Profil użytkownika


komentarze: 230, w dziale opowiadań: 163, opowiadania: 99

Ostatnie sto komentarzy

Mając, zdawałoby się, idealne warunki: cisza, spokój, nikogo w domu, pies śpi, sąsiad akurat nie raczy mnie muzyka disco lat 90 etc etc… nie napiszę nic. Bo te idealne te warunki nadają się np do bezmyślnego przeglądania Internetu w celu znalezienia jego końca. Najlepiej mi się piszę i "najpłodniej" kiedy: – nie mam na to zupełnie czasu; – powinnam robić coś cholernie ważnego; – dnia następnego mam coś dużego, stresującego; – jest godzina 4 nad ranem.   Tadam!

Również podpinam się do tych, co chwalą ten tekst :) Chociaż pogubiłam się, poczytałam raz jeszcze i takie "aaaachaaaa!" :D więc efekt na czytelniku osiągnięty.   Pozdrawiam, ~ A.

Gdzieś tam było jakieś "pochylanie się w górę" czy coś w ten deseń, ale od wyłuskiwania błędów są tu lepsi ode mnie ;) Ogólnie poczytałam to, szybko i nawet za jednym zamachem. Historia fajnie się nakręcała, zakończyła jednak dość… no gdzieś w połowie domyśliłam się zakończenia.   Ogólnie jest na +   Pozdrawiam, ~ A.

Jak? Normalnie, legendy miejskie nie były związane z tematem mojej pracy, ale że gdzieś tam na orbicie fruwają, mogłam dodać wzmianke o nich. legendy ludowe, prosze bardzo – 72 tomy Etnografii O. Kolberga ;)

Pisałam w swojej pracy dyplomowej o miejskich legendach jako o następczyniach legend ludowych. Ale konkretnymi przykładami się nie podpierałam ;)

Beryl – całą, ale zamieniać się nie chce. Jednak robienie za jurora musi być paskudnym zajęciem. Czułabym się jak Wodecki czy inny Wojewódzki, nieee. ;)

"Konfrontację…" poczytałam, chyba nawet całą. Nie wszystko co prawda opatrzyłam komentarzem (tak po prawdzie lwią część nie), sama nawet coś od siebie dodałam. Ale nie… mało mi wojenek ;)

Kina ostatnio z braku czasu nie oglądam, a z telewizji to jedynie namiętnie i od lat Simpsonów ;) A co do tekstu o tym, co robisz każdego dnia, Alicjo, czytałam go wczoraj. W pracy. W 7 godzinie mojej pracy, mając przed sobą wizję kolejnych 5 w tym samym mniej więcej położeniu. Fajnie było byś na studiach, fajnie.

Początek był fajny, serio :) Nie to, że we mnie jest jakiś sadysta – raz jeden zrobiłam krzywdę zwierzakowi i to jak miałam nie więcej niż 5 lat. Moja papuga straciła przeze mnie kilka piór, ale i tak mam do dziś wyrzuty sumienia, że Pan Klemens pewnie cierpiał z tego powodu.   Wracając do opowiadania – smutne, psychiczne dziewczynki jakoś pasują mi do dżapońskich produkcji kina grozy kategorii Ź i nie mogłam przestać tak odczytywać tego tekstu. Ogólnie no… przeczytałam, szybko nawet, jednym tchem, ale nie zapamiętam pewnie na dłużej niczego. Może jakby nie był to tak bardzo wyrwany z kontekstu tekst byłabym bardziej usatysfakcjonowana.   Pozdrwiam ~ A.

Znalazłam kilka jakiś bzdurnych literówek, coś tam w szyku mi nie grało. Ale są ode mnie lepsi w wyłuskiwaniu i wytpisywaniu tutaj niedociągnięć :) Ogólnie przeczytało mi się szybko, miło ( chociaż w połowie opowiadanie stało się cholernie mało przyjemną wizją przyszłości!). Końcówka… zaskoczyła mnie, nawet się uśmiałam.   Podobało mi się, serio. Gratulować też mogę, bo dziś mało co mi się tu podobało.   Pozdrawiam ~ A.

Mimo wszystko nie rzuciło mnie na kolana, trzymając długo w tej niewygodnej pozycji. Stąd też nie rozumiem skąd ogólnie wyczuwalny zachwyt nad tekstem.   Pozdrawiam ~ A.

Wrzucania scenki, bo nie opowiadania z masą drobnych błędów i kilkoma powazniejszymi (czy tylko mnie się wydaje, że szyk / złożoność niektórych zdań jest karkołomna?) i zaraz pod tym tekstem tłumaczeniem się, że to taka stylizacja na Lema to jak dla mnie strzał w kolano.

Cieżko czytało się te dialogi przez archaizmy, niekiedy – mam wrażenie – wplatane na siłe. Poza tym dziwość opowiadania, niepokojący klimat jest czymś, co kupuję :)   Pozdrawiam ~ A.

Wrócę i poczytam, bo zaczęłam, ale za bardzo czas mnie goni, aby móc się wczytać mocniej niż po przysłowiowych łebkach.   A piszę, aby mi mrygało na liście ;)

Chciałam napisać coś mądrego, ale czytając komentarze tych co nade mną zdążyli tu coś skrobnąć – nic nie dodam więcej

Imię Róży też warto przeczytać

Nie czytałam tego poradnika Kinga, ale widzę, że sporo osób go poleca. Tak z ciekowści zapytam: jest tam rada w stylu "napisz 500stronicową ksiażkę, rozwiń milion wątków w niej i wszystko skończ 2 akapitami na ostatniej stronie"? ;)

zapowiada się ciekawie. Jest trochę literówek, parę przecinków nie działa, ale są lepsi ode mnie, którzy to wyłuskują i mają to za dyscyplinę sportową ;) Wrócę doczytać, napisze pewnie coś konstruktywnego, ale nie dziś.   Pozdrawiam ~ A.

Szlag, nie mam pojęcia kto wymyślił penicylinę bez zajrzenia do Wiki :D a żeby nie było, że taki ze mnie ignorant w kiecce, zapytałam też siostry, kuzynki i 2 kumpli – też nie wiedzieli. Można więc uznać, że nie kojarzenie tej  postaci jest normą.

Drogi autorze, nie możesz zmuszać czytelnika do odczytania tekstu tak jak chciałbyś, aby to pojął. To nierealne. W teorii literatury są takie dwa pojęcia: intencja autora --> czyli to jakbyś chciał, aby czytelnik odczytał Twoje dzieło; intencja czytelnika --> jak czytelnik odczytuje Twój tekst, zawarte w nim symbole, na podstawie swoich doświadczeń. Jeszcze jest intencja tekstu, ale ją pominę. Nie mniej te dwie wymienione przeze mnie intencje nie mają szans na całkowite pokrycie się. Więc jeśli Syf kojarzy muchę z gównem to ma rację :)   Pozdrawiam

Czekaj… życiowy pierdoła wyszedł na targ po bułeczki, ale usłyszał dziwny głos, nakazujący mu iść do cyganki-dysortograficzki, wiedziony przeczuciem trafia do niej jak po sznurku. Zadaje nieznajomej jedno z najważniejszych pytań w życiu, a otrzymawszy odpowiedź ginie na wojnie, bo tak? ciut… ciut infantylne ;)

ogień trzaska w kominku ludzkim rozmowom rytm nadawały dźwięki kolęd --> 2 lata mieszkam z muzykiem, to wiem, że tu coś nie gra ;) Co do muchy – mucha nie pasuje. Tzn mucha pod sufitem pasuje do elementu letniego, zimą muchy śpią. Dalej powstrzymam się od interpretowania semantyki, bo jak ktoś zapisuje coś kursywą to mam wrażenie, że to tak poważne musi być, że ni hu hu nie zdołam tego pojąć :(

Karp… ryba z wąsami… przeskakiwanie przez, no nie mur, ale przeskakiwanie, oj autorze stąpasz po cholernie kruchym lodzie!   Ogólnie opwoiadanie mnie rozbawiło, acz gdzies w 2/3 coś mi "nie pasowało" i spodziewałam sie jakiegoś dziwacznego zakończenia. Obstawiałam, że Lucek będzie psem, nie trafiłam.   Czytałam z przyjemnością, ale nie nabrałam jakiejkolwiek czci dla mordu ryb co roku   Pozdrawiam ~ A.

Przyznam się, że odwołania do Nowego Testamentu nawet nie brałam po uwagę, ale… może okazać się to pomocną wskazówką ;) dziękuję

"Wyznania młodego pisarza" U. Eco, ale z zaznaczeniem, że jesteś już po lekturze większości jego dzieł fabularnych ;)

Dłuższego… nie wiem, zobaczymy. Teraz poczytam co tam mogło się urodzić z dusz zmarłych bez chrztu i się okaże ;) Dziekuje bardzo za poczytanie i za uznanie :)

Nie. W temacie konkursowym w hyde parku nie ma znaczków przy tytułach opowiadań, ba, po tytule nie ma nawet wypisanego autora, więc nie trafiłeś z diagnozą.   Pozdrawiam ~ A.

Witam podoba mi sie dynamizm wywołany takim, a nie innym zapisem. Jesteś, autorze, świadom własnego pióra jak że o ja cię. :) Na samolotach i walce powietrznej się nie znam ni w ząb, ani ni huhu, jednak czytało mi się dobrze. Ogólnie bardzo pozytywne wrażenie.   Pozdrawiam ~ A.

Ogólnie to widzę sporo niepotrzebnych słów. Spieszę wyjaśnić. Walka (opis walki) winien się charakteryzować dużą ilością czasowników – bo to ruch i ogólnie robi nam się "szybciej" w tekście. Tego nie brakuje u Ciebie, więc +; aby walka była jeszcze szybsza powinien autos odpuścic sobie zdania wielokrotnie złożone. Imiesłowy są jeszcze wg mnie dopuszczalne, chociaż niektóre ich konstrukcje z tymi -łwszy, -wszy czyta się tak hardkorowo, że należy uważać. Paskudzisz tekst wspomnianymi słowami. Dla przykładu "Monivrian zesztywniała, czując na krtani lodowate ostrze sztyletu" a może by bez tego lodowatego? albo bez sztyletu? Krócej to jest będzie lepiej. Lodowate ostrze dodaje więcej do heroizmu, a niepotrzebny heroizm jest be.   Pozdrawiam ~ A.

Zupełnie nie moje klimaty. Zupełnie, do kwadratu i tym podobne. Więc nie mam zielonego pojęcia o tym, czy to ma prawo zadziałać w kosmosie, czy nie, jak, po co, działa etc. Ale opisujesz to w taki sposób, że nie trudno mi w to uwierzyć jak w prawdę najjaśniejszą :)   Zabawne dialogi, ładnie poprowadzona narracja.  Nie mam sie do czego przyczepić, więc mimo że to sifi jestem zmuszona przyznać, że czytało mi sie miło, łatwo i przyjemnie.   Pozdrawiam ~ A.

Każdy przypadek pewnie jest mocno indywidualny, więc ciężko ocenic pracę załogi.

Obawiam się, że tekst powstał na tyle szybko (przez moje gapiostwo), że nawet zapomniałam, które to było kolano. I zdaje sobie sprawę, że obsceniczność, brutalność scen nie spodoba się 9 na 10 czytelników, bo zwyczajnie nie. Być może gdyby konkurs był na opowiadanie (a więc i fabułę), a nie jedynie na scenkę to pojawiłaby się logiczność, rozwinięcie, zakończenie i co tam jeszcze, co sprawiłoby, że obsceniczność nie byłaby tylko wesołym bieganiem po łączce i rozlewaniem krwi, flaczków etc.   dziekować za poczytanie :)

Jeśli poczułam się przez kogoś obrażona – zgłaszam to, nie mam sił na przepychanki z czytelnikami. Wierzę, że są tutaj osoby dbające o trzymanie w ryzach niektórych ludzi. Jeśli nie – no trudno, przeżyję, ale pozostanie mi czystość sumienia :)

I jeśli to możliwe, prosiłabym o usunięcie komentarzy pod opowiadaniem, które nie odnoszą się do teksu. :)

Hej. Zgłaszam Nafariel, pod moim tekstem http://www.fantastyka.pl/4,56843582.html nie mam nic do wylewania wiadra pomyj na opowiadania, krytyke konstruktywną lub nie, również jestem w stanie z godnością przeżyć. Jednak nie zniosę przykrych ocen mojej osoby, inwektyw pod adresem autora, czyli moim, kiedy nie byłam nawet nieprzyjemna dla drugiej strony.   Z góry dzięki za chociaż upomnienie. Pozdrawiam ~ A.

Jednak prosiłabym o powstrzymanie sie od komentarzy pod moim adresem. To konkurs na opowiadanie, a nie na osobe autora. Z mojej strony nie padło ani pół złego słowa o kimkolwiek, więc również proszę, aby to działało w dwie strony. Z góry dzięki

Przede wszystkim ode mnie nalezy sie pochwała za sam tytuł. Na liście tych 40 konkursowych opowiadań, zwróciłam uwagę najpierw na Twój tekst. To plus. Tytuły są ważne, chociaż ja jeszcze nie umiem wymyślach takich ładnych.   Jeśli zaś chodzi o sam tekt. Dużo chaosu, zmiany perspektywy. Akcja udaje się ciągnąć szybko, ale ja jako mało lotny w umyśle czytelnik, gubie się, musze wracać i doczytywać, aby po chwili: "Acha… to już wiem kto z kim i czym. To jadę dalej" Nie wiem, nie chce doradzać… może wartoby skupiać się na akcjach konkretnych postaci, a nie tak czasem o tym, czasem o tamtym, a wszystko w jednym akapicie.

Mimo wszystko nie odczuwam popełnienia jakiegoś karygodnego błędu w konstrukcji świata jak i psychiki bohaterów. Rocky jest świrem. I kropka. Działa jak świr, więc już tylko świr podobnego pokroju mógłby ocenić czy działa w tych ramach prawidłowo czy nie. Świr to świr, ma swoje popędy, chucie, sposoby myślenia nieliniowego i działania nie dające się przewidzieć. Więc prawdopodobieństwo popełniania takich jak opisane czyny wydaje mi się całkiem sensowne.    A narracja bezsronna, to i nie było powodu, aby narrator stawał za kimś i trzymał się jednej perspektywy.   I serio, cholernie się ciesze z Twojego, Nefariel, oburzenia :)  

Musze przyznać się, że czuje zaskoczenie, takie mocne. Zwłaszcza, że nie miałam pojęcia, że w literaturze jest jakieś tabu… coś, o czym nie wypada pisać, ale widzę, że jeszcze nie raz zostane nieźle zaskoczona ;) Nie miałam w zamiarze opisywac brutalnych scen, bo być może przez to będzie brzmiało poważniej, nie. Tłumaczenie dalej po co, czemu, po kiego i jak opisałam nie ma sensu – tekst ma się bronić sam.   Ale bardzo mnie cieszy, że mimo wszystko krótkie opowiadanko bez fabuły właściwie, wywołało takie reakcje.

Pewnie nie powinien robić masy innych błędów. Ale jak autor jest gapa i dowiaduje się o konkursie w dzień, który jest ostatnim do zgłaszania tekstów, to tak potem to wyglądą. Dziękuję za poczytanie.

Zamierzony? No mnie nie kupił w jakikolwiek sposób. Staram się trzymać zasad - powiedzmy - decorum, czyli stosowności stylów. Łączenie zachodnioeuropejskiej kultury z kulturą skośnookokich mi nie pasuje. To coś jak zagryzać sake ogórkiem kiszonym - no nie wypada i tyle.

 

Co do drabli - popełniałam je kilkakrotnie, specjalistą nie jestem. Ale myślę, że winno się wystrzegać jak ognia postrzegania tego gatunku jako czegoś, co podchodzi pod prozę poetycką lub - o zgrozo - wiersz wolny lub prozę wierszowaną. Dużo ludzi uważa, że w tekście na 100 słów musi być minimum tona poetyki, nie musi.

Czepiacie się tych kolorów księżyca. W ludowych wyobrażeniach księżyc przybiera kolory: krwi, krwi z robą, kości, soli i paru innych. Nie ja to wymyśliłam, a właśnie ludowa wyobraźnia :)

 

Jak znajdę chwilę to podłubię w tekście jeszcze, dzięki za czas jaki musiałaś poświęcić na wyłapanie ich.

Jakże zachodnioeuropejski tytuł, który wgryzł się w tę kulturę z korzeniami nie pasuje mi do skośnookich kitajców. I to w tak krótkim tekście. Nic, zgrzyta mi, nie przeboleję.

Wiem jak działają konkursy.

Wiedziałam z góry, że nie wyrobię się z całością, a ten wstęp - chociaż nędzny - może uchodzić jako samodzielny tekst.

Cały tekst zbudowany na dialogach. W dodatku czasami wymyka Ci się spod kontroli, drogi autorze, ich zapis. Wygląda to zwyczajnie brzydko, kiedy po wypowiedzi bohatera zaraz przechodzisz (w tejh samej linijce) do jakiegoś opisy sytuacji. Nie ładnie. Samych opisów też mi brakuje, można było nieco je rozbudować. 

Dialogi... ach tak. Ich mankamentem jest to, że samym zapisam nie oddajesz jakiejkolwiek emocjonalności wypowidzi / bohaterów. Wszystko jest takie jednakowe, "z metra cięte". 

 

No, to chyba tyle. Błędów nie wyłapuje, nie pokazuje palcem - bo mi sie nie chce ;) Leń ze mnie. 

Może spróbuj nie porywać się na tak wielkie motywy? Cóż, koniec świata z pewnością do nich należy. Napisz historię o kimś "zwykłym", bez aniołów tych ciemnych i niekoniecznie. 

Jeśli człowiek nie wierzy w swoje pisanie to może i lepiej, że nie chce startować? 

Midorii, czekasz na konkurs, do którego zgłoszą sie tylko 2 inne osoby? W sumie można i tak, ale wiadomo, że im więcej uczestników tym weselej! :)

"Pan Stark" trąci mi trochę tłumaczeniem Władcy Pierścieni przez Łozińskiego i jego "Bilbo Bagoszem"

Nie znosze słówka poganie, znaczy to tyle, co "niewierni" "niewierzący", a przecież wierzący byli bardziej. 

i nie, nie jest to zarzut, doskonale wiadomo, że pierwsze teksty zapisane inaczej niz w łacinie pochodzą chyba z XII wieku, gdzie przejęliśmy już model łaciński konstrukcji zdania. Raczej chodziło mi o sama nierówność pierwszej cześci do drugiej, przez to jakiś fałsz mi sie tutaj wkrada. 

Ja zwyczajnie bardziej ufam M. Janion niż Mickiewiczowi :) I nie chce mi sie teraz, wybacz, szukac źródeł w gramatyce historycznej, bo nie jest to na to miejsce. 

Co do pochodzenia słowa "Słowinian" od "słowa" to muszę, niestety, rozczarować. 

Większośc naukowców tak uważa - nie, wiekszość naukowców szuka na siłe potwierdzenia w tym, co powiedział Mickiewicz. Tak, nasz wieszcz badał słowiańszczyznę, i - aby było romantyczniej - wysnuł właśnie taka geneze słowa.

 

Bliżej słowka "słowianin" jest niemieckie słowo "sklave" oznaczające tyle co niewolnik. Jak po angielsku to brzmi, wszyscy raczej wiemy.  

Zauważyłeś, że zupedłnie inne konstrukcje zdaniowe masz w pierwszym fragmencie, a inne w drugim? O zgorozo ten pierwszy jest zapisany w sposób bardziej łaciński. 

 

Nie podoba mi się. W podobnych rozmiarach sa ludowe "bajki", które etnografom dyktowali ludzie starsi. I ci ludzie bez szkoły uzyskiwali lepszy klimat, mieli barwniejszy język narracji. 

Miał byc obrazek, migawka, fotografia? Może i udalo się to jakoś osiągnąc, ale mnie nie podoba sie do cna. Zwyczajny bełkot, z którego nic nie wynika, chociaż niektórzy może uznają, że jest ładny.

 

Pozdrawiam

~A.

Myśle, że to nie jest coś, co możemy odgarnąć. Moda sprzed 500 lat jest dla nas mało zrozumiała, ciężko jest znaleźć logiczne powody jej wprowadzenia. Więc nie ma co, moim zdaniem, gdybać.

Kurcze... zdałam sobie sprawę, że jestem "modelowym" czytelnikiem, który lubi opowiadania z pierdolniętymi bohaterami, do tego niech będzie nimfomania i wisienka na torcie.

Szlag.

Momentami przesadzasz z zaimkami, których jest za dużo w tekście.
Nie podobał mi się również opis nieba nad peronem. Chciałeś na siłe stworzyć pseudopoetycki opis, ale wyświechtne jak stare gacie metafory nie robią zbyt dobrego wrażenia. Nie w takiej narracji.

Ogólnie brakło mi jeszcze opisu ludzkich zachowań, niby wspominałeś, ale chciałabym więcej :D

A tak pomijając to wszystko, to czytało się nawet zgrabnie, historyjka nie znudziła mnie, dobrnęłam do końca. Pociąg do piekła - też fajny motyw.


Pozdrawiam.

Nie, czrodzieje to nie mój konik. Jeśli w utworze wiem, że wystąpi taka postać, to nie biore się nawet za lekture. Nie lubię, nie chce, nie wierzę w to, a lubię kiedy nawet fantsy ma w sobie jakąś dozę prawdopodobieństwa - jak dobry horror.

I do tego mroczny mag z czarnym kapturze, czarnym płaszczu, czarnej szacie i czarnym we łbie kojarzy mi się bardzo z motywami Młodopolskiej poetyki. Która przejadła mi się zaraz po tym, jak skończyłam liceum i poszłam na studia.

Och i jeszcze jedno źródło mi się przypomniało :)

Gdyby ci się chciało, poszukać "bardziej" to wiele bibliotek ma mikrofilmy, skany i kserówki magazynów z tamtych lat. Chętnie udostępniają, jeśli powiesz, że to do pracy naukowej :) I tak na ten przykład Biblioteka Narodowa udostępnia wszystkie swoje dzieła, które akurat ma poskanowane, na m@ila, na okres 30 dni.

Opracowania, które mam w domu kończą się na 1890 roku, szkoda, nie pomogę
Ale słyszałam, że serial "1920 wojna i miłość" jest świetny pod względem właśnie strojów. Nie mam jednak ani materiałów - jak wspomniałam, ani większej potrzeby sprawdzania tego.

Pozdrawiam.

Jeeeej, akapit tekst napisany ot tak. może w kolejne po chleb? Albo między jednym przystankiem tramwajowym, a drugim?

Nie widze w nim ani celu, ano sensu.

Napisałeś, że T i U poznali się na studiach, 3 lata nauki plus 2 pracy... ok, ale potem gdzieś jest, że znali się już "blisko 10 lat" 5 nie jest blisko 10, błąd rzeczowy, nieistotny, mogło ci umknąć :)

Zastanawiałam się, gdzie ma miejsce ta historia i tak:
Thomas, więc USA albo UK
ogrzewana szkoła, więc nie Polska
imię Ula i Kuba - więc jednak Polska?

Ogólnie fajnie się czytało, napięcia dobrze podkręcach.
Podobało mi się :)

"łąkami pełnymi korytarzy bobrowych, wśród żeremi i tam." na łąkach te żeremia i tamy?

Strasznie barokowe opisy, absolutne kompedium dziwacznych środków stylistycznych, które bez umotywowania nie powinny występować. Ale ty je bierzesz pełnymi garściami. Trochę chaotycznie, jak widzę. Bo tu opiszesz trawkę, tu salek, tu niebo, pajączka i znowu wracasz do pajączka, nieba, drzewka... po co? Nie wiem. Raczej marcowy ten opis, bo taki w jednym kotłuje się garze. I Czytelnik w trzecim akapicie ma już kręćka, w siódmym nie wie co się dzieje i jest znudzony.

Unikaj czasowników na końcu zdań.

"z pod" obowiązywało jako norma językowa do lat 30 XX wieku, dziś jest to błąd. Piszemy "spod". A to tylko błąd pierwszego akapitu...

" Mężczyzna w milczeniu przeszedł z jednorożcem przez wioskę i wprowadził zwierzę do chałupy. Chłop, jak zwykle rano opuścił sioło i udał się do pobliskiego lasu szukać pożywienia." --> tu coś nie gra, czytelnik nie wie, o które "rano" chodzi.

Poza tym, zbyt mocno rzucałmi się na pamięć film "Duże zwierzę" sprdzed kilku-/nastu lat. Gdzie historia innego zwierzaka w małej społeczności wykonała rewolucję w umysłach ludzi na cały, dobry ponadgodzinny film :)

Ale ogólnie to warswztatowo nie mam więcej do czego się przyczepić.

Ta, też się spotkałam z ludźmi, którzy myślą, ze boże krówki to biedronki :D Dziwne :D

Co do wykonania, szczerze się przyznam, że bałam się nadmiernego rozdmuchania klimatu. Myślę, że mogłabym nim obdzielić kilka jeszcze tekstów, a bałam się zwyczajnie to opowiadanie przeładować.

Postać psa, diabła i staruchy ponoć autentyczne.

Podoba mi się, zwłaszcza Twoje opisy sytuacjyjne, dynamizm lub jego brak. Zwyczajnie rzecz ujmując - ładnie to razem gra

Migawka, fragment. Bez mocnego zakończenia, przez co troszku nijakie.
Czytalnik nie wie do końca co ma o tym mysleć

Czytało się w miarę zgrabnie. No, może gdyby między akapitami był odstęp jednej linijki - wtedy czyta się, nie gubiąc co rusz tekstu :)

Mam nadzieje, że to część czegoś większego, bo w sumie tylko końcówka mogła mieć naprowadzić, że to jakie-takie fantasy.

Ogólnie jest ok.


Pozdrawiam.

Fajny wstęp, mam nadzieję, że do czegoś większego.
Przyjemnie się czytało. Ładna narracja, sensowne, przejrzyste i logiczne dialogi.

Nowa Fantastyka