Wybaczcie obsuwę, ale ostatnio mało mnie było na portalu.
Ambush, dzięki za przeczytanie. :) Może nieco pośpieszna, nie przywykłem do pisania szortów, ten w sumie był pierwszy. Co do smrodu, oryginalnie bohaterka przechowywała kochanków w piwnicy, więc może w chłodnym i suchym nie było aż tak źle, jeśli trumny przez pierwszy okres były zamknięte?
Dzięki i Tobie Koalo.
Marzenie wyrastało wprost z tęsknoty, żywione rodzinnymi awanturami, pobudzonymi do wzrostu przez białe odłamki rozbijanych zastaw, gdy matka dowiadywała się o zdradach ojca.
Co było pobudzane do wzrostu odłamkami porcelany? IMO powinno być marzenie, a mam wrażenie, że są rodzinne awantury.
Tak, chodziło o marzenie.
Luca spoczął w trumnie u boku Nicolae
Obaj w jednej? ;)
Powinno być obok*, fakt.
Podeszłam pod ścianę, gdzie w półmroku leżał wyciągnięty Lorenzo.
Syna też załatwiła? I czemu się żali, że od niego wszystko się zaczęło?
Tam potem występuje, że czuje się przez niego zdradzona, tyle, że na inny sposób.
Fakt, smród ciągnąłby się do granic Bługarii, albo i dalej. Opowiadasz o zdradzonej żonie, która wzięła sprawy w swoje ręce, a femme fatale kojarzy mi się raczej z tą trzecią, z kobietą, która wykorzystuje mężczyzn. Ale niech Ci będzie, skoro w końcu zaczyna sama uwodzić ;) Fantastyka, no… delikatna, ale przyjmijmy, że jest.
Opko przydałoby się wyszlifować, widać tutaj presję czasu ;) Ale lepsze niż przeciwnika :)
Dzięki Irko. ;) Oryginalnie nikt przez długi czas się nie zorientował, że potrzebowała tylu trumien, ale szort to chyba nieodpowiednia forma do tłumaczenia tego.
Amonie:
Zbyt pospiesznie, zbyt purporowo, pompatycznie. Początek bardzo przekombinowany językowo i opowiadanie na tym traci. Historia modliszki, która morduje swoich kochanków, bo nie są jej wierni to nawet ciekawy pomysł, ale uważam, że przydałoby Ci się odrobinę więcej znaków do należytego przedstawienia historii. Albo tyle, ile wynosił limit, gdybyś przyciął trochę te kwieciste i niepotrzebne wyrażenia na początku opowieści :P
Opko różni się od opowiadania oponenta tym, że nie postawiłeś na jakiś twist, zaskoczenie, i na tym polu mu ustępuje. Uważam jednak Twój tekst za lepszy, no i trochę lepiej napisany.
Nie pisałem dotychczas szortów i trudno było mi się odnaleźć w takim limicie szczerze mówiąc. Co do pompatycznie – taki w sumie był zamysł na tę narrację, więc trudno to uznać za wadę. ;)
MaLeeNo:
Biorąc pod uwagę prawdziwą historię Very, chyba jednak nie śmierdziało trupem aż tak bardzo. Przy lekturze zdecydowanie dało się wyczuć presję liczby znaków.
O, to to.
Pewnego dnia w drodze na rynek dorwała mnie Olga, żona mojego ostatniego kochanka – Sergiu.
Dama tak mówi?
Dama w emocjach myślę, że tak.
Dzięki za odwiedziny. ;)
Pozdrawiam!
Dzięki za Twoją wierną służbę Krokusie. ;)
Patrząc na wątek pojedynkowy, myślałem, że „Co cię kręci, Vero Renczi?” to tylko hasło, które miało wprowadzić do tematu przedstawienia postaci będącej femme fatale, tymczasem obaj postanowiliście przedstawić Verę (a Sagitt ściśle wg. przepisu z Wikipedii) na swój sposób.
Wiem, że to trochę wedle przepisu, choć zależało mi w tym, aby wczuć się w narrację szalonej kobiety.
Finklo:
Hmmm. Jak dla mnie – za mało fantastyki. Kurczowo trzymałeś się faktów, na osłodę dorzuciłeś tylko duchy, które nie odgrywają żadnej roli w fabule.
Dziwne, że tak długo nikt baby nie podejrzewał…
No to jest w sumie ciekawe, że ponad trzydzieści ofiar i nic, dopiero potem na jej trop wpadła policja.
I jak wyżej wspomniałem, najbardziej zależało mi na przedstawienie obłąkańczej wersji z perspektywy narracji pierwszoosobowej.
Regulatorzy:
Ot, taka sobie opowiastka o babeczce bezwzględnie wymagające wierności i trującej niewiernych partnerów. Przypuszczam, że tylko fantastyce można przypisać to, że zaznawała przyjemności przesiadując w śmierdzącej piwnicy pełnej rozkładających się trupów.
Wykonanie nie ułatwiało lektury.
Szkoda, że historia się nie spodobała. Dla mnie elementem fantastycznym były widma i zwidy głównej bohaterki. A co do preferencji głównej bohaterki. Cóż. O gustach, nawet tych dziwnych się nie dyskutuje, bo historia została oparta na faktach.
Poprawię wskazane błędy.
Outta Sewer
Dzięki za opinię. ;)
to rozumiem jej fiksację, to jak jej kuku eskalowało, ale są tutaj motywy, które budzą moje wątpliwości. Fantastyka jest szczątkowa i bardzo pretekstowa, w zasadzie w ogóle jej nie ma. Opowieść nieco mi sie ciągnęła, ten jednostajny rytm nie pomagał w poczuciu jakiejkolwiek emocji w trakcie lektury.
Jak myślisz, co mogłoby to zmienić? Jakaś większa akcja, zmiana tempa?
Co do fabularnych spraw: co ona miała za piwnicę? Skoro dała radę tyle trupów w niej trzymać to musiała być spora, ale jak to jest, że te ciała nie gniły? W trakcie lektury odniosłem wrażenie, że piszesz, że te ciała były wyschnięte. Czy tam nie śmierdziało tymi trupami? Czy nikt nie nabrał podejrzeń, że zawsze znikają faceci, i to w większej liczbie, którzy spotykają się z bohaterką? No i co z dzieckiem, które tam gdzieś płacze po drodze? Zbyt wiele nieścisłości, niedopowiedzeń, pourywanych motywów.
Limit i pospiech nie zadziałały tutaj na korzyść tekstu.
W prawdziwej historii Very faktycznie trzymała kochanków w piwnicy. Może to nie wybrzmiało, ale Vera w mojej wersji otwierała trumny dopiero po jakimś czasie, jak zgniło to co miało zgnić i reszta wyschła. Może dzięki takiemu postępowania mogła tam przesiadywać…
Niestety, nie jestem specjalistą od gnijących ciał… :P
Pozdrawiam!
Asylum
Podobał mi się pomysł, no i Bukareszt, szkoda że jego było tak mało. Mam pewne wyobrażenie, trochę skrawków z pamięci: ludzie, otoczenie. Przedziwne miejsce.
Pomysł w tekście jest, może nie jest wielce oryginalny, ale dla mnie wpasowuje się w tamte, zapamiętane klimaty oraz podkreśla je w jakiś sposób również zapis, może przez sposób fragmentowania. Urywkowość i słowa.
A dziękuję, fajnie, że te akcenty tak w Tobie wybrzmiały.
Warsztatowo chyba tekst wymagałby jeszcze dopracowania: klimat, mniejsza pospieszność i może liczba, jakieś kiksy typu "woda z miedzy" czy przecinek w : “Gdy zabierali mnie do więzienia (+,) nie wiem”.
Kiedy patrzę na tekst po tym czasie widzę te błędy.
Dzięki!
Golodhu:
Niby dobrze napisane, ale fabuła nie do końca się klei, szczególnie w drugim akcie, tj. od razu z drugiego morderstwa przechodzisz do mordowania wszystkich. Brakuje motywacji/przemiany bohatera i przez to żal na końcu jest trochę niewiarygodny.
Czy to żal za innych? Raczej żal do losu, że tak się potoczył, kiedy przecież chciała tylko dobrze żyć. Może lekko makabryczne, ale cóż.
Poza tym gdzieś zgubiłeś jej synka:P
Zginął przecież… :P
Obstawiam autorstwo Sagitta (i zdziwiłbym się, gdybym się mylił).
Trafiony. ;)
Podobała mi się ta opowieść. Zaczyna się jak typowa obyczajówka, ale zaskakuje zwrotem akcji. Trochę zbyt pospiesznie opowiedziana, lecz nie odebrało to przyjemności z lektury. Postać bohaterki wypadła wiarygodnie. Dokładnie wyjaśniasz, dlaczego wierność była dla niej bardzo ważna i z jakiego powodu nastąpiła jej przemiana.
Tekst dobrze się czytało, piszesz stylem “przyjaznym dla czytelnika”.
Dzięki, że wpadłaś i przeczytałaś ANDO. Miło jest widzieć dobre głosy. ;) Co w Twojej ocenie to styl przyjazny dla czytelnika?
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.