Mam bardzo mieszane uczucia. Końcówka (od chwili mieszania się rzeczywistości) wynosi Ci to opko z dość przeciętnego (wybacz!) awanturniczego fantasy w bardzo ciekawe rejony. Dlaczego tyle miejsca poświęcasz w tekście tej pierwszej części, a po macoszemu traktujesz tę drugą? Autorze, why?!?!?!?!
No dobra, ale na poważnie. Pierwszy fragment – wyróżnia się brutalnością i dla mnie nie ma wystarczającego uzasadnienia w świetle reszty tekstu. Rozumiem, że miał pokazać okrucieństwo Mordena, ale zabrakło mi tkanki łącznej pomiędzy tym fragmentem, a ciągiem dalszym. Zmiana nastroju jest zbyt duża. Jeśli dobrze zrozumiałam tekst, to Ned w przyszłości stanie się Mordenem – i tak, pokazujesz kim się stał, pokazujesz kim był na początku, środka nie ma wcale. I ta przepaść i fabularnie, i pod kątem nastroju jest bardo duża, przez co nie klei mi się to w spójną całość, nie tworzy ramy, która miałaby w reszcie tekstu wystarczające umocowanie.
Postaci – Ned jest jedyną postacią, która ma w tekście osobowość, jakiś charakter. Flyn – tutaj dla mnie trochę za dużo skaczesz – pomiędzy młodym wystraszonym chłopakiem, a oprychem, a hersztem bandy. Trochę tchórza, trochę oportunisty, trochę desperata – i to powinno się kleić, ale jakoś mnie nie przekonało. Pomysł na postać fajny – podoba mi się jej moralna niejednoznaczność – ale niedopracowany. Jakby zabrakło konsekwencji i skupienia się na tych aspektach postaci. Myślę, że Flyn byłby bardziej przekonujący i wyrazisty, gdyby było więcej charakterystyki postaci przez działanie. U Ciebie jest więcej Flynowych autorefleksji i komentarzy wyjaśniających w narracji.
Aurora – sorry, ale wyszło Ci takie trochę głupiutkie dziewczę… To jak dała się złapać (serio, wyleciało jej z głowy, że ma przed sobą grupkę facetów? :P), to “oddaj szkatułkę, bo tak” i “wiem, o co chodzi, ale nie powiem” – kurczę, no nie kupuję tego. Nie przy tak wysokiej stawce.
Mag i dyplomata – jeden łysy, drugi brodaty… Trochę różnicuje ich stosunek do Neda, szkoda że nie ma tego więcej. Łatwiej zapadają w pamięć postacie o charakterystycznych zachowaniach niż charakteryzowane przez (sam) wygląd.
Zastanawiam się też, czy to żonglowanie synonimami (przynajmniej trzema do ważniejszych postaci) jest potrzebne.
Językowo – ja bym cięła. Przede wszystkim te miejsca, w których wyjaśniasz czytelnikowi, o co chodzi. Przyjrzyj się szczególnie zdaniom z dopowiedzeniami i tym, w których powielasz informacje, które się już w tekście wcześniej pojawiły. Zabrakło mi w tym tekście zwięzłości składniowej. W wielu miejscach tworzysz zdania niejako “na około”, używając wielu słów tam, gdzie nie zawsze jest to potrzebne. To spowalnia akcję i rozmydla nastrój. Z jednej strony są to rzeczy drobne, z drugiej wpływają na poziom satysfakcji z lektury.
Przykłady:
Tunel kończył się drewnianą bramą, poznaczoną szparami, przez które do wnętrza wpadały pionowe smugi światła.
-- Może: Tunel kończył się drewnianą bramą, przez której szpary do wnętrza wpadały…
Z zamku na dziedziniec wypadł naburmuszony młodzian, odziany w zdobne szaty, świadczące o jego szlacheckim stanie.
Może: Z zamku na dziedziniec wypadł naburmuszony młody szlachcic odziany w zdobne szaty.
Obojętnym wzrokiem omiótł brodacza w niebieskiej szacie maga – to to był mag czy brodacz w szacie maga? ;) Może:
Obojętnym wzrokiem omiótł brodatego maga w niebieskiej szacie.
Gdy siedzący dotąd na plecach herszta oprawca skinął na pilnujących Flyna gwardzistów, chłopakowi ponownie ze zgrozy zrobiło się słabo.
Nie zawsze warto “dojaśniać” emocje bohatera. Więcej wiary w czytelnika – nakreśliłeś konkretną, przerażającą sytuację, czytelnik zrozumie, dlaczego bohaterowi zrobiło się słabo.
W akcie sprzeciwu szarpnął mocno ciałem, lecz udało mu się jedynie obrócić na plecy, po czym silne katowskie dłonie usadziły go w miejscu.
– Jak wyżej.
– A żeby was, kurwie syny, kto w zadki jeżem wychędożył! – Ledwo skończył i zacisnął powieki w oczekiwaniu – A tu mi totalnie to przekleństwo zepsuło imersję. Jak na to, co miało go spotkać, to ta wypowiedź jest bardzo lajtowa. Zaraz mają go nabić na pal, a on im o jeżach i chędożeniu w zadek? W dodatku pełnym zdaniem…
Takich miejsc jest więcej, ale że tekst długi, to na tym poprzestanę. Miałam też wrażenie, że końcówka jest lepiej napisana niż początek.
It's ok not to.