Profil użytkownika


komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

. Porównać ten tekst do twórczości Piekary i jemu podobnych?!

Nie, spoko. Nie porównuję. Tylko uczulam, że ten typ humoru jest już dzisiaj w niesławie.

 

Ja jako nastolatek czytałem i Piekarę, i Pilipiuka. Akurat oni byli popularni, akurat ich książki wpadły w moje ręce. Jakoś specjalnie nie żałuję. Nie jestem pewien czy w dzisiejszych czasach by się to obroniło. No, przynajmniej nie w takim nakładzie jak wtedy.

Dzięki Regulatorzy za wyjaśnienie. Ja znam ten poradnik już od jakiegoś czasu. Po prostu kwestia wzdychania nie była dla mnie jasna, bo tam, w tym poradniku to też jest poruszone jako wątpliwe, a ja najwyraźniej to zinterpretowałem inaczej, niż należy. Ale ok, do mnie to trafia. Czy westchnięcie jest częścią wypowiedzi, czy nie, nie ma tu znaczenia, bo jest wydanym odgłosem i zapisujemy z małej. Już poprawiam i zapamiętam na przyszłość.

 

Pesosie, napisałam o zaintrygowaniu początkiem, ale opis dalszych wydarzeń, zwłaszcza od chwili pojawienia się zakonnicy w pokoju Pawła, był dla mnie mocno dezorientujący, by nie rzec, niezrozumiały. Jakże wiec mogę sobie cokolwiek interpretować, jeśli tego nie pojmuję?

Jeśli mogę Ci jakoś podpowiedzieć, choć oczywiście nie wiem, czy to ma dla Ciebie jakieś znaczenie teraz, to zauważ, że od pewnego momentu, nie do końca w opowiadaniu wiadomo, co jest snem, a co dzieje się na jawie. Poddane jest też pod wątpliwość generalnie postrzeganie czasoprzestrzeni jako jednolitego continuum. I teraz po prostu trzeba by było się zastanowić, jaka była historia Pawła, co jest oczywiście bardzo trudne i niejednoznaczne. Bo możemy patrzeć na to opowiadanie liniowo: Paweł pisarz, przyjeżdża do ośrodka, dzieją się rzeczy niestworzone, a na końcu wchodzi do dziury. Albo można też podrążyć dalej (jeśli oczywiście komuś się chce). Kiedy tak naprawdę Paweł poznał Kingę? Czy historia aktora przypadkiem nie jest historią Pawła? A jeśli tak, to co tak naprawdę Paweł robi w ośrodku? Dalej już nie będę…

Oczywiście szanuję jeśli ktoś, czytając, nie próbuje tego interpretować. To już mój problem jako autora, że nie zaintrygowałem wystarczająco lub nie byłem w stanie przekazać swojego rozumowania, tak, żeby czytelnik je podłapał.

Cześć Regulatorzy. Bardzo dziękuję Ci za tak dokładne wykazanie błędów. Przyznam szczerze, że niektórych rzeczy nie wiedziałem i bardzo się cieszę, że mam okazję się nauczyć. Poprawię wszystko w wolnej chwili, tj. może jutro wieczorem. 

 

Jeśli chodzi o zakończenie, chciałbym, żeby czytelnik sam to zinterpretował. Każdy może dojść do innych wniosków. Ja mam swoje, których nie zdradzę. :) 

 

A początek, tak sobie teraz myślę, może faktycznie trzeba było ściąć.

 

Mam do ciebie jeszcze kilka pytań, jeśli pozwolisz. 

 

To wypowiedź dialogowa – czy Paweł umiał wymówić ukośnik???

Nie. To było przytoczenie typowej wypowiedzi, której udzielał Paweł. Z racji tego, że udzielał jej zarówno kobietom jak i mężczyznom, umieściłem tam ukośnik. Czy w związku z tym należy to zamknąć w cudzysłowie, zamiast tak jak dialog wydzielać od myślnika?

 

To jest wypowiedź Kingi. Potem mam jej dalszy ciąg, więc winno być:

– Świetny garnitur, to Armani? – Pokiwała głową. –

Ale to on pokiwał, mimo że ona mówiła. Tak nie wolno robić? Nie można opisywać w didaskaliach czynności innej osoby, niż ta, która mówi?

 

 – Wiesz, tak ostatnio sobie myślę. – Westchnął i odwrócił się z powrotem na plecy. → Zbędna kropka po wypowiedzi, didaskalia małą literą.

A tutaj akurat ta kwestia, którą wypowiedział, nie była westchnieniem, tylko w didaskaliach opisuje osobne westchnienie, po wypowiedzi. Może zostać?

 

Widziałem z tobą wywiad na youtubie. → Widziałem z tobą wywiad na YouTube.

Hmm, a takie pytanie, bo youtubie brzmi inaczej fonetycznie niż YouTube. Jeśli by mi zależało na tym brzmieniu, to mogę to zapisać „YouTubie”? Po prostu ludzie w języku potocznym tak mówią i zastanawiam się jak to poprawnie zapisać?

 

Tera każdy poszedł w swoją stronę. → Literówka.

Właśnie nie literówka ‘^^, to celowo. W sensie taka niedbałość w mowie z kolegą.

 

– Poczęstuj pan fajką. – Westchnął… → – Poczęstuj pan fajką – westchnął…

Właśnie to jest takie westchnienie poza tym dialogiem. Nie można tak robić?

I w zasadzie w każdym miejscu, gdzie zaznaczyłaś to „Westchnął”, ja miałem na myśli właśnie takie oddzielne westchnięcie, a nie opisanie wypowiedzi jako westchniętej.

 

 

Mam jednak jeszcze pewną nadzieję, Pesosie, że Twoje przyszłe opowiadania okażą się bardziej satysfakcjonujące

Ach, pewną mówisz? ;) Czyli może coś z tego będzie, ale raczej bym nie liczyła? xD 

 

A, i przepraszam, że Cię zdegustowałem :( 

 

 

Cześć. Opowiadanie potwierdzające powiedzenie, że na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. ;) 

Na początku zacząłem wyłapywać wiele nielogiczności, ale później zrozumiałem, że to groteska/komedia i zawiesiłem niewiarę. Ogólnie czytało mi się dobrze, sprawnie. To pewnie przez ten swojski, prosty język bohatera – narratora. Mogę więc powiedzieć, że przeczytałem z zaciekawieniem.

 

Co do tematu, to miałem nieprzyjemność zahaczyć o to uniwersum finansów, inwestycji, spółek i giełdy. Rzeczywiście jest to świat bezwzględny, cyniczny i pełen manipulacji, czy oszustw. Twój tekst więc trafnie wyolbrzymia patologie, które występują naprawdę, a to duży plus.

 

Mam trochę problem z bohaterem, bo jest, powiedzmy to sobie szczerze, skończonym idiotą, co z resztą sam napisałeś na koniec opowiadania. Może to jego urok, a może coś, co denerwuje. Jest to postać w typie Jakuba Wędrowycza. Głupi, ale swoje wie i musi mieć rację. 

 

 Nie rozumiem jakie znaczenie dla fabuły mieli kosmici. Równie dobrze mogłoby ich nie być, a historii by to nie zmieniło. Chyba tylko chodziło o wrzucenie fantastyki? ;)

 

W opowiadaniu bardzo dużo się rzeczy dzieje przez przypadek i bez wyjaśnienia. Np. czemu pra-(pra-)dziadek zawsze wygrywał w kości, albo czemu pojawili się kosmici, akurat wtedy. Nie wiem, czy gatunek groteska/komedia jest tutaj wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie znam się, ale miałem pewien zgrzyt.

 

No i chwilami przeszkadza prymitywny, czasem boomerski, czy seksistowski humor. Jakkolwiek uważam, że humoru nie powinno się oceniać, bo to sprawa bardzo subiektywna, co kogo śmieszy. Tak, takie motywy, już w dzisiejszych czasach są trochę passé:

 

seksistowskie:

uczucie dziwności potęgował widok mikrofonu w jej ręce, ostatnim razem trzymała pejcz. Doskonale tym pejczem zresztą operowała, bez trudu potrafię sobie wyobrazić ją w roli tenisistki. Fantastyczny backhand!

 

antysemickie (wiem, że ty tu żartujesz z takiej postawy, ale to dosyć śliskie mimo wszystko):

tylko co z prezydentem zrobić, jak się na nim, żydku jednym, zemścić, to już później, później się zastanowię.

 

boomerskie:

Niby mężczyźni, a jednak chłopcy, mało pracować, dużo zarabiać i dobrze się przy tym bawić. Rzygać się chce na samą myśl.

 

Obawiam się, że gdyby to zostało wydrukowane, to bardzo szybko mogłoby zostać zakwalifikowane jako Dziady Polskiej Fantastyki (https://www.youtube.com/watch?v=_nO5Yac6wAc). I tłumaczenie, że to przecież parodia takich postaw, w końcu bohater nazywa się Cybulski, mogłoby nie przejść.

 

Ok. No fajne opowiadanie o Polaku cebulaku w wielkim mieście. Dobrze się czytało. Nie śmiałem się jakoś bardzo, bo ten humor do mnie nie trafia, ale dostarczyłeś mi mimo wszystko sporo rozrywki tym tekstem. 

 

A i warto jeszcze sprawdzić tekst, bo jest sporo niedociągnięć językowych np.

 

Wielokrotnie w trakcie tego maratonu sprawdzano czy dziadek nie oszukuje

Brakuje przecinka przed czy

 

Światło można włączyć przełączając pstryczki we właściwej kolejności

Brakuje przecinka

 

że może sfinansować dosłownie wszystko o czym tylko mogłem marzyć

Brakuje przecinka przed „o czym”

 

może spełnianie cudzych oczekiwać sprawia mi przyjemność?

Oczekiwań + brak przecinka po nich

 

itd. Możesz sobie to przejrzeć jakąś wtyczką do przeglądarki.

Hej. Bardzo lubię takie opowiadania dotykające zwykłej prozy życia. Nie przeszkadzają mi opisy parzenia kawy czy zamykania sklepu, wręcz bardzo je lubię, nawet jeśli nie mają za wiele wspólnego z główną fabułą. Dzięki nim można lepiej poznać bohatera, w pewien sposób się z nim utożsamić. W ten sposób pisze Murakami, którego bardzo cenię, aczkolwiek trzeba tu zaznaczyć, że ów pisarz ma równie wielu zagorzałych krytyków, co zwolenników.

Dzięki temu i Twojej lekkości pióra polubiłem bohatera. Jest bardzo sympatycznym gościem. 

 

Tak fabularnie, to sama kulminacja opowieści była za krótka jak dla mnie. Spokojnie mógłbyś to rozwinąć, bo nie wiemy tak naprawdę, co ten kot chciał przekazać bohaterowi. Nawet jakiegoś tropu brak. Chciał tylko go uleczyć? Tylko o to chodziło? A najpierw trzeba było sprawdzić, czy faktycznie dobrym chłopem jest? Trochę za mało, trochę za mało głębi. 

 

Tak poza tym, np. ja, zanim wziąłbym tego kota, sprawdziłbym najpierw to volvo czy tam dalej stoi. Ten trop został pominięty. Myślę też, że wziąłbym numer telefonu do osoby, która zostawiła kota. 

 

tutaj:

(…) ale zawsze w nocy, zbliżaliśmy się do siebie i kochali jak szaleni.

powinno być chyba „(…) zbliżaliśmy się do siebie i kochaliśmy jak szaleni”

 

Tak poza tym, to bardzo podoba mi się to opowiadanie. Moje klimaty, realizm magiczny, bardzo fajnie. Dzięki.

W zasadzie nie ma jeszcze czego oceniać. Jest tam kilka problemów z zapisem dialogów np. 

 

„– Co z Atlantis? –” – nie trzeba kończyć wypowiedzi myślnikiem, jeśli nie dodajesz didaskaliów.

 

„– Co z wybrańcami? – Dopytywał Tanatos” – jeśli dodajesz didaskalia wyrażające wypowiedź, lub opisujesz, w jaki sposób ta kwestia została wypowiedziana czy tam wyartykułowana, to nie zaczynasz wtedy po myślniku od wielkiej litery, tylko kontynuujesz z małej. Czyli to powinno wyglądać tak:

– Co z wybrańcami? – dopytywał Tanatos.

 

Itp. Ogólnie wszystkie dialogi są do przejrzenia.

 

A tak poza tym, jest na razie bardzo typowo, generycznie. Może troszeczkę się pospieszyłaś? Widzę, że jest jakaś intryga, plan, ale daj nam więcej informacji. ;) 

Opowiadanie w moim guście. Lubię takie historie mocno zakorzenione w rzeczywistości. Przeczytałem z zaciekawieniem, w czym pomogło bez wątpienia dopracowanie tekstu. To co mi osobiście przeszkadzało, to bardzo niedojrzałe zachowania bohaterów, no ale w końcu tylko studenci. Trudno mi się w związku z tym z nimi utożsamić, czy ich zrozumieć. To akurat nie moja bajka. No i styl tekstu jest taki Basic, podstawowy. Może to dlatego, że sama główna bohaterka nie ma za bardzo charyzmy. "Dyskoteki, chłopaki i takie, takie" – trochę tak ją odbieram. Niemniej fajne opowiadanie.

Cześć. To opowiadanie jest bardzo dziecinne. Dla niektórych będzie to zaletą, dla innych wadą. Mi to osobiście przeszkadzało, bo tak jak już zauważyli inni, wymaga to w dużej mierze zawieszenia niewiary. Na plus, że dało się przeczytać (gratulacje, sprawiłeś, że przez 10 min współdzieliłem w wyobraźni twój, autorski świat). Gorzej tu z językiem i interpunkcją. Niedociągnięcia pod tym względem mogą odciągnąć uwagę czytelnika od tekstu.

Powiem tak. Mocne. 

 

ale krótkie. Ale chyba takie miało być. Więc wszystko ok. 

Dzięki za komentarze. Opowiadanie miało być trochę bekowe, jak słusznie zaważyliście, ale też trochę na serio. Wezmę sobie do serca te uwagi na przyszłość. 

Nowa Fantastyka