Profil użytkownika


komentarze: 1993, w dziale opowiadań: 1672, opowiadania: 567

Ostatnie sto komentarzy

adam_c4, witaj.

Cieszy, że bohaterka i jej losy wzbudziły w Tobie odpowiednie zaciekawienie. 

Dzięki za wizytę i pozostawiony komentarz :)

Pozdrawiam!

Finklo,

racja, pewnikiem za poważnie, biorąc pod uwagę klimat pozostałych tekstów. No ale czasem trzeba płynąć pod prąd, a nie z prądem. No i jakoś tak coraz to trudniej wplatać humor w opowiadania. Czyżby z wiekiem świat tracił barwy, stając się szary? Może…

Guglanie to żadna zbrodnia i fajnie, że Ci się chciało :)

Dzięki za komentarz!

Zadałem proste pytanie jako potencjalny czytelnik, czy tekst można traktować jako spójną, zamkniętą historię, z równie prostych względów – nie czytam fragmentów. W odpowiedzi otrzymałem od autora zarzut, jakoby poświęciłem czas na napisanie komentarza nie wiadomo po co, bo i tak nie mam zamiaru czytać tekstu, a w dodatku nie dostrzegam rzeczy oczywistych. W związku z tym chyba nic tu po mnie.

stn,

dzięki za komentarz!

Co do przekleństw – W pierwotnej formie było znacznie więcej, pozostawiłem minimum (takie według mnie). Nie chciałem z bohaterki robić rzucającej mięchem babki, ale też jak komuś coś bardzo ciąży, to raczej normalnym jest, iż tego typu słowa raz za czas mimowolnie się napataczają.

Co do podsłuchania – okej, rozkładasz to na czynniki naukowe, bazując na tym, co znamy obecnie. Ja zaś ukazuję połączenie techniki z naturalnym defektem człowieka, który daje pewien nieplanowany, niezbadany efekt. Czy masz aż taką pewność co do tego, iż pewne połączenia wszczepów z niezbadaną mocą naszych umysłów nie doprowadzą kiedyś do czegoś, co wyrwie się spod tego, co znane? Jeśli taką pewność posiadasz, podziwiam, ja zaś jestem od niej daleki.

Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam.

stn,

dzięki za komentarz!

Co do przekleństw – W pierwotnej formie było znacznie więcej, pozostawiłem minimum (takie według mnie). Nie chciałem z bohaterki robić rzucającej mięchem babki, ale też jak komuś coś bardzo ciąży, to raczej normalnym jest, iż tego typu słowa raz za czas mimowolnie się napataczają.

Co do podsłuchania – okej, rozkładasz to na czynniki naukowe, bazując na tym, co znamy obecnie. Ja zaś ukazuję połączenie techniki z naturalnym defektem człowieka, który daje pewien nieplanowany, niezbadany efekt. Czy masz aż taką pewność co do tego, iż pewne połączenia wszczepów z niezbadaną mocą naszych umysłów nie doprowadzą kiedyś do czegoś, co wyrwie się spod tego, co znane? Jeśli taką pewność posiadasz, podziwiam, ja zaś jestem od niej daleki.

Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam.

Anet,

chyba już tylko Twojego komentarza brakowało mi do pełnego satysfakcji powrotu na portal :)

Dzięki za wizytę!

feniks103,

dzięki, że przyleciałeś i zostawiłeś komentarz :)

Z tą prostackością oraz wyrafinowaniem, czy ja wiem? Czasami właśnie coś z pozoru prostego okazuje się bardziej wyszukane, niżli coś przekombinowanego.

Dodatkowo przeczyszczenie ma tutaj głębsze dwubiegunowe znaczenie – nie bez powodu jest to słowo tak podobne do oczyszczenia :)

 

Pozdrawiam.

tomaszg, czy ta “kolejna część z cyklu” to spójna, zamknięta historia, czy fragment z jakiegoś Twojego świata, który w odosobnieniu nie będzie w pełni zrozumiały?

Pytam, ponieważ jako dyżurny przeczytałbym to opowiadanie, ale nie wiem o jakim cyklu wspominasz i boję się, że stracę czas, czytając kontynuację czegoś, z czym nie miałem wcześniej styczności.

Jeśli nie jest to tekst, który może pełnić rolę samodzielnego opowiadania poza cyklowego, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie z opowiadania na fragment.

Koalo, wielkanocny szorcik oczywiście przyjemny, choć mam jedno ALE.

Mianowicie zdecydowanie preferowałbym zajączka, który zamiast weny i pomysłów roznosi ludziom czas, gdyż tych pierwszych z reguły mi nie brakuje, zaś tego ostatniego prawie zawsze :)

SzyszkowyDziadku

dzięki za wizytę i komentarz.

Rzeczywiście, spora historia upchana w niewiele znaków, cieszy mnie, że Ci się podobało.

Na pohybel klaksonom! 

Bardzie, dziękuję za wizytę i komentarz :)

Cieszę się, że tekst okazał się dla Ciebie fajny i miłego wieczorku życzę! 

Jak widać nie tylko ja pomyślałem o myśleniu pisząc na ten konkurs :)

Tak się składa, że nasze teksty uderzają w bardzo podobne klimaty, jednak nie śmiem Cię posądzać o to, że podłączyłeś się do mojego wszczepu kradnąc myśli :)

Już co do tekstu, bardzo dobrze się czytało, w krótkiej formie zawarłeś sporą dawkę wizji przyszłego społeczeństwa osiadłego poza Ziemią, co wyszło naprawdę nieźle.

Klikam i pozdrawiam!

Według regulaminu możliwość głosowania jest do 10 kwietnia, natomiast wciąż nie powstał odpowiedni do tego wątek :(

Podbijam prośbę Ambush – grafik jest nie do pojęcia, więc trzeba coś z tym zrobić :)

Nikt nie chciał skończyć jako kolacja dla biesa. Byłoby to niezwykle bolesne.

Naprawdę?

 

Anonimie, widzę, że od początku celujesz w Słowiańskie klimaty, mary, biesy i inne leśny dziwy, do czego słabość mam, ale tekst wymaga podstawowej korekty i jeśli jej dokonasz, to pewnikiem powrócę.

Mowa oczywiście o brakujących kropkach, które nocą pożarły zjadarki, o babolach wysokiego kalibru, jak karanie na początku i tak dalej.

Innymi słowy widzę, że jest zajawka, że jest próba pisania w konkretnym klimacie, ale przed wrzuceniem chyba zabrakło choćby jednego solidnego przeczytania.

 

…iż Polacy nie Koale, iż swój język mają.

A tak już serio: rada ducha powinna wybrzmieć szeroko.

Tak mi się coś widzi, że niebawem ilość osób sprawnie posługująca się ojczystym językiem to będzie znikomy margines. I chyba w tej mniejszości będą jeno ci, co mają coś wspólnego z literaturą, bo tak to po co? AI napisze jak coś już mus napisać, AI poprawi i tak dalej.

Swoją drogą mimo, iż humanistą byłem, w szkole z dyktand zawsze miałem dwóje albo maksymalnie tróje. 

Pozdrawiam Misia :)

 

Realuc – będę wpadał w weekendy ;)

Trzymam za słowo ;)

 

Drabble urodzinowe plus wieczorne piwo online to chyba w takim razie całkiem spoko połączenie (bo spotkanie na żywo organizacyjnie raczej mało osiągalne w pięć dni).

Co do tekstów – fajnie byłoby, aby powstała konkursowa etykietka jubileuszowa, aby można było jakoś oznaczyć te teksty i skumulować w jednym miejscu.

Jako inicjator mogę zgłosić się z tymże pomysłem do odpowiednich instancji, dajcie tylko znać, czy rzeczywiście dobrze myślę, czy też lepiej wrzucać na suchara, bez oznaczania konkursowymi etykietami.

 

No i się człowiek dowiedział, że trafił tutaj niedługo po powstaniu tegoż portalu, nieźle.

Bardzie, to już nie będzie można Cię usłyszeć na dworze u króla Foltesta? :( Szkoda…

 

Co do tematu: dobrze byłoby coś na szybciocha ogarnąć. Może jakaś akcja napisania drabbla? Wszyscy wrzucają TYLKO 25 marca i ma to być oczywiście jubileuszowy drabbelek bezpośrednio nawiązujący do portalu, a czy z jajem, czy na poważnie, czy z rymem, czy bez, to już każdego sprawa. Tak mi na szybko do łba wpadło.

Wszystko się ze sobą łączy. Od zawsze tak jest. Potrzeba łączenia się jest najpotężniejsza ze wszystkich. - Olga Tokarczuk, Prawiek i inne czasy

Caern, hej.

Przychodzę, aby stanąć nieco w obronie, ale też minimalnie ponarzekać. 

Bo jakkolwiek rozumiem w pełni wymienione przez innych spostrzeżenia, tak wydaję mi się tym samym, że nie do końca wszyscy pojęli istotę pisania takiego tekstu. 

Chudnięcie nie jest w tym opowiadaniu jeno pustym frazesem, a ma związek od początku do końca z przemianą bohatera i jego wewnętrznymi przeżyciami. Zaś szczątki, które chłopiec chciał pozyskać, nie były tylko zwykłym znaleziskiem dla podjarki, a pewnego rodzaju Świętym Graalem, dzięki któremu miał odmienić życie. Mógłbym tak wymieniać jeszcze sporo. 

Innymi słowy mam wrażenie, że chciałeś w tym tekście zamieścić istotne przesłania, więc traktowanie go powierzchownie i spłycanie do chudnięcia i pierwszego kontaktu z UFO jest nieco krzywdzące, IMO.

Z drugiej jednak strony element dzieciaka z trudnym dzieciństwem, którego dodatkowo prześladują kumple, jest trochę mało oryginalny i pewnie można by bardziej zaszaleć. Ale przecież nie zawsze trzeba szaleć.

Światełka, ufo itd. – tutaj znowu, niby trochę oklepane, niby miejscami może i nie do końca wiarygodnie, jak zauważył Outta, ALE, no właśnie – jak byłby to innego rodzaju tekst, też by mnie to raziło. Ale jak czytam coś, co od początku odbieram jako pewnego rodzaju, hm, baśń, wówczas spoglądam na takie elementy zupełnie innymi oczami. 

Tekst może i bez większych fajerwerków, ale osobiście doceniam aspekty, które w nim poruszyłeś, dlatego ode mnie kliczek będzie.

Pozdrawiam!

Dawidzie, całkiem sprawnie napisane i przyjemne opowiadanie Ci wyszło. Co prawda narracja w formie takiego suchego relacjonowania wydarzeń nie do końca do mnie przemawia, ale to już osobiste odczucia. Te zakochane pary obcych na końcu mają jakieś większe znaczenie, są symbolem czegoś, metaforą? Oby tak dalej, powodzenia w dalszym pisaniu.

Tarnino złota, cóż złego żem uczynił, używając słowa korelacja? :D Pierwsze z tłumaczeń SJP: 

1. współzależność, wzajemne powiązanie

Pytam, bo cenię swoje uszy :D

GreasySmooth, hej!

Cieszę się, że puenta odpowiednio przełamała ponurość. 

Absurd rzeczywiście starałem się dozować z rozwagą, więc dobrze, że nie wykipiał.

Dzięki za uwagi i komentarz.

Pozdrawiam!

Zanais, hej, hej.

cieszę się z Twojej opinii.

Też uważam, że pewne korelacje mogą przynosić efekty, których wcześniej nikt nie przewidzi.

Silna protagonistka, skoro wyrywa się tym żołnierzom ;)

Trzymał ją jeno jeden i to takie wyślizgnięcie z uścisku było co to uczą w Szkole Kota :)

Z wzajemnością zdrówka dla Twojej rodziny i dzięki za komentarz!

Cześć, krar! Cieszę się, że i Ty wspomnianą złożoność doceniłeś. Dzięki wielkie za komentarz. W najbliższym czasie pewnikiem pojawię się pod Twoim tekstem, ale póki co 1P dla Ciebie: Pozdrawiam ;)

Słusznie. Ale jak to przy takich cudeńkach bywa – wszystkiego są plusy i minusy. 

ośmiornico, hej.

Masz rację, że ten mix był ryzykowny, z czego zdawałem sobie od początku sprawę. Łatwiej bowiem nastawić się na absurd i nie zadręczać się wpychaniem tam dramatu i innych inności. Tym bardziej cieszę się, że ryzyko okazało się słuszne.

Dzięki za komentarz :)

Finklo, 

w końcu żem Cię uświadczył pod swym tekstem, z czego rad jestem.

Cieszy, że tekst wzbudził w Tobie ciekawość.

A co do wątpliwości, oczywiście słusznie się pojawiły, bo i kontrowersyjna sprawa. Teraz są debaty o aborcji, a za 50 lat będą o tym, czy można wrzucić coś do głowy zaraz po urodzeniu, czy może poczekać chociaż do pierwszych urodzin. 

Zanais, cześć.

Tekst w moim stylu.

Może fantastyki tu wiele nie doświadczyłem, bo jedziesz po oczach obyczajówką, ale co z tego, jak czynisz to dobrze. Jest dramat, są emocje. 

Z jednej strony ten tekst nie wywołuje jakiegoś wielkiego WOW, jak wiele Twoich, bo i w porównaniu do tworzonych przez Ciebie światów jest wielce… rzeczywisty. Ale pewnie tak miało być. Tym razem skupiłeś się na tym, co każdy dobrze zna, a ja emocje w tekstach cenię. Często bardziej, niż  światotwórstwo z fajerwerkami.

Klikam i na koniec jedna riposta od górskiego wędrowca:

 

Wnioskuję, że lubiła ćwiczyć i chodzić na siłownię. Nie rozumiem w takim razie, dlaczego szukała łagodnych zboczy :) Myślę, że ktoś lubiący wysiłek fizyczny, nie będzie szedł na łatwiznę wspinając się po górach.

Błędne myślenie w tym konkretnym przypadku. Oczywiście, ktoś kto idzie w góry i jest zaprawiony może umyślnie wybrać najtrudniejsze szlaki itd., ale akurat bohaterka nie była tam w formie treningu, to po jakiego spróchniałego pniaka miała dodawać sobie wysiłku, skoro nie było takiej potrzeby? Przez fakt, że chodzi na siłkę, ma wspinać się po najstromszym zboczu? Bez sensu.

Cześć!

Widzę, że to Twój pierwszy tekst na tym portalu.

Zawitałem tutaj z racji pełnionego w piątki dyżury i ważna informacja na początek: nie żałuję.

Całkiem dobrze napisane, wciąga, choć miejscami się dłuży. Jako że jestem zwolennikiem krótkich tekstów, myślę, że można by sporo uszczuplić, nie czyniąc tym samym szkody historii.

Trochę wprowadziła mnie w lekkie zagubienie końcówka. Nie mówię o ostatnim akapicie, bo to, że ta enta symulacja okazała się tym razem rzeczywistością było do przewidzenia i nie zaskoczyło jakoś wielce, ale odpowiednio dopięło tekst. Mam na myśli przejście z fragmentu, w którym jest beznadzieja, najczarniejsze myśli, bohaterowie zasypiają ściskając dłonie, a w następnej chwili mamy sielankę, szczęśliwą Annę i koniec.

Może zwyczajnie po wyrwaniu ósemki mam jakieś majaki, bo okropnie boli łeb, ale albo czegoś nie załapałem, albo nie ma w tym większego sensu (w przejściu między tymi konkretnymi scenami). Bo przez długi czas budujesz nastrój raczej ponury, uświadamiając, że sytuacja się pogorsza, a tu trach: wszystko już jest pięknie i ładnie. Przejście dla mnie zbyt gwałtowne i niespójne. Ale to być może tylko czysto subiektywna uwaga napędzona obecnym stanem umysłu.

Z ważnych rzeczy do poprawy:

Liczebniki zapisujemy słownie.

Zapis dialogów. Przykład:

– Naprawiłem ekspres. – Oznajmił już od samej grodzi.

O odgłosach gębowych przeczytasz tutaj:

https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Mamy też złe końcówki czy brak przecinków, ale to już drobniejsze usterki.

 

Pozdrawiam

 

 

 

JPolsky, cześć.

Witaj w klubie, obaj zatem miłujemy to samo :)

Cieszę się, że przypadły Ci do gustu smaczki oraz fabuła, natomiast ze sraczką tak to już jest – nie każdy za nią przepada :P

Z tą datą to oczywiście wkradł się jakiś błąd w tłumaczeniu (a dziwne, bo weryfikował to ze trzy razy z racji swojej słabizny do języków obcych). Dzięki za wyłapanie.

 

Pozdrawiam!

Ok, nie podejmujesz rękawicy, niech i tak będzie. A szkoda, bo już szykowałem ring a kisiel w garnku stygnie sad

 

A co ma abstrakcyjność do tego?

No Staruch nie mógł sobie wyobrazić rozsypania poprzez wgniatanie, tym samym takie zjawisko było dla niego zjawiskiem abstrakcyjnym, a ja żem starał się ową abstrakcyjność wyeliminować. 

 

Trzecie prawo papierosa: w trakcie imprezy, niezależnie od ilości popielniczek na stole, część popiołu zawsze znajdzie się poza popielniczką.

Otóż to. I niezależnie od tego, czy wykorzystamy przy tym proces wgniatania, ugniatania, wrzucania czy upychania. 

bo to przy niewielkim mimowolnym ruchu ręki grozi to rykoszetem i zmarnowaniem kuli

Drugie TO chyba zbędne, wręcz niewskazane?

 

i zmarnowaniem kuli, a strzał trzeba będzie powtórzyć. Wstyd! Kula do nagana to pewnie kilkanaście kopiejek. A nasza ojczyzna, mimo że zasobna w bogactwa naturalne, ciągle jest pod naciskiem wrażych sił, próbujących zdławić komunizm. I każdej zmarnowanej kuli szkoda.

Choć w jednym przypadku może znalazłoby się inne określenie na amunicję? 

 

a to pięty odbił

od czego odbił te pięty?

 

Napisane klimatycznie, swojsko, dobrze.

Czuć zapach czasów, w których obracasz historię.

Pratchett pewnikiem umyślnie użyty tak wprost, choć w pewnym sensie podzielam odczucia Barda, że można było poszaleć w tym temacie bardziej indywidualnie.

Zachwytu powyżej komentujących nie podzielam aż tak mocno, bo poza pewnym klimatem, który stworzyłeś, nie znalazłem w tym opowiadaniu szczególnych perełek, ale mimo wszystko winszuję zgrabnego połączenia fantastyczno-historycznego.

 

Pozdrawiam.

Irko, dobry wieczór :)

Tekst nie jest może przesiąknięty antynaukowością do granic, ale też myślę, że nie jest to wada.

W końcu według moich interpretacji miało być to podane subtelnie, nienachalnie, skrycie, więc abstrakcje antynaukowe w co drugim zdaniu trochę wykluczają zamysł. Co oczywiście nie umniejsza tekstom, które poszły w takie strony. Osobiście jednak myślę, że złoty środek powinien znaleźć się gdzieś pomiędzy.

AI, która ma swoje spisane prawa oraz wydaje werdykt po egzaminie? Bardzo realne, i tym samym fajnie nakreślone. Pamiętam, że dawno temu gawędziliśmy wspólnie o kotach, bo i ja, i Ty, takowe teksty o tych skur***, przepraszam, o tych słodziakach, już tworzyliśmy w przeszłości :D Ale dawne bajanie pominąwszy, stwierdzić muszę, że tekst czytało się dobrze, a koci akcent w zakończeniu skutecznie uprzyjemnił wieczór :)

Pozdrawiam!

Reg

nie tym, to innym razem :D :)

 

Staruchu,

rad jestem z Twej wizyty.

 

Strasznie gwałtowana ta Adrianna. I język ma niewyszukany…

Gwałtowność to pewna cecha, którą ludzie często posiadają.

Każdy ma mieć wyszukany język?

 

 

Ale czegoś nie rozumiem – ona słyszy te myśli losowo? Czasem tak, częściej nie? To co z tego za pożytek, który można spieniężyć? Raczej ciekawostka.

No właśnie, dlatego trzeba to zbadać dogłębniej. Aby zrozumieć, jak to działa. Z tekstu można poniekąd wnioskować, że czytanie myśli uruchamia się w połączeniu z mocniejszymi emocjami, ale kto wie. Gdyby doktorek poznał od razu przepis, to przecież nie byłby mu potrzebny element do dalszych badań.

 

Wciskanie – racja.

Wgniatanie – wszystko zależy, w jaki sposób wykonujesz tę czynność. Jeśli w popielniczce jest spora ilość popiołu, a wgniatający wykonuje czynność gwałtownie, rozsypanie chyba nie jest abstrakcyjnym pojęciem.

 

Pozdrawiam.

Reg, hej :)

Zgadzam się, cieszmy się może (póki co), że nie słyszymy cudzych myśli.

Cieszę się, że opowiadanie jak i finał okazały się dla Ciebie satysfakcjonujące :)

No i dziękuję za podróż do klikarni, choć jeśli oczy mnie nie mylą, to opowiadanie jest już na bibliotecznej półce, ale gest doceniam :D

 

… prawie wszystko XD

A jednak! Nawet Tarnina nie jest wszechwidząca xD

Bardzie, cześć!

Faktycznie, dramat dominuje w pewnym sensie, ale przynajmniej ocaliłem główną bohaterkę, co zdarza się raczej rzadziej niż częściej :D

Cieszę się, że byś klikał :)

A z tym seksem to Tarnina całkiem słusznie wyjaśniła – w istocie dla niego z miłością już to pewnie wiele nie miało wspólnego, dla niej być może trochę już też. Stąd też takie a nie inne określenie.

Dzięki za komentarz.

 

Tarnino, niech Cię drzwi ścisną! :D (sorry, usłyszałem ten tekst ostatnio z ust 90-letniej babulinki i musiałem).

Poprawiłem część na podstawie Twoich uwag, jak zawsze językowo potrafisz wwiercić się tam, gdzie innych wiertła nie docierają. Dziękuję za Twoją pracę!

Pozostałą część uwag odnośnie użytych słów czy konstrukcji zdań muszę na spokojnie przeanalizować, bo nie ze wszystkim się zgadzam, ale trochę rozłożyło mnie choróbsko i chyba teraz nie podołam.

Niemniej jednak wiele słusznych uwag, za które jestem Ci wdzięczny.

 

Taki dobry, że tylko dziecko mogło na to wpaść ;)

Ha, słuszne spostrzeżenie :D

 

Pozdrawiam!

Irko, cześć! Dzięki za komentarz, cieszę się, że Ci się podobało. Życzę jak najmniej hałasu i pozdrawiam ;)

Tarnino, czekam :D

Ach te przydawki nierównorzędne, nigdy się nie lubiliśmy…

Ambush, hej!

Dzięki za komentarz :)

 

O, ho, ho happy end! Co się stało?;)

Dobre pytanie… chyba się staczam :D

A tak serio raz na dziesięć tekstów muszę ocalić głównego bohatera, aby zachować namiastkę równowagi we wszechświecie :P

Racja, pierwotnie było 200 słów więcej, więc trzeba było 1/6 słów wywalić. Ale zawsze da się coś wykombinować, dziś się nad tym pochylę. Miłego dzionka ;)

Kaolo,

naprawdę fajny tekst.

Rozbawiłeś mnie na dobranoc, dziękuję :)

Argumenty Quetzacoatl-a na temat wyższości bogów nad AI całkiem trafne :D

Aczkolwiek ostatni fragment otwiera temat do rozważań. 

 

P.S.

jako że w Krakowie przebywam i na parady smoków chadzam, przy okazji najbliższej z pewnością będę intensywnie wypatrywał wężowego boga :)

Pozdrawiam!

Finklo, bry.

Po powrocie na portal zauważyłem, że jakoś Cię tutaj mniej, niż w dawnych czasach, więc dopiero teraz na siebie wpadamy. 

I jestem zadowolony z tegoż spotkania, gdyż przeczytałem dobrego szorciaka, co tu wiele pleść jęzorem. 

Agata z prostatą poszukująca Twardowskiego na księżycu mocno uśmiechnęła, a zakończenie usatysfakcjonowało.

Co prawda nie wiem, czy nieco nie przeholowałaś z poziomem absurdu oraz mnogością antynaukowych elementów. Z jednej strony w sumie to plus, bo o to chodzi w konkursie, zaś z drugiej miało to być trochę takie ukryte, aby pozostało wrażenie, że autor pisze na serio. W tym przypadku jednak umyślność przeinaczeń jest od początku mocno zarysowana. Ale może to tylko moje odrębne rozumienie zasad konkursu.

Niemniej jednak, raki do paki a opko do biblio.

Pozdrawiam!

Krokusie

Podobało mi się. Nawet bardzo.

Rozmowa kapitana z inżynierem wyszła żywo i wiarygodnie, ale mam podobne odczucia do Ambush. Trochę przez zdominowanie większości tekstu tą rozmową zatracił się gdzieś główny bohater. W zasadzie w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, kto nim jest, bo o tym zapomniałem.

Poza tym aspektem jednak wszystko grało. STEAMPUNK-owy klimat, realizm, ładne zdania.

Pozdrawiam!

Hesket, cześć.

Udało mi się w końcu zajrzeć do Twojego tekstu.

Muszę przyznać, że piszesz całkiem nieźle, tak więc dobrze się czyta. Przyjrzałbym się przecinkom, czy wszędzie są słusznie umiejscowione. Tutaj nie będę się wymądrzał, bo sam się z nimi nie lubię, ale kilka razy wybijały mnie z rytmu zdania. W zasadzie jako przykład już pierwsze zdanie:

Większość osób zgromadzonych w sali, obserwowała widowisko ze zwykłą…

W dalszej części zdania jest ich jeszcze kilka i ten pierwszy jak dla mnie jest zbędny.

Co do historii, wiele nie mogę powiedzieć. Nie czytałem niestety poprzedniej części, tak więc ta niewiele mi powiedziała. Jest świat korpo, jest iluzjonista, który chyba zna prawdziwe czary, a nie tylko sztuczki, ale na końcu wszystkie karty zostawiasz otwarte, tak więc zupełnie nie wiem, co się w sumie wydarzyło.

Pozdrawiam! 

Dobry wieczór wszystkim! 

Miła niespodzianka po intensywnym dniu. Dopiero teraz znalazłem czas na odpisanie, a więc aby nikogo nie pominąć jedziemy po kolei.

 

Koalo,

dzięki za pierwszy komentarz :)

Już w międzyczasie wymieniliśmy się pewnymi informacjami, ale tutaj też zaznaczę, jakby ktoś miał wątpliwości. Syn ma tylko nadwrażliwość, myśli jeszcze nie słyszy :)

 

Krokus,

Dzięki za wyłapanie babola na samym wstępie! Na pohybel zaciśniętym wargą!

Podzielam Twoje zdanie, też nie chciałbym słyszeć myśli innych. No, może czasami :P

Dzięki za ciepłe słowa!

 

Caern,

cieszę się, że jesteś zadowolony z lektury. Miło, że wpadłeś :)

 

cezary_cezary,

I Tobie dziękuję za wizytę.

Z tym odzyskaniem dziecka niby racja :D Ale z drugiej strony, jeśli plan się powiedzie, to nie dość, że odzyska dziecko, to jeszcze będzie niezły hajsik na resztę życia :)

 

AP,

szczerze mówiąc nie zagłębiałem się w to, o czym piszesz, ale brzmi to ciekawie i nieprawdopodobnie, jeśli okaże się prawdą. Ale w sumie czy 20 lat temu pomyślałbym, że szef zleci mojemu zespołowi przygotowanie nowego planu marketingowego, i że ten plan w całości napisze AI w pięć sekund, a szefo go klepnie, nie wiedząc o tym? No nie. A jest to fakt, przetestowany dwa tygodnie temu :D

Dzięki za komentarz!

 

Outta Sewer,

Witaj!

Z budowlanką mam niewiele wspólnego, a poza malowaniem i skręcaniem mebli to raczej zapraszam fachowców, więc tym bardziej cieszę się, że cegiełki zostały ułożone równo i stabilnie :)

A odnośne Twojej uwagi. 

Akurat w tym konkretnym przypadku wtręt doktorze został zastosowany umyślnie. Mam bowiem w głowie ton i sposób, w jaki wypowiada to zdanie bohaterka, i słowo to jest w pewien sposób przerysowane i wypowiedziane nieco z pogardą. Wiem, trudno się pewnie tego domyślić, bo w przeciwieństwie do bohaterki nie czytasz w moich myślach, ale pomyślę o wywaleniu tego słowa i zejściu do 999 słów :)

 

yantri,

angel

 

 

Bardzie, jestem pod wrażeniem.

Przeczytałem jak do tej pory kilka Twoich tekstów i ten uważam za najlepszy.

I wcale nie za sprawą fabuły, choć może odrobinę również.

No bo w zasadzie, w ogólnym rozrachunku, bazujesz na motywach mocno wyeksploatowanych. Robot, w którego tknięto życie, i który obraca się przeciw swemu twórcy. Ale mam to gdzieś, że powielasz pewne schematy. 

Dlaczego?

Bo po prostu dobrze to napisałeś i ładnie połączyłeś wszystkie wątki. Naprawdę z dużą przyjemnością czytałem o kolejnych masakrach, których dopuszczał się Daryl, jakkolwiek niesmacznie to brzmi. A to przez to, że stworzyłeś odpowiedni klimat. I wrzuciłeś garść emocji, które spowodowały, że to nie jest tylko pusta opowieść o żyjącym androidzie, ale też o ludzkich dylematach i dramatach.

Piszę pewnie ogólnikami, ale kończąc: podobało się.

Pozdrawiam!

maciekzolnowski, cześć!

Z tego, co pamiętam z Twoich tekstów, to fakt, że też jesteś zapalonym wędrownikiem , tak więc miło, że zajrzałeś :)

Myślę, że do miana mistrza pozostało jeszcze wiele lat świetlnych, niemniej jednak bardzo dziękuję za miłe słowa. No i cieszę się, że mój tekst umilił Ci sobotę :)

Dzięki za polecajkę, spojrzę na ten blog. 

Melduje się piątkowy dyżurny. 

Generalnie przedmowa za dużo zdradza. Zdecydowanie jestem przeciwnikiem tego typu spoilerów.

Pomysł był, niestety wykonanie zostawia wiele do życzenia.

Największą wadą tekstu jest masa powtórzeń, więc musisz walczyć z tym autorze. 

Powodzenia w dalszej twórczości! 

Hesket, hej.

Zgadza się, pierwsza wszczepka do mózgu już zrobiona. Ostatnio czytałem, że ta osoba przeszła pomyślnie testy sterowania myślą. Dokładnie chyba ikoną od myszy na ekranie. Ciekawe tylko, czy kursor faktycznie przesuwa się tam, gdzie się chce, czy tylko lata bez celu.

Cieszę się, że tekst dobrze się czytało i że rozbawił.

Dzięki za komentarz i pozdrawiam. 

Reg, witaj,

 

Nie obwiniaj się, że Cię to rozbawiło! 

Wszak lepiej śmiać się nad g*****, niż płakać nad rozlanym mlekiem :D

Babolki poprawione.

 

Dzięki za wizytę!

Nikolzollern

wydaję mi się, że niegdyś czytałem jakiś Twój tekst, choć nie jestem pewien, czy komentowałem.

Niemniej jednak zerknę na pewno w najbliższym czasie.

Outta,

Rozumiem Twoje odczucia, tak więc dochodzimy do pełnego konsensusu.

 

Teraz już wiem na pewno, więc jest git :)

 

No i gitara :)

 

 

Nikolzollern,

 

świat bez gówna jest niewiarygodny.

Niestety, ale zgadzam się z tym stwierdzeniem. 

Outta, a więc tak:

Przede wszystkim dzięki za poświęcony czas. Wiem, jak każdy z nas cierpi na jego brak, dlatego tym bardziej podwójne dzięki, gdyż Twój komentarz jest wielce treściwy i pomocny.

Jeśli chodzi o inspiracje, nie będę wchodził głęboko w temat, gdyż nigdy, przenigdy, kiedy coś piszę, nie opieram się na jakimkolwiek tekście/filmie ŚWIADOMIE. Oczywiście wiele rzeczy, które robimy, myśląc, że są nasze, podświadomie są czerpane z tego, co znamy, no ale to już nie jest umyślne zżynanie.

Co do podwaliny, większość komentujących zwróciła na to uwagę, i zgadzam się. Przynajmniej po części. Pisałem gdzieś wyżej, że z premedytacją zostawiłem wiele pola do własnej interpretacji, ale teraz już prawie jestem przekonany, że jednak zbyt wiele.

Dodatkowe ręce do roboty – mamy wzmianki chociażby o doktorze, który ogarnia temat badań, lub chociażby gościach, którzy zanoszą bohaterkę (zaraz po tym, jak oberwała mięchem w twarz) do sali sypialnianej. Tak więc dodatkowe postacie pojawiają się, więc nie jest tak, że mamy wyłącznie dwóch złych typów, jednak zdaję sobie sprawę, że są to krótkie momenty i być może niewiele mówiące o szerszej strukturze całego przedsięwzięcia.

Co do Aleksego, Nikolzollern idealnie rozpracował mój zamysł, a więc pozwolę sobie zacytować:

Przekonująca jest ewolucja antybohatera od nie pozbawionego sumienia badacza do sadysty i degenerata, który przepił sumienie i po świńsku korzysta ze swojej władzy, nawet swoją rolę gra niechlujnie.

W zasadzie po części może odnosić się to do obu tych złych, ale przede wszystkim chciałem nakreślić zmianę kapłana.

Łopata łopatą pozostanie, tak więc następnym razem wpierw grzmotnę się szpadlem w łeb, zanim takowej w tekście użyję.

I ja się tutaj gubię – to był ten rozbłysk czy go nie było?

Rozbłysku nie było. W zdaniu:

Z rodzicami tej małej. W sensie podczas, no wiesz, Rozbłysku.

Określeniem no wiesz chciałem zaznaczyć, że to jest takie umowne dla nich określenie. Nie chciałem bowiem jeszcze na tym etapie przekazać wprost, że Rozbłysku nie było, więc nie byłem przekonany jaki zabieg zastosować. Jak widać Ciebie wprowadziłem w zagubienie w tym temacie, więc pewnie można było zrobić to w inny sposób lepiej.

 

Dzięki raz jeszcze!

 

Nikolzollern, i Tobie pragnę podziękowania złożyć za komentarz.

Z tym wdzieraniem chyba masz rację, ale jeszcze jutro ze świeżym umysłem to rozważę.

Mroczne wizje, oj tak. Niegdyś pisałem wiele lekkiej fantasy, często YA itp. Z czasem jednak zawładnął mną mrok i teraz rzadko piszę coś, co mroku jest pozbawione. Ale co zrobić, z siłą ciemności nie wygrasz.

O Twoim spostrzeżeniu dotyczącym ewolucji pisałem wyżej, więc krótko powtórzę, że jest całkiem trafna.

Natomiast co do aspektów, których jesteś ciekaw, powielam Twą ciekawość. Myślę, że tego rodzaju wizja świata może być spokojnie rozwinięta. Ba, prawdopodobnie gdybym nie był zwolennikiem krótszych opowiadań i zrobił z tego objętość x2, wówczas byłbym w stanie podomykać wszystko to, co sprawia niedosyt czytającym.

 

Pozdrawiam! 

 

 

Wilku, limit to słowa, nie znaki, jeśli dobrze doczytałem, natomiast licznik portalowy podaje wyłącznie ten drugi współczynnik, jeśli dobrze kojarzę.

W związku z powyższym, odnośnie ścieżki A, jeśli piszę w Libre, mam się sugerować licznikiem słów w Libre, czy też ręcznie liczyć na koniec tutaj, czy aby portal nie dodał słów?

Pytam, ponieważ wiem, że ze znakami są rozbieżności między programami a portalowym licznikiem, a nie wiem czy takowe występują w przypadku słów.

NaN, hej!

 

czy można by wymyślić lepszy odmrażacz???

Jak zawita tutaj Tarnina, to może się dowiemy :)

 

Super, że super :) 

 

Nie brzmi najlepiej.

Pełna zgoda.

 

Dzięki za komentarz!

Oj tak, znam ten uczuć aż zbyt dobrze… :) 

 

Cieszy mnie, że nie tylko ja ulegam tej istocie twórczej, która nam rozkazuje wbrew naszej woli :D

Cześć, Outta.

No, muszę przyznać, że mnie nieźle sponiewierałeś tym opowiadaniem (w jak najbardziej pozytywnym sensie).

Przede wszystkim, pomijając samą treść, jest po prostu w świetny sposób napisane. Zdania pełne zrywkowych, ale jakże obrazkowych określeń. Mam wrażenie, że mógłbyś w tym przypadku pisać o Januszu z czwartego piętra, który smaruje na kolację kanapkę z pasztetem, otwierając przy tym browara, a i tak czytałbym z przyjemnością.

Treść jest pełna i harmonijna, mimo że znaków niewiele. Nawiązania astronauty do życia w domu znakomite, poczucie samotności i obcości w kosmosie mocno odczuwalne. Końcówka satysfakcjonująca.

Czy tak krótki tekst, bez dialogów, może być nominowany do najlepszego z miesiąca? Mam nadzieję, że tak, bo idę zgłaszać. 

P.S.

Rzadko to robię, a w zasadzie prawie nigdy, ale jeśli znajdziesz chwilę, aby pochylić się nad moim pierwszym tekstem po powrocie, byłbym niezmiernie wdzięczny za Twoją opinię:

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/31416

 

Pozdrawiam!

 

Koalo, hej.

Nie powiem, przytrafiły mi się w górach problemy z końca opowiadania, ale chyba akurat to nie one były inspiracją :D

 

cezary_cezary, cześć.

Cieszy mnie, że całość (poza końcówką) Ci się podobała. I jak najbardziej rozumiem, że zakończenie może nie trafiać w każde gusta, ale było to silniejsze ode mnie :)

 

A może bzu i agrestu? :)

Fajnie, że wyłapałeś to nieoczywiste w sumie nawiązanie (Easter egg)! 

 

Nikolzollern, witaj.

Każde śmieszne i absurdalne dzieło powinno mieć w sobie dramat.

Rozumujemy podobnie. No może nie uważam, że każde, ale generalnie podążamy tym samym tokiem myślenia.

Cieszę się, że pewne idee jak i odczucia utkwione w tekście okazały się bliskie Twoim własnym przemyśleniom.

 

Dziękuję wszystkim powyższym Panom za odwiedziny, komentarze i kliczki :)

Koalo, dobre :)

Fajne przeniesienie wydawniczej rzeczywistości w świat AI. 

Jakbym miał się czepiać, to pewnie narzekałbym, że skoro AI już teraz czerpie wiedzę ze wszystkiego, co dostępne, to ta bardziej rozwinięta tym bardziej mogłaby tworzyć dzieła z całego dorobku świata, w tym z tekstów, które powstały ludzkimi rękami i które o ludziach mówiły.

Niemniej jednak, czepiać się nie będę, bo zwyczajnie podobała mi się ta wizja. AI, która w swej doskonałości dochodzi do miejsca, w którym twórczość nawiązująca do ludzi, których wykluczyli z nowego świata, jest czymś wyjątkowym i lepszym. 

Pozdrawiam! 

Outta, hej.

Stwierdziłem, że pewnikiem większość tekstów na ten konkurs pójdzie w absurd i humor, tak więc chciałem, jak słusznie zauważyłeś, zrobić pewien mix i wybrać nieco inną ścieżkę. 

Cieszy mnie, że z zaciekawieniem oczekiwałeś końca i że ten Cię nie zawiódł, gdyż nie ukrywam, że dawno nie miałem w głowie tyle wersji zakończeń co przy tym tekście. I najlepsze jest to, że to wybrane spłynęło nagle i niespodziewanie, przy pisaniu ostatnich zdań, i z mocnym hukiem odrzuciło wszystkie inne planowane wcześniej.

Dzięki za komentarz i klika.

Pozdrawiam! 

 

Hej! Przeczytane w trasie, klikać już nie trzeba, a więc będzie krótko i zwięźle: niezła wariacja Ci wyszła. Na początku miałem wrażenie, że nie będzie to moja bajka, gdyż zwyczajnie drażni mnie bezpośrednie zwracanie się narratora do czytelnika. W każdym wypadku. No ale okazało się, że w Twoim tekście byłem w stanie przełknąć ten aspekt, a jak już go pchnąłem do żołądka, lektura była przyjemnością. Fajnie, że luźną i abstrakcyjną formę połączyłeś z tematami poważnymi. Pozdrawiam.

W pokoju naprzeciwko kuchni stoi moje drugie „ja”. W zasadzie niewiele robi, a po prostu tkwi w miejscu. Jednak gdy ja się ruszam, ono idzie za mną, nie opuszczając mnie na krok. A potem znowu zastyga, paląc głupa, ale mam wrażenie, że nigdy nie przestaje mi się przyglądać.

Szukam odpowiedzi.

Hasło: „żyj tak, jakby go nie było” nie brzmi dla mnie pokrzepiająco. W końcu drugie „ja” wpakowało się do mojego życia niespodziewanie, zabierając mi moją przestrzeń, burząc zapisane w gwiazdach plany i nadzieje na lepsze jutro. Jakbym do tej pory nie miał wystarczająco problemów. A teraz? Teraz już zadomowiło się na dobre, choć wcale się na to nie pisałem i nadal tego nie toleruję.

W dodatku moje drugie „ja” stało się z czasem nad wyraz wścibskie i impertynenckie. Już pal licho, że chodzi wszędzie tam, gdzie ja, ale ono jest po prostu cholernie złośliwe! Kiedy podnoszę kubek, ten drań wytrąca mi go z ręki, a przynajmniej próbuję. Kiedy chcę się wyspać, moje drugie „ja” stwierdza, że to odpowiednia chwila na łaskotki – albo siada mi na nogach, a rano są tak obolałe i odrętwiałe, że ledwo mogę wstać.

Jednakże szczytem chamstwa jest notoryczne powstrzymywanie mnie od robienia rzeczy ważnych. Gdy chcę popracować, drugie „ja” się nudzi i daje o sobie przypomnieć. Nie mogę już robić tego, co robiłem wcześniej, więc doprowadza mnie to do szału. Dlaczego muszę je niańczyć? Tam, gdzie ja, tam i moja mroczna strona.

Właściwie to moje drugie „ja” jest strasznie blade, mizerne, ale na swój sposób niezniszczalne. Przykleiło się mnie. Przeżywam to, co ono, a jedynym wyjściem są leki, czyli kolejny powód moich zmartwień.

 

Jestem przekonany, że można tę mojozę solidnie uszczuplić. Przykłady zdań, z których wywalamy to słowo bez żadnej szkody:

Jednak gdy ja się ruszam, ono idzie za mną, nie opuszczając mnie na krok.

Jednak gdy ja się ruszam, ono idzie za mną, nie opuszczając na krok.

 

Hasło: „żyj tak, jakby go nie było” nie brzmi dla mnie pokrzepiająco. 

​Hasło: „żyj tak, jakby go nie było” nie brzmi pokrzepiająco. 

Narracja pierwszoosobowa. Wiadomo zatem, dla kogo nie brzmi pokrzepiająco.

 

W końcu drugie „ja” wpakowało się do mojego życia niespodziewanie, zabierając mi moją przestrzeń

W końcu drugie „ja” wpakowało się do mojego życia niespodziewanie, zabierając mi przestrzeń

 

W dodatku moje drugie „ja” 

Już wiadomo, kogo to drugie „ja” , bohater nie musi piąty raz powtarzać, że należy do niego.

 

Kiedy chcę się wyspać, moje drugie „ja” stwierdza

Jak wyżej.

 

Właściwie to moje drugie „ja” 

Jak wyżej.

 

Przykleiło się mnie.

Przykleiło się.

Wiadomo już, że przykleiło się do bohatera, a nie do sąsiada.

 

Przeżywam to, co ono, a jedynym wyjściem są leki, czyli kolejny powód moich zmartwień.

Przeżywam to, co ono, a jedynym wyjściem są leki, czyli kolejny powód zmartwień.

 

Teraz inne smaczki:

 

ten drań wytrąca mi go z ręki, a przynajmniej próbuję. – próbuje.

 

Chodzi o kulach i samodzielnie wchodzi na pierwsze piętro. – Nie brzmi najlepiej. Poszukałbym zastępczego słowa. 

 

Gdybym im popuścić cugle, – Gdyby.

 

Cześć, Mateuszu.

Powiem wprost. Jak byłem w Twoim wieku, pisywałem totalną grafomanię (mimo, że również zaczynałem bawić się w pisanie już w szkole podstawowej), tak więc chylę czoła, bo naprawdę dobrze piszesz. Przemyślanie, zgrabnie, z wyczuciem. 

To opowiadanie może nie ma w sobie żadnej fantastyki, ale lubię takie psychologiczne, dramatyczne klimaty, i myślę, że w pewien sposób zdołałeś wzbudzić we mnie pewne emocje. A wzbudzić pewne emocje samymi literami to już coś.

Klikam i pozdrawiam.

 

Koalo, lubię takie rozkminy.

Twoje rozważania nad Niczym zaintrygowały mnie.

Powiem więcej.

Z chęcią przeczytałbym kontynuację, w której jednak podejmujesz rękawicę napisania tekstu o Niczym i opublikowania go na NF. 

Czekam!

Cześć,

próba nałożenia na motyw stworzenia świata abstrakcyjnych szat na plus. Lubię takie wariacje. Ale na tym niestety moje pozytywne odczucia się kończą. 

Forma, w jakiej to zaprezentowałeś, nie podeszła (cytując Koalę). Zbite bloki tekstu dialogowego bez chwili na oddech, w których jest masa informacji. Informacje te oczywiście mają pełnić funkcję humorystyczną, ale ich natężenie oraz sposób, w jaki je zaserwowałeś, sprawiły, że gdzieś w połowie zacząłem odczuwać niestrawność, przez co nie potrafiłem czerpać z nich humoru.

No i rozumiem, że abstrakcja, wariacja i w ogóle, niemniej jednak opowiadasz bajkę ustami jakiegoś pierwotnego ludu, a opowiadający używa wszelkich powiązań z całej historii ludzkości, aż do współczesności. To był zapewne zamysł umyślny, mnie jednak jakoś to dziwnie raziło.

Reasumując, pomysł jest, ale forma do mnie nie trafiła.

Pozdrawiam.

Dodam, że wyłącznie od Ciebie zależy, jak Twoja dieta będzie wyglądać w przyszłości. :D

Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego walczę ze złymi nawykami z całych sił :)

Dzięki za klika i do zobaczyska!

Reg, dobry wieczór.

Na wstępie uwypuklę: nawet nie wiesz jak to dobrze przeczytać Twój komentarz po takiej przerwie. To jak skosztowanie dobrego dania po niespełna dwóch latach wpierdzielania sucharów.

Bardzo mnie cieszy, że dobrze się czytało mimo tej osobliwości i pewnych niesmaków.

No i jak zawsze raduję się jak mysz do sera czytając Twoje poprawki, bo choćby człek robił dziesięć edycji, to Ty i tak wynajdziesz niejedne smaczki.

Wszystko poprawione.

Dziękuję za wizytę.

Pozdrawiam 

 

Nie oznaczam wszystkich błędów, bo widzę, że wciąż nie poprawiłeś tych już wytkniętych, więc zaznaczam tylko mały dodatek od siebie.

 

Jakub wybrał ławki stojące w alejce. Wchodzi między kasztanowce o zbrązowiałych liściach. Gałęzie uginają się pod ciężarem wielkich, kolczastych kul, czekając na wiatr, który strąci owoce.

 

Amnush bodajże wspomniała Ci to w pierwszym komentarzu, a ja dodam jeszcze od siebie krótko, że szaleństwo czasów razi od samego początku. Jeśli tekst ma być w czasie teraźniejszym, no to Jakub wybiera.

 

 

Jakub przystanął przy ławce z butelka po piwie. Jan stawia je niczym Indianie totemy i Jakub ma nadzieję, że przyjaciel zjawi się wkrótce. Czekając, słucha deszczu bębniącego o czaszę parasola. Obserwuje cienie drzew i pomarańczowe światło odbijające się na mokrym bruku.

– Cześć.

Jakub odrywa wzrok od alejki. Jan stoi pod parasolem z butelką w drugiej ręce.

– Cześć – mówi Jakub.

– Ciężki dzień? – pyta Jan, odkapslowując piwo o oparcie ławki.

– Tak – przyznaje Jakub, wyciągając papierosy. – Zapalisz?

– Chętnie.

Jan wyciąga jednego i nachyla się, by odpalić go od zapalniczki Jakuba.

Stoją, paląc. Wypuszczają dym, który spod parasoli porywa wiatr.

– Jak twój klient? – zaczął pierwszy Jakub. – Słyszałem, że już kończycie?

 

Jakuboza do kwadratu. Staraj się szukać zamienników.

 

Ok, przechodząc do tekstu.

Niestety nie będę w stanie w pełni obiektywnie ocenić Twojego opowiadania, ponieważ jest kilka tematów, na które jestem uczulony. Między innymi właśnie motyw aniołów, pana z kosą i im podobnych. Zwyczajnie mam wrażenie, że trudno jest w tym względzie zrobić coś oryginalnego.

Oczywiście, czytało się nieźle, a korpo anioły z fajką i flaszką to coś, co prędzej kupię niż święte istoty z aureolami, ale zabrakło czegoś więcej, by tekst wskoczył na nieco wyższy poziom.

 

Pozdrawiam!

Bardzie,

o zaskoczeniu pisałem pod chochlikiem, więc tutaj nie będę się powtarzał, ale dzięki raz jeszcze!

Zgadza się, że tekst jest zupełnie inny od tamtego, ale tak już mam, że staram się pisać w różnym kierunku, nie zamykając się w żadnych ramach.

Zaraz zerknę do Twojego najnowszego tekstu, a jeśli znajdziesz jeszcze kiedyś chwilę, miło byłoby mi poznać Twoją opinię na temat mojego najnowszego tekstu (po prawie dwuletniej przerwie od pisania):

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/31416

 

Pozdrawiam!

Bardzie, zaskoczyłeś mnie wielce, dobijając moje dwa zamierzchłe teksty do biblioteki, ale wdzięcznym Ci za to jestem wielce, bo zawsze szkoda, jak tego jednego klika brakuje :)

Tekst rzeczywiście pisany był w okresie, gdy sprawa była świeża, niemniej jednak wciąż jeszcze nie wszystko stracone i liczmy na chochlika!

 

Dzięki i pozdrawiam! 

Rozumiem Cię, gdyż specjalnie nie dopowiedziałem tego i owego. Aby z kilku informacji można było sobie spiąć to wedle własnego uznania.

Zdaję sobie jednak sprawę, że być może przegiąłem w drugą stronę.

Następnym razem trza lepiej nastawić wajchę do wyśrodkowania między pozostawieniem pola do interpretacji dla czytelnika a konkretami.

Na trap wjechał niewielki, płaski robot, przypominający automatyczny odkurzacz. Slanowie obserwowali go uważnie, mierząc do robota z całego arsenału. 

 

Poszukałbym zastępczego słowa w drugim zdaniu. 

 

BumSzoki

 

<3

 

we wspomagany hydraulicznie pancerz

 

uśmiechnęło :)

 

 

Shag zerknął na dwóch kamratów, którzy razem z nim kryli się w cieniu dźwigu…

Pitt czekał spokojnie, a gdy poczuł ukłucie katany…

 

Czemu te dwa fragmenty są całe pisane kursywą? Bo jakoś nie odróżniam je od pozostałej części.

 

Cześć, Bardzie ;)

Fajna kosmiczna jatka, czyta się szybko i bez potknięć, prosty ale skuteczny i spełniający swoją rolę język.

W kilku miejscach przeinaczenia naukowe spowodowały uśmiech.

 

Klik i pozdrawiam. 

 

 

BasementKey, hej, hej!

 

Co do minusów, racja, już się z nimi pogodziłem i zaakceptowałem.

Z tym spowolnieniem też się poniekąd zgadzam, gdyż zdaję sobie sprawę, że często przesadnie pędzę i minimalizuję pewne wątki i aspekty. No ale tak już mam. Zaś jeśli chodzi o pozytywne aspekty, to właśnie wątek miłości miał być takim podtrzymywaczem na duchu, a reszta całościową i umyślną beznadzieją.

Co do buntu, rozumiem Twój punkt widzenia, jednak z drugiej strony ludzie, którzy nie znają innego życia i od dziecka są w taki a nie inny sposób tresowani, musieliby raczej wykrzesać z siebie jakąś wewnętrzną potrzebę buntu, tylko skąd by się ona wzięła, skoro ktoś nie wie, że może być inaczej? Ba, myśli raczej, że właśnie posłuszeństwem doprowadzi do wymarzonego, lepszego życia. Dopiero ten, kto odkrył prawdę lub zaznajomił się z informacjami o świecie zewnętrznym (Harry), postanowił coś zrobić.

Represje dla nieposłusznych jednostek, natomiast skoro wszystkie są ślepo posłuszne (ślepo – he he :P), to nie ma potrzeby może dodatkowo ich w jakiś sposób naciskać.

Na koniec oczywiście przyznaję bez bicia, że z tego pomysłu można było wycisnąć więcej.

 

Dzięki za docenienie pomysłu i klika!

 

Pozdrawiam!

Koalo, odpisałem na priv.

Zwykłe nieporozumienie, tak więc spór szybko zażegnany :) 

Nowa Fantastyka