Profil użytkownika


komentarze: 377, w dziale opowiadań: 272, opowiadania: 152

Ostatnie sto komentarzy

Cześć :)

A mnie się podobało :) Fajne postaci, może trochę przerysowane, ale pasują do klimatu opowiadania. No i nie sposób pomylić ich ze sobą. Sam pomysł też ciekawy. Humor moim zdaniem wyszedł naprawdę dobrze, z jednej strony jest zabawnie, z drugiej – nie przeszkodziło to w przejmowaniu się losami postaci. Jednym zdaniem – dobrze się czytało :)

Powodzenia!

Tarnina, dziękuję za komentarz! I to taki długi! Większość błędów już udało mi się poprawić. Nie spodziewałam się, że tyle tu tego :o Postaram się zapamiętać jak najwięcej i następnym razem  mam nadzieję że będzie lepiej :)

Przepraszam, że tak późno odpisuję, przez jakiś czas nie zaglądałam do internetu. 

Hej, regulatorzy! Dziękuję za komentarz. Wiem, że opowiadanie raczej mi nie wyszło, dlatego nie będę się rozpisywać. Dziękuję za poświęcony czas :) 

ps. przepraszam, że tak późno odpisuję na komentarz, przez dłuższy czas nie było mnie na portalu.

Cześć :)

Bardzo mi się podobało. Opowiadanie przeczytałam szybko i chociaż siadała do czytania z nastawieniem ,,zobaczę tylko o czym to jest i dokończę czytać później” to przeczytałam na raz i dopiero po przeczytaniu zorientowałam się, że opowiadanie ma te 33k

W porównaniu z poprzednią częścią (tak, znowu te porównania XD ale mimo to moim zdaniem opowiadanie jest świetne też w oddzieleniu od poprzedniej części) mam wrażenie, że dużo płynniej się czyta same opisy pojedynków. Zwłaszcza spodobało mi się opisywanie tych awatarów, wszystko można sobie łatwo wyobrazić :)

A co do zakończenia, moje pierwsze odczucie było takie, że mi się nie podoba. Ale po chwili sobie uświadomiłam, że to dlatego, że podświadomie spodziewałam się szczęśliwego zakończenia, a to tak nagle uderzyło i zaskoczyło. Także chyba osiągnąłeś cel :)

 

Cześć :)

Czytało się płynnie, nie zauważyłam literówek ani innych ,,zgrzytów”. Fabuła jest ciekawa, naprawdę fajny pomysł. Brawa zwłaszcza za zakończenie.

Tym, co podobało mi się trochę mniej, jest długość szorta. Fabuła nadaje się na całkiem długie opowiadanie, a tak, kiedy to zostało upchnięte do szorta, czyta się trochę jak plan wydarzeń. Chodzi mi o to, że wydarzenia są tylko zdawkowo wspomniane, zamiast ,,zrobił to i to” można by  opisać, jak to robi.

Moim zdaniem na rozwiniecie szczególnie zasługuje fragment, gdzie Adam włamuje się do archiwum. Wtedy, jak wspomniała Asharia, byłoby łatwiej w to uwierzyć. Zgadzam się z nią też w tym, że rozwinęłabym wątek Dexa. Przydałaby mu się jakaś motywacja, chociaż w tak krótkim tekście jej brak jeszcze się jakoś obroni. Za to spodobało mi się to, że Dex został wspomniany już na początku, przez co łatwiej uwierzyć w jego pojawienie się pod koniec.

Ale, mimo kilku uwag,, muszę przyznać, że czytało się całkiem przyjemnie. A zakończenie mnie  naprawdę zaskoczyło. Lubię takie opowiadania, gdzie kilka ostatnich zdań wszystko zmienia :)

Moim zdaniem te dwa imiona się wystarczająco różnią 

Nie było łatwo. Najpierw wybrałam 11 opowiadań, które według mnie wszystkie zasługują punkty, a później trzeba było wybierać. Cztery pierwsze opowiadania moim zdaniem wszystkie zasługują na siedem punktów, ale niestety tak się nie da. Podczas wyboru opowiadań kierowałam się przede wszystkim tym, czy ogólnie dobrze się je czytało. Oprócz tego miał też znaczenie humor lub przesłanie, wykorzystanie haseł konkursowych i to, czy fabuła trzyma się kupy :)

 

7pkt mcrap­tor­king: Ostat­ni dzień w Dytek Kor­pie

6pkt Fin­kla: Skan­sen ju­raj­ski

5pkt oidrin: Chwa­ła Fin­nva­rze!

4pkt adam_c4: Wy­zna­nie star­ca

3pkt La­na­Val­len: Opo­wieść o dwóch bra­ciach

2pkt chal­bar­czyk: Żoł­nierz na sprę­ży­nę

1pkt ni­ne­din: Windą do nieba

Hej :) 

Przeczytało się płynnie, całkiem nawet przyjemnie, chociaż logika w kilku miejscach szwankuje. Poza tym, liliputy i lechici właściwie sa taką ozdobą, co nie odgrywa dużej roli w tekście – równie dobrze mogliby być duzi, a zamiast lechitow klasyczny czarodziej. Ale nawet jako stylizacja – muszę przyznać, fajnie to wypada, nadaje opowiadaniu takiego bardziej współczesnego charakteru.

Podsumowujac, czytało się spoko, ale nie zachwyciło.

Pozdrawiam i powodzenia :)

Cześć, Finkla :)

Dzięki za komentarz. Cieszę się, że się podobało. Rzeczywiście, to zdanie wyszło wyjątkowo źle, zaraz poprawię. 

Pozdrawiam :)

Hej :)

Nie potrafię powiedzieć, czy podobało mi się, czy nie. Z jednej strony, nagromadzenie “dziwnych” słówek i ogólnie styl przeszkadzały, musiałam zatrzymywać się, czytać niektóre zadania kilka razy, żeby zrozumieć, a z drugiej – kurczę, przecież to słowotwórstwo jest świetne i pomysłowe! Chociaż, myślę, że gdyby było go trochę mniej, to  czytałoby się łatwiej.  Fabuła jest taka sobie, po prostu przetworzenie bajki w nowych realiach. Przynajmniej też realia pomysłowe. Początku i zakończenia za bardzo nie zrozumiałam, miałam trochę takie wrażenie “dodawania na siłę głębszego sensu”, tylko nie za bardzo rozumiem, jaki to sens miałby być.

Pozdrawiam i powodzenia :)

Hej :)

Spodobało mi się. Styl świetnie pasuje do opowiadanej historii, i chociaż w dłuższym opowiadaniu mógłby być męczący, to tutaj pasuje. Szczęśliwe zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło. Co prawda fabuła jest mało skomplikowana, ale wpasowuje się to w konwencję. Bohaterowie są dobrze zarysowani, da się ich rozróżnić. Wiele osób pisze, że dla nich twist z tożsamością nieznajomego właściwie nie był twistem, ale mnie to zaskoczyło. Fajny pomysł z klamrą, to “w moim świecie opowiada się historię”.  

Z początku trochę zagubiłam się przez to rozdzielanie przez narratora historii Wschodu i jego własnej, tak, że nie do końca wiedziałam, kto to mówi, ale po przemyśleniu uważam, że to ciekawy zabieg i w pewien sposób obrazuje myśli bohatera, to, jak próbuje się on odciąć od przeszłości. 

Jednym słowiem, udane opowiadanie.

Pozdrawiam i powodzenia :)

 

Hej :)

Przyjemnie się czytało. Najbardziej podobały mi się fragmenty w wiosce. Humor może nie trafił do mnie za każdym razem, ale kilka razy się uśmiechnęłam. Fabuła jest przemyślana, postaci charakterystyczne (chociaż też na początku trochę się zagubiłam, kto jest kim). 

Pozdrawiam :)

Hej :)

Muszę przyznać, że też trochę się zagubiłam, ale za to podobał mi się klimat opowiadania. Narracja fajnie pasuje do stopniowego pokazywania świata, ładnie wyszły tez wszystkie wstawki takie jak

 Z westchnieniem – kiedy ja się wyzbędę tych ludzkich metafor!

Świetnie buduje klimat :)

 

Spodobały mi się też światy przedstawione w grze i to, że doktor na koniec okazał się ważną postacią. Tylko końcówki nie do końca zrozumiałam.

 

Pozdrawiam i powodzenia :)

Hej :)

Przyjemne opowiadanie, takie trochę do przeczytania i zapomnienia, ale jest to bardzo przyjemne przeczytanie :) Bohaterowie są naprawdę dobrze napisani, zwłaszcza Błażej – wyszedł taki nastolatkowy, a przy tym nie przerysowany. 

Zakończenie mnie zaskoczyło. Niby można się tego było domyśleć, ale sądziłam, że skoro pojawiła się Wielka Lechia i dinozaury, myślałam, że na roboty nie będzie już miejsca – a tu taka niespodzianka. Naprawdę dobrze to wyszło. 

No i absurd I humor też świetnie wyszły, kilka razy naprawdę parsknęłam śmiechem.

Szczerze mówiąc, trudno mi wskazać jakieś wady. Może rzeczywiście fabuła jest trochę za prosta, ale z drugiej strony – nie to jest tu najważniejsze, tylko absurdalne, zabawne sytuacje.

Pozdrawiam i powodzenia :)

 

Cześć :)

Całkiem nieźle się czytało. Przede wszystkim spodobał mi się pomysł na połączenie elfów i nazistów, zakończenie też świetne, zaskoczyło. Piszesz ładnym stylem, właściwie nie wiem, na czym to polega, ale wszystkie sceny są takie żywe, łatwo sobie je wyobrazić. 

Co prawda chwilami czułam się trochę zagubiona, pomylił mi się Finnvara z Dunną, w końcu i tu i tu było coś w rodzaju przesłuchania, ale jak przeczytałam drugi raz, wszystko zrozumiałam :)

Pozdrawiam  i powodzenia :)

Cześć

Nie za bardzo wiem, co jeszcze mogę napisać, bo uczucia mam podobne, jak osoby przede mną. Trudno się czytało, nie znalazłam tu ani fabuły, ani fantastyki.

Pozdrawiam

Gratulacje! I okładka śliczna

Hej :)

Dobrze się czytało. Jest akcja, dużo się dzieje. Fajnie przedstawiłeś głównego bohatera, dokładnie widać jego emocje. Jedyne co, chwilami podczas opisu bitwy czułam się nieco zagubiona, trochę za szybko się to działo, ale i tak mi się podobało :) Ciekawy pomysł z tymi przedwiecznymi.

Pozdrawiam i powodzenia :)

 

Hej, chalbarczyk!

Dziękuję za komentarz :)

Najbardziej podobała mi się środkowa część opowiadania

Zaskoczyłaś mnie :) 

Zestawiając ze sobą dwie części tekstu, muszę powiedzieć, że nie do końca do siebie pasują, tak jakby należały do dwóch różnych konwencji, dwóch różnych rzeczywistości.

Rzeczywiście, coś w tym jest.

I tu jeszcze raz żałuję, że pozaksiążkowe fragmenty, te dotyczące rzeczywistego świata, nie zostały pokazane z ironią i lekką dozą absurdu.

Trudno. Dobrze, że przynajmniej choć trochę się podobało :)

 

Cześć, adam_c4 !

Powiedziałbym, że na granicy przesytu, której jednak – moim zdaniem – nie przekroczyłaś :)

Miło mi to czytać :)

 

 

Pozdrawiam :)

W takim razie gratuluję nominacji!

Cześć :)

Mam mieszane uczucia co do tego opowiadania. Na pewno jest ono świetnie napisane, spodobali mi się też bohaterowie – są tacy ludzcy. Pierwsza “część”, ta, gdzie Szaweł ucieka, bardzo mi się spodobała. Wydarzenia są opisane bardzo plastycznie, zgrabnym językiem, o bohaterach już wspomniałam. Jednak druga część podobała mi się mniej (co nie znaczy, że się nie podobała, po prostu w porównaniu z pierwszą) Od momentu przemowy Szawła miałam wrażenie, (bardzo możliwe że mylne), że opowiadanie jest pisane w pewien sposób “pod tezę”. Nie mówię, że coś w tym złego, tutaj raczej chodzi o moje osobiste upodobania, ponieważ wszystko jest napisane naprawdę dobrze. Jeśli miałabym się do czegoś jeszcze przyczepić, byłoby to za mało czarodziei i magii, równie dobrze opowiadanie mogłoby mówić o Żydach.

No, ale tak się czepiam, a, jak już napisałam, czytało się naprawdę dobrze.

3P dla Ciebie :)

Na środek sali wyszedł krępy krasnal w okularkach i nienagannie wyprasowanej żółtej czapeczce .

Zapodziała się spacje przed kropką.

Jerek któryś raz z kolei podpadał szefowi.

A nie podpadł?

 

Świetny pomysł. Początek co prawda trochę się dłuży, ale dalej jest coraz lepiej, a zakończenie jest naprawdę świetne. Jak już ktoś wspomniał, bohaterowie są charakterystyczni i łatwo ich rozróżnić, mimo, że jest ich całkiem sporo. Fabuła jest dopracowana, od początku wiadomo, że będzie chodziło o Jerka, chociaż to, co zrobił, i tak mnie bardzo zaskoczyło. Także jedyne, co mniej mi się podobało, to długo rozkręcający się, chwilami nudnawy początek, ale końcówka to wynagradza :)

Pozdrawiam :)

Hej :)

Naprawdę dobre opowiadanie. Przede wszystkim spodobał mi się klimat, taki z jednej strony dziecięcy, z drugiej – niepokojący. Bardzo ładnie oddajesz emocje postaci, zwłaszcza rzuciło mi się to w oczy na początku. Dokładnie widać ten strach i pośpiech, kiedy budują Pałac Sprawiedliwości. Może rzeczywiście później akcja trochę za szybko pędzi i trochę za łatwo pokonują tego mordercę, ale można to usprawiedliwić tym, że wszystko jest zabawą, wyobraźnią, która właśnie jest taka szalona i szybka.

Spodobało też mi się zakończenie, jest takie niepokojące, w końcu te  zniszczenia są zbyt duże na efekt zabawy dwójki dzieci. W połączeniu z niepokojącym początkiem daje naprawdę ciekawy efekt.

Pozdrawiam :)

Hej, Gekikara :)

Shiw, don't tell. 

Dostajemy informacje, ale nie przeżywamy tego. 

W tym miejscu to akurat miało być skrótowo, żeby szybko przedstawić, o co chodzi, dlatego sobie na to pozwoliłam. Ale ogólnie mam problem z show don’t tell, muszę nad tym popracować.

Ale liniowa gra, ktoś by w ogóle chciał w to grać? 

Ja to widzę bardziej tak, że owszem, są szlaki, ale jest ich naprawdę dużo – coś jak taka plątanina ścieżek, a nie wytyczona trasa, którą trzeba iść. Widać za mało to opisałam.

Dziękuję za komentarz. Wiem, za dużo elementów w za krótkim opowiadaniu. Trudno, następnym razem będzie lepiej :)

Pozdrawiam :)

Gekikara, już trochę skróciłam. Musiał trochę “przytyć” w trakcie poprawek.

Drakaina, dziękuję za komentarz. Szkoda, że ciąg dalszy nie wyszedł, następnym razem się poprawię :)

No i ogólnie mam wrażenie, że limit trochę zaszkodził, bo biegniesz po wydarzeniach bez oddechu, streszczając je i w związku z tym immersja siada. A szkoda, bo może gdyby było mniej scen z książkowymi realiami, a więcej o bohaterach, tekst by zyskał?

Masz rację, w następnym opowiadaniu postaram się bardziej opisać postaci.

Przyznam też, że nie jest dla mnie jasne, dlaczego postacie raz są sobą i mają własne imiona, a raz używają tych “przypisanych” (o ile dobrze rozumiem) postaci.

Swoimi normalnymi imionami zwracają się do siebie, a postaci, które nie są ludźmi przeniesionymi do książki, tylko tworami, np. wyrocznia, mówią do nich przypisanymi imionami.

 

Pozdrawiam :)

Hej :)

Całkiem ciekawy pomysł. Spodobały mi się opisy, można sobie dokładnie wyobrazić, o czym piszesz. Co prawda bohaterowie, jak już o tym zresztą wspominano w komentarzach, mają trochę za mało własnego charakteru, wszyscy zachowują się tak samo. 

To właściwie nie jest błąd, ale w oczy rzuciło mi się jeszcze to, że właściwie nie ma głównego bohatera, a główny wątek zostaje dosyć późno przedstawiony. Może lepiej byłoby już na samym początku wspomnieć o podróży i głównych bohaterach, a historię stworzenia wehikułu mógłby przedstawić na przykład ktoś z tej firmy? Wtedy byłoby też więcej miejsca na przedstawienie bohaterów.

No, ale tak się czepiam, a opowiadanie czytało się całkiem przyjemnie. Widać, że robisz postępy :)

Jeszcze znalazłam mały babolek:

Potem przestało ale tylko na chwilę.

Przed ale pisze się przecinek

 

Pozdrawiam :)

Hej :)

Opowiadanie czytało się szybko i przyjemnie. Co prawda nie zachwyciło, głównie ze względu na retrospekcje, które są dosyć sztampowe,(chociaż muszę przyznać, bardzo mi się spodobało to, jak udawał androida) ale czytało się dobrze. Spodobały mi się opisy obcej planety i ogólnie te sceny w teraźniejszości. Widać emocje bohatera.

Zakończenie zaskakuje, fajna klamra z tym bogiem. 

Pozdrawiam :)

Dziękuję  wszystkim za komentarze!

Ale się tutaj towarzystwo ochrony smoków zebrało. To nie ja, to ci rycerze! ;)

 

Ślimak Zagłady, bardzo dziękuję za taki merytoryczny komentarz.

Oczywiście, to tylko taka obserwacja filozoficzna, niczego nie ujmuje jakości limeryku.

Miło to czytać :D

Wspomniałbym natomiast o nieznacznym naruszeniu rytmu w pierwszym wersie – w stosunku do drugiego i piątego brakuje sylaby. Lepiej byłoby na przykład: Raz jeden żył smok pod Tatrami

Widzisz, nie zauważyłam. Dobrze, że spodobało się mimo tego, następnym razem będę uważniejsza.

Smok koczownik zrobił mi dzień :D

 

Pozdrawiam wszystkich :)

Cześć, Irka_Luz :)

Nie wiem, czy podoba mi się taka przyszłość książek,

Oj tak, zdecydowanie wolałabym, aby książki pozostały w takim stanie, jak jest teraz :)

Jest wręcz cyniczne, bo oto firma manipuleje Magdą

O, właśnie o coś takiego mi chodziło!

 

Pozdrawiam, dziękuję za klika :)

Hej :)

Nie porwało, ale czytało się całkiem przyjemnie. Rzeczywiście, w ten sposób historia wygląda dużo bardziej prawdopodobnie ;) Przede wszystkim spodobało mi się uwięzienie grochu na koniec. Tylko jak te meble się poruszały?

Dajmy na to, uważała za szlachetnie urodzoną, a pochodziła, o zgrozo!, z pospólstwa lub plebsu?

W jednym miejscu jest przecinek i wykrzyknik, to chyba błąd.

Pozdrawiam :)

 

 

Hej :)

Początek opowiadania lekko mnie odstraszył, przede wszystkim ilością różnych naukowych nazw. Wrzucasz czytelnika na głęboką wodę, bo świat, który przedstawiasz, jest zupełnie inny od naszego i na początku trudno było mi się w tym połapać. Później jednak coraz więcej rozumiałam i coraz bardziej mi się to podobało. Trzeba przyznać, pomysł jest naprawdę świetny, poza tym, potrafiłam sobie wszystko, a przynajmniej większość, wyobrazić. Jeszcze raz powtórzę, jestem pod wrażeniem pomysłu.

Zakończenie za to, muszę przyznać, trochę mnie zawiodło. Po prostu wszystko dzieje się za szybko, zwłaszcza w porównaniu z początkiem, który jest opisany naprawdę szczegółowo (ech, to samo wytykano mi na becie xD). Poza tym, postaci, które na początku są przedstawione jako zupełnie inne od ludzi, w końcówce zachowują się tak… po ludzku. Nawet nie chodzi o to, że się tak zachowują, tylko o to, że jest tak to opisane:

Obaj byli głodni wiedzy i nie godzili się z zastaną rzeczywistością, w której ich rasy żyły odseparowane

QAR marzył, że skoro odmienność OUA nie jest dla niego problemem, nie powinna być również przeszkodą dla innych ERNów

Za to bardzo podobał mi się zapis dialogów, to jest naprawdę pomysłowe i pomaga wczuć się w ten świat. 

Podsumowując, czytało się naprawdę dobrze. Co prawda zakończenie, po rozpoczęciu, które mnie zachwyciło pomysłem i przedstawieniem bohaterów, trochę mnie zawiodła, ale i tak nie było źle. Nominowałabym do biblioteki, ale widzę, że już jest w bibliotece.

Pozdrawiam :)

 

Hej, Zanais :)

Cieszę się, że teraz jest lepiej. Jeszcze raz bardzo dziękuję za betę i klika.

Pozdrawiam :)

Hej :)

W opowiadaniu przede wszystkim spodobał mi się klimat. Jest pesymistycznie, przygnębiająco, a elementy humorystyczne w pewien sposób z tym kontrastują i jeszcze bardziej pogłębiają ten wydźwięk.  Przede wszystkim spodobało mi się słońce codziennie wskrzeszane przez naukowców. 

Najpierw po przeczytaniu poczułam trochę niedosyt, bo i cthulhu właściwie nic nie zrobiło, nic się nie zmieniło. Jednak potem doszłam do wniosku, że właśnie o to chodzi, w ten sposób ten pesymistyczny wydźwięk jest jeszcze większy – bo nic się już nie da zrobić, świat pędzi ku zagładzie tak samo jak główny bohater, uzależniony od wszczepów. Opowiadanie, chociaż jest krótkie, zostaje na długo w pamięci.

Wyruszam nominować do biblioteki.

Pozdrawiam :)

Dziękuję, Outta!

Stąd optymizm z krzywym uśmiechem, który widzę – jej rodzinie będzie lepiej, ona też doceni po jakimś czasie komfort psychiczny wynikający ze stabilności finansowej i kiedyś pewnie będzie mogła powrócić do marzeń.

Ale wciąż będę obstawiać, że właśnie to, o czym piszesz, jest raczej pesymistyczne, chociaż nie zmienia to faktu, że prawdziwe.

Stosowanie dupochronów w opowiadaniach jest na propsie :D

Dupochrony, świetna nazwa xD

Ciężko mi to wyjaśnić inaczej, ale chodzi o to, że w dłuższej perspektywie taki zabieg miałby nawet jakiś sens, jednak w skondensowanych opowiadaniach, ograniczonych limitami, trzeba sobie pewne rzeczy odpuścić, pokazać kawałek świata w konkretny sposób, zamiast próbować pokazać całość za pomocą ogólników.

Rzeczywiście, coś w tym jest. Jeszcze raz bardzo dziękuję, sama bym na to nie wpadła.

Pozdrawiam :)

O, a w międzyczasie, jeszcze krar85 napisał komentarz. Cześć :)

Niepewną buntowniczkę nieco przygnieciona życiem, ale jednocześnie szukającą rozwiązań (na swój sposób)

Fajnie, że zwróciłeś na to uwagę.

Słyszałem kiedyś takie powiedzenie, że każde dostatecznie popularne uniwersum albo leci w kosmos albo wjeżdżają dinozaury ;-)

O, ja tego nie słyszałam. Dobrze się wpasowało :)

Dziękuję za polecenie do biblioteki!

Pozdrawiam :)

 

Cześć, Oidrin

Konstrukcyjnie zastanowiłabym się, czy już we wstępie nie dać jakichś wskazówek, że to tylko rzeczywistość wirtualna

A wiesz, nawet o tym myślałam, ale nie mogłam znaleźć miejsca, gdzie by to upchnąć. Dobrze, że pasowało.

 

Dzień dobry, Pendrive

Dzięki za komentarz. Rzeczywiście, ten świat jest trochę straszny, chociaż, z drugiej strony – gdyby nie te dinozaury to przenoszenie się do świata książek jest trochę kuszące :)

 

Cześć, LanaVallen

Rzeczywiście, akcja trochę pędzi, tutaj trochę przycisnął limit. Cieszę się, że mimo to dobrze się czytało.

 

Siema, Outta

Bardzo dziękuję za taki długi komentarz! 

 

Miałem zamiar się tutaj trochę wyżyć, bo historia jest typowo YA, z bohaterką, której wszytsko wychodzi, tekst biegnie, leci wręcz przez kolejne sceny, bardzo skrótowo traktując tło, ale ta końcówka, tak, ta końcówka robi świetną robotę.

Niestety, wygląda na to, że YA wychodzi mi najlepiej. Dobrze przynajmniej, że końcówka wyszła.

na razie jednak u Ciebie widać jakiś, bo ja wiem, optymizm, który przebija nawet przez trudne tematy

Tu mnie zaskoczyłeś, zawsze wydawało mi się, że wychodzą mi raczej takie pesymistyczne teksty. Nawet tutaj, w końcówce, kiedy Magda przystaje do wytwórni – jak dla mnie to raczej smutne. Chociaż, można to interpretować na różne sposoby. Swoją drogą, to ciekawe, jak różnie można tą końcówkę odebrać – albo jak Ty, z optymistycznym wydźwiękiem, albo jak Pendrive, który pisał o smutnym świecie.

Czyli jednak się wyżywam i marudzę, ale nie bój się, teraz już będzie tylko lepiej :)

Oj tam, od razu wyżywasz. Przynajmniej wiem, nad czym popracować w następnych opowiadaniach.

To co widzę, a co jest oczywiście moim subiektywnym zdaniem, to pewna nieporadność w tworzeniu światów. Ty je widzisz, ale czytelnikowi zbyt wiele nie pokazujesz.

Mógłbyś trochę rozwinąć?

Chcę przez to powiedzieć, że te braki, które uważam, że jeszcze widzę w Twoim pisaniu, zostaja przeniesione na jedną z postaci, dając ciekawy efekt wyjścia poza fabułę i wpływania na samą strukturę opowiadania. Pewnie nie to było Twoim celem, ale i tak uważam, że to fajne i zaskakujące, kiedy nad tym pomyśleć ;)

W sumie, pisząc opowiadanie właśnie coś takiego miałam na myśli (ta, wiem, po napisaniu zawsze tak można powiedzieć xD), ale nie sądziłam, że ktoś to zauważy. A tu proszę, udało się!

Bardzo dziękuję za literówki, już poprawiłam, z dwoma wyjątkami:

Starszy mężczyzna wzruszył ramionami, a Magda westchnęła z ulgą, chociaż nie była pewna, czy chciała, żeby buntownicy buntowali się tylko dlatego, że będzie jazda.

Pogrubione źle brzmi. Takie masło maślane trochę

Moim zdaniem brzmi całkiem zabawnie, trochę o to chodziło, żeby podkreślić taką sytuację bez sensu – niby buntownicy, a się nie buntują. Myślę, że gdyby zamienić jedno z tych słów, to straciłoby taki wydźwięk.

Wróżki wyczarowały Magdzie prawdziwy miecz, jaskiniowcom też chciały, ale ci tylko zamaszyście pokręcili głowami.

No, chyba, że prawdziwy. Przecież nie fałszywy.

I tutaj też zostawiłam, jak jest. Chodzi o to, że Magda jest podekscytowana, że ma miecz tak jak w jej ulubionej książce, stąd to podkreślenie – jakby chciała sobie uświadomić, że to dzieje się naprawdę.

 

Pozdrawiam wszystkich :)

Hejka :)

Pewnie powtórzę się trochę z bety, ale co tam. Ciekawa narracja, mi tam wulgaryzmy pasowały, że tak powiem, urozmaicają opowieść. Ciekawy pomysł z tymi pasożytami. Co prawda brakowało mi trochę akcji, żeby można było bardziej wczuć się w bohaterów (trochę to dziwnie brzmi zważywszy że bohaterem jest pasożyt xD), ale to już raczej kwestia moich upodobań, ponieważ opowiadanie, jak na taką historię przytaczaną z dystansu, broni się całkiem nieźle.

Pozdrawiam :)

Cześć :)

Chociaż nie przepadam za opowiadaniami w formie czyjejś opowieści (zazwyczaj wtedy trudno się wczuć w sytuację bohaterów), tutaj udało Ci się przedstawić tę historię naprawdę interesująco.

Co prawda chwilami trudno mi zrozumieć niektóre rzeczy (dlaczego wysłali do formowania tej planety akurat gwiazdę e-sportu, nie lepiej kogoś, kto zna się na rzeczy? Czy nie rozsądniej byłoby na takiej stacji mieć jakiś mechaników, w końcu to tylko roboty, mogą przestać działać. Trudno mi uwierzyć w to, że poleciał tam po prostu gwiazdor z córeczką). Mimo to, nie przeszkodziło to w cieszeniu się historią, bo w sumie nie o to chodzi, opowiadanie jest bardziej baśnią.

Spodobała mi się wizja przyszłości. Formowanie planet, e-sport, kupowanie nowych ciał Sala Odejść. Udało Ci się zmieścić dużo szczegółów w tak krótkim opowiadaniu.

Podsumowując, przyjemnie się czytało.

Pozdrawiam :)

Witaj, bruce

Dzięki za komentarz. Akurat Jumanji nigdy nie oglądałam, więc podobieństwa muszą być przypadkowe. Dzięki za znalezienie literówek :)

 

Cześć, Ślimaku Zagłady

Obawiam się, że w rzeczywistości byłyby to rzadkie przypadki, dużo więcej zdarzałoby się takich, którzy przez zanurzanie się w takich światach traciliby z oczu prawdziwe życie.

W sumie ciekawy temat na opowiadane :) Poza tym, nie sądzę, żeby było aż tak źle, równie dobrze można stracić z oczy prawdziwe życie i przez zwykłe książki, i filmy, i gry komputerowe. Chociaż może rzeczywiście, gdyby można było całkowicie zanurzyć się w ten świat mogłoby to być trochę bardziej niebezpieczne niż taka zwykła książka.

Dobrze przemyślałaś wpływ, jaki na ten baśniowy świat wywarłby limit wiekowy (czy raczej: starania o przyznanie jak najniższego). Bardzo udana też scenka z dołączaniem Magdy do konspiracji

Dziękuję ^^

 

Hejka, TRYTANOTAN 3000

Choć przyznam, że po opisie na betalistę spodziewałem się czegoś bardziej szalonego, skakania z książki do książki, nawiązań do istniejących tytułów, mrugnięć okiem i takich innych

A widzisz, na to nie wpadłam. Ale się cieszę, że i tak jest dobrze :D

Dzięki za literówkę, zawsze mam problem z tą i tę, muszę się w końcu tego nauczyć. Fajnie, że zauważyłeś welociraptory.

 

Pozdrawiam całą trójkę :)

NIe znam się na poezji, ale muszę przyznać, że przyjemnie się czytało. Jeśli chodzi o pomysł, najbardziej spodobał mi się trzeci :D

hej :)

Początek bardzo mi się spodobał, zwłaszcza nastrój tajemnicy i oryginalny świat. Opowiadanie naprawdę zaciekawia i czytałam je z zapartym tchem, niestety nie zrozumiałam zakończenia. Możliwe, że to dlatego, że nie czytałam nic Lovercrafta. W każdym razie, podczas czytania pojawiało się coraz więcej pytań, a na koniec czytelnik nie otrzymuje na większość z nich odpowiedzi.

Ale, mimo to, opowiadanie mi się podobało, nawet bardzo. Świetnie budujesz nastrój niepokoju i tajemnicy. Podobały mi się też te wstawki “do brzegu”. Urealniają to, że całość jest wypowiedzią, poza tym, to taki fajny szczegół jeśli chodzi o światotwórstwo, pozwala lepiej wczuć się w ten świat.

Pozdrawiam :)

Hej :)

Moją opinię znasz już z bety, to tylko powtórzę, że mi się podobało :D Jest humor, jest genialny pomysł na interpretację hasła i dużo absurdu. Spodobali mi się też bohaterowie. Wszyscy różnią się od siebie, chociaż pojawiają się tylko przez krótki czas, to ich cechy charakterystyczne są świetnie zarysowane. 

Biegnę polecić do biblioteki :)

Hej :)

Równie dobre co pierwsza część przygód Llowina, albo nawet i lepsze. Bardzo spodobał mi się świat, wszystkie te nazwy i takie szczegóły jak stalowa tapicerka, to świetnie wpasowuje się do opowiadania. Nazwy sztuk walki są świetne, pszczoła z Pszczolski też, i jeszcze to zakończenie z rowerem… Ech, gdybym miała tak wymieniać, to pewnie streściłabym całe opowiadanie :D

Fabuła też przypadła mi do gustu, niby taka parodia, a zaciekawiło i momentami zaskoczyła. Chociaż po tym, jak podczas spotkania Grażyny z szantażystą Penny zaczęła się zalecać do Llowina, myślałam, że ona tak odwraca uwagę i tak naprawdę jest w to zamieszana xD

Podsumowując, wyszło świetnie.

Pozdrawiam :)

 

Hej :)

Wrzuciłam na batalistę opowiadanie na szalone siódemki.

hasła konkursowe: w krainie wróżek – jaskiniowcy i dinozaury

Dosyć lekkie opowiadanie, dziejące się w świecie, w którym można przenosić się do książek. Wiem, że do terminu konkursu nie ma wiele czasu, będę wdzięczna za każdą pomoc :)

 

Hej :)

Przyjemnie się czytało, dialogi są świetne, chwilami uśmiechnęło. Najbardziej spodobał mi się ten pomysł z Teleekspresem :) Gra słowna z tym kamieniem filozoficznym jest naprawdę pomysłowa.

Zakończenia nie do końca zrozumiałam, będę się jeszcze nad tym zastanawiać, może jakieś wyjaśnienie wpadnie do głowy :)

z drobiazgów:

Do sali wtoczyło się załadowane pacjentem mobilne łóżko

Łóżko załadowane pacjentem dziwnie brzmi, może lepiej: łóżko, na którym leżał pacjent?

– Jak z kamienia. – Piotrek odłożył igłę i zajrzał do tacki.

Czy po “kamienia” nie powinien tu być znak zapytania?

 

Pozdrawiam :)

Hej :)

W sumie mam podobne odczucia, co CM. Poza tym, mam wrażenie, że Ricie wszystko wychodzi za łatwo. Chce się wspiąć na dach, co jest podobno bardzo niebezpieczne – wspina się i tyle. Chce iść za strumyk – idzie. Przez to wszystko nie widać tego niebezpieczeństwa, wydaje się ono takie trochę udawane.

W ogóle fragmenty historii, które są opisane bardziej szczegółowo, niewiele wnoszą do tekstu, a te ważniejsze są jedynie streszczone (np. opis podróży za strumień jest długi, ale o spotkaniu wujka jedynie wspomniane. Tak samo z całym przekonywaniem taty). Może nie wróciłabym na to uwagi, gdyby nie to, że, jak już pisałam, w tych bardziej opisywanych fragmentach nie ma żadnego zagrożenia. Opisy codziennych czynności są fajne, tylko mało oryginalne, więc to nie one są tym czymś, co potem będzie się z opowiadania pamiętało (chociaż ja akurat o nomach nie czytałam, przypomniały mi się książki o pożyczalskich Mary Norton). Ogólnie moim zdaniem trudno napisać coś oryginalnego o małych ludzikach żyjących w naszym świecie, także te podobieństwa nie są wadą tekstu, tylko to, że opowiadanie skupia się przede wszystkim na opisie ich życia, który nie jest niczym zaskakującym. Ale możliwe, że to tylko moja opinia, bo widziałam, że ktoś już wspominał, że opisy fajnie wyszły, a ja jestem raczej zwolenniczką wartkiej akcji.

Ale tak narzekam i narzekam, a opowiadanie czytało się całkiem nieźle. Możliwe, że do takiego odbioru opowiadania przeze mnie przyczyniło się też to, że bardzo podobało mi się Twoje poprzednie opowiadanie i co do tego miałam duże oczekiwania.

Spodobał mi się przede wszystkim twist na końcu, był dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Tak samo nie spodziewałam się tego, że na koniec Rita wróci do taty, chociaż, jak się zastanowiłam, pasuje to  do tego, co wiemy o niej do tej pory.

Ciekawie jest też poprowadzony cały wątek Marsjan. Po tym, jak dowiedziałam się, że wujek przyleciał tronem, myślałam, że to był ten tajemniczy kształt, który widziała Rita, nawet czuł się trochę zawiedziona, a tu się okazało, że Marsjanie jednak istnieją :). To wyszło naprawdę dobrze.

Podsumowując, czytało się przyjemnie.

Pozdrawiam :)

Nagle się wybudził, zaczął zwracać uwagę na szczegóły, że ze światem jest coś nie tak. Stało się to zbyt gwałtownie, wiem, ale można by to związać z Martą, która miała na niego wpływ – w końcu byli rodzeństwem. Gdyby nie ten limit, z chęcią zagłębiłabym się w psychologię Mateusza :(

W sumie tak myślałam, ale nie byłam pewna. Te straszne limity ;)

 

Pozdrawiam jeszcze raz :)

Tarnino, dziękuję! Chyba tylko Ty potrafisz napisać tak długi komentarz i wypisać tak dużo błędów, przy czym wręcz zachęcić do pisania :) Obiecuję, następne opowiadanie będzie (mam nadzieję) lepsze. Proszę o więcej i zaraz przesyłam mój e-mail.

Sonato, muszę przyznać, zaskoczyłaś mnie z tym klikiem. Dziękuję. Bardzo się cieszę, że opowiadanie się spodobało :)

 

Cześć :)

Ale to jest świetne. Pomysł na historię bardzo mi się spodobał, wykonanie zresztą też. Kiedy Dupek i Cwaniak wpadli na pomysł, aby ją napompować wiatrami  parsknęłam śmiechem, co przy czytaniu zdarza mi naprawdę rzadko. 

Mogłam im powiedzieć, kto powie ich szefowi

powtórzenie

 

Pozdrawiam :)

Cześć :)

A ja tam polubiłam Martę. Jest ciekawą, oryginalną postacią i nie podoba jej się szara rzeczywistość. No i ma gust jeśli chodzi o muzykę ;)

Opowiadanie mi się podobało. Pomysł z żywymi kolorami naprawdę ciekawy, chociaż na początku sądziłam, że pójdziesz raczej w inną stronę, a kolory będą miały wolną wolę i gdzieś tam latały po świecie xD chociaż pomysł, który zaprezentowałaś, jest super i pozytywnie mnie zaskoczył (chociaż nie wiem, czy pozytywnie to dobre słowo jeśli chodzi o cięcie języka xD)

Jedyne co, nie rozumiem do końca tej przemiany Mateusza, dlaczego nagle postanowił zabić tego naczelnika. Możliwe, że coś przegapiłam, mogłabyś mnie naprowadzić?

Podsumowując, czytało się naprawdę dobrze.

jeszcze dwie drobne uwagi:

Skierowała się do jadalni. Jej buty dzwoniły o metalową podłogę. Co jak co, ale przynajmniej łatwo zmywało się z niej krew, a odór flaków nie przenikał do pęknięć mogących wytworzyć się w parkiecie. Dlatego właśnie nie zabijało się nikogo w jadalni.

Skoro podłoga była metalowa i łatwo zmywało się z niej flaki, dlaczego akurat na niej nikogo nie zabijano?

Nie tak bujne włosy na łysej głowie

Skoro nie tak bujne włosy, to jednak jakieś włosy były, a zaraz potem jest, że głowa była łysa

Pozdrawiam :)

Hej, NaNa :)

Dzięki za komentarz, literówkę zaraz poprawię. Rzeczywiście, limit trochę tutaj przeszkodził w rozbudowaniu fabuły, może po konkursie, bo teraz za bardzo nie mogę już “grzebać” w opowiadaniu, postaram się to bardziej rozbudować i wyjaśnić te wszystkie nieścisłości.

Cześć, Finkla :)

Bardzo mi miło, że nawet się podało. Tak jak pisałam NaNa, nieścisłości pewnie poprawię po konkursie, ale dzięki za ich wyłapanie. 

Ciekawi mnie, czy kamienie były wielokrotnego użytku… Co konkurs bizarro robi z człowiekiem.

XD raczej nie, ale w sumie, kto wie… To nawet niezły pomysł na bizarro.

Zdanie też zaraz poprawię.

 

Pozdrawiam :)

Hej :)

Nie wiem do końca, co napisać o opowiadaniu. Jest napisane bez zarzutów, właściwie nie mam się do czego przyczepić, ale mimo to nie porwało. Chociaż, myślę, że to raczej wina mojego gustu niż opowiadania, bo to jest całkiem dobre.

Pomysł jest ciekawy, bohaterowie charakterystyczni. Mimo, że opowiadanie jest naprawdę krótkie, to o każdej postaci można coś powiedzieć. A, i, co już było wspomniane, bardzo spodobała mi się gra słów dotycząca bullshit :D

Powodzenia :)

Hej :)

Ale to było świetne. Nie czytałam Twoich poprzednich tekstów, więc nie mogę się do nich odnieść, ale to opowiadanie bardzo mi się spodobało. Przede wszystkim świat, który jest mocno abstrakcyjny, a mimo to taki… nie mogę znaleźć słowa. Prawdziwy? Chociaż wszystko jest właściwie w pewnym sensie metaforą (ta broń przyrośnięta do rąk, zezwierzęceni, wilki), to całość “trzyma się kupy”, wszystko funkcjonuje, i opowiadanie czytane dosłownie też się broni. Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić, o co mi chodzi.

A jak już przypomniałam sobie o tej broni, to muszę zauważyć, że to świetny pomysł. Nadaje opowiadaniu taki absurdalny charakter, pokazuje, żeby nie brać tego dosłownie.

Bardzo spodobał mi się też klimat opowiadania, zwłaszcza fragmenty dziejące się w teatrze. Najbardziej w pamięć zapadła mi scena, jak na początku dyskutują w teatrze i grają w karty. 

Bohaterowie opowiadania nie wybijają się na pierwszy plan, ale to dobrze. Mają wyznaczoną rolę w historii i ją realizują, chociaż pewnie nie zapamiętam ich na długo. Ale to nie szkodzi, ponieważ gdyby byli zbyt charakterystyczni, mogliby przesłonić historię, a tak pozwalają jej właściwie wybrzmieć.

No i zakończenie, chociaż tu mam na myśli ostatnią scenę, a nie moment, kiedy pojawia się smok. Ten nomen t też był dobry, ale nie zapadł mi aż tak w pamięć. W każdym razie, to zakończenie jest takie… przejmujące. Muszę jeszcze przemyśleć, jakie dokładnie niesie przesłanie, ale grunt, że ma w sobie to “coś”. Nie potrafię dokładnie określić, co to jest, ale grunt, że “wchodzi” głęboko w czytelnika i nie chce wyjść.

Pozdrawiam :)

Hejka :)

Sonata, nie do końca rozumiem, co chciałaś przekazać tym gifem xD Ale dzięki za przeczytanie.

Anet, dobrze, że chociaż nie czytało się źle :D

Dzięki za wizytę, miło patrzeć jak Stefan zyskuje kolejnych czytelników  :) 

 <patrzy na Olutę> – Myślę, że tak. Stefan być może się jeszcze pojawi w kolejnych życiowych perypetiach! 

Potwierdzam :D

 

Hej :)

Zajrzałam tutaj z linku w przedmowie drugiego opowiadania o Twardowskich i muszę przyznać, że obie części są świetne :D Nie będę się rozpisywać, bo musiałabym napisać to samo, co pod “kwarantanną”, w końcu oba teksty są do siebie podobne (oczywiście nie że wtórne, po prostu opierają się na podobnym pomyśle). W każdym razie, podobało mi się :)

Pozdrawiam :)

Hej :)

Świetny pomysł. Humor do mnie trafił, fabuła jest odjechana i – jak już było wspomniane – cudownie absurdalna. Postaci są charakterystyczne. Dobry pomysł z dodaniem na początku fragmentu z końca, dzięki temu, chociaż główna fabuła opowiadania zaczyna się w miarę zwyczajnie, od początku wiadomo, że będzie się działo. I dzieje się, oj dzieje :D Także, jednym słowem – jest dobrze.

Pozdrawiam :)

Cześć :)

Przyjemnie się czytało. Wszystkie postaci są charakterystyczne, co zwłaszcza w takim krótkim tekście, nie jest łatwe do zrobienia. Jedyne co, nie potrafię dostrzec, co wnosi ten fragment o niedźwiedziu, któremu postrzelono syna. Znaczy, rozumiem, że on spalił las, ale wcześniej i tak sarna musiała się z niego wynosić. Mimo to, podoba mi się ogólny pomysł, wykonanie też niczego sobie :)

Pozdrawiam :)

 

Cześć :)

Mi nawet spodobała się ta niejasność, chociaż gdyby wyjaśnić ciut więcej, moim zdaniem byłoby lepiej.

Pierwszy akapit jest bardzo długi, zwłaszcza w porównaniu z całym tekstem, wydaje mi się, że gdyby go skrócić lub rozbić na dwa, wygodniej by się czytało.

Ale ogólny pomysł, takiego właśnie niejasnego snu, jest całkiem niezły.

Powodzenia :)

Cześć :)

Całkiem przyjemnie się czytało. Humor w większości do mnie trafił, chociaż nie za każdym razem. Przede wszystkim spodobało mi się w miarę realne przedstawienie bohatera, któremu, owszem, przydarza się wiele dziwnych rzeczy, ale mimo to zachowuje się normalnie, ma realne problemy, mimo, że są przedstawione mocno absurdalnie.

Powodzenia :)

Hej!

W końcu udało mi się przeczytać. Wyszło Ci ciekawe opowiadanie, po becie tego fragmentu zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, więc zaskoczyłeś mnie kierunkiem, w którym poszła fabuła. Chociaż, jak już mówię o fabule, muszę zgodzić się z pozostałymi komentującymi, za łatwo to poszło. W niektórych momentach aż się prosi o jakieś utrudnienia, na przykład podczas ataku tego potwora na statek. Nie wiadomo dlaczego przepuścił on Dawidka, skoro go zauważył, a nie gonił. Tak samo, wspominasz o tym, że na widok kapitana statku i tego, jak on był przyjazny, Dawidek pomyślał, że kapitan go oszukuje lub coś przed nim ukrywa. Taka trochę strzelba czechowa, która nie wypaliła. Czytając ten fragment spodziewałam się jakiejś późniejszej konfrontacji, a tu nic. Można by też pociągnąć jakoś ten wątek z burmistrzem, który poprosił Dawidka o to, by wracając zajrzał do niego i opowiedział więcej o porybach, na przykład mógłby próbować wyciągnąć z niego sekret, gdzie porybowie się ukrywają. To tylko kilka przykładów, tak żeby pokazać, jak wiele niebezpieczeństw mogło się pojawić.

Za to świat wyszedł Ci świetny. Pomysł z porybami uważam za genialny i dopracowany, wszytsko trzyma się kupy, poza tym świat jest bardzo różnorodny, pojawia się jeszcze więcej fajnych pomysłów, na przykład ten szaman, potwór morski z żołądko – płucami. 

Także, podsumowujac, podobało mi się. Czytałam tylko kilka Twoich poprzednich opowiadań, ale nawet w porównaniu z nimi widać postęp :)

Zwierze ujrzało skupisko chat, a w pobliżu nich średniej wielkości jezioro.

zwierzę

Gneluks (+,)gdyby był inteligentny(+,) pewnie zastanawiałby się jak może istnieć miasteczko otoczone skałami z wszystkich stron.

Popłyną głębiej tak, że mógł dotknąć szarego piasku na dnie

popłynął

 

Pozdrawiam :)

Nowa Fantastyka