Profil użytkownika


komentarze: 29, w dziale opowiadań: 23, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję bardzo za wszystkie rady! Przepraszam, że nic nie poprawiam oraz długo odpowiadam. Czuję się trochę gorzej i nie do końca mam siłę na to. Chyba już to po prostu zostawię wisieć, jak jest.

Wzięcie w tym udziału było całkiem ciekawym doświadczeniem, odhaczam sobie napisanie opowiadania i opublikowanie go tutaj z listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią. ;)

Przepraszam, jeśli zmarnowałam czyjś czas.

O, pierwszy komentarz, szybko :D

 

Zrobiłam sobie tym opowiadaniem taki trochę eksperyment. Zobaczymy, czy do kogokolwiek to, co napisałam przemówi. 

Zagmatwanie wynika z tego, że nie pisałam dosłownie. Ta historia to przeniesienie pewnych myśli, schematów, zachowań. Taki jakby symbol, ale jednak nie do końca. Teraz nie wiem, czy się tłumaczyć i wyjaśniać znaczenie historii czy nie. Może powinnam, bo wtedy może więcej osób zrozumie…

 

SPOILER START

Adam=po prostu człowiek, ktoś doświadczający zmian, bólu

Wieża=samotność, odizolowanie się

Księgi=uzależnienia, pasje, marzenia, coś co pozornie chroni przed złem, ale nie likwiduje cierpienia

Skupienie na wiedzy=podejście “kiedyś będzie lepiej”, “kiedy opanuję jakąś umiejętność, to będę szczęśliwy”

Wygląd człowieka=jego stan psychiczny

Szczyt wieży=cel, który człowiek chce osiągnąć, myśli, że tam będzie lepiej

Bóg=coś silniejszego od człowieka, dla niektórych samo życie

Cienie, przeprowadzka=niepokój, smutek bez wyraźnej przyczyny

Demony=coś odciągającego od osiągnięcia celu, wątpliwości, złośliwe myśli

Odbicia=tutaj różnie, może obraz, jaki mają inni ludzie wobec danej osoby, obraz pozytywny, lecz fałszywy, może postacie fikcyjne, które mają to, czego człowiekowi brakuje

Pożar=próg cierpienia, który odrywa od rzeczywistości, wybór pozostania w płomieniach, które niszczą lub pozostawienia dawnego życia, uczuć za sobą w imię izolacji i próby odnalezienia spokoju w zainteresowaniach lub osiągnięcia czegoś

Dziadek=ktoś z najbliższego otoczenia, kto całkowicie utracił kontakt z rzeczywistością przez nałóg

 

Wiem, że popłynęłam sobie z tematem, ale dostałam natchnienie, żeby coś takiego napisać, więc to zrobiłam. Chciałam po prostu spróbować, czy wyjdzie. Jeśli nie wyszło, to trudno.

To opowiadanie to taka może próba odnalezienia się w życiu. Który wybór powinien być tym prawidłowym? Czy lepiej płonąć szybko i liczyć na ratunek, czy samemu iść na wojnę, której i tak się nie wygra, lecz zyskać czas? Żaden wybór nie jest dobry i każdy prowadzi tylko do cierpienia. 

Po prostu było mi smutno ostatnio i takie coś powstało ;)

SPOILER KONIEC

 

Bawiłam się z przeplataniem fabuły, więc są jakby dwa wątki naraz: historia życia i moment znalezienia się w wieży + życie aktualne. Z tego najprawdopodobniej wynika ta dziwność. Badacz i Adam to ta sama osoba.

 

Pomyślę nad tymi wyrazami na z. Zwleczone wyobrażałam sobie jako “przyszedł ktoś chwycił za kartkę i ciągnął po ziemi”, ale może istnieje lepszy wyraz.

 

Powtórzenia… Ajajajajaj… To wiem, że jest problemem często, ale ciężko mi to wyłapać. Popoprawiam trochę jeszcze.

 

Nie można być z samym sobą w zmowie milczenia.

To znaczy on dołączył do rodziny, więc jakby nie był sam.

 

Hmmm… Egzemplifikację też przemyślę.

 

SPOILER START

Chciałam mieć pewien kontrast dobra ze złem. Bóg czyli coś powiedzmy dobrego + zdarzenia, opisy czegoś złego. Tak na przykład życie jest z pozoru piękne, ale ma swoje mroczne strony. Chęć zaimponowania komuś może być dobra, ale potrafi zniszczyć człowieka, stać się jego obsesją. Więc dlatego ten Bóg.

SPOILER KONIEC

 

Bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz!

Jakiś czas nie sprawdzałam strony opowiadań, bo skupiałam się na swoich rzeczach, a dzisiaj wchodzę i… Zdecydowanie mam co czytać :D

Nick zobowiązuje ;)

Wybór epoki akurat bardzo mi się podobał, był klimatyczny, natomiast przerysowanie… Nie do końca w moim guście :p Główną cechą, za którą cenię Lovecrafta jest język. Pojawia się w jego tekstach ogrom opisów korzystających z mocnych słów: fetor, obmierzłe, bluźniercze, przyprawiające o szaleństwo, tak okropne, że niemożliwe do opisania, odwieczne, znienawidzone, przeklęte… Lovecraft korzysta z wielu ciekawych konstrukcji. Bez tej cechy jego opowiadania dalej byłyby ciekawe, lecz, przynajmniej dla mnie, mało przerażające. Do tego dochodzi tajemnica, podsuwane są podejrzenia, człowiek się niepokoi, ale nie zna całej prawdy. Osobiście bardzo lubię”Szczury w murach” za te właśnie niejasności i możliwość własnej interpretacji.

Tutaj język był dużo prostszy i przyzwanie “demona” niby zaskakiwało, ale jednak było dość oklepane. Nie odczułam tej atmosfery tajemnicy. Z Lovecrafta został dywan i kult.

To pewnie kwestia mojego osobistego gustu. Ciężko mnie przestraszyć i podziwiam ludzi, którym się to udaje. A jeśli komuś się nie udaje… No cóż…

Piszę głównie dlatego, że nikt przede mną jakoś specjalnie nie narzekał. :p Wydawało mi się to dziwne i postanowiłam zmienić ten stan rzeczy. Tak to jest, jak się pisze: jednym się podoba, innym wręcz przeciwnie…

Czyli zaburzenia wielkościowe to była jakaś koncepcja, ok… Tekst powinien bronić się sam, ale czasami autor może pewne kwestie wyjaśnić i od razu powstaje pełniejszy obraz.

Na pewno dobrze wiedzieć, że to zabieg celowy, jakieś wahania w wielkościach itd.

Ja nie zakładałam, że bohater się zwiększył i teraz poczułam się trochę zaskoczona. Myślałam, że to kwestia jakiejś iluzji optycznej, wykorzystania odległości czy coś w tym stylu i że Matuzalem faktycznie był wielkości człowieka.

Ja przyszłam się przypomnieć. Zależy mi, aby opowiadanie przejrzała chociaż jedna osoba, żeby wyeliminować największe błędy.

“Samotność wartości”

11 tysięcy znaków

Nieokreślony gatunek

Obiecuję, że się nie obrażę, ani nie zniknę, jeśli ktoś się tego obawia.

Pomysł był dość ciekawy, ale… Przez styl, opisy nie potrafiłam wczuć się w historię. Początkowo “gubiłam się” w zdaniach, bo były za rozbudowane lub zapisane w dziwny sposób. Nie wiem, przeszkadzało mi to jakoś. Może to kwestia dużej ilości informacji upchniętych w niewielu zdaniach?

Jest kapłanką życia ze świątyni na drugim od góry tarasie zigguratu miasta

Później zdania stawały się coraz krótsze, co wprowadzało trochę dynamiki, ale na dłuższą metę było dość męczące.

W dialogach też coś zgrzyta, choćby oberżysta, który wypowiada raz poetycko, raz potocznie.

Nie do końca umiałam także wyobrazić sobie przestrzeń, w której wszystko się odbywa. Z jednej strony pojawiał się obraz wielu budynków na różnych poziomach, czyli rozległego miasta, z drugiej ukazana była łatwość przemieszczania się, która sugerowałaby mniejszą przestrzeń.

Jestem ciekawa, czy inni też mają takie odczucia, czy to tylko ja…

Ja mam mieszane uczucia związane z tym tekstem. Z jednej strony nastrój zmierzał w stronę żartobliwą, z drugiej starał się być straszny i ostatecznie powstało jedynie zdezorientowanie. Niby miało być dziwnie, ale to nie był chyba ten przyjemny rodzaj dziwności.

Sądzę, że dużo pomógłby tutaj na pewno większy limit słów .

Ja poszukuję kogoś do mojego opowiadania “Samotność wartości”. Nie wiem, czy tytułu nie zmienię, ale pomysłu nie mam, więc jest, jaki jest.

Opowiadanie trochę ni pies ni wydra: niby trochę horroru, niby trochę przemyśleń… Bigos.

Długość około 11 tysięcy

Konkurs Kawka z Kafką, hasło: pogardliwa egzemplifikacja (miała być egzegeza, ale się pomyliłam… bigos x2 w tekście)

Postanowiłam niedawno się zarejestrować i nie do końca wszystko rozumiem, także jakby ktoś mógł sprawdzić, czy nic nie knocę…

Chętnie przyjmę solidną krytykę, z góry dziękuję

Dzień dobry. Przyszłam ponarzekać. :D

Trochę szkoda, że anarchiczny kalosz nie wystąpił osobiście ;) Chociaż może to i dobrze, bo powstało coś poważniejszego, może mniej chaotycznego…

W paru miejscach przecinków jest jakby za dużo lub są dziwnie rozmieszczone np. przy “tylko że” (ewentualnie to ja się nie znam, też jakaś opcja)

“Pragnęłam, by mnie prowadził. Gdy skończył, poczułam chłód.” Ten fragment wydaje mi się dziwny. Czy bohaterka “odpłynęła” i ocknęła się po jakimś czasie? Po prostu coś w tym przejściu zgrzyta

Żeby nie było negatywnie, to powiem, że czytało się przyjemnie i możliwość odczytania pewnych rzeczy jako metafory jest super

 

Ja od siebie dorzucę, że zauważyłam “wydajĘ mi się” dwa razy w tekście

Przed “by” przecinka nie ma, przy imiesłowach też się dziwne rzeczy dzieją, przy “gdy” również

Dużo tu niedopatrzeń, może warto posprawdzać jeszcze raz lub zapytać kogoś, aby sprawdził?

Koncept bardzo ciekawy, wjeżdża na mózg trochę. ;) Jednak… coś tam w wątkach nie gra. Może to przez fakt, że jest to opowiadanie i wszystkich szczegółów, motywacji nie da się zawrzeć? Nie wiem…

No chociażby dlaczego ta dziewczyna w młodym wieku postanowiła dać się cofnąć w czasie? Kto normalny zgodziłby się na wyprawę, gdzie jakieś mówiące koty mogą pociąć cię na kawałki? I jeszcze kwestia życia jak zwierzę, bez mówienia przez lata… Wszystko dla nikłej szansy, że zostanie wybrana, że wybuchnie wojna, że akurat inne królestwo będzie silniejsze, że nikt nie zdąży zrobić zamachu na księcia… Nie wiem, nie wiem. Bardziej prawdopodobne wydawałoby się wysłanie w przeszłość grupy profesjonalistów ze specjalistycznym sprzętem.

Ja uważam, że wyszło całkiem dobrze. Opowiadanie wybija się na tle innych, choćby przez fakt, że bohaterowie są dziećmi. Wydaje mi się lżejsze w odbiorze od pozostałych, ale nie wiem, czy to pozytywna cecha w kontekście groteski itd :D 

Ja się pomyliłam w wybieraniu, bo ktoś przede mną wziął egzegezę ;; Wybrać coś innego? Już miałam wszystko fajnie rozpisane, a to trzeba zacząć chyba od nowa… Ech, tak to jest, jak człowiek jest chodzącym pechem. Teraz nie wiem, co robić

 

EDIT: Po prostu zedytować komentarz i wybrać inny rzeczownik na literę e? (egzempfikację bym wzięła)

Nowa Fantastyka