Profil użytkownika


komentarze: 193, w dziale opowiadań: 184, opowiadania: 80

Ostatnie sto komentarzy

Wpadam z pobetową opinią.

 

WARSZTAT 2,5

 

Solidny i bogaty że hoho – ile to narzędzi wisi na ścianach, a każde użyte z wyjątkową starannością. Tu i tam zdarzają się jakieś drobne potknięcia – a to młotek walnięty pod stołem, a to dłuto nienaostrzone, ale zupełnie to nie przeszkadza. Z takim stylem możesz spokojnie zacząć eksperymentować, do czego z całego serca zachęcam.

 

NARRACJA 2

 

A byłoby trzy, gdyby nie trzy rzeczy – troszkę niejasny początek – nie bardzo idzie się z marszu zorientować, co się dzieje i co tak naprawdę opisujesz, końcówka też zawiera pewien przeskok i pokazuje wydarzenia, do których nie zaprowadziłeś nas za rączkę, jak to czynisz przez całe opko, no i bogactwo opisów czasem przytłacza – przez co akcja dosyć zwalnia – i dopiero w trakcie wizyty lazarecie z ciotką zaczyna się coś naprawdę dziać. Moim zdaniem wydarzenia zaczynają nabierać tempa ciutek zbyt późno.

 

FABUŁA 2

 

To, że to pewnego rodzaju klasyka, nie zmienia faktu, że jest porządna. Oparta na pewnych prostych schematach, to prawda, ale za to nigdzie nie dostrzegam dziur, cokolwiek się dzieje, ma sens, a nawet jeżeli możnaby się do czegoś przyczepić, to tego nie robię, bo cała reszta okrasy – dialogi, postacie, narracja itp – skutecznie maską wszelkie niedociągnięcia.

 

DIALOGI 3

 

Dialog ma za zadanie ożywić postać i ukazać jej charakter w interakcjach z innymi postaciami. To, jak się wyraża daje nam jasne sygnały, kim jest, skąd pochodzi i czego się można po nim spodziewać – i to bez zbędnych opisów. Brzmią naturalnie, bawią, nadają dynamikę między interlokutorami i przekazują informacje czytelnikowi bez chamskiej ekspozycji.

 

 1,5 POSTACI

 

Główny bohater to klasyk złodziejski, który widzieliśmy już setki razy w różnych odmianach. Jego nieco nachalna partnerka jest również archetypem zadziornej, chamskiej i pewnej siebie chłopczycy, co szczególnie przebija się w dialogach. Mimo, iż są to klisze, to nadałeś im życia, przez co zupełnie mi nie przeszkadza to, że z góry wiem, jacy są i co zrobią. Przebłysk głębszej relacji charakterów dajesz nam w końcówce, gdzie wreszcie główny bohater zdaje się przejmować losem partnerki, a ona sama wreszcie pokazuje coś, czego wcześniej nie pokazałeś – czyli strach. Te dwa elementy to ledwie iskra, a mi brakuje ognia, który mogła rozpalić. Postacie przestały być jednowymiarowe dopiero na końcu, i to tylko na chwilę. Szkoda.

 

KLIMAT 3

 

nie odmówię ci tego, co najbardziej trzymało mnie w opku – klimat. Gdy ma być brudno, jest brudno, gdy ma być magicznie, jest magicznie. Chilon za dnia jest ładna i żyje, nocą zaś lepiej się tam nie kręcić. Czuję morską bryzę, widzę skalistą wyspę, światła i zbite dechami domki, widzę mieszkańców, którzy żyją niezależnie od bohatera.

 

Podsumowanie

 

Gdybym zobaczył kiedyś twoją książkę na półce w empiku, nie zdziwiłbym się. Masz dyg do pisania solidnych tekstów. Czy bym kupił? Raczej nie, bo przejadły mi się klasyczne fantasy ;). Czekam na coś innego z twojej strony – gdzie bohaterowie będą mieć więcej wewnętrznego życia, gdzie pokażesz dynamikę relacji, że z wierzchu może są stereotypowi, ale w ich wnętrzu są czymś więcej, niż archetypem z wikipedii ;).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Hej, Żongler!

Czyta się niełatwo. Duża liczba postaci sprawia, że mają ograniczone pole do popisu. Czuć, że limit trochę Cię uwierał.

limit zawsze mnie uwiera, ale ja jestem uparty i próbuję zjeść ciastko i mieć ciastko.

bo to na pewno można wyjaśnić w trakcie fabuły, angażując w zagadkę czytelnika. Chciałoby się samemu odkryć, kto jest kim.

Cóż, jest to wynik mojej własnej zachłanności i grafomanii. Znaleźć balans między chamską ekspozycją a właśnie przekazywaniem pewnych informacji poprzez wydarzenia to sztuka trudna, gdy wpycham dwa wątki w ograniczony znakowo tekst, osadzony w dość rozbudowanym świecie. Krytyka zasłużona i absolutnie nie mam tu żadnej wymówki.

Powiedzieć – nie. Pokazać – owszem. Show, not tell.

Sam jestem zwolennikiem tej metody, alej (jak napisałem wyżej) chciałem złapać wiele srok za ogon, co wiązało się z mocnymi cięciami w tekście (pierwotnie miał 70k znaków), gdzie wszystko było rozłożone po całym opku i nie kłuło tak w oczy.

I – księga nie miała dla niego żadnej wartości, mimo że umożliwia dosłowną ewolucję ludzkiej jaźni w boską? No, nawet jeśli samemu się jest bogiem, taka księga ma olbrzymią wartość,

Apoleo i reszta ferajny to awatarzy – oni już są w pewnym sensie bogami i to bez potrzeby znajomości magii. Natomiast księga ta pozwala liznąć tej mocy poprzez wiedzę tam zawartą bez potrzeby zostania Awatarem.

W tym akapicie mówisz jednocześnie, że Promiteus był odważnym heretykiem oraz potulnym barankiem.

Oh, wydawało mi się, że jednak jasno to napisałem. – Promiteus był odważny i bardzo antyrządowy (że tak to ujmę), ale po tym, jak oskarżono jego żonę o zbrodnie jeszcze nie popełnione, zmienił się i spokorniał.

Zbędny przecinek. Ogólnie w tekście jest mały problem z przecinkozą.

Moja pięta Achillesowa. Milion razy przeglądałem tekst i wielokrotnie dodawałem, a potem usuwałem przecinki w tych samych miejscach, nie mogąc zdecydować, czy powinny tak w końcu być, czy nie. Przeglądałem neta i poradniki na forum, żeby konfrontować moją wiedzę, ale ewidentnie zadanie to mnie przerasta.

Wydaje mi się również, że przedobrzyłeś z oniryzmem (ale to niełatwo wyczuć, sama wciąż mam ten problem).

Mój wewnętrzny grafoman upiera się, że tak jest spoko, ale ilekroć czytam ten fragment w miarę bez samopodniety, to widzę, że coś jest z nim nie tak ;). Jak nieco ostygnę to przekonstruuję to jakoś, na razie miłość własna do tekstu jest zbyt silna ;D.

W sensie że ma kilka rzędów zębów? :>

Jeżeli tak to sobie wyobrażasz, to czemu nie? Dzierżka ma być mocno przerysowany i wydawać się zupełnie z czapy. Taki mój zamysł i tego akurat będę się trzymał.

Jeśli nie były drewniane, to chyba niemożliwe, chyba że masz na myśli zniszczonymi przez próchnicę?

metafora dla wyobraźni – to bardzo źle? Chciałem w jednym słowie zawrzeć, jak bardzo są zniszczone, wsadzić do głowy czytelnika wyraźny obraz. Za bardzo połynąłem, co?

Jej wybór, że ma umysł naiwnego dziecka?

jej wybór, że nie chciała odzyskać wzroku – w sensie “to wciąż jej wybór, więc nie ważne, co o niej sądzisz itp. Przemyślę i poprawię.

Ze światotwórczych motywów absolutnie najciekawszy jest Zamordowany Bóg. Reszta, cóż, nie wydała mi się nadzwyczajna.

Nie miałą być – element fantastyczny to tylko tło dla wydarzeń, więc też przesadnie nie chciałem go eksponować.

Swoją drogą… Apoleo – Apollo, Promiteus – Prometeusz, Hedeas – Hades, Uthena – Athena? Coś mało to subtelne ;)

Nie miało być subtelnie. Jedyne, co mnie powstrzymało przez użyciem właściwych imion było tylko to, że wtedy ludzie za bardzo skupiliby się na aspekcie mitologicznym tej historyjki.

Narracja jest dość nierówna, głównie ze względu na dwojaki styl: niekiedy podniosły, niemal eposowy; innym razem naśladujący debatę dwóch dżentelmenów pod monopolowym, dyskutujących o maluchach, szmatach i koniach. Nie wydaje mi się, by było to zamierzone i służyło większej całości.

Akurat to było zamierzone. Raz, że postać Dzierżki miała przełamać i mocno kontrastować z ogólną narracją i dwa, że pokazać pewien kontrast między ego półbowów a tym, kim są w istocie – maluczkimi ludźmi, którzy myślą, że są wielcy.

Ogólnie: ten obyczajowy aspekt dworskiego życia wydaje mi się przegadany i nazbyt chaotyczny – nie połapałam się w intrydze, przez co nie mogłam kibicować żadnej ze stron. Jeśli oczywiście była tutaj intryga, czy po prostu doszło tu do porachunków między pokłóconym rodzeństwem, a sytuację wykorzystał archetypowy piękny i czysty młodzieniec o niezwykłym talencie muzycznym.

Moja wina, że nie wytłuściłem intrygi, bo chciałem upchać dwa wątki w jednym tekście. Pierwotnie miała to być historia Promiteusa i tylko jego, ale jakoś tak samo wyszło, że nie dośc, że pojawił się Apoleo, to jeszcze zaczął grać pierwsze skrzypce.

Aczkolwiek!

Myślę, że dla uważnego czytelnika naprawdę nie będzie trudno odnaleźć kilku tropów dotyczących tego, co dzieje się w pałacu Zaiusa.

Dzieżka śmieszny, ale ograniczony do roli sprośnego nadwornego błazna. Sugestia, że był kimś więcej, niż zdradzał, jest dobra, ale IMO niewykorzystana w pełni.

To odwieczna postać tła, w istocie błazen, który nigdy nie będzie grać pierwszych skrzypiec. Ma być, zamieszać, złamać trochę kanwę i usunąć się w cień.

Co do motywu złodziejskiego, to kradzież księgi jest ok. Dużo lepsza jest kradzież niewinności (dziewczęcej i chłopięcej).

Dlatego to Apoleo zaczął grać pierwsze skrzypce, a kradzież książki stała się wątkiem tła. Niemniej mamy tu wiele rodzajów kradzieży – mniej lub bardziej subtelnie zasygnalizowanych.

 

Dzięki i pozdrawiam!

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dawidiq150

 

Bardzo się cieszę, że przyjąłeś moje uwagi tak dzielnie. Wyobraźnię masz, to muszę ci oddać, i bardzo ważne, że widzisz postępy we własnych pracach. Dla mnie konkursy to też pretekst, więc mamy coś wspólnego ;D.

Do następnego!

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Będzie brutalnie, ale nie przejmuj się, bo jestem wybrednym i wrednym czytelnikiem ;). Widzę po komentarzach, że jesteś bardzo sympatycznym człekiem, ale stety/niestety uważam, że szczera opinia ważniejsza jest od głaskania po główce.

 

WARSZTAT 0,5

 

Już w pierwszych zdaniach zaczynają się problemy, i to na tyle poważne, że z marszu nastawiam się negatywnie. Czuję się trochę, jakbym wpadł w gości do znajomka i zobaczył, że ma dziurawe skarpety, a w powietrzu czuję zapach nieświeżej ryby. Co z tego, że świetnie opowiada dowcipy, i że lubię gnoja, to jednak na start czuję się niekomfortowo, a do tego jeszcze strasznie mnie do dekoncentruje i odbiera przyjemność z wizyty. Sprawdź odmianę liczebników ułamkowych, wydaje mi się, że tam powinno być "2,5 tysiącA lat temu" oraz przyjrzyj się przecinkom w całym tekście.

Trochę niezgrabnie konstruujesz zdania. Niby są poprawne, ale zawarte w nich słowa zdają się zagubione lub pomieszane. Gro zdań wygląda, jak pierwsza myśl – szkic wypluty spod palca, a potem ewentualnie na prędce zredagowany, o ile nie porzucony. Używasz prostych słów i prostych konstrukcji, co nie sprzyja czytelnikowi, który chciałby choć trochę się wciągnąć w opko.

 

NARRACJA 1

 

Nie gubię się, opowieść ma swoje tempo, nigdzie nie czuję się zagubiony, wszystko jest zrozumiałe, ale trudno, żeby było inaczej, gdyż opko przedstawia bardzo prostą historię (to żadna wada, żeby nie było). Niestety przypomina nieco suchą relację i nieustannie towarzyszy mi wrażenie, że nic nie łączy zdania poprzedniego z następnym. Przypomina puzzle, gdzie bardzo wyraźnie widzę łączenia, a to drochę przeszkadza w oglądaniu ładnego obrazka jako całości. Narracja jest relacyjna – przypomina serię wyłożonych faktów, szkic narracji, gdzie, zamiast opisów i budowania historii, znajdujemy wskazówki dla samego autora, który miał sobie to kiedyś rozwinąć, ale ostatecznie tego nie zrobił. Jest sucho i sterylnie.

 

FABUŁA 0

 

Jest, i to fantastyczna, ale nie ma w niej nic interesującego. Diabeł, co wstał po 4 tysiącach lat poznaje nowy świat. Tu warto zaznaczyć, że to nie wina fabuły per se. Po prostu cała szata – dialogi, narracja, warszat itp – sprawia, że król jest nagi.

 

DIALOGI 0

 

Niewiele różnią się od opisów. Nie ma w nich emocji, nie ma charakteru, nie uzupełniają bohaterów występujących w opku. Nawet diabeł nie jest interesujący i wydaje się strasznie powierzchowny. Postacie mówią jak roboty i przez to dialogi nie odróżniają ich od siebie.

 

POSTACI 0

 

to imiona, kóre mają kwestie dialogowe. Ich cechy charakteru można policzyć na palcach jednej ręki, która miała jeszcze wypadek w tartaku. Diabeł, nasz niejako główny bohater, łazi, podoba mu się nowy świat, wszystko ładnie i pięknie, ale jedyne, co można o nim powiedzieć, to to, że jest diabłem i se morduje.

 

KLIMAT 0,5

 

Nie wiem, jakim cudem, ale jest coś niepokojącego w twoim opowiadaniu. Opko ma pewną namiastkę klimatu. Przypomina trochę bardzo straszną bajkę opowiadaną na dobranoc albo historyjkę szeptaną dzieciom przy ognisku w ciemnym lesie. Im dalej jednak w opko, tym gorzej, bo zamiast klimatu robi się nieco śmiesznie, a nie wiem, czy taki chciałeś osiągnąć efekt.

 

Podsumowanie.

 

Opko jest "meh" do bólu. Jedynym jego plusem jest to, że przeczytałem go, ot tak, po prostu, bez większych zgrzytów czy narzekań. Wleciało jednym uchem, wyleciało drugim. Jednocześnie takie zdania jak "Gdy jego ojciec został zabity przez skrzydlatego wilkołaka, który dostał się do twierdzy przez okno" bardziej mnie bawią – i to nie w ten pozytywny sposób.

 

Jeszcze jedna sprawa – gdzie w tym opku masz motyw kradzieży? Masz na myśli tę krótką scenkę, gdzie archeolog uwalnia diabła? Czy może chodzi o kradzież wspomnień/pieniędzy? Bo na moje słabo u ciebie z tym motywem ;P.

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Od razu zaznaczam, szanowny autorze, że będę nieco brutalny, ale nie bierz, proszę, tego do siebie. Swe uwagi czynię z pozycji bardzo wymagającego czytelnika, dla którego tolkien to nuda strasza. Krytyka twojego tekstu wynika, wbrew pozorom, z sympatii i mam nadzieję, że pomogę ci w ten sposób rozwinąć się w przyszłości. Zaczynajmy więc.

To najsłynniejsi złodzieje w całym imperium.

Zawsze stoję po stronie zawieszenia niewiary, ale są pewne warunki. Potrzebuję haczyka, dobrego klimatu, jakiegoś elementu, który odwróci moją uwagę i nie pozwoli czepiać się drobnostek. Tu niestety nie mam za bardzo możliwości zignorowania tego zdania. Padło to zbyt otwarcie i sprawia wrażenie, że zna ich każdy – w tym straż, która niechybnie powinna ich zwinąć, gdziekolwiek by się nie pojawili, skoro są tacy znani. Może przesadzam, ale jakoś mnie to ukłuło. Złodzieje raczej nie chcą być znani jako złodzieje. Wydaje mi się, że lepiej byłoby próbować ukryć ich tożsamość. Na przykład już bardziej przekonałby mnie taki dialog:

– No co ty?! Mieczowników nie znasz?

– Nigdy o nich nie słyszałem!

– I bardzo dobrze. To nie są ludzie, których chcesz znać… No chyba, że potrzebujesz, aby pewne rzeczy zmieniły właściciela.

Słowem klucz jest tu sugestia. A że mało subtelna – no oczywiście, ale przynajmniej nie sprawia wrażenia, że obok karczmy stoi urząd, w którym rezyduje związek zawodowy złodziei.

– Tak, Aniko… – zamyślił się ponownie. – Właśnie to miałem powiedzieć, kochanie. Doskonała szansa! Tak! Wreszcie odbiorę temu draniowi Oberonowi dzieło mego życia, które bezczelnie ukradł, a ci dziwacy mi w tym pomogą!

bardzo wyraźne exposition talk – zbyt nachalne w mojej ocenie.

O poranku następnego dnia

Wystarczy "o poranku". Z kontekstu wyraźnie wynika, że to następnego dnia.

– Dobrze, to chyba wszystko prawda, alchemiku? – spytał Daven.

osobiście nie bawię się w łapanki, bo interpunkcja niekoniecznie przeszkadza mi w odbiorze tekstu, ale tutaj przecinek ma znaczenie, i to ogromne. W obecnym brzmieniu Daven pyta się alchemika, czy to, co powiedział, to prawda.

– Mam tutaj jedynie Legolasa Zielonego Liścia – rzekł ork.

– Okłamałaś nas, zdziro! – odparł ten po lewej.

– Zachowuj się, Gragg, bo jak mamę kocham, zdzielę cię w pysk! – uspokoił go ten z listą gości. – Mój druh chciał powiedzieć, iż oszukała nas pani. Zatem, proszę się oddalić i… O, bogowie, cóż za straszna pomyłka! Teraz dopiero przypomniałem sobie, że pan Zielony Liść pochodzi przecież z Lorien! Więc naprawdę jest pani jego kuzynką. Och, przepraszam najmocniej za to niedopatrzenie i zapraszam do środka – dodał zmieszany i otworzył wielkie odrzwia pałacu.

A już myślałem, że to ja popełniłem opko z bezczelnymi i wygodnymi zbiegami okoliczności :)

– Chyba żartujesz! Miałam wszystko pod kontrolą! Zrobiłam to specjalnie, żeby cię wpienić. Wyglądasz wtedy przezabawnie – odpowiedziała elfka.

a czy on nie jest w tym momencie niewidzialny? Więc jak miała widzieć jego minę? :P

 

FABUŁA – 0

 

Sztampowa do bólu. Oglądałem D&D – honor wśród złodziei i tam w bardzo ciekawy i zabawny sposób pokazano i wykorzystano magię znaną z systemu. Mam wrażenie, że mocno się tym inspirowałeś, ale nie zadbałeś o szczegóły. Nie ma tu absolutnie nic interesującego. Żadnego ciekawego włamu, żadnego zaskakującego plot twistu (czyli nie zgadzam się z kilkoma opiniami powyżej) – absolutnie nic, co sprawiłoby, że uśmiechnąłbym się i powiedział “ah, sprytnie” albo “o, tego się nie spodziewałem”.

Nie zrozum mnie źle – nie spodziewałem się, że kelnerka okaże się sukubem, ale fakt ten raz, że spłynął po mnie jak po kaczce (brakowało mi jakiegoś forshadowingu, drobnych hintów, sugestii, czegokolwiek) i dwa, że równie dobrze mógł to być koń, na kórym jechali, brzydal, co macał kelnerkę, a nawet obraz w kolekcji Obertona. Słowem – zupełnie mnie to nie ruszyło i było mocno na siłę. Główną przyczyną może być to, że postać kelnerki pojawia się na początku i na końcu, a nie bierze czynnego udziału w skoku, gdzie mogła pojawić się okazja do rzucania drobnych okruszków, które prowadziłyby do plot twista.

 

WARSZTAT – 1,5

 

Jest ok, ale mam wątpliwości, bo słaba fabuła i narracja nie pozwalają mi go prawidłowo ocenić. Wygląda na to, że solidne podstawy masz i żadnych większych błędów, konstrukcji zdaniowych czy opisów nie wyłapałem, ale z drugiej strony nie za bardzo było co oceniać, bo brakowało jednego bardzo ważnego elementu:

 

KLIMAT – 0

 

Opko przypomina sesję RPG w świecie DnD świeżo raczkujących graczy i mistrza gry, którą ktoś spisał i ubrał w prozę. Nie czuję tu nic, zupełna pustka, i tylko mocno komediowy wydźwięk tego opka trochę go ratuje, ale wciąż nie ma tu niczego, co pozwoliłoby mi zagłębić się w tekst, świat, postacie i, co najważniejsze, zawiesić niewiarę.

 

NARRACJA 2

 

Płynie się przez tekst, nigdzie się nie gubię, wiem co się dzieje, kiedy się dzieje, co robią bohaterowie, nie ma dziwnych przeskoków, a to BARDZO dobrze, bo nie lubię strasznie potykać się w trakcie czytania. Ten element masz dobrze opanowany, a to bardzo istotne w poszerzaniu swoich umiejętności, bo można mieć szerki słownik świetne opisy, zarąbiste pomysły, ale ze słabą narracją wszystko legnie w gruzach.

 

DIALOGI – 0,5

 

Nieciekawe, często wycelowane bardziej w czytelnika niż do postaci, bywają sztuczne, aż zęby zgrzytają. 

 

POSTACI – 0

 

Absolutnie nieciekawe, płytkie i puste. Nic nie mogę o nich powiedzieć oprócz tego, jakiej są ew. rasy. Zero charakterów, które mogłby nadać im choć trochę życia.

 

Podsumowanie

 

Wymagasz ode mnie, jako czytelnika, już bardzo dużego zawieszenia niewiary. Rozumiem, że świat jest magiczny (DnD-kowy w 100%). Magia, jaką władają – telepatia, chowańce itp – to potrafię zrozumieć, ale te bardziej przyziemne elementy zaczynają mnie irytować. Cały ten plan jest dziecinny, nieprzemyślany, ani trochę sprytny, dziurawy jak sito, a opko przypomina trochę niewymagającą myślenia kreskówkę.

W każdej historii musi istnieć hak – albo ciekawy świat, albo ciekawe postacie, albo klimat, albo fabuła, jakiś ciekawy twist – jest mnóstwo rzeczy, którymi mogłeś mnie zainteresować, ale tu nie ma żadnej z nich. Treścią opowieści jest skok i mogłeś na tym się skupić. Plan mógł być prosty, ale w ciekawy sposób wykorzystać samą magię, magiczne zabezpieczenia, jakieś komediowe rozwiązanie trudnej sytuacji… Już samo budowanie napięcia mogło zbudować klimat, ale tu też napięcia tyle, co kot napłakał.

 

D&D – honor wśród złodziei to kino sztampowe, ale – przede wszystkim – zabawne. Nie tylko dlatego, że to po prostu komedia, ale raz – że wykorzystano świat DnD w tej komedii i dwa, że bohaterowie mają tam jednak jakiś rozwój, coś się z nimi wewnętrznie dzieje, i to już wystarcza, żeby przymknąć oko na całą resztę.

 

Mam nadzieję, że cię nie zniechęciłem – wolałem być szczery w swej opinii, ale czasem boję się, że może to być źle odebrane. Zapewne zbyt wiele wymagam, ale sam często nie spełniam swoich własnych oczekiwań, więc to nie tak, że pozjadałem tu wszystkie rozumy ;). Życzę udanych kolejnych opek i powodzenia.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

                                                                         

przecinek w złym miejscu, powinno być:

 

                                                                         

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Konsekwentnie zapisujesz nazwy produktów małą literą. Fanta, Corel, Ilustrator. Z tego co doczytałem temat jest niejednoznaczny. W moim odczuciu te nazwy jasno określają konkretne produkty i nie są czymś w rodzaju “adidasów”. Już nawet “photoshop” stał się niejako nowymi “adidasami”, natomiast Corel niekoniecznie. Sądzę, że wielkie litery miałby tutaj więcej sensu, ale to moje odczucie. Nie posiadam księgi mądrości, którą mógłbym tutaj coś arbitralnie wymusić na autorze :).

mam z tym mega problem, szczególnie w dialogach. Nigdy nie wiem, kiedy np. zapisać coś z dużej albo z małej. Np. Walter PPK a walter ppk, a walter PPK, albo zapis broni M szesnaście, m szesnatście, em szesnaście czy m-szesnaście. Wiem, że regulują to zasady, tak jak wskazała Regulatorzy, ale czasem trudno mi jest zastosować je do konkretnego przypadku.

Podobnie mam z tytułami. Nie wiem nigdy, czy zapisać coś jako Wielki Kanclerz, czy wielki Kanclerz, czy może wielki kanclerz… Z jednej strony szukam i próbuję się doedukować w tych sprawach, z drugiej w wielu książkach widziałem niejednokrotnie łamanie zasad i zwyczajnie trudno mi się czasem odnaleźć.

Np kłóci mi się, że w dialogach nie zapisuje się krzyku wielkimi literami, ale z drugiej, w dialogach, piszemy nazwy miast z wielką literą, prawda? Widziałem też zabiegi stosowane w książkach, gdzie pogrubia się font, żeby zaznaczyć akcent kładziony w słowach bohatera, stosuje się kursywę, wielokropki. Docierają do mnie ogólne zasady zapisywania dialogów itp, ale czasem po prostu nie wiem, co robić. Jakbym chciał w dialogu zapisać np. doktor Oetker jako marka, to pisać Dr. Oetker, doktor Oetker, “Dr. Oetker” czy jak? I jak to się ma do zapisu tytułu doktora czy profesora? Dla wielu zasady są jasne, ale u mnie intuicja często wygrywa i się nie przejmuje, kto ma rację.

 

Moim zdaniem dowcip się przegotował, ale to już przecież subiektywne odczucie. Prawda? :)

Możliwe – trudno mi to tak naprawdę ocenić. Dowcip pisał się niejako sam i pozwoliłem mu pozostać niezmienionym – choć wahałem się, czy przypadkiem nie jest zbyt obrazoburczy albo właśnie przegotowany. To już faktycznie chyba subiektywne odczucie.

 

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Cześć,

 

To co, przeczytałeś tylko te zdania? Nie rozumie? 

Trzeba przeczytać całe opowiadanie, wtedy zrozumiesz o co chodzi, a nie te wyłapane z kontekstu. 

Pozdrawiam AK

Łał… Nie ma to jak szacunek do konstruktywnej krytyki. Widzę, że zarejestrowany niecały miesiąc temu, więc jeszcze możesz nie być obyty w portalowej etykiecie, ale bez przesady… Raczysz nas pierwszym swoim opowiadaniem i witasz się lekceważącym stosunkiem do czytelnika, który poddaje twój tekst krytyce. Można wejść w polemikę i bronić swojego tekstu, ale wypadałoby zrobić to z pozycji interlokutora, a nie grafomana.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

i wycelował w Asmo chudym palcem. → …i wycelował w Asmo chudy palec.

Poprawiłem wszystko wedle wskazówek, ale tego przypadku jestem ciekawy (podonny do tego z dłońmi) – czemu nie może być “chudym palcem”? No bo dla mnie – intuicyjnie – brzmi to dobrze, ponieważ wycelował (kim/czym?) chudym palcem, co brzmi równie poprawnie jak wycelował (kogo/co) chudy palec. Pytam jako amator fachowca, w ramach edukacji własnej.

 

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

 

Gdy opko jest dobre, paradoksalnie trudno coś o nim napisać, bo ani się do czego przyczepić, ani na styl ponarzekać, ani wytknąć jakieś fabularne niedociągnięcia. Nic, po prostu nic. Jedyne, co mi się ciśnie na usta, to “ty chory po…rządny pisarzu”.

 

Co mnie zaskakuje to to, że można wymyślić coś takiego i opisać tak, że podziwiam kunszt, jednocześnie czując pewne brzydzenie. Podziwiam też pewnego rodzaju odwagę do napisania takiego tekstu, bo zapewne łatwe to nie było. Mogło się skończyć tanim horrem typu gore, a jednak wyszło, że tak powiem, ze smakiem. Plot twist ci się udał, nabrałeś mnie całym tym planem, a to sobie bardzo, ale to bardzo cenię. Scena seksu udana, a to zawsze trudna sztuka, bo łatwo zrobić z tego niesmaczne porno.

 

Szybko złapałeś mnie na haczyk, bo już w “Marzenia o zimnie”, natomiast trochę problemów i czkawki czytelniczej doznałem w “Stworzyć miraż” dokładnie przy pierwszej * , gdzie nie bardzo się orientowałem, gdzie przeskoczyliśmy. Miałem wrażenie, że wciąż jesteśmy na łodzi, no i nagle pojawiła się nowa postać i musiałem poskakać przez chwilę i przeczytać okoliczne fragmenty, by się zorientować, co się dzieje i gdzie (i w czyim ciele) teraz jesteśmy – szczególnie, że od tego momentu Yalin zdradza swe prawdziwe imię i od teraz tak go tytułuje zarówno narrator i inne postacie. Wydaje mi się, że warto złagodzić ten przeskok i nieco bardziej zaznaczyć, co się dzieje. 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Witam, witam!

 

Szukam sadomasochistów do bety opowiadania na konkurs “Honor wśród złodziei”. Sado – bo trzeba się poznęcać nad tekstem, jak i maso – bo trzeba mieć coś z gorem, żeby próbować obkuć to do stanu używalnego.

 

Jest to luźna mieszanka mitologii z moim własnym światem, który sobie wykreowałem jakiś czas temu. Jest bal, jest romans, no i ofkoz sporo różnie interpretowanej kradzieży.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Wyczuwam we frustracji Asmo trochę własnych doświadczeń autora?

Nie, akurat nie ;)

Niemniej każdy, kto pracował z klientem, może odnieść pewne odczucia Asmo do swoich.

Cieszę się, że się podobało.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Chciałbym wiedzieć, na wszelki wypadek, gdzie jest to stuprocentowo bezpieczne miejsce.

Nie ma takiego (przynajmniej wedle danych Lilith na dzień 20 czerwca 2028). Ale gdy tylko takowe się pojawi (dużo w końcu zależy od metody badawczej przyjętej przez Piekło sp. z o.o.), Albercik wyskoczy z limbo nieco poirytowany.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

WARSZTAT 3

Pomimo kilku drobnych potknięć jest bardzo dobrze, Jak dla mnie nie ma się do czego przyczepić, ale ja nie jestem terminatorem języka polskiego jak Regulatorzy, więc mówię tu o technicznej ocenie zwykłego czytelnika.

 

NARRACJA 3

Czytało się baaardzo płynnie, opisy zrobiły to, co miały zrobić – i wsadziły mi obraz do głowy, i podały niezbędne informacje, i nie pozwoliły się zgubić w historii.

 

FABUŁA 1,5

Mógłbym się zgodzić z Bruce – niektóre zdarzenia podane są zbyt ogólnikowo, 14 tysięcy znaków to krótkie opowiadanie i dodatkowe 2-3 a nawet 5 tysięcy mogłoby tu bardzo pomóc, a jednocześnie wciąż należałoby do kategorii względnie krótkich.

Historia żadna tam nowa, ale podana w dobrym sosie związanym z warsztatem, co tylko pokazuje, że wciąż można dobrze podać odgrzewany kotlet.

 

DIALOGI 2

Zwykłe i dobre, podają nam konkretne informacje o postaciach, co jest bardzo istotne. Brzmią też odpowiednio do klimatu. Nestorka wyraża się jak nestorka, a młoda ambitna jak napalona na zrobienie kariery wielkiej buntowniczki-bohaterki.

 

POSTACI 1,5

Klasyczne, nic dodać, nic ująć – wyraźne, ale żadna nie błyszczy.

 

KLIMAT 1,5

Przez braki w wydarzeniach i przeskoki czasowe opko traci – na tyle, że tempo wydarzeń psuje potencjalne ładunki emocjonalne – opisy nie ratują tego, że szybko przelecieliśmy przez katorgę cyklu śmierci oraz szybko załatwiliśmy drugą sprawę – czyli wybaczyliśmy córce. Trochę jakby pisane pod koniec ośmiogodzinnej zmiany, a ty spieszyłaś się na tramwaj. 

 

Podsumowanie

Solidne opko bez wodotrysków, którego klimat i potencjał na klasyczne, dobre fantasy zabija tempo. Ludzie (jak na przykłąd ja) rozdmuchują swoje opka do 60k znaków ale w całej tej zupie znaków ledwo dwa kartofle i kość pływają – a u ciebie jest odwrotnie – jest zupa treściwa, aż łycha stoi, ale nie ma czego pochlipać, bo po dwóch kęsach talerz pusty. jednym słowem – niedosyt, ale nie zrodzony z ciekawości świata czy postaci, a po prostu braku dodatków.

 

PS.

Masz kota w domu? Bo chyba ci sierściuch przebiegał przez klawiaturę akurat, gdy pisałaś imiona postaci ;)

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

WARSZTAT 1 

masz w swoim opowiadaniu wiele nieporadnie zastosowanych słów i konstrukcji zdaniowych:

połknęła spienioną, gorzko-kwaśną ciecz

wiem (chyba) o co chodzi, ale zwyczajnie nie brzmi to dobrze

zamrugała, aby pozbyć się nadmiaru wilgoci z oczu

Trochę laboratoryjny opis ;). Ja przecieram stół suchą szmatką, aby się pozbyć “nadmiaru wilgoci”.

Sigyn powoli rozwarła powieki

rozwarła? Nie lepiej po prostu “powoli otworzyła oczy”?

Po jakimś czasie między zielonymi drzewami powstały prześwity.

Znowu – wiem, o co chodzi, ale opis strasznie nieporadny.

Jej nogi, zwłaszcza lewa, płonęły, jednak żar był odległy.

opis przeczy trochę sam sobie – bo albo coś płonie, albo się żarzy, albo chcesz powiedzieć, że nogi pieką ją z wysiłku czy bólu, albo że dopiero zaczyna czuć wysiłek, jaki podjęła.

Najpierw poczuła coraz silniejsze trzęsienie ziemi.

To zdanie jest jakimś Frankensteinem. Chciałaś zmieścić dwie informacje w jednym zdaniu. Jak piszesz “najpierw” to spodziewam się jakiegoś “potem”. Proponowałbym raczej coś w stylu “Poczuła drżenie ziemi, które z każdą chwilą przybierało na sile.”

 

Generalnie dużo jest takich konstrukcji i szkoda czasu je wszystkie wymieniać. Proponuję przeczytać na głos całe opowiadanie, mi bardzo pomaga.

 

z innych – to już trochę czepialstwo, ale dodam jeszcze, że zabieg z retrospekcją/zwidami został wdrożony tak se i chwilę mi zajęło zrozumienie, że to są wspomnienia/majaki.

 

NARRACJA 1

 

Dwa główne grzechy tego opka:

– Przypomina bardziej scenopis, składa się z suchych opisów tego, co się dzieje, co kto bierze, gdzie patrzy, gdzie siada i plecami do czego, gdzie jest jedna stopa, gdzie druga, co poszedł ktoś zrobić… Sam początek i okazjonalnie bardziej “rozbudowane” opisy zaś trącą purpurą.

liście tańcujące po leśnym runie

czy też 

Łany zboża falowały na wietrze niczym fale na powierzchni przeogromnego złotego jeziora otoczonego lasem.

kontrastują z całą resztą opka, gdzie masz takie opisy jak ścieranie nadmiaru wilgoci z oczu czy połykanie cieczy.

 

Mam tu też problem z płynnością narracji. weźmy na przykład:

Zamyślona nie zauważyła, że laską trafiła w dołek w ziemi. Poleciała do przodu, była jednak dość zręczna, by nie tylko nie upaść, ale też nie wysypać choćby jednej borówki z koszyka. Ból w lewej nodze na moment zakłuł mocniej.

W mojej głowie zrozumiałem to tak – ok, ma jakąś starą ranę, ale wciąż jest bardzo sprawna. Już mi w głowie rodzi się vibe jakiegoś archetypu wojowniczki, aż tu nagle okazuje się, że:

Sigyn oddychała głęboko i powoli, żeby uspokoić nie tylko ciało, ale też gonitwę nieprzyjemnych myśli, które nasunęło jej to małe potknięcie.

Normalnie odniosłem wrażenie, jakby właśnie uniknęła śmierci. Chcę przez to powiedzieć, że konstrukcja tych zdań (choćby sam fakt oddzielenia tych informacji akapitem) sprawia, że dostajemy nieco dwa sprzeczne obrazy. 

 

A sytuacja z (niemal) upadkiem w przepaść – są dwa zasadnicze problemy – raz, że to nie miejsce na ładne opisy. Sytuacja jest nagła, dynamiczna, chaotyczna, boże, ona zaraz spanie, już już! A tu mamy purpurowy opis widoków. Pudło.

Dwa, że dialog Lokiego “Już d-dobrze, jesteś bezpieczna. Za chwilę pociągnę cię do tyłu” w sytuacji, gdzie kobiecina wisi nad przepaścią? 10 linijek tekstu i konstrukcje dilogowo opisowe sprawiają, że scena nie ma w sobie żadnego ładunku emocjonalnego, nie czuję zagrożenia, napięcia.

 

FABUŁA 0 

 

Rozdział I to miejsce na pochwycenie czytelnika i wciągnięcie go w opko/powieść. Jako pierwszy rozdział czegoś większego tekst zawiódł. Tak naprawdę nie dzieje się tu nic interesującego. Ot, bohaterka ma zwidy, prawie spada w przepaść, ale tajemniczy nieznajomy stalker ją ratuje. Widziane i czytane setki razy i bez odpowiednich dodatków sam ten motyw się nie obroni.

 

DIALOGI 1

 

Niektóre są nienaturalne, robotyczne wręcz w obliczu zdarzeń emocjonujących (jak rzeczona wcześniej sytuacja nad przepaścią). Niemniej są ledwie dwa takie przypadki – choćby nieco dziwnie ujęta w słowa zachęta otworzenia oczu – “Możesz spojrzeć przed siebie?” brzmi dziwnie. Gdybym chciał zachęcić kogoś, by otworzył oczy, bo zagrożenie już minęło, powiedziałbym raczej coś w stylu “już dobrze, jesteś bezpieczna, możesz otworzyć oczy”.

 

Reszta zwyczajnie ujdzie, aczkolwiek TYLKO dlatego, że w opisie zawarłaś informacje o ich wieku, ponieważ…

 

POSTACI 0 

 

… Ponieważ z tekstu zupełnie nie wynika, że mamy do czynienia z osobami o takim wieku. Cały czas oczami wyobraźni widziałem dorosłą, dojrzałą kobietę i dorosłego, dojrzałego faceta. Jest wiele przepisów i porad dotyczących pisania swojego “rozdziału I” – jednym ze scenariuszy jest przedstawienie bohaterów i to pasuje do twojego opka.

Niestety element ten zawodzi. Owszem – Sigyn poznajemy jako dziewczynę z traumą a Lokiego jako nieśmiałego faceta. Ale nie poznajemy ich wieku (a bez tej wiedzy dialogi wydają się nie pasować do mojego wyobrażenia o dorosłych postaciach). Niestety okoliczności zdarzeń i samo ich spotkanie nie są interesujące i trącą kliszą. Nie ma nic złego w kliszy, ale nie dałaś nam niczego, co by sprawiło, że postacie nabrałyby smaku, a tym samym zainteresowały mnie jako czytelnika.

 

O cechach nie neurotypowych się nie wypowiem bo się nie znam, ale w ramach feedbacku pokuszę się o zgadywanie, abyś mogła nabrać pewności, czy dobrze przekazałaś te cechy w opku.

Rozumiem, że niechęć Sigyn do dotyku jest w jej przypadku objawem rzeczonego spektrum autyzmu?

Rozumiem, że dla Lokiego wyrywanie gałązek było swego rodzaju coping mechanism? Szum w jego głowie wywołany ADHD znalazł ujście w możliwości skupienia się na jakieś czynności?

 

KLIMAT 0

 

Głównie przez koślawe i suche opisy, i nieinteresujące wydarzenia, a purpura tekstowa obecna w trzech miejscach nie sprawi automatycznie, że w mojej głowie roztoczy się jakiś bajkowy świat. Klimat to nie łany zboża, tańczące liście itp. Zadbaj o warsztat i nie sil się na wyegzaltowane opisy.

 

Podsumowanie

 

Generalnie opko słabe. Przypomina pierwszy szkic, surowy, brudnopisowy zapis, coś w ramach bardziej notatki. Jest to głaz, który rzeźbiarz walnął dłutem w kilku miejscach, żeby nabrał kształtu, ale ja z daleka widzę, że to będzie kolejny, nudny i trochę koślawy pomnik papieża.

 

Wiem, że brutalnie może, ale nie zraź się i pisz dalej!

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Bardzo ładnie, raczej “klasycznie”, niemniej smaczne. Fabuła 10/10 :D

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Silver Advent

Nieźle, nieźle, acz trochę typowo i po cichu miałem nadzieję na plot twist – że to cesarz okazałby się owym przeżywającym emocje, których nie potrafi ukryć (np. że udaje, że go to bawi, z jakiegokolwiek powodu by to nie było).

Scenka porządna i, moim zdaniem, oddająca zamysł ćwiczenia w 100% i nie zgodzę się z None. Tychon wyraźnie jest zniesmaczony swoją służbą u cesarza, o czym informuje nas pośrednio klimat tej typowej kliszy fabularnej. Strach, w moim mniemaniu, nie jest tą emocją, którą chce wskazać Silver jako głęboko skrywaną. Jest nią wzgarda – strach jest efektem ubocznym “wycieku” wzgardy.

 

OldGuard

nawet nieźle, aczkolwiek mniej tu ukrywania moim zdaniem, głównie z powodu ojca dzieci, któremu wyraźnie dała znać, że nie czuje się dobrze w jego towarzystwie, choć rzecz jasna maskowała się przed dygnitarzami powiedziałbym – rewelacyjnie – ale przez to plan “wycieku” emocji nie jest zrealizowany.

Ponownie nie zgodzę się z None :D. Czuć, że matka czuje coś w rodzaju obrzydzenia do ojca swoich dzieci – powód jest nieważny – ważne, że “niby” próbuje to ukryć. Niby, bo z tym ukrywaniem (względem ojca) jest nieco gorzej. 

Matka za dobrze kryje się przed dygnitarzami, za słabo względem ojca.

 

Irka_luz

łeeeeee, no miałaś mnie do końca, a tu wyskakujesz z mordercą. Prawdziwy ojciec dziecka to było to! A tam jakiś morderca. I przez tą rewelację nie mogę pojąć zachowania bohaterki. Lepiej żeby mąż jej pomógł, lepiej, żeby mu powiedziała, by dzwonił na policję i lepiej było ich przytrzymać na miejscu :P.

Nie zdążyła, bo mamcia weszła, w ciąży była, bała się o dziecko, nie myślała racjonalnie, facet mógł być uzbrojony… Diabli wiedzą, skupiłam się na emocjach ;)

No ale jak wplatasz taki plot twist to trzeba było wywalczyć trochę więcej “uzasadnień :P. Ale niech ci będzie – opis ukrywanej silnej emocji jest gites majonez.

 

Monique.M

Prawie! Kumam co ukrywa Sue, ale cięzko nazwać to emocją – raczej tajemnicą, której nie chce zdradzać – a że wiążą się z tym emocje to raczej efekt uboczny, który również wymaga ukrywania, by się nie zdradzić. Dwa – za szybko “dusiła się” i “rynce się jej trzęsły” moim zdaniem + mam wrażenie, że mamy tu kilka emocji, a nie “jedną” + wciąż ukrywamy tajemnicę, że Sue ochajtała się z jakimś zwyklakiem i niewiele ma to wspólnego z emocją :P.

 

Pawlowskipisze

Spojrzała mu prosto w oczy i przeraziła się chłodem jaki tam ujrzała. 

I tyle z ukrywania :P. Dalej to już nawet nie ma o tym mowy. Chybiłeś, moim zdaniem, dość ostro. Dalej nie jest lepiej. Oczywiście silna emocja jest, ale jej “ukrycie” jest bardzo umowne :P.

 

Ambush

No jest silna emocja i jest próba jej ukrycia, wszystko się zgadza – nie bardzo jednak wiem, co to za emocja – mega gniew na skok w bok mężusia czy pożądanie istoty tej samej płci.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Ło! Dziękuję za odwiedziny oraz za pozytywny komentarz. Cieszę się, że się podobało.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

1 – Warsztat

moglo ; zalozenia, ze ; wlasnie

Masz kilka literówek, co w tak krótkim tekście nie powinno mieć miejsca. Poza tym jest zwyczajnie dobrze, ale ze względu na długość tekstu trudno mi powiedzieć coś więcej. Pewnie jakby Reg tu wpadła, wytargałaby cię za uszy :P

Na przykład:

Doszedłem do rozwidlenia dróg, czyli do mojego celu. → Doszedłem do rozwidlenia dróg, czyli mojego celu.

Niepotrzebne powtórzenie.

 

2 – narracja

Jest dobra, masz styl, jest klarownie, obrazowo. Lubię narrację pierwszoosobową i tu się nie zawiodłem. Narracja świetnie współtworzy klimat, którego nie można odmówić temu fragmentowi. Masz potencjał. Narracja płynie, jest naturalna, nie ma koślawych metafor, sztywnych zdań – naprawdę dobra robota.

 

0,5 – Fabuła

Trudno o niej cokolwiek powiedzieć, w końcu to fragment. Niemniej strzępki są obecne i da się z nich złożyć prostą historię bohatera, który ma dość życia w “post-apokaliptycznym” świecie. Ująłem to w cudzysłów, bo nic tu nie wskazuje na świat post-apo. Oczami wyobraźni zobaczyłem raczej nastolatka, który ma dość życia we współczesnym, industrialnym świecie, gdzie syf wylewa się do rzeki a samochody dymią z rur.

Tak, są martwe ptaki i brak wiewiórek, ale to za mało, byś przekonał mnie, że to post-apo. I raczej usuń tagi: Dark Fantasy, Koniec Świata, Przepowiednia (!?), Science – fantasy, morderstwo, bo zwyczajnie tutaj tego nie ma. W ogóle trudno tu dostrzec element fantastyczny.

 

0 – Dialogi

Brak tu dialogów, więc nie ma o czym mówić.

 

2 – Postaci

Jest jedna, ale kupuje ją. Dzięki sprawnej narracji potrafię spojrzeć na świat jej oczyma, wyczuwam jej charakter i depresyjny, ponury nastrój.

 

2 – Klimat

Krótki tekst, ale klimat jest, co jest niemałym osiągnięciem. Tak jak powiedziałem robotę robi dobra narracja. Jest na tyle dobrze, że nie miałbym nic przeciwko, by przeczytać o dalszych losach bohatera.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

0 – Warszat

Kurtyna! Widzę, że w opku kryje się ciekawy świat i taki trochę klimat “Space Odyssey”, ale nie mogę przebić się przez fatalny warsztat – wszystko zostało wytknięte przez poprzedników, nie będę się powtarzał, ale chłopie, po co tyle przecinków! ;). Warsztat rzutuje na całe twoje opko, przez co w ogólnym rozrachunku podobało mi się mniej, niż powinno.

 

1 – Narracja

Pośród wyboistej drogi, jaki zafundował Twój warsztat, przebija się ciekawa narracja. Czuję się trochę jak przy oglądaniu ostatniej sceny z bladerunnera, gdy android mówi swój kultowy monolog, ale zmontowanym z różnych wersji, różnych interpretacji, a potem następuje zmiana aktora i świata, i w ogóle trochę to wszystko przypomina majak senny gdy masz wysoką gorączkę. Obrazy i opisy przypominają szaleństwo obracającego się kalejdoskopu.

Całość strasznie przypomina strumień myśli.

 

0 – Fabuła

Zwyczajnie nie mam pojęcia, co się dzieje i o czym jest opko – ponownie wina warsztatu.

 

0,5 – Dialogi

Nie wiem, gdzie się kończą dialogi, a gdzie zaczyna narracja, a dodatkowo brzmią dziwacznie – sztucznie, jak przetłumaczone przez google translator dialogi z języka suahili na Polski. Gdzieś w nich przebija się dynamika między postaciami, ale to ledwie echo i oniryczny majak.

 

0,5 – Postaci

Jakieś tam są, ale giną w strumieniu narracji – nie wiem, kto kim i gdzie jest dokładnie, dlatego trudno mi cokolwiek o nich powiedzieć.

 

2 – Klimat

O dziwo, mimo fatalnego warsztatu, jest tu klimat, który sprawił, że czytałem z zaciekawieniem do końca. Jak wspomniałem – taki trochę klimat “Space Odyssey”, ale nie ma satysfakcji z przeczytania całości. Niczego nie zrozumiałem, i to mnie boli, bo klimatem mnie wciągnąłeś w studnię, która okazuje się kwadratową stodołą z kupą żwiru w środku.

Że niby nie rozumiesz? Ja też nie! :P

 

Eh, jestem poirytowany, bo jak zdrapać tą niedokładnie położoną farbę, to spod spodu prześwituje coś ciekawego. Szkoda, że nie widać, co dokładnie.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

2 – Warsztat

Bardzo dobrze się czytało, choć tu i ówdzie nastąpiły przeskoki i opisy, które zmusiły mnie, by zatrzymać się i jeszcze raz przeczytać kilka ostatnich zdań – jednak to nic wielkiego. Konstrukcyjnie bardzo w porządku, choć III akt prosi się o rozbudowany wątek Lemmikki i Teimo, bo trochę szybko przeszli ze znajomości do posiadania dziecka. To tylko drobnostka, ale trochę zakuła mnie o oczy.

 

2 – Narracja

Pierwszoosobowa narracja zawsze mi się podobała i z przyjemnością stwierdziłem, że i tu sprawiła mi przyjemność. Opisy sugestywne, proste, ale nie prostackie, “infodump” blisko granicy nachalności, ale ratuje cię bajkowy klimat opka, gdzie takie zabiegi mniej kłują w oczy. 

 

2 – Fabuła

Bajkowy klimat generalnie mnie odtrąca, tu jednak, dzięki szczypcie mroku w postaci Mikołaja (taki trochę Diabełek, co to odwraca ogonem życzenie zawarte w kontrakcie) i konsekwencji związanych ze spełnieniem “wigilijnego życzenia” zrobiło się naprawdę interesująco.

Przyczepić się muszę do jednej rzeczy, o czym wspomniałem wcześniej – brak mi nieco bardziej rozbudowanego motywu przerodzenia się znajomości Lemmikki i Keimo w miłość, która zaowocowała poczęciem dziecka. Ten przeskok trochę popsuł mi rytm, jakim płynęła fabuła

 

2 – Dialogi

Ze względu na konstrukcję opowiadania i bajkowy klimat jestem w stanie wiele wybaczyć, dlatego infodump w dialogach nie był za specjalnie bolesny, ale zaznaczam, że rzucał się w oczy. I tak nieźle poradziłaś sobie z zadaniem skonstruowania i przedstawienia w dialogach ciekawego świata, i to w tak małym limicie znaków.

 

1,5 – Postaci

Poszło im “za łatwo”. Z jednej strony w takich historiach musi na drodze naszych bohaterów stanąć jakaś przeszkoda do pokonania. Z drugiej jednak jestem świadomy, że przeszkodą była cała przeszłość postaci przedstawiona w dialogach, więc jakoś się to balansuje.

Sam strach Lemmikki o przybysza to trochę za mało. Może w trosce o niego powinna próbować zmienić miejsce zamieszkania, a wtedy Keimo musiałby ją znaleźć i zawrócić? Ot, sugestia bardziej fabularna, ale mam wrażenie, że postaci nie musiały walczyć o swoją znajomość.

Poza tym obie postaci są takie same – różnią się oczywiście płcią, imionami i okolicznościami, w jakich stracili możliwość życia jak człowiek, ale nie widzę wyraźnej kreski dzielącej charaktery tych osób. Są swoimi odbiciami lustrzanymi, co trochę niweluje dynamikę ich spotkania i rozwoju znajomości.

Ale to krótka bajka, więc zdaję sobie sprawę, że mój “zarzut” jest nie na miejscu ;).

Lemmikka na pewno jest lepiej przedstawiona a jej tragiczna historia zdecydowanie do mnie przemawia – bez problemu można się z nią identyfikować, a przez to, jako czytelnik, potrafię jej współczuć i kibicować.

Keimo jest, jak wspomniałem, jej odbiciem lustrzanym, ale jego emocje poznajemy tylko przez dialogi, co trochę odczłowiecza jego postać, a co za tym idzie wydaje się trochę z papieru i nie przekonuje mnie do siebie. Gdzieś tam przewijają się smutne oczy itp, ale to za mało. W konsekwencji jego relacja o tym, jak został reniferem, brzmi, jakby opowiadał o wyjściu do sklepu.

 

2 – Klimat

Mimo “bajkowości”, której zasadniczo nie lubię, nie mogę odmówić twojemu opku, że posiada klimat. Potrafię wyobrazić sobie lesiste odludzie przykryte śniegiem, niebo płonące od zorzy i zimno, które kłuje nie tylko w skórę, ale i w samotne serce Lemmikki. Końcówka z powoli wracającym do jej życia ciepłych barw i uczuć też jest w porządku, choć ponownie powiem, że zgrzytnął mi przeskok “od znajomości do miłości”.

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Styl – 1,5

Strasznie bazowy, suchy, ot, pojedyncze słowa, które mają posłużyć za opisy. Metafory są kwadratowe, wstawione nie jako obraz ubrany w słowa, ale jako sugestia dla czytelnika, co ma widzieć i słyszeć, zapisana na marginesie. Ważne jednak, że nie kulała. Brakuje tu lekkości, ale przynajmniej nie potykałem się o kolejne zdania.

Struktura “techniczna” jest dobra, szkielet trzyma się kupy. Odpowiedni podział na akapity, przebieg zdarzeń czytelny, wiemy dobrze co się dzieje, nie gubię się w ciągu zdarzeń. Wszystko jest jasne i klarowne, a to bardzo dobrze.

Mamy też dobry balas między “aktami”. Wstęp, rozwinięcie, zakończenie – wszystko ma swoją dobrą proporcję – nie ma niczego za dużo i nie ma niczego za mało.

 

Narracja – 1

A co jeśli jest ich tu więcej? możemy mieć wtedy poważny problem

Długa ta myśl jak na warunki, w których znalazł się bohater.

Zaraz potem po raz kolejny podniósł przedramię aby się zasłonić, ale nie zdążył

No, mówiłem, za długo myślał.

 

To pięknie pokazuje, że brakuje Ci odpowiedniego rytmu. Starcie to adrenalina, chaos, szybkie bicie serca, stres! Narrator musi starać się oddać emocje towarzyszące bohaterom w danej chwili, a twój rozgrywa chyba jakąś partię szachów.

Narracja ma wciągnąć czytelnika w świat, odsłonić bohaterów przed nim, mam dzięki narracji poczuć swąd dymu, smród ghula.

Płytki posadzki z chrzęstem pękały pod ciężarem wędrowca w pancerzu.

To są dobre opisy. W jednym zdaniu mamy oddanie ciężaru, mamy dźwięk, choć w kontekście całej sceny nie oddają odpowiedniej dynamiki. Mam wrażenie, że Jim po prostu spaceruje.

 

Fabuła – 0,5

Trudno tu mówić o fabule, ale jakąś historię tu mamy i choć bazowa, to muszę przyznać zaskoczyłeś mnie tym małym twistem z dziecięcą zabawą i za to masz pół punkta więcej, bo to był dobry pomysł, który sprawił, że uśmiechnąłem się z aprobatą ;)

 

Dialogi – 1

Mało ich i są bazowe. Ani nie ma się do niczego doczepić, ani nie ma niczego godnego uwagi.

 

Postaci – 1

Ot, dzieci – tak jak dialogi. Ani nie ma się do niczego doczepić, ani nie ma niczego godnego uwagi.

 

Klimat – 0

Źle chłopie, że na mnie trafiłeś ;). Fallout 2 to jedna z moich ulubionych gier, która sprawiła, że zakochałem się w klimatach post-apo. Z przykrością muszę stwierdzić, że gęstego, ponurego klimatu gry nie udało ci się oddać w żadnym stopniu. Ghule, pancerz wspomagany i inne wspomniane przez poprzednich komentatorów “smaczki” to za mało, by przekonać mnie, że znów wróciłem na Pustkowia.

 

Podsumowanie:

Opko trochę poniżej średniej moich czekiwań, ale z miłym twistem na końcu, choć, jak zostało już wspomniane, taki zabieg jest raczej niemile widziany, bo to trochę jak wyrzucić 80% treści (a tym samym doświadczenia związanego z czytaniem) do kosza. Mnie nie przeszkadzał – był OK, pasował do tak krótkiego opka. Broń boże nie zniechęcaj się moją opinią! Może wydawać się szorstka, ale pisałem ją w dobrej wierze.

 

Pozdrawiam.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Nie do końca było dla mnie jasne, co ogar robił w domu wuefisty (a właściwie w Umbrze), skoro wiedział przecież, że to nie on zawinił. Scena, w której wyjaśniasz co naprawdę zaszło była dla mnie myląca, bo jakoś za dużo postaci się tam nagle pojawiło.

[spoilery?]

Alan-wuefista był bratem dyrektora szkoły, Jonathana Oswalda. Rich, odurzony w jakiś sposób przez Jonathana za pośrednictwem swojego syna, dokonał tego ochydnego czynu. Rich jak przez mgłę pamiętał całe to (mówiąc delikatnie) nieprzyjemne zdarzenie i zwyczajnie pomylił Jonathana z Alanem ze względu na podobieństwo charakterystyczne dla rodzeństwa.

Rich do końca był przekonany, że to Alan zrobił i nigdy się nie dowiedział, że tak naprawdę to Jonathan.

[/spoilery?]

 

Wyjaśnienia te padają właśnie w epilogu, gdy Adam pokazuje Rose zdjęcie dyrektora – nawet Rose pomyliła go z Alanem.

 

Niestety aby oddać w pełni całą “intrygę” musiałbym rozwinąć opowiadanie o dolejne kilkanaście tysięcy znaków, ale moim celem jest tworzenie bardziej zwięzłych form. Jak widać po opinii Regulatorzy tym razem się nie udało (choć ja miałem wrażenie, że właśnie za bardzo poskracałem).

Mój błąd to próba przedstawienia dość rozbudowanej historii w jak najkrótszej formie. Regulatorzy i Ty, Alicello, wskazaliście mi miejsca, które można było skrócić, co jest cenną lekcją i dalej będę szukał ciekawych historii, które można przedstawić możliwie zwięźle i interesująco.

 

I to pytanie zadawałam sobie od momentu kiedy weszli do mieszkania, więc może lepiej byłoby nieco wcześniej wyjaśnić jak to działa. 

Może, ale zrobiłem to świadomie. Wzbudzić zainteresowanie i dać mu się chwilę podusić we własnym sosie ;).

 

Błędy poprawione (również te “sporne” od Regulatorzy – ulegam sile argumentu, dzięki!).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Cóż, Folanie, z jednej strony przyznaję, że miałeś niezły pomysł na zgrabną sprawę kryminalną z udziałem żywych i umarłych, a jednocześnie muszę powiedzieć, że lektura okazała się nieco nużąca, albowiem opowieść zdała mi się mocno przegadana i nadmiernie rozwleczona.

Hah! A myślałem właśnie, że “za bardzo się śpieszę”. I czemu przegadana? Ja akurat bardzo, bardzo lubię dialogi w powieściach, stawiam je nawet wyżej niż rozwleczone opisy, może dlatego…

Lubię kiedy przedstawiona historia skrzy się humorem, ale tu, moim zdaniem, było go ponad miarę. Tak jakbyś przed przystąpieniem do pisania sporządził listę żartów, bon motów i zabawnych powiedzonek, a potem starałeś się wszystkie umieścić w tekście. A żarty, nawet niezłe, podane w nadmiarze, zwyczajnie męczą.

Żarty same przychodziły z “flowem” i choć możesz mieć rację, to dla mnie jest ich tu w sam raz ;).

 

Wykonanie, co stwierdzam z ogromną przykrością, pozostawia bardzo wiele do życzenia, skutkiem czego opowiadania nie mogę uznać za w pełni satysfakcjonujące.

Ło kurde! Poprawione. Jestem przerażony (i zawstydzony), ile baboli umknęło mojej uwadze mimo, iż tekst czytałem chyba codziennie przez prawie dwa tygodnie w poszukiwaniu lapsusów.

ona była Śmiercią, a ja byłem… → Czy to celowe powtórzenie.

Tak, bo nie mam pomysłu, jak to inaczej zapisać.

Miał ambicje chłop… → Literówka.

A czemu to literówka?

był porozwieszany po całym mieszkaniu. → …był porozwieszany w całym mieszkaniu.

A czemu nie może być “po”? Pytam z ciekawości, bo “na czuja” wydaje mi się, że oba pasują.

 

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki Ambush za odwiedziny, cieszę się, że się podobało.

Babole poprawione.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzień dobry, szukam ochotników do bety opka w klimatach SF z domieszką fantasy (aktualnie wrzuciłem 40k znaków, docelowo około 80). Tytuł: Regiel Pomroka. Czas – nieokreślony – na spokojnie, to nie na żaden konkurs – można nawet miesiąc-dwa nad tym przysiadać. Pozwólcie, że zarzucę przynętę w postaci pierwszych zdań:

 

Stealer odzyskał przytomność i od razu wiedział, że coś jest nie tak. Obraz z lewego oka był zniekształcony, ale prawym bez trudu zobaczył wielkiego jak pies pająka, który w asyście kapłanki Abominacji dłubał przy krwawej miazdze, która wcześniej była jego prawą dłonią.

Co byście pomyśleli sobie w takiej sytuacji? Obleczony pajęczą siecią Stealer zaczął myśleć o zaginionej głowie, która sprowadziła na ludzi nieśmiertelność.

 

Odwdzięczę się tym samym – ktoś potrzebuje amatora sci-fi, post-apo, bardziej wymagającego fantasy – jestem do usług.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Hm.

 

Wątek Sevena był i umarł. Nie to, że mi go szkoda, ale skoro był, powinien być rozwiązany w jakiś sposób. Mam wrażenie, że w trakcie opowiadania koncept uległ nagłej zmianie. Seven miał być kotem, ale coś sprawiło, że jego wątek poszedł w odstawkę, a na jego miejsce wskoczył Fido.

 

Jestem w stanie kupić, że nasza bohaterka dała kotołakowi strzelić sobie minetkę “na ładne oczy”. Gdzieś w opku pobrzmiewa jej niepokorny charakter i wyraźne oderwanie od standardów społeczeństwa. Jest inna, trzyma się tego, i bardzo dobrze. Sęk w tym, że potem mamy dwa akapity o wielkiej miłości, w co można uwierzyć, ale mnie jako czytelnika nie przekonuje. Jeżeli idziemy w stronę relacji międzyludzkich (czy tam ludzko-łakowych), to chciałbym zobaczyć jak taki związek rozkwita i z jakimi problemami się wiąże. Caaaały ten wstęp o Sevenie trzeba było wyrzucić, poświęcając uwagę Fido.

 

Uważam, że zanim Sjęgniewa oddała się Fido na plaży, powinna go lepiej poznać – zbudować relację i zaufanie – i może po dwóch, trzech wizytach na plaży i rozmowie z Fido nasz kotołak mógłby wreszcie zdradzić, czego potrzebuje do odczynienia klątwy.

 

Dysproporcja motywów przedstawionych w opowiadaniu jest znacznie zaburzona, przez co zwyczajnie mi nie podeszło.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Przysiadłem do opowiadania z miną skazańca. Tytuł nie zachęcał, początek śmierdział znielubianymi przeze mnie polskimi klimatami i szarzyzną dnia codziennego.

 

Gdy śledzie przemówiły, wyprostowałem się w krześle, a od momentu akcji z mieszkaniu Elżbiety – wędkarz, admirał w wannie, monter bebli grożący imbusem – śmiałem się jak opętany!

 

Z gównianego tytułu zrobiłaś świetne opowiadanie i zakończyłaś solidną puentą. Dla mnie 9/10.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Józefina podeszła do antycznej, drewnianej komody, na której stała szklana kula wypełniona mętną cieczą. Odsunęła ją, by sięgnąć po telefon z tarczą numerową.

Lubię taki humor. Śmiechłem jak mało kiedy.

 

Ogólnie BARDZO dobre opowiadanie. Polskie klimaty nie przeszkadzały mi praktycznie w ogóle (jestem uprzedzony, co poradzę) – pewnie dlatego, że objawiały się jedynie w imionach postaci oraz jednokrotnie rzuconą nazwą miasta. Chowaniec pierwszorzędny, narracja wciągająca, dialogi naturalne, a magiczny świat bardzo sugestywny i uwspółcześniony.

 

Zawodzi końcówka, która prosiła się o przyznanie przynajmniej połowy narzucononego limitu. Światowider dobrze wypunktował tę bolączkę, więc nie będę się rozwodził. Osobiście “byłoza” mi nie przeszakadzała (zupełnie jej nie odczułem), ale zgodzę się ponownie z Światowiderem:

kiedy głowię się, jak wyeliminować te czasowniki, to często pojawiają się konstrukcje, na które bez tego wysiłku nigdy bym nie wpadł.

Gdybyś rozwinął końcówkę, poleciłbym tekst do Biblioteki, ale w obecnym stanie (z bólem serca) nie mogę tego zrobić.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Ok, więc wszystkie wskazane lapsusy zostały poprawione.

 

Lothorien_leaf

Jedna z postaci ma na imię Borys czy Boris? Czy to dwie postacie różne? 

Mój błąd, poprawiony. To jedna postać ofkoz.

 

Monique.M

Mam do Ciebie to samo pytanie, które ty do mnie: czemu nie zrobiłeś ponumerowanej listy opowiadań z Twojego Uniwersum dla niewtajemniczonych ? :p

Bo nie wszystkie przedstawiają pewien ciąg wydarzeń. Na przykład “Słowa płynęły…” jest (wbrew pozorom) zamkniętym opowiadaniem, dziejącym się w innych czasach względem Nieśmiertelnych, w którym przemycam fragmenty wyjaśniające budowę świata (nie robię tego wprost! Trzeba trochę czytać między wierszami i poprzez kojarzenie faktów trochę rzeczy dopowiedzieć trzeba samemu). W tej chwili piszę dłuższe opowiadanie pod tytułem “Regiel Pomroka”, gdzie wiedza z poprzednich będzie przydatna, ale nie obowiązkowa i tam zamieszczę odpowiednie linki dla masochistów :P.

 

regulatorzy

Cóż, Folanie, przeczytałam i to w zasadzie wszystko, do czego mogę się przyznać, albowiem nie udało mi się pojąć, co miałeś nadzieję opowiedzieć. :(

Wytłumaczę z nadzieją, że wskażesz mi (lub ktoś inny) gdzie popełniłem błędy, które sprawiły, że interpretacja jest utrudniona.

 

[SPOILERY!]

 

Elizabeth jest naukowcem, do którego przykleił się jeden z bogów świata Ogrodu. Jak wynika z tekstu – ten fakt cholernie się jej podobał i działał więcej, niż stymulująco i vice versa. Tu pojawia się pierwsza istona informacja:

Wiedziała, że jej Cheon szybko zyska pełnię świadomości, a co za tym idzie – imię. Były dni, że czuła przełom i miała je na końcu języka.

W wyniku tajemniczej przepowiedni Kongregacja odcięła ją od bożka, a samą istotę gdzieś uwięziła. Siedzi bidna i osowiała w złotej klatce tak bardzo stęskniona za bożkiem, że planowała nawet jego odzyskanie. A tu pyk, więzienie poszło w drzazgi razem z bożkiem. Tu pojawia się druga istotna informacja:

Potężna eksplozja Dwaalu zniszczyła Salę Pamięci i zabiła mieszańców, obracając ich w kamień.

Tu przeskoczmy prawie na sam koniec. James szybko wyjaśnia cel sprowadzenia Elizabeth.

Rok temu brałem udział w operacji na terenie Ogrodu… Agent i kupa cywili zginęła, obrócona w kamień […] Miałem dziwne sny. Naprawdę dziwne. Wtedy miałem natchnienie… Ten kod na glifach […] wyświetliły się twoje akta. Nawet nie wiedziałem, że nasz wywiad zebrał tyle informacji. Cały twój pieprzony życiorys.

I wreszcie finalna scena, która łączy się z informacją, że Cheoni w pełni świadomości zyskują imię.

– Ten projekt… – odezwała się nagle Elizabeth sennym tonem. – Ma imię

To nie było pytanie, tylko twierdzenie.

– Tak – parsknął ochroniarz. – Ale tobie nic nie powie. James jest fanem cywilizacji starszych niż…

Atena – wyszeptała, niemal z rozkoszą, Elizabeth.

W skrócie i uproszczając – projekt Jamesa został nawiedziony przez Cheona, który dostał się na pokład Synedrionu poprzez osobę Jamesa. Elizabeth czuła echo swojego patrona, gdy widziała “powolną gwiazdę” na nocnym niebie – a to nic innego, jak stacja orbitalna Synedrionu z cheonem na pokładzie.

 

[KONIEC SPOILERÓW!]

 

Ghlas cailin

 

Zapraszam do sekcji spoilerów wyżej ;]. I może do innych moich opowiadań,

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

to bardziej opowiadanie-teledysk, niż opowiadanie-opowiadanie i że do pełnej formy brakło tu właśnie jakiś klipów, slajdów, obrazów, czegoś.

Nie mogę się zgodzić. Obraz uważam za pełny mimo, iż taki się nie wydaje. Rzadko się zdarza, by Tytuł był częścią opowiadania, a w tym wypadku bez wątpienia tak jest i daje pewien pogląd na to, kim bohater/narrator jest. Resztę dopełniają sceny, narracja i sam czytelnik. Nie ma potrzeby tłumaczenia czegokolwiek więcej – opowiadanie balansuje bardzo dobrze na cienkiej linii pomiędzy rzeczywistością a jawą. Narracja nie służy nam tylko do śledzenia poczynań bohatera, opisy nie są po to, by obrzydzić czy szokować. Każdy akapit (moim ofkoz zdaniem) trzeba czytać, mając w pamięci tytuł. To jedno z takich opowiadań, gdzie część rzeczy TRZEBA sobie dopowiedzieć samemu, ale nie na tyle, by istniały setki interpretacji.

natomiast bez wątpienia czarny charakter jest dziwny, nietypowy, nie do końca mieszczący się w swojej roli, bo choć mający w sobie okrucieństwo, to i mający poczucie “bycia karzącym za coś”.

Nie nazwał bym go czarnym charakterem, nie nazwałbym go również protagonistą. On po prostu jest… sobą.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Co tu dużo gadać – 10/10

 

Jeżeli napiszesz kiedyś powieść, daj znać – kupuję w ciemno.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

więc chyba śmiało można nazwać go szarą eminencją.

Niepotrzebnie próbujesz uzasadnić tytuł, który wybrałeś w konkursie. Moje zdanie: wywal, bo już w połowie opka można śmiało uznać, że tytuł pasuje.

 

Opisy, narracja – pierwszorzędna. Czytało się gładko, płynnie, żadnych zawieszek czy poczucia zagubienia. Choć wydźwięk tytułu był humorystyczny (i tego się bałem – opka z zacięciem komediowym), to twoje opowiadanie przypomina mi sytuację irańskich uchodźców na granicy poslko-białoruskiej. Polska to komedia, Białoruś tomroczna powaga, a twoje opko jest uchodźcami xD. Ani w te, ani we wte.

 

Paradoksalnie – to dobrze :P. Dzięki temu, że nie siliłeś się ani na komedię, ani na jakieś mroczne opowiadanie, czytało się… dobrze. Na Twoje nieszczęście nie lubię opek osadzonych w polskich realiach, z drugiej strony przeczytałem do końca z poczuciem, że nie straciłem czasu (czytaj: podchodziłem uprzedzony, a zakończyłem ukontentowany). 

 

Narracja, opisy, dialogi – 9/10 (lekkie pióro, skompresowane, ale obrazowe opisy, takie w sam raz)

klimat – 5/10 (bo polskie i lekkie tak naprawdę – takie moje uprzedzenia)

pomysł 5/10 (bajka panie, ale może być)

wykonanie 8/10 (bo przeczytałem, i to całe, bez skakania, mimo uprzedzenia do polskich realiów)

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

staram się, żeby to opko balansowało na granicy jawy i snu

Udało ci się – i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

(swoją drogą – czemu błąd? napisali tak w jakimś podręczniku? ;))

Prywatna opinia, ale poparta doświadczeniem. Niemniej przy takich “eksperymentach” wszystkie chwyty dozwolone.

 

A postaci są, jakie są. Tak jak w życiu (i we śnie) przychodzą i odchodzą, kontaktują się z nami raz, a potem znikają i zupełnie o nich zapominamy.

Ogólnie oniryczny klimat od razu rzuca się w oczy i “sen” to najlepsze słowo, jakim można opisać twoje opko. Więc efekt, jak powiedziałem, osiągnąłeś. Po prostu jako “niedzielny” czytelnik spodziewam się po opku jakieś konkretnej konstrukcji i pewnego szkieletu, tu go zabrakło – nie jest to krytyka oczywiście. Wyjście poza utarte formy to zawsze dobre ćwiczenie, niemniej nie tego szukam w zamkniętym tekście.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Napisane lekko i sprawnie, bez dwóch zdań.

 

Ale to nie dla mnie. Jeszcze te Polskie klimaty, brrrr… Technicznie nie ma się do czego przyczepić (nie to, że jestem miszczem technikaliów :P). Powiem może, że dla mnie nawet zbyt lekkie i za humorystyczne – idealne dla dzieci :P.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Narracja z początku wydała mi się ociężała i pełna dziwnych sformułowań, które z jednej strony trudno nazwać błędem, z drugiej nie brzmią naturalnie (oparła głowę o jego ramię → oparła głowę na jego ramieniu)

 

Potem klimat niepokoju (bardzo dobrze prowadzony przez całe opko) udzelił mi się na tyle, że opisy przestały mi przeszkadzać, a wręcz zaczęły nadawać osobliwego klimatu. Jeżeli to był eksperyment z formą, to powiem, że udany

 

Niestety oniryczna natura opowiadania oraz brak pewnej, jasnej konkluzji kłuje mnie w mózgownicę. Rozumiem pewną ucieczkę od “wykładania na ławę” pewnych rzeczy, ale tu nieco przegiąłeś w drugą stronę. Zaznaczam jednak słowo “nieco”. Opko da się interpretować, da się wyciągnąć jakieś wnioski, ale na pewno nie wynika to z faktu, że porozrzucałeś puzzle, które da się jako tako poskładać.

Gdy masz obrazek ze stu puzzli, możesz rzucić ich trzydzieści sztuk i niech sobie czytelnik wyobrazi (w domyśle – dopowie) resztę. Tu tych fragmentów jest sporo, nie mówię, że nie. Ale mam wrażenie, że pochodzą z różnych zestawów.

Przepraszam, że uproszczę, ale jeżeli próbujesz być “tajemniczy”, to struktura opowiadania musi być bardzo dobrze przemyślana względem efektu, jaki chcesz osiągnąć. Dla przykładu ten opis:

 

W prawej dłoni trzymał długopis ze złotą skuwką i co kilka sekund uderzał się nim lekko w nogę. Wyglądało to tak, że większość czasu pozwalał ręce wisieć bezwładnie w powietrzu, ale czasem podnosił ją nagle na wysokość lędźwi (ramię wraz z przedramieniem tworzyły wtedy kąt prosty), po czym – długopis znajdował się wówczas między palcem wskazującym, środkowym i kciukiem − kilkukrotnie przekręcał nadgarstek, a czarny korpus i zatknięta nań skuwka zmieniały przestrzenną orientację z godziny trzeciej na piątą, uderzając bezdźwięcznie o wnętrze jego lewego uda.

Jest to tak bardzo techniczny i specyficzny opis, że mógł być albo efektem myślenia kadrem filmowym (a to błąd), albo czymś w stylu strzelby Czechowa – stawiałem na to drugie, i niestety nic z tego nie wyszło. Podtykasz pod nos czytelnika kilka rzeczy – Oliwię, Tinę, Alistaira – i nic z tym nie robisz, nic z tego nie wynika.

 

Klimat 8/10

konstrukcja – mieszane uczucia, ale 7/10

Wrażenia 6/10

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Jeśli widziałeś pick-upa, to pozostaje pójść w jego kierunku, niech cię zabierze do gwiazd. :)

No nie wiem, nie wiem. Mnogość interpretacji, jakim można poddać końcówkę i sam tekst sprawia, że wejście do Pickupa może zacząć niezapomnianą podróż do gwiazd lub totalne oderwanie piątej klepki. Rzekłbym nawet, że w nieco bardziej mrocznej interpretacji nawet śmierć. I to mnie się podoba.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Mieszane uczucia to jest to, co najlepiej oddaje moje stanowisko wobec opowiadania.

Widzę tu fajną historię, ale opowiedzianą w kulawy sposób. Dialogi są spoko. Opisy są jak dzieło doktora Frankenstaina – to żyje! ale czy powinno? :P

Zmierzam do tego, że w opsiach czuć wysiłek. Nie są lekkie, przychodząc z trudem, trochę jak kilkumiesięczne dziecko, które gaworząc stara się naśladować mowę ludzi :P

Szkielet opowiadania jest solidny, ale słowami obrósł nierówno. Zamiast ładnego drzewka bonzai widzę posklejane na gorący klej sztuczne zielsko – z daleka może oszukać, ale z bliska widać miejsca łączeń niespasowanych elementów.

 

Na przykład:

 

– Chodzi o coś, co już raz ci podarowała. – Atena w mgnieniu oka wyciągnęła sztylet spod grubego płaszcza i pchnęła nim Persefonę prosto w serce. – Twoje życie. Olimp upomniał się o nie.

Dziewczyna nie wydała nawet jednego odgłosu. Na jej twarzy wymalował się jedynie wyraz głębokiego zaskoczenia, który zamarł bez ruchu wraz z nią. Hades rzucił się na Atenę, obezwładniając ją. Długo nic nie mówił, był wstrząśnięty.

Trochę to teatralne, więcej w tym scenariusza niż emocji, sama sytuacja prosi się o więcej niż zwykłe “to było bardzo głupie”. To ma być gniew boga? A śmierć Persefony wyglądała jak “kuj! Auć! Jeb” a nie jak morderstwo z zimną krwią.

 

Pomysł, jak rzekłem, dobry, naprawdę. Postać Charona bardzo udana. Zabrakło magii słów w tekście, który napisany jest dość… Technicznie? Brzmią jak suche fakty a nie opowieść narratora.

 

Ale jak to powiedział pewien znany inżynier – not great, but not terrible.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Chrystusie!

 

Ale to było dobre! Nigdy jeszcze nie wciągnąłem się w jakieś opko na tym portalu jak w to! Cholera. Geki, myślałem do tej pory, że takie opka to nie moje klimaty, ale sprawiłeś, że przejrzałem na oczy. Matko bosko.

 

Naprawdę jestem zachwycony. Narracja, tempo, dialogi, wszystko ciamkałem jak najsłodszą landrynkę. Nie mam się do czego doczepić, bo nie byłem w stanie skupić się na czepialstwie. Historia mega, tytuł wykorzystany zacnie. Aż dziwię się sam sobie, że tak się jaram.

 

Wiesz, dawno czegoś takiego nie czułem – że bierzesz tekst i nagle przestajesz widzieć litery, a zaczynasz oglądać film. Wszystko było tak sugestywne, że mogę tego pickupa narysować z pamięci. Naprawdę. Też go widziałem.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Zacznę od pytana, czemu nie linkujesz jeszcze opowiadania konkursowego “azyl na krańcu świata” (jeżeli dobrze pamiętam tytuł) :P ? To, że wspomniasz we wstępniaku o nim nie znaczy, że ktoś go czytał i wie o co chodzi.

Przy okazji skoro tworzysz opka w tym samym świecie i wskazujesz na poprzednie części, to możesz je ponumerować wedle kolejności? Na razie przeczytam to opko jako osobną całość, ale kiedyś mogę chcieć sięgnąć po “całość” i chciałbym się w tej całości odnaleźć.

 

Od razu mówię, że wszystkie uwagi nie są “zastrzeżeniami”, które sugerują, że masz coś zmienić To raczej spostrzeżenia, z których czerp, co chcesz. A teraz mięso:

– Baśkę od nich uratowaliśmy, ale nie przeżyła przesłuchania, czy jest czarownicą.

No to nie uratowali :P.

Oskarżają nas o czary, torturują, wieszają i palą na stosach za nic

To taka luźna dywagacja – czy na pewno “za nic”? W Azylu, jak dobrze pamiętam Damaris chciała otworzyć jakiś jebitny portal, który raczej nie służył do wezwania jednorożca :P. Tak, wiem, zrobiła to bo była zła na świat za krzywdy itp., ale jednak – zło napędza zło i wyczułem tu okazję do pochylenia się nad tym tematem: Oni ich palą “za nic”, one mszczą się, używając magii, a co za tym idzie napędzają tą pętlę nienawiści :P. W azylu sytuacja z Daamris była “contained” w gronie wiedźm, więc nie miała szansy wpłynąć na postrzeganie wiedźm przez wykłych ludzi, ale Vera, jako przywódczyni, nie powinna zastanowić się nad problemem wiedźm, które mogą mieć moc i motywację, by zrobić coś równie, a może i bardziej szalonego niż Damaris? Co wtedy? Ogień człowieka spali wioskę, ale magia może napytać biedy w o wiele bardziej szerokim spektrum. Ogień w końcu zgaśnie, wojna w końcu się skończy, ale klątwy, zaklęcia? Myślę, że to dobry motyw do rozważań i co jak co, ale chciałbym nać zdanie Very na ten temat.

 

Baboli nie wytykam, bo wolę skupić się na treści. A co w niej piszczy? Po pierwsze – dialogi – trudno mi orzec, co w nich mi konkretnie nie pasuje – czasem kłuje mnie w oczy ich nienaturalność, ale z drugiej strony może być to efekt stylizacji. Trudno powiedzieć. Np.

Wróćmy do problemu tej kobiety z wioski

Coś mi tu nie pasuje. Wyobraziłem sobie ton wypowiedzi, i zabrzmiał on jak sucha informacja. Spodziewałbym się raczej konstrukcji “Możemy nie odbiegać od tematu?”, które brzmi (dla mnie) bardziej naturalnie i w którym czuję bardziej ludzki ton lekkiego zniecierpliwienia, może irytacji? Albo to:

Brenna, jak zawsze przejmiesz zarząd nad Azylem

To znowu brzmi jak komunikat, a nie jak człowiek (przypomnę – dla mnie tak wygląda). Tu spodziewałbym się “Brenno, zajmij się azylem pod moją nieobecność.” Ale uznaj to za czepialstwo z mojej strony :P.

 

Opisy – choćby wioski Ludmiły – masz dobre, naprawdę obrazowe (opis wioski ogólnie przemówił do mnie i zobaczyłem sioło jak się patrzy), ale też czasem coś w nich zgrzyta. Np.

Kilka nadszarpniętych czasem chałup rozsianych było po całej polanie, wokół studni.

To rozsiane, czy jednak jakiś sposób zorganizowane wokół studni? Można to pogodzić, pisząc np. “Kilka nadszarpniętych czasem chałup rozsianych było po całej polanie, ale błotnisty plac ze studnią po środku stanowił naturalne centrum. Chaty wokół stały bliżej siebie, a i więcej ludzi kręciło się między nimi.” To tylko mój pomysł na klaryfikację opisu.

 

Od momentu wejścia do wioski moją uwagę zwróciło to, że zacząłem płynnie przechodzić przez dialogi. Albo ta archaizacja (zamierzona czy nie) już mi “weszła”, albo coś zmieniłaś w stylu pisania :P.

Las nocą wyglądał przerażająco w blasku pochodni

Łooo! Jak do tej pory myśląłem, że jest jakoś środek dnia. Ominąłem gdzieś info, że już zmierzchało, gdy wchodzili do wioski?

a w ustach czuła zgniliznę.

Już ktoś zwrócił uwagę w komentarzach, że używasz wszystkich zmysłów do opisywania otoczenia i wtedy myslałem, że chodzi mu o coś innego. Ale Ten zabieg – że pewne emocje/przeczucia Vera czuje jako posmak w ustach jest naprawdę dobry i bardzo pasuje do niej jak i świata pełnego magii. Duży plus.

Nie rozdzielamy się, słyszycie?

Czyli to nie jest horror klasy B o dzieciakach z liceum? ;D

– Widziałam cię już w tej postaci, ale ujrzeć samą przemianę… – szepnęła Fiona, patrząc jak Vera klęka i sięga pod jej sukienkę. – Co robisz?

Uhuhu!

Kiedy jednak zobaczyła, że Vera wysuwa z pochwy nóż, zamilkła

Ehhh… ;D

 

Co do pożaru – Myślę, że drzwa zajęły się ciuy za szybko, ale kto wie, czy potępieńcze dusze w nich uwięzione nie dodały im kilku oktanów ;)

 

Podsumowanie: takie bajki to nie moja bajka ;). Może nie Bajka… Baśń, co w moim słowniku oznacza bajkę dla dorosłych. Tytuł wykorzystany bardzo dobrze, klimat lasu dobrze ujęty, postacie poboczne, szczególnie sekta, papierowe trochę, ale tak to jest z fanatykami :). Ich zawsze wycina się z jednego szablonu, a i palą się tak dobrze, jak papier ;)

 

7/10 – po prostu dobre. Nie męczyłem się, nie mam poczucia staconego czasu, a od momentu wkroczenia Very i Fiony do wioski na dobre się wciągnąłem. Szkoda, że limit znaków nie pozwolił tego bardziej rozwlec – pożerowałabyś trochę na takim klimacie, który aż prosi się o slow-burn i stopniowe odkrywanie tajemnicy. 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Jednak przez pewien czas opowiadanie dłużyło mi się.

Niestety nie widziałem innej drogi, która doprowadziłaby do “mięsa” opowiadania. Jest to konsekwencja tego, że to kontynuacja, i nie mogłem ot tak umieścić głównego bohatera w namiocie Versebitera. Sam wybrałem taką konwecję i biorę to na klatę. Najważniejsze, że ta dłużyzna jest zamierzona i wpisuje się w obraz, jaki chciałem przedstawić + jak pisałem wcześniej – w przypadku postaci Jacka Arizony narracja jest typu slow-burn.

Nie rozumiem jednak czemu kobieta na początku rozmawia z Todem w obcym języku, po czym okazuje się, że zna też powszechny. Wygląda to tylko jako dekoracja.

Limit zabił kilka akapitów, które to wyjaśniały. Gomagarteńczycy są ludem, które nigdy nie dało się zasymilować Kongregacji, i wciąż posiadają własną kulturę i język. Todd jest Dekugarteńczykiem – osiadłym odłamem Gomagarteńczyków, stąd zna język (jego dziadek był gomem). Sam Todd też nie jest obcą twarzą w Namiotowym mieście Labau, ale na to też zabrakło akapitów, żeby wytłuścić tę kwestię.

 

Dieen (tak ma na imię kobieta przy zaporze) zna Todda, więc wie, że zna język. Gdy zobaczyła w samochodzie obcego, i to jeszcze ze skazą, postanowiła rozmówić się z nim po gomsku.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Niby kury, a czuć tu pingwiny. Z Madagaskaru, mówiąc ściśle.

To samo pomyślałem.

 

Nie przepadam za takimi lekkimi i absurdalnymi historyjkami, ale długość opka okazała się znośnia. I muszę przyznać, że świetnie poradziłeś sobie z zadaniem konkursowym. Było zabawnie, a i końcówka sprawiła, że się uśmiechnąłem.

 

Czyli mimo, iż nie lubię takich opowiadań, to jednak mnie przekonałeś, żeby przeczytać do końca. A to dużo :P.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

To najbardziej pofałdowana równina jaką znam;)

Wskazanym przez ciebie opisem chciałem po prostu zobrazować, jak zmienia się krajobraz. Najpierw równica, potem pojedyncze wzniesienia a dalej to już klify, skały i jeziorka.

Tu wszystko jest zamieszane. On ruszył w drogę, albo bliscy na pielgrzymkę.

A on sam mimo wielu zgonów dalej podróżuje, więc ani chybi KOT!

Sprawa jest dość skomplikowana i jej wyjaśnienie zostało poniekąd przedstawione w moim innym opowiadaniu pt. Nieśmiertelni. Sęk w tym, że Pielgrzymi i skaza nie są przedmiotem tego opowiadania. W wielkim skrócie – wszyscy ludzie są nieśmiertelni. Mogą ginąć, ale zawsze się podniosą sek w tym, że (jak wyjaśnił wódz) każda śmierć zbliża cię do stanu zombie i wzmaga rzeczony Głód. Nigdy nie wiesz, która śmierć zamieni cię w zombie, ale gdy już to zrobi, idziesz na rzeczoną Pielgrzymkę, czyli po prostu gdzieś przed siebie, z uporem maniaka. Jest tu więcej “mechanik”, ale o tym będzie może w innych opkach.

Tego z głodem nie rozumiem już wcale.

W Ogrodzie (jak zowie się świat, w którym żyją bohaterowie), istnieje coś takiego jak dwaal. W uproszczeniu to mana, potrzeba do czarowania. Sprawa jest bardziej skomplikowana, bo ludzka dusza to też Dwaal, Bogowie tego świata zwani Cheonami powstają z Dwaalu itp. itd.

Wielkie Życzenie, w wyniku którego ludzie stali się nieśmiertelni sprawił również, że Dwaal gdzieś zniknął. Wcześniej był wszędzie, a teraz bardzo trudno go znaleźć. Jedynym jego źródłem stali się ludzie, ALE tylko ci, kórzy nie umarli. Ludzie ze skazą nieśmiertelnym umarli choć raz i zwyczajnie stracili swój Dwaal – i ten brak chcą wypełnić i źródło zupełnie ich nie interesuje – czy to będzie obłoczek many na pustkowu czy ludzka dusza – wszystko jedno.

 

A tu jeszcze upraszczam.

 

Eh, jak mówiłem, to skomplikowana sprawa xD.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Właśnie straciła brata, a jego eskapada kazała jej myśleć, że straciła również męża

Nie twierdzę, że to niepoprawne, ale zdanie za pierwszym czytaniem odebrałem tak, że że to “eskapada jej brata” kazała jej tak myśleć. Może warto się pochylić?

Pająk zaproponował, że się mną zajmie.

Mało to emocjonalne. Jeżeli Krisowi zależy na odnalezieniu eskapady Pająka, to może “Pająk przyjął mnie pod swój dach” czy nawet “To pająk zajął się mną, gdy mnie odnaleziono”, ew. “Jestem to winny Pająkowi, za to co dla mnie zrobił”. Ale to luźna propozycja. Zwyczajnie zabrakło mi jakiegoś ładunku emocjonalnego przez słowo “zaproponował”.

powiedział pojednawczo Zaskroniec, skórując królika…

Przez imiona postaci wyobraziłem sobie, że skóruje swojego współplemieńca xD.

– Bo nikt tego nie przeżył – podsumował Borsuk. – Pamiętasz inicjację? Ja pamiętam aż za dobrze. Samotna noc przy granicy. Puste budynki, w których zapalają się światła, choć nikt w nich nie mieszka. Szczęk stali, zgrzyty, warkoty, trzaski, tak jakby Miasto żyło, było zamieszkane, a dobrze wiemy, że nie jest. I nawet w dzień to wyżerające nerwy uczucie, jakby ktoś stale cię obserwował. Jak gdyby okna budynków były oczami, wodzącymi za tobą, wpatrującymi się niecierpliwie, w nadziei, że zmierzch zastanie cię pod ich spojrzeniem.

O, i tu mnie wciągnąłeś w klimat.

gdy zamknął dłonie w pięści.

Może po prostu “zacisnął pięści”? Trochę to pokraczne moim zdaniem.

– Szklany odłamek, ani chybi z drzwi wejściowych. Weszli do środka. 

Wcześniej mówiłeś, że miasto odbudowuje to, co zostanie zniszczone. Dla mnie to oznacza, wraca do pewnego stanu zerowego. Więc skąd odłamek. To powoduje domino innych pytań, które trochę wytrącają mnie z opka. Może niech znajdą ślad, który zostawił Pająk, np. koralik albo coś. Potem ślad buta… Wtedy trop byłby pochodzenia “pozamiastowego”, a zatem nie wywoływałby takich pytań.

Wbił spłaszczony koniec ściskanego w dłoniach łomu

Łom raczej nie lewitował. Pewne rzeczy można się domyślić i nie potrzeba aż tak dokładnych opisów.

Kris jednym susem znalazł się przy studzience, wepchnął koniec narzędzia pod kratownicę, podważył.

Wcześniej nie byłem pewny, ale w tym miejscu zauważyłem, że opisy czynności masz nieco za gęste. Np. to powyżej zmieniłbym na “Kris jednym susem znalazł się przy studzience i podważył ją łomem”.

Poniżej (zobaczył?) betonowy szyb z wpuszczoną w ściankę drabiną.

uciął spór Kris

Ja żadnego sporu w dialogu nie odczułem.

przystanęli na jego skraju

W tym czasie do potwora dołączył drugi, bliźniaczo podobny do pierwszego. Za nim pojawiły się trzeci i czwarty.

Tu mieli sporo czasu, by im się przyjrzeć i brakuje mi dokładniejszego opisutych stworów, poza tym, że mają dwie ręce, miecz i coś buchające niebieskimi płomieniami.

 

Teraz tak – w momencie, gdy dotarli do KRIS, straciłeś mnie. Historia słyszana setki razy w różnych formach, zabrakło mi polotu i świeżości, ALE na duży plus końcówka z podwójnym twistem. Postapo lubię, w tym Fallouta, ale nie podzielę zdania Gekikary – ta historia nie jest falloutowa.

 

Takie 5/10

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Hm.

 

Mnie jakoś nie chwyciło. Trochę rozwleczone i myślę, że sporo dialogów można by było zastąpić opisami narratora/bohatera. Było OK, ale choć lubię takie “niepokojące” opka, to zabrakło mi tu klimatu. Spodziewałem się czuć napięcie, ale w praktyce miałem wrażenie, że to trochę obyczajówka z elementem fantastycznym :P.

 

Nie oznacza to w żadnym wypadku, że nie jest dobrze napisane. Jest. Nie miałem się do czego przyczepić, wiedziałem doskonale co, gdzie i kiedy się dzieje, nie zgubiłem się, nie straciłem wątku. Mimo to opko przeleciało przeze mnie jak woda. Było i nima.

 

Może to kwestia wplecionej w fabułę pandemii. Strasznie to uziemiło wydarzenia w naszej rzeczywistości, odbierając bardzo wiele z klimatu. Powiedziałbym nawet, że w opku nie ma nawiązania, tylko opko jest jakimś komentarzem do bieżącej sytuacji.

 

Niby nie ma w tym nic złego, ale jednak nie po to wchodzę na portal o fantastyce, by i tam pandemia waliła do mnie z tekstu i zapewne to jest głównym powodem, dla którego opko mi nie podeszło.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Jeżeli kiedykolwiek powstanie dalsza część tej opowieści, Józef stanie się istotą o ludzkim ciele jednak o mózgu i świadomości czegoś zupełnie obcego. Bardzo mi na tym zależy, gdyż nie ukrywam, że jest to metafora transpłciowości.

Szanuję, że podejmujesz tak trudny temat, uważam jednak, że niesiona inspiracją i ważnym tematem możesz nie dostrzec ważnej rzeczy – opowiadanie jest po to, by czytali je inni, i jako pisarka musisz to wkalkulować pisząc swoje dzieło.

Ale ok – małe kroczki – W porządku, zostaw na razie mózg jako organ, popraw przede wszystkim całą resztę, by zyskać na czytelności i przekazie. Jak cała reszta będzie po prostu “OK”, możemy podyskutować o “mięsie”, czyli przekazie tekstu.

 

Aczkolwiek zaznaczam, że używając opowiadania jako metafory transpłuciowości podejmujesz trudny temat, który ciężko udźwignąć niezależnie od wieku i doświadczenia pisarza – i nie chodzi broń boże o kontrowersyjność, ale o złożoność i delikatność tego tematu.

 

Walcz jednak, do odważnych świat należy ;).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Bierę jeszcze Słowa płynęły prosto z gwiazd – ponownie Zanais?

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Samotna postać siedziała (…) Nie był pewny czemu

Skoro zaczęłaś od “postaci”, to powinnaś albo kontynuować rodzaj do czasu wyjawienia płci, albo zmienić “samotna postać” na “Samotny mężczyzna”.

Chodzili do tej samej klasy (+,) ponieważ programy edukacyjne na Ziemi różnią się(– spacja) .

zwrócił się do niego – Gdzie my lecimy? – Jego przyjaciel westchnął, usiadł przed panelem i odparł. – Jakiś odpowiednik Ziemi nie pamiętam nazwy. Powinno być w kartach.– Eryk wziął do ręki akta i przejrzał je jeszcze raz. – No, właśnie nie ma. Zresztą w tym pliku nie ma nic. Jaki jest w ogóle tego cel? – Cały pojazd zadrżał.

Zapis dialogów!

 

wypuścił z siebie chwiejny wydech

wydech raczej nie może być chwiejny :P. Sam jestem zwolennikiem opisów, które łamią pewne zasady, ale tu to nie działa.

 

Potem robi się nieźle pogmatwane. Strumień wiadomości, jak to niektórzy zowią. Trzeba było przeczytać trzy razy, dopowiedzieć sobie kilka rzeczy i dopiero obraz stał się bardziej klarowny.

Wymagasz bardzo dużo od czytelnika – nie dość, że musi zawiesić niewiarę, to jeszcze całkiem podstawowe zasady logiki i myślenia. Przeszczep mózgu raczej nie działa tak, że sobie będzie koleś biegał “jako on”. Jeżeli byłoby to jednak możliwe w tym świecie, to z taką technologią rak mózgu raczej nie byłby problemem wymagającym takich środków. A nawet jeżeli, to operacja na taką skalę raczej nie polega na zwyczajnym zabiciu i wycięciu mózgu, a potem znalezienia doktorka, co to zrobi w swoim gabinecie.

 

Koncept taki 7/10 – kradzież organów z humanoidów to nic nowego, ale jak chcemy pobawić się w moralne rozterki w opowiadaniu, to dobry pomysł.

Wykonanie jednak 2/10. Na początku było znośnie – przez jeden, dwa akapity. Potem zaczęła się katorga.

 

Co można poprawić? – czytelność przede wszystkim. Motywacje Józefa przedstaw w osobnym akapicie (tekst ogólnie masz zbity strasznie, co pogarsza czytelność). Po drugie osadź bohaterów wyraźniej w jakimś miejscu – droga od promu, do domku kosmity, aż do momentu, gdzie Józef ma mózg – musimy wiedzieć, gdzie to dokładnie się dzieje i musimy znać przeskoki czasowe.

 

Popraw zapis dialogów – na portalu jest od tego poradnik, sprawdź w Publicystyka → poradniki

 

Zmień mózg na inny organ, bo mózg jest nierealny, a przez to śmieszny i kontrastuje z atmosferą opowiadania.

 

Od tego zacznijmy, a potem zobaczymy, co można zrobić dalej.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki Wilku za komentarz. Szkoda, że cię nie wciągnęło, ale nic to, może kiedy indziej. Mam nadzieję, że Niesmiertelni, o ile kiedyś do nich przysiądziesz, spodabają ci się na tyle, że wskoczysz z większą chęcią w Optymalikon. Może pewną zachętą okaże się fakt, że Zaklinanie Rzeczywistości, Nieśmiertelni i rzecz jasna Optymalikon dzieją się w tym samym świecie (+ jeszcze kilka innych, pomijają Ducha z Greenwich, Pięć, sześć osiem, dwa i drabble. 

Niestety moje opowiadania w dużej mierze są typu slow-burn i to też może zniechęcić. Niemniej pracuję nad odpowiednią równowagą w opowiadaniach i może kiedyś mi się uda zrobić coś w miarę krótkiego, treściwego i wciągającego :).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

uhhuhuh.. hehhe.. huhu hooo…

 

Dobre to było. Miejscami może ciut przeciągnięte, a w innych za mało rozwinięte, ale całość jest miodna. Dawno nie wciągnęło mnie jakieś opowiadanie, a twist był baaardzo fajny. Outta zwrócił już na to uwagę, że pozostaje w głowie pytanie – to kto napisał to opowiadanie? I ten wątek, niby poboczny (i nie wiem, czy zamierzony) sprawia, że paranoja bohatera udziela się trochę nam.

No i fajne podejście do tematu – niesztampowe. W świecie androidów, które mogą imitować człowieka, zaczynamy się zastanawiać, czy siedząca przed nami osoba – znajomy, dziecko, żona, matka – przypadkiem nim nie jest. Dla mnie bomba, końcówka mocno przerażająca (uważam, że uderzyłaby mocniej, gdybyśmy bliżej poznali syna bohatera).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Zacznę od tego, że naprawdę, naprawdę przydałoby się tu solidne czyszczenie. Sporo jest drobnych niekonsekwencji, dziwnie poskładanych zdań i innych drobnych pierodłek, które sprawiały, że co chwila potykałem się w trakcie lektury.

Zgadzam się. W opowiadaniu brakuje przejrzystości. Klasyczny numer z tym plot twistem, ale brakuje mi pewnych smaczków i ukrytych zapowiedzi tego, co nadejdzie. W takich historyjach to lubię najbardziej – gdy nadchodzi plot twist, nagle wszystko staje się jasne. dialogi w stylu “słuchaj, chciałem z toba pogadać” czy “hej, zrobiłem coś złego, naprawdę”, ale coś (wydarzenia lub sam antagonista) nie pozwalają mu skończyć myśli i w konsekwencji pomyślnie zakończyć historii.

 

Historia tak 7/10

Wykonanie już 4,5/10

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Ogólnie podobało mi się. Narracja pierwszorzędna, przemyślenia trafiają do mnie i muszę przyznać, że trzeba mieć trochę wyobraźni, żeby napisać takie opko – w końcu trzeba wejśc w buty wiecznie żyjącego bohatera, a my, zwykli ludzie o małych umysłach, nie mamy możliwości choć liznąć tematu nieśmiertelności.

Niemniej każdy z nas będzie inaczej przeżywał sytuację, w której znalazł się bohater. Jednym najbardziej doskwierałaby nuda, innym samotność, a jeszcze innym kolor pościeli.

 

Czego mi wyraźnie brakuje, to fabuły – a wystarczyłaby jej szczypta. Może historia o tym, jak narrator znalazł się w tej sytuacji i kim dokładnie jest? Uważam, że kilka wspominek o tym, kim był i jak znalazł się w tej sytuacji nie wpłynęłoby negatywnie na tekst. A tak bliżej temu chyba do felietonu, niż do opka :).

 

Ale ja jestem akcyjniakiem – lubię żywe światy i bohaterów, którzy się zmieniają. A tu ani świata, ani zmiany.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dobre to! Mnie wciągnęło od razu, i doceniam dowcip sytuacyjny na początku, lubię taki rodzaj humoru.

A przedmówcy pitolą jakieś kocopoły xD. Może fakt, że tu fantastyki w zasadzie nie ma (może trochę sci-i), ale do mnie przemówiło, wciągnęło od razu (super dialogi).

 

Może troszku szkoda, że ujęte jest to w humorystyczny sposób. Gdyby jednak skręcić na bardziej poważne tory, zapewne trzeba by było zrobić z tego pokaźne opowiadanie.

 

dla mnie bomba.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Nie moje klimaty, ale nie mogę nie docenić kunsztu, z jakim tworzysz obrazowe opisy. Po pierwsze nie męczyło i jakoś tak płynnie przeszedłeś z tej archaiczności do… lekkiej archaiczności. Po drugie czuć klimat, cholera! Bohaterzy są dobrze zarysowani, naprawdę czuć, że żyją i nie są z tektury. Tytuł wykorzystany zacnie. Naprawdę dobre opko.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Właściciele chętnie wynajmowali mieszkania kolejnym lokatorom, a ci ginęli w niejasnych okolicznościach już w pierwszych dniach po zameldowaniu.

Naprawdę mnie to rozbawiło. Wyobraziłem sobie stereotypowego żyda, który kasuje gościa, ten wchodzi, a zza drzwi dobiegają krzyki i leci jucha. A żyd patrzy na kolejkę chętnych do przemiału.

 

Miasto obiegła pogłoska o tajemniczej chorobie wirusowej, zbierającej przerażające żniwo w dzielnicy Budapesztu.

Choroba, która działa w ciągu jednego dnia, w jednym mieszkaniu? No no…

 

Zgodzę się z Alicellą i Marinerem

Narracja jest sprawozdawcza i trąci trochę owym “Detektywem”, z tym, że historie w Detektywie zawsze miały ten fajny dreszczyk – idealna lektura na kibelek :). Tu jednak faktycznie robi się komediowo.

 

Uważam, że to zdecydowanie lepsze opko od “dziel i mnóż”, tytuł wykorzystany całkiem sprawnie, acz niezbyt odkrywczo. Ale ja tam lubię kombinować.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Medaliony, zawieszone na szyjach obu rozmówców, zaczęły lekko migotać i brzęczeć, co spowodowało ich nagłe poderwanie i szybkie oddalenie się

To medialiony się poderwały i oddaliły? :P. Bo tak rozumiem to zdanie.

 

administrator portalu filmowego usunął moje konto, argumentując tę decyzję używaniem w awatarze wizerunku, co do którego inny użytkownik zgłosił poważne roszczenia

Bardzo mało prawdopodobne, by taki bieg wydarzeń mógł mieć miejsce. Usunięcie konta za awatar? Raczej przyjęło się, że awatarem może być wszystko, choćby i “kradzione” i myślę, że co najwyżej autor grafiki mógł poprosić admina o usunięcie go z portalu i profilu użytkownika.

 

– Koniec jazdy! Tory podmyte! Koniec jazdy! – okrzyki wybudziły mnie z rannej drzemki. Okazało się, że z powodu obfitych opadów w ostatnich dniach, zalane zostały tory i niemożliwa była dalsza jazda pociągiem.

Jak wskazano wcześniej – mało prawdopodobne, choć myślę, że dałoby się to załatwić inaczej. Choćby nagłe peknięcie zapory, jeżeli zależy ci na powodzi, albo np. wypadek samochodowy.

 

Podziemia Wielkich. To taki projekt niejakiego Profesora Anatola Bystrookiego.

Pomysł, który obroni się sam do pewnego wieku czytelnika. Dorosłe osoby potrzebują znacznie więcej, by zawiesić niewiarę w przedstawiony świat. No i to, że Bruce Lee mówi po polsku to już lekkie przegięcie. Czy może znać język Polski? Może. Ale wypadałoby to najpierw uzasadnić – wystarczyłoby, że mówiłby łamaną polszczyzną, a już można byłoby się domyślić, że dopiero się uczy. Może być też tak, że bohaterka zna angielski, ale o tym też powinno być gdzieś wspomniane.

No i nawał ekspozycji, który wypada nienaturalnie; jest wciśnięty na siłę.

Nawiązanie do tytułu nawet OK, choć można było to ująć trochę zgrabniej.

 

Opowiadanie przypomina bardziej bajkę, albo sen o bajce. Jest w porządku, ale to nie moja para kaloszy :).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki Bruce, poprawki wprowadziłem, choć pewnie jeszcze parę byków się znajdzie.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

– Chodź – powiedział jeden z nich, poruszając ręką w zapraszającym geście. – Golnij sobie. – Uniósł sylikonową rurkę, której drugi koniec znikał w jednym z akumulatorów.

<czepialstwo> Mam z tym problem. Dla mnie, w świecie cyberpunk/sci-fi pewne rzeczy muszą mieć choćby znikomy, ale wciąż naukowy sens. Gdyby androidy podłączały się do akumulatorów lub wymieniały płyn to miałoby większy sens. A tak picie kwasu akumulatorowego sugeruje, że w jakiś sposób to ich odżywia (jakby go przetwarzali/trawili), a jeżeli tak jest, to brakuje mi tu jakiegoś akapitu tłumaczącego choć trochę, jak to działa.

I tylko to zwróciło moją uwagę. Zazdroszczę opisów, bardzo obrazowych, jak i odpowiedniego tempa opowiadania.

Niemniej opowieść jest klasyczna, może nawet trąci nieco kliszą. Zdecydowanie nie byłem zaskoczony twistami opowiadania, ale takie rzeczy nigdy nie przeszkadzają, jeżeli opko jest dobrze napisane – a to zdecydowanie jest.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Wilk-zimowy – jawol

 

w poprzedniej “części” poznajemy dogłębnie postać Todda oraz parę rzeczy związanych ze światem, które i tu zostały przedstawione, choć w nieco mniejszym wymiarze.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Już opublikowane :)

Wrzucone, bo ja sam teraz znikam na chwilę a potem muszę skomentować 50% opowiadań konkursowych i wprowadzać ewentualne poprawki.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Czepłabym się właściwie jedynie tego, że są tu dwie równoległe historie

Alicella również zwróciła na to uwagę.

 

Może nie zapamiętam na dlugo, ale nieźle trzymasz klimat

Dzięki. Jak wspomniałem wcześniej zależało mi na tym, żeby to była takie… hmmm… poprawne po prostu. Szczególnie, że nie robiłem bety – chciałem sprawdzić, jak wypadnę z wejściem “na żywo” ;].

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dużo miejsca poświęcasz opisowi relacji Theodora i David oraz ich biznesowi, ale to jakoś się potem rozmywa.

Może i racja – mógłbym zupełnie pominąć kwestię niezwykłości Adama i poświęcić więcej miejsca głównemu wątkowi. Cenna uwaga. 

 

Tu jest coś nie tak. Szyk zdania też jakiś niedobry.

Poprawione

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Ah, i zapomniałem o ruletce. Optymalikon = Zanais?

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Poprawione, dzięki Regulatorzy i cieszę się, że się podobało.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Poprawione!

 

A jeszcze jak o tym myślałam, to doszłam do wniosku, że całkiem chyba niezłym rozwiązaniem byłoby stwierdzenie, że przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana.

Tak też uczyniłem. Zadziwiające, że dopiero po wytknięciu mi tego wydało mi się to logiczne.

 

a jak już przy tym jesteśmy to i na bój z ubezpieczycielem i zmianę instalacji. W przypadku ubezpieczenia, to raczej nikt w takim czasie nie zdążył przeprocesować zgłoszenia szkody (już nawet nie chcę poruszać kwestii przechowywania i zabezpieczenia dzieła sztuki za miliony dolarów i to nie tylko w kontekście ubezpieczenia). A i posterunek/komenda nie jest prywatną własnością szefa, więc też nie widzę szans na znów tak szybką akcję remontu. 

Jak wyżej :)

 

Najwyraźniej dla mnie (ale pamiętaj – dla mnie) samo zadowolenie Adama, to za słaba wskazówka i ją przegapiłam.

W związku ze zmianą tego dialogu przy okazji (chyba) uwypukliłem tę kwestię bardziej.

 

Wiem, czepiam się, ale taką już mam naturę, że jak mnie coś uwiera, to to wskazuję ;) 

Feedback, zarówno Twój, jak i bardzo wielu osób na tym portalu, pozwolił mi poprawić wiele rzeczy w moich opkach. Więc tak trzymać :P.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Nie widzę tego…

Ooooo maj gad. Nie zapisałem zmian, lol. Żadnych. Dżizas… Dziś wieczorem to zrobię. Chyba za bardzo się do google docsów przyzwyczaiłem. W domu poprawię jeszcze raz.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki za łapankę Śniąca. Wskazane fragmenty i lapsusy poprawione.

Fragment z odbitkami musiałem trochę przekonstruować.

 

Strażacy mówią, że prawdopodobnie poszła iskra ze zbitej żarówki. – nigdy nie słyszałam, żeby ze zbitej żarówki poszła iskra, do tego powodując pożar. Ale może czegoś nie wiem… 

przekonstruowałem, powinno wyjść nieco bardziej wiarygodnie.

 

. Cały ten element jest dla mnie niewiarygodny, czym zabił całkiem niezły klimat reszty opowieści. Co mnie tu uwiera? Choćby wspomniana powyżej przyczyna pożaru i jego wybiórczość. Zrobiłeś z Adama taką postać, a nie inną (nie będę spoilerować, gdyby ktoś zaczął lekturę od komentarzy), więc mogłeś inaczej też rozwiązać sprawę pożaru.

<spoiler> Hmmmm. Wydaje mi się, że wyjątkowo wyraźnie zasugerowałem, że to Adam był przyczyną pożaru i zwyczajnie spalił obraz </spoiler>. Uczyniłem to właśnie poprzez ten wyjątkowo naciągany zbieg okoliczności i drobny opis, że Adam wydawał się zadowolony a nie zmartwiony.

 

Druga rzecz, to poprowadzenie narracji i osadzenie opowieści w klimacie amerykańskiego “jestem zarąbistym detektywem” (bardziej wyczuwałam tu PI niż policję). taki zabieg potrafi być ciekawy, jak jest odpowiednio zastosowany i przeprowadzony. Moim zdaniem nie do końca Ci to wyszło. Ale to takie moje narzekanie. 

Zgadzam się. Zależało mi na napisaniu “lekkiego” szorcika w klimatach detektywistyczno-chtulhowatych. Próba ujęcia tematu “właściwie” wiązałby się z rozbudową opka, a tego chciałem uniknąć. 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dlaczego te buty miały złotawy połysk? 

Trochę zaskoczyło mnie to pytanie, nie powiem. Myślałem, że fragment poniżej wystarczy za “odpowiedź”.

 

“Wyglądały jak zrobione z krokodylej skóry, ale miały dziwny, złotawy połysk, który nie był podobno efektem stosowania barwników. Sposób wykonania butów owiany był tajemnicą

 

Tak więc krótka odpowiedź brzmi: To nieistotne.

Dłuższa odpowiedź brzmi: To MacGuffin – za wiki:

 

MacGuffin (czasami też McGuffin)[1] – termin oznaczający przedmiot, miejsce, cel itp. napędzający fabułę i motywujący działania postaci. Jest ważny nie jako konkretny obiekt (dla widza nie ma znaczenia czym dokładnie jest), a jedynie stanowi pretekst do rozwiązania i przebiegu akcji

Nieco dłuższa odpowiedź: W domyśle buty te nie były naturalnego pochodzenia, co można wiązać bezpośrednio z obrazem. W tym opku nie jest to istotne, dlatego patrz punkt wyżej.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Optymalikon

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki Ambush, poprawione – nie wiem tylko, czy wystarczająco.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Folanie, pokazałeś interesujący świat, ale cały czas miałam wrażenie, że poskąpiłeś pełniejszej wiedzy o nim.

Świat, który stworzyłem, jest dość rozbudowany i ciężko przedstawić go w całości, nie robiąc z tego małej powieści. Ekspozycji w tekście było więcej, ale raz, że wiele fragmentów brzmiało jak wikipedia, to jeszcze zależało mi, by jednak zostawić wiele niedopowiedzień.

Jack i Henry rozmawiają o sprawach zajmujących i dla nich oczywistych, ale szkoda, że nie do końca dzielą się tą wiedzą z czytelnikiem.

Ryzykowałem, że dialog brzmiałby trochę jak monologi objaśniające świat skierowane do czytelnika, a przez to wyglądałyby nienaturalnie.

Jack jest drodze, a jego pobyt u Henry’ego trwa zaledwie dobę, po czym w dalszą podróż ruszają już obaj mężczyźni, jednak niewiele dowiedziałam się o wędrówce w opisanych czasach.

Bo to temat na inne opowiadanie. Gdybym wstawił tu jeszcze wędrówkę, to pewnie opko urosłoby o kolejne 60k znaków.

jak wiele może powiedzieć Henry’emu. ―> Co to jest?

W duchu życzył Henry’emu powodzenia… ―> ?

Chodzi o odmianę imienia Henry? Czytałem, że tak się odmienia to imię. Profilaktycznie zamieniłem to imię na inne słowo.

Ślady kół były wyraźne, więc jest na chodzie, co mnie nie dziwi, bo Dwaalu już praktycznie nigdzie nie ma. ―> Co to jest Dwaal i jaki jest jego związek z pojazdem?

Dwaal to taka mana. Umożliwia rzucanie zaklęć, ale szkodzi technologii. Był o tym akapit, ale wywaliłem, bo istota Dwaalu nie jest istotna w tym opowiadaniu. 

Mam nadzieję, Folanie, że dokonasz poprawek, bo chciałabym móc kliknąć Bibliotekę.

Dokonałem – z małymi wyjątkami:

– Mam cholerną nadzieję – rzucił w kierunku szkieletu – że umarłeś, zanim wypowiedział to cholerne życzenie. ―> Kto i jakie życzenie wypowiedział?

Wielkie Życzenie – To krótkie zdanie to mała zapowiedź tematu, który przewija się w opowiadaniu – w śnie Jacka, oraz w rozmowach z Henrym. A kto je wypowiedział? To na razie nie jest istotne w opowiadaniu – istotne są konsekwencje. Zdradziłem jedynie, że Jack zna tą osobę (i to bardzo dobrze) i na razie starczy.

 

Jeszcze skanuję dialogi pod kątem zapisu.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Worldbuilding wychodzi ci bardzo dobrze, ale pozostałem z pewnym uczuciem niedosytu: chciałbym dowiedzieć się więcej o Wielkim Życzeniu, o Kongregacji, na czym dokładnie polega bycie Sprawiedliwym, no i w końcu – tak jak bohatera zastajemy w drodze, tak i rozstajemy się z bohaterem będącym w drodze. Wszystko to sprawia wrażenie, jakbym przeczytał zaledwie wstęp do rozbudowanej opowieści. 

Bo ja jestem zboczony generalnie i nie potrafię pisać krótko :P. I tak, to opowiadanie dzieje się w świecie, który przewija się chyba przez wszystkie moje opowiadania (ale od razu mówię, że niekoniecznie warto a nie zerkać, bo są zdecydowanie słabsze od tego i chyba je wywalę z portalu).

Dzięki za komentarz, pomyślę jeszcze nad tym tagiem.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Przede wszystkim, chyba możesz wrzucić konkursowego taga, zajrzyj do reguł gry. Po prostu nie będzie szansy na podium, ale szansa na komentarze powinna wzrosnąć.

Niby tak, ale uważam, że byłoby to słabe z mojej strony. Wrzucić tag po to, by zwabić tu więcej czytelników (i nachapać się potencjalnych komentarzy) i tym samym stracić ich cenny czas (bo lektura długa, a czas czytelnika (a co dopiero jurora) poniekąd stracony. A co z ludźmi, którzy przekroczyli w swoich opkach limit znaków i będą zmuszeni przeczytać moje, które jest z góry odrzucone, ale ma tag? Ludzie nie mają za dużo czasu w swoim prywatnym życiu + dla mnie lepiej, jak ktoś sam zajrzy i z własnej woli to przeczyta.

 

Dzięki Ci za betowanie, bo bez Ciebie (a w zasadzie – Was) puściłbym tekst zdecydowanie słabszy. Musze też przyznać, że wiele się nauczyłem redagując tekst uwzględniając wszelkie uwagi. Edytowałem go (i wciąż czasem edytuję) chyba z 100 razy, a każda edycja wprowadza coraz to mniejsze, ale istotne zmiany – czasem zdarza mi się wyrzucić jeden wyraz, czasem zmieniam kolejność zdań. Coraz lepiej widzę, jak diametralnie inny może być odbiór tekstu, gdy dokonuje się niby nieistotnych korekt. 

 

Muszę też powiedzieć, że sam sobie się dziwię, że udało mi się wyciąć ponad 7k znaków – byłem przekonany, że to niemożliwe – a jednak.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

– Zapis dialogów tu nie istnieje

– fabuła tu również nie istnieje

– opisy nie są płynne, narracja jest rwana

– ogólne wrażenie: bardzo słabe

– Akcja to hasełka i choć wydaje się dynamiczna, to tak naprawdę jest chaotyczna – trudno sobie cokolwiek tu wyobrazić.

 

Przede wszystkim zajrzyj tu: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842843

 

Na łapankę szkoda czasu, bo trzeba by całość przepisać na nowo.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Wszyscy zawsze przyznawali się do winy.

Zabawne, owszem, ale choć twoje opko stoi humorem, to jednak trudno brać takie stwierdzenie na poważnie w świecie, który nie wygląda na parodię czy groteskę.

 Za dnia szkaradą, w nocy zaś szkaradą

Choć rozumiem żart, to na pierwszy rzut oka wygląda jak błąd. Chyba bym jakoś przekonstruował. Może coś w stylu “Za dnia szkaradą, a w nocy zaś to już w ogóle”.

 

Końcówka trochę pośpiesznie zrobiona. Trudno mi uwierzyć, że Jorge tak łatwo się przyznał i jakoś tak gładko z nim poszło. Chyba lepiej by było, gdyby się nie przyznał, ale na mocy autorytetu Joachima i tak został wsadzony do paki, i tylko w ostatnim akapicie wspomnieć, że w końcu się przyznał.

 

Błędów rażących/znaczących nie znalazłem, ale kiepski ze mnie redaktor i nie nadaję się do łapanek.

 

Ogólne wrażenia – bardzo pozytywne. Trochę zajeżdża mi to Pratchettem, ale nie ze względu na sam humor, ale sposób przedstawienie postaci i takie… Hmmm… lekkie, niby komediowe, ale nie satyryczne prowadzenie narracji.

Opisy są smaczne, płynne i (chyba najważniejsze) obrazowe, jednocześnie trzymają się konwencji. Jest humor, ale nie ma tu groteski, jest fantastyczny świat i temat śmierci/demonów, ale do horroru temu daleko.

Zgodzę się z przedmówcami, że to jeden z lepszych tekstów, jakie można przeczytać na tym portalu.

 

1 pkt za styl

1 pkt za narrację – opisy, dialogi itp.

po 1 pkt za Joachima i Berenikę

1 pkt za dobrze wpleciony humor

1 pkt za solidne otwarcie

1 pkt za solidne rozwinięcie

0 pkt za zakończenie

1 pkt za światotwórstwo

 

Czyli takie subiektywne 8/10. Mój główny zarzut wynika bardziej z tego, że (jak dla mnie) gdy chodzi o Tajemnice Światów, to po zakończonej lekturze spodziewałbym się jakiegoś niedosytu, jakieś zagadki kłębiącej się w głowie lub potrzeby snucia domysłów w stylu “ale o co tu tak naprawdę chodzi”. Jednym słowem – zabrakło mi tu trochę tej Tajemnicy. Nawet główny bohater przestał być tajemniczy, gdy pomachał “odznaką”.

Z drugiej jednak strony potrafię to zrozumieć, choćby z doświadczenia. 40k znaków to trochę mało, by stworzyć coś bardziej wyrafinowanego pod względem światotwórstwa, bo im bardziej poroniony pomysł, tym więcej czasu (znaków) trzeba, by odpowiednio wprowadzić czytelnika w jego meandry.

 

PS.

Pięćset sześćdziesiąt trzy dni – czyżby nawiązanie do trzystu sześćdziesięciu pięciu dni?

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Z ulgą opuścił broń.

– Jeszcze chwila i bym cię zastrzelił. Po co głupio odpowiadasz? – zapytał.

W tej chwili pomyślałem, że wartownik zna chudego przybysza, ale za chwilę okazuje się, że nie. Brakuje mi tu elementu chwilowego choćby wahania – czy to człek czy nie, ciemną nocą raczej bym tak łatwo broni nie opuścił.

Mleko od byka

Wolfy – Drink Bull Milk, it's good for you and full of… | Facebook

 

Młodzieniec odgadł, że to miejski ratusz.

Odgadł? A nie “zgadywał” albo “założył”?

Jej brązowe włosy formowały absurdalnie wielki kokon

Rozumiem, ale jednak coś mi w tym opisie nie gra.

 

Muszę iść spać, więc jeszcze się odezwę.

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Podróżni przywiązali torby i skrzynie do siodeł – skrzynie to niemała rzecz, ja bym je do wozu załadował. Trochę absurdalne.

 

Chłopak zaciekawiony chciał sprawdzić, co je spłoszyło

Aiven pobladł i zaczął słaniać się w siodle.

Aiven jak ten dureń wchodzi w pole, w którym czai się coś, czego boją się konie. Myślę – odważny chłop. Za chwilę czytam, że chłop pobladł i prawie zemdlał na widok stwora.

 

Słońce powoli jawiło się za horyzontem – szybko ta noc minęła. Albo ucieczka trwała kilka godzin. Masz problem z przedstawieniem upływu czasu.

 

Trochę zgodzę się z Brucem – opisy masz dobre, wyobraźnia podpowiada ci dobre metafory i opisy, ale wykonanie kuleje. Wygląda mi to na opowiadanie zapisane brudno i puszczone bez żadnej refleksji i korekty od strony autora; jak szybkie notatki, zapis wartkich myśli, którym brakuje redakcji na spokojnie.

 

Fabuła zaś nie istnieje. Nie wiemy nic o bohaterach, o świecie, o motywacjach, celach i przyczynach. Wyrwana z kontekstu scena nie ma szans się obronić z powodów opisanych powyżej oraz wskazanych przez regulatorz… Regulatorzego? Regulatorzową? Regulatorzynę? Regulatora? Ale przecież to kobitka jest… Hmmmmmmmmm…

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dwie twarze to nie mój klimat, ale niestety było lepiej napisane, niż bliższy mi klimatem Tajemniczy Walignat, a szkoda. Nie lubię bajek, bajkowych klimatów, ale autor Trzech Obliczeń Banity niestety pogłaskał mnie w czułych miejscach no i wygrał mój głos. 

 

Żarty na bok: Trzy oblicza banity.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Nie jestem zadowolony z tego opowiadania, bo mi się podobało. To nie moje klimaty, za kolorowo, za bajkowo, ogólnie fuj i co chwila sprawdzałem, ile jeszcze do końca, chłonąc narrację z przyjemnością. Humor dziecinny i płytki, i z przykrością stwierdzam, że śmiechłem. Chciałem w tej rzece opisów znaleźć śmieci, ale mi nie wyszło, więc tym bardziej podziwiam Tarninę, że walnęła elaborat wyglądający, jak kontynuacja twojego opowiadania. 

Dramat przeżywam istny, bo jakże sprzeczny z mą naturą i gustami jest twój świat… i klimat u konkurenta znacznie mi bliższy… ale twoje opowiadanie ma mój głos. I topór.

 

Trochę bardziej serio:

Uważam, że zachowałeś, drogi anonimie, dobrą równowagę między przedstawieniem świata, tempem akcji i ukazaniem bohaterów. Przekonałeś mnie, że świat żyje, że ma jakiś sens, jakieś struktury + narracja jest płynna i pełna świetnych metafor i opisów. W paru momentach odczułem, że zaczynasz się śpieszyć, co szczególnie widać w ostatnim akcie. A potem urywasz historię w miejscu, gdzie powinien, tak na dobrą sprawę, zacząć się dopiero akt drugi. Z jednej strony szkoda, bo mnie zainteresowałeś historią i chciałbym wiedzieć, co tam dalej będzie się działo… z drugiej myślę, że może i lepiej, że to już koniec, bo, jak rzekłem wcześniej to nie moje klimaty.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Czytanie tego opowiadania przypomina sprint na 50m, ale w gęstym lesie. Co chwila potknięcie, zygzaki, tempo jakieś zaburzone – wszystko przez niedopieszczone opisy, lapsusy i inne takie. Gdy przymknąć na to oko, pojawia się drugi problem. To bohater i jego perypetie powinny pchać fabułę do przodu, a tu czuć ewidentnie, że jest odwrotnie: to autor opowiadania używa fabuły, by pchać bohatera do przodu.

– Wódz wioski opuszcza ją bez żadnego dobrego powodu. Sam przyznaje, że jest stary, mniej odważny i generalne nigdzie nie pojawia się powód, który mógłby choć trochę usprawiedliwić decyzję.

– Autor opowiadania jedzie bohaterem jak pługiem śnieżnym przez obowiązkowe przystanki w takiej historii: podróż, walka, tajemnicza kapłanka, “zostaw kumpli, idź do boga”, “och, oto Bóg”, pierdu-pierdu, trochę strachu i finito.

 

Żeby nie było – nawet mi się podobało, ale bardzo żałuję, że tekstowi zabrakło szlifów. Zobaczę jeszcze co u konkurencji.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki za opinię.

Poprawki wprowadzone (zdanie o “długiej chwili” w ogóle wywaliłem).

Sprawdziłem na PWN, faktycznie trzeba apostrof. Poprawiłem co znalazłem za pomocą szukajki, jak coś jeszcze będzie dajcie znać.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

 

Ps. Chciałam zapytać czy w tych pustych książkach to jego “poprzednie wersje” pisały?

Tak jest.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Zacznę trochę od pupy strony:

Nie wiem, jakie masz plany wobec tego fragmentu w dalekiej przyszłości, ale napiszę tylko, że nie pogardziłabym książką z takim światem…

To prolog – dokładnie III akt tegoż (że tak to nazwę). Całość ma aktualnie 600 k znaków i rośnie.

Od razu na starcie zaznaczę, że nie ma opcji, żebym przeczytała tekst o objętości 80 tys znaków, bo szczerze nienawidzę czytać czegokolwiek z ekranu, męczę się i nawet jak znajdę coś fajnego, żałuję, że nie mam tego na papierze, bo na pewno spodobałoby mi się bardziej. Jednak, o matko, przeczytałam całość. Sama w to nie wierzę.

Bardzo mi zatem miło. Sam przy długich tekstach mam podobnie.

Bardziej niż nad tym musisz popracować nad stylem. Póki co jest taki ok. Bez fajerwerków, ale wystarczająco, żeby przeczytać. Widzę, że masz już kilka opowiadań na portalu, ale uważam, że musisz jeszcze poćwiczyć. Hm, nie wiem, jak to wyrazić. Po prostu nie znalazłam tu żadnego zdania, które uważałabym za naprawdę zgrabnie napisane.

Pracuję nad tym ostatnio, starając się wyrwać ze swojej strefy komfortu. Pozwala mi to szukać nowych form i eksperymentować z metaforami i narracją.

Co jeszcze? Hm, w pewnym momencie następuje to bardzo ważne związanie się głównych bohaterów. Obiektywnie – fajnie, lubię takie rzeczy. Tyle że w tym przypadku, gdy o ich relacji nie wiem prawie nic nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia. Tylko że nie wiem, czy podany fragment jest samiusieńkim początkiem tego większego tworu, czy dzieje się to po jakimś czasie. Jeśli to pierwsze, i odnoszę się teraz do wszystkiego, co się wydarzyło, trochę słabo.

Jak wyżej – to wciąż rozwijany, ale jednak prolog.

Niestety nie pomogę ci w tym. Jedyne, co mogę podpowiedzieć, to żeby zacząć inaczej. Może od strony któregoś ze Sprawiedliwych? Taki krótki fragment jak jest na szlaku?

Pomysł dobry i co rusz go piszę, ale ląduje w osobnym dokumencie, wraz z kilkunastoma innymi fragmentami.

Ale niezbyt zręcznie wprowadzasz czytelnika. Początek w ogóle mnie nie zachęcił i faktycznie przysiadłam, gdy obierali ziemniaki? Jakoś wtedy.

Wydawało mi się, że taki “slice of life” będzie dobrym początkiem, ale faktycznie – jeżeli coś nie chwyci na samym początku, może nie dotrwać do ciekawszych fragmentów.

Ps. Czy Emily Arizona wygląda mniej więcej tak?

Dokładnie nią się inspirowałem (choć lepiej byłoby rzec, że ją podkradłem). Od razu powiem, że Sprawiedliwi inspirowani są różnymi postaciami/aktorami mniej lub bardziej związanymi z westernem – Nevada inspirowany jest C. Eastwoodem a Alex Utah Chrisem Prattem.

 

Bo serio: Emily Arizona? Nieee…

A zaproponuj coś, bo mnie nic nie przyszło innego do głowy :).

 

PS. poprawki naniesione.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Dzięki wszystkim za komentarze. Z ich ogółu wynika, iż byłem za bardzo… kryptyczny i faktycznie wypadałoby dodać kilka zdań lepiej obrazujących sytuację. Jeżeli wyjaśnienie autora dopiero pomaga w ogóle zrozumieć historię, to nie jest dobrze.

 

Pozdrawiam!

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Krarze, jaką nadzieję dostrzegasz w końcówce? Ja nie dostrzegam tego promyczka, niestety :/

Dołączam się do pytania. Nadzieja zawsze jest, pętla kiedyś może się przerwie, ale w tym utworze promyka nadziei nie zawarłem.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Wszystko poprawione.

Tyle, że moja czyśccowa interpretacja, w której Frank raz za razem przeżywa ten sam moment, aby w końcu dostrzec prawdę i wyzwolić się, nie współgra z Twoimi wyjaśnieniami w komentarzach :/

Jak najbardziej współgra. Ja nazwałem urzędniczkę Śmiercią, ale zwróć uwagę, że nie pada nigdy jej imię (dodatkowo specjalnie dałem jej wypowiedź: “Różnie mnie już nazywano, ale młoda?”), bo to miała być postać uniwersalna i przystępna dla wielu kultur i w praktyce może być każdym – haronem, św. Piotrem, duchem świętym – jak zwał tak zwał.

(ciepłe światło za oknem, zwiastujące, że na zewnątrz [poza czyśćcem i pętlą], czeka coś cudownego i wystarczy wyjść)

dokładnie to chciałem pokazać.

 

Frank utknął w jakimś miejscu między życiem a śmiercią, a raczej między śmiercią a dalszą drogą. Czyściec, limbo, brzeg styksu… Celowo starałem się unikać nazw sugerujących konkretne mitologie czy religię. Nawet odniesienie się do boga na nic nie wskazuje, bo bogów było wielu, natomiast Jezus był dość konkretną postacią i gdyby powiedziała “ O Jezu…”, byłby klops.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

wymóg konkursowy mocno ograniczył potencjał tego zakończenia (nie zepsuł, jest dobre, zwyczajnie mogło być lepsze).

Niezupełnie zrobił to wymóg konkursowy. Uparłem się, by wszelkie opowiadania publikowane tu, na portalu, były osadzone w świecie, który wykreowałem na potrzeby powieści, którą piszę. Założenia świata są trochę pogmatwane, i chyba błędem była próba upchnięcia historii w konkursowe ramy z limitem znaków. Sam sobie w stopę strzeliłem. (Aha – tylko mój ostatni szorcik “Pięć, sześć, osiem, dwa” jest wyjątkiem od tej reguły).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Powtórzenie, te “usta na twarzy” mnie rażą, może by zmienić?

Oczywiście, poprawione.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

A może: …w złotych oprawkach okularów wsuniętych wysoko na nos.

Przekonałaś mnie :).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

@Silva

Może warto to jakoś oznaczyć?

Masz rację – zaznaczyłem.

wcale nie odniosłam wrażenia, jakby kobieta starała się na cokolwiek naprowadzić bohatera.

SPOLIERY! SPOLIERY! SPOLIERY!

 

Zrobiła to (w domyśle) całkiem bezpośrednio w jednej z pierwszych pętli. Wyszło jak wyszło i z każdą kolejną pętlą próbowała innego podejścia. Uwierz, że Śmierć (aczkolwiek twoje interpretacje postaci też są prawidłowe, bo Śmierć jest tu niejako tylko ideą) jest coraz bliżej celu. Kiedyś Frank zrozumie.

Ba, żądała od niego “prawdy”, której ten wyraźnie nie był świadom, więc czego oczekiwała?

Frank jest człowiekiem sprzeczności. Kocha pracę i przez nią stracił miłość swego życia. Niby się z tym pogodził, ale nie do końca, skoro coś mu do łba (nomen omen) strzeliło i się zabił. To samo ty się samobójstwa. Popełnił je, ale tak naprawdę nie wiedział do końca, czego chce. Prawdą, której oczekiwała Śmierć, był fakt, że a) Frank się zabił i że b) tak naprawdę tego nie chciał. 

A co do pętli – hm, nie wiem, jak Frankowi udawało się zapomnieć o własnym samobójstwie, gdy już się o nim dowiadywał.

Jak wyżej – odrzucał tą “prawdę”, uciekał we wspomnienia.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

@regulatorzy

Pierwszy raz zetknęłam się z takim określeniem i po prostu nie wiem, z czym one były zetknięte, ale dziękuję za wyjaśnienia.

Żeby nie było – wciąż mam mieszane uczucia do tego słowa, ale naprawdę wolałem go użyć niż opisywać ich dokładną pozycję. Z określeniem tym spotkałem się parę razy, ale z jakiegoś powodu zapamiętałem je jako “zatknięte”. Dodatkowo wciąż myślę, czy nie powinno być “z(a/e)tknięte wysoko na nosie”. Niezbyt to mądre z mej strony stosować określeń, których sam do końca nie jestem pewny, ale kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije.

 

Ciężko mi znaleźć balans między ekspozycją, a pozostawieniem czytelnikowi pola do interpretacji.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

@wilk-zimowy

 

dzięki za uwagi – błędy poprawione.

… trudno go interpretować jako happy end.

Happy end może nie. Ale, jak zaznaczył Matsumoto, nim wyzwolił się z więzienia snów, wraca do prawdziwego świata, w którym Vigal chce stosować jego dzieło. Gdy połączysz to ze świadomością, że Matsumoto (o ile przetrwa) zna prawdę (o nieograniczonej mocy magii), jego przyszłość wydaje się całkiem interesująca, nieprawdaż?

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

> Co to znaczy, że oprawki okularów były zetknięte wysoko na nos?

Okulary można różnie ustawić na nosie – trochę niżej, żeby patrzeć znad oprawek, można je też je ułożyć jak najbliżej nasady nosa. Miało to podkreślić formalny charakter postaci.

Jaki kok nazywamy formalnym?

Taki, w którym brak jest wyrafinowania, gdzie włosy nie układają się w sposób ozdobny. Prosty, twardy, praktyczny, niesugestywny.

 

Resztę sugestie zastosowałem, bo wydały się odpowiednie.

nie wiem, co tam się wydarzyło. Nic mi się kupy nie trzyma.

Zabawne. Myślałem, że jestem zbyt dosłowny w przekazie i nawet usunąłem nieco treści, która brzmiała jak wciskana na siłę ekspozycja.

 

SPOLIERY! SPOLIERY! SPOLIERY!

 

Bardzo dużo podpowiedzi ukryłem w tekście. Blada, ubrana jak na pogrzeb urzędniczka reprezentuje śmierć. Gdy Frank pytał o to, kim jest, urzędniczka odpowiedziała, że postawiona jest wysoko, ale nie chciałem przeskoczyć pewnego progu, bo wtedy byłoby bardzo oczywiste, kim jest. Blada, wręcz chorobliwie blada i “ubrana jak na pogrzeb” było wystarczającą podpowiedzią w kontekście wydarzeń i więcej informacji podanych na tacy równałoby się obrazie inteligencji czytelnika. Już sam fakt, że siedzą w pokoju z trupem powinien wydać się dziwny, odrealniony. Dodajmy do tego brak użycia słowa “słońce” przy opisie światła, zupełną ciszę oraz pytania urzędniczki, które MIAŁY brzmieć jak przesłuchanie w sprawie śmierci ofiary, ale w praktyce były próbą uświadomienia Frankowi, co się z nim dzieje. W tekście pojawia się zarys charakteru Franka, który przekładał pracę nad żonę, ale jednocześnie wciąż ją kochał. Niby pogodził się ze zdradą (jej i przyjaciela), ale nie potrafił tak naprawdę nigdy się z tym pogodzić. Przyszedł do swojego starego domu i popełnił samobósjtwo w mundurze, który nosił w dniu zaprzysiężenia, gdy był szczęśliwy. Po śmierci jednak nie potrafi “przejśc dalej” – utkwił w pętli, co chyba dobrze pokazują początkowe i końcowe słowa urzędniczki.

 

Dodajmy do tego fakt, że Frank wybrał śmierć. Dlatego zasugerowałem, że wydała mu się w pewnym momencie pociągająca. 

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Generalnie dziękuję za komentarz, jest dla mnie bardzo wartościowy, choć szczerze – w przypadku tego opowiadania kwestie, które poruszasz nie były w moim centrum zainteresowania. 

Oj, ale powinieneś jednak to zrobić – znaczy pochylić się nad uwagami Sagitta. Osoby, które lubią kosmiczne realnia, jednocześnie uznając twój tekst za wciągający, mogą odczuwać zgrzyty przy wskazanych przez Sagitta elementach. Pomyśl również o walorach edukacyjnych. Nie chcemy przecież, by ktoś wyciągał z opowiadania błędne informacje na temat znanych nam praw, form, rzeczy itp.

To jest opowiadanie, nie podręcznik od fizyki, rozumiem. Ale nawet w książce sci-fi nikt nie zaryzykuje lądowania na słońcu z nadzieją, że to “przejdzie mocą wyobraźni” :). Ekstremalny przykład, ale obrazujący mam nadzieję myśl, jaką chcę przekazać.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

@Regulatorzy

 

Poprawione, tak jak i całość (mam nadzieję).

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

@Sagitt

W wodzie nie ma nieważkości, tylko jest siła wyporu!

Już miałem bronić “podwodnej nieważkości” jako obrazowej metafory autora, już miałem zarzucać ci czepianie się i wyzywać od “yntelignetów”, ale gdy zdusiłem w sobie moje rozdmuchane ego samozwańczego literata-eksperty dotarło do mnie, że uwaga jest w punkt.

Nurkujemy w Adriatyku. Podwodna nieważkość przypomina mi niską grawitację Merkurego.

można zamienić spokojnie na:

Nurkujemy w Adriatyku. Podwodne uczucie nieważkości przypomina mi niską grawitację Merkurego.

I po sprawie. Zgodzisz się, Sagitt?

 

W ogóle co do twojego całego komentarza – strasznie techniczny jesteś, ale udowadnia to, że jedni cieszą się opowiadaniem i nie zwracają uwagi na szczegóły, a drudzy nie potrafią znieść (zdawałoby się) nieistotnych nieprawidłowości, które w szerszym kontekście/obrazie są bardzo jednak ważne – choćby w kwestii czysto edukacyjnej. Gdyby jakiś młokos przeczytał o lodowym gigancie, określenie mogłoby mu się wryć na tyle głęboko, że przez długi czas postrzegałby (i okreslałby) tak znaną nam planetę.

 

Tekst bez nich mógłby być przynajmniej o ¼ krótszy, chociaż myślę, że więcej dałoby się przyciąć bez straty treści.

Ten komentarz to jedyne, z czym nie mogę się zgodzić. Uważam, że treści jest w sam raz.

 

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Nowa Fantastyka