę dzisiejszego świata posunietą do absurdu i konsekwentnie podkręcić ją do granic możliwości to trochę za mało, jak na dystopię.

Starałem się pokazać ten świat w krzywym zwierciadle, właśnie odrobinę przejaskrawiony.

Po trzecie - postać wielkiego Regema wydaje mi się wciśnięta z innej bajki, na zasadzie, że skoro jest tyrania, to tyran też musi być.


Wyszedłem z innegu założenia. Wielki Regem miał nie tyle być tyranem, co uosobionym ideałem, do którego dążą wszyscy obywatele Indulgentii. Aczkolwiek, można go odebrać na różne sposoby.


@Koczynski
Czasami przesadzasz w tej nietolerancji (np łzy). Dlaczego chodzenie nie jest nietolerancją przeciw kadłubkom?

Co do przesadzania - owszem, i pierwszy się pod tym podpiszę. Jak już napisałem, efekt groteskowości był w pełni zamierzony. Uznałem bowiem, że w ten sposób łatwiej będzie mi ukazać obraz wypaczonego społeczeństwa.
Jeśli chodzi o tą drugą kwestię... Celna uwaga. Stwierdziłem, że chodzenie można uznać za nienaruszające tolerancji, bowiem zwyczajnie bez tego ciężko byłoby w ogóle funkcjonować społeczeństwu.



Jakoś niezbyt przypadło mi do gustu. Z żadnego konkretnego powodu - ot, ani to złe, ani dobre. Znalazłem, przeczytałem, niedługo zapomnę o tym, co przeczytałem.

http://www.fantastyka.pl/4,5948.html
Zgłaszam moje, napisane dosłownie przed chwilą, opowiadanko na konkurs :)

Hmm... powiem tak... nie chcę gasić twojego zapału, ale jest niedobrze. Mnóstwo powtórzeń (chciałem wypisać je wszystkie, ale to zwyczajnie za dużo roboty) i innych tego typu błędów, których opis sobie odpuszczę, ponieważ sam nie jestem w tej kwestii ekspertem.
Przejdę do samego opowiadania.
1.Kalka z Wiedźmina. Nie mówię, że to dobrze albo źle. Po prostu tak jest.
2. Dziwne postacie. Żadna z nich nie jest na tyle charakterystyczna, bym rozpoznał ją po wypowiedzianych kwestiach. Poza tym, zachowują się nielogicznie. Bohaterowi coś się przyśniło, i od razu poleciał z tym do rady miejskiej? Mi kiedyś śniła się Zombie-Apokalipsa, a przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Dalej, sama rada miejska. Co to w ogóle za ludzie? Z czystym sumieniem mogę napisać, że są najbardziej podatną na manipulację grupą na świecie, skoro wystarczy argument "a on powiedział, że jesteś głupi!", aby wysłali wojsko. I tak dalej...
3. Niekonsekwencja fabularna. Z tego co pamiętam, w prologu bohater trudził się, by zabić jednego takiego stwora. Tutaj okazuje się nagle, że zarżyna ich mnóstwo, mając do pomocy jakichś poborowych. Jak dla mnie - bez sensu. Nie wspominając już o tym, że Czarownik osobiście angażuje się w walkę - po co? Przecież ma przewagę w każdym względzie. I, właściwie, czemu chce nasłać na miasto hordę potworów? Żeby je zniszczyć?


Na razie tyle ode mnie. Popracuj nad warsztatem (rany, co za sztampowa rada!), a kiedyś coś z tego będzie.



Pozdrawiam.


 

 

Witam po raz kolejny!
Co do częśći piątej, mogę powiedzieć, że oczywiście jest nieźle. Po szybkim przeczytaniu wyłapałem jedną irytującą rzecz:

" Jej finezja i spryt były godne podziwu, a jej kreatywność nieraz stawała się narzędziem w jego rękach."

Poza tym - przedstawiony Revan skojarzył mi się z Adolfem Hitlerem. Nie wiem, czy to zamierzony zabieg, ale tak wyszło.

Przeczytałem. Powiem tak: akcja zaczęła się szybko rozwijać, co oczywiście zaliczam na plus. Nadal nieco irytuje mnie wizerunek Revana (zawsze wyobrażałem go sobie bardziej jako sprytnego manipulatora, niż krnąbrnego uczniaka), więc za to mały minus. Poza tym, brakuje kilku przecinków, jednak nie rzuca się to w oczy na tyle, by obrzydzać czytanie.
Ogólnie - ta część trzyma poziom trzech poprzednich (to na 100%), a powiedziałbym nawet, że wykazuje tendencję zwyżkową. Tak trzymaj.

Dzięki za wszystkie komentarze. Postaram się pamiętać o waszych uwagach pisząc kolejne opowiadania.


Pozdrawiam ;]

Mógłby ktoś skomentować? Bo tak zwyczajnie nie wiem, czy opowiadanie jest za słabe, czy wręcz przeciwnie - za dobre? ;]






Argh... nienawidzę pisać komentów samemu sobie.

Proponuję dorobić drugą szklankę.

Nie chcę oceniać, więc powiem tak - stylistycznie chyba jest dobrze, ale fabularnie... no właśnie - takie poważne rozmyślania to nie na mój plebejski rozum. Wolę prostsze sprawy, jak sens życia, istnienie Boga i tak dalej.

To znowu ja z garścią uwag:
1) O ile w poprzednich częściach przecinków było za dużo, tu jest ich za  mało. Momentami zmienia to sens zdań, na przykład:
 "Też lubisz być w centrum uwagi Darth Lysyrie, pomyślał."
Bez przecinka po słowie "uwagi" ze zdania wynika, że to właśnie ta dziewczyna lubi, jak Darth Lysyrie zwraca na nią uwagę. A chyba nie o to chodziło... prawda?
2) Jak rozumiem, są to fragmenty powieści?  To nie zarzut, to pytanie.
3) Nie czyta się źle. Historia stopniowo się rozwija. Może nieco niezgrabnie opisałeś dwójkę Jedi wspierających Revana, i zbyt szybko zdradziłeś tożsamość tego ostatniego. Dużo ciekawiej byłoby obserwować jego stopniową przemianę. Przynajmniej na razie tak sądzę. Może po przeczytaniu następnej części zmienię zdanie w tej sprawie?

Ogólnie nie jest źle, ale:
1) Jeśli ktoś nie zna fabuły KotORa, nie będzie wiedział co się dzieje, ani jak wygląda dokładnie rynsztunek obu stron. Za to mały minus. Opisy są moim zdaniem zbyt enigmatyczne.
2) Wprowadzenie postaci Dartha Revana. Szczerze mówiąc, nieco mnie to razi. Każdy gracz miał własną wizję tej niezwykle barwnej postaci, i  mi osobiście ciężko odrzucić obraz stworzony przez wyobraźnię na rzecz wykreowanego przez autora ( z tym, że to w zasadzie nie jest minus, tylko taka moja prywatna uwaga).
3) Pojedyncze błędy interpunkcyjne (Rycerz Jedi imieniem Revan)... ale nie będę się tego czepiał, bo sam pod tym względem geniuszem nie jestem.

Na razie przeczytałem tylko ten fragment. Może po lekturze dwóch pozostałych część ww. zarzutów okaże się bezpodstawna.


Pozdrawiam :]

Powiem krótko - niezły pomysł, nie dorównujące mu wykonanie. Popracuj nad stylem (rany, czemu rzucam takimi ogranymi tekstami?).

Podpisuję się pod słowami syfa. Poza  tym, ładnie to wykorzystywać cudzego bohatera w swoim opowiadaniu?

@Fasoletti
Cóż, to taka moja wada. Postaram się uniknąć zbyt długich opisów w przyszłości.

@AdamKB
Na dobrze płatnej posadzie, mając jako alternatywę ciężką harówkę w kopalni, i to bez ubezpieczenia zdrowotnego... podejrzewam, że sporo osób by się zdecydowało. Tym bardziej, że Donnel był dość pewny swoich umiejętności, co starałem się zawrzeć między wierszami podczas jego rozmowy z Klaugonem.

Moim zdaniem to stek bzdur opisany pięknie stylizowanym językiem, dzięki któremu całość wydaje się mądra i podniosła. Wrózę autorowi karierę polityczną.

W misji Absolutu wyplenienia
A co ci biedny Absolut zawinił?

Dzięki za komentarz. :)
Przy okazji:
Z tym, że jest to opowiadanie o niczym :) ukazujące kawałek ciekawego świata.
Brzmi jak zapis z niezłej sesji RPG i akcja zawiązana jest mniej więcej w typowy dla takich sytuacji sposób.
To pewnie takie przyzwyczajenie związane z tym, że rzeczywiście mistrzuję w jednej sesji.  ;]

Spodobały mi się postacie choć zakończenie było dla mnie nijakie. Zero konfliktów pomiędzy kapłanką a bohaterami - ot śmiejemy się, poklepujemy po plecach i odjeżdżamy ku zachodzącemu słońcu.
Cóż, to opowiadanie to miał być swoisty wstępniak. Planowałem kontynuować wątki w nim rozpoczęte, ale nie wiem czy warto.

Jeszcze raz dzięki za komentarz. Postaram się uwzględnić go przy kolejnych opowiadaniach.

Ano, ano, zło czai się wszędzie, panie i panowie. Zaryglujmy drzwi, zabijmy okna dechami i brońmy naszą planetę przed inwazją z kosmosu!

Wiecie co, powiem, ze marudzicie. Przeczytałem całość bez zgrzytania zębami i nawet zaciekawił mnie ciąg dalszy. Oceniam na 4.

Mi osobiście wszystkie te ruiny skojarzyły się z Proteanami z Mass Effecta ;p

Czyżby BioWare miało rację? xD

@lady madder
Ja wiem, to kod  Leonarda da Vinci! xD

@hastalavista, owszem, błedy się zdarzają, wystarczy spojrzeć na twoją odpowiedź. Polecam słownik ortograficzny.

Fajnie. A co to w zasadzie ma być?

Hmm, czytam wasze komentarze, i zaczynam się zastanawiać. Czyżbym właśnie odkrył u siebie masochistyczne skłonności, bo opowiadanie nie jest wg. mnie takie złe? Owszem, nie jest doskonałe, ale tragicznym też bym go nie nazwał.

Pozdrawiam

Ja osobiście w moich opowiadaniach preferuję perspektywę pierwszoosobową z trzecioosobowymi wstawkami. Łatwiej się pisze, no i można od czasu do czasu bezkarnie wrzucić przemyślenia postaci na jakiś temat.

Jednakowoż przeczy fanatyzmowi. (I moim skromnym zdaniem - dobru się równa)
Problem w tym, że z Mordiego niemal cały czas wychodzi ślepe oddanie wierze, czyli w sumie fanatyzm.

Nie. Prawo może być dobre, albo złe - natomiast sprawiedliwość to coś z definicji dobrego.
Zależy, jak się tą sprawiedliwość interpretuje, bo czy będzie to uczciwa odpłata, czy sadystyczna zemsta, to zależy już od osoby.

Niby jaką wersję miałby on zdradzić? Jedynie krzyczeć ,,Jestem niewinny" - co jak widać, nic mu nie dało.
Kobieta, która rządziła tamtym miastem (zapomniałem jej tytułu) nie za bardzo wierzyła w prawdomówność Knottego. Przepytywała podejrzanego samodzielnie w poszukiwaniu prawdy, i gdyby nasz Młot na Czarownice nie wpoił mu dobrej historyjki, mogłaby nie uwierzyć. Nawet kiedy sam pdoejrzany potwierdził swoją winę nie wierzyła mu za bardzo. A gdyby zaprzeczył... Cóż, Madderdin i Knotte musieliby się jeszcze bardziej narobić.

Ok, nie chodzi o to, że Mordimer jest dobrym samarytaninem. Ale zauważ, że jeśli ktoś uważa, że sadyzm i prześladowanie niewinnych podrywa autorytet jego instytucji, to znaczy, ze uważa te zjawiska za złe - a to raczej pozotywny symptom. Ponadto moim zdaniem wyraźnie widać jego emocjonalne zaangażowanie, kiedy widzi jakąś zamęczoną dziewczynę. Ja często mam wrażenie, że te cyniczne wywody ,,waszego pokornego sługi" brzmią nieco stucznie i są raczej pozą.
Ale nie jest też osobą czysto dobrą, nie ma oporów przed zabijaniem i torturowaniem innych.

Ponadto - trzeba przyglądać się człowiekowi w świetle jego epoki i otoczenia.
Czynnik środowiskowy może mieć wpływ na osąd, ale nie można usprawiedliwiać nim wszystkiego, bowiem zło pozostanie złem.

Tak, ale myślenie Mordimera jest jak najbardziej logiczne.
Logika nie zawsze równa się dobru (choć zależy, jak to dobro definiujemy).

Co do wiedźmy: Najzabawniejsze jest to, że najprawdopodobniej ta czarownica pracowała dla Inkwizycji i Mordimer jak najbardziej zdał test ją aresztując :D
Wiem, napisałem przecież, że to była skomplikowana sprawa. Jednak liczą się intencje, prawda? Czarownica uratowała nie tylko marnego inkwizytora, ale też całą wioskę lub nawet kilka wiosek przed demonem. W zamian nasz Sługa Boży chce ją zamęczyć i spalić. Poza tym sprawiedliwość też nie zawsze jest równa dobru.

- W ,,Ja Inkwizytor" Kiedy doprowadza do niesłusznego skazania człowieka, nie mogąc go już uratować, stara się przemycić dla niego truciznę, aby mógł uniknąć tortur.

Nie wiem czy myślimy o tym samym człowieku, ale z tego co pamiętam Mordimer nie chciał go ocalić, tylko nie dopuścić, aby mówił wersję niezgodną z rozkazem mistrza Knottego.

Co do pozostałych przykładów, to zgodzę się tylko z ostatnim. W pozostałych wszak obszernie wyjaśniał, że nie robi tego z miłosierdzia, a w imię sprawiedliwości/wiary/autorytetu Inkwizytorium, który wszak był narażany przez szalonych klechów-sadystów i innych.

Ale uważa się za dobrego chrześcijana
Ale z technicznego punktu widzenia złamał jedno z najważniejszych husyckich praw- parał się magią. I w praktyce pod tym względem nie był lepszy od Grellenorta(tak mu było?). Wprawdzie używami magii w innym celu, ale środek ten sam, ergo: Reinmar powinien trafić na stos.
BTW: No nie wiem czy był takim dobrym chrześcijaninem. W końcu np. pod koniec trzeciego tomu odwoływał się do pogańskiej bogini.

Co do Mordimera - oczywiście, jak współczesny człowiek słyszy ,,inkwizycja", zapala się światełko ,,zło".
Kwestia osoby. Ja na przykład mam do inkwizytorów stosunek w sumie obojętny.

Ale co w zasadzie Mordimer robi złego? Zwróć uwagę, że ludzie, których posyła na stos z reguły są faktycznymi czarnoksiężnikami/wiedźmami, szkodzącymi ludziom.

Czyżby? Wszyscy? A ten jego znajomek, który wyznawał coś a'la tradycyjne chrześcijaństwo, w czym szkodził Madderdinowi? A ta wiedźma, która ocaliła go przed demone w lesie? Wszak Mordimer zawdzięczał jej ocalenie, a w zamian chciał ją spalić (chociaż to akurat była dość skomplikowana sprawa). Nie podam ci aktualnie konkretnego opowadania i imion bo lecę z pamięci, jednak jeśli się uprzesz poszukam tych danych.
Podsumowując: Mordimer był fanatykiem który na dodatek wierzył, że czyni swoim ofiarom przysługę. No nie wiem, czy taki on dobry.
Ale faktycznie, Piekara utrwala opisany przez Ciebie podział.

Zabijania potworów i chronienia potworów sorry:)
Ja wprawdzie myślałem, że do zabijania potworów i chronienia ludzi, ale co ja tam wiem ;d

Co do Reinmara to mnie ciekawi, że jest takim zawziętym husytą, a zadaje się z poganami... pardon, wiccanami
Ba, sam Reinmar jest przecież wyklętym czarownikiem, który po śmierci powinien automatycznie trafić na smo dno piekła!

A co do kontrowersyjnych bohaterów, przypomniał mi się jeszcze jeden, bez którego ta dyskusja absolutnie nie może się obyć, a mianowicie Inkwizytor, Sługa Boży, Młot na Czarownice oraz Miecz Aniołów Mordimer Madderdin. Z jednej strony jest to na pewno postać dobra, gdyż stosuje się do pewnego kodeksu moralnego, a z drugiej sam ten kodeks jest mocno pokręcony. Bo czy można powiedzieć "dobry" o człowieku, który pali na stosach swoich znajomych wierząc przy tym, że robi im przysługę i wysyła do Nieba? Ciekawi mnie wasza opinia na ten temat.

Przeczytałem i powiem, że mimo paru dziwnostek całość spodobała mi się. Z wrodzonego czepialstwa daję tylko 4, ale opowiadanie daje rade. Szkoda tylko, że jest takie krótkie. Może gdyby rozwinąć wątek zdrady Lucyfera, jego motywy itd.  byłoby jeszcze lepsze.
Tak czy inaczej, czyta się przyjemnie.

Arrrgh, mam ciąg opowiadań połączonych fabułą, ale trzy pierwsze poszły już do publikacji w necie... więc z konkursu jak dla mnie nici ;[

Kurde, tak czytam i czytam, i gdyby nie to że piszę aktualnie coś innego, to spróbowałbym zmieścić się w tych trzech miesiącach. Ale mojego obecnego projektu nie będę rzucał, bo szkoda mi całej fabuły, świata i bohaterów ;(

BTW: A dla mnie marchewka się znajdzie? ; p

Szkoda że tak mało czasu, bo raczej i tak się nie wyrobie na czas. Z drugiej strony i tak bym nie wygrał, skoro nawet moich opowiadań nikt nie chce czytać ;(

@ Elleth
Masz na myśli jego? ;)  --->  http://www.youtube.com/watch?v=Xk_DigoxzTM

@Kamahl - ale mi pasuje mój obecny "status" w społeczności serwisu ;]
Może zamiast tabliczek lepiej poprzebierajcie się za elfy/krasnoludy/inne? Wtedy napewno będziecie się wyróżniać ;p

Nie przyjdę, ale to mała strata bo i tak jestem tu lekkim outsiderem.
Miłej zabawy życzę ;)

Po pierwsze, wymyśl głównego bohatera/bohaterkę. Określ kim jest, wymyśl jej historię, motywacje, charakter, czym zajmuje się w życiu. Osadź ją w świecie. A potem wymyśl, co niezwykłego mogło przydarzyć się takiej osobie. Najlepiej najpierw wymyśl zakończenie, kilka najważniejszych scen, wstęp, a reszta przyjdzie sama w trakcie pisania.  Wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste, jednak po jakimś czasie na pewno coś wymyślisz. Napisałbym że wierzę w ciebie, ale to trywialne i głupie stwierdzenie, więc po prostu postaraj się zastosować do moich (nie)skromnych rad, i sprawdź co ci wyjdzie.

I tym pozytywnym akcentem... ;)

Przyznam bez bicia że Silmarilionu nie przeczytałem.Jednak moim zdaniem warto dawać imiona i nazwy nawet "jednorazowym" postaciom/miejscom, bo to buduje klimat. Świat, gdzie nazwy własne mają tylko postacie pierwszoplanowe jest zwyczajnie dosyć ubogi.

BTW: Co wy tak ciągle o tej dupie? Tak czytam, i widzę że niemal w co drugim komentarzu są jakieś analne porównania ; d

Opowiadanie trochę słabsze od "dwójki" i "piątki", ale nadal prezentuje wysoki poziom. Jedna rzecz wydawała mi się tylko nielogiczna - czemu Lucyfer wyleczył Besaliusa, skoro i tak chciał go zabić? Jednak oprócz tego całość jest dobra. Dałbym 5, ale nie mogę wystawiać ocen ;(

Jedyne co mogę powiedzieć, to że opowiadania jest bardzo fajne, chyba nawet lepsze niż pierwsza część. Żeby się nie rozpisywać powiem tylko, że dałbym 5, gdybym mógł.

Fajne opowiadanie, chociaż już niemal od samego początku da się wyczuć "o co kaman" z tymi morderstwami. Poza tym jednak czyta się bardzo dobrze.
Jedno zastrzeżenie: W momencie, kiedy zniknęła za samochodem po prawej poczułem jak moje nogi zaczynają się poruszać niosąc mnie w ślad za nastolatką.  Ni z tego ni z owego przeszedłeś w tym zdaniu na 1. osobę.
Podsumowując, gdybym mógł dałbym 5, bo opowiadanie jest w IMO dobre.

Przeczytałem zachęcony częścią piątą (więc trochę nie po kolei) i muszę przyznać, że całkiem fajne opowiadanie. Te demoniczne elementy fajnie tworzą klimat.  Poza tym całość czyta się szybko i przyjemnie.
Dałbym 5, ale mam za niską rangę ;(

A zanim zajrzałem na www.fantastyka.pl myślałem, że to ja jestem czepialski i sarkastyczny... ;)

Nie no, nie mówcie, cały tekst nie jest beznadziejny, chociaż jego długość rzeczywiście trochę bawi. Ale cóż... "nie liczy się wielkość, tylko technika". Również w pisarstwie ;]

Panowie, nie dołujcie kolegi. To nie jest wcale takie (bez)denne jak piszecie, chociaż do Sapkowskiego, Tolkiena czy innego Kinga mu jeszcze daleko.

Opowiadanie całkiem dobre, jak na mój gust. Fajną postacią jest ów Profesor.Nie będę się rozpisywał, bo i po co? Powiem jeszcze tylko, że gdybym mógł, dałbym 5/6.

Pozdrawiam

Na pewno "Władca Pierścieni". Lat temu kilka, zobaczywszy dwie pierwsze części z kasety, chciałem koniecznie poznać ciąg dalszy, a "trójka" nie została jeszcze nakręcona. Dlatego zebrałem się i przeczytałem "Powrót Króla". Od tamtej pory czytam wszystko (z tego gatunku), co mi wpadnie w ręce =]

Jeszcze czego! Może jeszcze miałyby mieczem machać! Albo do COD-a się wepchnąć! Nie ma szans, to strefa wolna od kobiet. Niech sobie w simsy grają.

I już widzę te komentarze wkurzonych dziewczyn ;)

@Marsylka, przypomniała mi się jeszcze jedna taka postać. Wprawdzie nie z książki, a z gry komputerowej, jednak tam podział osobowości był bardzo fajnie zrobiony. Chodzi oczywiście o tytułowego bohatera z  Prince of Persia: Dwa Trony.

@a.k.j, gdyby dziewczyna załatwiła mi złośliwie pobyt w więzieniu (a kto wie, może i stryczek), porządne obicie przez dresów(rycerzy) i zrobiłaby ze mnie pośmiewisko na pół kraju, to chyba raczej nie byłbym do niej pozytywnie nastawiony ;)

"Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci. Nawet bowiem najmądrzejszy z Mędrców nie wszystko wie"
J. R. R. Tolkien

"Everybody lies"
Serial Dr. House (wiem, że mało oryginalne, ale brytalnie prawdziwe)

Ja jeszcze powiem od siebie, że bardzo dobrym światem łączącym sf i fantastykę prezentuje Warhammer 40000. Są tam zarówno elementy fantasy (Psionika!), jak i science-fiction (Technologia!)

@Archeon, nie wątpię, że była to właśnie cecha specjalnie wymyślona przez autora, tym niemniej irytowała mnie u Reynevana. Zwłaszcza wtedy, kiedy przysięgał zemstę księciu Janowi za śmierć Burgundki.
Przy okazji faktycznie masz rację, że miłość w książkach Sapkowskiego dość często sprowadza się do, że tak zacytuję jedną z jego postaci, "Włożenia tego, co trzeba, tam gdzie trzeba" ;)
A ukochana Samsona Miodka miała na imię bodajże Makretta.

Również nie znam


Mam nadzieję, że "oczytanie" użytkowników portalu nie kończy się na Sapkowskim...
Nie no, skąd, jest jeszcze Tolkien ;)

Powiem, że całkiem fajne. Na początku przypominało mi trochę Wiedźmina, ale jak dla mnie to nie minus. Szczególnie spodobało mi się zakończenie ;]
Gdybym mógł, dałbym 5.

@Marsylka , przychodzi mi do głowy jeszcze jedna taka postać, a mianowicie demon Bezimienny z Trylogii Friedman. Od biedy można powiedzieć, że miał kilka(naście) osobowości, bo składało się na niego wiele pomniejszych demonów. Niestety, Bezimienny nie był postacią pierwszoplanową.

Powiem, że nawet fajne, choć spodziewałem się że król Ryszard będzie postacią tragiczną, nie wiedzieć czemu.
Gdybym mógł, oceniłbym na 4

@Mortycjan, powiedz mi, co jest głupiego w pytaniu o ulubioną postać literacką? Na podstawie sensownych odpowiedzi mogę np. trafić na jakiś fajny tytuł, z którym dotąd nie miałem styczności, albo chociaż poznać gust części użytkowników. Co w tym złego?

@Mortycjan - Iście, powaliła mnie twoja argumentacja. Rozumiem, iż w tym przechodniu ujęła cię głębia psychologiczna i otoczka tajemnicy, która była tak wielka, że nawet jego imię jest sekretem?


Dzięki, bardzo się starałem osiągnąć ten poziom, bo tak naprawdę to oczywiście nie interesuje mnie to, co wpisałem w temacie, więc nie musisz się trudzić odpowiedzią ;]

Publikuję tu moje opowiadania, bo uważam tą stronę za świetne miejsce na podryw, więc jeśli jakiejś dziewczynie imponuje taki geniusz jak ja to...  ;)
Oczywiście żartuję, tak naprawdę wrzucam tu moje teksty bo tak naprawdę nie znam nikogo w moim środowisku, kto mógłby je konstruktywnie skrytykować. Poza tym szkoda, żeby się kurzyły na dysku ;)

@Archeon sam do końca nie wiem, za co nie lubiłem Reinmara. Denerwował mnie jego idealizm w wielu sprawach,  czasami hipokryzja (konkretnie, kiedy robił za zabójcę Vogelsangu, jednocześnie wypominając swoim kolegom po fachu niemoralność tego zawodu), jego nieskończona wiara w Adelę von Stercza też potem mnie irytowała. Tak samo fanatyzm (Kielich uber alles, dobrze, że sobie go na czole nie wytatuował).
BTW, ja nie twierdzę, że Reynevan był postacią niewiarygodną czy źle zarysowaną. Po prostu go nie lubiłem. Dużo fajniejszy był moim zdaniem Szarlej, z tym całym swoim cwaniactwem i racjonalizmem.

Wracajac do tematu, moim zdaniem bohaterowie negatywni są najczęściej zdecydowanie ciekawsi, a bohaterowie pozytywni - zbyt wyidealizowani, bądź w inny sposób irytujacy (Dlatego właśnie nie lubiłem m. in. Reinmara z Trylogii Sapka)
A Gollum w ogóle był ciekawą postacią, właśnie z powodu tego swojego rozpadu osobowości :]

Ja również często mam kłopot z przelewaniem na papier swoich pomysłów. Często mam w głowie nawet koncepcję fabuły, głównych bohaterów i mnóstwo innych rzeczy, jednak brakuje mi chęci i motywacji do spisania tego wszystkiego. Tym bardziej, że moje pomysły dotyczące fabuły, są często dość...długofalowe, że tak to określę, i po prostu aby miała ona sens, to opowiadanie musiałoby mieć kilkadziesiąt tysięcy słów. A ja zwyczajnie jestem na to za leniwy, zwłaszcza, że mało kto czyta moje wypociny ;) .


"Trylogia Zimnego Ognia" Friedman

"Pan Lodowego Ogrodu" Grzędowicza

"Trudno być bogiem" Strugackich

I pewnie jeszcze parę innych by się znalazło ;)

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka