Profil użytkownika


komentarze: 68, w dziale opowiadań: 61, opowiadania: 26

Ostatnie sto komentarzy

Sprytnie wstawiasz tropy wyjaśniające niedopowiedzenia. Zastanowiło mnie jak bohaterka oddała ciało do skanowania bez aktu zgonu czy czegoś innego, ale przypomniałem sobie scenkę z małolatami na skuterach z zerwanymi zabezpieczeniami i kończące ją zdanie, że wszystko można obejść i bach! ładnie się to dopięło. Barszcz porównany do krwi, sugeruje jasno, że coś krwawego nastąpi. No i ulubiony od pewnego czasu nóż elektryczny wyjaśnia, jak doszło do "zgonu". Wszystko się ze sobą uzupełni i jest na swoim miejscu. Przegląd potraw fajnie zawiesza akcję. Me gusta. Pozdrawiam

Dlatego facet po ślubie potrzebuje brudnego garażu/warsztatu. Tam żona nie zagląda zbyt często, a koledzy owszem XD Przyjemnie się czytało.

BosmanMat moja myśl, że to opko o eutanazji zalęgła się, bo pomyślałem o przeludnieniu. Eliminacja chorych i starych, coś w ten deseń. Dlatego mi brak ludzi nie pasował:)

Reg, gdybym napisał, że tytuł nawiązuje do postaci Króla, to musiałbym przyznać rację, ale napisałem, że nawiązuje do powieści, w której jedzenie szczurów jest istotnym elementem.

Oczywista oczywistość, że jadł szczury (stąd tytuł nawiązujący do znanej powieści) Przyczyny zagłady? Hmm… Stawiałbym na asteroidę, to tłumaczyłoby pył, który zasłonił słońce. Sposób narracji można też odczytać tak, że on mówi sam do siebie. Po prostu ogarnia go szaleństwo z powodu samotności, tak jak Tom Hanks i jego słynny Wilson na bezludnej wyspie XD. Moim skromnym zdaniem opowiadanko zawiera wystarczająca ilość szczegółów. Gdyby wszystko było podane na tacy, stałoby się mniej intrygujące.

Początkowo myślałem, że chodzi o przymusowa eutanazję. Brak ludzi mi trochę nie pasował. Pomysł dobry. Miło się czyta. Wulgaryzm pod koniec, jakoś nie pasuje do tej spokojnej narracji. Chyba, że chciałeś podkreślić zmianę nastawienia postaci z pogodzenia się z losem na bunt przeciw rzeczywistości ale wtedy należałoby wprowadzać stopniowo zmianę stylu.

Coraz lepiej! Nie będę Ci wypominał przecinków i potknięć gramatycznych, bo są tutaj specjaliści od tych spraw :) Na gorąco dwa zastrzeżenia: Po co usypiać wychodzących z podziemi? Społeczność żyjąca na powierzchni mogła ich po prostu przywitać. Czemu na litość boską bohaterowie się nie pocałowali po wyznaniu sobie miłości!? Uścisk ręki?! Aha jeszcze jedno. Trochę za mało piszesz o emocjach postaci. Wyjście z podziemi, to jednak życiową decyzja. Powinny ich trapić strach, wątpliwości itp. Postaw się w ich sytuacji. Co byś czuł? I na koniec. Oni wydobyli się z jednej klatki do drugiej. W końcu kosmici trzymają ludzi w rezerwatach. Jest lepiej bo zobaczyli niebo, oddychają świeżym powietrzem ale jednak wciąż są w pułapce. Pomyśl o tym.

"Malarz" wyszedł ci lepiej. Pomijam goryle, bo z tego można wybrnąć, dodając coś o gorylach zbiegłych z laboratorium :) ale to, że bohater podpala chaty, nie przejmując się pozostałymi uwięzionymi członkami ekspedycji… Hmm nie przemyślana scena. Brak konkretnego zakończenia sugeruje, że to fragment. Prawda? Nazwisko Konewka, dobry zabieg. Dzięki temu czytelnik od razu wie z którym z bohaterów ma fo czynienia. Znaczące coś nazwiska ułatwiają czytanie, czasem wprowadzają element humoru. Pozdrawiam

BasementKey, początek miał brzmieć patetycznie w stylu amerykańskiego SF z lat 60' . Taka zabawa konwencjami. A co do drugiej wątpliwości. Mamy już system e-obywatel, którego zabezpieczenia pewnie są na poziomie admin: user, hasło: user XD

Iluzja, dobrze, że nie widziałaś tego filmu, bo do jego strawienia trzeba mieć dwanaście do czternastu lat i żyć w latach osiemdziesiątych :) Chociaż lubię horrory klasy C, to nie dałem rady obejrzeć tego filmu.

Dzięki Marcin Robert, to była krotochwila napisana na nocnej zmianie. Raczej nie będę dalej eksploatował tematu, ale Twoje sugestie są świetne na pełnowymiarowe opowiadanie. No cóż, "mądrzy kosmici" z pewnością mają komputery z AI i można sobie wyobrazić, że przesiane przez automat dane wprowadziły ich w błąd. Poza tym miało być z humorem więc nie chciałem męczyć dłużyzną i zbyt szczegółowymi wyjaśnieniami. Wierzę w wyobraźnię czytelników :D

gnoom, zaczerwieniłem się:) Dopiero zacząłem spisywać pomysły, które chodziły mi po głowie i cieszę się, że wzbudzają zainteresowanie.

gnoom i Nevaz, cieszę się, że się wam spodobało. Jak już pisałem wyżej, świadomość jest skutkiem ubocznym manipulacji genetycznej. To opowiastka z przestrogą :)

Ten, tego tak, to jest jak już człowieka zaszufladkują, wszystko z jednym się kojarzy BasementKey XD

Świadoma Dziura Ozonowa, to żona Władimira Ozonowa, która że względu na rozpustny tryb życia, przezwana została we wsi Dziurą Ozonową XD

Regulatorzy, jak zwykle czujna :) dzięki, poprawię się :) BasementKey– świadomość to efekt uboczny manipulacji genetycznych Każdy postępowy wynalazek miał efekty uboczne (dziura ozonowa, odpady nuklearne itp.) Tutaj postęp to zastosowanie GMO, a świadomość jest efektem ubocznym. Może ten gen powstał w wyniku jakiegoś eksperymentu, rozniosły go owady i wszedł w skład DNA zwykłych roślin. Na pewno nie było to umyślnie wprowadzone ulepszenie. Taki był zamysł.

Irka_Luz, wiem o wpływie lodówki na pomidory, często żona mi o tym przypomina, żebym nie wkładał niektórych warzyw do lodówki.

Nie chciałem, żeby pomidory umierały po zerwaniu, bo śmierć kojarzy się ze zgnilizną i rozkładem.

Pomysł na schładzanie pomidorów zaczerpnąłem z programu o przygotowywaniu posiłków z insektów. Tam robactwo było trzymane w lodówce, żeby wpadło w letarg i mniej się ruszało.

Czy w finale jest zawoalowana scenka masturbacji? :D Moje osobiste wrażenie. Sprawnie, barwnie językowo napisane, tylko czy warto tyle wysiłku wkładać w taką prostą historyjkę? Aha, Księżyc, jako satelita ziemi, z dużej litery :)

Realuc – dzięki za wyłapanie baboli. Niby patrzyłem i sprawdzałem ale zawsze coś umknie, nawet w krótkim tekście:)

 

maciekzolnowski – cieszę się, że się podobało.

O ile dobrze zrozumiałem:) Kozioł udaje się w misję samobójczą do Jerozolimy. Ma wysadzić Morię, jakieś święte miejsce. Myśli i zachowuje się jak terrorysta-fanatyk, ale ma obiecane, co najmniej tysiącletnie życie w cyfrowej symulacji. Tutaj istotna różnica, bo nagroda za śmierć w jihadzie to tylko obietnica i jest kwestią wiary. Natomiast bohater ma zagwarantowany raj, wie gdzie i w jakiej formie.  

Oczywiste nawiązania do śmierci Jezusa, jakoby Kozioł miał odegrać rolę zbawiciela. Może i w to wierzy? Rany w tych samych miejscach, co na ciele Jezusa i okrzyk przed śmiercią, parafrazujący słowa Chrystusa. Zgrabnie wplecione w opowieść.

Z tekstu wynika, że bardzo potężna i wpływowa organizacja stoi za zamachem. Po co taka organizacja angażuje się w coś tak bezsensownego? Zniszczenie miejsca kultu nie zniechęci ludzi do wiary, raczej wzbudzi agresję i nienawiść. Chyba, że o to im chodziło?

Ok, teraz zaczyna się komplikować:

Odliczanie w czasie transferu umysłu zawiesza się. trzydzieści… trzydzieści… trzydzieści itd

Potem Kozioł w panice wykrzykuje: Latarniku, czemuś mnie opuścił? i dostaje śmiertelny postrzał w serce. Pytanie: Co ma znaczyć Za późno!? Za późno został zabity, aby zapobiec eksplozji. To oczywiste. Ale czy transfer świadomości się powiódł? Czy było za późno?

Ja się skłaniam ku takiej interpretacji. Transfer się nie udał, Kozioł trafił w zaświaty i dlatego mówi, że jest lepiej niż mógłby sobie to wyobrazić. W innym miejscu jest powiedziane, że jako umysł zamknięty w cyfrowej rzeczywistości, będzie mógł sobie wykreować raj, jaki sobie tylko wymarzy, wyobrazi. Skoro przekracza to jego wyobrażenia, to musi być wykreowane przez kogoś innego, więc po prostu umarł i trafił do raju.

 

Jarane było? XD Kiedyś istniało radio jazz, a w nim po 22, była audycja "windą na szafę", a w niej przez godzinę dwóch radiowców przerzucało się absurdalnymi tekstami. Podejrzewałem, że coś w studiu palili. Właśnie z tym mi się kojarzy twój tekst.

Jest postęp :) Opowieść ma ręce i nogi. Czytelnik się w niej nie gubi. Jest przyczyna jest skutek i více versa. Widzę, że zacząłeś unikać niepotrzebnych charakterystyk epizodycznych postaci. Ładnie zacząłeś opisem rynku i jego gwaru, potem przeszedłeś zgrabnie do fabuły. Na finiszu zabrakło trochę bardziej szczegółowego wyjaśnienia Kto? Co? Jak? Po co? Coraz lepiej ci to wychodzi.

"Poza tym nie miał przywdziane nic, dumnie wypinając odsłoniętą, jasną klatkę piersiową zbrązowiałą nieco od Słońca." – jakoś mi to zdanie nie leży :( Taki zgrzyt, bo poza tym przyjemnie się czyta. Historyjka ma potencjał. Mógłbyś nieco rozbudować. Może coś na temat zleceń, jakie altruistyczny zabijaka wykonywał. Może jakieś plotki o tym, czemu nie bierze kasy. Jakiś taki niedosyt pozostaje.

Sprawnie posługujesz się językiem, tylko zabrakło porywającej fabuły godnej takiego stylu. No i ta dziewczyna. Z tekstu wynika, że jest leniwa i głupiutka. Ciągle śpi, a chłopak ciągnie ten kierat zorganizowania wycieczki :) Mam wrażenie, że przydługie barwne opisy, trochę zniweczyły zamiar oddania pośpiechu. Bardzo dobrze taki zabieg sprawdza się, kiedy odpisujesz wysiłek, a nie pośpiech. Czuć w tekście swobodę pisania, czekam na coś opartego na fajnym pomyśle, bo to pewnie była wprawka-ćwiczenie.

Ale to w zamierzeniu miała być przygoda w realiach fantazy, czy popularyzowanie lewicowych idei w owym świecie? Pierwsze wrażenia, bez analizy szczegółowej. Trójka czarnych bezsercowców ucieka przed wojenną zawieruchą. Spotykają rewolucjonistów, którzy uwielbiają przydługie moralizatorskie monologi w stylu socjalistycznym. Potem okazuje się, że czarni najemnicy przeszli trening podobny do wiedźmińskiego, a jeden z nich jest wybawcą ludu pracującego miast i wsi. Tak to odebrałem i tak przeciętny czytelnik zrozumie. Nazwa "bezsercowi" jest niezgrabna. Poćwicz warsztat na krótszych jednowątkowych opowiadaniach, a do tego pomysłu wróć, jak będziesz lepiej panował nad opowiadaną historią. Nie zniechęcaj się. Pozdrawiam

Niestety wiele błędów. Outta Sewer wyłapał dużo ale to nie wszystko. Mi się w oczy rzucił: "…taborecie o lekko eskimoskich rysach" Wstawiasz dialogi i opisy nie tam gdzie trzeba. Nie wiadomo jak wyglądają chłopcy, za to odpisujesz babcię, czekającą na tramwaj, która już pewnie nigdy nie spotkają. Pobieżnie ale jednak. Dialog z tą babcią, też nic do fabuły nie wnosi. Natomiast, kiedy chłopcy spotykają Matuszkę, jak mniemam, jedną z ważniejszych postaci, brakuje szczegółowego opisu tego spotkania. No i gdzie emocje? Bez nich postacie są mdłe. Dwóch chłopców szuka noclegu. Nie mają pieniędzy. Nie wiedzą gdzie są. Boją się? Martwią? Przemyśl to, jak prowadzisz swoją opowieść, bo może masz dobry pomysł a nic fajnego z niego nie będzie

Dziękuję za wszystkie komentarze. Niektórych tekst rozbawił, innych skłonił do przemyśleń, część się zbulwersowała, paru nie znalazło w nim nic ciekawego, ale tak czy tak cieszą mnie wasze reakcje. Pozytywne opinie podbudowują, a te negatywne skłaniają do cięższej pracy. Jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie.

Cześć krar85, część Olciatka, już was poznałem w komentarzach pod moimi wypocinami, a teraz się przywitamy. Uznajmy to za zamierzoną zabawę chronologią :)

Długo się zabierałem do przeczytania, bo na hasło "sport przyszłości" od razu mam flashbacki do filmów z lat 80' 90', których nie trawiłem, w ogóle nie trawię filmów o sporcie:) na szczęście się przemogłem. Jest akcja, jest klimat, no i zakończenie. Finał sprawia, że nie jest to zwykły opis nawalanki. Koncepcję czasu, jako łańcucha muszę jeszcze raz przeczytać, bo chyba nie do końca zrozumiałem. Wszyscy cofają się w przeszłość i co 3,14m zapisuje się kolejna kopia zawodnika?

Niestety nie wybroniłeś się tym "narratorem wszechwiedzącym". To Robert patrzył przez teleskop i on zaobserwował kolizję ze słońcem. Zarzucano ci, że opowiadania są jak streszczenia bo odpisujesz głównie akcję, wydarzenia. Nie budujesz klimatu. Nie chodzi o dodawanie fabuły, bo fabułę masz, tylko jest ona pobieżnie streszczona. Ok, dodajesz dialogi, jest plusik. Dokładny opis postaci, która nie ma wpływu na wydarzenia i jej wygląd nie ma znaczenia dla akcji. Po co? Mam na myśli profesora. Piszesz o Niemcu, który kulę ognia załatwił sam gaśnicą. W tym miejscu aż się prosi o opis, zbudowanie napięcia, podkreślenie jakie to było niebezpieczne itp. Fabułę musisz w atrakcyjny sposób sprzedać. Wydarzenia muszą być przemyślane. Przyczyną i skutek, logiczne następstwa. Skąd czytelnik ma wiedzieć, że obcy źle się czuli na Słońcu? Nawet słowa o tym nie ma. Wrócę do Roberta– astronoma amatora. Nie ma śladu w tekście, jak ów Robert zareagował na to co zobaczył. Czy był szczęśliwy, podekscytowany, może zaniepokojony. Nic na ten temat. Ćwiczysz, próbujesz i fajnie, ale zamiast pisać kolejne teksty, wybierz jeden i poprawiaj go, aż będzie dobrze. Napisz, przeczytaj, popraw, prześpij się, znów przeczytaj, popraw, aż do skutku. Staraj się patrzeć na swoje teksty z punktu widzenia czytelnika. Ty wiesz, co miałeś na myśli, czytelnik nie. Pozdrawiam

Jak Robert mógł zaobserwować uderzenie jakiegoś obiektu w Słońce w środku nocy? Po co obcy atakują ziemię, skoro pierwotnie wylądowali na Słońcu i takie warunki im najwyraźniej odpowiadają? Po co profesor udziela wywiadu, skoro nie ma nic do powiedzenia? Czy w badaniach nad obiektem obcych braliby robotnicy ze szlifierkami? Chociaż, Niemiec z gaśnicą wymiata :) Tekstowi brak spójności i logiki. Kompozycja leży. Przemyśl najpierw co piszesz i po co. Szkoda teraz analizować tekst pod względem interpunkcji czy gramatyki.

BasementKey– istotnie fantastyki, w klasycznym jej rozumieniu, nie ma. Ale zakładając, że sama wiara oparta jest na fantastycznych opowieściach… Nie chcę teologicznej dysputy zaczynać, bo jeżeli ktoś wierzy, to uznaje treść Pisma, dogmaty itp za fakty.

A co do wosku lanego na krocze – może przy okazji chciał wytępić wszy łonowe :D

Outta Sewer – twoja interpretacja zwala z nóg (na kolana) już w połowie zdania zgubiłem wątek :D

A poważnie, to fajnie, że tekst, aż tak dał ci do myślenia. Nie jest istotne, co ja miałem na myśli pisząc, istotne co czytelnik z tego weźmie, jak to zrozumie. Pisałem na zasadzie zestawienia sacrum – profanum/ cielesność – duchowość. Głównym założeniem było postawienie pytania: Co jeśli lek okaże się trucizną? Lekiem miało być zadawanie sobie bólu, przewrotnie, okazało się, że ból mnichowi sprawia erotyczną przyjemność.  

 

Nie powinno być: Napisane na kolanach, edytowane w apce pornhuba? ;) 

nie wiedziałem, że pornhub ma apkę, ale cóż, jestem jeno amatorem w dziedzinie internetowej erotyki, nie to co ty XD

Dzięki za komentarz.

Roastuj Outta, pokaż na co cie stać XD

"Opowiastka o mnichu, co w zimnej celi, twardym rzemieniem, walczy o duszy zbawienie"– Taki tytuł oszczędził by z piętnaście słów w treści opowiadania XD

Tytuł i motto (fikcyjne i z fikcyjnym autorem) są integralną częścią tekstu

99 + tytuł= 100. Liczyłem kilkukrotnie.

Przeszedłem grę. Nie mam za bardzo czasu, żeby sprawdzić inne ścieżki ale… No właśnie ale… Mimo, że czytałem pospiesznie, to wyłapałem sporo błędów. Mam na myśli takie byki, jakie od razu kłują w oczy. Powtórzenia, kulawo zbudowane zdania, literówki. Musisz staranniej pracować nad tekstem.  

Co do samej gry, wybory są zbyt oczywiste. Wystarczy odrobinę logicznego myślenia, żeby wygrać. Paragrafówki, które pamiętam, zawsze miały kilka miejsc w przygodzie, gdzie należało dokonać wyboru w ślepo. Coś w stylu: Dziewczyna oferuje ci jabłko lub gruszkę. Co wybierasz? A potem okazywało się, że jedna z tych rzeczy ratowała bohatera przed śmiercią.

Jest nieźle ale może być lepiej. Nie poddawaj się. Zdaję sobie sprawę ile pracy kosztuje zrobienie dobrej paragrafówki.

Łooo Jezuśku, to jeszcze ktoś pisze takie gry!? Pamiętam z zamierzchłych czasów takie książeczki, cykl Wehikuł czasy (chyba)

Fajna historyjka. Już wiem skąd pochodziły banany na święta w PRL-u. Cyganka z komórki wyjmowała:) Na końcu masz błąd "pęsętą"– jedno "ę" za dużo. A tak nawiasem mówiąc, w końcu się dowiedziałem, jak się piszę "pęseta", jakoś byłem przekonany, że przez "en"

Zapowiadał się ciekawy pojedynek. Kto kogo zmusi do poddania się jego woli. Ona zorientowała się, że on nią manipuluje za pomocą swojego talentu, a on nic nie podejrzewał, aż do końca. Gdyby on zaczął się domyślać, że coś jest nie tak, choćby po tym jak ona przejęła inicjatywę, mógłbyś to troszkę pociągnąć. Raczej spodziewałem się zakończenia w którym on daje się namówić na przywiązanie do łóżka, czy zasłonięcie oczu i kiedy już jest bezbronny, rolę się odwracają. Domyślam się, że facet dzięki, swojemu darowi, zdobywał zaufanie kobiet, a potem je zabijał. Wszystko na to wskazuje, szczególnie, że jego kolejna "ofiara" nie wykonuje poleceń jak automat ale stawia pewien opór, Wacha się. Natomiast ona wydaje mu polecenie samookaleczenia i już… Troszkę to nielogiczne. Dar daje przewagę ale nie władzę absolutną.

Dzięki MTF i Outta. Półpauzy opanowane:)

 

“– Panie, zawzięte są. Straże je próbowały rozgonić ale nic to nie dało. Potem za mury się schronili i rzeką, że bab zabijać nie będą. Dziesięciu jeno zbrojnych mamy, a bab ze setka.”

Co do powyższego fragmentu, umyślnie użyłem formy męskiej “schronili”, żeby było jasne, że o strażników chodzi. Co prawda w zdaniu jest użyty rzeczownik “straż” i chyba poprawnie powinno być “straż się schroniła” – wtedy jednak, wątpliwości kto się schronił byłyby uzasadnione. Doradca wypowiada swoje kwestie w sytuacji stresowej, wiec wybaczmy mu drobne nieścisłości gramatyczne:)

Z radą Outta Sewer usunąłem kilka przecinków. Zmieniłem kilka słów np. pospólstwo zamiast prostactwo, żeby zdania brzmiały zgrabniej.

 

MTF brak opisów, charakterystyk, szczątkowe didaskalia, to wszystko było z góry zamierzone. Niemal czysty dialog, podkreśla (przynajmniej wg mnie) tempo wydarzeń, a jak wspomniał Outta, dodatkowe informacje, tworzenie atmosfery, kreowanie szczegółowej wizji świata, tutaj akurat, nie było niezbędne. Spowolniło by akcję i tekst byłby “rozlazły”. Was, jako czytelników, pewnie, też nużą obszerne opisy wstawione ni z gruszki, ni z pietruszki, tam gdzie akurat w tekście powinna dziać się akcja. Hitchcock był mistrzem suspensu:)

NearDeath, dzięki za wypatrzenie błędu. Już poprawione. Coś dłuższego już jest w planach:) Nawet bardzo konkretnych.

Nie opiszę wizji piekła mamony, bo nie mam żadnej fabuły w którą mógłbym taką wizję wkomponować :( Sprytnie zagrałeś strojem rzymskiego legionisty, od razu kojarzy się z ukrzyżowaniem, co wyznacza schyłek starych bogów. Lucyfer najpierw występuje w stroju magika/sztukmistrza. Czyżby nawiązanie do Bułhakowa? Aha, drobna uwaga. Skoro ukrzyżowanie Jezusa oznacza schyłek i śmierć starych bogów, to Charon jest samotny i bezrobotny od ponad dwóch tysięcy lat, a nie od tysiąca, czy tysiąca pięciuset. Ładnie by się uzupełniało, strój legionisty, ze stwierdzeniem, że Charon jest samotny od 2000 lat

A jakby tak wstawić opis tej krainy mamony? Już wspomniałeś na początku opowiadania o piekle Dantego, więc na przykład 9 kręgów korporacyjnej ścieżki kariery?

 

Moja osobista teoria z pogranicza fantastyki, jest taka, że, fotka przeszła przez australijski serwer, zanim pojawiła się na portalu NF. Dzięki za powitanie Aneta i NearDeath

Hej wszystkim, szczerze mówiąc szukam motywacji do spisania pomysłów, które chodzą mi po głowie:) i jakiś inspirujących znajomości z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Ps. Gdyby ktoś wiedział, czemu moja fotka profilowa wyświetla się do góry nogami plz help:)

Polecam Slasher i Curon. Do oglądania dla czystej rozrywki po pracowitym dniu:) Klimat umiarkowanie mroczny, fabuła do ogarnięcia nawet na wpół śpiąco. Aha i mała ciekawostka: wieża zatopionej wioski, z serialu Curon, naprawdę istnieje.

Nowa Fantastyka