Profil użytkownika


komentarze: 1159, w dziale opowiadań: 771, opowiadania: 338

Ostatnie sto komentarzy

To prawda, jestem już niemal martwą duszą na portalu, bo przygniotły mnie codzienne obowiązki… :(

Brak nominacji lub piórek to nie jest zła rzecz. Czasem po prostu nic dobrego nie wpada.

Albo raczej – nie wpada nic, co grupa osób siedząca na forum uznaje za dobre.

Nie widzę przeszkód, Mateuszu.

Pozwól, że podam kilka przykładów:

 

Pierwszą z nich były kompulsje, o których nikomu nie mówił, przez lata odraczając udanie się do specjalisty.

A może po prostu “bał się pójść do lekarza”? “Wstydził się”?

 

Wiktor zajmował się zbieraniem śmieci – zawód ten był następstwem pospolitego szabrownictwa.

Przyznam, że nie mam pewności, czy dobrze rozumiem, co właściwie miałeś na myśli.

Być może chodziło o coś w stylu “ jak złośliwie nazywano/określano pospolitych szabrowników”?

 

Za duże złomy metalu mógł otrzymać więcej pieniędzy.

 

A nie po prostu “zarobić”? “Były więcej warte”? “Lepiej za nie płacono”? Możliwości jest sporo…

Dodatkowo: Moim zdaniem liczba mnoga słowa “złom” nie brzmi najlepiej w tym kontekście. Może lepiej “kawałki”, “fragmenty”, “części”, “płyty”? Trzeba by przemyśleć.

 

Część zysku i tak zabierało państwo, gdyż opodatkowanie w tej branży wynosiło blisko dwadzieścia procent. Mniejsza opłata obowiązywała w stosunku do odpadów radioaktywnych

Poczułem się jakbym czytał ogłoszenie spółdzielni mieszkaniowej dotyczące wywozu odpadów :)

To naprawdę można napisać swobodniejszym językiem… Można pokombinować, np. przedstawić w postaci monologu bohatera, który coś tam sobie mruczy pod nosem, kalkuluje itd…

 

jednak Wiktor czuł wobec nich awersję.

Według mnie bardziej tu pasuje “odrazę, wstręt”. Albo jakiś zwrot z “bał się”, “brzydził się” itd.

 

Schowanym w rękawicy palcem gładził zachowane na zdjęciu lico ukochanej.

“Gładził lico ukochanej”: Jak dla mnie – zwrot nie pasujący do tekstu, przestarzały, ewentualnie poetycki. Może “twarz”, ale chyba lepiej po prostu “zdjęcie dziewczyny / dawnej narzeczonej”.

 

Oczywiście to wszystko tylko moje luźne uwagi i na pewno nie każdy się z nimi zgodzi. Mówię za siebie – czyta mi się lepiej teksty, które są napisane prostym, codziennym, w miarę możliwości przejrzystym językiem.  

Nie czytało się źle, głównie ze względu na ciekawy klimat tekstu. Jest fajny pomysł na świat, dobrze budujesz nastrój. Bohater jest całkiem ciekawy, ma historię, własne (?) przemyślenia – wyszło całkiem przyzwoicie.

Niestety – są też i minusy. W narracji często używasz bardzo formalnego słownictwa, które niespecjalnie pasuje do reszty tekstu. Fabuły de facto nie ma, bo przedstawiasz w zasadzie jedną, bardzo prostą scenkę.

Według mnie ten tekst jest zalążkiem czegoś większego, z naprawdę dużym potencjałem – zbuduj historię z prawdziwego zdarzenia, uprość język narracji i będzie opowiadanie godne piórka .

Muszę przyznać, drogi Dysonansie (a właściwie człowieku o wielu nickach, jak przypuszczam), że Twoje dzieło jest dla mnie wielce zagadkowe. Nie będę owijał w bawełnę – mam wrażenie, że się zgrywasz i przy tym setnie bawisz. Niby utwór chaotyczny, interpunkcja żyje tu własnym życiem (nie wyłączając kropek), a jednak tu i ówdzie przemycasz “trudne” słówka, które nie pasują do “reszty obrazka”.

A może czynisz to celowo, czekając, kto się połapie i zwróci na to uwagę?…

Zadziwiające, doprawdy.

Teraz każda czytelniczka będzie z drżeniem serca oczekiwać dzwonka do drzwi.

A może to ten Apacz?

Tymczasem za drzwiami: kurier, akwizytor, kominiarz, pani ze spółdzielni mieszkaniowej… 

Niby nadzieja umiera ostatnia, ale uważna czytelniczka w końcu pójdzie po rozum do głowy.

Ale jak to?

“Mężczyzna posprzątał mieszkanie”?

Nie… To nawet nie fantastyka naukowa, to czyste fantasy!

 

Pozdrawiam, Koalo :)

Myślę, że książka będzie ewoluować w stronę unifikacji ze scenariuszem. Będzie coraz częściej traktowana jako rekonesans na rynku, czy dana koncepcja fabularna / bohaterowie podobają się na tyle, by zaryzykować zrobienie na tej podstawie bardziej kosztownych przedsięwzięć: gier, filmów, seriali.

Chciałbym ponownie zasilić szeregi dyżurnych. Proszę o przydział do dowolnego dnia, może tam, gdzie są największe braki. Oczywiście o ile decyzja w sprawie przyjęcia mnie w poczet rycerzy dyżurnego stołu będzie pozytywna :)

Z drugiej strony, Vacterze, jeśli rozsierdzimy lożę zbyt licznymi nominacjami, może skończyć się to komentarzami zaczynającymi się od "To opowiadanie jest zbrodnią na fantastyce!!!" XD

Masz rację, Outta – zależy mi na tym miejscu. I tylko dlatego nie wpiszę się w wątku rezygnacyjnym, bo taki unik potrafi zrobić każdy. Niemniej, liczę na to, że to, co napisałem wyżej zostanie wzięte przez głosujących pod uwagę i nie otrzymam więcej, niż kilka głosów. Proszę, aby moją kandydaturę rozpatrywać jako ostateczność. Jedynie w sytuacji, gdy naprawdę nie będzie na kogo głosować. A wierzę, że będzie.

Silver, zgłaszasz się?

 

Nie w tym roku. Mam poczucie, że brakuje mi świadomości materii. Muszę uzupełnić wiedzę z teorii literatury, żeby rozsądnie ocenić tekst. Moje komentarze są obecnie nieuporządkowane, nie dość w nich rzeczowej analizy. Skupiam się na czysto wrażeniowym odbiorze, co czasem może być krzywdzące, bo decydując o piórku byłbym zbyt subiektywny. Brak m jeszcze umiejętności wzniesienia się ponad własne odczucia i docenienia tekstu, który jest dobry, ale nie leży w moim szeroko rozumianym guście.

Myślę, że muszę najpierw przekonać forum swoim pisaniem, dostać piórko, odrobić lekcję z pisania rzeczowych komentarzy – i może wtedy. Jeśli dodatkowo będę mieć wystarczająco dużo czasu.

Pomyślałem, że w przyszłym roku spróbuję pobawić się w swoisty “shadowing”, tzn będę komentować teksty nominowane do piórka tak, jakbym był członkiem loży. Ale bez ciążącej na mnie odpowiedzialności. :P

Vacterze, w mojej ocenie ten tekst jest dobry. Nie doskonały, nie bardzo dobry, ale w ostatecznym rozrachunku jest to tekst niezły.

Co uważam za bardzo dobre:

– Świat przestawiony, klimat, pomysł, humor, artystyczne podejście do tematu

Co moim zdaniem wyszło przeciętnie:

– linia fabularna, przejrzystość tekstu

Co może się nie podobać:

– nieco zaburzone tempo akcji, specyficzny język i styl

 

Według mnie jest w tym tekście więcej dobrego niż złego. Największym zarzutem z mojej strony jest sposób w jaki budujesz zdania – niezbyt odpowiada mi styl i pewna, hmm… nadmiarowość, która cechuje Twoje pisarstwo. Preferuję teksty bardziej oszlifowane, wręcz kryształowe pod tym względem. Tutaj mamy lekko nieuczesaną gramatykę, zwroty, które nie do końca mnie przekonują, ale….

 

… No właśnie. Ale. Trudno nie zauważyć, że ogólne ramy, w których się poruszasz, są dość ciekawe. Mam pewne skojarzenia ze współczesnymi sztukami teatralnymi, klimat i pewnego rodzaju artyzm naprawdę przyciągają uwagę.

Zastanawiam się nad odwołaniami do życia portalu – czy będzie nadinterpretacją, gdy powiem, że twój duch poczekalni to przenośnia odwołująca się do sposobu “rozkładnia tekstu na czynniki pierwsze”, a doktor, który próbuje w tych warunkach leczyć jest administracją / lożą?

Sam duch poczekalni jest chyba żartem z “Ducha biblioteki”, czyli konta technicznego, które jest używane do publikacji tekstów bibliotecznych.

Jeśli to odwołania do życia portalu, to musisz pamiętać, że są one bardzo hermetyczne. Dla kogoś spoza portalu ten tekst będzie po prostu groteską / czarnym humorem. 

Chociaż taka dwuwymiarowość i to, że udało Ci się mimo wszystko utrzymać ogólny sens bez konieczności znajomości forumowych uwarunkować, zasługuje na szacunek czytelnika.

Patrząc na klimat tekstu, mam bardzo luźne skojarzenia z Witkacym, a z drugiej strony z Toporem. Chyba nie trzeba uzasadniać, jakiego kalibru jest to komplement.

 

Mimo pewnych mankamentów tekstu, decyduję się go nominować do biblioteki, bo widzę w tym sporo wartościowej treści, która nie powinna tak po prostu utonąć w odmętach poczekalni :D

Przeczytałem, Vacterze. Nikt nie drwił. Bruce uznała, że tekst jest na tyle dobry, iż warto go nominować. Skomentuję w najbliższym czasie.

Bruce, weź pod uwagę, że to Ty możesz mieć rację, a inni nie poznali się na dobrym tekście. Czasem właśnie dlatego, że brakowało im Twojego oczytania i doświadczenia życiowego.

To chyba (nie pamiętam za dobrze) w "Kongresie futurologicznym" było, że szczury wyglądały jakby grały w brydża, ale na szczęście tylko bezładnie rzucały kartami ;) Podobne pocieszenie ;)

Jim ma rację. Chyba każdy, kto trochę poobcował z ChatemGPT zauważy, że to coś niezwykłego. Owszem, popełnia błędy, ale bywa w tym nadzwyczaj ludzki. Bywa, bo czasem myli się dziwnie. Dla mnie działa to trochę tak, jakby wyrwano z mózgu ludzkiego jakiś fragment i przepuszczano przez niego impulsy elektryczne. Da się wyczuć, że temu sztucznemu umysłowi brakuje kilku kluczowych komponentów. Jeszcze. I cieszmy się z tego powodu, bo jak przestanie brakować, to będziemy mieli totalnie przerąbane. Bo nie będziemy mu sięgać do pięt…

Outta – u mnie to wymuszona konieczność. Nie zawsze mam swobodny dostęp do klawiatury, a nawet gdy go mam – nie zawsze mogę / potrafię coś sensownego napisać.

 

Koalo, dokładnie tak. Nie ma sensu się wysilać i niepotrzebnie łamać głowy – jeśli tekst nie ma czytelnej “pierwszej warstwy”, to znaczy, że coś z tym tekstem jest nie halo. A skojarzenia albo się pojawiają, albo nie. To nie partia szachów czy rebus, ale rozrywka :) Przynajmniej w założeniu autora ;D

Dzięki za odwiedziny! :)

Mnie z pewnością do tego jeszcze daleko, ja nadal nominowałabym prawie każde tutejsze opowiadanie (wyłączając oczywiście moje), a już na pewno – co drugie. laugh

 

 

Świadomość samego siebie to połowa sukcesu, by coś zmienić. Jeśli Twoja szczodrość w obdarzaniu ludzi nominacjami wywołuje w Tobie wewnętrzne poczucie dyskomfortu, to wydaje mi się, że mogę zaproponować bardzo proste rozwiązanie. 

Możesz zebrać gdzieś na boku wszystkie swoje typy do nominacji, a z tego co się zebrało wybierz pod koniec miesiąca jeden lub MAKSYMALNIE dwa teksty i nominuj w ostatnim dniu dozwolonym przez regulamin. Taki wewnętrzny casting – druga tura wyborów :)

Jeśli będziesz nominować góra jeden czy dwa teksty w miesiącu, to nikt nie powinien mieć do Ciebie pretensji. Będzie ich trochę więcej niż zwykle, ale wciąż operujemy w ramach zdrowego rozsądku. 

Dlatego widziałbym tam Reg i Tarninę, bo możemy sobie pisać nie wiem jak bizaryczne absurdy, ale poprawność językową warto utrzymać ;) Łamanie zasad poprawnej polszczyzny zostawmy lepiej"awangardzie" ;)

Co więcej – tak naprawdę wszyscy jesteśmy sobie równi, a opinia lożanina jest w gruncie rzeczy tylko jego prywatną opinią, a nie prawdą objawioną. Więc jeśli zostaniesz wybrana do loży, Bruce, to Twoja opinia będzie warta tyle samo, co każdego innego członka loży. Po prostu umawiamy się na forum, że te osoby będą najlepiej reprezentować ogół i tyle. Jak różne są to opinie, widać po zróżnicowaniu piórek w różnych latach. Tekst dziś kwalifikujący się do piorka, dla przyszłej loży moze nie kwalifikować się nawet do biblioteki. I odwrotnie.

Tak robi Bard. GPT chyba działa nieco inaczej. I prawdę mówiąc nie wierzę w to, żeby jego mechanika działania była taka, jak opisują (statystyka wyrazów itd.) bo on jest momentami bardzo twórczy i ewidentnie wyłapuje sporo kontekstów. Można się nabijać, samolot braci Wright też był zabawny…

Dziękuję, Anet. Szczególnie po tym, jak w innym wątku napisałaś, że podoba Ci się coraz mniej.

 

Outta – nie ma za co przepraszać. Przeciwnie – to ja dziękuję, że rozważałbyś nominację mojego tekstu. Porównanie do opowiadania Gekiego bardzo mi pochlebia. Lubię ten tekst i uważam za wartościowy.

Dodatkowo powiem, że “Atramentowa sukienka” jest dla mnie pewnego rodzaju zwycięstwem nad problemami technicznymi, bo 90% tego tekstu powstało na komórce :) Nauczyłem się i mogę pisać z doskoku.

Jest to tym istotniejsze, że ostatnio niestety mam nieco mniej czasu. Ale jakoś damy radę ;D

Jeszcze raz dziękuję!

Nie wiem czy Tarnina będzie chciała, do Loży:P

 

Tez nie wiem, ale byłoby fajnie. Mądra osoba, z przenikliwym, krytycznym spojrzeniem i silnym, wewnętrznym poczuciem sprawiedliwości. Takie cechy występujące jednocześnie to rzadkość.

Ambush, może dlatego, że niewielu chce być w tej nieszczęsnej loży… A nawet jeśli chce, to ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem niż kiedyś.

Ananke, uciekł Ci jeden tekst:

 

Najlepiej zrealizowane hasło konkursowe:

PROXIMA CENTURI – MOJA NAGOŚĆ W BASENIE ODKRYTA [18+] , Ananke

Tekst niezwykły. Z jednej strony napisany ciekawym, plastycznym językiem, z drugiej – niesamowicie oniryczny, utrzymany w logice snu, pełny nocnego, surrealistycznego klimatu. Istna jazda bez trzymanki po sennych skojarzeniach. Temat konkursu zrealizowany na 110%. Trudna tematyka, wysoki kaliber problemów, ale poruszona w sposób lekki, wręcz zwiewny i koronkowy. Zresztą – o tym się nie gada, to się czyta. Oceńcie sami :)

 

 

Co to, u licha, jest motywacja negatywna?

 

Jest to pojęcie naukowe z zakresu teorii zarządzania. 

 

Zwycięzca jest oczywisty, pytanie raczej o kolejne miejsca… ;)

Gratulacje dla wszystkich publikujących! :)

A jednak coś mi tu nie gra z fabułą. Jest jakaś taka za prosta. Po prostu. Bo jest niby intryga, ale mało się dzieje, a jeśli już, to tak trochę na zasadzie deus ex machina – tak jak Pająk czekający w domu Zenona, a potem Bernadetta i gargulec.

 

Golodhu, prawdopodobnie masz na myśli to, że w klasycznej historii “kinowej”, takiej opierającej się na schemacie monomitu Campbella, spotkania z antagonistą zazwyczaj są dwa. W pierwszym bohater przegrywa, zazwyczaj coś traci, potem ucieka, przechodząc przemiany, ucząc się, poznając nowych przyjaciół, by na drugie spotkanie przyjść z eliksirem i ostatecznie pokonać wroga?

Nie wiem, czy to by było najlepsze rozwiązanie akurat tutaj, oczywiście można by spróbować, ale z pewnością tak dobrze zarysowanym bohaterom mogłoby zrobić dobrze, gdyby literek było znacznie więcej :)

Nie mnie pouczać autora, jak ma budować historię, ale na tym poziomie warsztatu chyba nie należy bać się dłuższych historii. Rady o skracaniu, przycinaniu, kondensowaniu tekstu są zwykle dawane wtedy, gdy nie ma się odwagi napisać, że z tą grafomanią nie sposób zbyt długo obcować :D A gdy ktoś pisze dobrze, to czytanie go jest przyjemną podróżą, nie zawsze trzeba zmierzać wprost do celu…

 

Wybacz GS za trzeci już wpis pod tym tekstem, nie mam zamiaru spamować. Po prostu myślę o tekście od wczoraj – więc chyba zrobiło wrażenie ;D

Bardzo zacny tekst. Gorsze zdarzało mi się czytać w drukowanych antologiach i zbiorkach. Zawsze z takimi tekstami jest kłopot – są mocniejsze i lepiej napisane niż to, co zwykle ląduje w bibliotece, a z drugiej strony do piórka brakuje niewiele, lecz jednak brakuje – dosłownie szczypty jakiejś niezwykłości, niespodzianki, zaskakującego rozwiązania – takiej odrobiny wróżkowej magii, która sprawia, że krzyczysz "wow". Tutaj wspomnianego efektu nie stwierdzam, ale jednocześnie informuję, że dla mnie jest to kawał dobrej roboty technicznej i fabularnej. Sporo napisali przedpiścy, ale mnie dodatkowo zostawiasz z myślą, czy czasem za całą intrygą nie stoi Gerwazy, który zza kulis manipuluje Zenonem i jego wspomnieniami. A Pająk jest tylko "pretendentem do tronu", który został skutecznie unieszkodliwiony…

Dziękuję za wizytę i opinię, Chalbarczyk!

Kiedy teraz patrzę tekst na chłodno, zastanawiam się, czy nie powinienem mocniej zarysować konfliktu. Być może wprowadzić jakiegoś głównego wroga? Próbowałem z imbrykowym ludkiem, ale wydaje mi się, że mogło to nie dość mocno wybrzmieć. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że w szalonym tekście jednak niełatwo wprowadza się klasyczne rozwiązania.

Tak czy owak, moje teksty generalnie cierpią na brak wyraźnego antagonisty i to chyba dość poważny problem.

Mnie wystarczy, że wiem, jak aktywny jesteś na disco :P I że w razie czego pewnie pojawiłbyś się na forum i zagłosował / napisał opinię.

Poza tym – serio dziwi Cię, że w loży wolałbym widzieć faceta, który pojawia się w antologiach, którego książkę mogę kupić w Empiku i zaczyna być rozpoznawalny na LC, niż jakiegoś randoma z sieci, którego główną zaletą jest to, że jest sympatyczny?

Wybory do loży to nie jest plebiscyt sympatii. Trzeba oszacować, co dana osoba może wnieść do forum. 

Nie wiem, co odpisze Kam_mod, ale według mnie to raczej oczywiste, komu wypada: osobom aktywnie uczestniczącym w życiu portalu. A nawet bardzo zasłużonym, ale przebywającym na forumowej emeryturze – wypada mniej. Sam się zastanawiam, czy moja aktywność w tym roku była wystarczająca, by decydować o jego losach? Może czas, żeby stery przejęli nowi, aktywni userzy, a nie tacy, którzy wpadają na forum jak meteor: posiedzą z miesiąc, dwa, a czasem mniej i znikają? Muszę to przemyśleć.

Dla mnie w tym roku istotnym kryterium jest również aktywność, tj. względnie zauważalne pojawianie się na forum. W sumie jak ktoś jest aktywny na disco, to pewnie głosować przyjdzie. Z moich typów pewnie połowa zrobi unik, ale co zrobić… No to jedziemy: Reg, Tarnina, Finkla, Outta, Golodh, Gravel, Krokus, Ślimak, Wilk, Mort, Stn, Edward Pitowski, Krar, Irka_Luz. Jak się ludzie powypisują, to będę kombinować z listą. Tak, wiem, jest więcej osob na ten moment. Jestem pewny, że część się wypisze.

A ja zacznę już teraz kombinować, bo ostatnio wydawało mi się, że jest jeszcze tyyyyyle czasu, a potem przyszła proza życia i pisałem po nocy :P

Czasu więcej, bo i więcej znaków :)

A czemu nie, pójdę potrenować :D

Noooo, doooobra…

Ale teraz moja kolej na wybór trzech tematów!

 

Moje propozycje:

- Lampy – niekoniecznie zaczarowane.

- Świat bez końca

- Wybawienie

 

Wybierz jedną z nich. 

 

Proponuję dodatkowe warunki:

– górny limit: 35k znaków

– czas publikacji: 01.02.2024

- zwiększamy stawkę: kto zwycięży w tym starciu, wygrywa cały pojedynek! 

 

Pasuje?

No dobra :)

Maski opadły, wszystko już jasne, więc można zbiorczo odpowiedzieć. Będzie naprawdę sporo pisania, mam nadzieję, że komentarz nie będzie dłuższy niż pojedynkowy short XD

Przede wszystkim, postaram się zbiorczo opisać mój proces myślowy dotyczący dzieci popcornu. Widzę, że często padał zarzut odnośnie niewykorzystania motywu pojedynkowego. Na początku czułem lekką irytację z tego powodu, ale jako że minęło sporo dni od momentu publikacji, ostatecznie doszło do mnie, że to czytelnicy mieli rację, a nie ja (jak to zwykle bywa)…

Pomysł na realizację hasła konkursowego był następujący:

Popcorn – przede wszystkim skojarzył mi się z kinem, popkulturą, komercją, ale też z kulturą społeczeństw konsumpcyjnych ogólnie. Dlatego zdecydowałem się ukazać byt, który “reżyseruje” ludzkie losy, robi coś w rodzaju dubli na planie filmowym, a w końcu aranżuje scenę batalistyczną. Jednym słowem – zachowuje się jak szalony reżyser ludzkich losów, przeprowadzając na niej artystyczne eksperymenty. Kim on jest? Nie chciałem dawać odpowiedzi wprost. W naszej kulturze pewnie powiedzielibyśmy, że to Książe Ciemności, który z jednej strony z ludźmi igra, a z drugiej – ich nienawidzi.

Niemniej, pisząc miałem w głowie podobną, lecz nieco odmienną koncepcję. Czytałem swego czasu o wierzeniach sekt gnostycznych, które pomiędzy prawdziwym Bogiem a człowiekiem umieszczały złego Demiurga, któremu towarzyszyli pomocnicy – Archonci. Być może mamy tutaj jednego z nich – potężnego, może niemal wszechmocnego, ale niekompletnego bożka, który zabawia się ludzkością? 

Generalnie fascynowała mnie od dawna koncepcja bytów wyższych niż człowiek, ale niższych niż Bóg. Trochę nie rozumiem, dlaczego religie świata zwykle spłaszczają tę strukturę, skoro istot mocniejszych od nas na tyle, by spełniać nasze proste rozumienie istoty boskiej może być we wszechświecie sporo? Ale nie ma co dzielić włosa na czworo, bo to się w tekście nie znalazło. Chciałem to jedynie przywołać, co stoi u podstaw tego shorcika :)

Druga sprawa to “dzieci”. Tutaj rację miała Irka Luz. Są nimi szczury. Można interpretować dosłownie, ale pisząc miałem raczej na myśli jakiś wynikowy gatunek świadomy, który powstanie po erze atomu i potencjalnego konfliktu z użyciem zaawansowanej technologii. Być może będzie to jakieś AI, być może cyborgi, hybrydy, twory bioinżynierii? Może dosłownie wykończymy się jako gatunek i coś będzie ewoluować na ruinach naszej kultury? Trudno orzec.

Wojna w tekście również nie musi być interpretowana dosłownie. Jakieś duże wydarzenie, zmieniające postać rzeczy.

Chodzi raczej o to, że konsumpcyjna, technologiczna kultura ludzka, oparta na ciągłym konflikcie, nie może trwać wiecznie. Albo zniszczymy się nawzajem dosłownie, albo w przenośni, na takiej zasadzie, że pojawi się jakiś nowy twór, który rozwój oprze na nowych koncepcjach. 

To nie jest tekst czysto antywojenny. Daje nadzieję, przecież szczury przetrwały i będą sobie działać, w dodatku mając w nosie demona-demiurga, który stracił zainteresowanie tematem i przestał mieszać.

 

I z grubsza tyle, jeśli chodzi o pomysł.

Oczywiście – zabrakło literek, żeby to sensownie przedstawić. Po drugie – po przemyśleniu stwierdzam, że tego typu interpretacje są jednak nadużyciem. Vacter poradził sobie z absurdalnym tematem o wiele odważniej, w sposób brawurowy i dlatego uważam, że należą mu się za to oklaski. Ja poddałem się bardzo szybko, bo gdybym wiedział, że temat “dzieci popcornu” należy potraktować o wiele bardziej dosłownie, to pewnie bym się nie podjął pisania, albo napisał jakąś infantylną bajeczkę o przygodach ziarenek kukurydzy z jednej kolby :) 

 

Na koniec – odnośnie szczurów i gołębi: to nie do końca tak ;D 

Gołąb jest symbolem pokoju, ale i jest ptakiem, stworzeniem skrzydlatym, może budzić skojarzenia z bytem duchowym.

Szczur to stworzenie przyziemne, budzące obrzydzenie, ale z drugiej strony znakomicie umiejące sobie radzić w trudnych sytuacjach. Kojarzy się z bytem typowo fizycznym, walczącym o przetrwanie.

Wzmianki o nich są grą znaczeniową dotyczącą dualizmu natury ludzkiej – duchem ukrytym w ciele. 

Ostatecznie przetrwały oba gatunki, więc przesłanie jest raczej optymistyczne.

 

Osobny wątek to konflikt damsko-męski. On symbolizuje wszystkie konflikty społeczne, które generujemy miedzy sobą. Konflikty na tle rasowym, pokoleniowym, orientacji, narodowościowe… Oczywiście podział na płcie jest najbardziej pierwotny i oczywisty. Nawet powiedziałbym – biblijny, bo mamy Adama i Ewę, którzy się kochają, ale gdzieś tam krąży wąż i a na drzewie wisi sobie jabłko ;D 

 

I tak, wiem – nawaliłem tej symboliki jak wściekły, za dużo i za mało przejrzyście. Ale starałem się, żeby chociaż pierwsza warstwa wyglądała jako-tako, widzę, że jednak niektórym się spodobało :)

 

Ostatecznie wniosek jest taki, że powinienem to napisać prościej, w bardziej oczywisty sposób i trzymać się ram wyznaczonych pojedynkowym hasłem w sposób bardziej dosłowny. 

 

Dziękuję wszystkim zbiorczo za wizytę i liczne głosy. Postaram się nanieść poprawki techniczne w najbliższym czasie. Bardzo dziękuję za wskazanie błędów

 

Krarze:

Trochę odrzuciły mnie elementy fizyczne, bo są dosyć fasadowe: w zasadzie nie wpływają na wydarzenia, stanowiąc jedynie element dekoracyjny

Masz całkowitą rację. W pełni rozumiem Twoją uwagę. Tutaj wychodzi różnica sposobu myślenia, który u mnie jest o wiele mniej ścisły. Ot, ja – gaduła (z raczej marną wiedzą z przedmiotów ścisłych) kontra Ty – inżynier, pracujący w zawodzie. Masz prawo czuć tu pewną irytację i niedosyt. Jednak może pozostawmy to w tym tekście, bo dominującym elementem jest tutaj absurd. Ale nie olewam, nie myśl :) Biorę sobie to do serca i kolejnym razem będzie lepiej, szczególnie w tekście “na poważnie”.

 

Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz dzięki!

 

PS. Ej, ale to było trudne, serio. XD

 

Chciałbym pogratulować mojemu przeciwnikowi zaciętego pojedynku i napisania dobrego tekstu. Żałuję, że nie mogę teraz napisać czegoś dłuższego, bo jestem pod presją czasu, ale napiszę najważniejsze. Liczby są, jak mi się zdaje, po mojej stronie, ale przez stopień realizacji hasła mój przeciwnik walczył w innej “kategorii wagowej”. Dlatego ostateczny wynik pojedynku dla mnie osobiście zawsze będzie bliższy remisowi, mimo że formalnie wygrałem. 

To było niesamowicie trudne, żeby nie powiedzieć “głupie” hasło. Napisanie czegokolwiek sensownego w tak wąskich ramach graniczy z cudem. Jeśli ktoś chce się przekonać i udowodnić mi, że nie mam racji – zapraszam ;D

Dlatego brawa dla Vactera, za rycerską szarżę z podniesioną przyłbicę na popcornowego smoka. Ja zrobiłem ledwie trzy kroczki w smoczą stronę, a potem stwierdziłem, że przemknę sobie chyłkiem obok.

Dziękuję wszystkim czytelnikom i głosującym. Do zobaczenia – gdy będę miał ciut więcej czasu odpowiem wam wszystkim!

Świetnie napisane i robi wrażenie. Pomysł bardzo przekonujący, taka odwrotność “pomnika trwalszego od spiżu”. Prawdopodobnie dla tak krótkiej myśli nie warto byłoby budować dłuższego tekstu – mimo skromnej objętości nie mam poczucia niedosytu.

Ciekawe. Napisane przez osobę wrażliwą. Tekst barwny i poetycki. Niemniej – pewne zwroty wymagają – moim zdaniem – przemyślenia i uporządkowania.

Niestety sam mam problemy z budowaniem i redagowaniem tekstów, więc nie podam żadnych przykładów, jak można poprawić opowiadanie.

Widzę jednak, że w tej kwestii jest wiele do zrobienia. Wiele zdań można zbudować w prostszy i przejrzystszy sposób, unikając powtórzeń i nadmiaru.

Ja bym to wnosił chociażby po tym, że pojawiają się przebicia z prawdziwej rzeczywistości, ktoraą znamy. Gdyby cały tekst dotyczył przygód pomidorów, kobiety z grzebieniami zamiast rąk itd. to co innego. Tutaj autor wyraźnie wskazuje, że ukazana rzeczywistość nie jest prawdziwa. A jak bardzo serio traktuje "bohaterów" łatwo wywnioskować po końcowej przemianie Miękkiego Misia w pstrokatą lokomotywę. I jeszcze to tłumaczenie zielonego jegomościa na końcu… Podano wprost, nie trzeba zgadywać.

Asylum, a czy czasem Edward nie ukazał tych "bohaterów" tak papierowo i bez wyrazu umyślnie, żeby podkreślić, że w rzeczywistości te istoty są tylko tworami imaginacji głownego bohatera? Dla mnie ten motyw był wręcz doskonały – niby czytamy jakąś historię, ale coraz mocniej wybrzmiewa w niej jakiś fałsz, zupełnie jak u osoby, ktora we śnie zaczyna sobie zdawać sprawę, że to wszystko nie dzieje się naprawdę…

Byle nie przetłumaczyli tego tekstu na język angielski, bo z orzeszkami może brzmieć dość szczególnie…

Cześć, Jimie. Nie wiem, jak traktować ten tekst. Z jednej strony jest to rzekomo utrzymane w duchu serii konkursów “grafomania”, sam o tym wspominasz, a jako takie nie powinno być kierowane do biblioteki (wydaje mi się, że była taka prośba Beryla). Z drugiej jednak strony, nie widzę wspólnego mianownika z dotychczasowymi “grafomaniami”.

Moim zdaniem jest to raczej żart, miejscami naprawdę inteligentny, chociaż nie zawsze do mnie przemawiający.

Mam mieszane uczucia. Forma jest zabawna i ogólnie jest to zbiór niegłupich gier słowem i znaczeniami, ale jak na mój gust tekst jest mocno przeładowany.

Jest tego wszystkiego bardzo, bardzo dużo i czytelnik po pewnym czasie zaczyna odczuwać znużenie. Nie odbierz tego w ten sposób, że próbuję tekst krytykować, powiedziałbym, że wręcz przeciwnie, ogólny odbiór jest raczej pozytywny. Tylko to trochę tak, jakby kucharz szczodrym gestem wrzucił do ciasta cały worek rodzynek. Da się zjeść, nawet ze smakiem (jeśli lubimy rodzynki), ale uczucie ciężkości i przesytu pozostaje.

Przydałoby się miejscami nieco “odpuścić”, szczególnie dotyczy to początkowych fragmentów.

Ciekawe zakończenie. Czy bliźniaczki to babcia – Patrycja we wcześniejszych liniach czasu? Jeśli tak, to jest zupełnie logiczne, że otworzy się portal by je ratować :D Ale równie dobrze może wyjść stary wilkołak Mieczysław, przepraszam, Michał i zaproponować głównemu wilkołakowi bohaterowi, żeby dał sobie spokój, bo dziewczyny to tylko kłopoty ;D

PS. Liczyłem, że poczytam o jakichś pierwszych doświadczeniach Patrycji, ale poszedłem pod wskazany paragraf i nic tu nie ma. I teraz stoję na deszczu, moknę, wilki jakieś, kruca bomba..

 

Jeśli naprawdę chcesz znać moje stanowisko, Ananke, to jestem zdania, że przy takich tekstach lepiej wybrać: albo absurd, albo ukrywanie faktów. Podam dwa skrajne przykłady. Edward Pitowski napisał mega absurdalny tekst (na Obłędnię) w bardzo przejrzysty sposób. Znowu "Siedem wrót…" Black Cape okazuje się w efekcie zgadywanką i dużym zaskoczeniem dla czytelnika, ale odnosi się do powszechnie znanych pojęć. Chodzi mi o to, że jeśli ukrywasz przed czytelnikiem prawdziwy przebieg zdarzeń, to jeśli on sam w sobie jest mocno absurdalny, czytelnik jest na przegranej pozycji. I ja też mocno nadwyrężyłem cierpliwość czytelnika w moim tekście na "Obłędnię".

Tropów jest dużo, ale nie wiadomo, które należy traktować dosłownie. Przykładowo – ten fragment o innej planecie potraktowałem jako poetycki opis podgrzewania torebki popcornu w kuchence mikrofalowej, a potem wysypania jej do szklanej miski. Przeczytaj i odpowiedz, czy miałem podstawy do takiej interpretacji ;)

Głównie chodzi o to, że istnieje rasa Adików […]

 

OMG… Nigdy bym się tego nie domyślił. Siedziałem nad tym shortem przez dłuższy czas, usiłując jakoś dopasować do siebie elementy łamigłówki, ale szło mi raczej słabo…

Pod względem językowym wyszło całkiem nieźle. Natomiast zagadka mnie pokonała, prawdopodobnie ze względu na sporo tropów, które mogą wskazywać na coś innego.

Ja nie widzę przeciwwskazań. To chyba nieodłączny element forumowych pojedynków. Aczkolwiek nie mam pewności, bo aż tak tego nie śledziłem :)

(jeśli efekt zamierzony, to dalsza część tego zdania może zostać wrzucona do kosza)

Tak, to taki żart. Mam dość hermetyczne poczucie humoru :D

 

Resztę błędów poprawiłem, gratuluję bystrego oka! :D

Dzięki za wizytę i za opinię. Cieszę się, że “siadło”.

A jaką drogą można by pójść, żeby teksty nie straszyły absurdem?

 

Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu, w wiosce zamieszkanej przez hobbity. Ze względu na szczególny kształt masywu skalnego, górującego nad osadą, nadano jej nazwę Wzgórza Kukurydzy. Złośliwi dodawali, że po katastrofalnym pożarze towarzyszącym ostatniemu najazdowi orków, była to kukurydza prażona…

 

:P :P :P

Zapraszam wszystkich do głosowania i lektury! Dziękuję tym, którzy już odwiedzili wątki pojedynkowe :)

Cześć. Mamy powyżej 10k znaków, więc to jednak nie short, tylko opowiadanie :)

Przeczytałem z przyjemnością. Masz dobry warsztat, ale to nic dziwnego, bo zdaje mi się, że chyba zajmowałaś się zawodowo tłumaczeniem? Chyba że coś pokręciłem, ale to w sumie drugorzędna kwestia.

Nie zaglądałem za często do Twoich tekstów, może to błąd, bo pamiętam jak ładnie poradziłaś sobie w pojedynku z Zanaisem i tam szczególnie zaskoczył mnie właśnie dobry warsztat, imho lepszy od Zanaisowego w tamtym, konkretnym pojedynku. A to nie nie jest takie łatwe, bo Zanais pisze świetnie.

Jeśli chodzi o tekst powyżej – hasło miałaś makabryczne. Ja bym sobie nie poradził, dlatego chylę czoła za podjęcie wyzwania i zrobienie z tego bardzo przyzwoitego tekstu.

Coś mi się widzi, że nie jest to dokładnie to, czego oczekiwały założenia konkursowe, niemniej – tak zupełnie obiektywnie – opowiadanie jest całkiem niezłe.

Fabularnie głowy nie urywa, ale język, sposób budowania napięcia, klimat, tak ogółem wszystko, co wynika z warsztatu wyszło bardzo na plus.

Co prawda spodziewałem się jakiegoś mocniejszego twista na koniec, ale i w obecnym wydaniu wyszło całkiem przyzwoicie.

Na pewno kilk biblioteczny się tutaj należy.

Chyba “najładniej” napisany tekst, który przeczytałem w tym konkursie. Czuć doświadczone pióro.

Bardzo podobała mi się oniryczność tekstu i zbudowany klimat.

Ciekawym doświadczeniem było wzięcie udziału w betowaniu, za co dziękuję.

Ostateczna wersja tekstu jest naprawdę dobra, podobało mi się – w szczególności pomysł na zakończenie. Hasło łatwe nie było, jak i cały ten konkurs.

Powodzenia, ode mnie polecajka w wątku do biblio.

Ale brakowało jakiegoś kontekstu czegoś co by te szaleństwa spinało albo wyzwalało.

Możliwe, że powinienem silniej zaznaczyć pragnienie uwolnienia się. To zwykle dodaje tekstom dynamiki, a czytelnik kibicuje bohaterowi w jego zmaganiach.

U mnie bohater zachowuje się nieco nieprzewidywalnie – ostatecznie wiadomo dlaczego – ale w praktyce ludzie wolą czytać o zmaganiach bohaterów z krwi i kości, a nie wycieczkach krajoznawczych czarnych dziur :)

 

A czy on nie był pod ziemią?

Ma kilkugodzinną (co najmniej) lukę w pamięci, więc może być gdziekolwiek :)

Błąd poprawiony.

 

Dzień z życia prawdziwego studenta :P

Wszyscy jesteśmy studentami! :D

Edwardzie, ja rzadko ulegam emocjom, ale muszę powiedzieć, że to, co nam tu zafundowałeś jest kompletną DEKLASACJĄ konkurencji. Wykonanie jest niemal bez zarzutu. Niby proste, niby monomit, ale robisz to z taką lekkością, jak mistrzowie baletu kwaśnych pomidorów :)

Cieszę się, że nie wziąłem tego hasła. Niby miałem pomysł, jakieś koszałki opałki o walce ze zmutowanymi przywódcami czerwonej rewolucji w jakichś piekielnych odmętach, ale przy tym co zademonstrowałeś, czuję się jak literacki karzeł. I cieszę się, że to trudne hasło wziął ktoś, kto poradził sobie z nim we właściwy sposób.

Tekst jest fenomenalny. Myślę, że to nie tylko piórko, ale nie będzie źle wyglądał w zestawieniu do głosowania na tekst roku. To jest sztuka, chłopie. Ostatni raz poczułem coś podobnego przy “Koniach” Zanaisa.

Przemykasz bo bardzo trudnym temacie, ledwie go sugerując między wierszami, a mimo to w wyobraźni czytelnika manifestuje się on w mocnej, wręcz mięsistej formie.

Ech, ale to było dobre. Naprawdę.

Bibliotekę już masz, więc nominuję do piórka.

Miałem podobne spostrzeżenia, co Krar. Z reguły da się przebudować zdanie / napisać nowe o podobnym znaczeniu, gdzie nie występuje “się”. Po prostu czasem wymaga to nieco większej ingerencji w tekst. Też mam z tym problem i nie raz pisałem całe fragmenty od nowa ;)

Cześć, Finklo!

Powiadasz, że kiedy człowiek patrzy w stronę czarnej dziury, ona patrzy w stronę człowieka? Czy czarna dziura, nie mogąc się do nikogo odezwać, czuje się wyobcowana?

To bardzo prawdopodobne. Tym bardziej, że czarna dziura ma na to wszystko bardzo dużo czasu :D

 

Doceniam końcówkę – ładnie to pokazałeś. Jak dla mnie dość poetycko, ale jeszcze po dobrej stronie granicy.

O, dziękuję. Może częściej będę miał odwagę na takie eksperymenty, ale starając się nie przesadzić :D

 

No i dzięki za klika!

Fajny short. Dla mnie twist jest taki, że nie ma twistu. którego się spodziewałem :D Chodzi o to, że wyczekiwałem klasycznej pętli, tymczasem nie zdecydowałeś się na to rozwiązanie. Przez to całość jest delikatniejsza i subtelniejsza w wyrazie. Klikam.

czy w pełnej zbroi płytowej da się wiosłować?

 

Da się nawet biegać i robić gwiazdy. Sam nie próbowałem, ale widziałem demonstrację powyższych czynności przez osoby zajmujące się rekonstrukcjami.

Tylko dla mnie to nie jest wiedza, raczej ciekawostki. Widocznie inaczej rozumiemy temat. Dla mnie solidna wiedza wymaga lat nauki, wysiłku i ponadprzeciętnych kompetencji intelektualnych. Oczywiście trochę inne oczekiwania przed człowiekiem stawia filozofia, inne historia a jeszcze inne chemia czy fizyka teoretyczna. Ale zdobycie wiedzy na poziomie, powiedzmy, uniwersyteckim to już coś godnego podziwu.

Mam jednak wrażenie, że mówisz o czymś, co powszechnie nazywa się “wiedzą ogólną”, czyli zbiorem podstawowych faktów, funkcjonujących w społeczeństwie, a dostępnych poprzez przetworzenie ich i rozkolportowanie wśród maluczkich przez tzw. popularyzatorów nauki. 

Problemem tej “wiedzy” są bardzo daleko idące uproszczenia modelu, mogące prowadzić do przeinaczeń, czy wręcz kompletnego niezrozumienia właściwego sensu odkrycia. 

Jakby każdy napisał tysiąc znaków dziennie (średnia dla drabble), za dwa miesiące walczyłby z górnym limitem :P

Ciekawe jak to rozwiązali w literaturze opisującej działania wojskowe i konflikty zbrojne, bo zauważyłem, że tam często lubią zagłębić się w detal, a trochę trudno to zrobić nie wymieniając nazwy karabinu / helikoptera / pojazdu opancerzonego itd.

Hej. Podobało mi się. Bardzo ładne, plastyczne opisy. Chociaż motyw miejsca zmieniającego się, będącego w wiecznym ruchu, jest dość oklepany, to mi to szczególnie nie przeszkadzało. Nie zawsze trzeba wymyślać koło od nowa. Motyw wojny i miłości… hmm, troszkę za dużo patosu jak na mój gust, ale ok. 

Język mi odpowiada, w zasadzie jedynym zarzutem jest lekka siękloza, która wkrada się w tekst tu i ówdzie. Poza tym – naprawdę fajnie wyszło.

Nominuję do biblioteki i pozdrawiam :) Klimat naprawdę ciekawy, opisane sprawnie i gdybym zobaczył w tym anturażu nieco więcej fabuły, pewnie nominowałbym do piórka :) Pozdrawiam i życzę wielu sukcesów.

Cześć Ambush :)

Dzięki za klika i wizytę.

Wierzę, że nie było łatwo przebrnąć przez ten tekst. Szczególnie, że świadomie wprowadziłem narrację w różnych osobach i czasach, co w tak krótkim opowiadaniu musiało wywołać uczucie chaosu. Niby miało, takie założenie konkursowe, ale i tak brawa dla wszystkich czytelników za przebrnięcie przeczytanie :) Myślę, że te zabiegi narracyjne pogłębiły poczucie absurdalności, chociaż może jedynie utrudniły odbiór. 

Na pewno w “zwyczajnym” konkursie bym w ten sposób nie pisał ;D

 

Zglaszaj, Koalo! Od mądrych uzasadnień niech będzie loża, a zwykłemu użytkownikowi moim zdaniem wystarczy tłumaczenie, że tekst podoba mu się tak nieprzeciętnie, że postanowił "zaskarzypytować" w adekwatnym wątku :)

przy okazji – czemu?

 

Może dlatego, że idea forum jako bytu stanowiącego przedszkole/zaplecze twórcze NF, wypaliła bez dodatkowych zachęt w postaci “srebrnych piórek”? Nie trzeba – ludzie sami wysyłają teksty do redakcji i faktycznie wielu forumowiczów jest ostatecznie drukowanych.

Kiedyś czytałam opowiadanie sf, w którym cała planeta żyła.

A ja takie, w którym żyła cała gwiazda! XD

 

Końcówka już więcej wyjaśnia, trochę mi szkoda, że tak wprost, ale z drugiej strony – co byś miał słuchać marudzenia innych czytelników, że “o co chodzi?”, “ale czemu nie wiadomo” ;p

Niestety – mamy bardzo różne doświadczenia jako czytelnicy i zbyt wiele razy już słyszałem, że coś jest niejasne, albo po długim milczeniu wpadały komentarze w stylu “aleosochozi”. Myślę, że teraz balansuję w przestrzeni między klasyczną łopatą i typowym dla mnie zagmatwaniem ;D

 

Niesamowity fragment. Czytam tak już z piąty raz i pojęcia nie wiem, co mam napisać.

Ło, Pani! Aż spąsowiałem :) Ten fragment jest akurat bardzo “mój”. Kiedyś pisałem inaczej, ale zbierałem mega wciry w komentarzach za słowne rozpasanie. Dlatego uciekłem w pisanie stylem neutralnym, reporterskim.

Widzisz, jest mnóstwo osób, które wręcz nienawidzą takiego stylu.

Mimo wszystko od dawna zastanawiam się nad bardziej “szczerym” pisaniem i ten tekst był krokiem we wspomnianym kierunku. Najbardziej fragment z ratownikami i później ten z królową. W głębi duszy jestem niesłychanie sentymentalny. Moje pierwsze próby pisarskie to poezja, wiersze białe. Niemniej – mam świadomość, że obecnie takie pisanie jest przyjmowane niechętnie, momentami wręcz z agresją. Współczesna proza boi się emocji, bo te generują najwięcej zarzutów o “grafomańskość” tekstu.

Dłużej by o tym można, ale to już OT.

 

Bardzo dziękuję za opinię i klika!

Ale weź mi skrytykuj choć trochę, żebym miała co poprawiać. ;p

Nie ma sprawy. Żarty z gazami nie do końca pasowały mi do reszty tekstu. Głównie dlatego, że nastawiłem się na klimaty oniryczne, a nie ironiczne :)

 

A klimaty nie Twoje z powodu…? Bo jestem ciekawa. ;)

Preferuję teksty, gdzie podstawowe zależności przyczynowo skutkowe są zachowane, a klimat dziwnego snu/absurdu jest wprowadzany poprzez jeden lub kilka elementów fantastycznych.

U Ciebie ta typowa “logika snu” jest zachowana, a właściwie “odtworzona” z natury – w każdym razie mnie się często zdarza tak śnić, ale miewam też sny bardziej spójne, bliższe życiu i teksty oparte na tych drugich są mi po prostu bliższe.

Chyba podobny “zawiech” miałem u Krara – też bardzo dobry tekst, ale konkursową logikę snu widziałbym w nieco innym wydaniu. I to naprawdę nie jest jakiś zarzut, kwestia osobistych preferencji.

 

Prawda. Bardzo zacny short! Dołączam do grona usatysfakcjonowanych lekturą.

Nowa Fantastyka