Profil użytkownika


komentarze: 14, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za cenne uwagi. Zastosowałem edycję. Szanowna Finklo, tekst ma nieco powyżej 41,6 kilo, więc proszę nie wyolbrzymiać do 50k. I rzeczywiście jest to zarys czegoś obszerniejszego.

Dziękuję za przeczytanie i cenne uwagi – zygfrydzie89.

Poprawki są w toku. Ostatnio miałem mocno ograniczony czas, stąd opóźnienie. Rozmiar poprawek też jest dość znaczny. I nie mam tu na myśli “braku spacji” czy innych takich… Aktualna wersja opowiadania po części także wynika z braku czasu – ale to jak wiadomo – wytłumaczeniem nie jest. Proszę zatem uzbroić się w cierpliwość. Edycja nadchodzi wolnymi krokami, tak pod względem technicznym, merytorycznym, fabularnym, jak i kompozycyjnym (prawdopodobnie niektóre partie tekstu będą skrócone, ale w zamian za to pojawi się kilka dodatkowych wątków). Konspekt zasadniczo pozostanie ten sam, ale ulegnie modyfikacji i pewnemu rozszerzeniu.

Co do tytułu – proszę spojrzeć na to w ten sposób – ta drugoplanowa postać pośrednio wpływa na rozwój większości wypadków. Gdyby wyciąć zupełnie jej udział – wszystko poszłoby w rozsypkę. Zresztą równie dobrze mogę się tu przychylić do takiego rozwiązania, że to zaledwie tytuł roboczy, ponieważ pewne zmiany pociągają następne, a te znów kolejne.

Zakończenie jak najbardziej jest typem zakończenia otwartego (jakkolwiek nielogicznie to zabrzmi) i jako takie nie powinno być uznawane za błąd czy wadę (wbrew pozorom w literaturze spotyka się je dość często). Nową wersję po prostu opatrzę dopiskiem “fragment” – żeby nie było już w tej kwestii dalszych wątpliwości. Poniekąd, z tego samego względu jest tu tyle, cytuję: “światotwórstwa”. I najprzeróżniejszych aluzji, odnoszących się niekoniecznie tylko do świata przedstawionego – co jak na razie zostało tu przemilczane i pominięte. Ale to już szczegół. Raz jeszcze dziękuję i zapraszam do zapoznania się z opowiadaniem (fragmentem) po całościowej poprawce.

Z poważaniem.

 

 

Drodzy regulatorzy, varg

Dziękuję za treściwe uwagi krytyczne. Oczywiście, że mam szacunek do każdego, kto przebrnie przez całość tekstu – tym większy, im więcej potrafią znaleźć fragmentów wymagających korekty. Oczywiście przejrzę to na spokojnie i zrobię edycję . Ale nie dziś – bo już późno.

Przemyślę sprawę także co do ewentualnych cięć rozmiaru (pozwólcie, że najpierw przemyślę). Do kilku waszych uwag jednak się nie zastosuję i mówię to od razu. Chodzi mi tutaj mianowicie o miejsca zawarte w dialogach – gdzie traktujecie jakąś część wypowiedzi niezależnej postaci, jako błąd narratora. To wypowiedzi postaci przedstawionych, a więc nie muszą być one tak do końca poprawne (nadmierna poprawność wprowadzałaby nawet sztuczność, dlatego świadomie je zostawiłem – a mówię tu o poprawności składniowej lub logicznej, nie interpunkcyjnej). W prozie jest to dopuszczalne. Niedopuszczalne byłyby w części narracyjnej. Taka moja uwaga. Mam nadzieję, że nie będzie to odebrane jako brak pokory.

Co do reszty – prześledzę na spokojnie i postaram się poprawić tyle, ile się należy. 

Z poważaniem:)

Szanowna Finklo

Nie pisałem tego specjalnie pod Twoje gusta. Znam parę osób (również laików w temacie), którym akurat początek się podobał. Poza tym – gdybym skrócił pierwszą połowę, narzekałabyś, że zbytnio upraszczam, że wyskakuję z czymś nie wiadomo skąd, albo wymyśliłabyś coś jeszcze innego.

Tak więc “Melafoe” jest dokładnie takim opowiadaniem, jakim jest i jakim być miało – z założenia. Pisząc je, nawet nie brałem pod uwagę tego rodzaju czytelników, którzy szukają wyłącznie sensacji, a po całej reszcie prześlizgują się jednym okiem i ziewają, bo nie znajdują dla siebie żadnej pożywki. Fantasy to coś więcej, niż tylko sensacja. Początek właśnie miał być taki, by powoli, bez nachalności, przedstawić wzajemne relacje pierwszoplanowych bohaterów (relacja nie musi się podobać, ale nie może przesądzać o tym, czy opowiadanie jest lepsze czy gorsze – bo relacja to także część świata przedstawionego i przynależy do pewnego kontekstu znaczeniowego: wynika także poniekąd z konstrukcji psychologicznych portretów postaci). 

Jest początek, rozwinięcie, środek i zakończenie. Dokładnie takie zakończenie, jakie obejmuje temat opowiadania. To, że niektóre z pozostałych wątków pozostawiam nierozwiązane – jest zabiegiem świadomym. Pozostawiam to na razie domysłom czytelników (ale też wcale nie wykluczone, że nie wyjaśnię tych kwestii – w kolejnych opowiadaniach – trudno by było to zmieścić na kilku kolejnych stronach, bo to jest trochę złożone). Wreszcie – co do nowych ras – zapewniam, że jest ich w świecie Gw 2 znacznie więcej, ograniczyłem się tu do ścisłego minimum. Czy one coś wnoszą? Nie mają wnosić, one po prostu są, bo to ich  miejsce. Poza tym starałem się napisać to na tyle przejrzyście, by potencjalny odbiorca mógł to przeczytać bez konieczności uprzedniego zapoznawania się z tym uniwersum. 

Dziękuję w każdym razie, za to, że doczytałaś do końca, że język nazwałaś “w miarę przyzwoitym”. Myślę nawet, że w jakimś sensie zdołałem Cię zainteresować, skoro wytykasz brak zamknięcia paru wątków. Czyli jest progres:)

 

 

Jak to gdzieś napisano: Babska logika rządzi:)

A tak a propos… też czegoś tu nie rozumiem. Jeśli każdy zacznie tutaj sobie oceniać teksty na podstawie – nie to nie moje klimaty, albo, przeczytałem początek i mnie nie wciągnęło, bo wole o pluszowych misiach, no to sorry. Nie jestem wróżką. Tyle w temacie.

Proszę o jakieś w miarę obiektywne uwagi, a nie fochy. Doczytaj do końca Finklo, gdybym tu zamieścił połowę opowiadania, narzekałabyś, że jest urwane, albo coś w tym stylu – zawsze znajdzie się kij, żeby psa uderzyć. Czyż nie tak? Teraz wyjdzie, że marudzę. Owszem marudzę. Ty byś nie marudziła?

Pozdrawiam

 Nie zamierzam się spierać o takie drobiazgi. Dla mnie to żaden problem to zmienić, tym bardziej , że treść pozostanie taka sama. 

Pozdrawiam

Ponieważ to “opowieść kwatermistrza”.

 

Ależ nikomu nie każę stosować się do moich uwag, broń boże. Jeśli kiedyś okażą się komuś pomocne, to dobrze, a jeśli nie – to już sprawa autora.

Tylko małe dwa sprostowania. Słowo -eros– pochodzi faktycznie z greki, ale nie – erotoman – i tu się nie zgodzę z Twoją linią obrony. Podobnie jest z tymi nieszczęsnymi – waflami – użyty w opowiadaniu kontekst bynajmniej nie odwołuje do 9 czy 10 wieku, nawet jeśli tak stoi w Wikipedii, argument naciągany. I po trzecie:

 

 

Dlaczego od razu niezamierzony? To, że ktoś dużo przeklina nie znaczy, że nie może używać także wyszukanych zwrotów, a to że ktoś używa wyszukanych zwrotów nie znaczy, że nie może przeklinać.

 

Wyszukane zwroty w wykonaniu byle sierżanta podmiejskiej straży? W takim uniwersum raczej około 90% społeczeństwa od biedy odebrało wykształcenie podstawowe. Poza tym ludzie z reguły przeklinają dlatego, że mają wąski zasób słownictwa, nie dlatego by nie wypaść mdło czy nudnie.

Ale dobra już się nie czepiam.

Z poważaniem.

Kar wyrzucił erotomana z siebie
Kar wyrzucił erotomana z siebie

Hmm. Jakby to powiedzieć. Mam mieszane odczucia, czy też wrażenia. Z jednej strony podobał mi się pomysł z umiejętnościami nekromanty i przewrotnym ukazaniem poszukiwaczy skarbów (chociaż w końcówce poszedłeś chyba na łatwiznę z tym “trzęsieniem”, fabuła w tym miejscu wyraźnie się załamuje). Jak już raczyli zauważyć Finkla i Zalth – rzeczywiście za dużo “ułańskiej łacinki”, jak nie kurwa to pizda, jak nie kutas, to chuj – przez co tekst traci. Podzielam jednocześnie zdanie Bellatrix, mianowicie że motyw “gej-romansidła” wydaje się tu psychologicznie ciekawy i wnosi nową jakość. Co do reszty – dość zgrabnie napisane, mimo że świat przedstawiony – posępny i brutalny. Na całe szczęście jest również gdzieś w tym wszystkim zbawcza dawka ironii. Ogólnie nieźle. Wiadomo są literówki, ale i poważniejsze “byki”, natury stylistycznej, jako efekt tego, że autor nie do końca był konsekwentny. Poniżej załączam kilka przykładów:

 

Chcesz mnie wkurwiać, nie ma sprawy, wszystko inne mnie wkurwia, więc jestem przyzwyczajony, ale, do chuja wafla, daruj sobie ten protekcjonalno-enigmatyczny ton wypowiedzi i pierdol wprost, jak na tępego trepa przystało – Wafle są chyba z innej epoki, natomiast drugie moje podkreślenie dotyczy zwrotu, który ni cholery nie pasuje do wszędobylskiej łacinki, jest tu duży i chyba niezamierzony rozdźwięk.

 

Sierżantowi wystarczyło opuścić kąciki ust o milimetr – jednostka miary, milimetr, w takim uniwersum?

Kar wyrzucił erotomana z siebie – (patrz jak wyżej: wafel, milimetr)

Szuwary skutecznie ograniczały zapędy obserwacyjne – a to chyba rodzaj jakiejś poezji laboratoryjnej.

 

Tyle, co do uwag. Bez urazy. Opowiadanko warsztatowo niezłe, mimo wszystko. Przydałoby się jeszcze nad nim posiedzieć, myślę.

Pozdrawiam.

 

 

 Witam serdecznie:)

Chciałbym powiedzieć, że opowiadanie ma potencjał, chociaż czegoś mi w nim zabrakło. Może i faktycznie, że tutaj zacytuję, za przeproszeniem: “urwania dupy” (jak to określił Cień Burzy). Według mnie, po trosze ma trochę racji zarówno Finkla, jak i Werwena, ale też Regulatorzy, Banshee czy PsychoFish (że wymienię tylko tych paru). 

Mnie osobiście zaintrygował już sam przewrotny tytuł. Ujęła plastyczność opisów. Początek zresztą obiecywał całkiem sporo (nieważne do ilu rzeczy odsyłał – nie da się całkowicie uniknąć jakichś skojarzeń). Prawdę mówiąc spodziewałem się innego zakończenia – przynajmniej na miarę początkowych partii tekstu. Szkoda trochę. O dialogach, już inni ci napisali, więc to pominę. Opisy zdecydowanie lepsze. Myślę, że cały problem w tym, że za dużo wątków Chciałaś, Bemiku, w tym zamknąć, a ramy opowiadania okazały się nazbyt ciasne – stąd niedosyt. Myślę, że z powodzeniem byłby to temat przynajmniej na mini-powieść. Mając więcej zarówno czasu, jak i miejsca – można by spokojnie pociągnąć fabułę, rozwinąć to i owo, retrospektywnie przedstawić na przykład krótkie dzieje Apeironów. Zbyt enigmatyczni na tle dwójki bohaterów (w dodatku zbyt łatwo pokonani). Podoba mi się sam pomysł, mimo wszystko:) Od pewnego momentu po prostu miałem wrażenie, że za bardzo się spieszysz do finału – ale być może to tylko mój subiektywny odbiór.

Ps, Gdyby Frank Herbert chciał akcję “Diuny” zmieścić na 50-ciu stronach, pewnie też by miał ciężko. To tak na dodanie otuchy:)

Pozdrawiam:)

 

 

Jeśli mogę wyrazić swoje skromne zdanie, przeczytałem z przyjemnością. Humor, lekkość “pióra” i ciekawe rozwiązania – zawsze w cenie:)

Nie pasują mi jedynie dwie rzeczy. Po mojemu, wypadają trochę sztucznie, w kontekście do całości:

 

“A to psi zwis!”

 

“Nie ma za co, dupku”

 

Ale być może to tylko moje subiektywne zdanie. Tak czy inaczej, opowiadanko całkiem, całkiem. Gdyby je jeszcze podrasować, dopisać ciąg dalszy, rozwinąć – no, to kto wie:)

Pozdrawiam:)

Witam wszystkich serdecznie:)

Co by tu jeszcze dodać?… Aha. Jestem kimś znikąd, więc tego… Jak to się mówi: swojak (ale inaczej). Może poznacie mnie lepiej po dziesiątym.

Nowa Fantastyka